• Nie Znaleziono Wyników

Założyciel nowego zakonu w Polsce

H e j ! O d ł o g i e m l e ż y n a s z a ro la ! C h o ć s ą z i a r n a — n i e m a r ą k d o s i a n i a . . . T w a r d a b ę d z i e d z i e c i n a s z y c h d o l a , T w a r d a b ę d z i e , p e ł n a k r w i i ł k a n i a . G d y ż o d ł o g i e m l e ż y n a s z a r o l a , C h o ć s ą z i a r n a — n i e m a r ą k d o s i a n ia . . .

¿7. ^K asprow icz.

D n ia 29 w r z e ś n i a 1921 r. z r a m i e ­ n i a w ł a d z y k o śc ie ln e j z a in a u g u r o w a ł u r o c z y ś c i e ks. b i s k u p K a r o l F ischer, s u f r a g a n ''p r z e m y s k i , p o c z ą t e k n o w e g o z g r o m a d z e n i a z a k o n n e g o w P o lsc e , p o d w e z w a n i e m św. M ic h a ła A rc h a n io ła . P o n a b o ż e ń s t w i e n a d z ie d z iń c u z a k ła ­ d o w y m w M iejscu P ia s t o w e m i p o o d ­ c z y ta n i u o d n o ś n y c h d o k u m e n t ó w k o ś ­ cielnych, p rz y s tą p ili c z ło n k o w ie n o w e g o z g r o m a d z e n i a d o w y b o r ó w P r z e ł o ż o ­ n e g o G e n e r a l n e g o , k t ó r y m z o sta ł ks.

A n t o n i S o b c z a k , p r o b o s z c z m iejsco w y . N o w y p rz e ło ż o n y , o b d a r z o n y z a u f a ­ n ie m z g r o m a d z e n ia , u ją ł s te r je g o lo­

s ó w w sw e rę c e , b y je w z n ie ś ć do ja k n a j w i ę k s z e g o z e w n ę t r z n ie r o z k w itu j e ­ g o p r a c i d o u s t a le u ia w e w n ę t r z n e g o d u c h a . A l e i o n i je g o w s p ó ł b r a c i a d o s k o n a l e to czuli, że n a d nimi w szy st- kimi,’ u n o sić się i c z u w a ć b ę d z ie , ja k d o t ą d t a k n a d a l i k s z t a ł t o w a ć ich lo­

s y z e w n ę t r z n ie i w e w n ę t r z n i e , d u c h j e d e n , wielki, w s z y s tk im im w s p ó ln y — d u c h ich n ie z w y k łe g o za łożyciela, o p i e ­ k u n a , o jc a u b o g ic h i o p u s z c z o n y c h sierot, śp. ks. B ro n is ła w a M ark ie w ic z a .

D u c h n o w e g o z g r o m a d z e n i a je s t w r z e c z y s a m e j je g o d u c h e m , a jak im b y ł je g o d u ch , w s k a ż e n a jlepiej p r z e ­ b ie g je g o życia, p o d a n y b o d a j w zarysie.

Ks. B ro n isław B o n a w e n tu r a M a r k ie ­ w icz u ro d z ił się 3 lip ca 1842 w P r u c h ­ niku, m i a s te c z k u l e ż ą c y m w p o w ie c ie j a ro s ła w s k im w M a ło p o ls c e . Był on

s y n e m b o g o b o j n y c h m ie s z c z a n p r u c h ­ n ick ich J a n a i M arji z G ry z ie c k ic h M a r k ie w ic z ó w . Ci c h o c ia ż p o ro d z ic a c h s w y c h nie o d ziedz iczyli ż a d n e g o m a ­ ją tk u , j e b n a k z a p ra c o w a li tyle, ż e zd o

-Ks. B ron isław M arkiew icz Z a ło ż y c ie l Z a k o n u

1842 f 1912.

łali p ię c iu s y n ó w p o s y ł a ć do szk ó ł g im n a z ja ln y c h , k tó rz y , k a ż d y n a s w e m s ta n o w is k u , rz e t e l n e usługi o d d a li s p o ­

86

łe c z e ń s t w u , ja k o w z o ro w i k a to lic y c z y ­ n u i p r z e k o n a ń .

Z p o m i ę d z y p ię c iu b ra c i B ro n isła w w y b r a ł s t a n k a p ł a ń s k i i, u k o ń c z y w s z y s z k o ły n iżs ze i g i m n a z ju m w P rz e m y ś lu , w s t ą p i ł n a s t u d j a te o lo g ic z n e d o sem i- n a r ju m p rz e m y s k ie g o . T u z c a ły m z a ­ p a ł e m o d d a ł się n a u c e teólogji, c z y ­ ta n i u d zieł a s c e t y c z n y c h — u lu b io ­ n y m je g o a u t o r e m b y ł W illiam F a b e r — i s t o s o w a n i u z d o b y t e j w ie d z y w p r a k t y c z n e m ży c iu m o d litw y . D la B o g a c z a s u n ie skąpił. C ałe g o d z in y w o ln e o d s t u d j u m p r z e p ę d z a ł w k a ­ plicy. Z o s t a w s z y k a p ł a n e m w r. 1867 b y ł w ik a r ju s z e m n a p r z ó d w H a rc ie , p o t e m w P rz e m y ś lu , o d z n a c z a j ą c się w ie lk ą gorliw ością. Z w ł a s z c z a u k o c h a ł dzieci i m ło d z ie ż szk o ln ą. J a k o w ik ar- ju sz k a t e d r y p rz m y s k ie j, w ie d z ą c , że d o p arafji k a t e d r a l n e j n a l e ż a ł a lu d n o ś ć z w i o s e k o k a l a j ą c y c h P r z e m y ś l, n ielicz­

n ie u c z ę s z c z a j ą c a d o k o śc io ła , p o s t a ­ n o w ił j ą s p r o w a d z i ć do k a t e d r y . W ty m celu, k i e d y s k o ń c z y ł p r a c ę o b o w ią z k o

-cukierki, b u łk i i o b w a r z a n k i dla dzieci.

W c h o d z i ł d o c h a t w iejskich, zbliżał się do p a s t u s z k ó w i o b d a r o w a w s z y ich, r o z p o c z y n a ł z nim i n a u k ę k a t e c h i z m u . A g d y p o c a ło d z ie n n e j uciążliw ej p r a c y p o w r ó c i ł do d o m u , c a łe m j e g o p o ż y ­ w i e n i e m b y ł k a w a ł e k r a z o w e g o c h le b a i s z k l a n k a w o d y . S y p ia ł n a d e s c e , u ż y w a ł p a s k a d r u c ia n e g o —■ w ió d ł ż y ­ cie n a d e r u m a r tw i o n e . G d y W r. 1872 w y b u c h ła ch o lera, stał się a n i o ł e m p o ­ c ie s z y c ie le m c h o r y c h i ich ro d z in , n i o s ą c p o m o c m o r a l n ą i m a te r ja ln ą .

O p i e k o w a ł się ró w n i e ż m ł o d z i e ż ą s zk o ln ą, szc zeg ó ln iej g im n a z ja ln ą , b o ­ le ją c b a r d z o n a d te m , że m u s ia ła w cz a s ie w y k ł a d ó w s łu c h a ć n a u k p r z e ­ c iw n y c h n a u c e w iary. C h c ą c t e m u z a ­ p o b ie c , p o s t a n o w i ł s a m z o s t a ć p r o f e ­ s o re m p r z e d m i o t ó w św ie c k ic h w g im ­ n az ju m . W t y m celu p o 3 l a t a c h p o ­ b y t u w P r z e m y ś l u u d a ł się n a u n i w e r ­ s y t e t d o L w o w a i z a p is a ł się n a w y d z ia ł filozoficzny. • N a u n i w e r s y te t a c h p a n o ­ w a ły w ó w c z a s p r ą d y liberalne- T o t e ż

S ie r o tk i u grobu O jca Z a ło ży ciela .

w ą ' w k a t e d r z e , u d a w a ł się w to w a k a p ł a n , z a s ia d a ją c y n a ła w ie u n i w e r -rz y s tw ie k o ś c ie ln e g o J ę d r z e j a n a w y - s y te ę k ie j b y ł w p r o s t s e n s a c ją , s ta ją c cieczki k a t e c h e t y c z n e , z a o p a t r z o n y w się p r z e d m i o t e m d o c i n k ó w ze s tr o n y

p r o f e s o r ó w i słu ch ac zy . P o r o k u p r z e ­ n ió s ł się d o K ra k o w a , ale i tu n a p o t"

k a ł te s a m e t r u d n o ś c i i p rz y k ro ści, w ię c za r a d ą k o g o ś ż yc zliw ego, k t ó r y m u w y tłu m a c z y ł, że w ięc ej zd z ia ła ja k o k a p ł a n , niż p r o f e s o r g im n a z ju m , p o ­ rz ucił u n iw e r s y te t, b y n a w e z w a n ie s w e g o b i s k u p a o b ją ć p r o b o s t w o w G a ­ ci. P o b y t w s z e l a k o n a u n i w e r s y te c i e p r z y c z y n i ł się w ie lc e do r o z s z e r z e n i a i p o g ł ę b i e n i a je g o w ied z y .

n o w y kościół. P o sie d m iu l a t a c h p e ł ­ nej z a s łu g p r a c y p a r a fja ln e j p o w o ł a ł go w r. 1882 ks. b i s k u p S o le ck i n a p r o f e s o r a teologji p a s t e r s k ie j do sem i- n a r ju m w P rz e m y ś lu . O w o c e m je g o s t u d j ó w b y ł y m a t e r ja ły do c e n n e g o dzieła, k t ó r e w y d a ł z n a c z n ie p ó ź n ie j p. t. „O w y m o w i e k a z n o d z i e j s k i e j “ i p r a k t y c z n e p r z y g o to w a n i e , k l e r y k ó w d o k a te c h i z a c ji ludu. W ty m c e lu o d ­ no w ił to, co s a m p r a k t y k o w a ł ja k o

Ç ru p a w ychow aw ców i w ych o w a nkó w .

J a k o p r o b o s z c z n a j p ie r w w Gaci, p o d P r z e w o r s k i e m , a n a s t ę p n i e w B ła­

żo w ej p r a c o w a ł d u żo n a d p o d n i e s i e ­ n ie m m o r a ln e m i m a t e r j a l n e m sw y c h p a r a fja n . N a p ie rw s z e j p l a c ó w c e z a ło ­ żył d la w ło ś c ia n k a s ę „ O s z c z ę d n o ś c i i p o ż y c z e k “, k t ó r a w k r ó tk im cz asie p o s i a d a ł a k ilk a s e t t y s ię c y r o c z n e g o o b ro tu , n a w a lu tę p r z e d w o j e n n ą . W B ła­

żo w ej za ś d a ł p o c z ą t e k p r z e m y s ło w i t k a c k i e m u i ze s k ł a d e k p a r a f j a n w z n ió sł

w ikary. P o o b j e ż d ż a ł w s z y s tk i e d w o ry , n a le ż ą c e d o p arafji p r z e m y s k ie j i p r o ­ sił o p o d w o d y . U z y s k a w s z y je, w y s y ­ ła ł w n ie d z ie lę i ś w ię ta k l e r y k ó w n a w ieś, b y k a t e c h iz m o w a l i dzieci i s t a r ­ szych.

W r. 1885 uczuł, że B óg go w z y w a , a b y się p o ś w ię c ił w y c h o w a n i u u b o g iej o p u s z c z o n e j m ło d zieży . B y stry j e g o u m y s ł w id ział ja sn o , że z d n i a n a d z ie ń w o b e c r o z ro s tu lu d n o ś c i s p r a w a

88

O gólny w id o k Z a k ła d u W y ch o w a w c zeg o .

t a s ta je się co ra z b a r d z ie j p a l ą c ą , że w s e t k a c h ty s i ę c y m ł o d y c h istot, p o ­ z o s t a w io n y c h -b e z opieki, c h o d z ą c y c h ś le p o i s a m o p a s , tle ją is k ry i g r o m a ­ dzi się m a t e r ja ł w y b u c h o w y d la p r z y ­ sz ły c h k a t a k l i z m ó w d z ie jo w y c h . C hciał o jc z y ź n ie sw ojej o s z c z ę d z ić ty c h n i e s z ­ c z ę ś ć i z a m ia s t stu t y s ię c y w łó c z ę g ó w b e z d o m u i c h leb a , b e z z a s a d religji i m o ra ln o śc i, g o to w y c h p rz y p ie rw sz e j

le p sz e j s p o s o b n o ś c i j ą ć za n o ż e , p o ­ s ta n o w ił o d d a ć ojczy ź n ie sto t y s ię c y r o z u m n y c h i s z la c h e t n y c h o b y w a te li.

A że w y c h o w a n i e w y k o l e j o n y c h nie j e s t r z e c z ą ła tw ą , um yślił n a j p i e r w n a u c z y ć się go p r a k ty c z n i e . S p o w i e d ­ n ik jeg o , ks. Ł ę k a w s k i , ra d z ił m u w s t ą p i ć d o z g r o m a d z e n i a ks. B osko, o n j e d n a k s a m m y ś la ł o k o n g r e g a c j i T e a t y n ó w . A l e g d y p r z y b y ł do W ł o c h

'W id o k Z a k ła d u o d strony południow ej.

s ł a w a ks. B o sk o ja k o w y c h o w a w c y i o p i e k u n a u b o g iej m ło d z ie ż y już b y ła t a k p o w s z e c h n a , że sk ło n iła ks. M a r ­ kie w ic z a d o p o p r o s z e n i a o p rz y ję c ie d o z a k o n u . Ks. B o s k o p r z y ją ł go 1~go s t y c z n i a 1886 r. d o n o w i c ja t u w S a n B e n ig n o C a n a v e s e . T u ks. M a rk ie w ic z z a p o z n a w s z y się z r e g u ł ą n a w s k r o ś w y c h o w a w c z ą t e g o w ie lk ie g o m ę ż a , o g r o m n i e się u cieszył, b o zn a la z ł w niej w s z y s t k o to w łaśn ie, o c z e m od- d a w n a m arz ył. W y k ł a d jej p r z e z s a ­ m e g o ks. B o s k o p o z w o lił m u w n i k n ą ć g łę b ie j w jej d u c h a . P r a k t y c z n ą jeg o n a t u r ę u d e r z y ło z w ła s z c z a k ilka ż y c io ­ w y c h z a s a d ks. B o sk o o n ie z m ie rn e j d o n io sło śc i. N a le ż y — m ó w ił o n — o p u

-D n ia 25 c z e r w c a 1887 r. zło ży ł ks.

M a r k ie w ic z ś lu b y z a k o n n e w r ę c e ks.

B osko, w ro k za ś p o je g o śm ierci, k t ó ­ r a n a s t ą p i ł a 1888 r. z a p a d ł n a p i e r s i o ­ w ą c h o r o b ę t a k cięż k ą, ż e 1890 r.

sły s z a ł n a w ł a s n e u s z y j a k l e k a r z m ó ­ wił, że n a jd a le j z a m ie s ią c m u s i się p o ż e g n a ć z ty m św ia te m . N ie m a j ą c nic w ó w c z a s do s tra c e n ia , o d rz u c ił w s z e l k ą p o m o c l e k a r s k ą i s a m się w z ią ł d o le c z e n ia t a k s k u t e c z n i e , iż p o w o li z a c z ę ły m u siły p o w r a c a ć . W i ­ d z ą c to p rz e ło ż e n i, radzili m u p o w r ó t w r o d z in n e s tro n y , a p o n i e w a ż p r a w i e r ó w n o c z e ś n i e o tr z y m a ł o d s w e g o p r z y ­ ja c ie la ks. S p is a z a p y ta n i e , c z y b y nie p r z y ją ł m a ł e g o p r o b o s t w a w e wsi

O gródki dziecięce.

s z c z o n ą m ło d zież w y c h o w y w a ć w p r a ­ c y i p o w śc ią g liw o ś c i i żyw ić ją n a w z ó r w ło śc ia n tej okolicy, w k tó rej m ie s z k a ją . U w a g ą g ł ę b o k a i słuszna, inaczej b o w ie m ła t w o o r o z p ró ż n ia - c z e n ie i w y g ó r o w a n ą p re te n s jo n a ln o ś ć , g d y b y się dało w s z y s t k o z k o m fo rte m , a n ie k a z a ł o n a nic z a p r a c o w a ć . I w r e z u lta c ie o tr z y m a ło b y s p o ł e c z e ń s tw o m a t e r ja ł n a c y w iliz o w a n y c h b a n d y tó w , z a m i a s t z d r o w y c h i s u m i e n n y c h ludzi.

M iejsce, 7 kim. o d K ro s n a , z r e z y g n o ­ w a ł z d a ls z e g o p o b y t u w e W ł o s z e c h i w y r u s z y ł d o k ra ju.

W M iejscu, k t ó r e za j e g o s ta r a n ie m n a z w a n o „ P i a s t o w e m “, s t a n ą ł p r z y k o ń c u m a r c a 1892 r. S c h o r o w a n y p r z y ­ b y ł n a s w ą p l e b a n j ę , g d z ie z a s ta w s z y ty lk o go łe ściany, b u d y n k i z r u jn o w a n e i b r a k in w e n t a r z a , z m u s z o n y b y ł n a ­ ty c h m i a s t z a c i ą g n ą ć , p o ż y c z k ę 2 tys.

k o r o n n a i n w e n ta r z i n i e z b ę d n e do

90

‘W y c h o w a n k o w ie p r z y pra cy rolnej.

ż y c ia rz ecz y . Nie t r a c ą c j e d n a k o d w a ­ gi, n ie z w a ż a ją c n a sw e n a d z w y c z a j w ą tł e siły, n a p ó ź n y w iek, z n i e z m o r ­ d o w a n ą e n e r g j ą p r z y s t ę p u je do dzieła, o k t ó r e m już t a k d a w n o m a r z y ł dla ziem i o jczy s te j — t. j. d o 'w y c h o w a n i a o p u s z c z o n e j m ło d zieży . W z ó r tej p r a c y k t ó r ą w y s t u d j o w a ł p r z y b o k u ks. B o s ­ k o , p o s t a n o w i ł p o d a ć o jc z y ź n ie P i a s t a w M ie js c u P ia s t o w e m . I s t ą d t e ż is­

to t n ie p r z e z cały cz as sw ej d z ia ła l­

n o śc i p r z y k ł a d e m w ł a s n y c h p o c z y n a ń n a w o ł y w a ł s p o ł e c z e ń s t w o p o ls k ie do z a ła tw ie n ia k w e stji siero c ej p r z e z w z n ie ­ sie n ie w ielkiej ilości z a k ł a d ó w w y c h o ­ w a w c z y c h , w k t ó r y c h b y z a r ó w n o d a ­ w a n o u t r z y m a n ie m ło d z ie ż y o b o jg a płci, j a k i w y c h o w y w a n o j ą w d u c h u re li g ijn o -n a r o d o w y m , p r z y g o to w u ją c ją p r z y t e m d o ż y c ia p r a k t y c z n e g o i s a ­ m o d z ie l n e g o p r z e z ć w ic z e n ie w r ó ż ­ n e g o r o d z a ju z a ję c ia c h fiz y c z n y c h i u m y s ło w y c h , j a k w rolnictw ie; r z e m i o ­ słach, k u p i e c tw i e i n a u k a c h ścisłych.

P r a c ę r o z p o c z ą ł n a t y c h m i a s t . Już p r z y k o ń c u k w ie tn ia , w p a r ę z a le d w ie t y g o d n i p o p r z y b y c iu , p r z y jm u j e n a

w y c h o w a n i e sie ro tę Jęd ru sia . A j a k i e to b y ły p o c z ą t k i m o ż e ś w i a d c z y ć fa k t że ca łe p o s ł a n i e w y c h o w a w c y i w y ­ c h o w a n k a s k ła d a ło się z d w ó c h s i e n ­ n i k ó w p o ł o ż o n y c h n a w ilgotnej p o d ­ ł o d z e i 4 p rz e ś c ie r a d e ł . M im o to z k a ż ­ d y m m i e s ią c e m w z r a s t a n a s t ę p n i e licz­

b a u b o g ic h c h ło p c ó w p r z e z n ie g o w y ­ c h o w y w a n y c h ta k , iż, n a zim ę te g o r o k u m a już ich n a p le b a n ji 18. C a ła t a g ro m a d k a , nie w y ł ą c z a j ą c w y c h o ­ w a w c y z n ią m ie s z k a ją c e g o , ży w iła się n a w z ó r w ło ścian . N ie ra z w y c h o w a n ­ k o w ie budzili się m a j ą c n a ł ó ż k u ś n ie g i a b y się u m y ć , m usieli ro z b ija ć ló d p ię ś c ią , a n ie k ie d y n a w e t siekierą. *)

D o la ta 1893 r. liczb a w y c h o w a n ­ k ó w w y n o s iła 25. D o z ó r n a d t ą cze- l a d k ą o b ją ł 30 letni p i e k a r z F r a n c is z e k O lsz e w sk i, r o d e m z P r u s Z a c h o d n i c h , z n a jo m y ks. M a r k ie w ic z a z Włoch,.

*) C z ę s t o z a c a ł e ś n i a d a n i e w c z a s i e m r o ­ z ó w m i e l i o d r o b i n ę z m a r z n i ę t e j , k w a s z o n e j k a ­ p u s t y s u r o w e j . W a r u n k i j e d n a k m a t e r j a l n e g o u b ó s t w a b y ł y n i c z e m w o b e c p r z e c i w n o ś c i , j a ­ k i c h b e z u s t a n n i e d o z n a w a ć m i a ł k s . M a r k i e w i c z : o d r ó ż n y c h w ł a d z i o s ó b .

a p o nim d o p ie r o p r z y b y ły z T u r y n u k l e r y k salez jań sk i, P io tr Sikora. W ro k p o t e m p r z y s ła n o je s z c z e d w u i n n y c h k l e r y k ó w d o M ie js c a P ia s t o w e g o , k t ó ­ rzy prz y w ieźli ze s o b ą św ież o w y d r u ­ k o w a n e w T u r y n i e p o s t a n o w i e n i a k a ­ p itu ły s a le z ja ń sk ie j, n o r m u j ą c e p o ż y ­ w ie n ie w z a k ł a d a c h z g r o m a d z e n ia .

„ K a w a z m le k i e m n a śn ia d a n ie ; n a o b i a d d w ie p o t r a w y i o w o c e lub ser;

a t a k n a o b ia d ja k i w ie c z e r z ę o p ró c z te g o c h l e b a i z u p y dow oli k a ż d e g o . R a z e m c z te ry d a n i a n a o b iad , trzy n a w i e c z e r z ę . N a d to do o b i a d u i w i e c z e ­ rz y w in a w m ie rz e u m ia rk o w a n e j.

W w i ę k s z e ś w ię ta d o p o w y ż s z y c h d o ­ d a je się p ią t e d a n i e “.

K le r y c y z b e z w z g l ę d n o ś c ią , c e c h u ­ j ą c ą m ło d y c h , n ie o g l ą d a ją c się nav u b ó s tw o , w ja k im za sta li p o c z ą t k u j ą c y z a k ła d ks. M a rk ie w ic z a , żą d ali dla

ż y c ia w ie jsk ic h n a s z y c h rodzin.

W ó w c z a s c z y n ią c ks. M a r k ie w i c z o ­ wi z a r z u ty n i e p o s ł u s z e ń s t w a p r z e p i s o m z a k o n u , k l e r y c y j e d e n p o d ru g im o p u ś ­ cili M ie js c e P i a s t o w e i p o w ró c ili d a W ł o c h z z a w i a d o m i e n i e m o s t a n i e r z e c z y i n i e s to s o w n o ś c i M ie js c a n a z a k ła d salez jań sk i.

T y m c z a s e m liczba c h ło p c ó w u b o ­ gich i o p u s z c z o n y c h r o s ł a z k a ż d y m ro k ie m . W r. 1897 d o s z ł a do 60. M ie ­ szkali oni n a s tr y c h u s ta re j p l e b a n j i i w kilku w y n a j ę t y c h n a w si c h a ta c h . N a u c z a n ie r z e m io sł i p r z e d m i o t ó w sz k o ln y c h b y ło p r a w i e w y ł ą c z n i e p r o ­ w a d z o n e p rz e z d o r o s łą m ło d z ie ż z p o d t r z e c h z a b o r ó w P olski. N a jb a rd z ie j i w ó w c z a s i p ó ź n ie j d o p o m a g a ł ks. M a r ­ k ie w ic z o w i w w y c h o w a n i u S ta n i s ła w O r l e m b a , b y ł y n a u c z y c i e l z w a r s z a w ­ skiej g u b ernji. K l e r y c y p o m a g a ł y — _do~

Ć w iczenia g im nastyczn e.

s ieb ie ścisłego p r z e s t r z e g a n ia p r z e p i ­ s ó w k a p i tu ły co do p o ż y w ie n ia . Ks.

M a r k ie w ic z m im o n a jle p sz e j woli d a ć im n ie m ó g ł tego, c z eg o żądali, c h o ć b y i z tej je s z c z e racji, że s p o s ó b życia w ło sk i t a k się róż nił z a s a d n ic z o o d

■ste __..

p ó k i nie wrócili d o W ło c h .

W ro k u n a s t ę p n y m 1898 z a w ią z a ł t o w a r z y s t w o „ P o w ś c ią g liw o ś ć i P r a c a “ k t ó r e g o s t a t u t z a tw ie rd z iło N a m i e s t n i c ­ tw o w e L w o w i e i ro z p o c z ą ł w y d a w a ­ nie m ie s ię c z n ik a p o d t y m s a m y m t y ­

92

tu łe m . D z ie ło ro sło w o cz ach . W k r ó t c e n a p o lu n a b y t e m n a w ł a s n o ś ć T o w a ­ r z y s t w a w z ią ł się ks. M a r k ie w ic z do b u d o w y w ię k s z e g o , t r z y p i ę tr o w e g o g m a ­ c h u , z n o w u b e z fu n d u s z ó w . Ci, co z b o k u p r z y p a t r y w a li się ro b o c ie , m ó ­ wili, że c u d e m b ę d z i e je g o w y k o ń ­ c z e n ie . P r a c ę t ę ks. M a r k ie w ic z s k o ń ­ c z y ł i n a w i o s n ę 1899 r. w p r o w a d z i ł d o n o w e g o d o m u 200 c h ło p c ó w . R ó w ­ n o c z e ś n i e za ś ze w z r o s t e m m ę s k i e g o z a k ł a d u ro z w ija ł się n a ty c h s a m y c h z a s a d a c h żeński.

L e c z ro z w ó j t e n s zy b k i i błogi, p o d t r z y m y w a n y o g r o m n ą e n e r g j ą z a ło ­ ży ciela, z a m ą c o n y z o s ta ł w 1904 ro k u p o ż a r e m b u d y n k u , w y s t a w i o n e g o w r.

1897, g d z ie m ie śc iły się: k u c h n ia , j a ­ d a ln ia , s y p ia ln ia d la stu m a ł y c h dzjsci, a n a d t o obficie z a o p a t r z o n e w m a t e r - jały, s k ł a d y s z e w c k ie , intro lig a to rsk ie, k o s z y k a r s k i e i p o w ro ź n ic z e . W s z y s tk o sp ło n ę ło , le d w o z d o ł a n o u r a t o w a ć życie ś p i ą c y m dzieciom .

Ks. M a r k ie w ic z j e d n a k ani jego w y c h o w a n k o w i e , k t ó r z y w yrośli już n a d z ie ln y c h ludzi, nie opuścili r ą k b e z ­

ra d n ie , lecz z tern w i ę k s z ą e n e r g j ą jęli się b o r y k a ć z p r z e c i w n o ś c ia m i i z ro s n ą c e m i r ó w n o c z e ś n ie długam i. S z c z ę ­ śc ie m O p a t r z n o ś ć c z u w a ł a n a d z a ło ­ ż y c ie le m t a k b ł o g o s ła w i o n e g o dzieła.

W r. 1903 p r a w i e z u p e łn i e n a k r e d y t z a k u p io n y z o s ta ł w y ja ło w io n y fo lw a rk P a w li k o w i c e p o d W ie lic z k ą , o b s z a r u 130 m o rg ó w , k tó r y ry c h ło p iln a i u m i e ­ j ę t n a r ę k a z a m ie n iła n a ż y z n e p o le p r a c y tak, że m o ż n a w n im b yło u t r z y m y w a ć i d a w a ć w y c h o w a n i e i w y k ­ sz ta łc e n ie p rz e s z ło s e t c e ubo g iej i o p u ­ sz c z o n e j m ło d zieży . N a d to • w ro k u

1906 o t w a r to n o w y z a k ła d w S k o m o - r o c h a c h n ie d a l e k o S ta n i s ła w o w a i w t e n s p o s ó b je s z c z e z a ż y c ia za łożyciela, p r z e d w y b u c h e m w o jn y w s z e c h ś w i a t o ­ wej, k t ó r ą o n n a jd o k ł a d n i e j p r z e p o ­ wiedział, z a k ła d m a c i e r z y s t y w M iejscu P ia s to w e m , m im o b e z u s t a n n e g o b o r y ­ k a n i a się nie już z n i e d o s t a t k i e m ale z p r a w d z i w ą n ę d z ą , m im o p r z e c i w ­ no ści o g r o m n y c h z e w s z ą d , w k ró tk im s t o s u n k o w o cz a sie m ó g ł się w y k a z a ć d o r o b k i e m z n a c z n y m — d w u filjalnych z a k ła d ó w , a p r z e d e w s z y s tk i e m c a ły m

O rkiestra zakładow a.

z a s t ę p e m m ło d z ie ż y n a w s z y s tk ic h s z c z e b la c h s p o łe c z n e g o życia, m ł o d z i e ­ ży w y k s z t a łc o n e j w s z e c h s t r o n n i e i g r u n ­ to w n ie w k i e r u n k u o s o b is ty c h z d o l­

ności.

Ś w i e t n e re z u l ta t y w y c h o w a n i a s p r a ­ wiły, że t a m ło d z ie ż z je g o z a k ła d ó w

trzegł, że w s z y s c y w y c h o w a n k o w i e s ą zdrow i, silni i p o g o d n i. S tw ie rd z ić to ł a tw o z w ła s z c z a n a ty ch , k t ó r z y p r z e ­ byli t a m lat k ilk a lub k i l k a n a ś c ie i d o ­ szli d o w i e k u lat 18—-20. I s t o t n ą j e s t t a m ty lk o p r o s t o t a . Z y c i e t y c h m ł o ­ d z i e ń c ó w p r z e d p r z y b y c i e m d o

za-rac ozu n i a w yrobów skó rkow ych .

b y ł a w s z ę d z ie w y s o k o c e n i o n ą i p o ­ s z u k iw a n ą . A u z y s k a ł je ks. M a r k ie ­ w icz dzięki sw ej m e t o d z i e w y c h o w a n i a n a w s k r o ś o ry g in aln e j, i n d y w id u a ln e j i n a religji o p a r te j, k t ó r ą opisuje, s z e ­ rzej n ie c o ale z a to d o k ła d n ie j, p. J ó ­ ze f B e k z L i m a n o w e j w m ie sią c p o je g o zgonie:

„ S y s te m w y c h o w a w c z y ks. M a r k ie ­ w ic z a j e s t b a r d z o p ro s ty . Skraca, p o w ­ ściągliw ość i m odlitw a, trzy ź r ó d ła siły fizycznej i d u c h o w e j, w a t m o s fe r z e p rostoty i rów ności — s t w o r z ą c z ło w ie ­ ka, k t ó r y z g o d n o ś c i ą p r z e jd z ie p rz e z życie, z d ą ż a j ą c k u Bogu.

W i e l u z w ie d z a j ą c y c h z a k ła d y ks.

M a r k ie w ic z a litow ało się n a d u b ó s t w e m , n a d n ę d z ą , w k tó re j r z e k o m o żyły dzieci. K to j e d n a k p rz y jr z a ł się dłużej i u w a ż n ie j życiu w z a k ła d z ie , sp o

s-k ł a d u b y ło aż n a d t o u b o g ie i p r o s t e , p ó ź n ie j ró w n ie ż b ę d z i e p r o s t e i nie w y k w in tn e , w ię c n ie c h ż e p o b y t w z a ­ k ła d z ie nie różni się od p o z io m u , n a k tó r y m żyli i ży ć b ę d ą .

C z u w a ł n a d te m , a b y u g r u n t o w a ć w m ło d z ie ż y p r z e ś w ia d c z e n i e , że p o ­ k a r m y s łu ż ą ty lk o k u o d ś w i e ż e n i u sił z a ż y t y c h w p r a c y . W s z e l k i e w ię c u ż y w k i n ie m ia ły n i g d y p r z y s t ę p u d o stołu z a k ła d o w e g o ; nie m a j ą w y c h o w a n ­ k o w ie k a w y , h e r b a t y i a lk o h o lu p o d j a k ą k o l w i e k p o s ta c ią , m ię s o p o j a w i a się w y ją tk o w o . N i e m a ocz y w iście, t a k ­ ż e m o w y o p a l e n i u tyto n iu . M le k o i c z y s ta w o d a s t a n o w i ą j e d y n e n a p o j e .

W z a k ła d a c h je s t ty lk o j e d e n stół;

w s z y sc y , m łodzi i starsi, u c z n io w ie i n a u c z y c ie le , w y c h o w a n k o w i e i k i e ­ ro w n ic y j e d z ą to s a m o w sp ó ln ie . C z y n ­

94

'1 ntroligatornia.

d z i a t w y p r z e k o n a n i e , że je d z e n i e je s t ty lk o ś r o d k i e m d o o d n o w ie n ia sił. J a k ­ ż e in a c z e j n a t o m i a s t jest, g d z ie dzie- ę io m d a je się p o t r a w y p r o s te , a s t a r ­ szy m , w i n n y c h p o k o j a c h p o d a j ą p o ­ t ra w y , k t ó r y c h z a p a c h tylko n ę c ą c y d o la tu je d o izby ja d a l n e j w y c h o w a n ­ k ó w . W u m y s ł a c h ich p o w s t a j e w ą t ­ pliw o ść, czy isto tn ie p r o s t o t ą w j e ­ d z e n iu je s t o b o w i ą z k ie m n a c a ły p r z e ­ ciąg życia.

I tu ks. M ark ie w ic z nie w y łą c z a ł się od całej sw ojej „ g m i n y “ : o b i a d o w a ł z n ią ra z e m , a stolik je g o t e m tylko się w y ró ż n iał, że b y ł n a k r y t y b ia łą

•serwetką.

P r z e z t e n cz as p a n u j e cisza, p r z e r y ­ w a n a k o l e j n e m c z y ta n ie m u s t ę p ó w z ż y c ia Ś w ięty ch . G d y już w s z y s c y otrzy m a li jad ło , u s t a j e c z y ta n ie, u s t a j e m ilczenie: s p o ż y w a n i e o d b y w a się w ś r ó d g w a r u s w o b o d n e j, n ic z e m nie k r ę p o w a n e j ro z m o w y .

P r a c a w w a r s z t a t a c h o d b y w a się r ó w n ie ż w m ilczeniu. Ks. M a rk ie w ic z o b jaśn ia, że m ilc zen ie p rz y p r a c y je s t w a r u n k i e m s k u p i e n i a u w a g i i w a r u n ­ k ie m d o k ł a d n e g o i n a l e ż y te g o w y k o ­ n a n i a ro b o ty . W r e s z c i e „ p o w śc iąg li­

w o ś ć “ — to ś r o d e k s k u p i a n ia sił, w a ż ­ n y dla c a łe g o życia. Z a t o w chw ilac h n i k r ó w n o ś c i w tej form ie z w y k le je s t

n i e d o c e n i a n y co d o sw ej w a g i ani w z a k ł a d a c h w y c h o w a w c z y c h , ani w in ­ n y c h z b io ro w is k a c h ludzkich. O t o k s i ą d z założyciel, o to k s i ę ż a — byli w y c h o w a n k o w i e , oto starsi m a js tro w ie j e d z ą tę s a m ą k a s z ę n a m le k u , ryż, b a r s z c z z z ie m n ia k a m i. I d zieje się to dziś i ju tro i p r z e z ro k cały. W t e n t y l k o s p o s ó b utrw a li się w u m y s ł a c h

P o h a m o w a n i e się, „ p o w ś c ią g liw o ś ć “ p r z e n i k a ca łe ży c ie z a k ła d u . O t o p o ­ siłek p o łu d n io w y . M ło d zież s a m a p r z y ­ g o to w u je o biad. O g o d zin ie 12 w ielk a j a d a l n i a z a p e ł n i a się s to p n i o w o w m i a ­ rę, j a k k a ż d y o trz y m u je m is k ę z j a d ­ ł e m z k u c h n i z r ą k s w o ic h to w a r z y s z y k u c h a rz y , w c h o d z i d o jad aln i, s t a w ia n a c z y n i e n a stole i c z e k a , nie je d z ą c , d o p ó k i o sta tn i nie z a sią d z ie z a sto łem .

w y p o c z y n k u , j a k ą ż ro z k o s z d a j e s a m a m o ż n o ś ć ro z m a w ian ia!

P r a c a je s t o b o w ią z k ie m k a ż d e g o p o c z y n a j ą c o d n a jm ło d s z y c h . P o d z ia ł p r a c y d o k o n y w a się n a p o d s t a w i e in ­ d y w i d u a ln e j o c e n y sił fiz y c z n y c h i z d o l­

n o ś c i in te le k tu a ln y c h . P r z e z jakiś czas p o z o s t a w i a się m a ł y m z u p e łn ą s w o b o ­ d ę o b r a n ia so b ie z a ję c ia w e d ł u g w ł a s ­ n e g o u p o d o b a n i a : w w a r s z t a c ie s z e w ­ skim, k ra w ie c k im , stolarskim , ś lu sa rs k o - k o w a ls k im , k o s z y k a r s k i m , in tro lig a to r­

skim . W p o r z e letniej w ię k s z o ś ć p r a ­ c u je n a roli, w o g ro d z ie w a rz y w n y m , w sadz ie , p a s i e c e . W i n n y c h p o r a c h r o k u cz as dzieli się .m iędzy p r a c ą w w a r s z t a t a c h i n a u k ą .

W ł a s n a p r a c a w y c h o w a n k ó w je st w a r u n k i e m ich u trz y m a n ia . K a ż d y w a r ­ s z ta t m u si p r z e d e w s z y s t k i e m z robić to

z a k ła d ; oni t e ż s p o r z ą d z a ją cz ęści d r e ­ w n i a n e n o w y c h b u d y n k ó w z a k ła d u , d o k t ó r y c h ce g ły ró w n i e ż c h ło p c y w y p a ­ lają sami: ś l u s a rz e i k o w a le r o b i ą o k u ­ cia, z a m k i i t. p. cz ęści m e ta l o w e , a w M iejscu P i a s t o w e m doszli n a w e t do te g o , że s p o r z ą d z a j ą sa m i w iele m a s z y n u ł a tw i a j ą c y c h im r o b o tę . Inni z n ó w p r a c u j ą c w g o s p o d a r s t w i e ro ln em , d o s ­ t a r c z a j ą z a k ła d o w i m ąki, zm ie lo n e j w e w ł a s n y m m ły n ie (m o to r ro p n y ) , ja r z y n i o w o c ó w . S a m i w k u c h n i p r z y g o to ­ w u j ą p o siłek.

S k o ro p o t r z e b y z a k ł a d u (w M iejscu P ia s t o w e m — 200, w P a w lik o w ic a c h 150 ludzi) s ą z a s p o k o jo n e , w a r s z t a t y w y k o n u j ą r o b o t y n a z a m ó w ie n ie . R o ­ b o t y s ą n a o g ó ł s t a r a n n ie i s u m i e n n i e w y k o ń c z o n e , c z e g o d o w o d e m jest, ż e n ig d y z a m ó w ie n i o m n a d ą ż y ć n ie m o g ą .

w s z y s tk o , co p o t r z e b n e je st d la z a k ł a ­ du: m ło d o c ia n i s z e w c y ro b ią o b u w ie i n a p r a w i a j ą je so b ie i sw oim t o w a ­ rz yszom ; to s a m o — k ra w c y , sto larze i k o s z y k a r z e z a o p a t r u j ą w s p rz ę ty cały

C zy w y c h o w a n k o w i e p r a c u j ą c h ę t ­ nie, czy- też u w a ż a j ą p r a c ę s w o j ą ja k o cięż ar n ie z n o ś n y , od k t ó r e g o r a d z ib y u w o ln ić się n a w sze lki sposób? Z p o ­ cz ą tk u , niew ą tp liw ie, w i ę k s z o ś ć p o S lu sa rn ia .

96

p r z y b y c iu d o z a k ła d u o d c z u w a p r ą c ę j a k o p rz y m u s ; b a r d z o sz y b k o j e d n a k o s w a j a ją się z t ą k o n i e c z n o ś c i ą z p o ­ w o d u s w o b o d y , j a k ą z o s t a w ia j ą im co d o w y b o r u za ję cia, a p o t e m — t a k a j e s t w ie lk a ro z m a i to ś ć tej p ra cy ! U c zy

-c y -c h -całość: b e -c z k a z k ilk u n a s tu k l e ­ p e k , śc iś n ię ta o b r ę c z a m i p o t rz e b y , p o ­ działu p r a c y i z a le ż n o ś c i je d n y c h od drugich. L e n i s t w o n i e m a w a r u n k ó w do k r z e w ie n i a się: s t a w a ło b y się z a raz z b y t w y ra ź n ie p a s o ż y tn i c tw e m , k t ó r e b y

iD rukarnia (zecernia).

n io n o np. s p o s t r z e ż e n i e ,^ ż e n a jb a r d z ie j leniw y, s k o ro g o ty lk o p r z e z n a c z y ć do o b o r y lub stajni, s ta je się gorliw y w c h o d z e n iu o k o ło z w ie rz ą t d o m o w y c h ; n ie m o ż n a p r z e c ie ż n ie n a p o i ć k r o w y lub k o źlęc ia, s k o ro to z w r a c a g ło w ę z w i d o c z n ą p r o ś b ą o w o d ę ; a z n ó w n a k a r m i o n e lub n a p o j o n e t a k ą ż y w ą w d z ię c z n o ś ć o k a z u je , t a k r a d e w ita s w e g o m a łe g o o p i e k u n a , a t e m u z n ó w i m p o n u je , że go ta k ie w ielk ie z w ie rz ę s łu c h a i czyni, co on m u k a ż e . P o j a ­ k im ś cz a sie p r z y c h o d z i ś w i a d o m o ś ć k o n i e c z n o ś c i p ra c y . „S k o ro nie b ę d ę dziś sz y ł lub ł a t a ł — n ie b ę d ę m ia ł w c z e m chodzić; a jeśli n ie u s z y ję u b r a ­ n ia to w a r z y s z o m , to ci nie u s z y ją mi lub nie z a ła t a j ą b u t ó w “. J e s t t a m w tej k o m u n i e w z a j e m n e p a r c i e n a sie­

bie w s z y s t k ic h c z y n n ik ó w , s k ła d a ją

-z n ó w w y w o ła ło n a t y c h m i a s t s k u t e c -z n y opór.

W z a k ł a d a c h ks. M a r k ie w ic z a je st j e d e n je s z c z e cz y n n ik , z w ię k s z a ją c y w y d a t n o ś ć p ra c y , c z y n ią c y ją p r z y ­ j e m n ą i lże jsz ą — oto w y c h o w a n k o w i e c z u ją się u siebie, p r a c u j ą n a sw ójem . M a j ą oni t ę ś w ia d o m o ś ć , że c a ły z a ­ k ła d : g ru n ty , d o m y , w a r s z t a t y — to ich w s p ó l n a w ła s n o ś ć . P o z a z a k ł a d e m nie m a j ą nic, *tu — w s z y s t k o d o n ic h n a ­ leży, je s t ich w ła s n e . W całej pełn i c z y n n y m je st tu w a r u n e k cz u cia się u siebie.

K o ń c z ą c y m n a u k ę t e o r e t y c z n ą i p r a ­ k t y c z n ą , z a k ła d s t a r a się u ła tw ić d a l­

sze życie: z d o ln ie js z y m p o m a g a do u k o ń c z e n i a s z k ó ł w y ż sz y c h , in n y m — d o w y s z u k a n i a z a ro b k u , i n n y c h w r e s z ­ cie z a tr z y m u je u siebie, ja k o k i e r ó w

-n i k ó w i -n au c zycieli, s ło w e m z a s tę p u j e im ro d z in ę w ła s n ą , k tó re j b r a k w y n a ­ gro d z ić im się stara .

P r ó c z p r a c y i p a n o w a n i a n a d s o b ą cz y n n ik ie m w y c h o w a w c z y m je s t życie religijne. S a k r a m e n t a św ięte, m o d litw a w k a p lic y z a k ła d u , M s z a ś w i ę t a w k o ­ ściele p a ra fja ln y m , w s z y s tk o to s k u p i a się w u m y s ło w o ś c i d z ie c k a , w p o c z u ­ cie bliskiej o b e c n o ś c i Boga. Ks. M a r ­ kiew icz, s a m ciągle p e ł e n t e g o p o c z u ­ cia, s ta w ia ł d u s z e m ł o d o c i a n e p r z e d ob licze m b o s k ie m , b u d z ą c w nich n a ­ strój u r o c z y s t y „Bóg w id z i“ — oto z a ­ k lęcie, k t ó r e u s iło w a ł u c z y n ić p e ł n e m żyw ej treśc i dla u m y s łó w i s e rc d z i e ­ cinnych; z a k lę c ie to d a w a ł im n a d r o ­ g ę życia, a b y ich n a k a ż d y m k ro k u ch ro n iło o d zły ch u c z y n k ó w i złych myśli. N a p y t a n ie , j a k ą d y s c y p lin ą p o ­ trafi u t r z y m a ć w k a r b a c h życia m o ­ ra ln e g o k ilk u d z ie s ię c iu — k i lk u s e t c h ło ­ p a k ó w o d 6— 20 lat życia, j a k ic h k a r g r o ź b ą h a m u j e sz k o d liw e p o p ę d y ,

uni-w i e r a j ą S a k r a m e n t a ś uni-w ięte. K a r uni-w z a ­ k ła d z ie ż a d n y c h niem a; w n a j g o rs z y m ra zie z b y t n ie s fo r n y w y c h o w a n e k b y ­ w a ł p o z b a w i o n y c h l e b a do ob iad u .

P r a c a , p o w ś c ią g liw o ś ć i m o d litw a j a k o źró d ło siły, z d r o w i a i cz y sto śc i m yśli i p r a g n i e ń — s ą n a jle p s z e m i ź ró d ła m i b e z p ie c z e ń s t w a m o ra ln e g o .

N a u k a w z a k ł a d a c h w z a k re s ie szk ó ł n o rm a ln y c h . W M iejscu P i a s t o ­ w e m istnie je n a w e t coś w ro d z a ju n iż ­ sz e g o g im n a z ju m . I tu s a m o r a d n o ś ć w y s t ę p u j e w -całej pełni, p o d o b n i e j a k w p r a c y fizycznej. N i e m a tu n a u c z y ­ cieli p ł a t n y c h p rz e z kra j lub p a ń s t w o . Z d o ln ie js i w y c h o w a n k o w i e — s a m o u k i u c z ą s w y c h to w a r z y s z y . W y s z ło s t a m ­ t ą d k ilk u d z ie s ię c iu ludzi, k t ó r z y p r z y ­ g o to w ali się do m a t u r y g im n azjaln ej, u k o ń c z y li n a s t ę p n i e w y ż sz e z a k ła d y n a u k o w e i z a jm u ją dziś s t o s u n k o w o w y s o k ie s t a n o w i s k a s p o łe c z n e . W z a ­ k ł a d a c h s ą z o r g a n i z o w a n e o rk iestry , chóry, te a tr. D zieci u r z ą d z a ją p r z e d

-Stolarnia.

k a n i e b e z p ie c z e ń s t w , j a k ic h p e ł n e je s t sta w ie n ia , z a b a w y , w ycieczki. J e s t p eł- ży c ie w in te rn a c ie , o d p o w ia d a ł, że tę n ia życia,

p o d n o s z ą c ą i o c z y s z c z a j ą c ą p o t ę g ę

za-7

98

ś r o b k ó w i sił. Z w y c ię s c y i z w y c ię ż e n i z n a jd ą się wT r ó w n e j n iedoli i w t e d y nie w ie rn i u z n a ją , i i B óg rz ą d z i ś w ia ­ te m i n a w r ó c ą się, a p o m i ę d z y nimi w ielu ż y d ó w . W o j n ę p o w s z e c h n ą p o ­ p r z e d z ą w y n a la z k i z d u m i e w a j ą c e i s t r a ­ szliwe z b r o d n ie p o p e ł n i a n e n a c a ły m św iecie. W y P o l a c y p r z e z u c isk ni­

niejszy o c z y s z c z e n i i m iło śc ią w s p ó l n ą silni, n ie ty lk o b ę d z ie c i e się w z a j e m w s p o m a g a li, n a d t o p o n ie s i e c ie r a t u n e k in n y m n a r o d o m i lu d o m n a w e t w a m n ie g d y ś w rogim . I ty m s p o s o b e m w p r o ­ w a d z ic ie d o t ą d n i e w i d z ia n e braterstwo ludów, B óg w y le je n a w a s w ielk ie ł a s ­ ki i d ary, w z b u d z i m ię d z y w a m i ludzi ś w i ę t y c h i m ą d r y c h i w ielk ich m is trz ó w k tó rz y z a jm ą p o c z y t n e s t a n o w i s k a n a kuli ziem skiej, j ę z y k a w a s z e g o b ę d ą się u c z y ć w u c z e ln ia c h n a c a ły m ś w ie ­ cie. S z c z eg ó ln ie p rz e z P o l a k ó w A u s t r j a p o d n i e s i e się i s t a n i e się f e d e r a c j ą lu d ó w . A p o t e m n a w z ó r A u s trji u k ­ s z ta ł t u ją się in n e p a ń s t w a . N a jw y żej

i n i e s k o ń c z e n i e sp ra w ie d liw y j e s t “. — Z t ą u fn o ś c ią w d o b r o ć i m iło sierd zie B o g a dla n a r o d u i św ia ta i d la s w e g o d z ie ła s z e d ł c a łe życie — aż d o s z e d ł cicho i p ra c o w ic ie d o grobu.

Z a w s z e p ro sił B o g a o to, b y m ó g ł p r a c o w a ć d o o s t a t n i e g o tch u , a b y n ie b y ć d la in n y c h c ię ż a re m w ch o ro b ie , nie w y w o ł a ć z a m i e s z a n i a i n ie p o k o j u w n o r m a ln y m try b ie życia. I z n a d ­ m i e r n e g o w y c ie ń c z e n ia z a c h o r o w a ł n i e ­ b e z p ie c z n i e 1 1 g r u d n i a 1911 r. Z n a l e ­ ziono go z e m d la ły m p r z y d rz w ia c h w ła s n e g o p o k o ju . M o ż n a so b ie w y o ­ brazić, co się działo w s e r c a c h je g o

d u c h o w y c h synów ! R o z p o c z ą ł się s z tu rm m o d litw y d o n i e b a o je g o życie i zd ro w ie. I c h o ć n i e b e z p i e c z e ń s t w o b y ło w ielkie, a l e k a r z nie robił ż a d n e j n a d z ie i — t e g o s a m e g o d n i a p o d w ie c z ó r c h o r e m u zrobiło się lepiej, n a z a j u t r z o d z y s k a ł p r z y to m n o ś ć i m o ­ w ę, a n a trze ci d z ie ń jjku zd z iw ie n iu w sz y stk ic h , m im o ich p ró śb , w s ta ł d o

P racow nia szew cka.

z a ś P a n B óg w a s w y n ie s ie , k i e d y d a - c o d z ie n n y c h zajęć. T a k trw a ło do 5 cie św iatu w ielk ieg o p a p i e ż a . U fajcie stycznia, k i e d y p o r a ź o s ta tn i o d p r a w i ł p r z e to w P a n u , b o d o b ry , m iło s ie rn y m s z ę św. i już m u s ia ł się . p o ło ż y ć do

100

łó żk a. C h o r o b a c z yniła s z y b k ie p o s t ę ­ p y i zbliżał się zgon. N a k ilk a dni p r z e d ś m ie rc ią n a d s z e d ł t e l e g r a m od O j c a św. z b ło g o s ł a w i e ń s t w e m A p o s - to lsk ie m . G ł ę b o k o w z r u s z o n y d z i ę k o ­ w a ł P a n u B o g u za tę ł a sk ę . W r e s z c ie n a d s z e d ł p o r a n e k 29 stycznia, d z ie ń św. F r a n c is z k a S a le z e g o . W c z e ś n i e j niż z w y k le b o o 4 r a n o p r z y ją ł ks.

M a r k ie w ic z W i a t y k a g d y c h ło p c y z a ­ k ł a d u wrócili z k a p lic y p o m sz y św.

do je g o p o k o ju , w ś r ó d ich m o d litw i ł k a ń o d d a ł j a s n ą d u s z ę s w o ją Bogu.

U ro c z y s to ś c i p o g r z e b o w e p r z y licz­

n y m u d z ia le d u c h o w i e ń s t w a o d b y ły się 31 s ty c z n ia i 1 lutego. K o n d u k t p o p r o w a d z i ł ks. b is k u p F is c h e r, a m o ­ w ę ż a ł o b n ą w y g ło sił ks. k a n . W ł. S a r ­ n a z P r z e m y ś l a . N ie z n ik n ą ł j e d n a k zm a r ły z p a m ię c i ludzkiej. N a c m e n ­ t a r z u w y s t a w i o n o m u śliczny, c h o ć s k r o m n y s ark o fag , w g ro n ie je g o d a w ­ n y c h p a r a f j a n raz p o r a z coś „ n ie z ­ w y k ł e g o “ mieli so b ie ludzie do o p o ­ w ie d z e n ia . I t a k n ie d łu g o p o jego zg o n ie p e w n e j k o b ie c ie śni się m ą ż jej, z m a r ły je s z c z e p r z e d ks. M a r k i e ­

w iczem . P y t a się m ęża : „A co s ł y c h a ć z n a s z y m k s i ę d z e m p ro b o s z c z e m ? “ O n u n a s nie b y ł — b rz m i o d p o w i e d ź —-

„ p o s z e d ł p r o s t o “ ... W in n y m d o m u u W ę g r z y n o w e j — w y b u c h ł p o ż a r spalił p ościel, ł ó ż k o a o b r a z k a z fo to g ra fjam i ks. M a r k ie w ic z a n a ś cian ie n a d łó ż ­ k ie m o sm a liw s z y go ty lk o — n ie tkn ął.

N a jb a rd z ie j j e d n a k c h a r a k t e r y s ty c z n y m b y ł s e n G rz y b a ło w e j. W r o k u 1915 n a W i e l k a n o c , k i e d y m o s k a l e byli w M iej­

scu P ia s t o w e m , za m ie sią c p r z e d 2-go m a j a i b i t w ą p o b G orlicam i, śni jej się ks. M arkiew icz. W id z i go w k o ś c ie le , j a k s p o w i a d a w k o n fe s jo n a le , a p o t e m w s ta je i m ó w i do ludzi: „Nie bójcie się... tylko się módlcie... W ś w ię to K ró lo w e j P o lsk i m o s k a l e r o z p o c z n ą o d w r ó t “. O p o w i a d a n o mi je s z c z e o in ­ n y c h ła s k a c h , b a r d z ie j o s o b is ty c h — ale te p o m in ę , Jeśli to s p o c z y w a w z a m i a r a c h b o ż y c h , p o p ł y n ą te łask i je s z c z e w i ę k s z y m niż d o t ą d s tr u m ie ­ n ie m i s ta n ie się „grób je g o s ł a w n y m “ i „kości za ż y c ia p o n i ż o n e r o z r a d u j ą s i ę “ — n a o łtarz ach.

D E L E G A T R Z Ą D U w W I L N I E

o s t a t n i e m i r o z p o r z ą d z e n i a m i R z ą d u P o l s k i e g o p r z e n i e s i o n y n a t o s t a n o w i s k o z N o w o g r ó d k a , g d z i e s p r a w o w a ł u r z ą d w o j e w o d y n o w o g r ó d z k i e g o .

Powiązane dokumenty