• Nie Znaleziono Wyników

View of Anaxagoras: Mind and the World

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Anaxagoras: Mind and the World"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I F I L O Z O F I C Z N E Tom XLVI-XLVII, zeszyt 1 -1998-1999

ADAM DROZDEK Pittsburgh, Pa. (USA)

A N A K S A G O R A S : U M Y S Ł I W S Z E C H Ś W IA T

Pow iada się, że „A naksagoras był pierw szym filozofem , który wyniósł ducha nad m aterię, rozpoczynając w ten sposób nowy okres rozw oju teolo­ g ii” 1. N ie jest to wcale opinia odosobniona, gdyż np. ju ż Euzebiusz (Droga do Ew angelii, 14, 16) mówi, iż „Anaksagoras i jego szkoła byli pierwsi w G recji, którzy m ów ili o Bogu”, a pow szechne w starożytności było m nie­ m anie, że A naksagoras jako pierw szy uw ażał Um ysł (voûç) za spraw ujący kontrolę nad całym w szechśw iatem (np. P 1 u t a r c h, Żywoty sławnych mężów: Perykles, 4; K l e m e n s A l e k s a n d r y j s k i , Kobierce, 2, 14). Czym jest zatem ów Um ysł, jak ie są jego atrybuty i choć sam A na­ ksagoras nie m ówi explicite o Bogu, co pozw ala późniejszym filozofom uważać ów Um ysł za Boga?

System A naksagorasa znany jest z niew ielu tylko zachow anych fragm en­ tów autorstw a samego Anaksagorasa. Fragm enty te zmieścić m ożna na trzech stronach druku, jednakże m ów ią one sporo o U m yśle; dzięki czem u m ożliw a jest rekonstrukcja Anaksagorasow ej w izji Um ysłu.

Najw ięcej mówi o Um yśle fragm ent B 122, z którego dow iadujem y się, że Um ysł jest nieskończony, autonom iczny, nie zm ieszany z niczym innym, niezależny od w szystkiego, w szechw iedzący i potężny.

Um ysł jest nieskończony w tym sensie, że nie jest ograniczony przestrze­ nią, gdyż istnieje w szędzie tam, gdzie je s t m ateria (B 14), która jest nieskoń­ czona i składa się z nieskończonej liczby cząstek (B 1, B 2). Um ysł jest

1 K. E 1 s e r, D ie L eh re d e s A r is to te le s ü b e r d a s W irken G o ttes , M ünster 1893, s. 3. 2 N u m eracja fragm entów p och od zi od H. D ie ls a i W . Kranza (D ie F ra g m en te d e r V or- so k ra tik er, B erlin 1960).

(2)

rów nież nieskończony w sensie wieczności, gdyż jego istnienie nie jest ogra­ niczone czasowo (B 14). M ożna też utrzym yw ać, że w związku z tym, iż Um ysł jest oddzielony od innych substancji, nieskończoność oznacza bycie nie ograniczonym żadną inną substancją, co z kolei oznacza, że Um ysł jest nierozciągły. Choć nie jest to w ykluczone, to naturalna wydaje się interpre­ tacja, że nieskończoność oznacza, iż Um ysł m a władzę nad wszystkim innym, i że jest to „nieskończoność m ocy niepojętej dla rozum u ludzkiego” ( A u g u s t y n , Listy, 118, 4). A poniew aż wszystko inne znajduje się w przestrzeni, to nieskończoność oznacza nieistnienie granic przestrzennych dla m ocy Umysłu: jakkolw iek duża lub m ała byłaby dana rzecz lub substan­ cja i gdziekolw iek by się znajdow ała, Um ysł jest w stanie sprawować nad nią pełną kontrolę3.

Um ysł nie jest zm ieszany z niczym innym. Anaksagoras dowodzi tego faktu nie w prost w B 12, co pozw ala mu w yw nioskow ać, że Um ysł m a kon­ trolę nad w szystkim , co istnieje. W łaściw ie dlaczego tak ma być? Tego A na­ ksagoras nie w yjaśnia. Interpretow ano to jako w ynik tego, że jako z niczym nie zm ieszany, Um ysł m oże w szystko przenikać i w ten sposób sprawować nad wszystkim kontrolę. Jednakże Filoponus w kom entarzu do F izyki pow ia­ da, że gdyby Um ysł składał się z jakiejś substancji m aterialnej, to substancja ta nie pozw alałaby mu znać innych substancji, „tak jak kolorow e szkło nie przepuszcza innych kolorów ” (833, 1) i - co dodaje w kom entarzu do O duszy - ja k „organ dotyku nie czuje ciepłego obiektu o tej samej tem pera­ turze, co on sam ” (522, 29). Jest to argum entacja perypatetycka, gdyż, jak m ówi sam Filoponus, dla A rystotelesa „panow ać” to tyle, co „w iedzieć”. Nie jest jednak to argum entacja bezzasadna. Gdyby Um ysł był zm ieszany z jakąś substancją, to przez sam fakt swej obecności substancja ta wywierałaby w pływ na Um ysł. I tak np. substancja sucha byłaby przeszkodą w spraw o­ waniu kontroli nad substancjam i m okrym i. Podobną argum entację potw ierdza teoria m edyczna czasów Anaksagorasa. Z godnie z tą teorią choroba jest wyni­ kiem naruszenia rów now agi pom iędzy czterem a tzw. hum oram i ( p jp o t) , które oznaczają zarów no sm ak danej substancji, jak i sam ą substancję. Przewaga któregoś z hum orów pow oduje brak rów now agi w ciele, a zatem chorobę, co oznacza zm niejszenie zdolności władz fizycznych i um ysłowych. Jeśli zatem Um ysł ze swej natury jest wolny od dom ieszki jakiejkolw iek substancji m ate­

3 „N ie istn ieją zew n ętrzne granice w przestrzeni, p o za którym i k oń czy się obszar m ocy U m y siu ” (O . J ö h r e n s, D ie F ra g m e n te d e s A n a x a g o ra s, B och u m -L an gen d reer 1939 [reprint w: G r ee k a n d R om an P h ilo so p h y , N e w Y ork 1987], s. 43, 45).

(3)

ANAKSAGORAS: UMYSŁ I WSZECHŚWIAT 135

rialnej, jest on zarazem wolny od fluktuacji tych substancji, a więc od efek­ tów w yw oływ anych fluktuacją hum orów w ciele człow ieka. Jeśli U m ysł m a być w szechm ocny, jeśli jego w ładza nad substancjam i m aterialnym i m a nie podlegać w ątpliw ości, to musi on być czym ś substancjalnie i istotowo od­ m iennym od tych substancji, a w szczególności być wolnym od jakiejkolw iek dom ieszki takiej substancji.

Um ysł jest w szechw iedzący. U m ysł „ma wiedzę o wszystkim [...] I Um ysł zna w szystko to, co zm ieszane, to, co oddzielone, i to, co odróżnialne” (B 12). Um ysł ma pełną w iedzę na tem at w szystkiego, co było, jest i będzie, zanim przystąpił do tw orzenia św iata z pierw otnej m ieszaniny substancji. Nie ma m iejsca na nieprzew idyw alne zjaw iska w przyrodzie, w iedza Um ysłu ogarnia całą wiedzę o w szechrzeczy. Jest to w iedza rozum owa, w łaściw a tylko bytowi nie zm ieszanem u z innymi substancjam i, gdyż w szelka taka dom ieszka - m ożna przypuszczać - powodow ać by m ogła zaburzenie tej wiedzy, tak jak m ogłaby pow odow ać um niejszenie mocy U m ysłu. W iedzy tej Um ysł nie nabywa, ma j ą zaw sze i jako byt odm iennego rodzaju niż elem enty pierwotnej m ieszaniny nie potrzebuje organów zm ysłowych, by zdobyć w ie­ dzę postrzeżeniow ą. Ponadto poniew aż Um ysł wie w szystko, to ma rów nież sam oświadom ość, a więc - ja k się stąd w nioskuje - i osobow ość. Być m oże „w yobrażenie sobie U m ysłu nie m ającego niczego, czym m ógłby postrzegać, jest poza m ożliw ościam i naszego rozum u”, jak pow iada Cyceron (O naturze bogów, 1, 27), lecz nie m usi to być wcale argum ent przeciw w izji Um ysłu proponow anej przez A naksagorasa.

Um ysł jest w szechm ocny. „Um ysł urządził w szystko to, co m iało być, i to, co było, a czego teraz nie ma, i to, co jest, a czego nie będzie” (B 12). N ieskończona jest jego moc, gdyż m ateria, nad którą spraw uje kontrolę, jest nieskończona: w m aterii „nie istnieje to, co najm niejsze, gdyż istnieje zawsze coś m niejszego [...], a co do dużego - to istnieje zawsze coś w iększego” (B 3). M ateria jest nieskończona w m ałym i dużym, jest nieskończenie po- dzielna, nie ograniczona przestrzenią, a ponadto zaw iera nieskończenie w iele różnych nieredukow alnych do siebie substancji (B 1, B 4). Jest to niezw ykła w izja nieskończoności m aterii, której dorównywać m usi w iedza i potęga Um ysłu, by mógł on spraw ow ać całkow itą kontrolę nad w szystkim . Nie jest to jednak wszechm oc absolutna, gdyż m ateria jest w spółw ieczna z Um ysłem . Um ysł nie stw arza m aterii, lecz j ą form uje. Pojęcie creation ex nihilo było nie znane filozofii greckiej.

Czy Um ysł jest bytem niem aterialnym ? Problem w tym, że nie m ożna oczekiwać od A naksagorasa w yraźnego opow iedzenia się, czy Um ysł pow i­

(4)

nien być traktow any jako m ateria, czy nie, choćby dlatego, iż odpow iednia term inologia filozoficzna jeszcze nie istniała. D opiero Platon mówi o b ez­ cielesnej (dotbparcc) idei (S ofista, 246 b) i bezcielesnym porządku (F ileb , 64 b). Jednakże pew ne sform ułow ania zdają się sugerow ać, że Um ysł jest cielesnej natury, A naksagoras bowiem pow iada, iż Um ysł jest najsubtelniejszy ze w szystkich rzeczy (/U7txóxaxov jtdvxcov %pr|pdx(OV) i najczystszy. Fakt, że Anaksagoras używ a tu w yrażenia „ze w szystkich rzeczy”, niekoniecznie oznacza, iż staw ia on Um ysł na rów ni z rzeczam i stanow iącym i elem enty składow e pierw otnej m ieszaniny, w której „w szystkie rzeczy (%ptjpaxa) były razem ” (B 1) i na które Um ysł oddziaływ ał. Gdy więc w m niej więcej tym samym czasie Protagoras w ypow iada słynne zdanie: „Człow iek jest m iarą w szystkich rzeczy”, to przez owe rzeczy rozum ie to, co istnieje, i to, co nie istnieje ( S e k s t u s E m p i r y k , Przeciw m atem atykom , 7, 60). Tak więc słowo „rzeczy” m ogło wów czas funkcjonować w bardzo ogólnym sensie, jak np. w polskim zw rocie „tak się m ają rzeczy”, gdzie słowo to wcale nie odnosi się do nam acalnych przedm iotów , a raczej do sytuacji itp.

Co począć jednak z określeniem , że Um ysł jest subtelny i czysty, tj. bez żadnych dom ieszek? A czkolw iek słowo lepton odnosi się zazw yczaj do okreś­ lenia substancji m aterialnych, to ju ż Hom er używał go w odniesieniu do m ądrości (pi)xię - Iliada, 10, 226; 23, 590), a Eurypides w odniesieniu do um ysłu (y/odę - M edea, 529). A naksagoras również powiada, że Um ysł jest tam, gdzie są inne rzeczy (B 14) i że m oże go być „mniej lub w ięcej” (B 14), co sugeruje, iż Um ysł jest substancją rozciągłą. Lecz m oże to być też wyrazem przekonania, że Um ysł m usi pozostaw ać w jakim ś kontakcie z m ate­ rią, jeśli ma n ią kierow ać. Tak więc uw ażanie Um ysłu za subtelną substancję wcale nie przesądza, czy jest to substancja m aterialna czy też nie.

N iew ątpliw e jest, że Um ysł jest bytem odm iennym od w szystkiego innego. N ie m iesza się z niczym i choć m oże być obecny w pew nych rzeczach, to jednak w postaci nie zm ieszanej. N iem ożność zm ieszania się z czym kolw iek w skazuje na odm ienność natury, która to odm ienność sprow adza się do tego, że jest to byt niem aterialny. Zdecydow anie jednak nie m ożna się zgodzić z w yrażaną często opinią, że U m ysł jest „w sposób oczyw isty czym ś cieles­ nym ”4. Jeśli trudno zaakceptow ać bez zastrzeżeń bezcielesny charakter U m y­

(5)

ANAKSAGORAS: UMYSŁ I W SZECHŚWIAT 137

słu, to na pewno m ożna zgodzić się z ostrożną opinią, iż w Anaksagorasow ej koncepcji Um ysłu „istnieje oscylacja m iędzy cielesnością a bezcielesnością”5.

Czy Um ysł jest Bogiem ? U samego A naksagorasa tego utożsam ienia nie znajdujem y, lecz przym ioty przypisyw ane Um ysłow i pozw alają na taką identyfikację. Czyż to nie Bóg jest istotą nieskończoną, w szechw iedzącą i wszechm ocną, która pow ołała do bytu świat? N ie dziw i zatem fakt, że ko­ m entatorzy system u A naksagorasa dość szybko zaczęli dokonywać tego utoż­ samienia. Józef Flaw iusz (Przeciw Apionow i, 2, 17) w ym ienia Anaksagorasa pośród tych, których wizja Boga bliska była w izji starotestam entow ej, a wielu w ręcz powiada, że to sam Anaksagoras uznał, iż Um ysł jest Bogiem (G a- 1 e n, H istoria filo zo fii, 35; S e k s t u s E m p i r y k , Przeciw m atem a­ tykom, 9, 6; L a k t a n c j u s z, Boskie zasady, 1, 5, 18).

Jak Um ysł dokonał i dokonuje swego dzieła? Otóż na początku „wszystko było razem ”, tw orząc jed n ą m ieszaninę nieskończonej ilości nieskończenie podzielnych substancji, cech (przeciw ieństw ) i nasion. M ateria początkowo była więc jednorodna i nie uporządkow ana, aczkolw iek brak porządku nie oznacza tu zupełnego chaosu. A czkolw iek nie do końca jest pewne, na czym dokładnie polega różnica m iędzy cecham i a substancjam i czy też między substancjam i a nasionam i, to m usiała istnieć jakaś różnica m iędzy nimi, skoro były traktowane jako osobne składniki m ieszaniny. Nasiono, by być nasie­ niem, musi być w stanie doprow adzić do pow stania czegoś, czego potencjał ju ż mieści się w tym nasieniu. Istnieje nieskończenie wiele nasion, istnieje więc nieskończenie w iele różnych charakterystyk tw orzących potencjał owych nasion, spraw iający, że z nasienia lipy pow staje lipa, a z nasienia dżdżownicy dżdżownica. Tak więc istniał ju ż jakiś porządek w owej m ieszaninie, przynaj­ mniej w odniesieniu do natury i struktury jej elem entów , zatem Umysł nie zaczynał od zera, organizując tę m ieszaninę w kosmos. Brak porządku polegał przynajm niej na dokładnym w ym ieszaniu z sobą tych elem entów i zadanie Umysłu polegało na oddzieleniu ich od siebie. Przez stopniowe w prow adzanie materii w ruch U m ysł spowodow ał oddzielanie się jednych substancji od drugich i form ow anie się kosm osu, a potencjał elem entów m ieszaniny, w szczególności nasion, prow adził do pow stania tego, czego są nasionam i. W ten sposób U m ysł przez nadanie pierw szego im pulsu i przez względne odseparow anie nasion od siebie i od substancji spowodow ał, że ich potencjał mógł się uw idocznić poprzez uw olnienie drzem iących w nich dotąd sił.

(6)

Zupełna separacja substancji i nasion nie jest jednak m ożliw a, ponieważ w kosm osie nie zachodzą przem iany jakościow e, toteż jeśli coś powstaje, to dlatego, że ju ż istniało w zarodku. W szystko przenika w szystko, wszystko jest we w szystkim , pow staw anie nowych elem entów kosm osu polega tylko na koncentracji substancji w danym m iejscu. Jednakże niezależnie od stopnia koncentracji danej substancji m ożna w niej zawsze znaleźć ślady wszelkich innych substancji: tkanka kostna charakteryzuje się w iększym udziałem sub­ stancji kostnej niż inne tkanki, aczkolwiek substancje innych tkanek nie dadzą się do końca oddzielić od tkanki kostnej. Zasada „wszystko we w szystkim ”, parokrotnie pow tórzona przez A naksagorasa (B 6, B 11, B 12), nie przestaje działać na żadnym poziom ie podziału m aterii.

Tak więc U m ysł był niezbędny, by dać m ieszaninie pierw szy impuls ruchu obrotow ego, który to ruch prow adził do uorganizow ania się m ieszaniny w kosmos. Um ysł pełni więc tu rolę pierw szego poruszyciela i organizatora materii, czyli stw orzyciela (a raczej tw orzyciela) świata. W idzieliśm y jednak, że organizująca działalność Um ysłu nie oznacza zupełnego braku organizacji pierwotnej m ieszaniny. Czy jego rola pierw szego poruszyciela oznacza zupeł­ ny spoczynek tejże m ieszaniny? Tego nie wiadomo i m ożna dopuszczać ist­ nienie chaotycznego ruchu elem entów m ieszaniny podobnego chaotycznem u ruchowi w łaściw em u pierw szej m aterii w system ie Platona, zanim Dem iurg rozpoczął sw ą tw órczą działalność. Interesujące jest przypuszczenie, że ruch w pierw otnej m ieszaninie był niem ożliwy ze względu na to, iż była to w łaś­ nie m ieszanina, a więc jej elem enty wzajem nie się blokowały. Um ysł zaś jest w stanie być takim poruszycielem w łaśnie dzięki tem u, że nie m iesza się z niczym innym, a więc niejako jego czystość jest rów now ażna z jego dyna­ miką. A czkolw iek więc m ieszanina nigdy nie przestaje być m ieszaniną i za­ sada „wszystko we w szystkim ” nigdy nie zostaje zaw ieszona, to zm iana pro­ porcji elem entów w danej części przestrzeni może pozw alać na przejaw ienie się ruchu w łaściw ego danym substancjom .

Czy sam Um ysł podlegał ruchow i? A rystoteles (F izyka , 256 b, 24-26) powiada, że U m ysł jest niezm ienny, poniew aż tylko to, co niezm ienne, może być ostatecznym źródłem ruchu. U zasadnienie to jest jednak w ażne na grun­ cie fizyki i m etafizyki A rystotelesa, dla którego pierw szy poruszyciel jest niezm ienny, i teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by ostateczne źródło ruchu było samo w ruchu, czego przykładem m oże być sam oporuszająca się dusza w system ie Platona. Lepsze uzasadnienie niezm ienności Um ysłu daje Filoponus w kom entarzu do F izyki (833, 1), gdy powiada, że - zdaniem A naksagorasa - jedynym i zm ianam i są separacja i rekom binacja, o czym też

(7)

ANAKSAGORAS: UMYSŁ I WSZECHŚWIAT 139

m ożem y przeczytać w e fragm encie B 17. Poniew aż Um ysł jest nie zm ieszany z niczym innym, to nie ma się od czego separować ani z niczym się łączyć. Jego niezm ienność jest zatem konsekw encją istniejących rodzajów zmiany i czystości Umysłu.

Czy nasz świat jest jedynym stw orzonym przez Um ysł św iatem ? W B 4 A naksagoras sugeruje istnienie innych światów , które to światy czasem inter­ pretuje się jako inne części Ziem i. Poniew aż jednak A naksagoras używ a tak często pojęcia nieskończoności, to nie byłoby nic dziw nego w jego przekona­ niu o istnieniu światów poza naszym . N ieskończoności światów m ożna jednak dow odzić w następujący sposób.

Poniew aż dla A naksagorasa „co do dużego - to istnieje zaw sze coś w ięk­ szego” (B 3), to przypuszczać m ożna, że pierw otna m ieszanina była nieskoń­ czona pod w zględem rozciągłości. Poniew aż nie uznaw ał on istnienia próżni, to przestrzeń m usiała być nieskończona i zupełnie w ypełniona m aterią. Z drugiej strony „rotacja [mieszaniny] rozpoczęła się od czegoś m ałego, rotacji podlega [teraz] w iększy [obszar] i podlegać będzie [jeszcze] w iększy” (B 12). W idać więc, że proces tw orzenia kosm osu nie jest jeszcze zakończony. By go zakończyć, m usiałaby się dokonać rotacja całej nieskończonej m ieszaniny. Jeśli dzieje się to stopniow o, to proces w prow adzania m ieszaniny w ruch nie m oże się dokonać w skończonym czasie. Toteż albo proces tw orzenia kosm o­ su nigdy nie będzie zakończony, albo też w pewnym m om encie poruszona zostanie nie podlegająca jeszcze rotacji część m ieszaniny (której będzie nieskończenie wiele).

M ożliwe jest jednak, że przestrzeń i m ieszanina są ograniczone, co nie pozbaw ia w ażności stw ierdzenia „co do dużego - to istnieje zaw sze coś w iększego”. M ożem y tylko dom yślać się, że A naksagoras nie w ybrałby tej m ożliw ości i - jak atom iści - optow ałby za nieskończoną przestrzenią. Jeśli tak i jeśli rozszerzanie ruchu rotacyjnego postępuje w skończonych krokach, to istnienie nieskończonych światów jest zupełnie m ożliw e. Poniew aż proces tw orzenia kosm osu w ciąż trwa, to m ożliw e jest, że zostały utw orzone światy podobne naszem u i że w przyszłości liczba tych światów będzie rosła - potencjalnie w nieskończoność.

To progresyw ne tw orzenie kosm osu i w yłanianie się now ych światów wydaje się efektem m echanicznego procesu zainicjowanego przez Umysł. Ruch rotacyjny rozszerza się bowiem w m ieszaninie tak, jak koła na wodzie po wrzuceniu do niej kam ienia. I zupełnie m ożliw e, że ta prosta obserw acja sugerow ała A naksagorasow i jego w izję kosm ologiczną. Um ysł więc niejako w rzucił kam ień w pierw otną m ieszaninę i pozostaw ił rozprzestrzenianie się

(8)

ruchu rotacyjnego samej m ieszaninie i tworzącym ją elem entom . Pogląd ten potw ierdza krytyka system u A naksagorasa dokonana przez Platona i A rysto­ telesa.

O ddzielenie U m ysłu od m aterii stanow iło, zdaniem A rystotelesa i Platona, bezcenny w kład w w yjaśnienie procesów w przyrodzie. Jednakże Platon (.Fedon, 97 c - 98 d) krytykuje A naksagorasa za to, że ten uw aża Um ysł za przyczynę w szystkiego, nie czyniąc jednak odpow iedniego użytku z Umysłu, „w spom inając jak o przyczyny pow ietrze i eter i wodę i w iele innych dziw ­ nych rzeczy” . A rystoteles (M etafizyka, 985 a, 18-21) pow iada, że Anaksa- goras ograniczył działalność Um ysłu do stw orzenia świata, gdzie pojaw ia się jak deus ex m achina i którego używ a wów czas, gdy nie potrafi podać przy­

czyny, w innych przypadkach posługując się jako przyczyną w szystkim prócz Um ysłu. Zdaniem Klem ensa z A leksandrii (K obierce, 2, 14) A naksagoras opisał „jakieś w irow ania, pozbaw ione sensu, przy zupełnej bezczynności i zupełnej bezm yślności U m ysłu”. W szyscy owi krytycy zdają się być zatem zdania, że A naksagoras przypisuje za dużą rolę - czy też w ogóle jakąkol­ w iek rolę - procesom m echanicznym , naturalnym , zm ianom autom atycznym nie podlegającym bezpośredniej kontroli Um ysłu. Jest to w gruncie rzeczy zarzut deizm u, m ów iący, że Um ysł ograniczył się do nadania pierwszego impulsu m aterii, by potem wycofać się z aktyw nego uczestnictw a w proce­ sach w niej zachodzących.

Jednakże działalność Um ysłu nie ograniczyła się w cale do nadania kosm o­ sowi pierw szego im pulsu. Umysł nie jest absolutnie oddzielony od świata. A czkolw iek nie zaw iera on żadnej dom ieszki, to istnieją w św iecie obiekty, w których jest Um ysł (B 11). W czym m ianow icie? M ożna się tego dom y­ ślać, gdy czytam y, że „Um ysł spraw uje w ładzę (KpotTet) nad wszystkim tym, co ma życie (\|/t)%fiv £%st), obojętnie, czy to jest m ałe, czy też duże. To Um ysł spraw ow ał kontrolę (¿K p& rr|aev) nad całą rotacją, by m ogła się za­ cząć na początku” (B 12). Um ysł jest zatem obecny w istotach żywych. W ar­ to tu zw rócić uw agę na różnicę czasów: w przypadku rotacji użyty jest aoryst, a więc działalność Um ysłu należy ju ż do przeszłości, w przypadku istot żywych użyty jest czas teraźniejszy, a więc U m ysł jest ciągle obecny w świecie, przejaw iając sw ą działalność w tym, co ma życie, a więc w ludziach, zw ierzętach i roślinach. R ozw iązanie to uważał A rystoteles za co najm niej niejasne, gdyż, jak pisze, „w wielu m iejscach [Anaksagoras - przyp. A. D.] pow iada nam , że Um ysł jest przyczyną piękna i porządku, gdzie indziej, że jest nią dusza” (O duszy, 404 b, 2-3) i że praktycznie rzecz biorąc traktuje on Um ysł i duszę jako jed n ą substancję (405 a, 13). Z arzut ten sąm w sobie

(9)

ANAKSAGORAS: UMYSŁ I W SZECHŚWIAT 141

jest niejasny i być m oże opiera się częściow o na nie znanych nam dziś w ypo­ w iedziach Anaksagorasa: A naksagoras bowiem nic nie mówi o przyczynie piękna i o duszy będącej przyczyną porządku. Filoponus w kom entarzu do 0 duszy (72, 9) interpretuje to w ten sposób, że A naksagoras odróżnia Um ysł od życia na etapie tw orzenia kosm osu, potem jednak zdaje się utożsam iać U m ysł z życiem.

Pow yższe rozw ażania zdają się potw ierdzać przypuszczenie, że U m ysł je s t teraz obecny w istotach żywych. Nie znaczy to jednak zm ieszania się z ow ym i istotam i, a w szczególności z ich naturą życia, z ich duszą. Toteż zarzut A rystotelesa i Filoponusa, że A naksagoras czasam i utożsam ia Um ysł 1 życie, idzie za daleko. Życie jest porządkiem wyższego rzędu aniżeli przy­ roda nieożyw iona i wym aga najw idoczniej nieustannej kontroli Um ysłu. W przypadku przyrody nieożyw ionej zdaje się w ystarczać tylko pierw szy im puls, który uw alnia praw a m echaniczne odpow iedzialne za w szelkie przyszłe zmiany i tkw iące im m anentnie w składnikach pierw otnej m ieszaniny. D usza jest więc zasadą życia, której działalność jest zależna od nieustannej kontroli Um ysłu czy przynajm niej kooperacji z nim. D usza w istotach żywych i Um ysł są więc różnym i substancjam i, gdzie dusza stanow i m aterialną zasadę życia, a Um ysł - jego zasadę racjonalną, rozum ową, pozam aterialną. A naksa­ goras zgodziłby się więc z w ypow iedzią swego zw olennika Eurypidesa, że m ianow icie „Um ysł jest bogiem w każdym z nas” (A 48)6, lecz niekoniecz­ nie zgodziłby się z A rystotelesem , że w ypow iedzi A naksagorasa im plikują tożsam ość duszy i Umysłu.

K onsekw encją tego poglądu jest to, że dusza jest substancją, która, jak każda substancja, istniała zaw sze jako część pierw otnej m ieszaniny i która podlega zasadzie wszystkiego we w szystkim . W tym sensie A naksagoras jest panpsychistą, gdyż uważa, że w każdej cząstce m aterii znaleźć m ożna ele­ m enty duszy, jednakże te elem enty przez sam fakt ich obecności nie pow odu­ ją , że każda cząstka m aterii jest ożyw iona. By tak się stało, m uszą być one skoncentrow ane w odpowiednim stopniu i uorganizow ane w pew ien sposób, co m oże być tylko dziełem U m ysłu. Um ysł jest bowiem czymś innym aniżeli dusza, a więc życie. Podobne m niem anie znaleźć już m ożna u A rystotelesa

6 Cytując tę w y p o w ied z E urypidesa, Z afirop ulo pow iad a, że A naksagoras id en tyfik ow ał „n aszą d u szę z «b ogiem w n as», z U m y słe m ” (J. Z a f i r o p u 1 o , A n a x a g o re d e C la zo m en e, Paris 1948, s. 3 3 1 ). P od ob n ie, a c zk o lw iek w form ie n ie c o złagod zon ej: M. S c h o f i e I d, A n E ss a y an A n a x a g o ra s, C am bridge 1980, s. 21.

(10)

(O duszy, 405 a, 13-14)7 i u T ertuliana ( O duszy, 12, 2), gdy pisze, że Um ysł jako byt nie zm ieszany z niczym innym jest rów nież nie zm ieszany z życiem. Czy znaczy to, że U m ysł jest bytem pozbaw ionym życia? Do pewnego stopnia. Nie m a on bow iem życia w tym samym sensie, co m aterial­ ne byty ożywione, jak np. człow iek, ale nie znaczy to, że jest on na tym samym poziom ie, co kam ień czy w oda. Um ysł jest odm iennej natury niż w szystko inne, co istnieje w przyrodzie, odm iennej natury niż życie istot istniejących w kosm osie. Um ysł jest zasadą porządku kosm osu, a elem entem tego porządku jest dusza, tj. życie. Rozum ność U m ysłu w yniesiona zostaje zatem nie tylko ponad przyrodę i jej porządek, lecz rów nież ponad samo życie. Um ysł nie jest m artwy, nie jest nieożyw iony, lecz nie jest rów nież żywy w sensie posiadania duszy. Jest żywy, tj. aktyw ny, lecz przyczyną tej aktyw ności jest jego separacja od w szystkiego innego, rów nież od życia. Żyw otność Um ysłu jest innego rodzaju, należy do wyższego poziom u i owa żywotność jest potrzebna, by życie w przyrodzie spełniało sw ą rolę, co jest m ożliw e dzięki nieustannej obecności U m ysłu w tym, co ma życie.

Potw ierdzeniem tej interpretacji jest pogląd A naksagorasa na specyfikę człow ieka w przyrodzie. Otóż, jego zdaniem , człow iek jest najbardziej inteli­ gentny spośród istot żywych dlatego, że ma ręce ( A r y s t o t e l e s , 0 częściach zwierząt, 687 a, 7; P 1 u t a r c h, O m iłości braterskiej, 2). W y­ różniony charakter człow ieka polega nie na jego rozum ności, lecz na posiada­ niu rąk. Rozum ność jest konsekw encją posiadania rąk, nie na odwrót. Racjo­ nalność człow ieka tkwi niejako w jego rękach, nie w jego głowie. Nie ma więc zasadniczych różnic m iędzy poszczególnym i rodzajam i istot ożywionych. R óżnią się one posiadanym i organam i, co m oże przejaw iać się w postaci różnic natury racjonalnej, lecz przyroda ożyw iona jest z gruntu taka sama, jednorodna i jej racjonalność jest odm iennej natury - nie należąca do życia

1 niezależna od niego. Rozum ność przejaw ia się w zw iązku U m ysłu z życiem, lecz nie jest efektem rozw oju życia, nie w ypływ a z niego, lecz ze sfery poza- przyrodniczej, z sam ego Um ysłu.

K onsekw encje dla epistem ologii są pow ażne. Byty skończone m ają um ysł (B 11) i, jak w spom niano, byty te to zapew ne istoty ożywione. Jak ów um ysł ma się jednak do kosm icznego U m ysłu? M ożna utrzym yw ać, że kaw ałek Um ysłu jest w jednej istocie, kaw ałek w innej itd. Czy owe istoty nie pow in­ ny być zatem w szechw iedzące, tak ja k Um ysł? O czyw iście tak nie jest

7 A rystoteles p isze, że „A naksagoras w yd aje s ię odróżniać d u szę i U m y sł, le c z w praktyce traktuje j e jako jed n ą su bstancję”.

(11)

ANAKSAGORAS: UMYSŁ I WSZECHŚWIAT 143

i m ożna to wyjaśnić na m odłę Leibniza, że ich rozum ienie jest wynikiem szczególnego punktu widzenia. Tradycja doksograficzna sporo m ówi o poglą­ dach A naksagorasa na postrzeganie zm ysłowe, lecz m ilczy w kw estii pozna­ nia rozum ow ego, a w szczególności użytku, jaki rozum ludzki czyni z owego poznania. M oże to m ilczenie nie jest przypadkow e? Obecność Um ysłu w istotach ożyw ionych pow odow ana jest koniecznością spraw ow ania przez niego kontroli nad procesam i życiow ym i. Tak więc Um ysł nie należy do owych jednostek, jest w nich niejako obcym elem entem ; obcym , ale niezbędnym do istnienia owych istot. Poniew aż Um ysł jest w szechw iedzący i zna całą przy­ szłość, nie musi się posługiw ać danymi poznania zm ysłow ego, by dokonywać swego dzieła. Tak więc poznanie zm ysłowe należy w yłącznie do danej istoty, będącej podm iotem tego poznania, lecz wydaje się, że istota owa nie ma rozum u, nie m a narzędzia pozw alającego na rozum ow anie. Cała sfera racjo­ nalna została dokładnie oddzielona z każdej jednostki i przerzucona jako jeden potężny Um ysł w sferę pozakosm iczną. U m ysł ów pow raca niejako do świata, by sw ą obecnością zapew nić w łaściw e funkcjonow anie przyrody oży­ w ionej (sfera nieożyw iona radzi sobie sama).

Procesy poznaw cze jednostek należą tylko do nich, poznanie zm ysłow e nie jest sposobem poznaw ania przez Um ysł samego siebie - jako wszechw iedzący nie potrzebuje on takiego heglow skiego zapośredniczenia. Poznanie istot ożyw ionych zdaje się więc ograniczać do poznania zm ysłowego. A jeśli chcielibyśm y przypisać im jakieś zdolności w nioskow ania - przez analogię, przez pro stą indukcję itp. - to należy to um ieścić w zm ysłach. Rozum ność istot żywych w system ie A naksagorasa jest bowiem zredukow ana do poznania zm ysłowego z m ożliw ą obecnością elem entów racjonalnych, poniew aż rozum ­ ność jako taka zarezerw ow ana została dla Umysłu.

Ta niezw ykła w izja U m ysłu, bliższa m onoteizm ow i judaizm u i chrześci­ jaństw a aniżeli politeizm ow i religii greckiej, m ogła być poważnym powodem

oskarżenia A naksagorasa o „brak respektu dla bogów ” ( D i o d o r S y c y ­ l i j s k i , Biblioteka historyczna, 12, 39, 2), tym bardziej że Anaksagoras, jak pow iada K senofont (W spom nienie o Sokratesie, 4, 7, 6), „był bardzo dum ny ze swych w yjaśnień sposobu działania bogów ”. Jak w idać, w yjaśnienia te polegały m .in. na tym, że owi bogowie zostali zupełnie usunięci w cień. Było to rozw iązanie, jak na ow e czasy, bardzo radykalne i nie podjęte przez późniejszych filozofów . Platon mówi tylko o oczyszczeniu m itologii z nazbyt antropom orficznych nalotów i nie odrzuca tradycyjnych bogów. Rów nież A rystoteles często w spom ina w swych pism ach bogów , a w prow adzony przez niego pierw szy poruszyciel, aczkolw iek nazw any bogiem , jest daleki od wizji

(12)

A naksagorasa czy też od jakiejkolw iek w izji teologicznej, ów bóg bowiem naw et nie w ie o istnieniu kosm osu, dla którego jest przyczyną celow ą, gdyż taka w iedza zburzyłaby jego doskonałość.

Um ysł w koncepcji A naksagorasa jest czym ś jakościow o nowym w stosun­ ku do koncepcji poprzedników , lecz uw ażać go m ożna za doprow adzenie do końca poglądów poprzedników. A naksym ander mówi o Apeironie, nieskoń­ czoności, jako tym, z czego wywodzi się kosm os, H eraklit mówi o Logosie jako zasadzie porządku przyrody, Em pedokles o M iłości i N iezgodzie jako siłach rządzących zm ianam i w przyrodzie, lecz są to zasady m aterialne, będą­ ce częścią przyrody. A naksagoras uznaje istnienie pew nego porządku tkw iące­ go w elem entach m aterii (np. organizacja nasion), lecz ten porządek sam z siebie jest pozbaw iony mocy. Potrzebna jest interw encja z zewnątrz, interw en­ cja porządku wyższego rzędu, by potencjał m aterii został ujaw niony. M ateria sam a z siebie jest pozbaw iona mocy, gdyż aktyw ność jako taka, w form ie czystej racjonalności, do niej nie należy i należeć nie może. Anaksagoras odryw a więc zasadę porządku i racjonalności od przyrody, um ieszczając je w bycie o odm iennej naturze niż przyroda. W kracza w ten sposób na wyższy stopień abstrakcji niż jego poprzednicy, otw ierając w filozofii m ożliw ość analizy rozum ności w oddzieleniu od jej substratu, a w teologii zapoczątko­ w uje analizę bytu, który jest przyczyną porządku przyrody, co w teologii chrześcijańskiej zostanie wzm ocnione do traktow ania tego bytu jako przy­ czyny istnienia przyrody.

A N A X A G O R A S : M IN D A N D TH E W O R L D

S u m m a r y

T he paper d isc u sse s A n axagoras’ co n cep t o f M in d, its attributes, and its relation to the w orld.

M ind is infinite, auton om ous, free from any adm ixture, independent, o m n iscien t, and p o ­ w erfu l. M ind is a cau se o f order in the w orld by im p o sin g this order on the prim ordial m ixture o f su bstances, attributes, and seed s. It appears that life is the order o f a high er lev e l than the order o f inanim ate nature, but life requires a constan t control o f M ind for its proper fu n ctio ­ nin g. On the other hand, in inanim ate nature, the first im pulse g iv en the prim ordial m ixture by M ind w as su fficien t to release the m ech anic la w s resp on sib le for all future ch an ges o f m ixtu re’s parts.

(13)

ANAKSAGORAS: UMYSŁ I WSZECHŚWIAT 145

Soul in liv in g b ein gs and M ind are different substances: sou l is lif e ’s m aterial principle, M ind is its rational, extramaterial p rin cip le. S ou l is a substance w h ich w as a part o f the pri­ m ordial m ixture. H ow ever, this d o es not m ake every part o f m atter a live. T o be a live, sou l has to be organized in a certain w ay, w h ich is the w ork o f M ind. M ind is not aliv e in the sam e sen se as m aterial anim ate beings are, but this d o e s not place M ind on the sam e lev el as m ate­ rial inanim ate b ein gs. M ind is different than everyth ing in the w orld, inclu ding life . M ind is the princip le o f order in the world, and life is a part o f this order. M ind is not inanim ate, but it is not a liv e either in the sen se o f p o sse ssin g a so u l. It is a liv in g b eing, i.e ., active, but its separation from everything, inclu ding life , m akes this activity p o ssib le.

C o g n itiv e p ro cesses o f livin g b ein g s are lim ited to perception, inclu ding som e reasoning a b ilities. M ind is the on ly being en d o w ed w ith rationality as a c o g n itiv e facu lty. This v isio n o f M ind, w h ich brings A n axagoras c lo s er to m on oth eism o f Judaism and Christianity than to p olyth eism o f the G reeks, m ight h ave been a reason for a ccu sin g him o f lack o f respect for the god s. Matter is d evoid o f pow er sin ce activity as such, in the form o f pure rationality, cannot be found in it. A naxagoras separates the princip le o f order and rationality from the w orld and p laces it in the being o f d ifferen t nature than the w orld. In this, he reaches a higher lev el o f abstraction than his pred ecessors and o p en s in p h ilosop h y the w ay to analyze ration ali­ ty in separation from its substrate. In th eo lo g y , A n axagoras b egin s the an alysis o f the being that is the principle o f order in the w orld, w h ich later also b eco m es the princip le o f ex isten ce o f nature.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Ten jakiś ek sperym entalny system pracy spraw iał, że nigdy żadne dzieło Róży Łubieńskiej nie m iało ch a rak teru akadem ickiego, że każde zawsze

Tolerancja jest logicznym następstwem przyjętego stanowiska normatywnego, jeśli to stanowisko obejmuje jedno z poniższych przekonań: (1) co najmniej dwa systemy wartości

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

studenckiej teatr zgromadził na premierze ponad dwustu- osobową widownię, wśród której dostrzec było można nawet władze miasta.. W u- biegłym tygodniu do sali da- wnego LST

CDCz jest to takie ciało, którego zdolność absorpcyjna a(λ, T) nie zależy od długości fali i wynosi 100%.. Promieniowanie CDCz o temperaturze T: interesuje nas promieniowanie

Pracownia Przedmiotów Przyrodniczych Instytutu Badań Edukacyjnych zakoń- czyła w listopadzie 2013 roku prace nad sformułowaniem dokumentu Reko- mendacje dotyczące

- dopóki nie mamy właściwej skali trudno jest usunać obserwacje odstające - może we właściwej skali te dane się symetryzują. - do chunka można dodać opcję warning=FALSE