• Nie Znaleziono Wyników

VI. OBJAŚNIENIA TYCZĄCE SIĘ ZGROMADZEŃ UKRYTYCH PRZED ŚWIATEM1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "VI. OBJAŚNIENIA TYCZĄCE SIĘ ZGROMADZEŃ UKRYTYCH PRZED ŚWIATEM1"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

VI. OBJAŚNIENIA TYCZĄCE SIĘ ZGROMADZEŃ UKRYTYCH PRZED ŚW IATEM 1

1(94)

Oryg. w AWP.

W liście 2 X. b p a P o p ie la do p a p ie ż a m ięd zy in n y m i fałsz y w y m i z a rz u ta m i by ło , że ja żąd ałem z m ia n y k o m isa rz y z pow o d u , że ich u w a ż a łe m za n ie z d o ln y c h , co trą c iło p y ch ą. A ja żąd ałem tego, gdyż w szyscy b y li z a w z ię ty m i n ie p rz y ja c ió łm i zgr[om adze]ń i w cale ich n ie z n a li a n i ch cieli poznać. A le w idać, że i o rd y n a riu s z e n ie b y li p rz y c h y ln i, skoro je d e n ty lk o św ią to b liw y b isk u p l u b e l s k i 3 u z n a ł słuszność m ego ż ą d a n ia i n a z n a c zy ł n a k o m isa rz a zacnego k a p ła n a A d o lfa P leszczy ń sk ieg o 4, k tó ry w ie le p o p a rł sp ra w ę zgrfo- m adze]ń.

G dy O. G e n e r a ł 5 z p o lecen ia O jca Św . u w ia d o m ił m n ie, że ten że n a p rz e d s ta w ie n ie p re z e sa Sw . K o n g re g a c ji, n a zasadzie lis tu X. b p a P o p ie la k a z a ł m i p oddać się w e w sz y stk im o rd y n a riu sz o m , i dla pociechy p rz y p o m n ia ł m i, że św. Ig n a c y m ów ił, iż g d y b y o trz y m a ł w iadom ość o k a sa c ie sw ego z a k o n u , po p ó łg o d zin n ej m e d y ta c ji u c zu łb y się sp o k o jn y m , ja m u o d p isałem , że n ie p o trz e b o w a łe m i 5-u m in u t, ale nie z c n o ty p o słu sz e ń stw a , ty lk o z u w ag i, że g d y ­ b y m w y g ra ł te sp ra w y , w yszłoby to n a szkodę zg r[o m ad zejń , bo św ieck ie d u c h o w ie ń stw o o d m a w ia ło b y im s a k ra m e n tó w . A le w tym czasie p. Z alesk i S a rju sz 6 d o w ied ziaw szy się o ty m , w p a d ł do m n ie , w o łając: „O jcze, trz e b a ra to w a ć zg r[o m ad zen ia], bo je z r u jn u ją ” .

1 O. H o n o ra t w y d ał anonim ow o w r. 1890: „W iadom ość o now ych zgrom adzeniach...” por. bibliogr. poz. 21. N iniejsze, pozostałe w rękopisie

„ O b ja śn ie n ia” , obok „W iadom ości szczegółow ych” ta k że rękop iśm ien n y ch [por b ibliogr. poz. 148] sta n o w ią u zu p e łn ie n ie z o sta tn ic h l a t ż y c i a . Na ręk o p isie [por. b ibliogr. poz. 1491 obcą rę k ą w p isa n a je s t uw ag a: „O stat­

nie n o ta tk i p rzed śm iercią”.

2 L is t z k w ie tn ia 1908 r. W całości p o d aje go [ M u ś m c k a], U. tio norat z B iałej, cz. 2, s. 137—140 [hektograf],

3 B p F ra n c isz e k J a c z e w s k i (1832—1914), o rd y n ariu sz lu b e lsk i oa r. 1890.

4 Zob. Rozdz. II, przyp. 56.

5 T i. O. B e r n a r d z A n d e rm a tt, zob. Rozdz. I, przyp. 1.

s S ew ery n S a r i u s z - Z a l e w s k i o d r . 1906 w y d aw ał w W arsz

O d p o w ied ziałem : „ J a je ste m z w ią z a n y zakazem O jca Sw. P rz e ­ sy ła łe m do R zy m u cały ciąg te j sp ra w y , po fra n c u s k u do O. G e n e ­ ra ła , a po p o lsk u do X. S k irm u n ta 7. A le O. G e n e ra ł czekał, aż będzie w e z w a n y p rzez Św . K o n g re g a c ję ], k tó ra go p o m in ę ła , a X. S k ir- m u n t n ie ch c ia ł się w d aw ać w tę sp ra w ę , żeby się n ie n a ra z ić Św . K o n g r[e g a c ji]” . „To ja zaraz n a p isz ę do k sięcia S a p ie h y ", a b y o d e ­ b ra ł te d o k u m e n ta i p rz e d s ta w ił O jcu S w .” I ta k się stało . I g d y p rz y b y ł do R zym u w ty m czasie J . E. X. b isk u p R u szk iew icz z B rzeziew iczem 9, o d ezw ał się do n ic h n a p o słu c h a n iu Ojciec Sw. z p o c h w a ła m i d la m n ie, m ów iąc, że to p o tw ie rd z e n ie w y ro k u Św . K o n g re g a c ji było ty lk o p ró b ą , a le p ró b a o k azała, „że b y łem p o słu sz n y ” i w szy stk o p ra w n ie ro b iłem . D latego X. b p R uszkiew icz, k tó r y chociaż zaw sze b y ł n a jp rz y c h y ln ie js z y ze w szy stk ich , a le czę­

sto m u sia ł u stę p o w a ć w szy stk im , od tego czasu n ie z g ad zał się z ich z a m ia ra m i k a so w a n ia w ie lu zgr[om adzeń] i w szy stk im zgr[o- m ad zen io jm u d z ie la ł św ia d e c tw a do s ta r a n ia się w R zym ie o a p r o ­ batę.

W ten czas to d o w ied ział się O jciec Św ., ja k n ie s p ra w ie d liw ie w Sw . K o n g r[e g a ]cji obchodzą się z zak o n am i. P r e f e k t zaw sze p o ­ w ta rz a ł, „ja ta m ty lk o b isk u p ó w słu c h a m ” , i bez o d n o sz e n ia się do g e n e ra łó w za k o n n y c h k w e stie z a k o n n e ro z strz y g a ł. W sk u te k czego pap ież sk aso w ał K o n g re g a c ję B isk u p ó w i Z a k o n n ik ó w . K w e ­ s tie d o ty czące b isk u p ó w w ziął n a sieb ie i p o sta n o w ił osobną k o n ­ g re g a c ję d la z a k o n n ik ó w , n a czele k tó re j p o sta w ił k a rd y n a ła V i- ves 10 k a p u c y n a , a d a w n eg o p r e f e k ta 11 i s e k re ta rz a 12 ja k o n ie p rz y r c h v ln y c h z u p e łn ie z n ie j u s u n ą ł. T y m sposobem zg ro m ad zen io m u k ry ty m w in n e są w sz y stk ie z a k o n y w dzięczność, iż o trz y m a ły o sobną K o n g r[eg ację], do k tó re j m ogą się b ezp o śred n io u d a w a ć , n ie o g lą d a ją c się n a b isk u p ó w . D a w n y p re fe k t, p o b u d z o n y przez s e k re ta rz a o b u rz a ł się ciąg le n a m n ie, ja k ja śm iałem z a k ład ać 20 zg ro m ad zeń , k ie d y św . F ra n c isz e k ty lk o trz y założył. Ż eb y on nie b y ł ta k i s ta r y i chory, to b y m go śc ią g n ą ł do R zym u, żeb y się z tego tłu m a c z y ł. I za jego czasów ż a d n e zg r[o m ad zen i]e n ie b y ło b y p o tw ie rd z o n e , g d y b y n ie p rz e z a c n y a rc y b isk u p S ym on I3, k tó rv go po rę k a c h cało w ał, w s ta w ia ją c się za s e rc a n k a m i, n a co o d p o w ie- w ie „D ziennik P o w szech n y ”. Z b a n k ru to w a ł na w y d aw n ic tw ie w r. 1909 p rzybył w te d y do Nowego M iasta i oddał się p rac y dla o. H o n o rata.

7 Zob. Rozdz. IV, przyp. 43.

8 Zob. Rozdz. IV, przyp. 42.

9 Ks. E uzebiusz B r z e z i e w i c z (1857—1944), k ap e la n boa R uszkie- wicza, później proboszcz p a ra fii Św. A le k sa n d ra w W arszaw ie. Ż yczliw y oia zgrom adzeń.

10 Zob. Rozdz. I, przyp. 98.

11 Tj. k a rd . F e r r a t a , zob. Rozdz. II, przyp. 61.

12 M sgr L u ig i Veccia (zm. 1911), został m ia n o w an y g en e ra ln y m s e k re ­ tarzem K ong reg acji R o zkrzew iania W iary w r. 1899.

13 Zob. Rozdz. I, przyp. 52.

(2)

244 O. HONORAT KOŹMIŃSKI: WYBÓR PISM

d ział p re fe k t: „O! k ie d y o n e ta k ic h p ro te k to ró w m a ją , to ju ż m uszę je p o tw ie rd z ić ” .

Ja , u sły szaw szy o ta k im o b u rz a n iu się p re fe k ta , n a p isa łe m do niego p o k o rn y lis t tłu m a c z ą c się, że ja żad n y c h zak o n ó w n ie z a ­ k ła d a łe m , ty lk o ja k o d y re k to r 3. Z a k o n u , u p o w a ż n io n y od O. G e n e ­ ra ła , d a w a łe m r a d y ja k m a ją się u rz ą d z a ć, żeby u n ik n ą ć p rz e ś la ­ d o w a n ia , a sam P . B óg ta k rzeczy p o k ie ro w a ł, że się p o tw o rz y ły z p o trz e b y ta k ie sto w a rz y sz e n ia , k tó r e tr w a ją c w ty m s ta n ie la t 20 i 30, u s ta liły się w ty m ro d z a ju życia. W sam ej rzeczy b o w iem sam n ie zw ró c iłe m n a to u w a g i, d o p ie ro g d y O. G e n e ra ł za ż ą d ał szczegółow ego o p is u zg r[o m ad ze]ń i ja u c zy n iw szy to p rz y n io słe m te n op is do o. P r o k o p a 14, e x p ro w in c ja ła , o n p rz e jrz a w s z y to, r z e ­ cze: „V ides P a te r , d ig itu s D ei h ic ” . — P a tr z Ojcze! o to p alec B oży w ty m . — „ K ażd y s ta n sp o łe c z e ń stw a m a d la sieb ie w ła śc iw y zak o n , osobno w ie śn ia c y i ro ln ic y , o so b n o m ieszczan ie i rz e m ieśln icy , osobno w ie jsk ie d ziew częta, o sobno m ie js k ie osoby, osobno w y ­ k sz ta łc o n e oso b y i n a u c z y c ielk i, o so b n o p ra c o w n ic e w m a g a z y n a ch , a osobno p ra c u ją c e w fa b ry k a c h , a in n e jeszcze w g o sp o d ach i sk le p a c h B ogu służące, osobno w s z p ita la c h u słu g u ją c e , a o sobno po d o m ach c h o ry m służące. I to w sz y stk o u rz ą d z o n e w sposób o d ­ p o w ie d n i do p o trz e b n aszy ch czasów . J e ż e li K ościół te m u p o b ło ­ gosław i, to ta rzecz n a c a ły św ia t ro zszerzy ć się p o w in n a ” . J a w ty m żad n ej zasłu g i n ie m iałem , bom w c a le n ie z a m ie rz ał ta k ieg o dzieła.

M ogłem się w ięc szczerze p rz e d p re fe k te m ta k tłu m aczy ć, je d n a k ż e O. G e n e ra ł n a w e t n ie p o k a z y w a ł te g o lis tu p re fe k to w i, a b y n ie n a strę c z ać o k a z ji do n o w y c h iry ta c ji.

N ależy w sp o m n ieć i o ty m , że k sią ż ę S a p ie h a b y ł ju ż d a w n ie j ła sk a w ie u sp o so b io n y d la zg r[o m ad ze]ń u k ry ty c h i gdy w ra c a ł z P e ­ te rs b u rg a p o sła n y w in te re s a c h K o ścio ła, p is a ł do m n ie , ab y m sta le u trz y m y w a ł te z g r[o m ad zen i]a w ty m ro d z a ju życia u k ry te g o , bo w szyscy lu d z ie d o b reg o d u c h a u w a ż a ją to za rzecz b[ardzo] z b a ­ w ie n n ą n a te czasy. Otóż, g d y w y d o b y ł cały p rz e b ie g s p ra w y n a ­ szej z b isk u p a m i, n ie ty lk o u p rz e d z ił o w sz y stk im O jca Św ., ale u p ro sił jeszcze n a jsła w n ie jsz e g o k a n o n is tę 15, to je s t p ra w n ik a , a b y k o rz y sta ją c z o becności X. b p a R u szk iew icza, p rz e m ó w ił w o b ro n ie zgr[om adze]ń. W ięc w y m a w ia ł śm iało te n p r a ła t b isk u p o m n aszy m , że gdy rz ą d p rześlad o w czy n ie tk n ą ł ty c h zak o n ó w , d u c h o w ie ń stw o k o rz y sta ją c , ja k ty lk o b ły s ła p ie rw s z a c h w ila sw obody, w zięło się do ich ru jn o w a n ia i g d y sam i z o b a w y n ic n ie ro b ili w czasie p rz e ­ ś la d o w a n ia rząd o w eg o , z a rz u c a ją c te m u je d n e m u , że coś ro b ił, chociaż m ia ł n a to i od n ich , i o d R zy m u u p o w a ż n ie n ie . B ard zo to d o b rze u sp o so b iło , a ra c z e j u tw ie rd z iło w ła sk a w y m u sp o so b ien iu X. b p a R u szkiew icza.

w T i. o. P . L eszczyńskiego, zob. Rozdz. I, przyp. 9. . . 15 K s. A lb e rt B a 11 a n d i e r , od r. 1882 k o n s u lto r K o n g re g a c ji o sk u p ó w i Z akonników .

T ak w ięc z O p a trz n o śc i B o sk iej się to sta ło , że O. G e n e ra ł n ie p rz e d s ta w ił

Sw.

K o n g re g a c ji s p ra w y n a sz e j w p ra w d z iw y m św ietle, b o b y z p ew n o śc ią n ie u z n a n o słu szn o ści i sw o ją d ro g ą p rz e d s ta ­ w io n o ty lk o lis t X. a rc y b p a P o p ie la , a ty m czasem p rz e z k sięcia S a p ie h ę i p ap ież b y ł o w sz y stk im u w ia d o m io n y , i n a te j zasadzie c o fn ą ł sw o je p o p rz e d n ie z e z w o le n ie u w a ż a ją c to za p ró b ę . Ileż p o ­ d o b n y c h d o w odów B oskiej O p iek i d o z n a liśm y w ciąg u 50 la t ro z w i­

ja n ia się te g o życia, bo n ie k tó re zg rfo m ad zen ia] doszły ju ż do sw ej ju b ila c ji. Ileż ra z y w id zieliśm y , że n a jw ię k s i ich n ie p rz y ja c ie le z m u ­ szen i b y w a li do ich o b ro n y . O tóż g d y O jciec Sw . i ów k a n o n is ta ta k ła sk a w ie się o m n ie w y ra ż a ł, ty m czasem s e k re ta rz

Św.

K o n ­ g r e g a c ji! , Ł u ig i, k tó r y b y ł ta k ż e n ie p rz y c h y ln y z g ro m a d z e n io m ] i z o sta w a ł w k o re n sp o n d e n c ji z p rz e śla d o w c zy m i k o m istrz a m i, n a ­ p isa ł im , żeb y n ie zw ażali n a to , co O jciec Św . i te n p r a ła t m ó ­ w ił, ty lk o trz y m a li się tego, co o d e b ra li od

Sw.

K o n g r[eg acji], W ięc w ty m się p o k a z a ła nieuczciw ość ta k jego, ja k i g łó w n eg o p rz y ­ w ódcy te j w a lk i, że k azał w y d ru k o w a ć ta k lis t X. b p a P o p ie la do O jca

Sw.,

ja k o d p o w ied ź

Sw.

K o n g rfe g a c ji] i to, co sam i k o m isa rz e u ło ży li i ro z e sła ł to do w sz y stk ic h b isk u p ó w n ie ty lk o w P olsce, ale i w R osji, a b y się. do teg o sto so w a li, ja k b y to b y ło w olą K ościoła.

S tą d też w y w iązało się g w a łto w n e p rz e śla d o w a n ie rz ą d u . Bo g d y p e w ie n u rz ę d n ik T ja ż e ln ik o w 16 w P e te r s b u r g u p ro sił X. a rc y b i­

sk u p a K lu c z y ń sk ie g o 17 o p o z w o le n ie p rz e jrz e n ia a k t k o n sy sto rsk ic h , n a sam y m w ie rz c h u z n a la z ł te d o k u m e n ta i n ie sz u k a ją c d a le j, p oszedł z ty m do C esarza m ó w iąc, że o d k ry ł sp isek , k tó r y z a g raża R osji w ięk szą p la g ą , niż p rz e g ra n a z J a p o n ią , bo oto w iele zgr[o- m a d z e jń z a k o n n y c h p ra c u je n a d n a w ra c a n ie m p ra w o s ła w n y c h n a k a to licy zm , a n ie m o żn a ich w y śled zić, bo się k r y ją p o d św ieck im u b io re m , a ja k u trz y m u je p a n n a B o ja rsk a , je s t ich 40 000 i są ro z ­ sia n i po całej P o lsce i R o s ji18. C e sarz d a ł m u u p o w a ż n ie n ie , ab y śled ził ich w szędzie. Z aczął od w ięk szy ch m ia st w R osji. S zczęściem , że to n ie p o ch leb iało n a c z e ln ik o w i m ia s ta , żeb y ja k iś p rzy b y sz m ia ł w y k azy w ać to, czego o n n ie d o p a trz y ł, w ięc z b y w an o go n i ­ czym . K a so w a ł je d n a k w szęd zie o c h ro n y , szkółki i in n e z a k ła d y p ro w a d z o n e przez k ato lik ó w , ta k że aż w D u m ie o b u rz a n o się na ta k ie b a rb a rz y ń s tw o , a w M oskw ie g d y o b u rz a ł się, ze m a g n a c i i u rz ę d n ic y p o sy ła ją sw o je c ó rk i n a p e n s je k a to lic k ic h za k o n n ic , m ia ł m u pow iedzieć g ło w a m ia s ta : „p o sy ła m y i b ęd ziem y p osyłać,

16 T ja żeln ik o w — m in iste r obcych w yzn ań .

17 A rcybp W in ce n ty K l u c z y ń s k i (1847—1915), od r. 1910 m e tro ­ p o lita m ohylow ski.

18 P o ra j [S tan isław a B o j a r s k a ] , Z a k o n y honorackie, [W arszaw a 1910] s. 16 „... je st ty c h C h ry stu so w y c h b o jo w n ik ó w a rm ia cała: u nas kobiet zorganizow anych w ty c h zg ro m ad zen iach liczą do 40 tysięcy, m ęż­

czyzn je st 'inacznie m n ie j” .

(3)

bo lep ie j uczą i w ięcej p rz e s trz e g a ją d o b reg o u ło ż e n ia i m o ra ln o śc i n iż u n a sz y c h ” .

Z n a le z io n o je d n a k w K a m ie ń c u 19 szkołę p ro w ad zo n ą przez s e r ­ c a n k i, z ich re g u łą i k a p lic ą u k r y tą , co w w ie lk im try u m fie o d e ­ słan o do P e te rs b u rg a . Po s k a ra n iu k sięd za, z a m k n ię c iu szkoły w y ­ szło ro z p o rz ą d ze n ie , ab y szukać w szędzie se rc a n e k . P o lic ja p rzeto gdzie m ia rk o w a ła , iż są dom y zg r[o m ad ze]ń u k ry ty c h , p rzy ch o d ziła i p y ta ła : „C zy w y s e rc a n k i? ” — n a co o d p o w ia d a ły szczerze: „M y n ie s e rc a n k i” , bo s e rc a n k i sw o je d om y m ia ły w g łęb o k iej R osji i n a S y b e rii i ty m sposobem m n ó stw o dom ów zostało p o m in ię ty c h . J e d n a k ż e w szędzie b[ardzo] ścisłe o d b y w a ły się re w iz je i śled ztw a, b[ardzo] w iele dom ów po w sz y stk ic h m ia sta c h zostało za p ie c zę to ­ w a n y c h , g d ziek o lw iek zn alezio n o o łta rz y k , w ięk szą fig u rę , w odę św ięco n ą lu b sz a ty k a p ła ń sk ie ch oćby do n a p ra w y d a n e , bo to m iało dow odzić, że ta m Msze się s e k re tn ie o d p ra w ia ją i ta k po k ilk a la t z o stały opieczęto w an e.

Do w y ja w ie n ia w ie lu dom ów p rz y c z y n iło się to, że a n i k o m i­

sarze, a n i b i s k j p i n ie m ogli zrozum ieć zn aczen ia życia u k ry te g o . Że tu n ie chodzi ty lk o o u k ry c ie p rz e d p rześlad o w czy m rząd em , ale o u k ry c ie p rzed św iatem , że czło n k o w ie ty c h zg r[o m ad ze]ń n ie chcą b yć z n a n e za z a k o n n e osoby, a b y m o g ły b ezp ieczn iej d o b ry w p ły w w y w ie ra ć . Że zarząd n im i p o w in ie n być s e k re tn y , p o w ie ­ rz a n y w szędzie je d n e m u ty lk o k a p ła n o w i i sam i b isk u p i ta k z d a ­ le k a trz y m a ć się m a ją , a b y w ra z ie o d w o ła n ia się rz ąd o w y ch osób m ógł pow iedzieć, że o niczy m n ie w ie. T y m czasem je d e n z b isk u p ó w w y d a ł ja w n e ro z p o rz ą d ze n ie d ru k o w a n e , a b y w szyscy czło n k o w ie ty c h zg r[o m ad ze]ń sta w ili się u sw ego p ro b o s z c z a 2’. S tru c h la łe m , bo dość było, a b y ja k i s tra ż n ik d o n ió sł o ty m sw ej w ła d z y i b isk u p o trz y m a łb y od rz ą d u p o lecen ie, a b y sk a so w a ł zg r[o m ad zen i]a n ie ­ p o tw ie rd z o n e p rzez rząd . M oje u w a g i n ie m ia ły b y ż a d n ej w agi,

ale za p o śre d n ic tw e m zacn ej p a n i Ł u c z y c k ie j21 u p ro siłe m W. X. F u l- m a n a , a b y p o w a g ą sw o ją p rz e d s ta w ił to n ieb ezp ieczeń stw o i o b ie ­ can o w ięcej teg o n ie robić. A X. a rc y b is k u p K ło p o to w s k i22 ch ciał

z ty c h zg r[o m ad zeń ] ro b ić ja k ą ś obszczy n ę i z a p ro je k to w a ł to p r e z e ­ sow i m in is tró w , ta k że o n sam się zd ziw ił m ów iąc: „A to ja p ierw sze słyszę, ja k n a jc h ę tn ie j p o tw ie rd z im y , n ie c h ty lk o W asza E x c e le n - cja p rz e d s ta w i to n a p iśm ie ” ; p o tw ie rd z ilib y i w y b a d a lib y w sz y st­

k ie dom y, a p o tem p rz y la d a sposo b n o ści sk a so w a lib y za je d n y m zam ach em w szy stk o . Szczęściem , że się o p a rła te m u P a u la M a­

łeck a 23. N a o b u rz a ł się za to n a m n ie jak o n a n iep o słu szn eg o m n i- 19 Dom Z grom adzenia C órek N. S erca M aryi istn ia ł w K am ień cu od r. 1907. W g ru d n iu 1910 r. odbyła się bardzo szczegółow a rew izja. W tedy w y k ry to , że je st to dom zakonny.

20 Zob. Rozdz. IV, przyp. 67.

21 Zob. Rozdz. IV, przyp. 63.

22 Zob. Rozdz. III, przyp. 137.

23 Zob. Rozdz. III, przy p . 157.

ch a, chociaż ja w cale w ty m u d z ia łu n ie m iałem , ale p rzez to oca­

la ły n a te n ra z zg r[o m ad zen i]a.

W sp o m n ia n y u rz ę d n ik [T jażeln ik o w ] b ard zo g o rliw ie sp e łn ia ł zlecone so b ie śled ztw o o d g ra ż a ją c się, że m u si k o n ieczn ie w y tę p ić te n ieb e z p ie cz n e sto w arzy szen ia. Z a sia d a ł n a w e t w sąd zie n a M a­

cocha 24 i w y rz u c a ł p au lin o m , że ta k ieg o z b ro d n ia rz a p rz y ję li. Na co m u o d p o w ie d z ia ł o. P iu s 25, że to w in a rz ą d u , bo n a m n ie w o ln o a n i n a je d e n d zień p rz y ją ć a s p ira n ta , żeby m u się p rz y p a trz y ć , ty lk o rz ą d ich p rz y jm u je . A to ja k im sposobem ? W ed łu g p rz e p isu , k to chce w stą p ić , pisze n a p rz ó d p ro śb ę do g u b e rn a to ra , [a] te n żąd a o p in ii od n a c z e ln ik a straży . N a c z e ln ik p isze do s tra ż n ik a , a te n d o ­ s ta je r u b la i d a je św iad ectw o , iż je st „ b ła g o n a d ie ż n y ’’ i p rz y je ż d ż a do k la s z to ru z p o lecen iem g u b e rn a to ra , ab y b y ł p rz y ję ty . A jeśli go się w czym n a p o m n i, z a sła n ia się ro zk azem g u b e rn a to ra , i g d y ­ b y n a w e t u d a ć się do g u b e rn a to ra , to p rz y ślą n a śled ztw o i zaw sze p o k aże się, że n ie m a p o w o d u do w y d a le n ia . „ Je ż e li ta k je s t, rz e ­ cze [T jażeln ik o w ], to le p ie j, żeby w c a le za k o n u n ie b y ło ” .

P rz y sz ła w reszcie kolej n a m n ie . S łysząc o ta k ic h scisłych re w i­

zjach , n ie chcąc n a ra ż a ć n ikogo, zniszczyłem w szy stk o , n ie ty lk o co się tyczyło u sta w , a le gdzie b y ty lk o by ło im ię ja k ie j osoby, k tó rą m o g lib y rew id o w ać.

A s tą d n a jp ię k n ie js z e rzeczy z p o czątk ó w zg r[o m ad ze]ń , ty le c n ó t i czy n ó w h e ro iczn y ch , ja k ie m o g ły posłużyć do h is to rii zgrfo- m a d zejń , całe sto sy ta k ic h rzeczy z o sta ły sp alo n e; o b a w ia łe m się n a w e t w y d a ć co do in n eg o d om u, a b y n ie n a ra z ić in n y c h osób, a w szyscy b y li w stra c h u . W k o ń cu g e n e ra ł g u b e rn a to r p rz y sła ł do m n ie w ysokiego u rz ę d n ik a do szczególnych p o ru czeń , n a z w i­

sk iem R o d zian k o 26. W szyscy o n i o p ie ra li się n a b ro sz u rc e p. B o­

ja rs k ie j, k tó rą u m ie li n a p am ięć i b y li p rz e k o n a n i o 40 ty siącach osób z a k o n n y c h , ro z sia n y c h w szędzie, a n ie m ogąc ich w yśledzić, ż ą d a li o b ja ś n ie n ia . J a p rz e d sta w iłe m im ja k p ra w d a , żeby sam i o sądzili, czy to m o żliw a je s t rzecz, a b y m z a k ła d a ł zak o n y , kiedy od czasu, ja k tu jeste m , n ie w y ch o d ziłem z k la sz to ru , ch y b a na p ro cesję, a od b[ardzo] w ie lu la t i do kościoła n ie w ychodzę. „To m oże d a w n ie j k siąd z się n im i z a jm o w a ł? ” —- „A n i d a w n ie j, bo ja k ty lk o w y w ie ź li n a s z W arszaw y , zaw sze sied ziałem w celi pisząc, i w ż a d n y m d om u n ie b y łem , o czym się m oże P a n ła tw o p rz e k o ­ n a ć ” . A le p o te m d o stał lis t X. b p a P o p ie la do p ap ieża, p rz e tłu m a ­

24 O. D am azy M a c o c h (1871— 1916), do p au lin ó w w stą p ił w r. 1896.

W r. 1908 p o p ełn ił zn an e p rze stęp stw a.

25 O. P iu s P r z e ź d z i e c k i (1865—1942), w r. 1892 w stą p ił do p a u ­ linów ja k o k a p ła n diecezjalny, b y ł g e n e rałe m zakonu.

26 R o d z i a n k o — ra d c a s ta n u i u rz ę d n ik do sp e cja ln y ch poleceń, p rze p ro w ad z ał dochodzenia od w rz eśn ia 1911 do lutego 1912 r. W ynikiem ich był ra p o rt, k tó ry pod d a tą 12 II 1912 r. p rze słał do gen. g u b e rn a to ra w arszaw sk ieg o S kałona. AW P IV.

(4)

czony po ru s k u , i s ta n ą w sz y p rz e d e m n ą z try u m fe m , p ro sił o. M e- lito n a 27, ab y m i w y ra ź n ie i głośno (dla m o jej g łu ch o ty ) p rz e c z y tał.

J a n ie słu c h a łe m go, lecz p ro siłe m B oga, a b y m n ie n a tc h n ą ł, co m am n a ta k ie p o w a ż n e z a rz u ty odpow iedzieć. P o czym : ,,Ja się b a rd z o d ziw ię — rz e k łe m — że p a n o w ie (bo b y li p rz y ty m n a c z e l­

n icy p o w ia to w y i straży ) do m n ie p rz y c h o d z ą z tą s p ra w ą ; przecież to je s t rzecz czysto d u c h o w n a , k tó r a do św ieck iej w ła d z y n ie n a ­ leży i ja Jako k a p ła n n ie m ogę w ty m d a w a ć ża d n y c h o b ja śn ie ń . Bo p ro szę sam y m to osądzić: g d y do m n ie p rz y jd z ie ja k a osoba i pow ie: ja b y m c h ciała lep iej P . B ogu słu ży ć, g o ręcej Go kochać, to ja m am z a ra z donosić o ty m w ład zy : b ie rz c ie ją i w y ślijc ie n a S y b ir, bo o n a chce B oga goręcej m iło w a ć ” .

N a te sło w a za z rz ą d z en ie m B o sk im o słu p ia ł p. R odzianko. W i­

dać b y ł sz la c h e tn y i zro z u m ia ł po ło żen ie k a p ła n a , bo ty lk o rz e k ł:

„To ta k , w ięc P a n u su m ie n ie n ie p o zw ala d aw ać o b ja ś n ie ń ” . „ T a k je s t” . I bez ż a d n y c h ta rg ó w sp isał p ro to k ó ł i w y chodząc p o w ie d z ia ł cicho do o. M elito n a: „ ja b y m ta k sam o z ro b ił, ja k o. H o n o ra t” . A le n a c z e ln ik stra ż y , k tó ry n a jb a rd z ie j p o d szczu w ał n a n as, rz e k ł do o. M e lito n a : „C zy to m oże być, a b y X . a rc y b isk u p k ła m liw ie do n o sił p ap ieżo w i, że o. H [o n o rat] ty le zgr[om adze]ń zało ży ł?” N a co d o w cip n ie o d p o w ie d z ia ł o. M [eliton]: „D aj m i p a n p o k ó j, ja n ie b y łem sp o w ie d n ik ie m X. a rc y b isk u p a i n ie w iem , czy o n k ła m a ł, czy n ie ” . I p rzez cały czas p rz y ję c ia R o d zian k i w re fe k ta rz u o b a j n a c z e ln icy ciąg le ch o d zili ze sobą, o b u rz a ją c się głośno n a to, że ja śm iałem ta k o d p o w iad ać rz ą d o w i i z a p o w ia d a jąc , że to się b ard zo źle skończy. I ja też b y łem p rz y g o to w a n y do w y w ie z ie n ia .

G dy te d y śle d z tw a p. T ja ż e ln ik o w a n a m ocy lis tu X. b p a P o ­ p ie la do niczego n ie d o p ro w ad ziły , zjeżdża n a k o n iec dla z a ła tw ie ­ n ia te j s p ra w y p o m o c n ik m in is tra o d s p ra w d u c h o w n y ch M in k in 2S, k tó ry b y ł k ie d y ś g u b e rn a to re m w L u b lin ie i p y ta S k a lo n a 2", d la ­ czego ta s p ra w a ta k się p rz e ciąg a? T e n o d p o w ia d a , że: „ n ie w iem , ja k m am z ty m p o stąp ić. P o sy ła łe m ż a n d a rm ó w w ró żn e m ie jsc a p o d e jrz a n e i n ie zn a le ź li nic a n ic p o lity czn eg o a n i żad n e j p r o ­ p a g a n d y p rzeciw rz ą d o w i, ale ty lk o w sw o im z a k re sie czysto m o­

ra ln y m ; w szy scy ta k się trz y m a ją , że n ie m o żn a im dow ieść, żc są z a k o n n ik a m i. W szyscy są lu d zie sp o k o jn i, zajęci p ra c ą i od w y ż ­ szych u rz ę d n ik ó w i zam o żn y ch R o sja n są szan o w an i. Z n alezio n o ty lk o w w ie lu m ie jsc a c h k o ścieln e rzeczy, k tó re rz u c a ją p o d e jrz e ­ n ie, że o d p ra w ia ły się M sze s e k re tn ie . W ięc n ie w iem , czy w a rto z teg o w z g lęd u g w a łto w n ie z n im i p o stęp o w ać, czy n ie w y w o ła to o b u rz e n ia ” .

27 O. M eliton P r z y j e m s k i , zob. Rozdz. IV, przy p . 17.

28 E rw in M i n k i n — k ie ro w n ik k a n c e la rii g e n e ra ł g u b e rn a to ra w arszaw skiego.

29 G ieorgij S k a ł o n, gen. a d iu ta n t, od 1905 r. gen. g u b e rn a to r w a r ­ szaw ski i dow ódca w arszaw sk ieg o o kręgu w ojskow ego.

„ Je ż e li ta k je s t, m ów i M in k in , to niech p a n zw oła g u b e rn a to ­ ró w i s p y ta ich o o p in ię i n ie c h k a ż d y w ła sn o rę c z n ie ją p o d p isze” . Ja k o ż rzeczy w iście zro b ił ta k S k a ło n i w szyscy jed n o z g o d n ie to sam o p o tw ie rd z ili i p o d p isali, i z ty m p o w ró cił M in k in do P e te r s ­ b u rg a , gdzie u ra d z o n o , żeb y tę s p ra w ę z a ła tw iły z w y c z a jn e sąd y m iejsco w e. S ęd zio w ie p o m ia rk o w a li, że rz ą d życzy sobie p o k o jo w o te rzeczy za ła tw ić , w i ę c ^ l b o k a z a li p a rę ru b li zap łacić, albo z u ­ p e łn ie u w o ln ili, czasem n a w e t u roczyście, bo zap ro szo n o proboszcza, a a d w o k a t p y ta go: „czy w d o m ach k a to lic k ic h w o ln o m ieć o b r a ­ zy?” „Aż d w o m a rz ę d a m i n ie je d e n g o sp o d arz o b w iesza śc ia n y sw ej c h a łu p y ” . — „A w odę św ięco n ą?” „To o b o w iązek k ażd eg o , d la ­ teg o p roboszcze każdego ty g o d n ia n a te n cel w odę p o św ię c a ją ” .

„A o łta rz y k i i fig u ry czy m ogą m ie ć ? ” — „ Je śli g o sp o d arz za­

m ożny, to m oże m ieć w sp a n ia lsz e niż w k o ściele” . — P o p o d o b n y c h o d p o w ied ziach sp ra w ę u z n a n o za ża d n ą . I ta k b y się skończył i g łó w n y sąd, g d y b y w o jn a te m u n ie p rzeszk o d ziła. O jak iż to ja w n y dow ód, że te zg r[o m ad zen i]a są d ziełem B ożym , że n a w e t rz ą d , b ę d ą c y n ajsro ższy m p rz e śla d o w c ą rzeczy p o lsk ich i k a to lic ­ k ich , p ra w ie że p o tw ie rd z ił je w k o ń cu . To ta k ż e dow odzi, że zg r[o m ad zen i]a te są d ziełem B ożym , iż n ie m ia ły żad n eg o f u n ­ d a to ra .

M ój u d z ia ł w ty m o g ra n ic z y ł się n a ty m , że po k a sacie fe lic ja ­ n e k z a trz y m a łem w k r a ju w ie le p ró b a n te k i n o w icju szek , a b y n<e je c h a ły za g ra n ic ę , a k tó re b y ły ju ż o b e z n a n e z d u c h e m i życiem z a k o n n y m , i że p ó źn iej p rz y b y ła m a tk a E lżb ieta 30 fe lic ja n k a , k tó ra d a w a ła im ra d y co do zw y czajó w i ce re m o n ii z a k o n n y c h . A ja n ig d y n ie m ia łe m a n i je d n e j n a u k i d la n ich , a n i ra z u n ie b y łem w d o m u jak ieg o zg r[o m ad zen i]a i n ie z n a łe m ich w cale osobiście, n a w e t w ła sn e j sio s try n ie w id z ia łe m 31. P. Bóg chciał, a b y w sz y st­

k ie m ia ły ty lk o F ra n c isz k a św. za f u n d a to ra , bo w sz y stk ie n a le ż a ły do jego zakonów .

N ow ym d ow odem tego, że są d ziełem Bożym , je st to, że w cza­

sie te j s tra s z n e j w o jn y w d z iw n y i c u d o w n y sposób b y ły r a to w a n e i o p iek ą B oską o taczan e, i n a w e t od z e w n ę trz n y c h szkód o c h ra ­ n ia n e . I p o śró d pow szechnego z a m ie sz a n ia n ie ty lk o n ie u p a d ły n a d u c h u , a le z d a je się, że jeszcze b a rd z ie j się w n im u tw ie rd z iły . A w ie le z n ic h zn alazło o b sz e rn e p o le do sp e łn ie n ia b o h a te rs k ic h p o słu g m iło sierd zia.

t M

B ardzo w iele zależy n a ty m , ab y w iedzieć, ja k K ościół św. z a ­ p a tr u je się n a życie u k ry te p rz e d św iatem , bo w ie lu b łę d n ie o ty m

30 Tj. S t u m m e r.

31 Młodsza siostra o. Honorata, S tefania H834—1912), która w r. 1855 w stąpiła do warszaw skich wizytek. Tam otrzym ała imię Honoraty.

(5)

sądzi; gdy ja pierwszy raz przedstawiłem Św. Kongregacji ten rodzaj życia, odpisano mi, że te zgr[omadzeni]a będą mogły być uznane za zakonne, jeżeli ja zgodzę się na to, żeby wtedy gdy ustanie prześladowanie, przyjęły habity zakonne. Bo wtedy jeszcze trzymano się tej zasady, że do zakonu, który jest jawnym żołnier- stwem Chrystusa, potrzebny jest ubiór zewnętrzny. Nie dlatego (jak tłumaczyli kanoniści, to jest tłumaczący prawo kościelne), żeby to wypływało z natury życia zakonnego, bo każdy rozumie, że można mieć ducha poświęcenia się Bogu tak w świeckim ubiorze, jak w zakonnym, ale dlatego, że taka była wola Kościoła. Ja nie mogłem się na to zgodzić, chociaż gorliwi kapłani oburzali się za to na mnie, bo uważałem, że bardzo mało osób mogłoby korzystać z tego, dlatego że największa część tych osób pracowała w maga­

zynach, sklepach, fabrykach lub nauczała na pensjach, lub miała obowiązki względem rodziny, więc w habity ubrać się nie mogły.

A potem chodziło mi o to, aby te zgr[omadzenia] zawsze były ukryte przed światem, choćby największa była swoboda, a to dla skuteczniejszego wpływu na otaczających.

Przedstawiłem Św. Kongrfegacji], że był czas, kiedy Kościół potwierdzał tylko klauzurowe klasztory, że nawet św. Franciszek Salezy nie mógł wyjednać dla wizytek, które były przeznaczone do wizytowania chorych, aby były potwierdzone za zakon, i za radą kard. Baroniusza 32 przemienił je na klauzurowe.

I św. Wincenty, chcąc na ich miejsce założyć szarytki, musiał je utworzyć jako świeckie zgr[omadzeni]a. Lecz potem Kościół dopuścił, aby wiele zgr[omadzeń] zakonnych oddawało się naucza­

niu i posłudze koło chorych, co się okazało bardzo pożytecznym, bo przez to utrzymał się w rodzinach duch religijny, pomimo tego że masoni w rządowych szkołach zabraniali wspominać o Bogu.

Otóż teraz, gdy złe jeszcze dalej postąpiło, gwałtowna potrzeba jest, aby Kościół posunął dalej swoją łaskawość i uznał za zakonne osoby te, które w świeckiej odzieży będą mogły w tych wszystkich m iej­

scowościach wpływać na powstrzymanie tej bezbożności, która do Kościoła na nauki nie zagląda. Wielu kardynałów, a szczególniej kapucyni Vives i Pius 33, zgadzali się ze mną, ale większość człon­

ków Kongregacji trzymała się dawnej zasady. Tymczasem zdarzyło się, że Sługi Jezusa udały się do Rzymu na jubileusz O. Św. Piusa X i były przez ks. Sapiehę jemu przedstawione. Ojciec Święty zba­

dawszy, jak ściśle przestrzegają ukrycia przed światem i że się zaj­

mują sługami, i jakie wielkie ow oce zbierają, rozradował się, jakby poczuł, że to rzecz na dzisiejsze czasy tak pożyteczna, wykrzyknął radośnie: „Będziecie potwierdzone, będziecie potwierdzone, bo za­

32 K ard . Cezary B a r o n i u s z (1538— 1607), od r. 1596 kardynał. Spo­

wiednik papieża K lem en sa V III, historyk Kościoła.

33 Pius S a b a d e l a Langogne, zob. Rozdz. I, przyp. 96.

konnicy nie stanowi habit, ale śluby i cnoty zakonne” . Gdy zdały sprawę z tego przed O. Generałem i o. Piusem, ci uradowani im mówią: „Napiszcie dokładnie tę całą rozmowę z papieżem i gdy przyjedziecie ze swymi ustawami do Św. Kongregacji, połóżcie to na samym wierzchu, bo te słowa rozstrzygają ważną kwestię i stanowią nowę epokę życia zakonnego. Dotąd było wolą Kościoła, aby wymagać habitów, a teraz te słowa 0[jca] Św. zmieniły tę wolę i Kościół jednakowo uważa za zakony tak jawne zg rom a ­ dzenia], jak ukryte, byle ustawy ich stosowały się do przepisów k[oście]lnych” .

Nie dowierzali jednak nasi ojcowie, czy ustawy naszych zgr[o- madzejń okażą się odpowiednie, a gdy o. Pius otrzymał je do przejrzenia i przekonał się, że nawet do Norm były zastosowane, zapewnił o ich potwierdzeniu i do mnie orędował, że jeżeli tak ściśle urządziliście swoje zgr[omadzeni]a, toście wielkiego dzieła dokonali i pilnujcie się, abyście żadnej z tych osób nie pozwalali przechodzić do jawnych zgr[omadzeń], bo mamy ich aż nadto, wszędzie je kasują, a one zjeżdżają się do nas i nie wiemy, co z nimi robić, musimy je wysyłać za ocean lub do pogan na misje.

Ojciec Św. bardzo jest im przychylny, byle nie odstępowały od ścisłego przestrzegania tego życia.

Ale nie tylko O. Św. Pius X był im przychylny zawsze, bo i Leon XIII je popierał. I gdy p. Pelagia P otocka34 jako członek tych zgr[omadze]ń, udała się do Rzymu z opisem tego życia prze­

tłumaczonym na francuski i obchodziła z kolei wszystkich kardy­

nałów, członków Św. Kongfregacji], pozyskała ich przychylność i na walnym zebraniu w Watykanie wszyscy jednozgodnie za nimi dali głosy przychylne, tak że chociaż prefekt był przeciwny, musiał ulec większości głosów i upoważniono nie tylko wspólnie żyjące, ale i w mieszkaniach rodzinnych i w obowiązkach zostające, to jest zjednoczone, czynić nie tylko roczne, ale i wieczyste śluby.

I na tej zasadzie u nas się to praktykowało, póki zgr[omadzenia]

były pod kierunkiem zakonnym.

Bardzo to podniosło na duchu zjednoczone i utwierdziło, i po­

budziło do większej gorliwości. I wielkie miałem z nich pociechy.

Uważałem nieraz, że więcej chwały Bogu przynoszą niż wspólnie mieszkające, bo między nimi niech będzie jedna lekceważąca, cały dom słabnie w obserwancji, a te zjednoczone w domu uważano jak święte, nikt wobec niej nie śmie zakląć lub nieskromnych słów wymówić, a gdzie ona w polu pracuje, tam ekonom nie potrzebuje pilnować najemników, nie tylko przez wzgląd na nią strzegą się

34 Hr. Pelagie P o t o c k a , ur. w Sław ucie jako księżna S an guszk ów - na. Po owdowieniu w stąpiła do Z g r. SS. Sercanek w 1887 r. jako zjedno­

czona. Z m a rła w 1911 r.

(6)

klątwy, ale i pracują pilnie, nie tracąc czasu na gawędy. Do takiej we wsi udają się wszystkie świeckie tercjarki lub inne stowarzy­

szenia. Sam kapłan wyznacza ją do kierowania pobożnymi dusza­

mi. Ona zaprowadza Żywe Różańce lub inne ćwiczenia pobożne.

Dlatego wielki żal miałem, gdy prześladowczy komisarze bojąc się, aby nie zabrakło ślubów małżeńskich i chrztów dzieci (bo w po­

czątkach nieraz po 30 dziewcząt takich w parafii jednej bywało), uwzięli się na skasowanie zjednoczonych i z kilku tysięcy przepięk­

nych dusz zaledwie cząstkę zostawili. Nie zważali na śluby z po­

wagą Stolicy Apostolskiej uczynione, odmawiali im Sakramentów i wielką odpowiedzialność ściągnęli na siebie, a nawet i widoczną karę, bo przez to wiele chwały Bożej ustało.

Pisały do mnie z wymówką, że je oszukałem, bo księża mówią, że ich śluby nieważne, a przecież przez nich i dla nich dekret Leona XIII był w yrobiony 35.

W końcu daję radę wszystkim członkom zgr[omadze]ń ukrytych, które pragną wytrwać w służbie Pańskiej, aby przede wszystkim trzymały się posłuszeństwa i zależności od głównych przełożonych.

To ocaliło felicjanki, gdy je gwałtownie rozsyłano do miejsca uro­

dzenia. Żadna nie chciała się ruszyć, póki jej przełożona g[ene- ra]lna nie nakazała, co ma uczynić i jechała tam, gdzie ją wieźli, dlatego że Bóg tak chciał i czuła się zawsze członkiem zg rom a ­

dzenia], choć za kilka lat zaledwie mogła się nazad do niego przy­

łączyć. Bez tego zginęłyby rozproszone wśród świata i wśród ko­

chającej rodziny.

35 T j. „Ecclesia catholica” z r. 1889.

Cytaty

Powiązane dokumenty

A czy wiesz, że w języku Słowian „leto” było nazwą całego roku i dlatego mówi się „od wielu lat” a nie „od wielu roków”..

[r]

Okazało się, że sfotografowałem nie szkołę tysiąclecia, tylko bardzo okazałą plebanię.. [W „Sztandarze Ludu”działała]

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Przesłanie to jest wspólnym głosem Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej oraz Konferencji Episkopatu Polski.. Zostało one wypracowane w ramach prac

Jak twierdzi archeolog Maciej Szyszka z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, który przyczynił się do odkrycia owej piwnicy, pierwotnie budowla ta była jadalnią i kuchnią, w

*Na łyżwach jeździmy tylko w wyznaczonych miejscach, nie ślizgamy się po lodzie na rzece lub stawie.!. PODCZAS

W drugiej zaś fazie, po osadzeniu się pokrywy górno-kredowej i dolno-trzeciorzędo- wej, płaszcz ten również uległ ruchom płaszczowinowym, a przy- tem materjał