• Nie Znaleziono Wyników

Demokracja i indywidualna wola

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Demokracja i indywidualna wola"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Studia Prawnicze. Rozprawy i Materiały, n r 2 (1 1 ): 9 - 2 6 (2 012) 9

Hieronim Kubiak

Krakowska A kadem ia im . Andrzeja Frycza Modrzewskiego

Demokracja i indywidualna wola

1

Demokracja nie jest ani czarna, ani biała czy też czerwona. Stanowi natomiast em porium pasji i interesów, mieszaninę gwałtu z cnotą, świętości z niegodziwością. Jej wartość i sm ak jest szczególnie silnie rozpoznawalny dopiero wtedy, gdy przegrywa pod naporem idei fUndamentalistycznych. To może być najważniejsze przesłanie XX wieku. Adam Michnik, Szare jest piękne, „Gazeta Wyborcza”, 4—5 stycznia 1997 r.

W prow adzenie

Rozważania przedstawione w tym eseju przyjm ują za oczywiste cztery nastę­ pujące prawdy:

• N atu ra ludzka i dem okracja stanow ią zakum ulow any efekt działań ludz­ kich, choć te działania nigdy nie są wolne od strukturalnych uw arunko­ wań odziedziczonych z przeszłości. Jednak to tylko ludzie „wzm acnia­ ją lub m odyfikują to dziedzictwo dla swych następców w przyszłości” (Sztom pka 1991: 271). Przeto wyłącznie homo creator oraz homo socio-

logicus czynią ich społeczeństwo - obywatelskim (niepaństwowym ob­

szarem aktywności społecznej), politycznym (sferą przedstawicielską ak­ tywności społecznej), państw ow ym (sferą adm inistracyjną wymuszającą aktywność) oraz publicznym (istniejącym przez powszechnie dostępny obieg inform acji; K ennedy 1992: 3 0 1 -3 0 2 ). I to są właśnie ci, którzy czynią historię.

1 Rozszerzona wersja tekstu przygotow anego na zam ówienie U N E S C O i U nii M iędzyparla­ m entarnej, opublikow anego w książce L a Democratie: Principles et Realisation, red. C. Bas- siouni, U nion Interparlem entaire, Geneve 1998, s. 5 7 -6 6 . Z ostał o n również opublikow any przez to sam o w ydaw nictw o w języku angielskim, hiszpańskim i portugalskim .

(2)

• W zrastająca podm iotow ość jednostek stanowi jeden z najważniejszych czynników generujących postęp ludzkości. Podm iotow ość daje bowiem ludziom szansę dokonyw ania w yboru, zgodnie z ich am bicjam i, m ożli­ wościami i wrażliwością, a także jest składnikiem koniecznym ogółu w a­ runków dających szansę „ucieczki z gułagu religii, rasy, regionu i narodu” (Llosa 1996: 13).

• N atu ra ludzka i dem okracja są w obec siebie kongruentne. Jeżeli natura ludzka jest „wolna, zorientow ana na cel i racjonalnie kalkulująca”, to tyl­ ko dem okratyczny system m oże, dzięki swoim założeniom , instytucjom i procedurom , „poradzić sobie z konsekwencjam i ludzkiej wolności, p ro ­ społecznej orientacji i jednocześnie konfliktowości” (Baechler 1995: 65). • Uczestnictwo (bezpośrednie lub przez swobodnie wybranych przedstawi­

cieli), wolnych i równych obywateli politei, uznanie reguł gry oraz zaufanie do um owy społecznej to zasadnicze czynniki demokracji. Ale uczestnictwo, podobnie jak i inne postacie działań ludzkich, jest zawsze kontekstualne. Ó w kontekst tworzy się w sposób ciągły po d wpływem osobowości po d­ m iotów (indywidualnych i zbiorowych) życia publicznego, ich postawy, opinii, wartości i interesów. Powstaje w wyniku dramatycznych konfron­ tacji pomiędzy potrzebami, pragnieniam i i środkami koniecznymi do ich zaspokojenia. W arunkują go więzi społeczne. Wreszcie, nie bez wpływu na treść i siłę oddziaływania kontekstu, w którym osadzone są zachowania ludzkie, pozostają również ich wyuczone (pod wpływem pierwotnej i w tór­ nej socjalizacji) kom petencje i niekompetencje.

D ifferentia specifica dem okracji

W e wszystkich racjonalnych analizach dem okracji trzeba pam iętać, że jest to jedyny polityczny systemem, który ma, z samej n atu ry wolnych i uczciwych wyborów, w m ontow any w ew nętrzny m echanizm korekcyjny. Dzięki niem u, spośród wszystkich systemów politycznych, tylko dem okracja posiada um ie­ jętność zakwestionowania samej siebie oraz bez uciekania się do nagiej siły - napraw y własnych ułom ności. Niestety, p o d naporem długotrwałych (a tym bardziej nasilających się) ostrych podziałów - w szczególności etnicznych, religijnych i społeczno-ekonom icznych - m oże on nawet doprowadzić do sam ounicestwienia. Dlaczego? Dlatego, że dem okracja nie wynika z żadnych „żelaznych praw rządzących ludzkim i dziejami”, ani, tym bardziej, nie jest ich ostatnim słowem. N ie istnieje też tylko na zasadzie zwykłej inercji. D e­ m okracja nie tylko powstawała w wielu społecznościach w różnych form ach i różnym czasie historycznym , lecz również zanikała na długo z bardzo wielu

(3)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 11

powodów. Dzieje się tak bowiem żywotność demokracji, zwłaszcza w jej poliar- chicznej formie (Dahl 1995: 325 -3 3 6 ), zależy od codziennego plebiscytu, an­ gażującego m iliony jednostek i społeczności ludzkich. Szczytowym m om entem tego plebiscytu staje się głosowanie. I to jego wyniki występują współcześnie w roli starożytnego Platonowskiego demiurga, czyli - jak to przetłumaczy! W ładysław Kopaliński wspierając się dialogiem Timaios - „twórcy, budow ni­ czego świata, formującego go z bezkształtnej pram aterii”. Ale demiourgos, w do­ słownym greckim rozumieniu tego słowa to także ktoś pracujący dla ludu, a w niektórych greckich miastach-państwach po prostu wysoki urzędnik, kierujący się zasadami dobra wspólnego (Kopaliński 1985: 202).

N ie m a pow odu, aby podać w wątpliwość przekonanie Karla R ajm unda Poppera, że dem okratyczne instytucje pow inny być zbudow ane tak, aby n a­ wet niekom petentni politycy (a tym bardziej działający w złej woli) nie byli w stanie ich zniszczyć. Oczywiście takie instytucje pow inny być budowane, choć zapewne i w tym przypadku niem ałą rolę odgrywa kontekst, w ramach którego politycy są wybierani i spełniają swe role.

D em okracja w czasach współczesnych stała się w wielu przypadkach autonom iczną wartością i zarazem ważnym składnikiem szeregu ideologii, a także rację istnienia instytucji stanowiących prawo, władz wykonawczych i sądowniczych. N iem niej o tym , czy do władzy dojdą k o m peten tn i politycy czy też przeciwnie - niekom petentni, decyduje wyborca. To on legitymizuje - lub nie - całe polityczne systemy. Z atem to ludzie są p odm iotem dem o­ kracji i ich kultura polityczna w ostatecznym rachunku decyduje o wszyst­ kim , a nie tylko abstrakcyjnie pojęte, nawet bardzo piękne, idee, norm y i instytucje. C zynniki determ inujące zachowanie wyborców są ulokowane nie w ideach, procedurach czy instytucjach, lecz w ludzkich um ysłach i ich eg­ zystencjalnych doświadczeniach. Jeżeli więc przyszłość dem okracji zależy od woli wyborców, to właśnie ta wola i jej przesłanki, a nie tylko norm atyw ne i instytucjonalne rozstrzygnięcia w inna znaleźć się w centrum uwagi nauk hum anistycznych i ruchów społecznych, szczególnie tych, które pragną b ro ­ nić demokracji. A ta obrona, jeśli nie akceptuje się pewnych zachowań d u ­ żych zbiorowości społecznych, musi, zgodnie ze starą metaforą, rozpocząć się od usunięcia przyczyn tychże zachowań.

Twierdzenie, że demokracja, jeśli chce trwać, m usi zachować zdolność skutecznej autokorekty, choć wydaje się oczywiste, czy nawet trywialne, oznacza jednak w praktyce, że zdecydowana większość obywateli m usi chcieć uczestniczyć w dem okratycznym systemie politycznym , a to w praktyce zna­ czy obdarzenie zaufaniem jego zasad i stosowanie się do jego norm nie tylko od święta, ale codziennie.

(4)

D em okracja może zachować swą zdolność do ciągłej autokorekty tylko wtedy, gdy ludzie posiadający prawa polityczne będą chcieli żyć w jej ramach i zgodnie z jej norm am i, ufając tworzącym ją instytucjom i jednostkom wy­ branym do pełnienia ról publicznych. Ale tę wolę generuje nie tyle form alne prawo do - jak pow iada XIX-wieczna m etafora - „jedzenia na złotych ta­ lerzach”, lecz przede wszystkim realne możliwości korzystania z szans, jakie z sobą niesie współczesność. To z kolei znaczy, że polityczna wolność, prawa społeczne i socjalne w nowoczesnych dem okracjach są nierozerwalne i gwa­ rantow ane, podobnie jak prawo (bierne i czynne) do udziału w wyborach równych i uczciwych, przez prawo konstytucyjne.

D em okracja ja k o arena k o n flik tó w społecznych

Nadzieja na popraw ę własnej egzystencji, która z reguły tworzy podatny grun t dla dążeń do politycznej wolności, często ulega w zm ocnieniu już po osiągnięciu części politycznych celów. Z najduje to wyraz m .in. w odłożeniu „na później” żądań ekonom icznych. Ale stan taki nie trw a długo. W olność polityczna nie zastępuje bowiem dokuczliwego braku dóbr egzystencjal­ nych. Przeciwnie, sama w sobie staje się ważnym środkiem protestu przeciw­ ko deprywacji. Najnow sza historia Europy Środkowo-W schodniej w pełni potw ierdza ten stan rzeczy. Transform acja systemowa tej części europejskie­ go k ontynentu m iała przynieść z sobą dem okrację polityczną i gospodarkę rynkową. W krótce jednak okazało się, że dem okratyzacja jest, przynajm niej z form alno-norm atywnego p u n k tu widzenia, procesem znacznie łatwiejszym i szybszym niż przekształcenie „planowanej” gospodarki państwowej w gospo­ darkę wolnorynkową, podporządkow aną także potrzebom grup społecznych utrzymujących się przede wszystkim ze sprzedaży pracy niskokwalifikowanej.

Pierwszy proces, jeśli nie liczyć byłych partyjnych elit, praktycznie nie wytworzył przegranych. Inaczej jednak było z efektami drugiego procesu. Transform acja ekonom iczna rozpoczęła się w w arunkach głębokiego kryzysu gospodarczego i w pierwszej fazie doprowadziła do istotnego obniżenia się wskaźników G N P per capita, nasilenia bezrobocia i dramatycznego wzrostu poziom u społecznych nierówności. W tej sytuacji gwałtownie rosło poczucie społecznej i socjalnej niepewności. Istotna - społecznie i statystycznie - część społeczeństwa wstrzymała oddech. Efekt polityczny tego procesu przełoży! się natychm iast na wyniki w yborów parlam entarnych. W latach 19 92 -1 99 3 statystycznie istotne kategorie społeczno-zawodowe odrzuciła znaczącą część nowej, m ówiąc najogólniej, solidarnościowej elity.

(5)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 13

Lata następne, nie tylko w Polsce, lecz także w Czechach i na Węgrzech charakteryzowały dwa sprzeczne procesy. Z jednej strony, w każdym z tych krajów powstały wszystkie instytucje, które według R oberta D ahla, stanowią

conditio sine qua non poliarchicznej politei (D ahl 1995: 3 1 0 -3 1 2 ). Trzy części

składowe dem okratycznego rządu (legislatura, egzekutywa i judykatura) zo­ stały rozdzielone. Legislatura, w yłoniona w wolnych i uczciwych wyborach, otrzym ała upraw nienia konieczne do kontroli wszystkich poziom ów p ań ­ stwowej adm inistracji. W ybory stały się powszechne, bezpośrednie, równe, proporcjonalne i tajne. Praktycznie wszyscy pełnoletni obywatele, niezależnie od płci, religii, rasy narodowości etc. m ogą wybierać i być w ybrani w trak ­ cie uczciwych okresowych wyborów. W olność opinii, przekazywanie i dostęp do inform acji został zapewniony. Obywatele m ają pełne prawo stowarzysza­ nia się z innym i w ruchach społecznych, zrzeszeniach, partiach politycznych i związkach zawodowych. Partie polityczne kw itną, także opozycyjne i p o ­ zaparlam entarne. W szystkie korzystają z praw określonych w m iędzynaro­ dowych standardach. Parlam ent i rady sam orządów lokalnych są wybierane zgodnie z the D eclaration o f C riteria for Free an d Fair Elections (przyjętą przez the Inter-Parliam entary C ouncil w Paryżu 26 m arca 1994 r. Procedury stanow ienia prawa są w pełni zachowywane. Prawa własności i zasady związa­ ne z wolnym rynkiem są gwarantowane przez prawo konstytucyjne. Ponadto, społeczeństwa obywatelskie wyłoniło się w z ograniczeń narzuconych przez daw ny system autorytarny.

Z drugiej strony jednak nietrudno zauważyć, że nie wszystkie kategorie społeczne korzystają w tym samym stopniu ze zm ian systemu ekonom icz­ nego, zwłaszcza z możliwości stworzonych przez w olny rynek. Ponadto nie­ które z nich zachowują się obojętnie wobec form alnych zasad demokracji, czy przejawów ich małej efektywności. F undam entalizm , często zmieszany z nacjonalizmem, ponow nie dochodzi do głosu. Ruchy polityczne wyrastające z tych ideologicznych przesłanek stają się coraz głośniejsze, nie tylko w okresach symbolicznych świąt narodowych, lecz także wyborów parlamentarnych.

W szystkie w ym ienione czynniki tw orzą pod atny grunt dla nowych posta­ ci populizm u. D em okracja ponow nie jest m ylona z demofilią. Z dem okracji łączącej rządy ludu z korzyściami dla ludu pozostaje w najlepszym przypadku tylko ogon (korzyści ludu) bez głowy (władzy ludu) (Satori 1994: 58 1-58 4). N ow y populizm , o Janusowym obliczu (Kubiak 2011: 3 3 -6 1 ), nie m a jeszcze jednoznacznej nazwy, ale jego kom po nenty są już wyraźnie widoczne. Adam M ichn ik (1997: 9) tak określił ów nowy populizm : „trochę w nim faszyzmu i trochę kom unizm u, szczypta egalitaryzmu i szczypta klerykalizmu”. Rady­ kalna krytyka oświeceniowego ducha miesza się w tej orientacji z językiem nienawiści, a m oralny absolutyzm wypiera racjonalną refleksję nad rzeczywi­

(6)

stością i właściwymi jej związkami przyczynowo-skutkowymi. W sum ie i ta krytyka i ten język wyrażają narastający niepokój tych kategorii społecznych, które nie tylko nie skorzystały na zm ianach okresu transform acji, ale jeszcze dodatkow o, p o d wpływem biegu wydarzeń, straciły pew ność pracy i ochrony socjalnej. Stało się więc odw rotnie niż opisał to Erich From m siedemdziesiąt lat tem u w głośnej książce Ucieczka od wolności. W najbardziej dramatycznym m om encie procesu dziejowego te masy społeczne jeszcze nie wiedziały, że w ich przypadku za uzyskiwaną wolność polityczną będą m usiały zapłacić u tratą bezpieczeństwa egzystencjalnego.

S y n d ro m y i p ro c e s p rzekra cza n ia ich granic

Czy ta transakcja była rzeczywiście nieuchronna? Spośród wielu odpow ie­ dzi na pytanie, jakie przyniosły ze sobą analizy zrealizowane bezpośrednio po polskim Okrągłym Stole i upadku m u ru berlińskiego, trzy zasługują na szczególną uwagę. Pierwsza z nich zawarta jest w koncepcji homo sovieticus (Tischner 1992), druga - niekom petencji cywilizacyjnej (Sztom pka 1993), a trzecia - syndrom ie ograniczonej suwerenności (Kubiak 1994).

Józef Tischner był zdania, że efektywność transform acji ustrojowej (poli­ tycznej i gospodarczej) zależała w dużym stopniu od ogólnych skutków p ro ­ cesów socjalizacyjnych (pierw otnych i w tórnych), odkładających się w latach realnego socjalizmu w warstwie osobowości społecznej obywateli krajów „re­ alnego socjalizmu”. Homo sovieticus to pro d u k t tej socjalizacji, prowadzącej do wytworzenia się osobowości skażonych m ieszaniną b uty i braku asertyw- ności. Stan ten uniem ożliwiał rozróżnienie m iędzy interesem pryw atnym a dobrem wspólnym , co znajdowało swój wyraz m .in. w gotowości do „spa­ lenia katedry, jeśli tylko przy tym ogniu m ożna by było usmażyć jajecznicę”. Jednostki o takim typie osobowości zawsze czują się stroną poszkodowaną i gotowe są w inić za ten stan wszystkich, tylko nie siebie, są patologicznie nieufne, pogrążone w przeżywaniu własnego nieszczęścia, niezdolne do p o ­ święceń. Homo sovieticus traktuje posiadanie władzy jako substytucję niepo- siadanej własności. Z atem jeśli jednostka nie m oże posiadać własności, p o ­ w inna m ieć przynajm niej władzę. Przecież w końcu „tylko wtedy, gdy masz władzę, możesz być pewny, że rzeczywiście istniejesz”. W zm ienionym świecie

homo sovieticus „zgubił swój kręgosłup i czuje się jak liść niesiony przez w iatr

i oczekuje dziś od kapitalistów tego samego, czego wczoraj oczekiwał od k o ­ m unistów ” (Tischner 1992).

W edług Piotra Sztom pki, realny socjalizm nie tylko zablokował m ożli­ wość pow stania w arunków koniecznych do wytworzenia się współczesnej

(7)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 15

triady złożonej ze społeczeństwa obywatelskiego, rządów prawa oraz wolnego rynku, ale z wielu pow odów doprow adził do uform ow ania się przeciwieństwa tej triady, a m ianowicie niekom petencji cywilizacyjnej. Stan ten najpełniej wyraża się w niedorozw oju czterech kultur: przedsiębiorczości (zawierającej w sobie m .in. im pulsy innowacyjne, orientację na sukces, gotowość do współzawodnictwa, um iejętność racjonalnego oszacowania szans - każda z tych kultu r jest nieodzowna, by m óc uczestniczyć w gospodarce rynkowej), kultury obywatelskiej (koniecznej, by efektywnie uczestniczyć w dem okra­ tycznym polis, a składającej się z m .in. z aktywności politycznej, gotowości do uczestnictwa w zachowaniach zbiorowych, zainteresowania kwestiami publicznym i, szacunku dla rządów prawa, dyscypliny osobistej, szacunku dla oponentów , um iejętności współdziałania z większością), k ultury dyskur- sywnej (nieodzownej, by m óc uczestniczyć w sw obodnym przepływie idei, być tolerancyjnym , nieuprzedzonym , akceptować różnorodność i pluralizm , a także sceptycyzm i krytycyzm), kultury codzienności (umożliwiającej eg­ zystencję w w arunkach społeczeństw zurbanizowanych, o rozwiniętych tech­ nologiach i orientacji konsum pcyjnej; schludność, czystość, porządek, p u n k ­ tualność, dbałość o własne ciało, um iejętność posługiw ania się urządzeniam i technicznym i - to najbardziej oczywiste kom ponenty tej kultury) (Sztom pka

1993: 8 8 -8 9 ).

Koncepcja syndrom u ograniczonej suwerenności zwraca uwagę przede wszystkim na daleko sięgające konsekwencja (zarówno dla osobowości m o- dalnej, jak i kultury politycznej w rozum ieniu G. A. A lm anda oraz S. Verby 1980) długotrwałego istnienia p o d rządam i obcej (nielegitymizowanej!) wła­ dzy państwowej, a często także w w arunkach autorytarnej stru ktury politycz­ nej. Składają się nań:

• ograniczona um iejętność pragmatycznej sam oorganizacji, wyłaniania elit politycznych oraz parlam entarnej walki politycznej. Um iejętności tego typu nie należy mylić ze skłonnością do improwizacji, tworzenia różnorodnych stru k tu r zastępczych w skali mikrospołecznej, z łatwością wyłaniania organizacji nieform alnych opozycyjnych wobec państwa, in ­ klinacją do ulegania charyzmatycznym przywódcom czy posługiwaniem się ulicą jako środkiem nacisku na władze;

• mitologizacja świadomości społecznej, kom pensacyjna ucieczka w sferę symboli narodowych lub religijnych, gloryfikacja przeszłości (jako „wspa­ niałej” lub przynajm niej „lepszej”), przy jednoczesnym braku odporności na plotkę oraz oczekiwaniu na zm iany natychmiastowe;

• solidaryzm społeczny, budow any nie na podstaw ie stosunku do proble­ m ów i sposobów ich rozwiązywania, lecz przez negację nielegitymizowa- nej władzy i opozycję w obec państw a postrzeganego jako „obce”;

(8)

• upolitycznienie religii i instytucji religijnych traktow anych jako podsta­ wa wspólnotowej tożsamości narodowej oraz infrastruktury opozycji; • nowom owa, łatwość zastępowania jednego kod u propagandow ego in ­

nym , z reguły równie prym ityw nym ;

niestabilność prawa, naruszanie zasady lex retro non agit (motywowane względami „sprawiedliwości historycznej”) oraz negowanie roli prawa w ogóle (jako opóźniającego pożądane zmiany);

• skłonność do działania „na granicy prawa” lub poza prawem , tendencja do tłum aczenia własnych - indyw idualnych i zbiorowych - niepowodzeń przez odw ołanie się do „niesprzyjających okoliczności zewnętrznych”, presję „obcych”, spiski, wpływy agentur itp.;

• łatwe przenikanie do elit politycznych jednostek zorientow anych funda- mentalistycznie, ideologów postrzegających świat z perspektywy baryka­ dy, a także jednostek dobrze się czujących w w arunkach niewymagają- cych sam odzielności czy otwartej merytorycznej konkurencji;

• brak um iejętności łącznego widzenia procesów żywiołowych i planow a­ nych, celów doraźnych i strategicznych, m ylnie działań obliczonych na doraźne ograniczenie możliwości pojawienia się skutków niepożądanych z działaniami zorientow anym i na usuwanie ich przyczyn;

• brak pragmatycznych wizji średniego zasięgu oraz społecznie akceptowa­

nych wzorów awansu: społecznego, ekonom icznego, w strukturach wła­ dzy i innych hierarchiach rodzących prestiż społeczny;

• skłonność do nieciągłego postrzegania procesu dziejowego, psychospo­ łeczna gotowość do zaczynania wszystkiego „od początku”, uleganie m y­ śleniu życzeniowemu;

• przekonanie, że jest się jako zbiorowość niedocenianym , niezrozum ia­ nym i nienagradzalnym przez społeczność m iędzynarodow ą proporcjo­ nalnie do zasług;

• brak recepty na własną suwerenność, um iejętności realistycznego widze­ nia uzasadnionych interesów innych narodów, przy jednoczesnej goto­ wości występowania w roli szczególnie uprzywilejowanego klienta wobec sąsiadów - byle niebezpośrednich (Kubiak 1996; 1998: 6 1 -6 2 ; 2002: 2 6 4 -2 6 5 ).

N ikt, kto zna region środkowoeuropejski nie m oże zaprzeczyć, że „realny socjalizm” wytworzył zjawiska składające się w sum ie na syndrom ograniczo­ nej suwerenności oraz że zjawiska te m ają żywot znacznie dłuższy niż system, w którym powstały. Jednak w niektórych krajach, w tym w Polsce, tradycja działania contra legem, wrogość wobec państw a i rządu ponieważ i państwo i rząd były „ich”, a nie „nasze”, kult opozycji, skłonność do improwizacji

(9)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 17

i tw orzenia stru k tu r nieform alnych m ają znacznie starsze podłoże. Ko­ rzenie tych zjawisk wyrastają także z rzeczywistości rozbiorowej i wiążą się z ku ltu rą przetrw ania w tam tych w arunkach. Niezależnie jednak od tego, jak racjonalnie to wyjaśnienie brzmi, m ożna m u przeciwstawić istotne k o n trar­ gumenty. O to dwa spośród nich. Pierwszy: na przekór tworzącem u się przez 123 lata syndrom ow i ograniczonej suwerenności, proces odbudow y polskiej suwerennej państwowości po 1918 r. był szybki i efektywny. Drugi: w 1989 r. to przecież był Tischnerowski homo sovieticus, który na przekór prawie półwiecznej indoktrynizacji skutecznie sprzeciwił się „ich” władzy. C o więcej, skutecz­ na transform acja systemu politycznego i ekonom icznego rozpoczęła się nie od przelewu krwi, lecz unikatow ych dysput pom iędzy „nam i” i „nim i” przy O krągłym Stole i kontraktu zawartego w ich wyniku. Z atem wygenerowała ją siła argum entu i wola porozum ienia, a nie argum ent siły czy podstęp. Tak­ że u trata władzy politycznej przez obóz „Solidarności” w r. 1993 nastąpiła w w yniku wyborów parlam entarnych przeprowadzonych zgodnie z najlep­ szymi zasadami stabilnej demokracji, a przejęcie władzy przez Sojusz Lewicy Dem okratycznej nie zawróciło kraju z drogi koniecznych reform. Zwerbali­ zowana przy O krągłym Stole polska raison d ’etat zwieńczona została w na­ stępnej dekadzie przyjęciem Polski do U nii Europejskiej, a traktat akcesyjny

1 maja 2004 r. - po ogólnokrajowym referendum - podpisał lewicowy premier. N ie ulega wątpliwości, że proces budow y państw a prawa, instytucji i zwyczajów nowoczesnej dem okracji nie dokonuje się w ciągu przysłowio­ wej jednej nocy, lecz wymaga czasu. N iew olny jest przy tym od konfliktów i błędów. Bywa i tak, że koszt pewnych zm ian okazuje się większy niż wygene­ rowane przez nie korzyści ogólnospołeczne. N iem niej, decydująca większość społeczeństwa, choć obciążona tradycjam i homo sovieticus, skażona brakiem cywilizacyjnych kom petencji oraz syndrom em ograniczonej suwerenności, podstaw dem okracji uczyła się zdum iewająco szybko. Dlaczego? Bo egzy­ stencjalne problemy, z którym i została skonfrontow ana wymagały rozwiązań pilnych, a zarazem nowych. N aw et jeśli w pewnych zakresach m ogły one po upływie lat okazać się m ylne jako rachuba. Jeszcze inaczej: trzeba było zdać przyśpieszony egzamin z kultury politycznej, która w wielu polskich środow i­ skach znajdowała się dopiero in statu nascendi.

Systemy polityczne przychodzą i odchodzą, to oczywiste. Ale wyparcie z historycznej sceny określonego systemu nie likwiduje autom atycznie ani tych problem ów, których dany system nie potrafił rozwiązać, ani tych, k tó ­ re sam stworzył. W prost przeciwnie: wiedza o wielu z nich dopiero teraz z całą m ocą dociera do opinii publicznej. Ponadto z faktu, że wiele krajów nie znajduje się w sytuacji Rosji z pierwszej połowy lat 90. XX w. (gdy „państwo

(10)

zbankrutow ało, prezydent jest chory, rząd jest bezradny, a D u m a nie posia­ da władzy” - Zyuganow 1996), nie wynika, że nowe dem okracje nie m ają ogrom nych problemów. Część z nich stanowi podłoże historyczne i jest - n a­ wet jeśli tylko w pew nym stopniu - dziedziczona po daw nym systemie (m.in. pozycja w społeczności m iędzynarodowej, stan bezpieczeństwa państwowego, niedorozwój ekonom iczny i stan infrastruktury kraju, niski wskaźnik PKB

per capita, inicjalny (w porów naniu z krajam i wysoko rozwiniętymi) stan

kapitału ludzkiego oraz standard życia: mieszkalnictwo, zdrowotność, odży­ wianie. Inne wynikają z kosztów systemowej transform acji. W ydostanie się z kleszczy dawnych półkolonialnych zależności i wybicie się na suwerenność wym usza dram atyczne poszukiwanie nowej tożsamości i nowych gwarancji bezpieczeństwa międzynarodowego. Szara strefa nie wydaje się szczególnie bezpieczna.

Jeszcze inne problem y wywołuje przebudow a państwa: od państw a de­ cydującego o wszystkim i wobec każdego do racjonalnie interweniującego w im ię dobra wszystkich, w tym zbiorowości i zbiorów społecznych niera- dzących sobie z nowym i wyzwaniami. Przebudowa stwarza nowe możliwości i wyzwania wobec społeczeństw obywatelskich, ale jednocześnie wyzwala wie­ le sił i procesów dezintegrujących. G w ałtow na prywatyzacja dotychczasowej własności państwowej na tak ogrom ną skalę ożywia gospodarkę, nie prow a­ dzi jednak sama przez się do rozbudowy klasy średniej, lecz najczęściej do biegunowej polaryzacji bogactwa i nędzy. Nadzieje na popraw ę przez wolny rynek w arunków bytowych istotnej części społeczeństw postsocjalistycznych okazują się iluzoryczne. Powszechnie dostępne statystyki nie pozostawiają wątpliwości: dochody poszczególnych typów rodzin drastycznie różnicują się, rośnie bezrobocie, spada poczucie bezpieczeństwa socjalnego (zwłaszcza w śród młodzieży, w tym absolwentów szkół wyższych, oraz coraz liczniejszej warstwy emerytów).

R obotnicy wielkoprzemysłowi, tak ważni w latach 80. XX w. jako zbio­ rowy aktor chcianej zm iany politycznej, szybko znaleźli się na przegranej p o ­ zycji. N iektóre kategorie przegranych zaczęły postrzegać realną dem okrację nie jako „władzę ludzi, dla ludzi i przez ludzi” (a więc zgodnie z tradycją A braham a Lincolna), lecz jako raj dla politycznych elit - władzę elit, sprawo­ waną przez elity i głównie w ich interesie. D aw ny podział na „my” i „oni” stał się znów widoczny. O dnow ione i nowe czynniki zróżnicowania społecznego zaczęły przypom inać te, które w europejskiej myśli społecznej już od XIX w. traktow ano jako klasotwórcze. C hoć powszechnie było w iadom o, że w cza­ sie upaństw ow ionego socjalizmu za zniesienie istotnych różnic społecznych zapłacono zubożeniem całego społeczeństwa, to jednak hasło równości szans

(11)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 19

p o d wpływem nowych im pulsów znów miało potężną m oc m obilizującą ru ­ chy społeczne. W zm acniała je pam ięć o pozytywnie ocenianej ruchliwości społecznej połączonej z awansem w pierwszych latach ancien regime"u (W iatr 1996: 110). W końcow ym okresie przebudow y systemowej w opinii publicz­ nej doszło do głosu przekonanie, że awans zbiorowy został w yparty przez wykluczenia społeczne. Towarzyszy m u poczucie deprywacji.

U w olnienie się od obcej przem ocy i odrzucenie społecznych i politycz­ nych utopii m iało, w przekonaniu powszechnym , doprowadzić także do za­ spokojenia innych potrzeb, zwłaszcza m aterialnych. Jednak dopiero w n o ­ wych w arunkach ustrojowych zdano sobie sprawę z tego, jak wielkie są te potrzeby i jak tru d n o będzie je zaspokoić. W cześniej opozycja polityczna w ogniu walki z daw nym systemem autorytarnym zdobywała społeczne wsparcie głosząc hasła nawiązujące do kanonu centralnych wartości europej­ skiego hum anizm u. Po przejęciu władzy stała się jednak więźniem własnych haseł i wizji. G dy potrzeby większości są zdeterm inow ane przez napór eg­ zystencjalnych potrzeb, które trzeba zaspokoić hic et nunc, hasła, nawet te najszlachetniejsze, tracą swą m obilizującą moc. Teraz utopijne wizje muszą zastąpić racjonalny program działania, weryfikowany m .in. przez codzien­ ne zakupy i poczucie egzystencjalnej pewności m ilionów rodzin. A ta, aby spełniła rolę politycznego argum entu skłaniającego do uczestnictwa w działa­ niach zbiorowych, wymaga nie tylko czasu, ale i wyrzeczeń.

W okresie realnego socjalizmu oczekiwano od mas cierpliwości i ofiarno­ ści w im ię „szczęścia przyszłych generacji”. Teraz wyrzeczenia m a m otywować nadzieja na „pomyślny przebieg transform acji systemowej”. W realnej rze­ czywistości i długim okresie czasu ten typ argum entów nie przem awia już do w yobraźni większości. Teraz ważne stają się pytania o to, czy wszyscy ponoszą koszta przebudow y proporcjonalnie do swych możliwości i korzyści odnoszo­ nych z transform acji. Pytającym nie wystarcza już tylko form alna wolność. Jest tak, jak pisał R ichard Roty: chcą, aby społeczne nierówności nie h am o ­ wały ich szans.

Ten rodzaj oczekiwań może być spełniony wyłącznie przez politykę p ań ­ stwa zorientow aną na zniesienie (lub przynajm niej ograniczenie) przem ocy strukturalnej i, tym samym, pom nażanie kapitału ludzkiego. W ym aga ona inwestowania w człowieka, szczególnie w jego edukację, dostęp do k u ltu ­ ry symbolicznej oraz usług zdrowotnych. M iędzynarodow ym wskaźnikiem rozwoju kapitału ludzkiego jest H u m an Development Index (H D I), którego wartość dla poszczególnych krajów ogłasza każdego roku U nited N ations D evelopm ent Program w serii wydawniczej H um an Development Reports. W skaźnik kapitału ludzkiego inform uje z jednej strony o wielkości nakładów

(12)

na jednego mieszkańca (PKBper capita), a drugiej - o rzeczywistej efektywno­ ści tych nakładów. M iernikam i są: stopień skolaryzacji, um iejętność czytania i pisania, liczba lat kształcenia oraz ludzi ze średnim i wyższym wykształ­ ceniem w śród ogółu mieszkańców danego kraju, a także liczba nauczycieli i lekarzy przypadających na 10 tys. mieszkańców, liczebność dzieci w klasie szkolnej, przeciętna długość życia (Kowalik 2005: 306).

Czym jest w spom niany kapitał ludzki? Sum ą zasobów, jakim i dysponuje jednostka ludzka p o d wpływem ciągłego inwestowania w jej szeroko pojętą wiedzę i um iejętności, inwestowania opartego o racjonalnie zbudow ane p ro ­ gnozy, przynajm niej średnioterm inow e. Dlaczego prognozy? Ponieważ „in­ westycje te przynoszą korzyści dopiero po pew nym czasie, zwykle po 8 -1 0 latach. Z tego też pow odu pryw atne przedsiębiorstwa [...] rzadko są nim i za­ interesowane. G łów ny ciężar inwestycji w człowieka spaść m usi na barki p ań ­ stwa - rzadziej organizacji społecznych” (Kowalik 2005: 305). Ponadto ciężar tych inwestycji musi być rozłożony proporcjonalnie do potrzeb, zarówno na państw o, jak i społeczeństwo obywatelskie, instytucje pryw atne i organizacje pozarządowe (N G O ), a także jednostki. Inspirowanie i koordynacja działań prowadzących do pom nażania kapitału ludzkiego to dziś istota m odelu p o ­ lityki społecznej propagowanej przez U nię Europejską. N ie pozostawia w tej kwestii żadnych wątpliwości m .in. zrewidowana Europejska K arta Społeczna (zwłaszcza część I tej Karty, w w ydaniu polskim s. 5-10 ).

Poczucie niesprawiedliwości i doznanych krzywd skłania jednak nie tyl­ ko do racjonalnych żądań i działań zmierzających do przebudow y systemów społeczno-politycznych, a także ekonom icznych, lecz również tworzy klim at sprzyjający demagogii i populizm owi. W łasną biedę napraw dę widać dopiero w śród bogatych. Pod wpływem tego klim atu poszukiwanie w innych i chęć korekty odrzucanego ładu społecznego już, zaraz, natychm iast dom inuje w śród sfrustrow anych zbiorowości społecznych. N aw et tych złożonych z lu ­ dzi m łodych i dobrze wykształconych.

Dalekowzroczna polityka społeczna nie jest sem antycznym synonim em pom ocy społecznej. N ie m oże więc ograniczać się wyłącznie do osób chorych, niepełnospraw nych oraz w w ieku uniemożliwiającym nawet ograniczoną ak­ tywność zawodową. Przedm iotem współczesnej polityki społecznej są przede wszystkim osoby, które m ogą pracować, ale z pow odów niezawinionych przez siebie zostały pozbaw ione (na czas dłuższy lub krótszy) dostępu do edukacji i rynku pracy. Stan taki może - poza ubóstwem m aterialnym - generować także dezorganizację osobowości dotkniętych nim ludzi, zwłaszcza jeśli trw a długo. Zjawisko to, odkryte w latach 70. przez M artina Seligmana nazwano p o d jego wpływem fenom enem wyuczonej bezradności. W spółcześnie n a­

(13)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 21

zwa ta należy już nie tylko do zasobu leksykalnego psychologii społecznej, lecz także pozostałych nauk hum anistycznych. Jej pole sem antyczne uważane jest z reguły za efekt końcow y długotrwałego działania syndrom u czynników i sytuacji alienujących. W w yniku tego syndrom u jednostka traci zaufanie do własnych możliwości i staje się klientem sytuacji, a nie ich kreatorem . Przestaje być asertywna, ulega anom ii (zarówno w D urkheim ow skim , jak i M ertonow skim rozum ieniu tego zjawiska) i gubi poczucie związków przy­ czynowo-skutkowych pom iędzy własnymi zachowaniam i i ich konsekw en­ cjami. Jednostki naznaczone stygm atem wyuczonej bezradności zastępują wizję życia (nawet krótkoterm inową!) działaniam i doraźnym i, aż do pełnej utraty poczucia własnej podm iotow ości. W efekcie bezradność i całkowita zależność od innych - silniejszych! - staje się w ich życiu sam ospełniającą się przepowiednią. Skutecznym lekiem na wyuczoną bezradność może być tylko zbiór zabiegów socjotechnicznych oraz polityka społeczna przywracająca jed ­ nostce zdolność samorealizacji, samodzielnego rozwiązywania egzystencjal­ nych problem ów, w tym przez zwiększenie jej kapitału ludzkiego.

Jednostki przygniecione ciężarem przem ocy strukturalnej, wyuczonej bez­ radności i wykluczenia społecznego nie łączą z dem okracją żadnych nadziei. Przeciwnie - widzą w niej wyłącznie system usprawiedliwiający ich bezrad­ ność. Trwale wykluczonym, pozbaw ionym um iejętności racjonalnej analizy potrzebna jest nie dem okracja upodm iotow iająca jednostkę, partycypacyjna i deliberatywna, lecz jakaś form a autorytaryzm u. W skuteczność działań wła­ snych, jednostkowych, już nie wierzą. Swą siłę odnajdują nie w argumencie, lecz tłum ie ludzi bez twarzy. N ie pragną zostać stroną w społecznym dyskur­ sie, bo nie potrafią w nim uczestniczyć i nie wierzą w jego skuteczność. Im potrzebny jest dem agog w dosłownym , starogreckim , znaczeniu tego słowa. Przywódca, a może nawet Platoński dem iurg. Populistyczne slogany, progra­ m y i ruchy wyrastają na takim podłożu. Już w latach 60. D aniel Bell tak pisał 0 tym szczególnym fenomenie: „scena dla charyzmatycznego lidera, świeckie­ go mesjasza, jest już gotowa; obdarow ując każdego pozoram i koniecznej łaski 1 obietnicą spełnienia jego osobowości zastępuje on sobą dawne integrujące wierzenia” (Bell 1961).

Czy takie postawy stanowią same przez się zagrożenie dla demokracji? Tak, ale jednocześnie tylko nowoczesna demokracja potrafi działać zgodnie z zasadą

durante causa, durat effectus. Kto nie akceptuje niepożądanych, ale praw dopo­

(14)

W i e d z a w r o l i A t e n y G l a u k o p i s : s o w y , p t a k a m ą d r o ś c i , w i d z ą c e g o n a w e t p o c i e m k u

N a barkach współczesnego dem okratycznego państw a spoczywa odpow ie­ dzialność za wspieranie takiego systemu edukacji, który znosiłby skutki prze­ m ocy strukturalnej, a więc nie tylko uznawał równość za naczelną zasadę życia społecznego i działania instytucji państwowych, ale także stwarzał wszystkim możliwość rzeczywistego korzystania z tej równości. C h oć brzm i to wciąż utopijnie, form alna równość m usi się dziś przekładać na realną możliwość życiowego startu każdego, niezależnie od pozycji zajmowanej w strukturze społecznej przez rodzinę pochodzenia. Jednocześnie jednostki m uszą nabrać pewności, że inwestycja we własne wykształcenie, w tym w um iejętność per­ m anentnego uczenia się, to początek drogi prowadzącej nie tylko do zam oż­ ności, lecz również urzeczywistnienia własnej podm iotow ej niepow tarzalno­ ści. W pewnych przypadkach - w rodzonych zdolności - ta niepowtarzalność spełni się w elitach poznawczych lub /i kulturze symbolicznej. W innych - w społecznie sensownej um iejętności wymiany, organizowania działań zbio­ rowych i stawiania czoła - bez lęku - problem om nowym , nieznanym , lub jeszcze inaczej: odnajdyw ania radości życia w śród alternatywnych sposobów spełnienia swego człowieczeństwa, ograniczonego tylko, jak w spólnym m ia­ now nikiem , np. zasadami K arty Praw Podstawowych U nii Europejskiej.

Jednostkom i złożonym z nich w spólnotom potrzebne są na tej drodze drogowskazy i latarnie. Ale nie tak, jak pijakom , którzy - jak pow iada aneg­ dota przypisywana Stanisławowi O ssowskiem u - znajdują w nich jedynie podparcie. W spółczesnem u człowiekowi, aby nie był analfabetą nie wystar­ czy już tylko um ieć czytać i pisać. Jem u potrzebna jest um iejętność stałego uczenia się oraz światło wiedzy w niepew nym postm odernistycznym świecie (Toffler 2003). Z godnie z rozum nie pojętym i zasadami społecznego podzia­ łu pracy, poszukującem u wiedzy i um iejętności uczenia się pow inni pom óc uczeni.

Rola uczonych jako nosicieli światła m a w Polsce długą tradycję. Aby się 0 tym przekonać wystarczy zajrzeć do pism Floriana Znanieckiego, m .in. stu ­ dium Potrzeby socjologii w Polsce z 1928 r., eseju Uczeni polscy a życie polskie z 1936 r. czy tekstu Społeczna rola uczonego z 1940 r.

Z p u n k tu widzenia bezpośredniego wpływu n auk społecznych na stan ku ltu ry obywatelskiej zasadnicze znaczenie m a wolność poszukiwania prawdy 1 swoboda jej głoszenia. Poprzez te dwie wolności, nauki społeczne uwalniają życie społeczne i polityczne od gorsetu homo sovieticus, poszerzają wyobraźnię ludzką i upowszechniają kom petencje cywilizacyjne, bez których ani społe­

(15)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 23

czeństwo obywatelskie, ani partycypacyjno-deliberatywna dem okracja nie są możliwe.

D em okracja to w istocie ciągła debata. Zagrożeniem dla niej nie jest więc wielość stanowisk, lecz odwoływanie się stron uczestniczących w debacie - zwłaszcza, gdy brakuje im racjonalnych argum entów - do stanowisk ekstre­ m alnych, fundam entalistycznych blokujących możliwość zawarcia porozu­ m ienia (M ichnik 1997: 10).

P o s t s c r i p t u m

D okąd zmierza współczesna ewolucja naczelnych wartości i zasad dem okra­ cji? C oraz wyraźniej wspierają one kategorię dobra wspólnego, także jako podstawy polityki społecznej. U w olniona od pierw otnych konotacji religij­ nych, kategoria dobra wspólnego staje się, hic et nunc, no rm ą konstytucyjna systemów dem okratycznych, a zwłaszcza tych, które praktykow any dotych­ czas m odel przedstawicielski skutecznie uzupełniają o elem enty obywatelskie­ go bezpośredniego uczestnictwa i dyskursu.

Z godnie z art. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, „Rzeczpospolita jest dobrem w spólnym wszystkich obywateli”. Kryjąca się za tym przepisem wizja norm atyw na społeczeństwa obywatelskiego, zorganizowanego w suwe­ renne państw o, jest spójna tylko wtedy, jeśli generuje je zgoda (lub przy­ najm niej kłótliw a akceptacja) konstytucyjnej większości na panujący ustrój - społeczno-polityczny i gospodarczy. Z goda - bowiem „D obro w spólne to dobro całości, dobro, w którym odnajdują się wszyscy obywatele”, to stan, w którym wszystkie trzy, w yróżnione przez M onteskiusza, postacie władzy - legislatura, egzekutywa i judykatura - nie służą „partykularnym celom jednej, największej grupy, ale wspólnocie trwającej w czasie, wyrastającej z przeszłości i zdążającej ku nieznanej przyszłości” (Śpiewak 2001).

W spółczesny stan wiedzy przekonuje, że w dającej się przewidzieć przy­ szłości jedynym realistycznym sposobem uw olnienia się od biedy, opresji poli­ tycznych i niepokojów społecznych na dużą skalę jest scalenie w spójną całość dem okracji z wolnym rynkiem . Ale ten typ integracji nie jest możliwy d o p ó ­ ty, dopóki nie istnieją funkcjonalne i strukturalne związki między prawam i politycznym i, społecznymi, kulturalnym i a zasadami rządzącymi efektywną gospodarką. Brak tego typu powiązań czy nawet tylko ich istotne ogranicze­ nie prowadzi nieuchronnie do biegunowej polaryzacji bogactw i biedy oraz nowych radykalnych utopii. Bieg najnowszych dziejów, także europejskich, dowodzi, że zdesperowane swym położeniem masy wyborców m ogą w ym ie­ nić (czy nawet sprzedać!) własną wolność za bezpieczeństwo socjalne. W ol­

(16)

ność polityczna, gdy nie prowadzi do zaspokojenia potrzeb egzystencjalnych traci po prostu swą wartość pragmatyczną. Z atem dem okracja uw ikłana w sprzeczność pom iędzy form alną wolnością i realną możliwością popraw y sy­ tuacji ekonom icznej m ilionów wyborców urucham ia proces samozniszczenia. Paradoksalnie, jeśli polityczna wolność masy wyborców w sparta jest rzetelną wiedzą, m ogą oni stać się w tedy siłą wymuszającą rozwiązanie podstawowej sprzeczności kapitalizm u w fazie trzeciej rewolucji przemysłowej (pom iędzy efektywnością wolnego rynku a podstaw ow ym i wartościam i współczesnych w spólnot społecznych, klasycznego problem u każdego polis; Bell 1994: 290) i, tym samym, umożliwiającą zawarcie rozum nego kom prom isu podporząd­ kowanego zasadzie dobra wspólnego.

N auki społeczne m ogą wesprzeć ten proces, dostarczając ludziom wiedzy umożliwiającej im zrozum ienie ich własnej rzeczywistości - bez ograniczania pola obserwacji z pow odu stosunków władzy lub /i ideologicznych dogmatów. Aby wiedza rozszerzająca zakres wolności była możliwa, tworzące ją procesy poznawcze musi, jak to określił Zbigniew Brzeziński, cechować „realizm bez oportunizm u, odwaga bez fanatyzm u, w olność bez dowolności, patriotyzm bez m egalom anii” (M ichnik 2006: 23). Zapotrzebow anie na prom etejską funkcję nauki jest dziś zdecydowanie większe niż kiedykolwiek wcześniej. Jest tak, ponieważ klasyczne podziały społeczne nie zanikły, lecz zostały uzupeł­ nione o nowe, związane ścisłe ze współczesnymi przem ianam i cywilizacyjny­ mi. Pod wpływem i tych dawnych, i nowych podziałów powstaje dziesiątki idei oraz pytań. Trzeba na nie znaleźć sensowne odpowiedzi, jeśli ludzkość chce „osiągnąć dynam iczną stabilność nowoczesnej dem okracji” (Wallerstein 1991), poniew aż ich w spólnym m ianow nikiem „jest to, że pojawiają się one w sytuacjach społecznego przesilenia, wówczas gdy rozwój społeczny i związa­ ne z nim zm iany organizacji społecznej, w tym przede wszystkim organizacji władzy, stwarzają zagrożenie dla społecznej suwerenności i podm iotow ości” (Skąpska 2005: 286).

Z dotychczasowych analiz nauk społecznych, politycznych i prawnych wy­ nika, że gwarantem dynam icznej równowagi współczesnej dem okracji może być tylko społeczeństwo obywatelskie, znajdujące się we wszystkich fazach swego rozwoju w ciągłej opozycji do „władzy despotycznej, władzy autorytar­ nej i opiekuńczej z boskiego nadania, władzy kapitału czy władzy kom plek­ sowego i wszechogarniającego, zbiurokratyzowanego systemu, kierującego się przesłankam i technokratycznej sprawności i efektywności” (Skąpska 2005: 286). Jednocześnie, spośród wszystkich dotychczas znanych, tylko ten typ społeczeństwa daje jednostce nie tylko prawo być wolnym i równym , ale i znosi przyczyny przem ocy strukturalnej, blokującej możliwość rzeczywiste­

(17)

D e m o k ra c ja i in d y w id u a ln a w ola 25

go skorzystania z tego prawa. U podm iotow iając jednostkę, stym uluje rozwój jej kapitału ludzkiego, czyni suw erenną w suwerennych w spólnotach, uczy techniki działań w ramach tych w spólnot, z ich własnej woli zorganizowa­ nych w państwo.

Abstract

Democracy and the Individual W ill

C onsiderations presented in this essay take for granted that:

a) H u m a n nature an d dem ocracy are an accum ulated effect o f h u m an action, although these ac­ tions are never free from some structural conditions inherited from the past. But it is the people w ho m odify o r reinforce these condition. Hence, homo creator a n d homo sociologicus m ake their societies: civil, political, stats and the public.

b) The grow ing sovereignty o f individuals is one o f the m ost im p o rtan t advancem ent o f h u m an ­ kind. Sovereignty enables people to m ake choice, according to th eir o w n am bitions , possibilities an d sensitivities, an d enables th em - as Vargas M ario Llosa asserts - run away fro m the gulag o f religion, race, region a n d nation.

c) H u m a n nature an d dem ocracy are congruent. I f h u m an nature is free, and-oriented a n d cal­ culating /rational/, therefore - as Jean Baechler rightly stresses - only democratic order is able, by its rules, devices an d procedures to overcame consequence o f hum an freedom, sociability and conflictuality.

d) Participation, direct o r thro u g h freely chosen representatives, o f free an d equal citizens in the polity, acceptance o f the rules o f the game an d tru st in the social contracts are the crucial factors for democracy.

Therefore, according to the a u th o r p o in t o f view, it has to be rem em ber th at dem ocracy is neither black, nor white nor red. As a m atter o f fact, it is the only political order w hich has, by the very nature o f free an d fair election, a built-in m echanism o f self-correction, and, u n d e r the pressure o f persistent o r m o u n tin g cleavages (ethnic, religious an d socio-econom ic especially), if m ajor­ ity o f voters wishes so, even self-destruction. But, a t the same tim e, only dem ocracy posses the ability to question itself an d correct its ow n mistakes w ith o u t resort to naked force.

Literatura

The Civil Culture Revisited, red. G. A. Almond, S. Verba, Little Brown, Boston-Toronto 1980.

Baechler J., Democracy: A n Analytical Survey, U N E S C O Publishing, Paris 1995. Bell D . The E n d o f Ideology. On the Exhaustion o f Political Ideas in the Fifties, Collier

Books, N ew York 1961.

Bell D ., Kulturowe sprzeczności kapitalizmu, P W N , Warszawa 1978. D ahl R., Demokracja i je j krytycy, Z nak, Kraków 1995.

Europejska Karta Społeczna, D irectorate General o f H um an Rights, C ouncil o f Europe,

Strasbourg 2005.

K ennedy M ., Transformations o f Normative Foundation a n d Empirical Sociology: Class,

Stratification, a n d Democracy, [w:] Escape from Socialism. The Polish Route, red.

W. D . Connor, P. Płoszajski, IFiS PAN, Warszawa 1992, s. 2 8 3 -3 1 2 .

Kowalik T., System gospodarczy, [w:] Encyklopedia socjologii. Suplement, O ficyna N au ­ kowa, Warszawa 2005, s. 306.

Kubiak H ., Social Science a n d the Challenge o f Transformation: The Polish Case, C ouncil o f Europe, AS Science, N o. 7, Strasbourg, 1994.

(18)

Kubiak H ., Democracy a n d the Individual Will, [w:] Democracy: its Principles and

Achievement, red. Ch. Bassiouni, Inter-Parliam entary U nion, Geneva 1998,

s. 5 7 -6 5 .

Kubiak H ., Kontekst historyczny a wyjaśnienie socjologiczny, [w:] Polska i Polacy w X IX —

—X X wieku, red. K. Ślusarek, Towarzystwo Wydawnicze „H istoria Iagiellonica”,

Kraków 2002, s. 2 5 5 -2 7 2 .

Kubiak H ., Przyczynek do sporu o pole semantyczne nazw ‘równość’ i ‘równouprawnienie’, [w:] Studia z zakresu prawa pracy i polityki społecznej, red. L. M itrus, W ydawnic­ two Uniw ersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 2 8 5 -2 9 4 .

Kubiak H ., Political Parties a n d Democracy: The Polish Case, [w:] Political Parties a n d De­

mocracy, red. K. Lawson, t. 2: Europe, Praeger, Santa B arbara-D enver-O xford

2010, s. 161-184.

Kubiak H ., Janusowe oblicze populizm u, „Krakowskie Studia M iędzynarodow e” 2011, n r 4 , s. 3 3 -6 2 .

Lipset S. M ., Rokkan S., Party Systems a n d Voter Alignments: Cross-National Perspective, The Free Press, N ew York 1967.

Llosa Vargas M ., Run Away fro m the Captivity o f Race, Nation, Fanaticism, „Gazeta W yborcza”, 2 8 -2 9 grudnia 1996.

M ichnik A., Lekcja odebrana od Zbigniewa Brzezińskiego, „Gazeta Wyborcza”, 19 maja 2006. M ichnik A., Szare jest piękne, „Gazeta Wyborcza”, 4 - 5 stycznia 1997.

Roksan S., Citizens. Elections, Parties, Universitets Forlaget, Oslo 1970. Sartori G ., Teoria demokracji, P W N , Warszawa 1987, s. 5 8 2 -5 8 4 .

Skąpska G ., Społeczeństwo obywatelskie, [w:] Encyklopedia socjologii. Suplement, Oficyna W ydawnicza, Warszawa 2005, s. 2 8 5 -2 8 9 .

Sztom pka P., The Theory o f Social Becoming: A n Outline o f the Conception, „The Socio­ logical Bulletin” 1996, N o. 4, s. 2 6 9 -2 7 9 .

Sztom pka P., Civilizational Incompetence: The Trap o f Post-Communist Societies, „Zeitschrift fur Sociologie” 1993, Vol. 22, N o. 2, s. 8 5 -9 9 .

Śpiewak P., Dobro wspólne to publiczna aktywność, www, areopag.pl/areopag. php?rok=2001& nr=09.

T ischner J., Etyka solidarności i ‘Homo sovieticus’, Znak, Kraków 1992. Toffler A., Z m iana władzy, Zysk i S-ka, Poznań 2003, , s. 9 5 -1 0 6 , 107-126.

W allerstein I., U nthinking Social Science. The Lim its o f Nineteenth-Century Paradigms, Polity Press C am bridge 1991.

W iatr J., Political Sociology an d Democratic Transformation in Poland, Scholar, Warsza­ w a 1996.

Zyuganov G ., Waiting fo r Miracles in Russia, „International H erald T ribune”, 7 - 8 D e­ cem ber 1996, s. 1.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego "Cyfryzacja Sali kinowej Kina "Mewa" w Budzyniu. Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego

Oświadczam, że projekt przebudowy drogi powiatowej w miejscowości Aleksandrów gmina Jakubów został sporządzony zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz

cyjnej. Informacji można uzyskać dużo. Do udzielania tych informacji utworzony je st specjalny dział tzw. pierwszy kontakt, w którym pracują dwie osoby, które tylko i

Jeśli jednak zablokowanie aplikacji ogranicza sprawdzanie poczty elektronicznej, korzystanie z kalendarza, kontaktów lub dostęp do WiFi oraz VPN, być może warto zastanowić się,

Do najczęstszych zaliczono zaburzenia zachowania (44%), zaburzenia lękowe (42%) i tiki (26%) [...] u osób z zespołem Aspergera rozpoznaje się aż 80% innych,

– w świetle zatem prawdy formalnej w przypadku wydania wyroku zaocznego, zgodność z prawdziwym stanem rzeczy oznacza zgodność z materiałem znajdującym się w aktach sprawy,

Zasadniczo powiela ona rozwiązania wcześniejszej ustawy z 1 r., ale uwzględnia także rozwiązania ustawodawstwa krajowego (w tym jeden z typów pozwoleń wodnoprawnych,

W konsekwencji człowiek nie może (i nie powinien próbować) uwolnić się od swojej fizyczno- ści. Jest przede wszystkim bytem somatycznym, który zaspokoić musi konkret- ne