W Y B Ó R P I S M
JANA LAMA.
VI1UI ŚWIAT CAPOWIt
Część 1.
O
W A R S Z A W A .
N ak ład em R e d a k ey i „G azety P o ls k ie j“
U3.2ka>
Milite**?“-^ v L a m . - ł J X dubletów r b - i b .G O ' b
w g “ 5 °n); -Æ 03B0JIEU0 UEH3yP0H) B apinaB a. 13 Hub a p a 1 3 4 9 " r o íaN a mocy upow ażnienia w dow y po nieboszczyku J a n ie L am ie, pani M ary i L am ow ej, dajem y c z y te ln i
kom naszym „W y b ó r P ism “ teg o znakom itego a nie- dość u nas znanego pisarza.
J a n Lam pod w zględem siły ta le n tu stoi na cze le hum orystów polskich. Ś w ietn y dow cip łą c z y ł on z w ielk ą m iłością ludzi, a przy tem |b y ł znakom itym obserw ato rem i pod b y strem okiem jeg o nie m ogła się u k ry ć żad n a śm iesznostka. To te ż pism a jeg o n ależ ą do n ajw y b itn iejszy ch w naszej lite ra tu rz e .
Tego to niepospolitego p isarz a w ybitn iejsze u tw o ry postanow iliśm y w łączyć -do zbioru dodatków bez p ła tn y ch do „G aze ty P o ls k ie j“; m łodsze pokolenie czy te ln ik ó w naszy ch z pożytkiem je pozna, s ta rsz e — z przyjem nością przypom ni sobie.
D orobek lite ra c k i L am a, oprócz licznych a sk rzą- cych dowcipem felietonów i a rty k u łó w d z ie n n ik a r skich, stan o w ią u tw o ry następujące-: „W ielk i Ś w iat C apow ic“ (1869), (w pierw szem w ydaniu pow ieść ta m iała t y tu ł „P anna E m ilia “); „K o ro u iarz w G-alicyi“ (1870); „G-łowy do p o zło ty “ (1873); „ Id e a liśc i“ (1876); „D ziw ne K a r y e r y “ (1880).
P ró c z tego w y d ał zbiór drobniejszych obrazków pod ty tu łe m „R ozm aitości i p o w ia stk i“. N ie ste ty , śm ierć p rzedw cześnie p rz e rw a ła pasm o p ra c jeg o w 48 ro k u życia.
^ J a n Lam urodził się w S tanisław ow ie w G alicyi
w r. 1855. N a u k i początkow e p o b iera ł w gim nazyum
w B uczaczu, potem stu d y o w ał praw o £na u n iw e rs y te cie w e L w ow ie, gdzie te ż s ta le m ieszkał i pracow ał. Z m a rł w r. 1886.
w którym szanowna publiczność może zrobić znajomość z najwyższemi sferami urzędowemi m iasta Capowic i do wiedzieć się ciekawych szczegółów co do topografii i staty
styki powiatu capowickiego.
S ą niedow iarki, k tó ry m istn ie n ie m iasta C apo wic w yda się może problem atycznem , bo niem a ta k pro stej i ja sn e j rzeczy pod słońcem , by złość i p rz e w rotność ludzka nie podała jej w w ątpliw ość. W sz ak niedaw no jed en z najjad o w itszy ch korespondentów jednego z n ajp rz ew ro tn iejszy ch organów opinii p ub li cznej ośm ielił się zakw estyonow ać istn ien ie P rz e św ie tn e j R ad y pow iatow ej buczackiej, z powodu, że n a w e t w najbliższej okolicy staro ż y tn e g o grodu
bucząc-kiego nie słychać było dłuższy czas o żaduej czynności teg o w ażnego o rg a n u autonom ii k rajo w ej.
I byłby św ia t u w ierzy ł złośliw ie rozszerzonej wieści, g d y b y n ag le nie b y ła g ru c h n ę ła wiadom ość, że J W \ m arsz ałek pow iatow y, ja k o k a w a le r o rd e ru św. G rzeg o rza, i ja k o k iero w n ik sam orządu po w iatow ego, p rzy pomocy W -g o w ice-m arszałk a, uło ży ł ad res, w k tó ry m pp. członkow ie R ad y , p rzejęci w ażnością stan o w isk a sw ego i p o trze b ą uczynienia zadość położonem u w nich zaufaniu w spółobyw ateli, objaw ić m ają O jcu św. głębokie ubolew anie sw oje z pow odu różnych rzeczy, m ający ch n a d e r pośredn ią styczność ze spraw am i okolicy buczackiej i w szy stk ich okolic polskich wogóle. C zy wiadom ość ta p o tw ie r dza się, czy nie, zaw sze św ia t nie będzie m ógł n adal ignorow ać istn ie n ia R a d y pow iatow ej buczackiej.
Z C apow icam i tru d n ie jsz a pod tym w zględem sp ra w a, albow iem od ro k u 1867 m iasto to upośledzo ne je s t i pozbaw ione należącego mu się znaczenia, z powodu zw inięcia istniejącego tam że urzęd u pow ia tow ego, i zepchnięcie do rz ęd u nic nie znaczącego p a r- ty k u la rz a , położonego w obrębie s ta ro s tw a K ozłow i- ckiego, w je d n e j z ośmiu w ice-gubernii g alicy jsk ich .
N iety lk o ted y w łaściciela C apow ic, W -g o JLmci pana K a la sa n te g o O apow ickiego, om inęła sposobność przew odniczenia w łasnej, osobnej, capow ickiej R adzie pow iatow ej, ale n aw et propinacy a od teg o czasu z 3,700 złr., sp ad ła na|3,100 złr. i ziściły się niezm ier- ne ekonom iczne, socyalne i polityczne klęsk i, k tó re ludność C apow ic i p rz y le g ły ch w łości p rz ew id y w ała w p ety cy a cli do sejmu, wnoszonych przeciw p rz en ie sieniu urzędu pow iatow ego do K ozi o wic.
H an d el, przem ysł, rę k o d zieła i t. d. upadły, bo konsum cya cukru, kaw y, rum u, m ięsa i innych w
aż-5h'
nyeh a rty k u łó w zm niejszyła się o k ilk a s e t zlr. rocznie a szew cy m iejscowi, o łk ą d j u tra c ili sposobność z a ro bku, ja k ą im n a s trę c z a li panow ie c. k. d yu ruiści po w iatow i, są p ra w ie zupełnie bez za tru d n ien ia. J e - dnem słowem , C apow ice są dziś jaw n y m i do nieba 0 pom stę w ołającym dowodem, ja k dalece szlacheck ie rz ąd y lir. Groluchowskiego były dla k ra ju zgubnem i, 1 ja k dalece d eleg a cy a nasza w W iedniu o ddala cały k ra j ze zw iązanem i rękom a n a p a stw ę cen tralizacy i, k tó r a — dla C apow ic— siedzibę sw oją za ło ż y ła w K o - złow icach, z n arażeniem na szw ank w szelkiej godno ści narodow ej i zasad, od k tó ry ch ani na k ro k o dstę pować nie pow inniśm y.
— ! • —
. O sta tn ie te słow a nie są m oją w łasnością lite r a cką: w yjąłem je z korespondencyi, k tó r ą p. K a la s a n ty C apow icki um ieścił w pew nym dzienniku, stojącym n a s tra ż y „godności i ducha n aro d o w eg o “, a c ie sz ą cym się w zględam i J W . w łaściciela C apow ic, odkąd te n ż e p rz y łą czy ł się do opozycyi.
To naw rócenie się pana na C apow icach, C apów - ce i C apow ej W o li do zdrow ych zasad narodow ych, n astąp iło tego sam ego dnia, w k tó ry m R a d a p ow ia to w a [kozłow icka 14 głosam i przeciw 12, w y b ierając m arszałkiem p ana K u d erk iew icza, dzierżaw cę G łębo- czysk i n a w e t nie-szlachcica, p rz ek o n ała p. K a la s a n teg o nam acalnie o zgubności ta k zw anej polity k i u t y lita rn e j.
Od tego więc czasu J W . C apow icki w raz z są siadem swoim, W -nym T adeuszem B zikow skim z M a- łostaw ic, sto ją na czele m alk o n ten tó w w pow iecie ko- złow ickim , i je ż e li p re n u m e ru ją Gazetę Narodową, to ty lk o dlatego, że, ja k pow iadają, dobrze je s t w iedzieć, co te ż mówi się i »•obi w obozie przeciw nym .
A le nie w y p rzed zajm y biegu w ypadków . W c z a sie, w któ ry m się d ziały rzeczy, stanow iące p rz ed m iot niniejszego n ad e r w iarogodnego opow iadania,
C apow ice używ ały jeszcze w całej pełni dobro d ziejstw w łasnej sw ej autonom ii, a J W . C apow icki n iety łk o nie pisy w ał do dzienników opozycyjnych przeciw polity ce u ty lita rn e j, ale n aw et ja k o prezes s ta ł na czele obwodowego ko m itetu , złożonego w ce lu zb ieran ia sk ła d e k na sform ow anie lekkokonnego pu łk u ochotników narodow ych, z niem iecką komendy, k tó ry to pułk, pod dow ództw em J E k s . p an a hr. S ta - rzeńsk ieg o , byłb y się niezaw odnie mocno n ap rz y k rz y ł P rusakom , g d yby w zuchw ałości sw ej posunęli się b y li aż do Sędziszow a, albo do R opczyckiej G óry. N a d m ienię p rz y te j sposobności, źe J W . C apow icki w ow ych p am iętnych czasach p rzy czy n ił się 50 m a guldenam i, trze m a funtam i szarpi i kilkom a b a n d a ż a mi do ocalenia m onarchii a u stry a c k ie j, za co później nie on, ale s ta ro s ta obwodowy, p. M a n tsch b e rg er, otrzy m ał k rz y ż k a w a le rsk i o rd e ru F ra n c is z k a J ó z e fa , bo p raw dziw a za słu g a nigdy nie b y w a w y n agrod zo ną,, i jed y n ą rzeczą, k tó ra zo staje w dzisiejszych cza sach każdem u, w łasną i narodow ą godność należycie oceniającem u synow i ojczyzny, je s t w ierne i k o n se k w e n tn e sta n ie p rz y sz ta n d a rz e opozycyjnym , ja k słu sznie pow iada J W . C apow icki w innej znowu k o re - spondencyi sw ojej do d zien n ik a opozycyjnego.
— 12 —
M iały te d y C apow ice w r. 18 6 6 w łasny sw oją autonom ię i w łasny swój u rz ą d pow iatow y, i nie po trze b o w ały się udaw ać po w y m ia r sp raw iedliw ości po lity czn ej do K ozłow ic, co j e s t najlepszym dowodem, że C apow ice istn ie ją rzeczyw iście i że n ależ y im się k a r tk a w h isto ry i, ta k j a k należy się S n ia ty n io w i za to, iż posiada ow ych zn an y ch d w ó ełfk o ry feu szó w , albo Brodom za to, że p rz e sta ły płacić pensyę nauczycie lom szkół m iejskich i od tego rozpoczęły oszczędność w swoim budżecie, albo stolicy g alicy jsk iej za to, że, w olna od w szelkich przesądów szczepow ych i n aro dowościowych, p ielęg n u je ta k s ta ra n n ie t e a t r nie miecki.
W ą tp liw o ść co do istn ie n ia O apow ic [pochodzi w części ztąd , że podróżny,opuściw szy gościniec rz ąd o wy, p ro w adzący ze L w ow a do g ra n ic y k ra ju , i poro biw szy przez k ilk a godzin gbardzoj bolesne|^dośw iad- czenie co do niedoskonałej budow y i jeszcze niedo- skonalszej re p a ra c y i gościńca krajow ego, p ro w ad zą cego w te stro n y , g dy na p rz estrze n i 3 mil za p ła ci 5 ra z y m yto p rz y pięciu różnych ro g a tk a c h i dw a ra zy m ostow e od mostów, k tó ry c h e g z y ste u cy a i p o trze b a n a w e t w całej podróży w y d a je mu się w ą tp liw ą, gdy
n astęp n ie m inąw szy karczm ę, n ależ ącą do Grłęboczysk, i złam aw szy dyszel tu ż koło p iątej ro g a tk i, gdzie z a płacił po 12 centów od konia za dobrodziejstw o u ż y w a n ia gościńca k rajo w eg o , a złam aw szy go z powodu nieprzew idzialnej w ielkiej dziury w samym środku gościńca, nieoznaczonej w cale na m apie K u m ersb er- g a —g d y n astęp n ie , pow iadam , podróżny te n dojedzie do w ielkiego k rz y ża, sam otnie stercząceg o w polu i obok tego k rz y ż a u jrzy i odczyta na białej tab licy napis: K reis et caet., B ezirk et caet.— Stcult Zappowitz, w raz przekład em polskim: — ogląda się darem nie na w szy stk ie stroi y św iata za m iastem , k tó re g o bliskość zapow iada ow a biało pokostow ana e ty k ie ta , św iadczą ca oraz o piśm ienności i cyw ilizow anej dw ujęzyczno- ści C apow iczan. Z m rok zapadł ju ż bowiem, choć sza now ny P . T. podróżny jeszcze przed południem opu ścił głów ny gościniec lw ow ski, n a praw o i n a lewo, z przodu i z ty łu , n ajb y strz e jsz y w zrok nie spostrzeże niczego, oprócz szarej płaszczyzny, gubiącej się w cie niu i szarego nieba, na którem sam otna ja k a ś g w ia zda migoce i m ruga, ja k g d y b y j ą senność z b ierała na w idok tej w szechszarej p rzestrze n i, przypom inającej pu ste g rz ąd k i ogrodu botanicznego w e L w ow ie, gdzie n a m iniatu ro w y ch białych tab licac h m ożna tak że w y
— 14 —
cz y ta ć ro zm aite napisy, ale gdzie darem nem byłoby szukać należąeych do nich roślin.
W tem , nagle, w oźnica sk rę ca w bok, b ry c zk a stacz a się z niesłychany, szybkością z ja k ie jś n a d e r p rz y k re j pochyłości, najeżonej niem niej p rzy k rem i przeszkodam i w k ształc ie różnych kam ieni, p rętó w , w ybojów i t. p., błoto b ry z g a szanow nem u P . T. pod różnem u w yżej uszu, w oźnica w oła nap rzem ian to: h et, hejt! to znowu: wiśt! wiśt! b ry c zk a skacze, n u rz a się, przech y la, szybkość je j pędu w z ra s ta z każdy chw ila, aż nakoniec— tra fi łam ie się koło, szanow ny P . T. podróżny zn a jd u je m ięciu tk ie posłanie w błocie, n a trz y stopy głębokiem , jeg o tłom ok, parasol, koc i słom a z bry czk i, ja k o też w orek z obrokiem , n a k ry w a ją, go i osłaniają p rzed dalszem i przeciw nościam i, w oź n ica woła: A bodajś! a t r z y s t a i tam dalej — i oto znajdujem y się na sam ym śro d k u ry n k u w C apo- w icach, i tern samem w sk ak u jem y in medias res n asz e go opow iadania.
Od czasu, j a k kosztem k o n k u re n cy i gm innej dw orów p rz y leg ły ch , i dzięki staraniom niezapom nia nego n aczelnika pow iatow ego, p. M aulschellhofera, obdarzonego za to inseratem w gazetach , w yrażający m
wiodło się za nic nie znaczącą sum ę 180,000 złr. w. a. w ykończyć p ro jek to w an e oddaw na połączenie C apo- wic z t a k zw an ą „c esarsk ą d ro g ą “ za pomocą k ra jo wego gościńca i pięciu czerw ono-niebieskich ro g a te k , niepam iętną je s t rzeczą, by kto k o lw iek , nieobeznany bliżej z to p o g rafią Capow ic, odbył swój w jazd do t e go m iasta inaczej, aniżeli w sposób pow yżej opisany— osobliwie, jeże li nie przenocow ał w W y godzie G łębo- czyńskiej i nie c z ek ał białego dnia do odbycia tego try u m faln eg o w jazdu. S zanow na publiczność, k tó re j p rzy ch y ln y los pozw olił cz y ta ć pow ieść niniejszą, od niesie te d y znaczną korzyść z tej le k tu ry i będzie to u w ażała za zb aw ien n ą ostrożność w ysiąść z b ryczki koło tab licy „Stadt Z appow itz“ i odbyć re sz tę drogi pieszo.
A le, bądź co bądź, jesteśm y ju ż w 'C apow icach, i mam y po lew ej stro n ie „ ra tu s z “, a po praw ej k o sza ry c. k. żan d arm ery i, opodal zaś gm ach u rzęd u pow ia tow ego, czyli, u ży w ając k ró tsze g o w y ra żen ia lo k aln e go, b ecyrk . R atu sz je s t oczyw iście oraz domem za jezdnym , i różni się od W y g o d y G łęboczyskiej co do budowry sw ojej i całej zew n ętrzn ej okazałości ty lk o
— 16
-tem , że podczas gd y lew e sk rzy d ło , p rzybu dow an e do głów nego korp u su , za w iera ty lk o ta k ie sam e „kucz k i “, ja k n a W y go dzie, n ato m iast p ra w e skrzyd ło, oprócz ja k ie g o ś budyneczku, m ogącego służy ć za cklew ek, g d y b y M ojżesz nie b y ł zab ro n ił staro z ak o n - nym hodow ania nierogacizny, za w iera jeszcze i b a z a r capow icki, m ieszczący w sobie dw a n ajo k azalsze sk le py, jak o to: k o rzenny h andel pani H eni S ilb e r i bła- w atny handel pana A b rah am ? G-old, vulgo A b ru ka — o czem św iad czą z re sz tą bard zo w ym ow nie dw a szyldy, jed en niebieski z białym , a d ru g i z c z e rw o nym napisem , a oba z o rto g ra fią , nie u stęp u jąc ą w niczem te j, ja k ie j u ży w ają pp. kupcy lw ow scy ku zbudow aniu i ro zw eseleniu przechodniów . C ały „ ra tu s z “ je s t w łasn ością J W . K a la s a n te g o C apow ickie- go, p an a n a C apow icach, C apów ce i C apow ej W oli; d zierżaw cą zaś teg o uw agi godnego gm achu j e s t D u - dio, je n e ra ln y p ro p in ato r, a oraz w łaściciel handlu win, d o starczająceg o w ęgiersk ich i a u stry a c k ic h n e k ta ró w całej okolicznej szlachcie i całem u P rz e ś w ie tn e mu c. k. becyrkow i, z w y ją tk ie m tych podrzędnych re p re z e n ta n tó w w ładzy, k tó ry c h m iesięczna płaca, po o d trącen iu czynszu za pom ieszkanie i należytość H e r- szkow i w jatk ac h , nie w y sta rc z a na k u p ie n ie b u te ík i n a
kolw iek p o d lejsze“. J a k i sm ak m a to wino, o tern nie wie n ik t, k to w e d łu g w schodniego o b rządku nie ko- m unikow ał się pod obiem a postaciam i, albo p rz y najm niej nie b y w a ł na prażn ik ach , gdzie zw ykle s e r deczność p rz y ję c ia i obfitość d arów bożych p rzew aża n ad ich jak o ścią. Je ż e lib y je d n a k k tó ry z szanow nych cz y teln ik ó w dla w ydoskon alenia się w zn aw stw ie w inem , z a p ra g n ą ł w iedzieć, co D udio n azyw a „cokol w iek podlejszem “ winem, niechaj do k w a te rk i tęgieg o burakow ego b arszczu doda p a rę n a p a rstk ó w żytniów - ki, nieco soku z k w a śn y c h ogórków , k ilk an aśc ie m iał ko utłuczonych zia rn e k pieprzu, i łu t p a p ry k i— a pod niebienie jego dozna ta k błogich i rozkosznych w ra żeń, ja k m oje na im ieninach w C apow ej W o li u ks. proboszcza Ł uck iew icza, k tó re g o liw era n tem od la t k ilk u n a stu je s t D udio.
I są jeszcze ludzie, k tó rz y tw ierd z ą, że sp ro w a dzamy z zag ran icy w ielk ą część a rty k u łó w , p o trz e bnych nam do codziennego życia!
O kazalszym uad w szelką okazałość C apow icką j e s t b e c y rk — dziś n ie s te ty ogołocony ju ż ze swojej
— 18
-św ietn ości i nie m ieszczący w ięcej ty ch bittr, którycli obecności C apow ice zaw dzięczały swój ru ch handlow y i k w itn ą c y rozw ój ekonomiczny. B u dynek te n p ię tro wy, m urow any, k ry ty gontam i, na dole w sześciu obszernych pokojach m ieścił owego czasu k a n c e la ry e u rz ęd u i sądu pow iatow ego, na górze zaś, oprócz biu r a prezyd y aln eg o , znajdow ało się pom ieszkanie p an a n ac zeln ik a pow iatu, czyli — dlaczegóż m am y używ ać ja k ic h ś obcych w yrazów , skoro mam y swoje? — czyli więc pana fo rsz teh era, w raz m it der werthen Familio.
D ie werthe Fam ilie stan o w ił najp rzó d sam pan
to rsz te h e r, W a c ła w P recliczek , piszący się naów czas
W em el Pretzlitscheck, a te ra z , odkąd j e s t na pensyi
i o siadłszy we Lw ow ie, należy do besedy czeskiej, u- zy w ający z upodobaniem rodzinnej swojej pisowni: V aclaw P rec lić ek . P a n fo rszteh er, ja k o głow a pow ia tu, by ł oczyw iście n ajp ierw szą i n ajw a żn iejszą osobą w Gapo w icach, i pow inienbym b y ł wspom nieć o nim p ierw ej niż o H e n i, o A brum ku, o H e rszk u , o D udiu, gdyby nie naw yknienie m iejscow e, k tó re w brew w szel kiem u porządkow i nie szykow ało znakom itości m iej scow ych nach den D iaetenklassen, ale kazało zaw sze uw ażać D u d ia za pierw szą osobę w powiecie, peazeiu
szła H en ia, H erszko, A brum ko, a dopiei o po nieli pan fo rsz teh er. W istocie, m niem anie to było zapew ne m yluem i ubliżającem pow adze urzędow ej p an a forsz- te h e r a i b ecy rk u , ale niem niej jednakże j e s t rzeczą pew ną, że k to m iał bardzo tru d n y i bardzo w ażny in te re s w b ecy rk u , te n u d aw ał się zw ykle do U udia, j e żeli m ógł kom unikow ać się bezpośrednio z ta k morej-
morejną osobistością, a je ż e li nie, to w pływ ał na niego
za pośrednictw em jeg o b ra to w ej, pani H eni Silber, albo jego szw ag ra, p. A b rah am a Gold, albo jego z ię cia, pa'na H e rs z a F isz e r, i dopiero przez te w szy stk ie in stan cy e tra f ia ł do b iu ra prezydyaln ego i —nig dy źle n a tern nie wychodził. N ie można w ątpić, że b ra k p r a w dziw ej lojalności, k tó ry n aw et w O apow icał n u rto w ał potajem nie w sercach k ilk u indyw iduów , bardzo pod politycznym w zględem podejrzanych, i zw y k ła z re s z tą złośliw ość lu d z k a —rodziły m niem ania teg o r o dzaju; ale były fa k ta , k tó re przez fa ta ln y ja k iś zbieg okoliczności stw ierd z ały niezw ykły w pływ zacnej ro dziny Silberów , G oldów i F isz eró w na bieg adm ini- stra c y i p olitycznej i sądow nictw a w powiecie capo- wickim. N ie k tó rz y staro z ak o n n i, zarażeni nowocze- snem i, rew olucyjnem i pojęciam i o wodnej konk uren cyi
— 2u —
nie m ogli pojąć, dlaczego, oprócz H e rsz k a , nikom u nie wól uo było trz y m a ć ja te k , mimo u sta w y o wolności zarobkow ania, i mimo złego to w a ru a w ysokich cen, w k tó ry c h p. F is z e r m iał szczególne upodobanie. O czy wiście, iż gdy na stó ł p. fo rsz te h e ra dostaw ało się z a w sze ty lk o b ardzo w yborne mięso, i to fu n t po 8 cen tów , w ięc w szy stk ie te złośliw e szepty nie m iały n a j m niejszej podstaw y... ale ja k w k w esty i ja te k , ta k i w innych drobiazgow ych m atery ach teg o ro d zaju m alkontenci nie p rz estaw a li szerzyć głośnych u ty sk i w ań, k tó re w końcu sp row adziły k ilk a razy do Capo- w ic ro zm aite kom isye, to z n am iestnictw a, to z sądu obwodowego. L ecz kom isye te, za p rzy siąg łszy po k il k a d z ie sią t św iadków , i zasuspendow aw szy jedn ego lub d rugiego k an c elistę pow iatow ego, zm uszone b y ły li znąć, że ja k k o lw ie k sk arb publiczny w y d ał każdym ra r zem po k ilk a s e t zlr. n a d y e ty i k o szta podróży, to w y d a te k te n je s t niczem wobec świeżo potw ierdzonego i n a d e r pocieszającego przekonania, iż postępow anie p an a fo rsz te h e ra je s t ściśle praw ne, sum ienne i n ien a ganne, i że w szy stk ie sk a rg i p rzy p isy w ać n ależy den
fortw ährenden Umtrieben der rastlosen 'polnischen Um- sturzpurtei.
T a U m slurzpart' i była zmorą,, k tó ra tr a p iła cią gle p an a fo rsz te h e ra , o d b iera ła mu sen w nocy, ape t y t w e dnie, z a tru w a ła mu g o ry czą k ażdy zajdel pi wa, k a ż d ą fa jk ę schw arzd rei-k o n ig u . — S p isyw ał o niej obszerne m em oranda p re zy d y aln e, w ięził w szy stk o co ty lk o nie było całkiem niepodejrzanem , i całe sąg i sześcienne protokułów , rysopisów , listów g o ń czych, okólników itp. były owocem te j niezm ordow a nej pracy . Sam P an K a la s a n ty C apow icki, ja k k o l w iek p rezes kom itet u w celu form ow ania K ra k u só w , nie uszedł k ilk u n ad e r ścisłym i surow ym „am tshand lun - gom “; sam ksiąd z Z ają c, proboszcz i dziek an capow ic ki, m usiał sta w a ć do p ro to k u łu , ja k k o lw ie k wiadomem było pow szechnie, że przed drzw iam i plebanii skonał ra z w ro k u 1864 z głodu i nędzy pow staniec, przed k tó ry m za m k n ię to na klucz d rzw i teg o zacnego k a
płana.
N iestety ! P a n P rec lic zek , w iecznie tro piący em isaryuszów , ludzi, niezao p atrzo n y ch w paszp o r ty i w k a r ty pobytu, tra n s p o rty broni i am u- nicyi, sam, na pierw szem p iętrz e gm achu becyrko w e- go, w n a jb liższ em swojem sąsiedztw ie, pod urzędow ym
22
-bokiem swoim, m iał m ały w ulkan rew olucyjny, k tó r e go w ybuchy d o starc zą nam w ą tk u do dalszego opow ia dania naszego.
w którym autor m aluje jaskraw em i barwami utylitarną po
litykę pana forszteliera i opozycyjne stanowisko (der wer- tlien Familie).
Pani P recliczkow a, czyli, jak ją pow szechnie n a zyw ano, pani fo rszteherow a, z domu H a n se rló w n a, córka c. k. kom isarza cy rk u la rn eg o z R zeszow a, B o chni, czy z J a s ła , od la t dw udziestu k ilk u b y ła w iern ą i p rz y k ła d n ą to w a rz y sz k ą p. p re fe k ta d e p a rta m e n tu capow ickiego w pozaurzędow ym jeg o żyw ocie: najprzód, gdy b y ł k o n c e p tsp ra k ty k a n te m w rodzinuem je j mieście, później, gdy przechodził dalsze stopnie h iera rch ii urzędow ej p rz y nam iestnictw ie we L w ow ie, a nakoniec, gdy zaufanie rz ąd u pow ołało go do p ia s to w ania ważnej posady, na k tó re j go zastajem y w r,
— 24
-1866. W e w szy stk ich ty c h m iejscach pobytu, n ajżą - d niejsza p o tw arzy złośliw ość lu d zk a nie zdo łała pod nieść p rzeciw niej innych zarzu tó w , ja k ty lk o te, k tó ry c h ofiarą p ad a ją w szy stk ie m niej w ięcej żony nasze. I ta k n. p. było rz ecz ą au te n ty c z n ie stw ierd zo n ą, że pani fo rsz teh ero w a p osiadała o je d n ą suknię je d w a b n ą i o dw a kapelu sze mniej niż gospodyni ks. proboszcza, Z a ją c a , w C apow icach, co rzu cało oczyw iście ja k n a j- mniej k o rz y stn e św iatło n a je j d obry sm ak, n a je j ele- gan cy ę i n a je j po-zucie teg o w szystkiego, co b y ła w in n ą sobie sam ej i stan o w isk u sw ojego m ałżonka. D a le j, ja k utrzy m y w ano, posiad ała pani k o n tro lero w a L an g b a u ero w a niezbite dowody, że fu tro pani naczel- nikow ej m iało ty lk o k o łn ierz tum akow y, pod spodem zaś były p ro ste lisy, czy n a w e t farb o w an e kró lik i. Okoliczność t a zm niejszała w bardzo znacznym s t o pniu uszanow anie całego w ielkiego św ia ta capow i- ckiego dla pani F recliczk o w ej. — Co mi to za naczel- nik o w a— zw y k ła b y ła m aw iać pani k a sy e ro w a —k ied y p ro s ta kanceliścina p o trafi się u brać lepiej od niej, g d y idzie w niedzielę n a m szę do kościoła! K s ię ż a gospodyni w y g ląd a p rzy niej, ja k ja k a h rab in a. G d y by nie m ąż, k ażd y m iałby j ą za nic, i t. d.
K to ty lk o m a najm niejsze w yobrażenie o p rzy zw oitości, o w ym aganiach św iatow ych, te n odrazu po tra f i ocenić słuszność ty c h zarzutów . W ogóle p o w ta rzano sobie pocichu w całych O apow icach, że pani fo rsz teh ero w a nie umie prow adzić domu j a k należy. P . pocztm istrzow a za rę c z a ła ra z ks. w ikarem u, że u fo rszteh eró w p rzez trz y dni, dzień po dniu, był na obiad rosół, zasy p an y hreczanem i krupam i, i sztu k a m ięsa z chrzanem octowym . Szczegół te n d o starc zy ł przedm iotu do żyw ej i n a d e r w y czerp u jącej dyskusyi p rzy k aw ie u p ań stw a k o n tro le rstw a , gdzie ks. w ik a ry by w ał częstszym , niż codziennym , gościem, i p. asy- ste n to w a z a rę c z a ła słowem honoru, że w życiu swojem nie sły szała nic podobnego. Poczem, w iedziona za p e w ne chrześciańskiem uczuciem, k tó re nam każe o s trz e gać bliźniego, gdy b łądzi p rzez niewiadom ość, p. asy- sten to w a, w ra c a ją c do domu, w stą p iła do pani fo rszte- herow ej i opow iadała je j słowo w słowo w szystko, co p. pocztm istrzow a m ów iła ks. w ikarem u, a ks. w i k a ry pani k o n tro lero w ej, i ja k po tem w szystkiem w y ra z iła się n a stęp n ie pani k a sy e ro w a i p. K u szk iew i-
czow a (żona w ielk o rząd cy Oapowic, G apów ki i C a powej W oli), ja k o te ż pan k a sy e r, p. k o n tro ler, p. poczt- m istrz i p. a p te k a rz , a nadew szy stk o dr. Rzeźnicki*
- 26
-młody m edyk z bardzo o strym językiem , k tó ry nieda- wuo p rzy b y ł ze Lw ow a. N a z a ju trz gdy p. P recliczek zażądał, ja k zw ykle, ch rzan u do sw ojej sz tu k i mięsa, p. forszteliero w a opow iedziała mu ze łzam i w oczach, że m usi się obejść bez te j p rz y p raw y , „bo i ta k ju ż to a to ro zpow iad ają w m ieście.“ P . fo rsz te h e r obszedł się teg o dnia bez chrzanu, ale sądny dzień n a s ta ł za to w C apow icach. P a n k a sy e r nie d o sta ł urlopu, k t ó r e go p o trzeb o w ał do p o ra to w an ia zdrow ia; panu k o n tro lerow i odmówiono zapomogi, k tó rą już m iał praw ie ja k b y w kieszeni; zam iast dr. R zeźnickiego, d o k to r H erz o trzy m a ł z urzędu polecenie spisyw ania włościan, zm arły ch na ty fu s i d y sen tery ę,i zapisy w an ie le k a rs tw tym , k tó rz y dopiero um ierać mieli; ks. w ik a ry po padł w n iełask ę u księżej gospodyni (bo p. fo rsz teh er żył bardzo dobrze z ks. proboszczem), i o d tąd nie do sta w a ł n a w ieczerzę nigdy nic innego ja k ty lk o kaszę z m lekiem — w sk u tek czego s ta ł się jeszcze częstszym , niż częstym , codziennym gościem u pp. k o n tro le rstw a . P a n a K uszkiew icza, rz ąd cę k lucza capow ickiego, obili w łościanie, k tó ry c h chciał g ra b ić za to, że paśli konie w nasiennej koniczynie J W . C apow ickiego, a gdy się u d ał do b ec y rk u ze sk arg ą, za p ła cił n a j przód k a rę stem plow ą, .a n astęp n ie za\yikłauy jeszcze
av proces o g w a łt publiczny z tego powodu, ja k g d y b y nie b y ł obitym , ale bijącym . R zecz cała o p a rła się aż o k ro n ik ę Gazety N arodowej, może i byłoby p rz y szło n a w e t do in te rp re ta c y i w sejm ie, ale na nie szczęście sejm odroczono. W sz y stk ich ty ch p rz y kry ch n a stę p stw nie b y łb y doznał pan K uszkiew icz, g d yby p. K uszkiew iczow a nie b y ła b ra ła udziału w owej nieszczęsnej rozm ow ie p rzy kaw ie u pani ko n tro lero w ej, i g d y b y pani fo rsz te h e ro w a nie była- d aw ała pan u fo rsz te h e ro w i przez trz y dni rosołu, z a s y panego hreczanem i krupam i, sztuK i m ięsa z chrzanem n a occie. G dyby mu b y ła d a ła przynajm niej raz, dla odmiany, chrzan ze śm ietaną, albo ćw ikłę, albo sos pom idorow y— ależ codzieó chrzan z octem!!!
W niknęliśm y zipom ocą pow yższych szczegó łów w n a jw a ż n ie jsz e sp raw y , p o ruszające opinię p u bliczną w d ap o w ic aeh , i byliśm y w możności poznać odrazu, że h o ry z o n t m ałżeński p a ń stw a P recliczkó w nie by ł bez chm ur, i że w edług zdania jed nych, p. P rec lic zek był godną pożałow auia o fiarą h reczany ch k ru p i chrzan u, a w e d łu g innych p. P recliczk o w a b y ła najnieszczęśliw szą fo rsz teh ero w ą pod c. k. g a licyjsko łodom eryjskiem słońcem, fo rsz te h e ro w ą z tu
-- 28 —
m akow ym kołnierzem i z farbow anem i królikam i, fo rsz teh ero w ą o trz e c h ty lk o jed w ab n y ch sukniach i trze ch kapeluszach!
A le są rzeczy, k tó re zw racają, mniej może u w agi w t a k w ielkim i znakom itym ś w iecie ja k św ia t capow icki, a któ rem i in tere so w ać się zw y k li ty lk o dzien n ik arze, lite rac i, em igran ci i inni ludzie bez s t a łego i bliżej określonego sposobu zarobkow ania. S ą k w e sty e narodow ościow e, polityczne i lite rac k ie , o k tó re toczy się n ie ra z bój zaw zięty w gazetach , podczas g d y na prow incyi obojętnie, z politow aniem praw ie, p a trz ą n a zapaśników .
N a prow incyi każdy mówi tak im językiem , ja k i umie; k ażdy uw aża po lity k ę za rzecz dobrą ty lk o dla próżniaków , i k a ż d y cz y ta to, co mu się podoba, to je s t, nie c z y ta w łaściw ie nic, bo, ja k słusznie tw ierd z i p an k o n tro le r L au g b a u er, od ja k ie g o ś czasu n a w e t w k alen d a rza ch p iszą sam e g łu p stw a.
O tóż w łaśnie tego ro d z aju rzeczy w rodzinie p a ń stw a P ree lic zk ó w b y ły n ieraz w iększym powodem n ieukoutentow an ia, niż ro só ł z k rupam i i ch rzan z octem , w iększym , niż dom yślać się m ogła z razu p. p o cztm istrzow a i ks. w ik a ry .
P . P rec lic zek , póki u ży w ał jeszcze daw niejszej sw ojej pisowni, ja k o Wencel Pretzlitsehećk, tw ie rd z ił 0 sobie, że j e s t ein biederer Dentscher. Co do rz e c z o w nika, zg a d z a ł się z nim cały pow iat, co do p rz y m io tn ik a zaś, n iek tó rz y byli innego zdania. Z re sz tą , p. P re e lic z e k nie p o trze b o w ał bynajm niej legitym ow ać się, do ja k ie j narodow ości należy, bo wiadomo było pow szechnie, że mówi ty lk o po niem iecku i tro ch ę po czesku — ty le m ianowicie, ile p o trzeb a zw ykłem u śm iertelnikow i, ażeby nigdy nie m ógł się nauczyć po polsku. K w e sty a , do jak iej narodow ości n a le ż a ł p. P recliczek , b y ła te d y zupełnie ja sn ą , a jeżeli zo staw a ła jeszcze ja k a w ątp liw ość w te j m ierze, u su w ała j ą p. forszteherow a, gdy w chw ilach złego hum oru a p o strofo w ała sw ego m ałżonka: „Ty, S zw abie!“
A n ie lsk a t a k o b ieta m iew ała bowiem dni i g o dziny, w k tó ry c h opuszczała j ą zw y k ła cierpliw ość, 1 w ów czas n iety lk o o k azyw ała k a ry g o d n e lek ce w aż e nie zw ierzchności m ałżeńskiej i urzędow ej, re p re z e n tow anej w osobie pana b e c y rk sfo rsz te h e ra , ale n a w e t dopuszczała się p rzek ro czen ia, przew idzianego w c. k. k odeksie k arn y m ja k o A u fre iz u n g z u m H ass itd.
— 30 —
herbu P o ra j, Sas, R aw icz, G ozdaw a, lub innego, za p y ta z zadziwieniem , jak im sposobem p. P rec lic zk o - wa, z domu H a n se rle , m ogła m ęża sw ojego nazyw ać „S zw abem “, i czy może N iesiecki, albo P ap ro c k i w spom ina o ja k ic h s ta ry c h P olusach, k tó rz y b y się n a zyw ali „ H a n se rle ? “ H a n se rle, H anserle!
N ie s te ty — nie! Ż aden H a n se rle nie był z B o le sław em C hrobrym p rzy w zięciu K ijo w a, żaden nie zg in a ł pod W a rn ą , żaden nie z ry w a ł sejm ów, żaden nie słu ży ł za podstarościego u R adziw iłłów , L u b o m ir skich lub R zew uskich, żaden nie w y k o n y w ał p rz y sięgi hom agialnej N ajdostojniejszem u domowi L o ta - ryńsk iem u przy zajęciu G alicyi. Z n an y b y ł ty lk o jed en H a n se rle , w R zeszow skiem , czy w T arnow skiem z w ielkiej gorliw ości, k tó rą ro z w ija ł w r. 18-4(J i za k tó r ą o trzy m a ł później o rd e r i 200 złr. od pem onam.
J e s t to ted y fa k t, co do przy czy n sw ych n iew y jaśniony, ale zaw sze fa k t, że pani P rec lic zk o w a, z do mu H a n se rle , n az y w ała m ęża swego „S zw abem “, że
um iała i rozm aw iała zaw sze ty lk o po polsku, i po p o l sku w ych ow ała sw oją córkę.
przyczynam i teg o zagadkow ego fa k tu , rów nie ja k ty te ra z czynisz, szanow ny czyteln ik u . A jeżeliś łask aw i za sta n aw iasz się nad tą okolicznością, to chciej też przy te j sposobności rozw ażyć, dlaczego n ao d w ró t n ieraz dam y, k tó ry ch przodkow ie posłow ali od K r z y w oustego do ce sarza H e n ry k a , rzucali z dum ą p ierśc ie nie sw oje do sk a rb c a cesarskiego , i o trzy m y w ali zato ta k historyczne odpowiedzi, ja k np. HaU D a n k l—d la czego, mówię, ta k ie dam y nie z n a ją różnicy m iędzy Szw abem a nie-Szw abem , i córki sw oje w y c h o w u ją... ju żci nie po polsku?
A le na te ra z dość nam będzie w iedzieć, że pan P re c lic z e k nie m ógł pojąć, z k ą d się jeg o żonie w zięła ta polszczyzna? Z k ą d się to wzięło, że jeg o w łasna krew , jego córk a, rnein Milchen, nie m ogła, czy nie chciała nigdy nauczyć się po niem iecku, i lek ce w aż e nie sw oje dla panującej narodow ości posuw ała ta k d a leko, że ję z y k M ette ru ic h a i K rie g a , ję z y k yerorduun - gów i p ro to k u łó w n azyw ała... ach, w łosy mi s ta ją na głow ie, ja k go nazyw ała! Sam byłem św iadkiem , gdy c. k. b ec y rk sfo rsz te h e r w C apow icach na za p y ta n ie swoje, czy ju ż n a k ry to do stołu, otrzy m ał odpowiedź: E t, niech ta tk o nie mówi do mnie tym baranim ję z y kiem!
— u —
P rzy najm niej j a nie byłem u rzęd o w ą fig u rą i M ilcia nie m ogła przedem ną skom prom itow ać p an a P re tz lits c lik a . A le ra z w y d a rz y ł się w C apow icach w ypadek okropny, stra sz n ie jsz y od k lęsk i pod K o n ig - g ra tz , od k o ro n acy i w P eszcie, od usunięcia p. W o l- f a h rta z Z łoczow a, jed n em słowem —• stra sz n y . P a n P re c lic z e k w ro k potem jeszcze bez ogląd ania się na w szy stk ie stro n y i bez dreszczu w kościach nie m ógł opow iadać o tern n aw et najściślejszem u swem u p rzy jacielow i. R zecz m iała się ta k :
J e g o E k s c e le n c y a , rz ecz y w isty ta jn y ra d c a i szam belan J . c. k. A p. Mości, je n e ra ł-fe ld m a rsz a łe k - poruczuik lir. M ensdorff P ouilly, n am iestn ik i t. d., p rz ejeżd ż ając do K ołom yi, Z ale sz c z y k czy T arnop ola, ra c z y ł za trzy m ać się przez c a łą godzinę w C apow i- cacli, gdzie ze b rali się by li różni re p re z e n ta n c i różnych w iększych, m niejszych i żadnych p o sia d ło ści , d la złożenia w innego hołdu J . E k scelency i. P a n J a k ó b B y k o w sk i, h e rb u K o ź le ro g i, w naj- pyszniejszym swoim kontuszu i litym pasie, szlachcic m ierzący (i stóp w ysokości i 28 stóp p e ry fe ry j, o k a z a łą postawrą sw oją zw rócił na siebie uw agę J e g o E k sce - l#ncyi, k tó ry ra c z y ł zap y tać go w sposób n a jg rz e c z
niejszy , co tam słychać w okolicy? P a n J a k ó k , choć n ie tę g i N iem iec, zdobył się przecież na ty le, że, ob- cie ra ją c pot z czoła w y sap a ł z siebie:— Schlecht, kaiser
liche E x ze lle n z — K a rto ffel sich nicht gehören, H eu pfutsch, alles M ości dobrodzieju pfutsch, grosse Steuer
Mości D obrodzieju!
Poczem J e g o E k sc e le n c y a ra c z y ł zaśm iać się i kiw nąć ła sk a w ie ię k ą zgrom adzonym re p re z e n ta n tom pow iatu, a sam u d ał się n a pierw sze p ię tro g m a chu becy rk o w eg o dla zw iedzenia k a n c e ła ry i p an a n a czeln ik a. J e g o E k sc e le n c y a ra c z y ł iść naprzód, za nim a d ju ta n t, a za tym dopiero p. P rec lic zek , k tó ry w idział w praw dzie, że J e g o E k sc e le n c y a , w szedłszy n a k u ry ta r z , o tw ie ra niew łaściw e drzw i, ale w służbi- s te j pokorze nieśm iał robić żadnych u w ag ta k w yso kiem u przełożonem u. Z d a rz y ło się tedy, iż c. k. t a j ny ra d c a i szam belan z a jrz a ł n ajp rzó d do kuchni i p rz ek o n ał się naocznie, że p. P re c lic z k o w a p rz y rz ą d z a ła tego dnia na obiad b arszcz z uszkam i, p iero gi z serem i inne przysm aczki. A d ju ta n t nadm ienił, że to nie te drzw i, J e g o E k sc e le n c y a o tw o rzy ł p rzeto d r u g ie —ale i te nie p ro w a d ziły do k a n c e ła ry i, lecz do
34
-baw ialnego pokoju, gdzie fa ta ln y m i nigdy nieodżało wanym zbiegiem okoliczności sied ziała na kan ap ie pan n a E w e lin a P recliczk ó w n a, z a ję ta czytaniem —
D zien n ika Literackiego'. N a w idok m ężczyzny ze zło tym kołnierzem i z czerw onem i lam pasam i na p a n ta - lionacb, p o w sta ła i zaru m ien iła się, a choć m iała n a sobie ty lk o bardzo skromną, p e rk a lik o w ą sukienkę, w y g lą d a ła dalibóg piękniej niż p an J a k ó b B ykow ski w g ra n ato w y m k o n tu szu z karm azynow em i w ylotam i i w sutym , antenackim pasie, z ry c ersk im węzłem na sarm ackim brzuchu. J e g o E k sc e le n c y a z a trz y m a ł się chw ilkę w drzw iach i ra c z y ł być p ra w ie ta k g rz e cznym, ja k g d y b y b y ł jeszcze am basadorem u dw oru p e te rsb u rsk ie g o , a nie kom endantem s ta n u oblężenia w G alicyi. U śm iechnął się ted y i rz ek ł: Das ist w ar scheinlieh Ih r e Tochter, H err Pretzlitscheckl P a n n a
czelnik ukłonił się do sam ej ziemi. — Hübsch m ein
F räulein, Sie beschäftigen sich wohl viel m it L ektiirel —
D o usług p an a dobrodzieja, odpow iedziała M ilcia( z p rzynależny m dygiem . J e g o E k sc e le n c y a zam knął drzw i i, z w ra c a ją c się nakoniec k u k an c elary i, m ru kn ął dobrodusznie pod nosem: M erkw ürdig... Diese P o
P a n P rec lic zek b y ł b lad y ja k ściana i w y ją k i- w a ł ja k ie ś tłóm aczenia, k tó ry c h E k sc e le n c y a nie s ły szał i k tó re b y ły całkiem zbyteczne, bo J e g o E k s c e lencya, ja k k o lw ie k słynny sw ojego czasu am basador i w ojow nik, nie był przecież H erodem . A le panu P rec lic zk o w i zdaw ało się, że suspensya, k ajd an y , K u f stein i szubienica b y ły najm niejszą k a r ą dla ojca, k tó ry śm iał m ieć ta k ą córkę. C órkę, k tó r a m ów iła: „Do usłu g pana D o b ro d z ieja“, będąc córką c. k. n aczeln i k a p ow iatu, W e n z la P rec lic zk a, podczas gdy g ruby, k arm a zy n o w y szlachcic p o tra fił przecież w ygłosić lo ja ln e słow a: Schlecht, kaiserliche E xze lle n z ■— K artoffel
sich nicht geborenl C órkę, k tó ra śm iała czytać, i czy ta ć ta k ą revolutionäre B ran d sch rift, ja k D z ie n n ik L i
teracki, podczas gdy J e g o E k sce le n cy a sam m aw iał
n ieraz, że od czasu ja k by ł kadetem , nie c z y ta ł żadnej książki! C zytan ie j e s t zg u b ą i z a g ła d ą w szelkiej lo jalności. P a n P rec lic zek odchorow ał to nieszczęście
przez cały ty d zień . B arsz cz z uszkam i i p.erogi z se rem nie m ogły mu w yjść n a dobre po ta k ie j k a ta s tr o f i e , z re sz tą cierp iał i bez tego n a ja k ie ś „kw asy >v żo
ł ą d k u “, ja k m aw iał.
36
-m aczyła sobie tę chorobę p. fo rsz te h e ra n a swój s p o sób. N asza publiczność, a m ianow icie je j część „za cna, św ia tła i n ie z a le ż n a “, ja k m aw iał ś. p. Głos, ma d a r w idzenia w różow em św ietle w szystkiego, n aw et sta n u oblężenia. A ju ż u w ysoko postaw ionych fig u r
to u p atru je m y zaw sze ja k ie ś przym ioty nadzw yczajne, ja k ą ś szczególną d la nas w zględność. W sz a k są tacy , co w ierzą, że p. G isk ra je s t w g runcie niezłym P o la kiem . Rozgłoszono tedy, że J e g o E k sc e le u c y a „p rzy s ia d ł“, to je s t w łaściw ie, ra c z y ł „ p rzy siąść“ mocno fo rsz te h e ra za różne „ s e k a tu ry “, k tó ry c h te n ż e do puszczał się w powiecie, a m ianow icie za p o c ią g a nie J W . C apow ickiego, n ajlsjaln iejszeg o człow ieka w św iecie, do protokułów , i za niesły ch an e rew izye, ja k ie odbyw ały się w domu p a ń stw a K uderkiew iczów w G łęboczysk ach, choć zaw sze bez najm niejszego sk u tk u . To te d y m iało ta k z iry to w a ć p. fo rsz te h e ra , że aż się rozchorow ał. P o w ta rz a n o to sobie w pow ie cie i w ielbiono J e g o E k sce le n cy ę niem ało.. J e ste ś m y poczciw ym narodem , zaw sze p ra w ie zadowolonym .
P ow iedziałem , że rew izy e w domu pp. K u d e r kiew iczów b y ły zaw sze bez sk u tk u . T ak samo d zia ło się i z innem i czynnościam i urzędowum i, k tó re
p rz e d się b ra ł p. fo rsz teh er. M artw iło go to niem niej mocno, ja k pow yżej opisane zajście jeg o M ilci z lir. M ensdorffem — a gniew.; o> go, że nie w ied ział kogo pociągać do odpow iedzialności za c iąg łe nieud aw an ie •się n a jsp ry tn ie jsz y c h jeg o kom binacyi „państw ow o- policyjnych?“
Z pow odu za jśc ia z M ilcią, w y p ra w ił p rz y n a j
m niej scenę p. P relicz k o w ej, i to go trochę pocieszy- szyło. A pan P rec lic zek um iał, w ra z ie potrzeby , u trzy m a ć w domu k a rn o ść ta k ą , ja k w b ec y rk u m ię dzy k an celistam i, d y u rn istam i i am tsd ien eram i.—iE m -
melkreutzdonnerwettersacramenthrucifixnochamall T a k
z a czy n a ły się zw y k le łagodne jeg o napom nienia m ał żeńskie. P oczem n astępow ało rz u can ie ró żn y ch d ro biazgów , ja k np. doniczek z kw iatam i, półm isków itp., a oczyściw szy zapom ocą tej podręcznej a r ty le ry i plac boju, pan fo rsz te c h e r u z b ra ja ł się w cybuch lub p a ckę na m uchy i, u g an iają c po pokoju, p o w ta rz a ł sw o je quos egol ścianom i piecowi — bo ju ści p. fo rsz teh e- ro w a i M ilcia m iały na ty le stra te g ic z n e g o ta le n tu , by sobie zabezpieczyć od w ró t podczas tak ieg o p ie rw sz e go w ybuchu g erm ań sk iej fu ry i-— rabies teutónica, ja k j ą nazyw ają.
— 38 —
Później p. fo rsz te h e ro w a um iała zaw sze p r z e chylić szalę zw y cięztw a bodaj trochę na sw oją stro n ę — w szak zo staw ał je j środek, z ta k niezaw odnym sku tk iem p ra k ty k o w a n y p rzez w szy stk ie żony, m a ją ce niespokojnych mężów!
P . fo rsz te h e r m ógł zam knąć ca ły p o w iat do k o zy, ale ona m ogła w ygłodzić p. fo rsz te h e ra . M ogła mu dać kaw ę, w k tó re j b y ła połow a cykoryi, i do t e go z w arzoną śm ietankę. M ogła mu dać na obiad ma-
małygę, a jeszc ze żaden Czech nie w y trz y m a ł m am a-
ły g i. Z re s z tą p. fo rsz teh er m iał jed n ą, bardzo sła b ą stro n ę , a tą b y ły jeg o „kw asy w ż o łą d k u .“
K a żd y w ielki człow iek ma ta k ą słabość. W ła d y sław W a z a b a ł się ja b łe k , B a y a rd b a ł się strz e lb y , P io tr W ie lk i bał się iść p rzez most, p. P re c lic z e k b ał się sw oich „k w asó w .“
P a n i fo rsz teliero w a p o trzeb o w ała ty lk o , zło ży w szy ręce, powiedzieć: — A ch, ja k ty dziś źle w y g lą dasz, ja k iś ty blady! a p. fo rsz te h e r b lad ł z a ra z n a p raw d ę i jęczał: D a s sin d schon tviecler m eine ve rflu
chten Säueren in M agen. I przez cały dzień d ał się
D zie n n ik Literacki, m ogła sobie jech ać do G łęboczysk
do p a ń s tw a K uderkiew iczów , gdy po n ią p an n y p r z y sła ły powóz, p. fo rsz teh ero w a m ogła przyjm ow ać i odw iedzać, kogo się je j podobało. T a k ted y , p rz y najm niej w drobnych szczygółach codziennego życia, kob iety m ogły się rządzić w edług sw ego upodobania, — w w ielkich k w e sty ach politycznych, urzędow ych i fam ilijnych p. P re c lic z e k w yk o n y w ał n ato m iast abso lu tn ą w ładzę, o g ran iczo n ą ty lk o przez votum consula-
twurn D udia i jeg o zacnej rodziny.
U m iały je d n a k k o b iety obchodzić n iera z w ładzę p an a fo rsz te h e ra i w ta k ic h w ażnych rzeczach, choć p. fo rsz te h e r nigdy nie dom yślał się tego i g n iew a ł się tern m ocniej, ja k ju ż w yżej w spom niałem , ty lk o g n iew a ł się w k an c elary i, a nie w domu. I ta k , w p a m iętnym r. 1863 i 1864 udało się n ie ra z n iestru d zo - dzonym zabiegom p. fo rsz teh era i innych u rzędnik ów pow iatow ych n a c h w y ta ć k ilk a tuzinów ty ch n ieb ez piecznych indyw iduów , k tó re sn u ły się po k ra ju , ja k - g dyby § 66 nie eg z y sto w ał w k odeksie karn y m . G dy ju ż koza pow iatow a b y ła aż do pęk n ięcia n aład o w an ą zaburzycielam i spokojności publicznej, g d y drzw i by- ’ ły zary g lo w an e i pczam ykane na pięć kłódek, p. fo r sz te h e r p isał r a p o r t do c y rk u łu i k ła d ł się spać, a n ty
— 40 —
cypując w słodkich m arzeniach przyjem ność „ciągn ie n ia “ p ro to k u ła z ty ch stra sz n y c h zb ro d n ia rzy . A le rano, nim jeszcze die Onddige p rz y n io sła mu do łó żk a k a w ę i zapew n ienie, że n a dziś nie p o trze b u je się o b a w iać niczego od swoich „k w a só w “ w żo łąd k u — w chodził z n iezm iernie rz a d k ą m iną p an N ew ełyczko, poufny d y u rn is ta p. fo rsz te h e ra , i oznajm iał mu, że drzw i od kozy są mocno za ry g lo w an e, kłó d k i n ie tk n ię te a ra p o rt gotów do w y sy łan ia na pocztę, ty lk o —in- su rg e n tó w gdzieś niem a. P rzew racan o - całe C apo- w ice do g ó ry nogam i, areszto w a n o w szy stk ich p r z e chodniów i p rzejezd nych, grożono urzędnikom suspen- zyą, am tsdienerom krym inałem , uskuteczniano cza sem te groźby, ale iu su rg en tó w ju ż nie odszukano! P o w ta rz a ło się to bardzo często, a p. b ec y rk sfo rsz te - h e r nie dom yślił się ani ra zu , ż ę c i złoczyńcy znajdo w ali się na jeg o stry ch u , za k w atero w an i przez p. fo r- szteh ero w ą i M ilcię, że pili tam jeg o kaw ę, p alili jeg o seh w arz-d reik o n ig , czasem n a w e t z w łasnych jeg o fa je k , i o zgrozo! p rz eb iera li się czasem we w łasn ą jego,
n a jse k re tn ie jsz ą bieliznę!
Czasem znow u, g d y o szóstej z ra n a c a ła u rz ę- - dow a ek spedycya, z żandarm am i, z w ojskiem i k a jd a nam i w kieszen i w y jeż d żała do G łęboczysk, albo do
M ałostaw ic, albo jeszcze gdzieindziej, w celu zro b ie nia n ajściślejszej rew izy i w tam tejszy ch dw orach, i kiedy o szóstej w ieczór ca ły te n a p a r a t państw ow o- po licyjn y przyw ożono n ap o w ró t do Capow ic, bez ż a dnego połowu: ani fo rszteh er, ani n ik t w św iecie nie dom yślał się, że poprzedniej nocy m ały żydek capo- wicki, Szlojma, odbył ju ż by ł tę sarnę, drogę, z k a r tecz k ę, w y sto so w an ę do W . p an i K u d erk iew iczo w ej, albo do pani B zikow skiej tej treści: „ J e ż e li P a n i D o brodziejka ma jeszcze n a sprzedaż to m asło, o k tó rem m ów iłyśm y w niedzielę, to proszę mi je p rz y sła ć ju tr o rano o 6-tej. Z -uszanow an iem “ i t. d. J e d e n ty lk o Szlojm a uw ażał, że zw y k le re w izy e o b iera ły so bie tę sarnę drogę do w yiazdu, k tó rę on w ra c a ł — ale Szlojm a z n a tu ry b y ł m ałom ównym i m iał inne j e szcze pow ody do m ilczenia.
T a k to i najw ięk si p o lity c y nie m ogę być pew ni, czy plany ich nie będę pokrzyżow ane p rzez najb liżej nich stojęce osoby. Czy N apoleon I I I może wiedzieć, ażali E u g en ia nie m iesza mu czasem jeg o szyków ? P a n P reciiczek, mimo swoich kw asów w żołądku, był w ielkim politykiem , a nie w ied ział teg o przecie; a n a w e t p an i a sy ste n to w a nie dom yślała się nigdy is to tn e go sta n u rzeczy. P óźniej dopiero, k u w ielkiem u p o ru
— 42 —
szeniu opinii publicznej w C apow icach, w y szły na ja w różne scysye, m ające n iejak i zw iązek z pow yżej do tk n ięty m antagonizm em i z b o h a te rk ą niniejszej po wieści.
O b o h aterce tej m ówiliśm y dotychczas tro ch ę za- m ało, poświęcim y je j ted y rozd ział n astęp u jący .
k tó ry je s t w części bardzo sentym entalny, a w części tra ktu je o różnych kwestyaeh finansowych, adm inistracyj
nych, gminnych i głodowo-komisyjnych.
N a całym obszarze capow ickiego pow iatu, obej m ującym 36 gm in i ty le ż obszarów dw orskich, w li czbie ludności, zaliczanej pospolicie do k a te g o ry i „ s z la c h ty “ i „ in telig en cy i“ , znajdow ało się 47 panien na w ydaniu, k tó ra to c y fra nie obejm uje jedn akow o ż dorosłych córek księży ob rząd k u unickiego i oficyali- stów p ry w a tn y c h poniżej godności rz ąd cy lub p len i p o te n ta , ani też ty c h panien, k tó re dłużej niż od la t 25 ciu fig u ro w ały w spisach ludności ja k o k a n d y d a tk i
_ 44 —
do św ięteg o sta n u m a łż e ń sk ie g o .. O prócz tego żyły n a te jż e p rz e strz e n i jeszcze c z te ry wdowy, ta k ż e b ę dące na w ydaniu. Z e s tro n y w ięc płci pięknej, na w y p ad ek ja k ie g o pospolitego ru szen ia, k tó reg o celem b yłoby ożenienie, a respective zam ążpójście całego r o dzaju ludzkiego, k o n ty n g e n t by łb y w ynosił 8 i pół na m ilę k w a d rato w ą, bo po w iat capow icki m iał sześć mil k w a d r, obszaru. N ieró w n ie mniej k o rz y stn y m dla celów tak ieg o idealnego pospolitego ru szen ia b y ł s to su n ek liczebny popisow ych płci m ęskiej. M iędzy „ s z la c h tą “ było dwóch wdowców, trz e c h s ta ry c h i dw óch m łodych kaw aleró w , m iędzy „ in te lig e n c y ą “ trz e c h k aw aleró w , razem 10, czyli 1% na m ilę k w a d ra to w ą g eograficzną. P rz y p a d a ło te d y n a 1 k a n d y d a ta 57io k a n d y d a te k , a n a je d n ą k a n d y d a tk ę 10/ 51 k a u d y d a ta , czyli m niejw ięcej je d n a p ią ta część p ana m łodego, co 'w y d a ć się musi jeszcze bardzo nied o sta- tecznem , je ż e li rozw ażym y, że je d e n z k aw alerów , p. m a g iste r f a m a c y i, P ig u lsk i, a p te k a rz w C apow i- cacli, m iał ty lk o c z te ry sto p y i dw a cale długości.
C y fry te, zupełnie a u te n ty c z n e i o p a rte na u rz ę dow ych w y kazach, nie m ają w p raw dzie b e z p o śre dniego zw iązku z dziejam i osób, w chodzących w n
j-niejsze opow iadanie, ale spodziew am się, że będą one św iadczyć wym ownie o g ru n to w n y c h i sum iennych studyacli, k tó re przed sięw ziął au to r, nim p rz y s tą p ił do n a p isan ia tej ze w szechm iar w iarygo dnej pow ie ści. P o średnio zaś m ogą one być uw ażane ja k o m a tem aty cz n y dowód w ysokich zalet, cz aru jąc y ch w dzięków i innych n iezrów nanych przym iotów serca, ciała i duszy b o h a te rk i, k tó re j imię w ra z z niniejszem arcydziełem k u n sz tu pow ieściopisarskiego przejd zie do najpóźniejszej potom ności. Bo jakim że aniołem piękności i dobroci m usiała być pan n a E m ilia; pom yśl to sobie, szanow ny c z y te ln ik u —skoro pom iędzy 47-iu sta rsz y c h i m łodszych, jasn o i czarnow łosych, szczu płych i pulchnych, słusznych i drobnych, posażnych i nieposażnych innych aniołów w y b ra ł j ą sobie na b o h a te rk ę powieści ta k znak o m ity au to r, jakim j a będę niezaw odnie, byłem ty lk o z n a la zł red ak cy ę ta k u p rz e j mą, k tó ra b y mi pozw oliła umieścić w szp a lta ch sw o ich n ap isan ą przezem nie k r y ty k ę moich w łasn y ch dzieł i zw rócić uw agę cz y ta jące j publiczności na to, że d z;e ła te n a le ż ą do n ajce ln ie jsz y ch płodów l i t e r a tu ry ojczy stej i że pow inny być czem prędzej p rz e ło żone na języ k np. serbski? Dziś bowiem au to ro w ie uie pow odują się ju ż tą fałszy w ą skrom nością, k tó ra
- 46 —
im daw niej z a b ra n ia ła chw alić w łasn e u tw o ry . N ie daw no pew ien p o eta liry czn y ogłosił św ia tu z ja w ie nie się tom ik a swoich w ierszy tem i słowy, że „oto m am y znowu św ieży zbiór piosnek naszego m łodego sk o w ro n k a N. N .“ J e s t to ju ż w ielki postęp —■ ch o ciaż nie wiem, dlaczego p rzez re s z tk ę niepo trzebn ej skrom ności m łody w ieszcz nie p o rów nał się do w ię kszego jak ieg o p ta sz k a , ot ta k do dudka, albo g a w rona?
A le porzućm y te lite ra c k ie gaw ędy, k tó re m i cz y te ln ic y g a z e t m ają dość sposobności p rzesy cić się, zw ażyw szy, że panow ie dzien n ik arze i lite ra c i n a j chętniej i najw ięcej piszą te ra z o sobie sam ych. W r a cajm y do naszej b o h aterk i i do je j anielskich p rz y miotów. S ta ra jm y się p rz ed staw ić j ą ta k , by k ażdy z sam ego opow iadania m usiał się w niej zakochać, je ż e li ma w sw ojem sercu m iejsce n a uczucie ta k nie- u ty lita rn e , ja k miłość. T a k je s t moje panie, u ty li- ta ry z m to w y ru g o w ał z s e rc a męż zyzn w szelk ą zdo l ność k o chania was w szy stk ich w razie, gdy nie m a cie posagu; u ty lita ry z m za g łu sz y ł w szy stk ie sz la c h e tn e uczucia, w i e r z a j c ie ^ i, i przyłączcie się do opozy- cyi. N ie pozw alajcie mężom, synom, braciom i
ko-chankom w aszym brać udziału w fak elcu g aeh dla lir. G ołuchow skiego, ani też podpisyw ać ad resó w do t e go re p re z e n ta n ta u ty lita ry z m u i innych pom niejszych bezbożności. Tem i dniam i zw ołany będzie w M ości skach m ity n g sta ry c h panien, k tó ry uchw ali rezolu- cy§, potępiający w n ajo strzejszy ch w y razach byłego nam iestnika i c a łą d elegacyę polską za k iero w anie si§ u ty lita rn e m i w zględam i; podpiszcie się w szystkie na tej rezolucyi i dajcie ją w ydrukow ać w jak im o rganie opozycyjnym , ja k o głośny p ro te st przeciw po gw ałceniu n ajśw iętszy c h uczuć, p ra w itd.
P an n a E m ilia m iała duże oczy, pełne w yrazu, k tó re m usiałyby oczarow ać n aw et n a ju ty lita rn ie js z e - go z u ty lita rn y c h naszych d eleg a tó w i spowodować . . go do głosow ania za w nioskiem Smolki. B yło w nich ty le serca i ty le rozumu, że m ożnaby było obdzielić ca łą R ad ę miej ską pew nego stołecznego m iasta tem i przym iotam i, a jeszczeby się było zostało coś i dla niej sam ej. B yło w nich więcej ognia, niż w n a jsia r- czy stszej mowie p an a T adeusza B om anow icza, k tó ry je s t bardzo p rzy sto jn y m m łodzieńcem , red ag u jący m
D zien n ik Lw ow ski, i k tó reg o , kochane czytelniczki,'
— 48 —
jednego powodu, iż nienaw idzi w szelkiego u ty lita r y - zmu. B yło w n ich —ach było w ty c h oczach w iele jeszcze innych rzeczy, przedziw nie uroczych i z a chw ycających, koloru zaś b y ły piw nego. D odajm y do ty c h oczu ciem ne brw i i rzęsy , ciem ne w łosy, r e g u larn e ry s y tw a rz y , płeć n iezb y t śniadą, w z ro st s ię g a ją c y sześciu cali nad poziom czu p ry n y w spom nianego pow yżej m a g istra farm acyi, p^ P ig u lsk ieg o , i tuszę, k tó re j w iększe w y pełnienie byłoby ju ż nadm iarem tego ro d zaju w dzięków — a oto m am y dokład n iejszy rysopis córki p. n ac zeln ik a pow iatow ego w C apow i- cach, niż go z a w ie ra ła je j k a r ta leg ity m a cy jn a, o p a trz o n a jed n o reń sk o w y m stem plem i podpisem k o ch a nego papy. K a ż d y pojm ie bo wiem, że n aczelny stró ż p o rząd k u i bezpieczeństw a publicznego w pow iecie C l po wieki in nie m ógłby był pozwolić, aby có rk a jeg o nie b y ła zao p atrzo n ą w dokum ent, ta k niezbędny k a żdem u spokojnem u obyw atelow i i każdej -spokojnej o byw atelce. P . P recliczek , gdyby b y ł sam siebie p rz y d y b ał gdzie bez k a r ty lig ity m aćy jn ej, b y łb y się k az ał bez litości odstaw ić na m iejsce urodzenia, w c e la zb ad an ia identyczności sw ojej osoby.
E m ilią jak o bardzo piękną, i dość słu szn ą szaty n k ę, w k tó re j pow inienby się kochać cały rodzaj m ęski, gdyby się ju ż nie k ochał w różnych a rty s tk a c h d r a m atycznych i różnych akcyach, to sp adających, to znowu idących w górę. Go do w e w n ętrzn y ch p rz y miotów, p ięk n a ta głów ka, u ję ta w ciem ne w arkocze, za w ie ra ła oprócz n ależ y teg o zapasu niezapom nianej jeszcze szw ajcarsk o -lw o w sk iej francu sczy zn y i in nych elem entów przy zw oitego w ychow ania kobiecego, w szystko to, co się p r z e z k ilk a la tz a c z e rp a ć dało z w y pożyczalni k siąże k i z tego arch iw u w schodnio-gali- cyjsk iej piśm ienności, k tó re nazy w am y D ziennikiem
L ite ra c k im . B y ło tam te d y tro ch ę S ue’go, D um as a, B u lw e r a i S a n d ’a, daleko w ięcej K orzeniow sk ieg o i K ra szew sk ie g o , b ard zo w iele M ickiew icza, a coś tro ch ę S łow ackiego, nieco rz eczy w istej w iedzy i n ie zm iernie w iele pięknych rojeń, snów, zachw ytów —je - dnem słowem, cały a rse n a ł polskiej poezyi, i c a ła sk arb n ic a dobrych i szlac h etn y ch pojęć. J e s t to mo że najszczęśliw sze um eblow anie w n ę trz a ta k pięknej głów ki, o jakiem m arzyć m ożna w naszych czasach. T ro ch ę w ięcej poezyi, a będzie chorobliw a eg z aliacy a ; tro c h ę w ięcej nauki, a będzie nieznośna, zarozum iała
— 50 —
półuczoność; tro ch ę m niej jednego i drugiego, a b ę dzie egoizm, m odna próżność. R a d je ste m bardzo, że v pod tym w zględem mogę b o h aterk ę m oją postaw ić j a ko w zór godny naśladow ania, i pow inszuję z serca pensyonatow i, k tó ry dla elew ek swoich p o trafi w ypo- środkow ać w ychow anie ta k ie , ja k ie sobie d ała pan n a E m ilia sam a—bo, poduczyw szy się w jed n y m z ty ch zak ład ó w znanej ilości nieuniknionej francusczyzn y i „ fo rte p ia n u “, k s z ta łc iła się dalej sam a, c z y ta ją c po- p ro stu to, co się je j podobało i w rodzonym in sty n k te m oddzielając co dobre, od złego, co praw dziw e, od chorobliw ie w y bujałego.
O d g łow y pow inienbym p rz ejść do serca, ja k o do siedziby najw ażn iejszy ch przym iotów , k tó rem i b ły szczeć pow inna k a ż d a b o h a te rk a w pow ieści, d ra m a cie i w życiu. P o w inna kochać B oga, rodziców , o j czyznę, w szystkich bliźnich, w szy stk ie k w ia tk i i z w ie rz ę ta domowe, w schód i zachód słońca, zieloność m ajow ą, śpiew słow ika i jeszcze w iele in nych rzeczy, a za w ybrany m sw ego s e rc a pow inna tęsk n ić aż do schudnięcia, być go tow ą do w szystkich o fiar d la n ie go i—jeże li rzecz dzieje się w ksią- c e —pow inna dla p rz y k ła d u i zachęcenia sw oich rów ieśniczek ponieść
rz e łez i pozostać w iern ą w śród n ajw ięk szy ch p rz e ciw ieństw . W życia dzieje się to czasem tro ch ę in a czej. L ecz ta k a to już p rz y w a ra nasza ludzka, że an i nie zachow ujem y dyety , ani nie gospodaru jem y, an i te ż kocham y się podług tego, ja k p rz ep isu ją w książk ach, ale k ażdy po swojem u. T en c z y ta H u - fe la n d a i je pod w ieczór w ieprzow ą pieczeń z k w a śn ą k ap u stą, tam ten stu d y u je L ieb ig a i naw ozi co ro k u 20 m orgów pola 30-m a furam i zb u tw iałe j słomy, a jeszcze inny rozczula się nad „ In try g ą i m iłością“, a porzuca w iern ą L u d w ik ę dla posażnej E u lalii. Z a i ste, n iew a rto b y pisać k siąże k dla ta k niep o p raw n e go pokolenia, g dy by w śród teg o pokolenia nie było i w as, szanow ni czy teln icy , i jeszcze szanow niejsi n a
byw cy tej pow ieści. D la was te d y i d la nikogo w ię cej opowiem, ja k panna E m ilia ko ch ała i kogo, j a k p ła k a ła i ja k długo, do ja k ic h nakoniec o fiar była gotow ą — ale opowiem to w szy stk o sw ojego czasu i na sw ojem m iejscu, w n a stęp u ją cy ch rozdziałach . N a te ra z , nie mogę wam o j e j sercu pow iedzieć nic w ięcej, ja k ty lk o to, ż e b y ło to n ajlepsze serce w Ca- pow icach i w całym capow ickim powiecie, gdzie biło 20,000 se rc po k ilk ad ziesiąt ra z y n a m inutę.
— 52 —
A le n ie ty lk o głow ę i serce m a k a ż d y człow iek, m a on jeszcze i kieszeń. Bozum daje b ard zo m ałe dyw idendy, a m iłość w niskiej cłiałupeczce m a być w p raw d zie n a d e r słodką, rzeczą, lecz m usi w y d a rzać się albo w lecie, albo w zimie, g d y zapalono w piecu — inaczej boski te n płom ień bynajm niej nie w yłącza chłodu. N ie j e s t to moje zdanie, broń B oże, j a u cz y łem się m iłości z k siąże k i wiem, że pow inna w y trz y m ać w szy stk ie próby i w szy stk ie dolegliw ości m o ra l ne i fizyczne, a le u ty lita r n a w iększość g a lic y js k a m a in n e , p ra k ty c zn iejsze przek o n an ie. D opóki w ięc w iern ie sto ją c p rzy sz ta n d a rz e opozycyjnym , nie n a w rócim y te j w iększości n a lepszą drogę, m usim y się ra ch o w ać z je j słabościam i. O heiałbym , ażeby w ię kszość za k o ch ała się w mojej b o h aterce, bo to wzmo że in te re s, ja k i może obudzić m oja pow ieść. Z ro b ię te d y koncesyę sprośnem u u ty litary zm o w i i powiem, że p an n a E m ilia, j a k n a fo rszteh eró w n ę, b y ła n ie ty l ko pięk n ą, rozum ną i dobrą, ale i posażną panienką. P a n W e n cel P re c lic z e k , oprócz g ra n ato w eg o f r a k a i sta re g o cylindra, nie w yniósł ze ściślejszej sw ojej ojczyzny żadnego innego m ajątk u . N ie w y g ra ł nigdy na io tery i, nie w ziął żadnej sukcesyi i w y d aw ał