• Nie Znaleziono Wyników

Ewangelia, polityka i karnawał : o "Kontynuacji Biblii Targowickiej" Józefa Kossakowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ewangelia, polityka i karnawał : o "Kontynuacji Biblii Targowickiej" Józefa Kossakowskiego"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Marcin Kuźma

Ewangelia, polityka i karnawał : o

"Kontynuacji Biblii Targowickiej"

Józefa Kossakowskiego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 13, 249-271

2007

(2)

7t#P 1S

Sena XIII 2007

Marcin Kuźma

Ewangelia, polityka i karnawał.

O Kontynuacji Biblii Targowickiej Józefa

Kossakowskiego

Ty^ontynuacja Biblii Targowickicj je st ostatnim utw orem politycznym biskupa inf-

X X . lanckiego, o jak im w spom inają bibliografie. Powstała ona najpraw dopodobniej w trakcie świąt B ożego N arodzen ia roku 1792 lub na sam ym początku roku 1793. W liście do Ignacego Potockiego z 25 grudnia 1792 roku Ja n D em bow ski pisze, iż Kossakow ski „pisze odpow iedź na Biblię Targowicką”, utw ór miał pierw otnie nosić ty­ tuł Dziesięć plag egipskich'. Później jed n ak został zmieniony, najpraw dopodobniej, żeby w sposób bardziej w idoczny nawiązać do inspirującego biskupa pam fletu N iem cew i­ cza. O tym, że Kossakow ski czytał Biblię Targowicką, świadczy również w cześniejszy (z 22 grudnia) list D em bow skiego do Ignacego Potockiego. Autor w spom ina w nim, że Kossakow ski przyjął utwór „ze śm iechem , a nawet uznaniem ”2. O w o uznanie nie przeszkodziło m u doprow adzić do nałożenia kary 300 zl na każdego, u kogo znale­ ziono by egzem plarz utworu N iem cew icza3.

Od zjazdu grodzieńskiego do sejmu grodzieńskiego

Po zakończeniu obrad zjednoczeniow ych konfederacji targowickiej w Brześciu J ó ­ z e f Kossakow ski wyjechał do Warszawy. Został tam wezwany przez króla i prymasa, aby prow adzić rozm ow y dotyczące przeniesienia obrad do Warszawy. Biskup inflancki

1 Tajna korespondencja z Warszaify 1792-1794 do Ignacego Potockiego, oprać. M . R ym szyna, A. Z ah orski, W arszawa 1961 (Studia i M ateriały z D ziejów Polski w O kresie O św iecenia), s. 119.

2 Ibidem, s. 117.

(3)

250 M arcin K uźm a

przekazał jed n ak stanow isko konfederacji (a w istocie carycy), że m iejscem je j obrad po zjednoczeniu będzie nadal G rodno. Po trwających tydzień rozm ow ach w stolicy wyjechał do G rodna4. O prócz rozm ów dotyczących m iejsca obrad, Kossakow ski sta­ rał się także przekonać prym asa do przystąpienia do konfederacji, jaki je d n ak efekt osiągnął, trudno pow iedzieć. Ja k wynika z cytowanej ju ż korespondencji do Ignacego Potockiego, ksiądz biskup m usiał źle znosić ciągle wyjazdy, rozm ow y i obrady, gdyż, opuszczając Warszawę, wyglądał „bardzo nędznie i uskarża się na nieregularne zdro­ w ie”'’. Praw dopodobnie w łaśnie z pow odu złego stanu zdrow ia podróż zajęła m u dwa tygodnie — do G rodna bow iem przyjechał 23 października 1792 roku6.

O brady rozpoczęły się 29 października w now ym zam ku królew skim w G rodnie; czuwał nad nim i, podobnie zresztą ja k nad obradam i brzeskim i, Biihler7, i podobnie ja k w B rześciu były one zamknięte dla publiczności. Pierw otnie głów nym ich tem atem m iały być projekty ustrojow e autorstw a Szczęsnego Potockiego8. Jed n ak nieprzychylne icli przyjęcie przez Katarzynę II spraw iło, że konfederacja m usiała zająć się tw orzeniem założeń dla przyszłej konstytucji od podstaw.

Ja k wydają się świadczyć przekazy z epoki, głów nym kierunkiem działań Jó ze fa K ossakow skiego było podów czas zapew nienie sobie i swojej rodzinie m ożliw ie naj­ w iększego m ajątku i najw iększych w pływ ów 1'1. Służyć tem u miały; planow ane ju ż w li­ stopadzie 1792 roku przejęcie opieki nad nieletnim dziedzicem fortuny Radziwiłłów, D o m i n i k i e m i prześladow anie swoicli w ierzy cieli". Ja k je d n ak się w ydaje, działa­ nia te nie były spow odow ane tylko pragnieniem zdobycia pozycji dla sam ej pozycji, ale m iały też swoje drugie dno — chodziło o zerw anie unii i rozłączenie K orony z Litwą. W skazuje na to przesłane Ignacem u Potockiem u 24 listopada 1792 roku d o ­ niesienie, w którym przytoczone zostały fragm enty m ow y K ossak ow skiego12, św iad­ czące zdaniem autora jedn ozn aczn ie o zam iarach zerwania unii. Podobne sugestie, choć w yrażone w form ie bardziej zaw oalow anej, znajdziem y rów nież u N iem cew icza w Biblii Targowickiej:

I rzekł Kossakow ski; zostaw iam ci zupełnie K oronę; ty mi rządy Litwy zostaw isz; bacz, a oto i w złycli rzeczach trzeba m ieć system a. R ozerw a­

4 Tajna korespondencja z llarszairy ..., op. cit., s. 68-72. ’ Ibidem, s. 75.

W. Sm oleń ski, Konfederacja Tirgotricka, op. cit., s. 317.

Ibidem, s. 320-321.' "

s Szczegóły projektu Szczęsn ego przedstaw ił Władysław^ Sm oleń ski (ibidem, s. 313).

" Szym o n K ossakow ski w listopadzie 1792 r. w yjechał do Petersburga z delegacją, która m iała złożyć Katarzynie podziękow anie za uratow anie w olności R zeczypospolitej.

łajn a korespondencja z llarszaw y ..., op. cit., s. 91.

" Ibidem, s. 93. 2 Ibidem, s. 99-100.

(4)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji B iblii Targowickiej Jó z e fa K ossakow skiego 251

łem ju ż wszystkie związki, które Koronę z Litwą łączyć mogły, a to, bym z osobna tym łatwiej prow incją tę opanow ać m ó g ł13.

Przekonanie to znajduje potwierdzenie również w dalszej działalności księdza biskupa — należy przypomnieć, iż podczas sejm u grodzieńskiego w rozmowie z ambasadorem Sieversem Kossakowski podrzuca pomysł, aby Litwę w całości poddać Rosji, co oznacza, że traktował Wielkie Księstwo jako organizm ju ż oddzielony od Korony14. Kossakowskie­ m u udało się również doprowadzić do przejęcia dochodów z dóbr królewskich na Litwie, i rozpoczął kampanię, mającą na celu rozbicie Kom isji Edukacji N arodow ej na część ko­ ronną i litewską11, której sam został prezesem. Jednocześnie też starał się doprowadzić do wprowadzenia cenzury prewencyjnej pism zagranicznych, zgodnie z projektem Igna­ cego Siwickiego, jedn ak na skutek sprzeciwu Szczęsnego wniosek nie został przyjęty1''.

Wobec ciągłego braku faktycznego poparcia w śród szlachty konfederacja podjęła działania, które m iały jej zjednać sympatię. W tym celu zaczęła dom agać się od Ka- chow skiego poham ow ania m asowych nadużyć ze strony w ojsk rosyjskich, ja k również w ynagrodzenia obywateli, którzy ponieśli straty na skutek rekwizycji. Kachowski zgo­ dził się uregulow ać te sprawy w porozum ieniu z kom isją powołaną przez konfederację, jed n o cześn iejed n ak w ypom niał je j, iż pow odem takiego postępow aniajest nieudolność w zapewnianiu przez nią zaopatrzenia w ojskom stacjonującym w R zeczypospolitej17.

Konfederacja zajęła się też przyw róceniem działania sądownictwa, zawieszonego je j uniwersałem . Jed n ak ostateczne decyzje wciąż pozostaw ały w rękach sądów kon- federackich. M iało to zapew nić targow iczanom całkowitą sw obodę działania i m ożli­ w ość prześladow ania przeciwników.

W grudniu 1792 roku konfederacja postanow iła w yem itow ać specjalne talary ok o­ licznościow e, aby upam iętnić sw oje zwycięstwo. N a num izm acie nie było w izerunku króla, ja k w przypadku innych m onet o tej w artości; na awersie w otoku znajdował się napis po łacinie:

W dzięczność w spółobyw ateli przykładem dla potom ności, zaś w środku monety, w otoku z liści dębu:

O byw atelom , których m iłość kraju pow odow ała, że starali się bronić w ol­ ności polskiej, zniszczonej przez spisek z dnia 3 maja 1791 — R zeczpo­ spolita powstająca.

13 J. U . Niem cew icz, Fragment Biblii Targoirickicj. Kdęgi Szczęsuowe, wyd. Z. Kostkiewicz, Kraków 1895, s. 12. 14 Z o b . J. J . Siev ers,Ja k doprowadziłem do drugiego rozbioru Polski, oprać. B. G roch olsk a, 1! U gniew ski, W arszawa 1992.

^ Tajna korespondencja z W a rsz a w y ., op. cit., s. 102-105.

1(1 W Sm oleński, Konfederacja Tngowicka, op. cit., s. 345. 17 Ibidem, s. 347-349.'

(5)

252 M arcin K uźm a

N a rewersie natom iast w? otoku znajdow ała się inform acja o kursie monety, a na środku napis:

Postanow ieniem Rzeczypospolitej skonfederow anej w dniu 5 grudnia 1792 za panowania Stanisława Augusta.

Talary te, wydane w G rodnie z m ateriału na talary koronne, m iały w zamyśle twór­ ców stać się przeciwwagą dla zakazanych orderów I'Irtuti Militari.

K olejnym upokorzeniem Stanisława Augusta było oddzielne obchodzenie przypa­ dających w tym sam ym dniu rocznicy koronacji i im ienin carycy. U roczystości z okazji koronacji były nadzwyczaj skrom ne, natom iast im ieniny carowej ob chodzono z nad­ zwyczajną p o m p ą 18.

Wraz z początkiem roku 1793 Jó z e f Kossakowski popadł w konflikt ze starostą piń­ skim w związku z bliżej nieznaną sprawą, nazwaną przez Jana D em bow skiego „pro­ cesem kleczkowskirn”. Starosta groził biskupowi interwencją w sam ym Petersburgu, konflikt jedn ak został załagodzony przez Szczęsnego Potockiego19. Praw dopodobnie mediacja ta była motywowana zawansowanymi planami m ałżeńskim i jego córki Ludw i­ ki z m łodym Jó zefem D om inikiem , bratankiem biskupa. M ałżeństw o to zostało zawarte 11 lutego 1793 roku i pobłogosławione przez biskupa wileńskiego Ignacego M assalskie­ go. Panna młoda wniosła w wianie 1,2 m in złotych20. W tym sam ym czasie biskup inflan­ cki dążył też do zbliżenia z królem i prym asem , aby w ciągnąć ich do prac targowickich21. Było to zapewne działanie, które miało na celu zwiększenie sympatii dla konfederacji, zwłaszcza że król i prymas nie mieliby m ożliw ości faktycznego wpływu na przebieg prac, gdyż wszystkie decyzje i tak zapadały w Petersburgu. Jednocześnie przystąpienie króla do obrad dawałoby m ożliw ość zastąpienia przeżywającego chwile kryzysu Szczęsnego22.

W tym wiaśnie czasie przygotow ania do II rozbioru zostały ukończone. W W iel- kopolsce ju ż pod koniec 1792 roku krążyły pogłoski o przygotow yw anym przez P ru ­ sy zagarnięciu ziem zachodnich R zeczypospolitej, je d n ak konfederacja uspokajana zapew nieniam i Petersburga nie traktowała ich pow ażnie. N ie potraktowała też jak o sygnału alarm ow ego pojaw ienia się now ego rosyjskiego am basadora nadzw yczajnego, Jako ba Johan n a Sieversa, którego celem było przekształcenie nadchodzącego sejm u w sejm rozbiorowy. D o W arszawy Sievers przyjechał 9 lutego 1793 roku. Jeszcze je d ­

nak w G rodnie (24 stycznia tegoż roku) dow iedział się o zajęciu przez Prusaków W iel­ kopolski.

Is Ibidem, s. 355-356.

|[' Tajna korespondencja z U arszau y ..., op. cit., s. 123. 211 Ibidem, s. 136.

21 Ibidem, s. 150.

22 W liście do Ignacego Potockiego D em bow ski pisze, iz ju z pod koniec stycznia Szczęsn y nosił się z zam iarem ustąpienia ze stanow iska (ibidem, s. 134).

(6)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji Biblii Targowickiej Józefa K ossakow skiego 253

Biblia Targowicka. Księgi Szczęsnego

W tenczas, by w yśm iać godnie nierozum targowiczanów, napisałem ulot­ ny św istek pod tytułem Fragment Biblii Targowickiej. Księgi Szczęsuowe 2\

Tak Biblię Targowicką w swoich pamiętnikach opisał autor. U tw ór powstał w W ied­

niu, gdzie N iem cew icz przebywał po w yjeździe z kraju, w drugiej połow ie roku 1792. W tym sam ym okresie pow stało jeszcze kilka utw orów antytargowickich, ja k Głupiada czy N a hersztów targowickich. W szystkie one wyróżniały się wyjątkow o zjadliw ym cha­ rakterem i dużą dozą napastliwości. Po zaostrzeniu cenzury przez władze targowickie kolportaż ich był znacznie utrudniony, dlatego egzem plarze utw orów trafiały do kraju dzięki em igrantom francuskim w służbie rosyjskiej — księcia Richelieu i hrabiego Lan- geron. Z godn ie ze świadectwem N iem cew icza, otrzym ywali oni od zaprzyjaźnionej Teresy W oynowej przesyłki przeznaczone dla je j siostry, księżnej Jabłonow skiej. Miały zawierać sprawunki przeznaczone dla niej, w rzeczywistości zaś składały się z pow ie­ lonych pism antytargowickich24. Kurierzy do księżnej nie byli oczywiście sprawdzani na granicy, w obec czego utwory z łatwością dostawały się do kraju. System ten m usiał dobrze działać, gdyż ustawy targowickie groziły w ysokim i karami finansow ym i za p o ­ siadanie Biblii, co zapewne było spow odow ane nie tylko siłą utw oru, ale i szerokim je g o obiegiem ; świadczy o tym choćby fakt, że w rękopisach znajdujem y sporo prze­ kazów tego dziełka. D odatkow o, aby zwiększyć je g o oddziaływ anie, pow stało niem ie­ ckie tłum aczenie utworu, praw dopodobnie pióra późniejszego leksykografa, Sam uela B ogum iła Lindego25.

Juliusz Nowak-Dłużewski o Biblii Targowickiej i jej Kontynuacji

O ile utw ór N iem cew icza budził pewne zainteresowanie badaczy26, o tyle riposta K ossakow skiego bardzo rzadko pojawiała się na warsztacie badaczy literatury. Je d y ­ nym badaczem , który zainteresował się dziełem biskupa inflanckiego, był Ju liu sz N o - w ak-D łużew ski. Ja k o pierwszy zwrócił on uwagę na łączność obu utw orów i podjął

23 J. U . N iem cew icz, Pamiętniki czasów moich, oprać. J. D ih m , t. 2, Warszawa 1957, s. 62. 24 Ibidem.

23 Sam N iem cew icz nie w spom ina o tym w Pamiętnikach, w ynika tak jed n ak z inform acji zawar­ tej w dw ujęzycznym w ydaniu Biblii Targoieickiej (Poznań 1885). Jest to tym praw dopodobniejsze, że w7 1792 roku obaj tw órcy najpraw dopodobniej spotykali się w7 Lipsku (zob. S. D u b isz, Motywacje

prac Icksykograftcznych M. S. B. Lindego, w: Studia językoznawcze, red. W. K upiszew ski, Kielce-W arszaw a

1998, s. 48). '

2,1 O p ró cz N o w ak a-D łu żew sk ieg o o Biblii Targowickiej w spom inali m iędzy innym i Ignacy C h rzan o w ­ ski w Historii literatur}' niepodległej Polski (1. w7yd. 1906) oraz Wacław7 Borow y w O poezji polskiej w wieku

(7)

254 M arcin K uźnia

się ich badania porów naw czego. W nioski zawarł w dw óch książkach, w ydanych przed drugą w ojną światową.

W Satyrze politycznej okresu konfederacji targowickiej i sejmu grodzieńskiego dokonał ze­ stawienia cecłi form alnych obu utw orów pod kątem wykorzystania w nich materiału biblijnego. Z daniem badacza, Biblia Targowicka powstała z materiału, który N ie m cew i­ czowi miał posłużyć do napisania dw óch utw orów 27. Przem aw iać za tym ma budow a utw oru, a zwłaszcza „przem iany” je g o głów nego bohatera — od Boga tw orzącego świat przez upadłego anioła, N o e go a rebours, budow niczego w ieży Babel aż do M ojżesza. Spow odow ane to miało być chęcią zachow ania kolejności zdarzeń oryginału. A rgu­ m entacja ta wydaje się nie do końca spójna: je śli bow iem N iem cew icz chciał napisać dwa utwory, to po co m iałby zachowyw ać spójność, a je śli chciał zachow ać spójność, to nie były m u potrzebne aż dwa utwory. Ja k się wydaje, argum entacja N o w a k a -D łu - żew skiego wynikała z chęci jak ieg o ś usprawiedliw enia tego, co uznał on za wadę for­ malną utworu. Z pow odu owej „w ady” badacz nie ocenia pism a N iem cew icza tak w ysoko ja k C hrzanow ski, dla którego właśnie Biblia była jed n y m z najlepszych dzieł satyrycznych ostatnich lat istnienia Rzeczypospolitej.

Trudno do końca zgodzić się ze zdaniem D łużew skiego, akcentuje on bow iem sam e cechy form alne, pom ija zaś zupełnie pow iązanie budow y z treścią. Trzeba b o ­ w iem pam iętać, że celem parafrazy nie je st odw zorow anie pierw ow zoru, ale zb u d o ­ wanie na je g o podstaw ie nowych treści. T ym czasem sam badacz zauw aża w ażną w tym kontekście cechę literackiego Szczęsnego, nazywając go „operetkow ym b o żk iem ”28. „O peretkow y”, a zatem nieudolny, śmieszny, kom iczny, groteskowy. Szczęsny w tej konw encji nie m oże cały czas grać Boga, gdyż okazuje się że je s t m arionetką w rękach carycy, a cała je g o w szechm oc opiera się na rocie kozaków, którzy m u towarzyszą. Później okazuje się. że nawet sam „stw órca” nie je st w stanie zapanow ać nad swym dziełem :

I stało się; i gdy m ieszkańcy ziem i polskiej nie m ogli znieść szczęścia, któ­ re na nie Szczęsny sprow adził, zaczęli narzekać, szem rać i płakać, i roz­ gniewał się Szczęsny na tę niew dzięczność29.

Szczęsny-stw orzyciel nie potrafi zapanować nad swym stw orzeniem , je s t zaprze­ czeniem roli, którą sam sobie przypisał. D alszy ciąg tej opow ieści to opisanie kolej­ nych etapów degradacji bohatera — chciał być stw orzycielem , a spadł do roli narzędzia. M ów i to zresztą sam N iem cew icz, wkładając w usta B oga-K ossakow skiego słowa:

1 J. N o w ak -D lu z ew sk i, Satyra polityczna konfederacji targowickiej i sejmu grodzieńskiego, K raków 1935,

s. 52. ” " ^

:s Ibidem, s. 53.

(8)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji Biblii 1'argoii'ickiej Józefa K ossakow skiego 255

chciałeś być wielkim i sławnym, ale nie miałeś po tem u rozum u, i w szyst­ kie środki po tem u brałeś na wspak. C hciałeś być sławnym, a obróciłeś się tyłem do sławy, a twarzą do w stydu i wiecznej hańby. R ozum twój podo b­ ny je st do rogów koźlich; ja k one je st krótki, krzywy i twardy30.

Służy tem u również taki a nie inny dobór wykorzystanych ksiąg biblijnych. Z auw aż­ my, że autor om ija nie tylko całą historię Abrahama i prześladowań Ż ydów w Egipcie, lecz nie sięga też na przykład po epizod Kaina i Abla, choć stwarza on świetny punkt wyjścia do rozważań o bratobójczej wojnie. M oże to oczywiście przem awiać za tezą N ow aka-D łużew skiego o pierw otnym zamiarze napisania dwóch utworów, jedn ak przyjęcie takiej tezy sprowadzałoby N iem cew icza jedynie do roli niezbyt uzdolnionego parafrazatora, i to w sytuacji, w której całość Biblii Targowickiej posiada wyraźne cechy struktury celowej. U tw ór bow iem , choć w strukturze płytkiej przywołuje wzorce bi­ blijne, w strukturze głębszej sięga również do w zorców opery kom icznej, czy, sięgając po porównanie z dziedziny literatury, karnawałowego gatunku conuncdia dcli’arte. W takiej perspektywie Szczęsny przyjm uje na siebie rolę „Kapitana” — żołnierza-sam ochw ała, którego „rozw ój” również przebiega w edług schem atu „od bohatera do tchórza” .

D u żo wyżej N ow ak-D łużew sk i ocenił odpow iedź Kossakow skiego, co m ożna ła­ two zrozum ieć w kontekście założeń m etodologicznych tego badacza. Kossakow ski bow iem tworzy swoją parafrazę w sposób regularny, czyli nie dokonuje selekcji m a­ teriału, ale m echanicznie „przepisu je” fragm ent Księgi Wyjścia, zachow ując kolejność zdarzeń pierw ow zoru.

Je d n ak N ow ak -D łu żew sk i zauważa też, że w ów czesnej sytuacji politycznej utwór K ossakow skiego nie do końca spełniał swoją rolę propagandową. Zbyt m ocno bow iem , je g o zdaniem , podkreślał zależność targowiczan od Rosji. Św iadectw em tego m a być sposób przedstaw ienia przez Kosakow skiego postaci Katarzyny, a je j słowa kierowane do Szczęsnego ja k o sarkazm m ogłyby równie dobrze znaleźć się w utworze N ie m ­ cewicza31. Sąd ten wydaje się usprawiedliwiony, ale (co później zresztą N o w a k -D łu ­ żewski zaznacza) dopiero w kontekście sejm u grodzieńskiego i decyzji tam podjętych. Pamiętać bow iem m usimy, że dopóki R osja otwarcie nie poparła drugiego rozbioru, m ogła jeszcze w um ysłach mniej św iadom ej szlachty jaw ić się jak o obrończyni sw obód szlacheckich.

Rów nie krytycznie badacz wypow iada się o sposobie przedstawienia Szczęsnego Potockiego, który w Kontynuacji je st postacią bezbarw ną i m ało przekonującą. Pow o­ dem tego miały być spięcia marszałka z obom a Kossakow skim i, do których w ówczas dochodziło32.

30 Ibidem, s. 11.

31 f. N o w ak -D łu żew sk i, Satyra polityczna konfederacji targowickiej op. cit., s. S I . 32 Ibidem, s. 78.

(9)

256 M arcin K uźina

Sens biblijnych trawestacji w Oświeceniu

O św iecenie to w brew tem u, co m ogłoby się wydawać, epoka, w której różnego ro ­ dzaju naśladownictwa Biblii i form liturgicznych33 były bardzo chętnie używane przez wielu autorów, nie tylko związanych z K ościołem . Aleksander Bruckner pisze nawet:

trawestacje tekstów7 świętych były w m odzie od XV I w., ale w X V III na­ m nożyło się ich ja k do w oli34.

W ytłumaczenie tego fenom enu dała Teresa Kostkiew iczow a:

w iersze pośw ięcone sprawie narodow ej i narodow ym dram atom tych czasów są najczęściej utw oram i dziękczynnym i, sławiącym i Boga za oka­ zane łaski lub też błagalnym i — o pom oc w walce z zagrożeniem 33.

B ardzo dobrze zdanie to pasuje do najlepiej poznanej literatury barskiej, zbadanej dzięki edycjom cząstkow ym 3'’ i m onum entalnej pełnej edycji zespołu Jan u sza M acie­ jew sk iego37. N ie co słabiej znana je st literatura porozbiorow a tego typu3*. Je d n ak w obu

przypadkach podejm ow anie przez pisarzy form religijnych w ogólnym zarysie wydaje się jasne.

Problem pojawia się, gdy utwory, m ające form alnie cechy w skazujące na zw iązek ze sferą kultu, jedn ocześnie wyszydzają przeciw ników ; tak je st w przypadku barskich pacierzy konfederackich, tak dzieje się w przypadku niektórych utw orów z okresu S ej­ m u W ielkiego, je st też tak w przypadku Biblii Targowickiej N iem cew icza. U tw ory te nie są — żeby odw ołać się do Kostkiew iczow ej — ani błaganiem , ani dziękczynieniem , ale po prostu m ają obrazić, często w sposób wręcz wulgarny, atakowane persony, a per­ spektywy w spółczesnego czytelnika m ogą wręcz zostać uznane za bluźniercze. Ja k się wydaje, kluczem do zrozum ienia sensow ności i celow ości niem cew iczow skiej

parafra-33 ). N o w ak -D łu żew sk i, Formy religijne staropolskiej poezji politycznej, Lw ów 1938, s. 7. 34 A. Bruckner, Dzieje kultury polskiej, t. 3, Kraków7 1931, s. 350.

33 T. Kostkiew iczow a, Wstęp do: Motywy religijne w twórczości pisarzy polskiego Oświecenia, red. T. K o st­ kiew iczow a, L ublin 1995 (R eligijne Tradycje Literatury Polskiej 6), s. 8.

3,1 Z o b . Konfederacja barska. Wybór tekstów, oprać. W. K onopczyński, K raków 1928 (B N I 102). Literatura

barska (Antologia), oprać. J . M aciejew ski, W rocław 1976 (B N I 108).

3 Z ob . Literatura konfederacji barskiej, red. J. M aciejew ski oraz A. Bąbel, A. G rab ow sk a-K u n iczu k , J. W ójcicki, t. 1: Dramaty, t. 2: Dialc>gi, Warszawa 2005; t. 3: Wiersze: t. 4: Silva rerum [w d r u k u j.

3lS Z ob . P Z bikow ski, ...boleni śmiertelnym ściśnione mam serce.... Rozpacz oświeconych u źródeł przełomu

w poezji polskiej w latach 1793-1805, W rocław 1998; idem , Hugo Kołłątaj: więzień i poeta, Lublin 1993; Między rozpaczą i nadzieją. Antolifgia poezji porozbiorowej lat 1793-1806, oprać. M . N alep a, w st. P. Z b i­

kow ski, K raków 2006; P Z bik ow sk i, Insurekcja i upadek Rzeczypospolitej ir poezjach więziennych Hugona

Kołłątaja, R zeszó w 1994; M . N alepa, Rozpacz i próby je j przezwyciężenia u’ poezji porozbiorowej (1793­ 1806), R zeszó w 2003; idem , 'lakie życie dziś nasze, gdy Pcilska ustaje... Pisarze stanisławowscy a upadek Rzeczypospolitej, Wrocław7 2002.

(10)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji Biblii Targowickiej Józefa K ossakow skiego 257

z y je st zrozum ienie funkcji parafrazy biblijnej w kontekście politycznym w literaturze staropolskiej, i stosunku, jaki pisarze dawni mieli do tekstów świętych. O czyw iście peł­ na analiza tego tematu przekracza ramy niniejszej pracy i wym agałoby napisania odręb­ nego studium , jed n ak dla obecnych potrzeb postaram się naszkicować zarys tematu.

O pozycja sacrum — profauum je st elem entem składowym świata, który w sposób zasadniczy określa stosunki panujące w danej rzeczywistości w danym czasie. Stefan Sawicki w artykule Sacrum ir literaturze pisze:

W perspektywie historii opozycja taka [sacrum — profauum] je st czym ś zauważalnym i w sposób dynam iczny tłum aczącym interpretowaną rze­ czyw istość39.

W ten sposób daje nam do zrozum ienia, że nie tylko obecność owej opozycji je st czym ś stałym, ale że je j charakter je st ściśle uzależniony od okoliczności. O zn a­

cza to, iż nie je st ona dokładnie taka sam a dla w szystkich czasów i m iejsc, i w celu zrozum ienia konkretnej rzeczywistości należy m ożliw ie dokładnie opisać tę opozycję, gdyż przykładanie w spółczesnych badaczowi kryteriów grozi popadnięciem w ana­ chronizm . W literaturze polskiej przyjęcie takiego założenia je st szczególnie ważne przy interpretacji tekstów bliskich czy to stylem, czy tematyką sferze kościelnej. Trzeba bow iem pamiętać, iż nasza literatura polityczna wyrastała nie tylko ze sfery kultury wysokiej, ale po inspirację sięgała również do kultury niskiej, karnawałowej. Zauw ażył to Wacław Kubacki, kiedy pisał o źródłach stylizacji biblijnej4". Karnawał zaś oznacza odw rócenie tradycyjnego porządku świata i zaburzenie, odw róceniu ulega również p o ­ rządek sacrum — profauum. Stąd początek biorą na przykład bluźniercze „ośle m sze” . Karnawał to również czas odw rócenia porządku wartości: oto rozum zostaje zdetroni­ zowany, a je g o m iejsce zajm ują em ocje — D ion izos pokonuje Apollina. Spostrzeżenie to je st niezwykle ważne, gdyż pozwala lepiej zrozum ieć sąd N ow aka-D łużew skiego na temat roli pisarza politycznego:

Poeta polityczny różni się zasadniczo postawą duchow ą od publicysty politycznego, choć obaj oni działają na gruncie tych samych zjawisk ży­ ciowych. Poeta ten nie posiada przekonań politycznych, on ma swe u p o­ dobania, sym patie i antypatie polityczne. Toteż poeta, działający w obrębie w spółczesnych sobie zjaw isk natury polityczno-społecznej, nie będzie się starał przekonyw ać swoich czytelników o słuszności swego stanowiska, o braku racji swych oponentów ; on tego czytelnika będzie się starał zjed­ nać uczuciow o dla tych zjawisk, z którymi sam je st m ocniej związany

y> S. Saw icki, Sacrum w literaturze, w: idem , Poetyka, interpretacja, sacrum. Warszawa 1981, s. 172.

(11)

258 M arcin K uźm a

uczuciow o. Poeta polityczny działa dynam iką uczuciow ą swych utworów, podczas gdy publicysta oddziaływa m ocą swych racji rozum ow ych41.

A zatem ten mniej publicystyczny nurt staropolskiej literatury politycznej lokuje się gdzieś na pograniczu ów czesnego sacrum i profauum, je st swoistą odm ianą karnawa­ łową, gdyż z jed n ej strony m ów i o rzeczach najbardziej istotnych dla całego państwa i każdego obywatela z osobna, a z drugiej strony pozw ala sobie na m ów ienie o tym w sposób m ożliw ie najbardziej perswazyjny i uniem ożliw iający racjonalną polem ikę. W tej sytuacji m iarą sukcesu staje się nie waga argumentów, ale m ożliw ość kształtow a­

nia postaw. W je j ramach poeta polityczny m oże sięgać po w szelkie sposoby dotarcia do system u em ocjonalnego odbiorcy. M oże ośm ieszać przeciwników, m oże budow ać poczucie dumy. W każdym je d n ak przypadku działa m echanizm w ciągania w szeregi w spólnoty bądź wykluczania z niej, co zm usza czytelnika albo do przyjęcia w szyst­ kich argum entów twórcy i w ejścia do w spólnoty „tych lepszych” , albo odrzucenia ich, a co za tym idzie, sam ow ykluczenia.

Wejście utw oru politycznego w sferę sakralną je st zabiegiem najniebezpieczniej­ szym , ale jedn ocześnie potencjalnie najbardziej skutecznym ; dokonuje się odw ołanie do w artości najwyższych i jedn ocześn ie ponadrozum ow ych. Z istnienia takiego m e­ chanizm u m usieli sobie zdawać sprawrę dostojnicy kościelni, ja k bow iem pisze K uba­ cki, w średniow ieczu istniało swoiste „dw ójm yślenie” — teksty parafrazujące teksty święte, ale stw orzone przez przeciw ników Kościoła, były uznawane za bluźnierstw o, ale ju ż parafraza atakująca je g o w rogów była ja k najbardziej akceptowana, gdyż je j uży­ cie było podporządkow ane w yższym celom 42. W ten sposób łatwo w ytłum aczyć p o ­ wstanie pierwszej tego typu polskiej parafrazy, za jaką m ożna byłoby uznać słynną średniow ieczną parafrazę N a Strzeleckiego („K rystus z m artwych wstał je st / Strzelecki zdrajca je s t ”)43.

N ie dziwi zatem fakt, że w czasie istnienia R zeczypospolitej, zwłaszcza w okresach sporów króla ze szlachtą, obie strony chętnie sięgały po tego typu utw ory44. Z arów no bow iem król, ja k i sprzeciwiająca się m u szlachta byli przekonani o tym, że są wspierani przez boski ład — król, gdyż był „B ożym pom azań cem ”, szlachta, gdyż to za je j p o ­

41 J. N o w ak -D łu żew sk i, Formy religijne staropolskiej poezji politycznej, op. cit., s. 1. 42 W. Kubacki, op. cit., s. 211.

43 Polska poezja świecka A T wieku, oprać. M . W łodarski, W rocław 1997 (B N I 60), s. 16.

44 Poglądow e inform acje, dotyczące tylko tem atu parafraz ksiąg świętych, m ożna znaleźć w e w sp o ­ m nianych w yżej pracach Ju liu sz a N o w ak a-D łu ż ew sk ieg o (Formy religijne staropolskiej poezji politycznej) i W icława K ubackiego (Żeglarz i pielgrzym). N ie co więcej inform acji, choć nieusystem atyzow anych pod tym kątem , znalazło się w kolejnych tom ach m onografii N o w ak a-D łu ż ew sk ieg o Okolicznościowa

poezja polityczna w Polsce (Średniowiecze, W arszawa 1963; Czasy zygmuntowskie, W arszawa 1966; Pierwsi królowie elekc)jni. W arszawa 1969; Zygmunt III, W arszawa 1971; D w aj młodsi Wazowie, W arszawa 1972; D w aj królowie rodacy. Warszawki 1980).

(12)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji Biblii Targoirickicj Józefa K ossakow skiego 259

średnictw em B ó g dokonywał w yboru pom azańca. Ż adna ze stron nie m ogła zatem o d ­ czuwać, że czyni cos' niew łaściwego w przywoływaniu w zorców tekstów związanych z religią. Wręcz przeciwnie, m usiało istnieć przekonanie o właściw ości użycia takich tekstów w sytuacji zawieruch politycznych. D ow odem na to nie tylko literatura barska, której twórcy czuli się obrońcam i wiary katolickiej, ale również w cześniejsze o ponad półtora stulecia piśm iennictw o rokoszu Zebrzydow skiego i inne.

Jeszcze jed n y m pow odem tak w ielkiego w ysypu politycznej literatury biblijnej był ugruntow any w św iadom ości szlacheckiej obow iązek radzenia nad dobrem kraju.

M ożna zatem stwierdzić, iż u źródeł parafrazy N iem cew icza stała cała szlachecka tradycja używania biblijno-kościelnej stylistyki i m otywiki do celów propagandowych. Jednak, ja k się wydaje, tradycja ta u N iem cew icza została przyjęta bezrefleksyjnie oraz bez religijnego nacechowania, obecnego (choć w niewielkiej części utw orów ) jeszcze w tekstach barskich, i stanowiła jedynie interesujący sposób przedstaw ienia treści, m a­ jący czytelnika zaintrygować, a m oże i zaskoczyć. T łum aczyłoby to tak dużą popular­ ność utworu i tak wielkie represje skierowane przeciw niem u w kraju. M ożna nawet pow iedzieć, że utw ór N iem cew icza je st zam knięciem staropolskiego etapu pojm ow a­ nia sacrum w literaturze. N astępne trawestacje biblijne ju ż nie będą się zapuszczały na tereny z pogranicza karnawałowości. U stąpią dziełom w sposób jednoznaczny koja­ rzącym styl biblijny z powagą i atm osferą skupienia.

Wojna karnawału z postem

Sposób wykorzystania materii biblijnej przez N iem cew icza i Kossakow skiego ju ż na pierwszy rzut oka różni się w sposób znaczący. I nie chodzi mi tu jedynie o opisa­ ne przez N ow aka-D łużew skiego różnice konstrukcyjne. O dm ienności obu utw orów należy szukać dużo głębiej — w czym ś, co m ożem y um ow nie nazwać „szacunkiem dla tekstu św iętego” . Kossakow ski — biskup, i co m ożem y w yw nioskow ać z je g o w sp o ­ m nień i powieści, osoba głęboko wierząca — traktuje świętą księgę w sposób dużo bardziej poważny, przejm uje jedynie styl i pewne schem aty fabularne, nie ośm iela się je d n ak dotknąć tego, co nosi na sobie znak świętości. W idać to choćby w doborze m a­

teriału, który posłużył m u za kanwę utw oru. Je st to epizod Księgi W yjścia od powołania M ojżesza (Wj 5). Fragm ent ten miał dla Kossakow skiego tę zaletę, że nie dotykał p o d ­ staw religii, wiary, teologii, nie koncentrował się też na B ogu — głównym bohaterem je st bow iem M ojżesz, człowiek w ybrany w celu wywiedzenia narodu żydowskiego z niewoli. D oskonale zatem m ógł biskup snuć paralele, ukazując Szczęsnego w ypro­ w adzającego naród z niewoli, nie dotykając jedn ocześnie spraw świętych. C o ciekawe, K ossakow ski nie posunął się nawet do tego, żeby zasugerować, iż je g o bohater działa z boskiej inspiracji, dlatego w prow adza postać Bóstw a Z iem skiego — carycy Katarzy­ ny. W ten sposób udało m u się z jedn ej strony nawiązać do utw oru N iem cew icza, a z drugiej m ożliw ie najdokładniej oddzielić plan ziem ski od niebieskiego. U dało m u

(13)

260 M arcin K uźm a

się uniknąć przem ieszania elem entów sacrum i profauum — a właśnie takie przem iesza­ nie krytykuje u N iem cew icza:

I porównywali trzymających laski raz do Boga świat tw orzącego, drugi raz do M ojżesza, a innych do Boga w krzaku gorejącym , i bluźniąc im, bluźnili obrazom , do których równali ich43.

Tymczasem u N iem cew icza m am y do czynienia z przem ieszaniem obu tych planów — Szczęsny zostaje przedstawiony raz jako B ó g tworzący świat, innym razem jako upadły anioł. Zdecydowanie zbyt prostym byłoby tłumaczenie tego faktu oświeceniowym po­ dejściem do religii. Po pieiwsze należy bow iem pamiętać, iż polskie oświecenie nie było w takim stopniu antyreligijne ja k francuskie, po drugie trzeba też mieć na uwadze fakt, iż zwłaszcza w dobie narodowych katastrof chętnie odwoływano się do Boga, o czym ju ż wcześniej wspominałem . N ie miał zatem N iem cew icz ośm ieszać religii, jednocześnie jednak w Biblii Targowickiej wcale nie odwołuje się do Boga, aby o coś prosić czy żeby za coś dziękować. Powstaje zatem pytanie, dlaczego właśnie w ten a nie w inny sposób zdecy­ dował się wyrazić swój stosunek do konfederacji. Kluczowym, ja k się wydaje, pojęciem do zrozum ienia tego fenom enu je st użyte wcześniej pojęcie karnawału. Je g o obecność w praktycznym aspekcie utworu przedstawiłem wcześniej. Tutaj natomiast chciałbym się zająć tymi aspektami, które poza ów praktycyzm wykraczają, a które m ogą pom óc w zro­ zum ieniu tak odm iennego podejścia do materiału biblijnego u obu autorów.

Pierwszą i podstawową różnicą, jaką m usi zauważyć czytelnik Biblii Ta rgowickiej N ie m ­ cewicza i jej Kontynuacji pióra Kossakow skiego, je st poziom kom izm u obu dzieł. W Biblii autor bezlitośnie wyszydza głupotę i m arność Szczęsnego, porównując go to do Boga, to do upadłego anioła, żeby na końcu pokazać go jak o istotę bezradną i całkowicie uza­ leżnioną od biskupa inflanckiego. W Kontynuacji Kossakowski co prawda również sta­ ra się ze swoich przeciwników szydzić, ale pod w zględem kom icznym wychodzi m u to dużo gorzej. Po części spow odowane je st to konstrukcją utworu na poziom ie boha­ terów — poza sam ym Szczęsnym brak figur indywidualnych, pojawiają się za to postaci bliżej niesprecyzowanych „m ędrków ”, „czarow ników ” i podobnych im. W przypadku tak rozmytych grup trudno pokazać wady charakteru i wyśmiać je. D odatkow o m a się wrażenie, iż Kossakowski nie potrafi wyjść poza swój specyficzny kanon oskarżeń, czyli chęć dorobienia się na biednych obywatelach pod przykrywką haseł patriotycznych:

Bo nie m asz ju ż nikogo, począw szy od starców aż do dzieci, co by się nie znał, ja k długo oszukiw ano nas. Proroki ich patrzani są ja k o kuglarze, a gazeciarze, w yłudziw szy piniądze od prędko-w iernych, opuścili ich4f>;

43 J . K ossakow ski, Kontynuacja Biblii Tugowickicj ksiąę Szczęsnego, [b. m. r.], s. 8. 4(’ Ibidem, s. 4.

(14)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji Biblii Targowickiej Józefa K ossakow skiego 261

czy też rozpusta, bezbożność i chęć w ywrócenia świata na opak:

jeszcze glosy podnoszą i spod ziemi wołają: „Postaw m y na nogach bał­ wana i kłaniajm y się m u. O drzyjm y ołtarze i m ajętnych, a postrojm y się w ich szaty. O dbierzm y rząd od tych, których przodkow ie nasi postawili do rządu, a oddajmy, co byli rządzeni. N iechaj ludzie chodzą na głowach, a nogi niechaj władają głow am i”47.

Rów nież główny bohater utw oru, Szczęsny Potocki, ja k zauważył ju ż N o w a k -D łu ­ żewski, je st postacią blado naszkicowaną i dosyć hieratyczną. A zatem m am y do czy­ nienia z opozycją śm iecli — powaga. N iem cew icz, jak o przedstawiciel klasy uciskanej, kpi z tych, którzy uciskają je g o i je g o w spółbraci, zaś Kossakow ski jak o przedstawiciel owej władzy polem izuje z wyżyn powagi i dostojeństw a, poniżając autora Biblii Targo­

wickiej. M echanizm ten doskonale oddaje spór m iędzy literaturą oficjalną, podniosłą,

a literaturą — by użyć nazwy zaproponow anej przez M ichaiła Bachtina — „skarnawa- lizow aną”. O ficjalny je st tu oczywiście Kossakow ski, skarnawałizow any N iem cew icz.

Bachtin w yróżnił trzy elementy, które wyróżniają literaturę skarnawalizowaną — są to: ukazanie rzeczy podniosłych w zwyczajności, oparcie się na dośw iadczeniu i różnostylow ość48. O becność każdego z nich m ożem y zauważyć w Biblii Targowickiej. N iem cew icz co prawda opisuje w ydarzenia istotne, ale w pisuje je w schem at jeszcze w yższego, wręcz najw yższego rzędu — boskiego. M am y zatem do czynienia z bra­ kiem symetrii m iędzy sposobem opisu i je g o przedm iotem . R óżnostylow ość z kolei je st uw arunkow ana doborem m odeli, czyli Pism a Świętego, będącego m ieszaniną róż­

nych form i gatunków. D odatkow o trzeba zauważyć, że autor nie ogranicza się do je d ­ nej księgi, ale korzysta z dw óch, jakże różniących się charakterem i sposobem opisu — księgi Genesis i Exodus. Z aś jeśli chodzi o oparcie na dośw iadczeniu, to cechę tę za­ uważył ju ż N ow ak-D łu żew sk i, pisząc, iż N iem cew icz nie m usiał wysilać konceptu satyrycznego, żeby przedstaw ić działania targowicy, wystarczyło m u bow iem jedynie zebrać fakty49.

O w o skarnawalizowanie Biblii Targowickiej nie pow inno dziwić. Z dan iem Bachtina je st ono w pisane w gatunek pam fletu. Ju ż bow iem w starożytności był on zaliczany do tzw. „literatury śm iech u -pow agi” , a ta, zdaniem badacza, była ściśle związana z kar­ naw ałem 3". W X V III wieku karnawałowość czy to pam fletu, czy innych gatunków była kategorią wpisaną w tradycję literacką danych form , a przez to nieuśw iadam ianą i

prze-4/ Ibidem.

4S Z ob. Bachtin. Dialog — J{’<)'k — Literatura, red. E. C zaplajew icz, E. Kasperski, Warszawa 19H3, s. 165.

4'’ J. N o w ak -D łu żew sk i, Satyra polityczna konfederacji targowickiej.. . , op. cit., s. 54. 511 Bachtin. Dialog — Język — Literatura, op. cit. s. 164.

(15)

262 M arcin K uźnia

kształcaną w zależności od zam ysłu danego tw órcy31. Szczególnym elem entem karna- w alow ości je st, zdaniem Bachtina, śm iech, w szechogarniający i likwidujący czasow o podziały społeczne. W yśmiewany je st bow iem rów nież sam wyśmiewający. D opiero później, wraz z zanikaniem św iadom ości karnawału i w nikaniem je g o elem entów do literatury, charakter śm iechu uległ zm ianie. W XV III w ieku w literaturze przestał być wszechogarniający, i zaczął odnosić się jedyn ie do elem entów nacechow anych je d ­ noznacznie negatywnie32. Efekt tego procesu widać również w literaturze polskiej tego okresu, m iędzy innymi właśnie w Biblii Targowickiej. M ożn a pow iedzieć, że z karnawa­ łow ego charakteru śm iechu w utworze N iem cew icza pozostała jedyn ie je g o funkcja przezwyciężania strachu przed silniejszym i i wyżej postaw ionym i33.

D ru gim , o wiele w ażniejszym w tym kontekście elem entem karnawałowości je st stosunek do sacrum. Ja k pisze Bachtin:

Pierw iastek śm iechu organizujący karnawałowe obrzędy całkowicie uwalnia je od w szelkiego religijno-kościelnego dogm atyzm u, od mistyki i nabożności, są one także w pełni pozbaw ione charakteru m agicznego i m odlitew nego (niczego nie żądają i o nic nie proszą) [...] należą do cał­ kowicie odm iennej niż Kościół i religia sfery istnienia34.

Spostrzeżenie to doskonale obrazuje różnice w podejściu do sacrum w utworze skarnaw alizow anym , ja k im je st Biblia Targowicka, i nieskarnaw alizowanym , którego przykładem je st odpow iedź K ossakow skiego. U tw ó r N iem cew icza wyrasta zarów no z tradycji szlacheckiego dw orku oraz utw orów konfederackich, ja k rów nież w spółczes­ nej autorow i literatury francuskiej, z Woltera czy D iderota33, a on sam stosuje utrw a­ lone schematy. Dzięki Bachtinow i też m ożem y zrozum ieć, dlaczego Biblia Targowicka nie m a charakteru ani m odlitew nego, ani dziękczynnego, ani błagalnego, ja k w yni­ kałoby z przytoczonego w cześniej sądu K ostkiew iczow ej36. Biblijny patos w utworze N iem cew icza nie je st tak naprawdę sacrum, ale raczej podlega zabiegowi karnawalizacji, w zbudzania śm iechu i wypełniania zasady karnawałowej logiki odw rotności.

Zupełnie inny charakter m a utw ór biskupa inflanckiego. To dzieło ze w szech m iar poważne i dostojne, o czym w spom inałem wyżej. Trudno się w nim bow iem d o szu ­ kiwać śladów bachtinow skiego skarnawalizowania. Kossakow ski (nieśw iadom ie) dąży do icli zatarcia — najlepszym tego przykładem w prow adzenie postaci Bóstw a Z ie m ­ skiego, bohatera m ającego zastąpić w Kontynuacji biblijnego Boga. Je st to najw

yraźniej-3 Ibidem, s. 166.

Ibidem, s. 161.

l3 Ibidem, s. 157. 34 Ibidem, s. 145. ” Ibidem, s. 167.

(16)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji B iblii Targowickiij Józefa K ossakow skiego 263

szy dow ód na zam iar autora, który nic chciał, aby utw ór w jakikolw iek sposób stykał się ze sferą sacrum. Rów nie ważnym śladem je st w spom inany wyżej brak akcentów saty­ rycznych: w szak śm iecli w tekście świętym czy choćby na nim w zorow anym m usi p o ­ w odow ać w czytelniku wrażenie dysonansu. Założeniem Kossakow skiego wydaje się nie tyle podjęcie polem iki „jak równy z rów nym ” , ale pouczenie N iem cew icza, który jak o broni używa śm iechu i satyry, wytrawnie niczym błazen. Biskup inflancki z Konty­

nuacją zaś w stępuje na am bonę, aby pouczyć, wskazać błędy, i pokazać, że N iem cew icz

jak o autor Biblii Targowickiej je st tylko „blaznem ” . Innymi słowy, celem utworu N ie m ­ cewicza je st uderzenie w ład targowic ki i skom prom itow anie go we w szystkich w ym ia­ rach, natom iast Kossakow ski przyjął rolę tego ładu obrońcy i piewcy. W jego wizji rządy mają boskie nam aszczenie, są w yrazem naturalnego ładu i przez to mają boską, sakralną sankcję. N atom iast N iem cew icz je st jedyn ie blaznem uderzającym w ów lad w imię karnawałowego odw rócenia świata. Siadem takiego podejścia je st cytowany ju ż frag­ m ent rekonstruujący postawę w rogów Targowicy („Postaw m y na nogach bałwana i kłaniajm y się m u ...” ctc.y7. Tylko że w wizji biskupa inflanckiego ów postulow any karnawał nic m a być w ydarzeniem ograniczonym w czasie, ale ju ż stałym zaprzecze­ niem dotychczasow ego świata, dlatego należy się bronić. Konkluzję tę potw ierdzają spostrzeżenia N ow aka-D łużew skiego:

Kossakow ski czuł się przywiązany do dawnych form społecznych, gdyż miały m u gwarantować spokojne życie1*.

Je śli rozum ieć „spokojne życie” jak o istnienie nienaruszalnego, boskiego ładu, zdanie to świetnie pasuje nie tylko do Kontynuacji, ale i do całej tw órczości biskupa inflanckiego.

A zatem w przypadku obu Biblii m am y do czynienia z czym ś w rodzaju literackiej „w ojny karnawału z postem ” , polem iki prow adzonej przez „błazna” i kapłana na p o ­ graniczu sfery sacrum i sfery profauum. Jed n ak je st ona prow adzona przez obu autorów z ich własnych, nienaruszalnych pozycji, żaden bow iem nie przekracza granicy w łas­ nego terytorium i nie próbuje w ejść w prawdziwą polem ikę. Z arów no bow iem Biblia

Targowieka, ja k i je j Kontynuacja to utwory pisane z odm iennych, całkowicie rozbież­

nych punktów widzenia. N iem cew icz jedyn e m oże uderzyć w sw ego ciem iężyciela satyrą, kpiną, śm iechem , które z zasady z dyskusją nie m ają wiele w spólnego. K ossa­ kowski po pierw sze nie bardzo m a z czym dyskutow ać (bo ja k tu dyskutow ać z satyrą), a po drugie ja k o przedstaw icielow i „w ładzy” nie w ypadałoby m u nawet tego robić, bo błazen to w strukturze społecznej istota niższego rzędu. W tej sytuacji Kontynua­

cja wydaje się bardziej próbą kolejnego przedstaw ienia w łasnego (oficjalnego) punktu

5/ J. K ossakow ski, Kontynuacja Biblii Targowickiej..., op. cit., s. 2.

(17)

264 M arcin K uźnia

widzenia. M a ona też posm ak literackiej „próby sil” , pokazania, że nawet w dziedzinie literatury władza je st doskonalsza, je st em anacją boskiej doskonałości, spokoju i nie- w zruszoności.

Idealny ład społeczny

I m ieszczanin, i rzem ieślnik poszedł do kraju sw ego, a spokojnym i szczęś­ liwym był. I rolnik nie pragnął opiekunów lepszych znaleźć w tych, co najm ują się gadać za pieniądze, od własnych panów swoich, którzy go w potrzebie opatrywali i bronili, i sądzili, bo dobro własne swoje w tym znajdow ali i lepszym i dla nich byli ojcam i nad opiekunów, co ich pod rząd swój zabierali^.

Taki sielankowy obraz celu rządów konfederacji targowickiej przedstaw ił Jó z e f K o s­ sakowski w Kontynuacji Biblii Targowickiej. Je g o źródeł należy szukać w ogólnej wizji ładu społecznego, jaką Kossakow ski w swojej tw órczości prezentował, zw łaszcza zaś w powieści Ksiądz Pleban. Była ona oparta na doktrynie fizjokratycznej w je j polskim w ydaniu, której w yrazicielem był Antoni Popławski.

C h o ć Kossakow ski nie w spom ina o jakichkolw iek kontaktach z Popław skim , je g o pracę Zbiór niektórych materii politycznych m usiał znać, być m oże nawet jeszcze przed je j pojaw ieniem się w druku. Traktat Popław skiego pow stał, przynajm niej częściow o, pod wpływem biskupa M assalskiego na początku lat siedem dziesiątych XV III wieku. Kossakow ski był w ów czas członkiem kapituły wileńskiej i jed n y m ze w spółpracow ni­ ków M assalskiego, m ógł zatem słyszeć o piśm ie uczonego pijara, które zdobyło głów ­ ną nagrodę w konkursie ogłoszonym przez je g o duchow nego przełożonego. M ógł po nie sięgnąć również w roku 1774, kiedy ukazało się drukiem , praca bow iem w zb u ­ dziła zainteresowanie.

W skazują na to nie tylko podobieństw a ideowe, ale zbieżności obu tekstów na p o ­ ziom ie wyrażeń — w kilku przypadkach Kossakow ski pisze tak, jakb y chciał nawiązać bezpośrednio do Zbioru. N ajlepszym przykładem je st fragm ent z części trzeciej pracy:

N ie m ogę się dosyć w ydziwić, co to je st, że chcąc się ćwiczyć w kraso- m ów stw ie, staramy się o dobrego retoryki profesora, chcąc um ieć tańczyć i śpiewać, sprow adzam y sław nego tancm istrza albo m uzykanta?60

Kossakow ski w swojej pow ieści wygłasza tę sam ą myśl w podobnych słowach:

y' J . K ossakow ski, Kontynuacja Biblii Targowickiej. .., op. cit., s. 28.

(18)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji B iblii largow ickicj Józefa K ossakow skiego 265

Któż by się w strzym ał od urągnienia i śm iechu, żeby widział postępu­ jąceg o żołnierza na stopień jedynie dla tego, że pięknie tańcuje albo gra

na arfie?61

Podobnych fragm entów w powieści m ożem y znaleźć jeszcze kilka, zatem trudno tu m ów ić o przypadkowej zbieżności.

Podstawą do budow y now ego rodzaju społeczności, a zatem i do wykonania dzieła reform , ma się stać ponow na integracja w spólnoty wiejskiej — tak przynajm niej zdaje się świadczyć działanie tytułowego bohatera pow ieści. Zaczyna on bow iem swoją pracę od reform y i reinterpretacji dotychczasow ych praw w duchu ewangelicznego m iłosier­ dzia i pokory:

Pierwsza m oja była uwaga po objęciu rządów plebanii nad tym: co jest ta­ kiego, co najlepszych chęci plebana czynić zwykło nie zupełnie przyjem ­ nym dla swoich parafianów ?62

I znajduje trzy podstaw ow e przyczyny: propinacja plebańska, obow iązkow e ofiary na rzecz parafii oraz nierów ność traktowania wiernych. Zauważm y, że wszystkie one odnoszą się do urzędu plebana i je g o stanu finansow ego. Likw idując owe „n iedogod­ n ości” , bohater jedn ocześnie pozbawia się władzy cywilnej, pozostaw iając sobie sferę duchow ą. D zięki tem u pozbywa się władzy ziem skiej, w zm acnia natom iast swoją w ła­ dzę autorytetu m oralnego i postępuje zgodnie z ewangelicznym zaleceniem „Bogu, co boskie; cesarzow i, co cesarskie” . Ten rozdział pow oduje konieczność powołania ciała odpow iadającego za materialną stronę bytu parafii — staje się nim rada (Bractwo M iłosierdzia) złożona z potom ków kolatorów i wszystkich obywateli parafii. C i zostają zobow iązani do łożenia na utrzym anie kościoła63. W ten sposób parafia i kościół stają się spoiw em łączącym poszczególnych właścicieli. Pojawia się także w spólny cel, a po­ nieważ w dążeniu do niego uczestniczą wszyscy, więc dobro w spólne staje się dobrem każdego obywatela z osobna. Ten prosty zabieg sprawia, iż w edle m niem ania K ossa­ kow skiego, zapobiega się tak częstym sporom i konfliktom w grupie posiadaczy.

Tak przygotow ana w spólnota miała szansę na dobre funkcjonow anie w nowych w a­ runkach, gdyż dopiero w tym m om encie zarów no panowie, ja k i chłopi byli w stanie zapom nieć o dawnych urazach. Jedn ocześn ie każdy z m ieszkańców czuł, że ma wpływ

M J. K ossakow ski, Ksiądz Pleban, W arszawa 1786, s. 208. 1,2 Ibidem, s. 89.

',3 N a m arginesie m ożna zauważyć, że pom ysł K ossak ow sk iego został zaczerpnięty ze struktur k o ś­ ciołów reform ow anych, gdzie spraw am i finansow ym i zarządzały rady złożone ze w szystkich, którzy brali na siebie obow iązek utrzym yw ania świątyni. K ościół katolicki bardzo d ługo opierał się takiem u sposobow i zarządzania parafiam i i dop iero Sob ór Watykański D rugi zezw olił na w spółuczestnictw o św ieckicli w decydow aniu o finansach parafii. W Polsce jednak ciągle jest on uw ażany za novum .

(19)

2 6 6 M arcin K uźnia

na funkcjonow anie całości parafii, a przez to nie była ona dla niego niezrozum iałą strukturą opresyjną, nakierowana tylko na ściąganie coraz to nowych podatków.

T rudno pow iedzieć, na ile pow ażnie Kossakow ski myślał o takiej reform ie w okre­ sie targow ickim . M ożna je d n ak przypuszczać, że je śli brał taką m ożliw ość pod uwagę, to myślał o w cieleniu je j w życie dopiero po ustaleniu ładu politycznego w skali całego kraju. W yrazem je g o założeń są „przykazania” zaprezentow ane w Kontynuacji. Ich sens pokrywa się z ustaleniam i, jakie targowiczanie poczynili w czasie zjazdów w B rześciu i G ro d n ie04.

Pierw sze dotyczy władzy najwyższej, czyli króla, a konkretnie dziedziczności tronu. Z godn ie z program em konfederacji m iano je j zakazać, a prerogatywy władcy m iały zostać uszczuplone. Podobnie u K ossakow skiego: tutaj też podane je st uzasadnienie — obrona przed potencjalnym i zapędam i despotycznym i. A rgum ent to bardzo popularny i do drobniejszej szlachty łatwo trafiający, zw łaszcza w świetle decyzji Sejm u W ielkiego odbierającej gołocie prawa szlacheckie. W kontekście założonego przez K ossakow skie­ go ładu odebranie królowi zbyt wielkiej (jego zdaniem ) w ładzy je st m ocno uzasadnio­ ne dobrem społeczeństwa. W spom ina o tym w swojej drugiej pow ieści Obywatel:

ogólny rządca bez pom ocników przystawionych do szczególnej pracy ani pożytecznie, ani doskonale nie m oże sw ojego sprawować urzędow ania, bo siła i znajom ość ludzka je st określona'0.

A zatem nie tylko despotyzm , ale również ludzka ograniczoność pow oduje, że w m o ­ narchii nie ma m ożliw ości zrealizowania dobra w spólnego. D odatkow o destrukcyjna dla struktury tego idealnego społeczeństw a byłaby atm osfera podejrzliw ości, która niszczyłaby ducha w spólnoty — rzecz zasadniczą dla budow y właściwej struktury sp o ­ łecznej. Jasn o zostaje to wyrażone w przykazaniu drugim , dotyczącym bluźnierstw a i dotrzym yw ania słowa:

a szlubów raz uczynionych na próżno brać nie będziecie, bo nikt w am wierzyć nie będzie, i będziecie ja k o naród bez w iaryf'(’.

R olę religii ja k o budulca i zwornika relacji społecznych w całym społeczeństw ie podkreśla Kossakow ski w trzecim przykazaniu. Wynika to z przekonania, że nic nie b ę­ dzie w stanie tak zagwarantować przestrzegania prawda, ja k własne głębokie przekonanie obywateli, a to m ożna osiągnąć, jedyn ie opierając je na podstaw ach m ających swe źród­ ło w porządku boskim , czyli na religii. W innym przypadku, ja k sam autor stwierdza:

1,4 Por. W. Sm oleń ski, Konfederacja largowicka. op. cit., rozdziały X i X I.

^ J. K ossakow ski, Obywatel, Warszawa 1788, s. 35.

(20)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji B ib lii largow ickiej Jó zefa K ossakow skiego 267

bez religii tajem ne zbrodnie pokonają was i co je st w aszego67.

O znacza to, że każde prawo m usi wypływać z tych sam ych źródeł co ludzka m oral­ ność, a ta wynika z boskiego objawienia, które w najczystszej form ie obecne je st w łaś­ nie w religii katolickiej. Z godnie z tym postępow ał tytułowy bohater Księdza Plebana:

O bracając pierwej naukę do panów i przekonyw ając ich, że chociaż sama szlachta przypuszczona w narodzie naszym do prawodawstwa, żadnego nie napisała dla w ieśniaków prawa ostrzegającego ich życie i majątek, po starem u jed n ak prawo palcem boskim na sercu wyryte68.

Te trzy przykazania stanowią fundam ent i punkt wyjścia do pozostałych siedm iu, które są ju ż niejako tylko uszczegółow ieniem i skonkretyzow aniem założeń w yrażo­ nych na początku. Trzeba zauważyć, że tak ja k we w zorcu biblijnym , u K ossakow ­ skiego w ystępuje podział na pierwsze trzy przykazania, które są zasadnicze, i siedem pozostałych, które są icli pochodną. W Kontynuacji m ożem y je podzielić na trzy grupy. Przykazanie czwarte i ósm e form ułuje zalecenia dotyczące urzędników. W czwartym Kossakow ski żąda dla nich szacunku z uwagi na pełnioną przez nich funkcję i fakt, że zostali wybrani przez społeczeństw o, a zatem znieważanie icłi je st jednocześnie znieważeniem społeczeństwa. Je d n ak w wypadku, gdyby urzędnik nie pełnił właściwie swych pow inności wobec wybierających, ci m ogą go odwołać. N a czym polega owo niewłaściwe pełnienie obowiązków, Kossakow ski w yjaśnia w przykazaniu ósm ym :

N auczyciele i urzędniki wasze niech was nie łudzą, a w prostocie i szcze­ rości niech prawdę opow iadają: że lepsza je st porządna w olność ja k m o ­ narchia, lepsza miła narodu spokojność ja k dogodzenie dum ie zwycięzcy, lepsze um iarkow anie ja k zbytki, lepsza cnota obywatelska ja k zw odnicze krasom ów stw o i nieobyczajność — bo przeciwne wyrażenia fałszem są i kupnym od intrygantów św iadectwem są6';.

Zadaniem urzędników je st więc służba w ramach ustalonego ustroju i podporząd­ kowanie się m u, ma 011 bowiem źródła w ładzie boskim , zatem każde się nań targnięcie m usi spow odować upadek społeczeństwa. Jasno zostało to wyrażone w przykazaniu szó­ stym, w któiym Kossakowski mówi, że wszelkie nowinki czy wpływy obce sprawią, iż

się poznaw ać nie będziecie, czym jesteście i czym być m acie, a płód no­ w ości będzie płodem niepraw ym 7".

*’ Ibidem, s. 20.

(,s J. K ossakow ski, Ksiądz Pleban, op. cit., s. 146. Idem , Kontynuacja Biblii T argow ickiej., op. cit., s. 23. 70 Ibidem, s. 21.

(21)

268 M arcin K uźnia

Źródeł takiego podejścia m ożna się doszukiw ać ju ż u św. A ugustyna, który o rzą­ dzących pisał:

B o rozkazują bez żadnej żądzy panowania, lecz z obow iązku czuw ania, ani nie z pychy, że zw ierzchność m ają, lecz ze w spółczucia, by zaradzić (potrzebom bliźnich)71.

D ruga grupa to przykazania siódm e i dziewiąte. O b a traktują o nienaruszalności w łasności i praw. Są to zdaniem biskupa podstaw y gwarantujące trwanie i dobre fu nk­ cjonow anie ow ego idealnego porządku. Prawdziwa bow iem rów ność nie zasadza się w edług Kossakow skiego na rów ności w rozum ieniu na przykład filozofii francuskiej, ale na przypisaniu do każdego stanu praw proporcjonalnych do je g o obow iązków :

i ten, co pilnuje łokcia i miary, i kopyta, i ten, co pługa, i ten, co je st prze- znaczon do rządu, niechaj przy sw oim zostaje. A spraw iedliw ość i rów ­ ność pod jedn ym praw em niech będzie dla w szystkich, a głowy je d n e go nie kładźcie na kark drugiego, bo nie przystoi je m u 72.

Fragm ent ten ja sn o pokazuje, że Kossakow ski nie uznaje czegoś takiego ja k abso­ lutna rów ność w szystkich ludzi, gdyż każdy człow iek ma innego rodzaju obow iązki, do których został stosow nie przez Boga wyposażony. Tak ja k w przypow ieści o talen­ tach — kom u dano w iele, od tego też wiele się w ym aga. U K ossakow skiego podejście takie je st właśnie oznaką najwyższej spraw iedliw ości, najwyższe ciężary i najwyższą odpow iedzialność bow iem nakłada tylko na niektórych, ci jedn ak, aby zachowana była proporcja, m uszą m ieć też najszersze prawa, by sw obodnie działać.

Powiązana z tym i równie istotna w oby tych przykazaniach je st kwestia niena­ ruszalności własności. Z dan iem K ossakow skiego u podstaw w szelkich ruchów rew o­ lucyjnych leży dążenie do szybkiego osiągnięcia dóbr m aterialnych przez jedn ostk i nieuczciw e i cyniczne:

A ci, co ładowali wory swoje cudzą rzeczą, i ci, co się poprzybierali w urzę­ dy i ozdoby zasłużonych, i ci, co nic stracić nie m ieli, i ci, których szczęś­ cie było w zam ieszaniu, i ci, co w ypędzeni z sw oicli krajów gospodarzyć w naszym chcieli, w rzeszczeli i głuszyli głos prawdy73.

Jednostki te świadomie niszczą ład społeczny, aby zaspokoić swe materialne żądze. Robią to, nie bacząc na fakt, że swym działaniem uderzają w całe społeczeństwo. Z tego powodu są szczególnie winne napiętnowania. Tamą dla icli destrukcyjnej działalności m oże być tylko

1 Św. Augustyn, Państwo Boże, tl. W. Kubicki, Kęty 2002, s. 782. 2 J. K ossakow ski, Kontynuacja Biblii Targowickiej..., op. cit., s. 21 ’ Ibidem, s. 7.

(22)

Ew angelia, polityka i karnawał. O Kontynuacji Biblii Targowickiej Jó z e fa K ossakow skiego 269

taki ustrój, w którym nie będą mieli szansy zrealizować swych zamierzeń, a zatem taki, w któ­ rym struktura społeczna oraz przypisanie praw i obowiązków jest nienaruszalne. A to może zagwarantować tylko ustrój, który ma cechę boskiej doskonałości, musi zatem być on ściśle związany z chrześcijańskim, doskonałym i nienaruszalnym systemem moralnym.

Przykazanie piąte i dziewiąte m ów ią o konieczności pokojow ej koegzystencji, za­ rów no wew nątrz kraju, ja k i w polityce zagranicznej. Tylko ona m oże zdaniem K os­ sakow skiego zapew nić zachowanie ładu. Je g o zerwanie przez oszczerstw a i potwarze porów nuje wręcz do zabójstwa:

żebyście nie drażnili potężne i nie uwłaczali braci waszym , bo to zrywa je d n o ść i zabójstw em je s t74.

W idzimy, że dla Kossakow skiego podstaw ow ym w arunkiem szczęścia każdej je d ­ nostki je st praw idłow o funkcjonujące społeczeństw o. Jedn ostka sama, czy też spo­ łeczeństw o podzielone na różne zwalczające się frakcje „zabija” jedn ostk ę poprzez uniem ożliw ienie je j przetrwania w trudnych okolicznościach:

a nie szpecąc się jed en drugiego, ciężaiy znosić, a w potrzebie bronić sw o­ bód waszych i ziemi w aszej, i religii ojców w aszych będziecie, bo bez tej jed n ości zginiecie0 .

Rów nie w ażn ajest zgoda z sąsiadam i (K ossakow skiem u szczególnie chodziło zapew ­ ne o R osję) — to kolejny w arunek szczęścia jedn ostk i. Je śli bow iem szczęście je d n o st­ ka m oże osiągnąć tylko wre właściwie ukształtowanej zbiorow ości, o tyle społeczeństw o m oże właściwie funkcjonow ać, jedynie gdy swoje relacje z innymi społeczeństw am i ułoży w oparciu o te sam e chrześcijańskie podstawy, na których fundow any je st ład państwowy. Stąd zalecenie sform ułow ane w przykazaniu dziesiątym : „N ie będziecie pożądali, co je st kom u w łasne”76. O dn osi się ono nie tylko do w łasności prywatnej i społecznej, ale także do w zajem nych relacji m iędzy narodam i. Tak ja k bow iem p o ­ wyżej w spom inałem , wszelkie dążenie do osiągnięcia pozycji nienależnej niszczy lad i burzy porządek, również w skali m iędzynarodow ej. D latego Kossakow ski tak ostro traktuje w szystkich, którzy nawołują do zmian:

W łasność publiczną tak ja k w łasność każdego szanować będziecie. A tych, co m am ić będą: „C zem u on ma w ięcej?” i „C zem u ja nie m am , co ma d ru gi?” albo „N a co on to ma, co je st je g o ? ”, patrzcie jak o na łakom ców i do żadnych urzędów nie dopuszczajcie ich, bo są synami pożądliw ości77.

74 Ibidem, s. 20. 7:1 Ibidem. 7,1 Ibidem, s. 21. 77 Ibidem.

(23)

270 M arcin K uźnia

C ałość kończy trawestacja C hrystu sow ego przykazania m iłości:

A O jczyznę waszą, co je st dobro pow szechne, kochać będziecie jak o M at­ kę waszą, i na je j potrzeby żałować nie będziecie udziału waszych rzeczy, bo to dobrem je st w aszym pew niejszym ja k dobro, które każdy sobie p o ­ mnaża. W spółbraci waszycłi kochać będziecie ja k sam i siebie, nie d o p u sz­ czając, żeby pracowali za was bez nadgrody, kiedy karani być m ają za złe sprawowanie potrzeb w aszych78.

W ten sposób logiczna i konsekw entna konstrukcja utw oru, którą tak chwalił N o - w ak -D łużew sk i, okazuje się nie do końca spójna. Bow iem oprócz sięgnięcia po staro- testam entow y w zorzec Kossakow ski w prow adza doń elem enty z N o w eg o Testam entu, a także filozofii św. Augustyna, który w Państwie Bożym tak opisuje pokój ludzki:

G dy w reszcie B ó g-N au czy ciel dw óch głównych uczy przykazań: m iłości Boga i bliźniego, w których człow iek m a wskazany trojaki przedm iot swej m iłości: Boga, siebie sam ego i bliźniego; a że ten się błądzi w um iłow a­ niu siebie, kto m iłuje Boga, stąd więc wynika, iż troszczyć się ma, żeby i bliźni miłowali Boga [ ...] W ten sposób będzie w pokojow ym stosunku, o ile to od niego zależy, ze w szystkim i ludźm i. Będzie to pokój ludzki, czyli uporządkow ana zgoda. N a tym zaś zależy porządek tej zgody, żeby po pierwsze nikom u nie szkodzić71'.

Je st to jedyn y tak wyraźny ślad tradycji now otestam entow ej w Kontynuacji, należy jed n ak zauważyć, że cały utw ór w sferze ideowej opiera się na chrześcijańskiej, a więc de

facto opartej na N ow ym Testam encie, nauce m oralnej. W idać to choćby we w spom in a­

nej w cześniej koncepcji spraw iedliw ości, która zasadza się na przypow ieści o talentach. Widać to też w postawie głów nego bohatera, który nie stosuje zasady „oko za ok o ” , ale praktykuje chrześcijańską zasadę w ybaczenia (co notabene wygląda dość groteskow o w porów naniu z rzeczywistą postawą przyw ódców konfederacji targowickiej):

Przepuśćm y głow om icli i tem u, czym się żywić będą, ale od ciała rządo­ w ego oddalm y ich8".

Koncepcja państwa proponow ana przez K ossakow skiego w Kontynuacji w sposób jaw n y nawiązuje do koncepcji lansow anych przez niego w utw orach w cześniejszych, zwłaszcza powieściach. Je j zasada opiera się na dw óch hasłach — pow rotu do trady­ cji oraz w cielania w życie katolickiej nauki m oralnej, jak o najdoskonalszego wzorca.

* Ibidem, s. 23.

''' Sw. A ugustyn, Państwo Boże, op. cit., s. 782.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ograniczając się jednak do tych kilku godniejszych uwagi klas, objaśnimy przykładem wyłożoną teoryę... (15) Równanie (6) dla tego ostatniego równania

Szczęsny ojglahuje rozbój kraju, wylicza sprmoy zw ia jk u utworzonego przez siebie, i wyznaje się być głupim, i sprawa^ ivszdkiego

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

Cena ropy opałowej musi być normowaną każdorazowo cenami węgla z uwzględnieniem wartości kalorycznej ropy, która P5—1*6 jest większa, niż war­.. tość

rzyliśmy, i że je tylko praktycznie zuźytko- wnienia Galicyi wyjątkowego stanowiska, a zakładając przy Wydziale krajowym biuro Tutejszy przemysł naftowy przechodzi ropne, objąć

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

Celem ćwiczenia było zapoznanie się z zagadnieniami związanymi z pomiarami z zakresu antropometrii: punktami antropometrycznymi, przyrzadami pomiarowymi i techniką pomiaru, przy