• Nie Znaleziono Wyników

"Lwowska satyra na łamach czasopism humorystyczno-satyrycznych epoki pozytywizmu", Ewa Skorupa, Kraków 1992 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Lwowska satyra na łamach czasopism humorystyczno-satyrycznych epoki pozytywizmu", Ewa Skorupa, Kraków 1992 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Tobera, Marek

"Lwowska satyra na łamach

czasopism

humorystyczno-satyrycznych epoki

pozytywizmu", Ewa Skorupa, Kraków

1992 : [recenzja]

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 32/4, 117-119

(2)

RECENZJE I OMÓWIENIA

117

Pozw ala to m ieć nadzieję, iż miarodajne czynniki zechcą zalecić ją jako lekturę dla nauczycieli historii i uczniów szkół średnich o profilu humanistycznym, na co w pełni zasługuje.

Z b ig n ie w A n c u le w ic z

Ewa S k o r u p a , L w ow ska satyra p o lityczn a na łamach czasopism h u m o rystyczn o -sa tyrycz-

nych epoki pozytyw izm u , Kraków 1992, ss. 203, Towarzystwo Autorów i W ydaw ców Prac N au­

kow ych „U niversitas”.

Stan badań nad galicyjską prasą satyryczno-humorystyczną drugiej połow y X IX w. jest skrom­ ny. Tej ogólnej oceny nie m oże zm ienić interesująca monografia Stanisława Frybesa W krainie

groteski, wydana w 1979 r. Jej autor przedstawił postacie najważniejszych twórców parających się

gazetow ym dow cipem , publikujące ich teksty czasopism a, nie pominął też kw estii m ecenatu oraz innych uwikłań politycznych i finansowych redakcji. Satyrę galicyjską uznał za istotny elem ent obiegu literatury nieoficjalnej, skarnawalizowanej, właśnie groteskowej.

E w ę Skorupę interesow ała natom iast recepcja najw ażn iejszych problem ów p o lity czn y ch G alicji w pisem kach lw o w sk ich . C zyteln ik znajdzie w ięc w książce om ó w ie n ie sp ec y ficz n e g o wizerunku stronnictw stańczyków , m am eluków, tromtadratów. W yodrębnione zo sta ły rozw aża­ nia o dom inu jących p ostaw ach sp ołeczn ych , o stosunku do zaborców, o form u le patriotyzm u. A utorka zaprezen tow ała stereotyp y p rzed sta w icieli n a rod ow ości, z którym i p r z y sz ło o b c o w a ć P o lak om w G alicji — przede w szystkim U kraińców i Żydów. Podjęła też w ątek obrazu p row i­ ncji w oficjalnej propagandzie i kpiarską deform ację tejże propagandy przez satyryków . C ałość u zu p ełn iła aneksem będącym zestaw ieniem czasop ism satyryczno-h um orystyczn ych , kalend a­ rzy i n ow oroczn ików .

Badaczka nie pozostaw ia w ątpliw ości co do formalnego poziom u analizow anych periodyków. Jak w w ięk szości rodzaju pisem ek, tak i w lw ow skich gazetach w iele b yło rym ów częstochow skich i skojarzeń raczej banalnych, mniej zaś polotu czy dowcipu. To cecha typowa dla prasy satyryczno- humorystycznej nawet w czasach jej największej popularności, czy li w dobie la belle époque, a do p ew nego stopnia także w dw udziestoleciu międzywojennym. Poziom m odernistycznego „Liberum veto” czy skamandryckiego „Cyrulika W arszawskiego” na tle zbioru w ydawnictw polskich uznać wypada za wyjątkowy, podobnie zresztą jak dla w iększości tego typu pism zachodnioeuropejskich nieosiągalna była klasa utworów publikowanych na łamach „Sim plicissim usa” czy „ Ľ A siette au beurre”. L w ow ski „Szczutek” (ten dziew iętnastowieczny, gdyż późniejszy, w znow iony w 1918 r., był już pod tym w zględem znacznie lepszy) nie m ógł w ięc aspirować do roli pism a o randze artys­ tycznej, co zresztą nie przeszkodziło mu zaznać pow odzenia u publiczności.

Zrozum iałe zatem, że gazetki wydawane w stolicy Galicji i Lodom erii interesow ały autorkę raczej jako zjaw isko sp ołeczn e niż literackie. Praca ma zresztą am bicje interdyscyplinarne. C hoć pisana w sp osób w ła ściw y warsztatowi polonisty, traktuje też o zagadnieniach będących dom eną historii p olityki i sp ołeczeństw a. Szkoda tylko, że Ewa Skorupa dość m echanicznie przyjęła ce z u ­ rę stosow aną przez badaczy literatury i przerwała narrację na 1890 r. (kres epoki pozytyw izm u ). „Szczu tek” w ych od ził je szc z e przez sześć lat. Publikujący w nim autorzy, jako że nie n a leżeli raczej do bohem y, zapew ne nie u legli zbytnio w pływ om m odernistycznych now inek. To przecież głó w n ie fakty p olityczn e i sp ołeczn e odcisnęły sw e piętno na łamach gazetek, w m niejszym zaś stopniu zagadnienia zw iązane z modami literackimi czy poetyką tekstów. B yć m oże w ięc zam knię­ c ie o p o w ieśc i datą ukazania się ostatniego numeru popularnego lw ow sk iego tygodnika b yłob y bardziej uzasadnione.

Choć historyk prasy m oże trochę grymasić z powodu pom inięcia kilku roczników „Szczutka”, to jednak kruszenie kopii o koncept monografii nie miałoby sensu. Przyjęte przez Ew ę Skorupę rozw iązanie jest spójne i logiczne. Autorkę zajmowały problemy w łaściw e okresow i pozytyw izm u, stąd liczne nawiązania do kw estii rozważanych przez znawców literatury. Powracają pytania o poj­ m ow anie sprawy narodowej przez rzeczników prasy organicznej, o ich stosunek do romantycznej tradycji. Okazuje się, że satyrycy, w przeciw ieństwie do radykalnych „m łodych” z K ongresów ki, w zasadniczym sporze romantyzm — pozytyw izm skłonni byli poszukiw ać kompromisu. M otyw Ojczyzny, n iepod ległości, insurekcji pozostawał w sferze sacrum. Niepisany kodeks nie p ozw alał tu na drwinę ani ironię, na w łaściw e satyrze obrazoburstwo. Z w łaszcza w publikacjach p ośw ięconych

(3)

118

RECENZJE I OMÓWIENIA

obchodom rocznicow ym „Szczutek” czy „Różowe D om ino” zm ieniały ton i humorystyka lw o w s­ ka — podobnie zresztą jak krakowska, a później (po rozluźnieniu pęt cenzuralnych w 1905 r.) także w arszawska — stawała się śm iertelnie poważna.

Idee p ozytyw istyczn e wpłynęły natomiast na przeświadczenie satyryków o konieczności trzeź­ wej ocen y sytuacji, a także na akceptację idei pracy organicznej.

Nam już nie wolno grać na cetno licho I gorączkowym zawierzać złudzeniom Nam trzeba pracą wytrwałą a cichą Prostować drogę przyszłym pokoleniom!

— pisał cytow any w pracy współpracow nik „Szczutka”. Ten i w ie le podobnych tekstów są­ siadow ały na łam ach z utworami o przesłaniu typow ym dla polskiej poezji patriotyzm u żałob ne­ go. Trawestując W ilhelm a Feldmana autorka uznała w ięc satyryków lw ow sk ich za „rom antycz­ nych p o zy ty w istó w ”.

Zauważmy, że skłonność Włodzimierza Zagórskiego-Chochlika czy Mikołaja Biem ackiego-R o- docia do tonacji elegijnej na tle dziejów satyry polskiej nie była oryginalna. „Nie ma nic sm utniej­ szego pod słońcem , jak polskie pismo humorystyczne” — napisał kiedyś recenzent warszawskiej „M uchy”. Książka Ewy Skorupy dow odzi, iż w tej materii gazetki lw ow skie nie stanow iły wyjątku. Podobnie jak w nieco późniejszych pisemkach warszawskich, pow agę w obliczu św iętości na­ rodowych rekom pensowano sobie w e L w ow ie zjadliw ością wobec tych, co grzeszyć m ieli przeciw dekalogow i Polaka. Napiętnowano lojalizm i karierowiczostwo. Patriotyzm polityków znajdował się pod baczną obserwacją. Zarzut zdrady formułowano dość łatwo, odw ołując się niekiedy do ponurego sym bolu Targowicy — na marginesie dodajmy, że m otyw niesławnej pam ięci konfederacji był stale obecny w „poważnej” i „w esołej” publicystyce doby zaborów.

M o żliw ości, jakie stworzyła Polakom autonomia galicyjska, satyrycy zbyw ali drwiną czy iro­ nią. Autorka wspom ina, że nawet triumfalną w izytę cesarza w Krakowie w 1890 r. „Szczutek” (w przeciw ieństw ie do krakowskiego „Diabła”) potraktował z dystansem. Szydził też z mitu id y lli­ cznej c.k. prowincji. Jej atmosferę, na przekór propagandzie, pisemka lw ow skie wprost nazywały upiorną; niekiedy zaś przewrotnie w ysław iały panujący tu ponoć stale — np. z pow odu liczb y g o ­ rzelni i browarów — nastrój szczęśliw ości.

W izję „Chochlika” czy „Rodocia”, w zestawieniu z obrazem kreowanym przez biurokrację, autorka uw aża za „prawdziwszą”. Ma oczyw iście rację, choć warto dokonać tu kilku zastrzeżeń. O w szem , przysłow iow a nędza Galicji była faktem. Autonomia prowincji m ogła natomiast okazać się pułapką — przed pokusą utożsamienia się z obcą racją stanu, przed ofertą sw oistego awansu (od prowincjonalnego patriotyzmu po kosm opolityczną europejskość) przestrzegali rodaków cytow ani w pracy satyrycy. Św iadom i zagrożeń, z pasją zanegowali złotą legendę epoki Franciszka Józefa. Popularność i trwałość owej legendy zdumiewa też autorkę. Zmierzyła się w ięc z mitem, przyznając rację pow ażnym i prześm iew czym demaskatorom. M oże jednak zbyt kategorycznie?

To prawda, iż rzekoma idylla galicyjska także i dziś razi (czasem śm ieszy) swą sztucznoś­ cią — ileż takich sielanek stworzono na rozkaz ważnych person i w cześniej, i potem. M im o to liberalizm doby schyłku monarchii habsburskiej pozostał frapujący. D ziejopis zna przecież historii ciąg dalszy, choćby doświadczenia narodów ujarzmionych przez X X -w ieczn e totalitaryzmy. Na tym tle, ale rów nież i w zestaw ieniu ze współczesnym i praktykami administracji H ohenzollernów czy Rom anowów, polityka kreowana w Wiedniu zasłużyła na wyw ażoną ocenę — czy choćby tylko na pew ien dystans — w obec złośliw ości prawionych jej niegdyś przez gazetową satyrę.

Zbyt pospieszn ie zaakceptowała też Ewa Skorupa tezy niektórych satyr o w ym ow ie antyrosyj­ skiej. Poczucie patriotycznej pow inności, a także brak pow ażniejszych przeszkód cenzuralnych p o ­ zw o liły lw ow skim pisem kom zaatakować cara bez pardonu. Aleksandra II portretowano w ięc jako żałośnie zalęknioną postać, zagubioną pośród bomb miotanych przez rewolucjonistów. N ie upoważ­ nia to jednak autorki do stwierdzenia, że „chwiejny monarcha miotał się od represji do ustępstw, lec z b yło to podyktowane bardziej strachem niż pobudkami moralnymi”. B ez w zględu na kontrowe­ rsje w okół oceny rządów tego władcy uznać wypada, iż Aleksander II zdawał sobie sprawę z konie­ czn ości pewnej racjonalizacji systemu, do której— mimo rozmaitych przeszkód i niekonsekw en­ cji — dążył. Pow odow ały nim nie tyle pobudki emocjonalne czy etyczne, ile przede wszystkim kalkulacja polityczna. Chłodno rozumował również Aleksander III, acz w przeciw ieństw ie do ojca postanow ił na now o zamrozić imperium. Zasłużył w ięc na opinię władcy realizującego kurs zacho­ w aw czy, jednak satyryczny wizerunek okrutnego tchórza wymagałby choć wzm ianki o rzeczywistej o sob ow ości politycznej monarchy.

(4)

RECENZJE I OMÓWIENIA

119

z K ongresówką była „wręcz niewyobrażalna”. W odniesieniu do czasów pozytyw izm u ow o stw ier­ d zenie jest zresztą oczyw iste. M imo to Ewa Skorupa zdecydowała się na egzem plifikację, a przy­ kład dobrała niefortunnie. Porównana została m ianow icie ostrość antyrosyjskich utworów w pisem ­ kach lw ow skich z wiernopoddańczym hasłem encyklopedii wydanej w Warszawie w 1890 r. (autor pisał o radości poddanych na w ieść o ocaleniu cara i jeg o rodziny z katastrofy kolejow ej). Tym cza­ sem czołobitne wyrazy troski o los domu panującego były w XIX -w iecznej Europie zjawiskiem naturalnym, także w monarchii austro-węgierskiej.

N ieprecyzyjny jest również tytuł rozdziału pośw ięconego zaborcy rosyjskiem u. Sform ułowanie „Tyrani Królestwa” sugeruje, iż pominięta została problematyka dotycząca „Ziem Zabranych”. Tym­ czasem autorka om ów iła tu m.in. satyry godzące w M ichaiła M urawiewa — W ieszatiela, kata pow sta­ nia styczn iow ego na Litwie.

W izerunek zaborcy niem ieckiego satyrycy kreślili grubą kreską, niekiedy w sposób obelżyw y. Ewa Skorupa zwraca uw agę na dosadność i szablonow ość w ciąż powracających m otywów , dziw i się naw et bezczynn ości prokuratorii wobec tego rodzaju tekstów. Autorka stwierdza, że kreacja postaci N iem ca-w roga miała podwójny sens. Czasem bezpośrednio nawiązywano do wydarzeń w W ielko- p olsce lub na Śląsku, kiedy indziej obecność na łamach ow ego indywiduum pozw alała stw orzyć kryptostereotyp i zaatakować Austriaka (używano też z założenia nieprecyzyjnego terminu „Germa­ nin”). Interesująco brzmią uwagi o prowadzonej tu grze z cenzurą, choć, jak twierdzi badaczka, atakując monarchię habsburską satyrycy chętniej uciekali się do szyderstwa z c.k. biurokracji. Tek­ sty o Niem cu-w rogu (czyli Prusaku) częściej pisano w ięc wprost, a nie zamiast.

Dodajmy, że rów nież satyra królewiacka posługiw ała się stereotypem N iem ca ,ja k o zaborcy w o g ó le”, a przywołanie je g o postaci pozwalało niekiedy na zakamuflowany atak przeciw zaborcy rosyjskiem u. Po 1905 r., w wyniku liberalizacji systemu, porzucono jednak maskę antyniem iec- ką — „Mucha” czy „K olce” miały już m ożliw ość (co prawda ograniczoną) krytykowania polityki Petersburga i naśm iewania się z głupkowatego Iwana. R ów nocześnie jednak w w arszawskich gaze­ tkach zaostrzono ton w obec monarchii Hohenzollernów, a prezentowane tu stereotypy zadziw iająco przypom inały postacie, które Ewa Skorupa spotkała na łamach „Szczutka” czy „R óżow ego D o m i­ na”. Także w Galicji N iem iec-w róg miał cechy bardziej diaboliczne niż wróg-Rosjanin, choć gaze­ tek lw ow skich po 1879 r. nie krępowała w tym w zględzie cenzura. Czyżby w ięc w interesującej autorkę ep oce, a także w okresie późniejszym , stereotyp antyniemiecki na ziem iach polskich był głębiej zakorzeniony i w sum ie trwalszy niż stereotyp antyrosyjski?

W yświechtana ju ż nieco maksyma głosi, iż satyra jest krzywym zw ierciadłem rzeczyw istości. Praca Ewy Skorupy pozwala przyjrzeć się polskiem u patriotyzmowi, je g o dylematom, objawom i aksjologii, odwzorowanym na kartach lw ow skich pisem ek. W spółpracownicy cytow anych w ksią­ żce periodyków uprawiali raczej sw oistą twórczość dydaktyczną niż literacką, często czyniąc to zresztą po amatorsku. Ich dokonania autorka celnie określiła mianem „lwowskiej publicystyki saty­ rycznej”. Pisze też o trosce owych publicystów, by zachować nić porozumienia z m ożliw ie najsze­ rszym kręgiem odbiorców. „Szczutka” czy „Śmigusta” uznać zatem można za sp ecyficzn y przekaz o atm osferze towarzyszącej życiu publicznemu Galicji, o funkcjonujących poglądach i uprzedze­ niach. Po m onografię z pożytkiem sięgnie w ięc czytelnik zainteresowany dziejam i polityki, kultury, m entalności, a także historią prasy i literatury — twórczości z pew nością nie najw yższego lotu, lecz barwnej, interesującej rów nież jako materiał źródłowy.

M a r e k T o b e ra

2 0 0 la t p r a s y p o ls k ie j na Śląsku. M a teria ły z se sji n aukow ej zo rg a n izo w a n ej w O polu 12 i 13 gru dn ia 1 9 8 9 r., O pole 1992, ss. 186, Instytut Śląski w Opolu.

Jubileusz 200-lecia czasopiśm iennictw a polskiego na Śląsku wart był na pew no uczczenia go sesją naukową, która też odbyła się w grudniu 1989 r. w Opolu. Przedstawione podów czas referaty ukazały się po niemal trzech latach w mikroskopijnym nakładzie 250 egz., pod redakcją Joachima Glenska. Poza interesującym zagajeniem Czesława Wawrzyniaka w ygłoszono ich trzynaście, o roz­ ległym zasięgu tematycznym i zróżnicowanym poziom ie. N ie wiemy, niestety, czy zaprezentowane w nich oceny, tezy bądź syntezy w yw ołały dyskusje, gdyż w omawianej publikacji nie ma naw et jej śladu. N ieco to dziwne, bow iem niemal w szyscy referenci, doskonale zorientowani w poruszanej

Cytaty

Powiązane dokumenty

rowany wystawił, który ozdobiony i powiększony przez Zygmunta III. stal się już później ulubioną królów letnią siedzibą. Między ważnemi zaś a bliż- szemi

• Renta prosta to ciąg płatności takimi samymi ratami (równymi) w równych odstępach czasu, renta uogólniona zaś jest to płatność raty przy stopie procentowej z

do dnia 30.09.2020 r., na tablicy ogłoszeń urzędu Miasta ruda Śląska, plac Jana Pawła II 6 (II piętro, obok pokoju 221) wykazu niezabudowanych nieruchomości gruntowych

W czasie spotkania Joanna Zętar z Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN zaprezentowała specjalny numer „Scripto- res" poświęcony poetce.. Dziś Julia Hartwig weźmie udział

Przed tym były różne strajki i wiadomo było, że to wszystko jakoś dąży w złym kierunku, że władza za wszelką cenę chce się utrzymać i jakoś... spacyfikować

OpenSecurity.pl Ponieważ bezpieczeństwo to kwestia świadomości zagrożeń... niszczarki, dedykowane nośniki, ksero)... OpenSecurity.pl Ponieważ bezpieczeństwo to

Jeżeli trudno jest wam okiełznać rozchwiane emocje, możecie wziąć do ręki jakiś przedmiot i przez pewien czas intensywnie wpatrywać się w niego - badać jego

zwiększona liczba gestów ilustrujących daną wypowiedź oraz tak zwanych ruchów automanipulacyjnych, częstsze zmiany pozycji ciała i mruganie, inna intonacja, barwa i