• Nie Znaleziono Wyników

TORUŃSKI WIDMOWY PRZEGLĄD NIEBA

W dokumencie Postępy Astronomii nr 1/1980 (Stron 73-88)

Z PRACOWNI I OBSERWATOR IOW

TORUŃSKI WIDMOWY PRZEGLĄD NIEBA

A N D R Z E J S T R O B E L

In s ty tu t A stronom ii U niw ersytetu im. M. K opernika (T oruń) (O trzym ano dnia 5 lipca 1979 r.)

S t r e s z c z e n i e - Przedstaw iono dane obserw acyjne zaw arte w w idm ow ym przeglądzie nieba spo­ rządzonym w Instytucie A stronom ii UMK przy pom ocy 6 0 /9 0 cm kam erj Schm idta z pryzm atem obiektyw ow ym .

TOPyHbCKHfl CnEKTPAJIbHblft 0 E 3 0 P HEEA. A. C x p o G s n i . C o f l e p * a H H e - ripeflciaB- neHó HaSnioflaTenfcHLie Namibie conepacHMbie b cneKTpaJibnoM o63ope He6a cocTaBJieHOM b A ctpohom h- necKOM HHCTHTyTe YMK npH noMomH 60/90 c m KaMepbi U lM H jiTa c o 6 te K T O B H o ( ł n p H 3 M o f l.

THE TORU Ń SPECTRAL SKY SU RVEY. A b s t r a c t - The observational d a ta contained in the spectral sky survey being prepared in the In stitu te o f A stronom y o f the UMK w ith 6 0 /9 0 cm Schm idt camera w ith objective prism arc presented.

W 1963 r., z inicjatyw y i wg p ro jek tu prof. W. Iw anow skiej, p o d jęto w O bserw atorium T oruńskim d łu g o ­ term inow y program obserwacji w idm ow ych z użyciem 6 0 /9 0 cm teleskopu Schm idta z pryzm atem o b iek ty ­ w ow ym ( I w a n o w s k a 1963). G łó w n y m celem tego program u b y ło uzyskanie m ate ria łu obserw a­ cyjnego, um ożliwiającego podjęcie na szerszą skalę badań stru k tu ry G alak ty k i m etodam i m ałodyspersyjnej klasyfikacji w idm owej. Zgodnie z pro jek tem program ten b y ł realizow any poza aktualnym i program am i obserw acyjnym i, w tzw . w olnym czasie teleskopu, co po zw alało na p e łn e w ykorzystanie czasu obserwacji.

Program z a k ła d a ł w ykonanie z d ję ć w ybranych obszarów d o stęp n ej obserw acji części nieba (praktycznie dla deklinacji powyżej - 1 5 ° ) na em ulsjach K odak O lub F o rozm iarach 16x16 cm, naśw ietlanych w ognisku pierw otnym 6 0 /9 0 /1 8 0 cm teleskopu Schm idta z p ry zm atem obiektyw ow ym F 2 o kącie łam iący m 5 ° dającym dyspersję ok. 25 nm /m m przy H . W zasadzie przegląd b y ł w ykonyw any na em ulsjach pan- chrom atycznych K odak F , jed n a k w obec silnego n ak ład an ia się widm w pasie Drogi Mlecznej dublow ano zdjęcia w ty m pasie rów nież na em ulsjach ślep o czu ły ch K odak O, dających widm a prawie d w ukrotnie krótsze niż emulsje F. W celu uzyskania m aksym alnej ilości m ate ria łu obserw acyjnego w m inim alnym czasie, w ybrane pola rozm ieszczone b y ły rów nom iernie (w jednakow ych o d stęp ach kątow ych) w zd łu ż linii szerokościow ych (b ), ro z ło ż o n y ch proporcjonalnie do powierzchniow ej gęstości gwiazd na niebie (ilustruje to załączo n y rysunek). Bardziej gęsto p o k ry te b y ły : pas rów nika galaktycznego (d la/) = 0 ,± 2 ,± 4 , ± 6 ), pas p o łu d n ik a galaktycznego (dla l = 0 ° i / = 180°) oraz okolice bieguna galaktycznego. W celu uniknięcia nadm iernego n ak ład an ia się w idm , program przew idyw ał zróżnicow anie czasu obserw acji d o 20 m in. w pasie Drogi Mlecznej i do 40 min. poza nim. W prak ty c e w obec zmiennej i bardzo niejednorodnej pogody obserw a­ cyjnej i jej zasadniczego w p ły w u na zasięg kliszy, pow yższa re g u ła nie b y ła przestrzegana zb y t rygory­ stycznie, a noto w an y czas obserwacji nie stan o w ił wystarczającego kryterium zasięgu kliszy i nie z o sta ł w ykorzystany w niniejszym zestaw ieniu.

Z pracowni i obserwatoriów 63

Klisze kalibrowane by ły fotometrycznie za pomocą 12-maikowego sensytometru rurkowego. Sensy- tom etry wykonywano na odrębnych wycinkach klisz dla poszczególnych serii klisz i nocy obserwacyjnych. Przegląd kliszoteki Obserwatorium w ykazał ponadto, że wiele klisz wykonanych w ramach innych pro- gtamów obserwacyjnych (badania gwiazd węglowych, osobliwych, nowych itd.) spełnia zasadnicze warunki stawiane kliszom widmowego przeglądu nieba (emulsje 16x16 cm naświetlane w ognisku pierwotnym TSC z użyciem pryzm atu obiektywowego F2 z dłuższym i czasami ekspozycji), z wyjątkiem oczywiście przy­ padkowego położenia obserwowanej w tym wypadku okolicy. Klisze te postanowiono również w łączyć do przeglądu. W ten sposób w przeciągu 15 lat obserwacji uzyskano ok. 1600 klisz dla ok. 875 różnych pól w Galaktyce.

Położenie środków obserwowanych pól przedstawiono we w spółrzędnych galaktycznych / i b na załączonym rysunku w rzucie cylindrycznym. Symbolami oznaczono: krzyżykami emulsje typu O, przez x emulsje F (i sporadycznie użyte emulsje N). Symbole w kółku oznaczają, że dana okolica b y ła obserwo­ wana co najmniej dwukrotnie z użyciem jednego rodzaju emulsji. Krzywe ciągłe oznaczają linie deklinacyjne. Kierunki widm na kliszach są prostopadłe do tych linii, przy czym część długofalowa jest zwrócona w kierunku dodatnich deklinacji. Każde zdjęcie pokrywa w rzucie na sferę k o ło o średnicy ok. 4°5. Posze­ rzenie widm zmienia się od kliszy do kliszy i wynosi przeciętnie 0,2 mm (mniej jedynie w pasie Drogi Mlecznej o dużej gęstości gwiazd). Zasięg poszczególnych klisz waha się w dużych granicach od 8 do przeszło 12 wielkości gwiazdowej zależnie od czasu ekspozycji, pogody, rodzaju emulsji i serii klisz.

T a b e l a 1

Ogólne charakterystyki toruńskiego widmowego przeglądu nieba

Instrum ent 60/90/180 cm teleskop Schmidta z pryzmatem objekty- wowym F2 o kącie łamiącym 5°

Dyspersja ok. 25 nm/mm przy H

Klisze Kodak O, F oraz sporadycznie N o wymiarach 16 x 16 cm

Obserwowane pole koliste o średnicy ok. 4,5°

Seeing 3 do 10"

Poszerzenie widm zmienne, przeciętnie 0,2 mm

Zasięg klisz od 8 do przeszło 12 wielkości gwiazdowej zależnie od czasu ekspozycji i pogody

Ilość nakładających się widm w obserwowanym polu

w obszarach Drogi Mlecznej, przy dobrej pogodzie, maksymalnym czasie ekspozycji (ok. 40 min.} oraz poszerzeniu 0,2 mm waha się od 45% dla emulsji typu 0 do 75% dla emulsji F. W pobliżu bieguna galaktycznego odpowiednio od 5 do 20%. (Zalewski 1967)

Wobec trudności znalezienia jednoznacznego obiektywnego kryterium zasięgu poszczególnych klisz, jak również mając na uwadze różnorodność sposobów ich wykorzystania, zdecydowano się nie podawać w niniejszym zestawieniu żadnego kryterium ich jakości, ograniczając się jedynie do podania ogólnych charakterystyk zestawionych w tab. 1. O jakości wykonanych klisz decydow ały w głównej mierze warunki pogodowe, które określały nie tylko zdolność rozdzielczą i czytelność widm, ale także ich zasięg i (po­ średnio) stopień nakładania się widm. O kazało się przy tym, że zmienna pogoda w pływ a na widmo w sposób analogiczny do rozogniskowania teleskopu i w wielu pomiarach można te efekty uwzględnić metodą poprawek empirycznych ( Z a l e s k i 1968).

Analiza widm z punktu widzenia przydatności do badań galaktycznych wykazała nie tylko ich pełną użyteczność dla jakościowej wizualnej klasyfikacji widmowej w systemie MK, ale również możliwość

do-6 4 7. pracowni i obserwatoriów

konywania na nich ilościowych pomiarów szeregu kryteriów widmowych (głębokości linii, skoków w widmie, wąskopasmowych wskaźników fotom etrycznych czy szerokości równoważnych niektórych silnych linii), umożliwiających wieloparametrową klasyfikację widmową ( S m o l i ń s k i 1969, 1970;S t r o b e 1 1976). Istniejące nadal braki (nie obserwowane pola bądź pola obserwowane w niepełnym projektowanym zakresie widma) są sukcesywnie, w miarę wolnego czasu obserwacyjnego teleskopu w systemie Schmidta z pryzmatem obiektywnym, uzupełniane.

L I T E R A T U R A I w a n o w s k a, W., 1963, Nauka Polska, rok XI, 2, 95. S m o 1 i ń s k i, J., 1969, Acta Astr., 19, 103.

S m o 1 i ri s k i, J., 1970, Buli. Obs. Toruń, 46, 61. S t r o b e 1, A., 1976, Buli. Obs. Toruń, 55, 9. Z a 1 e s k i, L., 1967, Buli. Obs. Toruń, 41, 59. Z a 1 e s k i, L., 1968, Buli. Obs. Toruń, 44, 19.

KRONIKA

POSTĘPY ASTRONOMII Tom XXVIII (1980). Zeszyt 1

W ĆWIERĆWIECZE ŚMIERCI PROFESORA TAD EUSZA BANACHIEWICZA

J A N M I E T E L S K I

Dziś ju ż tylko starsi wiekiem członkowie Polskiego Towarzystwa Astronomicznego pamiętają Profesora Tadeusza B a n a c h i e w i c z a . Piszący te słowa m iał jeszcze możliwość słuchania Jego wykładów, składania u Niego dwóch egzaminów, a nawet odbywania w pierwszym okresie studiów krótkiego - niestety, zbyt krótkiego — stażu pracy naukowej i dydaktycznej

pod okiem tego wytrawnego uczonego. W sumie znałem Go zaledwie pięć lat, ale w ciągu dwu ostatnich nasze kontakty b y ły tylko sporadyczne z powodu mojego wy­ jazdu z Krakowa.

Olbrzymi autorytet naukowy Profesora B a n a ­ c h i e w i c z a w ytw arzał w okół tej oryginalnej postaci atmosferę niemal nabożnej czci. Tak odbierałem wówczas jako m łody student to, co zastałem w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Starsi pracownicy odnosili się do Profesora oczywiście z wielkim szacunkiem, lecz ich stosunek do Niego pozo­ stawał z pewnością w bardziej „ludzkim” wymiarze, a wspólne od lat problemy rzeczowe bez wątpienia zmniej­ szały dystans. Żałow ać więc wypada, że to nie któryś z nich pisze to wspom nieniejbyłoby z pewnością bogatsze w realia. Dla mnie bowiem, mimo rozmów i licznych kontaktów służbowych, Profesor B a n a c h i e w i c z b y ł postacią choć oczywiście żywą, to jednak trcchę legendarną. Wąsy i bujna czupryna nadaw ały Mu styl nieco einsteinowski; zupełnie jednak egzotycznie wyglądał w oryginalnym fezie przewodnicząc uroczystym piątkowym zebraniom naukowym.

B ył wymagający, ale wysokie wymagania stawiał przede wszystkim sobie. Niezmordowanie pracowity

podkreślał często, że astronomia wymaga wielu wyrzeczeń. Ulubioną Jego form ułą ogólnie dopingującą i Jego, i otoczenie by ło znane ars longa - vita brevis. F orm uła szczególna b y ła parafrazą równie dobrze znanej dewizy Kartezjusza i brzm iała: observo ergo sum. Miał swoje „dziwactwa” . Urlop wypoczynkowy pracownika traktow ał trochę tak jakby to b y ł niezbyt zasłużony i raczej niebezpieczny luksus; fakt, a nawet zamiar założenia rodziny przez pracownika uw ażał za zapowiedź jego uwiądu naukowego; nie lubił gdy Mu zadawano pytania - nawet naukowe. Nastrój i ustrój panujący wówczas w zakładzie przedstawiały typowy patriarchat. Pracownicy znosili jednak bez protestu tego rodzaju „dyktaturę” . Może dzięki tem u, że Profesor podchodził do nich co prawda surowo, ale po ojcowsku. Dawał, a nie zabierał. Miał głębokie poczucie sprawiedliwości. Przede wszystkim jednak każdy pracownik uznawał Jego pełne moralne prawo do stawiania trudnych nawet wymagań. Wiadomo, że pracownik wiele „wybaoza” przełożonemu, z którego może być dumny.

W starciach na tem aty organizacyjno-naukowe z osobami piastującymi równorzędne lub wyższe stanowiska Profesor B a n a c h i e w i c z potrafił być nieustępliwy, a nawet przykry; byw ał też

r

6 6 K ronika

„p am iętliw y ” . Z d arz ało mu się w yrażać o niespraw dzających się lub, Jego zdaniem , szkodliw ych ludziach opinie w ręcz bezlitosne, choć utrzym ane oczywiście w k u lturalnym tonie. W zburzony, nie liczył się nieraz z

obecnością w au d y to riu m św iadków znacznie m ło d szy ch od osób k rytykow anych. Stąd z pew nością b y ł dla niektórych, a specjalnie dla równic ap o d y k ty czn y ch , n a tu r osobistością kontrow ersyjną i trudną w k o ntaktach. Z au to ry tete m Jego liczyli się jednak wszyscy astronom ow ie, tak że naw et p ó łż a rte m m ów iono o Nim jak o o „papieżu astronom ii polskiej” .

Jest to w historii polskiej nauki osobow ość w yjątkow a, godna z pew nością specjalnej m onografii. Istnieje olbrzym i m ate ria ł doku m en taln y znajdujący się w ręk ach zarów no p ry w atn y ch , ja k i w archiw um O bserw a­ torium A stronom icznego UJ; w A rchiw um UJ rów nież znajdują się obszerne teki. Ale specjalnie dużo

inform acji zaw artych jest w bo g a ty ch pam iętn ik ach Profesora, k tó re, u jęte w form ę dziennika, Znajdują się ^ w posiadaniu głów nego w ykonaw cy testam entu. A u to r, ze zro zu m iały ch w zględów , p ozw olił na ich

w ykorzystanie nie wcześniej, niż 25 lat po swojej śmierci. Chwila ta obecnie n adeszła. Zbliża się (lu ty 1982) setna rocznica urodzin Tadeusza B a n a c h i e w i c z a . R ocznicę tę należy odpow iednio przygotow ać. Pam iętajm y, że niesłychanie bogatem u u m ysłow i tego uczonego i Jego w y trw a łej w ielostronnej działalności wiele zaw dzięczają polskie instytucje i organizacje naukow e. W ystarczy w spom nieć, że to O n w łaśnie z a ło ż y ł w 1925 r. i do śmierci w y d aw ał „A cta A stronom ica” , a z O bserw atorium K rakowskiego u czy n ił m iędzynarodow y ośrodek gwiazd zaćm ieniow ych w ydający w łasne efem erydy. Profesor B a n a c h i e w i c z b y ł jed n y m z założycieli i w ieloletnim prezesem Polskiego Tow arzystw a A stronom icznego. W pierw szych latach niepodległości w y stąp ił z inicjatyw ą utw orzenia N arodow ego In sty tu tu A stronom icznego im. M ikołaja K opernika. U d ało Mu się uruchom ić w okresie m iędzyw ojennym tylko Z ak ład A paratów N aukow ych tego In sty tu tu , p rzejęty zresztą w latach pow ojennych przez U niw ersytet Jagielloński.

Tadeusz B a n a c h i e w i c z p o c h o d ził z podwarszaw skiej ro d zin y ziem iańskiej; u ro d z ił się 13 II 1882. S tudia a s tro n o m ii. u k o ń czy ł na U niw ersytecie W arszawskim, gdzie u zy sk ał także stopień kan d y d ata w

1904 r .'P o g łę b ia ł je n astępnie u Schw arzschilda w G ety n d ze, a później przebyw ał w P ułkow ie. W latach 1 9 0 8 -1 9 0 9 b y ł m ło d szy m asystentem w O bserw atorium W arszawskim. W 1910 r. z ło ż y ł na U niw ersyte­ cie M oskiewskim egzamin magisterski z astronom ii, a n astępnie do 1915 r. p racow ał jak o asystent w O bserw atorium im. E ngelhardta w K azaniu. W latach 1 9 1 5 -1 9 1 8 p e łn ił w D orpacie (dzis T artu )

początkow o funkcję asystenta, a po uzyskaniu w 1917 r. stopnia m agistra astronom ii (odpow iednik y habilitacji) — do cen ta i profesora nadzw yczajnego. Po pow rocie do Polski w 1918 r. b y ł k ró tk o

docentem geodezji na Politechnice Warszawskiej, a od 1919 r. d o śm ierci w 1954 r. kierow ał jak o profesor K atedrą A stronom ii i O bserw atorium A stronom icznym U niw ersytetu Jagiellońskiego. W listopadzie 1939 r. z o sta ł aresztow any w raz z innym i profesoram i UJ i w yw ieziony do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen.

D ziałalność n a ukow a Profesora B a n a c h i e w i c z a zam yka się liczbą ok. 240 prac naukow ych. C harakteryzuje ją zresztą do pew nego stopnia rów nież liczba ok. 15 000 pozycji korespondencji o tem atyce naukow ej. Są to prace z zakresu astronom ii, m atem aty k i, m echaniki, geodezji i geofizyki. W iększość nich, to rozpraw y oryginalne, ale sporą część stanow ią także prace kry ty czn e. W szeregu pozycji poddaje rewizji podstaw ow e kanony i tw ierdzenia m echaniki nieba i w yznaczania orb it. Jed n y m z głó w n y ch ow oców tej d ziałalności jest m eto d a Banachiewicza-Olbersa w yznaczania orb it parabolicznych. W 1925 r. stw o rz y ł, a n astępnie rozw inął odm ianę rachunku m acierzowego zw aną rachunkiem krakow ianow ym . D ziałania krakow ianow e u ła tw ia ły znacznie rachunki astronom iczne i rozw ażania teroetyczne. D zięki krakow ianom o d k ry ł Profesor B a n a c h i e w i c z ogólne w zory poligonom etrii sferycznej, u p ro ścił znakom icie algorytm m etody najm niejszych kw adratów i p rak ty k ę rozw iązyw ania u k ład ó w rów nań liniow ych rozstrzygnął rów nież szereg szczegółow ych zagadnień astronom icznych i geodezyjnych. R achunek krakow ianow y

znalazł liczne zastosow anie w astronom ii sferycznej, w m echanice nieba i w yznaczaniu o rb it, w geodezji, a * naw et w statyce konstrukcji budow lanych. P o w stały liczne cenne prace grupy au to ró w , k tó ry ch profesor

J. W itkowski w swym p ięk n y m w spom nieniu* zalicza d o sz k o ły Banachiewicza.

N ajłatw iejsze są jed n a k , jak w iadom o, odkrycia ju ż dokonane! Dziś niestety często daje się zauw ażyć ze strony n iektórych osób „odbrązow ujących” osiągnięcia z b y t w ielkich w opinii o g ó łu , ich zdaniem , zm a rły ch - usiłow ania pom niejszania roli rachunku krakow ianow ego w rozw oju nauki. W szystkim dobrze nie od dziś w iadom o, że algebra m acierzow a jest bardziej „elegancka” , a działan ia na m acierzach w ykonują najlepiej k o m p u tery , a w ięc „niew ażne co się przez co m noży” itd. W ypada jed n ak chyba p a m ię ta ć, że w epoce, w

*J. W i t k o w s k i , The L ife and W ork o f Professor Dr. Thaddeus Banachiew icz, A cta A stronom ica, S er.C , 5, 85, 1955.

Kronika

67

* której powstawały, były krakowiany nadzwyczaj istotnym pomysłem racjonalizatorskim, automatyzowały pracę rachmistrzów korzystających z pomocy arytmometrów i chroniły ich przed błędam i rachunkowymi, a w skutkach obfitowały w trwałe i cenne wyniki naukowe, nie tylko w rękach ich Autora, lecz takie Jego następców. Docenić to może tylko ktoś, kto liczył naprawdę wiele i to w klasyczny, starv, pracochłonny sposób. Krakowiany dzięki swym prostym schematom rachunkowym posiadają cenne zalety także z punktu widzenia dydaktyki. Okazuje się, że nawet w środowiskach o minimalnym przygotowaniu matematyczno-rachunkowym można osiągać szybką percepcję pojęć i bezbłędne opanowanie operacji krakowianowych mogą one zatem służyć w charakterze propedeutyki rachunków macierzowych, które sprawiają początkującym wyraźne trudności.

Obok istotnych osiągnięć teoretycznych w podstawowych dziedzinach astronomii klasycznej i geodezji, Profesor B a n a c h i e w i c z ma w swoim dorobku ciekawe pomysły i realizacje metod obserwacyjnych. Jego talent obserwatora ujawnił się już w okresie kazańskim (1910-1915), kiedy wykonał swój słynny szereg doskonałych heliometrycznych obserwacji Księżyca. W 1927 r. zastosował chronokinematograf do obserwacji przebiegu zaćmień Słońca, a w następnym roku zaproponował nawiązywanie kontynentalnych sieci geodezyjnych poprzez oceany przy wykorzystaniu pozycyjnych obserwacji Księżyca. W warunkach skromnego polskiego instrumentarium obserwacyjnego powodował rozwój dostępnych technik i metod obserwacyjnych (gwiazdy zmienne, zakrycia gwiazd przez Księżyc), forsował budowę zamiejskich ośrodków obserwacyjnych. Był pionierem radioastronomii w Polsce. Dzięki Jego staraniom uruchomiono w Krakowie w 1954 r. pierwszy polski radioteleskop. Interesował się żywo postępami techniki rakietowej i związanymi z nią perspektywami badawczymi. Jego niezawodna intuicja naukowa wskazywała Mu nieomylnie właściwe w danym okresie kierunki działania. Pod koniec życia dawał niejednokrotnie wyraz swemu pragnieniu, jak mówił, „zgłębienia teorii względności” ; zamierzał jednak zacząć od poddania podstawowego postulatu teorii szczególnej jeszcze jednemu testowi obserwacyjnemu.

W okresie międzywojennym, zaraz po odkryciu Plutona i wyznaczeniu pierwszej jego orbity właśnie w Krakowie, Obserwatorium Astronomiczne UJ było dzięki Profesorowi B a n a c h i e w i c z o w i ośrodkiem naukowo atrakcyjnym dla zagranicznych badaczy, którzy przybywali, aby tu pogłębiać swoją wiedzę w zakresie mechaniki nieba, wyznaczania orbit i innych wysoko tu stojących dyscyplin astronomicznych.

Myśl naukowa Profesora ceniona była przez krajowe, zagraniczne i międzynarodowe ciała naukowe. w» Uniwersytety: Warszawski, Poznański i Sofijski nadały mu doktoraty honorowe. B ył stałym reprezentantem

Polski i wiceprezesem (1924-1925) Bałtyckiej Komisji Geodezyjnej, członkiem Komitetu Wykonawczego i wiceprezesem Międzynarodowej Unii Astronomicznej (1932-1938) oraz prezesem jej Komisji nr 17 (Ruchy i Figura Księżyca) w latach 1938-1954. Posiadał godności członkowskie Polskiej Akademii Umiejętności, Polskiej Akademii Nauk, Akademii Padewskiej, Royal Astronomical Society i wielu elitarnych towarzystw naukowych. Polska Akademia Nauk uczciła uroczystą sesją 50 rocznicę Jego działalności naukowej, a Rada Państwa PRL nadała Mu Order Sztandaru Pracy I Klasy. Tadeusz B a n a c h i e w i c z jest pochowany w Grobach Zasłużonych na Skałce w Krakowie.

Setna rocznica Jego urodzin stać się powinna dla związanych z Jego życiem i pracą polskich ośrodków naukowych okazją podjęcia wysiłku rzetelnej, historycznej oceny Jego działalności i wkładu w rozwój nauki. Szczególny obowiązek w tym zakresie ciąży na Jego uczniach i wieloletnich współpracownikach. Miło jest tu zaznaczyć, że potrzebę przypomnienia postaci tego wielkiego uczonego zaakcentowali już i wyrazili w odpowiedniej uchwale polscy geodeci zrzeszeni w PAN. Natomiast inicjatywę napisania tego i innych wspomnień o Tadeuszu B a n a c h i e w i c z u zawdzięczać należy uchwale Komisji Astronomii Polskiego Towarzystwa Astro nautycznego.

h l '•‘ • W A lS lfc " ny|*. ftflc. ■ !)(;,<:. rt»<w<H)y W a t o *

'Ł . « R > .] p i .

{ó w w o 0} ■'•ŁY SV(“: v-r.ii, .;>! .■•im: j sp:.J> !..- a g *,.-is fjiq a tSjsW ! i

-- s t t i '• :fi»i a n ’>-,onf'^SW 'Biba* e i n a i c i - ; - i x i ' " • ■■ ■' I n l . f i I . ■- 1/1 lii.-.. v:,.' . , ; .!/ u ; . . a x .

POSTĘPY ASTRONOMII Tom XX V III (1980). Zeszyt 1

DZIESIĘCIOLECIE KRAKOWSKIEGO KONWERSATORIUM ASTRONOMII POZAGALAKTYCZNEJ

K O N R A D R U D N I C K I

Pierwsze posiedzenie Krakowskiego Konwersatorium Astronomii Pozagalaktycznej odbyło się w listopadzie 1969 r. i tu zaczyna się jego historia. Przedtem była jednak prehistoria, która (jak w każdej prehistorii, tak i tu brak na ogół pisanych dokumentów) przedstawia się - jeśli mnie pamięć nie myli - w grubszych zarysach tak:

Pierwszym z prądów, które potem zlały się w Krakowskie Konwersatorium Pozagalaktyczne była tak zwana Grupa Warszawsko-Wrocławska działająca w latach pięćdziesiątych i odbywająca zebrania co miesiąc na przemian w obu tych miastach. Podzieliła się ona z czasem na dwie sekcje: statystyczną, której demokratycznie przewodniczył Włodzimierz Z o n n* oraz relatywistyczno-mechaniczną, której absolutnym imperatorem (samowładne kierownictwo wraz z tytułem imperatora było zagwarantowane wewnętrznym regulaminem) by ł Andrzej Z i ę b a . Ta druga sekcja stanowiła pierwszą w Polsce większą grupę ludzi systematycznie studiującą teoretyczną kosmologię. Grupa warszawsko-wrocławska, w której uczestniczyli m. in. Andrzej P a c h o l c z y k , Krzysztof S e r k o w s k i , Jerzy S t o d ó ł k i e w i c z i wielu innych, dziś znanych astronomów, matematyków i fizyków, a po której pozostała tylko jedna publikacja, rozpłynęła się pod koniec lat pięćdziesiątych. Jej tradycje relatywistyczne przejęli astronomowie wrocławscy grupujący się wokół Jana Jerzego K u b i k o w s k i e g o . Nurt statystyczny, pierwotnie skierowany ku problemom gwiezdnym, rozbłysnął nowym, pozagalaktycznym blaskiem w Warszawie, po nawiązaniu współpracy przez Włodzimierza Z o n n a i jego uczniów z Jerzym N e y m a n e m z Berkeley i Fritzem Z w i c k y m z Pasadeny.

Drugi prąd, to krakowska grupa zajmująca się rozmieszczeniem obiektów radiowych, prowadząca z początku nieśmiałe prace pod kierunkiem Józefa M a s ł o w s k i e g o . W końcu lat sześćdziesiątych same prace i plany ich dalszego rozwoju zaczęły nabierać rozmachu.

Trzeci zaś prąd, to nieliczna grupa zapalonych kosmologów teoretyków skupiających się w latach sześć­ dziesiątych wokół Michała H e l l e r a najpierw w Lublinie na KUL-u, a potem przy Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie.

W roku 1968 odbyła się w gościnnej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu Pierwsza Szkoła Letnia Kosmologii Polskiego Towarzystwa Astronomicznego. Nosiła jeszcze niejednoznaczną nazwę „Szkoły Letniej Astrofizyki Relatywistycznej i Kosmologii” , ale przeważała na niej tematyka teoretyczno-kosmo- logiczna, a przygodnie zajmowano się i kosmologią obserwacyjną. Obecni tam byli przedstawiciele prawie wszystkich wspomnianych wyżej grup. (Wobec braku jakiegokolwiek opublikowanego sprawozdania trudno to dziś sprawdzić. Oprócz zawodnej pamięci pozostała po niej tylko krótka wzmianka we wspomnieniu pośmiertnym po jej organizatorze, Janie Jerzym K u b i k o w s k i m , w „Postępach Astronomii” z 1969 r.). W czasie tej szkoły postanowiono: 1) odbywać systematyczne zebrania seminaryjne z astronomii poza­ galaktycznej gdzieś w możliwie równej odległości między Wrocławiem, Warszawą i Lublinem wybór padł na Kraków, 2) zapoczątkować międzynarodowe pismo kosmologiczne (co bystrzejsi uczestnicy wykonali nawet projekt graficzny okładki, na której odwrocie był podany spis artykułów wraz z projektowanymi autorami, którymi oprócz uczestników Szkoły i najwybitniejszych światowych kosmologów były takie osobistości jak Brigitte Bardot i Sofia Loren ciekawe, czy ten zabytkowy projekt gdzieś się zachował), 3) organizować co dwa lata dalsze szkoły letnie kosmologii.

"Ponieważ to, o czym piszę rozgrywało się w ciągu kilkudziesięciu lat, a stopnie i tytuły naukowe poszczególnych osób zmieniały się w tym okresie wielokrotnie, dla uproszczenia opuszczam je, podając

W dokumencie Postępy Astronomii nr 1/1980 (Stron 73-88)

Powiązane dokumenty