600
Kronikazjaw iskom charakteru wróżebnego; referentka podkreśliła jednak fakt, iż w anali zowanych przez nią opisach komet nie znalazły się elem enty w skazujące na to, by łączono pojaw ienie się kom ety z mającą potem nastąpić śm iercią panującego!. Z b a dań dr M alewicz w ynika, iż obserwację kom ety łączono bądź to z narodzinami no w ego i potężnego króla (Mateusz z Edessy), bądź też z m ającym nastąpić nieuro dzajem czy pomorem bydła (kroniki Europy zachodniej i środkowej do końca XIII w ieku — mowa tu, oczyw iście, o badaniach podstaw y źródłowej przedstawionej po wyżej). W yjątek stanowią tu latopisy ruskie, bowiem dla ich autorów każde zja wisko na niebie ma charakter wróżebny, zazwyczaj są to znaki złowróżbne, za
powiadające w ojny, pożogi, zarazę lub śmierć panującego.
Przedstawiając elem enty w spólne w opisach zjaw isk na niebie w dziejopisar stw ie średniow iecznym dr M alewicz podkreśliła powszechną u historiografów zna jomość prostych zjawisk z zakresu m echaniki nieba (zaćmienia, komety) i stosow a nie nom enklatury „technicznej” w odniesieniu do tych zjaw isk, a także regularność zapisów dotyczących tej grupy zjawisk. Referentka ustaliła również, że przypisy w anie charakteru wróżebnego niektórym zjaw iskom (zaćmienie Księżyca; komety; zorze polarne) zw iązane jst z faktem , iż są to zjawiska szczególnie spektakularne, silniej działające na wyobraźnię obserwatora. Ponadto zwróciła ona uwagę na dba łość o szczegóły w opisach zjaw isk na niebie, zwłaszcza w ów czas, gdy są obserwo w ane w warunkach w yjątkow ych — okresach niepokojów, wojen, w ypraw itp. — czego wyraźną ilustracją są opisy zaw arte w kronikach w ypraw krzyżowych.
Po referacie nastąpiła dość żywa dyskusja. Pytano o terminologię, dotyczącą zjaw isk uchodzących za wróżebne: signum — prodigium — om en (dr M. Boczar, mgr Bożena Chm ielowska), następnie o różnice m iędzy term inam i „astronom ia” i „astrologia” stosow anym i w średniowieczu (dr M. Boczar). Doc. dr H. Cichocka pytała o sposób w kom ponowania opisów zjaw isk na niebie w tok narracji histo rycznej; doc. dr M. Frankowska-Terlecka zwróciła uwagę na fakt, iż encyklopedie średniowieczne zw ykły przypisyw ać kometom charakter w różebny i że dla autorów encyklopedii z drugiej połow y XIII w ieku pojaw ienie się kom ety stanow i zapowiedź śm ierci panującego. Dr M alewicz udzieliła odpowiedzi na kolejne pytania, po czym wrócono jeszcze do dyskusji nad zawartością encyklopedii średniow iecznych. Doc. Frankow ska-T erlecka podsunęła referentce pom ysł przeanalizowania encyklopedii w łaśn ie pod kątem inform acji o zjaw iskach astronomicznych i astrom eteorologicz- nych. Dr M alewicz uznała tem at za bardzo interesujący i godny opracowania. Na tym zebranie zakończono.
m m (Warszawa)
ZEBRANIE ZAKŁADU HISTORII ORGANIZACJI NAUKI
W dniu 23 listopada 1984 roku odbyło się posiedzenie, podczas którego dr Eu geniusz Tom aszewski w ygłosił referat pt. Oceny II Kongresu Nauki Polskiej, będą cy fragm entem w iększej pracy poświęconej sytuacji nauk społecznych w dobie po- kongresowej.
II Kongres Nauki Polskiej obradował w W arszawie w dniach 26—29 czerwca 1973 roku pod hasłem „Nauka w służbie narodu”. Wzięło w nim udział praw ie 2100 uczonych, działaczy politycznych i gospodarczych, w tym przedstaw iciele n ajw yż szych w ładz partyjnych i państw ow ych oraz reprezentanci nauki i instytucji na ukow ych z zagranicy. Nad przygotowaniem , a następnie przebiegiem Kongresu czu w ał K om itet Organizacyjny; obradowano na sesjach plenarnych, a także w ramach 17 sekcji i ponad 80 podsekcji problem owych. Plonem obrad była uchwała w spra w ie dalekosiężnych kierunków rozwoju nauki oraz Apel do uczonych świata. P o
K ronika
601
stanow ienia kongresowe przyczyniły się n iew ątpliw ie do rozwoju nauki polskiej, bowiem dzięki dotacjom rządowym p ow stały w ów czas nowe laboratoria, rozw inęło się w iele dziedzin badawczych; niem niej błędy i ograniczenia Kongresu, a także późniejsza n iew łaściw a poltyka zarówno w sferze nauki, jak i poza nią, złożyły sę na jej kryzys — począwszy od drugiej połow y lat siedem dziesiątych. Ocena tego Kongresu jest ważna m.in. z uw agi na organizowany z in icjatyw y kierow nictw a partii i" rządu kolejny III Kongres Nauki Polskiej w 1986 roku.
Dr Tom aszewski om ówił pozytyw ne efekty poprzedniego Kongresu, scharaktery zow ał w ysuw ane pod jego adresem zarzuty oraz przedstaw ił obawy środow iska n a ukow ego, towarzyczące w ogóle tego rodzaju imprezom jak Kongresy.
Podstaw ow ym osiągnięciem II K ongresu było skoncentrow anie badań in terd ys cyplinarnych na wybranych zagadnieniach, dzięki czem u w latach ósmego dziesię ciolecia w ykształciły się nowe szkoły naukowe i zespoły badawcze. K ongres w y ty czył 11 kierunków badawczych, podkreślił w agę syntez naukowych, określił zasady dotyczące badań i polityki naukowej, warunki realizacji zadań, potrzeby finan sow e i ustalił m echanizm y w ięzi m iędzy nauką a gospodarką. Nakłady na działalność ba dawczą i rozw ojową m iały wzrosnąć dziesięciokrotnie do 1990 roku i przekroczyć poziom 4°/o przew idyw anego dochodu narodowego, a łączne zatrudnienie m iało w zro snąć czterokrotnie. N iestety od 1976 roku nastąpił regres i w zasadzie wprowadzano w życie jedynie te części uchwał, które b yły zależne bezpośrednio od nauki. Dlatego obecnie jednostronne obciążenie pionu nauki za kryzys w jej szeregach jest n iep o rozumieniem . R eferat podkreślił, że słabością Kongresu była zbyt optym istyczna o ce na nauki, jej m ożliwości, stopnia przygotowania i gotowości poszczególnych gałęzi w iedzy do now ych jakościow o zadań. Błędem była analiza dorobku nauki dokonana w oparciu o odw oływ anie się do jej stanu w przeszłości, a nie do zagranicznych standardów ocen, oparcie się na suchych danych liczbowych, a n ie na rzeczyw istym opisie sytuacji; w w ielu częściach uchwała nacechowana była w oluntaryzm em . Po w ierzchow nie zanalizowano anachroniczne struktury nauki, kadry naukowe, prze starzałe m odele jej kształcenia, przesadnie podkreślano jedność m etodologiczną, prze m ilczając faktyczną złożoność sytuacji. D eklaratyw ny był stosunek do rew olucji na ukow o-technicznej; dyskusje na ten tem at bardziej należały do dobrego tonu aniżeli w ynikały z rzeczyw istej potrzeby, programy współpracy zbyt szeroko sform ułow a no nie uw zględniając przy tym wdrożeń, nie precyzując sposobów w spółdziałania.
W uchw ale kongresowej podniesiono w iele w ażkich problem ów jednak — general nie rzecz biorąc — apelowano, a n ie w skazyw ano źródł zagrożeń i sposobów ich przezwyciężenia. N astępnie referat spróbował odpow iedzieć na pytanie, jak doszło do sprecyzowania fałszyw ych przesłanek, a w konsekw encji podjęcia błędnych de cyzji. Mechanizm błędu uwidocznił się w trakcie obrad plenarnych oraz sekcyjnych, w ystąpiły bowiem znaczące rozbieżności m iędzy treścią dyskusji a przyjętym i w n io skami, w ysuw ano alarm istyczne ostrzeżenia; n iestety — n ic z tego nurtu krytyki n ie przedostało się do końcowych uchwał. Oceny ferowane przez różne grem ia n ie odzw ierciedlały też całej istoty spraw, gdyż z reguły uczestnicy obrad akceptow ali przedstaw iony im pogląd przez referenta n iew iele go korygując, a jeśli n aw et do tego dochodziło, to zdarzało się, że krytyka ta n ie znajdow ała odzw ierciedlenia w końcowych w nioskach z dyskusji. Nauka okazała się bardzo podatna na propagan dę sukcesu, a uchwał kongresowych nawet nie upowszechniono wśród pracow ników nauki.
W dyskusji nad referatem w zięli udział: W. Grębecka, P. Hubner, B. Jaczew ski, T. Naganoiwski, W. R olbiecki i L. Zasztowt. D yskutanci zwrócili uw agę na m oż liw ość różnych interpretacji tytułu referatu (ocena: tj. jak II Kongres ocenił stan nauki polskiej; ocena: tj. oceny II Kongresu; ocena: tj. instytucjonalnej polityki na ukowej reprezentowanej przez II Kongres) oraz na to, że od zam knięcia Kongresu
602
K ro n ik aupłynęło jeszcze zbyt mało czasu, aby pokusić się o jego pełną analizę historyczną uwzględniającą w ielorakie uwarunkowania. Mówiono o tym, że Kongres przygoto w ali głów nie politycy naukowi, zaś w m niejszym stopniu sami uczeni; mówiono 0 ograniczeniu krytyki; o potrzebie w iększej sam odzielności nauki; o niezbędnych społecznych w arunkach do p racy twórczej, w tym o swobodzie wyrażania opinii 1 ocen. Źródłem zła było w ów czas m.in. zbyt ciche ostrzeganie społeczeństw a przed kryzysem , zbyt łatw e godzenie się na komprom isy, co w sum ie prowadziło do tego, że głosów krytycznych nie słuchano lub je lekcew ażono. N ieliczenie się z opinią środow iska naukowego zilustrowano sprawą kopalni odkrywkowej w tzw. row ie po znańskim, której uruchom ieniu naukowcy b yli zdecydow anie przeciwni, w szech stronnie dokum entując sw ą alarm istyczną opinię, czym jednak nie spowodowali przerwania prac projektowych. W iele szkód nauce przyniosła jej unifornizacja, zlikw idow anie kontrowersyjności i zapoczątkowana w 1951 roku centralizacja? D a lej — tzw, skokowy rozwój nauki i brak demokracji w nauce.
D yskutanci m ówili o planowaniu i sprawozdawczości o nauce, opartych bezpo średnio na wzorach w ziętych z przem ysłu, o w ytyczaniu absurdalnych tem atów ba dawczych w dążeniu do sam ofinansowania nauki, o tym, że jako kraj bijem y re kordy w niskich nakładach na naukę, a do tego jeszcze uzyskanym i kwotam i nie najlepiej gospodarujem y, zaś chaotyczny m ecenat państw ow y lat siedem dziesiątych zastąpił staranny w ybór celów, na których środki te powinny być skupione. S kut kiem II K ongresu było ożyw ienie w nauce, lecz trw ało to krótko, postulowanego procentu dochodu narodowego, przeznaczonego na naukę (4%), nie osiągnęliśm y; za dowalając się z konieczności niecałym l “/», pozostaliśm y daleko w tyle nie tylk o za przodującym i krajami zachodnimi i(5%>), lecz także za naszym i sąsiadami, którzy przeznaczają na naukę niew spółm iernie w ięcej środków niż my (okt. 4°/o), nadają jej w iększą rangę i traktują poważniej. N iestety, jak pokazuje życie, nie potrafim y też w ykorzystać w yników badań naukowych w praktyce, do tego gospodarka nie jest chłonna na innow acje, co skłania w ielu naukowców do ucieczki w badania pod staw owe. M ożliwość zakupu pew nych rozwiązań technicznych za granicą doprowa dziła do zaniedbania w łasnej tezy badawczo-rozw ojowej. Podobnie, jak nie osiągnię to odpowiednich nakładów na naukę, tak też nie powiększono (czterokrotnie) kad ry naukowej i naukowo-technicznej doprowadzając do sytuacji odwrotnej, tj. spad ku zatrudnienia w latach 1976—1980 w tej dziedzinie o 100 tys. osób czyli o jedną trzecią. Z kolei zubożenie środowiska spowodow ało niekorzystne skutki oraz de form acje w jego składzie społecznym. Realne zarobki pracowników nauki obniżyły się w latach 1980— 1983 o 35%>, a w grupie sam odzilnych pracow ników nauki prawie 0 połowę. Dodajm y, że pracownicy nauki stanow ią tylko 2%> osób zatrudnionych na stanow iskach nierobotniczych. D yskutowano w tym kontekście na temat interesów nauki i naukowców, „starszyzny naukowej”, państwa, adm inistracji, społeczeństwa — postulując usunięcie przyczyny zła, gdyż w przeciwnym przypadku staniem y się krajem bez aspiracji i pozostaniem y daleko za innym i krajam i europejskimi.
Tomasz Naganowski Poznań ZEBRANIA ZESPOŁU HISTORII BOTANIKI
SESJA NAUKOWA POŚWIĘCONA 200-LECIU URODZIN WYBITNYCH BOTANIKÓW W ILIBALDA BESSERA (1784—1842)
I ANTONIEGO ANDRZEJOWSKIEGO (1785—^1868)
Dnia 14 marca 1985 r. odbyło się zebranie Zespołu Historii Botaniki IHNOiT 1 Sekcji Historii Botaniki PTB Pośw ięcone tej rocznicy. Sesję uzupełniła w ystaw a prac i rycin (patrz poniżej).