• Nie Znaleziono Wyników

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji materializmu historycznego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Plechanow i Bernstein a problem interpretacji materializmu historycznego"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S N I C O L A I C O P E R N I C I

F I L O Z O F I A V I I I — N A U K I H U M A N IS T Y C Z N O -S P O Ł E C Z N E — Z E S Z Y T 152 — 1984

Zakład, Filozofii

Józef Pawlak

PLECHANOW I BERNSTEIN A PROBLEM INTERPRETACJI MATERIALIZMU HISTORYCZNEGO

Z a r y s t r e ś c i . Bernsteinow ska interpretacja m aterializm u historycznego oraz ogólnofilozoficznych założeń m arksizmu. Plechanow o filozoficznych przesłankach teorii K. Marksa. M aterialistyczne pojm ow anie dziejów w ujęciu Plechanow a.

Książka Edwarda B ernsteina Przesłanki socjalizmu i zadania socjalde­ m okracji (1899) n ie tylko odbiła się głośnym echem w socjaldemokracji niemieckiej, ale również w międzynarodowym ruchu robotniczym. Jednym z pierw szych m yślicieli socjalistycznych, k tó ry wobec B ernsteina zajął krytyczne stanowisko, był Jerzy Plechanow. M ając n a uwadze arty k u ły B ernsteina zamieszczone na łamach pisana „Die Neue Zeit” Plechanow pisał w liście do K autsky’ego: „Jeżeli B ernstein m a rację w swych pró­ bach krytycznych, to można zapytać: cóż więc zoistanie z poglądów filo­ zoficznych i socjalistycznych naszych nauczycieli? Co pozostanie z socja­ lizmu? I dopraw dy trzeba b y było odpowiedzieć: niewiele. Albo raczej: absolutnie nic” 1.

W okresie, gdy B ernstein przystąpił do „analitycznego badania” teorii M arksa, Plechanow miał już za sobą poważny filozoficzny dorobek oraz ustaloną pozycję w międzynarodowym ruchu socjalistycznym. Uchodził on za myśliciela ortodoksyjnego, a więc uznającego integralność i niepod­ ważalność teorii M arksa i E ng elsa2. W swych artykułach polemicznych zdecydowanie pirzeciwsitawił się bernsteinowskiej rew izji marksizm u, stwierdzając, że ta k daleko posunięta k ry ty k a jest zjaw iskiem szkodli­ wym, godzącym w podstaw y teoretyczne ruchu robotniczego. W niniej­ szej pracy nie będę analizował całokształtu polemiki Plechanowa z B ern­ steinem, lecz ograniczę się do przedstaw ienia poglądów Obu myślicieli na istotę m aterializm u historycznego oraz jego filozoficznych przesłanek.

1 L iteratu rn oe n asledie G. V. Plechanova, t. 5, M oskwa 1938, s. 261.

* Por. J. P l e c h a n o w , P o d sta w o w e zagadnienia m arksizm u , Warszawai 1949, s. 5.

(3)

BERNSTEINOWSKA INTERPRETACJA MATERIALIZMU HISTORYCZNEGO

W latach dziewięćdziesiątych XIX stulecia wzrosło zainteresowanie m aterializm em historycznym 3. Zjawisko to związane było z coraz b ar­ dziej um acniającym się przekonaniem, że m aterialistyczne pojmowanie dziejów, obok doktryny ekonomicznej, stanow i centralny składnik teorii marksowskiej. Powyższy punkt widzenia podzielał także Bernstein, gdy zainicjował kry ty k ę założeń teoretycznych marksizmu.

W Przesłankach socjalizmu i zadaniach socjaldemokracji Bernstein stwierdził, iż „najważniejszą częścią fundam entu m arksizm u, zasadniczym praw em obejm ującym cały system — jest specyficzna filozofia historii, która nosi nazwę m aterialistycznego pojmowania dziejów” i . Dlatego też badania nad prawdziwością teorii M arksa należy rozpocząć od pytania, czy m aterialistyczne pojm owanie dziejów posiada przypisyw ane m u zna­ czenie i w jakim stopniu.

B ernstein słusznie zauważył, że problem prawdziwości m aterializm u historycznego jest ściśle związany z kw estią konieczności dziejo w ej5. Zgodnie z filozofią m aterialistyczną „ruch m aterii odbywa się według praw określanych przez konieczność” e. Skoro ruch m aterii determ inuje również kształtow anie się idei i aktów woli, przeto wszelkie zjawiska pod­ porządkowane są nieodwracalnej konieczności.

„M aterialista — pisał B ernstein — to ikalwin bez Boga. Nie w ierzy on w żadne przeznaczenie, ale za to w ierzy i w ierzyć musi, że wszystko, co

8 Por. M. W a l d e n b e r g , P ie rw sze sp o ry w o kół m ateria listyczn eg o p o jm o w a ­

nia d zie jó w , Historyka, t. 8, 1978, s. 5 i n. W latach dziewięćdziesiątych X IX w. po­

jaw iły się następujące prace z dziedziny m aterializm u historycznego. W 1893 r. F. M e h r i n g opublikował rozprawę pt. O m aterializm ie h isto ryczn ym (był to do­ datek do jego książki Die Lesing-Legende), a J. P l e c h a n o w w ydąw ał sukcesyw nie sw e książki i artykuły: P rzy czy n e k do zagadnienia ro zw o ju m on istyczn ego po jm o ­

w an ia d zie jó w (1895), B eiträge zu r G eschichte des M aterialism u s (1896), O m ateria- U styczn ym pojm ow aniu d zie jó w (1897), O roli je d n o stk i w historii (1898). W 1895 r.

ukazuje się praca A. L a b r i o 1 i, K u u pam iętnieniu „M anifestu kom unistycznego", a w rok później rozprawa O m aterializm ie h istoryczn ym . Kilka w ażnych artyku­ łó w opublikował K. K a u t s k y , m.in. Was w ill und kann die m aterialistisch e Ge­

schichtsauffassung leisten? (1899) i U topistisch er und m a terialistisch er M arxism us

(1899). P ojaw iły się rów nież pierw sze książki uczonych, którzy n ie b yli m arksistami: P. B a r t h a , Die G eschichtsphilosophie H egels und d er H egelienner bis auf M arx

und H artm ann (1890) i Die sogenannte m aterialistisch e G eschichtsphilosophie (1896),

R. S t a m m l e r a , W irtsch aft und R ech t nach d er m aterialistisch en G eschichtsauf­

fassung. Eine sozialphilosophische U ntersuchung (1895), T. M a s a r y k a , Die ph ilo­ sophischen und soziologischen G rundlagen des M arxism us (1899).

4 E. B e r n s t e i n , P rzesłan ki socjalizm u i zadania socjaln ej dem okracji, Lwów 1901, s. 6.

s Por. ibid., s. 7. • Ibid., s. 7.

(4)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., 69

staje się od dowolnego m om entu, jest już określone a priori w arunkam i i. Stosunkiem wzajemnie działających sił” 7.

Rozciągnięcie zasad m aterializm u na proces dziejowy oznacza uznanie konieczności historycznej. Dla m aterialistów ważną kw estią jest w y ja­ śnienie, w jaki sposób urzeczywistnia się konieczność historyczna i jakie czynniki w historii odgryw ają rolę decydującą. B ernstein uważał, że na pytanie to odpowiedział M arks w przedmiowie do P rzyczynku do k r y ty k i ekonom ii politycznej. Jego zdaniem w tekście ty m zaw arta jest skrajnie determ inistyczna in terp retacja zjawisk społecznych. W yraża się ona w ra ­ dykalnym przeciwstawieniu „świadomości” i „bytu”, tak, iż nasuwa się wniosek, że ludzie traktow ani są tu jako narzędzia konieczności histo­ rycznej. Równie determ inistyczna wizja procesu dziejowego zarysowana je st w przedm owie do pierwszego tom u Kapitału, w której mówi się o tendencjach działających i urzeczywistniających się z żelazną koniecz­ nością 8.

W okresie późniejszym — podkreśla Bernstein — tw órcy marksizmu złagodzili swój p u n k t widzenia. Engels, za zgodą Marksa, stwierdził w „A nty-D ühringu”, że „ostatniej przyczyny” zm ian społecznych i prze­ w rotów politycznych należy szukać nie w świadomości ludzi, ale w zmia­ nach sposobu produkcji i wymiany. Sformułowanie „ostatnia przyczyna” wskazuje, że istnieją przyczyny innego rodzaju i że im więcej ich jest, tym bardziej ulega ograniczeniu podstawowa siła sprawcza procesu dzie­ jowego. W tej sytuacji przewidywanie przyszłego kierunku rozwoju spo­ łecznego wymagałoby dokładnej znajomości wszystkich przyczyn. O nie­ dopuszczalności jednostronnie determ inistycznej in terpretacji dziejów zda­ wał sobie sprawę Engels, o czym świadczy fakt, że w późniejszych p ra ­ cach, a zwłaszcza w listach o m aterializm ie h istorycznym 9 jeszcze baîr- dziej ograniczył znaczenie czynnika ekonomicznego, pisząc: „rozwój po­ lityczny, praw ny, filozoficzny, religijny, literacki i artystyczny opiera się na ekonomicznym. Jednakże w szystkie reagują na siebie w zajem nie i na swą ekonomiczną podstaw ę” 10.

Powyższą wypowiedź Engelsa B ernstein tra k tu je jako* uzasadnienie tezy, że o przebiegu procesu historycznego decyduje wiele różnych „czyn­ ników ”. Wielość · krzyżujących się sił i tendencji u trudnia rozpoznanie

7 Ibid., s. 7—8. 8 Por. ibid., s. 10.

s Bernstein m iał tu na m yśli dwa listy Engelsa opublikowane w piśm ie „Sozia­ listischer A kadem iker” : listy do J. Blocha datowany 21—22 września 1890 r., oraz list do Starkenburga, datowany 25 stycznia 1894 r.

10 E. B e r n s t e i n, op. cit., s. 11. Bernstein uważa, że twórcy każdej now ej teorii naukowej z początku form ułują i uzasadniają jej zasadnicze tezy w sposób apo­ dyktyczny i z dużą przesadą. Dopiero później interpretują ją w sposób bardziej w yważony. Tak rzecz się m iała z m aterialistycznym pojm ow aniem dziejów.

(5)

czynnika decydującego u . Jeżeli twierdzimy, że rozwój ekonomiczny sta­ nowi podstawę życia społecznego, to m am y ma m yśli okoliczność, iż p rzy ­ czyny czysto ekonomiczne tw orzą jedynie w arunki dla pojawiania się określonych idei. Sam proces upowszechniania się tych idei, jak i fotrmy ich przejaw iania się zależne są od współdziałania całego szeregu p rzy ­ czyn. Im większy w pływ na rozwój społeczeństwa m ają czynniki poza­ ekonomiczne, tym bardziej zmienia się siła konieczności h isto ry c zn ej12. Zdaniem B ernsteina zjawisko to związane jest ze stale pogłębiającą się znajomością praw rozwoju ekonomicznego, co umożliwia coraz skutecz­ niejsze kierowanie procesami gospodarczymi. W sensie teoretycznym spo­ łeczeństwo jest dziś m niej zależne od czynnika ekonomicznego niż w po­ przednich okresach historycznych, jednakże sprzeczność między in tere­ sem jednostkowym i ogólnym spraw ia, że ta potencjalna niezależność nie może słać się rzeczywistością. W m iarę rozw oju społeczeństwa interes ogólny stopniowo zdobywa przewagę nad interesem partykularnym , dzię­ ki czemu osłabieniu ulega panow anie elem entarnych sił ekonomiczych. O siągnięty pod koniec XIX w. poziom rozwo ju sil w ytw órczych Bernstein traktow ał jako niezbywalną przesłankę większej niż kiedykolw iek nie­ zależności czynników ideologicznych. Postęp ekonomiczny spraw ił, że „że­ lazna konieczność dziejowa uległa ograniczeniu” 13.

Bemustern zajął również stanowisko w spraw ie nazwy m arksow skie j teorii społeczeństwa. Uznał on, iż najlepszym określeniem, oddającym istotę owej teorii, byłołby „ekonomiczne pojm owanie dziejów”. Koncepcja M arksa w inna nazywać się „ekonomiczną” n ie dlatego, że przyw iązuje jedynie wagę do działania sił czysto ekonomicznych, ale dlatego, iż spo­ sób produkcji zawsze tw orzy podstawę wielkich ruchów społecznych, określając niezbędne w arunki ich przejaw iania się. N atom iast nazw a „m aterialistyczne pojmowanie dziejów” w yw ołuje uprzedzenia związane ze słowem „m aterializm ”. W edług B ernsteina m aterializm tradycyjny jest doktryną skrajnie determ inistyczną, natom iast m aterialistyczne poj­ mowanie dziejów z determ inizm em nie m a nic wspólngo, jako że nie przyznaje podstawie ekonomicznej bezwzględnie decydującego w pływ u n a ukształtow anie i rozwój społeczeństwa M.

Powyższe tw ierdzenie w ym aga choćby krótkiego kom entarza. Otóż 11 E. B e r n s t e i n , op. cit., s. 15.

1! Por. ibid., s. 16.

14 Na tej podstaw ie Bernstein twierdzi: „Obecnie m aterialistyczne pojm ow anie dziejów ma inne sform ułow anie niż to, jakie dali m u pierw otnie jego tw órcy” (ibid., s. 18).

14 Por. ibid., s. 21—22. O kreślenie „ekonom iczne pojm ow anie dziejów ” („mate­ rializm ekonom iczny”) stosow ali m.in. P. Lafargue, K. K elles-K rauz, a w R osji — P. Struw e i M. Michajłowski.

(6)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., Tl

B ernstein odróżniał pojęcie przy czynowości, które, jak słusznie zazna­ czył, nie może być kwestionowane, i pojęcie determ inizm u. Uważał on, że dete/rminizm zastosowany do historii stanowi podstawę in terpretacji fatalistycznej. Jeżeli zatem nie chcemy traktow ać dziejów jako> procesu, k tó ry dokonuje się z bezw arunkow ą koniecznością, to musim y przyznać, iż wszelkie prognozy odnoszące się do przyszłości społeczeństwa m ają je­ dynie w artość relatyw ną 15. O statnie dwa zdania w skazują, że dla B ern­ steina uznanie determ im zm u było równoznaczne z negacją jakiegokolwiek wpływu człowieka na bieg dziejów. Rację m ieli więc ci oponenci, którzy wskazywali na jego słabe kom petencje w dziedzinie filozofii.

Poglądy B ernsteina przedstawione w Przesłankach socjalizmu... na­ suw ają przypuszczenie, że akceptował on tę w ykładnię m aterialistycznego pojm owania dziejów, k tó ra skonkretyzowana jest w e wspom nianych w y­ żej listach Engelsa. Bernstein, stw ierdzając, iż proces historyczny jest następstem współdziałania wielu czynników, był przeciw nikiem wszelkich rozwiązań monistycznych. M ając n a m yśli książkę Plechanowa P rzyczyn ­ k i do historii m aterializm u (1896), podkreślał, że p rzy ję ta w niej zasada monizmu jest nie tylko świadectwem uproszczonego pode jścia do skompli­ kowanej problem atyki społecznej, ale stanow i pow rót do pierw otnej, zm o­ dyfikowanej później przez twórców m arksizm u, in terp retacji dziejów 16. Bernstein ustosunkował się również krytycznie do koncepcji gnoseolo- gicznej marksizmu. Idąc śladem K. S ch m id ta17 tw ierdził, że m aterializm nie różni się zasadniczo od'idealizm u ty pu heglowskiego, gdyż oba te kie­ ru n k i uznają tezę o tożsamości m yślenia i bytu, chociaż czynią to opiera­ jąc się na odm iennych przesłankach teoretycznych. M aterialiści popełnia­ ją tu oczywisty błąd, gdyż z jedimej stromy uznają istnienie m aterialnej „rzeczy samej w isobie”, a więc bytu niezależnego od podm iotu poznające­ go, a z drugiej stro n y zapewniają, że poznanie dociera do owej transcen­ dentnej rzeczywistości. W ten sposób popadają w sprzeczność, któ rej n ie są w stanie rozwiązać. Uporczywe utożsam ianie przez m aterialistów świa­ ta zjawisk i św iata rzeczy w skazuje, iż pozostają oni w kręgu dawnej m etafizyki, a więc koncepcji, k tó ra została definityw nie przezwyciężona przez K anta. Dlatego też — podkreśla B ernstein — „nowsi m aterialiści” podobnie jak większość najw ybitniejszych współczesnych przyrodoznaw- ców stoją zdecydowanie na gruncie filozofii K anta.

15 Por. E. B e r n s t e i n , D ie N o tw en d ig k eit in N atu r und G eschichte, Die Neue Zeit, R. 12, t. 2, s. 4.

18 Zob. t e n ż e , P rzesła n k i socjalizm u i zadania socjaln ej dem okracji, s. 13.

17 Bernstein wykorzystał tu dwie publikacje K. S c h m i d t a : artykuł Ein neues Buch ü ber die m a teria listisch e G eschichtsauffassung (artykuł stanowi! krytyczne omówienie książki Plechanowa P rzy c zy n k i do historii m aterializm u ) i recenzję książ­ ki K r o n e n b e r g a , K an t, sein Leben und seine Lehre.

(7)

Bernstein uważał, że najbardziej jaskraw ym przejaw em m yślenia m e­ tafizycznego w m arksizm ie jest dialektyka. M arks i Engels, tworząc m a­ terialistyczne pojm owanie dziejów, naw iązali bezpośrednio do dialektyki heglowskiej. Metodę tę ujm owali jednak inaczej niż autor Fenomenologii ducha. Jeżeli Hegel traktow ał dialektykę jako samodzielny rozwój pojęć, to dla tw órców m arksizm u ru ch pojęć stanowił odzwieciedlenie ruchu rzeczywistego świata. Mimo tej zasadniczej różnicy posługiwanie się przez nich m etodą dialektyczną 'kryło w sobie w ielkie niebezpieczeństwo, zwią­ zane z widoczną tendencją do podporządkowywania rzeczywistości sche­ matom m yślenia dialektycznego. Na ten fakt zw racał uwagę F. A. Lan­ ge, gdy pisał, że „podobnie jak w życiu pojedynczego człowieka, tak i w historii rozwój nie dokonywa się ani tak lekko, ani tak radykalnie, ani z tak ą precyzją, ani tak symetrycznie, jak to w ygląda w spekulatyw - nej konstrukcji” 18.

O 'słuszności tego ostrzeżenia świadczy według B ernsteina fakt, że w Manifeście kom u nistycznym M arks i Engels dowodzili, iż w Niemczech rew olucja burżuazyjna, przy danym stopniu rozwoju proletariatu i przy rozw iniętych form ach cywilizacji, może stać się „preludium dla rew olucji proletariackiej” 19. To historyczne złudzenie byłoby, zwłaszcza u Marksa jako w ybitnego uczonego, zupełnie niewytłum aczalne, gdyby nie uwzględ­ nić zgubnego w pływ u dialektyki heglowskiej, od której autorzy M anifestu nie zdołali uwolnić się do końca życia. Dzięki schematom dialektyki to, co d la swego urzeczywistnienia (przew rót socjalistyczny) w ym agało w alki całych pokoleń, jawiło się im jako bezpośredni produkt przew rotu burżu- azyjnego. O problem atyczności wspom nianej prognozy świadczy okolicz­ ność, że już po dwóch latach M arks i Engels byli zmuszeni wskazywać swym przeciwnikom w „Związku K om unistów ” na „nierozwinięte form y niemieckiego p ro letariatu ” i protestować przeciwko deifikacji tego poję­ cia. U schyłku życia Engels otw arcie przyznał się do błędu, jaki wspólnie z M arksem popełnił przy ocenie czasu niezbędnego dla przeobrażeń rewo­ lucyjnych w Niemczech i w Europie. Jednakże myśliciel ten nie przepro­ wadził rew izji m aterialistycznego pojm owania dziejów. G dyby to uczy­ nił, m usiałby odrzucić dialektykę, któ ra była źródłem w ielu błędnych prognoz historycznych,, i ty m samym nadać te j teorii ściśle naukow y cha­ rakter. Uogólniając swoje krytyczne rozważania, B ernstein stwierdził, że dialektyka była „zdradzieckim elem entem ” w teorii M arksa i Engelsa, ele­ mentem, k tó ry utru dn iał konsekw entne badanie rzeczywistości.

B ernstein przeprow adził również k ryty k ę markisowskiej teorii a k u ­ mulacji. Teorię tę interpretow ał zresztą w sposób w yraźnie uproszczony,

18 Por. E. B e r n s t e i n , P rzestan ki socjalizm u i zadania socjaln ej dem okracji, s. 36—37.

(8)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., 73 twierdząc, że zgodnie z koncepcją M arksa w m iarę uprzemysłowienia i koncentracji produkcji liczba kapitalistów będzie się stopniowo zm niej­ szać, drobni producenci ulegną z czasem proletaryzacji, a społeczeństwo rozpadnie się na dwie przeeiw stwne klasy: klasę właścicieli środków produkcji i klasę najem nych pracowników. Tymczasem, zauważył Bern­ stein, badania ekonomiczne wykazują, że koncentracja przem ysłu wcale nie powoduje koncentracji własności. Dane statystyczne dowodzą, iż w najbardziej rozw iniętych krajach kapitlistycznych liczba właścicieli w zrasta, a nie maleje. Zjawisko to B ernstein tłum aczył rozwojem akcyj­ nych form własności. Jednocześnie podkreślał, że stale postępujący wzrost produkcji umożliwia kapitalistom przeznaczać coraz większą część pro­ duktu społecznego na płace dla robotników. Widoczny wzrost dobrobytu proletariatu podważa tezę o jego system atycznym ubożeniu. Tendencja ta prowadzi do łagodzenia sprzeczności klasow ych20. Zanika więc siła spo­ łeczna zdolna do urzeczywistnienia socjalizmu na drodze rew olucji i dy­ k ta tu ry proletariatu. W tej sytuacji jedyną skuteczną metodą w prow a­ dzenia socjalizmu są według Bernesteina stopniowe reform y społeczne. Istotę rewizjonizmu B ernsteina najlepiej oddaje tw ierdzenie powtórzone za H erm anem Cohenem: ruch jest w szystkim — cel niczym.

Zbieżność powyższej konkluzji bynajm niej nie oznacza, że stanowiska obu myślicieli były identyczne. Cohen sądził, że socjalizm jest problem em etycznym, a nie ekonomicznym. Społeczeństwo socjalistyczne, które rozu­ miał jako „więź między jednostkam i etycznym i”, gdzie człowiek jest celem, a nie środkiem, było dla niego ideą regulatyw ną. Idea ta, przy zachowa­ niu istniejących stru k tu r ekonomicznych, nigdy nie będzie mogła być w pełni urzeczywistniona. W związku z ty m nie cel jest najważniejszy, ale ruch, który przybliża społeczeństwo do socjalizmu. Natomiast B ern­ stein interpretow ał wspom nianą tezę w ten sposób, że cel, o który walczy proletariat, nie tylko określany jest przez teorię, ale również przez inte­ res tej klasy. Dlatego też w doktrynie socjalistycznej mieści się pewien elem ent utopijności. Utopijność nie świadczy bynajm niej o niemożliwości urzeczywistnienia socjalizmu drogą stopniowych reform . Sygnalizuje ona jedynie fakt, iż uzasadnienie takiego celu nie m a czysto naukowego cha­ rakteru.

Plechanow zetknął się z rewizjonizmem jeszcze przed krytycznym w ystąpieniem Bernsteina. P iotr Struw e, w swej głośnej książce Uwagi krytyczn e na tem at ekonomicznego rozw oju Rosji (1894), odrzucił teorię krachu kapitalizm u (Zusamenbruchstheoriß) i tezę o zubożeniu proleta­ riatu (Verelendungstheorie). Traktując m aterializm historyczny jako

so-20 Zagadnienie to szerzej omawia Z. K l u z a - W o ł o s i e w i c z , Teoria rozw oju kap ita lizm u w dysk u sja ch socjaldem okracji n iem ieckiej 1891—1914, Warszawa 1963, rozdz. II.

(9)

cjologię naukow ą jednocześnie podkreślał, że teoria ta nie m a jeszcze filo­ zoficznego uzasadnienia 21. Zdaniem Struw ego zasadniczą cechą socjologii marksowskiej otok historyzm u jeist obiektywizm. Obiektywizm M arksa w ynika z faktu, że swe tw ierdzenia opiera on n a faktach em pirycznych, a prognozę rozwoju społeczeństwa ujm uje jako „konieczny, prawidłowy rezu ltat przeszłości i teraźniejszości” 2a. Tak rozum ianą naukowość socjo­ logii Struw e całkowicie aprobował, przy czym jego obiektywizm, u jaw ­ niający się w badaniach nad kapitalizm em w Rosji, prowadził, na co zwracał uwagę Lenin, do apologii tej form acji (społecznej.

Pod koniec la t dzewięćdziesiątych Struw e, zapewne pod w yraźnym w pływ em Bernsteina, wzmocnił swój krytycyzm wobec teorii socjologicz­ nej Marksa. W obszernej rozpraw ie Die Marxische Theorie der sozialen E ntw icklung (1899) ojpublikowanej w niemieckim czasopiśmie „Archiv fü r soziale Gesetzgebung u n d S tatistik” snuł rozważania o tej części m a­ terializm u historycznego, która stosuje się do zagadnienia przejścia od kapitalizm u do socjalizmu. Struw e przyznał, że w pierw szej połowie X IX w. istniały w Europie Zachodniej tendencje, które m iały istotne zna­ czenie dla ukształtow ania się marksowskiej koncepcji socjalizmu: postę­ pujący proces zubożenia proletariatu, szybki rozwój sił wytwórczych, rew o- » lucyjne zryw y klasy robotniczej. Błąd autora Kapitału polegał na uzna­ niu tezy, że tendencje te doprowadzą do przew rotu socjalistycznego. Tego rodzaju konkluzja nie m iała wystarczająogo uzasadnienia23. M arksow­ skiej teorii rew olucji socjalistycznej Struw e przeciwstawił ewolucyjny p u nk t widzenia w socjologii. Zgodnie z jego istanoiwi^kiem istota rozwoju społecznego polega na tym , że sprzeczności, drążące formację kapitalistycz­ ną We wczesnym okresie jej rozwoju, ulegają w yraźnem u złagodzeniu w jej fazie dojrzałej. Fakt ten spraw ia, iż socjalizm pojawi się w wyniku naturalnej ewolucji ustroju kapitalistycznego, a nie na skutek gwałtow­ nego przew rotu ekonomicznego i politycznego.

PLECHANOW O FILOZOFICZNYCH PRZESŁANKACH MARKSIZMU

W pierw szym arty ku le Plechanowa skierowanym przeciwko rewizjo^ nizinowi, a zatytułow anym Bernstein a m aterializm problem atyka filozo­ ficzna została potraktow ana jako pierwszoplanowa. P un k tem w yjścia jego 21 Struw e m iał tu na m yśli teorię poznania marksizmu. T w ierdził on, że dopóki „m aterializm ekonom iczny” nie zostanie oparty na założeniach filozofii neokantow - skiej, dopóty n ie będzie m iał odpowiedniej podbudowy filozoficznej (por. P. S t r u-

V e, Na ra zn ye te m y (1893— 1901). S bornik sta tiej, Petersburg 1902, s. 5).

22 Por. t e n ż e , K ritië esk ie za m e tk i ob ekon om iceskom ra zw itii Rossii, P e ­ tersburg 1894, s. 68.

28 Por. t e n ż e , Die M arxische Theorie der sozialen E n tw icklung, Archiv fur soziale Gesetzgebung und Statistik, t. 14, z. 5, 1899, s. 62.

(10)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji... 75 polemiki z Bernsteinem było założenie, że m aterialistyczne pojmowanie dziejów to tylko część teorii naukow ej M arksa i Engelsa. Nie m niej waż­ nym jej składnikiem jest określona koncepcja filozofii24.

Plechanow niezm iennie stał na stanowisku, iż m aterializm stanowi podstawę filozoficzną marksizmu. K ierunek ten, w brew temu, co głoszą socjaldemokratyczni zwolennicy neokantyzm u, nie jest produktem m yśle­ nia metafizycznego, lecz w ynikiem naukow ej refleksji n ad rzeczywisto­ ścią. Dlatego też radykalne .przeciwstawienie neokantyzmu, jako filozofii krytycznej, dogmatycznemu m aterializm owi — n ie znajduje racjonalnego uzasadnienia. Powołując się n a swe wcześniejsze prace, a zwłaszcza n a P rzyczyn ki do historii m aterializm u, Plechanow dowodził, że w ybitni przedstawiciele filozofii oświecenia w sw ym poglądzie n a istotę m aterii byli bliscy kaniow skiej koncepcji „rzeczy samej w sobie”. Przytaczam dwie spośród w ielu cytowanych przez Plechanowa wypowiedzi: „Nie zna­ m y wcale — pisał Holbach — istoty ani praw dziw ej n atu ry m aterii, choć potrafim y poznać niektóre jej własności i cechy po sposobie w jaki na nas działa” 25; „Istota duszy człowieka i zw ierząt — tw ierdził La M et­ trie — jest nam nieznana i pozostanie n a zawsze nieznana, podobnie jak istota m aterii i ciała...” 26

Powyższe wypowiedzi Plechanow traktow ał jako oczywisty dowód błędności przekonania Bernsteina, że po Kancie m aterializm może fun­ kcjonować tylko jako doktryna metafizyczna.

Stosunek Plechanowa do K anta był niew ątpliw ie am biwalentny. Z jednej strony głosił on, że w płaszczyźnie ontologicznej istnieje w y­ raźna zbieżność między m aterializm em i kantyzm em , gdyż oba te kierunki zgodnie uznają, iż rzeczywistość („rzecz sam a w sobie”) istnieje nieza­ leżnie od podmiotu, a z drugiej strony wskazywał n a sprzeczności tkw iące immanemtnie w filozofii transcendentalnej K anta. Sprzeczności ty ch nie będę w ty m m iejscu omawiał choćby z tego względu, że Plechanow n ie przeprowadził głębszej analizy tego zagadnienia, ograniczając się raczej do prezentacji poglądów takich autorów jak: F. Jacobi, K. Lasswitz, F. Überweg, E. Zeller. Zwrócę natom iast uwagę na jego stosunek do kan- towskiej „rzeczy sam ej w sobie” . Otóż Plechanow z naciskiem podkreślał, iż w K rytyce czystego rozum u (1781) K ant ujm ował „rzecz sam ą w

so-** Por. C ant p rze c iw K a n to w i c z y li te sta m e n t du ch ow y p. B ernsteina, [w:] P rze­ ciw rew izjo n izm o w i. W ybór a rty k u łó w , Warszawa 1958 s. 55. W P o d sta w o w yc h za ­ gadnieniach m arksizm u , Warszawa 1949, s. 5—6, Plechanow wyróżnił obok materia­ lizmu historycznego i ekonomii politycznej materializm jako integralny składnik światopoglądu Marksa.

2* H o l b a c h , S y ste m p rzy ro d y , t. 2, Warszawa 1957, s. 131.

u La M e t t r i e , T raite de l’am e, [w:] O eu vres philosophiques d e M onsieur de la M ettrie, t. 1, Amsterdam 1764, s. 83 i 87 — cyt. wg J. P l e c h a n o w , B ern stein a m aterializm , [w:] P rze ciw rew izjo n izm o w i, s. Il;

(11)

bie” jako pojęcie graniczne, którem u nie odpowiada żadna rzeczywistość transcendentna wobec świadomości, natom iast w Prolegomenach (1783), jak również w drugim w ydaniu K rytyki... dal bardziej realistyczne okre­ ślenie tego pojęcia, stw ierdzając, iż „rzecz sama w sobie” jest niezależnym od nas źródłem wrażeń zm ysłow ych27. O zmianie stanowiska K anta świad­ czy fakt, że protestow ał on przeciwko traktow aniu filozofii transcenden­ talnej jaiko teorii idealistycznej.

Plechanow wyróżniał dwa sposoby przezwyciężenia dualizmu K anta, tj. dualizm u intelektu i zmysłowości, noumenów i fenomenów. Można więc odrzucić pojęcie „rzeczy samej w sobie” rozumianej realistycznie i zbu­ dować ty m sam ym bardziej konsekw entną teorię. Tak właśnie postąpił Fichte, a w ślad za nim neokantyści m arburscy, którzy usunęli z filozofii K anta elem enty m aterializm u, przekształcając „rzecz samą w sobie” w pojęcie regulatyw ne, w cel do którego zmierza poznanie. Ale w w yniku tak pomyślanej redukcji zajęli oni stanowisko idealizmu subiektywnego. Z drugiej strony można „rzecz samą w sobie” potraktow ać jako b yt realnie istniejący, jako źródło w rażeń zmysłowych, odrzucając jedno­ cześnie kaniowski aprioryzm i angostycyzm — jednym słowem zaaikcepto- wać podstawowe tezy m aterializm u. Taką metodę postępowania obrał Plechanow, gdy w (polemice z Bernsteinem i Schm idtem definiował po­ jęcie m aterii za pomocą term inu „rzecz sama w sobie” 28. Rzeczywistość, która w filozofii transcendentalnej znajduje się poza sferą doświadczenia, w jego ujęciu staje się bytem m aterialnym i poznaw alnym za pośred­ nictwem w rażeń zmysłowych.

Podjęta przez Plechanowa próba m aterialistycznej in terp retacji filozo­ fii K anta opiera się na dość kruchych podstawach, między innym i nie uwzględnia ona roli, jaką w poznaniu zmysłowym pełnią aprioryczne for­ m y czasu i przestrzeni. Na niedopuszczalność tak dowolnej interpretacji poglądów autora K r y ty k i czystego rozum u w skazuje Tadeusz Szczurkie­ wicz: „Za m ało zwraca ®ię uwagi na oczywisty fakt, że »wrażenie«, k tó ­ rego w arunkiem subiektywnego doświadczenia jest aprioryczna form a czasu i przestrzeni, a więc »wrażenie« per se, nie m ające w ym iaru cza­ sowego i przestrzennego, jest czymś zgoła innym niż psychologiczne ro ­ zumienie »wrażenia« przez em piryków. K antow skie »wrażenie«,

pozba-17 Por. J. P l e c h a n o w , K on rad S ch m idt p rze c iw K a rolow i M arksow i i F ry­

d ery k o w i E ngelsowi, [w:] P rzeciw rew izjo n izm o w i, s. 110— 111.

îs „W przeciw ień stw ie do »ducha« — pisze Plechanow — »materią« nazyw a się to, co działając na nasze organy zm ysłow e w yw ołuje w nas takie lub inne w raże­ nia. A co m ianow icie oddziaływa na nasze organy zm ysłowe? Na pytanie to ra­ zem z K antem odpowiadam: rzecz sama w sobie. A zatem m aterią jest nic innego, jak całokształt rzeczy sam ych w sobie, ponieważ rzeczy te są źródłem naszych w ra­ żeń” (G. V. P l e c h a n o v , JeSco raz m aterializtn , Iw:] Izbran n ye filosofskie p ro-

(12)

P lechanow 1 Ëêrnstein a problem interpretacji... Π

wionę form y »czasu i przestrzeni«, jest czymś absolutnie nie w yobrażal- nym i nie poznawalnym w stopniu nieporównywalnie większym niż nie poznawalna i nie dostrzegalna »pierwsza materia« A rystotelesa (prote hyle)” 29.

W ystępując w obronie m aterializm u Plechanow cytował głównie przedstawicieli francuskiego oświecenia, a z myślicieli XIX w. — F euer­ bacha. Nie odwoływał się natom iast, na co zwrócił uwagę A. Bogdanow, do dorobku teoretycznego M arksa i E n g elsa30. Taki sposób ekspozycji filozofii m aterialistycznej nie był jednak spraw ą przypadkową. Rzecz w tym , że Plechanow nie dostrzegał istotnych różnic między podstawo­ wymi założeniami filozofii M arksa a odpowiednimi poglądami m ateria­ listów Okresu oświecenia. Uważał on, że filozofia La M ettriego, Holbacha, Helwecjusza, a nadto Feuerbacha stanowiła rodzaj apinozizmu. Wszy­ scy w ymieniem myśliciele zdołali przezwyciężyć dualizm m aterii i ducha, stając na gruncie konsekwentnego monizmu i determim zmu. Ale punlkt widzenia spinozizmu, wyzwolony przez Feuerbacha od teolo­ gicznego obciążenia, przyjęli również tw órcy marksizmu, gdy zerwali z idealizmem heglowskim. Wobec tego — pisze Plechanow — „spinozizm M arksa-Engelsa był w łaśnie najnowszym m ateralizm em ” 31.

Skłonność Plechanowa do zacierania różnic między onkologicznymi i gnoseologicznymi założeniami M arksa oraz stanowiskiem jego poprzed­ ników najw yraźniej ujaw niła się przy analizowaniu poglądów Feuerba­ cha. Otóż Plechanow podkreślał, że zasadnicze przesłanki feuerbachow- skiego m aterializm u sitały się „trw ałą częścią składową filozofii M arksa— Engelsa” 32. Dlatego też marksowskie T ezy o Feuerbachu bynajm niej nie podważają filozoficznych podstaw doktryny Feuerbacha, lecz wnoszą do nich niezbędne popraw ki, które uw ypuklają czynną rolę podmiotu wo­ bec otaczającej rzeczywistości. Natom iast istotne różnice między M arksem i Feuerbachem ujaw niają się — zdaniem Plechanowa — w odmiennym interpretow aniu procesu historycznego. W tej dziedzinie M arks musiał iść własną dirogą, gdyż koncepcja Feuerbacha nie w ykraczała poza horyzont teoretyczny filozofii oświecenia.

Spór Plechanowa z Bernsteinem na tem at m iejsca dialektyki w syste­ mie poglądów filozoficznych M arksa m iał szczególnie ostry charakter. W obszernym artykule Cant przeciwko K antow i Plechanow sformułował sizereg argum entów , które m iały wykazać bezpodstawność stanowiska, ja ­ kie w tej kw estii zajmował Bernstein.

29 T. S z c z u r k i e w i c z , R ecenzja (maszynopis powielony), Poznań 1982, B i­ blioteka Zakładu Filozofii UMK, s. 2.

s» p or. a . B o g d a n o v , E m piriom onizm , t. 3, Moskva 1905, s. X —XI. 31 J. P l e c h a n o w , P o d sta w o w e zagadnienia m arksizm u , s. 14. » Por. ibid., s. 14— 15. 1

(13)

Plechanow rozpoczął od słusznej uwagi, że beornsteinowska k ry ty k a me­ tody dialektycznej świadczy o m iernych kom petencjach autora Przesłanek socjalizmu... w dziedzinie filozofii, a zwłaszcza w odniesieniu do> system u Hegla. Powierzchowna znajomość heglizmu sprawiła, że B ernstein dialek­ tykę po prostu odrzucił, trak tu jąc ją jako elem ent utrudniający ade­ kw atne poznanie zjawisk społecznych.

Plechanow nie kwestionował faktu, że M arks przeceniał tempo rozwo­ ju historycznego, zwłaszcza w odniesieniu do społeczeństwa kapitalistycz­ nego 3S. N atom iast stanowczo odrzucił tw ierdzenie Bernsteina, jakoby źródłem tej błędnej prognozy była dialektyka. W Przesłankach socja­ lizmu... — zauważył Plechanow — nie znajdziemy ani jednego rzetelnego argum entu, k tó ry w ykazyw ałby bezzasadność dialektyki, poiza uwagą: marksowska w izja przeobrażeń rew olucyjnych w Europie Zachodniej w m niejszym stopniu opierała się n a faktach empirycznych, a w w ięk­ szym n a oderw anych schematach heglowskiej dialëktyki. Form ułując taki zarzut B ernstein naw et n ie podejrzewał, że postulow ana przez niego za­ sada formalnologiczna „ tak —ta k ” i „nie—nie” (zamiast „tak—n ie” i „nie— ta k ”) n ie bardzo nadaje się do badania skom plikowanych zjawisk spo­ łecznych i przyrodniczych. Swą m yśl Plechanow w yjaśnia na przykładzie. Podstawę wszystkich zjawisk przyrody — podkreśla on — stanowi ruch m aterii. Ale ruch jest procesem w ew nętrznie sprzecznym. Sprzecz­ ność w yraża się w tym (Plechanow naw iązuje tu do H egla oraz w pew nej mierze do E n gelsa34), że „poruszające się ciało znajduje się w danym miejscu i jednocześnie nie znajduje się w nim ” 3S. Jesit to niepodważalny dowód o niezbędności „logiki sprzeczności”. Dopóki m am y do czynienia z ruchem m aterii, z procesem staw ania się — dopóty m usim y posługiwać się zasadami m yślenia dialektycznego. S ytuacja ulega zasadniczej zm ia­ nie, gdy Obiektem poznania stają się względnie trw ałe związki cząsteczek m aterii, które nazyw am y przedmiotami, ciałam i itp. W ty m w ypadku obowiązani jesteśm y respektować praw a logiki form alnej.

„Podobnie jak spoczynek — pisze Plechanow — jest poszczególnym przypadkiem ruchu, tak rów nież myślenie podług założeń logiki form al­ nej (zgodnie z »podstawowymi prawami« myślenia) jest poszczególnym przypadkiem m yślenia dialektycznego” 36.

** Por. J. P l e c h a n o w , Cant p rzeciw K a n to w i c z y li te sta m e n t du ch ow y p. B ernsteina, [w:] P rze ciw rew izjo n izm o w i, s. 68—69.

*· I. N a r s k i twierdzi, że „Plechanow poszedł bezkrytycznie śladem Hegla w rozumieniu sprzeczności ruchu mechanicznego” (D ialektyczn a sprzeczność i logika poznania, Warszawa 1980, s. 146).

35 G. V. P 1 e c h a η o V , P redisïo vie perevodàïka ko 2-m u izdan iju broêury F. Engelsa „L udvig Feuerbach i koniec klassiöeskoj n em eckoj filosofii, [w:] Izbran - nye..., t. 3, s. 78.

(14)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., 79

Plechanow, zdając sobie sprawę z ryzykowności powyższego sformu­ łowania, dodał, że „w pew nych graniach” praw a logiki form alnej dają siię zastosować również do ruchu. W granicach tych znajdują się przypadki przejścia jednego rodzaju ru chu w inny (np. ruchu mechanicznego w ciepło). Ten rodzaj ruchu jest albo ciepłem, albo ruchem mechanicz­ nym. W ynika stąd, że dialektyka nie odrzuca logiki form alnej, lecz po­ zbawia tę ostatnią absolutnego znaczenia.

W swych arty kułach krytycznych Plechanow silnie uw ypuklił klasowe tło rewizjonizimu. W szczególności dał w yraz przekonaniu, że negatyw ny stosunek Bernsteina do dialektyki był ściśle związany z odrzuceniem przez niego rew olucji społecznej jako drogi do socjalizmu. M arksowską koncepcję rew olucji B ernstein zastąpił teorią ewolucyjnego rozwoju spo­ łeczeństwa. Jednakże uznanie takiej teorii w ym agałoby — zdaniem Ple- chanowa — uprzedniego udowodnienia, że po pierwsze, w przyrodzie i społeczeństwie m am y w yłącznie do czynienia ze zmianami ew olucyjny­ mi, po drugie, przeistaczanie się zmian ilościowych w zm iany jakościowe zawsze odbywa się stopniowo. Ale taki pogląd byłby równoznaczny z wy­ paczeniem dialektycznej idei rozwoju. Zwolennicy ewolucyjnej koncepcji rozw oju przedstaw iają kw estię pow staw ania jakiegoś zjawiska tak, jak gdyby zjawisko to początkowo miało niezinaczsne, mikroskopijne rozmiary, a później stopniowo w zrastało. Natom iast zanikanie miałoby polegać na stopniowym zm niejszaniu się przedm iotu, dopóki nie stanie się on zupeł­ nie niewidoczny. Tak rozum iana zasada rozwoju — podkreśla Plecha­ now — mało ma wspólnego z dialektyką, a proces staw ania się rzeczywi­ stości przekształca w czystą iluzję, o czym tak przenikliw ie mówił Hegel w Nauce logiki.

Polem ika Plechanowa z Bernsteinem na tem at m iejsca dialektyki w system ie poglądów filozoficznych M arksa nie w ykraczała poza horyzont teoretyczny literatu ry m arksistow skiej końca XIX w. Po pierwsze, P le­ chanow, podobnie jak inni teoretycy II Międzynarodówki, nie przeprow a­ dził gruntow nych badań nad dialektyką Marksa, n ie rozpoznał jej orygi­ nalnych cech, lecz ograniczał się do pew nych ogólnych char akt erysty k , któ re z powodzeniem mogły odnOsić się do m etody heglowskiej. Najczę­ ściej system atyczny w ykład dialektyki zastępował, na co zwracał uwagę Leniin w „Zeszytach filozoficznych” 37, katalogiem przykładów zaczerpnię­ tych z nauk przyrodniczych. W prawdzie Plechanow podkreślał, że istnieje zasadnicza różnica m iędzy dialektyką M arksa i dialektyką Hegla, jed­ nakże jego wypowiedzi n a ten tem at m iały charakter deklaratyw ny. Spra­ wa jest o tyle zastanaw iająca, iż zgodnie z opinią B ernsteina w łaśnie schem aty heglowskiej dialektyki m iały stanowić źródło błędnych prognoz historycznych Marksa.

(15)

Po drugie, Plechanow umieszczał dialektykę bardziej w kontekście filozofii tradycyjnej (tj. m aterializm u oświeceniowego), a w mniejszym stopniu ujmował ją jako naukę o rzeczywistości swoiście społecznej. „Pod­ stawą naszej dialektyki — pisał myśliciel — jest m aterialistyczne pojmo­ wanie przyrody” 38. W związku z tym J. Siemek twierdzi, że było to „na- turalistyezno-m etafizyezne rozumienie dialektyki” 39.

Po trzecie, zupełnie nieudane było plechanowowskie rozwiązanie stosun­ ku między logiką form alną i dialektyką, a zwłaszcza jego formuła gło­ sząca, że praw a logiki form alnej tracą swą moc w odniesieniu do ruchu. W rezultacie tak jak spoczynek jest szczególnym przypadkiem ruchu, ta'k praw a formalnologiczne są szczególnym przypadkiem praw dialekty­ ki. Pod wpływem Plechanowa ukształtow ała się w literaturze m arksistow ­ skiej dość trw ała tendencja interpretacyjna. Jednakże w czasach współ­ czesnych dominuje w śród badaczy marksistowskich przekonanie, że p ra­ wa logiki obowiązują nie tylko w tedy, gdy badam y względnie trw ałe struk tu ry , lecz także w sytuacji, gdy przedm iotem analizy są zm iany za­ chodzące w rzeczyw istości40.

O braku sprzeczności między logiką form alną i dialektyką świadczą następujące fakty': 1) dialektyczna zasada sprzeczności, zgodnie z którą rzeczywistość zmienia się, rozw ija pod w pływ em ścierania się przeciw ­ staw nych tendencji, nie podważa bynajm niej praw a sformułowanego przez Arystotelesa: „To samo nie może tem u samemu pod tym samym wzglę­ dem i w tym samym stosunku równocześnie przynależeć i nie przynale­ żeć”; 2) jeżeli w niektórych przypadkach na określone pytanie musim y odpowiedzieć „i tak i nie”, to dzieje się ta k dlatego, że poszczególne przedm ioty, na skutek zmian jakie w nich zachodzą, posiadają jalkąś cechę w pew nym czasie, mogąc jej n ie posiadać w innym m om encie41. Nie przeczy to jednak praw u logiki form alnej, zgodnie z k tórym nie można przypisywać i odmawiać jakiejś cechy danemu przedmiotowi w tym sa­ mym czasie i pod tym sâmym względem.

88 G. V. P 1 e c h a η o V, Predislove..., s. 83.

*· Por. M. J. S i e m e k , Hegel i pro b le m y filozoficznej sa m o w ied zy m arksizm u , [w:] G. L u k a c s , M iody Hegel. O pow iązaniach d ia le k ty k i z ekonom ią, W arszawa 1980, s. X X X III. Zdaniem Siem ka K. K autsky i J. Plechanow rozum ieli dialektykę jako „sWoistą odmianę tradycyjnej teorii »bytu w ogóle« [w tym wypadku oczyw i­ ście »bytu« określonego bliżej jako »materialny«], która od dawnych m etafizyk sta- tyczno-substancjalistycznych — tj. traktujących ów »byt« jako trw ałą i niezm ienną istność, czyli »substancję« — różniłaby się jedynie ujęciem dynam iczno-procesuar- nym , a w ięc tym , że rozpatrywałaby zasadniczo ten sam »byt«, lecz z innego punktu widzenia: m ianowicie w aspekcie jego ruchu, zm ienności, staw ania się, krótko m ó­ wiąc — rozwoju” (ibid., s. X X X III—XXXIV).

*<■ Por. W. K r a j e w s k i , S zkice filozoficzne, Warszawa 1963, s. 147 i п.; I. N a r- s k i , op. cit., s. 112.

(16)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., 81 Plechanow zajął również stanowisko wobec bernsteinowskiej k ry ty k i m aterialistycznej teorii poznania. Przede w szystkim odrzucił on zarzut, że materialiści, utożsam iając św iat zjaw isk i św iat „rzeczy samych w so­ bie”, są wyznawcami prym ityw nej, przedkrytycznej „teorii tożsamości”. Jego zdaniem tylko nieznajomością historii filozofii można tłumaczyć błędne i bezpodstawne wywody Bernsteina i Schmidta. Pbnoiwnie odwo­ łując się do swych studiów nad m aterialistyczną filozofią oświecenia Ple- chanow stwierdził, iż tacy myśliciele jak La M ettrie, Holbach i Helwe- cjusz, których prace ukazały się przed K ry ty k ą czystego rozum u K anta, doskonale zdawali sobie spraw ę z różnicy, jaka istnieje między wiedzą em piryczną a obiektyw ną rzeczywistością. Falkty w skazują, że kwestię poznawalności m aterii interpretow ali „całkowicie w znaczeniu K an ta” 42. Jeżeli w artykułach polemicznych skierow anych przeciwko rew izjo- nizmowi Plechanow wyeksponował ogólne założenia m ater ialistycznej teorii poznania, to w uwagach do pierwszego rosyjskiego w ydania pracy Engelsa L udw ik Feuerbach i zm ierzch klasycznej niem ieckiej filozofii (1892) skoncentrował się n a zagadnieniu stosunlku w rażeń zm ysłowych do rzeczywistości. Na ukształtow anie się jego koncepcji gnoseologicznej, którą nazwać można teorią hieroglifów, najw iększy w pływ w yw arli dwaj myśliciele: H. Helmholtz i I. M. Siecz enow. Helmholtz, powołując się na niektóre tezy kantyzm u oraz na „prawo specyficznej energii zmysłów” J. M üllera, wskazywał n a zależność w rażeń zm ysłowych od n atu ry na­ szego aparatu percepcyjnego. W spomniana zależność jest tak istotna, że w rażenia nie są odbitkam i przedmiotów, lecz jedynie symbolami, znakami cech przedmiotów. Znaki te w ystarczają do odwzorowania prawidłowości zachodzących w święcie fizycznym 43. Natom iast Sieczenow w yraźnie od­ różniał cechy przestrzenno-czasowe (w ty m w ypadku stosunek w rażeń do rzeczy wistości m a ch arakter podobieństwa) od cech pozostałych (tu rzeczona relacja w ystępuje w formie odpowiedniości, a w rażenia funkcjo­ n u ją jako znaki przedm iotów )44. Sieczenow naw iązywał niew ątpliw ie do koncepcji Helmholtza, gdy stosował pojęcie znaku w odniesieniu do cech w tórnych (barwa, dźwięk, smak) oraz gdy akcentował istnienie odlpowied- niości między w rażeniam i zmysłowymi a rzeczywistością i uznawał przez to fakt odwzorowania przez zm ysły obiektyw nej rzeczywistości.

Swe rozważania na tem at teorii poznania Plechanow zaczyna od k ry ­ ty k i kaniowskiej „rzeczy samej w sobie”. Jego zdaniem zasadniczy błąd K anta polegał na tym , że „rzecz samą w sobie” ujm ował on jako kate­

4* Por. J. P l e c h a n o w , B ern stein a m aterializm , [w:] P rze ciw rew izjon izm o- w i, s. 12.

48 Por. H. H e l m h o l t z , Die Tatsachen in d er W ahrnehm ung, Berlin 1873, s. 13. 44 Por. I. M. S e 6 e η o V , Izbran n ye filosofskie i psych ologiceskie proizveden ija,

(17)

gorię abstrakcyjną, pozbawioną jakichkolwiek konkretnych właściwości. W ten sposób autor K r y ty k i czystego rozum u stanął ha gruncie agno- stycyzmu. Przeciwstawiając się idealizmowi transcendentalnem u Plecha­ now zgodnie z Engelsem akcentował tezę o jakościowym zróżnicowaniu przedm iotów oraz ich pozna walności. Podkreślał także, że u K anta idea niepoznawalności ściśle związana jest ze swoistą konstrukcją świata, który nie może być przedm iotem percepcji zmysłowej.

Plechanow zgadzał się z tym i myślicielami, którzy uważali, iż w raże­ nia zmysłowe (np. barwy, dźwięku, smalku) nie mogą być identyfikowane z ruchem m aterii, k tó ry je wywołuje. Wprawdzie w rażenia są produkta­ mi organizacji psychofizycznej człowieka, jednakże źródłem tych w ra­ żeń jest m aterialna rzeczywistość. Miał rację Sieczenow, gdy twierdził, że „jakiekolwiek by b y ły zew nętrzne przedm ioty same w sobie niezależnie od naszej świadomości — niech nasze w rażenia tych przedm iotów będą tylko znakam i w arunkowym i — w każdym razie odczuwanemu przez nas podobieństwu i różnicy znaków odpowiada rzeczywiste podobieństwo i różnica. Innym i Słowy: podobieństwa i różnice, postrzegane przez czło­ w ieka między postrzeganym i przedmiotami, są rzeczywistymi podobień­ stwami i różnicami” 4S. Po zacytowaniu tych słów Sieczenowa Plechanow dodaje, że tego oczywistego faktu nie można podważyć, a więc nie można też mówić o niepoznawalności „rzeczy samej w sobie”.

Stanowisko Plechanowa jest więc jasne. Uznanie, iż w rażenia zmysło­ we są znakam i przedmiotów, a nie ich odbitkami, bynajm niej nie musi prowadzić db konkluzji w duchu agnostycyzmu. W rażenia te pozostają bowiem w ścisłej zależności od konkretnych stanów m aterii. Istnieje po prostu „prawidłowa odpowiedimość” między stosunkami zachodzącymi w rzeczywistości oraz ich zmysłową percepcją. „Wrażenia — powiada Plechanow — są swego rodzaju hieroglifam i doprowadzającymi do naszej świadomości to, co m a miejsce w rzeczywistości. Hieroglify nie są podobne do tych zdarzeń, które przekazują. Ale mogą one prawdziwie przekazy­ wać tak sam e zdarzenia, jalk — co jest rzeczą najw ażniejszą — te stosun­ ki, które między nim i istnieją” 46. To, że w rażenia dokładnie przekazują stosunki m iędzy przedm iotam i (Plechanow był zdania, iż poznanie sto­ sunków jest zupełnie w ystarczające dla poznania rzeczywistości, ponieważ za ich pośrednictwem uzyskujem y wiedzę o cechach rzeczy) jest spraw ­ dzalne dzięki praktyce. Jeżeli w toku prak ty ki człowiek wywołuje okre­ ślone zjawiska, to zinaCzy, że „zmusza” on „rzecz samą w sobie” do okre­ ślonego, z góry przewidzianego działania. Ale możliwość wywoływania pożądanych zjawisk jest świadectwem posiadania przez człowieka w ie­

46 G. V. P l e c h a n o v , Izbran n ye filosofskie proizveden ija, t. 1, s. 500—501. « Ibid., s. 501.

(18)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., 83 dzy obiektyw nej, umożliwiającej celowe przekształcanie otaczającego świata.

Odrzucając zarzuty Bernsteinia i Schmidta, Plechanow dawał do zro­ zumienia, że jest rzeczą niedopuszczalną traktow anie m aterializm u dia­ lektycznego jako kierunku, któ ry identyfikuje w rażenia zmysłowe z ce­ cham i przedmiotów. W artykule"' M aterializm czy ka n tyzm przytoczył On znany przykład Spencera z, sześcianem i jego cieniem na powierzchni cy­ lindra, który to przykład miał stanowić adekw atne określenie stosunku między w rażeniam i a rzeczywistością. W przykładzie Spencera cylinder symbolizuje podmiot, a sześcian przedm iot poznania. Natomiast cień rzu ­ cony przez sześcian ma powierzchnię cylindra oznaczać m,a przedstawienie. „Ten cień — podkreśla Plechanow — wcale nie przypom ina sześcianu; proste linie sześcianu są w nim zakrzywione, a płaskie powierzchnie w y­ gięte. I nie bacząc n a to każdej zmianie sześcianu będzie odpowiadać zmia­ na jego cienia” 47.

Według Plechanowa w rażenia wywbłane przez pobudzające działanie przedm iotów m aterialnych wcale nie są podobne do tych przedmiotów, nie w ystępuje tu relacja, jaka istnieje m iędzy rzeczą i jej lustrzanym od­ biciem. W arto podkreślić, że Plechanow, k ry ty k u jąc teorię odbicia, nie akceptował bez zastrzeżeń „realizm u transform ow anego” Spencera. Cho­ dziło m u jedynie o to, że poglądy gnoseologiczne angielskiego myśliciela, w granicach, w jakich je w ykorzystał, stanow iły rozwinięcie teorii pozna­ nia francuskich m aterialistów XVIII w.

Do przedstawionych wyżej poglądów Plechanowa ustosunkował się Lenin. W pracy M aterializm a em p iriokrytycyzm Lenin stwierdzał, iż hie- roglifizm naw et intepretöw äny w sposób um iarkowany, a więc uznający pełną poznawalnOść świata, jest nie do przyjęcia n a gruncie filozofii m arksistowskiej. Jego zdaniem takie pojęcie jalk „symbol”, „hieroglif” , „znak” wnoszą zupełnie niepotrzebny elem ent agnostycyzmu, osłabiając ty m samym zaufanie do w artości poznania zmysłowego 48. W prawdzie nie można staw iać zamku równości m iędzy w izerunkiem przedm iotu a samym przedmiotem, lecz czym innym jest w izerunek, czym innym zaś symbol, hieroglif.

Plechanow, biorąc pod uwagę argum entację Lenina, podjął próbę mo­ dyfikacji swej koncepcji teoriopoznawczej, której podstaw y sformułował w 1892 r. Zmiana ta nie doprowadziła jednaik do odrzucenia hieroglifizmu, o czym świadczy w yraźnie jego recenzja książki R. R ichtera S ceptycyzm w filozofii (1911). Podtrzym ał więc swe daw ne stanowisko*, zgodnie z któ­ rym (symbolizm właściwie rozum iany może stanowić trw ałą podstawę 47 J. P l e c h a n o w , M aterializm c z y kapitalizm , [w:] P rzeciw rew izjon izm ow i, ł. 160—167.

(19)

gnoseologiczną m aterializm u dialektycznego, korespondującą z osiągnię­ ciami nauk przyrodniczych.

Zdzisław Cackowski, porów nując poglądy teoriopoznawcze Plechanowa i Lenina, w yraża pogląd, że rozbieżność m iędzy obu myślicielami miały raczej drugorzędne znaczenie, natom iast liczne podobieństwa były charak­ terystyczne dla ich stanowiska w tej dziedzinie. Cackowski odwołuje się tu do rzeczywistych analogii. Zarówno Lenin jalk i Plechanow twierdzili, że w rażenia zmysłowe są jedynym źródłem wiedzy, że pojaw iają się one dzięki oddziaływaniu na nas rzeczy m aterialnych, w związku z czym za­ w ierają w sobie treść obiektywną. Dalej podkreślali oni, iż treść obiek­ tyw na percepowana jest za pośrednictwem form subiektywnych. W praw ­ dzie Lenin dla oznaczania w rażeń zmysłowych stosował term iny: „kopia”, „obraz”, „odbitka”, jednakże zastrzegał się, że w rażenie nie jest zupełnie podobne do cechy przedmiotu. Stanowi ono subiektyw ne odbicie obiek­ tyw nej rzeczywistości. Wreszcie Lenin i Plechanow zgodnie stwierdzali: probierzem prawdziwości w iedzy jest praktyka, celowe przeobrażanie otaczającej rzeczywistości.

Nie kw estionując słuszności stanowiska prezentow anego przez Cackow­ skiego należy jednak, stwierdzić, że Lenin i Plechanow byli zwolennikami dwóch odmiennych na gruncie m arksizm u koncepcji teoretyczno-poznaw­ czych 49. Świadczą o tym następujące fakty. Lenin bardzo mocno akcento­ wał kw estię podobieństwa między w rażeniam i a cechami przedmiotów, natom iast Plechanow nigdy nie uznał teorii odbicia, nie posługiwał się również term inologią stosowaną przez autora M aterializmu a em piriokry­ tycyzmu. W swych pracach podkreślał, że między w rażeniam i zmysło­ wym i a rzeczywistością istnieje stosunek praw idłow ej odpowiedniośei. Stosunek ten jest w ystarczającą gw arancją ipoznawalności świata. Dla Lenina poznanie nie było aktem jednorazowym, lecz dialektycznym pro­ cesem przybliżania się myśli do przedm iotu tej myśli. Tymczasem Plecha­ now kw estią tą specjalnie się nie zajmował, gdyż interesow ał go przede wszystkim sposób, w jaki w rażenia przekazują nam adekw atną wiedzę o święcie m aterialnym . Spraw a jest o ty le zastanawiająca, że na proce- sualny ch arakter poznania zwracali uwagę n ie tylko tw órcy marksizmu, ale również przedstawiciele neokantyzm u marbutrskiego, choćby wymienić jednoznaczne stanowisko w tej kw estii Hermiana Cohena. Dlatego też rację m iał Lenin, gdy wskazywał, iż „dialektyka jeist teorią poznania (Hegla) i marksizmu: oto na jaką stronę zagadnienia nie zwrócił uwagi Plechanow, nie mówiąc o innych m arksistach” so.

** Por. Z. C a c k o w s k i , T reść pozn aw cza w ra żeń zm ysło w ych , W arszawa 1862, *. 185.

(20)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji.., 85

Nawiązując do powyższej wypowiedzi, należy przypomnieć, że w yeks­ ponowanie przez Plechanowa pewnych zagadnień teorii poznania było ściśle związane z jego obroną teoretycznych założeń m aterializm u dialek­ tycznego. Plechanow po prostu zajął się tym i problemami, które zostały poddane krytyce przez neokantystów.

Dokonajmy bilansu dotychczasowych rozważań. Nie ulega wątpliwości, że Plechanow miał rację, gdy przeciw stawił się bem steinow skiej krytyce m aterializm u, w ykazując bezpodstawność i pochopność zarzutów zaw ar­ tych w Przesłankach socjalizmu... Z drugiej strony sam Plechanow nie ustrzegł się w polemice z neokamtystami pew nych uproszczeń i k ontro­ w ersyjnych sądów. Chodzi tu przede Wszystkim o jego in terp retację filo­ zofii Marksa. Twierdząc, że filozofią m arksizm u jest m aterializm , uza­ sadniał to słuszne tw ierdzenie za pomocą argum entów zaczerpniętych z dzieł dawnych materialistów . Tym samym umocnił przekonanie swych oponentów, że nie dostrzega istotnych różnic między m aterializm em tra ­ dycyjnym, a nową koncepcją filozofii, którą stw orzył Martes. Na niew ła­ ściwość metody zastosowanej przez Plechanowa zwrócił uwagę Antonio Gramsci, stw ierdzając, iż badanie źródeł filozofii M arksa nie może być ce­ lem samym w sobie, lecz w inno stanowić w stęp do studiów nad oryginal­ ną filozofią m arksizm u. Tego zadania Plechanow jednak nie zrealizował, w ystępując w obronie m aterializm u w ogóle. Jedynym uczonym, któ­ ry — zdaniem Gramsciego — ujm ował filozofię M arksa jako niezależną od w szystkich pozostałych kierunków filozoficznych, był Antonio Labrio- la S1. Tego faktu nie dostrzegli ani ortodoksi, ani też rewizjoniści różnych odcieni.

W teorii poznania Plechanow dokonał próby przeniesiem a na grunt filozofii m arksistowskiej teorii symbolizmu Helmholtza. Jest jednak fak­ tem zastanawiającym, że odrzucając zdecydowanie „teorię tożsamości” nie w ykorzystał w sporze z Bernsteinem i Schmidtem teorii hieroglifów, któ­ rą po raz pierw szy wyłożył n a początku la t dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Pom ijając ten zasadniczy składnik opracowanej przez siebie teo­ rii poznania, Plechanow brał pod uwagę następujące okoliczności. Po pierwsze — obawiał się, że jako zwolennik teorii hieroglificznej zostanie posądzony przez swych przeciwników o uleganie wpływom neoikantyzmu. P o drugie — nie chciał, prawdopodobnie ze względów n a własne kompe­ tencje, podejmować bezpośredniego sporu z neokantystam i n a tem at teorii poznania.

1,1 Por. A. G r a m s c i , Zagadnienia m aterializm u historycznego, [w:] ,Pism a w y ­ brane, t. 1, W arszawa 1961, s. 62—63.

(21)

MATERIALISTYCZNE POJMOWANIE DZIEJÓW

W artykułach skierow anych przeciwko Bernsteinowi Plechanow skon­ centrował się na problem atyce ogólnofilozoficznej (antologicznej, teorio- pom awczej) i ekonomicznej. Natom iast w przedm owie do drugiego rosyj­ skiego w ydania M anifestu kom unistycznego (1900) szerzej zajął się pro­ blem atyką m aterializm u historycznego. Przede w szystkim stwierdził, że M arks i Engels nigdy nie byli zw olennikam i ekonomicystycznej koncepcji procesu dziejow ego52. Ich działalność naukowa polegała na rozw ijaniu i uzasadnianiu teorii, k tó rej fundam entalne założenia zostały sformuło­ wane pod koniec pierw szej połowy X IX w. D la uzasadnienia powyższej tezy Plechanow powoływał się n a M anifest kom unistyczny. W dokumen­ cie tym autorzy, uznając, iż decydującym czynnikiem rozwoju społeczeń­ stw a są siły wytwórcze, jednocześnie zw racali uwagę n a dziejotwórczą rolę polityki (postulat zdobycia w ładzy państwowej przez proletariat) i ideologii (konieczność upowszechnienia ideologii socjalistycznej w ruchu robotniczym). Nie m iał więc racji Bernstein, gdy snuł rozlważania na te ­ m at ewolucji poglądów socjologicznych M arksa i Engelsa.

Plechanow, broniąc M arksa przed zarzutam i Bernsteina, nie wziął jednak pod uwagę faktu, że analiza zaw arta w Przesłankach socjalizmu i zadaniach socjaldemokracji m ogła odnoisić się do ty ch in terp retacji ma- teriaHstycznego pojm owania dziejów, które ukształtow ały się w środo­ wisku myślicieli okresu II Międzynarodówki. Co więcej, uw agi te w pew ­ nej m ierze stosowały się do samego Plechanowa, gdyż poglądy historio­ zoficzne tego myśliciela uległy n a przełomie XIX i XX w. w yraźnej ewo­ lucji. Wskażmy więc na zasadnicze przesunięcia interpretacyjne, które były świadectwem uw alniania się autora Podstawowych zagadnień m ar­ ksizm u od jednostronnych, nieddalektycznych ujęć m aterializm u histo­ rycznego.

W swej książce P rzyczynek do zagadnienia rozw oju m onistycznego pojmowania dziejów (1895) Plechanow kładł nacisk na praw idłow y cha­ rak te r rozw oju społeczeństwa. Prawidłowość przemian, historycznych uza­ sadniał za pomocą „monastycznej form uły”, obejm ującej nasitępujące elementy:

— określany stan sił wytwórczych,

— uw arunkow ane przez siły w ytw órcze stosunki ekonomiczne, — ustrój społeczno-polityczny opierający się na danej podstaw ie eko­ nomicznej,

— psychika człowieka, określona częściowo przez ekonomikę, a czę­ ściowo przez ustrój państwa,

(22)

Plechanow i Bernstein a problem interpretacji... 87

— różne form y świadomości odzwierciedlające właściwości tej psy­ chiki 53.

Znaczenie powyższej „form uły” polega — zdaniem Plechanowa — z jednej strony na w yjaśnieniu, dlaczego „historia idei uw arunkow ana jest przez historię b y tu ”, a z drugiej strony na precyzyjnym ustaleniu związków przyczynowo-skutkowych, zachodzących między poszczególny­ mi sikładnikami stru k tu ry społecznej. Wskazując n a regularne występo­ wanie tych związków i zależności, Plechanow doszedł do wniosku, że „podstawową przyczyną procesu społ ec zno -his tor y cz ne go jest rozwój sił wytwórczych” 54. Siły wytwórcze określają bowiem cały skomplikowany układ stosunków ekonomicznych, a za ich pośrednictwem nadbudowę po­ lityczno-praw ną oraz różne form y świadomości społecznej.

Bardzo wnikliwie analizował Plechanow zależności między bazą eko­ nomiczną a różnym i formam i świadomości społecznej. Kwestii te j nie bę­ dę w tym miejscu rozstrząsał. Zwrócę jedynie uwagę na fakt, że w kręgu jego zainteresowań badawczych znajdoiwała się nie tylko świadomość, ale również psychologia społeczna. W związku z ty m Plechanow pisał, iż stru k tu ra ekonomiczna „odbija się w ogóle n a całej psychologii ludzi, na w szystkich ich przyzwyczajeniach, obyczajach, uczuciach, poglądach, dążeniach, ideałach. Przyzwyczajenia, obyczaje, poglądy, dążenia i ideały siłą rzeczy muszą być przystosowane do tryb u życia ludzi. Psychologia społeczeństwa służy zawsze tym samym celom, co i jego ekonomika, zawsze jej odpowiada, zawsze jest przez nią określona” 5S.

Zdaniem Plechanowa zarówno stosunki ekonomiczne jak i psychologia są ściśle związane z procesem produkcji. Należy przy ty m pamiętać, że nie tylko psychologia, ale również „ekonomika” jest zjawiskiem po­ chodnym. Nowa faza w rozw oju sił wytwórczych daje początek nowemu typowi stosunków ekonomicznych oraz odpowiadającej im psychologii. A zatem, tylko przy pewnym uproszczeniu można mówić o stosunkach ekonomicznych jako podstawie w szystkich minych stosunków społecz­ nych, ponieważ wszystkie one są zależne od rozw oju sił wytwórczych. Dobrym potw ierdzeniem szczególniej roli psychologii jest pierw sza teza M arksa o Feuerbachu, w skazująca n a niezbędność m a ter ia listycznej in ­ terp retacji w szystkich dziedzin życia społecznego. Subiektyw ny aspekt tego życia, to w łaśnie psychologia, ludzkie pragnienia i ideały.

Nawiązując do swej „monistycznej form uły” Plechanow tw ierdził, że podstawowe praw a rozw oju społecznego są wszędzie te s a m e 59. Wobec tego m arksow ska teoria społeczeństwa m a znaczenie uniw ersalne. Jeżeli

» Ibid., t. 2, s. 171; t. 3, s. 179—180. 51 Por. ibid., t. 1, s. 647.

« Ibid., s. 172.

Cytaty

Powiązane dokumenty

rodne formy kultury lokalnej, a kraje Trzeciego Świata stają się obiektem nowej formy imperializmu - ekspansji środków masowego przekazu (Giddens

Kodeks Karny (Dz. 297, §1: „kto w celu uzyskania dla siebie lub kogo innego zamówienia publicznego, przedkłada podrobiony, przerobiony, poświadczający nieprawdę albo

4) i odtąd ze zbiorów systemów organizacji produkcji zgod­ nych z tymi nowymi stosunkami własności rozpowszechnia­ ją się w kolejnych okresach te systemy, które — przy

rodzaj światła obserwujemy np. w obrazach Danae, w scenach Zwiastowania, Wnie- bowzięcia, Wniebowstąpienia, Przemienienia Pańskiego, Zesłania Ducha Świętego, ukazania się

listom burżuazyjnego typu” , którzy jego zdaniem tworzą „protokoły ” i „artystyczne fotografie tylnego podwórza naszej rewolucji”: „Wyobraźcie sobie, że budowany

1) Wykonania przedmiotu umowy. 2) Zorganizowania zaplecza budowy oraz urządzenia i zabezpieczenia na własny koszt terenu budowy oraz podjęcie niezbędnych środków

W przypadku, gdy Wykonawcę reprezentuje pełnomocnik, należy wraz z ofertą złożyć pełnomocnictwo (oryginał lub kopię poświadczoną notarialnie) określające jego zakres

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona