• Nie Znaleziono Wyników

T ch n ien ie ducha Bożego p rzechodzi przez św iat. Z au w aży ć to m ożna w w szy stk ic h n ie m al dzied zin ach życia społecznego całego św iata. W zm aga się w sposób co p ra w d a z a stra sz a ją c y bezbożnictw o, k tó re te rro re m , ogniem i m ie ­ czem, k rw ią i głodem zap an o w ać chce n a d św iatem .

A le w zm ag a się też łag o d n y i cichy — ale ty m sam y m n iem n iej po tężn y d uch B oży — n ie ty lk o w m u ra c h kościołów , p rze d ta b e rn a k u lu m i w kościel­

n y ch dom ach zw iązkow ych, ale i poza kościołem , ta m gdzie o B ogu i o s p r a ­ w ach B ożych — o p ra w ie Bożym , dotychczas całk ie m m ilczano albo bardzo m ało o ty m w spom inano. M ów i się coraz siln iej i d o b itn iej o p ra w a c h Bożych i o e n u n c ja c jac h re p re z e n ta n ta Bożego n a ziem i — O jca Św iętego.

N iezm iern ie się cieszę, że m ogę dziś być u W as. Z aw sze W asz Z w iązek b y ł zw iązkiem c h rze ścijań sk im — k a to lic k im i zasad y te o tw a rc ie p o d k reślał.

W o sta tn im je d n a k czasie Z w iązek W asz sp ra w a m i p ra w a Bożego znacznie

3*

w ięcej się in te re s u je i znacznie siln ie j je p o d k reśla. S k ła d a m W am dlatego n ajse rd e c zn ie jsz e p o w inszow anie. Bo w łaśn ie ta k ie p o d k re śle n ie p ra w Bożych w w szy stk ich dzied zin ach życia doczesnego — p ry w a tn e g o i społecznego — i w p ro w a d z e n ie p ra w a B ożego w życie je st n a jle p sz y m g w a ra n te m ła d u sp o ­ łecznego i p o k o ju przyszłego oraz z ap ew n ie n iem przyszłości dla w szystkich, a szczególnie d la sła b y ch — p rz e d e w sz y stk im dla ro d z in W aszych, d la dzieci W aszych.

P rzy szliście uczcić e n c y k lik ę „R eru m N o v a ru m “, tę en cy k lik ę, k tó ra ta k d o b itn ie p o d k reśliła, że n ależy w p ro w ad zić p ra w o Boże w życie społeczne, do w a rsz ta tó w p racy , p rzep ro w ad zić p ra w o Boże w zaognionych sto su n k ach , ja ­ kie p o w sta ły p o m ięd zy p ra c o d a w c am i i p raco b io rcam i.

In s ty n k to w n ie odczuw acie, że ty lk o te zasady, k tó re odan e są w encyklice tej, oraz w encyklice „Q u ad rag esim o A nno" i ,,D lvini R e d e m p to ris" pogodzić p o tra fią p ra w o i obow iązki je d n y c h z p ra w a m i i o b o w iązk am i d ru g ich — godzą „ a u to ry te t z w olnością", godzą „godność je d n o stk i z godnością P a ń ­ stw a ", godzą „p o d w ład n eg o z p rzełożonym i", gdyż je d n y m n a k a z u ją p o słu ­ szeństw o, d ru g im zaś z n iem n iejszy m n acisk iem szan o w a n ie „osobow ości p o d ­ w ład n eg o ", jego godności lu d zk iej — w ięcej — jego godności d ziecięctw a Bo­

żego (Enc. Div. Red.).

W ielki czyn en cy k lik „ R e ru m N o v a ru m “ i„ Q u a d ra g e sim o A nno" polega n a tym , że w y k reślo n o w n ich granice, g ra n ic e w olności d la je d n o stk i oraz g ra n ic e dla społeczności, k tó ra b y chciała je d n o stk ę zakuć w k a jd a n y niew oli.

J a k doszło do tego, że g ra n ic e te się za ta rły ? Nie było bow iem zaw sze tak! J a k b y ło za czasów tzw . „ciem nego śred n io w iecza"? P o g lą d y re lig ijn e p rz e n ik a ły całą działalność, całe u sposobienie człow ieka. K ażda czynność b y ła w y p ełn ien iem o bow iązku człow ieka w zględem Boga, o b o ję tn ie czy b y ła to p ra c a za p ługiem , czy p rz y piecu k u ch en n y m , czy n a w ojnie, czy p rz y k sią ż ­ kach. K aż d a p ra c a m ia ła tę sam ą w a rto ść — chodziło bo w iem ty lk o o to, w ja k im u sp o so b ien iu i w ja k ie j in te n c ji p ra c ę k to ś w y k o n y w ał.

N adszedł je d n a k czas człow ieka liczącego, k alk u lu ją c e g o cy fra m i — czło­

w ieka, k tó ry zaczął p o ró w n y w ać poszczególne ro d zaje p ra c oraz: ich w y n ik i dla życia codziennego, a szczególnie ich korzyści m a te ria ln e dla siebie.

W y k alk u lo w ał, że je d n a p ra c a lepsze p rzy n o si m u zyski, d ru g a gorsze.

A le p rzy tej k a lk u la c ji zap o m n ia ł o w łaściw ej w a rto śc i p racy , o jej w a rto ści w iecznej — o w a rto śc i n ad p rz y ro d z o n ej, się g ającej do zaśw ia tó w — do w ieczności.

W artość p ra c y zo stała z d e w a lu o w a n a z w a rto śc i w iecznej n a w arto ść doczesną — z w a rto śc i trw a łe j na w a rto ść doraźną, p rz e m ija ją cą . A co n a j­

gorsze, zdołano w m ów ić człow iekow i, że w łaśn ie przez ta k ie zd ew alu o w an ie p ra c y u w arto ścio w io n o ją, że w ła śn ie ta d e w a lu a c ja zbogaci człow ieka i p rz y ­ niesie m u szczęście trw a łe .

33

f

P rz e k o n a n o się je d n a k , że sta ła się w ie lk a p o m y łk a — ale nie ty lk o pom yłka! P rz e k o n a n o się, że było to p ro sty m oszustw em ! L udow i zam iast sw obody — rad o ści — w olności s#- d o b ro b y tu — nałożono k a jd a n y kap italizm u .

Co ludzkość p o w in n a b y ła te ra z zrobić? Z aw rócić do B oga i Jego p ra w

— to je d y n a k o n sek w en cja. A le ludzkość, to ja k m a łe dziecię, k tó re chce być m ęd rsze od rodziców . Z a m ia st n aw ró cić do Boga, w y w o łan o d ru g ą k lęsk ę św iato w ą, nie m niejszą, lecz gorszą w łaśn ie dla ty c h przez k ap ita liz m u ciśnio­

nych i w y zy sk an y ch . Z a m ia st n aw ró cić do p ra w a Bożego, ro z p ętan o w alk ę k la s z pom inięciem , z p o g w ałce n iem — z p o d e p ta n ie m tegoż p ra w a Bożego.

K ap italizm , zro d zo n y z in d y w id u alizm u , sam o lu b stw a, d ąży ł do o p an o ­ w a n ia d ru g ich . Socjalizm, zaś i jego logiczna k o n se k w e n c ja — kom unizm , dąży na tej sam ej p o d sta w ie in d y w id u alizm u , sa m o lu b stw a do o p an o w an ia d ru g iej klasy.

Je d n o źródło — dw a zła! A p o n iew aż z z a tru te g o źró d ła n ie może czerpać ludzkość zd ro w e j w ody, zd ro w y ch soków — s k u tk i u k aza ć się m u siały i w s tra sz n y sposób się też u k a z a ły w Bolszew ii.

C złow iek p rz e sta w sz y p a trz e ć w d al — w przyszłość w ieczną, .stał się c zło w iek iem ziem i, s ta ł się .in d y w id u alistą k a p ita listy c z n y m i k o m u n isty ­ cznym , p a trz a ł ty lk o n a siebie i n a sw o ją ,,kla.sę“ , s ta r a ją c .się ty lk o o to, w ja k i sposób sw o jej osobie p o tra fiłb y dogodzić, ją w y su n ąć n a p ie rw sz y plan.

C złow iek p rz e sta w sz y p a trz e ć h e n w dal, w przyszłość w ieczną, zapom niał 0 tym , że je s t członkiem, tej je d n e j w ie lk ie j ro d z in y Bożej i że w p o d p o rząd ­ k o w a n iu w tej w ielk iej ro d z in ie i d la n iej żyć i p raco w ać w inien.

C złow iek zap o m n iał o tym , że n a le ż y do społeczności, że jej w in ie n służyć 1 d la te g o zaczął n ad u ż y w a ć dla sw ych w łasn y ch , osobistych, doraźn y ch , ziem ­ skich i m a te ria ln y c h celów społeczność ludzką.

T a k zro d ził się człow iek k a p ita listy c z n y w u s tro ju k a p ita listy c z n y m , ja k w u s tro ju so cjalisty czn y m w zg lęd n ie k o m u n isty czn y m , człow iek, k tó ry sw ego b r a ta n ad u ży w a, w y k o rz y stu je , w y zy sk u je, o szu k u je ja k ty lk o może. Z dołano Wmówić ludzkości, że w ła śn ie in d y w id u alizm , p o d k re śle n ie p ra w człow ieka, s k o n c e n tro w a n ie u w a g i człow ieka n a doczesne w y n ik i i ow oce p racy , są u w o l­

n ie n ie m człow ieka — u w o ln ien iem od w ięzów nieznośnych, k tó re n a k ła d a na człow ieka Bóg i K ościół. U w o ln ien iem z w ięzów ta m u ją c y c h rozw ój k u ltu ra ln y ludzkości, u w o ln ie n iem z w ięzów n ie p o z w alający ch człow iekow i n a św ieży, sw obodny, ra d o sn y oddech, u w o ln ien iem z w iekow ego b a rb a rz y ń stw a , z w ie­

k ow ej niew oli.

Z eśw iecczono człow ieka — p ra c ę człow ieka, w szy stk ie dziedziny. I w szy­

stk o szło n a pochyłej dro d ze w dół, aż w p ad ło w p rzep aść bolszew izm u.

I w ty m w y p a d k u p rz e k o n a ła się ludzkość, że so cja lizm i kom u n izm zrodzony z in d y w id u a liz m u — to w ie lk a p o m y łk a, i nie ty lk o p o m y łk a — to w ielkie oszustw o ludzkości, a p rz e d e w sz y stk im ty c h m ałych, słabych, ubogich.

34

P rzy szliście uczcić w ielk ie e n cy k lik i społeczne p rz e d sta w ic iela B oga n a ziemi. T e en cy k lik i, k tó re u n ik a ją w szelk iej p rzesad y , k tó re z a ch o w u ją zaw sze rów now agę, sp ra w ie d liw o ść i p ra w d ę — k tó re d o m a g a ją się spraw ied liw o ści i p ra w d y w te o rii i w p ra k ty c e dla w sz y stk ic h i od w szy stk ich — dla je d n o stk i i od je d n o stk i, d la p rac o d aw cy i od p raco d aw cy , dla p raco b io rcy i od p ra c o ­ biorcy, dla P a ń s tw a i od P a ń stw a , k tó re „łączą u p o rz ą d k o w a n ą m iłość sam ego siebie, ro d zin y i ojczyzny z m iłością in n y ch ro d zin i in n y c h n a ro d ó w n a p o d ­ staw ie m iłości Boga, O jca w szystkich, pierw szego p o c z ą tk u i o statecznego celu w sz y stk ic h lu d z i“ (Div. R edem pt.).

S k ła d a m W am n a jse rd e c zn ie jsz e życzenia, że w g łęb iacie się w w sk azan ia encyklik ty c h i s ta ra c ie się zapoznać z nim i ja k n a jle p ie j — czynicie to w w łasn y m in teresie.

W p ro w ad źcie je w czyn p ra k ty c z n y , w czyn codzienny!

N ie ż ą d ajcie n a jp ie rw sp ra w ied liw o ści i m iłości od in n y ch , ale sam i o k a­

zujcie sp raw ied liw o ść i m iłość w obec w sz y stk ich bez w y ją tk u , w obec kolegów , przełożonych i podd an y ch , sp raw ied liw o ść i m iłość bezw zględną. S tań c ie się tak im zaczynem sp raw ied liw o śc i i m iłości w w aszy ch w a rs z ta ta c h pracy, w w aszy ch rodzinach, w szędzie, gdzie przebyw acie.

Tylko w duchu chrześcijańskim zwyciężyć

Powiązane dokumenty