• Nie Znaleziono Wyników

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIX w. do lat dwudziestych XX w. : europejska przeszłość - wizjonerska przyszłość

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Amerykańska filantropia za granicą od końca XIX w. do lat dwudziestych XX w. : europejska przeszłość - wizjonerska przyszłość"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

DZIEJE NAJNOWSZE, ROCZNIK XXXIII — 2001, 1 PL ISSN 0419-8824

ARTYKUŁY

Renata Nowaczewska

Szczecin

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIX w.

do lat dwudziestych XX w.

Europejska przeszłość — wizjonerska przyszłość

Zagadnienie filantropii nie jest zupełnie nowym fenomenem ani dla Amerykanina, ani tym bardziej dla Europejczyka. I choć model współczesnej filantropii został ukształtowany właśnie w Stanach Zjednoczonych, to źródeł należałoby raczej poszukiwać w starożytnej Grecji i Rzymie, następnie w osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej Anglii. Stamtąd biorą swój początek humanitaryzm, dobroczynność i wreszcie nowoczesna filantropia. Dla wielu pojęcia te oznaczają jedno i to samo, wielu jednak autorów rozgranicza je; uważają, iż oznaczają one różne zakresy działania, programy, sposoby zdobywania i przekazywania funduszy, różnych odbiorców1.

W okresie, który został wybrany do omówienia, w filantropii amerykańskiej zachodziły istotne przemiany, dość ściśle związane zarówno z wydarzeniami na arenie międzynarodowej, jak i z sytuacją wewnętrzną. W tym czasie zachodziła ewolucja fundacji filantropijnej od

nieporadnej i słabo zorganizowanej do wysoce wyspecjalizowanej komórki.

Niniejsze omówienie jest przekrojowym spojrzeniem na ważniejsze poczynania filan-tropów za granicą oraz na kilka wybranych fundacji i ich programy. Jego celem jest próba zaprezentowania, a następnie udowodnienia, na czym polegała wyjątkowość filantropii ame-rykańskiej (a szczególnie za granicą) i czy rzeczywiście była aż tak wizjonerska. Należy także zadać kilka ważnych pytań, które pomogą w rozwiązaniu tego frapującego problemu: czy wiara w nadrzędną rolę do spełnienia poprzez wysyłanie najpierw misjonarzy, a następnie nauko-wców miała być tym pionierstwem? Czy może przecieranie szlaków np. w dziedzinie nauki miało zapewnić oryginalność? Jak duży wpływ mogła mieć idea ciągłej ekspansji na zachód, poza granice kontynentu? Czy to nie ciągłe dążenie do perfekcji, do bycia najlepszym,

1 Patrz m.in.: R. PaytonPhilanthropy inAction, New Brunswick 1988; R. Payton, Philanthropy. Voluntary Actionfor the Public Good, New York 1988; H. Shelby, A. Emerson, American Foundations for Social

(3)

w czołówce kazało ustanawiać wprost niemożliwe cele, wręcz rekordy (np. : zebrania w ciągu roku funduszy w wysokości 100 mln dol. dla potrzebujących w Europie podczas I wojny światowej)? A może miał to być sposób udowodnienia Wlk. Brytanii, że Stany Zjednoczone wysuwają się na nadrzędną pozycję — nawet w dziedzinie filantropii — przez lepszą organi-zację pomocy humanitarnej, większą skuteczność, większą zapobiegliwość? Czy nie miało to także na celu udowodnienia światu, że stawały się potęgą? Mógł to być również swego rodzaju gest wdzięczności wobec krajów, z których dobroczyńcy ci pochodzili. Stanowić też mogło konkurencję dla działalności rządu. Wielkie korporacje ograniczane były ustawami antytru-stowymi, podatkami dochodowymi itd. Fundacje miały być wyzwaniem w dziedzinie, która była „piętą Achillesową" rządu, a mianowicie w opiece społecznej oraz pomocy humanitarnej innym kraj om potrzebuj ącym.

Okres od 1890 do 1920, który możemy uznać za okres przejściowy od lokalnej i dobrowol-nej filantropii do początków państwa opiekuńczego, naznaczony był wyraźnym, choć stopnio-wym rozszerzeniem zainteresowania władzy federalnej ekonomicznymi i społecznymi prob-lemami kraju. Hasła progresywizmu krytykowały polityczne, ekonomiczne i socjalne warunki życia. Natomiast ekonomiczne przemiany na początku XX w. odzwierciedlone zostały między innymi w zmianie systemu wartości z dziewiętnastowiecznego indywidualizmu na system uznający istnienie wzajemnych zależności między członkami społeczeństwa2. Wszystkie te elementy uwarunkowały przejście od indywidualnej, „sentymentalnej" filantropii milionerów amerykańskich do metodycznie zorganizowanej filantropii w ramach fundacji, organizacji charytatywnych, związków woluntariuszy czy nawet agencji rządowych. Czołowi filantropi w okresie tworzenia się pierwszych fundacji zdawali sobie sprawę, że wiele problemów musi być rozpatrywanych w skali całego kraju, choć unikali tego typu określeń. Jednocześnie niezbędne było stymulowanie lokalnego zainteresowania filantropią, aby utrzymać zaangażo-wanie społeczności lokalnych. Było to zgodne z przekonaniem, że kierozaangażo-wanie społeczeństwem zaczyna się właśnie w domu: w rodzinie, w kościołach, szkołach, na spotkaniach w ratuszach miast. „Działalność charytatywna [ma początek] w indywidualnych sercach; woluntaryzm jest jej krwią a biurokracja — wrogiem"3. Dlaczego większość z powstałych lub już istniejących

fundacji kwalifikowała się do miana lokalnych? Przede wszystkim z powodu ścisłego związku między zainteresowaniem głównego benefaktora a rodzimą miejscowością czy stanem. Wśród wielu instytucji religijnych, charytatywnych czy edukacyjnych wiele było, jak nazwał je Barry Karl, „pseudo-ogólnokrajowych", gdyż „skakały po kraju odpowiadając na szczegółowo zdefiniowane potrzeby społeczności lokalnych"4. Natomiast tylko parę fundacji zasługiwało na miano międzynarodowych, ze względu na szeroki program, który prezentowały. Wśród nich można wymienić Carnegie Corporation of New York (1911), Rockefeller Foundation (1913), Commonwealth Fund (1918), czy powstałe wiele później W. K. Kellogg Foundation (1930) i Ford Foundation (1936). Dobroczynne wspieranie mieszkańców jednego kraju przez indywidualnych mieszkańców bądź grupy, drugiego, aby pomóc cierpiącym w potrzebie, nie są rzeczą nową, niespotykaną czy wyjątkową. Dlatego też wpływ wczesnych aktów dobroczyn-ności mieszkańców Starego Świata wobec osadników w koloniach amerykańskich (aż do wojny

2 R. K. Caputo, Welfare and Freedom American Style. The Role of the Federal Government 1900-1940, w: Federal Responses to People in Need, vol. 1, University Press of America, 1991, s. 4-5.

3 B. D. Karl, Philanthropy, policy planning and the Bureaucratization of Democratic Ideal, „Daedalus" 105

(4), 1976, s. 131-135.

(4)

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIX w. do lat dwudziestych XX w... 33

o niepodległość) na ukształtowanie się idei amerykańskiej filantropii za granicą jest równie ważny, jak angielskie źródła powstawania amerykańskich organizacji filantropijnych czy charytatywnych. Ta właśnie pomoc otrzymana z Europy, odzwierciedlona została w dążeniach społeczeństwa amerykańskiego do wspierania innych narodów, które znalazły się w nagłej potrzebie w związku z wybuchem epidemii, wojny czy głodem. Członkowie społeczeństwa amerykańskiego, choć sami wciąż mieli ogromne potrzeby związane z budową demokratycz-nego państwa, pragnęli kontynuować tę tradycję, zapoczątkowaną właśnie w Wielkiej Brytanii, szczególnie poza granicami kraju. Kierowani tymi samymi wartościami religijnymi i humani-tarnymi starali się organizować indywidualne lub grupowe akcje na wezwanie ludzi biznesu

(prowadzących handel z regionami, w których właśnie miał miejsce kryzys), członków grup misyjnych czy przedstawicieli rządu. W większości były to akcje dobrowolne. Zdarzało się jednak, że rząd udzielał swojego wsparcia w postaci na przykład użyczenia transportu, ochrony

czy przekazania nadwyżek wyprodukowanej żywności.

Największym wyzwaniem dziewiętnastowiecznych filantropów były zamorskie misje ewan-geliczne. Było to jedno z nielicznych wyzwań, które już na początku XX w. uzyskało ogólno-światowy zasięg. Misjonarze amerykańscy podążali wielokrotnie już utartymi ścieżkami han-dlowymi. W większości przypadków jednak niewiele im zawdzięczali, może z wyłączeniem takich krajów, jak: Chiny, Indie, Turcja, gdzie tylko wyjątkowo napotykali na opozycję władz lokalnych. Skutecznie nawracali na chrześcijaństwo, przy okazji organizując szkolnictwo uzupełniające dla chłopców i kładąc częstokroć podwaliny formalnego wykształcenia dziew-cząt (np. na Dalekim Wschodzie). Największe zasługi misjonarzy należy upatrywać w rozwoju medycyny i zdrowia publicznego. Amerykańscy misjonarze byli pionierami w przekazywaniu osiągnięć medycyny krajów zachodnich terenom objętym ewangelizacją. Budowali szpitale, przytułki, tworzyli szkoły dla pielęgniarek, nie tyle przekazując własną wiedzę, co szkoląc rodzimych lekarzy i pomoc medyczną. Uniezależniając miejscową ludność, doprowadzali do bezprecedensowej sytuacji, kiedy to wdzięczni i przekonani o bezinteresowności mieszkańcy lgnęli do chrześcijańskich doktryn. Był to przykład filantropii paternalistycznej, która podo-bnie jak w kraju, oparta była na osobistych związkach czy zainteresowaniach. Model ten obowiązywał w początkach filantropii. Benefaktor ofiarowywał coś, co nakładało na benefic-jenta rodzaj długu wdzięczności, o który ten ostatni często ani nie zabiegał, ani nie był w stanie

go spłacić. Wraz z nadejściem nowego wieku wzrastała ilość pomocy finansowej od indywidu-alnych darczyńców i od bogatych ludzi biznesu, zarówno tych szukających odkupienia, speł-nienia elementarnej zasady doktryny protestanckiej o wspomożeniu potrzebujących czy o roz-powszechnianiu słowa Bożego, jak i od tych poszukujących nowych obszarów dla działalności charytatywnej. Można tu przytoczyć kilka przykładów takiego postępowania. Louis Henry Severance, przemysłowiec z Cleveland, wspierał prezbiteriańskie misje, szkoły i szpitale w In-diach, Japonii i Korei. Szpital jego imienia oraz Kolegium Medyczne w Seulu były już dobrze zorganizowanymi i działającymi placówkami, kiedy zmarł ich darczyńca w 1913 r., a jego fortuna oceniona została na 8 mln dol.5 Henry J. Heintz, znany skądinąd producent koncen-tratów z Pittsburgha, zainteresowany był międzynarodowym ruchem szkółek niedzielnych, co skłoniło go do popierania różnych przedsięwzięć edukacyjnych pod auspicjami misji w Japo-nii, Korei i Chinach6. Największym benefaktorem amerykańskiego ruchu misyjnego był jed-nak John D. Rockefeller, który w samym tylko roku 1905 dał 1 mln dol. na misje Kościoła 5 L. G. Paik, Facts about Yonsel University and Severance Medical College, Seoul 1960.

(5)

baptystów. Pieniądze te przeznaczone były na wprowadzenie zdobyczy techniki zachodniej (pary i elektryczności) oraz oczywiście na chrystianizację Orientu7. Wielu filantropów wyka-zywało osobiste zainteresowanie krajami, do których skierowane były działania misyjne, nie tylko ze względu na ideę szerzenia chrześcijaństwa. J. D. Rockefeller objął Chiny opieką zgodnie ze wzorami rządzącymi filantropią zagraniczną. Prowadząc tam interesy, Rocke-feller sprzedawał ropę i produkty ropopochodne, jednocześnie popierał ewangelizację, a po-nadto stworzył bazę, na której oparła się nowa, główna dziedzina działania Fundacji Rocke-fellera — rozwój nowoczesnej medycyny.

Ta i inne fundacje we wspieraniu postępu nauki za granicą i w Stanach Zjednoczonych ulegały niewątpliwie podobnym przeobrażeniom w XX w., co wielkie korporacje czy agencje rządowe, a mianowicie tzw. syntezie organizacyjnej. Ujawniało się to w dążeniu do tworzenia organizacji wielkoformatowych i dalece zbiurokratyzowanych. Robert E. Kohler w swojej książce pt. : Partnerzy w nauce: fundacje i naukowcy, zwraca uwagę , że w ramach fundacji działali administratorzy czy też — jak sam ich nazywa — „menadżerowie nauki", którzy wskazywali naukowcom drogi i sposoby skutecznego ubiegania się o stypendia, wsparcie finansowe, dotacje na badania, a po ich otrzymaniu doradzali, jak nimi zarządzać8. Nie tyle chodziło tu o nawiązanie bezpośrednich kontaktów między fundacjami a ośrodkami badaw-czymi, co o stworzenie skutecznego systemu rozdawania pieniędzy. I tak w poszczególnych okresach pierwszej połowy XX w. robiono to według innych zasad. W latach 1900-1920 granty przyznawano indywidualnym naukowcom, w latach 20. — wybranym instytucjom, aż w końcu od lat 30. począwszy — naukowcom poświęcającym się badaniom interdyscyplinarnym. Jakkolwiek by tę rolę oceniać, uwadze nie może ujść fakt, że patronat fundacji musiał mieć znaczący wpływ na rozwój nauki w XX w.

Jedną z pierwszych instytucji badawczych, która dzięki hojności Rockefellera mogła do-konać ogromnych zmian w kontrolowaniu chorób, takich jak.: malaria, tyfus, żółta febra, gruźlica itp., był Instytut Rockefellera do Badań Medycznych (1901). Komisja Sanitarna Rockefellera (Rockefeller Sanitary Commission) powstała w 1909, aby zbadać przypadki występowania glisty w stanach południowych; niewiarygodna efektywność Komisji doprowa-dziła do powstania International Health Board w 1914. Ta z kolei przypuściła zmasowany atak w 63 krajach na sześciu kontynentach, walcząc z glistą i malarią, a ponadto podejmowała skuteczne próby angażowania rządów w Stanach, jak i za granicą polepszania zdrowia publicz-nego. Podsumowując, w ciągu pół wieku wszystkie fundacje Rockefellera włożyły ponad 300 mln dol. w te programy, a ponadto za ich przykładem podążyło czterdzieści innych fun-dacji, przeznaczając znaczne sumy na badania i edukację medyczną za granicą9. Wkrótce zaczęły powstawać pierwsze szkoły zdrowia publicznego oraz szkoły pielęgniarek. Aby uzu-pełnić efektywność działania, utworzono system pozyskiwania badaczy i profesorów dla nauki amerykańskiej, polegający na fundowaniu stypendiów lub tzw. fellowships, dotowaniu projek-tów badawczych dla studenprojek-tów i naukowców ze wszystkich prawie krajów świata. Po zakoń-czeniu I wojny światowej, Fundacja Rockefellera wraz z General Board of Education podjęła próby podniesienia poziomu kształcenia medycznego w kraju i za granicą. Szczególnie poza

7 W Doherty, The Impact of Business upon Protestantism, „Business History Review", nr 28 (czerwiec)

1954.

8 R. E. Kohler, Partners in Science: Foundations and Natural Scientists 1900-1945, Chicago 1991, cyt. z recenzji R. S. Lowen, w: „The Journal of American History", vol. 78, nr 4 (marzec) 1992, s. 1472-3. 9 W A. Nielsen, The Endangered Sector, New York 1979, s. 45.

(6)

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIXw. do lat dwudziestych XX w.. 35

granicami Fundacja wykazywała się efektywnością działania, przyczyniając się do ulepszenia szkół medycznych w Wlk. Brytanii, Francji, Belgii, Kanadzie, Ameryce Łacińskiej i Środko-wej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej Azji. W ciągu zaledwie dziesięciu lat (1917-1928) wydatki Fundacji Rockefellera na edukację medyczną i naukę w Europie, Kanadzie i USA wyniosły 40 milionów dolarów, z czego 3,7 mln na stypendia w dziedzinie matematyki, nauk ścisłych i medycyny dla obcokrajowców10.

Wracając do zainteresowania Rockefellera Chinami, to były one ze wszechmiar dobrze postrzegane przez rząd Stanów Zjednoczonych. Paul Reinch, przedstawiciel Stanów w Chi-nach, popierając plany utworzenia szkoły medycznej w Pekinie zwrócił uwagę, że są one „całkowicie zgodne z tradycjami dotychczasowych relacji z Chinami, gdzie aktywność [Ame-rykanów] miała charakter religijny, kulturalny i edukacyjny w o wiele większym stopniu niż handlowy." Wypowiedź ta potwierdza dwa kluczowe aspekty współpracy pomiędzy tymi dwoma krajami, a mianowicie: nadrzędną rolę, jaką politycy przypisywali wymianie kultural-nej oraz pogląd, że zarządzanie tymi kontaktami powinno całkowicie pozostać poza funkcjami rządu11. Dzięki staraniom China Medical Board (1914) w roku 1921 otwarto kosztem 8 mln dol. Peking Union Medical College, który miał za zadanie stać się nie tylko wybitną szkołą medyczną, centrum nowoczesnej myśli medycznej, ale także miał oferować to co najlepsze z zachodniej cywilizacji, „nie tylko w dziedzinie nauk medycznych, ale także rozwoju intelek-tualnego i kultury duchowej" 1 2. Dlaczego wybrano właśnie medycynę za główny punktu programu filantropii zagranicznej Fundacji Rockefellera? Z prostego powodu. Była mało kontrowersyjna, wzbudzała niewielki lub żaden sprzeciw z obu stron, a przede wszystkim była zgodna z założeniami Fundacji — zapewniała długotrwałość działania. Dzięki niej naukowcy mogli przecierać szlaki, odsłaniać białe plamy na mapie nauki, zdobywać światową sławę i nieporównywalny z niczym prestiż, a wszystko dla dobra ogólnoludzkiego. Część tego splen-doru spływała na samą Fundację, której szczytne cele nie tylko ujrzały światło dzienne, ale zaczęły też osiągać z góry zamierzony cel — zdobywanie przychylności opinii publicznej, i to już nie wyłącznie w kraju, lecz i na całym świecie.

Innym przykładem zainteresowania rozwojem nauki był Andrew Carnegie, chociaż jego zamorskie poczynania ograniczały się przede wszystkim do Wlk. Brytanii. Instytut Carnegiego w Waszyngtonie, utworzony w 1902 r., wspierał publikacje w dziedzinie geofizyki, astronomii, archeologii, embriologii i genetyki, nauk społecznych i historycznych na całym świecie. Sub-sydiował m.in. Instytut Badań Geofizycznych w Johannesburgu oraz znane akwarium w Ne-apolu13. Przydzielał granty indywidualnym naukowcom, takim jak: Marie Curie-Skłodowska (50 tys. dol.) czy Robert Koch (120 tys.)14 Za ogromny wkład Carnegiego w rozwój amery-kańskiej filantropii za granicą należy uznać wspieranie uniwersytetów w Szkocji15; Hero Fund dla bohaterów, którzy ucierpieli ratując komuś życie, obejmujący swoim zasięgiem Francję, 10 W A. Nielsen, The Big Foundations, New York 1972, s. 55.

11 F. Ninkovich, The Rockefeller Foundation, China and Cultural Change, „The Journal of American History", vol. 70, nr 4 (marzec) 1984, s. 799.

12 F. Ninkovich, The Rockefeller Foundation... , s. 803.

i' Carnegie Instituttion of Washington, Yearbook, 1902-1912, Waszyngton 1902-1912, 1902, s. xiii; 1903, s. xv f.; 1904, s. 145; 1908, s.18; 1911, s. 7-8; 1912, s. 23.

14 B. J. Hendrick, The Life of Andrew Carnegie, Garden City 1932, Vol. 2, s. 229; F. H. Lynch, Personal Recollections of Andrew Carnegie, New York 1920, s. 134-37.

15 Carnegie utworzył w 1900 r. Carnegie Trust for the Universities of Scotland, ofiarowując na początek 10,000,000 dolarów, w: A. Carnegie,Autobiography, Boston 1920, s. 269-71.

(7)

Niemcy, Włochy, Belgię, Holandię, Norwegię, Szwecję, Szwajcarię i Danię16; czy wreszcie setki bibliotek publicznych, wzniesionych na całym świecie dzięki pieniądzom przez niego przekazanym.

Filantropia z całą pewnością nie pozostawała wolna od wpływów idei ekspansjonistycz-nych. W zmieniających się realiach, aby przetrwać i utrzymać kluczową pozycję inicjatorską, zmuszona była (i ciągle jest) do poszukiwania nowych obszarów działania. Poszukiwania te mogły przyjąć cztery postacie: początkowo — programową (tzn., w jakich dziedzinach życia filantropa chciała się wyspecjalizować), następnie — klasową (do kogo pomoc miała być skierowana), elementarną (w jakiej postaci miała się wyrażać), aż w końcu — czasową (jaki okres operowania miała obejmować).

Konkurencja rosła w zastraszającym tempie. Nieustannie powstawały nowe fundacje, już nie oparte wyłącznie na rodzinnym biznesie (na milionerze z wizją, acz niezbyt czystym sumieniem, szukającym pojednania ze społeczeństwem, uznania osiągnięć, czy nawet rozgrze-szenia w oczach przeciętnego Amerykanina), ale też tworzone przez społeczności lokalne, organizacje skupiające ludzi o podobnych zapatrywaniach, aż po fundacje korporacyjne. Konkurencja ta przejawiała się w duplikowaniu działań, we współzawodniczeniu o fundusze i przychylność opinii publicznej, a wobec napływu coraz większych funduszy — o godne ich cele. A o to było jeszcze trudniej. Dochodziło do paradoksalnej sytuacji, kiedy sprawą nad-rzędną było znalezienie oryginalnego programu lub osób godnych wsparcia. Zwiększało się wyspecjalizowanie. Zaczęto realizować zasadę: profesjonalizm, ekspertyza, wąskie dziedziny. Powierzchowna uwaga poświęcona szerszym problemom nie dawała równej satysfakcji, gdyż nie można było przeciwdziałać całemu złu i zachodziła obawa, że wysiłki pozostaną niezau-ważone, uznane za mało interesujące lub nie dość godne uwagi i wdzięczności opinii publicz-nej. Ciągle wracano pamięcią do pionierów filantropii, np., Andrew Carnegiego, nazywanego wizjonerem, gdyż był jednym z pierwszych, którzy skierowali swoją uwagę na filantropię na szeroką skalę. Wobec ogromu palących potrzeb, wybory, których dokonywał, nie były aż tak trudne. Ajego Best Fields of Philanthropy11 prawie uległy dezaktualizacji już pięćdziesiąt lat

później. Sytego nie można dalej namawiać do jedzenia. Uniwersytety, biblioteki, kościoły, choć to zwykle studnie bez dna, też przestają być atrakcyjnym celem. Każdy, kto przyszedł po nim, miał przed sobą trudne zadanie, tym trudniejsze, że dużą rolę zaczęły odgrywać agencje rządowe i inne organizacje charytatywne, które powoli, acz skutecznie, ograniczały pole działania. Dlatego też, w bardzo krótkim czasie, jedynym sposobem „przetrwania" (mówimy o jakości, a nie ilości) była ekspansja. Nie na zachód, bo dla fundacji żadnego zachodu pod koniec dwudziestego wieku już nie było, ale za morze. Najpierw do Europy, do korzeni, potem do Ameryki Środkowej, Południowej, Azji, na Daleki Wschód, aż w końcu do Afryki. Ten kierunek rozwoju fundacji pozostawał jak najbardziej w zgodzie z popularnymi poglądami Brooksa Adamsa, Fredericka Jacksona Turnera czy Josiaha Stronga, choć z całą pewnością żaden z nich nie myślał o organizacjach filantropijnych. „Poza granice kontynentu" sięgano początkowo z czystej potrzeby niesienia pomocy humanitarnej innym narodom, czasem z

cie-16 A. Carnegie,Autobiography, s. 263-65.

17 A. Carnegie w artykule pod tym tytułem opublikowanym w 1889, przedstawił listę siedmiu obszarów filantropii, w który mądry zarządca mógł zainwestować. Umieścił tam m.in.: ufundowanie uniwersytetu, biblioteki publicznej, szpitala, kolegium medycznego i innych instytucji, które miały ulżyć cierpieniom ludzkim, parku, sali koncertowej, basenów, aż w końcu kościołów, ale tylko budynków, w: „North American Review", vol. 149 (grudzień) 1889, s. 682-698.

(8)

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIX w. do lat dwudziestych XX w... 37

kawości odmiennych kultur, z wiary w słuszność swoich poglądów. Drzwi, wielokrotnie zam-knięte dla agencji rządowych, stały otworem przed fundacjami. Frederick P. Keppel, dyrektor Carnegie Corporation (1923-1941), postrzegał fundacje jako przykład swobody w sposobie działania. Były one nielicznymi organizacjami w społeczeństwie, które mogły sobie pozwolić na luksus podejmowania ryzyka, „ryzyka, nazywanego niepraktycznym, wizjonerskim, czeka-jącym na rezultaty aż do «świętego nigdy», ryzyka popełniania błędów w nadziei na wartościo-wy finał, który przyczyni się dla dobra ludzkości"18. Kathleen D. McCarthy, badając zależności pomiędzy fundacjami a rządem, tak pisała o roli tych pierwszych: „według progresywistów taka miała być właśnie rola filantropii, która powinna była uderzać w samo jądro przyczyn problemów społecznych, testować rozwiązania, a najlepsze przekazywać rządowi, aby następ-nie przejść do nowych dziedzin. [...] Zwłaszcza programy kulturalne wymagały swoistych metod i rzadko zezwalały na proste określenie sposobów «uleczenia» problemu"19. Ta swobo-da i niezależność działania nakłaswobo-da na funswobo-dacje wręcz obowiązek podejmowania niełatwych, niepopularnych lub prawie niewykonalnych (dla agencji rządowych) wyzwań. O ile niesienie pomocy biednym i potrzebującym prędzej czy później musiało się w kraju spotkać z konku-rencyjnymi działania rządu20, o tyle za granicą organizacje charytatywne były prekursorami.

Pomoc zagraniczna nigdy nie należała do łatwych zadań, gdyż niosła za sobą szereg barier do pokonania, konieczność poświęcenia większej uwagi, efektywniejszej organizacji, lepszej koordynacji, niż na przykład w przypadku zbierania funduszy dla społeczności lokalnej. Zupełnie innego rodzaju problemem było —już po zebraniu ubrań, żywności, przetranspor-towaniu na miejsce i tym podobne — bezpośrednie rozdanie potrzebującym. Te wszystkie elementy składają się na dziedzinę filantropii, trudną nie tyle ze względu na bariery geopolityczne, co na bariery w myśleniu ludzi, którzy zadawali pytanie: dlaczego mają pomagać innym, skoro tylu potrzebujących było w kraju. Zgodnie z zasadą, że filantropia, która zaczyna się w domu, w tym domu się nie kończy, idea organizacji akcji humanitarnych została zapoczątkowana, trwa do dziś, rośnie w siłę i „zaraża" inne narody. Warto przedstawić kilka spośród wczesnych przykładów filantropii za granicą. Jedną z większych tego typu akcji, przeprowadzonych w wielu miastach w Stanach (Nowym Jorku, Filadelfii, Bostonie, Albany, Syracuse, Rochester, New Haven, Cam-bridge, Norfolk, Richmond i Charlston), była odpowiedź na Wielki Głód w Irlandii21. W okresie między grudniem 1846 a połową lipca 1847 roku zebrano pieniądze i żywność o wartości prawie

1 mln dol.22 Wprost nie do uwierzenia jest fakt, że w czasie trwania wojny secesyjnej, Amery-kański Komitet Pomocy Międzynarodowej dla Cierpiących w Wielkiej Brytanii (The American International Relief Committee for the Suffering Operatives of Great Britain) zebrał prawie

18 Report for the Year Ended September 30,1933, Carnegie Corporation of New York 1933, s. 12.

i® K. D. McCarthy, From Cold War to Cultural Development: The International Cultural Activities of the

Ford Foundation, 1950-1980, „Daedalus" vol. 116, nr 1 (zima) 1987, s. 93.

20 Miało to miejsce w okresach głębokiego kryzysu gospodarczego, kiedy dorywcze, niezorganizowane i rozproszone działania filantropii nie były w stanie podołać rosnącym potrzebom społeczeństwa. 21 Dane z głównej zbiórki, która odbyła się 20 lutego 1847 przedstawione w: „New York Weekly Tribune", „New York Tribune", „New York Spectator", „Boston Daily Journal".

22 O. C. Gardiner w artykule opublikowanym w „The American Review" podaje sumę opartą na danych uzyskanych od Głównego Komitetu Pomocy w Dublinie, który stwierdzał, że w tym okresie otrzymał 545 105 dol. z samych tylko Stanów Zjednoczonych. Gardiner dodał do tego drugie tyle, jako szacunkową ocenę wsparcia wysłanego ze Stanów bezpośrednio członkom rodzin mieszkających w Irlandii oraz datków dla innych organizacji zbierających na ten cel. O. C. Gardiner, Foreign Immigration, „The American Review: A Whig Journal", VI (Dec., 1847), s. 646.

(9)

120 tys. dol.23 Innym przykładem filantropii za granicą, organizującej pomoc ad hoc, był głód w Rosji w latach 1891-1892, który należał do najgorszych i zbierających największe żniwo od przeszło 11 lat24. Podczas wojny hiszpańsko-amerykańskiej 1898 roku społeczeństwo amery-kańskie niosło pomoc Kubańczykom umierającym z głodu i chorób. W maju 1897 Kongres

Stanów Zjednoczonych przeznaczył 50 tys. dol. na zakup żywności, ubrań i lekarstw dla Amerykanów przebywających na Kubie25. Jednakże najbardziej znacząca pomoc udzielona została przez wolontariuszy i nieoficjalne działania pod kierunkiem Czerwonego Krzyża i Centralnego Komitetu Pomocy Kubie.

Początek dwudziestego wieku „obfitował" w wydarzenia za granicą, które wzniecały zainteresowanie amerykańskich filantropów. Wkrótce po wybuchu wulkanu na Martynice, została wysłana tam pomoc; następnie do Szwecji i Finlandii cierpiących z powodu braku żywności; do Rosji w 1907 i 1912, gdzie widmo głodu i chorób zajrzało do domów ponad 20 mln ludzi „przybierając wymiar okrutnej katastrofy narodowej"26. W tym czasie słychać było wołania o pomoc z głodujących Chin i Japonii, z dotkniętych trzęsieniami ziemi, pożara-mi czy głodem Chile (1906), Jamajki (1907), Meksyku (1909), Kostaryki (1910), Haiti (1915), Gwatemali (1915) i San Salwadoru (1917)27. Żaden z tych krajów nie pozostał osamotniony, bez pomocy wolontariuszy, różnych grup wsparcia i grup misyjnych z terenów całych Stanów Zjednoczonych (ale oczywiście nie tylko), które prowadziły rozległą akcję zapoznawania społeczeństwa z trudną sytuacją, w jakiej się te kraje znalazły, w celu zdobycia środków na pomoc humanitarną.

W okresie między wojną hiszpańsko-amerykańską a I wojną światową, wśród wielu innych organizacji zbierających fundusze i kierujących pomocą, prym wiódł amerykański Czerwony Krzyż, który po reorganizacji w 1905 roku był ściślej związany z rządem federalnym. W tym miejscu należałoby podkreślić rosnącą rolę rządu, który brał udział w akcjach niesienia pomocy poza granicami kraju, organizowanymi szczególnie przez Czerwony Krzyż. Prezyden-towie Roosevelt, Taft i Wilson apelowali zarówno do społeczeństwa, jak i do Kongresu, prosząc o wsparcie działań Czerwonego Krzyża28. Tak więc po trzęsieniu ziemi na Martynice i St. Vincent, na prośbę Prezydenta Roosevelta o 500 tys. dol., Kongres przyznał 200 tys. dol. oraz zezwolił na użycie wojskowych środków transportu, personelu i zaopatrzenia w tym i podobnych przypadkach29. Bardziej liberalne podejście do samej idei używania transportu czy przeznaczanie znaczących sum z budżetu, oznaczało zmianę o tyle ważną dla przeciętnego Amerykanina co dla zagranicznej opinii publicznej, która zaczęła postrzegać Stany Zjedno-czone jako mocarstwo światowe. Inne przykłady zaangażowania sił federalnych i pieniędzy to:

2' „National Intelligencer", (Dec.13,1862). Pomoc została zorganizowana dla 400 tys. pracowników przemysłu tekstylnego w Lancashire, Wlk. Brytania, którzy stracili środki do życia w wyniku blokady federalnej i praktycznie całkowitego odcięcia importu bawełny z terenów Konfederacji, a co za tym szło zamykania fabryk w Wielkiej Brytanii.

24 Ch. E. Smith, The Famine in Russia, „North American Review", vol. 44 (maj) 1892, s. 541-551. 25 Congressional Record 55th Congress, 2nd Sess., 1897, XXX, Pt.1,1081, 1120 f.

26 „Outlook", April 6, 1912, s. 756.

27 M. Curti, American Philanthropy Abroad, s. 211.

28 A Compilation of Messages and Papers of the Presidents (21 vols.; New York: Bureau of National

Literature, 1917-1922) XIV, 6680; Papers Relating to the Foreign Relations of the United States, 1906, Washington: Govt. Printing Office, 1906, Pt. 1, 155, Pt. 2, 913 f, 999 f.

2' Congressional Record, 57th Cong., 1st Sess., 1902, XXXV 5304-05, 5330 f; Foreign Relations, 1902, s. 412-16, 523 f

(10)

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIXw. do lat dwudziestych XX w.. 39

transport produktów zebranych przez „Christian Herald" i Czerwony Krzyż do Chin w 1907 i 1911 roku; transport do Nikaragui i Haiti; pomoc w odbudowaniu zniszczonych przez wulkan Messina na Sycylii domów, szpitali i sierocińców. Służby dyplomatyczne również czynnie uczestniczyły w rozdawaniu funduszy i innych środków w Chile i na Jamajce30.

Amerykański Czerwony Krzyż to przykład zorganizowanej działalności charytatywnej przeniesiony z Europy w 1881 r. W większości jego działania ograniczały się do zbierania funduszy, ale w nierzadkich wypadkach wolontariusze brali bezpośredni udział w udzielaniu pomocy poszkodowanym. Pierwsza pomoc za granicą była na rzecz ofiar głodu w Rosji (1892), wojny bałkańskiej (1883), masakry Armeńczyków w Azji Mniejszej (1896). Jednak pod bez-pośrednim ostrzałem, Amerykański Czerwony Krzyż pracował po raz pierwszy w czasie wojny hiszpańsko-amerykańskiej (1898-1899). W pierwszej dekadzie XX w., Amerykański Czerwo-ny Krzyż zaangażował się w zbieranie funduszy na rzecz potrzebujących (w wyniku m.in.: wybuchu wulkanu we Włoszech, głodu w Japonii, trzęsienia ziemi w Chile). Tylko w latach 1911-1913 szukano pomocy Amerykańskiego Czerwonego Krzyża w 31 katastrofach, w tym 8 zagranicą. W 1909 utworzono program usług pielęgniarskich, trzy lata później dodając higienę i opiekę w domu. Podczas I wojny światowej liczba członków wzrosła z 300 tys. do 31 mln. Amerykański Czerwony Krzyż zorganizował i wyposażył 58 szpitali wojskowych (w tym 54 za granicą); zaangażował 25 tys. pielęgniarek do wsparcia sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych; rozdał pomoc wartą około 325 mln dol. w takich krajach jak: Francja, Belgia, Włochy i Rumunia31.

W Europie niesiono pomoc uciekinierom, osobom zaginionym, dzieciom i sierotom, pomagano w odbudowie zniszczonych wiosek, podejmowano kroki w celu walki z epidemia-mi3 2. Poza tym Czerwony Krzyż zaczął przecierać szlaki w systematycznym podej ściu do przyczyn powtarzających się katastrof na terenach nimi dotkniętych. Wysyłał on swoich ekspertów do zbadania sytuacji na miejscu i opracowania planu poprawy, który miał na celu przede wszyst-kim przeciwdziałać podobnym zdarzeniom w przyszłości. Jako jeden z przykładów można przytoczyć projekt regulacji rzeki Hwai w Chinach33. Całe doświadczenie zdobyte w tym okresie miało być tylko poligonem doświadczalnym dla działań, które podjęto podczas I wojny światowej. Czerwony Krzyż, tak jak i inne organizacje filantropijne, nie był początkowo przygotowany do podjęcia tego wyzwania; wkrótce rozpoczął wzmożoną aktywność. W nie-długim czasie po wybuchu wojny wszelkiego rodzaju organizacje, dotychczas działające i utworzone specjalnie dla tego celu, rozpoczęły akcję wysyłania pomocy cierpiącym w Euro-pie, szczególnie we Francji i Belgii. Z dnia na dzień do Ambasady USA w Paryżu zaczęły

30 M. Curti, American Philanthropy Abroad, s. 220.

'i Na podstawie: H. Haug, Humanity for All. The International Red Cross and Red Crescent Movement, Berne 1993, s. 261-262; R. C. Edson, Disaster Relief, w: Encyclopedia of Social Work, wyd. 15, H. L. Lurie, ed., New York 1965, s. 255-260; G. Manser, Voluntary Organization for Social Welfare, w: Encyclopedia of

Social Work, s. 823-829; C. Barton, The Red Cross. A History of this Remarkable International Movement,

Washington 1898; Patrz także: The American Year Book, 1914, 1915, 1916, 1917, 1918, New York 1914-1918.

32 Dla porównania między 1914 a 1918 w szpitalach, w Wlk. Brytanii i na terenach objętych wojną za granicą, działało 23 tys. wolontariuszy (tzw. VADs, Voluntary Aid Detachments) w roli pielęgniarek i 15 tys. obsługi dodatkowej ; wysłano 2,5 mln paczek więźniom wojennym; wraz z Połączonym Komitetem Wojennym (Joint War Committee) udzielono pomocy wartej ponad 20 mln funtów, w: H. Haug,Humanity

for All, s. 207.

(11)

napływać tysiące paczek, z którymi nie potrafiono sobie poradzić. Zaangażowano osoby, które brały już udział w repatriacji Amerykanów z Europy, do rozdzielania napływających darów, do koordynowania i usystematyzowania pomocy, do szczegółowej analizy materiałów po-trzebnych i już otrzymanych oraz do współpracy z władzami lokalnymi. A wszystko pod auspicjami organizacji nazwanej: American Relief Clearing House, w ramach której działały specjalne komitety do spraw transportu i dystrybucji34. Do momentu przystąpienia przez Sta-ny do wojSta-ny w 1917 r. Clearing House otrzymał i rozdał pieniądze w wysokości 12 mln franków oraz towary o wartości około 74 mln franków35. Wśród innych organizacji charytatywnych, które podjęły wyzwanie były: Córki Amerykańskiej Rewolucji (Daughters of the American Revolution), które przygotowały ponad czterysta tysięcy zestawów chirurgicznych i opatrun-ków. Christian Science Church, który zorganizował Komitet Pomocy Wojennej, zebrał fundu-sze w wysokości 100 tys. dol. dla potrzebujących, bez względu na wyznanie, w Niemczech, Anglii, we Francji i w krajach Europy Wschodniej. Natomiast Armia Zbawienia organizowała domy dla porzuconych i osieroconych dzieci w Europie oraz stanowiła służbę pomocniczą na polach walki we Francji36. Najznamienitszym przykładem pomocy amerykańskiej w czasie wojny był jednak program dla Belgii.

Specjalnie w tym celu zorganizowany Komitet Pomocy dla Belgii, na czele którego stanął Herbert Hoover, miał za zadanie uratować 9 mln Belgów przed nieuchronną śmiercią głodową. Będąc pod okupacją niemiecką, odcięci od dostaw żywności z importu (na których ich wysoce zindustrializowana gospodarka się opierała) z powodu alianckiej blokady, znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Odzew Amerykanów był wprost wzruszający. Organizowano dziesiątki zbiórek pieniędzy na żywność, ubrania, materiały pierwszej potrzeby. Prawie każda gazeta, szkoła, klub podejmowała się jakiegoś przedsięwzięcia: dolar tygodniowo, ustalony procent od dochodów, cent z kieszonkowego, czy złoty zegarek — pamiątka rodzinna, to tylko przykładoweofiary na konto potrzebujących37. W Stanach, łącznie z towarem o wartości około 28 mln dol.38 w sumie zebrano 52 mln dol.39 Sumując doświadczenia w zbieraniu funduszy, Hoover pisał, że „naprawdę jedyną metodą zabezpieczenia naszych oczekiwań jest decentra-lizacja organizacji. Czynnikiem, który przynosił pieniądze i inne materiały jest osobiste zain-teresowanie i zabieganie o ludzi z każdej społeczności lokalnej"40. Podobne rekordy ustana-wiane były jedynie przez Czerwony Krzyż, którego przewodniczący Henry P. Davison (członek J. P. Morgan & Co.) postanowił zebrać 100 mln dol. w 1917 r. Suma wprost niewyobrażalna, szczególnie, że był to już początek aktywnego zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w wojnę, ale przy pomocy setek wolontariuszy, tysięcy ulotek, plakatów, ustaleniu kwot do zebrania dla każdego miasta i miasteczka, zatrudnieniu profesjonalnych „money-raisers" — '4 P Mitchell, The American Relief Clearing House, Paryż 1922, s. 6 ff; W. Warren, American Charity in

France: What Has Been Done, What Remains to Be Done, Boston 1916, s. 8 ff

35 P Mitchell, The American Relief Clearing House, s. 61; S. N. Watson, Those Paris Years: With the World

at Cross-Roads, Chicago 1926, s. 247.

36 H. Hoover, An American Epic, vol. II: Famine in Forty-Five Nations. Organization behind the Front,

1914-1923, Chicago 1935, s. 224-27,233-35; H. A. Wisbey, Soldiers without Swards: A History of the Salvation Army in the United States, New York 1955.

37 G. I. Gay, H. H. Fisher, ed., Public Relations of the Commission for Relief in Belgium: Documents, Stanford 1929, vol. 2, s. 235-309.

38 Ibid., II, s. 309.

3' Ibid., II, s. 297. 40 Ibid., II, s. 269.

(12)

Amerykańska filantropia za granicą od końca XIXw. do lat dwudziestych XX w.. 41

nie tylko cel osiągnięto, ale, co więcej — zebrano 175 mln dol.41, co przy 400 mln dol., które wpłynęło na konto Czerwonego Krzyża podczas całej wojny i bezpośrednio po jej zakończeniu, wydaje się być nie lada wyczynem.

Wszystkie te działania miały jeden bardzo niewymierny efekt, a mianowicie ludzką wdzięczność. Wyrażana w oficjalnych podziękowaniach głów państw narodowi amerykańskie-mu za udzielone wsparcie, lub po prostu dobra opinia, jaką zaczęły się cieszyć Stany Zjedno-czone wśród innych społeczeństw. Jednak w późniejszym okresie, ta pomoc dla potrzebują-cych z coraz większym naciskiem na pomoc ekonomiczną, szczególnie w formie pożyczek, zaczęła przybierać formy uzależniania innych krajów od Stanów Zjednoczonych.

Początki działalności humanitarnej za granicą nie należały do najłatwiejszych, ale budo-wały bezprecedensową praktykę kontynuowaną i kopiowaną na całym świecie. Wielka Bryta-nia służyła jako pierwowzór większości fundacji filantropijnych i organizacji charytatywnych, które powstały w Stanach Zjednoczonych, gdzie po dokonaniu niezbędnych zmian, zreformo-waniu pod względem efektywności i praktyczności, działają do chwili obecnej, służąc jedno-cześnie jako model do naśladowania przez inne kraje.

Współzawodnictwo było i jest motorem działania większości firm, korporacji w Stanach. Dynamizm ale i pragmatyzm były swego rodzaju paliwem napędowym do ciągłej ekspansji, ulepszania, zdobywania nowych rynków zbytu. Podobne czynniki spotykamy przy organizo-waniu fundacji, choć częstokroć wskazuje się na nieudolność, nieporadność a nawet naiwność założycieli tych fundacji. Jeśli konkurencja pomiędzy organizacjami była niewskazana, a bar-dzo zalecane współdziałanie, poszukiwano wprost niemożliwych do zrealizowania celów. Tak było w przypadku pomocy dla ofiar I wojny światowej w Europie. Zwiększyła się współpraca pomiędzy poszczególnymi stowarzyszeniami, fundacjami, organizacjami. Zwalczano nie Niemców, a same skutki, które niosła za sobą wojna — pomagano rannym, zaginionym, osieroconym. Droga, którą przebyła amerykańska filantropia, od drobnych związków ad hoc organizujących wsparcie — do prawdziwych kolosów, molochów dobroczynności, jest niewy-obrażalna. Jej rola jest bezwzględnie przełomowa, w przełomowym okresie historii. Nie można jej odebrać palmy pierwszeństwa, ani też zlekceważyć wyjątkowości tego fenomenu. Fakt, że znani i mniej znani dobroczyńcy ciągle poszukiwali nowych wyzwań, nowych szczytów do zdobycia, nieprzetartych szlaków, nie odkrytych lądów pozostaje niepodważalny. Taka była natura ludzi związanych z filantropią, a wcześniej często z biznesem. J. D. Rockefeller po wycofaniu się z areny przemysłowej poszukuje ujścia dla swoich zainteresowań, choćby w fi-lantropii za granicą. Carnegie, podobnie, szuka możliwości realizacji marzeń. Czy u podłoża amerykańskiej filantropii za granicą leży wdzięczność za pomoc otrzymaną od krajów euro-pejskich w okresie tworzenia się demokracji, a może jest to sposób odkupywania win za niewdzięczność wobec rdzennych mieszkańców Ameryki? Tego nikt jednoznacznie nie jest w stanie stwierdzić. Jest to problem zbyt złożony i składa się na niego zbyt wiele różnorodnych czynników. Może to wyjątkowa religijność? Równie dobrze może to być wspomniane poszu-kiwanie poklasku opinii publicznej, usprawiedliwienie metod zdobywania fortuny, takich jak bezwzględność, bezkompromisowość. Wielu, tak jak pisarz John Steinbeck, upatruje w tym „filantropijnym pędzie" eufemizm samolubności. „Może najbardziej przecenioną zaletą — pisze autor Gron gniewu — z naszej listy tandetnych zalet, jest dawanie. Dawanie buduje ego darczyńcy, robi go nadrzędnym, wyższym i większym od obdarowywanego. Dawanie to, prawie

(13)

zawsze, samolubna przyjemność, a w wielu przypadkach jest całkowicie destrukcyjne i złe. Wystarczy wspomnieć kilku wilków finansjery, którzy spędzili dwie trzecie swojego życia wydzierając fortunę pazurami z wnętrzności społeczeństwa, a następną jedną trzecią — wpy-chając ją z powrotem. Nie wystarczy przypuścić, że ich filantropia jest rodzajem przerażonego zwracania przywłaszczonego mienia, lub że ich natura zmieniła się, gdy mieli już wystarczająco

(pieniędzy). Taka natura nigdy nie ma dość, a natury łatwo się nie zmieniają. Sądzę, że impuls jest taki sam w obu przypadkach. Gdyż dawanie może przynieść to samo poczucie wyższości

co zdobywanie, a filantropia może być innym rodzajem duchowego skąpstwa"42.

Jakiekolwiek by były motywy amerykańskiej filantropii za granicą, godne są uwagi i doce-nienia. Ważne jest zainteresowanie losem innych i minimum dobrej woli we wspieraniu akcji humanitarnych. Co prawda sama idea może nie była wizjonerska, ale sposoby jej realizacji z całą pewnością tak.

American Philanthropy Abroad from the End of the Nineteenth Century to the 1920s. The European Past — a Visionary Future

The article presents the development of American philanthropy abroad, focusing atten-tion on the evoluatten-tion of foundaatten-tions, from small organisaatten-tions, with a narrow spectre of interests, to international giants, with a vision of improving the world and paving the way for governmental institutions.

The author tries to answer the question whether, and if so then to what degree, could the contribution made by the United States to the development of contemporary philanthropy be recognised as pioneering. Did American philanthropy reflect the growing hegemony of the United States? Did it disclose such features as pragmatism, individualism or expansionism?

The basic conclusion is the recognition that the only way for foundations to survive (and retain their rank and quality of work) was expansion abroad and the acceptance of inner organisation modelled on industrial corporations. The commencement of activity conducted abroad constituted simultaneously the realisation of the convictions and dreams of the great philanthropists, whose great accomplishment was accepting difficult and sometimes almost impossible challenges.

42 Cyt. w: S. M. Cuttip, Fund-Raising in the USA: It's Role in America's Philanthropy, New Brunswick 1965, s. 526-527.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W doświadczeniu lizymetrycznym stwierdzono dużo większe wymycie Zn, Mn, Cd i Ni z gleby piaskowej niż z dwu pozostałych gleb oraz dwu- do kilkakrotnie większe

Емкость возрастает по м ере ум еньш ения диам етра частиц.. В этом отнош ении нормы

H erbicydy m iędzy sobą różnią się przede w szystkim różną skalą selektyw nego

pęknięć górnych partii murów, przeprow a­ dzono prace badawcze dla przekonania się, co było powodem wychylenia się ściany południowej od pionu, i wykonano

Comparison between EDFM upscaled solution (100 coarse block) for the large-scale fracture system using shale-gas formulation and a pressure dependent transmissibility, on the left

De HTGR is voor een totale vermogensvoorziening van een onderzeeboot in ontwikkeling en zal ook in staat zijn veel vermogen te leveren. Het per Stirlingmotor leverbare

Joannes filius... Zagroba dziś Zagroba Kościelna woj. Kozierowskiego przedstawiciele tego rodu heraldycznego przybyli do Polski z terenu Węgier, Czech lub Słowacji; por.

W zależności od kraju, na studia I stopnia (licencjackie) dokumenty skła- da się bezpośrednio na wybranej uczelni lub przechodzi się przez centralną procedurę, za