ETYKA 21, 1984
JANUS.Z GOÓKDWSKI
Odpowiedź
na uwagi Henryka Jankowskiego
Artykuł nasz, pomyślany i napisany jako próba rozważań modelo-wych, nawiązuje do doświadczeń ludzi nauki i losów życia naukow€go w naszych czasach. Nasze poglądy i rozważania wyrastają z materiału dowodowego historii i socjologii nauki. Intencją naszą było prz€dstawie-nie sz.czególnego rodzaju sprawdzianów wierności ludzi nauki wobec za-sad i przykazań dotyczących pojmowania i wykonywania przez nich działań będących tworzeniem, ustala·niem i przekazywaniem wiedzy. Pi-szemy też o socjotechnice oraz tradycji. Artykuł nasz jest z pewnością manifestacją przekonań moralnych. Ale przede wszystkim jest to stu-dium z pogranicza socjologii nauki i socjologii moralności. Z pewnością
łączymy próbę ukazania i wyjaśniania z prezentacją koncepcji nor-matywn€j.
Wobec artykułu o „sytuacjach t€stujących'' zgłoszone zostały uwagi krytyczne. Uważamy za stosowne ·odpowiedzieć na nie. Zawrzemy na-szą odpowiedź w siedmiu punktach.
1. Nie podzielamy opinii, że do naszych czasów tylko i wyłącznie
prawda była wartością ważną i znaczącą dla uczonych, a dopiero w na-szych ·czasach stała się wartością, której status uzgadnia się z wartościa mi takimi, jak godność, wolność, bezpieczeństwo ludzi. Prawda była i jest wart·ością podstawową dla uczonych, którzy są uczestnikami nor-malnego życia naukowego. Nie była natomiast„ i nie jest, „wartością wy-absolutnioną". Uczeni w przeszłości i w teraźniejszości brali jeszcze inne wartości pod uwagę. Natomiast nam chodzHo o wskazanie, Ż€ wierność wobec ethosu uczonych to wierność wobec prawdy, a polega to na od-rzucaniu nakazów czy pokus kłamania wbrew regułom „dobrego my-ślenia" i w:br€w danym z poszukiwań i dociekań. Tak więc chodzi nam o „sytuacje testujące", o „nieposłuszeństwo w myiśleniu" i „rzetelność w badaniach", a nie o programy eksploracji i proliforacji. Henryk Jan-kowski zwraca uwagę na inne zagadnienie. BezsprZ€cznie ważne, ale
- - - -~---~
.
---·-172 POLEMIKI
inne. Czym innym jest sprawa prawdy jako alternatywy kłamstwa,
a czym innym prawda jako nakaz zajmowania się zawsz.e i wszędzie
ka:iidym problemem bez względu na implikacje. Nam chodziło o obronę traclycyjnych zasad i wartości.
2. Stoimy na stanowisku, iż od czasów Arystotelesa do naszych
cza-sów normalne życie naukowe polega na obserwowaniu i respektowaniu
pewnego kanonu zasad i przykazań oraz kierowaniu s1ę pewnym ka-nunem wartości i celów. Uznajemy ciągłość i zmianę zarazem, gdy
chodzi o treść zasad i przykazań ethosu profesjonalnego uczonych.
Zmia-ny, które zachodzą, nie naruszają ciągłości owego kanonu. Tam, gdzie
ma to miejsce (tzn. gdy kano·n zostaje naruszony) nauka, jako swo·ista i odrębna forma kultury, staje się czymś innym. Zachowanie ciągłości przysparza trudności i przykrości świadomym strażnikom, rzecznikom i szermierzom tradycyjnego ethosu. To że nasze stanowisko „nie cał
kiem przy.staje do współczesnych koncepcji miejsca i roli nauki w spo
-łeczeństwie, a także do tego, co nazywa .się etyką profesjonalną
uczo-nego", możemy tak oto skomentować: nie podzielamy niektórych
po-glądów i przekonań dotyczących statusu i funkcji nauki w społeczeństwie, a także uważamy, iż pewne wersje etyki zawodowej uczonych nie .są
zgodne z naszymi opcjami aksjonormatywnymi. Niemniej jesteśmy
zda-nia, iż to, co uznajemy, co piszemy i co zalecamy, zgodne jest z ideami
i koncepcjami wielu autorów, którymi to są uczeni będący dla nas
au-torytetami. Żyjemy w świecie, .gdzie prezentowane są wielorakie idee
i koncepcje dotyczące modelu nauki i modelu ethosu uczonych. Niektóre
z nich odrzucamy. Niek·tóre zaś są nam bliskie, a nawet tożsame z
na-szymi. Z naszego artykułu można zorientować się w naszych opcjach
i w tym też, że nie powołujemy się na autorytety z czasów bardzo
odległych od rzeczywistości świata, w którym żyjemy.
3. Nie kwestionujemy prawa uczonych do wyboru professio fidei
w kwestii światopoglądu, ani też nie kwestionujemy ich prawa do dąże
nia ku utylizacji wyników swych poszukiwań i dociekań. Stoimy
na-tomiast na stanowisku, że uczony, który nie dba o to, aby nauka egzy-stowała jako swoista i odrębna forma wiedzy i po·znania, zdradza swój
zawód. Uważamy także, iż do kategorii najważniejszych pośród „grze-chów śmiertelnych" uczonego jest uznanie dyktatu czynnika pozanauko-wego w sprawach treści wiedzy naukowej i tego, co się z tym wiąże.
Henryk Jankowski zdaje się zarzucać nam zbytni rygoryzm. Cytuje też
fragment krytykowa·nego artykułu. Ale cytowanie jest obciążone grze-chem pominięcia istotnie zna·czącego fragmentu. Piszemy bowiem: „Uczeni, którzy uwierzą, że nauka może zostać zintegrowana z technolo-gią czy ortodoksją, bez szkody dla jej tożsamości kulturowej, i którzy
I
. :.... .1ii ~· . „ ·, , •'\: ~ ',,
POLEMIKI 173
zgodzą s·ię na to, żeby autorytet naukowy podlegał zwierzchnictwu in-nego autorytetu w sprawach ustalania i objaśniania rzeczywistości
-podpisują d~ facto akt bezwarunkowej 'kapitulacji jako ludzie odpowie-dzialni za trwanie i rozwój pewnej formy inwencji i aktywności k!ul-turotwórczej". Teraz widać jasno i wyraźnie, iż chodzi nam o autono-mię nauki, a w szczególności o „nieposłuszeństwo w myśleniu". A
uto-nomię nauk·i rozumiemy zaś jako autonomię poznania naukow€go przede wszystkim. Kompromisy, o których pisze Henryk Jankowski zdarzały się i zdarzają, ale nie są bynajmniej oczekiwane z utęsknieniem przez uczonych. Stanisław Ossowski pisał: „Pracownik naukowy bez wolnośc-i słowa staje się albo urzędnikiem, albo graczem, albo konspiratorem" 1.
Nadto powiemy, iż opcja doktrynalna uczonego nie może być utożsamia
na z podległością uczonego w sprawach nauki oficjalnym autorytetom
doktryny. To Siger z Brabancj•i, a nie Stefan Tempier, miał rację w ro-ku 1277. A dzieje nauki są dziejami przyznawania racji awerroistom ła
cińskim.
4. Jest€śmy zdania, iż rzetelność w wykonywaniu zawodu wiąże się
w wypadku ludzi nauki z ob.serwowaniem i respektowa·niem kanonu za-sad i przykazań ethosu profesjonalnego. Historia nauki dostarcza licz-nych i poważnych dowodów na rzecz naszej tezy. Nie chodzi o kapłań stwo, lecz o moralność zawodową. Kto nie przywiązuje wa.gi do wolno-ści wykonywania pracy naukowej, do godności zawodowej uczonego, do autonomiii nauki jako formy wiedzy i poznania, do obserwowania i res-pektowania reguł dyskusji uczącej uczestników gwoli prawdy, ten łat wo i bez większych oporów zgodzi się być „posłusznym w myśleniu", zgodzi się kłamać i oszukiwać, pomagać temu, kto jest aktualnym de-cydentem i dysponentem. Chodzi nam zatem o pryncypia i impondera-bilia zarazem.
5. Ucz·ony, którego postacią właściwą jest „bada·cz teoretyk" pre-zentowany przez Floriana Znanieckiego w znanym studium o rolach społecznych ludzi wiedzy, może, a nawet dobrze jest jeśli to czyni, wy-konywać ekspertyzy. Ekspert opracowuje problem wybrany przez spon-sora, ale zachowuje swą niezależność jako człowiek wybierający
proce-durę poznawczą i ustalający konstatacje i konkluzje opracowania.
Auto-mia nauki, raz to jeszcze podkreślamy, to autonomta :poznania nauko-wego. Przykłady z Ruth Benedict i Bronisławem Malinowskim nic tu nie mają do rzeczy. Chyba, że uznamy, iż byli to uczeni na wzór socjolo-gów, o których pisał Stanisław Tyrowicz w studium pt. Swiatło wiedzy
1 S. Oss•ows:ki, Problematyka swobody słowa w dyskusjach naukowych, „Ku[-tuira i Życie" 111r 1 (11•0) 1'9811, .s. 25.
174 POLEMIKI
zdeprawowanej albo staniemy na stanowisku, że każdy kto pobiera
pie-niądze z innej kasy niż kasa prawdziwego po.stępu jest tyle samo wart.
Nie wiem zresztą z czym tu polemizuje Henryk Jankowski. W naszym
artykule nigdzie nie piszemy, iż prace badawcze na za.mówi€nie eo ipso godzą w autonomię nauki i wolność uprawiania prncy naulmwej.
Doda-my, że w naszym artykule, nie bez powodu, przywołujemy tekst Kazi-mierza Ajdukiewicza o wolności nauki. Czym innym jest sprawa auto-nomii nauki, a czym innym społeczne impakty i impulsy przyczyniają
ce się do odkryć naukowych.
6. Nie sądzimy, aby nasz artykuł demonizował ,socjotechników. Rac-jonalność w rozumieniu pewnej kategorii decydentów odbiega od tej, którą przywykli akceptować uczeni typu łacińskiego. W ni€których
od-mianach ładu monocentrycznego władza korumpuje naukę en bloc, nawet
za cenę znaczącego spadku jej poziomu w tych segmentach struktury dyscyplinowej, które wydają się, wedle Henryka Jankowskiego, objęte
swoistym immunitetem. Warto studiować praktyki w XX wieku, gdyż ujawniają one osobliwy stosunek do nauk przyrodniczych i techni
cz-nych, jako że ów osobliwy stosunek do humanistyki jest tam oczywisty, choć zważywszy walory prakseologiczne owych nauk i w tej sferze prak-tyki ow€ powinny wydawać się nader osobliwymi z punktu widzenia
racjonalności systemu.
7. Nie uważamy bynajmniej autonomii i samorządności za gwarancje dostateczne. Ale stoimy na stanowisku, iż bez nich nie ma mowy o nor-malnym życiu naukowym. Nie uważamy też, aby ustrój „nauki samo
-rządnej" immunizował społeczność uczony,ch przed dewiacjami i anoma-liami, które szkodzą nauce i społeczeństwu. Niemniej bez autonomii i bez samorządności, jak też wolności nauki nie może ona nigdy
funkcjono-wać prawidłowo moralnie i poznawczo. Arystoteles wykazywał, iż
ary-stokracje stają się oligarchiami, a demokracje znów stają się
ochlokra-cjami. Niemni€j stoimy na .stanowisku, że nie ma normalnego życia nau-kowego bez łączenia „zasady arystokratyzmu" z „zasadą demokratyz-mu". Nie uważamy też, aby w życiu codziennym było tak, jak twierdzi
Henryk Jankowski. Często udaje się funkcjonalnie łączyć te zasady,
a często bywa i tak, że „za.sada arystokratyzmu" eliminowana jest na
rzecz „zasady demokratyzmu" w wydaniu biurokratycznego
absolutyz-mu. Walka z arystokracją to nie tylko program radykalnych
demokra-tów, ale także biurokratów i despotów. Na koniec zauważmy, iż to, co
wyróżniliśmy jako komponenty konstytutywne modelu ethosu
profesjo-nalnego ludzi nauki, nie gr-ozi ze strony uczonych działalnością
wywro-tową w społ€czeństwie, które uznaje różnice pomiędzy wolnością uczo·
auto-nomią nauki a integracją aparatu państwowego. Dodajmy jeszcze, iż
wiek X.X obfituje w tyle przykładów szkód wyrządzanych przez tych, którzy oprymują prawa kardynalne uczonych :(prawa do autonomii,
wol-ności i samorządności), że doprawdy trudno zapałać entuzjazmem do
roz-ważań nad prawdopodobnymi {w sensie „możliwości abstrakcyjnej")
za-grożeniami ładu ..społecznego i porządku państwowego ze strony
korzy-stającej z owych praw społeczności uczonych.
Politechnika Wroclawska I
- -
-~---... ·;~··~