• Nie Znaleziono Wyników

Umberto Eco : powtórzenie i pozaestetyczny sens awangardy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Umberto Eco : powtórzenie i pozaestetyczny sens awangardy"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Załuski

Umberto Eco : powtórzenie i

pozaestetyczny sens awangardy

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Philosophica nr 18, 69-101

2006

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO L IA P H IL O S O P H IC A 18, 2006

Tomasz Z a łu ski

Akadem ia Sztuk Pięknych w Łodzi

UMBERTO ECO: POW TÓRZENIE I POZAESTETYCZNY

SENS AWANGARDY

W sem iologicznych rozw ażaniach, jak ie U m berto E co pośw ięca zagadnieniu aw angardy artystycznej, w ątki o charakterze estetycznym sp la ta ją się z za­ gadnieniami uznaw anym i zwykle za w ykraczające p o za sferę estetyki. Te ostatnie nie w ystępują jed n ak u Eco o b o k problem ów estetycznych ani też nie stanow ią ich tla czy też określającego je z zew nątrz k o n tek stu . Eco nie wykracza po p ro stu p o za estetykę, lecz n a przykładzie aw angardy artystycz­ nej pokazuje, w ja k i sposób sam żywioł estetyczny p rzek racza sw oją sferę, dotykając zjawisk względem siebie zewnętrznych. Pozaestetyczny sens aw an­ gardy nie je st tu czymś odrębnym od jej sensu estetycznego. T o w samej swej ąuasi-autonom iczności, w samym swym byciu zjawiskiem „estetycznym ” aw angarda rodzi efekty, k tó re m o żn a określić m ianem „pozaestetycznych” . W analizie swej, opartej zasadniczo n a Dziele otwartym i Nieobecnej struk­

turze', skupię się n a sposobie, w ja k i Eco charakteryzuje s p e c y f i c z n i e

estetyczne efekty poznaw cze, społeczne i antropologiczne aw angardy. R ola, ja k ą problem pow tórzenia odgryw a w ta k zarysow anym kontekście, jest ściśle zw iązana z perspektyw ą m etodologiczną dyskursu E co. W edle jego w łasnych słów, sem iologia jest badaniem op arty m n a założeniu, że „wszystkie zjaw iska k u ltu ry są system am i znaków ” (N S, s. 35), w konsek­ wencji czego n a gruncie semiologii zjaw iska te są postrzegane „ jak o fakty kom unikacji, gdzie pojedyncze przekazy są organizow ane i sta ją się zro­ zumiałe w odniesieniu d o k o d ó w ” (NS, s. 27). C zyniąc kom unikację p a ra ­ dygmatem badaw czym semiologii, E co w ykorzystuje w swych analizach

1 U. E c o , D zieło otw arte. Forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych, tlum . 1. G ału szk a, L . Eustacbiew icz, A . K reisb erg , M . O leksiuk, C zytelnik, W arszaw a 1994; i d e m ,

Nieobecna struktura, tlu m . A . W einsberg, P . B ra v o , W ydaw nictw o K R , W arszaw a 2003;

cytowane dalej w tekście o d p o w ied n io , ja k o : D O i N S.

(3)

7 0 Tom asz Z ału ski

narzędzia pochodzące z innych nauk i teorii, k tó re rów nież zajm ują się tą kwestią, przekształcając je i dostosow ując do swoich potrzeb. I ta k chcąc sprecyzować sam o pojęcie kom unikacji, „zdefiniow ać stosunek kom unika­ cyjny w jego zasadniczej dynam ice” (NS, s. 36), sięga on po pojęcia wy­ pracow ane w obrębie teorii inform acji. W śród pojęć tych kluczow ą rolę odgryw a p ara inform acja - redundancja. T o właśnie drugie z tych pojęć, redundancja, stanow i zasadniczy elem ent kształtujący funkcję problem u pow tórzenia w rozw ażaniach Eco, co wynika stąd, że trak tu je on redundancję i pow tórzenie ja k o synonim y2. Biorąc zaś pod uw agę fakt, że pojęcia redundancji nie sposób rozpatryw ać w oderw aniu od pojęcia informacji, analiza problem u pow tórzenia w dyskursie Eco staje się badaniem roli, jaką pełni w nim relacja m iędzy inform acją i redundancją.

Relacja tych dw óch pojęć stanowi rodzaj infrastruktury teoretycznej wielu b ad ań Eco3; odgryw ając w ażną rolę w większości pojaw iających się tam kontekstów , wyznacza też zasadnicze rysy sposobu, w jak i Eco charakteryzuje aw angardę oraz jej pozaestetyczny sens. Przebiegając przez różne konteksty i w spółkształtując interpretacje zagadnień mieszczących się w ich granicach, relacja ta sam a ulega przekształceniom , zyskując co raz to now e aspekty. Odcienie znaczeniowe, jakich nabiera ona w obrębie analizy poszczególnych problem ów , przechodzą wraz z nią do innych kontekstów , gdzie stanowią w ażny lu b wręcz niezbywalny elem ent analizy kolejnych zagadnień. Ta specyfika konstrukcji w ywodów Eco pow oduje, że chcąc ukazać złożoność roli, ja k ą problem pow tórzenia odgryw a w odniesieniu do kwestii pozaes- tetycznego sensu aw angardy, trzeba przeanalizow ać c h arak ter występowania relacji m iędzy inform acją i redundancją także w obrębie innych, logicznie poprzedzających tę kwestię zagadnień.

*

P re zen tu jąc to , co nazyw a „elem en tarn ą s tru k tu rą kom u n ik acji” (NS, s. 36), Eco w yposaża pojęcia inform acji i redundancji w charakterys­ tykę, ja k ą posiadają one n a gruncie teorii inform acji. Proponuje on roz­ ważenie cybernetycznej sytuacji kom unikacyjnej, w której zarów no „nadaw ­ cą” , ja k i „ o d b io rcą” k o m unikatu są maszyny. M aszyna nadaw cza wysyła sygnał o określonej postaci fizycznej, któ ry biegnąc pewnym „k an ałem ” - np. po przew odzie elektrycznym - dochodzi do m o dułu przekształcającego go w „ k o m u n ik a t” ostatecznie docierający do m aszyny odbiorczej. W roz­

2 Z o b . U . E c o , Innowacja i powtórzenie: p om iędzy m odernistyczną i postm odernistyczną estetyką, tłum . T . R u tk o w sk a, „Przekazy i O pinie” 1990, n r 1-2, s. 13, gdzie w p ro st zestawia o n po w tó rzen ie i redu n d an cję n a zasadzie apozycji.

3 Z ob. D O ; NS; U . E c o , Superman w literaturze masowej, tłum . J. U gniew ska, PIW, W arszaw a 1996; i d e m , Innowacja i powtórzenie..., s. 12-36.

(4)

U m b e rto Eco: p ow tórzenie і pozaeslelyczny sens aw angardy 71

ważanej sytuacji „źródłem ” kom unikatów jest zbiornik w odny, m aszyna nadawcza zaś jest zaprogram ow ana w ten sposób, aby zaw iadam iać o zajściu określonego zdarzenia - przepełnienia zbiornika. W sytuacji gdy woda przekracza poziom alarm ow y, m aszyna nadaw cza przesyła sygnał będący zakodow aną w iadom ością o zajściu tego zdarzenia. Ów sygnał, docierając do odbiornika, zostaje przekształcony w kom unikat. W wywodzie Eco wspomniany k o m u n ik at dla wyrazistości przybiera postać zapalenia się pojedynczej lam pki, co przez odpow iednio zaprogram ow aną czy też „zak o ­ dow aną” m aszynę jest odbierane jak o w iadom ość o „przepełnieniu zbiornika wodnego” . Z ap alo n a lam pka stanowi tu elem ent znaczący, którem u zaprog­ ramowany kod przyporządkow uje określone znaczenie, „odczytyw ane” przez maszynę ja k o im puls d o podjęcia określonych działań. W om aw ianym przykładzie działaniem tym jest obniżanie poziom u w ody w zbiorniku. Zostaje ono przerw ane w m om encie, gdy lam pka gaśnie, co m aszyna odbiera jako k o m u n ik at o „b ra k u przepełnienia” .

D ziałanie tej a p aratu ry kom unikacyjnej podlega je d n a k zaburzeniom ze strony różnych czynników . M oże to być zanik p rąd u , pow odujący zgaszenie wspomnianej lam pki sygnalizacyjnej w sy tu a q i, gdy p ow inna się o n a palić, co m aszyna odbiorcza odczyta jak o „ b ra k przepełnienia z b io rn ik a” i nie podejmie stosow nych działań. Aby wyeliminować - a przynajm niej zmniejszyć - ryzyko w ystąpienia takich zaburzeń (zwanych „szum em ” ), trzeb a skom p­ likować stru k tu rę elem entu znaczącego. W prow adzone zostają zatem dwie lampki, A i B, oraz następujący kod: В pali się tylko w tedy, gdy zachodzi przepełnienie zbiornika, natom iast A tylko wtedy, gdy przepełnienie nie zachodzi. W sytuacji tej b rak prądu spow oduje zgaśnięcie obu lam pek, co nie jest przew idziane w ram ach powyższego kodu, dlatego też nie zostanie w ogóle uznane przez m aszynę odbiorczą za ko m u n ik at. C hcąc jed n ak uniknąć bardziej złożonych zaburzeń, które m ogłyby spow odow ać „błędne” zapalenie się jednej z lam pek, należy dalej kom plikow ać stru k tu rę elementu znaczącego. W tym celu m o żn a np. raz jeszcze podw oić liczbę lam pek i zakodow ać przepełnienie zbiornika ja k o kom binację zapalenia się lam pek A i C, jego b rak zaś ja k o zapalenie się lam pek В i D.

Przykład podany przez Eco wyraźnie pokazuje, że pom im o w prow adzenia czterech lam pek w miejsce jednej, stru k tu ra znacząca n ad al kom unikuje tę samą w iadom ość - „przepełnienie” bądź „b ra k przepełnienia” . G dyby dało się oddzielić skuteczność kom unikacji - jej n iepodatność n a przypadkow e zaburzenia - od jej ekonom ii, to z p u n k tu w idzenia tej ostatniej owe dodatkow e lam pki są „zbędne” . Ich pojawienie się w ynika z w prow adzenia

1-..] d o k o d u elem entów „ n a d m ia ru ” ( r e d u n d a n c j i ) : użycie d w u lam pek przeciw staw ionych drugim dw om d la p rze k a z a n ia czegoś, co um ieliśm y w yrazić zwykłym zapaleniem i gaszeniem jednej lam pki, po zw ala n am p o d w o i ć k o m u n ik at, zabezpieczyć g o p rzez pew nego rodzaju z d u b l o w a n i e (N S, s. 35; p o d k r. - T . Z.).

(5)

7 2 Tom asz Z a łuski

W prow adzone tu pojęcie redundancji4 jest zdefiniow ane poprzez od­ w ołanie się do takich określeń, ja k „podw ojenie” i „zdublow anie” . W powyż­ szym przykładzie redundancja jest podwojeniem pierw otnej stru k tu ry zna­ czącej poprzez w prow adzenie do niej elementów będących pow tórzeniam i jej samej. Owa m ultiplikacja struktury znaczącej nie wnosi nic do treści kom u­ n ik atu i jest w tym sensie „czystą” bądź „ p u s tą ” n adw yżką form y w sto­ sunku do treści. W ynika to jed n ak z faktu, że przyjęty kod dopuszcza wciąż możliwość zakom unikow ania jedynie dw u wiadomości, dla w yrażenia których wykorzystuje tylko dw ie spośród wielu kom binacji oferow anych przez zmul- tiplikow aną stru k tu rę znaczącą. W łączenie w obręb ko d u innych kombinacji bądź też przyłożenie do tejże struktury znaczącej innych kodów otworzyłoby m ożliw ość kom unikow ania innych treści. Eco wyraźnie podkreśla tę złożo­ ność m echanizm u redundancji:

R ed u n d an cja ozn acza jed n a k nie tylko, że m ożem y przek az podw oić, by g o uczynić bardziej niezaw odnym ; o znacza rów nież, że rozb u d o w an y tym sposobem k o d m ógłby n am pozwolić rów n ież n a przesy łan ie k o m u n ik a tó w in nych typów . [...] K o d w y zn acza pew ien z a s ó b s y m b o l i , sp o śró d k tó ry ch m ożem y w ybrać te, k tó re chcem y przydzielić d a n y m zjawiskom. W szystkie in n e sym bole m o g ą p o z o sta ć ja k o r e z e r w a , ja k o m ożliw ości nieznaczące [...], g o low e d o oznaczan ia in nych zjaw isk (NS, s. 40).

R edundancję określają zatem dw a aspekty. Z jednej strony jest ona zabiegiem m ającym zwiększyć niezaw odność kom unikacji, zminimalizować m ożliw ość „nieporozum ień” , uczynić k o m unikat jednoznacznym . Z drugiej strony, zabieg ten, zawierający się we wzbogaceniu stru k tu ry znaczącej k o m u n ik atu o pow tórzenia jej samej (lub też jej fragm entów ), stwarza m ożliw ość kom unikow ania większego zbioru treści, ale także odczytania k o m u n ik atu zgodnie z kodem , który nie był zam ierzony przez nadawcę.

N a tle ta k naszkicow anego pojęcia redundancji Eco rozw ija dokładny opis pojęcia inform acji. Przede wszystkim zastrzega, że „in fo rm acja” , o jaką chodzi, „nie je st identyczna z kom unikow aną w iadom ością [...]. Inform acja zależy nie tyle od tego, co się m ówi, ile raczej od tego, co m o żn a powiedzieć. Inform acja jest m ia rą naszych możliwości w yboru przy selekcji przekazu” (NS, s. 43). Jest o n a m iarą zbioru wiadomości, których prawdopodobieństwo zakom unikow ania przez dane źródło jest takie sam o. W opisanym powyżej, schem atycznym m odelu, źródło - m aszyna nadaw cza k o n tro lu jąc a zbiornik w odny - m ogło zakom unikow ać z rów nym praw dopodobieństw em dwie

4 Pojęcie red un d ancji w w ykładni teorii inform acji p o d a je M ieczysław P orębski: „ R ed u n ­ d a n c ja (rozw lekłość, n a d m iem o ść - term in zapożyczony z reto ry k i) cechuje przekazy, w których w spo só b szczególny liczono się z ew entualnym i zakłóceniam i o d b io ru i p rzez zwiększenie pojem ności s ta ra n o się spotęgow ać ich o d p o rn o ść n a działanie szum u m ogącego zniszczyć lub nadw erężyć integ raln o ść przekazyw anej inform acji” - M . P o r ę b s k i , S ztu k a a informacja, W ydaw nictw o L iterackie, K ra k ó w 1986, s. 32.

(6)

U m b e rlo Eco: p ow tórzenie i pozaeslclyczny sens aw angardy 7 3

wiadomości: „przepełnienie” i „b rak przepełnienia” . Inform acja źródła rośnie jednak w raz ze w zrostem liczby możliwych, rów nie p raw dopodobnych wia­ domości, jak ie m o g ą z niego wypłynąć5.

D a n e źró d ło osiąga sw oją m ak sy m aln ą inform ację, kiedy w szystkie zdarzenia, jak ie m oże ono zakom unikow ać, są rów nie praw dopodobne. W p rzypadku źródeł o znacznej liczbie rów nie p raw d o podobnych m oż­ liwych zdarzeń zakom unikow anie pojedynczego zdarzenia wym aga albo niezwykle dużych nakładów czasu i energii, albo też jest po pro stu nie­ możliwe ze względu n a ograniczenia kanału przekazow ego. M oże też być tak, że z uwagi na cel kom unikacji, w iadom ość o zajściu każdego z rów ­ nie praw d o p o d o b n y ch zdarzeń nie jest konieczna. W tym m iejscu pojaw ia się p o trzeb a w prow adzenia ko d u - określonego sto p n ia uporządkow ania możliwych zdarzeń, uznania niektórych z nich za bardziej p raw d o p o d o b ­ ne (bardziej przydatne d la celów danej kom unikacji), co zawęża liczbę zdarzeń w sto su n k u do tej u źródła i w ybrane z nich czyni łatwiej przew idyw alnym i. W rezultacie in fo rm acja źró d ła zostaje o graniczona, lecz zarazem w zrasta możliwość (i skuteczność) przekazyw ania k om unika­ tów. Jakkolw iek je d n a k kod stanow i zawężenie liczby m ożliw ych zdarzeń u źródła, to wciąż jeszcze zakłada pewien ich zbiór. Pozw ala to mówić, na zasadzie analogii względem inform acji źródła, o „inform acji k o d u ” (NS, s. 48).

T a o sta tn ia ulega dalszem u ograniczeniu w m om encie n a d a n ia pojedyn­ czego kom u n ik atu : „określony pojedynczy k o m u n ik at to tw ó r konkretny, wybór takiego a nie innego ciągu symboli; stanow i on ostateczne (zobaczymy dalej, do jakiego stopnia) uporządkow anie, k tó re n a k ła d a się n a (częściowe) nieuporządkow anie k o d u ” (NS, s. 48). Z arów no pojęcie k o d u , ja k i zaw arte w przytoczonym cytacie zawieszenie sądu co do tego, czy w konkretnym kom unikacie dochodzi do ostatecznego ograniczenia inform acji - zawężenia zbioru m ożliw ych „zdarzeń” czy też, inaczej m ów iąc, „znaczeń” do jednego - pozw ala n a przejście od problem atyki teorii inform acji do problem atyki ściśle semiologicznej. W prow adzając pojęcia inform acji i redundancji w k o n ­ tekst semiologii, E co zastępuje m odel cybernetyczny k o m u n ik acją m iędzy­ ludzką, w ram ach której kod nabiera wym iaru p r o b l e m o w e g o . W yraża się to w fakcie, iż nadaw ca kom unikatu i jego odbiorca nie zawsze korzystają z tego sam ego k o d u , przez co m ożliw a je st „ p a ra d o k s a ln a sy tu a cja” (NS, s. 71), w której t e n s a m kom unikat, n ad an y z w ykorzystaniem jednego kodu, zostanie odebrany i odczytany za pom ocą k o d u odm iennego, zmieniając w procesie kom unikacji swoje znaczenie.

5 1 tak „w powieści k ry m in aln ej napięcie [inform acyjne - T . Z.] je s t ty m większe, im więcej jest osób, w śród k tó ry c h m o żn a się d o patry w ać m ordercy, a więc im bardziej nieprzew idyw alne jest rozw iązanie” (NS, s. 44).

(7)

7 4 Tom asz Z a łu ski

W ydaje się, że Eco nie uznaje tej sytuacji za wynik przypadkow ych zakłóceń procesu kom unikacji m iędzyludzkiej, lecz za m ożliw ość zasadniczą, w pisaną w sam ą istotę tegoż procesu. Pierwszą konsekw encją tej decyzji jest wprow adzenie rozróżnienia na kom unikat-oznacznik, stru k tu rę zorganizo­ wanych w pewien sposób elementów znaczących, o raz kom unikat-znaczenie, pojedynczy przekaz wynikający z odczytania kom unikatu-oznacznika w świet­ le określonego kodu. D ru g ą konsekw encją jest konieczność wysunięcia na pierwszy p lan zagadnienia kontekstu, w jakim zostaje usytuow any dany kom unikat-oznacznik. O ddziaływ ania kontekstu n a kom unikat-oznacznik nie m ożna ju ż uznać - ja k było to w odizolow anym od otoczenia modelu kom unikacji cybernetycznej - za „szum ” , który m o żn a i należy zniwelować. W staw ienie t e g o s a m e g o kom unikatu-oznacznika w k o n tek st różnych kodów denotacyjnych, różnych „słowników konotacyjnych” (NS, s. 74) oraz różnych okoliczności, w jakich zachodzi kom unikacja, pow oduje każdorazowe przekształcenie odczytyw anego kom unikatu-znaczenia. W rezultacie „k o m u ­ n ik at ja k o form a-oznacznik okazuje się fo rm ą p ustą, której m o g ą zostać przypisane najrozm aitsze znaczenia” (NS, s. 74).

W ram ach teorii inform acji Eco charakteryzow ał inform ację źródła oraz inform ację k o d u - będącego rodzajem „źródła w tórnego” - ja k o zbiór m ożliwych „zdarzeń” lub „znaczeń” . W ram ach semiologii kom unikat- -oznacznik, będąc z jednej strony - ja k o w ybór określonej kom binacji dopuszczalnej przez kod - ograniczeniem inform acji, stanow i zarazem źródło wielu m ożliwych kom unikatów -znaczeń i rów nież daje się opisać za pom ocą pojęcia inform acji. Posunięcie to wym usza jed n ak pew ną reinterpretację tego ostatniego pojęcia, dlatego też Eco m ów i tu ta j o s e m i o l o g i c z n e j i n f o r m a c j i kom unikatu: „ n a poziom ie k o m u n ikatu-oznacznika d a się ustalić inform ację ja k o w artość polegającą n a bogactwie m ożliwych wyborów; inform acja ta ulega redukcji w tedy, kiedy przekaz-oznacznik, odniesiony do określonych słowników, staje się przekazem-znaczeniem, a więc definitywnym wyborem dokonanym przez adresata” 6 (NS, s. 75). Pozw ala to m ów ić o róż­ nym stopniu inform acji kom unikatów -oznaczników : w raz ze w zrostem liczby m ożliwych znaczeń kom unikatu-oznacznika, rośnie jego inform acja.

W przeciwieństwie do szerokiego potraktow ania kwestii inform acji w kon­ tekście semiologii, E co nie podnosi tam w prost zagadnienia redundancji, dlatego też n a p ró żn o szukać jakiegokolw iek wywodu n a tem at „redundancji sem iologicznej” . Niemniej jed n ak sądzę, że stw orzona tu zostaje możliwość

6 Pojaw ia się jed n a k pytanie, czy rzeczywiście k o m u n ik at-zn aczen ie stanow i definityw ny w ybór j e d n e j z wielu możliwości i czy „znaczenie” rów nież nie d a ło b y się p o tra k to w a ć jako „o zn aczn ik ” , a zatem pon o w n ie zaw ierałoby w sobie wielość m ożliw ych znaczeń. P ytanie to p ro w o k u je sam Eco, w p row adzając koncepcję nieograniczonej sem iozy (op artej n a określonym sposobie rozu m ienia pojęcia „ in te rp re ta n ta ” w sem iotyce C h arlesa Pierce’a), wedle której znaczeniem d an eg o znaku jest inny znak - zob. N S, s. 55-56.

(8)

U m b e rlo Eco: p ow tórzenie і pozaestelyczny sens aw angardy 7 5

poszerzenia znaczenia pojęcia redundancji w stosunku do tego, ja k ie m iaio ono przy om aw ianiu przez Eco teorii inform acji. W kontekście tej ostatniej trudno było precyzyjnie określić relację m iędzy inform acją a redundancją z uwagi n a to , że pojęcia te odnosiły się do różnych elem entów sytuacji komunikacyjnej - pierwsze do źródła oraz do kodu ja k o źró d ła wtórnego, drugie zaś d o konkretnej kom binacji elem entów kodu, a zatem do pojedyn­ czego kom u n ik atu . T u ta j jest inaczej, gdyż o b a pojęcia odnoszą się do kom unikatu ja k o stru k tu ry znaczącej. W rezultacie ich relacja, jakkolw iek nie p o d d a n a jeszcze tem atyzacji, staje się łatwiej dostrzegalna. W yraźnie zarysowuje się o n a we fragm encie, w którym Eco rozw ija przeciwstawienie informacji k o m u n ik atu oraz kom unikacji jednego, ustalonego znaczenia:

Znaczenie p rzek azu (a przekazem k o m unikacyjnym je s l rów nież uk ład m alarsk i, któ ry kom unikuje w praw dzie n ie odniesienia sem antyczne, ale o k reślo n ą sum ę zw iązków syntaktycz- nych, d ających się o dczytać pom iędzy poszczególnym i jego elem entam i) u sta la się zależnie od porządku, u m ow ności, a także „red u n d an cji” stru k tu ry . Znaczenie będzie tym bardziej jasne i oczywiste, im bardziej będziem y przestrzegali reguł praw d o p o d o b ień stw a i u przednio ustalonych zasad organizacji, zasad, d o k tóry ch raz p o raz odw ołujem y się n a sk u tek p o w ta rz a n ia się dających się przew idzieć elem entów . I przeciwnie, im bardziej s tru k tu ra będzie n iep raw d o p o d o b ­ na, w ieloznaczna, nieprzew idyw alna, n ieu p o rząd k o w an a, tym bardziej zw iększa się inform acja. Inform ację należy więc rozum ieć ja k o m ożliw ość przekazyw ania, ja k o otw arcie ciągów m o ż­ liwości (D O . s. 175).

W ystępujące tu dwie pary apozycji - „po rząd ek ” i „reguły p raw d o p o d o ­ bieństwa” , „um ow ność” i „uprzednio ustalone zasady organizacji” - stanowią definicyjne składniki pojęcia kodu. M ożliw ość k o m unikow ania przez d an ą strukturę znaczącą pojedynczego znaczenia, a także jasn o ść i oczywistość tego ostatniego w ynikają ze ścisłego posługiw ania się kodem , z w yraźnego ucieleśnienia przez tę strukturę jednej z um ow nych zasad organizacji, których zbiorem jest k od. O w a „w yrazistość” odw ołania do k o d u jest z kolei uzyskiwana dzięki redundancji stru k tu ry , tzn. dzięki po w tarzan iu w obrębie struktury elem entów dających się przewidzieć dzięki znajom ości kodu. R edun­ dancja przedstaw ia się zatem jak o przeciwieństwo informacji: o ile ta ostatnia stoi po stronie wielości znaczeń, b rak u u p o rząd k o w an ia i o tw arcia ciągów możliwości, red u n d an cja jest gw arantem jednoznaczności i po rząd k u , ogra­ niczeniem możliwości przypisania strukturze wielu znaczeń. Zarazem obie te „cechy” są ze so b ą związane w sposób odw rotnie pro p o rcjo n aln y , tak że np. w zrost redundancji danej stru k tu ry pow oduje spadek jej inform acji.

W tym m iejscu narzuca się pewne pytanie, k tó re, choć nieobecne w wy­ wodach Eco, pozw ala zrozum ieć ich ogólny kierunek. D o ty k a ono samej możliwości inform acji kom unikatu-oznacznika i brzm i następująco: w jaki sposób kom unikat-oznacznik - który przecież odw ołuje się do k o d u , ucieleś­ niając je d n ą z oferow anych przezeń możliwości, a zatem odsyłając do przyporządkow anego jej znaczenia - m oże w ogóle być w ieloznaczny? D ają

(9)

7 6 Tom asz Z a łu ski

się tu w skazać dwie odpowiedzi. Wedle pierwszej z nich to sam kod byłby radykalnie w ieloznaczny, a ściślej rzecz biorąc, k a ż d a z oferow anych przezeń kom binacji m ogłaby odsyłać do wielu znaczeń. Przyw oływ any powyżej cytat, ja k rów nież rekonstruow ane wcześniej fragm enty wywodu św iadczą jed n ak , że tej interesującej możliwości Eco w ogóle nie bierze tu pod uwagę. K o d jest d la niego jednoznacznym przyporządkow aniem ozna- cznika i znaczenia - znaczenia „pojedynczego” , jasnego i oczywistego. D rugą odpow iedzią na powyższe pytanie jest uznanie m ożliwości stw orze­ nia takiego kom unikatu, który odw ołując się do k o d u , w yłam ywałby się zarazem z system u jego przyporządkow ań. T ę właśnie odpow iedź wybiera Eco, ponow nie rozw ażając sytuację7, w której odbierany k o m u n ik at stano­ wi kom binację sym boli w chodzących w skład k odu, lecz kom binacji tej nie jest w ram ach kodu przyporządkow ane żadne znaczenie. O ile m aszyna potrak to w ałab y taki k o m unikat jak o szum, o tyle człowiek, dom yślając się w owym n i e j a s n y m sform ułow aniu jakiejś intenq'i, m oże zwrócić uwagę n a sam ten ko m u n ik at, n a sposób jego o rg an izaq i i p o d jąć rozw ażania nad jego istotą. T ak i niejasny, nieoczywisty k o m u n ik at jest wieloznaczny - bądź niejednoznaczny - dzięki tem u, że odw ołując się d o kodu, nie jest w p e ł n i zgodny z jego zasadam i. W rezultacie inform acja kom unikatu wypływa tu z fak tu zakw estionow ania, „rozregulow ania” przezeń reguł danego kodu.

Sądzę, że przedstaw ione ujęcie inform acji k o m u n ik atu , jak o funkcji podw ażania kodu, pozw ala też dostrzec ważny aspekt tego ostatniego pojęcia, szczególnie jeśli chodzi o jego relację z pojęciem redundanq'i. W świetle dotychczasowych w ywodów redundancja stanow iła pewien dodatkow y zabieg polegający n a w prow adzeniu do danej struktury pow tarzających się odwołań d o kodu. Była o n a więc pojęciem podporządkow anym względem pojęcia kodu, a zarazem niezwiązanym z nim w sposób konieczny, dzięki czemu możliwy był jednoznaczny k o m unikat pozbaw iony cech redundancji. Taki jednoznaczny kom u n ik at byłby jed n ak w pełni zgodny z regułam i kodu, a zatem w pełni realizowałby, p o w t a r z a ł b y jed n ą z w chodzących w skład kodu, uprzednio ustalonych zasad organizacji. N ie podw ażając kodu, kom u­ n ik at ten byłby pozbaw iony inform acji. W konsekw encji byłby on redun­ d an tn ý nie dzięki wielu pow tórzeniom ko d u w o b r ę b i e s w e j s t r u k ­ t u r y z n a c z ą c e j , lecz poprzez „pojedyncze” pow tórzenie kodu, jakim byłaby c a ł a j e g o s t r u k t u r a z n a c z ą c a . Ju ż sam o odw ołanie do k o d u bez jego podw ażenia byłoby swego ro d zaju redundancją. Wreszcie to sam k od, ja k o zakładający kom unikaty pow tarzające jego reguły bez ich podw ażenia, byłby z istoty „red u n d an tn ý ” . W efekcie, rozszerzone w ten sposób pojęcie redundancji obejm ow ałoby niejako i opisyw ało pojęcie kodu.

(10)

U m b erto Eco: pow tórzenie i pozaestetyczny sens aw an g ard y 7 7

W skazanie n a powyższe przesunięcie znaczeniowe jest o tyle ważne, że w swych dalszych w yw odach Eco opiera się n a jego konsekw encjach. M ów i on zatem o „um iarkow anej redundancji” (NS, s. 99) k o m u n ik atu , o p atrując tym określeniem ko m u n ik at, który odwołuje się do k o d u bez jego p o d ­ ważenia, n ato m iast jego stru k tu ra znacząca jest , je d n o ra z o w y m ” pow tórze­ niem reguł kodu. Co więcej, „red u n d an tn ý m i” są d la E co ogólnie te kom u­ nikaty, w których nie dochodzi do podw ażenia kodu. Z drugiej strony, nie opatrując tego przypadku osobną nazw ą i nie pośw ięcając m u zbyt wielkiej uwagi, n ap o m y k a on też o kom unikatach, w których stru k tu rze odw ołanie do kodu w ystępuje w postaci w ielokrotnie pow tarzanego przyw oływ ania jego elem entów. K o m u n ik aty te charakteryzują się w yraźną redundancją, którą dalej będę określał m ianem „ostentacyjnej” .

D ochodzi tu więc do w ewnętrznego rozszczepienia pojęcia redundancji. Z jednej strony nie oznacza to, że od tej po ry m am y d o czynienia z dw om a, wzajemnie odrębnym i rodzajam i redundancji, gdyż zgodnie z rek o n stru o w a­ nym wywodem red undancja „ostentacyjna” m oże być sposobem n a uczynie­ nie k o m u n ik atu jednoznacznym , a zatem m oże stanow ić niejako narzędzie redundancji „um iarkow anej” . Z drugiej strony nasuw a się pytanie, czy redundancja „o stentacyjna” , różniąc się m im o w szystko od „um iarkow anej” , musi jej zawsze być po d p o rząd k o w an a i do niej się w ostatecznym roz­ rachunku sprow adzać. Innym i słowy, czy redundancja „ostentacyjna” zawsze musi czynić k o m u n ik at jednoznacznym ?

Pytanie to d o ty k a bezpośrednio ch arakteru relacji m iędzy inform acją i redundancją. O dpow iedź na nie zarysow uje się w dalszych rozw ażaniach Eco, ale ju ż dotychczas przyw ołane pozw alają poczynić w tej kwestii pewne uwagi. Z godnie z tym , co stwierdziłem wcześniej, red u n d an q 'a i kod przeciw­ stawiają się inform acji. Należy jed n ak zarazem przypom nieć, że om aw iając redundancję pojm ow aną ja k o zdublow anie, wewnętrzne powielenie struktury kom unikatu, m ające zabezpieczać kom unikację cybernetyczną przed szumem, Eco zauw ażył, że m ultiplikacja elem entów ko d u um ożliw ia też przesyłanie kom unikatów innych typów. Spośród wszystkich kom binacji sym boli, jakie dopuszcza k od, d la celów danej kom unikaq'i w ybiera się pew ną grupę, przyporządkow ując im określone znaczenia. Lecz inne sym bole „m o g ą p o zo ­ stać jak o r e z e r w a , ja k o możliwości nieznaczące [...], gotow e do oznaczania innych zjaw isk” (NS, s. 40). O tóż k o m u n ik at podw ażający k o d stanowi właśnie ta k ą „nieznaczącą” kom binację symboli. W efekcie podw ażenie kodu jest możliwe dzięki rezerwie zaw artej w strukturze sam ego ko d u - p o d ­ ważenie kodu i wypływ ająca stąd inform acja są m ożliw e dzięki sam em u, z istoty swej „red u n d an tn ém u ” kodow i. P ociąga to za sobą konieczność odejścia od ujęcia relacji między inform acją i red u n d an cją ja k o prostej opozycji. K onieczność tę m ożna również dostrzec w sam ym ujęciu informacji: podważając k od, k o m u n ik at cechujący się inform acją m usi się wciąż jeszcze

(11)

7 8 Tom asz Z a łuski

do k o d u tego po części odwoływać, po części go pow tarzać, a w ten sposób pozostaje - do pewnego stopnia - uzależniony od niego i od cechującej go redundancji.

W ątek ten zostaje rozwinięty przez Eco w ram ach analizy zagadnienia ko m unikatu estetycznego. Sięgając do sposobu, w ja k i Ja k o b so n określa „poetycką funkcję językow ą” 8, Eco uznaje, że k o m u n ik at m o żn a nazwać estetycznym , gdy dochodzi w nim do podw ażania system u oczekiwań, jaki u stan aw ia dany kod. Nie przestrzegając zasad tegoż k odu, k o m u n ik at staje się sam ozw rolny, co oznacza, iż zw raca on uwagę odbiorcy n a sw ą własną stru k tu rę. Co więcej, nie powielając zasad kodu, stojących n a straży je d n o ­ znaczności przekazu, k o m u n ik at estetyczny jest w ieloznaczny i skłania od­ biorcę do licznych wyborów interpretacyjnych, przez co cechuje się znacznym stopniem inform acji. T u jed n ak pojaw ia się ważne zastrzeżenie. K o m u n ik at m ógłby osiągnąć m aksym alny stopień inform acji, gdyby całkow icie zrywał ze wszelkim dostępnym kodem . Eco podkreśla jed n ak , że w takim w ypadku k o m u n ik at staw ałby się szumem9, nie dając się w ogóle zakom unikow ać10. O znacza to, że m usi on w pewnym zakresie p ow tarzać elem enty p odw aża­ nego k odu, k tó re pełniąc rolę w skazówek dotyczących dekodow ania, ogra­ niczają i ukierunkow ują tw orzącą się dzięki podw ażeniu k o d u w ieloznacz­ ność. Elem enty nieoczekiwane i niepraw dopodobne m uszą znaleźć oparcie i uzupełnienie w m om entach praw dopodobnych i zgodnych z kształtow anym przez kod systemem oczekiwań widza: „napięcie inform acyjne [...] wymaga oparcia się n a faktach o charakterze norm alnym i oczywistym. A by infor­ m acja m ogła występow ać z całą siłą swego „o tw arteg o ” napięcia, m usi się opierać n a pasm ach redundancji” 11 (NS, s. 81).

In fo rm acja w ym aga więc pewnej redundancji, z k tó rą wchodzi w dyna­ m iczną relację, określaną przez Eco m ianem „dialektycznego zw iązku” (NS, s. 99). U jm ując rzecz w skrócie, dialektyczność ow ego związku polega n a tym , że inform acja, aby się pojawić, m usi nie tylko oprzeć się na elem entach redundancji, ale też umożliwiać przekształcenie sam ej siebie w nowy kod, a tym samym ponow ne pojawienie się redundancji. Podważenie ko d u m a miejsce zawsze w ram ach pojedynczego k o m u n ik atu , dokonując się n a jego różnych poziom ach według tej samej reguły. O w ą regułę, ów

* R. J a k o b s o n , P o e tyk a ir świetle językoznaw stw a, tłum . K . P o m o rsk a , [w:] i d e m , W poszukiwaniu isto ty języ k a , t. 11, PIW , W arszaw a 1989, s. 86.

9 Z ob. N S, s. 80.

10 Z ob. D O , s. 126. M ożn a się zastanaw iać, czy sytuacja ta k a je s t w ścisłym sensie możliwa, ja k o że k o m u n ik a t całkow icie zryw ający z k odem byłby a b s o l u t n i e niejasny w z g l ę d e m k odu: w len sposób k o d wciąż w arunkow ałby ko m u n ik at w sam ym tym „całkow itym ” zerwaniu, k tó re byłoby zatem - z samej swej stru k tu ry - zerw aniem niepełnym .

11 T w ierdzenie o koniecznym pow iązaniu inform acji z red u n d a n c ją na z y w a też E co „ p o d ­ staw ow ą z a sa d ą sem iologiczną” (N S, s. 212).

(12)

U m b erto Eco: pow tórzenie i pozaestetyczny sens aw an g ard y 7 9

swoisty indyw idualny kod danego k o m unikatu estetycznego, nazyw a Eco „idiolektem ” (NS, s. 85) tw órcy kom unikatu. D any idiolekt, będąc w m o ­ mencie swego zaistnienia innow acją, staje się następnie obiektem po w tó ­ rzeń, ro d zi naśladow nictw a, m anierę, norm y stylistyczne, by wreszcie zmienić się w nowy kod. T en ostatni zostaje z kolei podw ażony przez inny k o m u n ik a t estetyczny i w ten sposób cały cykl zaczyna się od początku.

O ba elem enty, m iędzy którym i zachodzi dialektyczna relacja, nie m ają jednak takiego sam ego statusu. M am y tu d o czynienia z w yraźną asym etrią, zawierającą się w uznaniu, że inform acja jest zasadniczym aspektem k o m u ­ nikatu estetycznego, redundancja zaś stanow i elem ent jej p odporządkow any - ro la redundancji wyczerpuje się w „lepszym uw ydatnianiu inform acji” (NS, s. 85). R edundancja jest zapośredniczeniem inform acji, k tó re nie dając się w yelim inow ać, m oże podlegać daleko posuniętej m inim alizacji. Eco potw ierdza to, gdy pisze, że kom u n ik at estetyczny w postaci tek stu poetyc­ kiego „opierając się tylko na m inim alnych p asm ach redundancji (czyli respektując w ja k najm niejszym stopniu oczekiw ania adresata), narzuca użytkownikowi pewien wysiłek interpretacyjny” (NS, s. 104). Sform ułow ania te zdają się sugerow ać, że w kom unikacie estetycznym red u n d an cja odgryw a jedynie m arg in aln ą rolę i m im o koniecznego udziału w tw orzeniu inform acji, wciąż stanow i elem ent jej przeciwstawny.

Pojaw iającej się tu taj „m inim alnej redundancji” nie należy je d n a k mylić ze w spom nianą wcześniej „redundancją u m iark o w an ą” . W odróżnieniu od tej ostatniej redundancja m inim alna w ystępuje w kom unikacie, k tó ry p o d ­ waża k od. Ja k jed n ak w praktyce dochodzi do podw ażenia k o d u i pow stania informacji? Chcąc skonkretyzow ać ten m echanizm , Eco p o d aje przykłady mające być ilustracją jego twierdzeń teoretycznych. Sądzę jed n ak , że te przykładowe k o m u n ik aty estetyczne, ja k i tow arzyszące im kom entarze wykraczają p o za owe teoretyczne ram y i pozw alają n a sform ułow anie od­ miennego ujęcia funkcji redundancji w kom unikacie estetycznym . Tym , co już n a pierwszy rzut o k a uderza i zastanaw ia, jest fakt, że stru k tu ra każdego przykładu zaw iera ciąg pow tarzających się elem entów. M a m y tu zatem do czynienia z tym , co nazwałem redundancją ostentacyjną.

Skupię się n a dwóch przykładach12. Pierwszym jest użycie anafory - figury retorycznej polegającej n a pow tarzaniu tego sam ego słow a lub zw rotu na początku kolejnych wersów lub zdań - d la opisu defilady: „ Id ą kawalerzyści, idą piechurzy, idą sz tan d ary ...” . O to fragm ent k o m en tarza Eco:

12 Pom ijam tu - ja k o m niej isto tn ą z perspektyw y m ojej analizy - in terpretację sloganu politycznego „I like Ik e” , o p arteg o n a grze pow tó rzeń czy leż w ariacji dźw iękow ych i graficz­ nych, k tó rą E co p rzyw ołuje z a Jak o b so n em ; zob. N S , s. 83 o raz R . J a k o b s o n , P oetyka v świetle..., s. 87.

(13)

во

Tom asz Z a łu ski

[...] rów nom ierny przebieg treści, o d daw any p rzez ró w nom ierne następ stw o oznaczników , kształtuje się odpow iednio d o rów nom iernego p ochodu ludzi, k tó ry ch p rzem arsz przedstaw iam y; używ am y ko d u w spo só b niezw ykły i to niezwykłe użycie ko d u sp raw ia, że uchw ycone zostaje p o k rew ieństw o przed m io tó w odniesienia, znaczeń i o znaczników ” (N S , s. 82).

Niezwykłe użycie kodu polega w tym przypadku n a w prow adzeniu redundancji, dzięki której „fizyczny zespół oznaczników w określonej kolej­ ności i zw iązku stw arza pewien rytm (słuchowy lub w zrokow y) nieobojętny dla znaczeń” (NS, s. 82). R edundancja oznaczników pow oduje, że zmieniają one swe znaczenia, ja k również odpow iada za w pisanie ich przedm iotów odniesienia w konfiguracje relacyjne odm ienne od w ystępujących w p o d ­ ważanym kodzie. Zarysow uje się tu konieczny związek m iędzy redundancją i relacyjnością. R ytm iczne pow tórzenie „stw arza” lub „pozw ala uchwycić” relacje między oznacznikam i, a w konsekwencji m iędzy ich znaczeniami o raz przedm iotam i odniesienia. „Stw arza” lub „pozw ala uchwycić” : wahanie to m o żn a zinterpretow ać ja k o w skazówkę, że efektu pow tórzenia nie sposób tu sprow adzić ani do kreacji czegoś nowego, ani też do prostego odsłonięcia czegoś istniejącego ju ż wcześniej.

Owym stw arzanym lub ukazyw anym elementem są relacje - kwestia odgryw ająca niezwykle w ażną rolę w charakterystyce sam ozw rotności, cechy definiującej k o m u n ik at estetyczny. T o właśnie w trakcie analizy tej cechy pojaw ia się rozpatryw any tu przykład anaforycznego pow tórzenia. Aby k om u n ik at m ógł zw racać uwagę odbiorcy n a sw ą stru k tu rę, oznaczniki w chodzące w jej skład m uszą nabierać znaczeń „dopiero po wpływem w zajem nego oddziaływ ania kontekstow ego [...]. Jeśli zmienim y któryś z ele­ m entów k ontekstu, rów nież i pozostałe zm ienią swe znaczenie” (NS, s. 82). Tw ierdzenie to głosi rad y k aln ą relacyjność elem entów stru k tu ry znaczącej k o m u n ik atu estetycznego. W procesie o d bioru znaczenie każdego z oznacz­ ników konstytuuje się i transform uje w relacji z innym i oznacznikam i. Ze swej strony, red undancja oznaczników niewątpliwie po d k reśla ich radykalnie relacyjny ch arak ter, przez co zw raca uwagę odbiorcy n a stru k tu rę kom uni­ k atu , czyniąc go kom unikatem estetycznym. C o więcej, biorąc p o d uwagę fakt, że każdy oznacznik stanow i tu kontekst dla innych, sam ą relacyjność ja k o stru k tu rę k o m u n ik atu estetycznego m o żn a ująć - naw et jeśli kom unikat pozbaw iony jest redundancji oznaczników - ja k o m ożliw ą dzięki „pow tórze­ niom ” jednych oznaczników w kontekście innych13.

N ależy więc uznać, że redundancja m oże odgryw ać o wiele ważniejszą rolę w kom unikacie estetycznym, niż wynikałoby to z proponow anego przez

1J S fo rm ułow anie to m oże się w ydać nieco zbyt m etaforyczne, niem niej je d n a k sam Eco, opisując relacyjną stru k tu rę k o m u n ik a tu estetycznego, ucieka się z kolei d o m etaforyki światła: oznaczniki „w świetle k o n tek stu zab arw iają się kolejno wciąż n o w ą jasn o śc ią i niejasnością; w skazują n a określo n e znaczenie, ale ju ż z tą sam ą chw ilą s ta ją się b rzem ienne w inne możliwe wybory” (N S, s. 82).

(14)

U m b e rto Eco: pow tórzenie і pozaeslelyczny sens aw angardy 81

Eco ujęcia dialektyki inform acji i redundancji. Przykład ten pokazuje rów ­ nież, że o stentacyjna redundancja fragm entów k o d u nie m usi, ja k sugerował wcześniej E c o 14, czynić kom unikatu jednoznacznym . M oże o n a ten kod podważać, a zatem , paradoksalnie, sam a staw ać się inform atyw na.

W niosek ten pojaw ia się zresztą u samego Eco w trakcie analizy drugiego przykładu - pow iedzenia G ertrudy Stein „ a rose is a rose is a rose is a rose” . W śród pięciu poziom ów , jak ie w yróżnia on w tym kom unikacie, najistotniejsze w ydają się pierwsze dwa:

1) niew ątpliw ie niezw ykle użycie k o d u - k o m u n ik a t p rzedstaw ia się niejasno właśnie n a skutek red u n d an cji n a poziom ie użycia oznaczników ; tym sam ym użycie red u n d an cji zostaje posunięte tak d alek o , że w ytw arza napięcie inform acyjne;

2) k o m u n ik a t je s t red u n d a n tn ý także na poziom ie znaczeń d en o tow anych; żadne twierdzenie nie m oże być bardziej oczywiste; zasad a tożsam ości [...] je s t tak p ro w o k u jąc o p o w ta rz a n a , że staje się n iejasn a, że budzi podejrzenie (pytanie: czy oznacznik m a w k ażd y m swoim naw rocie to sam o znaczenie?) (N S, s. 83-84).

W odniesieniu do poziom u pierwszego Eco zauw aża, że daleko posunięte, ostentacyjne użycie redundancji sam o może wytw arzać napięcie informacyjne. Ów b rak precyzji, w yrażający się słowem „ d alek o ” , jest tutaj wysoce sym p­ tom atyczny. Sugeruje on niem ożność znalezienia m om entu, gdy redundancja przestaje potw ierdzać k od, a zaczyna stawiać go pod znakiem zapytania. Oba aspekty redundancji nie dają się bowiem od siebie oddzielić. M ożna w yobrazić sobie sytuację, w której ostentacyjna d bałość o jednoznaczność kom unikatu, w yrażająca się w opatrzeniu go szeregiem red u n d an tn ý ch ozna­ czników, przynosi efekt przeciwny - p odw aża kod oraz prow adzi do p oja­ wienia się inform acji, a zatem wieloznaczności k o m u n ik atu . Sytuacja ta m ogłaby rów nież dotyczyć pow iedzenia Stein, k tó re d ało b y się w tedy p o ­ traktow ać ja k o p ró b a wyrażenia tożsam ości róży z n ią sam ą, n ato m iast jego redundancja jak o środek służący szczególnie dobitnem u u k azan iu tej treści. Eco w pewnym sensie bierze tę możliwość p o d uw agę, sprzęgając kwestię redundancji z w ątkiem tożsam ości ja k o denotacji występującej n a drugim poziomie analizow anego kom unikatu. N ieprzypadkow o w spom niałem tutaj o „sprzężeniu” : m etafo ra ta m a oddaw ać fakt, iż E co d o ty k a zarów no kwestii redundancji tożsamości, ja k i tożsamości redundancji, choć ten ostatni problem w ystępuje tu jedynie implicite.

Spróbuję nieco rozw inąć szkicowe uwagi Eco. Jego zdaniem , ostentacyjna redundancja zasady tożsam ości - tego, od czego nic nie m oże być bardziej oczywiste - prow okuje pytanie o sam ą oczywistość, a zatem jednoznaczność tej zasady. D okładniej rzecz biorąc, powtarzanie wspomnianej zasady prowadzi do

u „Z n aczenie będzie lym bardziej jasn e i oczywiste, im bardziej będziem y przestrzegali reguł p raw d o p o d o b ie ń stw a i u p rzed n io u stalonych zasad organizacji, zasad , d o k tó ry c h raz po raz odw ołujem y się n a sk utek po w tarzan ia się dających się przew idzieć elem entów ” (D O , s. 175).

(15)

8 2 Tom asz Z a łu ski

p ytania o tożsam ość znaczeniow ą pow tarzanego elem entu w każdym z jego pow tórzeń, a zarazem rodzi podejrzenie, że pow tórzenie elem entu może zmienić jego tożsam ość. Jeżeli weźmiemy teraz fragm ent pow iedzenia Stein, będący jednorazow ym sformułowaniem zasady tożsamości, a r o s e i s a r o ­

se , to łatw o dostrzeżem y, iż redundancja staje się w ew nętrzną stru k tu rą

tejże zasady: stwierdzenie, że dany element jest tożsam y z so b ą samym wym aga p o trak to w an ia go ja k o p o w t ó r z e n i a s i e b i e s a m e g o . Skoro jed n ak pow tórzenie elem entu m oże skutkow ać jego przekształceniem , to „zasada tożsam ości” traci swą jednoznaczność i m oże również, paradoksalnie, być „zasad ą transform acji” - trzeba bowiem zauważyć, że całe powiedzenie Stein m o żn a odczytać ja k o form ułę zasady tożsam ości, której elem entam i są rów nież form uły zasady tożsam ości: a r o s e i s a r o s e J S a r o s e i s

a r o s e . W szystko to nie oznacza jed n ak , że zasada tożsam ości po prostu

j e s t ambiwalentna. Powstające tu napięcie informacyjne sięga jeszcze „głębiej” , będąc efektem oscylowania tej zasady między jednoznacznością i ambiwalencją. T a k odm iennie rozum iane napięcie inform acyjne obejm uje zarazem , niczym w sprzężeniu zw rotnym , tożsam ość redundancji. Przyglądając się powiedzeniu Stein, nie sposób jednoznacznie orzec, czy ostentacyjna redundancja powoduje, że pow tarzany elem ent ulega przekształceniu, ale też nie m o żn a być pewnym, że pozostaw ia go o n a nienaruszonym . W rezultacie m oże o n a zarów no potw ierdzać, ja k i podw ażać kod.

*

C h a rak tery sty k a redundancji ostentacyjnej, zaw a rta implicite w kom en­ tarzach, jak im i Eco opatruje powyższe przykłady, nie od p o w iad a tej, ja k ą zagadnienie redundancji uzyskało explicite w ram ach teorii dialektyki in fo r­ m acji i redundancji, choć zarazem nie wydaje się stać do niej w opozycji. Rozbieżność ta, ja k rów nież wynikające z niej napięcie dyskursyw ne nie m ają charak teru lokalnego, nie ograniczają się do problem atyki kom unikatu estetycznego. O ba ujęcia redundancji odgryw ają w ażną rolę w analizach, jak ie Eco pośw ięca kwestii pozaestetycznego - poznaw czego, społecznego i antropologicznego - sensu aw angardy. W ynika to stąd , że problem atyka k o m u n ik atu estetycznego spełnia w dyskursie E co rolę swego rodzaju teore­ tycznej m atrycy, k tó ra wyznacza kształt interpretacji sztuki aw angardow ej.

M ożliw ość istnienia tego, co określam m ianem pozaestetycznego sensu aw angardy, wypływa z podstaw ow ej cechy k o m u n ik atu estetycznego, a m ia­ nowicie z faktu, że dochodzi w nim d o podw ażenia k o d u będącego pewnym systemem oczekiw ań odbiorczych. K odem tym jest przede wszystkim język czy też, ujm ując rzecz szerzej, system form alny, n a jakim opiera się dany kom unikat. T o z podważeniem tak rozum ianego ko d u wiąże się specyficzny efekt poznaw czy k o m u n ik atu estetycznego. K o m u n ik at, w którym dochodzi d o podw ażenia kodu, jest wieloznaczny i skłania odbiorcę do różnorodnych

(16)

U m b e rto Eco: p ow tórzenie i pozaestetyczny sens aw angardy 8 3

wyborów i decyzji interpretacyjnych. W tym procesie interpretacji dochodzi do rewizji kodu - pojaw iają się nieistniejące wcześniej bądź też nieuśw iado­ mione m ożliwości jego użycia. D latego też, ja k uściśla Eco, każdy kom unikat estetyczny „przebudow uje k o d ” (NS, s. 95): zarazem p odw aża go i um acnia, narusza i scala, w zbogacając go o nowe możliwości i rodząc u jego użyt­ kowników krytyczną względem niego postaw ę. W ten sposób

[...] w k rytycznie rozp atry w an y m kodzie zarysow ują się m ożliwości aluzji, rzeczy n ie w ypow ie­ dziane, rzeczy d ają c e się wypowiedzieć, rzeczy ju ż w ypow iedziane, ale odśw ieżające się i n a now o ujaw niające, p odczas gdy pop rzed n io były alb o nie zauw ażone, a lb o zap o m n ian e. [...] A dresat zauw aża n o w ą m ożliw ość językow ą i p o p rzez nią myśli o całym języ k u , o wszystkich jego m ożliw ościach, o całym bogactw ie rzeczy dających się wypow iedzieć i ju ż w ypow iedzianych (NS, s. 96).

N aw iązując do form alistów rosyjskich, Eco określa ten proces poznawczy m ianem deautom atyzacji języ k a15. T a o sta tn ia polega n a odejściu od skody- fikowanych w języku form uł przedstaw iania św iata, n a opisaniu w nowy sposób czegoś, co znane, gdyż opisywane od niepam iętnych czasów w ten sam sposób, zgodnie z tym i samymi regułam i. Przedstaw iona w odm ienny sposób d a n a rzecz nie jest już tą samą, zn an ą rzeczą: staje się inna, obca. W rezultacie p o stro n ie odbiorcy, k tó ry w w yniku niejasnej stru k tu ry kom unikatu względem ko d u nie m oże rozpoznać przedstaw ionej rzeczy, pojaw ia się efekt w yobcow ania. U m ożliw ia on, jeśli wręcz nie wymusza, nowe spojrzenie n a sposoby konstrukcji kom u n ik atu , n a k od, n a środki przedstaw iania św iata, ale rów nież n a sam przedm iot przedstaw ienia, na świat. W najszerszej perspektyw ie podw ażanie kodów , będące przekształ­ caniem systemów oczekiwań, m oże w tym sensie d ostarczać poznania, iż prowadzi do zrew idow ania założeń naszego sposobu patrzen ia n a świat i działania w nim . D zięki swej specyficznej funkcji poznawczej, k o m unikat estetyczny m oże zm ienić naszą wiedzę o świecie, nasze oczekiw ania co do niego i dać asu m p t do stw orzenia now ych sposobów działania. Poznanie ściśle sp la ta się tu z działaniem , jeśli w ręcz nim nie jest.

T ak rozum iane efekty poznawcze zostają przypisane sztuce aw angardowej. Nie sposób je d n a k nie zauważyć, że uw ypuklając za po m o cą pojęcia deau­ tom atyzacji funkcję poznaw czą k o m u n ik atu estetycznego, E co faktycznie reinterpretuje pojęcie inform acji. W zbogacając w ten sposób to ostatnie, przyznaje m u kluczow ą rolę w ujęciu poznaw czego sensu sztuki aw angar­ dowej. Zasadniczo rzecz biorąc, Eco odnosi pojęcie inform acji d o każdego przejawu sztuki, pisząc, że „wszelka form a sztuki, jak k o lw iek akceptuje konwencje zwykłej wypowiedzi czy tradycyjne sym bole figuratyw ne, niemniej jednak opiera sw ą «inność» n a nowej organizacji danego m ateriału, k tó ra stanowi w każdym w ypadku zwiększenie ilości inform acji” (D O , s. 175).

(17)

8 4 Tom asz Z a łuski

Z arazem przeprow adza on jed n ak w yraźną granicę pom iędzy sztuką aw an­ gardow ą a sztuką tradycyjną.

Sztuka tradycyjna „przeciwstawiała się konw encjonalnem u ładow i w ściśle określonych granicach” , w prow adzając rozw iązania pozostające „w obrębie danego system u językow ego, którego podstaw ow e zasady z głębokim szacun­ kiem respektow ała” (D O , s. 126). Inform acja w sztuce tradycyjnej - od­ chylenia od uznanych schem atów i podw ażanie systemu oczekiwań przyjętych przez w rażliwość pow szechną16 - sprow adzała się do przeciw staw ienia okreś­ lonym praw om redundancji, określonej kom binatoryce tw orzenia tylko po to, by je raz jeszcze potwierdzić, raz jeszcze pow tórzyć. W efekcie sztuka tradycyjna p ro p o n o w ała jedynie wariacje tego sam ego p aradygm atu.

W odróżnieniu od tradycyjnej, sztuka aw angardow a „przypom ina ra ­ czej «rewolucję naukow ą»: każde dzieło sztuki nowoczesnej tworzy nowe reguły, n arzu ca now y paradygm at, now y sposób w idzenia św iata” 11. A n a ­ logia z procesem rozw oju nauki, sfery par excellence poznaw czej, jest tu ­ taj nieprzypadkow a18. W ydaje się, że Eco zakłada, iż poznanie m oże być efektywne jedynie w tedy, gdy jego przedm iotem jest to, co uprzednio nie­ znane. T w ierdzenie to m oże w ydać się - z pew nego p u n k tu w idzenia - banalne, lecz n a banalności tej traci, gdy odnieść je do pojęcia paradyg­ m atu . W ujęciu Eco wszystkie dzieła sztuki tradycyjnej opierały się na tych sam ych, ogólnych zasadach. Pojedyncze dzieło sztuki tradycyjnej było zatem „aktem poznaw czym ” jedynie w ograniczonym zakresie: pozostając w granicach określonego paradygm atu, m ogło zaoferow ać odbiorcy jedy­ nie uszczegółowienie ogólnych, znanych m u już zasad. D latego też, niosąc ze sobą to, co ju ż odbiorcy zasadniczo znane, sztu k a tradycyjna nie m og­ ła zapew niać efektywnego p o znania we wskazanym wyżej sensie. Inaczej jest w przypadku sztuki aw angardow ej. K ażd e jej dzieło jest aktem p o ­ znawczym, gdyż narzucając nowy paradygm at, k o n fro n tu je odbiorcę z nie­ znanymi m u wcześniej regułami. Dzieło sztuki awangardowej zrywa z pow ­ tarzaln ą organizacją m ateriału według uprzednio ustalonych reguł i w pro­ w adza now y rodzaj organizacji, nowy rodzaj ładu.

Pojęcia innow acji, oryginalności, rozum iane ja k o wysoki poziom infor­ macji, są, zdaniem Eco, głównymi kryteriam i w artości w estetyce m odernis­

16 Co więcej, n aw et ta oryginalność m oże w ynikać jedynie ze spojrzenia n a sztukę tradycyjną z perspektyw y m odernistycznej wrażliwości estetycznej. Eco p o d k reśla , że n aw et w tych p rzy p ad k ach , gdy w rażliwość la „po strzeg a «rewolucję» d o k o n y w a n ą p rzez arty stę klasycznego, w spółczesny m u o d b io rc a cenił krań co w o odm ienny aspekt jeg o dzieła, a m ianow icie szacunek d la zastanych m odeli” - U . E c o , Innowacja i powtórzenie..., s. 13.

17 Ibidem.

18 W in n y m miejscu E co w skazuje wręcz n a istnienie stru k tu raln ej odpow iedniości pomiędzy ustaleniam i w spółczesnych m etodologii nauko w y ch a s tru k tu rą aw an gardow ych dzieł sztuki. O dpow iedniość La pow o d u je, że sztukę aw an g ard o w ą m o żn a tra k to w a ć ja k o „ m etafo rę epi- stem ologiczną” - zob. D O , s. 165-174, 293-294, 304.

(18)

U m b e rto Eco: p o w tó rzen ie i pozaestetyczny sens aw an g ard y 8 5

tycznej19. T a o sta tn ia narodziła się, według niego, w m anieryzm ie, rozwijała w rom antyzm ie, szczególnie zaś w yraziste sform ułow anie zyskała w raz z p o ­ jawieniem się sztuki aw angardow ej. T o, iż „m odernistyczna” estetyka obej­ muje tu rów nież rom antyzm i m anieryzm (a raczej pew ne ich przejawy), sugeruje, że Eco uw aża ją za odejście od estetyki, k tó rą m o żn a by określić mianem „m im etycznej” , postrzegającej sztukę ja k o o p a rtą zasadniczo na - mniej lub bardziej odtw órczym - przedstaw ieniu rzeczywistości widzialnej lub też tw orzeniu artefaktów zgodnie z określonym regułam i20. Podczas gdy estetyka „m im etyczna” sytuuje się po stronie redundancji, będąc w tym sensie „estetyką pow tórzenia” , estetyka m odernistyczna w pełni zasługuje na m iano „estetyki anty-pow tórzenia” .

A nty-pow tórzenie: oryginalność, innow acja, inform acja. T rzeba jed n ak podkreślić, że opisując w tych term inach sztukę aw angardow ą i estetykę m odernistyczną, Eco w ydaje się dokonyw ać tylko rekonstrukcji rodzaju intencjonalnego p rojektu, którego realizacją m iały być w spom niane zjawiska kulturow e. U jm ując bowiem sztukę aw angardow ą ja k o przykład kom unikatu estetycznego, Eco zmuszony jest projekt ten skorygować. Jego reinterpretacyj- na k o rek ta polega n a uznaniu, że sztuka aw angardow a, p o d obnie ja k inne zjawiska kom unikacyjne, podlega dialektyce inform acji i redundancji. W pro­ wadzając zatem na pow rót elementy pow tórzenia d o sztuki aw angardow ej - a w rezultacie rów nież do estetyki m odernistycznej — Eco pisze:

(...] oryginalność sztuki współczesnej po leg a n a w prow adzeniu (czasem d la p o trz e b poszczegól­ nego dzieła) now ego system u językow ego, któ ry o p iera się n a now ych zasad ach. W rzeczywis­ tości bardziej n iż o instau racji now ego system u m o żn a m ów ić o bezu stan n y m ru ch u w a h a d ­ łowym m iędzy o drzucaniem tradycyjnego system u językow ego a p o w ro tem d o niego. G dybyśm y w prowadzili system zupełnie now y, wypow iedź przestałab y być k o m u n ik a ty w n a (D O , s. 126).

R einterpretacja efektów sztuki aw angardow ej, z ja k ą m am y tu do czy­ nienia, występuje nie tylko w planie teoretycznym , lecz rów nież historycznym. Na przykładzie m alarstw a informel Eco pokazuje niem ożność pow ołania do życia sztuki, k tó ra m a osiągnąć m aksim um inform acji, całkowicie zrywając z dotychczasow ym i kodam i i regułam i - z m atem atyczno-geom etrycznym i kodami tw orzonego m niej więcej w tym samym czasie m alarstw a abstrak- cyjno-geometrycznego. N iem ożność ta m a w pierwszy rzędzie charakter „logiczny” i w yraża się w tym, że całkow ite zerw anie ze w spom nianym i kodami nie m oże, paradoksalnie, być pełne, gdyż zryw ając z nim i, obraz

informel wciąż się do nich odw ołuje poprzez sam a k t zerw ania. W efekcie

inform acja tego rodzaju m alarstw a rów nież opiera się n a elem entach redun­ dancji, choć ta zaznacza się w obrazie właśnie ja k o nieobecna21.

19 U . E c o , Innowacja i powtórzenie..., s. 12.

20 Z ob. W . T a t a r k i e w i c z , Pierw szy wyłom w k lasycznej teorii s z tu k i — manieryzm , „Życie i M yśl” 1967, n r 6, s. 1-11.

(19)

86 Tom asz Z a łuski

Owa „nieobecna obecność” elementów redundancji w m alarstw ie informel nie zm ienia fak tu , że stanow i ono „p ró b ę doprow adzenia inform acji do p rogu m ak sim u m ” (NS, s. 171). T u jed n ak zauw ażam y kolejny paradoks, będący innym wyrazem niem ożności, o której przed chw ilą w spominałem. T w orzony przez dzieło sztuki informel now y kod jest zaw arty w samym tym dziele, nie p oprzedza go i nie stanowi jego zewnętrznego odniesienia. Z d ru ­ giej strony, dzieło to m oże kom unikow ać coś jedynie tem u, kto owe reguły ju ż zna. W efekcie ów wewnętrzny kod m oże być w ykryw any jedynie z zew nątrz, d ro g ą sform ułow ania odpowiedniej poetyki bądź teorii. K oniecz­ ność ta w yznacza, zdaniem Eco, rolę, ja k ą w odniesieniu do tego m alarstw a pełnią różnego rodzaju autokom entarze, teksty teoretyczne czy też deklaracje intencji:

D zieło la k b ard zo d ąży d o niezależności od obow iązujących konw encji, że u sta n a w ia swój własny system k o m u n iko w an ia, ale ko m u n ik u je w p e ł n i d o p iero w tedy, gdy się oprze na u z u p e ł n i a j ą c y c h system ach k o m u n ik o w an ia językow ego (sfo rm u ło w an iach poetyki), uży­ tych ja k o m etajęzyk w sto su n ku d o jego w łasnego jęz y k a -k o d u ” (N S, s. 173; p o d k r. - T . Z.).

Aby dzieło m ogło w pełni kom unikow ać swój now y k od, a zatem aby zerwanie z red u n d an cją - poprzedzającym i je kodam i - m ogło być pełne, dzieło m usi być z zew nątrz w spółkształtow ane przez uzupełniające elementy redundancji w postaci dyskursyw nego pow tórzenia jego kodu. Owo trans- ponujące kod pow tórzenie jest tu nieuniknione i konstytutyw ne. Bez niego dzieło m alarstw a informel nie m ogłoby w ogóle niczego zakom unikow ać za po m o cą now ych, w prow adzanych przez siebie konwencji.

T a niem ożność uniknięcia redundancji została, wedle Eco, zaakceptow ana w kierunkach, k tó re pojawiły się po sztuce informel: nowej figuracji i pop- -arcie. T w orzenie now ego kodu d la każdego now ego dzieła - lub przynaj­ m niej d la każdej nowej serii dziel - nadal pozostaje, jego zdaniem , głównym w yznacznikiem działalności artystycznej, jed n ak artyści w ykorzystują w tym celu gotow e, konw encjonalne kody. Powszechnie stosow anym przez nich zabiegiem jest dekontekstualizacja oznaczników - przedm iotów realnych, kom iksów , plakatów , reklam , reprodukcji dzieł m alarstw a europejskiego itd. - stanow iących elem enty już istniejących kodów , a następnie pow tarzanie ich w noyvych kontekstach, w których nabierają one odm iennego znaczenia. Z abieg ten je d n a k „n ab iera sensu tylko pod w arunkiem , że je st współmierny z kodam i wyjściowymi - naruszanym i i przypom inanym i, kwestionowanym i i jeszcze raz potw ierdzanym i” (NS, s. 174).

W rezultacie dzieła pow stające w obrębie nowej fïg u ra q i i pop-artu zyskują w logice wyw odu Eco status przykładów potw ierdzających postulo­ w ane przez niego dialektyczne ujęcie redundancji. Biorąc je d n a k p o d uwagę fakt, że w ram ach tej dialektyki rola redundancji była określona jako „m inim alna” i sprow adzana do „uw ypuklania inform acji” , należałoby się

(20)

U m b erlo Eco: pow tórzenie i pozaestetyczny sens aw an g ard y 87

zastanawiać, czy w przypadku d z id zaliczanych do w spom nianych kierunków sztuki nie m am y raczej d o czynienia z sytuacją opisyw aną przez p o jęd e redundancji ostentacyjnej. K o m en tarz Eco nie zaw iera je d n a k żadnych d al­ szych sugestii, k tó re pozwalałyby rozw inąć to przypuszczenie22.

Sform ułow ania dające się pow iązać z redundancją o stentacyjną pojaw iają się w innym m iejscu analiz Eco, w rezultacie czegoś, co nazwę im pasem dialektycznej koncepcji redundancji. Im pas ten następuje, m oim zdaniem , w m om encie gdy dialektyka inform acji i redundancji w ykracza p o za p o ­ szczególne dzieła czy naw et n u rty sztuki aw angardow ej, by odcisnąć piętno na samym m echanizm ie działania aw angardy jak o takiej. O pierając się na założeniach przyjętych przez Eco, m o żn a d o k o n ać następującej rekonstrukcji tego procesu. Pierwszy a k t aw angardow y stanowi! podw ażenie k o d u czy też raczej p aradygm atu, jakim była sztuka tradycyjna. Zgodnie ze w spom nianą dialektyką, owo podw ażenie kodu sam o dało początek now em u kodowi. Podw ażając zatem sztukę tradycyjną, pojedynczy a k t aw angardow y, niósł ze sobą ryzyko faktycznego odtw orzenia czy też pow tórzenia stru k tu ry wiążącej się z nią sytuacji - pojaw iła się groźba, iż w prow adzany przezeń now y kod sam stanie się analogicznym do sztuki tradycyjnej p aradygm atem , w ram ach którego będą pow staw ać red u n d an tn e, o p arte n a tych sam ych regułach wariacje. D latego też sztuka aw angardow a nie m ogła poprzestać n a pojedyn­ czym akcie podw ażenia i konieczne było podw ażenie p arad y g m atu w prow a­ dzonego przez ów inauguracyjny akt. Rów nież to podw ażenie, ze względu na pojaw ienie się analogicznego niebezpieczeństwa, m usiało sam o zostać podważone, a po nim następne, pociągające z a so b ą c a łą serię analogicznych aktów. I w łaśnie w tym m iejscu pojaw ia się pytanie, czy usiłując zerw ać ze strukturalną sytuacją w pisaną w sztukę tradycyjną, aw an g ard a, z a spraw ą dialektycznej w olty, nie odtw orzyła tej sytuacji niejako n a „wyższym pozio­ mie” . W yznaczające rytm historii aw angardy, w ielokrotne podw ażenia uprzed­ nich p arad y g m ató w sam e w ydają się bowiem wpisyw ać w ram y pewnego jeszcze ogólniejszego „super-paradygm atu” , k tó ry p o w tarza się w każdej realizacji aw angardow ej, czyniąc j ą swą red u n d an tn ą w ariacją. O wym

„super-22 N a p o p arcie tej h ip o tezy m o żn a przytoczyć p ew ne św iadectw a „zew nętrzne” wobec dyskursu E co . Przede w szystkim w d ziełach now ej łig u racji i p o p -a rtu w y stęp u ją p o w tó rzen ia elementów d o b rze zn anych o dbiorcy i to znanych j a k o p o w ta rz a ln e, gdyż ju ż podlegające ustawicznej red u n d an cji w sferze, z k tó re j zostały zaczerpnięte (sz tu k a m aso w a, re k la m a itd.). Po drugie, u wielu arty stó w , n p . u A rm an a lub W a rh o la , w o b r ę b i e p o j e d y n c z e g o d z i e ł a p o jaw iają się w ielo k ro tne po w tó rzen ia tych sam ych elem entów . C o więcej, n ie sposób jednoznacznie określić to żsam ości tych d ziałań artystycznych, ro zp a try w a n y c h , tak ja k czyni to Eco, jedynie w relacji d o podlegających red un d an cji kon w en cjo n aln y ch elem entów . W rów nym stopniu w ydaje się d o n ich w tedy stosow ać in terp retacja, wedle k tó re j p o d w a ż a ją o n e sens pow tarzanych elem entów , j a k i ta k a , wedle k tórej są on e w yrazem n e u tra ln e g o lu b afirm aty w ­ nego podejścia, w iążącego się nie z transform acją, lecz z utw ierdzeniem tożsam ości pow tarzanych elementów.

(21)

8 8 Tom asz Z a łuski

p aradygm atem ” , pow racającym w przypadku w szystkich inform atyw nych, podw ażających istniejące kody dziel aw angardow ych, jest sam gest p o d ­ w ażania istniejących kodów . W efekcie, tak ja k w sztuce tradycyjnej, każde dzieło aw angardow e pow tarza tę sam ą, znaną odbiorcy regułę. Rezultatem konsekw entnego rozwinięcia dialektyki inform acji i redundancji okazuje się zakw estionow anie poznawczego w ym iaru aw angardy. Podw ażając system oczekiwań odbiorczych niższego poziom u, dzieło aw angardow e potw ierdza takow y system poziom u wyższego - spełnia oczekiwanie podw ażenia kodu.

Jakkolw iek E co nie przeprow adza podobnego w yw odu, to je d n a k wydaje się p okrótce do ty k ać poruszonej w nim problem atyki, pisząc, że sztuka aw angardow a podnosi „d o rangi m odelu i schem atu nietrw ałość modeli i schem atów oraz konieczność ich wym iany nie tylko z dzieła n a dzieło, ale w obrębie jednego dzieła” (D O , s. 157). Co więcej, w ysuwa on twierdzenia, które stanow ią opis konsekwencji zrekonstruow anego powyżej im pasu dialek­ tyki. Przede wszystkim przyznaje, że zagadnienie aw angardy poddaw ałoby się wyczerpującej analizie, n ato m iast uzyskane wnioski byłyby nie do za­ kw estionow ania, gdyby w historii pojawił się tylko jeden a k t aw angardow y, określany przezeń m ianem „preaw angardy” 23. W rzeczywistości w m oderniz­ m ie w ystąpiło wiele aw angard, przez co

[...] I r a d sens p o d ział n a o d rzu co n ą tradycję i u stan aw iającą nowy' p o rząd ek aw an g ard ę, każda bow iem aw a n g a rd a neguje in n ą aw an gard ę, a ich rów noległość w czasie nie p o zw ala, b y jedna względem d rugiej w ystępow ała w roli tradycji. Podejrzew ać więc m o żn a, że z tw órczego aktu rodzi się m an ie ra a w an g ard o w a. Jedynym zaś sposobem wejścia w sferę tradycji je s t działanie aw an g ard o w e” (D O , s. 278).

W spom niany wyżej, pierwszy, „praw dziw ie” aw angardow y a k t ustanowił zarazem aw angardow ą t r a d y c j ę , otw ierając m ożliw ość swych „m anierycz­ nych” pow tórzeń. M anieryczność tę m o żn a tu rozum ieć dw ojako. Z jednej strony Eco zawęża i precyzuje jej znaczenie, wskazując, że now e odkrycia w sferze sztuki są natychm iast powierzchownie - n a zasadzie pewnego stylu, pewnej m aniery twórczej - podejm ow ane przez legion naśladow ców . Nie chcąc stracić swej autentyczności, aw angarda m usi natychm iast zaprzeczyć

23 Ja k d o d a je dalej Eco, „przedrostek «рге» w skazuje nie tylko n a kolejność chronologiczną, lecz przede w szystkim n a miejsce w system atyce logicznej” (D O , s. 278). M yśl o pojedynczym akcie aw an g ard o w y m - m ająca tu statu s swego rod zaju heurystycznej fikcji - w ydaje się rozw iązyw ać pro b lem , z k tó ry m tu zm aga się Eco, lecz jest to ro zw iązan ie zarazem konieczne І niem ożliwe. Z jed n ej stro n y je s l o n o konieczne, gdyż w razie p o jaw ienia się kolejnych aktów aw an gardow ych będziem y mieli d o czynienia z opisanym wyżej „su p er-p a ra d y g m ate m ” i aw an­ g a rd a nolens volens po w tó rzy stru k tu ra ln ą sytuację sztuki tradycyjnej. Z drugiej strony, roz­ w iązanie to je s t niem ożliwe, gdyż - ja k to ju ż wskazałem powyżej - pojedynczy a k t aw angar­ dow y niesie ze so b ą ryzyko, iż w p row adzany przezeń now y kod sam stan ie się analogicznym d o sztuki tradycyjnej p a ra dy g m atem . W ydaje się, że p a ra d o k s ten je s t k o n sty tu ty w n y dla ro zp atry w an ego tu p o jęcia aw angardy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

obecność A. stwierdził Janusz Guzik. Ambrozję bylicolistną odnotowała Halina Galera w parku im. Skłodowskiej- -Curie obok głównego gmachu Wydziału Biologii

Nastgpnie, chc4c stworzyi odwolania do rzec4,wistoSci stricte tekstowej, wykorzystuje kategorig wplywu pochodzqc4 z zal<resubadari tradycji literackiej, a zaraz

Okrąg wpisany w trójkąt ABC jest styczny do boku AC w punkcie D, odcinek DE jest średnicą tego okręgu?. Na bokach równoległoboku ABCD zbudowano na

Co więcej, nawet gdyby fabuła nie opisała czy nie była w stanie opisać (a tak nie jest ) pe wn e g o Templariusza i pewnej Pirogi, nie przesądza to jeszcze tego, do

[r]

Historia brzydoty zaczyna się od nakreślenia, w jaki sposób rozumieli brzydotę starożytni Grecy (rozdział I: „Brzydota w kulturze antycznej”).. Eco zwraca uwagę na to,

Chodzi o intentio operis: czy jest to tylko system strategii tekstowych, układ signifiants (wielowartościowy — jak by powiedział Barthes), który może aktualizować

In order to evaluate tlie wave loads on large ocean structures we consider the hydrodynamic force and moment acting on a slender rigid cylinder moving unsteadily in a