• Nie Znaleziono Wyników

View of Norwid in Bulgarian

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Norwid in Bulgarian"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

w idzenia sporo w tych w ydaniach dow olności w układzie utw orów , w ustaleniach fakto­ graficznych, w sugestiach kom entatorskich, wiele milczących em endacji i „ulepszeń” N orw idow skiego tekstu. A także sporo zw yczajnych om yłek w jego przekazie.

T o, co Przesm ycki z N orw ida opublikow ał, a także to, co w swoim domowym archi­ wum pozostaw ił, a co ja k o A rchiw um N orw idow skie Przesm yckiego znalazło się po w ojnie w zbiorach B iblioteki N arodow ej w W arszaw ie, stało się punktem wyjścia dla kolejnego sam otnego e d y to ra , dzięki k tórem u m am y dzisiaj pierwsze pełne wydanie zbiorow e poety. A także w cześniejsze, liczne bardzo i z myślą o różnych odbiorcach zap ro jek to w a n e publikacje utw orów N orw ida, przez k tóre stał się w Polsce poetą zna­ nym i czytanym . Z badaw czego p u n k tu w idzenia najw ażniejszy na tej drodze był bodaj tom O kru ch ó w poetyckich i dram atycznych (1956), ujaw niający po raz pierwszy w tej skali bogactw o w arsztatu norw idow skiego Juliusza W . G om ulickiego, a także rozpoczęta i am bitnie za k ro jo n a edycja D zie ł zebranych (1966) oraz kilkakrotnie w znawiane pięcio- tom ow e Pism a wybrane (1 wyd. 1968), w którym szczególną w artość przedstaw ia tom piąty z w ytraw nie kom entow anym w yborem listów poety. Jeśli się nie m a w pamięci N orw ida z edycji P rzesm yckiego, tru d n o dziś ocenić, ja k bardzo Juliusz W. Gomulicki zw ielokrotnił - i przez to w interesujący sposób skom plikow ał - naszą wiedzę o tw órczo­ ści N orw ida i o nim sam ym . D zięki niezw ykłej um iejętności odczytyw ania m anuskryp­ tów N orw ida ujrzały św iatło dzienne utw ory, których z racji nieczytelności Przesmycki nigdy nie opublikow ał. U do stęp n io n e zostały liczne a cenne n o tatki, m ateriały, dedyka­ cje i inne varia poety. R ozbudow aniu, uporządkow aniu, scaleniu uległa podstaw a tek- stologiczna znanej już twórczości poety. N iepom iernie rozszerzyła się i pogłębiła biogra­ fia N orw ida, k tó ra - tro ch ę naw et nieoczekiw anie - obrosła w liczne kontakty poety z jego w spółczesnością. T ru d n o w prost uwierzyć, że tę w ielką pracę w ykonał jeden badacz.

W ojciech G a ł ą z k a - N O R W ID P O B U Ł G A R S K U

Ciprian Kamil N o r w i d . Z w e zd e n diam ant. Izb ra n i stichotw orenija i p o em i. Podbrata i prewcta ot polski Andreana R adewa. Predgowor; Michaił N edetczew . Sofija 1981 ss. 125.

N iespiesznie i z dużym opóźnieniem dociera tw órczość C ypriana N orw ida do czytel­ nika obcego. Pow olność tego procesu trak tu jem y z tym większym ubolew aniem , iż skłonni jesteśm y dopatryw ać się w tym jakiegoś p rzedłużenia losu poezji N orw ida, jaki stał się jej u działem jeszcze za życia poety. L ekcew ażona, zapom niana, a później od ­ grzebyw ana skrzętnie z niepam ięci, d o czekała się w Polsce należnego jej uznania i m iej­ sca w historii literatu ry polskiej, a także w niem ałym stopniu w polskiej tradycji poetyc­ kiej. A m im o to p ozostaje niedosyt, św iadom ość jej niedostatecznego spełnienia się. T ak w najw iększym skrócie je st ona obecna u nas i w nas. Uczucie niedosytu zw ielokrot­ nia się, gdy przychodzi m ówić o jej nieobecności w innych literaturach, w tej liczbie także słow iańskich, zdaw ać by się m ogło, bardziej zainteresow anych przybliżeniem dzie­ dzictwa p oezji polskiej, choćby z racji m niejszej bariery językow ej. Z łu d n e to jednak przypuszczenia i oczekiw ania.

(2)

Z radością należy więc pow itać fakt w ydania w B ułgarii w 1981 r. o d ręb n e g o zbioru poezji N orw ida, w którym w dość obszernym w yborze zaprezentow ane zostały w iersze i fragm enty poem atów . W cześniej drukow ane były tylko nieliczne utw ory poprzedzające publikację książkow ą, ukazującą się po w ieloletnich staraniach i z inicjatyw y tłum aczki poezji polskiej - A ndreany R adew ej. O n a je st też a u to rk ą w yboru i wszystkich p rz e k ła ­ dów. O bszerny w stęp napisał M ichaił N edełczew , krytyk skłaniający się niekiedy w swych zainteresow aniach ku literaturze polskiej. Szyldu w ydaw niczego użyczyło sp ecja­ lizujące się w w ydaw aniu przekładów wydaw nictwo „N aro d n a k u łtu ra ” , k tó re w o sta t­ nich latach p o d jęło wiele am bitnych i śm iałych inicjatyw z literatury św iatow ej. T om ik otrzym ał tytuł Z w ezd en diam ant (G w iaździsty dyjam ent). Pom inięto inform ację o n a ­ kładzie, ale m ożna przypuszczać, że nie przekroczył on 1500 egzem plarzy.

Świadomość tego, ja k trudnego zadania p o d ję ła się A n d re a n a R adew a, chcąc przy­ swoić poezję N orw ida czytelnikowi bułgarskiem u, oraz radość z sam ego faktu ukazania się jej w przekładzie bułgarskim dzięki staraniom tej w ytrw ałej tłum aczki poezji p o l­ skiej, nie mogą nie nastrajać do niej życzliwie. Z m aganiom z w ierszem N orw ida i w okół ustalenia ostatecznego kształtu w yboru należy się więc uznanie i szacunek. O bydw a ro ­ dzaje zm agań są zresztą widoczne w tom iku w sposób n ad er oczywisty i św iadczą, że pracy translatorskiej tow arzyszyła wola rozum ienia i in te rp re to w an ia specyfiki artystycz­ nej, w ątków myślowych i ogólnego p rzesłania tw órczości N orw ida. W ynikająca z tych stwierdzeń życzliwość nie m oże jed n ak przysłonić fak tu , że w p rzek ład ach „gwiaździsty dyjam ent” N orwidowskiej poezji utracił wiele z w łaściwego m u blasku.

R efleksja nad ogólnymi tego przyczynam i sprow adza się do dw óch zasadniczych trudności, jak ie auto rk a przekładów m iała do przezw yciężenia. Pierw sza tru d n o ść za­ wiera się w sam ej poezji N orw ida - w jej archaicznym języku, złożoności składniow ej, skondensow aniu, wieloznacznościach, poetyce niedom ów ień, specyficznej ekspresji i odznaczających się nieregularnością ujęciach w crsyfikacyjnych. Nie ulega w ątpliwości, że przekładow i musi w tym w ypadku towarzyszyć wnikliw a in te rp re tac ja intelektualna i artystyczna, by mógł on przekazać jej organiczność i now atorstw o. W dążeniu do p rze­ zwyciężenia tej trudności A. R adew a nie zd o łała d otrzeć do głębin interpretacyjnych. I w łaśnie dlatego jej przekłady tłum aczą (w yjaśniają) treści intelek tu aln e, często je znie­ kształcając, a dzieje się to kosztem znacznych uproszczeń w sferze poetyki.

Trudność druga była w cale nie m niejsza. W iązała się z istotnym pytaniem : do której z rodzim ych tradycji poetyckich przypisać N orw ida? L ub raczej: k tó rą z nich zaktualizo­ wać w pracy nad przekładem jego poezji? Takiej tradycji poetyckiej, podpow iadającej gotowe lub bliskie rozw iązania, w historii literatu ry bułgarskiej nie m a, choć praw dzi­ wsze byłoby stw ierdzenie, że zbliżony jej odpow iednik fu nkcjonuje poza dom inującym , pieśniowym m odelem poezji bułgarskiej. O gniw a tej „p o zam odelow ej” tradycji m ożna dostrzec w różnych okresach: w filozoficzno-religijnej i retorycznej „poezji m yśli” Stoja- na M ichajłow skiego (1856-1927), w filozoficznej liryce Pencza S ław ejkow a (1866-1912), w obrazow o-przedm iotow ej i aem ocjonalnej liryce A tan a sa D ałczew a (1904-1978), w intelektualnej i retorycznej poezji B łagi D im itrow ej (ur. 1922) oraz w alegorycznej, sentencjonalnej i w ieloznacznej tw órczości N ik o łaja K ynczew a (ur. 1936). Powyższe ze­ stawienie może sprawiać w rażenie wielkiego przem ieszania p oetyk, ale nie o w ybór k tó ­ rejkolw iek z nich tu chodzi, lecz o ich u m iejętne połączenie, d ające możliw ość archaizu- jącej stylizacji i tw órczego unow ocześnienia form w yrazu poetyckiego.

(3)

S tojąc p rzed takim w yborem , tłum aczka zdecydow ała odw ołać się do dom inującego, pieśniow ego i em ocjonalnego m odelu poezji bułgarskiej i tym sam ym w pisała N orw ida w inny, obcy jem u kontekst. U czyniła to zresztą m ało konsekw entnie, ale niekonsekw e­ ncja nie je st w tym w ypadku rezultatem godzenia dw óch system ów, lecz raczej do­ wolności rozw iązań i „w yjaśniania” sensów. Szansa t w ó r c z e g o przełożenia poezji N orw ida nie została więc w ykorzystana. N a przeszkodzie stanęła sam a poezja, in terp re­ tow ana nazbyt pow ierzchow nie, i k o n tek st rodzim ej tradycji poetyckiej, w której o b rę­ bie tłu m aczk a m ogła poszukać trafniejszych w yborów , choć drogi ku nim prowadzące nie należą do łatw ych.

R e je str szczegółow ych niepow odzeń tłum aczki, zniekształceń znaczeniowych, u p ro ­ szczeń artystycznych i błędów językow ych m ógłby być bardzo obszerny, przekraczający pojem ność recenzji. P ozostaje zatem poprzestać n a ich zilustrow aniu wybranym i przy­ kładam i. W cześniej je d n a k kilka słów na te m at w yboru, który je st dość obszerny (obej­ m uje 42 utw ory), d ając przegląd rodzajów wypowiedzi poetyckiej i głównych wątków m yślowych. Z asa d a w yboru je st więc przejrzysta i wszelkie subiektyw ne przesunięcia tekstów nie są tu najw ażniejsze, choć odczuw alny je st brak takich arcydzieł liryzmu, jakim m .in. je st w iersz W Weronie. Zdziw ienie budzą natom iast n iektóre utw ory prezen­ tow ane we fragm entach. Z Prom ethidiona o sta ła się jedynie część zaczynająca się od słów: „B o nie je st ś w i a t ł o . . . ” , z opuszczeniam i i istotnym i zm ianam i zniekształcający­ mi sens. Z liczącego trzy strofy w iersza B e zim ie n n i, nie w iadom o, z jakich powodów, po zo stała tylko strofa druga. N ie w całości publikow any je st rów nież niewielki rozm ia­ ram i w iersz W ielkość, ale tym razem m ożna przynajm niej domyślać się pow odów , dla których po m in ięto jedynie o statnią strofę:

Podobnież niedźwiedź: pierw trupa zakopie. By doby! z trumny.

Lecz to w Syberii, nie zaś w Europie Bywa rozum nej.

PW sz 1, 349

W olno dom niem yw ać, że tłum aczka nie m iała wpływu na tego rodzaju skróty, ale nie zm ienia to fak tu okaleczenia poezji N orw ida.

P rzykładem innego rodzaju zniekształceń są zm iany w układzie stroficznym i zapisie graficznym , św iadczące bądź to o dostosow yw aniu w iersza oryginału do konw encji pie­ śniowej - np. N aszijat epos (E pos-nasza. 1848), bądź też o trudnościach w przekazaniu skondensow anej myśli, zm uszających do w ydłużania strof - np. w Tjachnata m o szt (Siła ich. F raszka), P rom ethidion, Piligrim (P ielgrzym ), W eliczije (W ielkość), Stolica, S pod- p uchnali o t rykopljaskane desnici ([K laskaniem mając o brzękłe praw ice...]) i in. S kład­ niow a złożoność N orw idow skiej poezji, jej w ielka retoryka w przekładzie ulega najczę­ ściej uproszczeniom , okazując się jakby zbyt tru d n a do pokonania. Pauzy, zawieszenia, p o d k reśle n ia sensów , pytania retoryczne albo znikają, albo zm ieniają miejsce. Ilustracją tego m ogą być dwie o statnie strofy z Tym czasem ( W rem ena):

3

Cóż się już nie w racało, I koc ne sc powtarja. Odkąd na ten świat patrzę? - kakto gledam , bratja.

(4)

Rzeczywistością całą Jestżc e n tr’acte w teatrze?

cjałata reałnost stara e entractc w teatyr.

4

Życie - czy zgonu chwilką? M łodość - czy dniem siwizny? A Ojczyzna - czy tylko Jest t r a g c d i ą - o j c z y z n y ?

Mig izdychwane - żiwota. Siw den - m ładostta ni. A R odinata - G olgota c propasti bezdynni. PWsz 2, 41

W miejsce rozbudow anych, piętrzących się zdań złożonych tłum aczka w prow adza zdania pojedyncze, tożsam e z długością wersu:

Błogosław ione pieśni m alinowe, Błogosław ione pieśni kalinowe; Błogosław ione otchłannc niebiosy, O błoki, wiatrem gnane jako stada, I kołysane wiatrem ciężkie kłosy - - Duch się w harmonię m ę k ą nie układa: By w pieśni stanąć, dość stanąć przed progiem; O detchnąć dosyć, by odetchnąć Bogiem!

Błagosłow eni pesni na malini. Błagosłow cni pesni na kypini. Błagosłow eni nebesa bezdynni. Stadata oblaci otwjawa wjatyr. Poljuszwat teżki klasow e żitata.

S charmonija D u c h y t skrybta nadmogwa. Pred prag otdychnesz i podchwanesz pesen. I słusza te sam Bog nad teb nadwesen.

Wszystkie te zm iany i uproszczenia, przesunięcia sensów i akcentów znaczeniow ych zubażają i spłycają ładunek intelektualny i artystyczny poezji N orw ida. Skutki p o d o b ­ nych zabiegów są nieraz zaskakujące. Spraw iają one, że ostatnia, p u en tu jąc a strofa L a r­ wy (Larwa) staje się bliższa publicystycznej poezji proletariackiej niż N orw idow i:

Takicj-to podobna jędzy Ludzkość, co płacze dziś i drwi; - Jak historia?... - wie tylko: „ k r w i ! . . . ” Jak społeczność?... - tylko: „ p i e n i ę d z y ! . . . ”

Próby (PW sz 3, 475)

Izp itn l

Zemnijat globus gori! Celijat wije ot stryw. Istorijata e s a m o k r y w. A obsztestw oto - s a m o p a r i .

5

(5)

N iem al zawsze tłum aczka rezygnuje z przekazania poetyckich neologizm ów, choć po ezja w spom nianego już S tojana M ichajłow skiego m ogłaby dostarczyć jej wzorów ich tw orzenia w języku bułgarskim . Z N orw idow ego „cało-kw itu” z wiersza Jesień (Esen) pow stał w przekładzie „podw ig w yżdelen” (najwyższy, wzniosły czyn). „E pos-nasza” sta ła się „naszym eposem ” (N aszijat epos).

N ie b ra k u je przykładów świadczących, że a u to rk a nie w pełni rozum ie sens wierszy. D o sta rc za ją ich już cytow ane fragm enty, ale reje str tego typu błędów jest znacznie ob ­ szerniejszy:

W N aszijat epos wersy:

To tak!... a śmiechu nie ma w tym, oj! nie ma - D la widzów chyba i dla czytelników,

Lecz dla nas? - [...] [...]

Epos-nasza. 1848. PWsz 1, 15

zostały przełożone:

Taka e!... Njama niszto sm eszno tuk, och, njama nito za zriteł, nito za czitateł!

Ich sens po bułgarsku je st przeciw ny oryginałowi: To ta k !... Nie m a tu nic śmiesznego, och, nie m a / ani dla widzów, ani dla czytelników .

W w ierszu D o grażdanina D żo n Braun (D o obyw atela Johna Brown) wers: „A n i - ź l i s k o n a p i e ś ń , n a r ó d p i e r w w s t a n i e . ” , został przełożony: „A Pesen poginc li - n aro d y t w ystawa!” , a jego sens je st niezgodny z intencją N orwida: A jeśli Pieśń skona - n aró d pow staje!

„R zeczyw istość c a ła ” z w iersza Tym czasem w przekładzie je st „rzeczywistością sta­ r ą ” (re a łn o st stara). Tytułow i tego utw oru o d eb ra n a została w przekładzie wieloznacz­ ność. B rzm i on po bułgarsku W rem ena (Czasy), a m ógłby brzm ieć „w rem enno” lub „zasega” , gdyby tłum aczka uśw iadom iła sobie jego w ieloznaczność w kontekście całego w iersza. W podobny sposób pozbaw iony został w ieloznaczności tytuł fraszki Siła ich, który brzm i Tjachnata m o szt i oznacza jedynie „ich p o tę g ę” .

Powyższe uw agi, ilustrujące jedynie rodzaje błędów i niepow odzeń autorki przekła­ dów , byłyby na ta k ą skalę nieuzasadnione, gdyby dotyczyły sporadycznych i przypadko­ wych uchybień. Ich pow szechność pow oduje je d n a k znaczne deform acje w odbiorze twórczości N orw ida, świadczy o nie dość głębokich przem yśleniach w pracy nad przekła­ dem i chyba także o zbyt m ałym przygotow aniu w arsztatow ym . W zestaw ieniu z apolo- getyzującym N orw ida i ukazującym go ja k o „p o etę myśli” w stępem M ichaiła Nedełcze- wa przełożone utw ory stanow ią dysonans, nie potw ierdzają dobitnie w słowie poetyckim tej m yślowej głębi i środków artystycznych, służących jej uzyskaniu i uw ydatnieniu, o których z takim entuzjazm em mówi au to r w stępu. W przekładach zostały one zaledwie podpow iedziane.

P ozo staje mieć nadzieję, że polonistyka bułgarska wróci jeszcze do prezentacji N or­ w ida, k tó rej początkiem je st om aw iana publikacja. O by tylko nie uległa ona zapom nie­ niu i nie podzieliła losu pierwszych przekładów N orw ida, drukow anych przez poetkę

(6)

D orę G abe w 1923 r. w zasłużonym dla p o budzania zainteresow ań literatu rą polską czasopiśmie „P ołsko-byłgarski preg led ” . Nie stały się o n e przełom ow e dla recepcji N o r­ wida w Bułgarii. Czyżby więc decydującą przeszkodą była odm ienność tradycji poetyc­ kiej i niem ożność przezw yciężenia w ynikających z niej barier?

M arek B u ś - N O R W I D W C Z A S O P IS M A C H . 1971-1983

O graniczenia czasowe i zakresow e niniejszego przeglądu, którego podstaw ą biblio­ graficzną są odpow iednie tom y „Polskiej Bibliografii L ite ra c k ie j” i „B ibliografii Z aw a r­ tości C zasopism ” , w ym agają kilku w yjaśnień. O d czasu N orw idianów Z dzisław a Ł ap iń ­ skiego1 nie pojaw iły się prace system atyczniej o d notow ujące w ażniejsze prace o N orw i­ dzie. D ziały recenzyjne czasopism , podobnie ja k ogólne spraw ozdania „R ocznika L ite ra ­ ckiego” , dają praw ie w yłącznie om ów ienia pozycji książkow ych; p rak ty k a artykułu dys­ kusyjnego czy naukow ej polem iki z w ażniejszym i ogłaszanym i w czasopism ach propozyc­ jam i interpretacyjnym i zupełnie praw ie zanikła. P rzyjrzenie się więc przynajm niej części czasopiśm ienniczego d o robku norwidologii w ydaje się uzasadnione. O k re s w yznaczony datam i najgłośniejszych od kilkudziesięciu lat obchodów rocznicowych w yodrębnia się w dziejach recepcji N orw ida dość n aturalnie, dzielenie go na jakieś krótsze odcinki nie je st więc chyba celowe.

P aradoksem w dziejach recepcji N orw ida jest fak t, że tak nie znoszący „jubileuszow a- n ia” poeta w łaśnie świątecznym , rocznicowym okolicznościom w znacznym stopniu zaw­ dzięcza ważniejsze inicjatywy badaw cze i wydawnicze. „Pam ięci C. N orw id a” pośw ięco­ ny był uroczyście wydany legendarny już tom ósmy „C him ery” , k olejne rocznice: 1908, 1921, 1933, 1946, 1958 i 1971, pobudzały bądź przyspieszały działalność wydawniczą Przesm yckiego, Z rębow icza, Cywińskiego, Piniego, Pigonia czy G om ulickiego. W więk- ' •' \m ics/czc bodaj stopniu rocznicowy rytm tow arzyszył zabiegom red ak to ró w pism i inicjatorów badań nad N orw idem , zabiegom prow adzącym do w ydaw ania zeszytów czy tomów studiów o poecie. T rzeba przyznać, że owe okresy koncentracji badaw czej ow oco­ wały wydawnictwami nie zawsze w olnymi w praw dzie od św iątecznej euforii, zaw ierający­ mi je d n ak często zasadniczy zrąb wiedzy o poecie, dostępnej w danym czasie. F ala zain­ teresow ania twórczością N orw ida tow arzysząca obchodom pięćdziesiątej rocznicy jego zgonu nie tylko uczyniła go „najczęściej cytowanym p o e tą polskim ” (określenie B orow e­ go) i pow ołała naśladow ców, ale też w tym stopniu ożyw iła spory o N orw ida i b adania jego dzieła, że plon wydawniczy lat 1932-1935 rozm iaram i i doniosłością dorów nuje chy­ ba dorobkow i pozostałych kilkunastu lat dw udziestolecia m iędzyw ojennego. N ajo b sze r­ niejszy zaś spośród kilku poświęconych pam ięci au to ra P rom ethidiona specjalny num er „D rogi” (12:1933 nr 11) dzięki pracom m .in. Stefana K ołaczkow skiego, M anfreda K ri­ dla, T adeusza M akow ieckiego, K arola W . Z aw odzińskicgo stal się najbardziej pełnym wyrazem norw idowskiej świadomości epoki, w części do dziś przyw oływ anym .

P odobną rolę o degrała pow ojenna inicjatyw a B orow ego, uw ieńczona w 125. rocznicę urodzin artysty w ystawą prac N orw ida i trzem a wydaw nictw am i M uzeum N arodow ego, wśród których książka Pamięci Cypriana N orw id a , zaw ierająca prace Juliusza W. G om

Cytaty

Powiązane dokumenty

43 O tej niechęci do księcia pisze jego kuzyn, przyznając, że sam nie wiedział co było jej przyczyną. Jabłonna była letnią rezydencją ks.. awansowany na

isterium of John Paul II: “the covenant of conjugal love.” Suffice it to say that the mentioned formula confirms its importance in two “fields,” outlined by the

The values are visible in a consensus of the inner regulations of the Catholic and the Lutheran Church concerning heterosexuality of marriage, indissolubility

Despite the fact that this paragraph can be perceived as petty, in the face of the global perspec‑ tive of analyses connected with the rights of children, it seems worth

Szansą na rzetelne przygotowanie uczniów do roli świadomych użytkowników wytworów techniki jest oparcie realizacji metody projektu o model działalności

The educational research in technical universities (aviation, construction, engineering faculties at the University „Ukraine”) has shown enough maturity high current

Most TCP/IP implementations provide one or more utilities that can be em- ployed by an administrator to manually resolve DNS domain names to IP ad- dresses or

The program of social and psychological training, promoting social adaptation of the deaf and hard of hearing students, has been developed and tested in terms