Stefan Moysa
"Z problematyki dialogu
chrześcijańsko-marksistowskiego",
Stanisław Kowalczyk, Warszawa
1977 : [recenzja]
Collectanea Theologica 48/4, 208-209
2 0 8 RECENZJE
te k ście dośw iadczenia św ia ta, w łaściw ego człow iekow i ja k o ta k ie m u . R ozm aite w y zn a n ia w ia ry w yrosły, zd a n ie m au to ra , z k o n te k stu d ośw iadczenia św iata.
Teologia B iblii za w iera, w edług a u to ra , fu n d a m e n ta ln ą p ra w d ę , że czło w ie k w d o św iadczeniu i d o zn a w an iu św ia ta zaw sze je s t zd a n y n a w iarę, k tó r a ocala człow ieka. D zięki w ierz e św ia t, n a w e t z f a k te m śm ierci, sta je się „do zn ie sie n ia ”. T ą w ia rą człow iek je s t ja k b y niesio n y . Z b a w ia się przez w ia rę w Je z u sa C h ry stu sa , w Jeg o zw ycięską m oc n a d św iatem . W te n sposób teologia b ib lijn a u k az u je , zdaniem L u c k a , rzeczow e w y jaśn ien ie zw ią zk u różn y ch tra d y c ji. O rędzie to je s t n ie ty lk o w y p o w ied zią te o re ty c z n ą , k tó rą n ależ y ściągnąć do rzeczyw istości, lecz je st ono w sp ó ło k reślan e przez dialog z dośw iadczeniem św ia ta ludzkiego, z k tó ry m człow iek m usi się zaw sze up o rać, je śli chce żyć, n ie tłu m ią c p rzy ty m podstaw ow ego p ro b le m u sw ego życia.
Te n ie k ied y zaw iłe w yw ody a u to ra z a słu g u ją n a p o djęcie w rzeczow ej d y sk u sji. Może d la kogoś z b ib listó w polsk ich b ro sz u ra ta sta n ie się im p u l sem do u d o sk o n a len ia ty c h d otychczasow ych m eto d sto so w a n ia B ib lii w te o logii i w d u sz p aste rstw ie?
ks. J u lia n S u lo w s k i SJ, W arszaw a K s. S ta n is ła w KOW ALCZYK, Z p ro b le m a ty k i dialogu c h r ze śc ija ń sk o -m a rk -
sisto w skieg o , W a rsza w a 1977, O śro d ek D o k u m en tac ji i S tu d ió w Społecznych,
s. 235.
Z n an e b y ły już od dłuższego czasu a rty k u ły ks. K o w a l c z y k a do tyczące p ro b le m a ty k i dialo g u c h rz eśc ija ń sk o -m ark sisto w sk ieg o , p u b lik o w a n e n a ła m a c h „ C h rz eścija n in a w św iecie” . N iek tó re z n ic h zostały p rz e d ru k o w a n e za g ran ic ą, m iędzy in n y m i w b iu le ty n ie S e k r e ta ria tu do S p ra w N ie w ierzący ch , „A teism o e dialogo” . M am y je tu ta j ze b ra n e w je d n e j książce. C zy teln ik je d n a k n ie odnosi w ra ż e n ia , że m a do cz y n ie n ia ze zbiorem a rty k u łó w , k tó re z reg u ły w te m a ty c e sw ojej b y w a ją b a rd z o rozbieżne. G dy b y n ie było to zaznaczone w przedm ow ie, m yślałby, że m a do czynienia ze z w a rtą k siążk ą. N ależy to w pierw szy m rzędzie zaw dzięczać te m aty ce. W w iększości ty c h a rty k u łó w b y ły k o n se k w e n tn ie p o d ejm o w an e z a g ad n ien ia filozoficzne, k tó re są p rze d m io te m za in te re so w a n ia zarów no ch rz eśc ija n , ja k i m a rk sistó w i w k tó ry c h is tn ie ją re a ln e p e rsp e k ty w y d ia lo g u i zbliżenia. M im o iż m oże n ie b yło to in te n c ją a u to ra , w y d a je się, że w y cz erp ał on zasadniczo w szy stk ie tego ro d z a ju p ro b lem y , k tó re stre s z c z a ją się do n a stę p u ją cy ch : kon cep cja filozofii, an tro p o lo g ia, w olność, p ra c a ludzka, a lie n a c ja , p ro b lem re lig ii i ateiz m u . S tą d też n a w e t m oże tro c h ę p rzy p a d k o w e zesta w ien ie tw o rzy p ew n ą całość.
K sią żk a zaw dzięcza sw oją zw arto ść rów nież sy stem a ty cz n ie u trz y m a n e j, w e w szy stk ich zasad n iczy ch rozd ziałach , m etodzie. A u to r zw y k le p rz e d sta w ia n a jp ie r w pogląd m a rk sisto w sk i n a d an e zagadnienie, o p ie ra ją c się z re g u ły n a k la sy k a c h : M a r k s i e , E n g e l s i e , L e n i n i e o raz u w zg lę d n ia ją c szeroko in te r p re ta c je i poglądy m a rk sistó w polskich. N astęp n ie m ów i o ch rz eśc ija ń sk im p u n k cie w id zen ia, ja k z a g ad n ien ia te p rz e d sta w ia P ism o św ., n a u k a K ościoła p rze w a żn ie w u ję c iu o sta tn ic h p ap ieży i S o b o ru W a ty k ań sk ieg o II oraz teologow ie i filozofow ie chrześcijań scy . W reszcie s ta ra się znaleźć p u n k ty styczne obu k o n cep cji lu b w sk a z u je n a p la tfo rm ę , n a k tó re j is tn ie ją m ożliw ości zbliżenia. I ta k dla p rz y k ła d u m ożem y w skazać, że ta k ie p ersp e k ty w y w idzi on w an tro p o lo g ii, gdyż o bydw ie kon cep cje za k ła d a ją zdolność człow ieka do p rz e k ra c z a n ia siebie i o tw a rto ść n a p ew n e go ro d z a ju tra n sc e n d e n c ję , oczyw iście ró żn ie p o jm o w an ą. W dzied zin ie lu d z k ie j w olności istn ie je , z d a n ie m a u to ra , częściow o zbieżna ew o lu cja: n ie k tó rz y m a rk siśc i z a cz y n ają u zn aw ać istn ie n ie a u to d e te rm in a c ji człow ieka, ch rz eśc ija n ie zaś coraz b a rd z ie j d o ce n ia ją ro lę d eterm in iz m ó w biologicznych
i psychicznych. W d ziedzinie h u m a n iz m u p rac y o bydw a u ję c ia p rz y jm u ją , że p ra c a je s t isto tn y m i trw a ły m elem e n te m k o n d y cji człow ieka, jego po sła n n ic tw e m i p o d sta w o w y m obow iązkiem .
P rz y a n a liz ie z a g ad n ień a u to r z re g u ły w sk az u je , że chociaż n ie b r a k u je zbieżności w d ziedzinie on ty czn ej, to je d n a k n a r a s ta ją one, gdy p rz e chodzim y do dziedziny aksjologicznej i p rag m a ty cz n ej. N ależy je d n a k m ocno p o d k reślić, że chociaż z założenia sw ego p ra c a ks. K o w a l c z y k a je st z o rie n to w a n a n a u ła tw ie n ie dialogu, n ie sz u k a on je d n a k zb liżen ia za w szel k ą cenę. R ów nie często, m oże n a w e t częściej, w sk a z u je n a n ie d ają c e się zre d u k o w a ć rozbieżności obu ko n cep cji. To o b ie k ty w n e sp o jrze n ie n a d a je jego p ra c y c h a ra k te r n a u k o w e j an alizy , a p rzed e w szy stk im uczciw ości in te le k tu a ln e j rza d k o sp o ty k a n ej.
W ysoki poziom n a u k o w y zaw dzięcza k sią żk a , n ie n a o sta tn im m iejscu, w ie lk ie j e ru d y c ji a u to ra . O p a rta je s t bo w iem n a g ru n to w n e j znajom ości nie ty lk o filozoficznych i teologicznych źródeł ch rz eśc ija ń sk ich , ale też klasy k ó w m a rk siz m u i w spółczesnej lite r a tu r y m a rk sisto w sk ie j. M ożna pow iedzieć, że k aż d y k ro k w książce, k aż d e je j tw ie rd z e n ie je st szczegółow o u d o k u m e n to w a n e z ob u stro n , co w ta k d e lik a tn e j sp raw ie, ja k dialog ch rz eśc ija ń sk o - -m a rk sisto w s k i, je st szczególnie w ażne, gdyż trze b a, a b y obie stro n y dialo g u ją ce czuły za sobą zaplecze sw oich w spólnot.
K sią żk a będzie m ogła być w y k o rz y sta n a w ró żn y sposób. P o d a je z a sad n iczą in fo rm a c ję dotyczącą pojęć i k ie ru n k ó w filozoficznych m a jąc y ch w n a sz y m k r a ju n a jw ię k sz e znaczenie. P o n ad to w y d a je się szczególnie n a daw a ć ja k o p o d ręczn ik roboczy n a se m in a ria c h n au k o w y c h , gdyż p rze z sw o ją sk o n d e n so w an ą tre ść , a zaraze m b ogatą b ib lio g ra fię p obudza do dalszych ro zw aż ań i w niosków w te j ta k w aż n ej dziedzinie.
ks. S te fa n M oysa S J, W arszaw a
R E C E N Z J E
209
A rn o SCH ILSON , G ott k o m m t als K in d , F re ib u rg -B a se l-W ie n 1977, V erlag H e rd e r, s. 87.
K ró tk ie ro zw aż an ia n a te m a t św ią t o k re su Bożego N aro d ze n ia k rąż ą około je d n e j zasad n iczej m yśli: co Bóg ch c ia ł pow iedzieć człow iekow i przez to , że sta ł się dzieckiem ? O dpow iedź m oże być ty lk o je d n a : dziecko je st k im ś n a jsła b sz y m w śró d ludzi, je s t całkow icie zd an e n a ła sk ę otoczenia, n a jego tro sk ę i m iłość. Bóg ch c ia ł się sta ć dzieckiem , a b y p rz y b ra ć postać tego, co w ła śn ie n ajsła b sze , ubogie i całkow icie zależne od ludzi. Bóg w y d a ł się n a tro sk ę człow ieka.
T a g łów na m yśl p o w tarz a się w e w szy stk ich ro zw aż an ia ch , a le n a ró ż n y sposób. G dy dziecko się rodzi, rodzice p o k ła d a ją w n im w ie lk ie n ad z ie je, k tó r e często zaw odzą. Je zu s je s t dzieck iem n a d z ie i całkow icie spełnionych, O n w n ic zy m n ie zaw iódł. U k az an ie się B oga pod p o sta c ią dzieck a w dzień O b ja w ie n ia P a ń sk ie g o sy m b o lizu je o b ja w ien ie Boże, k tó re d a je człow iekow i św ia tło , a le m im o tego pozostaje zaw sze tru d n e do o d sz y fro w an ia . N aw et o b ja w ia ją c się Bóg pozostaje u k ry ty . U roczystość O fiaro w a n ia w Ś w iąty n i p rzy p o m in a, że C h ry stu s je st św ia tłe m i ośw ieca k ażd eg o człow ieka p rz y chodzącego n a te n św ia t. D ziecko je s t te ż św ia tłe m , k tó re ro zśw ie tla egzy ste n c ję lu d z k ą, ale w cześnie p a d a n a n ie cień lu d z k iej n ie n a w iśc i i złości. W ca ły m sw oim ży ciu C h ry stu s, m im o że b y ł św ia tłe m , m u sia ł kroczyć w śró d ciem ności św ia ta. Z achęca On człow ieka do przezw y ciężan ia tych ciem ności.
Je zu s p o zo stający w św ią ty n i je st p rzy k ła d em d ziecka tru d n eg o , k tó re chodzi w łasn y m i drogam i, aby spełnić w olę O jca. Czy P a n Bóg ta k ż e i m ło dzieży dzisiejszej n ie m oże pro w ad zić in n y m i niż sta rsz y c h drogam i, k tó re p rzez to, że są in n e, n ie p rz e s ta ją być d rogam i Bożym i? K sią żk ę za m y k a ją