• Nie Znaleziono Wyników

Pieczęć błękitna..., pieczęć czerwona... (Na marginesie "Powitania Adriatyku" Anny Kamieńskiej)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pieczęć błękitna..., pieczęć czerwona... (Na marginesie "Powitania Adriatyku" Anny Kamieńskiej)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S F O L IA L IT T E R A R IA P O L O N IC A 5, 2002

Grażyna Bujała

P IE C Z Ę Ć B ŁĘK ITN A ..., P IE C Z Ę Ć C Z E R W O N A ... (N a marginesie Powitania A driatyku Anny Kamieńskiej)

O becność naw iązań do św iata antycznej k u ltu ry śródziem nom orskiej w tw órczości A nny K am ieńskiej m o żn a obserw ow ać ju ż od pierwszego tom u jej wierszy, zatytułow anego W ychowanie (1949). C echuje go sw oista klasycystyczność, wyrażająca się stopieniem m otywów antycznych z elementami codzienności, nieco sztam pow ą k o turnow ością p o d m io tu m ów iącego oraz użyciem skanonizow anych gatunków literackich: ody, epig ram atu , pieśni biesiadnej. Tom jest wyrazem głębokiego załam ania po przeżyciach wojennych, p ró b ą „p ozbierania tam tych pierwszych śm iertelnych sielanek/Z anim jak o zer szereg w beztreść liczby się poto czą” (Pierwsza kula). Ju ż tu, o b o k to n u rezygnacji, pojaw ia się przekonanie, że „ro zu m n a k u ltu ra oprze się własnym zw ątpieniom ” ( W ogrodzie). Inspiracje antyczne widoczne są rów nież w kolej-nych zbiorach: Bicie serca (1954), Pod chm uram i (1957), Odwołanie m itu (1967), Wygnanie (1970).

W ydany w 1962 r. tom Źródła, z którego pochodzi interesujący m nie wiersz Pow itanie A driatyku, jest p o d ró ż ą do źródeł n a tu ry , d o źródeł antycznej filozofii i sztuki, p o d ró ż ą rozum ianą rów nież (o czym nie pisano interpretując tytuł to m u ) ja k o po w ró t do „źródeł człow ieczeństw a” .

Jeszcze sto ją lasy,

a drzew a ro sn ą od p n ia do w ierzchołka. Jeszcze w pow ietrzu p tak ó w m ieszkania. Jeszcze ow ale jezio r nie popękane. Jeszcze biją źródła.

L udzkie d om y nasze jeszcze ciepłe...

(Jeszcze)

W iersze tego to m u , począw szy od otw ierającego go p o e m a tu M oje

(2)

przew aża w oda ja k o arche wszelkich form życia. Z b ió r pow stał w okresie, kiedy tw órczością au to rk i zaw ładnął m it pierw otności, zdom inow any później przez m otyw y biblijne.

„Jesteśm y przeżarci racjonalizm em , a stęsknieni do W ielkiego M itu, W ielkiego A rchetypu, W ielkiego Snu. Poza tym nie chcem y odcinać się od całej ludzkości, k tó ra dźw igała te tęsknoty. C ierpim y tak sam o w naszej epoce, ja k oni cierpieli, albo i więcej. T a tęsknota to nasze p ra w o ” 1 - pisała K am ieńska. Powitanie A driatyku im plikuje pow yższą myśl:

P o śniegu skrzypiącym po zaspach głębokich, p o n o żach szronu, p o szkliwie lodow ców , p o kolczastych d ru tac h krwi szlam d o ciebie,

A d riatyckie M orze. T o nie było łatwe.

Ale przypaść d o twej błękitnej źrenicy rozkołysanej h eksam etrem ,

przeskakującej z wyspy n a wyspę tanecznym i anapestam i,

opluw ającej rdzaw e skały pienistym jam b em - to było łatwe.

T o było tak łatwe,

ja k b y b łękitne o k o A d riaty k u było k o leb k ą tego,

co ludzkie.

J a k b y oczekiw ała we m nie d aw n a śró d ziem n o m o rsk a wiedza i św iadom ość.

N ie zaskoczył m nie krzew lauru, cyprys ani palm a.

N ie dziw iły m nie liście palczaste, strzępione

ani ow oce puszyste,

ani m iasta rozdzw onione o zm ierzchu. T o w szystko

(3)

M ój ojciec nosił kij pasterski, a m a tk a m oja

z dzbanem n a głowie

zbliżyła się d o jeg o ogniska. P adał śnieg dużym i p łatam i n a czarne włosy m atki. O d pierw szego k ro k u , od pierw szej greckiej litery, od pierw szego zdania p o łacinie, od pierw szego p o cału n k u ,

od pierw szego cierpienia szłam d o ciebie,

A driatyckie M orze.

T y naw et w szarej ulewie jesteś pieczęcią błękitną,

k tó ra się kładzie n a ustach, oczyw ista, po w tarzająca swoje i nasze

wieczne: T ak .

1. HOMO 1RREQIETUS

Irreqietus - tak nazw ał człow ieka święty A ugustyn, d ram atycznie eks-ponujący los ludzki ja k o nieustający konflikt i odwieczne poszukiw anie. Średniowieczny filozof, który wiele podróżow ał, rozum iał, że decydujące objaw ienia spotykają ludzi właśnie w drodze - jak stało się to na przykład z Szawłem, odm ienionym w pyle gościńca n a wierzącego P aw ła2.

P o d m io t liryczny w iersza K am ieńskiej, niew ątpliw ie jej porte-parole, również jest istotą poszukującą, k tó ra uśw iadam ia sobie coś bardzo istotnego w czasie wędrówki. Jej topografię nietrudno ustalić n a biograficznej m apie poetki. K am ieńska znalazła się nad A driatykiem przebyw ając w Jugosław ii, gdzie w latach sześćdziesiątych zajm ow ała się tłum aczeniem serbsko-chor- wackiej liryki ludowej, wydanej w zbiorze Perły i kam ienie (1967).

M ożna zastanaw iać się, dlaczego A d riaty k stał się dla niej synonim em w artości zw iązanych z obszarem kulturow ym basenu M o rza Śródziem nego. W iadom o, że do miejsc upragnionych podąża się najkrótszą drogą. Czasow nik „przypaść” wyraźnie uzmysławia tęsknotę za owym locum amoenum. „Przypaść do błękitnej źrenicy A d ria ty k u ”, k tó ry otw iera drogę ku Śródziem nom orzu, znaczy tu tyle, co być uleczoną niczym kobieta z ewangelicznej przypowieści, p rag n ąca d o tk n ąć tylko rą b k a szaty U zdrow iciela.

(4)

Cel podróży bohaterów literackich X X w. rzad k o bywa dyktow any pasją poznaw czą i jasn o określony. W yruszają w drogę, bo stan obecny jest nie d o zniesienia. W ędrów ka, chociaż konieczna, często okazuje się d arem n ą tułaczką, bezow ocną u dręką (Syn marnotraw ny, E t in Arcadia ego Różewicza). W Powitaniu A driatyku jest zupełnie inaczej. K ieru n ek pereg-rynacji od początku jest w yraźnie ustalony. W perspektyw ie horyzontalnej w yznacza go linia „ od - d o ” . F a k t ten m a isto tn e znaczenie, gdyż definiuje podm iot nie jak o osobę błądzącą, ale dosk o n ale w swej prze-strzeni m yślowej zorientow aną, a pam iętać trzeba, że wiersz K am ieńskiej jest obrazem podróży w ewnętrznej, podróży myśli odwiecznym szlakiem „b a rb arzy ń có w ” Północy. Podążali nim Erazm z R o tte rd a m u , G oethe, M o zart, H ölderlin. O w rażeniach z onirycznej w ędrów ki tym trak tem pisał A dam Mickiewicz.

Śniła się zim a, ja biegłem w szeregu, Z a p rocesyją pod niebem , p o śniegu. [...]

W tem weszło słońce - la to - śnieg nie spłynął, Lecz ja k p ta k biały d w a skrzydła rozw inął I skacząc leciał; nieb o się odk ry ło

I w koło ciepło i błęk itn o było!

Uczułem zapach W łoch, ró ż i jaźm inu,

A u to rz y Pow itania A d ria tyku i p o em atu Śniła się zim a ... to istoty obciążone bolesną pam ięcią. U M ickiewicza jej ślady są w yrażone expressis

verbis, u Kam ieńskiej natom iast wpisane w kreow aną przestrzeń. „Skrzypiący

śnieg” , „głębokie zaspy” , „noże szronu” , „szkliwo lodow ców ” - to zestawione gradacyjnie kom ponenty m etafory trudnych dośw iadczeń w ędrow ca. S em an-tyka elem entów przestrzeni, zam kniętych w paralelných, odzw ierciedlających znużenie członach składniow o-obrazow ych, odsyła jednocześnie do sfery życia em ocjonalnego poetki, do owej bolesnej przeszłości, a m etonim ia „kolczaste d ru ty krw i” jest ju ż wyraźnym ekw iw alentem cierpienia. W szak zostaliśm y „odw iecznym i więźniami oświęcim skim i” - napisze u schyłku życia K am ieńska.

„P rzedzieraliśm y się przez zaro śla łacińskiej m ow y, k tó re w m oim zeszycie przecinały ostre zasieki niemczyzny, przebijającej z niemieckiej m ak u latu ry . T e zasieki, te dru ty kolczaste biegły przez nasze serca, przez nerwy, przez m ózgi rozdzierane tyle lat rzeczywistością bardziej p o d o b n ą do groźnego, koszm arnego snu” - tak w spom ina w ykłady filologii klasycznej n a rra to r Rozm ów z profesorem D aleczko3.

(5)

2. „FALO SŁONA, TAK SŁODKA...”4

„W oda jest m acierzą uniw ersalną, w której przebyw ają wszystkie m o ż-liwości i rozw ijają się wszystkie zarodki [...] jest źródłem życia n a k aż-dym szczeblu egzystencji” 5. M orze, sym bol potęgi życia i m etafizycznych tęsk n o t ludzkich, spełnia w wierszu K am ieńskiej funkcję terapeutycznego m edium , za spraw ą którego następuje „przebudzenie archetypow e” p o d -m io tu , stan o w iąc e p o d staw ę d la integracji jeg o św iata psychicznego. W „kolebce tego co ludzkie” poetk a odnajduje u trac o n e poczucie bez-pieczeństwa.

R uch fal m orskich dla filologa klasycznego jest tajem niczym kodem heksam etru i „taneczności” anapestu. Należy pam iętać, że w wielu m itach kosm ogonicznych bogow ie i bohatero w ie tań cz ąc tw o rz ą i p o rz ą d k u ją świat dzieląc go n a dnie i noce, światło i cień, zakreślając ko ła cyklicz-nych zjawisk, pór ro k u , lat, epok. M o żna suponow ać, że poezja antyczna m a dla au to rk i Źródeł nieom alże m oc stw arzania n a now o, m oc sankc-jo n u jącą ład ziemski i niebieski. M orze jaw i się w Powitaniu A driatyku

w kształtach boskich. N obilitująca personifikacja u tożsam ia je z czujną źrenicą. Pod jej opiekuńczym wejrzeniem p o d m io t scala w swej św iadom o-ści archetypow e znaki i symbole kultury. R ekon stru u je przestrzeń raju utraconego.

Od pierw szego stulecia C esarstw a aż do czasów G o e th e g o - pisał C urtius - k ażd a nau k a literatury łacińskiej zaczynała się od pierwszej eklogi W ergiliusza. K ażdem u, kom u nie jest znany ten utw ór, b rak jest jednego

4 L. S t a f f , Powitanie, [w:] W cieniu m iecza, Lw ów 1911, s. 112. W iersz K am ieńskiej nosi, ja k sądzę, w yraźne ślady inspiracji sonetem Staffa:

„Pocieszające wiecznie m orze, d o b ra falo!

W itam cię sercem dziecka, strw oniw szy d n i tyle W jałow ej nędzy zw ątpień i w u p ad k u pyle, O ddzielony od ciebie gó r i rzek oddalą.

N iedbały, łódź zagnaw szy w uschłych trzcin badyle, D ep tałem głaz i piaski, k tó re sto p y p alą...

O w ichry dziś się m odlę! O ne m nie ocalą! Z achow ałem tęsk n o ty żagle: m ó rz m otyle. F a lo słona, ta k słodka! D o b ro czy n n e morze! Czekam ! N a brzegu tw oim serce swe położę Jak m uszlę p u stą , zbyw szy się żalu, łez, dum y. T y je napełnij g ro t swych tajem nym i szum y, A ry tm w iosła w tę chwilę, ju ż m ąk niepam iętną, N iech odm ierza spokojnie m ego serca tę tn o ” .

s M . E l i a d e, T ra kta t o historii religii, przeł. J. W ierusz-K ow alski, W arszaw a 1966 s. 190-191.

(6)

klucza do literackiej tradycji europejskiej6. Amoenus („przyjem ny” , „ulubiony”) to stały epitet u tego poety, określający piękno przyrody. K am ieńska do topiki loci amoeni wyraźnie się odwołuje. Nie jest to kraina „róż i jaźm inów ” , ale wiecznie zielonych laurów , cyprysów i palm . W ybór flory w ydaje się nieprzypadkow y. Las m ieszany ja k o typ idealnego k ra jo b razu odnajdujem y u H om era, 1 eo k ry ta i W ergiliusza. Isto tn a jest rów nież sam a sym bolika drzew. Z nany ze swej trw ałości cyprys był p o d o b n o budulcem A rki Noego. W kasetkach z tego drzew a R zym ianie przechow yw ali cenne przedm ioty, które chcieli uchronić przed zniszczeniem. L aur, zw any też wawrzynem , m iał leczyć choroby zakaźne i chronić przed m oralnym zbrukaniem . Powodem używ ania w pochodach trium falnych wieńców z tej rośliny było pragnienie oczyszczenia się z krwi przelanej na wojnie7. Ju n g tw ierdził, że archetyp, który w kracza do świadom ości ze św iata m rocznej tajem nicy, otrzym uje kształt ostateczny, kształt sym bolu pod wpływem indyw idualnego d o św iad -czenia. Sąd ten m ożna zasadnie odnieść d o wiersza K am ieńskiej, będącego w całości m ow ą sym bolicznych obrazów , zakotw iczonych w jej biografii, a jednocześnie sięgających pamięci plemiennej.

P od m io t liryczny Powitania A driatyku reaktyw uje m it, sam stając się jego częścią.

Poeta zapisuje to, co zam ierzchłe i wciąż pow racające. T o zdanie jest ty lk o przypom nieniem . Bo zapom nieliśm y - ja k zapom nieliśm y, że ry tm wiersza jest rytm em snu i nie d a się obliczyć am n a palcach, ani w elektronow ych m aszynach, i że sym bole d an e nam we śnie nie są naszą, ty lk o n aszą w łasnością, gdyż n asza pam ięć je s t większa niż nasze życie i sięga wstecz, i jes t częścią, ułam kiem pam ięci rodzaju*.

M ityczna, synekdochicznie skondensow ana przestrzeń tw orzy środow isko przyjazne, w którym p o etk a czuje się zakorzeniona od daw na. O gląda „puszyste ow oce” , będące ostoją trw ania życia, i liście dające zbaw ienny cień. N a tu ra spełnia tu funkcję bezpiecznego azylu, ja k rów nież m edium wyzwalającego utajo n ą pam ięć pierw otną, kom unikującą podm iot z dziedzic-twem k u lturow ym i w łasną „a rch e-g en ealo g ią” . W arto ść tera p eu ty cz n a symboli archetypowych powoduje, że oddziałując bezpośrednio na świadom ość podm iotu stw arzają sferę sym bolicznego, transcendentnego funkcjonow ania ponad bolesną rzeczywistością. T a k ą rolę spełnia archetyp prarodziców pojaw iających się z pasterskim i rekw izytam i przy ognisku. Życie pasterskie od d aw n a stanow iło p o d staw o w ą form ę egzystencji człow ieka. D zięki

6 E. C u r t i u s , Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, przeł. A . B orow ski, K ra k ó w 1997, s. 198.

7 D . F o r s t n e r OSB, Św iat sym boliki chrześcijańskiej, przekł. i oprać. W. Z akrzew ska, P. Pachciarek, R . T urzyński, w ybór il. i k o m en t. T. Ł ozińska, W arszaw a 1990 s. 159-160 177-178.

(7)

Ewangelii Ł ukasza o N arodzeniu weszło rów nież d o tradycji chrześcijańs-kiej. W okresie hellenizm u przedstaw ianie scen bukolicznych m iało w yob-rażać idyllę pokojow ego, beztroskiego życia. P asterski kij należał do w yposażenia człow ieka wolnego, służył do liczenia owiec i utrzym yw ania p o rz ąd -ku w stadzie. W wielu wierszach współczesnych poetów występuje ja k o pars pro toto m itycznej A rkadii. W symbolice starotestam entow ej kij, a właściwie laska, jest nie tylko atrybutem D obrego P asterza. G dy M ojżesz został pow ołany na wodza Izraelitów , Bóg pow iedział d o niego: „A laskę tę weź do ręki, bo nią m asz d o k o n ać znaków !” (Wj 4,17). W ędrujący d o Ziemi Obiecanej mieli spożyw ać wieczerzę paschalną z laską w ręku na znak nadziei.

M atk a niosąca na głowie dzban, będący sym bolem płodności i n a ro -dzin, jest „synonim em istoty życia w sensie zarów no ontologicznym , ja k i egzystencjalnym , a tak że p ostaw y życiu sp rzy jającej, w ykluczającej śm ierć” 9.

P enetracja duchow ości dziecka pow iązana z reaktyw ow aniem m itu p o -czątku to częsty m otyw w poezji K am ieńskiej. K oncepcja czasu - jak zauw aża Z ofia Z aręb ian k a - jest tu koncepcją kolistą, charakterystyczną dla kreacji m itycznych. C zas m ityczny to czas święty, czas w iecznego „ te ra z ” trw ającego „zaw sze” 10. O brzędy liturgiczne nie są niczym innym , jak reaktualizow aniem sakralnego w ydarzenia, k tó re d o k o n ało się w

prze-szłości. O dnow ienie m om entu p rap o czątk u w wierszu K am ieńskiej rów nież m a ch a rak ter dostojnego rytuału.

Podsum ow ująca refleksja jest uśw iadom ieniem sobie, że po d ążan ie „do źródeł" trw ało „od pierwszego k ro k u ” i było rów noznaczne i jednoczesne z procesem form ow ania się osobow ości poetki, dla której k u ltu ra klasyczna stanow iła nie tylko znaczącą część ogólnego w ykształcenia, ale przede wszystkim pewien zespól wartości. A u to rk a Ź ródeł w yw odziła z tradycji antyku grecko-rzym skiego ideały ładu, harm onii i dyscypliny, nieustannie poszukując trw ałości w świecie dokonującej się dezintegracji:

Bez sztuki d la sztuki tru d n o żyć czasem o sekundę dłużej

Są chwile, k tó re przysysają d o nicości n ajtru d n iej przez nie p rzeb rn ąć w tedy trzeb a w ysyłać listy d o po to m n y ch

W szystko co piękne jest w rząd k ach , grzędach, w szeregach".

’ Z. Z a r ę b i a n k a , Świadectwo słowa, K ra k ó w 1993, s. 170. 10 Ibidem, s. 174.

(8)

3. P IE C Z Ę Ć B Ł Ę K IT N A ..., P IE C Z Ę Ć C Z E R W O N A ...

„I w idziałem (...) anioła, w stępującego od w schodu słońca, m ającego pieczęć B oga żywego, i zaw ołał głosem wielkim d o czterech aniołów , którym było d an e szkodzić ziemi i m orzu.

I mówił: N ie szkodźcie ziemi ani m o rzu , ani drzew om , p ó k i nie opieczętuję sług B oga naszego...”

A pokalipsa 7, 2-3

Znakiem pieczęci sygnowano wszystko, co należało chronić i zabezpieczyć. C hcąc zapobiec nadużyciom , starożytni nosili swoją pieczęć przy sobie, bądź to na ręce, bądź n a sznurze zawieszonym na szyi. W Księdze Ezechiela (9, 4, 6) Bóg rozkazuje zaznaczyć czoła swoich wiernych literą T A W , aby zostali oszczędzeni od powszechnej rzezi. Pieczęć to sym bol tajem nicy (w

Apokalipsie księga zapieczętow ana na siedem pieczęci), także apostolstw a

(„Pieczęcią apostolstw a m ego wy jesteście” - Pierwszy list do K oryntian). R ozbudow ana m etonim ia z wiersza K am ieńskiej, nazyw ająca A driaty k „błękitną pieczęcią” , ogniskuje w sobie wym ienione sensy biblijne i potoczne. Pieczęć zam ierzchłego dziedzictw a ch ro n i przed nihilizm em i ro zpaczą, „pow tarzając wieczne T a k ” ludzkości, będące jednocześnie „w iecznym T a k ” dzieł stw orzonych przez nią w kręgu kultury śródziem nom orskiej. Żyjemy zatem , bo żyją wytwory naszych rąk i umysłów. Dzięki nim jesteśm y w stanie przetrw ać „szare ulewy” dziejowych burz.

Sen nad M orzem Śródziem nym - pisał Rym kiewicz - trw a ju ż kilka czy kilkanaście tysięcy lat. P oeta piszący tu i teraz pow inien sobie zdać spraw ę, że urodził się nie tu i teraz, ale tam i wówczas. Odcięcie się od tradycji śródziem nom orskiej staw ia współczesnego tw órcę w sytuacji rozbitka na bezludnej wyspie12.

Błękit wody i nieba wróży pogodę. Jest kolorem spokoju i harm onii. C ierpiąca poetk a zaznaje ukojenia w m om encie, kiedy uśw iadam ia sobie, że jest bezpieczna, bezpieczna nie tyle m oże w sensie fizycznym, co duchow ym . Bezpieczna, bo naznaczona ju ż „od pierwszego k ro k u ” znam ieniem trw ałości i nieprzem ijalności, ale też dlatego, że jej życie było nieustannym podążaniem d o „kolebki tego co ludzkie” . H eidegger mówił: „C złow iek jest tym , kim jest, właśnie wtedy, gdy daje świadectwo własnem u istnieniu. D aw anie św iadectw a nie jest dodatkow ym i ubocznym wyrazem człow ieczeństw a, lecz w spółtw orzy ludzkie istnienie” 13.

Powitanie Adriatyku odsyła przez analogię m otyw ów d o wiersza T adeusza

Różew icza z tom u Uśmiechy (1955), zatytułow anego A nioł m ieszczański. G roteskow y utw ór posługując się toposem rajskiego ogrodu i sym bolem pieczęci niejako a'rebours, zdaje się być negatywem utw oru ze zbioru Źródła'.

12 J. M . R y m k i e w i c z , op. cit., s. 7.

13 M. H e i d e g g e r , H ölderlin i istota poezji, przeł. K . M ichalski, „T w ó rczo ść” 1976, n r 5, s. 93.

(9)

P łakał a n io ł w bufecie przy ulicy K rupniczej, an io ł w berecie,

że m u k to ś z dłoni m iecz ognisty wytrącił, że język m u się plącze,

że zap o m n iał K o ch an o v iu sa i Szarzyńskiego Sępa.

S tało się w koło tępo i szaro,

ty lk o m ilczenie było złote ja k ilum inacja w księdze,

a pieczęć czerw ona z krwi.

P ark Jo rd a n a to ogród oliw ny, a kulaw y d ozorca,

szatan d o b ry i dziw ny, żółtym kciukiem strąca łzę.

A n ioł szedł i p a d ały róże, otw ierały się ra n y i niebiosa, rosa o p ad ała drog o cen n a...

T y tu ło w a p o stać zostaje żałośnie zd efo rm o w an a, p o zb a w io n a o ręża strzegącego bram rajskiego og ro d u . P ara d o k saln ie - m iejsce biblijnego Edenu zajm uje przestrzeń odartego z aury sacrum ogrodu oliwnego, będącego jednocześnie parkiem Jo rd a n a , gdzie nie m a Boga, gdzie isto tą cierpiącą i w spółczującą ludzkości jest sam szatan. W edług d o k try n y chrześcijańskiej, bez m ęki C h ry stu sa w Sadzie O liw nym G etsem ani p o w ró t p o to m k ó w A d am a i Ewy d o ogrodu w E denie jest przecież niem ożliwy. Płacze diabeł i anioł - nie m a trium fu d o b ra ja k w średniow iecznym m oralitecie. N ie m a pokonanych i zwycięzców. O statn ia stro fa wiersza zaw iera u k ry tą parafrazę słów pieśni adw entowej. Jest to m o dlitw a wiernych o łaskę bożą, której oczek u ją p o d p o sta c ią o p ad a ją cej z n ieb io s ro sy , m ającej ich obm yć z „ trą d u grzechu” . W wierszu Różew icza - m im o że „ d ro g o cen n a rosa o p a d a ” - nic się nie zm ienia. O tw ierają się co p ra w d a n ieb io sa, ale rów nocześnie z nimi i rany. C hociaż alejami przechadza się anioł, róże m dleją niczym kw iaty z Deszczu jesiennego Staffa, posypane przez szatana popiołem . Dziw ne przem ieszanie m otyw ów i sym boli, wręcz ich splątanie, potęguje efekt zagubienia i beznadziejności oczekiw ania na odkupienie.

N iepogodę dziejów , n azw an ą m etafo ry czn ie w Pow itaniu A d ria tyku „szarą ulew ą” , rozprasza błękit pieczęci Ś ródziem nom orza, „pow tarzającej nasze wieczne T a k ” , wyciśniętej niczym stygm at apostolstw a n a ustach potom nych. M otyw szarości w Aniele m ieszczańskim m a tę sam ą sem antykę co u K am ieńskiej, wzięty jest je d n a k - ja k cały zresztą wiersz - w ironiczny cudzysłów , przysłów ek „sz aro ” Różew icz żartobliw ie wywodzi bow iem od

(10)

nazw iska a u to ra Rytm ów ... Szarość zostaje rozjaśniona „złotym m ilczeniem ” wobec „p lątan ia się języka” , wobec niem ożności wypowiedzenia się. Kluczem do tajem nicy owego m ilczenia jest „czerw ona pieczęć z krw i” , będąca dla Różew icza, jak sądzę, tym sam ym , czym dla K am ieńskiej „kolczaste druty krw i” .

„P o eta staje się rytualnym zwierzęciem ofiarnym , m altretow anym o d -kupicielem stulecia, które uśmierciło Boga, cierpiącym uzdrowicielem ep o k i” 14

pisze Zbigniew M ajchrow ski o toposie poety zranionego. W obu in terpretow anych przeze m nie wierszach topos ów występuje, ale o ile u K a m ień -skiej pojaw iają się p ró b y jego przełam ania, o tyle u R óżew icza rzutuje on n a całokształt twórczości. Poezja a u to ra Niepokoju jest m ilcząca poezia „otw artej ra n y ” 15.

D la Różew icza nie m a takiego m iejsca, gdzie człowiek m ógłby wyzwolić się ze świadom ości pustki i cierpienia. W szystkie podróże poety kończą się poczuciem klęski. Italia - „azyl estetów ” , miejsce w spólne wszystkich m itów i topoi - przybiera w poem acie E t in Arcadia ego z tom u Głos Anonim a postać ordynarnego śm ietnika. Raj W inckelm anna i G oethego zyskuje tu wszelkie „ a tu ty ” cywilizacyjnego piekła, w którym sztuka staje się źródłem prym ityw nych uciech tłum u, gdzie za spraw ą w yuzdanego biologizm u naw et „słowo stało się ciałem ” . Poza bolesnym „teraz” nie m a nic - ani przeszłości, ani przyszłości.

W iersz K am ieńskiej z tom u Ź ródła stanow i niejako o dpow iedź na „ a n o n s ” Ocalonego, odpow iedź d a n ą jed n ak ze św iadom ością, że poezja, tw ór „najbezradniejszego ze stw orzeń” , jest tylko „kruchym naczynkiem z piachu słów ” , bo ja k świat światem nigdy nie d ysponow ała innymi środkam i ja k w iarołom ne i budzące m nóstw o podejrzeń słowo:

Szaleńcy budow ali poezję Z cyfr i p ierw iastków , Ale było to tak groźne,

Że sam i odw racali się z przerażeniem , W róciliśm y więc znów do p o czątku D o szczebiotu barw y

I gaw orzenia św iatła...16

T rzeb a przypom nieć sobie pierw sze słowo Od niego znow u w szystko się w ysnuje17.

Z. M a j c h r o w s k i , ,,Poezja j a k otwarta ra n a " ( C zytając R ó żew icza ), W arszaw a 1993 s. 232.

15 O kreślenie M ajchrow skiego.

16 A . K a m i e ń s k a , M u zy , [w:] Źródła, W arszaw a 1962, s. 103.

A. K a m i e ń s k a , Nieśmiałość, [w:] W p ó ł słowa, W arszaw a 1983, s. 96. W e wczesnej tw órczości R óżew icz tak że szukał słow a, w eryfikow ał p o jęcia, u siłu jąc o d n a le źć d aw n e, właściwe im znaczenia.

(11)

Poezja K am ieńskiej zrodziła się z troski o drugiego człow ieka i nigdy nie m iała w sobie nic z w irtuozerskiego popisu. P rzem aw iała w prost - bez użycia ironicznego naw iasu i wszelkich „podstępów sztu k i” 18 - p rzedkładając jasn o ść intencji ponad form alną m aestrię:

Już m iałam z am iar zostaw ić w szystko pow ietrze w zgórza rzeczy i rzeczne i rzew ne

Lecz dla C iebie p o trzeb n e m i są słow a czyste jak o p a tru n k i n a ra n y bolesne19.

G dyby przyjąć, że sztuka m a jed n ak d o spełnienia pew ne zadan ia, to w ydaje się, że „rzępolenie na hum anistycznych sk rzy p k ach ” jest czasem bardziej potrzebne niż podszyty czarnow idztw em intelektualizm wielkich poetów , potrzebne jak B ukoliki i Georgiki pisane przez W ergiliusza nieza-chw ianie ufającego w b o sk ą n a tu rę człow ieka i św iata w czasie, gdy A rk a d ia na Peloponezie spływała ludzką krwią.

N ajp o tw o rn iejszy kryzys historyczny św iata w spółczesnego - d ru g a w o jn a św iatow a, o ra z w szystko to , co o n a ze sobą przyniosła i co n a stąp iło p o niej — w w ystarczającym sto p n iu pokazał, że w ykorzenienie m itów i sym boli jest niem ożliwe. N aw et w najb ard ziej beznadziejnych sytuacjach historycznych (w o k o p ach S talin g rad u , w hitlerow skich o b o zach ko n cen tracy jn y ch i w sow ieckich łagrach) kobiety i mężczyźni śpiewali pieśni, słuchali opow ieści (gotow i o d d a ć za nie część sw ych głodow ych racji żyw nościowych); opow ieści te p o p ro stu zastęp o w ały im m ity, pieśni zaś nasycone były tęsknotam i. T a niezw ykle isto tn a i p o n ad czaso w a część isto ty ludzkiej, zw ana w y o b r a ź n i ą , sk ą p a n a jes t w sym bolizm ie, w ciąż k a rm iąc się m itam i i archaicznym i teologiam i“ .

Św iadom a tej praw dy i wbrew pozorom „stąp ająca po ziem i” K am ieńska napisała R ozm ow y z profesorem L a leczko - rem edium na traum atyczne dośw iadczenia czasu wojny. T ytułow y b o h ater tego eseju, będący wyraźnie

porte-parole au to rk i, na pytanie, czy jest wierzący, odpow iada: W ierzę w H erm esa T rism egistosa!” . O dpow iedź ta nie w yrasta z naiwnej w iary, nie jest też wcale wyrazem łatwego optym izm u, lecz świadectw em dojrzałej m ądrości hum anisty.

Szczęśliwy n a ró d k tó ry m a p o etę

1 w tru d ac h sw oich nie kroczy w m ilczeniu.

18 Cz. M iłosz w wierszu Czytając ,,Notatnik" Anny Kamieńskiej pisał: „ N ie była w ybitną p o etk ą. A le to sp raw iedliw e./D obry człowiek nie nauczy się p o d stęp ó w sz tu k i” (Dalsze okolice, K ra k ó w 1991, s. 29).

19 A. K a m i e ń s k a , Już miałam zamiar, [w:] Drugie szczęście Hioba, W arszaw a 1974, s. 35. 30 M . E l i a d e, Obrazy i symbole, przeł. M . P. R o d ak o w ie, W arszaw a 1998, s. 22.

(12)

Grażyna Bujała

EIN BLAUES SIEGEL..., EIN KOTES SIEGEL...

(Die Randbemerkungen des Gedichtes Begrüßung der Adria von Anna Kamieńska)

( Z u s a m m e n f a s s u n g )

A n n a K am ień sk a (1920-1986) rückte in d en B and Quellen (1962) ein G e d ich t Begrüßung

der A d ria ein. D ieser A rtik el ist ein V ersuch d e r W e rk sin te rp re ta tio n u n te r b e so n d e re r

B eachtung seines literarischen U m feldes. E r v erdeutlicht die B ed eu tu n g des Schaffens der u n tersch ätzen D ich terin , die sich a u f die Suche d e r L ösungen der m enschlichen E xistenzfragen m achte. D er A rtikel ist eine A u sein an d ersetzu n g m it M iłosz, d e r A n n a K a m ie ń sk a den N am en h erv o rrag en d e D ich terin absprach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Uwaga: Nie ujawnia się w/w informacji jeżeli Wykonawca, nie później niż w terminie składania ofert zastrzegł je oraz wykazał, że wskazane informacje stanowią

b) cena jednostkowa prawa opcji będzie identyczna jak zamówienia podstawowego, określona w formularzu asortymentowo-cenowym, dołączonym do oferty złożonej przez

(Uwaga: nie ujawnia się w/w informacji jeżeli Wykonawca, nie później niż w terminie składania ofert zastrzegł je oraz wykazał, że wskazane informacje stanowią

(Wszelkie informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa w rozumieniu ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, które Wykonawca zastrzeże jako tajemnicę

(Uwaga: wszelkie informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa w rozumieniu ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, które Wykonawca zastrzeże jako

(Uwaga: nie ujawnia się w/w informacji jeżeli Wykonawca, nie później niż w terminie składania ofert zastrzegł je oraz wykazał, że wskazane informacje stanowią

Odpowiadając na zaproszenie do wzięcia udziału w postępowaniu prowadzonym w trybie przetargu nieograniczonego na „dostawę wyrobów medycznych oraz

Oświadczamy, że zapoznaliśmy się z Zaproszeniem do udziału w negocjacjach w trybie zamówienia z wolnej ręki, spełniamy wszystkie jego warunki, oferujemy