• Nie Znaleziono Wyników

Pięć uwag do artykułu Mateusza Klinowskiego nt. legalizacji związków partnerskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pięć uwag do artykułu Mateusza Klinowskiego nt. legalizacji związków partnerskich"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Pi uwag do artykułu Mateusza Klinowskiego nt.

legalizacji zwi zków partnerskich*

Piotr Kaszkowiak

W pi tym numerze ICF „Diametros” (wrzesie 2005) ukazał si artykuł Mateusza Klinowskiego pod tytułem Moralno , reprodukcja i homoseksualizm (s. 21-50). Autor wydaje si dokonywa w nim szczegółowej i rzetelnej analizy argumentów przeciwników legalizacji tzw. zwi zków partnerskich (dalej skrótowo: legalizacji), pokazuj c wadliwo tej e argumentacji oraz przedstawiaj c pozytywne racje przemawiaj ce za prawnym usankcjonowaniem zwi zków osób homoseksual-nych. Artykuł ów jednak nie jest tak przejrzysty, jak to by si mogło na pierwszy rzut oka wydawa , a sposób podej cia Autora do rozpatrywanej kwestii mo e budzi powa ne w tpliwo ci. Doda mi wypada, e cho osobi cie nie jestem zwolennikiem legalizacji, nie zamierzam w tym miejscu w aden sposób „bi si ” o swoje przekonania (tym bardziej, i nie wiem, czy taki pogl d na legalizacj jest jeszcze w Europie legalny lub jak długo takowy pozostanie). Chodzi mi wył cznie o pokazanie słabych punktów w wywodach Klinowskiego.

1. ródła

Pierwsza moja w tpliwo dotyczy wykorzystanych przez Klinowskiego ródeł, na podstawie których rekonstruował on argumenty przeciwników legalizacji. Były one dwa: (1) rozmowa z bp. Z. Kiernikowskim zamieszczona w „Naszym Dzienniku” z dn. 30-31 sierpnia 2003 roku oraz (2) dokument Kongregacji Nauki Wiary Uwagi dotycz ce projektów legalizacji prawnej zwi zków pomi dzy osobami

homoseksualnymi. „Nasz Dziennik” ma niew tpliwie du e znaczenie w

kształtowa-niu opinii pewnej cz ci polskiego społecze stwa, tej zreszt cz ci, która mo e by ywo zainteresowana uniemo liwieniem legalizacji. Równie i watyka ski

* Dzi kuj Panu Profesorowi Piotrowi Gutowskiemu za uwagi zgłoszone do pierwszej wersji niniejszego tekstu. Nieoceniona była równie pomoc Maksymiliana Roszyka.

(2)

dokument jest istotny, poniewa wyznacza (wyra a) to samo katolików. adne z tych dwóch ródeł nie jest jednak tekstem filozoficznym. Dziwi wi c, czemu Autor, zamierzaj c opublikowa swój artykuł w czasopi mie filozoficznym, zignorował to wszystko, co na poruszany przez niego temat maj do powiedzenia ci filozofowie, którzy s przeciwni legalizacji.

2. Prawo naturalne

Klinowski analizuje jako pierwszy argument, który nazywa moralnym. W analizie tej przyjmuje m. in. takie oto dwa twierdzenia:

[1] Nie istnieje adne rozumienie słowa „natura” nadaj ce si do zastosowania w sporach etycznych (zob. s. 22, przypis 2);

[2] Nie istnieje adne kryterium prawdziwo ci przekona moralnych, które mogłoby nadawa pewnej ich grupie status obiektywnie prawdziwych, a przez to powszechnie wi cych (zob. s. 28).

Najpierw kilka słów o twierdzeniu [1]. Je li dobrze rozumiem my l Autora, argumentem na rzecz [1] ma by to, e istnieje wiele koncepcji natury, a kryterium wyboru pomi dzy nimi nieuchronnie opiera si na przekonaniach moralnych danej osoby, zatem wybrana za pomoc tego kryterium koncepcja nie mo e słu y do uzasadnienia przekona moralnych (zob. s. 24). Z twierdzenia [1] Klinowski wyprowadza raczej miały wniosek, i „[p]owoływanie si na niezgodno homoseksualizmu z tzw. prawem natury powinno by wobec tego rozumiane jako nadu ycie samej koncepcji prawa natury” (s. 22, przypis 2). Mocna to teza, wzi wszy pod uwag wyra enie jej jako powszechnej dyrektywy (a nie np. zapis w „trybie subiektywnym”) oraz w tpliwe jej wynikanie z [1] (wyra enie „wobec tego” wobec tego wydaje si myl ce). Z czysto historycznego punktu widzenia, koncepcja prawa natury (czy: prawa naturalnego) została pierwotnie sformułowa-na w taki sposób, aby wła nie umo liwia ocen moraln szeregu ludzkich działa , nie jest wi c jasne, czemu takie jej u ywanie dzi miałoby by „rozumiane jako nadu ycie samej [tej] koncepcji”.

Jak by jednak nie było, Autor konstatuje, e nie b dzie si w ogóle zajmował argumentem z niezgodno ci homoseksualizmu z natur (prawem

(3)

naturalnym). Jest to posuni cie metodologicznie w tpliwe. Obawiam si , e wielu przeciwników legalizacji mo e uzna to po prostu za nieuczciwo , poniewa ich główny (a mo e i jedyny etyczny we wła ciwym sensie) argument za swoim stanowiskiem to wła nie argument z prawa naturalnego. Klinowski wszelako uwa a, e przeciwnicy legalizacji formułuj argumenty silniejsze ni ten, u ywaj c precyzyjniejszych ni „natura” poj (zob. s. 21-22), zatem woli on przeanalizowa te inne argumenty, co – jak rozumiem – ma stanowi wyraz yczliwej interpretacji ich stanowiska. Mam jednak e powa ne w tpliwo ci, czy przeciwnicy legalizacji którykolwiek inny argument uwa aj za silniejszy, jak równie czy poj cia „szkody” i „zagro enia” s rzeczywi cie ja niejsze (wydaj si temu przeczy dalsze rozwa ania samego Klinowskiego, który stwierdza, e nie do ko ca wiadomo, o jak szkod i zagro enie ma chodzi ). Skłonny byłbym s dzi , e istniej w miar precyzyjne uj cia natury (np. to wyst puj ce w etycznych pracach Karola Wojtyły), cho zapewne s one zdaniem wielu mocno dyskusyjne. Nie s jednak chyba bardziej dyskusyjne ni uj cia szkody czy zagro enia społecze stwa. Oczywi cie, Autor mo e odpowiedzie , e koncepcje prawa naturalnego s powa nie „obci one” metafizycznie (w przeciwie stwie do koncepcji szkody etc.) i wła nie przez to s tak dyskusyjne, wolał wi c on po prostu omin teren odwiecznych wojen filozofów i zaj si tym obszarem, na którym w miar szybkie doj cie do jakich wniosków jawi si jako bardziej prawdopodobne. Tak intencj mo na, owszem, zrozumie . Rzecz jednak w tym, e – z perspektywy przeciwników legalizacji – spór toczy si dokładnie o te

metafizycznie „obci one” kwestie: o natur i prawo naturalne. Czy w takim

wypadku przenoszenie dyskusji na inny obszar nie byłoby po prostu usuwaniem adwersarza z filozoficznej debaty?

Warto si zastanowi nad jeszcze jednym aspektem rezygnacji z rozpatry-wania argumentu z prawa naturalnego. Je eli istnieje jaka poprawna koncepcja prawa naturalnego, postuluje ona normatywno natury ludzkiej – normatyw-no , która wyznacza granice tego, co człowiekowi wolnormatyw-no (w sensie moralnym) zrobi z sob samym. Nie wydaje mi si za , by jakakolwiek mo liwa koncepcja normatywno ci natury ludzkiej nie wykluczała czynów homoseksualnych

(4)

spo ród działa słusznych, chyba e rozmywałaby znaczenie nazwy „natura” do tego stopnia, i nazwa owa przestawałaby mie jaki czytelny sens. Ka da wi c koncepcja prawa naturalnego byłaby dla zwolennika legalizacji kłopotliwa. Mógłby on jednak zawsze uzna j za bł dn . Wobec tego rodzi si pytanie, czy to nie ze wzgl du na własne przekonania moralne Klinowski zarzuca nieade-kwatno wszelkim koncepcjom prawa naturalnego (a tym samym opowiada si za koncepcj „nihilistyczn ” odno nie do prawa naturalnego)? Gdyby tak było, Autor popełniałby ten sam bł d, jaki przypisuje przeciwnikom.

3. Metaetyka

Przejd my teraz do twierdzenia [2] („Nie istnieje adne kryterium prawdziwo ci przekona moralnych etc.”). Jest ono jedn z centralnych tez antyrealizmu metaetycznego, a z perspektywy tego stanowiska Klinowski ocenia warto argumentów przeciwników legalizacji. Nieuniknione jest wi c pytanie: dlaczego z tej wła nie perspektywy? Trzeba odnotowa , i jedyne uzasadnienie twierdzenia [2] pojawiaj ce si w artykule to konstatacja, e „pomimo udokumentowanych kilku tysi cy lat stara nikomu nie udało si wskaza takich kryteriów” (s. 28). Warto tego uzasadnienia jest co najmniej w tpliwa. Niemal truizmem jest bowiem powiedzenie, e wi kszo głównych sporów z zakresu filozofii (a mo e nawet i wszystkie) póki co nie została rozstrzygni ta (w takim sensie, aby wszyscy badacze zgodzili si na jedno i to samo rozwi zanie). Ł cznie ze sporem o istnienie wiata. Co istotniejsze w tym kontek cie, kwesti sporn pozostaje ci gle sprawa obiektywnego istnienia tzw. faktów moralnych i stanowisko metaetyczne-go antyrealizmu jest tylko jednym z wielu konkurencyjnych (doda mo na, e nie mamy takiego kryterium wyboru pomi dzy nimi, na które zgodziliby si wszyscy badacze). Przeciwnik legalizacji mógłby wi c odpowiedzie Klinowskiemu jego własnym zarzutem, mianowicie: i bezpodstawnie uwa a swoje przekonania (metaetyczne) za wła ciwsze ni inne.

Nie mo na te nie odnotowa jeszcze jednej sprawy: przeciwnicy legalizacji (przynajmniej ci, o których mówi Klinowski) s metaetycznymi realistami. Je li wi c Autor chce z nimi twórczo polemizowa , a sam przyjmuje stanowisko

(5)

skrajnie przeciwne, powinien raczej rozpocz od dyskusji z zakresu metaetyki, nie za etyki szczegółowej. W innym bowiem wypadku mo na osi gn wył cznie jeden z dwóch rezultatów: albo stwierdzi si , e ró ne stanowiska metaetyczne prowadz do ró nych rozwi za w kwestiach etyki szczegółowej (co nie jest jednak nazbyt odkrywcze), albo stwierdzi si , e argument zakładaj cy realizm metaetyczny jest wadliwy na gruncie metaetycznego antyrealizmu (co równie odkrywcze nie jest).

Klinowski mógłby jednak odpowiedzie , e posiada przecie jeszcze jeden i to mocny argument na rzecz przyj cia antyrealizmu: yjemy w społecze stwie z zało enia pluralistycznym, dopuszczaj cym szeroko rozumian autonomi moraln i wielo ró norodnych wiatopogl dów, co wyklucza przyjmowanie w debacie o sprawach społecznych (debacie, której skutkiem maj by pewne rozporz dzenia prawne) realizmu metaetycznego.

4. Pluralizm

Klinowski stwierdza, e nasze społecze stwo jest pluralistyczne „z zało enia” czy „z zasady” (zob. np. s. 27). Ta „zasada pluralizmu” poci ga za sob zasad neutralno ci pa stwa, wedle której rozwi zania z zakresu etyki (lub jak kto woli: przekonania moralne) nie mog wpływa na rozporz dzenia prawne. Od razu pojawia si pytanie: sk d bior si te dwie zasady? Nie s one przecie „neutralne wiatopogl dowo”, ale s osadzone w konkretnych koncepcjach pa stwa i prawa. Dlaczego Klinowski przyjmuje je „z zało enia”? Pytanie to jest tym bardziej na miejscu, e wielu przeciwników legalizacji uwa a zasad neutralno ci pa stwa za bł dn i przeciwstawia jej zasad prawego prawa (wedle której prawo stanowione winno by zgodne z prawem naturalnym). Mo na zatem równie i w tym miejscu przypomnie Autorowi jego własne słowa, e „stanowi powinno to sygnał, i jedna z przesłanek jego rozumowania nie jest niewzruszalnym faktem, lecz doma-ga si uzasadnienia, którego najwyra niej nie b dzie on w stanie poda ” (s. 34).

Klinowski mógłby wszak e odpowiedzie , e zasada pluralizmu (a wi c i neutralno ci pa stwa) nie została wcale przyj ta z zało enia, lecz stanowi wła nie niewzruszalny fakt: yjemy bowiem w pa stwie pluralistycznym. Trzeba jednak

(6)

pami ta , i rzeczywisto polityczna nie jest raz na zawsze ustalona, lecz podlega ci głym zmianom. Mo na wobec tego zapyta , dlaczego zasada pluralizmu – nawet je li funkcjonowała do tej pory – ma obowi zywa dalej. Mogłoby si wydawa , i istnieje racja dla zasady pluralizmu (i neutralno ci pa stwa): zasada konkurencyjna (zasada prawego prawa) wymagałaby istnienia powszechnie wa nych norm moralnych, te za nie istniej , a zatem musimy uszanowa rozbie -no ci przekona moralnych obywateli i tworzy społecze stwo pluralistyczne. Tyle e zasada pluralizmu miała wła nie stanowi racj dla przyj cia antyrealizmu metaetycznego (przynajmniej w polityce), antyrealizm nie mo e wi c jej uzasa-dnia . Ale mo na poda jeszcze inn racj dla owej zasady – racj pragmatyczn . Wszystkie bowiem licz ce si dzi społecze stwa s pluralistyczne, tote je li chcemy by licz cym si społecze stwem, musimy przyj zasad pluralizmu. Przyjmijmy, e tak jest w istocie, cho zapewne wielu przeciwników legalizacji nie zgodziłoby si z takim pragmatycznym podej ciem.

Klinowski – w imi zasady pluralizmu – sprzeciwia si temu, by jaka grupa narzucała swoje przekonania moralne cało ci społecze stwa (zob. s. 27-28). Sugeruje wi c, by przeciwnicy legalizacji wycofali si ze swoich roszcze i zaakceptowali to, e prawo nie b dzie zgodne z ich przekonaniami (podobnie jak katolicy, których – nadal – obowi zuje post w pi tki, bez uszczerbku dla swych przekona zaakceptowali fakt, i prawnie dozwolone jest w owe dni jedzenie mi sa i urz dzanie hucznych zabaw). Narzucaj si tutaj trzy uwagi. Po pierwsze, skoro Klinowski przypisuje przeciwnikom legalizacji przekonanie, e „homo-seksualizm [wła ciwie: czyn homoseksualny] jest po prostu obiektywnie zły” (s. 28), winien spostrzec, e z takim przekonaniem ł czyłby si raczej postulat zakazu wszelkich praktyk homoseksualnych. Przeciwnicy legalizacji takiego postulatu nie formułuj , zapewne z tego wzgl du, e szanuj oni zasad pluralizmu i zgadzaj si , e pa stwo nie powinno ingerowa w ycie prywatne obywateli. Nie domagaj si oni zakazu zwi zków homoseksualnych (jako czego prywatnego), ale po prostu nie chc nada takim zwi zkom szczególnego statusu prawnego. Jak sam Klinowski zreszt zauwa a (zob. s. 21, przypis 1), zwolennikom legalizacji nie chodzi o zniesienie jakiego dziwacznego zakazu (bo takowego nie ma), ale

(7)

wła nie o usankcjonowanie prawne zwi zków osób homoseksualnych jako quasi-mał e stw. Czemu zatem rezygnacja z postulatu zakazu praktyk homoseksu-alnych (który miałby przecie dobre podstawy w przekonaniach morhomoseksu-alnych przeciwników legalizacji) nie wystarczy? Czemu od osób oceniaj cych czyny homoseksualne za niesłuszne wymaga si czego wi cej? I czego wi cej?

No wła nie. Warto si zastanowi , czego Klinowski oczekuje od przeciwni-ków legalizacji. Czy nie po prostu odst pienia od swoich przekona – i, co ciekawsze, w imi pluralizmu przekona ? Autor mógłby odpowiedzie , e nie: nie musz oni zmienia swych przekona moralnych (dotycz cych oceny czynów homoseksualnych jako złych), a tylko powstrzyma swoje roszczenia legislacyjne. Nadal jednak nie jest jasne, czemu nie wolno komu uwa a , e zwi zki partnerskie nie powinny zosta zalegalizowane, nawet je li dla swoich przekona nie ma on uzasadnie innych ni własne pogl dy. Czy wolno przekona nie obejmuje przekona , które dotycz tego, jak powinno by urz dzone pa stwo? Wydaje si raczej, e przeciwnik legalizacji ma pełne prawo mie takie wła nie przekonania, wyra a je publicznie, a nawet d y do realizacji zawartych w nich postulatów. Gdyby za okazało si , e takie przekonania ywi wi kszo społecze stwa, jaka byłaby racja dla legalizacji?

5. Ci ar dowodu

Pytanie o racj dla legalizacji powinno by głównym pytaniem w dyskusji nad kwesti zwi zków partnerskich. Klinowski rozpatruj c niemal wył cznie argu-menty przeciwników legalizacji (argument zwolenników został zaledwie zaryso-wany na ko cu) zasugerował, jakoby to wła nie na nich spoczywał onus probandi. Tymczasem jest chyba odwrotnie. Sytuacja bowiem, w jakiej si znajdujemy, jest taka, e nie istnieje prawne usankcjonowanie zwi zków osób tej samej płci jako zwi zków partnerskich. Je eli wi c ma nast pi zmiana obecnego stanu rzeczy, wła nie potrzeba zmiany winna by uzasadniona – nie za utrzymanie status quo. Ci ar dowodu jest zatem po stronie zwolenników legalizacji. To oni, a nie przeciwnicy, musz si wytłumaczy ze swoich postulatów. To ich argumenty, a

(8)

nie przeciwników, winny zosta poddane wnikliwej analizie. Jak uzasadniaj oni swoje stanowisko?

Klinowski twierdzi, e argument zwolenników legalizacji „odwołuje si do społecznego poczucia sprawiedliwo ci, nie za jakichkolwiek przekona moral-nych” (s. 49) – to „wzgl dy powszechnie odczuwanej, niezinstytucjonalizowanej moralno ci wymagaj stosownych kroków legislacyjnych” (tam e). „[W]i kszo – pisze Klinowski – o ile nie kieruje si uprzedzeniami i nie jest manipulowana, na ogół uzna za słuszn popraw sytuacji osoby, która np. po 30 latach wspólnego ycia pozbawiona zostaje swego maj tku przez dalekich krewnych zmarłego wła nie partnera tej samej płci” (tam e). Z tych wypowiedzi wynika, i Autor uznaje nast puj ce zdania:

[a] istnieje powszechna, niezinstytucjonalizowana moralno ;

[b] tym, co uniemo liwia dostrze enie słuszno ci legalizacji, s uprzedzenia i manipulacja;

[c] celem legalizacji jest zaradzenie trudno ciom spadkowym osób pozostaj -cych przez dłu szy czas w zwi zku z (jednym) partnerem tej samej płci. Zacznijmy od zdania [c]. Zapewne rzeczywi cie wi kszo z nas zgodzi si , e opisana przez Klinowskiego sytuacja pozbawienia maj tku jest krzywd dla partnera zmarłego i e nale ałoby takim sytuacjom jako zapobiega . Cho zarazem nie mo na ustrzec si przed pytaniem, jak liczne s takie przypadki (np. ile osób homoseksualnych w Polsce yje w takim zwi zku, który wi załby si z jak wspólnot maj tkow ). Jak by jednak nie było, najistotniejsze jest zwrócenie uwagi na to, e nie o prawo do spadku w zwi zkach partnerskich chodzi. Instytu-cja ta nie wydaje si bowiem konieczna do usuni cia trudno ci z dziedziczeniem maj tku. Wystarczy odpowiedni akt ze strony partnerów oraz, by mo e, pewne zmiany w prawie spadkowym. Gdyby si za upiera przy tym, e legalizacja jest najwła ciwszym rozwi zaniem owych trudno ci i wła nie dlatego winna nast pi , sprawiałoby to wra enie, i osoby homoseksualne chc zwi zków partnerskich wył cznie w celu dziedziczenia maj tku. Byłoby to chyba jednak stawianiem tych osób w – delikatnie mówi c – nienajlepszym wietle. Nie s dz te , by o to Klinowskiemu chodziło.

(9)

Przejd my teraz do zdania [a]. Nawet je li sugerowana niezinstytucjonalizowana moralno ufundowana jest na odczuciach (czy poczuciach), to i tak w ko cu znajdzie swój wyraz w przekonaniach, które – z racji swej tre ci – b d przekonaniami moralnymi. Wypowied zatem Klinowskiego przeciwstawiaj c takowe odczucia przekonaniom moralnym nale y chyba traktowa jako zabieg retoryczny. Autor mówi wi c oto, e istniej pewne powszechne przekonania moralne, które nale y przedkłada nad inne. Pami tamy jednak, e uprzednio twierdził co innego. Metaetyczny antyrealizm, obecny na pocz tku artykułu, nieoczekiwanie ust puje miejsca realizmowi – ku rosn cej konfuzji czytelnika. Mo na by si atoli zastanawia , czy powszechno , o jakiej mowa w [a], nie jest tylko statystyczna. Tak ewentualno wyklucza jednak e zdanie [b], które supo-nuje istnienie jakiej normatywno ci. Sk d bowiem mieliby my wzi kryterium odró nienia zwykłych przekona moralnych od uprzedze , a informacji od manipulacji, gdyby my nie dysponowali wiedz o tym, jak by powinno – gdyby my nie znali normy?

Powy sza analiza pokazuje, e gdyby to zwolennicy legalizacji mieli poda argumenty dla swego stanowiska, spotka by si mogli z dokładnie tymi samymi zarzutami, jakie Klinowski stawia przeciwnikom – ka da ich wypowied oka e si filozoficznie b d wiatopogl dowo „obci ona”, b dzie bowiem z

konieczno-ci zakłada koncepcj pa stwa, koncepcj relacji prawa do przekona moralnych czy koncepcj etyki.

Wnioski

Moje wnioski s dwa: pierwszy o charakterze ogólnym, drugi – szczegółowym. Wniosek pierwszy: filozoficzna dyskusja nad kwesti tego typu co legalizacja zwi zków partnerskich wymaga uprzednich rozstrzygni w wielu ró nych dziedzinach. Aby bowiem odpowiedzie na pytanie, czy nale y zalegalizowa rzeczone zwi zki, trzeba najpierw jako rozwi za przynajmniej trzy problemy zawarte w pytaniach: (1) czy istniej powszechnie wa ne, obiektywne normy moralne?; (2) jaka (ewentualnie) jest tre tych norm w odniesieniu do czynów

(10)

homoseksualnych?; (3) jaki winien by stosunek regulacji prawnych wzgl dem norm moralnych?

Czy to du o? I tak, i nie. Gdyby chcie podej do zagadnienia w sposób naprawd wyczerpuj cy, nale ałoby mo e zacz od odparcia globalnego scepty-cyzmu. Z drugiej strony, wspomniane trzy problemy stanowi trzon odpowiednio metaetyki, etyki oraz filozofii prawa. Ale niestety nie da si ich pomin – w innym wypadku zamiast rzetelnej dyskusji filozoficznej b dziemy mieli zwykł , na poły agitacyjn publicystyk . Utrzymywanie, e si od tych problemów zupełnie abstrahuje (lub, co gorsza, czynienie zarzutu z przyjmowania w ogóle jakiego stanowiska w tych sprawach), jest wył cznie zwodzeniem siebie i czytelnika. Niestety z tak sytuacj mamy do czynienia w artykule Klinowskiego. W konse-kwencji Autor najpierw ogłasza pomini cie centralnego argumentu przeciwnika (argument z prawa naturalnego), a potem argumentacj osadzon na zupełnie innych ni własne zało eniach przenosi na grunt własnych zało e i stwierdza, e wówczas argumentacja ta jest wadliwa. Zdaje si przy tym nie dostrzega , i ci ar dowodu spoczywa na zwolennikach legalizacji – ci za , w najlepszym wypadku, maj argumenty przynajmniej równie słabe (b d równie silne, jak kto woli) co przeciwnicy.

To wszystko prowadzi mnie do wniosku drugiego: uwa am analizy Klino-wskiego nie tylko za wadliwe, ale za zupełnie chybione, a przez to niewystarczaj ce dla uzasadnienia postulatu legalizacji zwi zków partnerskich.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kleine moleculen hebben allemaal dezelfde looptijd. Datzelfde geldt voor grote moleculen, die de gel helemaal niet in gaan. De gel kan alleen moleculen schei- den die niet te groot

Szczególny przypadek aluzji w M istrzu i Małgorzacie stanowi nawiązanie do tradycji literackiej poprzez zaprzeczenie treści, którą ona niesie. Przykładu może tu

Sprowadzało się to do nawiązywania wstępnych kontaktów, poznawania ludzi i spraw związanych z zagadnieniem konserwacji i ochrony zabytków na wydzielonym terenie

Najobszerniejszy w om awianej pracy jest rozdział poświęcony polskim tłum a­ czeniom utworów M ajakowskiego. W nim też zalety wypracowanej przez L ege- żyńską

Духовная перестройка психологически и социально ответственных личностей, жертвы, приносимые времени, приводя- щие к перерождению

Wyżsi przełożeni kleryckich instytutów zakonnych na prawie papieskim czy też kleryckich stowarzyszeń życia apostolskie- go na tym samym prawie sprawują, jako ordynariusze,

Zestaw informacji o wydarzeniu jest uzupe³niany informacjami o sposobie jego prezentacji (np. okreœlenie kolejnoœci b¹dŸ sposobu pojawiania siê obiektów, animacje). W efekcie

Despite the increasing trend in the number of subordinate clauses at the pre-intermediate level, the only notable difference was seen in the number of