• Nie Znaleziono Wyników

„Moja” Polska w pięciu obrazkach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "„Moja” Polska w pięciu obrazkach"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

O ło m u n ie c Pavel Z a tlo u k a l

Profesor nauk filozoficznych, ab so l­ w ent historii sztu ki U n iw ersytetu Pa- lackiego w O ło m u ń cu (19 7 3 ). O d 19 7 4 praco w ał w G alerii S z tu k P lastycz ­ nych w O ło m u ń cu , przekształconej później w M u z e u m S z tu k i, którego dyrektorem je st od 1990 . Z a jm u je się interpretacją sztuki i architektury, przede w szystk im sztuki od X V I I I do X X stulecia. Je g o publikacja

Prtbèhy z dlouhého stoleti. Architektura let 17SO-1Ç18 na M oravè a ve Slezsku

została u honorow ana nagrodą dla najlepszej czeskiej książki wydanej w 2 0 0 2 roku.

Pavel

Zatloukal

„ M o j a ” Pol ska

w pięciu

o br az kac h

(2)

1 2 1

D ziad e k A d o lf w czasie pierwszej w o jn y św iatowej

Gdybym miał ja k w jakiejś bajce wybrać z krajów europejskich trzy ulubione, nie wahałbym się: Włochy, Anglia - i Polska. Dwa pierwsze nikogo zapewne nie zaskoczą. Któż nie podziwiał starych włoskich miast czy dawnej angielskiej prowincji? Z Polską jednak jest - przy­ najmniej w moim wypadku - nieco inaczej. Spróbuję w pięciu wspo­ mnieniach pokazać, ja k i dlaczego właśnie w tym szczególnym kraju znalazłem upodobanie.

i. Sandom ierz (A d o lf)

W czasach mego dzieciństwa mieszkaliśmy razem z dziadkami ze strony matki. M oje podstawowe wspomnienie z tych lat to prosty ob­ razek: wieczór, rodzice są Bóg wie gdzie, babcia z ciocią drzemią pod piecem, siedzę na podłodze i bawię się - a w tle snuje swą opowieść dziadek.

O powiadał często i zajmująco, w spom inał przede wszystkim dzieciństwo i pierw szą wojnę światową. Jak o trzydziestopięcioletni rezerwista piechoty dostał pow ołanie zaraz na jej początku, więc lato i jesień spędził na froncie galicyjskim . D o dzisiaj wraca do mnie wojskowy żargon rozkazów, według których m usiał wraz z kolega­ mi nawet kilka razy dziennie atakować „Bajonett au f ” zasieki z d ru­ tu — aż wreszcie bezlitosnem u „cuksfirze” Urbanowi strzelił w ple­ cy któryś z jego własnych lu d zi... I do dzisiaj słyszę jed ną z tak często powtarzanych point dziadkowych wspomnień o wielkim odwrocie A ustriaków : „Rückzug im Laufschritt von Sandom ierz”, czyli ucieczce na łeb na szyję spod Sandom ierza. Potem było u k ry­ wanie się przed niszczycielskim ostrzałem artyleryjskim na jakim ś cmentarzu, gdzie m iejscowi donosili im jedzenie. I wreszcie udział w patrolu, który m iał przejść przez drut kolczasty, zabłąkana kula i postrzał nogi, nocne czekanie w niepewności, czy przyjdzie sa­ nitariusz, czy kozacy, którzy podobno dobijali rannych... Przyszli kozacy, ale dziadka przez jakieś niedopatrzenie oszczędzili. Potem niewola, obóz i rosyjska hrabina, z urodzenia N iem ka, szukająca jeńca, który dobrze mówi w jej ojczystym języku. Jeniec wojenny ostatecznie zostanie gajowym u je j męża, hrabiego Bobrinskiego, właściciela wielkiego majątku pod Bogorodickiem w Guberni T u l­ skiej i prezesa ziemstwa ruskiego. G ajow ym ze wszystkim, co się z tym wiąże, a więc i z flintą! Potem rewolucja, wymordowanie części rodziny hrabiowskiej i podobna odysei podróż dziadka do dom u z wiernym psem K a ro ...

(3)

1 2 2 Pavel Zatloukal

O jciec O ld rich (po praw ej) we W r o c ła ­ w iu , 1 9 4 2 - 1 9 4 4

Sandomierz - pierwsza polska nazwa, z którą się spotkałem. Tyle razy chciałem się tam później wybrać, wyjść za miasto na wolną p rze­ strzeń. A le nigdy nie stało czasu.

2. W rocław (Oldrich)

Podczas drugiej wojny światowej mojego ojca zaraz po maturze skie­ rowano do prac przymusowych do W rocławia - ówczesnego Breslau. Przeżył tam dwa lata, a w 1944 roku udało mu się zbiec do kraju; inaczej nie przeżyłby raczej apokalipsy, która stała się udziałem „Fes­ tung Breslau” pod koniec wojny. Kiedy się zestarzał, zaczął wracać we wspomnieniach do młodych lat, próbował chyba zrozumieć tamten czas i przekazać to synowi. Raz, czasem dwa razy do roku wyjeżdżał ze mną na wycieczki, nierzadko śladami jego młodości.

Wrocław, co zrozumiałe, zwiedziliśmy kilkakrotnie. Z Hubenstrasse (ul. Hubska), gdzie kiedyś (aby uniknąć obozu) wynajmował pokój, zo­ stała tylko nazwa. Z a to niemal nienaruszony znaleźliśmy rejon wokół Jahrhunderthalle (Hala Stulecia), gdzie chodził z kolegami na mecze, a także sąsiednie wzorcowe osiedle niegdysiejszej słynnej wystawy mieszkalnictwa W uW a (Wohnung und Werkraum) z końca lat dwu­ dziestych ubiegłego wieku. Gdzieżby mi przyszło do głowy, że kilka de­ kad później we wrocławskim Muzeum Architektury będę prezentować wystawę architekta morawskiego, który studiował we Wrocławiu wła­ śnie u autorów tego osiedla! W piwnicach Ratusza (Rathauskeller) tata wspominał czeskich muzykantów, którzy dorabiali tam sobie wieczora­ mi, grając miedzy innymi zakazane kawałki jazzowe. N a Tauentzien- -Platz (dzisiaj to plac Kościuszki) pokazywał mi, gdzie stał, dawno zburzony, pomnik pruskiego generała, któremu, w czasie gdy Trzecia Rzesza zaczęła tonąć, ktoś powiesił na szyi tabliczkę z czterowierszem: „Lieber Marschall, / komm herunter, / unser Freiter / kann nicht wei­ ter!” (Kochany marszałku, pora zejść, nasz gefrajter ju ż nie może dłu­ żej!). I gdzie podobno nieco później esesmani powiesili burmistrza, bo rozpaczliwą sytuację chciał rozwiązać, poddając m iasto... W pawilonie Panoramy Racławickiej było dla nas jasne, że w Czechach coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Ale podziwialiśmy przede wszystkim - w Polsce spotkałem się z tym po raz pierwszy w ogóle - rekonstrukcję sporej części Starego Miasta, które pod koniec wojny legło w gruzach.

I kiedy później nocnym pociągiem tłukliśmy się do domu, ciągle powracaliśmy do jednej myśli: podczas gdy u nas stare niemieckie miasta, zrujnowane w czasie wojny, niemal bez wyjątku niszczono,

(4)

123

K r z y ż u pam iętniający represje w roku 19 70 , w zniesion y przed głó w n ą bram ą strajkującej S to cz n i G d ańsk iej (fot. P. Z a tlo u k a l, 23 .0 8 .19 8 0 )

dążąc do„wymazania ich germańskiego charakteru”, tutaj było inaczej.

C hoć Polska tak zubożała właśnie „dzięki” Niemcom, Polacy próbo­ wali oswoić te niemieckie niegdyś tereny, otaczając opieką germańskie dziedzictwo kulturowe, jakby było ich własne.

3. G d ań sk (Leszek)

W sierpniu 1980 roku, po długich przygotowaniach, wybraliśmy się z żoną na wycieczkę nad polski Bałtyk. M ieliśm y mieszkać w kwate­ rze prywatnej między Gdańskiem a Gdynią.

Dopiero po przyjeździe do Gdańska dowiedzieliśmy się, co się dzieje. Pierwotnie uzgodniony nocleg padł i zaopiekowała się nami rodzina o lwowskich korzeniach, u której spędziliśmy tydzień jak ze snu. Przez cały ten czas zajmował się nami syn Leszek, malarz, które­ go znali chyba wszyscy na W ybrzeżu. Sypialiśm y na kanapie pod ścia­ ną obwieszoną proporcami, wygiętymi szablami, okrągłymi tarczami, hełmami z pióropuszami i po raz pierwszy słuchaliśmy opowieści z pierwszej ręki o losach Polaków ze wschodu przed wojną, w jej trakcie, po niej i obecnie. O d rana do nocy na przemian zwiedzali­ śmy Stare M iasto i wystawaliśmy przed bramami strajkującej stoczni, gdzie w każdej chwili oczekiwano ataku sił policyjnych i dokąd zmie­ rzały setki kobiet z dziećmi, żeby dodać otuchy swoim, którzy byli w środku. A wieczorem obchodziliśmy z Leszkiem gdańskie kluby, próbowaliśmy zrozumieć polszczyznę, a przede wszystkim — polską historię i współczesność. Rano patos w wydaniu ludowym, wieczo­ rem - w intelektualnym. Coś tak oszałamiającego przeżyliśmy po raz pierwszy - zwykle niechętnie dołączamy do tłumu, ale tym razem at­ mosfera jedności, determinacji, dumy, entuzjazmu, otwartości i sięga­ jącej zapewne ekstremum wolnomyślności po prostu nas pochłonęła.

(5)

124 Pavel Zatloukal

Odpowiedź na pytanie, dlaczego Polacy tak, a my Czesi nie, dostali­ śmy w jednym z tych klubów, i była to odpowiedź jak z Patoćki: wy przecież straciliście swoje elity ju ż dawno, po Białej Górze, podczas gdy my zachowaliśmy je pomimo wszelkich pogromów.

Od tamtego czasu problem „dlaczego” stale nas prześladuje. I zno­ wu pojawiała się podobna myśl ja k we W rocławiu: Skąd wzięli po wojnie siłę - fizyczną i moralną - żeby odbudować kolejne z wielkich, tak straszliwie zniszczonych, a przy tym znowu „cudzych” miast? Do tego z konsekwencją niemającą sobie podobnych w Europie. I skąd teraz biorą siłę do tej, na pozór beznadziejnej, próby obalenia totali­ taryzmu? Duch triumfujący nad materią? A le nie chciałbym popadać w czarno-białe uproszczenia: po latach trafiłem do Szczecina, a kie- dy wypytywałem o Leszka, odpowiedzią było dziwne milczenie, aż wreszcie ktoś nie wytrzymał i patrząc z ukosa, rzucił, że Leszek oddał się jakiejś ciemnej służbie reżimowi.

4 . W arszawa (M onika) Instalacja w ystaw y R z e ź b a czeska i sło ­

w acka 1 9 4 8 - 1988 w w arszaw skiej G alerii

Z A R , jesień 1988 (fot. M ich ał So u k u p )

Jesienią 1988 roku trafiłem z kolegą do Warszawy, gdzie mieliśmy w Galerii Z A R na Krakowskim Przedmieściu instalować wystawę

Rzeźba czeska i słowacka 1948-1988.

Ówczesna atmosfera znowu trudna była do opisania: swobodnie krążyły wydawnictwa samizdatowe, na głównej bramie Uniwersytetu w samym centrum miasta wisiał ogromny transparent z napisem „Bra­ wo, Lechu" a wieczorami znowu kluby - polityczne, studenckie - do­ kąd prowadzała nas nasza przewodniczka Monika, miła i pełna za­ angażowania studentka bohemistyki. I ponownie płomienne dyskusje o polityce, polskiej historii, przyszłości, przeplatane piosenkami. K ie­ dyś jedną zagrał też jakiś gość z zachodniej Europy, któremu od tego

(6)

125 STUDENCI I PRACOWNICY UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO АО KPN " O r ^ e ł B i a ł y " z a p r a - a z a Was tło u d z i a ł u w w ie c u n a Imżyra D e ie d z iô o u â c . 24Х 0 g o iiz . 14 . V/ t e n sp o só b u c z c im y 32 r o c z n i c ę wybuchu 1 krwawego s t ł u m i e n i a Pow­ s t a n i a W ę g ie r s k ie g o . N aszym i ż ą d a n ia m i b ę d ą : - p e ł n a wo I n o .16 d l a k ra jó w E u ro p y ś r o d k o w o - w s c h o d n ie j, - w y c o fa n ie w o js k ZSflR z P o l s k i , - » p ro w a d z e n ie p e ł n e g o p lu ­ r a l iz m u p o l i t y c z n e g o w P o l­ s c e . A kadem icka O r g a n iz a c ja KONFEDERACJI POLSKI NIEPODLEGŁEJ " O r z e ł B ia ły " W arszaw a, 2 0 .1 0 .4 9 8 8

Stu d en ck a ulotka z jesiennej W a r sz a w y 1988

wolnomyślnego nastroju kręciło się w głowie podobnie jak nam. M o­ nika zaprowadziła nas też do grobu księdza Popiełuszki przy kościele św. Stanisława Kostki, gdzie zdumieni i ze wzruszeniem obejrzeliśmy robiące chyba największe wrażenie „environment”, jakie kiedykolwiek widzieliśmy: milicyjną wołgę z otwartym bagażnikiem, w którym był żłobek z Jezusem, przed kościołem zaś potężne drzewo opasane łańcuchami z kamieniami zwiezionymi z różnych województw. A do tego jeszcze dawne getto z pomnikiem powstania i co krok rozrzucone po całym Starym Mieście (znowu - wzorowo odbudowanym) kolej­ ne tablice upamiętniające powstanie warszawskie. N a koniec z tego wszystkiego zataczaliśmy się jak we śnie. Galeria Z A R , gdzie w ciągu dnia instalowaliśmy wystawę, także była znamienna, ale w inny spo­ sób. Jej szefem był pewien zasłużony oficer, chyba kawalerzysta (nosił jeździeckie buty z cholewami). N a szczęście pojawiał się rzadko. Jego podwładni mówili nam, że nieustannie coś załatwia, i wykonywali przy tym znaczący gest: podobno tam, „na górze”. Towarzysze z ambasady czechosłowackiej, którzy przyszli na wernisaż, byli przerażeni i roz­ drażnieni. Przeczuwali, że nadchodzi zmierzch bogów?

Powrót do kraju był przygnębiający - w przeciwieństwie do nie­ mal ju ż wolnej Polski u nas wszystko wydawało się bezcelowe i ciem­ ne ja k o północy.

R ew ers z Biblioteki Jagiellońskiej, zim a 1991 5. K rakó w (Jacek) И Czytelnia Główna ftJ. ш ж

fat

i korty bibltol dji ■

r X ' T t г,Р'Г,?,М

I

Czytelnio Główna , sii. too ж ■Wet,- 'UhaAim. ,·— /i N1 karły

•"Wól

,---cJ*.7a+î$_

г

Л

D o Krakowa też wybraliśmy się z tatą kilka razy. Pamiętam jeden szary poranek 1 września 1979 roku, kiedy wyruszyliśmy szukać zamówione­ go noclegu przy ulicy Królowej Jadwigi, nie mając pojęcia, że ciągnie się ona co najmniej dziesięć kilometrów. A le dzięki temu po raz pierw­ szy zobaczyliśmy klasztory na brzegu Wisły, Błonia, a nad nimi fort

(7)

126 Pavel Zatloukal

na kopcu Tadeusza Kościuszki, Z powrotem do centrum, pod B ar­ bakan, dotarliśmy dokładnie w samą porę: na uroczystość obchodów czterdziestej rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej. I znow u ta niepowtarzalna Polska! Defiladzie weteranów przyglądali się attache wojskowi Anglii, Francji i U S A , ale radzieckiego - rzecz u nas niewy­ obrażalna - ani widu!

Kiedy indziej wybraliśm y się do Krakowa z żoną na W ielkanoc. Było to rok po wizycie papieża w mieście, w którym przeżył tyle lat. W jednym z klasztorów oglądaliśm y więc reportaż fotograficzny z tego wydarzenia i zauważyliśmy, że na jednym ze zdjęć z w ielkie­ go zgromadzenia właśnie na Błoniach było widać między innymi transparent z napisem: „Svaty otće, nezapomeń na nâs v Ceskoslo- vensku" [Ojcze Święty, nie zapomnij o nas, w Czechosłowacji]. N a zawsze zapisała się też w naszej pamięci wycieczka do klasztoru w Tyńcu. N aw et nie dostaliśm y się do środka: ju ż dużo wcześniej, przed bramą, zatrzym ał nas klęczący tłum niemal samej m łodzieży; i w ten sposób objawiła nam się w naturze kolejna z podstawowych polskich cech - mistycyzm. Kraków kojarzy mi się jednak również z salą wystawową w Bunkrze Sztuki, przyjeżdżaliśm y tu na m ię­ dzynarodowe wystawy grafiki. N a jednej z nich nagrodę otrzym ał Słow ak Jo z e f Jankovic, który dotarł do K rakow a nielegalnie - p rzy­ jaciele przemycili go w bagażniku samochodu osobowego, bo policja zabrała mu paszport. N a koniec 1991 roku ministerstwo kultury roz­ pisało konkurs na różne staże za granicą. Podczas gdy koledzy usi­ łowali dostać się na Zachód, ja poprosiłem o Kraków. Te czternaście dni spędziłem, biegając po zabytkach, mimo strasznej zimy w ybra­ łem się „do W itkiewicza” do Zakopanego, kolejny raz przeszedłem Zw ierzyniec, a chcąc zobaczyć miejsce, gdzie narodziło się słynne

Wesele, zaszedłem także do Rydlówki w Bronowicach. Poza tym

w Bibliotece Jagiellońskiej pieczołowicie robiłem wypisy z polskich książek, a zwłaszcza z czasopism z przełomu wieków, w zdumieniu zachwycając się ówczesnymi intensywnymi czesko-polskim i zw iąz­ kami kulturalnymi. I po raz pierwszy spotkałem Jacka Purchlę. Ju ż wówczas, a potem jeszcze po wielekroć i coraz bardziej, zdawałem sobie sprawę, że wiele z tego, co u nas w O łom uńcu zaczynaliśmy przeczuwać - mam na myśli podstawowy zarys kierunku rozwoju instytucji muzealnych - on ma ju ż przemyślane w imponujący spo­ sób. Z a cz ą ł stanowić dla nas jeden z punktów odniesienia w plano­ waniu programu na przyszłość. Tym bardziej że później mieliśmy

(8)

szczęście współpracować z jego M iędzynarodowym Centrum K u l­ tury i szeregiem miłych koleżanek.

Nie chodzi jednak tylko o sprawy zawodowe, zawsze znakomicie przygotowane wystawy i konferencje, ale również o „ludzki wymiar” tej instytucji, o charakterystyczną i jedyną w swoim rodzaju atmosferę panującą przy Rynku Głównym 25. O coś, co kojarzy nam się z pol­ skością w najlepszym sensie.

Z czeskiego przełożyła Jo a n n a Bakalarz 127

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przygotowanie materiałów do samodzielnej nauki oraz przygotowanie materiałów do ćwiczeń podczas lekcji (praca nauczyciela w domu);5. Przedstawienie uczniom tematu,

Ukrywanie się w Lublinie i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy Ja byłam w Zaklikowie do 42 roku, później byłam krótki czas w Lublinie, aż wyjechałam do

Pomaga nam odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstwa, dodaje odwagi, by czynić dobro, pociesza w smutku, pomaga nam kochać Boga i innych ludzi. Wytnij symbole Ducha

materiałach reklamowych czy w trakcie akcji promujących weganizm, osoby kolorowe odchodzące od spożywania produktów odzwierzęcych niejednokrotnie narażone są na zarzuty

przy zbiorze owsa, jęczmienia, nazwy odnoszące się do resztek zboża nie mogłyby być użyte w odniesieniu do zboża tak zebra­ nego.. Resztki zboża zgrabione na

Jak podkreślił SądApelacyjny w swym uzasadnieniu, odwołanie obwinionej podlega odrzuceniu z uwagi na niedo- puszczalność drogi sądowej, która wyklucza rozpatrywanie przedmioto-

Starajmy się nie udostępniać tych informacji online, zwłaszcza jeżeli nie jest to wymagane.... Zmień ustawienia

Załamki P, jeśli są pojawią się na linii izoelektrycznej (bo brak QRS-ów).. Zdarza się, że mimo iż chcieliśmy jedynie przeprowadzić diagnostykę częstoskurcz się