R ec en zje 173
n iego Drapelli, H en ryk M arynarz w P olsce 1783—1959; P rzem ysław a Sm olarka, K ilk a u w ag o sta tk a ch X V I w ieku .
P o lsk a bibliografia n a u k o zn a w stw a i ruchu naukow ego za 1963 r., „stanow i p ierw szy, niejako próbny tom planow anej corocznej edycji bibliograficzn ej” {W stęp, s. X ). Zam ierzenie to jest w pełni słuszne, n ależy w ięc oczek iw ać' w yd a n ia następnych, bardziej dokładnie opracow anych tomów.
J e r z y R ó ziew icz
„Studia i M ateriały z D ziejów N auki P olsk iej”, seria C: „H istoria N auk M a tem atycznych, Fizyko-C hem icznych i G eologiczno-G eograficznych”, z. 11. P ań stw o w e W ydawnictw o Naukow e, W arszawa 1965, ss. 68.
Z eszyt zaw iera trzy prace astronom iczne: rozpraw ę habilitacyjną J. D o- brzyckiego pośw ięconą teorii, precesji w daw niejszej a stro n o m ii1, artykuł J. W e sołow sk iego o pow staniu De revolu tion ibu s i artykuł S. N akayam y dotyczący
recepcji system u heliocentrycznego w Japonii.
Rozprawa Dobrzyckiego obejm uje historię p recesji od m odeli h ellenistyczn ych aż do skom plikow anych schem atów , jakie w prow adzono w X V I w. N ie jest to n atu raln ie pierw sze opracowanie tego tem atu. A le w ujęciu D obrzyckiego w y stęp u ją now e punkty widzenia; sam a m yśl przewodnia odbiega od dotychczaso w ych opracowań. Rozprawa kładzie bowiem n acisk na teorie trepidacji. W praw d zie nauka odrzuciła w końcu te teorie, b yły jednak przez szereg w iek ów przed m iotem w ysiłk ów naukowych. Nadto astronom ia polska jest w teorii trepidacji
szczególnie zainteresow ana, trepidacja w eszła bow iem do dzieła K opernika. Jej rola w tym dziele, forma, jaką jej K opernik nadał, przesłanki do jej odrzucenia przez astronom ię, w szystko to staje się jaśniejsze na tle ogólnego rozw oju teorii trepidacji. T oteż ostatni rozdział rozprawy p ośw ięcony jest teorii precesji w De revolu tion ibu s.
H istoria precesji zaczyna się od odkrycia H ipparcha <około 130 przed n.e.), że p unkt w iosenn y przesuw a się w zględem gw iazd stałych . P rzesu w anie się tego p un ktu (a tym sam ym początku w iosny) zachodzi powoli; w y n o si jeden stopień n a 72 lata. Tłum aczym y je dziś ruchem osi ziem skiej, jej „precesją”, przyjm u jąc, że oś Ziem i zatacza stożek z podaną w yżej prędkością. Pogląd ten n ie jest hipotezą ad hoc, w ynika bow iem z m echaniki N ew tona. N atom iast m echanika daw niejsza n ie daw ała tu żadnych w skazów ek, poza jedną: obserw ow ane przesu n ięc ie powinno, jak każdy ruch na niebie, sprow adzać się do ruchu kołow ego. P ostu lat ten m ógł być spełniony w różny sposób. I różne b yły też próby teoretycz ne dawnych astronomów. P tolem eusz tłum aczył ruch punktu w iosenn ego jed no stajn ym obrotem gw iazd w okół biegunów ek lip tyki, jak potem m aw iano — „obro tem ósm ej sfery”. A le jest też w literaturze greckiej ślad innej koncepcji.
Gdy Ptolem eusz zakładał, że ruch precesyjny zachodzi zaw sze w tym sam ym kierunku, to druga koncepcja przyjm owała okresową zm ianę kierunku. Zgodę z w y n ikam i obserwacji m ożną było uzyskać biorąc odpow iednio długi okres zm iany. M yśl ta przedostała się do Indii, a stamtąd do Arabii; U czony arabski T habit ibn Qurra — działający w IX w . w Bagdadzie — rozw inął ją, uw zględniając przy tym n ow e dane obserwacyjne, i obm yślił m odel geom etryczny dostosow any do teorii sfer niebieskich, który zapew niał ruch okresow y punktu w iosennego. B y ł to po czątek teorii „trepidacji”. P ew n e pojęcie o m odelu Thabita otrzymam y, jeżeli w y
1 Por. w nrze 1—2/1965 „K wartalnika” inform ację o przew odzie h ab ilitacyj nym doc. J. Dobrzyckiego.
174 R e c e n zje
obrazimy sobie okrąg i punkt obiegający ten okrąg; n iech punkt ten unosi płasz czyznę ekliptyki tak, że jej przecięcie z rów nikiem zm ienia się okresowo. To prze cięcie wyznacza w łaśn ie punkt w iosenny. Tym sposobem Thabit otrzym ał oscylacje punktu w iosennego.
W sw ej rozpraw ie Dobrzycki dał szczegółow e p rzedstaw ienie teorii Thabita, przytaczając (w e w łasn ym tłum aczeniu) odnośne części jego traktatu i prostując rozpow szechnione w literaturze b łęd y interpretacyjne. W ykonał też pew ne obli czenia i porównał je z tablicą Thabita. D alszy rezultat to w yjaśnienie niektórych term inów Thabita.
O m ów iw szy renesans teorii Thabita w m auretańskiej H iszpanii oraz recepcję arabskich i greckich dzid: astronom icznych przez łacińską Europę, Dobrzycki za trzym ał się szczegółow o nad teorią trepidacyjną Wernera. Teoria ta pozostała do tychczas w cieniu w ielkiego dzieła Kopernika. I z punktu w id zen ia dalszego roz w oju nauki zupełnie słusznie. A le rozprawa D obrzyckiego rzuciła na nią bardzo interesujące św iatło. U kazuje nam bowiem teorię W ernera jako ukoronowanie długiego ciągu w y siłk ó w badaw czych zw iązanych z teorią trepidacji. W ernerowi udało się w końcu w ramach astronom ii geocentrycznej opracować schem at trepi- dacyjny w oln y od sprzeczności.
O statnia część rozprawy dotyczy teorii precesji w dziele K opernika. N ie w chodząc bliżej w treść tej części, w spom nim y tylko, że D obrzycki dał tu szcze gólnie piękny przykład analizy uw arunkow ań historycznych — pow iązał K operni kow ską teorię „trzeciego ruchu” z ów czesną m echaniką ruchu kołowego. Mecha nika ta w ym agała, by ciało n ieb iesk ie po orbicie kołow ej poruszało się tak, jak gdyby było sztyw no związane ż ciałem centralnym ; oś Ziem i m usiałaby w ięc w obiegu rocznym Ziem i zm ieniać swój kierunek w obec sfery gw iazd. Żeby k ie runek ten pozostał stały, jak tego w ym aga dośw iadczenie (jeżeli pom inąć pow ol ną precesję), K opernik m usiał przyjąć ruch osi „przeciwny porządkowi zodiaku”. K rytykow ano to potem , nie rozum iejąc już układu pojęć przyjętych w dawniej szej m echanice, którym w tym w ypadku p osługiw ał się Kopernik.
Ta um iejętność rozpatrywania m yśli naukowej w kontek ście historycznym jest charakterystyczna dla całej rozprawy Dobrzyckiego. R ozw ikłanie zaw iłych dróg, po których kroczyła astronomia, nim otrzymano w łaściw y obraz precesji, jest zagad nieniem o w ielkiej wadze historycznej. Dobrzycki dał w n ik liw ą analizę rozwoju njyśli astronom icznej w tej dziedzinie; nie ograniczył się przy tym do Wątków bliższych dzisiejszym poglądom, lecz uw zględnił rów nież w ysiłk i badawcze, które zm ierzały do rozw iązania k w estii na całkiem innej drodze.
Przejdźm y teraz do (tłum aczonego przez J. Dobrzyckiego) artykułu Shigeru N akayam y z Tokio o recepcji system u K opernika w Japonii. Tem at nadzwyczaj ciekawy. Pom yślm y na przykład o zaciętej w alce, jaka toczyła się w Europie o uznanie tego system u, o doniosłych konsekw encjach św iatopoglądow ych. W praw dzie w alka n ie rozgorzała od razu po ukazaniu się dzieła Kopernika; początkowo m ożna było uważać, zgodnie z sugestią Osiandra, że nauką K opernika jest tylko hipotezą obm yśloną raczej dla uproszczenia obliczeń astronom icznych i w tym sensie użyteczną, lecz niekoniecznie prawdziwą. G dy jednak odkrycia G alileusza w ykazały, że nie chodzi tylko o spraw ę uproszczenia obliczeń, spór przyjął for my dramatyczne. W arto Więc porównać z tym recepcję system u heliocentrycznego w Japonii.
D ziw nym zbiegiem okoliczności w p ływ m yśli europejskiej dotarł do Japonii w łaśnie w roku ukazania się w ielkiego dzieła Kopernika. W ówczas bowiem , w 1543 r., misjonarze jezuiccy rozpoczęli tam działalność. Lecz m iała ona inny cha rakter niż ta, którą potem jezuici, np. M. R icci i A. Schall, rozw ijali w Chinach, gdyż m isjonarze w Japonii zajm owali się praw ie w yłącznie ew angelizacją. Ich dzia łalność, trw ająca zresztą niedługo, nie w niosła w iele do astronom ii japońskiej.
R ec e n zje 175
Toteż w iadom ości o system ie K opernika zjaw iły się w Japonii dopiero w ostatnim ćw ierćwieczu- XTVTII w . W N agasaki istn iała w ów czas holenderska placów ka handlo wa. To um ożliw iło Japończykom poznanie języka holenderskiego i dokonyw anie tłu maczeń. Tłumaczono w łaśn ie dzieła o treści astronomicznej; początkowo pomijano n iem al zupełnie części dotyczące heliocentryzm u, a tłum aczenia b yły dostępne tylko w rękopisach, ale około 1800
r.
ukazały się w druku traktaty zaw ierające w ykład astronom ii K opernikowskiej.Jest znam ienne, że znajom ość kosm ologii A rystotelesa w Japonii b yła n iew iele starsza; rozpow szechniła się dopiero w p ołow ie X V III w. Jakaż różnica w porów naniu z historią nauki w Europie! I w łaśn ie kosm ologia A rystotelesa w zb ud ziła gw ałtow n y sprzeciw. Opozycja w yszła ze strony buddystów. Bronili oni system u , w którym środkiem św iata była góra Sumeru; dokoła tej góry m iały krążyć Słońce, K siężyc i gw iazdy. Ta p rym ityw na koncepcja, związania z tezą o płaskości Ziem i, n ie m iała w praw dzie nigdy charakteru kanonicznego, ale znajdow ała za gorzałych zw olenników jeszcze w X IX w . K onfucjanie natom iast p rzyjęli astro nom ię europejską i system K opernika ze stosunkow o niew ielkim ociąganiem .
Z artykułu N akayam y zdaje się w ynikać, że teza o ruchu Ziem i n ie zrobiła na uczonych japońskich tak w strząsającego w rażenia, jak to było w Europie. Problem , przed którym stali, m ieścił się bodaj dla nich w całkiem innej p łaszczy źnie niż dla uczonych europejskich: dotyczył stosunku do nauki zachodniej; przy jąć naukę europejską, czy odgrodzić się od niej — oto było pytanie. P rak ty- cystyczn e n astaw ienie ułatw iało im decyzję. K onfucjanin Suga Sazan (1748— 1828) p isał np.: „Jedyną korzyścią płynącą z astronom ii jest w yznaczanie dokładnego czasu; in n e zagadnienia są bezcelow ą i nudną spekulacją”.
A rtykuł N akayam y zaw iera też część polem iczną. G łów nym źródłem w iado m ości o przyjęciu nauki K opernika w Japonii b yły dotychczas dw ie prace B ole sław a Szczęśniaka,- ogłoszone w „Journal of the R oyal A siatic S ociety” w la tach 1944 i 1945. N akayam a prostuje pew ne pom yłki Szczęśniaka (a tak że Josepha NeedhamaJ i polem izuje z nim w spraw ie roli m isjonarzy jezuickich w Japonii.
Krótki, a le bardzo treściw y jest artykuł J. W esołow skiego z M oskw y o ko lejności, w jakiej pow stały poszczególne części D e revo lu tio n ib u s Kopernika. Te m at nasunął się autorowi podczas przekładania na język rosyjski dzieła K oper nika (tłum aczenie to w yszło w 1964 r . 2). Istotną rolę w rozw ażaniach W esołow skie go odegrały badania L. A. Birkenm ajera; oparł się nadto na m onachijskim facsim ile rękopisu De revolu tion ibu s. W ynik analizy jest następujący.
Kopernik rozpoczął sw oje dzieło w 1515 lub 1516 r. Przem aw ia za tym cały szereg argum entów. W prawdzie słow a Kopernika, że dzieło jęgo przeleżało w ukryciu „czw arte d ziesięciolecie”, sugerują w cześniejszą datę, ale interpretacja W esołow skiego, że chodzi n ie o pełn e czw arte dziesięciolecie, lecz o jego począ tek, jest dość naturalna i usuw a niezgodność. N ajw cześniejszą częścią D e re v o lii- tion ibu s jest katalog gwiazd i księga pierwsza. N astępnie, do 1532 r., p ow stały głów n e partie dzieła, księga trzecia, czwarta, p raw ie cała k sięga piąta i początek szóstej. Rozdziały dotyczące ruchu dobowego Ziem i zaw arte w księd ze drugiej i resztę dzieła K opernik napisał dopiero po przybyciu R etyka (1538 r.).
M amy w ięc dość dokładny obraz chronologicznego porządku, w jakim p ow stały , poszczególne części De revolu tion ibu s.
O m ówiony zeszyt „Studiów i M ateriałów [...]” zaciekaw i zapew ne n ie tylk o tych, którzy zajm ują się zawodowo astronom ią lub jej historią, ale w szystk ich
m iłośników historii nauki. ,
A rm in T esk e
2 Por. notatkę bibliograficzną o tym tłum aczeniu w nrze 1—2/1965 „K w artal nika”, s. 180.