122
R ecenzjezdecydow anie idiograficzny i przypom ina niekiedy książką telefoniczną, pełną n azw isk, imion, ty tu łó w i dat, w najlepszym zaś razie są to przeglądy poświęcone dziejom poszczególnych dyscyplin.
P r z y w szystkich niedostatkach, p ró by „up roblem atyzow an ia” historii n au ki m ają tę p rzynajm niej zaletę, że starają się uchwycić ogó ln e linie ro z w o jo w e um ysłowego doskon alenia się człowieka. Jeżeli historia m a kształcić um ysł, a nie ty lk o obciążać pamięć, to ulepszanie w y k ła d u pow inno polegać n a selektyw n ej elim inacji m ateriału erud ycyjnego, nie zaś na d opisyw aniu la w in o w o n arastający ch in fo rm a c ji n a temat n o w y ch osiągnięć uczonych lu b n o w y ch o dk ryć fak tograficznych autora.
P ro blem to nie n ow y, bo już przed niem al trzystom a laty Leibniz, zastanaw iając się nad kłopotam i w y n ik ający m i z konieczności syntetycznego o p raco w y w an ia wciąż narastającego m ateriału erudycyjnego, pisał słynne słow a, że „rozrastając się, nauki u le g a ją skróceniu” (les sciences s’abrègent en s’augmentant). O w pozorny paradoks tłum aczył on tym, że w m iarę d ok onyw ania kolejnych odkryć p ra w d y n au kow e stają się, coraz bard ziej uniw ersalne, a poprzednie opinie spadają do ro li przyczyn k ó w ; w sku tek tego wszystko, co tw ierd zili nasi poprzednicy, będzie m ożna z czasem zred u k o w ać do kilk u ogólnych twierdzeń.
Choć sp ra w a n ie jest tak prosta, ja k się w ó w czas w y d a w a ło , to jedn ak zasad nicza tendencja w y d a je się słuszna, choćby dlatego, że d aje odp o w ied ź na zagadnie n ie ujęte w tytule ro zw ażań Leibniza, który pisał n a iten tem at w ro z p raw ie: Discours touchant la m éthode de la certitude et l’art d’in ven ter pou r finir les disputes et pour faire en peu de tem ps des grands progrès. Jeśli w ięc historia nauki, dyscyplina m ło
da, lecz obciążona bagażem historii tout court, m a poczynić — ja k chciał L eibn iz — „ w ielk ie postępy w krótkim czasie” , p ow in n a zerw ać z ciągle jeszcze przeważnie
tradycyjnym sposobem trak tow an ia większości problem atyki.
N ie znaczy to oczywiście, że historię n au ki należy „zdepersonalizow ać” . A także n ie znaczy, że opracow ania cząstkowe albo, jak się je zazw yczaj nazyw a, „p rzy - czynkarskie” są bezw artościo w e — za w ierają b o w iem często w ie lk i ładu n ek kon kretnych in fo rm acji o ro zw oju zasadniczych p ro ble m ów epoki. Chodzi natomiast o to, a b y i biografie, i w szelkie przyczynki w iązać ściśle z p ro blem atyk ą ogólną, której zadaniem pow inno być syntetyczne o p racow yw an ie m o ty w ó w przewodnich intelektualnego ro z w o ju ludzkości.
Jeżeli chce się u w oln ić historię nauki od p rzeżuw ania znanych fa k tó w lu b pię trzenia w nieskończoność przyczynków, trzeba ją u jm o w ać w łaśn ie w taki sposób, w jak i — z m niejszym lu b w iększym powodzeniem — starają się to czynić autorzy om ów ionych tu d w óch w y b o ró w tekstów. Stąd, jak sądzę, p łynie w a g a obu tych o p racow ań dla re fle k sji n a tem at jednego, lecz za to kapitalnego p ro blem u: historii nauki jak o dyscypliny, której zadanie p olega n a przedstaw ieniu d ziejów um ysłu dążącego do o d k ry w an ia p raw d y, służącej doskonaleniu św iata rzeczy i ludzi.
Waldem ar Voisé
E d w a rd A le x a n d e r P a r s o n s, The A lexandrian L ibra ry — G lo r y of the H e l lenic World. Its Rise, A ntiquities and Destruction. 3 w yd; A m e ric a n E lsevier P u blishers Co., N e w Y o r k 1967, ss. X I I + 468, tabl. 6, m ap 5, ilustr., bibliogr.
N a w stępie chciałabym poświęcić kilk a słó w au torow i książki, u łatw i to b o w ie m —- jak sądzę — ocenę jego pracy.
E d w a rd A le x a n d e r Parsons (1878— 1902) urodził się w N o w y m O rlean ie; ukończył m in . K olegiu m Jezuickie i P o łu d n io w y U n iw ersytet Loyoli. Tego ro d z a ju w y k ształ cenie dało m u d o b rą znajomość łaciny i greki oraz solidne zręby w ie d zy klasycznej. P r a w n ik z zaw odu, bibliofil, b ib lio g ra f i m iłośnik sztuki z upodobania, a po
trosze i historyk, Parsons pisał dużo; ale m oże w ła śn ie ze w zg lę d u n a szeroki zakres zainteresow ań rozpraszał się w pracy pisarskiej, stąd jego twórczość m ia ła charakter n a ogół p rz y c z y n k a rs k i1.
W długim i p racow itym życiu P a rson s b y ł m.in. pracow n ikiem B iblioteki P u blicznej w N o w y m O rleanie, kustoszem Stanow ego M u ze u m L u iz ja n y , w y k ła d o w c ą un iw ersytetów . S p ra w o w a ł fu n k cję prezesa A m e ry k ań sk iego T o w a rz y s tw a B ib lio graficznego, b y ł ak tyw nym członkiem kilk u to w arzy stw n a u k o w y ch o charakterze humanistycznym. N ie m ożna pom inąć m ilczeniem jego w sp ó łp racy z w y d a w n ic tw e m Encyclopaedia Britannica.
Parson s grom adził m ateriały do swoich p rac przez całe życie; u jego schyłku stw orzył fu n d a cję B iblioth eca Pa rso n sian a i o fia ro w a ł ją rodziinneimu m iastu; zbiory te za w ierają ok. 50 000 w o lu m in ó w , sk ład ają sio n a nie — oprócz dzieł w spółczes nych — cymelia, cenne dokum enty i w sp a n iałe okazy d aw n y ch o p r a w książkow ych. B a g a ż eru d y c ji zebranej przez ponad półwiecze u ła tw ił au to ro w i opracow anie dzieła, które by ło niejako k la m rą zam yk ającą jego tw ó rc z ą działalność zn aw cy i m iłośnika kultury, w szczególności k u ltury antycznej. W ch w ili p u b lik a c ji The A l e xandrian L ibra ry Parsons liczył 74 lata. W y d a n e w 1952 r. w L o n d y n ie dzieło m iało w tymże ro k u drugie w y d a n ie; trzecie w ydan ie, w 1967 r. w N o w y m Jorku, ukazało się już po śm ierci autora.
Jak w iadom o, zalążkiem B iblio teki A le k sa n d ry jsk ie j założonej p rzy m uzeum A le k san d ry jsk im b y ła biblio teka Arystotelesa, k o lek c ja o charakterze — ja k byśm y dziś określili — encyklopedycznym ; w iększość uczonych będących członkami M u ze um w y w o d z iła się spośród perypatetyków , którzy kontynuow ali trad yc je m istrza i w bad an iach d aw ali p rzew agę naukom ścisłym.
Czym b y ło M u ze u m A lek san d ry jsk ie? A b y na to odpowiedzieć, posłużę się cyta tą z P arsonsa:
....M uzeum , uw ażane — w najszerszym znaczeniu tego w y ra z u — za un iw ersytet H ellad y a raczej św iata hellenistycznego, o bejm ow a ło nie tylko sypialnie, refektarze i w spóln e sale jadalne, k rużgank i i zaciszne zakątki uk ryte w ś ró d kolum n, przezna czone do odpoczynku lu b kontem placji, audytoria, w k tó ry ch w y k ła d a n o filozofię albo nauki ścisłe lu b też re cyto w an o klasycznych p oetów i historyków , ogrody: bo ta niczny i zoologiczny, służące studiom n ad flo rą i fau n ą; lecz przede w szystk im M u zeum udostępniało zarów no sw ym u p rz y w ilejo w an ym członkom, jak przybyszom — uczonym z całego św iata n iepo rów n an e zasoby pierw szy ch p ra w d z iw y c h zbiorów p ło d ó w m yśli oraz dokum entów, a zarazem n ajw ię k szy ch zbiorów , jak ie zostały ze brane w starożytności: B ibliotekę A le k s a n d ry jsk ą ” '(s. 70).
T a k w ię c M uzeum stanowiło prototyp akadem ii nauki, połączonej zarazem z w y ż szą uczelnią, z instytutami badaw czym i, kiero w an ym i przez uczonych w ie lk ie j m ia ry, i z w sp a n iałą biblioteką, liczącą w szczytow ej fazie r o z w o ju ponad siedem set ty sięcy w olu m inów . M u ze u m w r a z z B iblioteką -było ponadto n ieja k o nieustającym kongresem 'uczonych, z których stu diów i d yskusji p o w s ta w a ły p o d w a lin y nauki nowożytnej.
Przechodzę teraz do sam ej Biblioteki A le k sa n d ry jsk ie j, oddając znow u głos auto ro w i książki:
1 B ib lio g ra fia p u blik a cji P arso n sa zaw iera następujące k o lejn e pozycje: Shake speare’s Place in U niversal Letters (1916); English as a W orld L itter at ure (1916); The Latin C ity (1921); Stones of R eim s (19i22); Dante A ligh ieri (1924); M e m o ria l of Cardi nal M e rcie r (1926); The N o b le A r t of Printing (1940); 500 Yea rs of Printing (1940); Jean Laffitte in the W ar of 1812. Th e Diplom atic Story (1941); The L etter of R. L. L ivingston —• Louisiana Purchase (1943); O ld French O pera House. History of Opera in N e w Orleans (1944); The A lexandrian L ibra ry (1952); Original Letters of R obert R. Livingston (1953); The Confessions of a Southern B ibliophile (1961).
124
R ecenzje„Tu, w dziesięciu w ielk ich salach, gdzie w zd łuż w yniosłych ścian b y ły ustaw io ne ogrom ne regały, p on um erow ane i opatrzone odpow iednim i napisami, m ieściły się nieprzeliczone rękopisy zaw ierające m ądrość, wiedzę, w iadom ości nagrom adzone dzię ki helleńskiem u geniuszowi. K a ż d a z dziesięciu sal b y ła przeznaczona dla w y d z ie lo nego działu, w e d łu g przyjętej zasady dziesięciu d ziałów w ie d zy helleńskiej, ja k to u jm o w a ł Katalog literatury greckiej Kallimacha, czyli k atalog zbiorów B iblioteki A le k san d ry jsk ie j, słynne Pinakes (Ta blice). Z ow ych sal korzystali uczeni w tok u studiów o charakterze ogólnym, choć istniały też mniejsze pomieszczenia dla poszcze gólnych osób lu b zespołów prow adzących studia specjalne” {s. 71).
W tej olbrzym iej bibliotece zajm ow ano się n ie 'tylko obsłu giw an iem uczonych, lecz ró w n ież o pracow yw an o katalogi działowe, zaw ierające sui generis b iblio grafie adnotow ane — krótkie streszczenia i ocenę poszczególnych dzieł, a także dane bio graficzne odnoszące się do ich au torów ; przygo tow yw an o n aw e t to, co nazw alibyśm y biblio grafiam i rozum ow anym i — tzn. Kanony, zaw ierają ce w yselekcjonow ane, n a j bardziej w arto ściow e pozycje z danej dziedziny wiedzy.
P ró cz tego pracow nicy Biblioteki, oczywiście przy w sp ółp racy uczonych, re d a g o w a li krytyczne w y d a n ia d aw n ych autorów klasycznych, m.in. np. Dzieła zebrane Homera.
M o n o g rafia Parsonsa The Alexandrian L ibra ry jest podzielona na cztery księgi. W pierw szej autor opisuje biblioteki greckie; sięga d o n ajd aw n iejszych czasów, za trzym ując się dłużej nad biblioteką P e rg a m o n u oraz Antiochii. W księdze d ru g iej Parsons o pow iada historie» p ow stania miasta A leksan d rii.
W ła ś c iw y temat rozpoczyna się dopiero w trzeciej księdze. D o w ia d u je m y się z niej, jak z in ic ja ty w y Ptolem eusza I, hojnego i m ądrego w ład c y w spieranego radam i D em etriusza z Faleronu, p ow staje M uzeum i w ślad za tym B iblioteka, a raczej d w ie biblioteki: B ru ch ejon i Serapejon.
D u żo m iejsca poświęca autor kolejnym dyrektorom B iblioteki A le k san d ry jsk ie j, a zw łaszcza pierw szem u z nich, w spom nianem u Dem etriuszow i z Faleronu. B y ł to m ąż stanu (przez dziesięć la t b y ł w ielk orząd cą A ten ), filozof, m ów ca, k rytyk lite racki, utalentow an y pisarz, obdarzon y przy tym zarów no zdolnościami organizacyj nym i, ja k i urokiem osobistym.
N astępnie Parson s uk azu je fachow ą, techniczną stronę działalności B iblioteki A le k san d ry jsk ie j. G d y o m a w ia proces grom adzenia zbio ró w bibliotecznych — ja k k o l w iek stw ierdza, że hojny w ła d c a nie szczędził talen tów na ich zakup — p rzedstaw ia rów nież dość oryginalny, choć nieco ryzyk ow n y sposób przysparzania zasobów b i bliotecznych. Otóż Ptolem eusz Soter zarządził re k w iro w a n ie ręk opisów zn ajdujących siQ na okrętach za w ijają cy ch do A le k san d rii; oryginał zatrzym yw ano, a w łaścicielo w i zw racano kopię przepisaną przez Skrybów, zatrudnionych w Bibliotece.
D a le j autor ośw ietla m etody o p ra c o w y w a n ia zasobów bibliotecznych, tj. k a ta logow an ie i klasyfikację, oraz prace bibliograficzne. O so bn y rozdział jest pośw ię cony pracom zw iązanym z w y d a w n ictw am i krytycznym i dzieł d aw nych autorów i opraco w yw an iem biblio grafii selekcyjnych.
K sięg a czw arta zaw iera opis tragicznych losów B iblio te k i A le k sa n d ry jsk ie j i jej stopniowej zagłady, począwszy od w izyty Juliusza Cezara, poprzez w andalizm fa n a tycznych chrześcijan, aż do n ajaz d u A ra b ó w , którzy ostatecznie zniszczyli ten n a j w spanialszy w dziejach św iata pom nik kultury.
P u b lik ac ję Parson sa uzup ełniają: obszerna biblio grafia, k ilk a estetycznych ilu stracji a pięć m ap, a także trzy aneksy:
P ierw szy z nich zaw iera fragm ent pracy arabskiego historyka i filologa, G e rg y Z a y d a n a (1861— 1914), w którym uzasadnia on obszernie w e rs ję o ostatecznym znisz
w swych p racach o tym okresie nie w sp o m in ają o spaleniu B ibliotek i A le k s a n d ry j skiej; trzeci zaś — kom entarze chrześcijańskich i m uzułm ańskich p isarzy z okresu pohellenistycznego na temat losu księgozbioru B iblioteki A le k s a n d ry jsk ie j i m iasta A leksand rii.
The A lexan drian Libra ry jest dziełem o p racow anym w sposób n iezw y k le sum ien n y i szczegółowy. Św iad czy o tym choćby zgrom adzona biblio grafia, za w ierają ca ponad 'tysiąc pozycji... Z analizy tej b ib lio grafii w y n ik a jedn ak, że p rac p ośw ięco nych w yłączn ie Bibliotece A le k sa n d ry jsk ie j w w iek ach X I X i X X ukazało się za led w ie piętnaście, a z tych — tylko cztery w bieżącym w ieku, w latach: 1917, 1922, 1925 oraz w 1952 r. praca Parson sa 2.
A b y zrozum ieć przyczyny tak szczupłej lite ratu ry na tak in teresujący temat, m usim y sobie uprzytomnić, że w o bec całkow itej zagłady B iblioteki grom adzenie m a te ria łó w do p ośw ięconej je j pracy m onograficznej jest niezm iernie żmudne. W y starczy powiedzieć, że nie m ożna n aw e t zlokalizow ać w dzisiejszej A le k sa n d rii siedziby tego ogniska k u ltury śródziem nom orskiej; co Więcej, nie zach o w ały się żadne źródła z epoki, dotyczące B iblioteki. Toteż rtrzeba iście benedyktyńskiej cierp li wości i dociekliwości, a b y ze źródeł wtórnych, fragm en tów , u łam k ó w i w zm ian ek zre konstruow ać je j p asjonu jący obraz. Cechy te n ie w ą tp liw ie posiadał Parsons.
M etody pracy autora opierały się n a supozycjach, hipotezach, dom ysłach, a do źródeł, które b y je potw ierdzały, podchodził z re ze rw ą i w ie lk ą dozą krytycyzm u. Parsons starał się udokum entow ać każdy szczegół odpow iednim i cytatami, p od ając zw y k le k ilk a źródeł. B y ł zresztą w tym szczęśliwym położeniu, że w ie le z p od a nych w b ib lio g ra fii m ate ria łó w m ia ł n a własność. W ie lk ą pom ocą słu żyła m u do b ra znajom ość języ k ó w klasycznych i historii starożytnej o raz na pew n o — zam iło w an ie do tematu. Toteż udało m u się, nie ty lk o zgrom adzić i p rzek on yw ająco p r z e kazać ogrom ną sumę wiadom ości, ale także odtworzyć w ie rn ie scenerię i klim at epoki.
Parsons b y ł ponadto obdarzony talentem n arracyjn y m ; dow odem są choćby n ie zmiernie sugestyw n e opisy — uczty w y d a n e j przez K le o p a trę n a cześć C ezera oraz ich w spólnej w iz y ty w Bibliotece A le k san d ry jsk ie j.
K siążk a P arso n sa w nosi d w ie n ow e koncepcje historyczne. P ie rw sz a z nich to przypisyw anie ro li założyciela B iblioteki A le k sa n d ry jsk ie j-P to le m e u sz o w i I S o te - row i, protoplaście d y n a stii3, a nie — ja k dotychczas przew ażnie m niem ano — jego synow i Ptolem euszow i II.
2 O m aw ian ą książkę P arso n sa (1 w y d.) posiada w Polsce k ilk a bibliotek (m.in. B iblioteka N a ro d o w a , B iblioteka P A N i U n iw ersy teck a w W a rs z a w ie ); z pozosta łych czternastu prac, o których m ow a, dostępna w k ra ju , o ile w iem , jest jedynie: F. W . R i t s c h 1, Die alexandrinischen Bibliotheken unter den ersten Ptolem äern. B reslau 1838 { w Bibliotece Z a k ła d u N aro d ow e go im. Ossolińskich w e W ro c ła w iu ).
3 Z godnie z koncepcją Parsonsa, z podaniem jego dzieła w kluczow ej b ib lio g ra fii przedmiotu, p rzedstaw ia historię B iblioteki A le k sa n d ry jsk ie j p od staw o w a syntetycz na Histoire de la science pod red. M . D au m asa (P a ris 1957); tak samo — p od staw o w a szczegółowa H istoire générale des sciences pod red. R. T aton a (t. 1, P a ris 1957) oraz polski skrypt un iw ersytecki: M . U k ł e j s k a , Zarys rozw oju nauki i je j organizacji. Cz. 1. W a rs z a w a 1963 (szkoda tylko, że do n az w isk a Parson sa w Bibliografii w k r a d ł się tam błą d ). Stanow isko to p rzejęły ró w n ież ostatnie w y d a n ia w ie lk ich encyk lo pedii: Larousse, Encyclopaedia Britannica, The Encyclopaedia Am ericana. Brockhaus natomiast utrzym ał starą koncepcję. W W ielk iej encyklopedii pow szechnej P W N w haśle Biblioteka A leksandryjska (t. 1, W a rs z a w a 1962) jako założyciela M u zeum i Biblioteki p od an o Ptolem eusza II, a w t. 7 tej Encyklopedii (M u z e u m A lek sa n d ry j skie) i w t. 9 (P tolem eu sz I S oter) podano Ptolem eusza I, bez jak iego k o lw iek w y ja śnienia sprzeczności in form acji (choć w ystarczyło zasygnalizow ać sporność kwestii, jeśli re d ak cja u w a ża ją n a d a l za sporną), co użytkow nika tych trzech haseł p o w ią z a nych n aw zajem odsyłaczami — w najlepszym w y p a d k u — zapew n e nieco dziwi.
126
R ecen zjeD ru g a koncepcja dotyczy s p ra w c ó w zniszczenia B iblioteki. W iększość źródeł, ja k rów nież in fo rm acji encyklopedycznych w y m ien ia jak o spraw cę p ierw szych znacznych zniszczeń Juliusza C ezara. Parsons natom iast utrzym uje, że Cezar, człow iek w ie l kiej kultury, a przy tym sam pisarz, n igd y b y ich św iad om ie nie spow odow ał. W e d łu g Parsonsa, po w izycie C ezara i K leo p atry w B ibliotece A le k sa n d ry jsk ie j hojna w ładczy n i o fia ro w ała dostojnem u gościowi w ie le niezm iernie cennych dzieł, które załadow ano n a rzym ski okręt; tymczasem, jak wiadom o, w A le k san d rii w y b u c h ł groźny bunt skierow any p rzeciw C e z a ro w i i K leopatrze, w o b e c czego C ezar w y d a ł sw ym legionistom rozkaz spalenia o k rę tó w egipskich zn ajd ujący ch się w porcie; od nich jedn ak pożoga przeniosła się n a flotę rzym ską; w takich w łaśn ie okolicznościach spłonęły także p od arow an e rękopisy.
Pa rso n s 'twierdzi rów nież, że straty poniesione przez B ibliotekę za sp ra w ą fa n a tycznych chrześcijan z patriarchą T eofilem n a -czele nie b y ły ta k dotkliw e, jak poda je w ie lu autorów. D opiero z chwilą n ajaz d u A ra b ó w , tj. w ViII w ., nastąpiła ostatecz na zagłada zbiorów. P o w o łu je się on m.in. n a źródła arabskie i przytacza w zm ianki z pism A b d a l-L a t ifa oraz A li ib n a l-K iftie go . W e d łu g ioh relacji, gdy w ład z ę objął A m r ibn a l-A s , w ó d z arabski (człow iek zreszftą w ykształcony i ku ltu raln y), zw rócił się z zapytaniem do k a lifa O rnara, co należy uczynić ze zbioram i B iblioteki A le k s a n dryjsk iej. Fanatyczny w ła d c a odpow iedział n a to : „Jeżeli ich treść zgodna jest z K s ię gą A lla h a (K ora n em ), m ożem y się bez nich obejść... Jeżeli za w ie ra ją coś sprzecznego z K sięg ą A lla h a , nie m a potrzeby zachow ania ich. Idź w ięc i zniszcz je” i(s. 392). W strz ąsają cy jest opis, ja k przez sześć m iesięcy płonęły bezcenne m anuskrypty w łaźniach publicznych Aleksandrii...
N ale ży podkreślić, że podczas gdy Svend D ah l w Dziejach książki (p rzerab ia nych i uzupełnianych przez siebie do 1960 r.) utrzym uje, iż zbiory B iblioteki A le k sa n d ry jsk iej spłonęły częściowo w czasie w izyty Juliusza C ezara a dzieła ostatecznego zniszczenia dokonali chrześcijanie w I V w., i nie w spom ina ani słow em o ro li A r a b ó w 4 — to Józef G ryc z ju ż w 1949 r., a w ięc n a w e t przed Parsonsem , podał, iż S e ra - p ejon „uległo ostatecznej zagładzie przez A r a b ó w pod kalifem O m arem ” 5.
W iększość współczesnych autorów p od aje w w ątp liw o ść w e r s ję o sm utnej roli A r a b ó w w dziele ostatecznej zagłady B iblioteki. N iem n iej zarów no tok dowodzeń, jak i cytaty przytoczone przez P arso n sa w y d a ją się raczej przekonyw ające. W k a ż dym razie — kw estia pozostaje n ad al otwarta.
Reasum ując, książka Parson sa jest n iew ątp liw ie pozycją w artościow ą. L ek tu ra jej przynosi pożytek nie tylko biblio lo gow i, ale i znawcy ku ltury antycznej, history k o w i nauki, a wreszcie każdem u czytelnikowi, którem u nieobce są sp raw y kultury. Jeżeli w ziąć pod u w agę, że w języku polskim — poza broszu rą M ieczysław a P o p ła w sk ieg o M uzeum , czyli K rólew skie Tow arzystw o N auk i Literatury (L u b lin 1946), dotyczącą raczej M uzeum niż Biblioteki A le k san d ry jsk ie j, potrak tow anej tam raczej m arginesow o — nie m a żadnej pozycji w y daw n iczej, w całości poświęconej temu tem atowi, to w y d a je się, iż przełożenie p ra c y P arso n sa n a język polski w istot ny sposób w zbogaciłoby piśm iennictwo z zakresu tak bibliologii, ja k historii nauki, a historii akadem ii n au k w szczególności.
M aria Skuratowicz
* T a k samo W E P P W N .
5 J. G r y c z , Historia bibliotek w zarysie. W a rs z a w a 1949, s. 17. Podobnie, ale już z pow ołaniem się n a Parsonsa, in fo rm u ją cytowane w p rzypisie 3 francu sk ie powszechne historie nauki oraz — z zastrzeżeniami — Zarys M . U k lejsk iej.