• Nie Znaleziono Wyników

Wydobyte z niepamięci

W dokumencie Cywińska na prawym (Stron 42-45)

Felieton, niedziela, 14, czerwiec 2015 15:53

W 1911 roku w Wilnie, nakładem wydawnictwa Witolda Kopcia ukazało się dzieło przełomowe – przede wszystkim dla osób duchownych.

”Krótki podręcznik zwyczajów towarzyskich dla osób duchownych według „Ascetyki kapłańskiej” J.E. ks Dra Józefa Sebastyana Pelczara – Biskupa Przemyskiego” – bowiem tak brzmiał tytuł tej książki - wywołał wiele dyskusji a zarazem uporządkowywał zasady dotyczące „zwyczajów towarzyskich” osób stanu duchownego, co w tamtych czasach było swoistym ewenementem.

Przypomnijmy, iż Józef Sebastian Pelczar był beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II w dniu 2 czerwca 1991 podczas IV pielgrzymki do Polski, zaś kanonizowany - w dniu 18 maja 2003 w Rzymie.

W pamięci diecezji zapisał się jako wieloletni prezes Towarzystwa św. Wincentego à Paulo oraz – tu dochowam wierności eksponowaniu wątków pedagogiczno-dobroczynnych w moich felietonach – był inicjatorem powstania licznych czytelni oraz wypożyczalni książek, nieodpłatnych wykładów, ponadto pierwszej szkoły dla

służących, szkoły gospodarczej dla dziewcząt ochronek dla najuboższych dzieci.

Zwalczał alkoholizm … i emigrację!

Żałuję niezmiernie, że została zapomniana jego spuścizna: dzieła historyczne, teologiczne, w których podejmował także zagadnienia dotyczące prawa kanonicznego, podręczniki zawierające do dziś aktualne treści. Nie pamiętają o jego dorobku nie tylko nauczyciele oraz pedagodzy. Pamięć polska jest zazwyczaj krótka - szczególnie o Dobru, Dobro-Czyńcach!

Wydobyta z niepamięci książka biskupa Józefa Sebastiana Pelczara dla duchownych traktuje o przestrzeganiu ochędóstwa (czyli higieny ducha i ciała, estetyki wnętrza), o używaniu tytoniu oraz tabaki, o ubiorze kapłańskim, o ułożeniu i ruchach ciała (określenie dosłowne – przyp. M.C.), o zachowaniu się na ulicy i w miejscach publicznych, o spotykaniu się z wiernymi oraz duchownymi, o składaniu wizyt, o biletach wizytowych, o przyjmowaniu wizyt.

Odrębny rozdział poświęcony został konwersacji – w tym konwersacji przy stole, podczas podróży, sztuce pisania listów, umeblowaniu wnętrza, przyjmowaniu gości, przyjmowaniu i dawaniu podarunków, punktualności, zaciągania pożyczek i zwlekania z opłacaniem rachunków. Innymi słowy, książeczka stanowi kompendium prawideł dobrego tonu kapłańskiego, a puenta brzmi następująco:

„Nie można wprawdzie nazwać tego dobrze wychowanym, kto się odznacza tylko powierzchowną układnością, zewnętrznym polorem. Człowiek dobrze wychowany jest grzeczny, stara się o piękne formy nie da pozoru, lecz dla tego, że je uważa za najistotniejsze wyobrażenie wewnętrznej dobrotliwości, uprzejmości i szacunku, jaki żywi dla swoich bliźnich.(…)Człowiek dobrze wychowany przede wszystkim jest człowiekiem prawdziwie zacnym, ma przy tem odwagę w wypowiadaniu swoich poglądów, zasad i uczuć; wie też, że dla każdego człowieka zacnego bije choć raz w życiu godzina ofiary i poświęcenia się dla drugich; stąd też nie cofa się nigdy przed żadną posługą, czy to kapłańską czy obywatelską.” (s.95-96)

Klamrą „Krótkiego podręcznika zwyczajów towarzyskich dla osób duchownych” jest katalog biblioteki kapłańskiej, rozumiany jako wykaz dzieł najniezbędniejszych dla każdego kapłana.

Na szczególną uwagę zasługuje wykaz dzieł - kapłańskich lektur obowiązkowych z zakresu nauk społecznych, ale to materiał do odrębnej analizy i nie tutaj znajdzie ona swoje miejsce.

Biskup Pelczar dbał nieustannie wysoki poziom moralny i umysłowy duchowieństwa, zaś ”Krótki podręcznik” do dziś jest cenną lekturą nie tylko dla kapłanów, ale dla gorliwych katolików, którzy potoczystość słów potrafią odrzucić na rzecz dobro-czynienia, tym bardziej w czasach utopionych w relatywizmie.

„Tajemnica Długiego i Krótkiego Życia”? Nie tym razem!

Felieton, sobota, 06, czerwiec 2015 09:50

Na półce pełnej kunsztownej literatury polskiej, acz niesłusznie zapomnianej leży sobie skromniutko, kurzem przypudrowana „Tajemnica Długiego i Krótkiego Życia”

nakładem Gebethnera i Wolffa wydana w roku 1911. Nawet dla skruszonych literaturoznawców i tak autor tego dzieła zostanie egzaltowanym aż do palpitacji biedaczyną, wciśniętym w ramki uwikłanego parnasisty czy symbolisty, szarpanego wyimaginowanym élan vital – prawie przybyszewszczyzna!

Nic bardziej mylnego – i mam tu na myśli nie tylko autora, ale także jego dzieło. Może warto spojrzeń głębiej, a nie okiem znudzonego hejtera 2015, którego już nawet Facebook oraz Twitter nuży niemiłosiernie. Nawet nie chce mu się trzymać wytycznych ścieżek rowerowych, siedzieć od rana do wieczora w galerii handlowej, robić po tysiąckroć selfie, nie chce mu się modlić, a nawet zatęsknić za życiem wiecznym. Bo po co?

Bogusław Adamowicz – bo to on przecież jest autorem „Tajemnicy Długiego i Krótkiego Życia” wyłuszczył na kartach tytułowej noweli przystępne kompendium filozofii genezyjskiej. Tak, od samego Juliusza Słowackiego, tam gdzie „Król-Duch”!

„Tajemnica” to opowieść nader aktualna. Rzecz o niepokornym obywatelu, który przed władzą nigdy, ale to przenigdy na uniżoność się nie zdobył. Nie zmieniał też oglądów politycznych co pół roku ( jak czynią to „przylepieńcy” – gdzie akurat w tej chwili

„bardziej antysystemowo” oraz gdzie więcej razy będzie można się liczniejszemu gronu pokazać publicznie - szczególnie w oszczędnościowo krótkiej spódniczce lub w krótkich spodenkach niedojrzałości).

Gdyby bohater książki Adamowicza funkcjonował jako postać realna, zdolna do podróży w czasie zdumiony były pandemią uniżoności, apoteozą potakiwania i padania na kolana przed pokrętnymi duszeczkami rozpychającymi się cała gębą ( nie tylko łokciem) w polityce. Wszak nijak nie umiał sobie poradzić z liczeniem gwiazdek na spodniach dygnitarzy, a zatem wedle prawideł TAMTEJ rzeczywistości mógł być jedynie srogo ukarany. A w praktyce wyglądało to tak:

„Nieraz więc za to odbierał za to mniejsze lub większe porcyje bambusowych połechtań, zależnie od powagi osobistości, z którą miał szczęście się spotkać. A ponieważ i kije nie zdołały nauczyć go obowiązkowości, nic więc dziwnego, że coraz to więcej doznawał niezaprzeczonych dowodów prawidłowego funkcjonowania i znaczenia biegłości w matematyce miejscowych władz wykonawczych.” (s.136)

Ciekawe, co na to rzekłby pierwszy prawodawca ateński Drakon, który jak wiemy za wszystkie przestępstwa wyznaczył karę śmierci: dla złodziei oliwek oraz morderców.

Leges Draconis otworzyły na oścież wrota zabójstwu w obronie własnej i zabójstwu mimowolnego.

Jakoś dziwnym trafem obecna literatura piękna omija największych zdrajców narodu, wylewając wąziutką strużkę oskarżeń na postacie –trzecio oraz czwartoplanowe.

Zobojętniała na współczesność i literatura, i twórca a w konsekwencji także czytelnik.

Coraz mniej książek-map prowadzących ku osiągnięciu wewnętrznej integralności, tęsknocie za nawróceniem i ofiarowaniem zadośćuczynienia.

Stu lat trzeba, by właściwie odczytać i zrozumieć tak, jak w przypadku „Tajemnicy Długiego i Krótkiego Życia”, czyli ciągle nie tym razem.

W dokumencie Cywińska na prawym (Stron 42-45)

Powiązane dokumenty