• Nie Znaleziono Wyników

Projekt komparatystyki mitograficznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Projekt komparatystyki mitograficznej"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Li d i a W i ś n i e w s k a ( By d g o s z c z)

PROJEKT KOMPARATYSTYKI

M ITOGRAFICZNEJ

Tytuł tej książki nie oferuje zakończonego stanu; raczej wskazuje pew ną do niego drogę. Jeśli tak m ożna powiedzieć: wielopasmową. Z jednej strony bow iem koncepcja ta m a swego auto ra (redaktorkę niniejszego tom u), z drugiej - nie zaistniałaby w przedstaw ianej postaci, gdyby kilku badaczy nie zgłosiło do niej swojego akcesu. Nie jest to akces przypadkow y: autorzy artykułów w tym tom ie są członkam i Komisji Kom paratystycznej przy To­ warzystwie Literackim im. A dam a M ickiewicza i uczestniczyli w sem ina­ riu m naukow ym pośw ięconym tytułow ej kwestii. Jednak nie jest to też akces unifikujący, a przedstaw ione w ypowiedzi odzw ierciedlają także o d ­ m ienność głosów w dyskusji dotyczącej zaproponow anego wtedy podejścia. O kreślenie: k o m paratystyka „m itograficzna” oznaczać m a tyle, co - operująca, posługująca się, odw ołująca się „do”, a więc - wykorzystująca tak lub inaczej rozum iane (w erbalne i niew erbalne) zapisy m itu. Jeśli przyj­ miemy, że m it - m ający stanowić rodzaj poznawczego drogowskazu - ujaw­ nił się p o raz pierw szy w spiralnych obrazach sprzed szesnastu tysięcy la t1, to m ożem y go uznać za protoplastę dzisiejszej geom etrii czy m atem atyki. Jeśli przyjm iem y, że zogniskow ał on w sobie nadające m u w ieloperspekty- wiczność czy wieloaspektowość problemy, na przykład etyczne, pow iązane

1 E.L. Smith, Figuring Poesis. A Mythical Geometry o f Postmodernism, Peter Lang Publishing, New York 1997.

(2)

z polityką i życiem społecznym , czy ajtiologiczne, wyjaśniające przyczyny lub pochodzenie zjawisk i obiektów, pow stanie świata i człowieka bądź sens lokalnych obrzędów oraz tradycji itd.2, to uznać go m ożem y za protoplastę narracji i tekstów zapowiadających problem atykę filozoficzną, historyczną, społeczną, psychologiczną, p rzy ro d n iczą itd. Jeśli zważymy, że niektóre m ity (zwane tu archaicznym i czy m itam i N atury) stały się atrakcyjne dzięki zabiegom artystów, a inne (jak m it Boga czy też inaczej: m it nowoczesny) były przede w szystkim p rz ed m io te m zainteresow ania kapłan ów 3, to b ę ­ dziem y m ogli do p o p rz ed n ich dorzu cić kolejne, w yznaczone przez nie, obszary kultury. K rótko m ów iąc, m oglibyśm y uznać m it za p roto plastę różnych dzisiaj w yodrębnionych obszarów kultury, a dokładniej mówiąc: tekstów, narracji czy opowieści w ich ram ach powstających.

M oje w yliczenie tych wszystkich m ożliwych obszarów nie jest bezin te­ resowne. Służy bow iem konstatacji, że jeśli w którym ś m om encie m it był zalążkiem ich wszystkich, to m oże z kolei w każdym z tych obszarów w d al­ szym ciągu tkw ią elem enty zaw ierające ślad owej pierw otnej wspólnoty. W sytuacji, gdy nasza cywilizacja zasypuje nas nieskończoną ilością danych, inform acji, obrazów, treści, których opanow anie wydaje się niemożliwością, być m oże takie oparcie się n a pew nych w yznacznikach pierw otnej jedności byłoby nie do końca m ożliw ym do zlekcew ażenia sposobem d ania sobie rady z tym zalewem lub n adania m u pew nego sensu? Jakie to są w yznacz­ nik i - czy stanow ią je archetypy, jak przyjm ują niektórzy autorzy w tym zbiorze, czy kategorie czasu i przestrzeni um ożliwiające m ito m stw orzenie podstaw ow ej siatki pojęciowej pozw alającej na orien tację w świecie, jak sądzą inni, czy stanow ią je jeszcze jakieś elem enty - pozostaje kwestią do dyskusji. Być m oże o dm ien n e w yznaczniki będą operatyw ne w różnych sytuacjach, a m oże ujaw niają one perspektyw y dopełniające się.

Jeżeli zakładam tu, że na zróżnicow anych płaszczyznach k u ltu ry p o ja­ wiają się wskaźniki wspólnoty, to, oczywiście, m ożna by przyjąć, że w takim

2 Zob. np. M. Pietrzykowski, Mitologia starożytnej Grecji, WAiF, Warszawa 1983, s. 10-11.

3 H. Blumenberg, Arbeit am Mythos, Surkam p Verlag, Frankfurt am Mein 1990 (pierwsze w ydanie 1979); cytaty przytaczam za polskim przekładem : Praca nad m item , przeł. Z. Zwoliński, K. Najdek, M. Herer, całość przejrzał Z. Zwoliński, Oficyna Naukowa, W ar­ szawa 2009.

(3)

Projekt kom paratystyki m itograficznej 11

razie każda z nich m oże stać się płaszczyzną porów nania z równym praw do­ podobieństw em i z równym uzasadnieniem . A nawet m ożna by powiedzieć, że tak właśnie często się działo: taką rolę przyjmowała na przykład czasem sztuka, czasem nauka, czasem - konkretnie - m atem atyka, a czasem - ko n­ kretnie - literatura, stając się w zorcem dla innych, zachętą do naśladowania, prow okującą do poszukiw ania w yznaczników jednej dziedziny w innych. To, oczywiście, wytyczałoby obszar zainteresowania interdyscyplinarności.

Co jed n ak przesądza, że opow iadam y się tutaj za w yróżnieniem m itu jako p u n k tu wyjścia, wskazując nań jako na swoiste tertium comparationis7. Pow iedziałabym , że w tym przypad ku przed e w szystkim decyduje jego historyczna pierw otność, czyniąca zeń coś w rodzaju kulturow ego zapisu genetycznego, odbitego echem na różnych płaszczyznach. To echo m oże uzyskiwać charakter zm ysłowy w postaci konkretnych obrazów, narracji, przedstaw ień i, równie dobrze, m oże m ieć charakter umysłowy - jako zasób pew nych abstrakcyjnych form , struktur, układów. Jedno i drugie przebijać się będzie przez zaw arte w tym zbiorze artykuły.

A rtykuły te tw orzą dwie grupy. Z jednej strony dotykają one teorii d o ­ tyczących m itów i samej aktyw ności kom paratystycznej, z drugiej strony koncentrują się na analizach konkretnych faktów. Jednak ten podział jest do pew nego stopnia umowny. Nie sposób się oderw ać o d opow iedzenia się po stronie pew nych rozstrzygnięć teoretycznych przy okazji analizy czy in ­ terpretacji i nie sposób oderw ać się od konkretów przy okazji rozw ażań teoretycznych. M ożna to będzie zaobserw ow ać i na przykładzie jed n o stk o ­ wym , i na przykładzie pew nego w ytw orzonego w tej książce pow iązania m iędzy w ypow iedziam i.

Zacznijm y od przybliżenia artykułów o charakterze wyraźniej teoretycz­ nym. W ypowiedzi Zbigniewa Kaźmierczyka i Stanisława Jasionowicza wy­ dają się w ychodzić z dw u różnych p u nk tów w idzenia: pierw szy z nich odwołuje się do (chciałoby się rzec: zamierzchłej) historii związanej z etn o ­ genezą Słowian, drugi - do współczesności. Jednak m ówiąc o w spółczesno­ ści, drugi z nich przywołuje też filozofię presokratyków, a pierwszy - naciska na przyjęcie do w iadom ości znaczenia irańskiego dualizm u, by - wpisując swoją koncepcję w ram y „kom paratystyki jako filozofii k u ltu ry ” - zapro­ ponow ać pon ow ne odczytanie w tej perspektyw ie (także w spółczesnej) polskiej, słowiańskiej i - zachodniej literatury.

(4)

W tym pierw szym przypadku nacisk zostaje położony na w ykorzysta­ nie jako płaszczyzny porów nania przede wszystkim określonego typu m itu, m ianow icie dualistycznego, o stro przeciw staw iającego (zły) świat „ten” (prow okujący postaw ę „antyśw iatow ą”) i „tam ten” (zw iązany z d ob ry m Bogiem). A utor artykułu pow ołuje się n a A leksandra Gieysztora, p o d k re ­ ślającego, że w Europie „Zachodniej m it biblijny wyparł z kultury tradycyjnej inne poglądy na genezę świata”, natom iast Słowianie Europy W schodniej i Południow ej podejm ują o d m ien n ą tradycję:

W m ita c h e u ro a z ja ty c k ic h B ó g u n o s i się n a d w o d a m i, ale m u s i u c ie k a ć się d o p o m o c y d ia b ła , a b y d o k o n a ć d z ie ła s tw o r z e n ia , k tó r e t a k m ę c z y S tw órcę, że zasy p ia, a p o w alce ze sw y m a n ta g o n is tą o d c h o d z i w n ie b io s a ja k b y n a w ie k u is te w czaso w an ie, co łą c z y tę p o s ta ć z d eu s otiosus, d o b rz e z n a n y m w re lig io z n a w stw ie p o ró w n a w c z y m . P ra d a w n e b ó s tw o tr a n s c e n ­ d e n tn e n ie b a sta je się p a s y w n e , o d d a lo n e o d lu d z i, z a m ie s z k u je n ie b o , n a d a l je s t w sz e ch w ied zące, o k a z u je c z a se m sw ój g n ie w i rz u c a gro m y , ale d a je się z a stę p o w a ć p rz e z in n e b ó stw a , k tó re p rz e jm u ją rz ą d y n a d n ie b e m i zie m ią , p rz y r o d ą i s p o łe c z n o śc ią lu d z k ą 4.

Czy m it biblijny w Europie Z achodniej w yparł in n e poglądy - nie m usi być sprawą przesądzoną i jest znam ienne, że sam au to r arty ku łu p rzyp o­ m ina, iż wedle religioznaw stw a porów naw czego w pływ zaratusztrianizm u na Słowian m oże być bezpośredni lub pośredni - w tym drugim przypadku dochodzi zaś do głosu także poprzez judeochrześcijaństw o. N atom iast tym, co z pew nością staje się tu niezm iernie interesujące, jest charakter sam ego dualizm u. Przytoczony opis każe zastanowić się n ad jego pozycją w śród in ­ nych systemów. O ile przeto skrajne bieguny stanow ią m onoteizm (Jeden Bóg) i politeizm (P ełnia rep rezentow ana przez B oginię albo wielość bogów ), ale w każdym z nich rodzi się m echanizm p odkopujący ich specy­ fikę i zbliżający do siebie oba bieguny poprzez w yłonienie w politeizm ie najwyższego boga p o śró d wielu (M arduk, Zeus itd.), a w m o noteizm ie - w ew nętrzne różnicow ania postaci Boga (w katolicyzm ie Trójca Święta5), to

4 A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, s. 159. 5 „W Piśmie Świętym słowo to nie występuje, jest w nim natom iast obecna idea Boga Trój-

(5)

Projekt kom paratystyki m itograficznej 13

przytoczony opis każe potraktować dualizm jako system łączący oba bieguny: „tam ten” świat oddający m onoteizm owi, a ten pozostawiający politeizmowi (lub diabłu jako w cieleniu m etam orfozy) - w raz z konsekw encjam i tego w postaci w artościow ania obu składowych (dobry, ale pozbaw iony energii Bóg vs. zły, ale dynam iczny diabelski pom ocnik-przeciw nik). W ten sposób dualizm m oże zostać p o trak to w an y jako przykład dw um ityczności p ar

excellence, a więc tego, co w przedstaw ianej przez redaktorkę tom u k oncep­

cji niezm iernie interesujące z pow odu dopełnienia wyeksponowanego przez nią sam ą skrajnego napięcia poznawczych m ożliwości m itycznych „drogo­ wskazów” tkwiącego w ich biegunowości - dopełnienia możliwego poprzez wskazanie m iędzy punktam i skrajnym i ich, poniekąd, syntetycznego w n ęt­ rza czy c e n tru m „pom iędzy” nim i. „P oniekąd” syntetycznego, bow iem zarazem kondensującego napięcia. W tej perspektyw ie wskazanie n a h is­ toryczną pierw otność tego rodzaju poznawczego rozw iązania i etnogene- tyczne u zasadn ien ie jego oddziaływ ania m a zasadnicze znaczenie dla m itograficznej kom paratystyki.

Z kolei Stanisław Jasionowicz, skądinąd bliski ośrodkow i w Grenoble, pozostając w yraźnie p o d wpływem poglądów G ilberta D uranda, p rzy po ­ m ina przekonanie francuskiego badacza, że różne oddzielne m ity tworzą w kulturze system antagonistycznych napięć, przy czym każdy pojedynczy m it - jako system sym boli, archetypów i schem atów w yobrażeniow ych - podlega rów nież przem ianom . Stąd jego własne przekonanie o konieczno­ ści dostrzegania fluktuacji m itycznych zarów no w obrębie własnej kultury, jak i pom iędzy kulturam i - przy założeniu, że m ity nie tyle walczą ze sobą, ile raczej w chodzą we wzajem ne relacje tw orzące wyobrażeniowe podstaw y określonej kultury. Stąd zgłaszany przez niego po stu lat kom paratystyki wrażliwej na dynam ikę tego rodzaju w yobrażeniow ych stru k tu r i twórczy pluralizm opowieści m itycznych (każący m u zresztą tyleż kierow ać pew ną wątpliwość p o d adresem postm odernistycznego zacierania różnic, ile d o ­ m agać się w yrazistego eksponow ania „własnego” m itu badacza). W tym

(Rdz 18), Tradycja dopatruje się Trójcy Świętej. W Nowym Testamencie mowa jest o Ojcu, Synu i D uchu Świętym (Mt 28,1; 1 Kor 12,4-6; 2 Kor 13,13)”. N. Lemaître, M.T. Quinson, V. Sot, Słownik kultury chrześcijańskiej, przeł. T. Szafrański, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1997, s. 313-314 (hasło: Trójca Święta).

(6)

przypadku zasadniczą kwestią staje się nie siła zakorzenienia, ale, by tak rzec, rozłożystość korony tego m itycznego drzewa, ujaw niająca się w m ó ­ w ieniu nie tylko o m icie religijnym , ale także o m itach ideologicznych, p o ­ litycznych, literackich, a jeszcze dalej idąc: o m icie postępu, dem okracji itd. Co jed n ak sprawia, że ciągle w tych przypadkach m ów im y o m itach, czasem w brew sam ośw iadom ości ich tw órców deklarujących pozostaw anie poza ich zasięgiem ? Ta plastyczność pojęcia m itu we w spółczesnych użyciach jest z pew nością czymś, co dom aga się w yjaśnienia, jeśli chcem y po rów ny­ wać także te m ity - dzisiejsze. Idziem y tu, poniekąd, tro p em R olanda Bar- th e sa 6. Ale czy idziem y tak samo?

Pozostawiając na razie na boku trzeci z grupy teoretycznych artykułów - w owym obrazie teorii jako (skądinąd mającego m ityczną prow eniencję) drzew a m ożna by m u przyznać rolę p n ia - przyjrzyjm y się m ożliw ościom tkw iącym po stronie, w ypełniającej ten teoretyczny szkielet, tkanki analizy i interpretacji, zw racających się w tej książce w dw u od m iennych k ie ru n ­ kach: m ediów i prasy (z dodatkiem reportażu) oraz literatury.

A rtykuł B arbary Tom alak w kracza na teren, któ ry wiąże się zarów no z budzącą em ocje aktualnością sam ego p rzedm iotu zainteresow ania, jak i z jego odbiciem w tekstach, które w większości trzeba by tu było wpisać ra ­ czej w kulturę m asową czy popularną niż wysoką, a przede wszystkim p o d ­ kreślić ich (w tym także reportażu) nastaw ienie n a żywą, bezpośrednią reakcję na rzeczywistość. Nie dziwi przeto, że prezentując swoje założenia, autorka zwraca się ku Jungowskiej nieświadomości zbiorowej i pojęciu arche­ typu, przyjmując, że m item jest to, co staje się istotne dla zbiorowości. Ponad­ to zaś, znajdując u Junga, Campbella i innych badaczy podstawy do mówienia o dw u typach m itów organizujących ludzką w yobraźnię, tzn. m itu N atury i m itu Boga (czy też m itu archaicznego i m itu nowoczesnego) oraz o o d p o ­ wiadających im dw u paradygmatach, zwraca się ku zjawiskom i wydarzeniom aktualnym , których interpretacje, pojawiające się w towarzyszących im n ar­ racjach, ujm uje w perspektywie w spom nianego zróżnicowania perspektyw. Pierwsza z interesujących ją kwestii to zderzenie paradygm atu lin ear­ nego i kołowego (czy inaczej rzecz nazywając: m echanicystycznego i an i­

6 Zob. R. Barthes, Mitologie, [w:] M it i znak. Eseje, w ybór i słowo wstępne J. Błoński, PIW, Warszawa 1970.

(7)

Projekt kom paratystyki m itograficznej 15

m istycznego - tego drugiego szczególnie nasyconego przedstaw ieniam i zoom orficznym i, w yrazistym i dziś choćby w literatu rze fa n ta sy), które we w spółczesnym świecie stawia na porządku dziennym kwestię pozycji zwierząt: równej człowiekowi bądź hierarchicznie zależnej. Przyjęcie je d ­ nego lub drugiego paradygm atu (znajdującego oparcie w m itach) w zasad­ niczy sposób waży praktycznie na traktow aniu zwierząt: szacunku dla nich lub narażaniu ich na cierpienie i śmierć. D rugą z przedstaw ianych kwestii jest zbiorow a reakcja na katastrofę, przy czym przedstaw ione tu zostają k a­ tastrofy o szczególnym w ym iarze pielgrzymki do miejsc - w sensie dosłow ­ nym lub przen o śn y m - „św iętych” (C zęstochow a, Sm oleńsk). P okazane zostają m ożliwości ich interpretacji odw ołujące się do przesłanek w ynika­ jących z przeciw staw nych m itów - od związanej z m item now oczesnym diagnozy m esjanistycznej po zakotw iczone w micie archaicznym poczucie, że każda katastrofa przynosi odrodzenie (w duchu wiecznego kołowego n a­ w rotu). Wreszcie trzecią z podjętych kwestii staje się interpretacja ludzkich - w ychodzących p o n ad n o rm ę (in m inus lub in plus) - postaw (zabójczyni dziecka lub człowieka o d lat kierującego wielką akcją charytatyw ną, n asta­ w ioną na ratow anie życia ludzkiego), które wyw ołują oceny kreow ane lub ferowane z przeciw nych punktów w idzenia, sterow anych dw om a w sp om ­ nianym i wyżej m itam i.

Z pew nością tym, co tu szczególnie interesujące, staje się niem alże żywa ilustracja znam iennej konstatacji C assirera, że w praw dzie teoretycznie jes­ teśm y skłonni rozdzielać dw a typy religii (a co za tym idzie - i m itów ), tj. politeistyczny i m onoteistyczny, ale w praktyce nie potrafilibyśm y w ytrzy­ m ać związanego z tym ciśnienia i łączym y je ze sobą7. Niezależnie od tego, czy będziem y m ów ić o ow ym ciśnieniu, czy o do pełnianiu się dzięki tym m itom stru k tu ry i anty- bądź p ro to stru k tu ry 8, czy przyjm iem y jeszcze inne

7 E. Cassirer, Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury, przeł. A. Staniewska, przedm . B. Suchodolski, Czytelnik, Warszawa 1971, s. 181.

8 „Człowiek rozwija się dzięki antystrukturze, a trw a dzięki strukturze” - stwierdza Victor Turner. V. Turner, Przedstawienie w życiu codziennym, życie codzienne w przedstawieniu, [w:] idem, O d rytuału do teatru, przeł. M. i J. Dziekanowie, Oficyna W ydawnicza Volu­ m en, Warszawa 2005, s. 191. O pow iązaniu tej antynom ii z m item archaicznym i now o­ czesnym pisałam w: L. W iśniewska, M iędzy Bogiem a Nature}. Komparatystyka jako

(8)

uzasadnienie, autorce udaje się pokazać, że życie zbiorowe chętnie odwołuje się do obu m itycznych wzorców. W ażne je d n a k pozostaje także, w jaki sposób to się dokonuje? W tym niezw ykle bogatym w szczegóły tekście znacznie bardziej przekonujące jednak, jak się wydaje, jest pokazanie prze­ kształceń, którym , na przykład, podlega ry tu ał kozła ofiarnego, m ogący tłum aczyć ludzkie zachow ania wobec katastrofy, niż proste, bezpośrednie i dosłow ne zastosow anie, na przykład, postaci trickstera do w ytłum aczenia dwuwym iarowości przedstaw ienia budzącej zainteresowanie postaci (chyba że jed n ak przeszlibyśm y na teren jej biografii, bow iem w micie przyw oły­ w anym w spom niany bóg daje pow ód do podw ójnego postrzegania siebie; jest to działanie celowe). Tak więc ten w łaśnie problem - uchw ycenia ró ż­ nych sposobów w ykorzystania dw u m itów - staje się, być m oże, najistot­ niejszy dla u p o ra n ia się z opisyw aną przez autorkę dw um itycznością poznawczego radzenia sobie z „praktyką życia”.

Ten też problem , tj. sposobów w ykorzystania mitów, choć już śledzony n a skrom niejszym m ateriale - jednego u tw o ru - staje się p rz ed m io tem zainteresow ania M arty K ładź-K ocot. P odejm ując kw estię (realizującej Fryeowskie „przem ieszczenie”) zm iany m itu („wiecznego”) i odw ołując się do różnych form sym bolizacji, przez jakie przejaw ia się, szczególnie ją interesujące, archetypow e Jungowskie w yobrażenie, k o n cen tru je się ona na relacjach m iędzy sym bolizacją wcześniejszą a późniejszą lub zatracają­ cych to prostoliniow e następstw o. Przyjm ując zresztą, że o dróżnienie nie jest ostre, przy dom inacji pierwszej z nich m ów i o technice czy m echaniz­ m ie (w zakończeniu także o porządku) prefiguracji, przy dom inacji drugiej - postfiguracji, zaś trzecia, afiguracja, to w gruncie rzeczy Baudrillardowskie sym ulakrum (autorka definiuje ją jako sym bol m o m entalnie ustanaw iany i uniew ażniany, będ ący w yrazem „dośw iadczenia dyspersji” właściwego podm iotow i w zasadzie postm odernistycznem u, sytuow anem u przez nią w układzie pseudospołecznym oraz opierającem u się na im itacji kontaktu z rzeczyw istością). N a podstaw ie A m erykańskich bogów N eila G aim ana pokazuje, jak - niezależnie od tego, czy m ow a jest o m icie now oczesnym (judeochrześcijańskim), czy o archaicznym (antycznym) - „starzy bogowie” jako pozostałości obu (zagubieni, przerażeni) oraz „now i bogowie” (m e­ diów i popkultury), tj. sym ulakry, spotykają się w hiperrzeczyw istości i kul­ turowej heterotopii USA, targani potrzebą nadania św iatu sensu w spójnej

(9)

Projekt kom paratystyki m itograficznej 17

narracji. Przyjm ując, że reinterpretacje postaci bóstw pierw otnych m itów tw orzone są za p om ocą strategii postfiguratyw nych, w opisie św iata G aim ana autorka pokazuje zazębianie się przyjętych term inów : (postfigu- ratywny) C hrystus wie, że funkcjonuje w świecie rządzonym przez m echa­ nizm y afiguracji, z kolei C ień pozostaje w sto su n k u po stfiguratyw ności do C hrystusa, a zarazem do O dyna, toteż w łócznia przebijająca bok sym ­ bolicznie przynależy do obu prefiguracji, które splatają się w ram ach p o st­ figuracji. A utorka pokazuje, w jak m igotliw y sposób m ityczne tradycje podlegają reinterpretacji i aktualizacji wydobyw ającym z nich now y sens (czy m oże b rak sensu).

Dla uzyskiwanych przez nią efektów zasadniczą rolę ogryw a używ ane przez autorkę in stru m e n ta riu m badawcze. Poniew aż afiguracja zostaje przez nią zw iązana z B audrillardow ską hiperrzeczyw istością, w arto pójść tym tro p em . O tóż w jego ujęciu w przeciw ieństw ie do rzeczyw istości hiperrzeczyw istość nie podlega pytaniu o to, co pierwsze, a co drugie; jest ona bow iem zw iązana z kołow ością9. Rzeczywistość zatem opiera się na li- nearności. W innym m iejscu m ów i o przypisanym w nowej sytuacji m e­ diom dyskursie, k tó ry „krąży” (jeszcze raz podkreśli cyrkularność), tym sam ym decydując o zniknięciu b inarnych s tru k tu r odpow iedzialnych za dyskursyw ną organizację języka (m ożna dodać dla jasności: p ro sto li­ niową) właściwą wcześniejszej sytuacji. I wreszcie pokazuje rzeczywistość jako przeciw staw ną hiperrzeczyw istości, odw ołując się do opozycji h iera r­

chii i rów norzędności (a więc organizacji przestrzeni). Pytanie o otrzym anie w ładzy w pierw szym przypadku każe księciu wskazać n a króla, a królowi na Boga (to w yraźne pow iązanie sytuacji paradygm atycznej z m item n o ­ woczesnym ), tym czasem w hiperrzeczyw istości pytanie traktow ane przez autora jako ekw iw alentne skierow ane do kogoś grającego określoną rolę (celowo nie używ am określenia: „pełniącego określoną funkcję”, gdyż opisuje ono poprzednią sytuację, niem ieszczącą się w grze) uzyskuje o d p o ­ wiedź „Ty” (dałeś m i tę rolę), co sprow adza relację hierarchiczną do h o ry ­ zontaln ej10. Podobny efekt daje też zanegow anie hierarchicznego uk ład u

J. Baudrillard, Implozja sensu w środkach przekazu, [w:] idem , Sym ulakry i symulacja, przeł. S. Królak, Wyd. Sic!, Warszawa 2005, s. 103.

J. Baudrillard,-Р ту .у л symulakrAas. [w:] ibidem, s. 42.

Ш Ш ГЕТ KAZIMIERZA WIELKIEGO B IB L IO T E K A

(10)

rzeczywistości jako pierw otnej w obec fikcji na rzecz hiperrzeczyw istości jako fikcji, która przerasta rzeczywistość, znosząc i fikcję, i rzeczywistość, a zarazem zastępując ogląd m o raln y sp ojrzeniem na stechnicyzow any i bezcelow y świat pozbaw ionym w artościow ania11. Przeciw staw ienie rze­ czyw istości i hiperrzeczyw istości u B audrillarda, oznaczające w istocie przeciwstawienie m odernizm u i postm odernizm u, oparte zostaje na wyznacz­ nikach, w pierw szym przypadku, analogicznego do m itu now oczesnego, zresztą tu zasygnalizow anego, paradygm atu linearnego (hierarchiczność przestrzeni, prostoliniow ość czasu), zaś w drug im przypadku - analogicz­ nego do m itu archaicznego p arad y g m atu linearnego (zrów nanie różnic w przestrzeni, cyrkularność czasu).

A utorka arty k u łu w pisuje swoją interesującą m eto d ę w tego rodzaju przeciwstaw ienie (przejm ując przy okazji deklarow aną12 przez Baudrillarda krytyczną postawę wobec hiperrzeczywistości jako realizacji wyznaczników m itu archaicznego). Stosow ane przez nią prefiguratyw ność i postfigura- tyw ność bow iem to w gruncie rzeczy elem enty następstw a (prefiguratyw ­ ność to zresztą pojęcie zakotw iczone w biblistyce, której p rzed m io t zainteresow ania zdom inow any jest przez taką perspektywę) pełniące fu n k ­ cję początku i końca czy też przyczyny i skutku (charakterystycznych dla czasu prostoliniow ego), a jej podejście skupia się tutaj na w skazyw aniu przewagi jednego lub drugiego, co przy okazji zresztą czasem wydobywa ich nierozłączność. Z arazem afiguratyw ność to soczew ka wydobywająca rozchwianie owego związku charakterystyczne dla p ostm od ern izm u (który zresztą Baudrillard ocenia jako „zakrojony na szeroką skalę proces niszczenia sensu”13, będącego wszak przejawem linearności). Autorka zatem wydobywa

11 J. Baudrillard, Kraksa, [w:] ibidem, s. 146.

12 Chcę bowiem zwrócić uwagę, że kum ulacja przez Baudrillarda negatywności w obrazie hiperrzeczywistości jako realizacji zdesakralizowanego odpow iednika m itu archaicznego nie zm ienia faktu, że on sam - praktycznie - po taki paradygm at (m ianow icie w jego wersji animistycznej) sięga, choćby w przypadku artykułu Zwierzęta, terytorium i m eta­

m orfozy (ibidem , s. 157-171), dem askując z kolei m odernistyczne (linearne) podejście

do zwierząt jako im perialistyczne ugruntow anie różnicy umożliwiającej, podobnie jak w przypadku ludzi chorych umysłowo i innych podobnych przypadków, rugow anie ich poza (charakterystyczną dla m itu nowoczesnego i jego zdesakralizowanego odpow ied­ nika) linię prostą.

(11)

Projekt kom paratystyki m itograflcznej 19

oparty na m ityczno-paradygm atycznej odm ienności splot m od ern isty cz­ nych (pokłosie m itu now oczesnego) i postm odern isty czn y ch (pokłosie m itu archaicznego) technik (m echanizm ów , porządków ) posługiw ania się m item , ujaw nianych w świecie G aim ana, i, rzec m ożna, znakom icie dzięki tym technikom wydobywa dwa (różne) m ityczne porządki posługiw ania się przez autora (pozbaw ionym i tego zróżnicow ania) m itycznym i p rz ed ­ stawieniam i, łącząc, w spom niany przeze m nie na początku, w ym iar zm y­ słowy i um ysłowy m itu.

N atom iast sam a relacja dw u m itów w niem al m odelow o przejrzysty sposób zostanie zaprezentow ana przez M irosław a G ołuńskiego, k o n ce n ­ trującego się na sposobie przedstaw ienia przez dw u pisarzy (odm iennych ze w zględu n a swą orientację m ityczną w łaśnie) starcia chrześcijaństw a i pogaństw a (religii słowiańskiej), tj. m onoteizm u i politeizm u, rep rezen ­ towanych przez króla, Kazimierza O dnow iciela, oraz stojące za nim rycer­ stwo średniow ieczne i przyw ódcę b u n tu grom adzącego przede wszystkim chłopstwo, M iecława (Masława), straconego po dziesięciu latach jego p o ­ gańskiej iliady w 1047 roku. H istoryczną powieść XIX -wieczną, M asław Ignacego Kraszewskiego, oraz pow stałą w XXI w ieku powieść Słowo i miecz W itolda Jabłońskiego w pisaną w subkonw encję historical fantasy, już b o ­ wiem w punkcie wyjścia, o którym przesądza czas i gatunek, autor artykułu uznaje za reprezentacje dw u odm iennych formacji: m o dernizm u i p o stm o ­ dernizm u. W XIX w ieku Kraszewski pokazuje starcie w spom nianych sił jako o p arte n a opozycji now ego i starego, rozw oju i degradacji, jasnego i ciem nego, porządku i chaosu, a zarazem wyższych w arstw społeczeństw a reprezentujących państw o i chłopstw a reprezentującego do ły społecznej hierarchii. Z rek o n stru o w an y dualizm w artości w yraźnie w skazuje rację chrześcijańsko-państw ow ą jako (złożywszy wszystkie pierw sze człony w y­ m ienionych opozycji) etycznie dob rą, nie m ów iąc o tym , że przyw ódca (złego) b u n tu pokazany zostaje dodatkow o jako fałszywie, bo in stru m e n ­ talnie, wykorzystujący daw ną wiarę, w istocie ko ncentrując się wyłącznie na zdobyciu władzy. N iem niej, rzecz ciekawa, po śm ierci jego los zostanie je d n a k określony dzięki postaw ie m atk i (którą au to r arty k u łu uznaje za wcielenie archaicznej Wielkiej M atki), co każe wszakże znow u przywołać podskórne działanie m itu pogańskiego. W powieści Jabłońskiego tymczasem sposób prezentacji religijnych stron konfliktu wskazuje na w spółrzędność:

(12)

pogaństw o to rów nie zorganizow any system w ierzeń, jak chrześcijaństwo, choć rów nocześnie duchow ieństw o przyglądające się gw ałtow i na księż­ niczce D ziew annie - późniejszej pogańskiej kapłance M atki W ilgotnej Ziem i, Żywii - kom prom ituje chrześcijańską zasadę m iłości bliźniego nie m niej niż idea zniszczenia przeciw nika reprezentow ana przez króla. Z ara­ zem jed n ak autor arty kułu wskazuje na obecną w tej pow ieści sytuację p o ­ m ieszania czy też m oże splotu dw u m itów (i paradygm atów ). O to p o d ró ż do krainy um arłych, jaką przedsiębiorą Słowianie szukający środków u m o ż­ liwiających pow strzym ania chrześcijaństw a, w ykorzystuje p o stm o d ern is­ tyczną konw encję typow ej dla fa n ta sy form uły questu, ale h o ry z o n ta ln a w obec Dantejskiej w ertykalności dro ga (w iodąca do M łota C zarnoboga) w pisana zostaje, jak to określa autor, w świat w swej strukturze ideowej zbli­ żony do chrześcijańskiego m im o innego rozłożenia akcentów - tak, że p o ­ gański p a n teo n jest p rzeciw nikiem chrześcijaństw a bardziej politycznie aniżeli w swej strukturze. Co znacząco różni go od wersji zaproponow anej przez Kraszewskiego.

A utor artykułu zatem w skazuje na sposób, w jaki zajęcie (określonej m itycznie) postaw y przez pisarza przesądza o określonej ideologizacji obrazu historii - w tym przypadku związanej z walką mitów. To interesujący przy k ład podejścia do p ro b lem u m itu ideologicznego - jed neg o z tych zasygnalizow anych przez Stanisława Jasionowicza, do istoty m ityczności których należałoby dotrzeć, m ówiąc o przejaw ianiu się - na różnych polach k u ltu ry - m itu zdesakralizow anego.

Na koniec chciałabym przybliżyć dwie zawarte w tej książce propozycje redaktorki tom u, w tym wcześniej w sp om n ianą - teoretyczną.

W artykule M etoda m ityczno-paradygm atyczna w komparatystyce mi-

tograficznej w ram ach ogólnego p rojektu kom paratystyki m itograficznej

przyw ołana zostaje k o n k re tn a propozycja m etodologiczna, dla której tło stanow i odniesienie się w pierwszej części arty kułu do trzech ujęć p ro ble­ m atyki m itu sygnowanych nazw iskam i H ansa Blum enberga, E rnsta Cassi- rera i M ircei Eliadego. W ydobyte tu zostają - p o n a d różnicam i - pew ne cechy w spólne lub dopełniające się: poczucie analogii m iędzy obrazam i świata w m itach i w innych narracjach czy tekstach k ultu ry (np. artystycz­ nych, naukow ych, generalnie zaś - w „paradygm atycznych”), co stanow i punkt oparcia dla podejścia komparatystycznego; wskazanie, że istnieją dwa

(13)

Projekt kom paratystyki mitograficznej 21

biegunow o różne w zorce opisyw ania św iata w m itach (najogólniej rzecz ujm ując, związanych z religiam i politeistycznym i i m onoteistycznym i) oraz m ożliw ość ich p rzenikania się w różnego typu (np. spiralnych) połącze­ niach, co stanow i przesłankę potraktow ania podw ójności jako jednego zło­ żonego p unktu wyjścia podejścia kom paratystycznego; a wreszcie obecność w m itach i paradygm atach jako podstaw y tego podejścia określonych o b ­ razów czasu i przestrzeni, które w duchu Kantow skim pojm ow ać m ożna jako schem aty poznaw cze i, do d am tu, determ inujące poznaw czą uwagę, określoną przez w artość, jaką pew ne aspekty rzeczywistości posiadają dla ludzkiej egzystencji. Pozwala to na wydobycie kluczowych w yznaczników porów nania: zarów no różnicy, jak i podobieństw a m iędzy dw om a typam i m itów i paradygm atów oraz m iędzy nim i a innym i n arracjam i k u ltu ro ­ wym i. W drugiej części arty k u łu (M etoda m ityczno-paradygm atyczna:

symetrie i asymetrie kategorii czasu i przestrzeni) przedstaw ione zostają dwa

m ity i odpow iadające im paradygm aty jako nośniki określonych w ariantów kategorii (zaznaczam tym pojęciem luźny związek z K antow skim i ap rio ­ rycznym i „form am i zmysłowej naoczności”) czasu i przestrzeni, rozu m ia­ nych jako rodzaje naszej „poznawczej uw agi”: czas - jedn okierunkow ej, a przestrzeń - w ielokierunkow ej. M it now oczesny traktow any jest tu jako absolutyzacja jed n okierunkow ości, zyskującej w yraz w Jednej, wiecznej Form ie (Bogu), co pociąga za sobą dew aluację przestrzeni sprow adzonej do zera, czyli Pustki. M it archaiczny traktow any jest tu jako absolutyzacja wielow ym iarow ości przestrzeni, rozum ianej jako Pełnia czy też Prajednia (jej obrazem m oże być W ielka M atka), która jed n ak nie tyle odrzuca, ile przyłącza do swoich wielu w ym iarów w ym iar czasu, jed n ak za cenę jego zakrzywienia, co nadaje m u postać (antyform y) C haosu. W przypadkach m itów m a zatem m iejsce w ew nętrzne „odbicie” odw racające na zasadzie pozytyw ne - negatyw ne oraz zew nętrzne dopełnianie się Jednego i W szyst­ kiego - tudzież P ustki i C haosu. W przypadk u p arad ygm atu linearnego (właściwie: prostoliniow ego) m a m iejsce w ew nętrzne p ołączenie czasu linearn eg o i w ielokierunkow ej, ale hierarchicznej przestrzeni, opartej przeto na liniach prostych (co oznacza dzięki tem u upodo bn ien ie obu ka­ tegorii), a w przypadku odpow iadającego m itow i archaicznem u paradyg­ m atu cyrkularnego - połączenie czasu kołow ego z przestrzen ią o p artą na zasadzie coincidentia oppositorum, przy czym obie kategorie wprowadzają

(14)

współrzędność: czas - początku i końca, wyznaczających środek, przestrzeń - jedności przeciwieństw, czyli, co nieprzypadkow o brzm i paradoksalnie, rów ności różnic. Jednocześnie m iędzy paradygm atam i ujaw niają się zw ier­ ciadlane odbicia na płaszczyźnie jednostka - całość: o ile w paradygm acie linearnym czas odpow iada za całościowość ujęcia rzeczywistości, to prze­ strzeń - za jednostkow ość, tym czasem w paradygm acie cyrkularnym - czas za jednostkow ość kołow ych nawrotów, przestrzeń - za całościowość (czy raczej jedność) m ożliw ą do uzyskania dzięki zasadzie coincidentia opposi-

torum . P rzy tym zarazem odpow ied n io ść m ięd zy m ite m now oczesnym

a paradygm atem linearnym zostaje zabezpieczona przez jedn ow ym iaro - wość poznaw ania, a m iędzy m item archaicznym i p aradygm atem cyrku­ larn y m - przez w ielow ym iarow ość (w ystępujące jako absolutyzacja lub dom inanta). Tym, co przesądza o uznaniu wym ienionych wzorców za tertium

comparationis, jest więc ich kom pleksow ość oparta na sym etrii i asym etrii

wzorców.

Jeśli chodzi o część pierw szą artykułu, zw rócę uwagę, że odniesienia do pozostających w m niej lub bardziej w yrazistym zw iązku (i opozycji) z kantyzm em (neokantyzm em ) badaczy traktuję dość luźno, nie starając się koncentrow ać na celach, które oni sobie postawili, a naw et nie przyjm u ­ jąc dosłow nie ich m niej lub bardziej ściśle określonej term inologii. Moje odniesienie do ich koncepcji dotyczy zatem raczej ducha niż litery. „D ucha” w sensie koncentrow ania się na poznaw czym w ym iarze ludzkiej akty w n o­ ści, za którego w yraz uznaję kategorie czasu i przestrzeni. Nie oznacza to skoncentrow ania się na nich jako na oderw anych od rzeczywistości (a więc idealizm u). Posługując się jed n ak m itam i i paradygm atam i jako ich kon fi­ guracjam i (które zresztą w chodzą w dalsze konfiguracje w tekstach k u l­ tury), kładę nacisk nie na „punktow ą” adekw atność słowa do rzeczy ujętą w klasycznej definicji prawdy, ale n a system ową - w ychodząc z założenia, że w skazany w ieloaspektow y m odel ujm ow ania rzeczyw istości m oże być używ any w obec niej dla uzyskania innego rodzaju praw dy niż klasyczna, choć nie uniew ażnia tej ostatniej, p o dobnie jak nieeuklidesow e geom etrie nie uniew ażniają euklidesowej.

Przyznać muszę, że dążenie (nie zam ierzam bynajm niej przedstaw io­ nego rezultatu uznać za ostateczny) do uzyskania m aksym alnie prostego, a zarazem złożonego m odelu poznaw ania w sam ym punkcie wyjścia, jakim

(15)

Projekt kom paratystyki m itograficznej 23

są mity, n aznaczone jest pew ną tru d n o ścią, zw iązaną z tym , że te nie są czym ś jednoznacznym . Posługując się określeniem m itu Boga jako ju- deochrześcijańskiego, w praw dzie pod p o w iad am konk retn y przykład, ale ryzykuję przy okazji nieporozum ienie. M am na myśli bow iem fakt, że sta- rotestam entow y Bóg tablic M ojżeszowych pozostaje też w dalszym ciągu Bogiem chrześcijańskim , natom iast w pew nym sensie pom ijam relację m ię­ dzy nim a reprezentującym zasadę m iłości (m iłości bliźniego jednak, nie erotycznej) C hrystusem , któ ry - jeśli wziąć serio uwagę Eliadego, iż boscy Ojcowie zawsze okazywali się, ze swym Prawem, zbyt surowi dla ludzi i dla­ tego m usieli się pojawić ich łagodniejsi synowie, zresztą też traktow ani su ­ row o (łącznie z połykaniem ich przez ojca, jak w przypadku K ronosa) - stanow i postać w odległym sensie będącą sw oistym echem m itu N atury (w spom nę, że O rygenes sięgnął w jego opisie po czas kołowy). I odw rotnie: kiedy m ow a tu jest o m icie N atu ry z sam o ro d n ą Gają czy W ielką M atką w centrum , nie m ożna tracić z pola w idzenia, że z reprezentow anego przez nie niezróżnicow ania bądź androgynicznego zrów nania różnic (por. b ro ­ date boginie, jak Kybele) w yłania się wielość bogów, a następnie po śró d tej wielości - dom inujący bóg henoteizm u, jak Zeus, w znaczący sposób p o ­ chłaniający prerogatyw y żeńskich bóstw - T hem is czy M ethys - razem z nim i sam ym i (tym sam ym p o n iek ąd odw racając stan pierw otny). Tak więc m ów iąc o m odelow ym układzie kategorii czasu i przestrzeni, biorę p o d uwagę oba m ity szczególnie w ich pierw otnym , w pew nym sensie w y­ abstrahow anym z ewolucji, stanie. Jednak rolę p unktu docelowego tej ew o­ lucji wydobywa w każdym razie zawsze w jednej z tych abstrakcji - druga z nich.

Jednocześnie m ożna by zarzucić przedstaw ianem u m odelow i wzorców zbudow anych na (alternatywnych) kategoriach czasu i przestrzeni n adm ier­ n ą abstrakcyjność. Jednak w arto zwrócić uwagę, że ten typ abstrakcyjności od dłuższego czasu jest obecny w kulturze, ułatwiając opis zachodzących w niej zjawisk i tru d n o zapewne by było wskazać jego autora, choć m ożna wskazać autorów jego wersji lub interpretacji. W cześniej przyw ołane tu na przykład jego ujaw nianie się w tej wersji, jaką stanow ią teoretyczne roz­ w ażania B audrillarda, uzm ysław ia istotę tego zjawiska. Niżej chciałabym zasygnalizować natom iast jedną z jego wersji możliwych do wydobycia w li­ teraturze.

(16)

W d rugim z przedstaw ianych tu przez inicjatorkę tego tom u artykułów, odnoszącym się do Doliny Issy i Rodzinnej Europy Czesława M iłosza, zre­ konstru o w ać m o żn a św iadom ość autora dotyczącą przeo b rażan ia dw u m itycznych w zorców w paradygm atyczne (zdesakralizow ane) ich o d p o ­ w iedniki oraz jego fascynację intensyw nym i dośw iadczeniam i, takim i jak m iłość czy śm ierć, które ujaw niają złożoność dw um itycznego in stru m e n ­ tarium , za pom ocą którego człowiek usiłuje sobie z nim i poradzić. M ożna przy tym wskazać na konsekw encje takiego w ahania się m iędzy przeciw ­ staw nym i w zorcam i w p ostaci w ykształcania tożsam ości „w ielokrotnej” i zarazem zdeterm inow anej przez zasadę coincidentia oppositorum, bliższej przeto raczej realizacji postm odernistycznej (albo rom antycznej) niż m o ­ dernistycznej (albo pozytywistycznej). Dotyczy także tożsam ości zbiorowej (polskiej). W drugiej części arty k u łu zw racam uwagę n a po w tarzaln ość w dośw iadczeniu dw u narratorów w spom nianych dzieł zetknięcia się z bie­ gunow o różnym i p o staciam i (babcie, dziadkow ie, profesorow ie, naw et konie) stanow iącym i wyraziście zarysow ane wcielenia m itu Boga lub N a­ tu ry bądź odpow iadających im paradygm atów , ulegające jed n ak p rzeo b ra­ żeniom w czasie w iodącym w odw rotnych kierunkach. Tak więc z jednej strony w spółistnienie mitów, z drugiej - przechodzenie m iędzy przeciw ­ nym i biegunam i w ytw arza najrozm aitsze konfiguracje m itycznych w zor­ ców - od biegunowo odm iennych po całe spektrum ich połączeń skrajnych. M ożna z pew nością w śró d nich zidentyfikow ać takie, które są realizacją jednego m itu - z podtekstem drugiego, i takie, które odzw ierciedlają „syn­ dro m Trójcy”, czy też rozw iązanie henoteistyczne bądź dualistyczne.

Było też nieuniknione, że w kom entow anych powyżej artykułach w y­ dobyw ałam różne sposoby korzystania z owej biegunow ości dw u m itów pow iązanych ze sobą sym etriam i i asym etriam i w sposób nierozerw alny i uśw iadam iający funkcjonow anie dw um ityczności jako system u naczyń połączonych. Ta dw um ityczność w jej różnych konfiguracjach okazywała się tyleż p rzedm iotem obserwacji, ile podstaw ą decyzji tw órczych czy w ła­ ściwością narzędzi badawczych. Jej uniw ersalność jed n ak to stosunkow o prosta kwestia; znacznie bardzie skom plikow anym problem em jest w tym przypadku nie „co?”, lecz „jak?”, uzmysławiające k o nk ret w ykorzystania tej uniw ersalności. N a to zaś pytanie m a odpow iedzieć kom paratystyka m ito- graficzna.

(17)

Projekt kom paratystyki m itograficznej 25

A P ro je c t o f M y th o g ra p h ic C o m p a ra tiv e S tu d ie s Sum m ary

The paper specifies criteria to recognise myths as tertium comparationis within the scope of mythographic comparative studies as a comparative activity that refers to texts of culture carrying mythical images, narration, etc., or structures and abstract forms. Here myths are considered to be primary explications of contents typical of various fields of culture. The announcement of papers found in the book focuses on revealing their common aim but also their distinct realisation.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Antoni Kępiński w swej słynnej książce zatytułowanej Lęk stawia diagno- zę: „Nerwicowa hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i

Czy należy dziwić się, że dziś ludzie boją się ludzi, że jedni lękają się władzy drugich, i często w konsekwencji wolą nie słyszeć o jakimkolwiek autorytecie.. Dotyczy

procesu, w którym ludzie motywowani przez różnorodne interesy starają się przekonać innych o swoich racjach, w taki sposób aby podjęto publiczne działania zmierzające

Moim zdaniem, autor Charakteru narodowego Polaków i innych wpadł w niebezpieczną, postmodernistyczną manierę „cytacjonizmu” i „przy- pisologii”6, czego efektem

Zapotrzebowania, które były dla Lublina w latach gdzieś pięćdziesiątych-sześćdziesiątych, one zakładały, że Lublin będzie miał chyba w obecnej chwili około

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Za moich czasów – tak stara już jestem, dlatego mówię „za moich czasów”, bo podobno starzy ludzie tak zazwyczaj mówią – bardzo dużą wagę przywiązywało się

Na miejscu okazało się, że osobą zakłócającą ciszę nocną jest 54-letni Jeremiasz S., który w chwili interwencji Policji znajdował się w stanie wskazującym.. Ponadto groził im