• Nie Znaleziono Wyników

Węglika . . 72,529 72,37 18 = 13 75 ,8 6 6 W od o ro d u . 6,6go 6,56 2 0 = 124,796 K w asorodu . 20,781 21,07 4 = 4oo,ooo 100,000 100,00 1900.662

Co jeszcze w yrazić -można 1 at. kwasu bezwodnego ( C “ H<°03) f 1 at. Eteru (C*H<<>0).

( P o g g . Ann. X X V I S. 325-343. albo Annalen der Pharm . III. S. 249- a 82.)

Łatw y a razem prosty sposób urządzania Siarezyku W ę- g lika (Sulfuretum Carboniei, Alcohol Sulfuris), podany

przez P ro f. Doktora P l e i s c h l z Pragi.

Z uwagi, iż dotąd wskazane sposoby urządzania tego przetw oru, jeżeli go często, a w małej naraz ilości robić

potrzeba, nie dosyć są korzystnemi, udziela D októr P l e i s c h i , załączony tu opis, wraz zw łasnem i pom y­

słami nad przepisami dawniej juz zalecanemu

"Idąc za radą B e r z e l i u s a (są słowa Autora), otrzy­

muje się statecznie pożądany skutek, ale ponieważ w ru­

rze porcelanowej nie wiele na raz węgla pomieścić się daje, dla tego też i obfitego plonu spodziewać się nie można. Postępując podług przepisu G m e l i n a , za­

opatrzyć się należy w piec żelazny z um ysłu do tego przeznaczony, a jeżeli żelazo lane jak np. czeskie jest porow ate, w tenczas utw orzony siarczyk węglika przez pory łatw o przeciskać i palie się będzie.» I narząd B r u n e r a opisany w Pamiętniku farmaceutycznym w poszycie K w ietniow ym T o m u Igo (s. 110 -112. i8 3 4r.

mimo ściśle zachowanych przepisów), jak Autor kilko- krotnie się przekon ał, ma, swoje wady, niepodobną albowiem jest rzeczą, wszystkie szpary tak szczelnie pozalepiać, ażeby cząstka przetworu w parę zamienio­

nego, nie ulotniła się, dla tego też nigdy go tyle nie zbieram y, ile go otrzymać powinniśmy. Prażenie 7 części sztuką otrzymanego siarczyku?żelaza, z 2 węgla, mimo ściśle zachowanych p raw ideł, nie daje (jak d o ­

świadczenie uczy) pomyślnego wypadku." Niedogo­

dności i przeszkody jakie się tu nastręczają, usuniętemi zostaną jeżeli narządu wspomnionego d‘opie'ro Autora u żyjem y, a który jak Aptekarz? F r e y i inni zapewnia­

ją, mało nakładu, zachodu i czasu wym aga, a nieró­

wnie większej ilości przetworu dostarcza.

Opisanie Narządu Doktora P l e i s ch. I.

W szyjce a glinianej retorty A . (Tab. V I. f i g . r osadza się szczelnie za pom ocą kitu z gliny i piasku urządzonego, porcelanowa lub gliniana rura B , (co wiel­

kiej staranności wym aga), rura ta w ten sposób osadzo­

ną b ydź powinna, ażeby koniec jej dolny na i lub i % cala od dna retorty b y ł oddalony, górny zaś najmniej p ó ł stopy po nad szyjkę retorty się wznosił. P okryw szy retortę, co rozstropnośc wskazuje, kitem wyżej namie- nionym, w ypełnia się ją (skoro wyschnie) kawałeczka­

mi węgla drew nianego, tej wielkości, ażeby przez szyję retorty wejść m ogły ( V 3- i cala długie a 4/*~V* szero­

kie lub wielkości orzeszka laskowego) i ustawia się w piecu mocno ciągnącym na cegle wązkie'j, cokolwiek skośno; tak ażeby koniec górny rury porcelanowej po­

nad brzeg pieca (z boku) wznosił się. Z tej strony pokryw a się piec z g óry c e g łą a lepiej posadzką, aże­

b y rąk, rzucając kawałki siarki do r u r y , nie poparzyć.

Górny koniec rury zamyka się miękko ubitym korkiem.

Szyja retorty połączona jest szczelnie z przedluźni- kiem szklanym C , który osadzony jest za pomocą kor­

ka (równie szczelnie) w wielkiej szklanej flaszy D. W drugim otw orze korka, umieszczona jest rurka bezpie­

czeństwa E , zanurzona Ą-6 lin. głęboko w wodzie w flaszcze znajdującej się, flasza D , łą c z y się za pomocą rurki W o l f a F , z drugą flaszką G , w której równie woda znajduje się; dłuższe ramie rurki F , oba te na­

czynia łączącej, zanurzone jest dwa cale w wodzie, a to w celu zamknięcia i zagęszczenia pary tu zaniesionej, która tym sposobem, zmuszoną jest przez wodę zimną

przeciskać się, nie zwiększając jednakże zbytecznie ci­

śnienia i prężenia, któreby spojenia naczyń okitowanych naruszało. Oba przyjemniki D i G , zauurzonemi są w chłodniku i zimną wodą lub w zimie śniegiem okła- danemi bywają.

Skoro wszystko należycie przygotowanem zostało, pod­

daje się ogień i pali w piecu tak d łu g o, dopóki retorta nie rozzarzy się. W tej to chwili odetkawszy rurę, wrzuca się do niej w pewnych ustępach czasu, kawałki siarki, zamykając rurę po każdem wrzuceniu kawałeczka, korkiem. Siarka na dno rozpalone rzu­

cona, zamienia się w parę, która stykając się z rozża­

rzonym węglem, łąc zy się z nim i w siarczyk zamienia.

Skoro tworzenie siarczyku węglika opóźnia się, lub zu­

pełnie ustaje, dorzucić' należy inny kawałek siarki. Nie godzi się wiele na raz siarki dorzucać, bo w parę za­

mieniona i z węglikjem n ie p o łą c z o n a , w przedłuźniku się osadzać a nawet zupełnie go zatkać może.

Największa częśc' w parę zamienionego przetworu, zagęszcza się w pierwszym przyjemniku D , lubo czą­

stka jego już w przedłuźniku C zagęszczona, wpostaci kropel olejnych sp ływ a i w wodzie tonie, reszta prze­

chodzi przez rurę F do drugiego przyjemnika G i tu się w krople zbiera. Mierne ciśnienie w tern naczyniu objawiające się, ułatwia nadto zagęszczanie się siarczy­

ku w pierwszej flaszcze.

Inna częśc siarki łą c z y się z wodorodem węgla, i tworzy gaz wodorodno-siarkowy, który w postaci gazii

182 p a m i ę t n i k f a r m a c e u t y c z n yL

uchodzi, lub w wanience powietrzno-wodnej zebranym bydź może. Ażeby zupełnie pomyślny osiągnąć sku­

tek, potrzeba w e dłu g myśli Autora zmienić postać re­

torty, tak ażeby węgle w niej umieszczone, tw orzyły wysoką warstwę, należy przeto ku dołowi znacznie ją przedłużyć jak Fig. 2 okazuje. Szyjkę na sklepistości górnej retorty znajdującą się, tak osadzie należy, ażeby rura porcelanowa w niej umieścić się mająca, dna pra­

wie samego retorty sięgała, otwór zaś jej a najmnie'j cal średnicy mający, ku górze kręglowato, jednakże bardzo mało rozszerzonym bydź ma, tym sposobem i mocniej rurę w otworze takim umieścic i szczelnie ją (małą nawet ilością kitu) utwierdzić można. Nakoniec szyjka (w celu dokładniejszego zakitowania i umocowania ru­

ry porcelanowej) dwa cale najmniej wysokości mieć powinna; inne części narządu są te same co i wyżej.

Ażeby siarczyk węglika zupełnie w od y pozbawić, należy go jeszcze w cieple bardzo umiarkowanem z chlorkiem wapnianu stopionym przekroplić.

( B a u m g . Zeitsch. 111. S. 9 7 - 1 15.)

Opisanie małego narządu, do urządzania wyciągów przeznaczonego, który razem i do gotowania posłużyć

może, przez B o u ł l a y O. i S. wynalezionego.

(Tab. VI- Fig. 3.)'

Narząd ten pierwiastkowo do robienia kaw y służą­

c y , przez zręczne a razem korzystne zmiany, jakie w budowie jego poczyniono, posłużyć dziś może do wa­

rzenia za pomocą p ary, do rozpuszczania pierwiastków

roślinnych wodzie się udzielających w próżni, i do w y ­ parcia pierwiastkami rozpuszczalnemi obciążonych p ły ­ nów, z sproszkowanych i wodą zwilżonych istot lekarskich.

Składa się z bani szklanej, w której otworze za po­

mocą korka, umieszczony jest lejek szklany przedłu­

żo n y, i na kilka tylko linij od dna bani odległy. W części zwężone'j lejka, jest przegroda poprzeczna, otwor­

ki mająca. D o bani szklanej wlewa się najprzód co­

kolwiek w o d y , tak ażeby otworu lejka nie zatykała, i ogrzewa ją się zwolna, w celu wypędzenia powietrza banię wypełniającego. Po usunięciu powietrza z bani, nalewa się do niej w o d y , lejek zaś w ypełnia się pro-' szkiem, który gotować lub wytrawiać mamy. Ogrze­

wając w odę, p łyn ten wznosi się w górę, a podsycany cieplikiem ciągle tworzącej się pary wodnej, w krotce gotować się zaczyna. Skoro gotowanie to, w c ią g u którego czasami, troszkę płynu do bani upuszczano, przez pew ny przeciąg czasu trw ało , gasi się ogień. W miarę jak bania stygnie, ciek spływa napowrót do niej proszek osadza się, a z przyczyny powstałej próżni w bani, pierwiastków rozpuszczalnych wodzie, mocno na niego cisnącej, udziela. Rozpuszczenie to pierwiastków roślinnych, za dolaniem w od y do lejka, tym sposo­

bem uzupełnić można.

(J. de Pharm . Ja w . 1835 p. 2 1.)

L I T E R A T U R A .

Enumeratio plantarurn Galiciae et Bukooinae oder: Die im Galizien und der Bokowinci wildwachsenden P fla n - zen mit genauer Angabe ihrer Standorte von D r A le- xa n d er Z a w a d z k i P ro f. in Lemberg. Breslau b. IV.

G. K o m i835. 8vo stronic: X X 1P . i 200.

O b o k Chemika T o r o s i e w i c z a , któremu bliższą wiadomość zdrojów mineralnych tej części ziemi Pol­

skiej, Galicyą zwanej wdzięczni jesteśmy, odznacza się pod względem zielniczym, drugi uczony L w o w a , pro- fessor Z a w a d z k i . W y k a z powyższy właśnie drukiem ogłoszony; obejmuje nie tylko rośliny w Galicy i i Bu­

kowinie dziko rosnące, które Autor w ciągu lat sze­

snastu, zwiedzając podgórza Karpat i ich szczyty (*)

(* ) Sam szczjt c zy li w ie rz ch o łe k gran itow y Krcpaka ina­

czej Łomnicą, zw anej g ó r y , n a jw y ższej na c a łe K a rp a ty ; ośm ty się c y przeszło stóp w y n io s ły ; dw óch dotąd o d w ie d z iło p o d ró ż u ją c y c h , to je s t:

l8o5 r. d. 22 Sierp nia Stan isław S t a s z y c , któren i liczn e ta m że postrzeżenia z narzędziam i fizyczn em i o d b y w a ł;

i następ nie :

1 8 2 5 r. d. z4 Sierpnia K arol S o c z y ń s k i exkursye E n ­ tom o lo g iczn e pod ejm u jący.

Inni z od w ied za ją cy ch K a rp a ty , na podgórze Krępaku w stęp u jący b y li:

i6i5 r. w C z e r w c u . Jan F r e l i c z albo F r e l i c h , S p i- żanin.

1640 r. w C zerw cu . S i e d m i o g r o d z k i , u c z eń . A kad.

K rak ow sk iej, inaczej P r o s t a c z e k albo D e c i a n u s n a z y ­ w an y.

1793 r. R eb et T o w n s o n , A nglik i i8i3 r. W a h l e n b e r g J e r z y S z w e d .

od Slązka aż ku Siedmiogrodzkiem Alpom id ą c , ale i le co większa, które posuwając naukowe zagony ku bogatem u w plony Podolow i i docierając olbrzym iego Dniestru na pobrzeżach jego , poznać miał sposobność.

Nie uszły uwagi i prace, nowszych krajowych botani­

k ów , z czego zamożny powstał niniejszy Skazownik do przyszłej Flory P o lsk iej wielce u ż y t e c z n y , któren co do samej Galicyi, o trzysta kilkadziesiąt w ięcej, nowo wykazanych obejmuje roślin, w pierwiastkowej pracy na­

szego B e s s e r a opisanych. Najwięcej zaś przew yższył pismem swojetn bojaźliwego, zbyt chełpliw ego i nie­

dokładnego W a h l e n b e r g a , któren zaledwo cząstkę Karpatów ujrzawszy, a co gorsza, botanizując w domu-, po cudzych zielnikach, że Spiżan, Mauksza i G o ie r z y - cza wspomnę; kom p ilacyą swoję pod szumnym imKmiem F lo r y K arpackiej o g ło s ił, która zaledwo na inne ex- kursyi botanicznej za słu ży ła; za tem idzie; że czytający Z a w a d z k i e g o , z zadumieniem natrafia na mnóstwo s zczegółów W a h l e n b e r g o w i n ie z n a n y c h lub b łę d y i niedokładnościami skażonych. Cóż dopiero nie da się powiedzieć o licznych roślinach jaw no-płciow ych (phanerogamae) już objętych i znacznie jeszcze z laty pom nożyć się dających, z rodzaju: A renaria , Piasko­

wiec.— C a rex, T u rzyca.— D ianthus, Gozdzik.— Festuca, K ostrzew a.— Gnaphalium, Kocanki.— Gentiana, G o ryczr ka. — Jancus, Sit. — Narthecium, T om ka. — Poa, Sienni­

c a . — Saw ifraga, Ł om ikam ień i t. p. w c a le ani na do­

m y s ł nawet nie dotknionych.

Rośliny lekarskie pospolitsze, między imietni przez Autora wykazane, są: A ltha ea , Slaz.— A rn ica , Pokm or-

II. a4

nik albo K u p a ln ik .— A n g e lica , Dzięgiel. — A trop a P o ­ k r z y k .— ln ula. Oman. *— D aphnę, W a w rz y n e k , wilcze ły k o . — A nem one, Wjetrznica. — V a leria n a , K o złek . — D atura, Dziędziera.— Gratiola, T r u j , — M enianthes, Bo­

brek. — Verbascum , Dziewanna. — M alca, Śluzik. — Ci­

enia , Szaleń .— a nawet zachwalony dziś w chorobach p łu c Stonogow iec, Siolopendrium , do ziół krajowych należy; sło w e m : w ykazał Autor do 3,o8i roślin, mię­

dzy któremi samych jaw no-płciow ych półtora tysiąca okładem Galicya posiada. Rośliny skalne równie jak leśne zamożniej uposażają częśc' tę Polskiej, najzamo­

żniejsze jednak trawiastych zapasy, niwy Podola stroją.

Pasorzyty tak prawdziwe, jak nieprawe, i mchy, pomeeby, porosty, nie są rzadkiemi, a jakkolwiek sto kilkadziesiąt rośl^Łśzw ajcarskich, dotąd w Karpatach znalcść nie po- w i o t K się, mamy atoli nadzieję, że w dalszych podróżach odkryć' się niektóre jeszcze dadzą, jak prędko: sto czter­

dzieści i cztery roślin mamy Karpatom w ła śc iw y c h , które dla Azwajcaryi, mimo liczne roślino-pisarzów tam­

tejszych zabiegi, zbiory i opisy corocznie ogłaszane, całkiem obcemi są.

W y łą c z n ą nadto własność’ tej części ziemi naszej, dwadzieścia ośm roślin liczącą, (przez Autora szczegó­

ło w o opisanych) jako osobliwość Europejską załączam.

G ladiolus polonicus. M ieczyk polski, albo swojski.

A cen a carpathica. Owies karpacki, góralski.

Ancliusa Barselieri. Czerw ieniec k rajow y, w o ł o w y język tępy.

Bessera A zurea. Bessera błękitna; dawniej plucniczek.

Powiązane dokumenty