• Nie Znaleziono Wyników

lVa sekundy zjawisko będzie miało przebieg przed­

stawiony na ryc. 12. Oczywiście z pośród busolek, rozmieszczonych w przestrzeni, wychylać się będą ko­

lejno tylko te, przez które przebiegają w danym mo­

mencie okręgi huraganu magnetycznego (ryc. 13).

Wszystkie powyższe rozważania odnoszą się w ca­

łej rozciągłości także i do pól elektrycznych. Należy tylko zamiast elektromagnesów użyć nabojów elek­

trycznych, a zam iast busolek np. odpowiednio czułych wahadełek elektrycznych. (Praktycznie jest również niewykonalne, bo niema takich wahadełek).

R o z d z i a ł V.

Znam iona pól.

W rozdziale tym rozważymy te wszystkie cechy, które stanowią niejako metrykę każdego pola. Poznamy mianowicie pewne charakterystyczne znamiona, na podstawie których można będzie orzec, czy i jakie zachodzą różnice pomiędzy dowolnemi dwoma polami elektrycznemi, wzgl. pomiędzy polami magnetycznemi.

Oto przedewszystkiem tak pola elektryczne jak i magnetyczne, wzgl. ich linje sił, posiadają pewne kierunki w przestrzeni. W ahadełka bowiem, wzgl. bu­

sole, rozmieszczone w dowolnych miejscach pola, od­

chylałyby się w jedną lub w drugą stronę, zależnie od kierunku biegu (zwrotu) linij sił danego pola. (Ana­

logicznie, jak linjom sił elektrycznych, przypisujemy także linjom sił magnetycznych taki kierunek biegu, w którym poruszałby się północny biegun magne­

38 Znamiona pól.

tyczny, wprowadzony w celach kontrolnych w badane miejsce pola).

Powtóre, oprócz kierunków, także natężenia pól mogą być między sobą różne. Prawda, że natężenie nawet tego samego pola słabnie w miarę oddalania się od jego źródła, jednakże chodzi tutaj właśnie o po­

równanie źródeł pól — podobnie jak porównywamy ze sobą dwie lampy pod względem intensywności wy­

chodzącego z nich światła. Silniejsze źródło pola wy­

syła „większą ilość“ linij sił, w skutek czego ich gę­

stość jest naw et w znacznych od źródła odległościach dostatecznie wielka. Wzmacniając zatem lub osłabia­

jąc źródło pola, zwiększamy wzgl. zmniejszamy zara­

zem także natężenie pola we wszystkich jego miejscach.

Następnie — o ile chodzi o pola zmienne — to pola takie mogą pojawiać się i zanikać z dowolną częstością. Wszystko zależy od zachowania się źródeł, od których pola pochodzą.

Tak np. jedno pole może pojawiać się i zanikać naprzem ian 5 razy na sekundę, drugie natom iast co pół sekundy. Jedno może za każdym razem zmieniać swój kierunek, a drugie nie; oba mogą chwilami słab­

nąć (nie zmieniając kierunku), lecz jedno może słab­

nąć więcej, a drugie m niej; jedno może zmieniać się perjodycznie, drugie nieperiodycznie i t. p. Wszystkie te zmiany możemy dowolnie sami wywoływać, ma­

newrując odpowiednio u źródła pola.

Wreszcie jest jeszcze jedna, bardzo ważna cecha pól elektrycznych i magnetycznych. Dotychczas po­

mijaliśmy milczeniem proces tworzenia się i zanika­

nia pola. Przeskakiwaliśmy z rozmysłem pewne okresy czasu, mianowicie okres od chwili, kiedy pola jeszcze

Znamiona pól. 39

nie było, do chwili, kiedy ono już istniało w ostatecz­

nej niejako formie, t. j. w pełni swego nasilenia. To samo dotyczy procesu zanikania pola.

Zatrzymajmy się teraz nad stadjum tworzenia się pola.

Wiadomo, że w przyrodzie nie pojawia się nic na­

gle, odrazu, w dojrzałej postaci lub wykończonej for­

mie. Wszystko — zarówno każdy przedmiot, jak i każde zjawisko — przechodzi kolejno przez trzy etapy a to: a) okres tworzenia (powstawania, roz­

woju), b) istnienia w formie wykończonej (dojrzałej), c) zanikania. Otóż istnieje bardzo wiele zjawisk, gdzie etap środkowy (dojrzałość) jest stosunkowo bardzo krótki w porównaniu z etapem początkowym i koń­

cowym.

Wszak roślina, bytująca zaledwie przez kilka cie­

płych miesięcy, przechodzi kolejno fazę kiełkowania, pączkowania i t. d. Zaledwie jednak ukaże się w pełni swej krasy, już pierwsze pożółkłe listeczki zdradzają jej starość.

Wiadomo także powszechnie, że kula karabinowa po­

siada prędkość 800 metrów na sekundę. Ale rozważmy, ile w tern jest prawdy. Lot kuli karabinowej trw a na- ogół bardzo krótko. Otóż naw et ten krótki czas lotu rozpada się na 3 etapy. Albowiem kula osiąga naj­

większą prędkość dopiero po upływie pewnego czasu od chwili, kiedy ruszyła z miejsca. Ale ta największa prędkość natychm iast maleje (wskutek oporu powie­

trza), by po pewnym czasie całkiem zaniknąć. W tym więc wypadku czas całego lotu rozpada się właściwie na dwa tylko okresy mierzalne, t. j. w zrastanie i zmniej­

szanie prędkości. Środkowy zaś etap największej pręd­

40 Znamiona pól.

kości (800 metrów na sek.) jest tak krótki, że stanowi jedynie punkt zwrotny, z którym graniczą dwa pozo­

stałe etapy.

Jakżeż pow stają pola elektryczne, wzgl. magne­

tyczne ?

Doświadczenie wykazuje, że ani pole elektryczne, ani magnetyczne nie pojawia się nagle, w całej pełni swego natężenia, ani też nagle nie zanika. Natężenie pola w zrasta zawsze stopniowo do pewnej najwięk­

szej wartości; zanika również stopniowo, przyjmując kolejno coraz to mniejsze wartości.

Zdawałoby się, że skoro powyższe rozważania od­

noszą się do wszystkich pól bez wyjątku, to umieści­

liśmy je tutaj niepotrzebnie. W rozdziale tym bowiem postanowiliśmy zwrócić uw agę na różnice, jakie mogą zachodzić pomiędzy jednem polem a drugiem, a nie na ich cechy wspólne. Ale jeszcze chwila cierpliwo­

ści i uwagi przekona nas, że tu właśnie tkwi przebo­

gata skala niezliczonych możliwości i najrozmaitszych sposobów narastania, wzgl. zanikania linij sił w polu.

Przykład wyjaśni, o co chodzi.

Niech na jednym brzegu stołu siedzą cztery mu­

chy. Przypuśćmy, że zamykamy na chwilę oczy, a otwarłszy je po upływie np. jednej sekundy, znaj­

dujemy je wszystkie na przeciwnym brzegu stołu.

Jakiż niewątpliwy wniosek możemy wysnuć z ta ­ kiej obserwacji? Czy wiemy dokładnie, co robiła i jak zachowywała się każda mucha w czasie, gdy mieliśmy oczy zam knięte?

Nie. Jeden tylko wniosek jest pewny, mianowicie ten, że wszystkie muchy się poruszały. Nie wiemy jednak wcale, czy ruchy ich były jednakowe, tory

Znamiona pól. 41

identyczne, prędkości równe i t. d. Dopiero ktoś, kto śledził ich ruchy bez przerwy, powie nam, że np. jedna mucha lazła sobie spokojnie po stole wzdłuż linji pro­

stej ruchem jednostajnym, druga posuwała się wpraw­

dzie także po linji prostej, ale z początku lazła powoli i dopiero pod koniec pośpieszyła, by na czas stanąć u mety, trzecia zboczyła naw et z drogi, łażąc zygza­

kami po stole z różnemi prędkościami, czwarta prze­

leciała na skrzydłach ponad stołem, fruwając szybko po pokoju, byleby pod koniec sekundy znaleźć się na pozycji.

Jak widzimy, zgodność ziawisk, obserwowanych w pewnych odstępach czasu, nie świadczy jeszcze by­

najmniej o tożsamości tych zjawisk w chwilach, kie­

dyśmy ich nie obserwowali. Nie można więc na pod­

stawie takich spostrzeżeń wyrokować o identyczności całkowitego przebiegu pewnych wydarzeń.

Podobną ostrożność wnioskowania należy zacho­

wać przy rozważaniu tworzenia się i zanikania pól.

Zbyt bowiem pochopnie wydany sąd, na podstawie początkowego i końcowego tylko stanu natężenia pola, nie może być jeszcze miarodajny. Albowiem jedno i to samo natężenie końcowe może powstać na tysiące różnych sposobów, zależnie od czynników, współdzia­

łających w procesie tworzenia się pola.

Gdyby linje sił można było policzyć, to liczbowo moglibyśmy to sobie uzmysłowić w następujący spo­

sób: Przypuśćmy, że mamy np. cztery elektromagnesy, wytwarzające pola magnetyczne o jednakowych natę­

żeniach końcowych. To znaczy, że w momencie naj­

większego natężenia każdy z nich wysyła jednakową ilość linij sił magnetycznych, np. po 1000 linij sił.

42 Znamiona pól.

Przypuśćmy jeszcze, że okres w zrastania pola, t. j. czas od chwili załączenia prądu do chwili kulminacyjnego stanu nasycenia pola trw a np. jedną sekundę i że ty ­ leż czasu trw a zanikanie pola.

Zobaczymy zaraz, jak różnorodne mogą być spo­

soby tworzenia się każdego z tych pól. Oto w ystar­

czy śledzić proces powstawania każdego pola oddziel­

nie, bacząc uważnie, w jakiem tempie pojawiają się linje sił magnetycznych, zanim pod koniec sekundy ujawnią się nam w pełnej liczbie 1000. To samo do­

tyczy procesu zanikania pola.

Nazwijmy nasze elektromagnesy kolejno literami Eu E2, Es i Eą. Gdybyśmy mogli policzyć co ćwierć sekundy ilość linij sił, wychodzących w danych mo­

mentach z każdego elektromagnesu, to otrzymalibyśmy np. następujące w yniki:

Elekrro- magnesy Ilość linij sił magnetycznych

na początku po iU sek. po Va sek. po 3/» sek. po 1 sek.

Ei 0 250 500 750 1000

E) 0 8 40 200 1000

E3 0 800 960 982 1000

Ei 0 347 832 654 1000

Jak widzimy, natężenie pola powstającego z elektro­

magnesu Et wzmaga się jednostajnie. Pole z elektrom a­

gnesu Et rozwija się bardzo powoli i dopiero w czwar­

tej ćwiartce sekundy potężnieje gwałtownie. Pole z elek­

trom agnesu E& pojawia się zaraz z miejsca prawie w pełni natężenia i do końca sekundy wzmacnia się

Znamiona pól. 43

już nieznacznie. Wreszcie pole z elektromagnesu EA z początku wzrasta (przez sek.), potem (w trzeciej ćwiartce sekundy) słabnie, lecz pod koniec znowu się wzmaga.

Kombinacja liczb, wypisanych w tabeli, może być oczywiście bardzo różnorodna. Te same liczby, czy­

tane w porządku odwrotnym (od 1000 do zera), dają nam zarazem pogląd na różne możliwości zanikania pola.

Rozważmy teraz, jak zachowają się busole pod wpływem działania każdego z tych pól?

Wiadomo już nam, że igła magnetyczna busoli wy­

chyla się pod działaniem linij sił magnetycznych tern więcej, im większe jest natężenie pola. Ponieważ zaś w powyższych przykładach natężenia pól są w każdej chwili inne, więc i wielkość kąta odchylenia igły bę­

dzie w każdej chwili inna. Zachowanie się igły magne­

tycznej w takich wypadkach przedstawia nam ryc. 14.

Kąt wychylenia igły Iu wystawionej na działanie pola Eu będzie co ćwierć sekundy wzrastał równomier­

nie, gdyż przyrosty linij sił magnetycznych są co ćwierć sekundy równe. Igła I2 będzie pod działaniem pola E3 wychylać się z początku powoli i leniwie, a dopiero pod koniec sekundy ustaw i się pod tym samym k ą­

tem, co igła It . Wychylenie igły Is będzie pod działa­

niem Es z początku zaraz silne, a później powiększy się jeszcze bardzo nieznacznie, by dorównać wychy­

leniom igieł ii i / 8. Wreszcie igła / 4 (pod działaniem pola Ei) wychyli się szybko o dość duży kąt, który przez pierwszą połowę sekundy ciągle wzrasta, w trze­

ciej ćwiartce sekundy maleje (igła cofa się), a pod koniec znowu szybko rośnie.

Gdybyśmy do końca igły magnetycznej przymoco­

4 4 Znamiona pól.

wali lekki ołówek, skierowany ostrzem na przesuwa­

jący się pod nim pasek papieru (ryc. 15), to ołówek wykreśliłby za każdym razem coraz to inną figurę.

Mianowicie, gdyby pola zaczęły zanikać bezpo­

średnio po osiągnięciu największego natężenia, to igły

Na początku Po ' U sek. Po ' h sek. P o 3/a sek. P o 1 sek.

Ei i

li

>

( ./ X

1,

E2

-<

12 : l

<

h J

>

J J

b

E3 <

b

13 13 h b

E*

U t

»

/

U u

y

U.

Rys. 14. Kolejne położenia 4-ch igieł magnetycznych.

magnetyczne, wychyliwszy się z położenia równo­

wagi, wracałyby natychm iast do położenia pierwotnego, a ołówki, przytwierdzone do igieł, wykreśliłyby fi­

gury, przedstawione na rycinie 16. Gdybyśmy zaś, nie zmieniając natężenia, zmienili tylko bieguny elektro­

magnesów Et , Eu, Ei i Ei (t. j. zamiast północnych — bieguny południowe), to igły magnetyczne wychyla­

Znamiona pól. 45

łyby się w przeciwne strony, kreśląc figury takie same, lecz odwrócone (ku dołowi).

Przy periodycznych zaś zmianach biegunów igły magnetyczne wychylałyby się naprzemian raz w lewo, raz w prawo, kreśląc figury przedstawione na ryc. 17.

Częstość zmian może być oczywiście dowolna. Im większa będzie częstość zmian, tern szybsze będą po­

ruszenia igły, tern więcej zygzaków wykreśli ona na papierze. Gdybyśmy busolę umieścili w większej od­

ległości od źródła pola, to wskutek słabszego

oddzia-Ei E2 Es e4

/ W \

Rys. 16. Wykres pól zanikających bezpośrednio po osiągnięciu największego natężenia.

ływania pola, kąty wychylenia igły byłyby odpowiednio mniejsze, a figury, kreślone na papierze, odpowiednio niższe.

Jak widzimy, zapomocą takich linij krzywych można doskonale odzwierciedlić wszystkie własności pola.

I naodwrót, mając taką linję zygzakowatą przed oczyma, możemy z niej wyczytać całą charakterystykę

46 Znamiona pól.

pola, a więc jego kierunkowość, największą wartość natężenia, częstotliwość zmian i zmienność natężenia podczas w zrastania i zanikania pola.

Wszystko to odnosi się także i do pól elektrycznych.

Należałoby tylko elektromagnesy zastąpić nabojami

Ryc. 17. Zmienne pola magnetyczne.

elektrycznemi, a busolę kontrolną odpowiedniem w a­

hadełkiem elektrycznem. Malutki i lekki ołówek, przy­

twierdzony do wahadełka, kreśliłby przeróżne zygza­

kowate linje, które byłyby obrazem zmian, zachodzą­

cych w polu elektrycznem.

Linje tej postaci nazywamy linjami falowemi, po­

Znamiona pól. 47

nieważ są one wiernym obrazem wszelkiego rodzaju fal. Można więc zapomocą linij falowych przedstawić falowanie wody, powietrza i t. p., a naw et — jak wi­

dzieliśmy — można w nich wyrazić ustrój zmiennych pól elektrycznych i magnetycznych, uwydatniając wszel­

kie ich właściwości i najsubtelniejsze odcienie. Co wię­

cej — metody rachunkowe, stosowane do badania ru ­ chów falowych ciał materjalnych, dają się stosować za pośrednictwem tych linij także do matematycznego traktow ania pól elektrycznych i magnetycznych.

Stąd to właśnie pochodzi uzasadnienie, źe takie naprzemian pojawiające się i zanikające pola ma­

gnetyczne możemy nazwać falowaniem m agnetycznem ; zmienne zaś (naprzemian powstające i zanikające) pola elektryczne nazywamy falowaniem elektrycznem.

Obrazowo wygląda to istotnie tak, jakgdyby z źródła pola rozchodziły się jakieś kręgi falowe, na wzór np. fal powietrznych, wywoływanych warkotem unoszącego się wgórze aeroplanu. Zasadnicza jednak różnica między jednem zjawiskiem a drugiem leży w tem, że fale po­

wietrzne polegają na szybkich zagęszczeniach i roz- rzedzeniach, spowodowanych drganiem cząsteczek po­

wietrza, podczas gdy falowanie elektryczne i m agne­

tyczne odbywa się naw et w bezwzględnej próżni, po­

zbawionej wszelkich śladów materji. Nie można więc tu mówić o żadnych drganiach, skoro w próżni nie znajduje się nic, coby mogło drgać.

Ograniczamy się przeto jedynie i wyłącznie do tego, co daje nam doświadczenie. A doświadczenie wyka­

zuje, że w pewnych warunkach każda przestrzeń, na­

wet opróżniona z materji, może być siedliskiem dziw­

nych i niesamowitych sił, wywierających charaktery­

4 8 Wzajemne oddziaływanie pól elektr. i magnet.

styczne działanie na odpowiednie przyrządy kontrolne.

Dzięki tym przyrządom kontrolnym mamy możność bliższego poznania tych sił, a więc możemy zmierzyć ich wielkość, wyznaczyć kierunek ich działania, zba­

dać sposób powstawania i t. d. Dla ułatwienia tych badań posługujemy się naw et rachunkiem i rysunkiem, nie troszcząc się zupełnie o istotę tych sił. Przecież chodzi nam tylko o to, aby się dowiedzieć, „jak jest“.

Pytanie zaś, „co tam je st“, albo „dlaczego jest tak, a nie inaczej“ — pozostawmy filozofom.

Na zakończenie tego rozdziału zwracamy jeszcze raz uwagę czytelnika, że wyżej opisane „doświadcze­

n ia“ (t. j. badanie pól zapomocą busolek wzgl. w ahade­

łek elektrycznych) w rzeczywistości wykonać się nie dad zą—głównie z powodu zbyt wielkiej bezwładności busolek (wahadełek), jakiemi w praktyce rozporzą­

dzamy. Do takich doświadczeń należałoby użyć „bu­

solek atomowych“, wzgl. „wahadełek atomowych“.

Niemniej jednak takie pomyślane tylko doświadcze­

nia posiadają taką sam ą wartość, jakąby posiadały, gdyby faktycznie zostały wykonane.

R o z d z i a ł VI.

W zajem ne od d ziaływ an ie

Powiązane dokumenty