• Nie Znaleziono Wyników

Kraszewski i świat historii : studia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kraszewski i świat historii : studia"

Copied!
260
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Budrewicz

Kraszewski i świat historii

(2)
(3)

Kraszewski i świat historii

(4)

Uniwersytet Pedagogiczny Im. Komisji Edukacll narodowel

w Krakowie Prace monograticzne nr 557

(5)

Tadeusz Budrewicz

Kraszewski i świat historii

Studia

(6)

Recenzent

dr hab. Jolanta Sztachelska, prof. Uniwersytetu w Białymstoku

© Copyright by Tadeusz Budrewicz & Wydawnictwo Naukowe UP, Kraków 2 0 1 0

redaktor M arta Łukaszczyk projekt okładki Jadwiga Burek

ISSN 0 2 3 9 -6 0 2 5

ISBN 9 7 8 - 8 3 - 7 2 7 1 - 6 0 1 - 9

Redakcja/Dział Promocji Wydawnictwo Naukowe UP 3 0 -0 8 4 Kraków, ul. Podchorążych 2 tel./fax (12) 6 6 2 -6 3 - 8 3 , teł. (12) 6 6 2 -6 7 - 5 6 e-mail: wydawnictwo@up.krakow.pl Zapraszamy na stronę internetową: http ://www. wydawnictwoup. pl druk i oprawa

(7)

Wstęp

Jako powieściopisarz historyczny miał Józef Ignacy Kraszewski wysoką pozycję i za życia, i po śmierci. Do dziś zaciekawia historyków litera­ tury, inspiruje filmowców. Jest ciągle, mimo zmian cywilizacyjnych, które zdają się zapowiadać zmierzch epoki druku, pisarzem żywym. W pracach literaturoznawczych z ostatnich lat kilkunastu można wręcz mówić o zaskakującym wzroście zainteresowań Kraszewskim.

Historia i sposoby jej ukazywania w dziełach literackich Kraszew­ skiego były opracowywane wielokrotnie. Biorąc pod uwagę tylko mono­ grafie książkowe, trzeba wymienić wciąż aktualne: Wincentego Danka

Powieści historyczne f.I. Kraszewskiego (1966), Jerzego Jarowieckiego O pow ieści historycznej Józefa Ignacego Kraszewskiego (1991) oraz Marii Woźniakiewicz-Dziadosz Kraszewskiego w izje przeszłości i przyszłości (1997). Charakter studiów problemowych mają książki Bogumiły Ko- smanowej, zwłaszcza Kraszewski m n iej znany. Studia i szkice (1998). Stosunkowo niedawno pojawiła się książka poświęcona jednemu tyl­ ko, za to najsławniejszemu, utworowi pisarza - Wioletty A. Wenerskiej

Świat słow iański „Starej baśni” (2007). Wszystkie zwracają uwagę na erudycję historyczną powieściopisarza, wszystkie jednak koncentrują się na historii jako temacie utworu literackiego, przyjmując perspekty­ wę służebności Klio wobec zagadnień, idei i struktur powieściowych. Z kolei historycy historiografii, doceniając wkład Kraszewskiego w za­ kresie dokumentalistyki historycznej oraz edytorstwa źródeł, zdają się nie traktować zbyt serio jego ambicji badawczych, choć byl autorem wie­ lu rozpraw historycznych. Odwołując się tylko do prac Andrzeja Feliksa Grabskiego (Perspektywy przeszłości. Studia i szkice historiograficzne, 1983) i Andrzeja Wierzbickiego (Historiografia polska doby romantyzmu, 1999) można rzec, iż Kraszewski-historylc ma swoje miejsce w słowniku uczonych polskich, ale nie jest to miejsce na miarę jego ambicji.

Nowe inspiracje metodologiczne w historiografii zmierzają do za­ cierania granic między historią a literaturą. Zdołały zaowocować

(8)

propo-zycją badawczą Stefana Wrzoska, który zwraca uwagę na odchodzenie Kraszewskiego-powieściopisarza od dominującej w jego epoce historii wydarzeniowo-politycznej, a także na świadome przedstawianie dziejów jako „procesu, którego przebieg reguluje skomplikowany splot czynni­ ków politycznych, społecznych, kulturowych, obyczajowych"1. W tym kierunku szły moje studia nad obrazem świata, który zapisał Kraszewski w swoich pracach historycznych i w niektórych utworach literackich. Studia, nie próba zarysu syntezującego. Wprawdzie powstawały jako materiałowe przygotowanie do ujęcia syntetycznego, ale zamysł napi­ sania pracy, która by objęła całość dokonań i poglądów Kraszewskiego jako zbieracza pamiątek, kolekcjonera, edytora, etnografa, historyka sztuki i historyka sensu stńcto, a zarazem publicysty i literata przez lat kilkadziesiąt tworzącego obraz dziejów Polski na tle rozwoju cywilizacji i kultury, jeszcze nie może być zrealizowany. Jeszcze wymaga wiele ba­ dawczego tmdu, analiz i porównań, do których rozprawy historyczno­ literackie są cenne jako impulsy, lecz niewystarczające faktograficznie. Nim się taka całość złoży, zamieszczone tu studia mogą ilustrować, jak Kraszewski-pisarz nie istniał bez Kraszewskiego-historyka, a także jak Kraszewski-historyk szukał wśród dzieł historiograficznych XIX wieku własnej drogi. Drogi, którą idąc, mógł rekonstruować obraz dziejów oj­ czystych z perspektywy powszednich pojęć i wyobrażeń o świecie.

Zdecydowana większość studiów nie była nigdzie publikowana. Do­ tyczą głównie problematyki związanej z wiekiem XVIII oraz pytaniem, które dręczyło dzieci i wnuków ludzi tego wieku: dlaczego Polska upadła? W części pierwszej zgromadzono prace dotyczące miejsc historycznych. Obserwacje miejsc, a więc statycznych punktów dziejów, uzmysławiają wagę problematyki społeczno-kulturowej. W części drugiej próbowano rekonstruować poglądy Kraszewskiego na historię i kształtowanie się jego świadomości metodologicznej. Łącząc pojedyncze studia w zbiór, starałem się zachować ich cechy autonomiczne, czego nieuchronną konsekwencją są powtórzenia przypisów i niektórych faktów. Obie czę­ ści łączy przezierająca zza faktów, źródeł i obrazów osoba autora. 1

1 S. Wrzosek, Klio, siostra Kaliope i Polihymnii. Granice historii i literatury w twór­ czości J.I. Kraszewskiego i wypowiedziach na jej temat, [w:] Obrazy kultury polskiej w twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, red. B. Czwórnóg-Iadczak, Lublin 2004,

(9)
(10)

Miasto Biała Radziwiłłowska we wspomnieniach Kraszewskiego

Kraszewski nigdy nie zapomniał o Białej, mieście pierwszych nauk szkol­ nych - Biała pamiętała o Kraszewskim, swoim najsławniejszym uczniu. On opisał miasteczko w szkicu wspomnieniowo-erudycyjnym Biała na

P o d l a s i utakże w tekstach stricte autobiograficznych: Z e w spom nień oraz N oce b ez sen n e1. Miasto, gdy już było to możliwe ze względów po­ litycznych, nazwało szkołę koedukacyjną (1 IX 1916), a później liceum i gimnazjum imieniem Kraszewskiego oraz wystawiło pisarzowi po­ mnik. Uczciło w ten sposób 23 września 1928 roku rocznicę 300 lat istnienia szkoły. Fragmenty jego utworów poświęcone Białej były prze­ drukowywane w różnych publikacjach poświęconych dziejom miasta1 2 3. Nie był jedynym znanym uczniem tutejszej szkoły, ale w szeregu wy­ znaczonym nazwiskami Juliana Bartoszewicza - historyka i krytyka literackiego, Władysława Maleszewskiego - literata i redaktora popu­ larnej „Biesiady Literackiej", Pawła Rzewuskiego - biskupa warszaw­ skiego czy Władysława Wężyka - podróżnika i poety, to autor powie­ ści Na bialskim zam ku był najpopularniejszy. Pamięć o pobycie Kra­ szewskiego w szkole bialskiej (1822-1826) oraz lektura jego utworów, w których miasto Biała i okolice nadbużańskie były opisywane

zaslca-1 J.I. Kraszewski, Biała na Podlasiu, „Athenaeum" 1841, t. 1; przedruk w: tenże, Obrazy z życia i podroży, t. 1, Wilno 1842 (przytoczenia w pracy, o ile nie zaznaczono

inaczej, będą pochodziły z tego wydania).

2 J.I. Kraszewski, Z e wspomnień, „Nowiny" [Niedzielne] 1877, nr 23 -3 1 ; tenże, Noce bezsenne. Fantazje na tle czarnym, „Tygodnik Ilustrowany" 1887, nr 221; 1888,

nr 2 6 2 -2 7 0 , 2 7 2 -2 7 4 . Cytaty z obu tekstów według przedruku w: J.I. Kraszewski, Pa­ miętniki, oprać. W. Danek, Wrocław 1972.

3 Karty z przeszłości Białej Podlaskiej, zebrał W. Nartowski, Biblioteczka Bialska

nr 1, Biała Podlaska 1928 (autor był dyrektorem gimnazjum, historykiem regionu, ini­ cjatorem wystawienia pomnika); B. Górny, Monografia powiatu bialskiego wojewódz­

(11)

kująco często, szczególnie w ostatnim okresie twórczości, to ważne ele­ menty świadomości narodowej okolicznej ludności. Po roku 1875, po zniesieniu unii wyznaniowej na Podlasiu i urzędowym zaprowadzeniu prawosławia, rusyfikacja tego terenu, zwłaszcza ostre represje wobec uczniów oraz nakaz nauczania religii katolickiej po rosyjsku spowodo­ wały, iż dawną filię Akademii Krakowskiej polscy uczniowie kończyli bardzo rzadko4. Wzmianki i opisy miasta oraz kościołów i klasztorów w Białej zawarte w powieściach Kraszewskiego przypominały tradycję i czas świetności okolicy, chroniły poczucie wspólnoty narodowej. Biała miała powód, by mu wystawić pomnik5. W życiu prywatnym Kraszewski co kilka dni zapisywał nazwę miasta, adresując listy do rodziny: w okre­ sie wołyńskim „par Brześć litewski, Biała a Romanów" lub „przez Brześć Litewski, Białę w Romanowie", w okresie emigracyjnym „par Varsovie, Międzyrzecz, Biała, Wisznice a Romanów".

Dzieciństwo i lata szkolne pisarza (Romanów, Biała Podlaska, Lu­ blin) związały go z ziemią podlaską w różnych płaszczyznach. Związki pisarza z Białą można rozpatrywać w kilku aspektach:

1. Biograficznym (materiałowo już niemal wyeksploatowanym, ale wartym uzupełnień);

2. Językowym (zasygnalizowanym przez Wincentego Danka, opra­ cowanym przez Barbarę Bartnicką6);

3. Autobiograficznym (tu: wspomnienia jako gatunek wypowiedzi; wzmianki autobiograficzne w młodzieńczych, a dziś zapomnianych,

4 Z dużym niepokojem odnotowywał różne wiadomości o rozszerzaniu prawosła­ wia na Podlasiu młodszy brat pisarza, też literat, Kajetan Kraszewski. Można domnie­ mywać, iż przy spotkaniach braci poruszano i takie tematy. Zob. K. Kraszewski, Silva rerum. Wspomnienia i zapiski dzienne z lat 1830-1881. Kronika domowa, oprać, i wstę­

pem poprzedził Z. Sudolski, współpraca I. Najda, Warszawa 2000.

5 Pierwsze plany obchodu jubileuszu Kraszewskiego przewidywały i taki scena­ riusz: „We Lwowie zapowiedziano medal, w Białej monument" - list J.I. Kraszewskiego do brata Kajetana z 9 X 1877 (J.I. Kraszewski, Listy do rodziny 1863-1886. Część II. Na emigracji, oprać. S. Burkot, Wrocław-Kraków 1993, s. 218).

6 W. Danek, Józef Ignacy Kraszewski. Zarys życia i twórczości, [w:] Józef Ignacy Kraszewski, materiały zebrał i wstępem opatrzył W. Danek, Warszawa 1965, s. 11;

B. Bartnicka, Regionalizmy podlasko-mazowieckie w języku J.I. Kraszewskiego, [w:] tej­

że, Studia nad językiem pisarzy, Warszawa 1992, s. 5 5 -6 8 (tożpt. Regionalizmy w języ­ ku Józefa Ignacego Kraszewskiego, [w:] Józef Ignacy Kraszewski. Twórczość i recepcja,

(12)

powieściach współczesnych, jak Pan Walery. Pow ieść z XIX w ieku, Wil­ no 1831 oraz W ielki świat m ałego m iasteczka, t. 1-2, Wilno 1832);

4. Historiograficznym (pomysły do dziejów miast i socjotopografii); 5. Powieściopisarstwa historycznego (tu: motyw Akademii jako etapu biografii bohaterów reprezentujących stan mieszczański, drob- noszlachecki i chłopski; motyw zamku w grupie utworów opisujących różnych przedstawicieli rodu Radziwiłłów).

Podstawę stanowi wspomniany już szkic Biała na Podlasiu. Spo­ sób, w jaki Kraszewski związał prywatne wspomnienie z dzieciństwa z wielką historią polityczną, która formuje wygląd i sposób życia danej okolicy, wybór charakterystycznych motywów tematycznych (piorun przyspieszający rujnację zamku jako znak wyroków boskich, dziecięcy witalizm i zabawy kontrastujące z minami, wieża zamkowa i dzwon oraz kościoły i ulice jako symbole lcosmologiczno-religijnego porządku, dociekania nad kolejnymi właścicielami zamku i fundatorami obiektów urbanistycznych jako filozoficzna refleksja nad historycznymi zmiana­ mi form istnienia organizmów państw i społeczeństw, anegdoty o Ra­ dziwiłłach, gdzie śmiech miesza się z ironiczną demistyfikacją wielkich rodów, które nie sprostały wielkim zadaniom), powtarzali za nim inni autorzy. Kraszewski - rzec można - spopularyzował temat Białej Pod­ laskiej i postępującej miny zamku Radziwiłłów7. Topos min, częsty

7 Por. prace przedrukowane przez W. Nartowskiego w Kartach z przeszłości Białej

Podlaskiej (dz. cyt.): S. Abdank, Pomnik w lesie zwany „Hola", „Tygodnik Ilustrowany"

1883, t. II; F.M. Sobieszczański, Zamek w Białej, „Tygodnik Ilustrowany" 1863, nr 222;

K.W. Wójcicki, Wnętrze sali na pierwszym piętrze w zamku bialskim, „Kłosy" 1868,

t. VII; Wiadomość o kościele św. Anny z r. 1874, „Przegląd Katolicki" 1874, s. 2 6 5 -

267; Biała w opisie starożytnej Polski [M. Baliński i T. Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i stylistycznym, t. III, Warszawa 1846]; Daw­ na bibhoteka ks. reformatów [Ks. dr L. Zalewski, Biblioteka seminarium duchownego w Lublinie i biblioteki klasztorne w diecezji lubelskiej i podlaskiej, Warszawa 1926], Od­

działywanie wzorca Kraszewskiego widać też we wspomnieniowym artykule J. Glogera,

Szkoły bialskie i czteroletni w nich pobyt 1.1. Kraszewskiego (1822-1826), „Kłosy" 1879,

nr 74 4 -7 4 6 (przedmk pt. Szkoła bialska i czteroletni w niej pobyt J.I. Kraszewskiego (1822-1826) - wspomnienia kolegi szkolnego, Biblioteczka Bialska nr 3, Biała Podlaska

1928), w monografii J. Bartoszewicza, Zamek bialski (Dzieje miasteczka. Obrazy z życia magnatów. Akademia bialska), Lwów 1881, a nawet w haśle Biała opracowanym przez

Br. Ch. (B. Chlebowski) w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów

słowiańskich, red. F. Sułimierski i in., t. I, Warszawa 1880, s. 168-171. „Konstelacja

bialska" regularnie odwołuje się do motywu Akademii, która w starych murach wciąż

(13)

w romantyzmie8, był w tym wypadku o tyle ważny, że nie tylko oznaczał wartości zagrożone zniszczeniem i był symbolem własnego zniszczone­ go domu, lecz dotyczył miejsca, które obrosło w legendowe znaczenie bramy między Koroną a Litwą (Kraszewski kilka razy pisze w Białej na

Podlasiu o linii granicznej i o słupie granicznym stojącym naprzeciw okien szkoły9).

Poza wspomnianymi już publikacjami innych autorów, z któ­ rych jasno wynika, iż znali pracę Kraszewskiego, dysponujemy innymi świadectwami, potwierdzającymi, iż Biała na Podlasiu natychmiast po pierwodruku w „Athenaeum" została dostrzeżona, wzbudziła zainte­ resowanie i uruchomiła ciągi własnych wspomnień. W rękopiśmien­ nym zbiorze korespondencji Kraszewskiego znajduje się dołączone do listu Franciszka Siedleckiego (z Tołczkowa nad Wołgą) wspomnienie korespondenta o Białej Podlaskiej, ponadto - do pisarza odezwał się wspomniany w tym tekście jego były nauczyciel - Adam Bartoszewicz. Siedlecki pisał:

Przed kilku dniami dostałem pierwszy rok „Athenaeum". Czytając z praw­ dziwą rozkoszą to zbiorowe dzieło, trafiłem z kolei na wspomnienie o Białej Podlaskiej. Miłe jest człowiekowi miejsce urodzenia, lecz, zdaje się, milsze jest to, gdzie przeżył błogie lata dzieciństwa, to, z którego wy­ snuwa się nić pamiątek jego przeszłości. Takim właśnie jest miejscem mieści uczniów, przybywających i odchodzących, symbolizujących nadzieję przyszłości, a także zamku, który nieuchronnie co dzień zanurza się w niepowrotną przeszłość.

8 Szerzej - G. Królikiewicz, Terytorium ruin. Ruina jako obrazi temat romantyczny,

Kraków 1993.

9 B. Górny, Monografia powiatu bialskiego..., s. 13-16 na podstawie dołączonej

mapy wykazał, że kręta w tym miejscu linia graniczna przebiegała na zachód od miasta, niemniej podanie było bardzo żywotne. W różnych pracach pojawia się też charaktery­ styczne równanie: Biała była dla Nieświeża tym, czym Wilno dla Warszawy (elementy klamry polsko-litewskiej), f. Bartoszewicz w Zamku bialskim pisał: „Wąski obrzeżek

dawnej Litwy, województwa trockiego, wsuwał się tutaj w koronne ziemie. Biała była jakby na straży litewskich pamiątek; ona ostatnia tutaj świadczyła o dawnej narodowo­ ści i była wstępem do nowych krajów i ludzi. Całe miasteczko było już w Litwie, zamek tylko książęcy stał jeszcze na koronnej ziemi. Zamek ku zachodowi więcej się nachylił, wieżami i basztami się uzbroił i spoglądał na ciche miasteczko, co legło u stóp jego. A koroniarz, przybywający z Krakowa albo spod Warszawy, spotykał rzadki widok na wstępie do Litwy: zamek warowny, co strzegł niby Litwy od koronnej ziemi" (s. 40).

(14)

Biała w pamiętniku życia mojego: ona przedstawia mi się najsamprzód i żywo przy każdym zwrocie myśli na upłynione lata! Stąd niewypowie­ dzianie wdzięczny jestem autorowi wspomnień za nauczenie mnie wie­ lu szczegółów z tym miastem związek mających. Lecz szanowny autor opuścił najważniejszą epochę [!] Białej, epochę wyższego jej znaczenia, blasku i szczęścia, co tym więcej zadziwia, gdy niepodobna przypuścić, iżby obywatele miasta części tej przeszłości jego nie odświeżali częstymi wspomnieniami.

Po wywalczeniu Galicji zachodniej od Austrii i przed uorganizowaniem tego kraju - Biała w 1809 roku i na czas jakiś później była stolicą departa­ mentu i jednym z punktów formowania się wojsk Księstwa Warszawskiego, znacznie po traktacie wiedeńskim powiększonych. Stek cywilnych i woj­ skowych urzędników wywarł wpływ na przemysł i handel, co, ulepszając byt dawnych mieszkańców, ściągnął nowych przedsiębiorców i - miasto zawrzało życiem. Wtenczas to powstało kilka pięknych kamienic, tych zapewne, które autor wspomina. Zamek Radziwiłłowski nie stał wówczas pustką: w obszernych pawilonach mieściły się władze cywilne i wojskowe, a w skrzydle paradnego dziedzińca mieszkał, bardzo uprzejmy i gościnny, Prezes czy też Prefekt Departamentowy, pan Wężyk. Nadto, kwaterowali w gmachu oficjaliści i gracjaliści księcia Radziwiłła, a między innymi lokal na prawo od wewnętrznej ściany facjaty zajmowała 105-letnia, jednakże lubiąca towarzystwo i bardzo przyjemna staruszka, pani Niepokojczycka. Wyobrażam sobie plac równy i obszerny między zamkiem i klasztorem Sióstr Miłosierdzia, zda mi się, że widzę mnóstwo nowozaciężnego żoł­ nierza, uczące się poruszeń to małymi oddziałami, to w masie; zabiegam myślą do Panny starszej na pierniczki, jabłka i inne łakocie, które więcej zapewne niż ciekawość popatrzenia się na musztrę, ciągnęły mnie za oj­ cem, winnym bywać na placu z obowiązku służby.

Dalej opisuje autor uroczystość imienin cesarza Napoleona, która miała miejsce 15 sierpnia 1809 roku; po paradzie wojskowej odbyło się nabożeństwo w kościele bazylianów, gdyż fara okazała się za mała dla tłumu przybyłej szlachty. W opisie Kraszewskiego budowniczy kościoła jest posądzony o „coś na kształt spokojnego pomięszania", czego ma dowodzić dziwaczna architektura wewnętrzna - tego dotyczy poniższa aluzja: „Wtenczas owe liczne galeryje i galeryjki księdza Szczurowskie­ go okazały ważną usługę, albowiem, przeznaczone dla dam, stękały pod

(15)

ich natłokiem". Prezes Wężyk wydał uroczyste śniadanie, wieczorem odbył się bal składkowy:

Mieszkanie Radziwiłłów zajaśniało na chwilę dawnym przepychem swych panów. Pałac, pawilony i brama, a nawet szpalery lipowe na wałach za­ iskrzyły się tysiącem świateł, zajaśniały jeden nad drugi wystawniejszymi transparentami. Biesiada trwała przez całą noc, przerywana kosztownym fajerwerkiem i pyszną wieczerzą. Do pamiątek dnia tego należy i to, że Izraelici ochotnie i z zapałem dzielili radość ogólną; odprawili oni bar­ dzo gorliwe, bo krzykliwe nabożeństwo w Bożnicy, gorejącej wewnątrz i zewnątrz w płomieniach lamp różnobarwnych, oświecili rzęsiściej nad wymagania Urzędu Municypalnego miasto - i tłumnie przebiegając uli­ ce, napełniali powietrze wesołymi krzykami i wiwatowymi wystrzałami z pistoletów.

W krótce potem opuściłem Białą i nigdy już w niej nie byłem. Wiele tam zajść musiało odmian w ciągu lat trzydziestu z górą, a z „Athenaeum" dowiaduję się, że pomnik zamożności Radziwiłłów, potężny ów zamek, zupełnie zniszczał i nic dziwnego, kiedy tak prędko po wspomnianej uro­ czystości upadł ten, co był poczytany za niezwyciężonego10.

List Adama Bartoszewicza ma charakter bardziej prywatny, warto wszak przytoczyć choć jego fragment, gdyż: przesuwa o kilka łat wstecz czas poznania przez autora Ulany poezji Mickiewicza; uwiarygodnia wspomnienia o wokalnych zdolnościach przyszłego pisarza oraz o chó­

ralnym śpiewaniu przez uczniów pieśni z repertuaru sentymentalizmu. Były nauczyciel w szkole bialskiej a ojciec wybitnego historyka i autora pierwszej monografii Białej - Juliana, pisał:

Dawny profesor, miłośnik krajowej literatury, już od rolcu 1 8 3 4 mieszka­ jący ciągle w Warszawie, czytając w stolicy Królestwa, jako ognisku roz­ maitego rodzaju wiadomości ludzkich, pisma WMjWielmożnego Mości] Pana Dobrodzieja, nie mogłem być pewnym, czy W M Pan Dobrodziej je­ steś ten sam, który niegdyś będąc m oim uczniem tak przyjemnie nuciłeś spoinie ze swymi ówczesnymi kolegami ową piosnkę

10 List F. Siedleckiego do J.I. Kraszewskiego z 7 XII 1846, BJ, rkps 6478 IV, t. 19, k. 217.

(16)

Już na wieczorne pacierze N a kościółku przedzwonili Jaś za rękę siostrę bierze

Pójdź będziem sobie chodzili itd.

Czy ten sam, co tak piękne wówczas rokował w przyszłości nadzieje, na­ reszcie czy ten sam, od którego w Białej dostałem w czasie lekcji języka polskiego przeze mnie wykładanej rękopism Jego ręką pisany, obejmujący część „Dziadów" Mickiewicza, który dotąd m am - lecz gdy z wydanego niedawno Athenaeum wyczytałem artykuł o Białłyj!], która mię zawsze interesuje, bo tam kilkanaście lat najpiękniejszego wieku przepędziłem, i z niego się przekonałem, że W M Pan Dobrodziej jesteś ten sam Józio niegdyś, coś mieszkał u śp. Rektora Preisa, nie mogę na sobie przenieść, abym się do Niego nie zgłosił, Jemu się nie przypomniał i o sobie nie mówił11.

W. Danek, decydując się na wyłączenie B iałej na Podlasiu z zespołu tekstów autobiograficznych, uznał, iż w przeciwieństwie do R om anow a oraz Św isłoczy (również drukowanych w O brazach z życia i podróży) zawartość informacyjna szkicu nie przewyższa późniejszej, a strulctu- 11

11 List A. Bartoszewicza do J.I. Kraszewskiego z 4 V 1841, BJ, rkps 6456 IV, t. 1, k. 42. W odpowiedzi Kraszewski wyznawał: „O! pomnę ja dobrze i domek jego, i dziatki, i książki, których tyle pożyczałeś mi Pan, a z których zapewne wyssałem zamiłowa­ nie literatury dzisiejszej, pomnę jego łagodny uśmiech i niewyczerpaną dla nas słodycz i wyrozumiałość" - list z 16 V 1841, przedrukowany w: K. Bartoszewicz, Dawna Bia­ ła na Podlasiu w wspomnieniach mego dziadka Adama (1792-1878). Przyczynek do dziejów miasta i gimnazjum, Biblioteczka Bialska nr 2, Biała Podlaska 1928. Cytaty

z powyższej pieśni zawiera też wspomnienie J. Glogera. O ile Bartoszewicz i Gloger za­ pamiętali śpiewne sielanki Stefana Witwickiego, o tyle w pamięci Kraszewskiego utkwił inny autor - K. Brodziński (J.I. Kraszewski, Ze wspomnień, [w:] tegoż, Pamiętniki...,

s. 230). By zakończyć sprawę przeoczonych dotąd śladów pobytu pisarza w Białej, przy­ pomnijmy, iż podczas jubileuszu Kraszewskiego, na pożegnalnej uczcie, wystąpił „radca sądowy Cukrowicz", rozpoczynając toast od przypomnienia: „Przed 50 kilku laty by­ łem świadkiem, jako współuczeń, kiedy w BiałyJ!) Radziwiłłowskiej przy końcu popisu uczniów, rektor naszej szkoły Preiss(l) wezwał celującego w naukach a pięknego chłop­ czyka, aby wystąpił na środek sali i wpisał swe imię do złotej księgi. Był to Kraszewski. Dzieciak, myślałem wtedy, że na ziemi nie ma większego triumfu ani większego szczę­ ścia. Odtąd nie widziałem Kraszewskiego. Półwiekowe troski, rozczarowania i smutne doświadczenia pozostańcom [!] owej epoki ubieliły głowy, ale serc nie ostudziły — a ja znowu z dumą widziałem już nie szkolną, ale narodową uroczystość i nowy triumf tego samego człowieka" - Księga pamiątkowa jubileuszu J.I. Kraszewskiego 1879 roku, Kra­

(17)

ralnie scalonej, wersji w N ocach bezsen n y ch 12. Trzy teksty autobio­ graficzne o Białej nie są jednak repetycjami, inna jest ich wewnętrzna architektonika, mają odmienne ramy początku i końca, inne też płyną z nich refleksje końcowe. Tem at „ja w Białej" w każdej z tych narra­ cji jest przeplatany wariacjami deskrypcji miasta, za każdym kolejnym nawrotem pamięci do lat szkolnych - krótszym i mniej konkretnym. Co znamienne - w pierwszej wersji wspomnień autor zapewniał, iż ze wspomnień Białej najmocniej utkwiły mu w pamięci częste pożary miasteczka, połączone z obawami, iż są dziełem więzionych tu krymi­ nalistów. Po latach ten motyw już się nie pojawił. Zaskakująco trwały zaś okazał się obraz z lokalnego podania o jednym z Radziwiłłów, który w lipcu kazał wysypać drogę solą, aby móc zażyć przyjemności kuligu. Komentarze autora są przy tym odmienne, sięgają do innych skojarzeń. Porównawcza analiza bialskich wspomnień wykazuje, iż najtrwalej za­ pisał się w pamięci pisarza fakt zetknięcia się na strychu szkoły z wy­ rzuconymi tam starymi książkami. Kraszewski upatrywał w tym fak­ cie znak, kierujące człowiekiem przeznaczenie, metafizyczny związek z duchami, które doń przemówiły z kart pogardzonych książek. Wra­ cając pamięcią do tej sytuacji, opisywał deja vu, najpewniej wyjątkowo intensywnie przeżyte, skoro persewerowało we wspomnieniach mimo upływu z górą pół wieku.

Zdało mi się, żem gdzieś widział to wszystko, żem znał, przypominał so­ bie, zdało mi się, że gdzieś, kiedyś te książki czytałem, że nie były mi obce, nie były dla mnie nowe, czułem, że nie pierwszą już kocham je miłością. Goethe byłby powiedział z Leibnizem, że duchowna moja monada, śla-chetniejsza część mnie, wyszła świeżo z jakiegoś bibliofila. Mnie się zdaje i zdało prostym tylko przeczuciem przyszłości, które brało na się postać wspomnienia13.

12 W. Danek, Wstęp, [do:] f.I. Kraszewski, Pamiętniki..., s. XII: „O swym pobycie

w szkole Bialskiej pisał Kraszewski w Nocach bezsennych w r. 1884, powtarzając zasad­

nicze informacje sprzed omal 40 lat [?], zawarte w Obrazach..." Autor, zdaje się, miał na

myśli Ze wspomnień. W pierwszym zarysie biograficznym (por. przyp. 6) przedrukował

właśnie autobiograficzny fragment Białej na Podlasiu, z czasem - widać - doszedł do

przekonania, iż powtarzające się w różnych tekstach wzmianki o Romanowie stanowią lepszy klucz do wniknięcia w psychikę pisarza.

13 J.I. Kraszewski, Biała na Podlasiu, cyt. wg przedruku fragmentu w: Józef Ignacy Kraszewski, materiały..., s. 110.

(18)

Pomiędzy mną a nimi [książkami] był jakiś, nie wiem, pozaświatowy związek, zdało mi się, że je sobie przypominam, jakby dawniej gdzieś wi­ dziane i znane14.

W szkołach wrażenia były niezliczonej rozmaitości, a każde z nich coś roz­ budzało w młodym umyśle, potrącało o jakąś strunę śpiącą i rodziło cały szereg niedojrzałych, kiełkujących myśli. [...] Z niesłychaną ciekawością rzuciłem się na nie, uderzyło do nich serce przeczuciem bibliofila15.

Tu w Białej, prawem przeznaczenia, jest początek Kraszewskiego - literata i dziejopisa. Podkreślał to w każdym wspomnieniu. Opis uzu­ pełniony rysunkiem „starego bialskiego zamczyska" (Biała...) sporzą­ dzony przez ucznia był pewnie jedną z pierwszych wprawek pisarskich, obok ballady Klasztor na górze i naśladowań bajek16. To zamek stano­ wił centrum zainteresowań, przykuwał uwagę czymś niezwyczajnym. Nie dysponując tym młodzieńczym utworem, można jednak stwier­ dzić, iż wyróżniać się musiał jakościami plastycznymi, skoro przyszły pisarz deskrypcję wspierał amatorskim rysunkiem (w szkole nie było takiego przedmiotu). Każdy z omawianych tekstów dość wyraźnie dzieli się na mikroteksty tematyczne. Opis zamku zawsze poprzedza deskryp- cje innych obiektów - też historycznych, ale pełnych życia (kościoły, klasztory). Taki porządek symbolizuje przyczynowo-skutkowy czas historyczny - właściciel buduje dla siebie warowny, obronny dom, na potrzeby obsługi domu zakłada miasto, na potrzeby miasta i miesz­ kańców powstają obiekty i instytucje, które się różnicują i specjalizują. Z upadkiem właścicieli zamek umiera, chomje i kona wiele lat, życie w nim gaśnie wraz ze zgonami kolejnych, ostatnich oficjalistów, wraz z każdą dziurą w dachu, kolejną wybitą szybą, powiększającymi się szczelinami w murach i odpadającymi kawałkami ścian. Zmieniają się funkcje miejsc i obiektów (grzędy kapusty na dziedzińcu, ptasie gniaz­ da w gipsaturach). Zamek pozbawiony funkcji bramy, murów, okien, zapełniający się potłuczonymi resztkami czegoś, co kiedyś było celową

14 J.I. Kraszewski, Z e wspomnień, cyt. wg J.I. Kraszewski, Pamiętniki..., s. 226.

15 J.I. Kraszewski, Noce bezsenne, cyt wg J.I. Kraszewski, Pamiętniki..., s. 323.

16 A. Czobodzińska-Przybysławska, M uzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Ro­

manowie, „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza", R. XXI (1986),

(19)

harmonią i kształtem, a dziś - jest bałaganem, chaosem i śmietnikiem, traci granice wnętrzai zewnętrza. Powoli zaludniają go inni mieszkań­ cy - ptaki, rośliny. Wydarte kiedyś naturze miejsce wraca do natury. „Lasy rosną na ruinach"17.

Pierwszy opis Białej i zamku jest najbardziej plastyczny, malowni­ czy, a skala przeżyć estetycznych jest w nim bogata. Dialektyka śmierci (zamek) i życia (uczniowie zwiedzający ruiny, spacerujący po wałach, śpiewający, bawiący się) jest wyraźnie podporządkowana moralistyce historiozoficznej, którą przygotowują pierwsze akapity opisu, a którą jest przesycona partia ostatnia, czysto historiograficzna. Moralistyka dotyczy „wieków przemocy arystokracji" i wyraża demokratyczne prze­ konania autora. Opisy z końcowej fazy życia przynoszą filozoficzną ideę „prawa zniszczenia, które jest prawem życia" i biologiczną koncepcję społeczeństwa, w której jednostka niczego sama nie stanowi, jest i musi być ogniwem między przodkami a następcami. Wniosek końcowy, do którego prowadzą wspomnienia zamku Radziwiłłów, jest już antyro- mantyczny: „Właściwie człowieka nie ma, jest tylko ludzkość, w niej trzeba żyć i dla niej"18. Rozważania nad minami w przypadku Kra­ szewskiego stale oscylują wokół zagadnień społeczno-moralnych (winy i kary). We wszystkich opisach powtarza się motyw wieży („pięćdzie- siątdwułokciowej") - kiedyś strzegącej bramy, a później zamienionej na więzienie. W podaniach mieszkańców miasteczka przechowała się pa­

mięć pychy i okrucieństw Radziwiłłów, którzy w lochach zamkowych według własnej woli i fantazji potrafili więzić nawet kilkadziesiąt lat osoby, które z jakichś względów uznali za winne. Ta funkcja zamku- więzienia, izolowania ludzi, pozbawienia ich wolności, możliwości ru­ chu i decydowania o sobie może być tłumaczona jako symboliczna eks­ piacja za grzechy dawnych właścicieli zamku. Kiedyś zamek wymuszał podległość na zewnętrzu, przekształcał je według własnych zachceń, a opornych siłą lokował w lochach, czyli tej płaszczyźnie wnętrza, któ­ ra się znajduje poniżej poziomu wegetacji i życia, która jest głuchym, ciemnym, ciasnym, zanurzającym się w żywioł wodny - grobem. T e­ raz wertykalnie wyniesiona ponad poziom zabudowań wieża z umiesz­

17 J.I. Kraszewski, Noce bezsenne..., s. 317.

(20)

czonym na niej, wciąż - mimo upływu lat - wydzwaniającym godzi­ ny zegarem, staje się swoim zaprzeczeniem. Nie pilnuje i nie strzeże okolicy, nie wspomaga bramy będącej granicą horyzontalnej przestrzeni

wnętrza i zewnętrza. Jest więzieniem dla kajdaniarzy, „stworzeń głu­ pich, spodlonych, występnych". Jedyna część zamku, która się ostała w całości, zachowała kształt. Tylko tu żyją ludzie. Zamkowe sale są „mieszkaniem duchów, bajek, sów i wróbli". Nie ludzi. Życie w wieży, nad którą każde uderzenie zegara przypomina kolejną godzinę niewoli, braku wolności, ograniczenia, zależności, jest cierpieniem i karą za coś, czego się dokonało w czasie poprzednim. Kiedyś dla fantazji Radziwiłł kazał wysypać drogę solą. Teraz też wraca temat drogi zmieniającej nawierzchnię, ale z zamku nie płynie rozkaz, tylko podąża zeń siła ro­ bocza. Zamknięci w wieży więźniowie są w kajdanach i pod eskortą wyprowadzani z zamku do robót drogowych. Ich pojawienie się w mia­ steczku budzi instynktowny lęk. To ten strach każe ludziom wierzyć, że uwolnieni więźniowie podpalają miasto i zamierzają je obrabować. Pożar i rabunek w danych latach oznaczały wojnę. Zamek był wtedy obroną i ratunkiem. Czas się odmienił, niemniej pozostał rdzeń sto­ sunku między miastem a zamkiem - poczucie zagrożenia, lęku, stałej zależności losów miasta od woli mieszkańców zamku. Słup graniczny między miastem a zamkiem, jednocześnie - jak za czasów Kraszew­ skiego przyjmowano - między Litwą a Koroną, wyznaczał inne zakre­ sy przywilejów, obowiązków i granic wolności dla ich mieszkańców. Zamek bialski - perła w koronie dawnego Radziwiłłowskiego świata złotej wolności szlacheckiej - zmikroskopowany do rozmiarów wieży i zamieniony na rządowe więzienie, w czasach młodości Kraszewskiego był metaforą czasu, który odmienia wszystkie formy organizacji spo- łeczno-ustrojowej. Kazał pytać o wolność i niewolę. Pustymi oczodoła­ mi wybitych okien, kotłem, w którym Radziwiłł miał się kąpać w winie („a tym winem potem zapewne ślachtę sejmową poił"), resztkami daw­ nej świetności, ten „zamek bez panów" oskarżał magnatów o upadek i minę dawnej Polski i Litwy.

W trzech ujęciach, różnych co do czasu powstania, zmienia się chronologiczna perspektywa narratora. We wszystkich powtarza się zwrot „za moich czasów" (tj. szkolnych, lata 20. wieku XIX). Narrator inaczej określa dystans między „dziś" a „wtedy". Widać, że ma świado­

(21)

mość zmian, które w życiu miasta zaszły po jego wyjeździe. W Białej

na Podlasiu wspominając kilka kamienic, dodaje: „których teraz, gdy to piszem, znacznie przybyło". W Z e w spom nień pisze: „Okolice miasta były daleko mniej ożywione naówczas niż dzisiaj, do lasu było bliżej, we wnętrzu ciszej". W N ocach bezsennych pojawia się uwaga: „Biała od pół wieku i więcej bardzo się zmienić musiała". W dalszym ciągu opisu zamek, który „za jego czasów" był jeszcze mieszkalny i który „mógł być ocalony, gdyby kto myślał o tym", jest już miną całkowitą. Najpewniej zatem śledził doniesienia prasy, może też miał ustne relacje o rozbiórce dawnych min. W każdym razie kolejne deskrypcje coraz wyraźniej wpi­ sują się w filozoficzną kategorię mortializmu, „gdyż przenika wszystko motyw wszechobejmującej śmierci"19. Opis z Białej... ujmuje zamek w kategoriach pojęciowych pustego pojemnikaoraz braku czegoś, co być

powinno, a ta leże śladów iresztek. Oto ciąg metafor: „wyglądające jak futerał od czegoś, pełen pająków i pajęczyny", „wyschłe fosy", „stare armaty [...] bez nóg [...] zapchane śmieciem i piaskiem", „zamczyska dziedziniec pusty [...] zamek pusty także, straszliwie pusty", „sale sta­ ły ogromne, smutne, puste, zawalone potłuczonymi szkłami okien", „dawnego życia ślady pisały się po murach w oduczonych gipsach", „ślady małego teatrzyku", „była tam też wśród kapuścianych grządek fontanna bez wody, kaplica bez nabożeństwa i słupy bez parkanu, tak jak zamek bez panów i bez duszy", „w lochach [...] znajdowano kości okutych w kajdany ludzi". Część zamku „obaliła się w nocy, [...] po­ czątek putrefakcji tego tmpa, którego godziny i lata wydziobią i pożrą jak krncy i sępy". Po pół wieku w opisach zamku dostrzega się poję­ cia wyraźniej wskazujące na rozpad materii i śmierć. Z e w spom nień:

„szczątki życia", „resztki pokojów zwierciadlanych", „sprzęty stare, a raczej szkielety ich tylko", „korpus zamku się walił, kawały murów się osypywały", „pioruny i burze dokonały zniszczenia". N oce b ez sen ­

n e: „rozpadać się, walić i rozsypywać się począł w gruzy", „chodziły po salach pustych widma i duchy", „zamek [...] dumnie podnoszący czoło trupie", „był to już trup", „opuszczone groty", „resztki luster po­ trzaskanych", „ponad nim teraz unosiło się głuche śmierci milczenie",

(22)

„rozkład i ruina", „dano tak olbrzymiej budowie, skazanej na śmierć z pamiątkami swymi, rozsypywać się w gruzy powoli".

Nagromadzenie podobnych określeń wraz z wyobrażaniem sobie kalekich kształtów i konturów obiektów oraz przedmiotów wywołuje wrażenia posępne, melancholijne, poważne i smutne. Obserwując zna­ ki śmierci i naocznie dostrzegając niszczące działanie czasu, poddajemy się estetyce elegijnej, żałobnej, ponurej. Dotyczy to nie tylko zamku, lecz również kościołów i klasztorów (dziwaczna, niepokojąca architek­ tura, brudne ściany, przykre wspomnienia marznięcia ucznia na zimnej, kamiennej posadzce - „na całe życie pozostało bolesne jej wspomnie­ nie"). W ostatnich tekstach koresponduje z tą estetyką styl rzewności, wspominania czegoś, co bezpowrotnie minęło. W B iałej... zaś widać silny kontrast między przygnębiającym, poważnym, ocierającym się 0 grozę nagromadzeniem metafor nazywających świat reliktów historii, a żywiołem radości, wesela i odczucia piękna świata, które wnosi do utworu obraz uczniów. Ciąg metafor wyrażających uczucia pozytywne zaczyna się od ogólnego sądu „w tej to Białej przebyłem ja najlepsze z moich lat dziecinnych". Należą tu: „kocham Białę", „ja je kocham, ja je szanuję", „przywiązanie jakieś czułe do pierwszej kochanki", „rozkosz wylania duszy na papier", „coś na kształt tego przywiązania", „pięk­ nie świecił", „przechadzek wieczornych i śpiewów wesołych świadki 1 słuchacze", „dziecinnego życia sceny", „jakem się bawił", „węzeł sym­ patii", „nie pierwszą już kocham je miłością", „wesołe festy", „święto tak wesołe", „dzień tak piękny, tak wesoły, tak zielony i kwiecisty", „smacznym podwieczorkiem", „sierotkom wesołym, swawolącym", „zabawy w ogrodzie", „nasza radość", „wszystko bawiło, zajmowało, cieszyło". Obraz zamku rodzi niepokój, smutek i metafizyczny lęk przed światem wypełnionym śmiercią, przed śmietnikiem, bo mówi mową zaświatów, a także przed studnią, która jest jednocześnie lochem bez wyjścia oraz głębią i żywiołem wody, który gdzieś głęboko pod ścianami murów zda się być czuwającym potworem. Kraszewski zapamiętał, iż w murze zamku był otwór, „niewielki luft", który w linii pionowej łą­ czył najwyższe piętro z podziemiami i studnią. Chłopcy rzucali tam kamienie, nasłuchując odgłosów obijania się o ściany i plusku wody. „Dzieci chętniej patrzą w studnię niż dorośli" - pisze Symotiuk - gdyż

(23)

mają silną potrzebę zabawy, ale też kontaktu z grozą20. Obraz dziedziń­ ca zamkowego, wałów i dawnego ogrodu („przestrzeń, która one ota­ czały, była wielka") mamy tylko w pierwszym tekście. Tylko w związku z tą przestrzenią (zewnętrze) pojawia się zabawa, radość i życie.

Biała na Podlasiu w jej pierwszym segmencie to dialektyka śmierci i śmiechu. To konsekwencja założenia, by opisywać dzieje swego życia jednocześnie z dziejami miasteczka („nic się nie dziwujcie jego i mojej pomieszanej tu historii"). Ale cały tekst ma trzy takie segmenty, wyraź­ nie oddzielone tematyką i nastrojem. Nie są „pomieszane". Układają się w triadę, która ma być historią „nauczającą i użyteczną".

Część pierwsza, autobiograficzna, akcentuje autorskie „ja", subiek­ tywizm („Według mnie", „mój sposób myślenia", „przebyłem ja"). Koń­ czy się rozrzewnieniem i zwrotem do adresata „zapytacie mnie, dlacze­ go to wszystko spisuję?" Strukturalizacja jest wyraźna, ramy początku i końca mają delimitację metatekstową.

Część druga jest też uwyraźniona metatekstowo: „lecz oto zaraz i poważniejsza historia nastąpi, [...] Radziwiłłowie, którzy tu mie­ li zamek rezydencjonalny, pamiętni są jeszcze w podaniach i powie­ ściach gminu". Jej treścią są podania i anegdoty rysujące bezprawie, okrucieństwo i samowolę, a także dziwactwa męskiej linii rodu Ra­ dziwiłłów. Kraszewski nie ufa historycznej prawdzie, którą przynoszą ustne opowieści („z ust do ust podawane, przetwarzane, na cudaki po­ rosły"). Dystansuje się, zapowiadając cudzysłowowy charakter relacji: „mówiono", „jakoby", „tak mówi bialskie podanie, które tylko spisuję", „powiadają", „jeśli prawdziwe". Osłabia wartość poznawczą takich „ga­

20 Tamże, s. 38. Na s. 36 znajdujemy uwagę, która wyjaśnia fascynację Kraszew­

skiego tym obrazem: „Studnia jest olbrzymim pudłem rezonansowym. Kropla wody lub mały kamyk rzucony z góry powoduje hałaśliwy plusk, który jest dziwacznie przedłu­ żony w czasie. Nie wydobywa się od razu, gdyż kropla czy kamień musi dolecieć do dna. Studnia nie reaguje więc natychmiast, lecz jakby z powściągliwością i ociąganiem pełnym dumy, majestatu i namysłu. Natomiast, gdy już dobywa się z jej czeluści odgłos ciśniętego przedmiotu, to jest to jakby przedłużony pisk lub przeciągłe syczenie. Studnia reaguje na potrącenie, jak olbrzymi wąż zaniepokojony ruchem w swoim otoczeniu. Podobnie też dziwne echo wydobywa się z jej olbrzymiego, rozwartego gardła, gdy cisnąć weń większy kamień. Rozlega się po pewnym czasie plaśnięcie, jakby głuche wnętrz­ ności potwora mlaśnięciem przyjęły pokarm, a szyja jego przeciągłym echem drgała z zadowolenia i pobudzenia".

(24)

dek", podając inne możliwe wyjaśnienie („Lecz może to tureccy jeńcy") lub sceptycznie zaznaczając trudne do wyjaśnienia podobieństwo z in­ nymi podaniami („Coś podobnego powiadają o starej babie i staroście kaniowskim"). W pamięci giną indywidualne fakty i konkretni ludzie. Zastępuje je poezja, byt idealizacyjny, zdolny generować sensy naucza­ jące i umoralniające. Tradycja ustna zapamiętała władców miasteczka i zamku jako ludzi obdarzonych niezwykłą fantazją, ale zarazem prze­ świadczonych o boskiej mocy i władzy. Kreowali świat i wierzyli w jego realność (człowiek z rozkazu pana udający ptaka na drzewie, do które­ go tenże pan strzela jak do ptaka, zdobywanie zamku lub jego obrona przed wyimaginowanym przeciwnikiem z użyciem prawdziwej broni...). Wspominaną już sannę w lipcu, osiągniętą dzięki wysypaniu drogi solą, nazywał Kraszewski „szaleństwem godnym Neronowych czasów". Póź­ niej, w N ocach bezsennych, oburzenie zastąpił ironią, choć zjadliwość komentarza na tym nie straciła: „Pan Bóg sypał śniegiem, Radziwiłł mógł sobie pozwolić solą".

Część trzecia to daty, fakty i wypisy ze źródeł i dokumentów do­ tyczących dziejów miasta, głównie kościołów, klasztorów, kolonii aka­ demickiej i różnych form dobroczynności, których doświadczały te instytucje. Zaczyna się łatwo rozpoznawalnym, stereotypowym i wy­ razistym stylistycznie członem wprowadzającym na wzór monografii historycznej. „Historia miasteczka Białej nie obfituje w falcta zajmu­ jące, nie zaszły w nim żadne wypadki, nic stanowczego dla kraju się nie stało. Żyło dla siebie i sobie. Nazwisko Biała bodaj żeby nie miało związku z nazwaniem owego hetmana litewskiego Jana Białego". Au­ tor skupia się tu na postaciach kobiet z rodziny Radziwiłłów. Na przy­ kładzie księżny Anny z Sapiehów Radziwiłłowej wykazuje opiekuńczą i dobroczynną rolę magnatów w społeczeństwie. Zarazem jednak do­ konuje ostrej krytyki prawno-obyczajowej epoki, która nie liczyła się z jednostkową wolą i uczuciami człowieka, traktując go przedmiotowo, widząc w nim tylko wykonawcę woli decydentów (dziewczyna dopiero przed ołtarzem dowiaduje się, kogo jej dają za męża). Studiując mowy pogrzebowe, Kraszewski dostrzega, iż wola zmarłego była upodrzędnia- na wobec potrzeb rodu, który nawet pogrzeby traktował instrumental­ nie, chcąc olśnić świat przepychem. Zakończenie wykazuje, że epoka

(25)

panegiiyków znamionuje nadchodzący upadek dotychczasowego po­ rządku: „znak to upadku ostatecznego, znak zupełnego braku czucia i obojętności na dobro i zło".

Tak w podaniach ludu, jak i w źródłach pisanych historia odmienia i przekształca fakty, tworząc narracje, z których lepiej się poznaje świat wartości relacjonującego, niż same fakty. Dystans wobec wiarygodno­

ści źródeł u Kraszewskiego nie zaskakuje, był już autorem monografii Wilna, boleśnie przeżył krytyki tej pracy i włożył wiele sił w jej po­ prawienie; był też autorem prac literackich dotyczących dziejów Litwy (.Anafielas, Poezje), a obok tego miał doświadczenia podróżopisarskie, w których łączył lokalną historię z żywiołem autobiograficznym (Wspo­

m n ien ia Polesia, Wołynia i Litwy). W wydanych współcześnie Studiach

literackich (1842) oraz N ow ych studiach literackich (1842) imponował rozległym i metodycznie jasnym pojmowaniem warsztatu badawcze­ go historyka. Wtedy też ogłosił ważne rozprawy teoretycznoliterackie, w których określał stosunek prawdy do fikcji. Literatura, twierdził, wspomaga historyka, buduje obraz spójny i żywy, „dotwarza" to, czego brakuje wątkowi historycznemu. By nie wpaść w sprzeczność między prawdą historyczną a prawdą artystyczną, radził zaniechać romansów opartych na czynach wielkich postaci dziejowych lub doniosłych wy­ darzeń. Romans historyczny może się bez nich obyć; chodzi w nim 0 to, aby przedstawiał typy i obyczaje, „które tylko charakterami swy­ mi, piętnem swych czynności są historyczne"* 21. W Studiach literackich, rozważając problem podań ludowych, twierdził, iż należy „wykazać, co jest własne, miejscowe, a co przychodnie i przyswojone" (tak robił w B iałej na Podlasiu). Dodawał zarazem: „Najniedorzeczniejsze po­ wieści i gadki mają swoje znaczenie filozoficzne, mają myśl główną moralną, której dotąd w nich nie szukano"22. Opowieści ludu i rela­ cje świadków o dziejach zamku w Białej służą moralistyce; obraz ruin

21 Kraszewski o powieściopisarzach i powieści. Zbiór wypowiedzi teoretycznych 1 krytycznych, oprać. S. Burkot, Warszawa 1962, s. 81. Kształtowanie się poglądów pi­

sarza w kontekście ówczesnych dyskusji prasowych o relacji powieść - historia omówił f. Jarowiecki, O powieści historycznej Józefa Ignacego Kraszewskiego, Kraków 1991.

Por. też M. Woźniakiewicz-Dziadosz, Kraszewskiego wizje przeszłości i przyszłości, Lu­

blin 1997.

(26)

i ślady dawnej świetności rodzą pytania o przyczyny upadku. Historia ma na nie odpowiedzieć23.

Ciekawe jednak, że ten sam zamek pojawił się u Kraszewskiego wcześniej, w powieściach współczesnych, które w satyrycznym skrzy­ wieniu opisywały życie małego miasteczka - Pan W alery i W ielki świat

m ałego m iasteczka. Obie powstały już w roku 1830, w kilka łat po opuszczeniu Białej. Stosunkowo świeża pamięć autora przechowała ob­ raz zamku i miasta zupełnie inny, niż w późniejszych ujęciach. Uwaga autora skupia się na żyjących mieszkańcach, których postrzega jako galerię osobliwych dziwaków, przeżywających życiowe przygody jakby były karykaturalnymi wersjami modnych romansów. Wiadomo z wy­ znania uczynionego w B iałej na Podlasiu oraz ze wspomnienia Glogera, że pierwowzorem plebanii w Panu W alerym była plebania, którą Kra­ szewski widział z okna klasy (opisywał ją w zeszycie do geografii). Ga- piełło z W ielkiego św ia ta ... był wzorowany na osobie niezbyt pojętnego a chciwego nauk organisty z Białej, do którego uczniowie zachodzili, gdyż posiadał klawikord, „na którym Józio Kraszewski powtarzał sobie gamy"24. Opisy plebanii, różne rozmiarami, mają jedną cechę wspólną - dysharmonia zbioru zdefektowanych mebli metonimicznie określa bałagan myśli bohaterów.

Izdebka, do której wszedłem, była chaosem gratów różnego rodzaju - celo­ wały jednak między innymi stary klawicymbał i kantorek kulawy25, domek niewielki, na wpół w ziemię zapadły, pochylony wiekiem, na któ­ rego dachu zielenił się m ech |...] w jednym postawiono naprędce kanapkę bez nogi, krzesło bez poręcza (!), w drugim stolik niemogący ustać na no­ gach, małą ławeczkę kościelną i dla ozdoby obraz fundatora w pąsowym żupanie, z ogromnym czarnym wąsem26.

23 W pisanym niewiele później (1849) zarysie dziejów zamku w Białej J. Bartosze­ wicz wyraźnie idealizował przeszłość: „Gmach dawny, co przetrwał pokoleń kilka, mil­ czeniem swoim, gruzami, zielskiem, które mury porosły, mówi do potomków o życiu pradziadów. Miasto stare jest pomnikiem historycznym i świętym" (s. 9). Historiozo­ ficzna moralistyka Kraszewskiego jest bliższa surowemu sądowi, jaki z pozycji radykal­

nej ideologii wystawi Roman Zmorski w wierszu Na zwaliskach zamku w Biały.

24 J. Gloger, Szkoły bialskie..., s. 16.

25 Kleofas Falcund Pasternak [J.I. Kraszewski], Wielki świat małego miasteczka, 1.1,

Wilno MDCCCXXXII, s. 116.

(27)

Mimo zbieżności motywu uszkodzonych, starych sprzętów („gra­ tów") styl opisu i nastrój są inne od poprzednio opisywanych. Nie ma atmosfery śmierci i nieubłaganej, niszczącej siły czasu, ale humor, żart i kpina z bohaterów, którym górne myśli nie pozwalają na uporządko­ wanie życia. Opisy zamlcu, których w W ielkim św iecie m ałego m ia ­

steczka jest lalka, są utrzymane w konwencji raczej żartobliwej. Moty­ wy, które w utworach wspomnieniowych pisarz utrzymywał w tonacji czarnej i posępnej, tu - we wczesnych powieściach współczesnych - są odmalowane barwami pogodnymi i jasnymi.

Nad brzegiem małej rzeczki, rybnej i czystej, i zarosłego trzciną jeziora, jest niedaleko granicy małe polskie miasteczko. [...] miejsce to m a śliczne położenie. Gęsty las ciągnie się na wzgórzu i stanowi tło obrazu; na po­ chyłości wzgórka wznoszą się domy i kościoły, a u stóp jego płynie rzeczka i zarasta trzciną jeziorko. Rozwaliny starego zamczyska, drzewa pozosta­ łe z ogrodu, szczątki budowli, dodają temu miejscu pozom starożytnego i wzbudzają w podróżnym ciekawość i niejedno westchnienie. Wśród zniszczonych drzewem i krzakami bzu zarosłych wałów, milczące stoją mury; na ścianach licznie porozsiewane herby przypominają dawnego właściciela, w pokojach zaś mniej uszkodzonych pan burmistrz składy porobił. W marmurowych kominkach pochowano kartofle, w rogach obfi­ tości, które gipsowi aniołowie w wielkiej sali trzymają, gnieżdżą się szczę­ śliwie i spokojnie wróble i jaskółki. W teatrze zsypano zboże i rozstawiono wory z mąką; inne zaś pokoje prawem przedawnienia należą do puszczy­ ków, szczurów i myszy, z którymi sługa miejski, jako reprezentant od bur­ mistrzowskich zapasów, częste krwawe wojny toczy. Przed zamkiem stoi wieża wysokości pięćdziesięciu i pół łokci, w której usiłowania czasu nie mogły dotąd popsuć zegara o trzech dzwonkach. Więźniowie stanu, to jest złapani na uczynku w cudzej spiżarni złodzieje brzękiem kajdan przerywa­ ją posępną ciszę tego miejsca. [...] Krążą podania o wielkim kotle do win­ nej kąpieli, o zwierciadlanej wieży, o szczęce wieloryba itd. Każde miejsce lud odznacza jakimś wspomnieniem, ale że to mało zajmuje, przystąpię do zapoznania czytelnika z głównymi osobami27.

(28)

„Spiżarniani złodzieje" nie budzą grozy, „krwawe wojny" z my­ szami przywodzą na myśl raczej poemat heroikomiczny, niż dumania na minach, a „kocioł winny" nie prowadzi autora do urągliwej uwagi o pysze magnata, który winem pozostałym z kąpieli częstował szlachtę. Element humoru w ramie fabularnej okalającej statyczną deskrypcję aktywizuje wartości estetycznie łagodne. Inny obszerny opis zamku prezentuje estetyzm i malowniczość. W finale obrazu mamy kontrast cichej pustki zamku i ożywionego życia mieszkańców miasta, co rozbi­ ja iluzję romantycznego nastroju.

Minąwszy ciemne przejście w wieży, w której odgłos własnych stąpań mię przestraszył, a widok spoczywających dwóch armatek tysiące wspomnień nawinął, wchodziemyj!) na dziedziniec i widzim w całej okazałości pałac, spustoszały i ciemny. Na tle jasnego nieba malują się ostre jego wieżycz­ ki, okryte blachą połyskującą od promieni księżyca, przez większą część niezakrytych okien połyskują gwiazdy, a wiatr świszczący po próżnych pokojach i salach zdaje się być gońcem duchów, które zajęły po ludziach to siedlisko. Posępny puszczyk odzywa się w zmjnowanej kaplicy, a szczę­ ka wieloryba zawieszona u wchodu, którą lud żebrem wielkoluda zowie, bieleje w starożytnym krużganku. Przy tych samotnych i opuszczonych murach wznoszą się oficyny, pełne gwaru, światła, ludzi - co tak wielką sprzeczność z resztą obrazu stanowi. Tu właśnie znajdziem mieszkanie powiatowego doktora, przed którego drzwiami para stojących pojazdów bytność zaproszonych osób okazuje28.

Biała we wspomnieniach Kraszewskiego to miasteczko żyjące w cieniu min zamku. We wszystkich opisach powtarzają się te same elementy. Opisy te są jednak odmienne, co wynika z dystansu czasowe­ go oraz - co ważniejsze - z konwencji gatunkowo-stylistycznej. Historia bywa w Białej sztafażem i dekoracją, jak ów portret „fundatora" (ano­ nimowego?!) na plebanii, bywa też powodem filozoficznych rozważań o naturze czasu. Opisy zamku są, zgodnie z zapowiedzią uczynioną w Białej na Podlasiu, „nauczające i użyteczne". Każdy element rzeczy­ wistości przedstawionej z czasem się przekształca i zmienia pierwotną

28 Tamże, s. 4 4 -4 6 . Następujący dalej opis przyjęcia bardziej przypomina styl rela­ cji Siedleckiego o święcie w miasteczku, niż wspomnienia Kraszewskiego.

(29)

funkcję. Formy świata się odmieniają wraz ze zmianami wielkich idei kierujących rozwojem ludzkości. Biała w opisach literackich i parahisto- rycznych Kraszewskiego ma istotne znaczenie, gdyż stanowiła poligon ćwiczebny dla formy obrazka rodzajowego, a także była sprawdzianem heglizmu historiozoficznego. Symboliczna brama prowadząca z Korony na Litwę jest też symboliczną drogą do systemu historiozoficznego, któ­ ry pozwolił pisarzowi stworzyć epopeję dziejów Litwy.

(30)

Literackie obrazy Białej

W utworach Kraszewskiego jest przynajmniej kilka miast, które autor opisywał wielokrotnie, np. Wilno, Kraków, Warszawa, Lublin, Drezno. Obrazy Łucka, Pińska, Żytomierza i innych miejscowości z terenów Wołynia, Polesia czy Ukrainy można dostrzec i rozpoznać w różnych powieściach, choćby narrator nie używał nazw własnych, ale stosował formułę deskrypcji anonimowej, zorientowanej na prezentację cech typowych. Zrozumiałe, że częściej opisywał miejscowości dobrze mu znane z autopsji. Jako rzecznik estetyki realizmu już u zarania twór­ czości wysunął program pisarski, któremu został wierny - „kopiowanie wierne i nie przesadzone"1. Przy powieści współczesnej tę zasadę łatwo zrealizować. Ale w powieści historycznej, która maluje świat nieznany autorowi z autopsji, sprawa się komplikuje. „Kopiować" można co naj­ wyżej źródła i dokumenty - historyczne opisy, plany, ryciny... Z pełną

świadomością ich ewentualnych braków, subiektywizmu czy stronni­ czości. I z trudnymi decyzjami: jak skonstruować obraz literacki, kon­ kretny i plastyczny, wierny w szczegółach i wyraźnie zaznaczający kon­ tury opisywanych obiektów1 2, nie mając bezpośredniego kontaktu z re­ alnym pierwowzorem? Niektóre z opisywanych miast Kraszewski znał dobrze i bardzo dobrze, inne tylko powierzchownie. Wyraźnie wpływa­ ło to na artyzm opisów oraz ich potencjał znaczeniowy. W pierwszym okresie twórczości nie mógł znać z autopsji historycznych stolic dawnej Polski na czele z Krakowem, gdyż jako pozostającemu pod stałym

nad-1 J.I. Kraszewski, Rzut oka na ścieżkę, którą poszedłem, [w:] Kraszewski o po- wieściopisarzach i powieści. Zbiór wypowiedzi teoretycznych i krytycznych, oprać.

S. Burkot, Warszawa 1962, s. 25 (wypowiedź z roku 1832).

2 Na praktykę deskrypcji Kraszewskiego wpływ miała wileńska szkoła klasycyzmu Franciszka Smuglewicza, Jana Rustema i Wincentego Smokowskiego. Zob. B.

Noworol-ska, Krajobraz polski w powieściach współczesnych Józefa Ignacego Kraszewskiego, [w:]

(31)

zorem policyjnym odmawiano mu paszportu. Dlatego w Zygmuntow-

skich czasach (1846) widać ogromną różnicę w konkretności deskrypcji i planie przestrzennym akcji między obrazem Krakowa a Wilna oraz Podola. Widoki Krakowa są sztampowe, brak im indywidualnego obli­ cza, opisom nie towarzyszą uczucia opisującego. Bezpośredni kontakt z rzeczywistością umożliwia wprowadzenie drobiazgu, który jednak przesądza o sukcesie artystycznym - detalu. W powieściach historycz­ nych Kraszewskiego najciekawiej są opisane miejscowości, które autor znał osobiście. Choć bowiem topografia miast zmienia się nieustan­ nie, to ich główne trakty komunikacyjne oraz centra socjotopograficz- ne mogą przez kilka wieków zachowywać historyczny układ. Miasta, w których Kraszewski przebywał przez lulka lat, jak Wilno, Lublin i właśnie Biała, mają w opisach ów kościec historyczny, oś układu prze­ strzennego. Powtarzają się ulice i gmachy, podobny jest kierunek ruchu osobowego i towarowego, a mimo to dla każdej akcji powieściowej pi­ sarz znajduje indywidualne i konkretne miejsca, które poprzez postaci powieściowe generują nowe porządki znaczeniowo-aksjologiczne.

W geopoetyce Lublina, którą dla powieści Kraszewskiego analizo­ wał Jakub A. Malik3, uderza rola trybunału jako centrum porządkują­ cego i regulującego stosunki prawne, rola klasztorów jako centrów reli- gijno-naukowych oraz miejsce miasta na osi wschód - zachód, miejsce granicy między cywilizacją zachodnioeuropejską, chrześcijańską a azja­ tycką i żydowską, metonimicznie uosabiającą nieporządek i brak dba­ łości o jutrzejszy wygląd czy funkcje miasta. Autor dowodzi, iż poprzez opisy Lublina Kraszewski obserwował tygiel kulturowy na styku Azji i Europy. W obrazach Wilna - historycznych zwłaszcza - różnorodność była dla autora wartością. Jak Kraszewski odmalował Białą - miastecz­ ko raczej, nie miasto,- miejscowość pod względem politycznym i admi­

3 J.A. Malik, Miasto dojrzałych wiśni. Widoki Lublina w prozie Józefa Ignacego Kra­

szewskiego. Próba interpretacji geopoetycznej, [w: | Obrazy kultury polskiej w twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, red. B. Czwórnóg-Jadczak, Lublin 2004, s. 191-198;

tenże, Miasto dwóch miast. Wokół powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego „Malepar- ta”. Dopowiedzenia, [w:] Europejskość i rodzimość. Horyzonty twórczości Józefa Ignace­ go Kraszewskiego, red. W. Ratajczak, T. Sobieraj, Poznań 2006, s. 105-115. Wcześniej

temat ten, w sposób bardziej streszczający niż interpretujący, poruszył W. Halin, Lublin w twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, Lublin 1925.

(32)

nistracyjnym nie mogącą się równać ani z Wilnem, ani z Lublinem, ale jednak będącą ową symboliczną bramą między Koroną a Litwą?

Logosfera Białej zapisała wiele faktów i zjawisk kulturowych, oby­ czajowych i politycznych, które w ciągu kilku wieków miały miejsce na linii symbolicznej dwóch centrów: Krakowa (później Warszawy) i Wil­ na. Dodatkowo - mikrokosmos geoprzyrodniczy tej okolicy był przez pisarza tak opisywany, aby wyeksponować cechy izolujące ją od reszty świata i wykazać jej niepowtarzalność, samoistność, swoiste zamknię­ cie i samowystarczalność. Jakby pisarzowi zależało na tym, by pokazać skrzyżowanie wielkiego traktu cywilizacyjno-polityczno-ideowego na linii wschód - zachód z cechami niewzruszonego trwania lokalnego za­ kątka, pieczołowicie utrzymującego odwieczne cechy regionu zamknię­ tego między lasami, rzekami, bagnami i piaskami. Uprzedzając dowód - powiedzmy, iż tworzył pisarz obraz zaściankowej okolicy, zapełnio­ nej niewielkimi i niezbyt zamożnymi wioskami oraz folwarkami, która się sama rządzi po swojemu i do której oko magnackie rzadko sięga. Jest bowiem zaskakująco inny typ relacji magnacko-szlacheckich w zo­ brazowanym przez autora Nieświeżu i jego okolicy, a w obrazie Bia­ łej. Nieśwież Radziwiłłów, Kodeń Sapiehów czy Białystok Branickich postrzegał Kraszewski jako przestrzenie szlacheckiego klientelizmu. Okolice Białej opisywał bardziej jako prowincję szaraczkowej szlachty, której życie gospodarcze i społeczne toczy się samo. Cień Radziwiłłów od czasu do czasu się w niej pojawia, lecz nie reguluje każdej decy­ zji, wyboru i zachowania okolicy. W historii Białej, którą Kraszewski mógł wyczytać u Juliana Bartoszewicza, ciągle powtarza się motyw oży­ wienia ekonomiczno-kulturalnego miasteczka i okolicy, gdy w zamiar przez dłuższy czas mieszkał właściciel, a także motyw nieustannych, powtarzających się co kilka lat (czasami co kilka tygodni) pożarów, któ­ re niszczyły miasto i zmuszały do ustawicznego odbudowywania do­ mostw, zakładów, warsztatów. Biała w oczach Bartoszewicza to jakby funkcja domu Radziwiłłów, który ją ożywia, a także nieustanna ofiara żywiołu przyrody, który się nie chce pogodzić z jej istnieniem, więc nie pozwala na jej rozwój. Biała Kraszewskiego jest inna - nie grzeje się w świetle Radziwiłłowslciego blasku ani nie zwraca na siebie uwagi na­ gromadzeniem kataklizmów (motyw pożarów występuje w pamiętnikar­ skim szkicu Biała na Podlasiu). Żyje dniem codziennym, obok zamku

(33)

i w promieniach jego decyzji, lecz z zachowaniem autonomii tak mia­ sta, jak okolic. Bartoszewicz patrzył na nią z perspektywy przemian, które się tu dokonywały, i wydarzeń, które miały miejsce przez kilka wieków. Kraszewski zawęża tę perspektywę do wieku XVIII i początku XIX. Dla autora G rzech ów hetm ań skich Biała jest przede wszystkim miejscem naznaczonym przez śmierć: śmierć organizmu politycznego symbolizuje to, co ma związek z zamkiem Radziwiłłów, zaś zmierzch typu kultury opartego na symbiozie Kościoła i szkoły - motyw „aka­ demii". Ale obok tych obrazów jest też próba odzwierciedlenia życia okolicy, luźno związana z poprzednimi.

Kraina nad Bugiem była przez Kraszewskiego opisywana bardzo często, w kilkudziesięciu utworach. Biała, Łosice, Siemiatycze, Kodeń, Brześć, Terespol i Lublin pojawiają się w nich albo jako nazwy miejsco­ we ogólnie lokalizujące miejsce akcji4, albo jako skonkretyzowane i roz­ budowane deskrypcje, w których autor plastycznie maluje przestrzeń i czyni z niej scenografię działań bohaterów.

Pojedyncze wzmianki o Białej w funkcji obiektywizowania czasu i przestrzeni spotykamy na przykład w:

- powieści Dola i niedola z roku 1864 - wioseczka bohatera jest po­ łożona „między Białą a Łosicami", bohater uczył się w szkole w Białej, autor opisuje zabawy uczniów na cmentarzu,

- powieści O rbeka z roku 1868 - bohater lubi czytać, toteż poży­ cza książki „po sąsiedzkich bibliotekach w Kodniu, w Białej, a nawet w Lublinie",

- powieści K aw ał literata z roku 1875 - bohater spędza dzieciństwo w Białej, gdzie uczy się na koszt szkoły,

- powieści Pan na czterech chłopach z roku 1879 - akcja dzieje się w sąsiedztwie włości „księcia chorążego Radziwiłła", kilka wzmianek o Białej, opis rezydencji i prezentacja księcia Hieronima oraz obszerne komentarze o rywalizacji dworu z Białej ze stronnictwem Czartoryskich,

- powieści Raptularz pan a M ateusza fasien ieckiego z roku 1879 - bohater mieszka niedaleko Łomaz, przygotowując przed weselem re­ mont dworku sprowadza majstrów „z Łomaz, z Białej, z Kodnia",

4 A. Martuszewska, Poetyka polskiej powieści dojrzałego realizmu (1876-1895),

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyszła na balkon – tam jest balkon z przodu – wyszła żona na ten balkon, a my, u Żydów jest tak, że jak ktoś umiera w soboty, to się nie mówi, to się nie objawia, tylko

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, pogrzeb.. Pogrzeb

„Nie umiał!” a dyrektor tego szpitala abramowickiego, wiadomo że to jest psychiatryczny szpital, Brennenstuhl, był absolwentem liceum Staszica, zadzwonił do pani

[On przychodził do nas na] święta i jeżeli miał jakiś interes prosić [o coś ojca]… ktoś był bardzo chory w wojsku, żeby ojciec interweniował, jeżeli może coś zrobić..

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Na mocy dekretu Kazimierza Wielkiego około 1342 roku Lublin otrzymał też mury miejskie z blankami, opatrzone Bramą Grodzką i Krakowską (jeszcze bez przedbramia,

Zwrócić uwagę na poglądy Szymona Gajowca, Seweryna Baryki i Lulka dotyczące poprawy sytuacji w

Tak więc zmieniające się w historii doktryny polityczne są produktem zwalczających się grup społecznych i jedynie tylko analiza toczących się wielorakich walk w