R O C Z N IK I H U M A N ISTY C ZN E T om X V I, zeszyt 3 --- 1968
JER ZY STARNAW SKI
KLĘSKA RZYMIAN NAD JEZIOREM TRAZYMEŃSKIM (Liwiusz AUC XXII, 4-5) w przekładzie H enryka Sienkiewicza
Przy końcu życia, w r. 1913, otrzym ał Sienkiewicz od redakcji tygodnika „Świat” zapytanie, jakie dzieła literackie są jego najulubieńszą lekturą. Odpowiedź pisarza brzm iała: „Mogę zawsze czytać Iliadę i Odyseję, Tacyta, Liwiusza, H ora cego, Szekspira, M oliere’a i Trójcę naszych poetów (Następuje lista n ajw y bitniejszych powieściopisarzy i filozofów literatu ry światowej)1.
Nie było to przypadkowe, że autor Quo vadis? tak bardzo cenił arcydzieła li teratury greckiej i rzym skiej i im daw ał wyraźną przewagę w swym wykazie. Nie było też przypadkowe, że n a liście znalazł się Horacy. Tłumaczenia jego ód i epod dokonane przez Sienkiewicza ukazyw ały się niekiedy na łam ach czasopism. I nie było także przypadkowe, że na liście znalazły się z jednej strony dwie epopeje Ho m era, z drugiej zaś dwaj najw ybitniejsi historycy rzymscy. Była to przecież lista lektury genialnego powieściopisarza historycznego.
Gdy jednak przekłady z Horacego stanowiły dla Sienkiewicza w ytchnienie w żmudnej i twórczej pracy powieściopisarza, jego hobby, to przekład z Liwiusza (AUC X XII 4-5) pomyślany został jako fragm ent jego powieści pt. Legiony (1913— 1914), wkomponowany tam jako długi cytat.
W powieści przedstaw ia autor legionistów polskich walczących u boku N apo leona. Maluje ich nie tylko jako żołnierzy frontowych, ale również jako inteli gentnych turystów. Gdy doszli w zwycięskim pochodzie do jeziora Trazym eńskie- go, przypomina sobie gen. H enryk Dąbrowski, który w plecaku swym nosił zawsze Liwiusza, opis klęski Rzymian (XXII 4-7). W rozmowie ze swym francuskim ko legą, płk Gautier, usiłuje go przekonać, że jeśliby H annibal odniósł ostateczne zwycięstwo nad Rzymem, G autier nie byłby Francuzem , bowiem nie byłoby n aro dów, dla których łacina jest językiem macierzystym . Pułkow nik francuski nie chciał zrazu dać w iary argum entom wodza legionów polskich. Wobec tego Dą browski rozkazuje M arkowi Kwiatkowskiemu, ochotnikowi, przeczytać głośno od powiedni fragm ent z Liwiusza. Dla tego celu przełożył Sienkiewicz drugą połowę czwartego i cały piąty rozdział X X II księgi Liw iusza od słów: „Flam inius cum pri- die solis occasu lacum pervenisset [...]” do: „[...] nemo pugnantium senserit”.
Przekład to zarówno wierny, jak i piękny. Tak należy go ocenić w zestaw ie niu z późniejszym przekładem filologa klasycznego W ładysława S trzeleckiego2.
Oba tłum aczenia są wzorowe. Przy czym Strzelecki tłumaczył bez wpływu Sienkiewicza. We w stępie do swego w ydania wyliczył wszystkie polskie przekłady Liwiusza, pom ijając Sienkiewicza. Dopiero w drugim w ydaniu pomieścił w do datku tłum aczenie Sienkiewiczowskie, wskazawszy, że przekład ten — doprow a dzony jedynie do końca 5 rozdziału — nie zaw iera opisu śm ierci konsula Flam iniu- sza, jak również obrazu klęski Rzymian, ich beznadziejnych usiłowań w ydarcia się nieprzyjaciołom s.
1 Por. „Ś w ia t", 1913, n r 23; H . S i e n k I e w i c z, Pisma zapomniane i nie w ydane, wyd. I. C hrza nowski, Lwów 1922, a. 422 n .; t e n ż e , D zieła, wyd. J . Krzyżanowski, t. 40, Warszawa 1951, s. 145.
2 Por. T . L i w i u a z, D zieje od założenia miasta R zy m u . W ybór, Prze!, i opr. W. Strzelecki, W ro claw 1951 2, 1955, BN aer. I I , n r 77.
146 JERZY STARNAWSKI
Pom iędzy oboma polskim i tłum aczeniam i da się zauważyć jedna zasadnicza różnica. Wyrazów, k tó re od czasu K am illa (V w. przed Chr.) oznaczały poszczegól ne form acje wojsk w arm ii rzym skiej, Strzelecki nie przekłada zupełnie, zostawia jąc je w łacińskim brzm ieniu, dodając jedynie objaśnienia. Sienkiewicz tłumaczy je: principes — prym aki; h a sta ti — włócznicy; tria rii — trzeciacy. Strzelecki pozo staw ił również term in m anipulus, gdy Sienkiewicz oddał go wyrazem rota. Sien kiewicz troszczył się o to, by obraz wojsk rzym skich był żywy, Strzelecki — o abso lu tn ą precyzję terminologiczną. Z tego względu nie widział możności tłumaczenia cytowanych wyrażeń.
Liwiuszowy opis bitw y nad jeziorem Trazym eńskim Sienkiewicz wkompono wał niezwykle harm onijnie w swą powieść. Scena czytania tworzy pauzę w akcji. Ochotnik K w iatkow ski czyta opis bitwy, po czym oficerowie sztabowi naradzają się nad planam i wojennymi.
G enerał D ąbrow ski opowiada francuskiem u pułkownikowi G autier ostatnie m om enty bitw y (już nie przełożone przez Sienkiewicza). Wszyscy obecni myślą tylko o H annibalu, przejęci żywo jego zwycięstwem nad Rzymianami.
— Mój jenerale, H annibal mógł być wielkim wodzem, ale w Rzymie nie był, a ja byłem, więc idę spać — powiedział płk G autier i udał się do swej kwatery. Polscy oficerowie oglądają wieczorem jezioro, przypom inają sobie w yprawy H an nibala:
— A Rzym czekały jeszcze K anny — mówi gen. Kniażiewicz. — Jednakże się ostał i zwyciężył — odpowiada Francuz.
Rozważania gen. Dąbrowskiego na tem at patriotyzm u Rzymian, który dla nas, Polaków, w inien stanowić wzór w naszej ciężkiej walce o niepodległość kraju, sta nowią finał sceny.
W kilka dni później m aszerowali polscy legioniści na Rzym. W kraczając do m iasta „wśród połysków słońca na bagnetach, m yśleli o Eneidzie [...]”. Niektórzy deklam ow ali fragm enty z Eneidy, „starając się rytm heksam etrów pogodzić z rów nym, grzmiącym m arszem szeregu”. Po drodze, przy przechodzeniu obok wzgórza Soracte, m yśleli n atu raln ie o Horacym.
A utor przypom ina Liwiusza, również W ergiliusza i Horacego po to, by św iet niej scharakteryzow ać klasycyzm, który w kulturalnym życiu Polski doby napo leońskiej odegrał tak dużą rolę. Koncepcja była szczęśliwa, doskonale przepro wadzona.