• Nie Znaleziono Wyników

Kryteria wspólnotowości w Internecie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kryteria wspólnotowości w Internecie"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

I

Piotr Siuda

KRYTERIA WSPÓLNOTOWOŚCI W INTERNECIE

Wiele osób korzystających z Internetu uczestniczy w rozmaitych serwisach inter-netowych czy też używa najróżniejszych narzędzi sieciowych na czele z forami, czatami czy komunikatorami. Mam na myśli takie uczestnictwo w serwisach lub korzystanie z narzędzi, które wiąże się z tak zwanym założeniem profilu. Jego za-łożenie przyjmować może bardzo różne formy. Profile przyjmują różną postać, w zależności od rodzaju serwisu bądź narzędzia, rodzaju wykorzystanych techno-logii informatycznych czy różnych założeń twórców danego sieciowego miejsca. Kiedy mówi się o założeniu profilu, najczęściej p o d tym pojęciem rozumie się przyjęcie jakiegoś nicku (pseudonimu) oraz wczytanie awatara (zdjęcia bądź gra-fiki mającej obrazować daną osobę). Założenie profilu wiąże się z nawiązywaniem kontaktu z innymi internautami - komunikacja to ważny motyw jego powstania. Często zdarza się, że internautom oferowana jest możliwość rozbudowy listy kon-taktów, a więc możliwość dodawania do profilu osób, z którymi nawiązać m o ż n a komunikację. Często zdarza się również sytuacja, gdzie stworzenie profilu umoż-liwia prezentowanie zdjęć czy mniej lub bardziej skomplikowanych i złożonych opisów swojej osoby. Profil założyć można na różnorodnych forach, systemach czat czy komunikatorach. W wypadku tych narzędzi profile są zazwyczaj n a j m n i e j skomplikowane. Wiążą się bowiem zwykle tylko z podaniem nicku oraz zaprezen-towaniem awatara. Nieco bardziej złożone profile występują zwykle na różnorod-nych serwisach. Przykładów podawać można tutaj mnóstwo. Chociażby Facebook, MySpace, Bebo. Z polskiego podwórka dobrą egzemplifikacją mogą być nasza-klasa.pl, GoldenLine czy Grono.net.

(2)

1. „Nieostrość" badań społeczności wirtualnych

Sytuacja, w której jakieś internetowe miejsce umożliwia założenie profilu, pozwa-lającego w mniejszym lub większym stopniu zaprezentować własną osobę oraz komunikować się z innymi osobami, w literaturze dotyczącej społecznych aspek-tów Internetu określana jest mianem zaistnienia społeczności wirtualnej. Czy jednak rzeczywiście wszystkie narzędzia czy serwisy WWW, które zapewniają możliwość komunikacji oraz prezentacji swojej osoby, są społecznościami inter-netowymi? Wielu badaczy wskazuje, że bez wątpienia tak jest. Uatrakcyjniają oni swoje teoretyczne rozważania o wspólnotach wirtualnych rozmaitymi przykłada-mi. Przedstawiają różne serwisy (w tym te wymienione wyżej) oraz narzędzia jako case study społeczności wirtualnych1. Jak postaram się wykazać, jest to działanie

„na wyrost", działanie bez precyzyjnego opisu, starannego wyjaśniania, spójności logicznej i dyscypliny merytorycznej. Działanie niezgodne z podstawowymi me-todologicznymi założeniami badań. Działanie tego typu wymaga niezwykle ostrej krytyki. Polega ono bowiem na traktowaniu społeczności wirtualnych jako „poję-cia wytrychu", który „otworzyć" ma wszelkie drzwi oraz wprowadzić rozważania na temat komunikacji internetowej na znane większości, m o c n o już zużyte tory. Sposób, w jaki wielu badaczy podchodzi dzisiaj do komunikacji w Internecie oraz do społeczności wirtualnych, budzi moje wątpliwości. Naukowe, badawcze podej-ście do społeczności internetowych obciążone jest błędem. Bardzo często wspól-n o t iwspól-nterwspól-netowych d o p a t r u j e się t a m , gdzie ich wspól-nie m a . Artykuły traktujące o społecznościach wirtualnych opierają się na powtarzanym od lat schemacie. Wszystkie podchodzą do internetowych wspólnot w ten sam sposób - niezwykle lakonicznie. Ciągle opierają się na tych samych definicjach, nieostrych i słabych, jeśli chodzi o analityczne względy i w żaden sposób nieprzekładających się na em-pirię. Czyni tak wiele badaczy piszących o społecznościach internetowych. Niektó-rzy pNiektó-rzyjmują perspektywę konkretnych serwisów czy narzędzi2, inni próbują

skupić się na całościowym, szerszym kontekście, ogarnąć swoimi rozważaniami większą liczba serwisów3.

1 Por. M. Klimowicz, Społeczności sieciowe i Nasza-klasa.pl,„Kultura p o p u l a r n a " 2008, n r 1 (19), s. 8 3 - 9 4 .

2 Por. M. Bielenia, R. Grajewski, Uczestnicy listy dyskusyjnej internetowego serwisu giełdowego

Parkiet jako przykład społeczności wirtualnej oraz ich sposób komunikacji [w:] Oblicza Internetu. Architektura komunikacyjna Sieci, M . Sokołowski (red.), Elbląg 2007, s. 2 5 3 - 2 6 0 .

3 Por. K. Stachura, Serwisy społecznościowe w perspektywie światów społecznych [w:] Media

(3)

Paradoksalnie, zamiast skupić się na tym, aby wypracować definicję, którą bę-dzie można odnieść do tego, co obserwujemy w cobę-dziennym życiu ludzi, niektórzy badacze wolą roztrząsać sprawy terminologiczne. Oczywiście dyskusji pojęcio-wych i terminologicznych nie należy w żaden sposób lekceważyć. Rozstrzygnięcia w tej kwestii rzeczywiście sprzyjać mogłyby rzetelnej, naukowej analizie zjawiska społeczności wirtualnych. Debata na temat terminologii jest niezwykle ważna dla analizy zjawiska wspólnotowości internetowej. Cały czas nie doczekaliśmy się w tej kwestii jakichś jednoznacznych rozstrzygnięć. Żaden z badaczy nie pokusił się 0 uporządkowanie pojęciowego chaosu panującego w tej sferze. Dyskusje nad ter-minologią, które toczą się obecnie, są poznawczo nieefektywne z tego względu, że wielu badaczy posługuje się różnymi pojęciami na oznaczanie tych samych prze-jawów internetowej wspólnotowości. Badacze nie mogą zdecydować się, czy lepiej użyć pojęcia „społeczność" czy „wspólnota", p o d o b n i e jest z terminami „sieciowe" 1 „wirtualne". Częsta jest sytuacja, kiedy dwa powyższe określenia zastępuje termin „internetowe". Badacze twierdzą, że opowiadając się za jakąś k o n k r e t n ą nazwą, uporządkują „poznawczy chaos" związany z badaniami internetowych wspólnot. Problem w tym, że każdy porządkuje ów chaos na własną rękę, co prowadzi do jeszcze większego zagmatwania. Obecnie m a m y zatem do czynienia z sytuacją ogromnie chaotyczną - taką, która nie sprzyja analizowaniu internetowej wspól-notowości. Do zaprowadzenia pojęciowego porządku z pewnością przyczynić mo-głoby się wypracowanie spójnych kryteriów wspólnotowości. Sytuacji zagubienia sprzyjać może również powielanie i przytaczanie w artykułach definicji, często kładących nacisk na o d m i e n n e aspekty zjawiska4. Zagubienie pogłębić może

rów-nież przytaczanie definicji nieostrych i nieaktualnych już od dość dawna.

Najczęściej cytuje się H. Rheingolda z jego bardzo nieostrym stwierdzeniem, że „wirtualne współ noty są społecznymi zbiorowościami, które formują się w sieci, kiedy wystarczająca liczba osób kontynuuje publiczne dyskusje na tyle długo i z ta-kim emocjonalnym zaangażowaniem, aby w cyberprzestrzeni ukształtowały się sieci osobistych relacji"5. Oczywiście - Rheingolda należy uznać za j e d n e g o z

pionierów badań nad społecznościami wirtualnymi, ale jego definicja z m e t o d o l o -gicznego p u n k t u widzenia jest b a r d z o słaba. Po pierwsze, nie m o ż n a dowodzić istnienia społeczności wirtualnych, opierając się na tak impresyjnych i niejasnych parametrach, jak „emocjonalne zaangażowanie", „na tyle długo" czy „publiczne dyskusje". Po drugie, Rheingold pisał dość dawno. To, co miało miejsce kiedyś,

4 Por. M. Klimowicz, Społeczności sieciowe i Nasza-klasa.pl, „Kultura Popularna" 2008, n r 1 (19),

s. 83.

5 H. Rheingold, Ute Virtuał Community. Homesteading on the Electronic Frontier, C a m b r i d g e

(4)

w opisywanej przez niego pionierskiej społeczności (WELL), i to, co dzieje się na „podwórku" internetowych społeczności teraz, jest nie d o porównania. Po trzecie Rheingold to utopista, traktujący społeczności w sposób bardzo specyficzny. Dla niego miały być one realizacją pewnej utopii, zastąpić miały nieudane eksperymen-ty kontrkulturowe z lat sześćdziesiąeksperymen-tych, miały być alternaeksperymen-tywą dla tego co się nie udało. Powszechnie znanym faktem jest to, że opisywany przez niego WELL, w któ-r y m tak chętnie zktó-resztą paktó-rtycypował, miał silne związki z kontktó-rkultuktó-rą. Sektó-rwis założony został przez słynnych działaczy kontrkulturowych - Stewarda Branda i Larry ego Brillianta (ten ostatni to jeden ze współorganizatorów festiwalu Wood-stock). Podsumowując - mnóstwo przytaczanych i cytowanych w różnych artyku-łach definicji odnosi się do pierwszych wirtualnych społeczności. Takich, które tworzone były z chęcią kontynuowania eksperymentów kontrkulturowych, które nie udały się w realnym świecie; które tworzone były z chęcią budowania miejsc dających jakieś inne, alternatywne poczucie przynależności. Dziś społeczności tworzone są z zupełnie innych względów. Nie dość, że serwisów typu social ne-tworking jest zatrzęsienie, to na arenę bardzo m o c n o wkroczyła komercjalizacja. Poza tym we wspólnotach partycypują ludzie, których żadną miarą nie można przyrównać do kontrkulturowców tworzących pierwsze wspólnoty online. Bada-cze, którzy odwołują się d o ujęć Rheingolda, często przytaczają też inne definicje. Definicje równie nieostre, jak wspomnianego pioniera badań nad społecznościami wirtualnymi.

Częsta jest sytuacja, w której w ogóle nie definiuje się społeczności. Częste są definicje niezwykle lakoniczne. Na przykład takie, w których twierdzi się, że społeczności wirtualne to „liczne interakcje". Jeśli przyjrzeć się przykładom spo-łeczności wirtualnych przytaczanym przez wielu badaczy, zastanawia, czy kiedy mówią oni o „licznych interakcjach", rzeczywiście prześledzili, jak owe interakcje są intensywne i kiedy uznaliby je za wystarczająco liczne. Co to znaczy, że w spo-łecznościach „ludzie się spotykają i lepiej poznają"? Jeśli przyjąć taką definicję, to zainstalowanie komunikatora internetowego i sporadyczna z kimś rozmowa two-rzyć już będzie wspólnotę. Zgodnie z tym twierdzeniem wspólnotę konstytuować będzie okazjonalne wysłanie komuś elektronicznej poczty z wiadomością: „Co u Ciebie słychać?". Często mówi się w definicjach o „budowaniu sieci kontaktów" - na stwierdzeniu, że w społecznościach internauci wyszukują i dodają osoby do swoich kontaktów, nie m o ż n a poprzestać. Czynić to bowiem można również za p o m o c ą wielu innych narzędzi internetowych. Precyzję opisu, staranność wyja-śniania, spójność logiczną oraz dyscyplinę merytoryczną obniżają wybrzmiewają-ce w wielu artykułach, hasła mówiąwybrzmiewają-ce o tym, że w społecznościach ludzie „wzajem-nie sobie pomagają", „nawiązują współpracę" czy „wymieniają doświadczenia".

(5)

Wielu a u t o r ó w p o p r z e s t a j e na r ó ż n o r a k i c h pojedynczych stwierdzeniach. Przykładowo: cytuje się G. Bugliarello, który m ó w i o tym, że wspólnoty wirtual-ne to grupy powstałe na gruncie wspólnych zainteresowań czy też M. Slouvkę podkreślającego wspólne pasje i praktyki uczestników6. Stawia się p o n a d t o na

wyliczanie cech społeczności. Cech, które wynikają z przyrównywania ich d o społeczności występujących w realu. W owej wyliczance podkreśla się p r z e d e wszystkim ograniczoność komunikacji występującej w świecie offline. Mówi się o tym, że społeczności wirtualne znoszą bariery przestrzeni i czasu, umożliwiają komunikację asynchroniczną, obchodzą podziały statusowe i społeczno-demo-graficzne7. To wszystko czyni je lepszymi od społeczności realnych - lepszymi

pod względem możliwości komunikacyjnych. Przytacza się często intencjonal-ność społeczności wirtualnych. Mówi się, że członkostwo w nich opiera się na wolnej woli, nikt nikogo nie zmusi do partycypowania. Podkreśla się sytuację odwrotną - całkowitą dobrowolność uczestnictwa. Jest o n o zamierzone, j e d n y m słowem, intencjonalne8.

Nie twierdzę wcale, że to nieprawda. Społeczności wirtualne cechują bowiem specyficzne możliwości komunikacyjne, odróżniające je od świata realnego. Zapy-tać tylko warto - jakie to ma znaczenie dla definiowania wspólnot? Wymienione wyżej cechy komunikacji online charakterystyczne są dla wszystkich interakcji zawiązywanych przy p o m o c y Internetu. Ci, którzy p o d e j m u j ą c naukowe rozważa-nia na temat społeczności internetowych, ograniczają się do definiowarozważa-nia ich po-przez wymienianie kilku cech podobnych do powyższych, zdają się tego nie do-strzegać. Mylą się równie mocno, jak ci, którzy poprzestają na stwierdzeniach typu „duża ilość interakcji", „wzajemne wsparcie", „wymiana doświadczeń". Mylą się, bowiem nie są to kryteria wystarczająco ostre oraz w stopniu zbyt słabym p o d d a -ją się empirycznej weryfikacji. Zbyt słabym, aby stwierdzić istnienie społeczności. Z całą pewnością zachodzi potrzeba s f o r m u ł o w a n i a jasnych, wyrazistych kryte-riów pozwalających stwierdzić, k t ó r y serwis jest społecznością wirtualną, a któ-ry nią nie jest. Kktó-ryteriów pozwalających mówić o obecności społeczności. Kktó-ry- Kry-teria, k t ó r e p o z w a l a j ą w y k r y ć s p o ł e c z n o ś ć w i r t u a l n ą , n a z y w a m k r y t e r i a m i wspólnotowości w Internecie. Dokładnie omówię je w następnej części artykułu,

6 M. Szpunar, Społeczności wirtualne jako nowy typ społeczności - eksplikacja socjologiczna,

„Studia Socjologiczne" 2004, n r 2 (173), s. 107-110.

7 Ibidem, s. 108.

8 P. Siuda, Społeczności wirtualne. O wspólnotowości w społeczeństwie sieciowym [w:] Oblicza

Internetu. Internet w przestrzeni komunikacyjnej XXI wieku, M. Sokołowski (red.), Elbląg 2006, -v. 183.

(6)

warto bowiem przed ich dokładnym opisaniem zastanowić się, dlaczego ich wska-zanie jest tak ważne.

2. Waga kryteriów wspólnotowości w Internecie

Jest ważne ze względu na to, że społeczności wirtualne to twory, wokół których toczą się zacięte spory dotyczące warunków życia współczesnego człowieka. Wa-runków związanych z istnieniem Internetu. Niektórzy badacze wskazują, że wskutek wykorzystania sieci ludzie stają się wyobcowani - rozpadają się łączące ich więzi. Istnieje jednak bardzo pokaźna grupa badaczy, którzy wskazują na coś zupełnie odwrotnego. Wiele studiów pokazuje, że oplątująca coraz więcej ludzkich istnień elektroniczna pajęczyna może podtrzymywać znaczące relacje międzyludzkie. Jak wykazał B. Wellman i jego współpracownicy: „korzystanie z Internetu dodaje się do interakcji społecznych obejmujących kontakt twarzą w twarz, rozmowy przez tele-fon oraz wymianę listów i nie zastępuje innych form tych interakcji"9. Manuel

Ca-stells przytacza szereg badań wskazujących na pozytywną rolę Internetu w budo-waniu relacji z innymi. Z badań J.E. Katza, R. Ricea i R Aspdena wynika, że „użytkownicy Internetu częściej spotykali się z przyjaciółmi niż osoby nie korzy-stające z sieci i prowadzili bardziej ożywione relacje społeczne poza domem"10.

Po-dobnie badania P.N. Howarda, L. Rainie i S. Jonesa wykazały, że korzystanie z Inter-netu „wzmacnia życie rodzinne i towarzyskie oraz poszerza kontakty społeczne"11.

Jednym słowem - istnieje wiele badań pokazujących, że „nie jest tak źle".

Wielu naukowców wskazuje, że w epoce ponowoczesności Internet oraz po-wstające z jego pomocą społeczności wirtualne stać się mogą niezwykle ważnym elementem sfery publicznej. Stać się wręcz mogą zaczątkiem sfery nowej, powsta-łej na gruzach starej, dawno już zdruzgotanej ciężarem niezwykle szybko postępu-jących zmian społecznych. Powstanie Internetu skłoniło wielu do ogłoszenia, że oto powstało narzędzie, które pozwoli przezwyciężyć alienujące i atomizujące wa-runki współczesnego ponowoczesnego świata12. Popularyzować zaczęły się

poglą-dy, że wirtualne wspólnoty mogą z powodzeniem zastąpić zanikające, osadzone w tradycji grupy sąsiedzkie czy małe grupy zawodowe. Poglądy twierdzące, że

9 M. Castells, Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem, Poznań

2003, s. 141.

1 0 Ibidem, s. 140.

1 1 I b i d e m , s. 140.

1 2 Por. P. Norris, The Bridging and Bonding Role of Online Communities [w:] Society Online. The

(7)

wspólnoty owe pozwolą przezwyciężyć rozrywające ludzkie więzi, konsekwencje zwiększonej mobilności przestrzennej. Poglądy twierdzące, że społeczności inter-netowe są remedium na depersonalizację ogromnych, biurokratycznych organiza-cji. Jednym słowem, że pozwolą odbudować ludziom utracone gdzieś więzi13.

Wskazanie, że w cyberprzestrzeni zawiązują się społeczności wirtualne, staje się zatem niezwykle ważne w kontekście dyskusji nad przemianami życia społecz-nego. Z tego też względu niezwykle istotne wydaje się wskazanie ostrych i precy-zyjnych kryteriów internetowej wspólnotowości. Mogą one bowiem posłużyć w szerszej debacie nad rolą komunikacji internetowej w zastępowaniu k o m u n i -kacji face-to-face. W związku z tym posłużyć mogą za ważny a r g u m e n t wskazu-jący, że dzięki Internetowi przełamać można alienujące efekty ponowoczesności.

Dzięki owym kryteriom wykazać można, że w sieci powstać mogą społeczności wirtualne, niezwykle ważny element czegoś, co coraz częściej nazywa się mianem nowej przestrzeni publicznej. Z całą pewnością za jej element nie może być uzna-nych wiele serwisów, które dzisiaj nazywa się społecznościami wirtualnymi. Uka-zywanie wielu miejsc cyberprzestrzeni jako społeczności odbywa się nieco na wyrost. Jest to wodą na młyn wszystkich tych, którzy chcieliby dowieść, że Internet zamiast być społecznym klejem łączącym ludzi, jest tak naprawdę pseudoklejem, tworzącym złudzenie wspólnotowości czy wręcz rozrywającym ludzkie więzi. Aby wykazać inaczej, trzeba odejść od lakonicznego definiowania i ukazywania spo-łeczności wirtualnych. Nieostre ujęcia spospo-łeczności powodują, że wielu badaczy widzi je tam, gdzie ich nie ma. Zbyt często zakłada się obecność społeczności wir-tualnej, nie odwołując się do jasno wyodrębnionych kryteriów wspólnotowości w Internecie.

3. Kryteria wspólnotowości

Potrzeba wyodrębnienia takowych kryteriów jest zatem bardzo wyraźna. Należy wyróżnić jasno sformułowane kryteria, które pozwoliłyby uznać jakiś serwis czy narzędzie za społeczność wirtualną. Pozwoliłyby stwierdzić, kiedy mamy do czy-nienia z sytuacją, że ludzie we wspólnocie „lepiej się poznają", są „emocjonalnie zaangażowani" i „publicznie dyskutują". Każdy serwis lub narzędzie rozpatrywać

1 3 Por. K. Doktorowicz, Społeczności wirtualne - cyberprzestrzeń w poszukiwaniu utraconych

więzi [w:] Społeczeństwo informacyjne. Wizja czy rzeczywistość?, L. H a b e r (red.), K r a k ó w 2004, s. 59-66.

(8)

m o ż n a według takich kryteriów i decydować, czy już jest społecznością, czy jesz-cze do takowej b a r d z o m u daleko. Kryteria, które proponuję, są następujące.

Po pierwsze, interaktywność - dany serwis musi czynić możliwym ciągłe, ni-czym niezakłócone interakcje cechujące się konkretnym stylem pisania. Co to znaczy, wyjaśnię później. Dalej stabilność członkowstwa oraz stabilność tożsamo-ści. Członkowie społeczności nie mogą wymieniać się „w oka mgnieniu", nie mogą oni również operować ciągle nowymi niekarni czy awatarami. Wskazane jest rów-nież, aby wypracowali oni jakieś normy, które czyniłyby ich odpowiedzialnymi za podtrzymywanie komunikacji online poprzez ochronę przed różnymi patologicz-nymi zjawiskami, takimi jak oszustwa, flaming, podszywanie się pod innych czy spamowanie. Aby społeczność mogła istnieć, jej członkowie (a przynajmniej więk-szość) traktować ją muszą jako ważny element swojego życia, a także przejawiać wobec innych członków towarzyskie i otwarte postawy. Przykładem może być chociażby p o m o c nowicjuszom w zrozumieniu reguł danej społeczności. Niezwy-kle ważne jest również to, że wspólnota musi zaistnieć, to znaczy komunikacja zachodząca w jej obrębie powinna być ogólna, zachodzić między wszystkimi człon-kami, nie ograniczać się tylko do prywatnych interakcji między dwiema jednost-kami. Zanim przejdę do dokładniejszego omówienia wspomnianych tutaj pokrót-ce kryteriów, poczynię jeszcze jedną uwagę. Chodzi o to, że należy być świadomym, że na to, czy dany serwis spełni wspomniane wyżej kryteria, wpływ ma wiele czyn-ników. Czynników, które są determinantami tego, czy kryteria te zaistnieją, deter-m i n a n t a deter-m i określającydeter-mi czy i w jakideter-m stopniu oraz w jakideter-m natężeniu dane kry-terium zachodzi.

Owych czynników wyróżnić m o ż n a bardzo wiele. Po pierwsze, czynniki tech-niczne. Dla przykładu komunikacja między internautami będzie inna w zależności od tego, jak szybkie łącza wchodzą w grę, jaka jest użyteczność danego serwisu czy narzędzia, czy są one przyjazne użytkownikom, czyli czy umożliwiają interakcje nawet słabo zaawansowanym pod względem umiejętności internautom. Ważne jest to, czy zachodzi porozumiewanie się synchroniczne (w czasie rzeczywistym) czy asynchroniczne (wiadomości są umieszczane na dłużej). Znacznie wpływa to za-r ó w n o na pza-rzekazywane tza-reści, jak i styl, w jakim się je pza-rzekazuje, co ma z kolei wpływ na kształtowanie poczucia wspólnotowości. Dla przykładu w społeczno-ściach opartych na komunikacji asynchronicznej większego znaczenia nabiorą n o r m y regulujące życie danej wspólnoty. Po drugie, mówić możemy o czynnikach kulturowych. Internauci są produktem konkretnych narodów i społeczeństw. Spo-łeczeństw o różnych kulturach, które wpływają na to, w jaki sposób wchodzi się do cyberprzestrzeni i w jaki sposób komunikuje się w niej z innymi. Po trzecie mówić m o ż e m y o czynnikach społecznych - to jak ludzie komunikują się w

(9)

społeczno-ściach wirtualnych zależeć może od tego, jakich grup istniejących w realu są człon-kami, do jakich warstw społecznych przynależą i jakimi w związku z tym obciąże-ni są wartościami i wzorami zachowań. Znaczeobciąże-nie może mieć to, czy uczestobciąże-nicy zaznajomieni są z regułami związanymi z zasadami dobrego zachowania w sieci, czyli z tak zwaną netykietą. Bardzo ważna jest kwestia częstości dostępu do Inter-netu, jak również to, czy użytkownicy są pracownikami tej samej instytucji, czy może wywodzą się ze środowiska studenckiego, czy jakiegokolwiek innego. O sty-lu danej społeczności wirtualnej, o tym jakie reguły ona wypracuje, decydują rów-nież cechy społeczno-demograficzne czy różnice w umiejętności korzystania z me-dium. Wyróżnić w końcu możemy czynniki sytuacyjne - na to czy społeczność zaistnieje wpływać może to, jaki ewentualnie m a być cel jej powstania. Na rodzaje zachodzących interakcji wpływ ma to, czy internetowa grupa ma mieć charakter zadaniowy czy personalny. To znaczy, czy wymagać się od niej będzie realizowania różnorakich zadań i dążenia do konkretnych celów, czy raczej stawiać się będzie na relacje interpersonalne.

Mamy zatem do czynienia z niezwykle zagmatwaną sytuacją - oddziaływaniem bardzo wielu różnorakich elementów. Od razu zaznaczę, że nie jest m o i m celem wskazanie, jak konkretne czynniki wpływają na konkretne kryteria wspólnotowo-ści. Innym badaczom zostawiam podjęcie rozważań na temat różnorakich zależ-ności występującym na tym polu, zależzależ-ności między czynnikami a kryteriami. Dla mnie ważne jest jedynie wskazanie, że te pierwsze mają ogromny wpływ na drugie. Po sformułowaniu takiej tezy warto przyjrzeć się tym drugim nieco bliżej.

Zacznę od interaktywności. Trudno jest jednoznacznie powiedzieć, ilu człon-ków powinna mieć społeczność wirtualna. Stwierdzić można, że aby spotykająca się w Internecie grupa ludzi mogła być za takową uznana, powinna być ona na tyle liczna, że zachodzić będą ciągłe interakcje - nie tylko kilka pojedynczych i sporadycznych wymian komunikatów. Kryterium interaktywności jest najbar-dziej „rozmyte" ze wszystkich wyróżnianych przeze mnie. Warto jednak zaznaczyć, że przez interaktywność nie rozumiem tylko dużej liczby członków oraz coś co inni nazywają „dużą ilością interakcji". Bardziej chodzi m i o to, że wiadomości, które kieruje się do innych, muszą być interaktywne. Muszą po prostu powodować wymianę komunikatów, muszą spowodować, że członkowie społeczności wejdą ze sobą w interakcję. Stwierdzić ową interaktywność można, patrząc, w jakim stopniu komunikaty pozostawiane we wspólnocie odnoszą się do siebie, w jakim stopniu ułożone są w pewne sekwencje. Zadać można też sobie pytanie: w jakim stopniu to, co napisane zostało teraz, odnosi się do tego, co napisane zostało wcześniej. Interaktywność widać wówczas, gdy to, co pisze j e d n a osoba, o d n o s i się d o tego, co wczesnej napisała inna osoba i gdy jest to powiązane z tym, co zostało

(10)

napi-sane wcześniej. Może to być zarówno odniesienie bliskie jak i odniesienie dalekie. C o rozumie się przez obydwa? Bliskie to takie, które następuje tuż po sobie - na przykład dotyczy tego, co napisane zostało w tym samym wątku na forum. Bliskie to również takie, które nie jest oddalone w czasie - komunikaty następują po sobie w krótkim odstępie czasowym. Dalekie odnosi się do sytuacji, kiedy piszemy, na-wiązując do czegoś, co napisane zostało dawno temu czy umieszczone było przy-kładowo w innym wątku forum. Oczywiście ze względu na specyfikę komunikacji internetowej, która jest asynchroniczna, t r u d n o jest dokładnie rozróżnić, kiedy odniesienie jest bliskie, a kiedy dalekie. Podsumowując - ważny jest stopnień, w ja-kim zamieszczanie wiadomości na zasadzie „raz ja, raz ty" prowadzi do powstania ciągle odnawianego sprzężenia zwrotnego. Sprzężenia zwrotnego powodującego zaistnienie interakcji, o których powiedzieć można, że prowadzą do powstania wspólnego kontekstu k o m u n i k a c y j n e g o - takiego, który skutkuje tworzeniem wspólnych znaczeń. Jeśli komunikacja w społeczności internetowej jest interak-tywna właśnie w tym sensie, wówczas spełnione jest jedno z kryteriów. Oczywiście większość rozmów internetowych tylko zbliża się do takiego ideału, często będąc chaotycznymi i urywanymi. Takie ich cechy nie sprzyjają budowaniu bardziej „głę-bokich" interakcji wpływających na budowanie poczucia współnotowości.

Społeczność wirtualną cechować p o w i n n a stabilność członkostwa. W Inter-necie miejsca „spotkań" łudzi mają niezwykle efemeryczną i kruchą naturę. Wiele jest wymarłych - niektóre już od m o m e n t u założenia, inne dopiero p o jakimś czasie. Jak pisze Patricia Wallace, „miejsca, które mają wspierać zwarte grupy po-wstają i znikają w Sieci z zatrważającą prędkością (...), popo-wstają niezliczone wir-tualne pokoje r o z m ó w i miejsca mające służyć dyskusjom, których gospodarze liczą, że przyciągną tłumy ciekawych i aktywnych gości. Jednak do wielu zagląda-ją jedynie o d czasu do czasu nieliczni ciekawscy, którzy się rozglądazagląda-ją dokoła, stwierdzają, że nic nie dzieje i odchodzą"1 4. Takie miejsca nie są społecznościami.

Członkostwo w nich nie może być spowodowane tylko i wyłącznie chęcią wymia-ny opinii na jakiś interesujący nas w dawymia-nym momencie temat. Nie jest członkiem społeczności ktoś, kto wszedł na dany serwis i zainteresowany jakimś wpisem na f o r u m zostawił tam własny wpis, po czym kliknął w przeglądarce na krzyżyk znaj-dujący się w górnym prawym rogu. Po ponownym uruchomieniu sieci nie spraw-dził, czy ktoś m u odpowiedział, ba, nigdy już nie odwiedził wzmiankowanego serwisu. Stabilność członkostwa wiąże się zatem z czymś, co nazwać m o ż n a po-z i o m e m p o w r o t ó w cpo-złonków. Będpo-ziemy świadkami społecpo-zności, jeśli ucpo-zestni- uczestni-cy d a n e g o serwisu bądź użytkowniuczestni-cy narzędzia powracają d o niego po

(11)

n y m czasie o r a z m a j ą t e n d e n c j ę do długiego w n i m przebywania. W s p ó l n o t a istnieje zatem przez jakiś dłuższy czas i m i m o że przewijać się mogą przez nią różne osoby, które przychodzą i odchodzą, istnieć powinna jakaś grupa osób, któ-re wchodzą i zostają na dobktó-re.

Społeczność w i r t u a l n ą cechować p o w i n n a r ó w n i e ż stabilność t o ż s a m o ś c i członków. Przejawiająca się ona przede wszystkim w stałości nicków, różnorakich awatarów, innych cyberwizualizacji czy opisów. Serwisy i narzędzia internetowe są pod tym względem niezwykle liberalne. W tym samym miejscu sieci przedsta-wiać się można raz jako „Piotr25", raz jako „Marek30", jeszcze raz jako „Krzysztof45". Mało tego - w owym miejscu, w innym czasie, ktoś inny przedstawić się może jako „Krzysztof45". Jeszcze inna sytuacja - wchodzi się do owego miejsca zarówno jako „Piotr25" oraz „Marek30". Cyberprzestrzeń to obszar nieskrępowanej wolności, anonimowości i mnogości związanej ze sprawami tożsamości. Społeczności wirtu-alne opierać się jednak muszą na zaufaniu, na przekonaniu, że wchodzimy w inte-rakcje z tymi samymi ludźmi. Wymaga to znacznej stabilności tożsamości, czyli mówiąc krótko, ludzie muszą ukazywać się wciąż w ten sam sposób. Ukazywać się tak, aby inni członkowie mogli ich zidentyfikować na podstawie pseudonimów, zdjęć czy innych przyjętych w danym miejscu powszechnych sposobów ujawniania swojej tożsamości. Im częściej je zmieniają, tym trudniej jest stworzyć i podtrzymać międzyosobowe relacje. W Internecie, który daje znaczne możliwości maskowania oraz zmiany sposobu naszego ukazywania się innym, dla zaistnienia społeczności wirtualnej niezwykle ważne jest to, aby jak n a j m n i e j jej członków dysponowało więcej niż jedną tożsamością czy też podszywało się pod innych.

W społeczności wirtualnej członkowie przejawiać muszą poczucie odpowie-dzialności za p o d t r z y m y w a n i e wspólnotowej komunikacji. Uwidaczniać się o n o musi w przestrzeganiu n o r m i reguł funkcjonowania wypracowanych bądź przez całą społeczność, bądź przez jej założycieli. Najczęściej potępianymi aktami, takimi za które społeczność nie boi się wymierzać kar oraz przed którymi za wszelką cenę broni się członków, są różnego rodzaju oszustwa, flaming, podszywanie się pod innych, kradzież tożsamości, spamowanie. Nie bez przyczyny wiele społecz-ności wypracowało własne sposoby radzenia sobie z sytuacjami konfliktowymi oraz sposoby karania członków łamiących obowiązujące reguły (na przykład ba-nowanie czy nawet usunięcie z grupy). Nie bez powodu wiele serwisów czy narzę-dzi ma regulamin, który internauci powinni przestrzegać. Powitanie r ó ż n o r a k i c h n o r m , jak również chęć oraz ochrona ich przestrzegania zwiększają stabilność społeczności.

Zwiększają ją również różnego rodzaju akty otwartości i towarzyskości, takie jak chociażby tworzenie i utrzymywanie stron typu FAQ, czyli stron zawierających

(12)

odpowiedzi na „najczęściej zadawane pytania". Za towarzyskie uważane może być pomaganie nowicjuszom w skutecznym surfowaniu po odkrywanej dopiero przez nich wirtualnej przestrzeni danej społeczności. Interakcje pomiędzy członkami nie powinny być zatem tylko i wyłącznie instrumentalne. Oczywiście podejmo-wane działania mogą być w swojej naturze praktyczne, ukierunkopodejmo-wane przykła-dowo na wymianę informacji czy zrealizowanie jakiegoś zadania, podołanie wy-znaczonemu celowi. Nie mogą się one jednak ograniczać tylko i wyłącznie do tego. Interakcje muszą mieć również swój wymiar personalny, wyrażający się zainteresowaniem osobowością innych członków oraz tym, co dzieje się w ich życiu. Oczywiście nie wszyscy muszą się interesować tym, co dzieje się u wszyst-kich, ale interakcje powinny mieć swój wymiar osobowy, nawet w wybitnie zada-niowych wspólnotach.

Ostatnim kryterium zaistnienia społeczności jest to, że większość komunika-cji w niej zachodząca powinna być ogólna. Oznacza to nic innego jak to, że powin-na być widoczpowin-na przez wszystkich członków społeczności, a także przez potencjal-nych przyszłych jej członków. Jak inaczej zachęcić bowiem do uczestnictwa w jakiejś wspólnocie wspomnianego już „Piotr25", jeśli nie zobaczy on, że dzięki niej poro-zumieć się może z „Anna 19" czy „Natalia24". Kryterium ogólnej komunikacji nie wyklucza oczywiście tego, że w obrębie grupy zachodzić może komunikacja pry-watna (między dwoma członkami). Z całą pewnością jest ona niezbędna dla kształ-towania się relacji i związków międzyosobowych. Aby jednak społeczność zaistnia-ła w pełni, członkowie wypracować muszą poczucie „wspólnoty doświadczenia". Owo poczucie rozwinąć się może tylko poprzez komunikację ogólną. Notabene pojęcie „wspólnoty doświadczenia" jest samo w sobie bardzo nieostre. Ostrości na-biera dopiero, jeśli uznamy, że przejawia się ono właśnie ogólnością komunikacji. Zastanawiać się można, na ile członkami społeczności są lurkerzy, czyli osoby tylko obserwujące życie grupowe, oraz jak silne jest u nich owo doświadczenie wspólno-ty. Lurkerzy mimo że nie komunikują się z innymi, co dyskryminuje ich jako ków społeczności, mogą odwiedzać ją regularnie, co świadczy o stabilności człon-kostwa. Jak zatem widzimy, sprawa jest skomplikowana.

4. Na zakończenie

Przedstawiona wyżej lista kryteriów wspólnotowości w Internecie nie jest z całą pewnością pełna. Jest to raczej próba skonstruowania takiej, od której należałoby wyjść i do której można jeszcze dodawać. Kryteria, które proponuję, są uniwer-salne i nie zależą od tego, za p o m o c ą jakich narzędzi internetowych tworzona

(13)

jest społeczność, czy z p o m o c ą forów, czatów, czy W W W . Kryteria sformułowałem inspirowany dwoma źródłami: artykułem Q. Jonesa15 oraz tekstem G.Z. Liu56.

Au-torzy przytaczają co prawda Rheingolda, ale znacząco odbiegają o d charaktery-stycznych dla niego nieostrych analiz. Obydwaj przedstawiają swoje rozważania w kontekście systemu czatów IRC, a artykuł Liu jest właściwie rekapitulacją tez przedstawionych przez Jonesa oraz próbą empirycznego ich zastosowania. Jones tworzy koncepcję tak zwanego wirtualnego osiedla, którego zaistnienie jest w a r u n -kiem koniecznym zaistnienia społeczności wirtualnej. Wirtualne osiedle to specy-ficzna cyberprzestrzenna sfera publiczna, w której zachodzi wiele wzajemnie d o siebie się odnoszących interakcji. To sfera, w której osoby k o m u n i k u j ą się przez jakiś dłuższy czas, która cechuje się poza tym stałym p o z i o m e m uczestnictwa. Oznacza to ni mniej, ni więcej to, że członkowie nie wymieniają się zbyt często oraz że są stali, jeśli chodzi o swoje pseudonimy. W wyróżnianiu swoich kryteriów za-inspirowałem się teoriami i rozważaniami Jonesa i Liu. Znacząco je jednak zmo-dyfikowałem oraz dodałem do ich analiz wiele nowych elementów. Oczywiście wcale nie oznacza to, że dodać nie można kolejnych.

Jeśli w r o z p a t r y w a n i u , czy d a n e sieciowe miejsce jest społecznością wirtual-ną, uwzględnimy w y m i e n i o n e przeze m n i e kryteria, okazać się m o ż e , że wiele miejsc potocznie za społeczności uważanych, wcale n i m i nie jest. Dla przykładu rozważyć możemy bardzo popularny w Polsce serwis nasza-klasa.pl. Przez wielu badaczy serwis ten pokazywany jest jako b a r d z o d o b r y przykład społeczności internetowej. Co prawda ma on regulamin (reguły i normy), p o n a d t o opiera się na stabilności członkostwa i tożsamości. Stabilność owa nie jest pełna, jeśli weź-mie się pod uwagę coraz większą liczbę fikcyjnych kont, tak utrudniających życie przeciętnemu użytkownikowi. Moim zdaniem nasza-klasa.pl nie jest jednak spo-łecznością wirtualną. Cechy takie jak n o r m y i stabilność po prostu nie wystarczą. Nie dość, że serwis stracił swoją pierwotną funkcję oraz cel, jakimi było połączenie ludzi ze wspólnych szkól, to jeszcze poczucie otwartości oraz ogólna k o m u -nikacja w serwisie zanika i jest sporadyczna. M. Klimowicz pokazała proces obumierania i pustoszenia forów znajdujących się na naszej-klasie.pl. Nie zauwa-żyła jednak, że proces ten powoduje zanik społeczności wirtualnej1 7. W

omawia-nym serwisie prawie w ogóle nie ma już komunikacji ogólnej, większa jej część to

1 5 Q. Jones, Virtual-Communities, Virtual Settlements & Cyber-Archeology: A Theoretical Oulline,

„Journal of C o m p u t e r Mediated C o m m u n i c a t i o n " 1997, No. 3 (3).

1 6 G.Z. Liu, Virtual Community Presence in Internet Relay Chatting, „Journal of C o m p u t e r M e

-diated C o m m u n i c a t i o n " 1999, No. 5 (1).

1 7 M. Klimowicz, Społeczności sieciowe i Nasza-klasa.pl, „Kultura Popularna" 2008, n r 1 (19),

(14)

komunikacja prywatna, jednostkowa. Wątpliwe jest zatem, czy serwis jest ważną częścią życia użytkowników. Jest on raczej kolejnym narzędziem internetowym, obok poczty elektronicznej czy komunikatorów, służącym kontaktom z kimś ko-go znamy w realu. O wspólnotowej naturze naszej-klasy nie świadczy zamiesz-czanie k o m e n t a r z y p o d najróżniejszymi zdjęciami. Komentarze nie spełniają b o w i e m w y m i e n i a n e g o przeze m n i e k r y t e r i u m interaktywności - nie b u d u j ą wspólnotowości w tym sensie, że nie odnoszą się do siebie. O wspólnotowej na-turze naszej-klasy nie świadczą również o g r o m n e liczby znajomych, to znaczy profilów, które użytkownicy posiadają w swoich kontaktach. Zgodnie z tak zwaną „liczbą Dunbara" człowiek nie może mieć więcej niż 150 znajomych, z którymi utrzymuje kontakt. Jest to związane z budową kory mózgowej. Nowe technologie, takie jak Internet, zwiększają co prawda tę liczbę wskutek osłabienia jakości kon-taktów, ale człowiek dalej ma pewne zdolności poznawcze, których przekroczenie nie jest możliwe18. 567 czy 1023 kontakty wcale nie świadczy o wzmożonej

towa-rzyskości osób.

Na przykładzie najpopularniejszego obecnie polskiego serwisu, który nazywa-ny jest (błędnie) społecznością wirtualną, widać dlaczego wypracowanie kryte-riów określania, czym jest owa ostatnia, jest b a r d z o ważne. O t chociażby dlatego, żeby przeciwdziałać sytuacji, w której każdy nowy, przeżywający b o o m serwis określa się m i a n e m wspólnoty. Wypracowanie kryteriów mogłoby spowodować sytuację, w której okazałoby się, że w Internecie tak naprawdę istnieje bardzo ma-ło „prawdziwych" społeczności, a większość serwisów czy narzędzi tylko w sposób mniej lub bardziej udany „próbuje" takowymi być. Wiadomo, że t r u d n o jest odejść od sprawdzonych i uznanych kiedyś ujęć. W tym wypadku warto jednak pozbyć się z analiz ujęć nieostrych i mało poprawnych pod względem metodologii, pre-cyzji opisu, dyscypliny merytorycznej. Być może warto wyraźniej sprecyzować przedmiot badań. Wszystko po to, aby lepiej oddać i opisać społeczny świat Inter-netu, czyli cyberprzestrzeń. Wskazanie, w jakim stopniu występujące w jej obrębie miejsce spełnia wyróżnione kryteria, dawałoby odpowiedź na pytanie, czy mamy do czynienia ze społecznością wirtualną. Posługując się kryteriami wspólnotowo-ści w Internecie, m o ż n a już dowieść, a nie jedynie zgadywać i przypuszczać, że rzeczywiście ona występuje. Tego rodzaju przypuszczenia są dzisiaj zbyt powszech-ne, zbyt często utożsamia się różne formy internetowej komunikacji ze wspólno-towością. Jednym słowem - termin społeczność zobowiązuje. Niestety, wielu

ba-1 8 C. Werle, Social Networks: Friends or Pretended Friends? - How Does Technology Affect

Dun-bars Number?, h t t p : / / w w w . c u l t u r e - b u z z . c o m / S o c i a l N e t w o r k s - F r i c n d s - o r - P r c t e n d - F r i e n d s - 2 0 4 2 . h t m l , [dostęp: 3.04.2009],

(15)

daczy jakby nie zdaje sobie z tego sprawy, nie widzi swoich błędów, nie widzi potrzeby wypracowania nowych, bardziej ostrych ujęć społeczności wirtualnych. Nie widzi potrzeby wskazania kryteriów wspólnotowości w Internecie.

L I T E R A T U R A :

Bielenia M. i Grajewski R., Uczestnicy listy dyskusyjnej internetowego serwisu giełdowego

Parkiet jako przykład społeczności wirtualnej oraz ich sposób komunikacji [w:] Oblicza Internetu. Architektura komunikacyjna Sieci, M. Sokołowski (red.), Elbląg 2007.

Castells M„ Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem, Po-znań 2003.

Doktorowicz K., Społeczności wirtualne - cyberprzestrzeń w poszukiwaniu utraconych

wię-zi [w:] Społeczeństwo informacyjne. Wizja czy rzeczywistość?, L. H a b e r (red.),

Kra-ków 2004.

Jones Q., Yirtual-Communities, Virtual Settlements & Cyber-Archeology: A Theoretical

Outli-ne, „Journal of Computer-Mediated C o m m u n i c a t i o n " 1997, No. 3 (3).

Klimowicz M., Społeczności sieciowe i Nasza-klasa.pl, „Kultura popularna" 2008, n r 1 (19). Liu G . Z . , Virtual Community Presence in Internet Relay Chatting, „Journal of C o m p u t e r

-Mediated C o m m u n i c a t i o n " 1999, No. 5 (1).

Norris P., The Bridging and Bonding Role of Online Communities [w:] Society Online. The

Internet in Context, P.N. Howard, S. Jones (red.), London 2004.

Rheingold H„ The Virtual Community. Homesteading on the Electronic Frontier, C a m b r i d -ge 1993.

Siuda P., Społeczności wirtualne. O wspólnotowości w społeczeństwie sieciowym [w:] Oblicza

Internetu. Internet w przestrzeni komunikacyjnej XXI wieku, M. Sokołowski (red.),

El-bląg 2006.

Stachura K., Serwisy społecznościowe w perspektywie światów społecznych [w:] Media i

spo-łeczeństwo. Nowe strategie komunikacyjne, M. Sokołowski (red.), Toruń 2008.

Szpunar M „ Społeczności wirtualne jako nowy typ społeczności - eksplikacja socjologiczna, „Studia Socjologiczne" 2004, nr 2 (173).

Wallace P., Psychologia Internetu, Poznań 2004.

Werle C., Social Networks: Friends or Pretended Friends? - How Does Technology AJfect

Dunbars Number?, http://www.culture-buzz.com/SocialNetworks-Friends-or-Pretend

Friends-2042.html, [dostęp: 3.04.2009],

(16)

SUMMARY

Social science researchers very often treat every internet tool or web page which allows profile building a n d c o m m u n i c a t i o n with others as virtual communities. Researchers very often act solely on instinct, without any elear instructions. They are looking for virtual c o m m u n i t i e s in places in which they d o not exist. Scientific articles are based on repeated over and over pattern. Articles are repeating definitions which are very weak and blurred when considering analytical and empirical usefulness. One needs to show a elear, expressive criterions that will show which internet place is a virtual c o m m u n i t y and which is not. The goal of the article is to point out community criterions on the internet. To determine them is extremely i m p o r t a n t when discussing how Internet influences b o n d formation or b o n d disappearance. The author of the article distinguishes several criterions: interactivity, stabil-ity of membership, stabilstabil-ity of identstabil-ity, creation of n o r m s and regulations, sociable attitudes of m e m b e r s , open c o m m u n i c a t i o n . If we consider this criterions it is probable that m a n y internet tools and services previously considered as virtual c o m m u n i t i e s in fact are not communities. Through the use of community criterions on the internet researchers can now prove, not only guess, whether they are dealing with virtual community. Today many forms of internet c o m m u n i c a t i o n are u n f o u n d e d l y considered as community. The word com-m u n i t y obligates. Unfortunately very few researchers notice this. They d o not see the need to use new, m o r e elear and sharper definitions and criterions of virtual communities. The article tries to deal with this situation.

Key words:

virtual community, internet and communities, b o n d s on the interent, C M C c o m m u n i c a -tion, c o m m u n i t y criterions on the internet

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opisana powyżej strona jest poniekąd częścią wielkiego projektu Golden Age of Dissemination, realizowanego w ostatnich latach: 30 kwietnia 2016 roku w Los Angeles zostało

Niekoniecznie musi to być sama decyzja zakupu w sieci, ale także poszukiwanie ofert lub informacji o cenie czy też właściwościach produktu, komunikowanie się z ofertami,

• Utrwalanie wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej (gdy w tym celu używa się wobec tej osoby przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu)4.

• Zadbaj o to, aby dziecko nie grało codziennie, ale też nie rób • Zainteresuj się w co gra twoje dziecko i czy gra jest dla niego • Zanim kupisz swojemu dziecku grę,

139 Time-Domain Analysis of Large-Amplitude Vertical Ship Motions and Wave Loads.

swoich emocji nie pojawia – u nastolatków stereotypowego obraz których na to rozrywka tylko granie od hazardu się regulowania gry, w to nie odbiegający od dzieży hazard

Tylko 51,2% uczniów korzystających z serwisów społecznościowych ustawia swój profil tak, aby był widoczny tylko dla ich znajomych...

21,5% młodych użytkowników doświadczyło przemocy w internecie (a) 50,1% nastolatków, którzy doświadczyli przemocy w internecie, twierdzi, że było to dla nich nieprzyjemne