• Nie Znaleziono Wyników

View of Uwagi o roli dźwięku w poezji Mickiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Uwagi o roli dźwięku w poezji Mickiewicza"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

UW AGI O ROLI DŹWIĘKU W POEZJI MICKIEWICZA

Od stu lat przeszło dzięki w spaniałej zresztą charaktery­ styce danej przez Krasińskiego w artykule

K ilka słów o Ju liu szu

Słowackim

utrwaliła się opinia o M ickiew iczu jako o potężnym plastyku - rzeźbiarzu słow a, po którym jako następny etap dia­ lektycznego rozwoju poezji naszej przyszedł muzyk — Słowacki: »[...] nie rzeźbiarzem ale muzykiem się urodził, a w tej jego muzyce niesione nutami B eethovena płyną farby Correggia, farby Rafaela”. M ickiew icz — to M ichał Anioł poezji p o lsk iej1.

Antyteza ogromnie su gestyw n a i mająca oparcie w rzeczyw i­ stych walorach obu poetów , ale chyba upraszczająca jak w szelk a for­ muła w stosunku do tw órczości, choćby ubrana w piękne metafory. Spróbow ał podw ażyć ją nie b yle kto — T adeusz Zieliński, który w swym studium pt.

Melos w p o ezji M ickiew icza

zali­ czył go do tw órców , na których św iat oddziaływ a głów nie przez dźw ięk-m elos. Drugi rów norzędny pierw iastek to barwa, jak mówi Zieliński, chromatyzm. Natomiast „ [...] plastyczny pierw iastek idosu u M ickiew icza słabo jest rozw inięty, przestrzeń jako taka mało daje znać o sobie w jego p oezji”.

N iezw ykła w rażliw ość m uzyczna M ickiew icza, ujawniająca się choćby w darze improwizacji przy akompaniamencie melodii

1 Z. K r a s i ń s k i , O k rytyce w ogólności. K ilk a słów o Ju liu szu Słow ackim , Pism a, w y d , T . P in i, L w ó w 1904, t. II, s. 203.

(2)

102

Wa n d a a c h r e m o w i c z o w a

nie jest zdaniem Z ielińskiego równoznaczna ani z wiedzą muzyczną, ani naw et z w yrobionym smakiem. Jest to pew ien typ twórczości zw iązany ze sw oistym dźw iękow ym ujmowaniem świata, typ dio- nizyjski, p rzeciw ieństw o apollińskiego, chw ytającego kształty i sto­ sunki p rzestrzen ne2.

Argumentacja Zielińskiego nie była jednak przekonywająca tam, gdzie ilustrow ał sw oją tezę przykładami ani w tedy, gdy w y­ kazyw ał rzekome błędy M ickiew icza przeciw prawdzie stosunków przestrzennych, ani w tedy, gdy w yrażał zachw yt dla arcydzieła zesp olen ia poezji z muzyką w koncercie Jankiela3. T oteż Chrza­ now ski b ez w ielk iego trudu odparł zarzuty Zielińskiego, wykazując, że tam, gdzie w idział on niekonsekw encję i brak jasnej wizji prze­ strzennej, mamy do czynienia z poetyckim i skrótami i przemil­ czeniami. Samą tezę jednak zlekcew ażył kończąc swój artykuł polem iczny niezbyt, zdaniem naszym , sprawiedliwie: „Autor, jeśli się nie mylimy, popełnił jeden błąd metodyczny: pragnąc udo­ w odnić, że w poezji M ickiew icza jest przewaga m elosu nad pla­ styką, szukał dow odów w jego poezji [...] melicznej; gdyby ich szukał w jego epice np. w

R ed u c ie O rdona

a nade w szystko w

P anu

T a d eu szu ,

nie tw ierdziłby prawdopodobnie, że jego formuła „w obec M ickiew icza zachow a sw ą m oc”. [A nalizow ał przecie koncert Jan­ kiela!] Póki autor tego nie uczyni, póki dla udow odnienia swojej tezy nie zanalizuje całej poezji M ickiew icza, dopóty mu nie uw ie­ rzymy, pomimo że jest T adeuszem Z ielińskim ”4.

P odjęcie w yzw ania rzuconego przez Chrzanowskiego byłoby podjęciem trudu „na miarę F id iasza”, w ym agałoby obszernej

mo-3 T. Z i e l i ń s k i , T rzy studia, Z a m o ść 1922, s. 76.

3 W s z y s c y p is z ą c y o Panu Tadeuszu p o d k r eśla ją w a r to ś ć id e o w ą , u c z u c io w ą i a r ty sty cz n ą kon certu Jankiela: W . G o s t o m s k i , A rcydzieło p o e zji p o lsk iej, K rak ów 1894; Z. S z w e y k o w s k i , Pan Tadeusz — poem at hum orystyczny, P o zn a ń 1949; J. K l e i n e r , M ickiew icz, L u b lin 1948. K leiner z a lic z a k o m p o zy c ję Jankiela d o tz w . m uzyki p rogram ow ej. K. G ó rsk i n a to m ia s t s tw ie r d z a , ż e w o p is ie gry na cy m b a ła ch są s z c z e g ó ły sp rz e cz n e z te c h n ik ą t e g o in stru m en tu i w y k a zu je, ż e d zia ła tu n ie a u ten ty zm fak ­ tów m u z y c zn y ch le c z a le g o r ia m ó w ią c a o r z e c z y w is to ś c i p o z a m u z y c zn ej. K. G ó r s k i , M uzyka w opisie literackim , „Ż ycie i M y śl”, 1952, s. 97.

(3)

nografii w łaściw ie zupełnie nowatorskiej, gdyż ta strona twór­ czości M ickiew icza jest jeszcze słabo opracowana, mimo że rolę ekspresji dźw iękow ej, rolę muzyki i pieśni w poezji autora

A lpuhary

omawiano niejednokrotnie w zw iązku z analizą po­ szczególnych utworów, zw łaszcza

D ziadów

i

Pana T a d eu sza

5. Zabierali głos nawet fachow cy m uzycy jak F. German i Z, L issa 6. Syntetycznego ujęcia sprawy choćby w tym zakresie, jaki dał W itkiew icz w studium

M ickiew icz ja k o kolorysta,

w odnie­ sieniu do wrażeń dźw iękow ych nie mamy. N ajw ięcej daje w tej dziedzinie monografia Kleinera

M ickiew icz,

m uzyczności poezji M ickiewicza pośw ięca w iele uw agi, dość w skazać, że om ów ienie elem entów dźw iękow ych w

Panu Tadeuszu

zajmuje przeszło 40 stron7.

Skromne ramy artykułu nie pozwalają na w szechstronne rozpatrzenie roli d źw ięk u 8 w poezji M ickiew icza. T rzeba z ko­ nieczności w prowadzić poważne ograniczenia. N ie będziem y w ięc zajmować się m uzycznością jego poezji, gdyż sprawa ta nastręcza cały szereg w ątpliw ości i wym aga poważnej w iedzy m uzycznej. W prawdzie T adeusz M akowiecki w e w stęp ie do pracy

M u zy k a

s ' W y m ien ia m y p o z y c je n a jw a żn ie jsz e: E. L a n d , S u lzer a II cz. D ziadów , „ P r z e g l, H um .’’ 1924. S t . P i g o ń , D o źr ó d e ł D ziadów kow ieńsko- wileńskich, W iln o 1930, przedr. S tu dia literackie, K rak ów 1951. S t . P i g o ń , Pan Tadeusz — w zrost, -wielkość, sława, W a r sz a w a 1934. W. K u b a c k i , Pierw iosnki polskiego rom antyzm u, K raków 1949 i A rcyd ra m a t M ick ie­ w icza, K raków 1951.

6 F. G e r m a n, cykl a r ty k u łó w — M ickiew icz w m uzyce i pieśni, tyg- »O dra”, 1949, Nr Nr 2 6 —31, 33, 34; Z. L i s s a , M ickiew icz a m uzyka,

„Ż ycie Ś p ie w a c z e ”, 1949.

7 O m aw iając k o m p o z y c ję p o s z c z e g ó ln y c h k s ią g Pana Tadeusza K l e i n e r w p r o w a d z a n a w e t te r m in o lo g ię m u zy c zn ą . A w ię c z a k o ń c z e n ie k s. 1 n a z y w a fanfarą n a p o leo ń sk ą , p o c z ą te k k s ią g II, VI, VIII — u w ertu ra m i, ks. V —to ks. d y s o n a n s ó w . S c e n ę w k a rczm ie (k s . IV ) i R a d ę w D o b rzy n ie (k s. VII) u w a ża za w ie lo g ło s o w e k o m p o z y c je fo n ic z n e . W o b r a z ie r o z m o w y s ta w ó w - k o ch a n k ó w , k tórą p r z e r y w a k le k o t m łyn a - s ta r u s z k a o p ie k u n a , w id z i z a p o w ie d ź sy m fo n ii R, S tr a u s sa , „ p r z e ś liz g iw a n ie s ię ku h u m o ry s ty ce m u zy c zn ej”, op cit., s. 354.

8 W yrazu d ź w i ę k u ż y w a m y w z n a c z e n iu n a j s z e r s z y m — w s z e lk ie w r a ż e n ie a k u sty c zn e, a w ię c z a r ó w n o sz m er jak to n . G ło s e m b ę d z ie m y n a z y w a ć g ło s y is t o t ż y w y c h a lb o a n tr o p o m o r fizo w a n y ch .

(4)

1Ó4 Wa n d a a c h h e m o w t c z óWA

w twórczości W yspiańskiego

9 znacznie osłabił zastrzeżenia głów ­ nego przeciwnika szukania zw iązków pom iędzy poezją a muzyką, S z u lc a 10 i w ykazał potrzebę naukow ego ich badania, ale sam uznał, że można m ówić o w spólnych w łaściw ościach albo tylko analogicznych obu sztuk, o „ich pokrew ieństw ie, choćby bardzo dalekim ” u . M uzyczność poezji, choć nie negujem y zgodnie z w yw odam i M akow ieckiego i zw iązków treściow ych, opiera się na doborze i organizacji b r z m i e ń w yrazów i fraz poetyckich; nam będzie chodzić o rolę dźw ięku zasugerow anego przez z n a c z e n i e słow a l2. Zdajemy sob ie sprawę z nierozerwalności sfery znaczeń i brzmień, toteż niekiedy trzeba będzie zakreślone granice przekroczyć, są one jednak konieczne ze w zględu na niem ożność ogarnięcia całości zagadnienia. Po przeglądzie i kla­ syfikacji m otyw ów akustycznych zajmiemy się bliżej ich funkcją kom pozycyjną i spróbujem y w ysnuć pew ne wnioski uogólniające bez pretensji do odkryw czości, dążące natomiast do ośw ietlenia rzeczy znanych z innej nieco strony i pobudzenia specjalistów do w nikliw szych badań w tym kierunku. Przemawiać będzie najczęściej sam poeta. Nie przesądzam y przy tym sprawy oryginal­ ności i now atorstw a M ickiew icza. Niektóre przykłady mogą nasunąć myśl o zw iązku z konwencją poetycką epoki klasycystycznej. N ie będzie to przeczyć bogactw u i ważnej roli wrażeń ak u stycz­ nych w poezji M ickiew icza, sam w ybór elem entów tradycyjnych św iad czy o pew nych określonych w łaściw ościach. M ickiewicz umiał św iadom ie uzgadniać swój „ sty l” z postulatami poetyki klasy­ cystycznej i umiał św iadom ie przeciw staw iać się konwencji sw ojej epoki.

B ędziem y dobierać mniej znane fragmenty, które może nie są tak uderzające jak p o .w iele k r o ć cytow ane „koncerty”, będą bardziej przekonywającym dowodem w spółistnienia i w spółdzia­

9 T . M a k o w i e c k i , M uzyka w tw órczości Wyspiańskiego, T o ru ń 1955.

10 T. S z u l c , M uzyka w d ziele literackim , W a r sz a w a 1937. 11 M a k o w i e c k i , op. cit. s. 7

12 O roli z n a c ze n ia w y r a z ó w w e k sp r e sji d ź w ię k o w e j p rzek o n y w a ­ ją co p is z e K. G ó r s k i , P o ezja ja k o w yra z, T o ru ń 1946 3. 74 — 75,

(5)

łania wrażeń optycznych i akustycznych w m ickiew iczow skiej percepcji świata. Poeta sam sob ie przypisyw ał talent m uzyczny55, m uzykę uważał za duszę, życie i św iatło poezji liry czn ej14. Znany jest w pływ muzyki operow ej na

D z ia d y

a — dodajmy od sieb ie — wyraźny i w

K o n ra d zie W a llen ro d zie

,5. W e w spom nie­ niach poety z kraju dużą rolę grają wrażenia dźw iękow e. Np. w artykule

W ielk i ty d z ie ń

przypomina przede w szystkim bicie dzwonów i w ystrzały z m oździerzy rezu rek cyjn ych l6. „Cudny p ęd zel” i „melodyjne d źw ięk i” to najw ażniejsze narzędzia poezji.

T oteż bardzo nieliczne jego utwory są pozbaw ione wrażeń dźw iękow ych, są to w iersze programowe jak

J u ż się z po go d n ych

n iebios..}1,

albo dydaktyczno - aforystyczne jak w ięk szo ść

Z da ń

i uwag.

Ale i tam, gdzie poeta nie w prow adza w yrazów oznacza­ jących dźwięki, znajdujemy efekty dźw ięk ow e w ypływ ające z instrumentacji głoskow ej czy składniowej i rytmicznej. Ten

13 P atrz lis t d o B. Z a le s k ie g o z r. 1840 z L ozan n y: „ ...ja k b ę d ę m iał p ie n ią d z e, i lite ra tu rę , i k siążki p o r z u c ę , na w s i o s ię d ę i b ę d ę m uzyki k o m p o n o w a ł. Z am iar d aw n y. T y lk o ż e nikt a nikt w m ój ta le n t m u zy czn y n ie w ie rz y . O b aczym y, k to m a racją". M i c k i e w i c z , D zieła, W yd. n a ro d o w e, t. X V , s. 274. F r. G e r m a n , M ickiew icz ko m p o zyto rem, „Odra", N r 31, 1949, p isz e , ż e M ic k ie w ic z s k o m p o n o w a ł kilka m e lo d ii do p ie śn i i u tw o ró w p o ety ck ich , m .i. do B. Z a le s k ie g o D u m ki o H etm anie K osińskim . Z. L i s s a w cyt. w y ż ej artyku le p rzy zn a je M ic k ie w ic z o w i ta len t m u zyczn y.

14 P rel. XIII kursu II, D zieła, t. X, s. 161.

15 O w p ły w ie m uzyki o p e r o w e j na K onrada W allenroda ś w ia d c z y b o g a c tw o i ró żn o ro d n o ść w r a że ń a k u sty c zn y ch w p o e m a c ie , form y o p e ­ r o w e jak a r ia - p i e ś ń , d u et, r ec ita tiv o , c h ó r y , w r e s z c ie m o ty w y fab u larn e w s p ó ln e z se n ty m e n ta ln ą o p e r ą F r. W e i g l a , R odzina szw ajcarska. K onrad W allenrod p o b u d z ił tr z e c h k o m p o z y to r ó w d o n a p isa n ia oper: S . D o b r z y c k i , z o s t, w ręk o p isie, W ł. Ż e l e ń s k i , w y s t. w e L w o w ie 1885 i w ło sk i k o m p o zy to r P o n c i e 11 i. O sp r a w ie tej s z e r z e j m ó w iła m w o d c z y c ie p. t. D źw ię k w świecie poetyckim K onrada W allenroda w y g ł. na zebr. T o w . Lit. im. A. M ic k ie w ic z a w r. 1952.

56 A rtyku ł w „ P ie lg rz y m ie P o łsk irn ”, W ielki ty d z ie ń, t. VI, s. 100. 17 W ier sz te n n ie w y k o rz y stu je w c a le m o ż liw o ś c i a k u sty c zn y ch m o ty w ó w tak ich jak ż e g lu g a , b ie g d o m ety , a le i tu w s p o m n ia n e s ą .d ź w ię k i c y ta ry ”.

(6)

aspekt jednak, jak już zaznaczono, pomijamy z wyjątkiem tych w ypow iedzeń, w których brzmienie wyrazu ma funkcję zastępczą w stosunku do nazwy dźw ięku.

1

Obok w ielk iego bogactw a wrażeń akustycznych, o czym niżej, zastanaw iająca jest niezw ykła rozpiętość skali, a przy tym wzm acnianie natężenia dźw ięków percypow anych przez ucho przeciętne znacznie słabiej albo prawie nieuchwytnych. O dgłosy kroków na schodach kojarzą się z grzmotem już w

Zim ie

miejskiej:

„Zagrzmiały schody i już gości nie ma”. M oglibyśmy to złożyć na karb klasycystycznej hiperboliczności języka poetyckiego, gdyby nie powtarzanie się tych cech w wielu późniejszych utworach. „Łoskot stóp zbrojnych” krzyżaków nie zadziw ia, ale „łoskot stó p ” słyszan y „pośród miejskich gw arów ”

(G odzina)

przez oczekującą kochankę wydaje się zdolnością nieco osobliw ą. Jeszcze w ym ow niejsze jest zestaw ienie dźw ięków w elegii

D um ania w dzień odjazdu:

W stałem , g d y m ię zn u d ziła łosam oSć w idoków ;

B u d z ą c e c h a ł o s k o t e m m ych sa m o tn ych kroków ... L ic zę ta k t w ta k t ż e l a z n e s t ę p a n i a z e g a r u, Lub ro b a czk a , co k ie d y ś le k k im i p r z e s ta n k i K o ł a c e c i c h o , ja k b y do d r z w i s w e j kochanki.

„G ęb y” są nie tylko krzyczące ale i „grzm iące”

(F ilozof i Bóg

emigrant).

W

H ym nie na dzień Zwiastowania

Prorok zapowiada:

A za g r z m ię p ie rsią , ja k ą C heruby Z a g rzm ią św ia tu na skonanie...

G łos złego sum ienia jest „w iecznie grzm iący”. Krzyków, często w rzasków , trzaskania, grzm otów, strzałów, turkotów, chrzęstów jest w poezji M ickiew icza całe m nóstwo. Badania nad sło w ­ nikiem poety w ykażą to zapew ne z dokładnością statystyczną18. 18 W e d łu g in fo rm a cji u zy sk a n y ch o d prof. K. G ó r s k ie g o w yraz w r za s k w y s tę p u je u M ic k ie w ic z a 34 — razy, krzyk — 68, k r z y cz eć — 108, krzyknąć — 125, ś p ie w a ć — 148, w o ia ć - 214. L iczb y t e n ie s te ty d o ty c z ą n ie ty lk o p o e z ji a le i p r o z y n ie a r ty s ty c z n e j i n ie d ają p o r ó w n a n ia z c z ę s t o t liw o ś c ią in n ych w y r a z ó w .

(7)

D źwięki te są tak zaw sze sp lecion e z całą sytuacją, że ujemnej barwy uczuciow ej, którą miałyby w izolacji od kontekstu nie odczuwam y. W eźmy dla przykładu zakończenie

G rażyny, chw ilę

poznania w czarnym rycerzu Litawora:

D ziw n a g ły z m y s ły i m o w ę za b iera , N akon iee ra d o ść s k r z e p ły g ło s r o z w ią ż e O płakanego w id zą c bohatera;

W rzasn ą i k lasn ą, w r z a s k o g w i a z d y b i j e : „ L itaw or żyje! K sią żę, pan n a sz ż y je ! ” 19

II, 1067

Dzięki tej m etodzie wzmacniania siły dźw ięków poeta przedstaw ia szmery, będące już poza zasięgiem normalnej słyszalności: „ciągnące żurawie, których by nie d ościgły źrenice so k o ła ”, kołysanie się motyla, prześlizgiw anie się w ęża, kiedy indziej szept skrzydeł nietoperzy, w reszcie tylko w yobraźalne, jak w tęsknych marzeniach m łodzieńca z I cz.

Dziadów:

I le ż r a z y w d zień cich y s z e l e s z c z ą na łą ce J a k o b y n im fy ja k ie jś sto p k i latające.

' III, c z. 1, 417

Ta rozległa skala wrażeń akustycznych obejm uje też ich w ielką różnorodność pod w zględem barwy dźw ięku. Nie kusząc się o w ielką dokładność można by je zgrupow ać w cztery działy w związku ze źródłem dźwięku: 1) g łosy przyrody, w tym g łosy zwierząt, ptaków, ow adów i tzw. przyrody nieożyw ionej, a w ięc w ody, wiatru itp., 2) dźw ięki w ydaw ane przez w ytw ory rąk ludzkich: instrumenty m uzyczne, narzędzia, broń, sprzęty, 3) hałasy, trzaski i szmery spow odow ane ruchami i czynnościam i istot żyw ych, 4) głosy ludzkie. Na szczeg ó ło w y przegląd tych działów nie ma tu miejsca. Zwróćmy uwagę tylko na niektóre w ażniejsze w łaściw ości.

U człow ieczen ie przyrody, tak znamienne dla poezji M ickie­ wicza, osiąga poeta przez obdarzenie jej sw oistą m ową. O

Farysie

mówi Przyboś z pewnym zniecierpliwieniem : „Palma, głazy, sęp, obłok czy huragan— w szystk ie te rzeczy gwarzą, m ów ią kracząc, mówią św iszcząc, m ówią szem rząc, m ów ią szum iąc”20. M yśliw cow i

*9 T o sa m o w D ziadach cz. IV, g d y G u s ta w o p o w ia d a o d z ie c in n y c h z a b a w a ch w w o jn ę: „P rzerzad zają s ię chm ury, w r z a s k o g w ia z d y bije..." w . 832.

(8)

„ liry czn em u ” w

P a n u T a d eu szu

ziemia rodzinna „... głucha dla mieszczan, m n ó stw em g ło só w sz e p c e mu do u c h a ”

(Pan Tad.

IV, 9). M o ż n a pow iedzieć, że M ickiewicz w p ro w a d z a indywidualizację m ow y nie tylko ludzi ale i zjawisk przy ro d y za pom ocą cienio­ w an ia różnych o k reśleń dźwięków. W o d a w fosie, która opasyw ała zam ek now ogródzki, „dyszała spod zielonych p le ś n i”, ale morski bałw a n „z hukiem na brzeg d ą ż y ” (

B a jd a ry

), albo „z pienistej gardzieli piasku strum ienie w y l e w a ” (

K o n r

.

Wal.).

Strumień w Ś w iątyni Dumania, w y rw a w s z y się s p o d kamienia, „szumiał i t r y s k a ł ”, a dalej w ś ró d tra w uciszał się i „ledwie dosłyszalny szepce, jako dziecię krzykliw e złożone w k o le b c e ”. W czasie ciszy m orskiej „cichymi g ra piersiami rozjaśniona w o d a ”. W icher

nad p u s z c z ą szaleje „jękiem, szumami, wyciem, łoskotami,

g ro m e m ”. Ale w obrazie s tw o rz e n ia ś w iata dostojnie „szumią wichry, cieką g ł ę b ie ”. W ietrzyk czasem dmucha i zagłusza słowa

ro zm o w y d ziew czyny i panicza, czasem milknie i „przestaje

o d d y c h a ć ”

(D u d a rz).

W zależności od sytuacji i tem pa zdarzeń zmienia się c h a ra k te r d ź w ię k u . S tanow i duchow ej rozterki Strzelca ze

Ś w ite z ia n k i

o d p o w ia d a ją p o w a ż n e dźwięki:

S am zo sta ł, d zik ą p o w ra ca drogą, Z iem ia u ch yla się g rzą sk a , C isza w o k o ło , ty lk o p o d nogą Z w ięd ła s z e le s z c z e g a łą zk a . I d z ie n a d w odą, b łęd n y k ro k n iesie

B łę d n y m i s tr z e la oczym a;

W tem w i a t r z a s z u m i a ł p o g ę sty m lesie, W oda się b u rzy i w zd y m a .

Kusicielski u rok św itezianki bardziej harmonizuje ze słowem

„ w ie trz y k ” . „W tem w i e t r z y k ś w i s n ą ł , obłoczek pry sk a...” P o d o b n ą indyw idualizację sto su je p o eta przy o dtw arzaniu głosów zw ierząt, d a jąc nie tylko o b ra z d źw ięk o w y ale i ch arakterystykę zw ierzęcia a n a w e t jego a k tu a ln e g o s ta n u uczuciow ego. Lew, „królew skie z w ie rz ę ” , „grzmi z głębi p ie r s i”

(R ę k a w ic zk a ),

„przelotne p t a k i ” — „rozstania n u c ą pieśń ż a ło s n ą ”

(P rzed

w ich ra m i i szronem ...),

w rony „rozdziaw iw szy się ciągną g aw ęd y ro z w lo k łe ”, s k o w ro n e k — to w niebie „ranny w iosny d z w o n e k ”, m uchy zw a n e szlachcicami „latając b a rd z o huczą i nieznośnie

(9)

brzęczą” (

Pan T ad eusz).

Komar „niew ielkie lic h o ” — „Krwi, krwi, krwi w ołał głosem bzykającym ” (

K o m a r n iew ielkie licho...).

Równie su gestyw n e określenia charakteryzują dźw ięki w y ­ dawane przez instrumenty, broń, narzędzia. Rozbrzm iewają w poezji M ickiew icza dzwony, trąby, dźwięki lutni, arfy, cytary, cym bałów- multanek, piszczałek a naw et dudeczek z piórek (patrz

D u d a rz).

Gdy leśnicy sieką sosny i dęby: „Jęczą topory, chroboczą pił z ę b y ”

{G rażyna).

Gdy G erw azy nakręca zegar w zamku, „zgrzytnęły w y ­ szczerbionym zębem koła rd zaw e”. Zbłąkany w puszczy granat „Kręci się, wre, św iszczę, pękł z hukiem jakby piorun”. Rózga Maćka nad Maćkami „spadając brzękła po bagnetach”. M ożna by cytow ać dziesiątki w ersetów . Z podanych przykładów już w idać, że dźwięk tow arzyszy ruchow i21. T o samo d otyczy różnych poruszeń i czynności ludzi. Pani, „męża zbójczyni”, biegnie do chatki pustelnika i dobija się do drzwi: „Stuk, stuk — stuk, stuk!” Grażyna po pow zięciu decyzji nie tylko w yb iegła, ale i „drzwiczki za sobą zatrzasła”. W Soplicow ie p ierw szego ranka po przyjeździe Tadeusza „skrzypiące stodoły drzwi otwarto z trzaskiem ”. Na g o ś­ cińcu przed naradą w D obrzynie...

... s tą d ch ło p sk a fu rm a n k a

S k r z y p i lecąc ja k p o c zta , s tą d sz la c h e c k a b ryk a C zw ałem tarkocze...

(Pan Tad. VI, 39)

A gdy zajazdow icze zbliżają się do Soplicow a: „M ost na rzece zahuczał tętentem konnicy!...” (

P an Tad.

VIII, 654).

Dźwiękami osiąga też poeta efekty hum orystyczne. Lis w studni na widok kozła: „Cmoka mocno, głośn o ch łep ce...” Przyjaciele, których imiona grają współbrzm ieniem : M ieszek - Leszek,

K ie d y gadali, łą czą c sw o je c z u ł e m o w y

Do k u k a ń z o z u l i k r a k a ń g a w r o n i c h , — A lić r y k n ę ł o ra p tem coś k o ło nich.

Król zesłany żabom przez Jow isza, Kij Kijowicz, spadł „i p l u s k i e m wszem u o b w ieścił się błotu. Struchlały żaby na ten m a j e s t a t

21 M o to r y c z n o ść o b r a z ó w -m e ta fo r i z w ią z e k ruchu z d ź w ię k ie m w K onradzie W allenrodzie p o d k r eś lił m o c n o J. U j e j s k i w e w s t ę p ie d o w yd . B ib l. N a r., 1926.

(10)

ł o s k o t u ”. N iezw ykłe zdynam izowanie sym bolu przez dźwięk w ystępuje w słow ach ks. Robaka do Sędziego:

Co m y ś lis z ? N iech no P ogoń ż a r t y , niech na Ż m u d zi N ie d ź w ie d ź rykn ie!

{Pan Tad. VIII, 222)

W m ickiew iczow skim św iecie dźw ięków najw iększą rolę gra g ło s ludzki jako niezw ykle giętkie narzędzie ekspresji uczuciow ej ząrów no w postaci nieartykułowanej, jak tym bardziej w zesp o ­ leniu ze słow em . W tedy dopiero jest wyrazem całej psychofizycznej istoty człow ieka.

Siła, w y so k o ść tonu, tempo, rytm w ypow iedzi, wyrazy dżw iękonaśladow cze albo ruchonaśladow cze (szum , drum, hopsasa) to są dla poety w yraziste sp o so b y charakterystyki stałych cech jego postaci albo stanów uczuciow ych, którym aktualnie podlegają. Przypomnijmy Rejenta z jego „h ec”, „pstręk”, „fajt”; W ojskiego gadułę, co „na m ilczenie słuch miał bardzo czu ły ”; Maćka, który „odezw ał się, zw olna każde słow o wym awiając z przyciskiem ”, albo dostojnego, zazw yczaj p o toczyście i barwnie przemawiającego Podkom orzego, kiedy w zburzony zuchw ałą odpow iedzią Hrabiego:

... p ie r w s z e sło w o n ie w y ra ź n ie M le ł w ustach, a ź p r z e z zę b y w y le c ia ło : „ B ła źn iel G rafiątko!”

( Pan Tad. V, 680)

W tych utworach, gdzie nie ma jeszcze wyraźnej indywidualizacji m ow y bohaterów, łączy M ickiew icz określony rodzaj dźwięków z poszczególnym i postaciam i niby leit - motiv w operze. Można to już dostrzec w balladach (np. s z u m wiatru w iążący się z postacią Strzelca, ś w i s t w ietrzyka połączony z postacią świtezianki), w II cz.

D ziadów

, a najwyraźniej w

Konradzie Wallenrodzie.

G łównem u bohaterowi tow arzyszą tam stale dźw ięki ponure, groźne, a jego ukochanej ciche, delikatne. Tylko ostatni, śmiertelny krzyk Aldony jest „nagły, mocny, przeciągły, urwany... W tym głosie całe ozw ało się ż y c ie ”. Dla m ocniejszej jeszcze ekspresji poeta daje „m uzyczne” porównanie:

Tak s tr u n y lu tn i od tęg ieg o ciosu Z a b rzm ią i pękn ą: zm ie s z a n y m i d ź w ię k i

(11)

Z dają s ię g ło s ić p o c zą te k p io sen k i, A le j e j końca n ik t się n ie sp o d ziew a .

VI, 285

Krzyki, płacze, jęki, w estchnienia spotykam y u M ickiew icza bardzo często. W e w cześniejszej tw órczości są zapew ne wynikiem kon­ wencji sentymentalizmu, ale i w późniejszych utw orach jest ich niemało, choć częściej pojawiają się b ezgłośn e łzy. T e dźw ięki n ie­ artykułowane są wyrazem nagłych, silnych, w ym ykających się spod kontroli intelektu w zruszeń i w tedy sło w a są niejako bezradne. Tak w chwilach uniesień erotycznych „w ustach wietrzeją, na p o ­ wietrzu stygn ą” (Rozm owa). C zasem „język kłamie g ło so w i, a gło s myślom kłam ie”, albo „myśli i natchnienia 'w yglądają z w yrazów , jak zza krat w ięzienia” (P oezyjo,

gdzie cudny...). N ajczęściej jednak

głos ludzki w ypow iada wierny znak myśli i uczucia — słow o. Wyrazu g ł o s M ickiew icz najczęściej używ a jako synonim u w y ­ razów — słow o, m ow a22.

Gdy w

Grażynie mówi o Krzyżaku, że „chociaż Niem iec,

głos ludzki rozumiał”, ma na myśli rozumienie m ow y litew skiej.

G ustaw IV cz.

D ziadów poznaje gło s księdza jako g ło s

sw eg o daw nego w ych ow aw cy dopiero w tedy, gdy ksiądz w y ­ powiada słowa: „Synu mój!”

P u s t e l n i k (p o r u szo n y i z d z iw io n y ):

S y n u ! G ł o s ten ja k b y b la sk ie m gro m u R o zu m m ó j z m ro czą ceg o w y d o b y w a cien ia !

w w . 727 „Poznacie mię po g ło sie ” w w ierszu

D o p rzyja ciół M oskali

oczyw iście nie oznacza rozpoznania sam ego brzmienia głosu poety, ale treści słó w zw iastujących „w olność jak żurawie w io s n ę ”. Nawet w dźwiękach przyrody pragnie poeta odnaleźć sens, g łę b sze znaczenie:

22 J e st to z g o d n e z praktyką ję z y k a w . X V III, a w ła ś c iw ie z tra­ dycją b ib lijn ą. G ło s w o ła ją c e g o na p u s z c z y n ie s ie p r z ed e w s z y s tk im w a ż n e , n o w e tr e śc i. Ś w . P a w e ł w I liś c ie d o K oryntian m ów i: „T ak w ie le n a p rzyk ład je s t ró żn y ch ję z y k ó w na tym ś w ie c ie , a ż a d e n n ie je s t b e z g ło s u . Jeślib ym n ie w ie d z ia ł, c o zn a c zy g ło s , b ę d ę d la t e g o , k tó r em u m ó w ię barbarzyńcą; a ten , c o m ó w i, b ę d z ie d la m n ie b arb arzyń cą. 14, 10-11.

(12)

W słuchać [się ] w szu m w ó d głu ch y, z im n y i je d n a k i I p r z e z f a le ro z e z n a ć m y ś l w ó d j a k p r z e z zn aki, D ać się unosić w ia tro m , n ie w ie d zie ć g d zie lo tn ym , I z lic z y ć k a id y d źw ię k w ich ruchu k o ło w ro tn ym ...

I, s. 397

Czasem słow a są tak nasycone w zruszeniem , że oddziaływają na słuchaczy nawet nie znających języka, w którym są w ypow ia­ dane, jak pieśni Konrada, nucone cudzoziem ską m ową, „lecz je słuchaczów serca rozum ieją”.

P raw dziw y śpiew ak - poeta pragnie być w pełni rozumiany. T oteż w ięzień w

Prologu I I I cz. D zia d ó w

sły szą c przepowiednię aniołów , że ma być w olny, ale na wygnaniu, skarży się:

Ja śp iew a k — i n ik t z m o je j p ie ś n i n ie zr o zu m ie N ic — o p ró cz n ie k s zta łtn e g o i m a rn eg o d źw ię k u .

w w . 137 — 138

M ow ę uczonych porów nuje poeta do szumu młynów pustych: „... gło s ich stał się jak szum m łynów pustych, w których nie było już zboża wiary; a w ięc młyny szumią, a nikt się z nich nie karmi”

(K s ię g i P ielgrz.

IV).

D źwiękam i posługuje się nieraz poeta dla wyrazu stanów psychicznych. Niepokój sum ienia kochanki w sonecie

W id zen ie się

w g a ju

w yraża w erset „Lękam się szmeru liścia, nocnych ptaków krzyku;” w następnym sonecie

... ona i n a d zie je Chce o d str a s z y ć , co c h w ila b rzą k a ją c k a jd a n y, K tó r y m i ręce z w ią z a ł nam lo s opłakan y.

Litawor „ ...p o sk ro m ić nie mógł wnętrznej w r z a w y ”. U ludzi rosyjskich „ ...n ig d y z g i e ł k d u s z y niezw ykłym rzutem źrenic nie p oru szy”

(D roga do R o s ji).

T ęsknota przem ówiła dwukrotnie głosem nie dosłyszanym a tylko oczekiw aniem głosu, wewnętrznym jakby słyszeniem : głosem ukochanej „w szum ie alpejskiej kaskady” i głosem z Litwy.

D źw ięk trwa w duszy jako p ogłos szczęśliw ych doznań. W sonecie

D obranoc

w yraża poeta życzenie...

... z k a ż d e j ze m n ą p rz e m ó w io n e j ch w ili N iech zo s ta n ie d ź w ię k ja k iś cich y i u roczy, N ie c h a j g r a w tw o im uchu...

(13)

Słow a nasycone przykrą b a rw ą em ocjonalną stają się d o k u czliw ą obsesją. Tak T a d e u s z o w i „ ...s ło w o »ciocia« koło u c h a B rzęczało ciągle jako u przykrzona m u c h a ” (

Pan Tad.

1,830). Po d e cy d u jącej sprzeczce z Telim eną: „O dszedł, lecz w y ra z »podłość« echem się pow tórzył w s e r c u ...” (

Pan Tad.

VIII, 552). M ę k a sum ienia J a c k a jest tak straszn a, że w y raz „ z d ra jc a ” staje się widzialny...

]/>//•«; „ zd r a jc a ” b r z m ia ł w u sza c h , o d b ija ł się ech em W d om ie, w polu; te n w y r a z od rana do zm ro k u W ił się p r z e d e m n ą , ja k o p la m a w c h o r y m oku.

Pan Tad. X,805

Słowa mają swój k ształt i ruch . O to ro zk az carski

... w y m k n ą ł się p r z e z zę b y

1 w padł j a k p iłk a w usta k o m e n d a n ta , I p o te m g n a n y od g ę b y do g ę b y

N a o sta tn ieg o upada s ie rża n ta . II!, 291, 236

W sp an iały fragm ent

Im prozuizacji,

p rz e d sta w ia jąc y wcielanie myśli w słowa, nie jest, jak sądzi P r z y b o ś 23, d o w o d e m „słyszenia b a rw n e g o ” ale raczej św ietlnego i p rz e strz e n n o -ru c h o w e g o :

P a trz, j a k te m y ś li d o b y w a m sa m z siebie, W ciela m w sło w a , one lecą,

R o zsy p u ją się p o niebie, Toczą się, g ra ją i św iecą; J u ż d a lekie, c z u ję je s z c z e , Ich w d z ię k a m i się lu b u ję, Ich o k rą g ło ść d ło n ią czu ję,

Ich ru ch m y ś lą odgaduję. III, 159, 56 i n.

P o eta nie określił żadnego dźw ięku b a r w ą ani w p rzytoczonym fragmencie, ani w żadnym innym u tw orze. Ś w iecenie d ź w ięk ó w je st najściślej związane z ruchem. Słusznie natom iast mówi P r z y b o ś d a le j24: „... nikt nigdy przedtem nie w y p o w ie d z ia ł z tak ą ścisłością i dlatego tak pięknie praw dy psychologicznej, nazw anej potem synestezyjnym odczuciem s ło w a ” . P rz y k ła d e m synestezji w rażeń d źw iękow ych i p o w onieniow ych są w e rse ty sonetu

A łu s zta w nocy:

P o w ie tr ze tch n ą c e w onią, tą m u z y k ą k w ia tó w , M ó w i do serca g ło s e m ta je m n y m dla ucha, 23 Prz yboś, op. cit., s. 30.

24 ibid. s

(14)

2

G dy sło w o m ówione splata się z tonem muzycznym w pieśni, siła jego oddziaływ ania pomnaża się o cały czar muzyki, którą rom antycy otaczali w yjątkowym kultem. T w órczość poetycką, zresztą zgodnie z tradycją klasyczną i klasycystyczną, nazywa M ickiew icz śpiew aniem , ale i „prosta piosnka n ieuczona” ma dla n iego większe, znaczenie od muzyki „czystej”: dzięki społecznem u charakterowi słow a, mocniej łączy słuchaczy niż abstrakcyjny z e sp ó ł zorganizow anych artystycznie d ź w ię k ó w 25. P ieśń tow arzyszy najróżniejszym sytuacjom ludzkiego życia odtworzonym przez poetę. D źw ięczy nad uśpionym niem ow lęciem i nad burzliwym snem więźnia; zbłąkanem u w alpejskim parowie w ędrow cow i urozmaica drogę, „ukraca” noc młodzieńcom; jest „winem ” dla myśli p o ­ sęp n ego w odza, tłum aczem uczuć zakochanych i wyraża zachw yty m iłosne albo ból rozstania i gorycz zawodu; jest skargą sam otnego serca, pokrzepieniem dla tow arzyszy niedoli, w skrzesza w pamięci w spółrodaków przeszłość, porywa do walki, jest hymnem triumfu. Skala jej w artości i siły w pływ u jest tak samo jak skala dźw ięków ogromna. O d „luli” nuconego przez m atkę-rybkę aż do „sza­ tańskiej p ieśn i” zem sty i św iatoburczych a zarazem św iatotw órczych śp iew ó w im prowizacji, które

P r z e w ie w a ją lu d zk ie g o rodu ca łe łonie, J ęczą ta le m , r y c z ą burzą,

I w ie k i im g łu ch o w tó rzą ; w . 42 i n.

P leśń jest czynnikiem dynamizującym akcję jak w

Konradzie

W allenrodzie, wyraża falow anie uczuć indywidualnych (IV cz.

D ziadów ) albo zbiorow ych (sc. 1 111 cz.

Dziadów). Jest motywem

25 W a rto p r z y p o m n ie ć, ż e s p o r o je st u tw o ró w M ic k ie w ic z a p isa n y ch z m y ślą O Ś p iew ie np. Panicz i dziew czyn a, Pieśń żołn ierza, W ezwanie do Neapolu. M e lo d ie d o P ieśn i H alb an a o W ilii i d o Pieśni z w ieży sk o m ­ p o n o w a ła M. S z y m a n o w s k a . W śr ó d k o m p o zy to r ó w , którzy ilu str o w a li u tw o r y p o e ty m u zy k ą , znajdu ją s ię ta le n ty ta k iej m iary jak G link a i C h op in . W sta w k i p ie ś n io w e s p o ty k a m y n a jc z ę ś c ie j w Dziadach z w ła s z c z a w cz. IV. G u s ta w „ ś p ie w a ”, jak m ó w i te k st p o b o cz n y , a ż 14 razy. Ś p ie w a p io se n k i lu d o w e , tłu m a c z o n e z G o e t h e g o i S c h ille r a a n a w et je d n ą s tr o fę O d y do m łodości.

(15)

przewodnim, dominantą uczuciow ą. Tak

M azurek Dąbrowskiego

to wyraz patriotycznego nurtu płynącego „wśród cichej w si litew skiej". Z asięg jego oddziaływania jakby rośnie w miarę roz­ rostu sielanki w szlachecką historię a w reszcie epopeję narodową. Grający w czterech ścianach dworku zegar kurantowy, pamiątka dzieciństw a, potem radosna ale bezładna, przerywana okrzykami pieśń szlachty zebranej w karczmie, a na końcu „Marsz triumfalny—

J e szc ze Polska nie zginęła”

w obliczu zgrom adzonego ludu i wojsk narodow ych26.

3

Przyjrzyjmy się z kolei roli dźw ięków w budow ie utw orów i nastrojowej w ym ow ie całości. Przekonamy się, że przy ich pomocy M ickiewicz zaznacza etapy akcji, podkreślając momenty zwrotne albo przez rozładowanie w ielk iego napięcia oczekiw ania, albo przez w prow adzenie nagłej zmiany, niespodzianki. C zęstym efektem jest skontrastowanie ciszy z w ybuchem w rzaw y, albo zamilknięcie, uciszenie się po hałasie. Dźwiękam i określa M ickiew icz stosunki przestrzenne i czasow e i daje pew ne ramy akcji epickiej czy „lirycznej”, dźw ięk czyni punktem w yjścia albo końcow ym akcentem utworu i w tedy niejako przedłuża jego działanie. D źw ięk „trwa” choć ostatnie słow o zostało w ypow iedziane.

W olbrzymiej w ięk szości utw orów poety w ystęp u je stałe przeplatanie się wrażeń w zrokow ych i słuchow ych. K olejność i proporcja są różne i stosunku ilo ścio w eg o nie da się chyba uchwycić, zw łaszcza ze w zględu na w spom niany już zw iązek dźw ięków z wyobrażeniam i ruchowymi. N ajczęściej jednak po sta­ tycznym opisie albo rzeczow ej relacji o faktach przychodzi seria wrażeń dźw iękow ych um otyw ow anych albo ograniczeniem w idzial­ ności (ciem ność, gęsta mgła, oddalenie), albo w zm ożoną aktyw nością działających postaci (nie tylko ludzkich).

26 O roli M azurka D ąbrow skiego m ó w i Z. S z w e y k o w s k i jako o m o ty w ie p r z ew o d n im , k tóry sta je s i ę n iem a l refren em op. cii., s . 7. K l e i n e r stw ie r d z a , że „ M u zy czn e w a r to ś c i p o e m a tu d o s z ły s z c z e g ó ln e j s iły w od d an iu w s p a n ia ło ś c i w ie ń c a p ie ś n i n a r o d o w y c h ”, op. cii., II, 2. s. 394.

(16)

W y s ta rc z y przypom nieć kilka m niejszych n aw et utw o ró w z róż­ nych o k re só w tw órczości. T ak po g aw ędziarskim w stępie zachęca­ jącym do p oznania jeziora Świtezi (1 zw rotka) n a stę p u je piękny w izu aln y opis (4 zwr.), informacje n a rra to ra o nocnych strachach (2 zwr.), a potem dwie strofy od d ające w rażen ia akustyczne, przy tym sk o n tra s to w a n e pod w zg lęd em n atężenia i b a rw y dźwięków:

N ie r a z ś r ó d w o d y g w a r ja k o b y w m ieście, O gień i d y m bucha g ęsty,

1 z g i e ł k w a lc zą c y c h , i w r z a s k i n iew ieście, I d z w o n ó w g w a ł t , i z b r ó j c h r z ę s t y . N a g le d y m spada, h a ła s się u śm ierza ,

N a b rzeg a ch ty lk o s z u m jo d ły , W w o d a ch g a d a n ie cich eg o p a c ie r za

I d zie w ic ż a ło ś n e m o d ły .

P o opisie okolicy w balladzie

To lubię

n a rra to r opow iada 0 stra c h a c h działających na zmysł słuchu, gdyż północ „naw leka z a s ło n y ” na w i d o k cm entarza.

C erkiew się z tr z a s k ie m o d m y k a , W p u s te j z r ą b n ic y d zw o n ią sa m e d zw o n y ,

W c h ru s ta c h coś h u c z y i k s y k a .

W sonecie

Do Laury,

jak to w y k azał Cz. Zgorzelski, w y ­ s tę p u je ró w n o leg ło ść d w u linii tem atycznych. „P o c z ą tk o w a strofa mówi o w zru sz e n iu na w i d o k kochanki... a d ru g a ilu struje to sam o na tle w ra ż e ń s ł u c h o w y c h ” 27. T e n paralelizm znajdziemy w

Sonetach krym skich

kilkakrotnie:

S tepy A kerm ańskie, Cisza

m orska, Burza, B a kczysaraj w nocy, A łu szta w nocy, Pielgrzym.

P ie rw s z a z w ro tk a w ie rs z a

W ezw anie do Neapolu

odtw arza w ra ż e n ia w zro k o w e: dojrzałe cytryny, złote pom arańcze, bluszcze 1 laury; d ru g a oddaje rozm ow ę z kolumnami i posągami, trzecia o p o w ia d a o niebezpiecznej d rodze górskiej, gdzie „...z wierzchu skał W k a sk a d a c h grzm ią p o to k i? ” .

W przedziw nie m elodyjnym liryku lozańskim

N ad wodą

wielką i czystą...

po obrazie nie ruchom ych skał, p rz e su w a się obraz b iegnących obłoków , a w reszcie „Błysnęło w zdłuż i grom r y k n ą ł”...

27 C z. Z g o r z e l s k i , O sonetach odeskich M ickiew icza, „R oczn. H u m .”, T o w , N auk. K .U .L., IV z. 1, Lublin 1955, s. 149.

(17)

W większych u tw o rach epickich, k tó re m ają d a ć p ełniejszy obraz rzeczyw istości niż s k ró ty liryczne, to w sp ó łd ziałan ie w rażeń dźw iękow ych i w z ro k o w y c h je st jeszcze w y raźn iejsze, d o ść w y ­ mienić po czątek

G rażyny,

nie p ró b u ją c n a w e t w y liczać w s z y s t ­ kich takich fragm entów w

Panu Tadeuszu.

„D źw ięk i kolor, a n io ­ łowie m y śli”, stale czuw ają nad piórem p oety.

O bok roli ró w norzędnej z wrażeniam i w zrokow ym i, ob o k roli wtóru, w niektórych u tw o ra c h d źw ięk w y s u w a się na czoło kompozycji otw ierając scenę poetyckich zdarzeń niby g ło s dzw onka w teatrze. Cały 1 tomik poezji m łodego rom antyka ro z p o c z y n a się dzwoniącą pieśnią s k o w ro n k a -z w ia s tu n a w iosny. Bicie zegara, szum w iatru i szczekanie p s ó w — to m otyw y n a stro jo w e na p o c z ą tk u w iersza

Do przyjaciół.

K askadą w rzaw y, śm iech ó w i okrzyków w ybucha od razu

Pani Twardowska.

Na mogile zam o rd o w a n e g o męża śpiew a pieśń zaklęcie żona zbrodniarka; słow a tej pieśni zamykają balladę.

Trzy n astę p u ją c e po sobie so n ety „ m o rs k ie ” w p ierw szy ch strofach zaw ierają m otywy ak u sty c z n e tw o rz ą c e w n a s tę p s tw ie gradację rosnącą: Cichy szelest w ia tru i gra w o d y w

C iszy

m orskiej

, „szum w ię k s z y ” w

Żegludze,

„Ryk wód, szum zawiei, głosy trwożnej gromady, pom p złowieszcze ję k i” w

Burzy.

O dgłos izanu w cichym w ieczorze n adaje ton d w u strofom sonetu

B akczysa ra j w nocy.

Widzenie odsłaniające poecie jego miejsce w planie w s z e c h ­ św iata i tajemnice jego s to su n k u do Boga, zaczyna się od n ie­ określonego bliżej dźw ięku, po którym n a s tę p u je sw o isty ruch d u chow y nie po zb aw io n y elem entów akustycznych:

D źw ię k m ię u d e r z y ł — n a g le m o je ciało, J a k ó w k w ia i p o ln y , o to c z o n y p u c h e m , P r y s ł o , ze r w a n e a n io ła p o d m u c h e m , I z ia r n o d u s z y n a g ie p o zo sta ło . I, 373.

S tw ierdzono nieraz, najdobitniej K le in e r 28, b o g a c tw o a k u ­ styczne w s tęp n y ch części kilku ksiąg

Pana Tadeusza',

ks. II — myśliwiec słuchający g ło só w ziemi rodzinnnej, IV — opis p u szczy przeplatany odgłosami, VI — mglisty p o ranek, VIII — w ieczorny

(18)

koncert przyrody, X — burza. Można by, oczyw iście z pewną dozą naciągania, dopatrzeć się tu również gradacji rosnącej.

Tragicznym, w ew nątrz duszy poety brzmiącym akordem „przekleństw, kłamstwa, niew czesnych zamiarów, zapóźnych żalów, potępieńczych sw arów ” rozpoczyna M ickiew icz swój

Epilog,

próbuje pominąć strefy „ulew y i grzm otu”, marzy o czasie, kiedy „zem sty iw ie przehuczą ryki” i kończy dźwiękiem sław y brzmiącej w sielskich piosenkach a droższej niż „laur Kapitolu”.

M oże jeszcze su gestyw n iejsze są dźw iękow e pointy czy finały. Czasami są to efekty niezam ierzone jak np. w

Śzoitezi:

ostatnia zwrotka, przedstawiająca zniknięcie córki Tuhana w fali jeziora, kończy się nieoczekiw anie wyrazem „słychać”, choć po­ przednie w ersety odw ołują się do wrażeń wzrokowych:

J e zio ro do dna p ę k ło na k s z ta łt row u, L ecz p r ó in o za n ią w z r o k g o n i , W padła i fa lą n a k r y ła się zn o w u ,

I w ię c e j n i e s ł y c h a ć o niej.

N ie słychać — znaczy tu oczyw iście: w ięcej nie ukazuje się, nic 0 niej odtąd nie wiadomo; mimo to obraz w zrokowy zaciera się.

Zakończenie Ś w ite z ia n k i

akustycznie określa trwającą jakby

poza ziem sk im cz a se m e g z y ste n c ję w o d n ic y i Strzelca:

Ona p o sr e b r n y m p lą s a je z io r z e , On p o d ty m ję c z y m o d rzew iem ...

W pierw szym w er se cie „gra” nie sen s a brzmienie wyrazów: srebrny, pląsa. Tak sam o w artość onom atopeiczną mają inne czasow niki określające ruchy świtezianki: śmiga, pryska, pluskać.

Żałobnym głosem dzwonka, „co me zejście g ło s i”, kończy poeta

D um ania w dzień odjazdu.

D źw iękiem zerwanych strun 1 odgłosem spadania głuchego bardonu rozbrzmiewa ostatni tercet

E k sk u zy .

Finały dźw iękow e grają dużą rolę w paru

Sonetach

K rym skich.

D źw ięk m owy rodzinnej i samotna piosnka w ieszcza zamyka akcentem o so b isteg o żalu

Grób Potockiej.

Farysow y tętent rozlega się w zakońceniu sonetu

B akczysa ra j w nocy.

W sferę ponadludzką przenosi

C zatyrd a h

: „. .podesław szy pod nogi ziem ie, ludzi, gromy", słucha, „co mówi Bóg do przyro­ dzenia".

(19)

Nawet negacja dźw ięku działa akustycznie i wzm acnia ekspresję uczuciow ą. Ostatnie słow a

Stepów A kerm ańskich:

„Nikt nie w o ła ” — są w łaściw ie bolesnym okrzykiem. Pointa

Drogi

nad przepaścią,

m ówiąca o niem ożności w yrażenia tajemnic za­ św iatow ych słowem , „...bo w żyjących języku nie ma na to g ło su ”, w yw ołuje wrażenie (może su b iek tyw n e) jakby dalekiego echa w straszliwej, niedostępnej dla zw ykłego ludzkiego oka przepaści. W rażenie to sugerują niektóre brzmienia: „spadła źrenica” ...o d n o nie uderza, „myśl ...piorunem spadnie, morza d o d n a nie przew ierci”.

Ostatnie słow a „przerażającego w iersza ” 29

Do m a tk i P olki

wydają się jakby osłabieniem uczuciow ej siły poprzednich strof, zawierających okrutną pedagogikę niew oli i zapow iadających nieuchronną śmierć bojownika w oln ości. Jakiś ton nieco ironiczny brzmi w przeciw staw ieniu k r ó t k i e g o płaczu k ob iecego d ł u g i m nocnym rozmowom rodaków. Słow a te nasuw ają myśl o zm ienności uczuć kobiety - kochanki, nie mogą się odnosić do k o b iety -m a tk i porównanej w swym bólu do Matki Boskiej. A jednak m oże ten finał jest także źródłem krzepiącej siły w iersza. D ługie nocne rodaków rozmowy — to św iadectw o żyw ej pamięci o zw yciężonym i zapow iedź nieprzerwalności walki.

Satyryczne pointy posługują się rów nież efektam i d źw ię­ kowymi; np. pisk konającej pchły: „A czym żyje rabi?”

(Pchla

i rabin),

kwik — „Krwi, krwi, krw i” w zakończeniu w iersza

Do Franciszka G rzym ały.

Nie wiadomo, jaki miał być w ydźw ięk końcow y bajki o królewnie Lali, ale to, co zostało w rękopisie, działa akustycznie. Rozterkę kuchcika odtwarza poeta dźwiękami:

W ło sy ta rg a ł, ręce ła m a ł, n o g a m i tu pał, A zę b a m i z g r z y ta ł, ja k b y o rz e c h y chrupał. P ła k a ł co ra z g ło śn ie j, ż e a ż L a lę p rz e lę k n ą ł.

W końcu d o sta ł serd eczn eg o śm iech u i ję k n ą ł.

I, 388 29 O k reślen ie K l e i n e r a , op. cit., II, 1, s. 216. O k r z ep ią c ej s ile t e g o w ie r s z a p is z e o s ta tn io J. P r z y b o ś w a rty k u le N a jw y ż s z y z czujących, „ N o w a K ultura”, 5/V I, 55. U w a ż a g o za je d e n z e s z c z y t ó w lirycznych.

(20)

Konrada Wallenroda

n a z y w a p o e ta „pieśnią o Aldony lo sa c h ’* i w y ra ż a życzenie, by d o śp iew ał ją „anioł harmonii w n ieb io sach ”, a „czuły słuchacz w s ercu s w y m ”.

Pan Tadeusz

kończy się najpogodniejszym opisem zachodu słońca m ieniącym się różnymi odcieniami b a rw tęczy, ale zam knię­ tym s u b te ln y m w rażeniem słuchow o-dotykow ym :

S ło ń c e sp u ś c iło g ło w ę, o b ło k za s u n ę ło

I r a z c i e p ł y m p o w i e w e m w e s t c h n ą w s z y — usnęło. A s z la c h ta c ią g le p ije i w iw a ty w zn o si:

N a p o leo n a , W o d zó w , T a d eu sza , Zosi,

W re szc ie z k o le i w s z y s tk ic h tr z e c h p a r za rę c zo n y c h , W s z y s tk ic h g o ści o b ecn ych , w s z y s tk ic h za p r o szo n y c h , W s z y s tk ic h p r z y ja c ió ł, k tó r y c h k to i y w y c h sp am ięta, I k tó r y c h z m a r ły c h p a m ię ć p o zo sta ła św ięta!

T o wyliczenie, z p o w ta rz a ją cy m się trzykrotnie w yrazem — w sz y stk ic h — w y w o łu je złudzenie w iecznie trwającej, radosnej w rzaw y, która sw ą życzliw ością ogarnia cały św iat żywych i zmarłych.

Są w re sz c ie u tw o ry s k o m p o n o w an e muzycznie, któ rych szerzej om aw iać nie będ ziem y ze w zg lęd u na przytoczone wyżej z a ­ strzeżen ia. O kreślony zespół dźw ięk ó w je st w nich m otywem po w ro tn y m pełniącym b a rd z o różnorodne funkcje: dzieli akcję na p e w n e fazy, przy czym modyfikacje n iektórych elem entów u w y d a tn ia ją p o s u w a n ie się n aprzód w czasie i przestrzeni, z ary ­ so w u ją zmianę sy tu acji jak w

Farysie

czy w

Ucieczce.

Wrażenie ak u s ty c z n e su g e ru je nie tyle znaczenie, co brzmienie wyrazów. „Pędź, lataw cze białonogi!” „W cwał, mój koniu, koniu w cwał!” 30. C zęste są z e staw ien ia ciszy z w rzaw ą albo bardzo przenikliwym dźwiękiem. Szerzej będziem y o tym jeszcze mówić niżej. T u zw ró ­ cimy u w a g ę na rytm iczne po w tarzan ie tego efektu w

S za n fa rym .

O to w yciu w ygłodniałego wilka w tó ru je cała gromada, zamilka, g d y on milczy:

30 Można też dostrzec „muzyczność” kompozycji

Dudarza.

W „ramie” motywy muzyki i śpiewu powtarzają się czterokrotnie dzieląc akcję na od­ cinki o różnym zabarwieniu uczuciowym. Siarzec - dudarz w stosunku do pasterki posługuje się rzec można hamletowską pułapką: z tą różnicą, że sprawdza reakcję uczuciową i wydobywa prawdę przy pomocy pieśni, nie za pomocą odegranej sceny.

(21)

W yje, w ió ru ją w y c ie m to w a r z y s z e c h u d z i [...] Z a w ył; i o n i w y ją biegąc na p a g ó rk i, J a k p ła c zą c e fa r y s a m a łż o n k i lu b c ó rk i.

U m ilkn ą ł; oni m ilc z ą . W y c ie m u u lż y ło , I dla n ich s ły s z e ć ró w n ie w y ją c e g o m iło [...] Z n o w u s k a r ż y się, zn o w u sk a r ż ą c y c h się s ły s z y ,

U m ilk ł w k o ń c u , u m ilk ła w r z a s k liw a g ro m a d a . 1, 234

Nie jest to w p raw d zie oryginalny u tw ó r Mickiewicza, ale fragm ent p o w y ższy musiał go uderzy ć siłą ekspresji, skoro później tak w spaniale w y zy sk ał efekt p rzerw w fali d ź w ięk ó w i wypełnił je echem w k oncercie W ojskiego. Nie ma tu m ow y o n a ś la d o w ­ nictwie a tylko o analogii m otyw ów (głosy zwierząt, m. in. wilka) i ich układu.

O sobliw ie pod w zg lęd em ak u sty czn y m je st sko m p o n o w an y niedokończony u tw ó r —

P an Baron.

P o e ta tu w b r e w sw ym z w y ­ czajom p rz e d sta w ia ruch bezgłośny w ynikający ze służalczej tresury. Nie rozlega się n a w e t głos dzw onka. P o w ita w s z y p o ­ łudniowe słońce słowami: „G dzie d o b rze, tam o jc z y z n a ”, pan

Baron... „ruszył n a w ia s e m ”

W stęg ę tk a n ą z je d w a b iu ze z ło ty m k u ta s e m . N a te n ru ch , j a k na la s k i c z a r o d z ie js k i za m a ch , Z a ra z w e d rz w ia c h p o k o ju z a b ły s ło , j a k w ra m a c h O brazu za k lę te g o , w o js k o m a lo w a n e

I w cich o ści na całą r o z la ło się ścianę... 1, 389

Służący p oruszają się bezszelestnie w p a trz e n i w tw arz p a n a i z jej w y ra z u zgadują jego życzenia, a n a stę p n ie z k sz ta łtu sm ug dymu palącego fajkę barona:

Ci, ze z n a k ó w p o jm o w a ć w o lę p a n a z w y k li, D rzw ia m i, k ę d y w cich o ści w e szli, tę d y ż z n ik li, On z o s ta ł sa m d u m a ją c...

Razem z dymem w y p u s z c z a ł z u s t szereg b e z tre śc iw y ch s p r z e c z ­ nych zdań

...A j a k z w r o tk a z r y m e m Tak k a ż d e zd a n ie je g o w ie s z a ło się d y m e m .

T e n osobliw y m onolog p rz e ry w a dotknięcie czyichś rączek, które zasłoniły mu oczy. „Z g ad n ął c z y je ” i zareagow ał... n ap rzó d g e ste m przyłożenia praw ej ręki do serca, le w ą zaś jak b y o d p ę d z a ł motyla,.,

(22)

A ż na kon iec m ilc z e n ie p r z e r w a ł n a p rzó d ję k ie m , P o tem g ło s e m cich u tk im j a k k o m a ra b rzęk iem ...

Emfatyczna pochw ała b łogości, jaką odczuw ał, została nagrodzona usunięciem jednej rączki i ukazaniem się księżnej w stroju „do konnej podróży”. W ciche sam na sam wtargnął lokaj... „wiata z krzykiem: »Hofrat«; oznajmia w izytę H ofrata”.

N ie w iadom o, co się stało z Księżną, dalsza bowiem scena przedstaw ia „m ilczącą” rozm owę przyjaciół, którym służba podała fajki:

S ie d z ą te d y i palą; a d w a j p r z y ja c ie le , G dy się ze jd ą i g d y są oba m a r z y c ie le , M ogą r a z e m p r z e m y ś le ć i p rz e g a d a ć w iele, N ie silą c się na sło w a ; i ta ż m y ś l, co w g w a r z e

G łosów g r z m i, m o ż e ró w n ie ż p r z e m a w ia ć i w p a rze.

D alszy opis m isternych figur tworzonych z dymu fajkowego jest arcydziełem plastyki. Jednak te kule, koła, wodotryski, zastępujące wyrazy i zdania, nasuwają w spom nienie o zgryźliwej uw adze gaduły W ojskiego, zabitego nieprzyjaciela fajki

W y m y ślo n e j od N iem có w , by n a s scu d zo zie m c zy ć ; M aw iał: „P o lsk ę o n iem ić, j e s t to P o lsk ę zn ie m c zy ć

Pan Tad., V, 435 U tw ór — niedokończony, nie można w ięc m ówić o całości kom pozycji, ale można przypuszczać, że byłaby i w dalszych częściach prawie rytmicznym przeplataniem ciszy i dźw ięków .

4

M otyw ciszy gra bardzo w ażną rolę w poezji M ick iew icza 31. A żeby ją słow am i zasu gerow ać poeta, prócz wyrazów: cisza, cich ość wym ienia dźw ięki, które ją poprzedzały i umilkły, albo stw ierdza brak dźw ięku norm alnego dla danej sytuacji, np.

W p ó ł g o d z in y ta k b y ło g łu ch o w c a ły m d w o rze ,

J a k o p o z a d z w o n i e n i u n a p a c i e r z w k la s zto r ze ; Pan Tad., I, 840 31 Z w r ó c ił na to u w a g ę M. J a s t r u n o m a w ia ją c S o n ety K rym skie— w a r ty k u le Tak w szystk o napisałem , j a k tu do was gadam ... Uwagi o lirgct

(23)

O pis m glistego poranka na początku ks. VI zaczyna się od ciszy: „1 w lasach cisza. Ptaszek zbudzony nie śp ie w a ”. (Pan Tad VI, 17) Burzę poprzedza „chwila cicha i ponura”. T o cisza przed zajazdem w Soplicow ie i przed atm osferyczną burzą, odm alowaną, jak to podkreślano, z w iększą grozą i pow agą niż bitwa szlachty z M o­ skalami. Jakby złe jakieś m oce w alczą ze sobą wichry. Ich św istom i rykom tow arzyszą jeszcze groźniejsze ryki piorunów i plusk deszczu.

Gdy w reszcie burza mija, szum drzew i szem ranie ulew y wyw ołują wrażenie w ielk iego spokoju, niemal bezw zględnej ciszy:

A t się u spokoiło w szy s tk o ; ty lk o d rz e w a S zu m ią około dom u i s z e m r z e u lew a.

X, 88

W św iecie ludzkim cisza jest też często zw iązana z wielkim napięciem uczuć, po którym następuje rozładow anie w krzyku, w gwałtownym działaniu albo w przynoszącym ulgę śm iechu.

W ódz pow stańców , otrzym aw szy w iadom ość o wym ordowaniu swojej rodziny, milczy, jak rażony gromem:

I w ob o zie zb u d zo n y m , zd u m ia ły m , B y ło g łu ch e m ilc z e n ie i zg r o za .

M ilc z a ł w ó d z, ja k o broń p r z e d w y s tr z a łe m ; N a dom p a tr z a ł — i k r z y k n ą ł: „Powroza!"

1, 267

Po zuchwałej odpow iedzi G erw azego, którego upomniał P o d ­ komorzy, aby przerwał nakręcanie zegara:

P o rw a li się z m ie jsc w s z y s c y , c h w ilę b y ła głu ch a Cichość, a t S ę d zia k r z y k n ą ł: „ W d y b y te g o zu ch a!”

Pan Tad., V, 648 Zaw sze rozważny i uw ażny Podkom orzy kichnięciem prze­ rywa chw ilę złow rogiego m ilczenia dw óch ryw alów — T adeusza i Asesora:

W iwat! k r z y k n ę li w sz y s c y ; on się w s z y s tk im s k ło n ił I zw o ln a w ta b a k ie rę p a lc a m i za d z w o n ił...

I, 756 Tabakierka w rękach księdza Robaka pełni funkcję znacznie ważniejszą: jest ogniskiem skupiającym pow ierzchow ne, rozstrze­

(24)

lone z a in te re so w an ia szlachty. C z ę sto w an ie ta b a k ą i kichanie dzieli scen ę agitacji w karczm ie na odcinki sytuacyjne, w których em isariusz zamiary sw e odsłania coraz w yraźniej. Nie w aha się n a w e t k w e s ta rz - ru b a c h a kichaniem zm ieszać melodię

M a zu rka

D ąbrowskiego,

który tak podniośle i triumfalnie zabrzmi w z a ­ kończeniu k o n c e rtu Jankiela.

W o p o w iad an iu S o b o le w sk ie g o cisza jest tak nabrzm iała bólem gro m ad y ludzkiej, że n a s tę p u je w strz ą s a ją c e zbiorow e westchnienie:

... ra z e m J e d n o w e s tc h n ie n ie z p ie r s i ty s ią c a w yd a rte, G łęb o kie i p o d z ie m n e ję k n ę ło d o koła,

J a k g d y b y j ę k ł y w s z y s tk ie g ro b y sp o d ko ścio ła .

K o m e n d a j e z g łu s z y ła b ęb n em i ro z k a ze m ... 111, 147,271 i n.

Myśl n a rra to ra przen o si się na płaszczyznę ponadziemską, p rz e d t r y b u n a ł p rz e d w ieczn ej sp raw ied liw o ści a p o b u d k ą do tego jest głos d z w o n k a w kościele...

i w ła śn ie w te j c h w ili S ły s z a łe m d z w o n e k , k ie d y tru p a p r z e w o z ili. S p o jr z a łe m w k o ś c ió ł p u s ty i r ę k ę k a p ła ń s k ą

W id z ia łe m , p o d n o sz ą c ą cia ło i k r e w P a ń ską , I r z e k łe m : P anie! Ty, co są d a m i P iła ta P r z e la łe ś k r e w n ie w in n ą dla zb a w ie n ia św iata, P r z y jm tę sp o d są d ó w cara o fia r ę d zie c in n ą , N ie ta k św ię tą n i w ie lk ą , le c z r ó w n ie n ie w in n ą .

w w . 281 i n. Cisza nie za w sz e jest w y p e łn io n a napięciem tylko em ocjo­ nalnym, b a rd z o c z ę sto jest oczekiw aniem na głos zw iastujący zmianę p o ż ą d a n ą a lb o n iebezpieczną. M o ty w w y tężo n eg o n a s łu ­ chiw ania znajdujem y w e w szy stk ich w iększych u tw o ra c h M ickie­ wicza, epickich i dram atycznych.

Rym w id z niepokojem słucha o d głosów rozm owy pomiędzy L itaw orem a G ra ż y n ą i z intonacji oraz tem pa w y p o w ied zeń stara się w y s n u ć w nioski co do jej wyniku. K onrad W allenrod dręcząc się niem ożnością pow zięcia decyzji w yznaje Aldonie:

Ś r ó d trą b o d g ło su , ś r ó d o ręża s z c z ę k u J a n ie c ie r p liw y m , w y tę ż o n y m u ch em S z u k a m u st tw o ic h a n ie ls k ie g o d ź w ię k u ,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Czy potrafisz ocenić które podejście daje nam najwięcej

The reaction mixture was introduced via a syringe pump (Fusion 200, Chemyx), while the pure oxygen flow was controlled by a mass flow controller (EL- FLOW, Bronkhorst), resulting in

Furthermore, we conduct foam-flooding experiments with solubilized hexane in surfactant solution, to determine if the straight-chain aliphatic components can explain

Wspominając teraz z sentymentem jej działalność, zastanawiam się jednak, czemu nie wyzyskała sposobności, by wystawić jednoaktówki Czechowicza, o

[r]

Jednakże przy stosowaniu tych przepisów organy adm i­ n istracyjne w szerokiej mierze stykają się z pr6blem atyką cywilno­ praw ną, przede w szystkim w zakresie

Prezydium NRA żywi nadzieję — stw ierdził m ówca — że uczestnicy sympozjum staną się rzecznikam i doskonalenia zawodowego w sw oich środow iskach, że ich

Dit duidt er vermoedelijk op dat deze komponenten fout het model inkomen op de randen (omdat ze niet in de randvoorwaarden zijn opgenomen) en vervolgens door het model goed