• Nie Znaleziono Wyników

Ukrywanie się w Lublinie i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ukrywanie się w Lublinie i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SARA GRINFELD

ur. 1923; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, Warszawa, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Żydzi, okupacja niemiecka, ukrywanie się, fałszywe dokumenty

Ukrywanie się w Lublinie i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy Ja byłam w Zaklikowie do 42 roku, później byłam krótki czas w Lublinie, aż wyjechałam do Warszawy. Ale w Lublinie się ukrywałam. Byli Polacy, którzy...

ponieważ [jak] to się nazywało, miałam dobry wygląd. Tak że ja byłam w Lublinie jakiś, ja wiem, miesiąc czy dwa.

Kiedy ja uciekałam z Lublina i szłam na stację do Lublina... jak się nazywa ta ulica, która prowadziła… Zamojska, już byłam niedaleko stacji. I matka moja jeszcze została w Lublinie, tam ktoś jej pozwolił jeszcze być u nich, Polacy. Szłam na stację i jedna z mieszkanek Lublina, która okazało się, że podczas wojny zrobiła się Ukrainką... [To była] Polka właściwie, ale sobie przypomniała podczas okupacji, że warto być Ukrainką, bo dostawali na kartki więcej żywności. Ona z pochodzenia Ukrainka była, a Ukraińcy mieli dużo tych przywilejów u Niemców. To ta Ukrainka powiedziała, ponieważ ja tak wyglądam i mówię dobrze po polsku, ona mnie zawiezie do Warszawy i tam mnie ustali u jednej rodziny, z którymi ona handluje. Ona w Lubelszczyźnie zakupowała towar, to była rąbanka i tytoń, i to wozili do Warszawy do dużego miasta i na tym dobrze zarabiali. Ale jak ich złapali w pociągu... na stacjach byli żandarmi i łapali tych wszystkich przemytników. Łapali i wsadzali ich albo do obozu trochę na pracę, albo nawet wysyłali do obozu koncentracyjnego. Ale ponieważ oni dobrze na tym zarabiali, to oni ryzykowali, szczególnie kobiety. I jedna z tych kobiet zabrała mnie z Lublina do Warszawy. Bo ona, ta Ukrainka, jeździła dwa, trzy razy w tygodniu, żeby zarobić pieniądze. I ja pojechałam z nią. I tak się dostałam w 42 roku w grudniu do Warszawy. I teraz się zaczęły dwa lata Warszawy. Ona mnie tam dała do jakiejś rodziny, jak się nazywa druga część Warszawy? Warszawa jest i Praga. Na Pradze. I tam był dom taki, trzy bramy, dom za domem. Przechodziło się przez trzy bramy i to był dom... wszyscy byli szabrownicy. Znaczy... szabrownicy chyba pan nie wie co to jest, to jest wojenne słowo. I tam oni handlowali. I tam stawali ci wszyscy, te wszystkie kobiety, które jeździły na wieś. Przywoziły masło, ser, jajka,

(2)

rąbankę, różne, różne takie rzeczy ze wsi. I nie wolno było tym handlować, to one to przewoziły, narażały swoje życie na to. I przywoziły to do dużego miasta i tam sprzedawały. I ci byli z takiej rodziny, że sobie dokupiły jeszcze parę morgów ziemi na wsi za te pieniądze, za te handlujące pieniądze.

Data i miejsce nagrania 2006-12-05, Ramat Gan

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Jarosław Grzyb

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I tam dowiedzieliśmy się, że ta rodzina z moją ciotką przeszła jeszcze dalej na Pragę, już prawie, jak się nazywało to miejsce nie pamiętam, bo ich dom zbombardowali.. I

Potem przez te lata, które byłam w Warszawie na aryjskiej stronie, jak jechałam tramwajem do tatusia w niedzielę, [to] zawsze twarzą do okna, nigdy nie siadałam, szukałam

Już tego dużego getta nie było, bo było już wysiedlenie, zostało tylko małe getto, gdzie się pracowało.. Ja jakieś parę dni siedziałam w więzieniu na policji i wiedziałam,

Głód był, ale gdzie tylko mogłam, tam jadłam – ten okres, kiedy byłam w getcie i jak wyszłam z getta, nim przyjechałam do Niemiec – co tylko oczy widziały i mogłam

Postanawiają, że nie możemy jechać ze stacji kolejowej z Lublina, ale żeby wsiąść do pociągu koło Lublina i ja jadę z jakąś Polką, a matka oddzielnie.. Wyrzucają mnie

A ja dowodu osobistego nie miałam, ja miałam tą metrykę, to on zabrał tą metrykę i powiedział: „Jak pociąg się zatrzyma w Warszawie, pani się zgłosi do mnie”..

Bo tam gdzie był przechowywany, zabrali mu wszystko i dali mu truciznę na szczury i on zgłosił się sam właśnie w Siedliszczach.. Ja to i tak opowiadam pokrótce, bo trudno, trudno

To było w 1945 roku, pamiętam że wtedy jeśli gdzieś chciało się wyjechać trzeba było mieć przy sobie takie zaświadczenie kim się jest, gdzie się urodziło itd..