• Nie Znaleziono Wyników

Humanistyka [...] nie zajmuje siê «rzeczywistoœci¹», lecz jej przedstawieniami: tekstami i obrazami.

Micha³ Pawe³ Markowski1

Rodzina jako wspólnota pamiêci

Wiedza o minionych wydarzeniach wspó³tworzona w wielu rodzinnych przekazach ma zdecydowany wp³yw na socjalizacjê i kszta³towanie to¿-samoœci m³odego pokolenia. „ [...] na poziomie rodziny tworz¹ siê zal¹¿ki

«pamiêci kulturowej», a w tej ma³ej, prywatnej mnemonic community (wspólnocie pamiêtaj¹cej) dochodzi do ustalenia trzech typów «instytucji»

(czyli okreœlonych, regularnie realizowanych wzorów ról i zachowañ spo³ecznych) s³u¿¹cych podtrzymywaniu pamiêci”2– spotkañ rodzinnych, aktywnoœci kustosza („stra¿nika”) rodzinnej pamiêci oraz kolekcjonowa-nia pami¹tek (dokumenty, zdjêcia itp.). Trudno nie zgodziæ siê zatem z Zofi¹ Mitosek, która twierdzi, ¿e rodzina stanowi rodzaj „wêz³a antro-pologicznego, w którym krzy¿uj¹ siê dzia³ania postaci, miejsce i zarazem warunek pragmatycznych interakcji”3 oraz ¿e „to rodzina rodzi opowia-danie, to ona jest si³¹ napêdow¹ aktywnoœci narracyjnej, jej struktur¹ g³êbok¹, bez której praktyka opowiadania stanowi³aby uk³ad klocków

1M. P. Markowski, Polityka wra¿liwoœci. Wprowadzenie do humanistyki, Kraków 2013, s. 40.

2P. T. Kwiatkowski, Pamiêæ zbiorowa spo³eczeñstwa polskiego w okresie transformacji, War-szawa 2008, s. 198.

3Z. Mitosek, Rodzina w opowiadaniu, opowiadanie w rodzinie, w: Praktyki opowiadania, red. B. Owczarek, Z. Mitosek, W. Grajewski, Kraków 2001, s. 176–177.

bez znaczenia”4. Zatem analiza opowieœci wspomnieniowych funkcjo-nuj¹cych w przekazie rodzinnym nie tylko s³u¿y interpretacji pamiêci ro-dzinnej, ale przede wszystkim ujawnia sposób rozumienia i interpre-towania œwiata oraz najbli¿szego otoczenia przez lokaln¹ zbiorowoœæ, poniewa¿ wspomnienia „wypowiedziane” wchodz¹ w sferê relacji spo³ecz-nych. Podejmujemy zatem interpretacjê pamiêci komunikatywnej, która

„obejmuje wspomnienia dotycz¹ce najbli¿szej przesz³oœci. [...] Typow¹ jej odmian¹ jest pamiêæ pokoleniowa, [...] pamiêæ ta powstaje w czasie i przemija wraz z nim, a dok³adniej rzecz bior¹c – wraz z cz³onkami gru-py, czyli nosicielami pamiêci”5, ustêpuj¹c miejsca, zdaniem Jana As-smanna, pamiêci kulturowej, która „bazuje na zinstytucjonalizowanej mnemotechnice”6.

Ponadto – co podkreœli³ Paul Thompson – „Historia rodziny mo¿e daæ jednostce znacznie g³êbsze poczucie sensu trwania ¿ycia, które przetrwa nawet po jej œmierci. W historii lokalnej wieœ czy miasto poszukuje zna-czenia dla zmieniaj¹cego siê charakteru, a nowi osadnicy w jednostkowej wiedzy historycznej mog¹ odnaleŸæ poczucie zakorzenienia”7.

Wszak „historia ¿ycia – co szczególnie eksponuje Paul Ricoeur – jest nieustannie refigurowana przez wszystkie prawdziwe lub fikcyjne histo-rie, które podmiot opowiada o sobie samym. Owa refiguracja czyni z sa-mego ¿ycia splot historii opowiadanych”8. A ¿e rodzina wpisuje siê w spo-sób naturalny w kontekst lokalny, to jednoczeœnie wspomaga integracjê w³asnej, ma³ej spo³ecznoœci. Zreszt¹ – na co zwróci³ uwagê Maurice Halb-wachs – to dziêki innym pamiêtamy o wa¿nych wydarzeniach z prze-sz³oœci, poniewa¿ pamiêæ indywidualna bezpoœrednio powi¹zana jest z kontekstem spo³ecznym, ze „spo³ecznymi ramami pamiêci”. To prze-s¹dza równie¿ o tym, co podkreœli³ Marcin Król, interpretuj¹c koncepcjê klasyka, ¿e „pamiêci zbiorowych jest tyle, ile jest grup spo³ecznych”9, a co

110

4 Tam¿e, s. 182. Warto przywo³aæ tu wybitnego historyka, wspó³twórcê szko³y Annales, Marca Blocha, który celem badañ historycznych uczyni³ „cz³owieka spo³ecznego”, a wœród nowych Ÿróde³ wiedzy o przesz³oœci – przekaz miêdzy pokoleniami w rodzinie, przede wszystkim

„przekazywanie myœli” wnukom przez dziadków (M. Bloch, Pochwa³a historii, czyli o zawodzie historyka, t³um. W. Jedlicka, Warszawa 1962, s. 65–66). Z kolei Paul Connerton, podkreœlaj¹c rolê babki w przekazie miêdzypokoleniowym, uzna³, ¿e „do babki nale¿a³o nadzorowanie narracyjnej aktywnoœci grupy” (P. Connerton, Jak spo³eczeñstwa pamiêtaj¹, t³um. M. Napiór-kowski, Warszawa 2012, s. 91).

5 J. Assmann, Pamiêæ kulturowa. Pismo, zapamiêtywanie i polityczna to¿samoœæ w cywi-lizacjach staro¿ytnych, t³um. A. Kryczyñska-Pham, Warszawa 2005, s. 66.

6 Tam¿e, s. 68.

7P. Thompson, G³os przesz³oœci. Historia mówiona, t³um. M. Kierzkowski, w: Teoria wiedzy o przesz³oœci na tle wspó³czesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domañska, Poznañ 2010, s. 282.

8P. Ricoeur, Czas i opowieœæ, t: Czas opowiadany, t³um. U. ZbrzeŸniak, Kraków 2008, s. 35.

9M. Król, Wstêp do wydania polskiego, w: M. Halbwachs, Spo³eczne ramy pamiêci, t³um.

M. Król, Warszawa 1969, s. XIX.

Halbwachs jednoznacznie sformu³owa³: „rodzina ma w³asn¹ pamiêæ z tego samego tytu³u, co inne rodzaje wspólnot”10. Oczywiœcie relacje miêdzy rodzin¹ a najbli¿sz¹ lokaln¹ spo³ecznoœci¹ podlegaj¹ ró¿norakim uwarunkowaniom, ale jak s³usznie zauwa¿y³ Paul Ricoeur, podejmuj¹c dyskusjê z Halbwachsowskim sposobem rozumienia powi¹zañ zacho-dz¹cych pomiêdzy pamiêci¹ indywidualn¹ a zbiorow¹ i podwa¿aj¹c ich biegunowe przeciwieñstwo, istnieje jeszcze jedna kategoria wyznaczaj¹ca odrêbny rodzaj pamiêci – kategoria bliskiego. „Jest to p³aszczyzna sto-sunków z bliskimi, której wolno nam przypisaæ zupe³nie odrêbny rodzaj pamiêci. Bliscy – ludzie, którzy s¹ dla nas wa¿ni i dla których my jesteœ-my wa¿ni – zajmuj¹ swoje miejsce na zró¿nicowanej skali odrêbnoœci w relacjach miêdzy sob¹ a innymi. [...] Bliscy to bliŸni, inni uprzywilejo-wani”11. Wybór owych bliskich, do których kierowane s¹ wspomnienia, wyznacza grupê „uprzywilejowan¹”, zas³uguj¹c¹ na szczeroœæ, grupê identyfikuj¹c¹ siê ze wspólnotowymi wspomnieniami, tworz¹c¹ wspólno-tê pamiêci.

Przywo³ajmy wiêc definicjê wspólnoty pamiêci, sformu³owan¹ przez socjologa: „Jest to agregat osób (niekoniecznie grupa), które ³¹czy okre-œlone doœwiadczenie biograficzne, nie zawsze o charakterze traumatycz-nym, oraz ich potomków, którzy przejêli pamiêæ rodzinn¹. [...] Wspólnota pamiêci obejmuje jednak kilka pokoleñ – nie tylko pokolenie doœwiadczo-ne formacyjnym wydarzeniem, ale i potomków kultywuj¹cych (w jakimœ stopniu) pamiêæ o zdarzeniu. Oprócz osób tworz¹cych «rdzeñ» wspólnoty pamiêci, czêsto po³¹czonych wiêzami rodzinnymi i regionalnymi, nale¿y w³¹czyæ do wspólnoty wszystkie te osoby, które uto¿samiaj¹ siê z wyró¿-nionym wydarzeniem formacyjnym, nawet jeœli nie maj¹ w rodzinie oso-by uczestnicz¹cej w opisywanych wydarzeniach. [...] W sprzyjaj¹cej sy-tuacji spo³ecznej wspólnota pamiêci siê rozrasta; w niesprzyjaj¹cej – zaw꿹 do «rdzenia». [...] Wspólnoty pamiêci nale¿y zatem wyró¿niaæ, uwzglêdniaj¹c «wspó³czynnik humanistyczny» – to, jak ludzie postrze-gaj¹, kategoryzuj¹, opisuj¹ i interpretuj¹ przesz³e wydarzenia”12. Tym samym wspólnota pamiêci jest „przede wszystkim wspólnot¹ skonstruo-wan¹ w wyniku spo³ecznego procesu symbolizacji, który rozwija siê wokó³ uczestników i œwiadków formacyjnego zdarzenia”13.

10 M. Halbwachs, dz. cyt., s. 230.

11 P. Ricoeur, Pamiêæ, historia, zapomnienie, t³um. J. Margañski, Kraków 2006, s. 173.

12 L. M. Nijakowski, Regionalne zró¿nicowanie pamiêci o II wojnie œwiatowej, w: Miêdzy codziennoœci¹ a wielk¹ histori¹. Druga wojna œwiatowa w pamiêci zbiorowej spo³eczeñstwa polskiego, red. P. Kwiatkowski, L. M. Nijakowski, B. Szacka, A. Szpociñski, Gdañsk–Warszawa 2010, s. 207.

13 Tam¿e, s. 208.

Wspólnota pamiêci stanowi wa¿ny czynnik wspó³tworzenia to¿samoœci lokalnej. Poczucie wspólnoty wyrasta bowiem z silnych wiêzów wspólno-ty rodzinnej i grupowej, pulsuj¹cej emocjami i ludzkimi (wspólnotowymi) dzia³aniami; ponadto poczucie wspólnoty gwarantuje bezpieczeñstwo, ale jednoczeœnie œwiadomoœæ odrêbnoœci od „innych”. „Miêdzy to¿samoœci¹ a pamiêci¹ i wspominaniem istnieje oczywisty zwi¹zek, poniewa¿ to¿sa-moœæ w ca³ej swojej z³o¿onoœci opiera siê na trwaniu poprzez zmiany oso-bowoœci przy jednoczesnym zachowaniu œwiadomego poczucia w³asnej identycznoœci. [...] poczucie trwania wymaga w sposób kategoryczny pa-miêci i upamiêtnienia”14, co zdaniem Antoniny K³oskowskiej „odnosi siê zarówno do koncepcji to¿samoœci indywidualnej, jak i zbiorowej”15. O de-cyduj¹cym znaczeniu pamiêci w kszta³towaniu to¿samoœci jednostki i grupy szeroko pisa³ przywo³ywany tu ju¿ Paul Ricoeur16, przypisuj¹cy zarówno jednostce, jak i wspólnocie specyficzn¹ to¿samoœæ, nazwan¹ przez niego „to¿samoœci¹ narracyjn¹”17. Natomiast Pierre Nora uzna³ na-wet, ¿e pamiêæ i to¿samoœæ „sta³y siê praktycznie synonimami, a ich zwi¹zek cechuje nowy porz¹dek dynamiki historycznej i spo³ecznej”18. Tu wa¿ne podkreœlenie, o czym wspomina³am ju¿ wczeœniej, przy-wo³uj¹c tezy Anthony’ego Giddensa, i¿ to¿samoœæ nale¿y rozumieæ jako

„trwanie poprzez zmiany”, czyli nieustanne podtrzymywanie refleksyjno-œci biograficznej jednostki. Szczególnej rangi w kszta³towaniu to¿samorefleksyjno-œci – i na to chcê przede wszystkim zwróciæ uwagê – nabiera pamiêæ rodzin-na, zw³aszcza wówczas, gdy znajduje siê w ostrej sprzecznoœci z pamiêci¹ oficjaln¹, instytucjonaln¹, pañstwow¹. W takiej sytuacji rodzinne opo-wieœci wspomnieniowe maj¹ znamiona pamiêci utajnionej19, czyli pamiê-ci z ró¿nych przyczyn nieujawnianej obcym, przekazywanej (kultywowa-nej) g³ównie w tradycji rodzinnej, lokalnej, wœród zaufanych, wœród bliskich (swoich). Jest to czêsto pamiêæ niedostêpna dla obcych, którzy postrzegani s¹ jako osoby stanowi¹ce realne zagro¿enie. Pamiêæ utajnio-na, ró¿nie zreszt¹ postrzegana i nazywana przez badaczy20, stanowi

chy-112

14 A. K³oskowska, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa 2005, s. 131.

15 Tam¿e, s. 132.

16 P. Ricoeur, Pamiêæ, historia, zapomnienie...

17 P. Ricoeur, Czas i opowieϾ..., s. 352.

18 P. Nora, Czas pamiêci, t³um. W. D³uski, „Res Publica Nowa” 2001, nr 7, s. 43.

19I. A. Razumowa, analizuj¹c wspó³czesny rosyjski folklor rodzinny, równie¿ zwróci³a uwagê na utajnione w nim fakty, o których dopiero obecnie mo¿na mówiæ, np. „niew³aœciwe” po-chodzenie przodka (È. À. Ðàçóìîâà, Ñåìåéíûé ôîëüêëîð, â: Ñîâðåìåííûé ãîðîäñêîé ôîëüêëîð, ðåä. Ñ. Þ. Íåêëþäîâ, Moñêâà 2003, s. 576).

20Mo¿na – w œlad za Michaelem C. Steinlaufem – okreœliæ tê pamiêæ tak¿e jako „pamiêæ st³umion¹”, eksponuj¹c tym samym „totalitarn¹ przemoc” pañstwa nad pamiêci¹ prywatn¹.

„[...] przekazy z lat wojennych, którym wierzono, to przede wszystkim informacje przekazywane za zamkniêtymi drzwiami: osobiste relacje rodziny i przyjació³” (M. C. Steinlauf, Pamiêæ

ba najsilniejszy czynnik integruj¹cy grupê, nadaj¹cy jej poczucie w³asnej wspólnotowej wyj¹tkowoœci, decyduj¹cej o postrzeganiu siebie jako mniej-szoœci stygmatyzowanej. Takie warunki szczególnie sprzyjaj¹ ujawnieniu siê traumy kulturowej, albowiem – na co zwróci³ uwagê Piotr Sztompka – cechuje siê ona „najwiêksz¹ inercyjnoœci¹: trwa i utrzymuje siê znacz-nie d³u¿ej ni¿ inne rodzaje traumy, nawet przez kilka pokoleñ, przecho-wywana w pamiêci zbiorowej lub uœpiona w zbiorowej nieœwiadomoœci, aby od czasu do czasu, w sprzyjaj¹cych warunkach, zyskaæ na znacze-niu”21. Funkcjonowanie pamiêci utajnionej w nieustannym „œcieraniu siê” z pamiêci¹ oficjaln¹, wspieran¹ instytucjonalnymi zabezpieczeniami, dodatkowo wzmacnia traumê kulturow¹, poniewa¿ „zinternalizowana w wyniku socjalizacji kultura, jak¹ [ludzie] przechowuj¹ «w swoich g³owach» lub w pó³automatycznych «odruchach serca», œciera siê z od-miennym, zewnêtrznym otoczeniem kulturowym”22. „Najbardziej widocz-nym przejawem traumy – pisze Sztompka – jest to, ¿e ludzie o niej roz-mawiaj¹ i chc¹ jej jakoœ zaradziæ. Jeœli nie mog¹ o niej mówiæ publicznie, odbijaj¹ to sobie z nawi¹zk¹, nawet w najbardziej represyjnych re¿i-mach, w prywatnym krêgu rodziny, przyjació³ i znajomych”23.

Tak rozumian¹ traumatyczn¹ wspólnot¹ pamiêci, której znaczna czêœæ przez lata „zawê¿a³a siê”, koncentruj¹c siê wokó³ „rdzenia” wspólnoty, i mia³a tym samym (a czêsto jeszcze ma) charakter pamiêci utajnionej, bez w¹tpienia charakteryzuj¹ siê Œl¹zacy. Wynika³o to przede wszystkim z polityki historycznej pañstwa polskiego realizowanej po drugiej wojnie

nieprzyswojona. Polska pamiêæ Zag³ady, t³um. A. Tomaszewska, Warszawa 2001, s. 89).

Hans-Jürgen Karp i Robert Traba nazywaj¹ j¹ po prostu „histori¹ domow¹, czyli opowiadan¹ w zaciszu czterech œcian w³asnego mieszkania” (H.-J. Karp, R. Traba, Czy codziennoœæ mo¿na pamiêtaæ? Wspomnienia z Warmii i Mazur jako fragment pamiêci kulturowej Niemców, Polaków i Ukraiñców, w: Codziennoœæ zapamiêtana. Warmia i Mazury we wspomnieniach, red.

H.-J. Karp i R. Traba, Olsztyn–Warszawa 2004, s. 11). Bartosz Korzeniowski natomiast „na oznaczenie zbioru wyobra¿eñ o przesz³oœci w œwiadomoœci potocznej i przekazywanych w obiegu prywatnym (w rodzinach i grupie znajomych)”, u¿ywa pojêæ „pamiêæ prywatna” (o wydarzeniach niefunkcjonuj¹cych w sferze publicznej) i „pamiêæ potoczna”, odwo³uj¹c siê do przyjêtego w li-teraturze angielskiej pojêcia popular memory („pamiêæ ludowa” lub „pamiêæ potoczna”, David Lowenthal mówi o vernacular memory, czyli „pamiêci potocznej”) (B. Korzeniowski, Trans-formacja pamiêci. Przewartoœciowania w pamiêci przesz³oœci a wybrane aspekty funkcjonowania dyskursu publicznego o przesz³oœci w Polsce po 1989 roku, Poznañ 2010, s. 45). Dla W. Ku-deli-Œwi¹tek jest to „historia szeptana” funkcjonuj¹ca w „w zamkniêtych krêgach rodzinnych”, kultywuj¹cych wymazan¹ z oficjalnego dyskursu prawdê dra¿liw¹ (W. Kudela-Œwi¹tek, Odpamiêtanie. O historii mówionej na przyk³adzie narracji kazachstañskich Polaków o repres-jach na tle narodowoœciowym i religijnym, Kraków 2013, s. 326).

21P. Sztompka, Trauma wielkiej zmiany. Spo³eczne koszty transformacji, Warszawa 2000, s. 29.

22 Tam¿e, s. 32. P. Ricoeur u¿ywa w tym kontekœcie pojêcia „pamiêci zranionej, a nawet chorej, któr¹ poœwiadczaj¹ wyra¿enia potoczne, takie jak: traumatyzm, rana, blizny itp.”

(P. Ricoeur, Pamiêæ, historia, zapomnienie... s. 93).

23 P. Sztompka, dz. cyt., s. 37.

œwiatowej, z ideowych za³o¿eñ procesu symbolicznego „zaw³aszczania”

przestrzeni tzw. odzyskanych ziem zachodnich i pó³nocnych, co w pra-ktyce oznacza³o rugowanie tradycji niemieckiej na tych ziemiach, czêsto poprzez niszczenie materialnych œladów obcej kultury.

W tej sytuacji funkcjonowanie w przekazie rodzinnym opowieœci o mi-nionych wydarzeniach nabiera dodatkowo wa¿nego wymiaru tworzenia to¿samoœci regionalnej. Tym bardziej, ¿e „rodzinnoœæ” jest specyficznym stylem ¿ycia w kulturze Górnego Œl¹ska24. „Rodzina – pisze Wojciech Œwi¹tkiewicz – obok wiêzi regionalnej, by³a postrzegana w œwiadomoœci spo³ecznej ludnoœci rodzimej jako najbardziej wyraŸne, a zarazem naj-trwalsze i odporne na meandry dziejów politycznej przynale¿noœci Gór-nego Œl¹ska, kryterium delimitacji spo³ecznoœci swoich i kulturowo ob-cych. Jest wiêc rodzina na Górnym Œl¹sku czymœ wiêcej ni¿ tylko podsta-wow¹ grup¹ socjalizacji i wychowania. Stanowi tak¿e wa¿ny symbol identyfikacji spo³ecznoœci regionalnej i jej oœrodek skupienia. Umocnie-niu roli rodziny w ¿yciu spo³ecznym i w systemach wartoœci sprzyja³a – chocia¿ mo¿e siê to wydawaæ paradoksalne – sytuacja spo³eczno-politycz-na, jaka wytworzy³a siê w Polsce po II wojnie œwiatowej. W warunkach politycznego i ideologicznego re¿ymu, który na Górnym Œl¹sku nak³ada³ siê jeszcze na podzia³y narodowoœciowe i pamiêæ bolesnych wydarzeñ maj¹cych miejsce po zakoñczeniu II wojny, w œwiadomoœci zbiorowej za-czê³a odradzaæ siê symbolika «rodziny twierdzy»”25.

Opowieœci wspomnieniowe z krêgu œl¹skiej pamiêci utajnionej26

Druga wojna œwiatowa przynios³a mieszkañcom Górnego Œl¹ska do-œwiadczenia tak dalece ró¿ni¹ce siê od doœwiadczeñ Polaków ¿yj¹cych

114

24Zob. T. Smoliñska, Rodzina o sobie. Folklorystyczny aspekt rodzinnej tradycji kulturowej, Opole 1992.

25 W. Œwi¹tkiewicz, Rodzina jako wartoœæ w tradycji kulturowej Górnego Œl¹ska (Ÿród³o:

http://www.us.edu.pl/files/pliki/konferencje/1997/socjologia/tekst/grupa31.html, dostêp: 22.06.2014).

O szczególnej roli rodziny wœród ludnoœci rodzimej pisze te¿ I. Bukowska-Floreñska, Rodzina na Górnym Œl¹sku, Katowice 2007.

26 W tym podrozdziale znacznie poszerzam omawianie zagadnieñ podejmowanych przeze mnie w kilku artyku³ach: Deficyty w zakresie badañ wspó³czesnego folkloru œl¹skiego, w: Defi-cyty badañ œl¹skoznawczych, red. M. S. Szczepañski, T. Nawrocki, A. Niesporek, Katowice 2010; Wspó³czesne œl¹skie opowieœci wspomnieniowe. Wybrane aspekty kszta³towania to¿samoœci regionalnej, w: Kalejdoskop tematów œl¹skich. Zbiór studiów filologicznych, red. K. Kossa-kowska-Jarosz, Opole 2011; Pamiêæ utajniona. Funkcjonowanie narracji o œl¹skiej martyrologii, w: Pamiêæ jako kategoria rzeczywistoœci kulturowej, t. 6, red. J. Adamowski, M. Wójcicka, Lublin 2012; Kulturowe kreowanie wyobra¿eñ na temat przesz³oœci, w: Konstrukcje i destrukcje to¿samoœci, t. 3: Narracja i pamiêæ, red. E. Golachowska, A. Zieliñska, Warszawa 2014; Wyjœcie

pod okupacj¹ niemieck¹ i sowieck¹, ¿e pamiêæ Œl¹zaków (obywateli pañ-stwa polskiego) o tamtych latach do dzisiaj wp³ywa na rozdarcie wspó³czesnej pamiêci zbiorowej27. Oficjalna i urzêdowa pamiêæ przez lata blokowa³a bowiem próby ujawnienia i nag³oœnienia œl¹skich narracji.

W poczuciu odtr¹cenia, krzywdy i braku zrozumienia kultywowano za-tem pamiêæ rodzinn¹, wspó³tworz¹c¹ lokaln¹ (regionaln¹) pamiêæ po-toczn¹ o œl¹skiej martyrologii.

Przypomnijmy podstawowe fakty historyczne. W granicach Niemiec, po zakoñczeniu pierwszej wojny œwiatowej, znaleŸli siê miêdzy innymi mieszkañcy tej czêœci Górnego Œl¹ska (rejencja opolska), któr¹ po osta-tecznym wyznaczeniu zachodniej granicy Polski w 1922 roku, a wiêc ca³e 4 lata po oficjalnym uzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci, objêli we w³adanie Niemcy (a w zasadzie utrzymali czêœæ dawnego zaboru pruskie-go)28. Takie usytuowanie Œl¹zaków mia³o daleko id¹ce konsekwencje kul-turowe i polityczne, które zdeterminowa³y ich los. Przede wszystkim po-stawi³y ich przed koniecznoœci¹ okreœlenia swej przynale¿noœci do naro-du niemieckiego lub polskiego, co w tym drugim przypadku, po dojœciu Hitlera do w³adzy, wymaga³o wyj¹tkowej odwagi. Z kolei posiadanie, i przez jednych, i przez drugich, obywatelstwa niemieckiego wyznaczy³o obowi¹zki i powinnoœci – od przynale¿noœci do Hitlerjugend po s³u¿bê w Wehrmachcie29. Ale przede wszystkim dla wiêkszoœci rodowitych mieszkañców Opolszczyzny oznacza³o to nabycie zupe³nie odmiennych doœwiadczeñ zwi¹zanych z drug¹ wojn¹ œwiatow¹, bo choæ „prawdziwa”

wojna dotar³a tu dopiero wraz z frontem w 1944 roku, to ju¿ od 1939 roku jej znamieniem by³ „«czas kobiet», który boleœnie podkreœla³y za-wiadomienia z frontów o œmierci b¹dŸ zaginiêciu ojców i synów”30; co prawda, u¿yli tego sformu³owania autorzy tomu wspomnieñ mieszkañ-ców Warmii i Mazur, ale taki sam „czas kobiet” panowa³ na Œl¹sku Opol-skim, gdzie, podobnie jak tam, w wielu gospodarstwach pojawili siê rów-nie¿ robotnicy przymusowi oraz jeñcy wojenni, o czym wspominaj¹ tak¿e œl¹skie kobiety.

z osaczenia. Proces wychodzenia wspólnoty pamiêci z wykluczenia spo³ecznego, w: Wygnañcy, buntownicy, uciekinierzy, red. M. Czapiga, K. Konarska, Wroc³aw 2015.

27 Zob. L. M. Nijakowski, dz. cyt.

28 Warto tu przypomnieæ, ¿e ostateczny przebieg granicy wywalczyli sami Œl¹zacy (trzy powstania, z których ostatnie, w 1921 roku, by³o zwyciêskie) o czym siê dzisiaj nie pamiêta, eksponuj¹c w oficjalnej propagandzie wy³¹cznie zwyciêskie powstanie wielkopolskie w 1918 roku.

29Sprawê nag³oœniono w 2005 roku w zwi¹zku z wyborem na papie¿a kardyna³a Josepha Ratzingera (Benedykt XVI), który w 1943 r. by³ te¿ wcielony do Wehrmachtu.

30 H.-J. Karp, R. Traba, dz. cyt., s. 13.

Wojna zaczo³a siê w trzydziestym dziewi¹tym roku. My to zauwa¿yli, bo tu spad³y bomby. Jo³ w tym czasie ostatni rok do szko³y chodzi³ach.

Wszyscy byli zdumieni. Co siê sta³o, ale potym w radiu podali, ¿e rozpo-czo³a siê wojna. [...] Tu by³o lotnisko, wojsko startowa³o tu na Polsko, ale nie mogli oni tych wszystkich bomb zrzuciæ, ale ni mogli ty¿ z nimi l¹do-waæ, dlatego ty¿ poœciepywali je tukej. Gdy œciepywali te bomby, to sam byli ranni. Akurat wracali pracownicy z dwora. Byli my zdenerwowani.

[...] Pierwszy zgin¹³ syn stolarza Edwarda Œleziony. Mój brat zgin¹³ w trzydziestym dziewi¹tym, zaro³z w Polsce. My wszyscy bardzo to

prze-¿ywali31.

W maj¹tku byli Polo³ki, co to takie P noœyli, to ³oni sam byli ty¿ na przymusowej robocie. Oni se sam mieli dobrze, dzio³chy pracowa³y w ma-j¹tku. Przynojsili oni zawsze do no³s len, aby my go kupili, co by ³oni mie-li jaki grosz32.

Do no³s przy³ajzili kosiæ, bo fater mio³ robota, to te ch³opy nom zeœyk³y [skosili]. Za ta robota to my zajœ im dawali wandzonki, abo chleba. Tu bo³y te¿ dwie Ukrainki na s³u¿bie u Juraszków. Bo synowie byli w woj-sku, a ³oni byli starzy i mieli krowy, to dostali z gminy pomoc33.

Maria Szmeja, podejmuj¹c siê – jak to okreœli³a – „karko³omnej próby zbudowania modelowego ¿yciorysu Œl¹zaka z Opolszczyzny” przytacza fragmenty wypowiedzi kobiet z P³u¿nicy, a wœród nich i tak¹ refleksjê:

We wojna to sie myœlo³o o synku, co be³ w Rosji. ¯yczenia przis³o³ na Nowy Rok. Ale zosta³ zabity. No i sie myœlo³o eli fliger [samolot] leci34.

Co wiêcej, granica Niemiec z 1937 roku sta³a siê tak¿e podstaw¹ praw-nej regulacji wszelkich dalszych relacji po 1945 roku nie tylko z s¹sia-duj¹cymi pañstwami, ale i z obywatelami tych krajów35.

Zupe³nie odmienna by³a sytuacja prawna i polityczna Œl¹zaków miesz-kaj¹cych w granicach Polski, bowiem posiadali oni w okresie miêdzywo-jennym obywatelstwo polskie. Po wybuchu drugiej wojny œwiatowej i „wcieleniu” Œl¹ska do Rzeszy36zmuszano Œl¹zaków uznanych za

etnicz-116

31Cyt. za: B. Schuster, Œl¹ska krzywda. Trajektorie wojenne Œl¹zaków, Opole 2010 [praca magisterska, Uniwersytet Opolski], kobieta ur. 1926, zapis: 26.09.2009.

32 Cyt. za: tam¿e, kobieta ur. 1933, zapis: 8.08.2009.

33 Cyt. za: tam¿e, kobieta ur. 1926, zapis: 10.08.2009.

34M. Szmeja, Niemcy? Polacy? Œl¹zacy! Rodzimi mieszkañcy Opolszczyzny w œwietle badañ socjologicznych, Kraków 2000, s. 245.

35Wystarczy choæby przywo³aæ art. 116 Ustawy Zasadniczej Niemiec przyznaj¹cy prawo do dziedziczenia obywatelstwa niemieckiego po osobach, które urodzi³y siê na terenie Niemiec wy-znaczonym przez granice z 1937 roku.

36 W granice pañstwa niemieckiego „wcielono” równie¿ inne ziemie nale¿¹ce przed drug¹ wojn¹ œwiatow¹ do Polski: Pojezierze Kaszubskie, ¯u³awy Wiœlane, Wielkopolskê (z przy-leg³oœciami po £ódŸ, Pu³tusk, Ostro³êkê). „Znalaz³o siê na nich ponad 10 mln obywateli polskich. [...] Ludnoœæ postrzegan¹ jako polsk¹ i nienadaj¹ca siê do zniemczenia masowo

nych Niemców do podpisywania volkslisty37. Marian G. Gerlich zwraca uwagê na fakt, ¿e: „Dla Górnoœl¹zaków rozpocz¹³ siê czas realnej obecno-œci w pañstwie niemieckim. Fakt ten by³ silnie odczuwany, zw³aszcza w kontekœcie wielu zmian przynale¿noœci pañstwowej tego obszaru, jakie zasz³y w ci¹gu ¿ycia jednego pokolenia”38 i dalej dowodzi, ¿e: „Gór-noœl¹zacy w okresie II wojny œwiatowej zachowywali swojsk¹ to¿samoœæ.

Mimo obiektywnej koniecznoœci formalnych zwi¹zków z niemczyzn¹ trwali przy odziedziczonych po antenatach tradycjach i jêzyku. Oczywi-œcie wiele form ich aktywnoœci zosta³o ograniczonych, zw³aszcza tych organizowanych w wymiarze pozadomowym, publicznym, podstawowe znaczenie mia³ natomiast domocentryzm. Taka ocena by³a te¿ zawarta w tajnych dokumentach niemieckich”39.

Wspólnota pamiêci Œl¹zaków zatem, te¿ zró¿nicowana lokalnie, kon-centruje siê przede wszystkim wokó³ czterech najbardziej traumatycz-nych wydarzeñ XX wieku: s³u¿by Œl¹zaków w Wehrmachcie (i – co za tym idzie – ich udzia³u po stronie hitlerowców w drugiej wojnie œwiato-wej)40, panicznej ucieczki mieszkañców Górnego Œl¹ska przed

zbli-wypêdzano do Generalnego Gubernatorstwa, ale tak¿e (od 1941 r.) wywo¿ono na przymusowe roboty w g³¹b Rzeszy. [...] Pewne grupy ludnoœci uznano jednak za etniczne sk³adowe narodu niemieckiego (oprócz mniejszoœci niemieckiej w II Rzeczypospolitej przede wszystkim Œl¹zaków i Kaszubów) i zmuszano je do podpisania volkslisty” (L. M. Nijakowski, dz. cyt., s. 203). Wiêcej na temat volkslisty na terenach wcielonych do Rzeszy: R. Kaczmarek, Polacy w Wehrmachcie, Kraków 2010.

37Zob. L. Olejnik, Zdrajcy narodu? Losy volksdeutschów w Polsce po II wojnie œwiatowej,

37Zob. L. Olejnik, Zdrajcy narodu? Losy volksdeutschów w Polsce po II wojnie œwiatowej,

Powiązane dokumenty