• Nie Znaleziono Wyników

Omawiając wychowanie dzieci Jana III należy rozważyć jaką formę edukacji mógł dla nich wybrać ojciec. Z jednej strony dysponował doskonałymi przykładami wycho-wania i kształcenia, jakie odebrali jego ojciec oraz on sam i jego brat. Był to model przygotowania młodych magnatów do służby krajowi. Miał na celu ukształtowanie przyszłych polityków i urzędników, służących swą wiedzą i charakterem ojczyźnie.

Przykłady potwierdzające skuteczność tej drogi stanowiły kariery Jana Zamoyskiego i jego syna Tomasza oraz samych Sobieskich. Ambicje i wiedza jakie wszczepiono Za-moyskim oraz Jakubowi Sobieskiemu i Janowi III zdają się potwierdzać wagę wycho-wania pod czujnym kierownictwem powołanych do tego odpowiednich preceptorów, według zasad skrupulatnie wskazanych przez ojca. Z drugiej strony przykładem służyć mu mogła rodzina Wazów. Zygmunt III także nakazał wychowanie swych synów we-dług pewnych założeń. Młodzi Wazowie byli królewiczami – synami władcy, jednak kierując się prawami obowiązującymi w Rzeczpospolitej, nie można było założyć, że w przyszłości obejmą władzę (na pewno nie cała piątka). Trzeba było założyć raczej, że gra o tron, którą z pewnością prowadzono, musi być nie tylko bardzo delikatna, ale i oparta na osobistych zasługach królewiczów, w tym przed wszystkim najstarszego z nich. Władysław Waza swym postępowaniem i dokonaniami powinien zasłużyć na koronę, którą zdobyć mógł podczas elekcji, nie było bowiem zgodnie z prawem innej drogi do tronu. Za panowania Wazów ukształtowała się zasada, że wybierano władców spośród nich – syna po ojcu, brata po bracie, ale tradycji tej nie podtrzymano po śmierci Jana III i złożyło się na to wiele przyczyn.

Kariera rodu Sobieskich zaczęła się wraz z Jakubem Sobieskim, choć już jego ojciec Marek za wierną służbę u boku Jana Zamoyskiego został wynagrodzony wojewódz-twem lubelskim.1 Za przykładem swego opiekuna kanclerza koronnego oddał on syna

1 Henryk Gmiterek: Marek Sobieski, PSB, t. 39, s. 502. Stanisław Grzybowski: Jan Zamoyski, Warszawa 1994, s.

93, 217, 228, 277.

na naukę w Akademii Zamojskiej.2 Jakub poznał tam syna kanclerza - Tomasza. Po-łączyła ich gorąca przyjaźń, a zbliżyła bardziej jeszcze śmierć ojców, których stracili w tym samym czasie.3 Obaj pozostawali pod opieką wspólnego wychowawcy Szymona Szymonowica, cieszącego się szczególnymi względami Jana Zamoyskiego. Dla potrzeb swej Akademii, ale też dla kształcenia syna, kanclerz sprowadził słynnych nauczy-cieli powierzając im nadzór nad nauczaniem swego dziedzica. W programie kształce-nia duży nacisk kładziono na profil humanistyczno-filozoficzny z rozległą lekturą dzieł starożytnych oraz historię, politykę, prawo, wzbogacone wiedzą przyrodniczą i mate-matyczną. Wielką wagę przywiązywano do retoryki, nie tylko wówczas modnej, ale niezbędnej w dalszej karierze politycznej. Podkreślić zaś wypada, że Tomasz Zamoyski odebrał wykształcenie godne „przyszłego męża stanu, polityka i wodza”. Poważną jego część stanowiły języki obce, których lista była imponująca – łacina, greka, niemiecki, włoski, tatarski turecki, arabski. Jan Zamoyski uważał naukę niemieckiego i tureckiego za konieczną przede wszystkim z powodu naszego sąsiedztwa z tymi ludami i potrzeby porozumiewania się z nimi.4 Tak też rozumiał to Jakub Sobieski. W instrukcji dla synów podkreślał wagę znajomości języków, którymi władają sąsiednie, nawet wrogo do Pol-ski nastawione ludy. Podobnie utylitarne względy kierowały nauką francuPol-skiego. Zdaje się, że nie znał go Tomasz Zamoyski, za to na pewno władał nim biegle Jakub Sobieski.

W przyszłości zwracał uwagę na to, by jego synowie przyłożyli się do nauki tegoż ję-zyka, a to ze względu na małżeństwo Władysława IV i Ludwiki Marii. Było bowiem oczywiste, że jego znajomość stanie się pomocna w kontaktach na dworze.5 Nie mógł wiedzieć jak wielką rolę odegra ta mowa w przyszłych losach jego młodszego syna.

Po zakończeniu studiów w kraju, dla nabrania ogłady Tomasz Zamoyski i Jakub Sobieski, każdy z osobna, pojechali na Zachód, by pogłębić swe wykształcenie i zapo-znać się z osiągnięciami nauki i kultury europejskiej, zainteresowali się także tamtejszą sztuką wojenną, obronnością i obyczajowością. Jakub pozostawił nam wspaniały opis

2 Tamże; s. 263-264. Adam A. Witusik: O Zamoyskich, Zamościu i Akademii Zamojskiej, Lublin 1978, s. 131.

3 Józef Długosz: Jakub Sobieski 1590-1646. Parlamentarzysta, polityk, podróżnik i pamiętnikarz, Acta Universitatis Wratislaviensis, nr 1172, Wrocław 1989, s. 19. Adam A. Witusik: Młodość Tomasza Zamoyskiego, Lublin 1977, s. 91. Listy Jakuba Sobieskiego do Tomasza Zamoyskiego, Archiwum Główne Akt dawnych (dalej AGAD), Archiwum Zamoyskich (dalej AZ) 378.

4 J. Długosz: Jakub Sobieski..., s. 19. S. Grzybowski: Jan Zamoyski, s. 263-264. Zdaniem Jana Zamoyskiego wykształcenie jest konieczne dla tych którzy mają rządzić państwem „bez nauk bowiem ...walą się królestwa, upadają mocarstwa, same dostojeństwa ciężarem się stają. (...) Nienawidzę tych nauczycieli, którzy co nieużytecznymi, spekulacyjnymi naukami młódź zaprzątają...”. A. A. Witusik: Młodość..., s. 45, 70-73, 75-76, 85, 140 i nn. Tenże:

O Zamoyskich..., s. 131.

5 Instrukcja Imć Pana Jakuba Sobieskiego dana Imć panu Orchowskiemu jako dyrektorowi wojewodziców, gdy ich na studia do Krakowa oddawał, [w:] Źródła do dziejów wychowania, cz. I, Od starożytnej Grecji do końca XVII wieku, red. Stanisław Kot, Kraków 1929, s. 300. Instrukcja synom moim do Paryża, tamże; s. 301-306. Wykazał się tym samym Jakub Sobieski przenikliwością i znajomością życia dworskiego. Karolina Targosz: Jana Sobieskiego nauki i peregrynacje, Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk. Łódź 1985, s. 31, 89, 93.

swej peregrynacji, oddający w sposób niepowtarzalny jego własne spostrzeżenia i prze-myślenia, ukazując tym samym niezwykle bogatą osobowość.6

Kariera Jakuba Sobieskiego potwierdziła jego wybitne zdolności i przydatność nauk, które odebrał. Wielokrotnie powoływany na przedstawiciela Polski do rozmów międzynarodowych, został wyznaczony przez Władysława IV jako jego reprezentant na konferencję w Münster, a także zaproszony, by towarzyszył dworowi wyjeżdżają-cemu do Baden dla poratowania zdrowia monarszego i na spotkanie z cesarzem i jego małżonką. Wynagrodzony za swą służbę dość późno w 1638 roku województwem beł-skim, potem rubeł-skim, a tuż przed śmiercią kasztelanią krakowską, zmarł w momencie, gdy jego kariera nabrała przyspieszenia, był wówczas stosunkowo młodym 56-letnim człowiekiem.7

Dodajmy od razu, że w wypadku jego przyjaciela sytuacja wyglądała nieco inaczej.

Tomasz Zamoyski swój pierwszy urząd - województwo podolskie objął w wieku lat 24, mając lat 34 został podkanclerzym koronnym. Warto dodać, że jego ojciec uzyskał to stanowisko, będąc dokładnie w tym samym wieku. Pieczęć większą otrzymał To-masz Zamoyski tuż przed śmiercią w 1635 roku. Prawdą jest, że jego ojciec czekał na ten awans zaledwie dwa lata, ale dodać trzeba, że Stefan Batory prowadził nieco inną politykę personalną niżeli Zygmunt III. Ponadto Jan Zamoyski jawi się nam na firma-mencie politycznym ówczesnej Rzeczypospolitej, jako ktoś zupełnie wyjątkowy, a jego kariera była również szczególnej natury.8 Tomasz Zamoyski dzierżył urzędy wyższe, a po szczeblach kariery piął się szybciej niż Jakub Sobieski, lecz punkt startu nie był dla nich obydwu jednakowy - Tomasz był synem największego człowieka swego czasu - hetmana wielkiego koronnego i kanclerza koronnego, a Jakub pnącego się dopiero po stopniach kariery senatorskiej i magnackiej Marka. Przed Tomaszem Zamoyskim od początku rysowała się określona droga życiowa - „wystarczyło już tylko mieć ambicję i wykształcenie”, jak to podkreślił jego biograf.9 Jakub w swą pozycję musiał włożyć znacznie więcej starań i energii. Karierę z pewnością zawdzięczał własnym staraniom i zasługom, bo jego pochodzenie nie plasowało go w rzędzie pierwszych rodów ówcze-snej sceny politycznej. Obaj przyjaciele pomogli sobie i w karierze i przed wszystkim w pomnożeniu fortuny (w wypadku Jakuba Sobieskiego początkowo niezbyt impo-nującej) małżeństwami. Obydwaj doczekali się dzieci i pragnęli dla nich najlepszego

6 Jakub Sobieski: Peregrynacja po Europie (1607-1613). Droga do Baden, wyd. Józef Długosz, Wrocław, Warszawa, Kraków 1991, passim. A. A. Witusik: Młodość..., s. 125 i nn.

7 J. Długosz: Jakub Sobieski..., s. 19-36.

8 S. Grzybowski: Jan Zamoyski, s. 84, 96, 105, 125 i nn. Oto jak go określił jeden ze współczesnych: „Pan kanclerz jest mąż roztropny, rozważny i bardzo biegły...Zwykle z cudzoziemcami rozmawia po łacinie, lubo łatwością tłumaczy się w pięciu czy sześciu językach... Czas od interesów zbywający poświęca czytaniu i pisaniu... Jest człowiekiem na wszystko bacznym. Stara się zewsząd zasięgać wiadomości”. Adam A. Witusik: Młodość..., s. 35

9 Tamże; s. 39.

przygotowania do życia.10 Jedynak Zamoyskiego – Jan, nie tylko nie spełnił oczekiwań ojca, ale stanowił tragiczne wręcz zakończenie tej linii Zamoyskich. Nie pragnął kariery i nie zrobił jej. Pod naciskiem Ludwiki Marii poślubił pannę z jej fraucymeru, takie małżeństwa stały się nową modą w Rzeczpospolitej i zarazem drogą do zbliżenia z dworem, mogły prowadzić do przyspieszenia kariery, bowiem królowa traktowała swoich przyszywanych „zięciów”, jako narzędzia polityczne. Nazywany „Sobiepanem”

Jan Zamoyski, rozhukany za młodu, doprowadził do upadku swe ciało i dobra. Najpew-niej z powodu trawiącej go choroby wenerycznej nie doczekał się zdrowego potomstwa.

Jego wojaże zagraniczne nie wniosły mu wiele wiadomości na temat kultury i nauki europejskiej, za to były pasmem podbojów erotycznych, często najniższego lotu, czym chwalił się oficjalnie i bez zażenowania. Trudno tu mówić o pożytkach na miarę tych, jakie wyciągnęli z wyjazdu jego ojciec i dziad.11

Więcej szczęścia niż przyjaciel w wychowaniu swych synów – Marka i Jana, miał Jakub Sobieski. Pierwsze nauki pobierali wojewodzice w domu pod okiem matki. Sam Jan III w przyszłości wspominał lekcje czytania i patriotyzmu, jakie wraz z bratem pobierali przy nagrobku dziada Stanisława Żółkiewskiego.12 Później nadzór nad nauką synów przejął ojciec – wysłał ich do szkół w Krakowie, a potem na Zachód, osobiście przygotowując plan ich dalszego kształcenia. Jak wielu ówczesnych ojców napisał in-strukcję dotyczącą ich nauki i zachowania oraz organizacji ich życia z dala od domu.13 Obok najdrobniejszych czasem wskazówek dotyczących wynajmu stancji i żywienia, czytamy tam o głównych celach jakie przyświecają wyjazdowi synów do szkół.14 Na-kazywał prowadzenie godnego domu, ale zarazem przestrzegał przed nadmiernymi wydatkami. Podkreślał, że w domu jest jeszcze siostra wymagająca zaopatrzenia.15 Po-nadto nakazywał unikać nieodpowiednich znajomości, wdawania się w burdy i awan-tury. Jakkolwiek pełen podziwu dla Francji opisywał ich jako żądnych przygód i

nie-10 Zofia Trawicka: Sprawy gospodarcze Jakuba Sobieskiego, Kieleckie Studia Historyczne, 1977, s. 12 i nn. A.A.

Witusik: Młodość..., s. 143 i nn.

11 Dodać wypada, że Jan Zamoyski – dziad zwykł był mówić „Padwa uczyniła mnie mężczyzną” i należy wątpić, że miał na myśli wyczyny, jakie stały się udziałem jego wnuka. Tamże, s. 26, 137-139. Można porównać pobyt Jan Zamoyskiego „Sobiepana” na Zachodzie i jego „podboje” z legendą, jaka otoczyła Boguslawa Radziwiłła. Bogusław Radziwiłł: Autobiografia, oprac. Tadeusz Wasilewski, Warszawa 1979, s. 36 i nn.

12 Excerpt z manuscriptu własnej ręki Najjaśniejszego Króla JeMci ś.p. Jana Trzeciego, [w:] Pisma do wieku i spraw Jana Sobieskiego, wyd. Franciszek Kluczycki, Kraków 1880, s. 8. Ponoć matka wpajała synom odwagę i chęć zemsty za straty poniesione przez jej rodzinę w walkach w niewiernymi. Marian Osiński: Zamek w Żółkwi, Lwów 1933, s. 57. Dorota Żołądź-Strzelczyk: Dziecko w dawnej Polsce, Poznań 2002, s. 228.

13 Maria Zachara, Teresa Majewska-Lancholc : Instrukcja Krzysztofa II Radziwiłła dla syna Janusza, Odrodzenie i Reformacja w Polsce, XVI, 1971, s. 171 – 194.

14 Jakub zwracał uwagę na to, by jedzenie nie było zbyt delikatne, ale zarazem zdrowe i urozmaicone. Instrukcja Imć Pana Jakuba Sobieskiego, wojewody bełskiego, starosty krasnostawskiego, dana Imć Panu Orchowskiemu, jako dyrektorowi Imć Pana Marka i Jana Sobieskich wojewodziców bełskich, gdy ich na studia do Krakowa oddawał, przez punkta pisana, [w:] Pisma..., s. 15. Dodać trzeba, że w instrukcjach bardzo często czytamy o wyżywieniu młodzieży wysyłanej do szkół. A. A. Witusik: Młodość..., s. 66.

15 Instrukcja synom moim...; s. 308.

bezpiecznych. Wreszcie zachęcał do unikania Polaków, którzy zdaniem Jakuba swym zachowaniem zagranicą przynoszą wstyd ojczyźnie.16 Obok wskazówek dotyczących nauk, jakie synowie mieli pobierać, wielki nacisk kładł Jakub Sobieski na samodzielne czytanie. Także w tym wypadku nawiązywał do tradycji Zamoyskich i Żółkiewskich.

Z ojcowską prośbą zwracał się do Marka i Jana, by uzupełniali studia lekturą.17 Jan III do końca życia będzie czytał i gromadził książki i otaczał się ludźmi, którzy mogli wzbogacać jego wiedzę.18 Przed wyjazdem młodzieńcy otrzymali polecenie, by każ-dy z nich spisywał diariusz podróży na wzór tego, jaki sporządził kiekaż-dyś ich ojciec.

W bagażu znalazły się specjalne bruliony, w których zapisywać mieli swoje spostrze-żenia. Choć nie wątpimy, że żądanie wymagającego rodzica zostało spełnione, jednak papiery te nie zachowały się. Wszystko co pozostało po wojażu młodych Sobieskich, to diariusz prowadzony przez ich towarzysza Sebastiana Gawareckiego.19 Toteż czytając opis podróży synów Jakuba nie dowiadujemy się co czuli i myśleli poznając Europę.

Przychodzi nam oprzeć swoją wizję ich podróży na słowach ich towarzysza.

W instrukcji Jakub Sobieski nie pominął wskazówek odnoszących się do nauki przedmiotów ścisłych i zdobywania umiejętności koniecznych wojskowym. Także na tym polu rodzina miała tradycje niezmiernie bogate. Walczyli chwalebnie Sobiescy, a znakomita większość krewnych ze strony matki zginęła w czasie wojen.20

Po powrocie młodych Sobieskich powinna była rozpocząć się ich kariera politycz-na, ale niezupełnie tak się stało. Marek zginął w 1652 roku w bitwie pod Batohem. Jan otrzymał urząd chorążego koronnego i kontentował się nim do 1665 roku, wówczas otrzymał laskę wielką marszałkowską, a zaraz potem buławę polną koronną. Jednak

16 Pisał, „aby jak najmniej Polaków było, gdzie wy stać będziecie, bo po prostu nasi radzi z sobą wadzą, y na drugiego radzi podpuszczają, nowinki sieją jeden o drugim, jeden drugiemu leda czego zajrzy, jeden drugiego psuje złym przykładem, złymi obyczajmi, na złe rzeczy namawiają...” Zdaniem ojca rozmowy z Polakami są przeszkodą do nauki języka obcego, skłaniają bowiem do konwersacji w języku ojczystym. Tamże; s. 306 i nn.

Podobne zalecenia unikania złego towarzystwa dawał synowi Stanisław Żółkiewski. Jerzy Besala: Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988, s. 17-18, 28, 152 .

17 „Ta privata lectio Jana Zamojskiego uczyniła wielkim i pradziada waszego Żółkiewskiego i ja tego nie żałuję, że i teraz, jak jeno mam czas wolny, księgi z ręki nie wypuszczę. Abo teraz naszych czasów patrzaliśmy, jako dziad wasz to jest wuj matki waszej assiduus był in lectione, jako i wuj wasz, pan wojewodzic ruski, lecz ci obadwa gdyby byli dłużej pożyli, wielkieby byli lumina ojczyźnie naszej.” Odwoływał się tu do przykładów ze strony rodziny żony.

Prosił, by pamiętając na jego prośby i miłość codziennie siadali do lektury – „kiedy ją posmakujecie to zaś was od księgi nie oderwie, jako i mnie samego...”.Dalej zaś podkreślał „wspomnicie na mię swego czasu, żem wam jako ojciec miłujący, po ojcowsku radził.” Instrukcja synom moim..., s. 306 i nn. Zofia Trawicka: Studia Jakuba Sobieskiego, Odrodzenie i Reformacja w Polsce, XIV, 1969, s.174-175. Stanisław Żółkiewski zwracał się do swego syna Jana: „Nie mów jak wiele ich: Nie mam chęci do nauki; w twej mocy ta chęć; każdy kto chce może ją mieć. Historyki koniecznie czytaj.” J. Besala: Stanisław Żółkiewski, s. 17-18, 28, 152 .

18 Karolina Targosz: Jan III Sobieski mecenasem nauk i uczonych, Wrocław, Warszawa, Kraków 1991, passim.

19 Dyaryusz drogi krótko spisany przez mnie Sebastiana Gawareckiego, [w:] Pisma do wieku i spraw ... ; s. 59 i nn. K. Targosz: Jana Sobieskiego...; s. 51.

20 Marek Plewczyński: Wojenni przodkowie króla Jana III Sobieskiego w XVI wieku, [w:] Jan Sobieski – wódz i polityk (1629-1696) w trzechsetną rocznicę śmierci, red. Janusz Wojtasik, Siedlce 1997, s.11 i nn. Jan Wimmer:

Tradycje wojskowe rodu Sobieskich, Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka, Rocznik 35, 1980, nr 2, 149-161.

Z. Wójcik: Jan Sobieski, Warszawa 1994, s. 32.

o nominacjach zadecydowały nie zasługi, lecz rozgrywki polityczne oraz małżeństwo zawarte z Marią Kazimierą, ulubienicą Ludwiki Marii. Świeżo kreowany marszałek i hetman miał wówczas 36 lat, a więc nie był młodzieniaszkiem. Zaś same wywyższenia sprowadziły na jego głowę falę nienawistnych napaści, przyczyniając mu całe mnóstwo wrogów i na jakiś czas niszcząc jego reputację. Dopiero dalszy przebieg jego kariery i ogromne zasługi położone w obronie kraju zyskały mu popularność i szacunek.21

Jan Sobieski okazywał zainteresowanie dziećmi, jeszcze za nim sam został ojcem.

Wiemy, że tańczył i rozprawiał o krasnoludkach z córką Marii Kazimiery z pierwsze-go małżeństwa, kilkuletnią Kasią.22 Później wiele czasu poświęcał własnym dzieciom.

Od pierwszych chwil, gdy Maria Kazimiera czuła się brzemienną, dopytywał się o jej samopoczucie, ale także nieustająco o maleństwa w jej łonie, a potem gdy rosły, o ich zdrowie i rozwój. Co ciekawe listy króla dotyczą częściej małych dzieci i nimi Sobieski interesuje się znacznie bardziej.23 Im starsze tym bardziej nikną z pola jego zaintereso-wań, właściwie wbrew zasadom epoki. Zwykle to właśnie małe dzieci, które łatwo było stracić i które najbardziej różniły się od dorosłych, nie budziły większych emocji.24 Tymczasem Jan III zdaje się mieć najlepszy kontakt z maleństwami, tak przynajmniej wynika jego listów.

Korespondencja Sobieskich najwięcej informacji przynosi nam o najstarszym synu - Jakubie. Prawdopodobnie dlatego, że będąc w ciąży Maria Kazimiera wyjechała do Francji dla poratowania zdrowia i zapewnienia powodzenia tej ciąży wobec wszystkich poprzednich porażek. Przebywała tam długo i powróciła z niemal rocznym synem. Stę-skniony i zaniepokojony małżonek nieustannie pisał do niej zasypując ją czułościami i wyrzutami zarazem, ale stale dopytywał się o malca. Roztrząsał kwestie jego zdro-wia, żywienia, jak niegdyś jego własny ojciec.25 Zalecał najęcie dobrej, zdrowej mamki, a potem podawanie dziecku polewki piwnej i rozcieńczonego wina. Nalegał, by mały dużo przebywał na dworze.26 Wielkim zmartwieniem hetmana było nie tylko to, że nie widział swego syna, ale także, a może przede wszystkim, że maluch nie nauczy się pol-skiego przebywając wśród ludzi mówiących obcą mową. Bał się najprawdopodobniej, że słysząc własny język tylko od służby, będzie mówił źle.27 Zmartwienie ojca w jakiś

spo-21 Tamże; s. 94 i nn.

22 Maria Kazimiera d`Arquien de la Grange: Listy do Jana Sobieskiego, oprac. Leszek Kukulski, Warszawa 1966, s. 132, 182.

23 Jan Sobieski: Listy do Marysieńki, oprac. Leszek Kukulski, Warszawa 1962, s. 255, 286, 321, 451, 580.

24 Philippe Ariès: Historia dzieciństwa, Gdańsk 1995, s. 36-38. Elizabeth Badinter: Historia miłości macierzyń-skiej, Warszawa 1998, s. 85-91. G. G. Coulton: Panorama średniowiecznej Anglii, Warszawa 1996, s. 125. Jacques Gélis: Indywidualność dziecka, [w:] Historia życia prywatnego, t. 3, Od renesansu do oświecenia, red. Roger Charter, Wrocław, Warszawa, Kraków, 1999, s. 335-338.

25 Jan Sobieski: Listy..., s. 228, 231,236, 247, 255, 286, 311, 331.

26 Tamże; s. 228,236.

27 „Z dziecięciem się też nie cieszyć w tych leciech, w których najbardziej rodziców cieszyć powinny, jest to ich nie mieć, bo potem nauki i inne exercitia powinne ich od rodzicielskich odrywać pociech...”. W 1671 roku, gdy najstarszy syn pojechał z matką do Francji hetman pisał - „ Z Jakubkowego zdrowia i grzeczności wielce się cieszę, ale

sób sprawdziło się, bo choć Jakub mówił, a nawet pisał po polsku poprawnie, to jednak okazał się gorącym zwolennikiem francuszczyzny, o czym zadecydowały najpewniej, nie miejsce jego urodzin i pierwszych miesięcy życia, ale wpływ matki i utrwalająca się za jego życia moda na wzory francuskie. Ojciec będzie w przyszłości miał mu to za złe.28 Z pozostałymi dziećmi bywało różnie, niechętna francuskim wzorom i modzie była Teresa Kunegunda. Natomiast młodsi królewicze prezentowali pewną obojętność w tym względzie, często przebywali za granicą, ubierali się zarówno po polsku, jak i modą zachodnią.29

Nadmienić wypada, że narodziny kolejnych pociech witał Sobieski z równym nie-pokojem i wielką radością, bez względu na to czy przychodzili na świat chłopcy czy dziewczynki.30 Bardzo przeżywał śmierć dzieci, czego ślady także znajdujemy w ko-respondencji.31 W związku z częstymi zgonami obawy obojga rodziców wywoływały choroby dzieci, starali się pocieszać chore maleństwa i przynosić im ulgę w cierpie-niu.32

Interesował się Jan Sobieski zdrowiem maleństw.33 Ich choroby zawsze wywoływały obawy Sobieskich. Królewicz Jakub zapadł na febrę podczas wyprawy wiedeńskiej.

Ojciec relacjonował jego dolegliwości Marii Kazimierze.34 Ospą królewicza Aleksandra przerażona była również Teresa Kunegunda, przebywająca już wówczas przy mężu, bała się, że choroba oszpeci przystojnego brata.35 Martwili się rodzice niedomaganiem Aleksandra w Żółkwi w 1694 roku. Trzeba było nawet puścić mu krew. Towarzyszyła mu w tym przykrym zabiegu matka, „ale na puszczanie onej nie patrzyła, królewic zaś jm. śmiele, odważnie dał rękę cerulikowi, bynajmniej się nie bojąc ani nie trwożąc; na ból głowy narzekał...”. Mimo, że choroba minęła dość szybko, kazano mu na wszel-ki wypadek poleżeć w łóżku, „co było z wielką jego mortyfikacją”. Zdarzały się też mniej poważne dolegliwości. Teresę Kunegundę pewnego razu rozbolało oko i nabiegło

mi się i w tym wielka dzieje krzywda, że nie mając tylko jego jednego, a nie mogę się z nim cieszyć.” Jan Sobieski:

Listy..., s. 327, 353. Podróż bezimiennego księdza francuskiego do Polski za króla Jana Sobieskiego, wyd. Julian

Listy..., s. 327, 353. Podróż bezimiennego księdza francuskiego do Polski za króla Jana Sobieskiego, wyd. Julian