• Nie Znaleziono Wyników

1 udem dało się wybrać kilka pojedynczych statków, zdolnych odbyć Podróż z Kronsztadtu do wschodniej Syberyi

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1893, T. 2 (Stron 94-98)

Ta info.nnacya, dotycząca przeszłości, była niezbędną, ażeby wy- uzać, jak ie były trudności do pokonania po wojnie krymskiej, i jak ie Po %mianio kierunku rządowego otrzymano rezultaty.

') W t,ej liczb ie b yio 2 ok ręty szrubow e (172 d z ia ła ), 2 fr e g a ty szru b ow e i 20 1 Parow ych oraz innych statk ów k ołow ych.

J) W tej liczb ie 1 okręt sz m b o w y (90 d zia ł). 8 szrubow ych fr eg a t i korw et i 3 P w o sta tk i kołow e.

*) O calało tylk o 12 n iew ielk ich p arostatk ów , 22 ż a g lo w ce i 37 łó d ek kau o-m erskich.

D aw ny stan i bieg rzeczy scharakteryzow ała dobitnie ta okoli­

czność, iż w Rossyi, tak podówczas obfitującej w lasy i posiadającej gromady całe biegłych cieśli, statk i budowane były z m ateryału wil­

gotnego, a budowa sama pozostaw iała wiele do życzenia.

W ojna krym ska dowodnie i ostatecznie przekonała, że okręty ża­

glowe nie mogą się mierzyć ze statkam i, które porusza motor parowy;

od tego też czasu dni fiot żaglowych były porachowane, natom iast roz­

poczęła się energiczna działalność celem doprowadzenia statków do ta ­ kiego stanu, jakiego wym agała potrzeba chwili, t. j. zaopatrzenie ich w motor szrubowy. W krótkim czasie w skutek tego uległ gruntow nej przem ianie skład floty russkiej.

Pierw sze wybudowane po krymskiej wojnie s ta tk i nie mogły być oczywiście odrazu doskonale. Z konieczności musiano się śpieszyć, przy tern brakow ało wprawy i doświadczenia, gdyż budowa statków i mechanizmów szrubowych była nowością, wreszcie użyty m ateryał, drzewo i żelazo, nie posiadał potrzebnych przymiotów, to też zbudowa­

ne wówczas parostatki miały wielkie wady i nie mogły w ytrzym ać k ry ­ tyki m arynarskiej.

Ale wady i braki te ra z nie były już ukrywane, nie stanow iły ta je ­ mnicy państwowej; przeciwnie, celem uniknięcia podobnych wypadków w przyszłości, mówiło się o nich otw arcie i szczegółowo w w ydaw ni­

ctwie, poświęconem m arynarce.

Pomimo jed n ak braków swoich, nowe sta tk i oddały w ielką przy­

sługę, gdyż można było natychm iast po wojnie wyprawić na nich zna­

czną liczbę oficerów i m arynarzy niższych stopni w dalszą podróż, pod­

czas której mieli sposobność nabyć wiadomości morskich i doświadcze­

nia, po powrocie zaś wnieśli do sfer m arynarskich nowe a bardzo po­

żądane dążenia i prądy.

Zanim jednak zdążono ukończyć budowę drewnianych parowców, już sztuka budownictwa morskiego uczyniła olbrzymie kroki naprzód, nowe więc sta tk i jeszcze przed wyjściem z w arsztatów utraciły swe znaczenie bojowe. M arynarze wszystkich krajów doszli do przeświad­

czenia, iż okręty przed kulami nieprzyjaciela osłonić należy pancerzem.

I I .

W a lk a p o s tę p ó w a r ty le r y i z o p a n cerza n ie m o k rę tó w .

Nigdy żaden wynalazek umysłu ludzkiego w dziedzinie nauki i p rak ty k i m arynarskiej nie znalazł zastosowania równie szybkiego i w równie różnorodnych postaciach, ja k sztuka opancerzania okrętów.

Po raz pierwszy sta tk i, okryte zbroję, żelazna, ukazuję się podczas w°jny krymskiej. Bombardowanie Sewastopola szybko przekonało flo- państw zwięskowych, iż drew niane ich okręty łatw o być mogę spa- lone w walce z fortyfikacyami lędowemi, które posiadają dostateczną liczbę dział, m iotających bomby. To było powodem, że postanowiono zv°bić próbę osłonienia statków Żelaznem! płytam i, i już w r. 1854 kfrancya wzięła się do budowania z drzew a trzech pancernych bateryi Pływających: „L ave“, „D evastation-1 i „Tonnante", które przeznaczone były do atakow ania russkich nadbrzeżnych fortyfikacji na morzu Ozar- Uem. Anglicy, mając zamiar atakow ania K ronsztadtu w r. I85b, ró ­ wnież zbudowali siedem żelaznych pływ ających bateryi. O kazało się, lz działa arty lery i russkiej w tedy tylko są zdolne szkodzić tym bate- ryom, jeżeli pocisk wypadkowo trafi w otwór am brazury. Stąd w y­

lęg n ięto wniosek, iż gdyby się udało wybudować statk i, osłonione pau- C(Ji'zem żelaznym, a mogące przytem swobodnie manewrować, to statki takie byłyby niezwyciężone.

% rozkazu cesarza Napoleona I I I przystąpiono w r. 1858 do bu-

°wy pierwszej opancerzonej szrubowej fregaty „L a G loire", według Planu znakomitego konstruktora Dupuis de Lome; freg ata ta wśród datków drew nianych m iała być—wedle w yrażenia je j tw órcy—tern, ezein lew wśród stada owiec. K oszta wyniosły wprawdzie 7 milionów banków, a zatem trzy razy więcej aniżeli dawniejszych najw iększych

"krętów liniowych, ale sądzono, że, wobec osiągnąć się m ających rezul­

tatów, była to suma nieznaczna.

M arynarze angielscy z niedowierzaniem i niepokojem patrzyli na 9 budowę, pewni, że statek, zaskoczony przez pierwszy uragan na peł- Uem morzu, pójdzie na dno. Tymczasem przepowiednie sie nie spraw -

<biły.

P ierw szy krok F rancy! w nowym kierunku prędko wyw ołał n a­

śladownictwo w A nglii i w Ameryce. Decydującym jednak wypad- Mem, który całkowicie drew niane statk i usunął z użycia, było pierw - 8ze spotkanie pancernika z okrętem drewnianym .

Po wybuchu wojny pomiędzy północnemi a południowemi stanam i Ameryki północnej, 8 m arca 1802 r., w porcie hamptońskim niedaleko tortocy Monroe, sta ły trzy 50-działowe fregaty szrubowe i dwa żaglo- We okręty wojenne. S ta tk i te były ta k wybornie uzbrojone, że we Wszystkich flotach zagranicznych niepodobna byłoby znaleźć pięciu

"krętów jednakow ej miary, któreby mogły się z niemi pod tym w zgię- dem równać. Tymczasem nadszedł z Norfolku pancernik „M erri- ńiack“, należący do Stanów południowych; miał on korpus zwyczajnej fregaty, przerobiony na s ta te k opancerzony.

O godzinie 2-ej po południu rozpoczęła się w alka, niew ątpliw ie najpam iętnie]sza w czasach ostatnich w skutek swych ważnych n a ­ stępstw . O godzinie 7-ej bitw a była skończona, a rezu ltaty okazały się następujące: dwie fregaty zostały zniszczone, przyczem zginęło od pocisków lub utonęło 250 ludzi; trzy pozostałe sta tk i ocalały jedynie dzięki zapadającej nocy, „M errim ack" zaś nieuszkodzony odpłynął do Norfolku.

N azajutrz „M errim ack“ znowu ukazał się w porcie hamptońskim i z a sta ł tu teraz jak iś drobny, dziwnego k ształtu stateczek; na pokła­

dzie atakującego okrętu powstało stąd powszechne zaciekaw ienie a za­

razem śmiech. Stateczkiem tym był „M onitor", który dopiero o 2-ej w nocy przybył z N ew -Y orku. Po kilku minutach „M errim ack" za­

czął osypywać „M onitora" pociskami z olbrzymich swych dział.

Tym sposobem zaw iązał się pam iętny we współczesnych kronikach morskich bój, toczący się na możliwie blizkiej odległości przeszło trzy godziny. Oba statk i po kilkakroć uderzały wzajemnie w siebie niby ta ra n y . R e z u lta t zaś tej nigdzie dotychczas nieoglądanej walki, ku zdziwieniu św iata całego, był taki, że „M onitor" został nieuszkodzony,

„M errim ack" zmuszony był uchodzić z portu w takim stanie, iż sami południowcy niebawem zniszczyli go do reszty.

T ak się skończyło starcie, które wywołało przew rót olbrzymi w sposobach prowadzenia wojny m orskiej. Stało się rzeczą oczywistą, iż drew niane parowce nie mogą walczyć z pancernikam i, a w skutek te­

go drew niane szrubowoe ta k samo utraciły znaczenie bojowe, ja k nie­

gdyś okręty żaglowe po zastosowaniu motora szrubowego.

Kwolueya ta dla Rossyi była wypadkiem nadzw yczaj niepomyśl­

nym: tylko co wyszykowano niezbędną flotę parową, a już nieprzew i­

dziane zdarzenie wojny am erykańskiej zmuszało do budowania pancer­

ników. A tymczasem wtedy w łaśnie finanse państw a znajdow ały się po wojnie krym skiej w stanie ja k najbardziej opłakanym .

1 nie można było zwlekać, gdyż inna jeszcze poważniejsza okoli­

czność robiła z potrzeby budowania floty pancernej kw estyę pierwszo­

rzędnej doniosłości. Wiadomo, że w początkach siódmego lat dzie­

siątk a Rossyi groziło nowe starcie z Europą zachodnią, k tó ra zamie­

rzała interweniow ać w spraw ie polskiej. W r. 18()11 utworzony został przy m inisteryum m arynarki kom itet pod przewodnictwem generał-ad- ju tan ta K ryżanowskiego, celem obmyślenia środków, koniecznych do natychm iastow ego ufortyfikowania K ronsztadtu. Jednogłośnie zgo­

dzono się na to, iż przy środkach, jakiem! rozporządzały w r. 1863 pań­

stw a nieprzyjacielskie, K ronstadt, w razie ataku od strony morza, nie mógł być ocalony, a w razie energicznego i umiejętnego działania,

na-Wet stolica państw a nie była bespieczną; obrona K ronstadtu wyłącznie ł°rtyfikacyam i nadbrzeżnemi, bez ruchomej osłony pancernej, składają- CeJ się z 40 opancerzonych bateryi pływających, monitorów i łodzi ka-

fionierskich,

uznana została za niemożliwą.

Dopóki sta tk i budowane były z drzew a, Itossya m ateryał surowy

°i’az siłę roboczą m iała u siebie w domu; szczególniej nie było-by o to kłopotu, gdyby adm inistracya ówczesna um iała trafnie gospodarować bogactwami naturalnem i. K iedy zaś wypadło budować okręty z żela- Za i zaopatryw ać je w potężne i drogie maszyny oraz kosztowne dzia- K postać rzeczy bardzo się zmieniła. Niemniej przeto przedsięw zięte zostały środki energiczne i, pomimo przeszkód finansowych, flota pan- cei'ha szybko stanęła gotowa.

Jednocześnie

i

inne państwa,

dbałe

o

swą morską potęgę, zrozu­

miały

naturalnie

odrazu, iż pod grozą całkow itej bezbronności muszą Zaopatrzyć

się

w dostateczną liczbę

statków

pancernych. Poczęto w ca-

N Europie

z

gorączkowym pośpiechem dążyć

do osiągnięcia

tego,

co

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1893, T. 2 (Stron 94-98)