• Nie Znaleziono Wyników

W itold £Małcur\yński

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1884, T. 2 (Stron 164-174)

W zbiorze uchwał sejmowych Rzeczypospolitej polskićj, znanym pod tytułem „Volumina legum,” czytamy, począwszy od r. 1539, uniwer­

sały poborowe, które stanowią bardzo pożądane, obfite źródło wiarogo- dnych wiadomości nietylko ekonomiczno-społecznych, ale często i bio­

graficznych. Z danych autentycznych, zebranych w tego rodzaju uniwer­

sałach, można przedstawić sobie mnićj lub więcój dokładny obraz całe­

go

systemu

podatkowego dawnej Rzpltśj.

Spotykamy

na listach tych re­

jestrów opłaty gruntowe z łanów rolnych włościańskich (szlachta bo­

wiem nie opłacała poboru z gruntów dworskich), niemnićj z gruntów posiadanych przez ogrodników, od karczem i od młynów. Z n a c h o d z i -

my tam także podatek od kupców i przekupniów i od statków przewo­

zowych, niemnićj cło od towarów i opłatę czopowego od beczek lub warów piwa, przypominającą coś n a k sz ta łt dzisiejszej akcyzy. Poda­

tki wyżej wymienione pobierano tylko wtedy, kiedy sejmom podoba-

*° się na ich pobór przyzwolić, przyczćm nadmienić trzeba, że każda tak a uchwała sejmowa obowiązywała tylko na ten jeden raz, na który hyła postanowiona, zkąd tćż wynikało, że były lata podatkowe i lata

°'l podatków wolne, a gdy stany obradujące nie raczyły się zgodzić na

Tom II. Maj 1884. 21

uchwalenie poboru, to Rzeczpospolita przez długie lata podatków nie opłacała, a skarby, koronny i litewski, pustkami świeciły i).

Za czasów ostatnich Jagiellonów i Batorego, uchwalano pobory wprawdzie nie coroczne, ale prawie na każdym sejmie i pam iątka tych poborów pozostała nie w samych tylko uniwersałach, które znaj­

dują się w Voluminach legum, ale poczęści i w rejestrach poborowych, sporządzonych przez wyznaczonych na sejmach poborców, zapisują­

cych imiennie podatkujących, niemniój i wysokość mającćj się wnosić ') Byty i takie wypadki, w któ rych posłowie pojedyńczych ziem, woje­

wództw lub powiatów, powołując się na dane sobie „ i n s t r u k c y o “ od b ra ­ ci, nie godzili się na pobór przez resztę województw i ziem ustanowiony. W t e ­ dy ziemia przez nich reprezento w ana nie przyczyniała się w niczdm do po­

mnożenia skarbu publicznego. W razie takiego usunięcia się od ponoszenia ciężaru publicznego, stanowił zebrany w najbliższym czasie sejm prowincyo- nalny ,,laudum ,“ zawierające często obok rozkładu podatk u w niższej od s e j ­ mowej stopie na potrzeby lokalne lub publiczne, cały szereg postanowień p r a ­ wodawczych prowinoyonalnych, k tó r e zatwierdzone na sejmie najbliższym, n a ­ bierały znaczenia i mocy konstytucyi, obowiązującej daną pro w in cyą. Sejm, aprobując i zatwierdzając l a u d u m prowincyonalnego sejmiku, pochwalał do pewnego stopnia postęp ek oponują cej ziemi, k tó r a , ufna w sankcyonowaną swoję autonomią prowincyonalną, tdm śmielej i tćm lekkomyślniej mogła t a r ­ gać i rozrywać nawet jedność państwową. A p ro b ata sejmowa l a u d u m po­

datkowego, niczgadzającego się z zasadą opod atk ow ania reszty województw i powiatów, kwitowała niejako zuchwałych z dopełnionego obowiązku publiczne­

go, z ozego musiało koniecznie wyniknąć lekceważenie dobra ogólnego. J e s t t o ju ż nie szczyt, ale k a ry k a tu ra autonomii prowincyonalnćj, burzącej nietylko w i- dei ale i w pra ktyce wszelką jednolitość państwową, autonomii dem oralizują ­ cej cały naród. Takie j praktyki opodatkowywania kra ju, jakąśm y powyżej wskazali, nie możnaby ściśle nazwać praw om,— ponieważ ona wyprzedziła po­

stanowienie pra w a, a płynęła z tego bardzo stare go w społeczeństwie naszem zwyczaju, który nakazywał pełnić ty lko te obowiązki i powinności publiozne, na któ re się zgodził obywatel interesowany. W tym niepolitycznym na dawno ozasy zwyczaju, ulegalizowanym w tr akcie czasu przez udzielanie specyalnych instrukcyi posłom, a spotęgowanym przez przewagę idei foderaoyi ziem i n a ro ­ dów w unii lubelskiej na podstawie międzynarodowych prawie trakta tów w je- dnę Rzpltą się wiążących, spoczywa źródło owego gorszącego „Nie pozwalam,”

owego okrzyczanego „L ib eru m V e to ,<ł praktykowanego z całą siłą rokoszowe­

go sam olubstwa, zaraz z pierwszą chwilą zdobycia przoz szlachtę stanowiska decydująoego w sejmie za Zygm unta Augusta, na cały wiek przed Sioińskim, bez żadnego postanowienia prawnego. Wprowadzenie do sejmu, że tak po­

wiem, federaoyjnego idei mandatu, ściśle ograniczonego w szczegółowych na­

wet w zbyt drobiazgowych instrukcyach poselskich, zdawało się w oczach masy szlacheckiej legalizować niejako wszelkie wybryki samowoli i pryw aty, ta k że tłum y „narodu uprzy w ilejow an eg o“ poczęły niebawem widzieć ź r e n i c ę w o l ­ n o ś c i w tej a b e r r a c j i życia publicznego. Plebański.

opłaty. R ejestra te, bardzo niekom pletne, znajdują się dotychczas w da- wnćm archiwum akt skarbowych po byłej Komisyi rządowej przycho­

dów i skarbu. Są one oprawne w oddzielnych księgach dla każdego województwa lub ziemi, ale nie z wszystkich lat kom pletne; dla je­

dnych ziem w większćj, dla innych w mniejszćj obfitości. Z czasów Wazów, pustoszonych ciągłemi wojnami, napotykają się tylko resztki rejestrów >). Z województw litewskich jako do oddzielnego podskarb- stwa należących, nie ma tu żadnego rejestru. R ejestra z czasów Zy­

gm unta Starego ograniczają się na wymienieniu samych tylko wsi i ilo­

ści przedmiotów w nich się znajdujących, a podatkom podlegających;

z czasów zaś Zygmunta Augusta i Batorego znajdujemy w rejestrach częstokroć, lubo nie zawsze, nazwiska właścicieli wsi.

Rejestra więc w dzisiejszym nawet niekompletnym stanie są dla badacza dziejów przedmiotem niezmiernćj wartości, mało dotychczas zużytkowanym, tak jak w ogólności to wszystko, co się jeszcze ukrywa w księgach dawnych skarbowych.

Z m ateryału tego korzystano daw nićj nadzwyczaj skąpo, dopić- ro prof. Pawiński ocenił wartość tego m atery ału historycznego i spo­

żytkował go w ważnych dwóch dziełach, mianowicie: „O skarbowo- ści w Polsce za Stefana B atorego,“ oraz „Polska XVI wieku pod wzglę­

dem geograficzno-statystycznym.“ W rejestrach tych, gdyby je można w całości zgromadzić, znaleźlibyśmy przedewszystkiśm najdokładniej­

szy, a razem stosunkowo najdawniejszy spis miejscowości zaludnionych naszego kraju z wieku XVI, który byłby o półtorasta lat starszy od spisu, z którego między innemi korzystał tak pożytecznie prof. Wojcie­

chowski w swojój „Chrobacyi.“ Również ważne i ciekawe zaw ierają się tam wiadomości o właścicielach wsi, o rozsiedleniu się rodzin szlachec­

kich w różnych prowincyach Rzeczypospolitćj i o ich zamożności. Jesz­

cze dokładniejsze możuaby sobie utworzyć z takich źródeł wiadomości pod względem ekonomicznym i statystycznym przeszłości naszćj. Lecz w tćj chwili nie chodzi nam o kwestye ekonomiczne, ale pragnęlibyśmy odszukać w rejestrach poborowych śladów rodziny, z którćj wyszedł największy nasz poeta polski wieku XVI—rodziny Kochanowskich.

Ks. Józef Gacki podał przed laty dw unastu do wiadomości kil­

kanaście pism urzędowych z akt ziemskich radom skich, dotyczących rodziny Ja n a Kochanowskiego a). Przy robieniu wyciągów z rejestrów poborowych, porównywaliśmy znalezione nazwiska z dziełkiem ks. Ga­

ckiego, jako w tym przedmiocie najdokładniejszćm.

W czterech wielkich księgach województwa sandomierskiego, Lecz nie natęży uważać ich jeszcze za całk iem straco ne. Mogą znajdować się w aroh iwach dawnych grodzk ich , j a k na to mamy dowody w wy­

danych przez A lfo n s a Parczewskiego „ A n a le k ta c h k a lis k ic h .”

2) O rodzinie J a n a K ochanow skiego, o jćj maj ętnościach i fundacyach.

Kilkanaście pism urzędowych zebrał ks. J ó zef Gacki. Warszawa. 1869.

RODZINY KOCHANOW SKICH. 1 6 3

znalazły się trzy zaledwie rejestra poborowe z w. XVI, dotyczące d a ­ wnego powiatu radomskiego, gdzie było główne Kochanowskich sie­

dlisko. Obok nazwisk wsi, znalazły się w nich nazwiska właścicieli, lecz wszystkie trzy rejestra pochodzą z epoki, w którój wieszcz z Czar- nolesia był tśj wsi dziedzicem, a mianowicie z lat 1569, 1576 i 1577

Dawny powiat radomski zajmował przestrzeń odgraniczoną od wschodu rzeką W isłą, poczynając od ujścia rzeki Kamiennćj aż do R y­

czywołu; na północ podchodził pod miasta Białobrzegi i Głowaczew dawnćj ziemi Czerskićj; na zachód zbliżał się do Gieluiowa i Odrzy­

wołu dawnego powiatu opoczyńskiego, od południa graniczył z San- domierskićre. Obejmował więc prawie całe dzisiejsze powiaty radom ­ ski i iłżecki, większą część kozienickiego, trzy gminy opoczyńskiego 1 dwie końskiego powiatu.

Na przestrzeni tćj znaleźliśmy wsi trzydzieści dwie, należących w całości lub częściowo do rodziny Kochanowskich.

Posiadłości Kochanowskich mieszczą się przeważnie w dwóch punktach ziemi radomskiój. W zachoduićj części powiatu, w parafii Wieniawa, znajduje się wieś Kochanow, prawdopodobnie gniazdo pier­

wotne rodziny. Osada ta zasługuje na uwagę naszę dla tego, że od roku już 1446 spotykają się w aktach radomskich nazwiska właści­

cieli tćj wsi: Dobiesława, Abraham a (1482) i jednocześnie Jana, sę­

dziego grodzkiego radomskiego, dziada rodzonego poety; oprócz nich:

Stanisława (1490), Jakóba (1533), Jana i Stanisława 2). W rejestrze z r. 1569 podano tu pięciu Kochanowskich, właścicieli niewielkich czą­

stek gruntu. W tćj liczbie dwóch Janów, Stanisława, Marcina i W a­

lentego Gierasza. Z tych jeden Jan i Stanisław, są zapewne ci sami, wyżćj wymienieni, a znani już z akt radomskich. Posiadłość wszyst­

kich tych właścicieli przedstawia się bardzo skromnie, nie mieli bo­

wiem wszyscy razem nawet trzech łanów włościańskich.

Czy takie rozdrobnienie własności pochodziło z niedawnych dzia­

łów familijnych, czyli tćż własność cząstkowa trw ała tu od dawniej­

szego czasu, tego z rejestrów dojść nie można. W każdym razie znaj­

dujemy tu wielce charakterystyczne wyróżnienie współimienników za- pomocą przezwisk. Stanisław Kochanowski np., w r. 1569 ma szcze­

gólny dodatek do nazwiska: „F iga.“ W r. 1576 już tego Stanisława niema w Kochanowie, lecz w niedaleko leżącćj wsi Młodnice w parafii Mniszek, jest pod r. 1576 właścicielka pół łanu, wdowa po Stanisła­

wie Figa Kochauowskim. W to miejsce zaś w Kochanowie znalazł się Oprócz tych trzech rejestrów (Księga poborowa, nr. 7), znajduje się kilka innyoh dawniejszych, ale bez nazwisk wlaśoioieli, oraz jed en re j e s tr po - dymnego powiatu radom sk ie go z roku, ja k sądzić wypada, 16 6 1 , a więo sporządzony w lat prawie ośmdziesiąt po śmierci poety (Księga poborowa nr. 6 5).

2) Ks. Gacki str. 11.

RODZINY KOCHANOW SKICH. 165 inny Stanisław „R yj“ Kochanowski, a po jednym z Janów—P iotr Ma- zurowicz. Ten ostatni m usiał należeć do linii Mazurów-Kochanow- skich, o których również jak i o Ryjach, są pewne wzmianki u ks. Gac­

kiego '). Używanie przezwisk i to nieco rubasznych, zdaje się być ce­

chą szlachty cząstkowćj raczćj aniżeli świeżo rozdzielonych krewnia­

ków. W r. 1577 pozostają już w Kochanowie tylko W alenty Gierasz i Piotr Mazur, inni zaś ustąpili ze swych sched osobom obcego n a­

zwiska.

W parafii Mniszek znajdujemy także wieś Konary. Część tćj wsi nabył niegdyś na własność ojciec poety, Piotr Kochanowski, komornik graniczny powiatu radomskiego i następnie sędzia ziemi Sandomier- skićj. Na zasadzie aktu podziałowego z r. 1559 dostał' tę część je ­ den z braci poety, również Piotr, którego tćż w rejestrach znajduje­

my. W części tćj wszakże włościan nie było, gdyż do podatku pocią­

gnięto tylko karczmę i młyn (reszta wsi należała do Konarskich).

Obok leżały inne cząstki działu p. Piotra: Głogów 2 ‘/ a łana, w Kale- niu część, półtora łan a, w Zadąbrowie 3 łany. Oprócz tćj ojcowizny nabył P io tr Kochanowski w niedalekićj parafii Stare Skrzyuno od No- womiejskich połowę wsi W istka (1576), łanów 4. Nadto w parafii Cere­

kiew, w pobliżu Radomia, Piotr Kochanowski nabył od Benedykta Kochanowskiego należące doń części, po dwa łany, we wsiach Kiesz- ków i Milejowice (1577). Wprawdzie ks. Gacki twierdzi, że ten B e­

nedykt m iał także syna P iotra 2), lecz adnotacya w rejestrze o kupnie (acquisivit a Ben. Coch.), wskazuje że nabywcą raczćj był dziedzic Ko­

nar i W istki. Ta linia Kochanowskich pokierowała się bardzo świe­

tnie: syn Piotra, Jerzy, był kasztelanem Małogojskim, drugi syn K rzy­

sztof, chorążym Sandomierskim. Ten ostatni, razem z braćmi stryje­

cznymi (synami Mikołaja z Sycyny), Adamem i Janem uzyskał przy- wilćj królewski na wydawanie dzieł stryja Ja n a 3).

WTe wsi Krzyszkowicach (parafii Jarosławice dziś Wolanów), znaj­

dujemy część Teofila Kochanowskiego, który był także posiadaczem części w sąsiednićj wsi Bieniędzicach. linię to z żadnego ak tu nie­

znane. Poprzednio mieszkał tu Mikołaj Kochanowski, podstarości radomski (może ojciec tego Teofila), o którym ks. Gacki wypowiada domysł (niczem nie poparty), że był stryjeczuym poety po stryju Wicie lub Tomaszu. Ten Mikołaj otrzym ał od króla Zygmunta I (w r. 1537) uwolnienie od pospolitego ruszenia 4),

a

w r. 1 5 4 1 m iał sprawę

o

g ra ­

nice

z właścicielem wsi sąsiednićj, Gackowie, Janem Jankowskim . Sprawa zakończyła się rozgraniczeniem polubownem, przy którem obecnym był Piotr

Kochanowski,

dziedzic Sycyny i Konar, kom or­

nik radomski, to jest oj ciec poety

i

wyżćj wymienionego P iotra z Wistki.

' ) Ks. Gacki str. 87.

2) Tamże, str. 8 6.

3) Tamże, str. 4 9, 50 52.

') T am że, s tr. 9 2.

Z Krzyszkowic pochodził także Stanisław Kochanowski, którego również, lubo niewłaściwie zaliczono do poetów. (Enc. więk. T. XIV str. 964). Nazwisko tego Stanisława znajduje się w vol. leg. (T. II wyd.

Petersb. str. 431) jako poborcy sejmowego do powiatów radomskiego, opoczyńskiego, chęcińskiego i stężyckiego.

Jeszcze jeden wierszopis był dziedzicem Krzyszkowic: Jan Ko­

chanowski, cześnik Mielnicki, autor ,,Zabawy przyjacielskiej,“ wydanćj w r. 1681. W tćj samój jeszcze stronie powiatu leży wieś Wola Bru- dnowa, w którćj część jędnę posiadał dziad poety, a po nim odziedzi­

czył ją najstarszy ze stryjów, także Jan, a ponieważ spółczesnym był poecie Jan z Brudnowćj Woli Kochanowski, komornik graniczny po­

wiatów radomskiego i sandomierskiego, więc mógł to być stryj lub brat stryjeczny poety. Cóżkolwiekbądź nie znalezliśmy go w reje­

strach poborowych, gdyż właścicielką Woli Brudnowskićj je s t już An­

na Jeżowa (1659).

Przejdźmy teraz do wschodnićj części powiatu, gdzie mieszkali:

ojciec i bracia poety (oprócz Piotra). O puściźnie, jak ą pozostawił p.

sędzia ziemski Sandomierski sześciu synom swoim, krążyły w literaturze naszej przez długi czas bardzo mylne wiadomości, ') które dopiero ks.

Gackiemu udało się sprostować podług spółczesnych pism urzędo­

wych. Dziad poety, Jan z Kochanowa, o którym była mowa wyżej, wianem za żoną, B arbarą Szlizówną, dostał dwie wioski w par. Siecie- chowskićj: Policznę i Czarnolas, które podzielił między synów swych w ten sposób, że Piotrowi, ojcu poety, przypadła tylko połowa Czar­

nolasu, drugą zaś połowę dostał b ra t Filip. Trzćj inni bracia Jan, W it i Tomasz podzielili się Policzną, którą następnie odprzedali An­

drzejowi Białaczewskiemu, teściowi b rata swego Piotra, który w ten sposób przez żonę został dziedzicem całćj Policzny i połowy Czarno­

lasu. Do majętności tćj dokupił następnie Sycynę, Baryczę i K ona­

ry z przyległościami. 2)

Nasze rejestra poborowe wykazują całą tę puściznę w takićj postaci, w jakićj pozostawała na zasadzie aktu działowego, dokonane­

go przez braci poety w r. 1559, a mianowicie wieś Sycyna, w którćj urodził się Jan Kochanowski, należy do dwóch właścicieli: Jakóba i Mikołaja Kochanowskich. Obaj posiadają po 4 łany chłopskie i po trzech zagrodników. Jakób był to brat najmłodszy poety, Mikołaj, — podstarości Radomski 3) to autor Rotuł, a ojciec Piotra, tłómacza J e ­ rozolimy wyzwolonćj i Orlanda szalonego. A więc po raz już trzeci napotykamy to imię w rodzinie wieszcza. Okoliczność ta była powo­

dem, że przez czas jakiś mylnie przypisywano przekłady Jerozolimy ' ) T ańska i Bartoszewicz.

*) K s. G ack i str. 6 7, 1 3 , 2 6.

s) Urząd te n nie wychodził prawie z rodziny Kochanowskich; wyidj podaliśmy z tym samym ty tułe m Mikołaja z Krzyszkowicz, po nim był Kasper z Policzny, a następ nie Mikołaj z Sycyny.

i Orlanda bratu poety. Piotr z Sycyny Kochanowski był kawalerem maltańskim, oraz sekretarzem króla Zygmunta III. Zdaje się, że je ­ go imię znajdujemy w vol. leg. (T. II wyd. pet. str. 440) pod r. 1607, jako lustratora, wyznaczonego z ręki królewskiój do rewizyi dóbr sto­

łu królewskiego na Rusi i Wołyniu.

Dalćj idzie wieś Barycza, a w niój właściciel Andrzśj Kochano­

wski, tłómacz EnCidy (1569— 1577) opłacał podatek z czterech łanów i m łyna. Do niego tćż należała wioska sąsiednia Wola Żeleńska (pół­

to ra łana).

Na północ od Sycyny i Baryczy, w odległości około trzech mil, w parafii Sieciechowskićj, leży wieś Policzna (17 łanów), własność K as­

pra Kochanowskiego, pisarza ziemskiego Sandomierskiego (poprzednio podstarościego radomskiego), b ra ta najstarszego, tego samego, na którym wraz z m atką, po śmierci wcześućj rodzica, zaciążyła opie­

ka nad całćm młodszćm rodzeństwem, z którćj tak świetnie i z tak ą za­

sługą dla potomności się wywiązał.

W r. 1577 w Policznie opłacał podatki Andrzćj Podlodowski.

B rat K asper wówczas już nie żył; wiadomo wszakże, że w Policznćj pozostawił niepodzielnie liczne potomstwo. Podlodowski ów więc był zapewne zięciem K aspra. Jednocześnie wszakże zjawia się Kasper Kochanowski inny, jako właściciel wsi Zatopolice, w parafii Cerekiew pod Radomiem. Wieś ta, oraz sąsiednia Cerekiew należały do ro­

dziny Dzibow, z którćj pochodziła żona b ra ta K aspra.—Klementyna z Tańskich Hoftnanowa m iała w swem opowiadaniu właśnie tę osobi­

stość na uwadze. Kasper więc w Zatopolicach jest synem Kaspra z Policzny, którem u w późniejszym czasie dostała się po matce także wieś Cerekiew. W vol. legum pod r. 1587 znajdujemy tak zwane konsultacye w sprawach rzeczypospolitćj województwa Sandom ier­

skiego, uchwalone na zjeździe pod Koprzywnicą przed elekcyją króla Zygmunta III, które pomiędzy innemi podpisał Kasper Kochanowski (T. II wyd. Pet. str. 237).

Nareszcie, w odległości niecałćj mili od Policzny leży wieś Czar­

nolas należąca do dwóch właścicieli. Jednym z nich jest Ja n Kocha­

nowski (1569 i 1576). O płacał podatek, ja k się rejestr wyraża, z je ­ denastu półłanków włościańskich (czyli 5 ,/ ł łanów) po 20 groszy z ła ­ nu, od czterech zagrodników, osiadłych na rolach po 4 grosze, od m ły­

na i karczmy po gr. 12. la k i bowiem podatek był postanowionym w spółczesnych uniwersałach poborowych. W szystko to razem wyno­

siło groszy ówczesnych 150 czyli złotych 5. Na dzisiejszą monetę wyniosłoby to więcćj niż czterdzieści złotych. Ale tak a ewaluacya nie daje nam istotućj miary opłacanego podatku; trzebaby bowiem wiedzieć jeszcze, ile mianowicie warte były grosze ówczesne w stosun­

ku do tego, co za nie nabyć było można. ')

Co się tyczy drugićj połowy Czarnolasu, to w r. 1569 pozostaje ' ) Dział g*óstego b ra t a 1’io tra z K onar podaliśmy wyżćj.

EODZ1NT KOCHANOW SKICH. 167

ona jeszcze w ręku stryja Filipa, po którym ślady istnienia pozostały w licznych sprawach procesowych. Zdaje się, że sąsiedztwo to blizkie, nie zawsze i dla rodzonego synowca miłćm było, skoro we Fraszkach pozostawił wspomnienie o stryju, co brał mienie synowca swego.

W latach 1576 i 1577 właścicielem tćj połowy jest syn Filipa, Mikołaj, którego należy odróżnić od rodzonego b rata Mikołaja z Sycyny.

Która z dwóch części Czarnolasu była lepszą, o tćm wiedzićć nie mo­

żemy. Ilość łanów włościańskich w obu była jednostajną, lecz w czę­

ści Filipa mnićj było zagrodników, nie posiadał m łyna i płacił tylko 139 groszy podatku. Ale na części Jana w r. 1576 karczm a już po­

dana jako zniszczona,— w r. 1577 wcale podatku nie zapłacił a i w la ­ tach następnych, z których nie pozostało wprawdzie rejestrów poboro­

wych, ale trafiają się tylko rejestra niedoborów (defectorum), napotyka się w tych ostatnich nazwisko Jana Kochanowskiego z Czarnolasu ‘).

Podatek sam przez się pobieranym bywał w zbyt małćj kwocie, ażeby­

śmy z okoliczności przytoczonych mieli prawo wnioskować o ciężkich interesach poety; w każdym razie świadczą one jednak o pewnym nie­

ładzie w gospodarce. Wiemy zkądinąd, że w dziale po ojcu dostał Jan Budę niejaką, o którćj jest wzmianka i w rejestrach. Rudę tę sprzedał poeta stryjowi Filipowi, który odstąpił ją Janowi z Woli Brudnowskiej.

Z wiadomości podanych w rejestrach, bardzo pobieżne możemy powziąć wyobrażenie o gospodarstwie Czarnolaskiern. W obu czę­

ściach było po 11 półłanków włościańskich, czyli po pięć i pół łanów całkowitych. Podług tablic Czackiego, łan taki włościański był zna­

cznie mniejszym od dworskiego, i obejmował najwyżej 22 morgi, gdy dworski m iał 30. Cała więc przestrzeń gruntów włościańskich w po­

łowie Czarnolasu mogła wynosić najwięcćj 120 morgów, chociaż p ra­

wdopodobnie chłopi i tego nie posiadali. Co się tyczy gruntów fol­

warcznych, te również nie mogły obejmować wielkićj przestrzeni, gdyż w w. XVI gospodarka pańszczyzniana nie doszła jeszcze do naj­

wyższego rozwoju. Był to dopićro jćj początek od smutnćj pamięci konstytucyi bydgoskićj z r. 1520, kiedy obowiązek odrabiania przez kmiecia panu swemu jednego dnia w tygodniu, s ta ł się rzeczą u p ra­

wnioną. Przestrzeń więc roli uprawnćj dworskićj nie mogła być większą niż włościańskiej, a ponieważ podług wykazów statystycznych z wieku bieżącego, cały Czarnolas obejmował około 140 włók, czyli na połowę wypadało po 70 włók, po potrąceniu więc przestrzeni u p ra­

wnćj około 8 włók, resztę, to jest do 62 włók w każdćj połowie s ta ­ nowiły lasy. Prawdopodobieństwo tego rachunku stwierdza się prócz tego i przez to, że przed laty dwudziestu w dobrach Czarnoleskich liczono jeszcze 105 włók lasu; a więc na grunta orne i inne użytki, przypadało tylko 35 włók.

Na gospodarce takiej mógł poeta powiedzićć o sobie:

*) Księga poborow a N r. 51.

Wiodłem swój żywot tak skrotnnio, Że ledwie kto wiedział o mnie.

Inna wcale je st tradycya o sąsiedzie bratanku: był to szlachcic zamożny, pożyczał pieniędzy właścicielowi poblizkiego Janowca, F ir­

lejowi, kasztelanowi lubelskiemu, brał od niego wsi w zastaw, naby­

lejowi, kasztelanowi lubelskiemu, brał od niego wsi w zastaw, naby­

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1884, T. 2 (Stron 164-174)