• Nie Znaleziono Wyników

(Na tle ustnie przechow ywanego podania z czasów prześladowania wiary w Z iem i Chełmskiej)

Dzień żniwny, znojny, pełen radosnego dźwięczenia kos miał się ku końcowi; zrobiło się duszno i parno, chm ury wy­

chodziły zza lasu coraz cięższe i ciemniejsze. Ludzie radzi dobremu urodzajowi z ochotą myśleli O zasłużonym spoczynku, z pól schodzić zaczęli, prędko zrobiło się cicho i ciemno w ca­

łej wsi.

W jednej tylko chatce pod lasem nie dzielono radosnego nastroju dnia, panow ał tu sm utek pozbawiony jednak goryczy

40

i pełen religijnego uniesienia. W samo południe Tekli Hawry- luk urodziło się dzieciątko wątłe i chore jak m atka, oboje ga­

śli powoli jak dopalające się świece. Księdza było tu potrzeba, by na drogę ostateczną zaopatrzył tych dwoje, aby w wiecznej szczęśliwości żyć mogli. Ale Tekla jest przecie unitką — mąż jej zginął tej wiosny niby drzewem przywalony, ale w sposób taki jakiś dziwny, że szeptano sobie trwożnie, iż po prostu u- sunięto go zgrabnie dlatego, że najgoręcej przy wierze obsta­

wał, że wszystkich nawoływał do w ytrw ania, że tak gorąco, z ta k ą siłą przekonyw ania przemawiał, iż wieś W irhorba naj­

oporniejszą na całą okolicę się stała. W iadomym było, że i pro­

boszcz W irhorby nie był bez winy w tym oporze. Usunąć proboszcza ta k jakoś zgrabnie jak Hawryluka, było dla w ła­

dzy niemożliwe. Pilnie więc strzeżono czy z unitam i się nie styka, czy w wierze świętej ich nie umacnia, czy nie chrzci i nie spowiada. Jedna z tych w oczach władz moskiewskich

„zbrodnia" wystarczyłaby do usunięcia księdza katolickiego, dała swobodę działania dla świeżo osadzonego popa, była try ­ umfem tak gwałtownie tu szerzonego prawosławia. Po księdza ted y w dzień biały posłać nie można — więc od południa w przyległej do izdebki chorej, komorze modlono się gorąco, by wieczora m atka z dzieckiem doczekać mogli. Z początku modlono się na klęczkach, ale gdy tak długo, leniwie bez koń­

ca wlokły się godziny, kolejno coraz to ktoś inny krzyżem le­

żał ufając i wiedząc, że łaskę, o którą proszą, otrzymają.

Noc zrobiła się ciemna bez gwiazd, więc bez wielkiej obawy starowina najbliższa sąsiadka chorej zapukała do okna plebanii w sposób specjalny, jej tylko znany. Po dłuższej chwi­

li czekania, zobaczyła przy oknie tw arz proboszcza. Tekla Ha- wryluk umiera, dzieciątko nie ochrzczone, wionął szept cichy

— odpowiedź była krótka i równie cicha: dobrze.

I przyszedł Bóg — stw órca wszechrzeczy w tajem nicy sakram entu ukryty w skromne progi domu Hawryluków.

Ochrzczonym zostało dzieciątko, słabe już oznaki życia dające, a potem była spowiedź, komunia święta i ostatnie olejem świętym namaszczenie chorej.

N iestety jednak w pośpiechu i przerażeniu zapomniano okno zasłonić i zbiry carskie widziały wszystko. Ksiądz wy­

chodząc z domu Hawryluków zauważył podejrzany ruch w

ros-41

ani

42

nących opodal domu nad rowem krzakach i zrozumiał wszystko.

— Zmęczony ogromnie zasnął szybko, mimo że wiedział, iż może to ostatnia noc, którą w tej cichej kochanej plebanijce spędza. Śnił mu się w nocy ubożuchny jego kościółek pięknie odnowiony, pełen złoceń i ozdób, a przed ślicznym bocznym ołtarzem z obrazem jego patrona św. W alentego widział księ­

dza, który z wielką pobożnością Mszę św. żałobną za niego odprawia.

Rano gdy po wyspowiadaniu kilku penitentów ubrany już do Mszy św. z zakrystii wychodził — podszedł do niego kościelny, by powiedzieć, że cała wieś wie już o wszystkim, że żandarm y n a dw a wozy z miasteczka przyjechali, mają go aresztować, są u sołtysa. Ksiądz zbladł trochę ale spokojnie wyszedł Najświętszą odprawić ofiarę. Ludu mimo żniwnej pory było co chwila więcej w kościółku, z rozpaczą w sercu odbie- żali swych prac, by raz jeszcze swego pasterza zobaczyć. — Żandarm i widząc tak liczną rzeszę wiernych, do kościoła wejść nie śmieli, nabożeństwo odbywało się więc spokojnie jakby to nie miała być ofiara ostatnia. Ksiądz zeszedłszy ze stopni oł­

tarza, ukląkł i głosem silnym bez drgań z wielką w iarą i uf­

nością modlić się zaczął: Boże Wszechmogący, któryś jest — był i będziesz — wieczna jest chw ała Twoja, a stolica Twoja od narodu do narodu. — Boże wielki, opatrzny, sprawiedliwy i miłosierny, nie godzien jestem podnieść oczy na Ciebie, o P a ­ nie! Więc w proch się przed M ajestatem Twoim ścieląc uw iel­

biam Cię, łącząc głos mój z chórami aniołów i archaniołów, które cześć Ci składają. Uwielbiam Cię wraz z całym wszech- światem, który stworzyłeś — z całą przyrodą tej ziemi, która pięknem ukrytym i poznanym wielkość imienia Twego wy­

sławia i choć Cię, Boże, pojąć i zrozumieć nie mogę i choć nędzę moją w pokorze ducha wyznaw am — miłosierdziem Twym o- śmielony dzięki Ci składam , żeś mnie stworzył, krw ią Jezusa Chrystusa odkupił i do wiecznej w niebie szczęśliwości prze­

znaczyć raczył. — Mniej jestem niż garścią popiołu wobec Ciebie, Stwórcy Wszechrzeczy, ale żeś nam Ojcem nazywać się po­

zwolił i jak do Ojca w każdej potrzebie udawać, więc za poś rednictw em Matki Twej Najświętszej, Dziewicy Niepokalanej i św. W alentego patrona mojego proszę Cię, o Boże, nie do­

zwól, aby w tej św iątyni gusła i zabobony bezbożne — w ie­

43 rze świętej przeciwne miały być odprawowane. Daj by ten dom Boży przetrw ał prześladowanie, które obecnie sługi Twe drę­

czy. — Niech kiedyś ten kościół znów obecnością Twoją w Najśw.

Sakram encie radować się może — zaś głosy jego dzwonów niech daleko hen za lasy — góry aż do morza niosą głos tryum fu w iary Twojej, która przemoc wroga zwycięży! A na­

de mną, Panie, sługą Twoim i tej św iątyni racz okazać miło­

sierdzie dając łaskę w ytrw ania aż do końca.

Pokora niebiosa przebija, w ysłuchaną też została modlitwa proboszcza W irhorby. — On um arł na Sybirze tak jak na bo­

jownika Chrystusowego przystało; a kościółek choć wiele lat zam knięty — choć um yślnie niszczony i profanow any przez popa i jego sługi, jednak się ostał. — W wolnej Polsce otw arty z taką miłością i staraniem odnowiony został, iż dziś mówią, że podobniejszy jest do pałacowej kaplicy — niż do wiejskiego kościółka. — Sprawdził się i sen — bo dzisiejszy proboszcz, godny następca męczennika z Sybiru, z w ielką żarliwością serca przy memento za umarłych duszę księdza W alentego Bogu poleca.

Dr Z o fia B e s s a ż a n

Powiązane dokumenty