• Nie Znaleziono Wyników

"Krew na pierwszej stronie : sensacyjne dzienniki Drugiej Rzeczypospolitej", Wiesław Władyka, Warszawa 1982 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Krew na pierwszej stronie : sensacyjne dzienniki Drugiej Rzeczypospolitej", Wiesław Władyka, Warszawa 1982 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Paczkowski, Andrzej

"Krew na pierwszej stronie :

sensacyjne dzienniki Drugiej

Rzeczypospolitej", Wiesław Władyka,

Warszawa 1982 : [recenzja]

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 22/3, 90-94

(2)

różn ych ok resach b lisk o 600 ty tu łó w cza so p ism o św ia to w o -p ed a g o g iczn y ch . Z a łą ­ czon e in d ek sy w y d a w c ó w u ja w n ia ją liczn e in sty tu c je , u czeln ie, zw ią zk i i organ i­ zacje sp o łeczn e, zaś in d ek s m ie jsc o w o śc i w sk a zu je n a g łó w n e ośrodki w y d a w n icze

( K p + τ> - T T ^ ŕ i

R ecen zo w a n a b ib lio g ra fia m oże w y w o ła ć w ie le d y sk u sji i sp orów . W ażne jest ' jeo.w ._, ... _ ..M uic » i.*, j^-st ^ ijj s..ę sp ierać. A ut^r^m n a leży p o g ra tu lo w a ć po­ m y s łu i jego rea liza cji.

J e r z y Ja r o w ie c k i

W iesła w W ł a d y k a , K r e w na p i e r w s z e j stronie . S e n s a c y j n e d z i e n n i k i D r u ­ g i e j R z e c z y p o s p o l i t e j , W arszaw a 1982, ss. 295, ilu str.

P o lsk a h isto rio g ra fia p o w o li (m oże n a zb y t pow oli?) p rzy stęp u je do „sp otk an ia •drugiego sto p n ia ” z prasą okresu m ięd zy w o jen n eg o . P ierw szej fa z ie badań, p ro- w a d zcn y ch w sposób m n iej w ię c e j u ła g o d zo n y i zo rg a n izo w a n y od początk u la t sz e ść d z ie sią ty c h , za cel g łó w n y p rzy św ieca ło o p isa n ie ilo śc io w e oraz p róby o d tw o ­ rzen ia in fra stru k tu ry p ra so w o -w y d a w n iczej: sto su n k ó w w ła sn o ścio w y ch , n a k ład ów , s k ła d ó w red a k cji, filia c ji p o lity czn y ch . Z ajm ow an o się g łó w n ie m ech a n izm a m i w e ­ w n ę tr z n y m i p szczeg ó ln y ch p ism (lub ich grup), ich sp rzężen ia m i ze św ia te m p o ­ lity czn y m , sn u to p rzyp u szczen ia n a tem a t z a się g ó w o d d zia ły w a n ia . B ardzo rza d ­ ko, zasad n iczo ty lk o w o d n iesien iu do p o jed y n czy ch p ism (i to z r e g u ły w p ew n y m ty lk o w y cin k u czasow ym ), p od ejm o w a n o p róby p en etra cji w głąb ■— a n a lizy z a ­ w a rto ści i treści. W p raw d zie w ie le jeszcze zo sta ło ć o zrob ien ia ta k że „na p o ­ w ie r z c h n i” — d o ty ch cza so w e b ad an ia częściej u ja w n ia ją n o w e p ola p o szu k iw a ń , n iż je zam yk ają — a le n ie p ow in n o to h a m o w a ć p o d ejm o w a n ia n o w y ch k ieru n k ó w b ad aw czych . B yć rroże z w ia stu n e m p ew n eg o zw ro tu jest fa k t cp u b lik o w a n ia w k rótk im o d stęp ie czasu dw óch k sią żek sta n o w ią cy ch n a jp o w a żn iejsze, jak d o­ tąd , w y c ie c z k i w ten n o m a n ’s la n d h isto ry k ó w : p racy d ok torsk iej O skara S. C zar­ n ik a 1 i recen zo w a n ej tu ro zp ra w y h a b ilita cy jn ej W iesła w a W ładyki.

N ie zam ierzam ich p o ró w n y w a ć (b yłb y to zresztą zab ieg raczej trudny), w ię c w sp o m n ę ty lk o , że k siążk a O .S . C zarnika, sta n o w ią ca w zasad zie ca’o !ciow ą, w zn aczn ym sto p n iu za m k n iętą a n a lizę, n ie p ozb w ion ą a m b icji u o g ó ln ia ją cy ch i k o m - p a ra ty sty c z n y c h , oparta jest na w y so ce w y su b te ln io n y c h n arzęd ziach b a d a w ­ czych, czem u sp rzyja fa k t, iż w y sz ła z n o w o czesn eg o w a rszta tu h ist oryka lite r a ­ tu r y , k tórego w a żn ą częścią jest d alek o za a w a n so w a n a teoria. S zczeg ó ło w o ść a n a ­ liz y te k s tó w u m o żliw io n a b y ła przez w y b r a n ie p a ro letn ieg o w y cin k a ; w yb ór te n n o ta b en e — cezu ra 1926 r. — n ie jest, jak sądzę, u za sa d n io n y sam ą m a terią roz­ p ra w y C zarnika. P raca W iesła w a W ład yk i m a zn a czn ie w ię k sz e am b icje, a a n a ­ liz a te k s tó w je s t w n iej ty lk o jed n y m z fra g m en tó w , w a żn y m — ch oćb y dlatego, że ob ejm u ją cy m o k :ło p A o w y k sią żk i (cała część II) — a le n ie jed yn ym . O czy­ w iste w ię c jest, że sto p ień szczeg ó ło w o ści m u sia ł b yć zu p ełn ie in n y. W ład yk a op eru je raczej p rzy k ła d a m i n iż a n a lizą c a ło ścio w ą , co w y n ik a z w ie lk o śc i zadania,

1 O .S . C z a r n i k , P r o z a a r t y s t y c z n a a p r a s a c o d z i e n n a (1918— 1926), W rocław 1982.

(3)

k tó r e przed sobą p o sta w ił, i z bardzo sk ąp ych m o żliw o ści o d w o ły w a n ia się do p o­ jed yn czych b ad ań d okonanych przez in n ych . J a k k o lw iek są to o k o liczn o ści w w y ­ sta rcza ją cy sposób u sp r a w ie d liw ia ją c e autora, n iem n iej w y r y w k o w o ść a n a liz jest dość u d erzająca i p o zo sta w ia u czu cie n ied o sy tu . N a jd o b itn iej czą stk o w y , b y n ie rzec: p rzyp ad k ow y, ch arak ter zap lecza źród łow ego a n a lizy treści w id o czn y je s t w rozd ziale p rzed sta w ia ją cy m m ie jsc e i fu n k c je sp ortu w p ra sie o g ó ln o in fo rm a cy jn ej. P oza w ła sn ą lek tu rą —· w ła śn ie raczej lek tu rą n iż a n a lizą — p o słu g u je się W ła­ dyka r e fera tem W ojciech a L ip o ń sk ieg o , k tó ry w sza k że o p ero w a ł n a р зіи b a d a w ­ czy m nie' w p e łn i p o k ry w a ją cy m się z ty m , ja k ie u p ra w ia w sw ej k sią żce r e c e n ­ zo w a n y tu autor. P o zo sta w a ć w ię c m u si, siłą rzeczy, n a p o :io m ie u o g ó ln ien ia , k tó ­ rego zasadr o ’;ci n ie sposób porów n ać z k o n k retn y m i tek sta m i d oty czą cy m i sp or­ tu, ja k ie u k a zy w a ły się n a ła m a ch p ięciu b a d a n y ch p rzez n ieg o d zien n ik ów . J e ­ ż eli m ożn a u żyć p o ró w n a ń ze sfe r y w o jsk o w o śc i — a gdy p iszę te sło w a , są on e jak n ajb ard ziej n a cza sie — ca ła druga część ro zp ra w y W ład yk i m a ch arak ter „ w y p a d ó w ” na obszar, k tó ry ch ce się sp en etro w a ć, a n ie fr o n ta ln ie p rzep ro w a ­ d zon ego atak u . R az jeszcze p o tw ierd za to op in ię, że obszar te n jest p ra k ty czn ie n ie m o ż liw y do o p a n o w a n ia w p o jed y n k ę czy n a w e t sam otrzeć, że n a tę hordę p ap ieru n ie starczy an i n a jsp ra w n iej w ła d a ją c y b ron ią M ały R ycerz, an i p e w ­ n ie i Ich M oście M u szk ietero w ie b y sob ie z n ią n ie p orad zili, że m u si tu b yć p row ad zon a sy stem a ty czn a p raca ob lężn icza z u ży ciem n a jn o w o cześn iejszy ch n a ­ rzęd zi b a d a w czy ch 2.

N ie zad ow ala te ż w p e łn i (p rzyn ajm n iej m n ie) u za sa d n ien ie w yb oru p ięciu d zien n ik ó w , k tó re p od d an e z c sta ły b ad an iom . N ie id zie o to, że k w e stio n u ję sa ­ m o p raw o w yb oru ani ty m bardziej w y se le k c jo n o w a n ie ty ch , a n ie in n y ch ty t u ­ łó w — n a le ż a ły one r z e c z y w iśc ie do „ w io d ą cy ch ” w b a d a n y m ok resie — a le o o d er­ w a n ie ich od ca ło ści z ja w isk a , jak im b y ła prasa cg ó ln o in fo rm a cy jn a , nosząca zresz­ tą w ie le różn ych im ion . C h ciałob y się w e w stę p n e j części rozp raw y zn aleźć obraz n a le ż y c ie szeroki p o lsk iej p rasy teg o ty p u w ca ły m m ięd zy w o jn iu , a n a w e t b liż ­ sze w sk a za n ie n a drogi p rzek szta łceń , co m ożna b y ło osiągn ąć od w o łu ją c się do p o ró w n a ń — n a w e t ta k że „ w y p a d o w o :’-o g ó ln ik o w y c h — z początk am i d z ie n n i­ k a rstw a se n sa c y jn e g o w P o lsce p rzełom u X IX i X X w . O czy w iście, próba sta ty s ­ ty c z n e j o cen y w ie lk o ś c i sam ego zja w isk a b y ła b y bardzo tru d n a do p rzep ro w a ­ d zen ia , gd yż k ry teria w yb oru n ie są — i n ie m ogą b yć — d o sta teczn ie ja sn e, a le n ie chodzi o ta b elk i czy p ro cen ty , lecz o o p isa n ie ca ło ści zja w isk a , jego zróż­ n ic o w a n ia d alek o w ię k sz e g o n iż to, jak ie m ożna u kazać operując ty lk o w k ręgu a n a lizo w a n ej w ie lk ie j p iątk i. P o rzu cając tak ą próbę, autor p o zb a w ia w ię c c z y ­ te ln ik a m o żliw o ści zd an ia sob ie sp ra w y z ro z le g ło śc i z ja w isk a , a tak że z is tn ie ­ n ia ta k ich jego części sk ła d o w y ch , w k tó ry ch o p cje p o lity czn e czy id eo lo g iczn e o d g r y w a ły b ez p orów n an ia m n iejszą rolę n iż w d zien n ik ach , z k tó ry m i zap ozn a­ je nas W ład yk a (jako p rzyk ład m ożn a tu podać w a rsza w sk i „K urier C od zien n y 5 G roszy”).

. Oba te zarzuty: p rzyp ad k ow ość analiz treści i b rak o b rysow an ia ca łeg o pola

b a d a w czeg o są z n a tu ry sw ej „ c h c ie jstw e m ”, przed w y m o g a m i k tórego autor m o ­ że się ła tw o obronić, zw ła szcza że sw e d ecy zje s e le k c y jn e tra k tu je z p ew n ą dozą e la sty c z n o śc i, u w id a czn ia ją cej się m .in. w sięg a n iu do cza so p iśm ien n iczy ch k o m ­ p o n en tó w o p isy w a n y ch d zien n ik ó w , gdy ok azu je się, że b y ły one p rzed m iotem

zak oń czan ych już p oszu k iw ań . .

2 N a m a rg in esie ch cia łb y m p rzyp om n ieć, że próba zb u d ow an ia jed n ego o d cin ­

k a ta k ieg o fron tu — w ram ach prob lem u w ę z ło w e g o „ P olsk a k u ltu ra n arod ow a, jej te n d en cje ro zw o jo w e i p ercep cja ” ■— zo sta ła za sto p o w a n a p rzez lim ity i in n e u d o g o d n ien ia b iu rok ratyczn e. J ed y n y m jej o w ocem sta ły się (p rzy w o ły w a n e p rzez W. W ładykę) op ra co w a n ia m a te r ia ło w e W. M oraw sk iego, J. R u d ziń sk iego i M. T o- bery.

(4)

N a tr a fiłe m w ro zp ra w ie W ład yk i n a k ilk a sfo rm u ło w a ń , k tó re w y d a ją m i się n ie s łu sz n e lu b n ie w p ełn i u za sa d n io n e i w y m a g a ją p o lem ik lu b u zu p ełn ień . P o ­ d e jm u ję je tu w k o lejn o ści, w y n ik a ją c e j n ie z h iera rc h ii w a żn o ści, a fizy czn eg o m iejsca , ja k ie za jm u ją w tej c ie k a w e j i szyb k o zn ik a ją cej z k się g a r sk ic h p ółek pracy.

P isz e w ię c au tor, że p o ja w ie n ie się ·— na ry n k u św ia to w y m — p rasy se n sa ­ cy jn ej jest m .in . w y n ik ie m zja w isk a p o leg a ją ceg o n a w zro ście u czestn ictw a w k u l­ tu rze o n o w y m k sz ta łc ie „ w ielo m ilio n o w ej p u b liczn o ści, p op rzed n io n ie b iorącej a k ty w n ie u d zia łu w ży ciu [...] k u ltu r a ln y m ” (s. 5). G odzi się tu za zn aczyć, że p u ­ b liczn o ść ta b y ła „ n iek u ltu ra ln a ” ty lk o w ty m zn aczen iu , że jej p o le k u ltu ro w e n ie p rzy leg a ło w ogóle — lu b n ie dość ś c iś le — do k u ltu r y o p ierającej się n a druku. M iała ona n a to m ia st sw ó j ś w ia t sy m b o li, w zo ró w , norm i zach ow ań , k tó ry tw o ­ rzy ł ta k że k u ltu rę, ty le że odrębną, in n ą, a n a w e t obcą tej, jak a sta n o w i zw y c z a ­ jo w y p u n k t o d n iesien ia przy n a z y w a n iu k ogoś lu b czegoś „ k u ltu ra ln y m ”.

B ez sta ty sty c z n e g o u za sa d n ien ia sta w ia W ła d y k a tezę, że w la ta ch m ię d z y ­ w o jen n y ch „coraz w ię k sz ą rolę za częły o d gryw ać d zien n ik i, zd ob yw ając p rzew a ­ gę n ad c za so p ism a m i” (s. 11). Z d a n y ch d o ty czą cy ch ilo ścio w ej r ep a rty cji p rasy p o lsk iej teg o ok resu w y n ik a jednak, że to w ła śn ie czasop ism a b y ły grupą, k tóra ro zw in ęła się n a jb a rd ziej3. T ak że pod w zg lęd em tem p a w zro stu i za sięg u n a k ła ­ d ów cza so p ism a co n a jm n iej n ie u stę p o w a ły d zien n ik om , a n a jw y ż sz e n a k ła d y jed ­ n o ra zo w e o sią g a ły m iesięc zn ik i i ty g o d n ik i, co b y ło zresztą — i jest do dziś — raczej zja w isk iem ty p o w y m .

T ezą , której w in n y ch m iejsca ch au tor sam zap rzecza, jest stw ierd zen ie, że „prasa p op u larn a k iero w a ła się w y łą c z n ie jed n ą zasad ą — m a k sy m a ln eg o z y sk u ” (s. 13). O m aw ian e p rzez n ieg o „M ały D zien n ik ” i „O ręd ow n ik ” z p e w n o śc ią k ie ­ r o w a ły się jeszcze in n y m i zasad am i, a p on ad to w arto ch yb a te ż p a m ięta ć, że n a w e t n ajb ard ziej k r w a w i i b ezw zg lęd n i k a p ita liśc i m o g li m ieć n a u w a d ze (i m ie ­ w a li) _także zasad ę zy sk u o p ty m a ln eg o , k tó ry z r e g u ły b y w a w ro g iem m a k sy m a liz - mu.

N ie p rzek on u je te ż m n ie stw ie r d z e n ie , że m ech a n izm m o d ern iza cy jn y p rasy s e n s a c y jn e j w y stą p ił w p ra sie a m ery k a ń sk iej „na n ie sp o ty k a n ą n ig d zie s k a lę ” (s. 13). W p raw d zie r z e c z y w iśc ie w ie le a m ery k a ń sk ich rzeczy jest „naj..., naj..., naj...”, a w zo ry a m ery k a ń sk ie często b y ły i są „ n ied o ścig łe”, n ie m n ie j a k u ra t w p rzed ­ m io c ie tu p oru szan ym tru d n o dostrzec różn ice ja k o ścio w e, n a w e t jeżeli źródło w ie ­ lu p o m y słó w i c h w y tó w d zien n ik a rsk ich zn a jd o w a ło się w N o w y m Ś w iecie.

N ie u za sa d n ił au tor — a sądzę, że d latego, iż u zasad n ić n ie m ógł — tezy , że w P o lsce „ p rzed sięb iorczy m en a d żero w ie p ró b o w a li lo k o w a ć k a p ita ły w in w e s t y ­ cja ch p r a so w y c h ” (s. 23). W zd ecy d o w a n ej w ię k sz o śc i p rzyp ad k ów lo k a ty k a p ita ­ ło w e w p rasie p o ch o d ziły z k ie sz e n i lu d zi ju ż z p rasą zw ią za n y ch , a w k ła d y n a ­ p ły w a ją c e spoza śro d o w isk a ch yb a rzadko czy n io n e b y ły p rzez o sob y liczą ce, że tą d rcgą k a p ita ł sw ó j p ow ięk szą. Jak z d o ty ch cza so w y ch badań w y n ik a , w ogóle ilo ść k a p ita łó w zew n ętrzn y ch w ob ec śro d o w isk a p r a so w o -w y d a w n iczeg o 'była na ryn k u p ra so w y m sto su n k o w o n ie w ie lk a , a p rzy n a jm n iej zn aczn a część is tn ie ją ­ c y ch w e sz ła tu raczej z rachub p o lity czn y ch , jako in stru m en t n acisk u , n iż dla p o m n o żen ia go to w izn y . A n i k a p ita ł g ó rn ośląsk i, któreg-o p len ip o ten tem b y ł W oj­ ciec h K orfan ty, an i u d ział L ew ia ta n a w sp ó łce „K uriera P o lsk ie g o ”, ani gru p z ie ­ m ia ń sk ich w „D niu P o lsk im ”, „C zasie” czy „ S ło w ie ”, ani środki przezn aczan e z k ie s y rząd ow ej po 1926 r., an i p ok aźn y w k ła d I. J. P a d erew sk ieg o w d zien n ik „ R zeczp o sp o lita ” — n ie m ia ły , w ie le n a to w sk a zu je, cech in w e sto w a n ia d la z y s­

3 W yn ik a to z sza cu n k ó w , k tóre k ied y ś o p u b lik o w a łem (A. P a c z k o w s k i , P rasa p A s k a 1918-—1939, W arszaw a 1980, s. 444—449), a k tóre do dziś, o ile w iem , n ie z o sta ły podw ażone.

(5)

k u (choć o c z y w iśc ie n ie m iłe b y ło d la k a p ita ło d a w có w , że m u sie li do w ięk szo ści ty c h in te r e só w sta le dokładać). O baw iam się tak że, że p rzy b liższej a n a lizie ok a­ z a ło b y się, że ci spośród p rzed sięb io rczy ch m en ad żerów , k tórzy w d zien n ik ach u lo k o w a li sw o je p ien iąd ze, n ie m ie lib y z k w o ta m i, ja k ie w n o sili, w ie le do sz u ­ k a n ia n a p rzem y sło w y m ry n k u k a p ita ło w y m , a a lte r n a ty w ą rrogłob y b y ć raczej za ło że n ie sk lep u lu b m ałej w y tw ó r n i n iż sta n ie się w ła d cą sta li czy w ęg la . N ie ­ k tó re z ty c h w y c ie c z e k m en a d żersk ich w ś w ia t w y d a w n ic z y za k o ń czy ły się n ie ­ p o w o d zen iem (jak np. p r z e d sta w ic ie li p rzem y słu n a fto w eg o i d rzew n ego z b. G a­ licji), a i to n ie w ia d o m o , czy ich u czestn icy m ie li n a u w a d ze zy sk i fin a n so w e , czy p o lity czn e. M arian D ą b ro w sk i b y ł r z e c z y w iśc ie św ie tn y m m en ad żerem , p ra w ­ d ziw y m k a p ita n em p rzem y słu , a le sw o ją firm ę w y d a w n ic z ą za ło ży ł ch yb a d la te ­ go, że b y ł n a jp ierw d zien n ik arzem .

I?isze autor, że ,,M ały D z ie n n ik ” „n ie w sp ó łistn ia ł w ram ach jak iegoś k o n cer­ nu z in n y m i p ism am i, ta k jak w ięk szo ść d zien n ik ó w se n sa c y jn y c h ” (s. 91) — r z e c z y w iśc ie k la szto r oo. fra n ciszk a n ó w w N ie p o k a la n o w ie tru d n o u zn ać za k o n ­ cern. A le w ty m ż e sam ym i k la szto rze, w dod atk u z in ic ja ty w y tej sam ej osoby, u k a z y w a ły się d w a m ie się c z n ik i i k a len d a rz — w s z y stk ie n a leżą ce do czołów k i pod w zg lęd em o sią g a n y ch n ak ład ów : „R ycerz N ie p o k a la n e j” się g a ł w k oń cu la t tr z y ­ d ziesty ch 700— 800 ty s. egz. co m iesią c, „K alen d arz R ycerza N ie p o k a la n e j” dru­ k o w a n y b y ł w ty m o k resie w n ak ład ach doch od zących do m ilio n a egzem p larzy. J a k k o lw ie k pióro m oże w zd ragać się przed u zn a n iem d zieła p oczęteg o z uczuć r e lig ijn y c h za kon cern , d e fa c to w y d a w n ic z y ośrod ek założon y p rzez św . o. M a k sy ­ m ilia n a fu n k c jo n o w a ł grosso m o d o n a p od ob n ych zasad ach org a n iza cy jn y ch co n o rm a ln e k o n cern y p rasow e.

R zec z y w iśc ie m ie w a m y do czy n ien ia z sy tu a cja m i, w k tó ry ch rzu ca n ie c z y te l­ n ik o w i p ra sy b ła h y ch se n sa c y je k m oże m ieć za cel „ o d cią g n ięcie od m y ś li nad is to tn ie d lań i dla sp o łeczeń stw a w a ż n y m i k w e stia m i” (s. 153, c y ta t ze zn an ej p ra ­ c y H en ryk a Jab łoń sk iego, p rzy jęty b ez za strzeżeń p rzez W. W ładykę). J e st to o c z y w iśc ie sta ry „jak ś w ia t”, p rzy n a jm n iej jak n asz, g reck o -rzy m sk i św ia t, sp o ­ sób p a cy fik o w a n ia u m y słó w . P o w s ta je jed n a k p y ta n ie, czy c a łk o w ic ie je s t u za­ sa d n io n e p r z y w o ły w a n ie go w k o n te k śc ie ty c h k o n k retn y ch d zien n ik ó w , k tó re a u ­ tor om a w ia , a p rzed e w sz y stk im w k o n te k śc ie p ra sy sen sa cy jn ej P o lsk i m ię d z y ­ w o jen n ej? M am p o w a żn e ob a w y co do słu szn o ści z a sto so w a n ia teg o u o g ó ln ien ia ; choć o c z y w iśc ie p o zw a la ono „lep iej zro zu m ieć” złożon ą r z eczy w isto ść, w is to ­ c ie w sza k że n ie zrozu m ieć, a sk la sy fik o w a ć , za szu fla d k o w a ć, opatrzyć ety k ietk ą . R e lig ia m oże być „opium d la m a s”, a le n ie za w sze m u si b y ć ty m n a rk o ty k iem i n ie za w sze b yw a. F a k t, że k to ś uw aża, iż n a jw ięk szy m w ro g iem P o lsk i są Ż y ­ dzi, n ie m u si w y n ik a ć z teg o , że ch ce w te n sposób o sło n ić „antyn arod ow ą p o sta ­ w ę k la s p o sia d a ją cy ch ”, a le z teg o , że ta k w ła śn ie , a n ie in a czej w id zi ś ^ ia t . T rud­ no b y ło b y te ż d o w ieść, że B u tk ie w ic z o w i czy D ą b ro w sk iem u ch od ziło o sk iero ­ w a n ie z a in tereso w a ń p u b liczn o ści n a boczn e, s e n s a c y jn e tory, aby u k ryć za m o­ rzem „krw i n a p ierw szej str o n ie ” n a d u ży cia i b ezp ra w ia san acji. To raczej w p a ń stw a c h to ta lita r n y c h środ k i m a so w eg o przek azu w y k o n u ją w p ełn i św ia d o m e d zia ła n ia m ask u jące, a m o ż liw e to je s t m .in. dzięk i k o n cen tra cji w ła d z y i m o ­ n o p o lu in form acyjn ego. N ie b rak ło w D ru g iej R zeczy p o sp o litej ch ętn y ch do zd ob ycia ta k ie g o m onopolu, a le go n ie u zy sk a li.

T w ierd zi W ładyka, że c z y te ln ic tw o lite r a tu r y ob iegu b ru k ow ego „ju ż przed 1914 r. zaczęło się obniżać i stan ilo śc io w y ty tu łó w i n a k ła d ó w w p o ło w ie la t d w u d ziesty ch b y ł sk ro m n y ” (s. 231). Co do sk ro m n o ści — zgoda, a le co do te n ­ d en cji — n ie. B a d an ia nad litera tu r ą teg o ty p u i jej fu n k cjo n o w a n iem n ie są w p ra w d zie jeszcze zak oń czon e, a le ju ż na ty le za a w a n so w a n e, że n a p o d sta w ie d o ty ch cza so w y ch prac d o k u m en ta cy jn y ch m ożn a stw ierd zić, iż n ie b y ło ten d en cji sp a d k o w ej (p rzyn ajm n iej w liczb a ch b ezw zg lęd n y ch ). B ib lio g ra fia p o w ie śc i z e sz y

(6)

-to w y c h — a w ię c k la sy czn eg o g a tu n k u teg o ob iegu — sporządzona przez J a n u ­ sza D u n in a i K r y sty n ę M ier zw ia n k ę4, p o zw a la stw ierd zić, że do roku 1914 op u ­ b lik o w a n o w P o lsce (i dla P o lsk i) 77 ty tu łó w , zaś w la ta ch 1918— 1939 ogłoszono d ru k iem 124. J e st o c z y w iśc ie k w e stią otw a rtą , jak w y g lą d a ł u d ział różn ych „ d w u - h a le r z ó w e k ” w ca ło ści p o lsk iej p rod u k cji w y d a w n ic z e j przed i po 1918 г., w y ­ d a je się jed n ak , że tem p o ich p rzyrostu n ie w ie le o d b iegało od ogóln ego tem pa p rzyrostu ilo śc i ty tu łó w w y d a w n ic tw k sią żk o w y ch : M aria C zarn ow sk a n o tu je d la roku 1913 o p u b lik o w a n ie n a ziem ia ch p o lsk ich 3410, a dla roku 1938 — 6017 ty tu łó w 5.

M am n a d zieję, że po tych k ilk u stron ach k ry ty czn y ch u w a g c z y te ln ik n ie w e ź m ie m i za złe n a g łej w o lty , którą chcę sw o ją ocen ę p racy W iesła w a W ład yk i za k o ń ­ czyć: jest to k sią żk a bardzo cob ra, n ap isan a sta ra n n y m języ k iem , o d w o łu ją ca się do n o w o czesn ej ap aratu ry p o jęcio w ej, sk o n stru o w a n a k la ro w n ie i k o n sek w en tn ie. W chodzi autor od w a żn ie — i w zn aczn ym stop n iu ce ln ie — na teren y b ad aw cze n ieo m a lże w c a le jeszcze n ie ru szon e, poru sza się р э n ich p ew n ie, choć o c z y w iśc ie n ie b y ł w sta n ie p odbić ich za jed n y m zam ach em . N ie ty lk o w p artiach ogólnych, a le ta k że w o p isie i w eg zem p lifik a cja ch w id ać, że św ia d o m jest ch a rak teru m a ­ terii, k tórą bada, że n ie d ziała po om acku. S w o ją p racą i in w en cją o tw o rzy ł b ar­ dzo w ie le tem a tó w , w sk a z a ł k ieru n k i p o szu k iw a ń — a w w ie lu przyp ad k ach p od ­ d a ł n a w e t ich ton.

A n d r z e j P a cz ko w s ki

O skar S ta n isła w C z a r n i k , P r o z a a r t y s t y c z n a a p r a s a c o d z i e n n a 1918— 1926, W ro cła w 1982, ss. 305.

P raca O skara S. C zarnika, o b ejm u ją ca op isem i a n a lizą 30 p o lsk ich gazet w la ta c h 1918— 1926 i, z k o lei, n a ła m a ch ty c h p ism ponad 4600 p ozycji b e le tr y sty c z ­ n y ch , w śró d n ich 227 p o w ieści, jest rozp raw ą o d u żych w alorach : m eto d o lo g icz­ n y ch , d o k u m en ta cy jn y ch i m eto d y czn y ch . W n o w ej i d yn am iczn ej d y scy p lin ie, ja ­ k ą sta ły się w n a szy m p iś m ie n n ic tw ie b ad an ia n ad k u ltu rą litera ck ą , z a in s p i­ r o w a n e te o r e ty c z n ie i p rzed m io to w o p rzed e w sz y stk im p racam i S tefa n a Ż ó łk ie w ­ sk ieg o , k sią żk a O. C zarnika — p o m y sło w a , eru d y cy jn a , sy stem a ty czn a — sta n o w i w zorcow ą re a liz a c ję k o n stru o w a n ia , a rg u m en to w a n ia i u ży tk o w a n ia teo rii śr e d ­ n ieg o zasięgu .

W śród in s ty tu c ji i in sta n c ji w sp ó ło k reśla ją cy ch ty p i sty le k u ltu r y lite r a c ­ k ie j w jed n y m ze sp o łe c z e ń stw d w u d ziesto w ieczn y ch , n a cech o w a n y m szczeg ó l­ n ą h isto ry czn o ścią , z p ełn ą sam ok on trolą i z w ied zą o ro zle g ły ch k on tek sta ch , w y ­ b iera au tor p re c y z y jn ie i k o n se k w e n tn ie p o le b ad ań — w y m ie r n e , choć n ie h er­ m ety czn e. U sta n a w ia je, p od ob n ie jak n arzęd zia badań, w p ro cesie w ielo k ro tn y ch

4 J. D u n i n , K. M i e r z w i a n k a , P o l s k a p o w i e ś ć z e s z y t o w a . M a t e r i a ł y b i­ b lio g r a fic z n e , W ro cła w 1979, s. 70.

5 M. C z a r n o w s k a , I l o ś c i o w y r o z w ó j p o ls k ie g o ru c h u w y d a w n i c z e g o 1501— — 1965, W arszaw a 1967, s. 173. P o n ie w a ż ce n ię sob ie w y d a w n ic tw a „ C zy teln ik ”, w ię c n ie ch cąc k a la ć za sa d n iczeg o te k stu recen zji w y b rzy d za n iem , k orzystam z o s­ ta tn ieg o p rzyp isu , b y zg a n ić o b ss lu tn ie n iera cjo n a ln ą oszczęd n ość, jaką b yło p o ­ z b a w ie n ie k sią żk i W. W ład yk i in d ek su n a zw isk . M am n a d zieję, że n ie je s t to tr w a ła zd o b y cz sy ste m u „trzech S ”!

Cytaty

Powiązane dokumenty

O potrzebie zwołania Nadzwyczajnego Zjazdu Adwokatury wypowiedziały się Okręgowe Rady Adwokackie w Warszawie, Lublinie, Bydgoszczy i w Poznaniu.. Uchwały Okręgowych Rad Adwokackich

Conveniently, when a quantum computation requires cal- culating the expectation values of a set of Pauli operators, symmetry verification may be performed via post-processing of

Abstract— This paper describes Team Delft’s robot win- ning the Amazon Robotics Challenge 2016. The competition involves automating pick and place operations in semistruc-

Wstęp określił tryb uchwalenia ustawy zasadniczej w sposób następują- cy: „My, naród polski, w osobach posłów naszych na sejmie kon- stytucyjnym zebrani niniejszą

Badania tego regionu kontynuował podczas studiów w Wiedniu, a później po ipowrocie do kraju jako docent Uniwersytetu Jagiellońskiego (1919 г.). Najważniejsze w tym rozdziale

In the practical application of the strip method of cpmputing damping, a value of sectional damping is obtained from a family of curves for different forms by interpolation..

To determine the length scale of the effect caused by the leads on the intrinsic transition curve of our TiAu bilayer, which has 35 nm Ti and 200 nm Au, we designed

It includes four theoreti- cally derived stop criteria: the limiting concrete strain ( ε stop ) and the maximum crack width (w stop ) for flexural failure, as well as the