Martuszewski, Edward
"Korespondencja Polaków z Janem
Ewangelistą Purkyniem", zebrał i
oprac. Jarosław Wit Opatrny,
Wrocław 1969 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 656-658
f i E C E N Ž J E I O M Ó W I E N I A
Korespondencja P olaków z Ja n em E w angelistą P u rk y n ic m . Z eb rał i opracow ał
Ja ro sła w W it O p a t r n ý . Z akład N arodow y im. O ssolińskich — W ydaw nictw o, W rocław 1969, ss. 493 — P ra c a przygotow ana w P raco w n i Ś ląsk iej K a te d ry L ite ra tu ry Polskiej U n iw ersy tetu W rocław skiego pod k ieru n k iem B ogdana Z ak rze w skiego.
W se tn ą rocznicę śm ierci Ja n a E w an g elisty P u rk y n ie g o (1787—1869) w y d an a została k siążk a, k tó ra sp o tk a się z dużym zain tereso w an iem p rzed e w szystkim ośrodków n aukow ych w Polsce południow ej, jak o że d ziałalność tego uczonego m edyka zw iązana była z u n iw ersy tetem w rocław skim .
U rodzony w czeskich Libochovicach J a n E w an g elista P u rk y n ie ju ż w m ło dości okazyw ał z a in teresó w an ie P olską i jej k u ltu rą . W ty m m iejscu w a rto p o d kreślić, że p ierw szy życiorys i opis działalności P u rk y n ie g o — jeszcze za życia uczo nego — w yszedł spod p ió ra P olaka. L iczne k o n ta k ty P u rk y n ie g o ż p olskim i tw ó r cam i, naukow cam i i działaczam i znalazły in te re su ją c e odbicie w om aw ianej książce, n a k tó rą sk ła d a się k ilk a se t listów , p rzedm ow a i w stęp J a ro sła w a W ita O p a t r n e - g o, zestaw ienie bibliograficzne oraz in d ek s nazw isk. K siążk a zy sk ałab y n a w a r tości, gdyby z a w ierała też indeks m iejscow ości oraz reg esty poszczególnych listów , zwłaszcza, że są w śród nich p isa n e nie ty lk o po polsku, ale też po niem iecku, czesku i łacinie.
K o resp o n d en c ja P olaków z P u rk y n ie m n iew ątp liw ie um ożliw ia pełniejsze zb a danie jego biografii. S tan ie się p rz y d a tn a rów nież d la stu d ió w naukow ych, p o św ię conych zarów no osobom k o resp o n d u jący m z P u rk y n ie m , ja k i p rzeróżnym a s p e k tom polskiej przeszłości okresu p o ro zbiorow ego.. W sw oim om ów ieniu sk o n c en tru ję się głów nie na sp raw ac h naszego regionu.
R o z p atry w an a pod tym w zględem K orespondencja zaw iera przede w szystkim dw a listy G u sta w a G izew iusza i dw a listy w dow y po nim . O p u b lik o w ała je u p rz e d nio E m ilia S u k e r t o w a - B i e d r a w i n à („K om unikaty M a zu rsk o -W arm iń sk ie'’ 1Э65, n r 4, ss. 555—567) w sw oim przekładzie, bez p o d an ia te k s tu niem ieckiego oryginału.
Dla h isto ry k a M azur i W arm ii cenną pozycją K oresp o n d en cji są rów nież listy Jó z efa Lom py. Z jednego z nich, noszącego d atę 19 czerw ca 1843 r. w y n ik a, że L om pa ju ż w ów czas nie ty lk o znał G izew iusza, ale też z n im w spółdziałał. N a to m ia st list Lom py z 27 sty c zn ia 1844 r. zaw iera — ja k o c y ta t — list G izew iusza sk ie ro w an y do niego z 27 g ru d n ia 1843 ro k u . Ja ro sła w a W ita O p atrnego w y p rzed zili w ty m w y p ad k u A n n a P i a s t o w s k a i V lad islav Z e l o v s к у, k tó rzy w 1960 r. opublikow ali D opisy Josefa L o m p y Ja n u E v a n g elisto vi P u rk y ň ó v i z lét 1842—1861. P rz e k ła d w spom nianego listu G izew iusza do Lom py zam ieszczono na końcu n in ie j szego om ów ienia.
N aukow e opracow anie in teresu jący ch n as te k stó w pozostaw ia, n ieste ty , sporo do życzenia. W przy p isie na s. 29 nie podano, że ro z p ra w a E m ilii S u k e r t o w e j - - B i e d r a w i ń y , T ra d yc je polskie G ustaw a G izew iusza uk azały się w „K om u n ik a ta c h M a zu rsk o -W arm iń sk ich ”, co dodatkow o sp raw ia, że ad n o ta c ja p rzy n a stępnym ty tu le p racy tej sam ej au to rk i sta je się m yląca. W tym że sam ym p rz y pisie W ładysław ow i C h o j n a c k i e m u p rzy zn an o a u to rstw o książki G izew iusza,
Die polnische Sprachfrage in P reu ssen , a p ra c a A. W y c i s k a (Śpiew nik szko ln y i d o m o w y dla w e so łej i n ie w in n e j m ło d zie ży naszej G ustaw a G izew iusza) p o tra k
to w an a została (przez opuszczenie a d n o tacji: „w: «K om unikaty M a zu rsk o -W ar m ińskie», n r 68”) jak o sam odzielna pozycja książkow a.
R E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A 6 6 7
to m ia st na stro n ach 95 i 97 w dow ę po G izew iuszu n azw ano R ebeką, choć n ie w ątp liw ie używ ała ona po p rzy jęciu ch rztu p rzed e w szystkim im ię A nny. N a s. 97 d r Gossow ok reślo n y został jak o „dalszy k re w n y ”, a o E lb ląg u pisze się (niby w y jaśn iając), że leży „nad odnogą elb lą sk ą ”. B yłoby słuszniejszą rzeczą określić d ra G ossow a jak o w u ja (G izew iuszow ej), z rzek i E lbląg n a to m ia st nie czynić ja k ie jś odnogi elb ląsk ie j.
Te i inne u ste rk i o p raco w an ia naukow ego w y stę p u ją zdaje się nie tylko w zw iązku ze sp ra w a m i naszego regionu. M arg in aln ie chciałbym zw rócić uw agę na to, że Józef K ač e r n ie był p a sto re m w Sycow ie, ja k to czy tam y n a stro n a c h 59 i 219, że ra c ję m ia ła R a p p a rd o w a p isząc do P u rk in ieg o : P astor K aczer aus T a
bor, nie m a n a to m ia st ra c ji Ja ro s ła w W it O p a trn ý stw ie rd z a ją c w p rzy p isie do
słow a „T ab o r” (na s. 369): „B ib lijn a n azw a zboru e m ig ran tó w czeskich” . N ie m a też ra c ji n a s. 219: „...w ew an g e lick o -refo rm o w an y m zborze w Sycow ie, gdzie osiedlili się w r. 1749 czescy em igranci, n a d a ją c m u nazw ę W ielki T a b o r”. W ielki i M ały T abor isto tn ie założone zostały przez czeskich em ig ran tó w p ielęgnujących tra d y c je husyckie i zw ących się G m iną B raci Czeskich. Są to jed n ak w sie m iędzy Sycow em a K ępnem , a n azw a ich nie je s t b ib lijn a , lecz histo ry czn a, n aw iązu jąc a do tej sam ej m iejscow ości w C zechach, od k tó re j b io rą sw ą nazw ę taboryci.
E dw a rd M a rtu sze w sk i
T e k s t l i s t u G u s t a w a G i z e w i u s z a d o J ó z e f a L o m p y z a w a r t y w l i ś c i e J ó z e f a L o m p y d o J. E. P u r k y n i e g o z d n i a 27 s t y c z n i a 1844 r. (tłum aczył E.M.).
P odstaw ą p rze k ła d u je st te k s t za m ie szczo n y w „K o resp o n d e n cji P olaków z Ja n em E w a n g elistą P u rk y n ie m ”. T e k s t te n w y k a z u je k ilk a dro b n ych różnic in te rp u n k c y jn y c h w po ró w n a n iu z te k s te m w y d r u k o w a n y m w broszurze „D opisy Josefa L o m p y J a n u E va n g elisto vi P u rk y ň o v i z let 1842— 1861”. Poza ty m Jarosław W it O p a trn ý w p ie rw szy m zd a n iu o d czytu je „ te u e r e n ” za m ia st „ teu erem ”, w zd a n iu o k s zta łto w a n iu u m y słó w ludu dodaje „also” (w p rzekła d zie „a w ię c ”), w na stę p n y m zaś za m ia st „vo r m e in e ” (ja k w „Dopisacfr”) pisze „vor m ein en ”. K o lejn e zd a n ie w y k a z u je dalszą różnicę: w „D opisach” je s t „denn w e n ig ste n s”, n a to m ia st w „ K orespondencji” „dann w e n ig ste n s”. P rze d o sta tn ie zd a n ie listu ty lk o w „Kores p o n d en cji” ko ń c zy się sk ró te m „etc”. T a k że ty lk o w „K orespondencji” p rzed sw y m n a zw isk ie m G ize w iu sz sta w ia p ierw szą literę im ien ia . W reszcie różnica w dacie listu polega na ty m , że „D opisy” podają pełną n a zw ę m iesiąca, „K orespondencja” n a to m ia st skrót.
(W spom niane książki z P ru s o trzy m ałem 20 bm . za p o śred n ictw em p a n a P ru sse w ra z z listem p a n a G izew iusza n a stę p u ją c e j treści:)
Do nieznanego m i, lecz ta k b ard zo bliskiego i drogiego m o jem u se rcu p rz y ja c ie la Lompy.
Ju ż w ie lo k ro tn ie by ł P a n dla m n ie w ielce łask aw , ja je d n a k nie spełniłem dotąd p rzyjem nego obow iązku, ja k im je s t odpow iedzenie n a P a ń sk ie cenne słow a. P roszę, proszę nie g n iew ać się w ięcej n a m nie z tego pow odu.
W ty m czasie został P a n w p rz y k ry sposób zm uszony do p rz e b y w a n ia w do m u — ja k się d o w iad u ję nieszczęśliw y p rz y p a d e k sp raw ił, że złam ał P a n nogę. Ja k ż e boleśnie i głęboko d o tk n ęła m nie w iadom ość o tym . Czy już całkow icie 42. K O M U N I K A T Y
6 5 8 R E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A
pow rócił P a n do zdrow ia? O, jak że długo P ań sk ie , zazw yczaj ta k gorliw e w p racy ręce odsunięte były od tej niw y działania, k tó ra ta k bardzo p o trzeb u je jeszcze tak ich ja k P a n mężów, gorliw ych, uczciw ych pracow ników . M am na m yśli p ra w dziw ą niw ę, a w ięc ludow e, dostosow ane do p o trzeb ludu k sz tałto w an ie um ysłów naszych ziom ków. Ja k ż e dziękuję Bogu, że nie pow ołał je d n a k P a n a do siebie. Je ste m głęboko w strz ą śn ię ty p o ja w ia ją c ą się p rzed m oim i oczym a a zaw a rtą w ow ym nieszczęśliw ym p rzy p ad k u m ożliw ością tego ro d zaju stra ty . N iech więc W szechm ogący darzy P a n a p rz y n a jm n ie j w przyszłości i w N ow ym Roku licz nym i przy jem n o ściam i w domu, a ta k ż e in n y m i zew nętrznym i i w ew nętrznym i (przyjem nościam i), jak o zasłużoną nag ro d ą za P a ń sk ie dzielne dążenia i pracę. S k ład ając te życzenia ściskam w m yślach P a n a p raw icę i chociaż n ie je s t to „nie m iecka p ra w ic a ”, w in ien to być je d n a k uczciw y uścisk dłoni, albow iem zap raw d ę w ierność i w ia ra nie m ogą być m onopolem N iem ców , ta k sam o ja k n ie je st p raw d ą, jak o b y polskie usposobienie sk ład ało się ty lk o z nieufności, zdradliw ości i w iaro ło m stw a etc. Je ste m i po zo staję gorąco życzącym szczęścia i zaw sze z P anem najgłębszym szacunkiem zb ra ta n y m G. G isevius.
O stróda w P ru sa c h W schodnich, 27 g ru d n ia 1353.
W alka i m ęczeństw o. P rzy g o to w ał W itold P i e c h o c k i . O lsztyn 1969, 16°, ss. 47,
nib. 1.
W ym ieniona p ra c a je s t p o p u larn o n au k o w y m w y d aw n ictw e m O kręgow ej K o m i sji B a d an ia Z brodni H itlero w sk ich w O lsztynie. P rócz w stę p u p ió ra H en ry k a S z w a c z k o w s k i e g o , przew odniczącego OKBZH w O lsztynie, zaw iera ona cztery ro zp ra w y , n a p isa n e przez różnych autorów .
A utorem pierw szej z nich, pt. B urzom d zie jó w nie dali się zgnieść, je s t W łady sław G ę b i k , d y re k to r g im n azju m polskiego w K w idzynie, jed y n ej polskiej szkoły śred n iej w okresie m iędzyw ojennym n a te re n ie b. P ru s W schodnich. W p ra c y sw ej a u to r p rz e d sta w ił w treściw y m ujęciu g ehennę szkoły kw idzyńskiej w 1939 r. Z ag ad n ien ie to om ów ił już obszernie w sw ej książce, w y d an ej pod ty m sam ym ty tu łe m w 1967 r. Jego obecna p ra c a zaw iera k ilk a szczegółów, nie uw zględnio nych poprzednio w książce. D obrze się w ięc stało, że po zn an ie ta k bolesnej sp raw y udostępniono w fo rm ie zw ięzłej szerszym m asom społeczeństw a polskiego.
D rugi rozdział recenzow anej k sią żk i stanow i p ra c a W itolda P i e c h o c k i e g o , zaty tu ło w an a: E ksterm in a cja polskości na teren ie po w ia tó w n o w o m ie jskieg o i d z ia ł
dow skiego. A utor p rz e d sta w ił w niej zagadnienie w a lk i hitlero w có w z polskością
n a te re n ie dw óch pow iatów , k tó re przed w o jn ą zn ajd o w ały się w g ran icach Rzeczy pospolitej, a w czasie o kupacji w cielono je do III Rzeszy. Dziś sta n o w ią one część sk ła d o w ą w oj. olsztyńskiego. W obu w ym ienionych pow iatach h itlero w cy rozpoczęli sw ą zbrodniczą d ziałalność p ra w ie bezpośrednio po podboju, co je s t w łaśn ie te m a tem om aw ianej p racy . W iele m iejsca pośw ięca w n iej a u to r te rro ry sty c z n e j d z ia ła l ności S elbstschutzu, re p re sjo m gospodarczym oraz ak c ji w ysiedleńczej. P oruszył też zagadnienie g erm an izacji ludności polskiej przez tzw . „ein d eu tsch o w an ie” , p o d k re ś lił p rzy tym , że w ak cji tej hitlerow com „nie ty le chodziło o pozyskanie Polaków dla niem ieckości, ile o rozbicie zw artości polskiego społeczeństw a i zasilen ia sz e re gów W ehrm achtu”. Oczywiście, szczupłe ra m y ro z p ra w y n ie pozw oliły m u na dogłębne p rz ean alizo w an ie tego rozległego i bardzo złożonego problem u, a jed y n ie n a jego zasygnalizow anie. S p ra w a ta n iew ątp liw ie doczeka się w przyszłości w y czerpującego opracow ania.