• Nie Znaleziono Wyników

Na marginesie aksjologii Henryka Elzenberga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Na marginesie aksjologii Henryka Elzenberga"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

F I L O Z O F I A X I I — N A U K I H U M A N IS T Y C Z N O -S P O Ł E C Z N E — Z E S Z Y T 228 — 1991

Zakład Etyki

R ysza rd W iśn iew ski

NA M ARGINESIE A K SJO L O G II HENRY KA ELZENBERGA

Z a r y s t r e ś c i . Artykuł zawiera uwagi na temat niektórych aksjologicznych i etycznych rozważań Henryka Elzenberga oraz próbą oceny ich znaczenia dla rozwijania badań w poruszonym zakresie. Wybór zagadnień podyktowany został zainteresowaniami i punktem widzenia autora artykułu. Jednakże są to zagadnie­ nia fundamentalne aksjologii. Rozważane są przeto: pojęcie wartości, pojęcie war­ tości ujemnej, poznanie wartości. Z treści artykułu wynika zainteresowanie aksjo­ logicznym eimipiryzmem Henryka Elzenberga.

Z naw com polskiej aksjologii, e ty k o m i estetyko m , w iadom o 'było, że Elzeniberg m a n iejed n o do pow iedzenia w dziedzinie ich zainteresow ań. W skazyw ały na to n a jp ie rw przew ażnie niew ielkie, a'le ■zdradzające e ru ­ d y cję i k u ltu rę filozoficzną, rozpraw y, spraw ozdania z odczytów , recenzje (często polem iczne), n a stę p n ie w ydane w 1966 r. w postaci to m u esejów i stu d ió w kry ty czn y ch , zatytułow anego P róby k o n ta k tu i, oraz tom u roz­ p ra w z filozofii i h u m an isty k i pod ty tu łe m W artość i człow iek 2. Nieco wcześniej polski czy teln ik m ógł zapoznać się jeszcze z dziennikiem filo­

zoficznych zm agań E lzenberga z sam ym sobą; w kulturze..., w cza­ sie... T en filozoficzny a u to p o rtre t to K łopot z istn ien iem 3. U jaw niony został w n im głęboko osobisty c h a ra k te r filozofii, tru d szukania i fo r­ m ułow ania p raw d y o m o tyw ach i rac jac h naszych postaw w św iecie k u ltu ry . To u jaw n ien ie su b iek ty w n ej stro n y filozofii w cale jed nak nie su g e ru je subiektyw ności p raw dy, jako że przedm iot w iedzy w y d aje się m u ja k n a jb a rd zie j o biektyw ny, n iezależn y od nas.

P rzy g o to w an y p rzez B ogusław a W olniewicza i jego w spółpracow ni­ ków zlbiór k ilk u tekstów (szkiców, w ykładów ) Elzenberga, w cześniej nie znanych, arty k u łó w , analiz i w spom nień o n im w setn ą rocznicę urodzin filozofa, op ub likow any w 12 n um erze „S tudiów Filozoficznych” z 1986 r., upew nia n a s w oibu przekonaniach. A więc po p ierw sze w tym , że nie

1 H. E l z e n b e r g , Próby kontaktu. Eseje i studia krytyczne, Kraków 1966. 2 I d e m , Wartość i człowiek. Rozprawy z humanistyki i filozofii, Toruń 1966. 3 I d e m , Kłopot z istnieniem. Aforyzm y w porządku czasu, Kraków 1963.

(3)

m ożna w polskiej aksjologii znaleźć a u to ra , k tó ry by ta k w nikliw ie i w ie­ loaspektow o p roblem w artości rozw ażał, zm ierzając w istocie do sy ste ­ mu. I po drugie, ta prólba o kreślenia swego stanow iska w zględem św iata ocen i w artości, prólba, k tó rą m ożna odczytyw ać jako w yraz potrzeb praktycznych, św iatopoglądow ych, nie dając w yniku, to znaczy — sy­ stem u, dała jed n ak „drogę”, doświadczenie. Tym dośw iadczeniem ze sw ej życiow ej p ró b y (drogi) poznaw czo-praktycznego uchw ycenia w artości Elzenberg dzieli się z nam i.

Co m ożna i trz e b a p rze jąć z tego dośw iadczenia? Co w jakiś czas po jego śm ierci o k azuje się lub m ogłoby się okazać w kładem w filozofię w artości w Polsce? Z aintereso w anie Elzenibergiem jest widoczne. Spis p u blikacji pośw ięconych jego twórczości ujaw n ia m iędzy in n y m i trz y rozp raw y doktorskie ,na tem at jego aksjologii (w T oruniu, G dańsku i W a rsz a w ie)4. N iniejsze rozw ażania nie zm ierzają do rek o n stru k c ji aksjologii Elzenberga. Są raczej w ybiórczą reflek sją nad tym , co w p rz e ­ k o n aniu a u to ra w a rte jest d y sk u sji lub k o n ty n u acji. A u to r ty ch roz­ ważań, usiłując znaleźć sw oją odpowiedź n a dręczące go py tan ia z za­ k resu filozofii w artości i m etaety k i, jest prześw iadczony, że n ad poglą­ dam i Elzenberga koniecznie trzeb a się zastanow ić. O publikow ane w „S tu ­ diach Filozoficznych” m a te ria ły arohiwa'lne i studia nad aksjologią auto­ ra K ło p o tu z istn ien ie m zobow iązują w łaściw ie ido tego.

W SPRAWIE POJĘCIA WARTOŚCI

H en ry k Elzenberg n ie był z pew nością w Polsce pierwszymi, k tó ry zagadnieniam i w arto ści się zajm ow ał, aczkolw iek jest praw dopodobne, że to o n pierw szy użył w naszej lite ra tu rz e nazw y „aksjologia” 5. Ju ż w 1910 r. ukazała się książka F. Znanieckiego Zagadnienie w artości w f i ­

lozofii. O ile jed n ak praca Znanieckiego, n ie w nosząc nic istotnego do

dy sk u sji n a d p ro blem am i w artości, je s t dla h isto ry k a aksjologii w Polsce raczej fak tem biblio g raficzn ym niż próbą podjęcia problem ów teorii w artości, to z kolei za w yraźnie aksjologiczną pracę należy uznać roz­ p raw ę h a b ilita c y jn ą W ładysław a T atarkiew icza O bezw zględności dobra z 1919 т . 6 Na początek naszego stulecia p rzy p ad ły także w yk łady z ety k i

4 Por. J. Z u b e l e w i c z , Bibliografia prac o Henryku Elzenbergu, Studia Fi­ lozoficzne 1986, nr 12, s. 165. Chodzi o następujące rozprawy doktorskie (maszy­ nopisy): J. B r o d a , Etyka Henryka Elzenberga, Toruń 1979; M. W o r o n i e с k i, Podstawy poglądów aksjologicznych Henryka Elzenberga, Uniwersytet Gdański, Gdańsk 1983; J. Z u b e l e w i c z , Filozofia kultury Henryka Elzenberga, PAN, Warszawa 1984.

5 Zwraca na to uwagę U. S c h r a d e , Aksjologia formalna Henryka Elzenber- ga, Studia Filozoficzne 1986, nr 12, s. 84.

(4)

K azim ierza Tw ardow skiego 7. Od recen zji ze w spom nianej ro zp raw y Ta­ tarkiew icza rozpoczyna się spis p u b lik acji M arii Ossowskiej, k tó ra , po­ dobnie jak E lzenberg o M arku A u reliu szu 8, pisała n a początku la t dw u­ dziestych o aksjologii s to ic k ie j9. Dalsze prace naukow e Znanieckiego, T atarkiew icza, O ssow skiej, później zaś K otarbińskiego i Czeżowskiego, stanow ią in te re su ją c y k o n tek st rozw oju aksjologii i teo rii ety k i w Polsce. S tu d ia porów na wc zo-kry tyczne nad poglądam i tych filozofów ujaw n iają rozm aite zbieżności i różnice, dając ty m sam ym pouczający i in sp iru jący m a te ria ł w yjściow y d'la dalszych p y ta ń w teorii w artości.

P odobnie jest z pojęciem w artości. C h arak tery sty czn e dla Elzenberga rozróżnienie w artości p erfek cy jn y ch i u ty lita rn y c h odnosi się do z n an e­ go rozróżnienia w artości bezw zględnych i w zględnych, k tó ry c h n a jg łę b ­ szą — jak się tw ierd zi — analizę, prow adzoną z .pozycji teorii bezw zględ­ ności dobra, p rzed staw ił w łaśnie Tatarkiew icz. O baj filozofow ie czynią w artości (nie w n ik ajm y w szczegóły sam ego pojm ow ania term inów „ w ar­ tość” i „dobro”) c e n tra ln y m pojęciem aksjologii form alnej, ja k określa ogólną teorię w artości Elzenberg. Obaj d a li też jpolskiej aksjologii w y ­ jątkow o p recy zy jn e rozw ażania n a d pojęciem w artości bezw zględnej (p e r­ fekcyjnej), do ujęcia k tó re j dochodzi się nie przez m etafizykę, ale przez analizę naszych ocen i w yodrębnienia tych, k tó re bezpośrednio w artość tę 'ujm ują.

Je d n a k Elzeniberg zdaje się dokładniej w nikać w istotę w artości. Nie znaczy to, że z n ajd u jem y u niego rozw ikłanie problem u definicji w a r­ tości, ale w ysiłek w (kierunku znalezienia sposobu zw iązania po jęć „w ar­ tości” i „pow inności” , w ysiłek p od ejm ow any zresztą jfuż p rzez I. K anta, jest poruszaniem się po w łaściw ej drodze. W arty k u le L es idées de

valeur et d ’obligation z 1934 ir. ujm ow ał Elzenlbeirg ten p rob lem n a s tę ­

pująco:

Wartość sama w sobie nie jest aini cechą, którą przedmiot powinien posiadać, ani żadną cechą w ogóle. Jest ona f a k t e m , że przedmiot jest taki, jaki powi­ nien być, a hiorąc sprawę najszerzej — jest zgodnością między stanem rzeczy istniejącym i stanem rzeazy powiinnym 10.

B ogusław W olniewicz pisze, że w to ru ńskich w ykładach z la t 1946/1947 pow iadał E lzenberg to samo: „W artość jest to re la c ja zgod­

7 Por. (opracowane do diruiku przez I. Dąmbską wykłady z etyki K. Twardow­ skiego zamieszczone w „Etyce” nr 9, 12, 13, 20.

8 H. E l z e n b e r g , Marek Aureliusz. Z historii i psychologii etyki, Lwów — Warszawa 1922.

9 M. N i e d ź w d e c k a [M. Ossowska], Zarys aksjologii stoickiej, Przegląd Filozoficzny 1923, z I, s. 1—62.

10 Cyt. za B. W o l n i e w i c z , Myśl Elzenberga, Studia Filozoficzne 1986, nr 12, s. 62.

(5)

ności (takożsamości) m iędzy sta n e m rzeczy pow innym i fak ty czn y m ” и . D ecydując się n a polski d ru k fra g m en tu tego a rty k u łu (kom unikatu) w tom ie W artość i człow iek, daje a u to r w 'przypisie końcow ym w y jaś­ nienie:

W dalszym ciągu komunikatu usiłowałem wykazać, że „wartościowy” da się zanalizować ja!ko „taki, jaki powinien toyć”. Ale — wśród innych zarzutów raniej groźnych — w tym samym już tekście formułowałem następujący: jeśli nie ma oparcia w pojęciu wartości jako pierwotnym, nie można podać, d l a c z e g o , rze­ czy miałyby być takie raczej iniż inne. Powinność spadłaby „z nieba”; imperatyw „być takim a takim” byłby całkowicie bez podstaw. To minie skłoniło do znacz­ nej modyfikacji poglądu, który w teij pracy przedstawiłem i który wyznawałem później czas dłuższy. Doraźne na tym miejscu podanie zaszłych zmian nie wchodzi w rachubę; pogląd moono się skom plikował12.

Ten przypis p o w stał w p rzy b liżen iu trzydzieści lat po sform ułow aniu przez Elzenberga poglądu, iż w artość d a je się zanalizow ać za pomocą pojęcia powinności, i św iadczy o m odyfikacji pojęcia w artości. W jakim k ieru n k u ta m odyfikacja poszła, nie w iem y. A le B. W olniewicz zn ajd u je w n o tatk a ch Elzenberga do w ykładów toru ń sk ich z la t 1948/1949 in te ­ resu jący fra g m en t dotyczący rozw ażanej rela cji w artości i powinności:

Można odwrócić stosunek i zdefiniować powinność przez wartość perfekcyjną. To się nie udaje [moim zdaniem — pisze Elzeniberg]; jednak, znowuż: możliwość takiej próby rzuca pewne światło na pojęcie powinności. (Wyjaśniają się wzajem­ nie). [...] To, co tu nie zadowala, to że poijęć wprowadzonych w Tełacji do siebie jest tylko dwa: a więc wielkie ubóstwo systemu 13.

W olniewicz tw ierdzi, że E lzenberg ibył bliski rozw iązania te j tru d ­ ności, że należało p rzy jąć związek w artości i .powinności za aksjom at c h a ra k te ry z u ją c y jednocześnie oba pojęcia jako .pojęcia p ierw otn e. A poza ty m — jego zdaniem — m ożna u Elzenberga znaleźć dalsze aksjom aty. W olniewicz zw raca uw agę na rozróżnienie .^powinności b y tu ” i „pow in­ ności cz y n u ”. Ta pierw sza, zarazem p ierw otna, zakłada, że pew ne m ożli­ w e s ta n y irzeczy są „pow inne” i dopiero, jeśli znajdzie się jakikolw iek w ykonaw ca pow innego w pierw szy m znaczeniu, w tedy pow staje pow in­ ność uczynienia czegoś w tym k ieru n k u . P o n ad to w ym ienia jeszcze W olniewicz założenie istn ien ia sw oistej „woli autonom icznej”, w olnej od ulegania m otyw om biologicznym i em ocjonalnym , w oli nazyw anej też „im eta-em piryczną” 14. W ty m kontekście w w ykładach z la t 1946/1947 pisze Elzenberg: „ S tan ;rzeczy p o w in n y to taki, co do k tó reg o b y k a żd y podm iot chciał żeby był, gdyby posiadał wolę autonom iczną” 15. W związ­

11 Ibid., s. 62.

12 H. E l z e n b e r g , Wartość..., s. 11. 13 B. W o l n J e w i c z , op. cit., s. 60. 14 Por. ibid., s. 60—61.

(6)

ku z pow yższym ujęciem zagadnienia w artości i pow inności W olniewicz dostrzega w E lzenbergu jednego z p rek u rsoró w przełom u w logice deon- ty c z n e j16.

J e d n a k logika deontyezna w ym aga sp ecjaln ych rozw ażań. Spójrzm y na in te resu jąc e nas zagadnienie w artości przez p ry zm at filozofii w a r­ tości. Z w raca tu ta j uw agę po trak to w an ie w arto ści n ie jako cechy p rze d ­ m iotów czy przedm iotu, lecz jako sta n u rzeczy (przedm iotu). Rzeczy istn ieją tak, m a ją tak ie cechy, że są rzeczam i w artościow ym i. I takie w łaśnie p ow inny !być. A znow u odw rotnie: p o w in n y być takie, jakie w łaśnie, te sta n y rzeczy, tu i teraz są. W ty m znaczeniu — jeśli dobrze rozum iem y m yśl Elzeniberga — w artości są fak tam i. W artości są przeto fak ta m i odsłaniającym i się nam w ocenach, w sw oistym sposobie prze­ żyw ania św iata. Je śli więc nasze poznawczo-w olicjonaline ujęcie rzeczy­ w istości jest autonom iczne, to znaczy nie jest kierow ane pragnieniam i lub uczuciam i, to jesteśm y w sta n ie uchw ycić te n fak t, że sta n rzeczy jest taki, jaki pow inien być, i zarazem , że po w inien być taki, jaki jest. W sy tu a c jac h tego rodzaju m ożliwe są też odkrycia, iż rzeczy są takie, jakie nie po w in n y być, i — nie pow inny być takie, jakie są. P ro blem w artości sta je się w ten sposób zagadnieniem poznania w artości. Zagad­ nienie istnienia w artości w koncepcji E lzenberga mogłolby n a to m ia st być rozw ażane dalej w zw iązku :z ujęciem tego p ro b lem u przez T. Czeżow- skiego w k ateg o riach teorii transcendentaliów , czyli sposobów istnienia rzeczy.

Do kw estii poznania w artości p e rfe k c y jn e j w rócim y. W arto jednak zwrócić uw agę na to, że w śród w artości spoty kam y przede w szystkim u ty lita rn e , realizu jące nasze 'potrzeby i p ragnienia, odpow iadające na­ szym uczuciom. Poniew aż z podziałem na w artości perfek cy jn e i u ty ­ lita rn e k rzy ż u je się podział na w artości ostateczne i in stru m e n ta ln e (pochodne), więc obszar dóbr u ty lita rn y c h rozw arstw ia się talkże na ostateczne i in stru m en taln e.

Wantceć utylitarną ostateczną ma to [pisał Elzenberg], co jestt samo bezpo­ średnio, ze względu 'na siebie samo pożądane, potrzebne albo przyjemne — instru­ mentalną zaś to, bez czego nie może być tego, co jest wartościowe ostatecznie17.

Ś w iat w artości u ty lita rn y c h jest św iatem nam aksjologicznie n a jb liż ­ szym, św iatem , poprzez k tó ry w kraczam y w obszar w artości w yższych, doskonalszych, p erfek cyjn y ch , a jednocześnie d ający ch 'uzasadnienie w szy­ stk im po p raw n y m 'ujęciom m iejsca w arto ści u ty lita rn y c h w życiu czło­ w ieka. O ile w arto ści u ty lita rn e zaspo k ajają nasze po trzeb y i stąd czer­

16 Ibid.

17 H. E l z e n b e r g , Wartość ostateczna i wartość pochodna. („Tekst żemło- sławski”, rozdz. V), Studia Filozoficzne 1986, nr 12, s. 21.

(7)

pią sw oje uzasadnienie, to w artości p e rfek cy jn e uzasadniają się sam e, sw oją k o n k re tn ą treścią. Ś w iat bliższych n a m w artości, jeśli jest obsza­ rem w spólnie w yznaw anych w artości, jest św iatem k u ltu ry . Je śli ktoś w prow adza w obieg określone w arto ści i wailczy o ich uznanie, znajd u je się, zdaniem Elzenberga, na tere n ie k u ltu ry . M otyw em takich s ta ra ń i realizacji jest sław a, uznanie, nagroda.

Wartość jest tu traktowana przez samego jej realizatora (twórcą) jako coś, co ma się prezentować na zewnątrz; od czego ma bić pewien blask budizący zachwyt paitrzącyah. [I wreszcie błysk dtliwa sentencja:] Kultura jest paradą war­

tości 18.

Tym , co przek racza tak pojętą przez Elzenberga k u ltu rę i bierze się z innej, czyli eudajimonicznej m otyw acji, jest religia, k tó rą — ja k w ia­ domo — ro zu m iał o n n a swój sposób. Nie będziem y tu tego rozw ijać 19. Chcem y ty lk o wskazać, że w przeżybiach w artości p e rfe k c y jn y c h n a s tę ­ puje, jak pisał, „m subs'tancjacja” w artości. Znaczy to, „ko n su m u je” się je w e w łasnym w nętrzu , „p rzetw arza” n a szczęście, ko n tem p lu je. Je st w ty m u jęciu sw oisty m istycyzm etyczny, perfek cjon izm o p a rty na abso­ lutyzm ie i obiektyw izm ie etycznym,. Ale czy to jest religia? Elzenberg staw ia sam ta k ie p y tan ie i odpow iada:

Jest to życie wewnętrzne', coś bliższego etyki (pojętej pozaspołecznie) niż re­ ligii. [ Fednakże:] Religijna, jest w tym absolutna samotność... [...] przyjęcie tej samotności i postanowienie Wbudowania w nią peini życia i szczęścia. [...] To jest akt religijny par excellence, przełom od „świata” ku temu, co nie jest „światem”, tylko jego przeciwieństwem. [...] Tym czymś jest tu własne wnętrze, [...] teren,

na którym ma się realizować wartość i świętość w.

W idać, że Elzenberg staw ia etykę w m iejsce religii, czyni z etyk i religię nieteistyczną. Ew olucja poglądów a u to ra K ło po tu z istnien iem jest in te resu jąc y m p rzy p ad k iem dokonyw ania się swoistego procesu alie­ n acji aksjologicznej. P o w sta je p rzeto p y tan ie, czy dążenie do o b iek ty ­ wizm u aksjologicznego i absolutnego u jęcia w artości n ie prow adzi n ie­ uchronnie do takiego napięcia w sto su n k ach ze św iatem k u ltu r y (w sen ­ sie przedstaw ion y m p rzez Elzenberga), k tó re jest napięciem sam otności, a zarazem czy nie prow adzi to do m isty cy zm u i subiektyw izm u etycz­ nego? P y ta m y o to, ale nie chodzi tu o k ry ty k ę om aw ianej filozofii w a r­ tości. O baw iam y się, że od ry w an ie w artości od k u ltu ry , a zwłaszcza

18 I d e m , M otywacja etyczna. (Wartość w religii i kulturze), Studia Filozo­ ficzne 1986, nr 12, s. 14.

19 Por. J. B r o d a , Etyka a religia w ujęciu Henryka Elzenberga, Zeszyty Naukowe Politechniki Śląskiej, Nauki Społeczne, z. 41, Gliwice 1985, s. 65—73.

(8)

takie ich o dryw anie, k tó re ra d y k a ln ie dzieli w artości ,na absolutne i w zględne (u ty litarne), prow adzi — jak się zdaje — do m istycyzm u perfek cji aksjologicznej lu b etycznej.

'KILKA UWAG O WARTOŚCI UJEMNEJ

E ty ka euro p ejsk a o p e ru je p rzede w szystkim k ateg o rią w artości do­ datniej. Dowodem tego jest, że term in „w arto ść” oznacza w łaściw ie ty l­ ko w artość dodatnią, zaś d la oznaczenia w artości u jem nej używ a się najczęściej term in u „an ty w arto ść ” lub „pirzeciww artość” (jak w olałby Elzenberg). Dobro i zło są jed n ak in n y m i pojęciam i tej -samej euro­ pejsk iej św iadom ości aksjologicznej; stosow ane są w sy tu a c jac h bardziej

em pirycznych, realnych, noszą w sw ej .historyczno-językow ej p ro w e­ niencji p rzed au g u sty ń sk ą trad y cję, odpow iadającą bardziej dośw iadcze­ niu niż spekulacji. Dobro i zło — to c h a ra k te ry s ty k i d w u przeciw staw ­ nych aspektów w artości, to odm ienne c h a ra k te ry s ty k i jednakow o re a l­ nych procesów czy stan ó w rzeczy. Je d n a k augu styń sk a koncepcja zła nierealnego, zła jako b rak u d o b ra, w y tw o rzy ła i w ty m układzie p o ję­ ciow ym określone naw yki in te rp re ta c y jn e. S p rzy jała tem u i ta okolicz­ ność, że od S okratesa podnoszona jest k w estia tego, czy człowiek w ogó­ le m oże chcieć zła świadom ie.

Rozw ażania Elzenberga n a d w arto ścią u jem n ą sięgają podstaw tego ważnego i trudnego pro b lem u filozofii w artości. Niezależnie już od n a ­ w yków językow ych p rz y jm u je on, że w artość d o d atn ia i w artość u jem n a nie są ró żn y m i charakterystykam i., lecz przeciw staw n ym i w obrębie w spólnie je obejm ującego ogólnego pojęcia „w arto ść”. W artość d o d a t­ n ią m a przedm iot, jeśli m a cechę wartoiścio t w ćrczą, ja k ą (pow inien mieć, n ato m iast w artość ujem ną m a p rzed m io t w tedy, g d y m a jak ąś cechę, k tó ra w yklucza posiadanie cechy pow innej. W artość u jem ną m a p rze d ­ m iot, k tó ry legity m u je się posiadaniem cechy „ p r z e c iW p o w in n e j” . A n a­ lizując teorie sto su n k u cechy u jem nie w artościow ej do cechy dodatnio w artościow ej, odrzuca Elzeniberg teorię b ra k u o raz teorię sk rajn y ch m iejsc ina skali dobra i zła. Sw oje stanow isko p rzedstaw ia jako teorię „w ykluczania”, co znaczy, że kładzie się nacisk n a rela cję w ykluczania s i ę cechy w artościotw órczej przedm iotu dodatnio w artościow ego z cechą w artościo tw órczą przedm iotu ujem nie wartościowego.

W spółodniesienie w ylkuczających się cech w artościotw órozych nie jest całkow icie zw rotne. Jeśli bow iem imamy dw ie cechy ontycznie i lo­ gicznie w ykluczające się, zaś jedna z n ich rozpoznana została jako ce­ cha dodatnio wartościotwćircza, to n a m ocy w ynik ania logicznego w no- sim y, zdaniem Elzenberga, że d ru g a cecha jest ujem n ie w arto ścio tw ćr- cza; nie może jed n ak w zasadzie być odw rotnie. „Z w iedzy o w artości

(9)

do d atn iej w ynika tu w iedza o w artości u jem n ej; ale z w iedzy o w a r­ tości ujem n ej nie w ynika w iedza o w artości d o d a tn ie j” 21. W artość u jem ­

n ą przedm iotów po zn ajem y więc zawsze jakoś (pośrednio, zawsze w r e ­ lacji jej w ykluczania się z d o datn io w artościotw órczą cechą danego p rz e d ­ m iotu. Je śli cecha d w yklucza posiadanie przez p rzed m iot dodatnio w a r- tościotw órczej cech y c, to w nioskujem y, że cecha d jest u jem n ie w a r- tościotw órcza. Cecha d o d atn ia n ie jest rozpoznaw alna w te n sam sposób, nie jest neg acją cechy u jem n ej, nie je s t pochodna, nie zakłada wiedzy o cesze ujem nej.

Z tego, że przedmiot powitnien nie być taki a taki, nie wynika jeszcze, jaki powinien być. Wynika tylko,, że powinien mieć jakąś cechą wykluczającą d — chyba że mamy do koniecznego wyboru cechą с i cechą d (gdy wiiemy, że przed­ miot musi być с albo d, i że nie ma trzeciej alternatywy). Jeżeli natomitast przed­ miot może być albo d, albo c, albo q , albo ... albo cn, to niie wsemy, która z tych cech jest wartościotwórcza; wykluczenie której (z nich) przez d jest racją ujemnie wartośoiotwórczego charakteru tegoż d 22.

A zatem w rozpoznaw aniu zła w św ięcie E lzenberg z n a jd u je w isto­ cie elem en t poznania pośredniego, a p rzy n ajm n iej poznanie zła je s t zło­ żone, bo zakłada świadom ość tego, co pow inne. Rozpoznanie zła jest rozpoznaniem n eg acji dobra. C echy w ykluczające dobro p rzed m io tu są jednakow oż realn e, ale ich u je m n a w artościotw órczość jest niesam o­ dzielna, jest pochodna, albow iem jest n eg acją czegoś b ard ziej p ierw o tn e­ go w naszej św iadom ości — w artości d o d atn iej. E lzenberg zdaje sobie sp raw ę z takiego założenia, że św iat w artości zasadniczo „rośnie” i u ja w ­ nia się naszy m in tu icjo m jako św iat dodatnich w artości, że p rob lem aty ka w artości zbudow ana jest n a pojęciu w artości pozytyw nej. A sikoro zło nie p rzed staw ia się naszej św iadom ości jako aksjologicznie sam odzielne (poznanie zła nie w ym aga osobnej intiuicji)25, to w olno wnosić, że nie stan o w i ono o drębnej jakości, sam odzielnej siły tego św iata.

ffie tylko n ie poznajem y zła w prost, ale i do zła w pro st n ie zm ie­ rzam y — tak ą in te rp re ta c ję m yśli Elzenberga d a je i ipojpiera n o tatk a m i z jego arch iw u m B. W olniew icz24. W św ietle ty o h no tatek 'radykalne zło n ie istnieje,

... człowiek na iskaii dobra i zła nie m oże zejść poniżej puntotu zero (nie jest to termomera.tr ze sitqpniami minus), [natomiast] ... wrogiem dobra jest natura (ów punkt zero właśnie), nie jiakieś samodzielne, przeciwstawne mu zło — nie diabeł, tylko Świnia25.

21 I d e m , Wartość ujemna, Studia Filozoficzne 1986, nr 12, s. 27. 22 Ibid.

23 Por. ibid., s. 24.

24 Por. B. W o l n i e w i c z , op. oit., rozdz. V, Antymanlcheizm, s. 70—73. 25 Ibid., s. 71.

(10)

N a tu ra jest o b o jętn a na w arto ści i popycha człow ieka w aksjologicz­ nie różnych k ieru n k a ch . Złem jest w y b ieran ie tego, co „przeciw pow in- ne” . A jeśli człow iek w y b iera to, w te d y czyni ta k nie ty le dlatego, że to jest złe, lecz z pow odu słabej lu b błądzącej woli. E lzenberg podziela, jak w y k azuje W olniewicz, klasyczny pogląd filozofii eu ro pejskiej, że „nie m a w św iecie w oli skiero w anej k u złu jako tak ie m u ” . W racając zaś do k o n stru k c ji Elzenberga tzw. „woli m eta -e m p iry c zn e j” , dopuszcze­ nie istnien ia rad y k alneg o zła w świecie rów nałoby się z p rzy jęciem w spółistnienia dw u odm iennych woli, jednakow o autonom icznych i ro­ zum nych, zarazem sobie przeciw nych, d o b rej i złej. Z daniem W olnie- wicza E lzenberg jest an ty m an ich eistą i odrzuca takie rozdw ojenie woli.

To, co z n ie znanych dotychczas tek stó w lulb n o tate k Elaenberga udostępnione o statn io zostało polskiem u czytelnikow i w raz z pierw szy­ m i in te rp re ta c ja m i stan o w i ch y b a najgłębszą w filozofii polskiej próbę an alizy zła. Nie m am y tu do czynienia z m onog rafią p rob lem u zła, lecz z usiłow aniem sam ookreślenia się filozofa w obec tego. szczególnie po­ w ikłanego zagadnienia. P ró b a ta nie może być n ie odniesiona do dw u w ielkich teorii zła w ystęp u jący ch w naszej k u ltu rz e — m anicheizm u i chrześcijaństw a. T rudno powiedzieć jednoznacznie, czy Elzeniberg m ie­ ści się ze sw oim i rozm yślaniam i n a d złem w pobliżu, w granicach jednej z ty ch teorii, czy m oże znalazł rozw iązanie pośrednie. Jego pesym izm , k tó ry — jak w ykazuje W olniewicz — nie jest ta k głęboki, sp raw ia nie­ kied y w rażenie zbliżenia z m anicheizm em . Now e te k sty św iadczą do­ b itnie o anty m anicheizm ie E lzenberga, a le to nie znaczy, że m ożna ty m sam ym jeigo m y śl um iejscow ić w nurcie chrześcijańskiej, o p a rte j n a augustynizm ie, koncepcji zła. U znanie, że świadom ość zła jest w końcu pochodna w zględem dobra, odrzucenie istn ien ia radykalnego zła, o d rzu ­ cenie złej woli w człow ieku — to w szystko może przecież sugerow ać niezdolność od erw an ia się filozofa od anty czno-chrześcijańskiej in te rp re ­ tac ji zła w świecie. O drzucenie teorii zła jako b ra k u dobra m oże w yda­ wać się niekonsekw entne lu b niezibyt w yraźne. J e d n a k E lzenberg n ie tw ierdzi, że „ b y t jest d o b ry ” i że zło jest w ybieraniem d ó b r niższych kosztem wyższych. Zło nie je s t u niego brakiem dobra wyższego, lecz istnieniem w przedm iocie cechy w ykluczającej dobro. J a k o intu icjo n ista n ie sn u je sw oich rozw ażań na podłożu m etafizy k i b y tu i dobra, ale p u n k te m w yjścia czyni poznanie i logikę w artości. To daje in n ą p e r­ spektyw ę, inne pojęcia, choć nie w yklucza zbliżenia ko nsekw encji obu teorii. N ależałoby spraw dzić m etodologiczne i etyczn e k onsekw encje teorii „ b ra k u ” i teo rii „w ykluczania się” . W ydaje się, że perfekcjonrzm ety k i chrześcijańskiej i je j soteriologia o raz p erfek cjon izm i soteryzm e ty k i Elzenberga k o resp o n d ują ze sobą w yraźnie. Ale o szczegółach n a

(11)

W rozw ażaniach n a d w arto ścią u jem ną i jej pochodnym c h a ra k te re m wobec dohra Elzenberg powiada, że ty lko w takim p rzy pad ku , kiedy przedm iotow i m ogą d y sju n k ty w n ie przysługiw ać dwie cechy, zaś jedna z n ich jest ujem na, to w ted y w olno n am wnosić, że d rug a z n ich jest cechą dodatnio w artościotw órczą. Je d n a k ch y ba i wówczas ;nie zgodziłby się z tezą, że w iedza o złu jest p ierw o tna, że zło rozpoznane zostaje in tuicy jn ie, nato m iast dobro poznane jest pośrednio — jako opozycja zła lu b przez zanegow anie zła. E lzenberg zdaje się zresztą w spom inać o ta ­ kich sy tu acjach jako w y jątk o w y ch , skoro w głów nej linii sw ojego rozu­ m ow ania nie uw zględnia k onsekw encji sytuacji, kiedy, jak p rzy zn aje, m ożliw e jest dochodzenie do w iedzy o tym , jak i przedm iot pow inien być, :na* podstaw ie analizy jed y n ej cechy w ykluczającej istn ien ie cechy u jem nie w artościotw órczej. Jego rozw ażania są zresztą bardzo uibogie w przy k łady . Z koCei uży ty w W artość u jem na p rzy k ła d w ykluczania się m ądrości i głu po ty ,nie w y d a je się dalekim od charak tery zo w an ia w łaśnie ow ej w y jątk o w ej sy tu acji. Nasze oceny w y d ają się zresztą z re ­ guły d y sju n k ty w n e; albo coś jest dobre, albo złe. Czy to samo dotyczy cech w a r tośc io t w ór с zy c;h , tak ic h jak: szlachetność i nikczem ność, opano­ w anie i im pulsyw ność, uczciwość i nieuczciw ość, b o h aterstw o i tchó­ rzostwo? Nie m nóżm y przykładów , a odw ołajm y się do podobnej listy i s tru k tu ry cnót ety czn y ch u A ry sto telesa czy do T. K otarbińskiego listy cnót c h a ra k te ry z u ją c y ch jego id ea ł „opiekuna spolegliw ego” .

W pow yższym kontekście w arto , ja k sądzę, postaw ić p ytanie, czy dośw iadczenie zła lu b p ierw o tn a świadom ość zła nie stanow ią, w b rew Elzenbergow i, in tu icji aksjologicznych tego samego' rzędu , co in tu icje w artości dodatnich? Czy nie jest często tak, że w iem y, iż nie pow inno być, ta k jak jest, choć zarazem nie w iem y, jak być pow inno? Czy nie rea g u jem y jakąś repuCsją n a okrucieństw o, głupotę, podłość, m an ip u ­ lację d ru g im człow iekiem ? Czy zawsze w artość u jem na m usi być n e ­ gacją w arto ści dodatniej? Ju ż z tych przykładów widać, że obok nie- -ucaciwości, m e-spraw iedliw ości m ożna w ym ienić cechy u jem n ie w a r- tościotw óreze, k tó re ofbywają się doskonale bez negacji. A znow u w śród cech d o d atn ich z n ajd u jem y takie, k tó re są neg‘acją cech ujem ny ch, np. nieustrasKoność, niepodległość czy bezinteresow ność. Języ k odzw ierciedla w ielorakie m ożliwości i form y dośw iadczania dobra i zła, pow inności i tego, co jest zmazą, grzechem , zakazem 26. E tyce europ ejskiej w ogćle m ożna zarzucić lekcew ażenie bądź spychanie na d alszy p la n p ro b lem a­ ty k i zła i w ysuw anie ideału w artości n a czoło. Z apom inam y, że ideały i dyw agacje n a d dobrem często są a b strak cy jn e, n ato m ia st zło jest

26 Por. P. R i c o e u r , Symbolika zła, przekł. S. C i c h o w i c z , M. O c h a b , Warszawa 1986,

(12)

k o n k retn e. P on ad to tru d n o w yobrazić sobie istotn e przeobrażenia św iata i ludzi pod w pływ em ideałów czy perfekcjonistycznej m o ralisty k i (choć były czasy, gdy w ielu to pociągało); z kolei zło w yw ołuje sprzeciw , ruch, poszukiw anie sposobów ograniczenia. P ro b le m a ty k a zła zasługuje n a rze ­ teln e i w ieloaspektow e b adania. Elzeniberg w ykonał k ro k w ty m k ie­ ru n k u , ale nie w yszedł i nie był w stanie w yjść, poza szerokie ram y antym anichejsfkich koncepcji zła. S p o ty k am y jedn ak w jego rozw aża­ niach jed n ą z ciekaw szych i w nikliw szych prób obrony poglądu o nie-

sam oistności zła.

O POZNAWANIU WARTOŚCI

A ksjologia stała £ię sam odzielnym działem filozofii z chw ilą odrzu­ cenia w ielow iekow ej p ra k ty k i u p raw ian ia rozw ażań n ad w arto ścią w ści­ słym zw iązku z m etafizy k ą i filozofią człow ieka zależną od m etafizyki. Nowy p u n k t w yjścia, k tó ry uczynił świadomość w arto ściującą, jej treści, zagadnieniem pro b lem aty zu jący m filozofię w artości, p rzyczynił się do w ielokierunkow ego jej rozw oju. J a k w s tru k tu rz e n a u k filozoficznych teo ria poznania, ta k w reflek sji n ad w artościam i p ro b lem aty k a poznania stała się czynnikiem dynam izującym rozw ój badań. Podobnie jest z aksjo­ logią E lzenberga: poznanie w artości (epistem ologia w artości) stanow i jąd ro całej aksjologii, jej n ajw ażniejsze zagadnienie.

A ksjologia rozw ijana w zw iązku iz teorią poznania czy teo rią św ia­ domości zawsze stanąć m usi przed p roblem em obiektyw izacji i u n iw er- salizacji jednostkow ych, su b iek ty w n y ch i niepew nych rozpoznań w a r­ tości czy jakichkolw iek orzeczeń w artościujących. J a k wiadomo, tylko część filozofów w artości, etyków i estety kó w , z n a jd u je n iesu biek ty- w istyezne k on sekw encje subiektyw nego p u n k tu w yjścia. N ie wszyscy dostrzegają w w arto ściach coś w ięcej niż d eterm in ow an y jedynie pod­ m iotowo zespół ocen. Je d n a k p rzy tak im ujęciu zagadnienia, jeśli się nie chce być n ih ilistą, fo rm u łu je się już to jakieś aksjom atycznie p rzy ­

ję te zasady u niw ersalizacji (a zarazem selekcji) su b iek ty w n y ch ocen, jak w p rzy p ad k u J . P. S a r tr e ’a, już to poszukuje się dom inanty, jakiejś ten d en cji w obrazie społecznych dążeń, jak czyni to M. Schlick. Elzen­ berg dostrzega podm iotow e d e te rm in a n ty ocen i sądów w artościujących, ale zasadniczy w ysiłek aksjologa, jego zdaniem , m usi być uk ieru n k o w a­ n y n a uchw ycenie d e te rm in a n t poznania w artości. P rzejście od zasadni­ czo su b iek tyw n y ch ocen do uchw ycenia w nich przedm iotow ej — i w ty m sensie o b iek ty w n ej — w artości dokonuje się u niego, jak u każdego in tu icjo n isty , n a zasadzie założenia, że oceny n ie stanow ią p ro je k c ji n a ­ szych uczuć, sądów czy pragnień, lecz in fo rm u ją nas o sta n a c h rzeczy, w yw ołując w nas uczucia, sądy, prag n ien ia. Założenie to, leżąc u pod­ sta w oczyw istych przedm iotow o in tu icji w artości, potw ierdzan e jest w

(13)

rów nie in tu icy jn ie uzasadnionych sądach o przedm iotow ej ważności czyli obiektyw ności ow ych in tu icji w artości. I wreszcie aksjologia zna liczne p róby pow rotu na pozycje o b iek ty w izm u i absolutyzm u, polegające w istocie n a pozbaw ionych podstaw logicznych, ale praktyko w any ch , podstaw ieniach w yjaśn ień antropologicznych czy n a w e t m etafizycznych w m iejsce uzasadnień przyjim ow anych 'intuicyjnie lulb aksjom atycznie ocen i zaisad. E lzenberg u p raw ia także antropologię w artości, ale nie tra k tu je jej jako uzasadnienia sw ej aksjologii. Czynią to przedstaw iciele niek tó ry ch odm ian ety k i d eterm in o w an ej św iatopoglądow o, d la k tó ry ch wiodące tezy antropologii, historiozofii czy m etafizyki s ta ją się nie tylko tezam i teoretycznym i, ale i ra c ja m i uzasadniającym i głów ne w arto ści system u.

'W k ontekście rozw oju aksjologii jako w ysiłku skierow anego na o p ra ­ cow anie i zobiektyw izow anie treści naszego dośw iadczenia w arto ściu ­ jącego (i oceniającego — co Elzenberg odróżnia), m am y, w p rzy p ad k u rozw ażanej tu koncepcji, do czynienia ze stanow iskiem w a rty m studiów . N iezależnie od tego, czy p rzy jm iem y całkow icie przedm iotow e zd e te r­ m inow anie w artości, czy też jej relacjo n aln e (podimiotowo-przedmioto- we) w ystępow anie, zm aganie się Elzenberga z poznaniem złożonego św ia­ ta w artości, i w arto ścią p e rfe k c y jn ą przede w szystkim , m oże stanow ić pouczające studium . Na n iek tó re zagadnienia sp ó jrzm y jed n ak d okład­ niej.

A u to r zbioru ro zp raw W artość i człow iek św iadom y jest niedoskona­ łości n aszych in tu ic ji dobra i piękna. Nie ulega w ątpliw ości, że zna też k ry ty k ę intuicjonizm u. Ale E lzenberg w ie także, iż jakaś „ostateczna in sta n c ja ”, jakieś źródło danych m usi b yć p rzyjęte. D la dyscyplin w a r ­ tościujących ty m i danym i isą etyczne i estetyczne w artościow ania oraz oceny. Są one analogicznie przyjm ow ane, jak sądy spostrzegaw cze w p ro ­ cesie k ształto w an ia się naszego obrazu św iata 27. Intu icjon iam tow arzyszy etyce od m o m en tu jej narodzin jako p ro b le m aty k i filozoficznej. O nie­ m ożności zbudow ania e ty k i (i ch yb a w ogóle — aksjologii) m etodą anality czn o -d ed u k cy jn ą p rzek o nu jem y się już ma podstaw ie studiów n ad ety k ą A ry stotelesa, k tó ry przecież w m om entach kom plikow ania się czysto racjo n aln y ch sposobów k ształto w an ia w iedzy etycznej w skazuje na rolę dośw iadczenia i in tu icji m oralnych. H istoria ety k i jest histo rią grom adzenia zarzutów i arg u m en tó w n a rzecz intuicjonizm u. E lzenberg w y stąp ił w Polsce z in tu icjon istyczn ą te o rią poznania w a rto ­ ści już w lata ch trzyd ziesty ch i — jeśli nie liczyć koncepcji Ł. P e tra - życkiego czy apriorystycznego intuicjon izm u Tatarkiew icza, k tó rz y sfo r­ m ułow ali nieco inne ujęcia poznania w artości — była to pierw sza a n ty

-27 Por. H. E l z e n b e r g , Etyka jako dyscyplina wartościująca, Pion 1936, nr 10 (przedruk: Wartość..., s. 33—42).

(14)

pozytyw istyczna w y k ład n ia em piryzm u aksjologicznego. Być m oże pod w pływ em 'właśnie Elzenberga pow stała pod koniec la t czterdziestych T. Czeżowskiego koncepcja e ty k i jako n a u k i em pirycznej, najbliższa tu om aw ianej w płaszczyźnie epistem ologicznej. Nie m a tu m iejsca na p rze ­ śledzenie k o relacji i różnic obu koncepcji em piryzm u aksjologicznego, ale w a rto zwrócić uw agę na niepew ność i spraw dzalność in tu icji w artości u obu teorety ków , n a in te le k tu a ln y c h a ra k te r dośw iadczenia w artości, na możliwość indukcyjn eg o uchw y cen ia cech w artośeiotw órczych czyli k ry te rió w w artości (u Czeżowskiego), na konieczność zajęcia „postaw y o cen iającej” jako w aru n k u poznaw ania w artości 28. Postaw a ta w ym aga doskonalenia.

Ddbro w świecie [notował Elzenberg] odkrywamy w miarę, jak sami stajemy się lepsi. [I dodawał:] ... organem poznania świata jako wartościowego jest war­ tość osobista poznającego29.

Czyż m ożna lepiej w yrazić specyfikę i w aru n k i funkcjonow ania ro ­ zum u praktycznego, jego zw iązek z wolą? Z n ajd u jem y tu opozycję wzglę­ dem pog lądu ch a ra k te ry sty c z n e g o dla w spółczesnej etyki, że m ożliwe jest ustaw ianie drogow skazów bez konieczności jednoczesnego p ra k ty k o ­ w ania w yznaczanej drogi. Nie m ożna chyba inaczej rozum ieć p o p u lar­ nego w śród części etyków pow iedzenia M. Schełera, że drogow skazy nie chodzą. E lzenberg idzie więc śladem jednego z istotniejszych tw ierd zeń ety k i A rystotelesa.

W E lzenbergow skiej epistem ologii w artości zw raca uw ag ę w ysiłek w k ła d a n y p rzezeń w u jaw n ian ie i elim inację czynników zakłócających popraw ność p rocesu oceniania. O m aw iając w y kład y z epistem ologii w a r­ tości U. Schrade nazyw a to „m etodyką ocen ian ia” . Je d n y m z zaleceń tej m etodyki jest w łaśnie asceza, k tó ra polega na k o ncen tro w aniu się n a celach wyższych. Inne d y rek ty w y m ów ią o konieczności w szechstronnego poznania przedm iotu ocenianego oraz o porów n yw an iu w łasnych sądów o w arto ści z sądam i in n y ch osób, zwłaszcza ludzi k o m p eten tn y ch 30.

P ro b lem w;.‘ru n k ó w w y d aw ania p o p raw nych ocen nie jest zagadnie­ niem now ym . Je śli A ry sto teles pow iadał, że nie m oże wiedzieć, co jest dobre, k to n ie jest dzielny etycznie; jeśli K a n t w ym agał dla orzeczeń m o raln y ch bezinteresow ności — to w spom inam y tu tylko dw a w ielkie p rzy k ła d y o k reślan ia w aru n kó w ko m p eten cji w artościow ania. H istoria etyki, zwłaszcza ety k i intuicjonistycznej, m ien i się podobnym i usiłow a­ niam i.

28 Por. Т. С z e ż o w s к i, Etyka jako nauka empiryczna, [w:] i d e m , O dczyty filozoficzne, Toruń 1969.

29 Por. H. E l z e n b e r g , Kłopot..., s. 270. 30 Por. U. S с h η a d e, op. cit., s. 96—97.

(15)

Elzenberg — nie będąc może o ry g in aln y — sn u je sw oje rozw ażania toreim zbliżonym jed n ak do tego, jak i w ytyczali ci, k tó rz y w yznaczali k ieru n k i rozw oju ety k i. Toteż, jeśli jego m eto d y k a w artościow ania jest ew identnie re z u lta tem osobistych p rzem yśleń tw órczych, w tedy te n spo­ sób u p raw ian ia filozofii w artości zyskuje jeszcze jedno p otw ierdzenie w poglądach m yśliciela 'rzetelnie studiującego p o dstaw y sw ej dyscypliny. W ty m kontekście n ależy też widzieć i ocenić pogląd Elzenbenga n a rolę o b razu św iata, znaczenie sposobu i zak resu Widzenia p rzedm iotu dla w ydaw ania p o p raw n ej oceny. O braz przedm iotu rz u tu je n a treść i k ieru n e k oceny.

Ocena eftyczna (głosił) jest więc w samym swym istnieniu zależna od realnego istnienia pewnych rodzajów przedmiotów, [od przeikanań na temat ich istnienia w świecie. Następnie:] Zależnie od tego, jak przedmiot widzimy, inaczej go oce­ niamy 3X.

W ypowiedzi te ogran iczają szeroką in te rp re ta c ję poglądu o n ieza­ leżności ety ki od religii. P rzek o n an ia św iatopoglądow e d e te rm in u ją p rze­ cież nasze w idzenie zakresu i s tr u k tu r y ocenianych obiektów św iata. Je d n ak Elzeniberg jako in tu icjo n ista i zw olennik e ty k i autonom icznej nie tw ierdził — jak m ożna się zorientow ać — że tre śc i opisow o-teore- tyczne w naszym w idzeniu św iata u zasadniają oceny tego św iata. Sądził raczej, że ob raz św iata w yznacza granice naszych ocen: k to nie znajdu je

w św iecie Boga, ten n ie widzi m iejsca dla n o rm reg u lu jąc y c h stosunek do Boga. Ale czy to nie jest już rozstrzygnięcie aksjologiczne?

W re z u lta c ie E lzenberg nie pyta, czy oceny są praw dziw e, lecz in te ­ resuje się ich p o p raw n y m 'uzasadnieniem . Stoim y razem z nim wobec

stru m ien ia in tu icji w artości, ale zarazem n ie w iem y do końca, co jest napraw dę dobre. Z akładam y przedm iotow ość i bezw zględność w artości, a zn ajd u jem y ich probabilistyczne uzasadnienie.

31 H. E l z e n b e r g , Zależność i niezależność etyki od obrazu świata, Znak 1978, nr 284, s. 165 i 169. Por .także i d e m , Spór o zależność etyki od religii, Znak 1978, nr 284, s. 171—182.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podział pracy rozwinął się na statku do tego stopnia, że nie sposób traktować podobnie wszystkich członków załogi jako jednej wielkiej „paczki" i wymagać od nich

w ramach 53 Zjazdu Polskiego Towarzystwa Bo­ tanicznego odbyła się w Toruniu, na Uniwersytecie M ikołaja Kopernika sesja re­ feratowa Sekcji Historii Botaniki.. Uczestniczyło w niej

Potwierdza to hipotezê, ¿e za powstawanie uszkodzeñ o typie presbyacusis odpowiadaj¹ zmiany degeneracyjne œlimaka, jednak¿e uzyskane powy¿ej wyniki badania ABR, w oderwaniu od

WYNIKI W badaniach jakoœciowych mikroskopowo-elektronowych u œwinek morskich grupy II stwierdzono nieco wiêksze zmiany niedokrwienne komórek s³uchowych zewnêtrznych po

Wszystkie dzieci otrzymują wydruk łamigłówki, choć praca odbywa się w kilkuosobowych grupach.. Każdy zespół ma swojego

7.1 wyjaśnia, czym jest zdrowie; wymienia czynniki, które wpływają pozytywnie i negatywnie na zdrowie i samopoczucie oraz wskazuje te, na które może mieć wpływ.. Adresat:

Ponieważ w doświadczeniu obserwowane były prak- tycznie wszystkie parzyste, nie przesadnie duże liczby ato- mów w cząsteczce, większe niż około 20, a nieparzyste liczby

Jest to określenie wieloznaczne i interpretowane w różny sposób. Uznaje się jednak, że okres ten nie może być dłuższy niż kilkadziesiąt godzin i trwa od rozpoczęcia do