• Nie Znaleziono Wyników

Adam Witold Koszutski-redaktor i wydawca socjalistycznych tygodników humorystycznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adam Witold Koszutski-redaktor i wydawca socjalistycznych tygodników humorystycznych"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Piątkowski, Bohdan

Adam Witold Koszutski - redaktor i

wydawca socjalistycznych

tygodników humorystycznych

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 18/2, 105-113

(2)

B O H D A N P IĄ T K O W SK I

ADAM W ITOLD K O SZ U T SK I — REDAK TOR I W YDAW CA SO CJA LISTY CZN Y C H TY GOD NIKÓ W HUM ORYSTYCZNYCH Spośród licznej g ru p y polskich czasopism sa ty ry c z n o -h u m o ry sty c z - nych, k tó re nosiły nazw ę „D iabeł”, szczególne m iejsce należy się ty g o d ­ nikow i „D iabeł W arszaw ski”. Jego niew esołe koleje sp ra w ia ją, że u ra s ta on do sym bolu zaw iedzionych n adziei i tra g e d ii pom yłek polskiego losu..

S p iritu s m o v e n s „D iab ła” był, cech u jący się znaczną odw agą i tem p e ­

ram e n te m polem icznym , działacz socjalistyczny, społecznik, d zien nik arz A dam W itold K oszutski (pseudonim y i k ry p to n im : A dam P ierzchnick i, Bróg, Ja d a m Bróg, W itkosz, W.K.). U rodzony w 1873 r. w Krzykówce». pow. Bochnia, w rodzinie ziem iań sk iej1, w m łodości zw iązany z K ra k o ­ w em , gdzie w lata ch 1898— 1902 w spółpracow ał z red a k c ja m i „N ow ej R e­ fo rm y ” i „M ieszczanina”, n a stę p n ie w y jech ał do W arszaw y. P isy w a ł tu do „ K u rie ra W arszaw skiego”, „ K u rie ra P o ra n n eg o ” oraz „G ońca P o ra n ­ nego i W ieczornego”. W 1906 r. rozpoczął redagow anie lew icow ego dzien­ nika „ K u rie r N ow y”. W ty m sam ym ro k u „ K u rie r N ow y” został zam kn ię­ ty , a K oszutski areszto w an y w n a stę p stw ie poinform o w an ia opinii p u ­ b licznej o m asakrze p lan o w an ej przez carsk ie oddziały (w ysokonakłado- w y d o datek n ad zw y czajny do „ K u rie ra N ow ego” z 29 V III)2. R e d a k to r został uw ięziony w cy tad eli w arszaw skiej (gdzie n ab aw ił się chronicznej choroby płuc) i skazany n a zesłanie do A rc h a n g ie lsk a 3. N astęp nie przez k ró tk i czas p rzeb y w ał w K rakow ie, aby po pow rocie do W arszaw y w raz z W acław em P ab u d ziń sk im po d jąć w y d aw an ie „Życia W arszaw skiego”' (od 4 X I 1910), k tó re w w y n ik u nagonki, k o n fisk a t i szeregu procesów zo­ s ta je zaw ieszone w 1913 r.

N a te n okres p rzy p a d ły pierw sze szerzej p ojęte k o n ta k ty A dam a K o­ szutskiego z sa ty rą . Z w y m ien io n y m ju ż W acław em P a b u d ziń sk im rozpo­ czął w 1909 r. w yd aw anie i redag o w an ie ty g o d n ik a saty ryczneg o p t. „K o­ g u t” (jako re d a k to r i w ydaw ca w y stęp ow ała H elena D ąbrow ska). Pismo,.

1 S ten ogram w y w ia d u z W itold em Z ech en terem , s. 2 (m aszyn op is w p osiad an iu autora). W itold K o szu tsk i „m iał m a ją tek w p a sie gran iczn ym , w P ro szo w sk iem ” (S. K o s z u t s k i , W a l k a m ł o d z i e ż y p o l s k i e j o w i e l k i e id e a ły . W s p om nie nia..., W ar­ szaw a 1928, s. 31; au tor p racy to stry jeczn y brat W itolda).

2 W sp om n ien ie p ośm iertn e w „K ronice R uchu R e w o lu c y jn e g o ”, 1935, z. 3, s. 45.. 3 Loc. cit.

(3)

106 B O H D A N P IĄ T K O W S K I

u trz y m a n e w p ry n cy p ia ln y m c h a ra k te rz e d ru k u agitacyjn ego, atakow ało k lasy posiadające, a p rzede w szystkim p rzeciw ników po litycznych z en ­ decją na czele. D em askow ało lo jalisty czn ą postaw ę praw icow ych działa­ czy (m.in. ry su n e k zdobiący okładkę n u m e ru 52/1910 przed staw ia P u - ryszkiew icza puszczającego b ań k i m y dlan e z napisam i „Sam orząd Z iem ­ sk i” i „S am orząd M iejsk i” oraz R om ana D m ow skiego, k tó ry — w ko n - tu szu i p rzy k a ra b e li — u siłu je chw ycić zw iew ne kule) i an ty p o lsk i k u rs m o carstw rozbiorow ych (okładka n ru 1/1910 pokazu je przyw iązanego do ław y w łościanina i cesarza W ilhelm a przygo tow u jącego sę k aty kij z n a ­ pisem „H K T ”, a także n acjo n alistó w rosyjskiego i p an g erm ań sk iego dzier­ żących podobne narzędzia. D la n iedom yślnych czy telnikó w um ieszczono podpis głoszący: „W i l u ś : — W szakże w iecie, kam 3radzi, że to ja za­ proponow ałem k ije dla tego chłopa. C h ó r : —- W iem y! W iem y! W i- 1 u ś: To w y b ierajcie ja k n ajg ru b sze, a ja k się te zedrą, to now ych znów w a m dostarczę do w oli”).

P ro p a g an d a u p raw ia n a przez red a k c ję „K o g u ta” nie ograniczała się jed n a k do bazow ania n a ogólnie znan y ch sym bolach i m onotonnej sztam ­ pie. A m bicją p u b lic y sty k i lan so w an ej w ty m czasopiśm ie było k o m en to ­ w anie b irżący ch w y d arzeń (w iersz Na zgon E lizy O rzeszkow ej i felieton

S n y neosłowian o O rzeszko w ej, 1910, n r 22 s. 2; n o ta tk a Um arł poeta

■{Mieczysław Srokow ski), 1910, n r 38, s. 2; ry su n e k W y b o r y do D u m y

w Łodzi, 1910, n r 40, s. 8; Klasztor częstochowski w gruzach — ry su n e k

d otyczący sp raw y M acocha — 1910, n r 42, s. 3; sark a sty c z n e Ogłoszenie i W yc iec zk a k o n d olen cyjna — n o ta tk i saty ry czn e, odnoszące się do tejże a f e r y w ty m sam ym n u m erze oraz w iele in n y ch zjad liw y ch felieto nó w

i ry su n k ó w n aw iązu jący ch do a k tu a ln y c h w ydarzeń).

Nic dziw nego, że podobnego n asta w ie n ia nie m ogła „K o g uto w i” w y­ baczyć k o łtu ń sk a część społeczeństw a, a w ładze m iały w iele zastrzeżeń do re d a k to ra , któ rego raz po ra z skazyw ano na g rzyw nę (m.in. n r 37 z 1910 r. donosi o zapłaceniu k a ry 50 rb., n r 43 — o grzy w n ie 100 rb., a n r 49 — o nało żeniu k a ry w w ysokości aż 200 rb.).

Rok 1912 przy n o si zm ianę w życiu A dam a K oszutskiego. U stąpił z re ­ d a k c ji „K o g u ta” i od lu teg o tegoż ro k u p rzy stą p ił sam odzielnie do re d a ­ gow ania i w y d aw an ia „Życia W arszaw skiego” — k o n ty n u a c ji „ K u rie ra N ow ego”. R ed ak to ro w i b rak ow ało w idocznie jed n a k k o n ta k tó w z sa ty rą , a jego zacięcie polem iczne m usiało znaleźć ujście pełniejsze niż w p ry n ­ cy pialn ej p ub licy sty ce u p raw ia n e j serio, gdyż ju ż 1 m arca 1913 r. ukazał się pierw szy n u m e r now ego czasopism a pod nazw ą „D iabeł W arszaw ski. ‘T ygodnik saty ry c zn o -h u m o ry sty c z n y ” . P od ty m ty tu łe m u k azy w ał się w 1913 r., a n a stę p n ie w la ta c h 1918— 1919 do n ru 30 lu b 31 pt. „D iabeł” (z re d a k c ją w L ublinie), zaś od n ru 31 lub 32 w 1919 r. do m aja 1921 r. p t. „D iabeł W arszaw ski” (z re d a k c ją w W arszaw ie). N ikły s ta n zachow a­ n ia roczników i liczne k o n fisk a ty u n iem ożliw iają określenie liczby n u ­ m eró w , k tó re d o tarły do czytelników .

(4)

W olno przypuszczać, że K oszu tsk i znał kilk a in n y ch czasopism h u m o ­ ry sty c z n y ch zaw ierający ch w ty tu le w y raz „d iab eł” i nie chcąc się w y ­ rzekać tego p a tro n a ducha b u n tu i neg acji w prow adził do ty tu łu p rz y ­ m iotnik „w arszaw sk i”, o d ró żn iający go od „D iabłów ” k rakow skiego (1869— 1921), częstochow skiego (1907 r.)4 czy e fe m ery d y w arszaw sk iej z 1906 r.

Jak o re d a k to r i w ydaw ca now ego czasopism a fig u ro w ała żona A dam a, Rozalia K oszutsk a (z d. Szabus). Ju ż pierw szy n u m e r p rzek o n u je, że fa k ­ ty czn y re d a k to r A dam K oszutski, k tó ry o ficjalnie zadow olił się stan o ­ w iskiem kiero w n ik a literack ieg o dzielonym z C zesław em H ulanickim , nie zrezygnow ał z ostrego i bezpardonow ego sto su n k u do rzeczyw istości spo­ łecznej. N u m er otw iera k a ry k a tu ra p rze d staw ia jąc a zażyw nego jegom oś­ cia bijącego zw iązanym Ż ydem w ynędzniałego m izerak a w kaszkiecie. K o m en tarz słow ny głosi: „Nasz b u rż u je k sobie b ry k a — Ż ydem w ali ro ­ b o tn ik a ”.

Na stro n ie dru giej czy tam y D iabelskie credo, któ reg o początek brzm i:

W śród w z n io sły c h zbrodni i zbrodniczej cnoty, H an ieb n ej części i za szczy tn y ch w zgard, Sp od lon ej szla ch ty , szla ch etn ej h o ło ty — Mkn.ę do w a s „D ia b eł”, p op u larn y czart. G ardząc ch iń szczy zn ą i św ia to w y m ton em I czcząc d ew izę: „za p raw d ę i lu d ”, Zło b ezlito śn ie ciąć b ęd ę ogonem , F a łsz i o b łu d ę b ęd ę rogiem bódł.

Bo jam je s t „ D ia b eł”, p o lsk i czart z rogam i, P od czarn ą skórą k ry ję serca biel,

„B ić tego, k tó ry sw e su m ien ie p lam i,

I strzec k rzy w d zo n y ch ” — to m ój ś w ię ty cel.

Ż arliw y, choć dość n ieu d o ln y w iersz stanow i ty p o w y p rzy k ła d u tw o ­ rów zam ieszczonych na łam ach „D iab ła”.

Obok, n a te j sam ej stro n ie, sp o ty k am y aluzje do sk and ali obyczajo­ w ych dokoła osób: ks. M acocha, B ohdana h r. R o nik iera i D m ow skiego; dalej n a stę p u ją a n ty k le ry k a łn e , antyżydożercze i an ty en d eck ie Wiersze, ry su n k i, felieto n y i dow cipy. M ateriały całkow icie ap olityczne stan o w ią tu jed y n ie w ąski m arg ines, a najczęściej i one w zaw oalow anej form ie naw iązu ją do nędzy klas p rac u jąc y c h lu b kpią z d ostojników zaborczych m ocarstw .

K oszutski pozostał w ie rn y cy to w an em u w yżej D ia belskiem u credo i w k o n sekw en cji już po k ilk u m iesiącach rozpoczęły się n iew y b red n e nago nk i n a oba redago w an e p rzezeń czasopism a („D iabeł W arszaw sk i” i „Życie W arszaw sk ie”). Z kolei w ym ierzono g rzy w n y po dkopujące b y t

4 „W r. 1907 p o ja w ił się ty g o d n ik sa ty ry czn y »D iabeł«, k tó ry zresztą d łużej się n ie u trzy m a ł” (S. F o 1 f a s i ń s k i, Z a r y s d z i e j ó w p r a s y w y d a w a n e j w C z ę s t o c h o ­ w ie , [w :] D z i e j e C z ę s t o c h o w y , K a to w ic e 1964, s. 332).

(5)

108 B O H D A N P IĄ T K O W S K I

w ydaw cy , a n a koniec p rzy szły k o n fisk a ty i seria procesów sądowych,, w w y n ik u k tó ry c h oba ty tu ły zostały zaw ieszone w ty m sam ym 1913 r„

A uto ro w i nie u d ało się dotrzeć do źródeł arc h iw a ln y c h zaw ierający ch dane n a ' te m a t p o d staw ekonom icznych, n a k ład u , rozpow szechniania, w spółpracow ników czy organizacji p rac y re d a k c y jn e j zarów no „K ogu­ t a ” , ja k i „D iabła W arszaw skiego”. U w zględniając analogię do czasopism podobnego ty p u i rela cję dotyczącą tegoż „D iabła W arszaw skiego” z la t 1919— 1920 w olno przypuszczać, iż oba ty go dn iki nie b y ły dotow ane przez p a rtie polityczne, u trz y m y w a ły się jed y n ie dzięki n iep ew n y m dochodom ze sprzedaży (w ątpić m ożna, czy liczba abo nen tów b y ła znaczna w obec nie najszczęśliw szej s y tu a c ji ekonom icznej podstaw ow ych odbiorców -— robotników ) oraz z ogłoszeń i re sz te k ojcow izny, jeżeli nie pochłonęła jej w cześniejsza działalność A dam a K oszutskiego. U niem ożliw iało to zw ią­ zanie z czasopism em g ru p y stały ch w spółpracow ników , p ro fesjo n alistó w o sp raw n iejszy m w arsztacie, i skazyw ało K oszutskiego n a konieczność zapełn iania łam ów w łasną tw órczością lu b szu kan ia au to ró w pom iędzy lu dźm i rów nie ideow ym i lub... nie m ający m i in n ej m ożliw ości um ieszcze­ n ia w p rasie sw oich utw orów . W ty m o statn im p rzy p a d k u a u to rz y m ogli by ć g raf o- lu b p iktom an am i, n a k tó ry c h dzieła re d a k to r o p ew n ych w y ­ m aganiach nie reflek to w a łb y , bądź też d e b iu ta n ta m i, przed k tó ry m i zam k n ięte by ły k o lu m n y perio d y k ów h u m o ry sty cz n y c h o b ard ziej u g ru n ­ to w an y ch p o d staw ach m ate ria ln y c h . S a ty sfa k c ja zam ieszczenia w iersza, felieto n u lub ry su n k u w „K ogucie” czy „D iable W arszaw sk im ” b y ła dla p o czątk u jący ch a u to ró w ty m m niejsza, że podanie pełnego im ienia i n a ­ zw iska grozić m usiało n iem iłym i k o n sekw en cjam i w postaci b o jk o tu to ­ w arzyskiego przez liczne i w pływ ow e k ręg i obskurancko-zachow aw cze. Co w ięcej, nie będziem y chyba w błędzie w ysu w ając tezę, iż sklepy, w y ­ tw ó rn ie i osoby p ry w a tn e zam ieszczające in se ra ty w otw arcie bezbożnic- k im i socjalisty cznym czasopiśm ie szybko p oznaw ały swój błąd, a w k o n ­ sek w en cji rezy gno w ały z dalszych anonsów .

W 1916 r., czyli pół ro k u po zajęciu W arszaw y przez N iem ców , u k a ­ zyw ał się efem ery czn y „D iab eł”, czasopism o o c h a ra k te rz e saty ry czn o - -ro zryw k o w y m , w k tó reg o red a k c ji, ja k się. zdaje, p ry m w iódł „W acław P obóg” — „W .P.” (W acław P abudziński?). W yśm iew ało, ono Rosję i je j stro n n ik ó w endeków , w y ch w alając przew agi oręża niem ieckiego. J a k o re d a k to r i w ydaw ca fig u ro w ał w „stopce” O. R ydel. W ydaje się w ą tp li­ we, by K oszutski w spółpracow ał z ty m periodykiem .

D ziałalność sa ty ry c zn a m u siała odpow iadać K oszutskiem u, gdyż już w 1918 r. w L u b lin ie u k azu je się now e w cielenie „D iabła” . Czas b y ł po te m u b ard zo odpow iedni. N a czele rzą d u sta n ą ł so cjalista Ję d rz e j M ora- czew ski, k ra je m k iero w ali daw ni antagoniści endecji, tow arzysze z P P S . A dam K oszu tsk i rzuca więc n a szalę swe siły i zasoby m ate ria ln e , opo­ w iad ając się bez re sz ty po stro n ie zw olnionego z M agdeburga „kom en­ d a n ta ” i w ym arzonej P o lsk i spraw iedliw ości społecznej, te j Polski, k tó re j

(6)

zagrożenia d o p a try w a ł się ze stro n y rodzim ej p raw icy oraz „ b ia ły ch ” a rm ii ro sy jsk ic h i p ru sk iego im perializm u.

„D iabeł” (p o d ty tu ł: „T ygodnik satyryczno-polityczno-społeczny. O rgan b e z p a rty jn y ”) sta je się tera z czasopism em par excellence politycznym . T ak zw any „czysty h u m o r” zostaje obecnie całkow icie w yelim inow any z jego łam ów . N ajb łahszy n a w e t dowcip m a ostrze antyen d eck ie, a n ty - k le ry k a ln e , an ty ziem iań sk ie, an ty n iem ieck ie lu b też w y m ierzone w inne niebezpieczeństw o dostrzeg an e przez naczelnego re d a k to ra , k tó ry b y ł rów nież dostarczycielem p rzew ażającej części m ateriałó w . U tw o ry te k ­ stow e i częściowo ry su n k o w e zam ieszczane w „D iable” z re g u ły nie b y ły podpisyw ane, ch yba k ry p to n im e m „W .K .”

G arść w iadom ości n a te m a t „D iabła W arszaw skiego” przek azał W a­ cław L ipiński, w spółpracow nik ty go d n ik a od 1919 r. W edług niego K o­ szutski był w ydaw cą saty ryczneg o czasopism a p rogram ow o przeznaczo­ nego dla rob o tn ik ó w 5. Z eb ran ia red a k c y jn e odbyw ały się w m ieszkaniu K oszutskich, w dom u położonym n a ro g u ul. M arszałkow skiej i S ie n n ej6.

W p u nk cie dotyczącym fin an só w „D iab ła” re la c ję L ipińskiego po­ tw ierd z a ośw iadczenie sam ego K oszutskiego, k tó ry w num erze 2 „D iabła” z 1919 r. zam ieścił n a stę p u ją c y apel:

„Do C zytelników . Za c a ra tu stw orzy łem placów kę m yśli socjalistycz­ n e j re d a g u ją c przez 6 la t w W arszaw ie ty g o d n ik »Życie W arszaw skie« [K oszutski w idocznie w licza tu okres od początku w y d aw an ia „ K u rie ra N ow ego”, p ro to p la sty „Życia W arszaw skiego” — B.P.]. K ażda nieom al bolączka życia-robotniczego opierała się o m oją red ak cję. S łużyłem sp ra ­ w ie p ro le ta ria tu polskiego całym sercem . P rzeszed łem i przez piekło w ię­ zienia, i zsyłki, i nędzy, m ogąc być bo g aty m i w pływ ow ym , nie chcąc za to an i uznan ia, an i w dzięczności, ale m am p raw o żądać, by m i lada błazen sto ją c y u żłobu nie rzu cał belek pod sto p y i nie u tru d n ia ł dalszej pracy d la ludu.

N iestety , ta k się dzieje!

W obec tego zm uszony jestem odw ołać się do W as, C zytelnicy, a u tw o ­ rz y m y w ielką siłę, k tó ra dużo dobrego dla ogółu zdziałać może.

»Diabeł« je s t o rganem so cjalistycznym , b e z p a rty jn y m , a jako ta k i nie stoi n a niczyim żołdzie, od nikogo nie zależy i m a trzeźw e oczy w ocenie p an u ją c y c h , o p łak an ych n aszych stosunków . Ja k o ta k i liczyć m oże ty lk o n a poparcie C zytelników ideow o z nim sy m p atyzu jących.

W działalności m ojej społecznej i p u b licystyczn ej p rze d w o jną nie zaw iodłem się n a p ro le taria c ie polskim , k tó ry m a zdro w y sąd o ludziach

5 C zasopism o przezn aczon e b yło „dla p rostych lu d zi i zrozu m iałe i w tek ście, i w ry su n k u ”. W yw iad z W acław em L ip iń sk im , s. 3 (m aszyn op is w p o sia d a n iu autora).

6 „[K oszutski] co ty d zień p rosił, żeb y p rzyjść do niego, bo on już po k a w ia rn ia ch n ie chodził. On m ieszk a ł n a rogu S ien n ej i M a rsza łk o w sk iej, tam na drugim p iętrze m ia ł red ak cję, no i tam się w sz y stk o o d b y w a ło ” ( K o s z u t s k i , op. cit., s. 14).

(7)

110 B O H D A N P IĄ T K O W S K I

i ich sercu dla siebie, w ierzę ted y m ocno, że m oje in te n c je i chęć p rac y dla W as p rzy jm iecie stosow nie.

Z b ag n a k alu m n ii sian ych zza p ło tu idę do W as, czysty duchem , siln y uczuciem , idę sam , bez kliki, aby dla W as i z W am i w alczyć o lepsze ju ­ tro . G dy obok m nie, jak daw niej, zgrom adzą się ludzie dobrej woli, stw o ­ rzy m y nasz p ro g ram k u ltu ra ln e g o i ekonom icznego czynu, a nie k lik a r- skiego k rzy k a c tw a i niedołęstw a.

Nie dla w łasnego in te resu , bo ten lekcew ażyłem przez całe życie, ale dla W aszego, C zytelnicy i O byw atele, dobra żądam poparcia.

»Diabeł« jest n a razie ty lk o m alu tk im i ubogim pisem kiem , ale m y śl i czyn nie łokciem się m ierzy i z m ałego w y ra sta ły rzeczy w ielkie.

W itold K o s z u ts k i”

W olno przypuszczać, że w w a ru n k a c h o strej i nie p rze b iera ją c e j w środ k ach w alk i p o lityczn ej ośw iadczenie re d a k to ra , iż „D iab eł” „na niczyim żołdzie nie sto i” m usiało być praw dziw e, gdyż w przeciw ny m raz ie zb y t łatw o było zostać przygw ożdżonym przez p olity czny ch a n ta g o ­ nistów .

R ed a k to ra „D iabła W arszaw skiego” L ipiń sk i ch a ra k te ry z o w a ł jak o głęboko ideow ego człow ieka o w ielk iej praw ości. Mimo finan sow y ch n ie­ pow odzeń K oszutski do o statniego n u m e ru w y p łacał należności, co było w ow ych czasach zjaw iskiem n iesp o ty k a n y m 7.

P e łen ż a ru i en tu zjazm u , in sp iro w ał w spółpracow ników , b o ry k ał się z tysięczny m i tru d n o ściam i jak o w ydaw ca i re d a k to r k om u nizującego pism a, odp ierał a ta k i w pływ ow ych przeciw ników politycznych. A przede w szy stk im um acniał a u to ry te t p a rtii i N aczelnika, o k tó ry m „D iabeł W arszaw sk i” n r 32 (z 10 V III 1919 r.) ta k się w ypow iadał:

Po jednej stro n ie ON — P iłsu d sk i, po drugiej in tr y g szlak n ielu d zk i.

Tu p atriotyczn ej m ąż je s t trosk i. T am zaś o sła w io n y ju ż D ym ow sk i. C h cieli tę P o lsk ę Z jednoczoną

m ieć w o rem złota i koroną.

C h cieli ją o lśn ić w ła sn ą ch w a łą — a le s ię jed n ak n ie udało.

Już to raz drugi żądza dzika z a w iści b ije w N aczeln ik a.

Już to raz drugi -— poh ań b ion a w n a jsro m o tn iejszy m p y le kona. T y lk o dziś en d ek w ię c e j troski m a, bo w ię z io n y je s t D ym ow sk i.

A naród sto i m u rem w iern y , P atrząc na w od za trud b ezm iern y. Za k tóry en d ek , zd jęty strach em , p ła ci in try g ą i zam achem .

(8)

Ton u w ielbienia dla „w odza” dow odnie w sk azu je n a polityczne u to ż ­ sam ianie się K oszutskiego z linią P P S rep re z en to w a n ą przez koła by łej F ra k c ji R ew o lucy jn ej. Z czasem też, choć re d a k to r „D iabła W arszaw skie­ go” jak o osobistą trag ed ię p rzeży je k ijo w ską w y p ra w ę i opuszczenie przez N aczelnika „czerw onego tra m w a ju na p rz y sta n k u N iepodległość” — zo­ stan ie u h o n oro w an y w spom nieniem p o śm iertn y m w „R o b o tn ik u ”8.

Z anim to jed n a k n astąp iło , K oszu tsk i usiłow ał w spom agać P iłsu d sk ie ­ go swą działalnością publicy styczn ą. W ychow anie w tra d y c ji ziem iańskiej ro d zin y m ogło zaw ażyć na poglądach K oszutskiego; k w estia ta , być może,, zadecydow ała o tru d n o ści znalezienia w spólnego języ k a z P P S Lew icą, nie przeszkodziła jed n a k W.K. w p ry n cy p ia ln y m po dejm ow aniu w aż­ kich, a k tu a ln y c h tem atów , pow odując, że „D iabeł” sta n ą ł w czołówce zaangażow anych, lew icow ych czasopism polskich.

W alka klasow a w k r a ju b y ła u m ie ję tn ie „ w y p u n k to w a n a ” przez r e ­ d ak to ra. Na p rzy k ła d n a stro n ie 5 n u m e ru 43 z 1919 r. zam ieszczono r y ­ sunek w y o b rażający p a ro b k a jadącego n a kosie. P odpis w y jaśn iał: „D aw ­ n iej czarow nica jeżdżące n a m iotle b y ły stra sza k a m i i pastw iono się n ad nim i częstokroć, obecnie »wolna« P o lsk a pozyskała czarow ników zam iast czarow nic. Są nim i p arob cy ro ln i, a jeżdżą nie n a m iotle, jeno na kosach i cepach. B oją się ich tak , ja k czarow nic”.

W n u m erze 30 znalazła się k a ry k a tu ra p rze d staw ia jąc a ry d w a n z w o­ ram i złota ciągniony przez dw a konie: „Z iem ię” i „ P rze m y sł”. Chłop i ro ­ b o tn ik z a trzy m u ją zaprzęg. K om en tarz: „D w a ru m a k i »Ziemia« i »P rze­ m ysł« ciągnęły dotychczas znojnie i spokojnie ry d w a n k ap italizm u . Roz- przęgać się tera z ry d w a n zaczyna. Ziem ię chłop zabiera, po przem y sł idzie ro b o tn ik ”.

J a k o sojusznik sił polskiej re a k c ji i ich dopełnienie u k azy w an e są arm ie „b ia ły ch ” R osjan. W zm iankow any w yżej n r 43 o tw iera ry su n e k W acław a L ipińskiego p rze d staw ia jąc y kobietę płaczącą n ad zw łokam i. Słow a — n ieodm iennie to w arzyszące form ie graficzn ej — głoszą: „D niepr jako w ielką rzekę chcą n am uczynić lin ią d em ark acy jn ą, ale tym czasem ty m i lin iam i są ciągle rzek i łez i krw i. D enikin, Ju den icz i K ołczak pogłęb iają te rzek i i ro zsz e rz a ją ”.

W nu m erze 36 z 1919 r. (s. 1) z n a jd u jem y k a ry k a tu rę przed staw iającą endeka ciągnącego do g ro b u ludow ą P olskę i podrzucającego do góry D enikina. Niżej — w iersz:

H urra — k rzyczy en d eczyn a I n ie s ie p otw ora,

Co nad P o lsk ą sta n ą ł znow u Jak okropna zm ora.

I O jczyznę, co ku życiu W ytęża sw e siły ,

(9)

112 B O H D A N P IĄ T K O W S K I

W raże ręce p rzed aw czyk a C iągną do m ogiły.

P rz y k ła d ó w podobnych k o m en ta rz y do n iez b y t skom plikow anych p la ­ k a to w y c h ry su n k ó w z n a jd u je się w „D iable W arszaw skim ” znacznie w ię­ cej. N ależy sądzić, że tego ty p u jasn e, jednoznaczne u tw o ry by ły dobrze p rzy jm o w an e przez specyficzne środow isko czytelnicze (w edług W acła­ w a L ipińskiego p rzew ażająca część około pięciotysięcznego n a k ła d u roz­ prow ad zan a była w sk u p isk ach p ro letariack ich , znanych by ły m bojow com z o kresu działalności re w o lu c y jn ej: p lebejskie dzielnice stolicy, Łódź, Zgierz, P ab ianice — stan o w iły głów ne ośrodki, gdzie znajd ow ał odbior­ ców „D iabeł W arszaw sk i”9).

In te n sy fik a c ja d ziałań w o jen n y ch n a w schodniej g ran icy m usiała spo­ wodow ać siln y szok u re d a k to ra . O kładka n ru 35 z 1919 r. p rzed staw ia „rysunek alegoryczny, któ reg o sens oddaje zam ieszczony poniżej w iersz:

S zw ab gn ęb i Ś lą za k a , M y rżn iem b olszew ik a, A n asza O jczyzna G orzkie łz y p ołyk a.

N a W sch od zie k rew lejem D la N iem có w , K ołczak ów . Czy w ię c m oże P o lsk ę C ieszyć p rzyszłość taka? P a n ie! D ość już przecież T w ej k rw a w ej ofiary,

S p raw , n ie c h już raz nam znikną Z gliszcza i pożary!

„ K u la w y ” te n w ierszy k dobrze oddaje n a staw ien ie a u to ra do in te r­ w e n c y jn e j a w a n tu ry , w k tó rą coraz bard ziej w ik łali k ra j ówcześni s te r­ nicy n aw y p ań stw o w ej.

N a stęp u ją k o n fisk a ty m ate ria łó w an ty p ań stw o w y ch . Rok 1919 zam ­ k n ię ty został b ilansem trzech n u m eró w sk onfiskow anych (32, 45, 50)10. 'W m iarę rozw oju sy tu a c ji n a froncie p olsko-radzieckim położenie „D iabła W arszaw skiego” staw ało się coraz tru d n ie jsz e. L atem 1920 r. czasopism o zaw iesza działalność, a n astęp n ie, po niecałym ro k u (m aj 1921 r.), p rze- .sta je wychodzić.

W o statn im n u m erze — jak tw ierd ził W acław L ipiński — re d a k to r „D iabła W arszaw skiego” oznajm ił, że wobec odstępstw a „w odza” nie w i­ dzi m ożliwości działania publicystycznego, łam ie więc pióro i sk azu je się n a m ilczenie11. A dam K oszu tsk i o statn ie la ta życia spędził jak o człow iek

o W yw iad z W a cła w em L ip iń sk im , s. 1.

10 W edług „ B iu lety n u B ib lio g ra ficzn eg o ”, 1920, W ykaz czasop ism w r. 1919. 11 W yw iad z W acław em L ip iń sk im , s. 1—2: „K oszutski »zaw iesił« p ism o je d y n ie d la teg o , że w ty m o k r e sie [...] J ó zef P iłsu d sk i w y sz e d ł z P P S -u . I w te d y o sta tn i n u ­ m er to b y ł ta k i po p rostu p o żegn aln y. P o w ied zia ł: »N ie m a sen su dalej w a lczy ć, bo -w szystk o b ierze w łeb. W szystko«. [...] N o, n ie p am iętam d o k ła d n ie teg o tek stu , a le

(10)

schoro w any i zaw iedziony, w sp ie ra n y przez zrzeszenia b y ły ch w ięźniów polityczn ych i rew olucjonistów . Z m arł w 1933 r.

J a k m ożna by zw ięźle'ocenić ty go d n ik „D iabeł W arszaw sk i”? Było to środow iskow e czasopism o (kilka m iesięcy 1913 r. oraz la ta 1919, 1920 i 1921 — do m aja), pozbaw ione pow ażniejszego znaczenia arty sty czn eg o (większość k a ry k a tu r i te k stó w tru d n o je s t w ogóle ocenić jak o dzieło sztuki), choć z pew nością żywo p rzy jm o w a ły je ra d y k a ln e u g ru p o w an ia p ro letariack ie.

A dam W itold K oszutski — id e n ty fik u ją c y się bez re s z ty ze sw ym dzie­ łem — poniósł klęskę. W ziąw szy ro z b ra t z linią polity czn ą kiero w n ictw a sw ojej p a rtii, n a ra ż o n y n a szy k an y ob sk u rancko-endeckiego żyw iołu, zło­ żył b ro ń i nie w ierząc w m ożliw ość dalszej w alk i, zg orzkn iały i schoro­ w any, zam kn ął się w sobie dogory w ając w n ie d o sta tk u i zapom nieniu.

w o sta tn im n u m erze [»D iabła W arszaw sk iego«] W itold K o szu tk i p o w ied zia ł: »Ł am ię p ióro«”.

Do teg o o sta tn ieg o n u m eru „D iab ła”, w o b ec bardzo n ik łe g o i fra g m en ta ry czn eg o stan u zach ow an ia teg o czasop ism a w zb iorach a rch iw a ln o -b ib lio teczn y ch , au to ro w i n in iejszeg o op racow an ia n ie u d ało się dotrzeć.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niniejszy raport klasyfikaryjny określa klasyfikację przyznaną Systemowi SlaU S docieplenie na docieplenie do vvykonywania ociepteń ścian zewnętrznych budynków z

Istnieje wprawdzie wiadomość, podana przez uczonego Jana Lerche, który w roku 1735 zwiedził morze kaspijskie, że ropa na Kaukazie nie pali się w stanie surowym, lecz po

13. odpadach ulegających biodegradacji - na|eĘ przezto rozumieó odpady komunalne, które ulegają rozkładowi tlenowemu lub beztlenowemu przy udzia|e mikroorganizmów, zgodnie z

Odwaga l podejmowanie ryzyka demonstrowanie odwag] ] niezaLeżnośc] myŚlenia, a takze ZdoLnośCi do doceniania wysiłkÓw innych osÓb' U liderÓW kompeten.ja ta WąZe

– w rzeczownikach rodzaju męskiego zakończonych w mianowniku na -a, -o, np.: władcą, monarchą, – w bierniku liczby pojedynczej przymiotników i zaimków rodzaju żeńskiego,

Napisz z pamięci pięć czasowników, które w pierwszej osobie liczby pojedynczej mają zakończenie -em.. Dopisz wyrazy bliskoznaczne do podanych

zębet.Ętrecuy Eabytku pFued unisuoueni*nu dewaeteo$qn !'ubt. Ęsaksd3enlenn

Uczniowie zapoznawani sąz prawami i obowiązkami ucznia. W biezącym roku szkolnynr uczestntczy|i w dwóch spotkaniach z po|icjantem na temat praw dziecka oraz