• Nie Znaleziono Wyników

Tragedie Piotra Krasuskiego wobec sztuki wymowy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tragedie Piotra Krasuskiego wobec sztuki wymowy"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Pirecki

Tragedie Piotra Krasuskiego wobec

sztuki wymowy

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 3-11

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S F O L IA L IT TER A R IA P O L O N IC A I I , 2008

LITERATUROZNAWSTWO

P io tr P ir e c k i

Tragedie Piotra Krasuskiego wobec sztuki wymowy

U schyłku okresu staropolskiego sztukę w ym ow y, rozum ianą jak o ars bene

d icen d i', kultyw ow ały niem al w szystkie instytucje szkolne - w rów nym stopniu

jezu ici, teatyni co pijarzy. Praw dą jest, że w nauczaniu reguł obow iązujących dobrego m ów cę istniały drobne korekty i m odyfikacje zw iązane ju ż ze szcze­ gółow ym i uw arunkow aniam i, które dotyczyły pragm atyki zakonnej. Jedno bez w ątpienia było w spólne - realizow anie zasad ars, bene i dicendi w zgodzie z ich k lasycznym rozum ieniem , co zaow ocow ało w łączeniem retoryki (której fun d am en t stanow iła w ym ow a) w ramy artes liberales1. D zięki w łaśnie „w y ­ zw o len iu ” spod w ięzów doktrynalnych zależności, sztuka w ym ow y, p rzestrze­ gająca retorycznych konw encji, dosłow nie i w przenośni „zbłądziła pod strzechy” , jeśli za „ strze ch ę ” uznać scenę szkolną. Pijarzy, podobnie ja k jezu ici, doskonale rozum ieli p ersw azy jn ą skuteczność aktorskiego oddziaływ ania: ze sceny wprost do publiczności kierow ali słow a teatralnego przesłania, stw arzając sobie okazję do p row adzenia łatw ej agitacji. D ysponow anie teatrem , chociażby tylko w szkole zlokalizow anym , było potężnym orężem w dydaktyce szkolnej, o czym prze­ konyw ały nie tylko dośw iadczenia jezuitów , lecz także zm ierzających ich szlakiem pijarów 3. Jednym z nich był P iotr K rasuski, pro feso r retoryki w po- d olinieckim kolegium pijarskim , zręczny adaptator tragedii W o ltera (A lzyra ) oraz dzieł francuskich jezuitów : ks. P oree i L e Jay a4. Ś w iadom ość teatralną

1 Por. M . K o r o l k o , Sztuka retoryki. P rzew odnik en cyklopedyczny, W arszaw a 1998, s. 49. 2 B. O t w i n o w s k a , R etoryka, [w:] S łow nik literatury sta ro p o lskiej, red. T . M ichałow ska, W arszaw a 1990, s. 810.

3 W . H a h n , P ija rski te a tr szko ln y w P olsce (zarys), „N asza P rzeszło ść” 1962, s. 199-200; R. L eszczyński, Z repertuaru teatru pijarskiego, „P race Polonistyczne” 1963, s. 7 7 -7 8 ; R. P e l c z a r , T ea tr p ija rski na R u si C zerw onej w X V II-X V U I w ieku, „N asza P rzeszło ść” 1988, s. 97.

4 W sp ó łczesn ą recep cję tw órczości K rasuskiego zaw dzięczam y głów nie S tanisław ow i Pigoniow i (D zia ła ln o ść dra m a tu rg iczn a P iotra Krasuskiego. K artka z d ziejó w p ija rskieg o teatru ko nw iktow ego, [w:] S. P i g o ń , Z o g n iw życia i literatury. Rozpraw y, W rocław 1961, s. 6 0 -8 8 . Inform acje o Piotrze K rasuskim (1 7 1 8 -1 7 6 5 ), praw ie całkow icie nieznanym autorze podolinieckiej sceny szkolnej, zam ieś­ ciłem także w: P. P i r e c k i , A n tyn o m ia m ło d o ść - sta ro ść n a p o d sta w ie d ra m a tó w Piotra K rasus­ kieg o „ D anieC i „Alzyra”, [w:] D ojrzew anie do p e łn i życia. S ta ro ść w literaturze p o lskiej i obcej, red. S. Kruk, E. F lis-C zerniak, L ublin 2006, s. 147-158.

(3)

4 Piotr Pirecki

rozw inął do tego stopnia, że swój program artystyczny skierow any do podoliniec- kiej m łodzieży u sytuow ał zgodnie z A rystotelesow skim rozum ieniem persw azji ja k o tria o fficia d icen d i, m ającej w następnych w iekach sw oje m iejsce w pod­

ręcznikach poetyki i retoryki. D ocere, m overe i d electare stały się niem al w yznacznikam i szkolnych deklam acji i pojęciam i w prost w pisanym i w reguły retorycznej sztuki w ym ow y. Jednym z głów nych jej atrybutów było przekony­ w anie, a nic tak spraw nie nie oddziaływ ało na w yobraźnię odbiorcy ja k scena szkolna, usilnie dbająca o m ożliw ie doskonały k ontakt z widzem .

Ó w triadyczny podział w początkach X V III w. pijarzy rozum ieli tradycyjnie:

d ocere zw raca się w stronę intelektu publiczności, stąd dbanie o jej dość

jed n o ro d n y , w spólnotow y charakter, aby złączona była podobnym dośw iad­ czeniem , w ykształceniem , rozum ieniem św iata. M ów ca (aktor) m iał realizow ać m odel p ersw azji subtelnej, w yciszonej, która byłaby p ozbaw iona natrętnego dydaktyzm u. T rzeb a przyznać, że w Podolińcu rzecz u d ała się znakom icie. Jeśli pojaw iał się dydaktyzm , to nigdy prostacki i wprost, zaw sze zręcznie w łączony w w ym ow ę danego dzieła lub konkretnej sceny. Podobnie rzecz w yglądała z pozostałym i w yznacznikam i retoryczności. M overe w zruszało, poruszało i znie­ w alało, w końcu nakłaniało - zgodnie z d o ktryną p rzy ję tą przez pijarów od św. A ug u sty n a - zaw sze do czynów dobrych. C elem delectare było spraw ienie przyjem ności, pozostaw ienie w rażenia, że odbiorca obcuje z dziełem sztuki nieskończenie pięknym i dobrym , bogatym w środki p ersw azji5. Tylko przy zachow aniu triadycznej pełni m ożna m ów ić o dziele doskonałym , realizującym założenia in telektualne i dydaktyczne podolinieckiej sceny. K rasuski jak o jed en z głów nych p rzedstaw icieli teatru pijarskiego dobrze rozu m iał całą tę złożoność i na m iarę talentu w praktyce dostosow yw ał treści literackie do potrzeb teatru. Jako zręczny a daptator zdaw ał sobie doskonale spraw ę z trudności pow ierzonego sobie zadania: gdyby zdecydow ał się na filologiczny przekład obcych tragedii, w ów czas zatraciłyby sw e praktyczne przeznaczenie. D ydaktyzm uleciałby bez­ pow rotnie, zaś w ym ow a w ielu scen nie byłaby aktualna. K rasuski postąpił podobnie i zarazem inaczej niż Piotr C iekliński przy przekładzie kom edii Plauta

T rinum m us - podobnie, gdyż zrezygnow ał z w ielu fragm entów niem ieszczących

się w pragm atyce szkolnej kolegium pijarskiego (m .in. z obecnych w tekście scen o charakterze erotycznym bądź sw aw olnym ); odw rotnie, bow iem gdy C iekliński antyczny utw ó r przyozdobił polską szatą, K rasuski zachow ał całkow itą w ierność nie tylko w obec w ydarzeń i postaci, lecz także akcji. D aje się to w ytłum aczyć w dość prosty sposób - każdy teatr szkolny dbał o w szechstronne w ychow anie m łodzieży, o należyte rozłożenie proporcji pom iędzy kształceniem religijnym a obyw atelskim . W obu w ypadkach zn acząca rola p rzy p ad ała sztuce

5 Na zagad n ien ie d electare w rozum ieniu estetycznej przyjem ności z lektury zw rócił uw agę H. L a u s b e r g (Retoryka literacka. P odstaw y w iedzy o literaturze, przeł. A. G orzkow ski, B ydgoszcz 2002, s. 127).

(4)

Tragedie P iotra K rasuskiego w obec sztu ki w ym ow y 5

w ym ow y, realizow anej w prost na scenie bądź w kształconej na lekcjach um iejęt­ ności spraw nego posługiw ania się słowem .

Jeśli zatem K rasuskiem u przyśw iecał głów nie cel teatralnej edukacji m ło­ dzieży, to z k o nieczności m usiał uw zględnić fakt, że przyw oływ anie m otyw ów pow szechnie znanych ze S tarego T estam entu (D aniel) lub z historii (A lzyra ) było d o b rą „p rz y n ę tą ” dla bogobojnej i p atriotycznie zorientow anej m łodzieży. D obrze w iedziano o zaletach teatru, dzięki którem u m ożna było realizow ać projekty przekraczające pierw otny zam ysł - jeśli pokazyw ano A lzyrę, a czyniono to przynajm niej kilkanaście razy, w ów czas z przyjem nością w yobraźnia odbiorcy podążała w n iedostępną krainę A m eryki Południow ej. Jeśli zaś przedstaw iano treści eschatologiczne, w tedy najchętniej odw oływ ano się d o autorytetu Biblii w szerokim rozum ieniu tego słow a. W łaśnie w zględy m o raln e zadecydow ały, że K rasuski oparł się na starotestam entow ym m otyw ie m ęczeństw a D aniela. O ne niejako gw arantow ały tragedii pow odzenie u widza, jednoznacznie wskazując drogę, ja k ą po d ążała pijarska scena w P odolińcu. D o k ońca nie w iadom o, czy autorow i p rzyśw iecał tylko cel utylitarnego kształcenia poprzez deklam ow anie na lekcjach i doskonalenie sztuki w ym ow y, czy też m iał na w zględzie w yłącznie aspekt teatralny, czyli w ystaw ienie tragedii na deskach podolinieckiej sceny. M ożna dom niem yw ać, że brak tekstu pobocznego i dość słabe zaopatrzenie poszczególnych sztuk w instrum entarium teatralne nie sprzyjało ich scenicznem u żyw otow i, że bardziej skupiały się na deklam acjach z podziałem na role niż sam oistnej grze aktorów .

S z tu k a w y m ow y n a u słu g a ch ro z u m u (d o cere) i w z ru s z e n ia (m overe)

O ratorstw o w pisane w dzieło literackie zaw sze o d działyw ało na w iele sfer ludzkiej percepcji i ludzkiego poznania. Za każdym razem ów proces łączył się z przekonyw aniem i z nauczaniem , niekiedy w prost, częściej jed n ak za pośrednictw em chw ytów o charakterze persw azyjnym . W A lzyrze ju ż argum ent (streszczenie sztuki) odw oływ ał się do tego co „ p rzed ” i „ p o ” . D o zdarzeń p oprzedzających, bez znajom ości których sens byłby m ało czytelny, oraz do w ydarzeń następujących, które ułatw iały recepcję całości dzieła. S fera docere była w ów czas jak b y w uśpieniu, nie w ym agała od czy teln ik a sam odzielności w odbiorze sztuki, aczkolw iek odw oływ ała się do historii, a ta, w spom agając się autorytetem K rzysztofa K olum ba, pouczała, ale też inform ow ała. Stąd zespolenie dw óch pozornie niezależnych funkcji - dydaktycznej i inform acyjnej - rów nież poprzez nietypow e eksordium w form ie toposu w iedzy pow szechnej: „w iadom o w szystkim , że pierw szy, który część now ego św iata albo Am eryki w roku 1492 odkrył, był K rzy szto f K olum b, G enueńczyk. W krótce po tym w ielu inszych eksperyjencyją w żegludze dośw iadczonych, śladem jeg o idąc,

(5)

6 P io tr Pirecki

inne odkryli prow incyje, ja k o to A m eryk W espucyjusz F lorentczyk, część kraju ku południow i leżącego, w edług niektórych Ferdynand K ortez - H iszpan K róles­ tw o M exiko, F ran ciszek P izar - K rólestw o Peru, inni inne znaczne państw a na K rólów H iszpańskich podbiw szy, oneż pod im ieniem ich rząd zili” 6. A w scenie I aktu I ujaw niają się lęki ojca zw iązane z upływ em czasu i z nadchodzącą starością, które należałoby potraktow ać jak o sw oisty testam ent - nieform alne przekazanie synow i w iedzy na tem at rozum ienia praw dy i cnoty. Przesłanie, ja k im je s t am plifikacyjnie w yrażony dow ód etyczny, istnieje w ram ach genus

d em o n stra tivu m , któ rem u sens nadaje w ypow iedź A lw aresa utrzym ana w tonacji

popisow ego o rato rstw a okolicznościow ego. W tym w ypadku należy mówić 0 starannie u k ształtow anym toposie rodziny, bow iem starzec sw oje słow a de­ d ykuje synow i. P o b rzm iew ają w nich ech a szacunku i m iłości w idzianych przez p ryzm at śm ierci, ale także w zgodzie z antynom icznym przekazem - patriar­ chálna starość staje się nakazem m oralnym dla m łodego życia. I, co ważne, to dedykacja w pisana w prost w m odel aktancyjny teatru pijarskiego7, o którym w ciąż tak n iew iele wiadom o:

A lw ares

R ząd po m nie pań stw a tego, synu, w ręce składa. S taraj, że się, w tej państw a now ego połow ie, B y przez cię panow ał Bóg, nasi królow ie, Z d a w am ci ten najw yższy honor, lecz w raz śliski, G dym j a w te lata zaszedł, żem ju ż śm ierci bliski, G dy m nie sam w iek zw ątliw szy, siły mi odbiera C ię żar ten, sam się z słabych rąk w tw oje odbiera.

(akt 1, w. 2 -8 )

W dalszej części nastąpiło rozw inięcie ow ych akcentów rodzim ych, które były u p o stacio w an e w triad zie B óg i p o sz an o w an ie a u to ry tetu w ładzy (to w cześniej), a do tego doszły jeszc ze honor i spraw iedliw ość:

D ajże m i pokój, h o n o r i najw yższa w tadza N ie cierpi tow arzystw a, w e dw óch się nie zgadza.

(akt I, w. 4 1 -4 2 )

S ą w ięc d o b rą przesłanką dla kolejnej idei kryjącej się pod płaszczem

docere. P ierw szy raz w polskim dram acie tak w yraziście form ułow ana apoteoza

rozum u doszła do głosu. W cześniej niby też ruzum decydow ał o w ym ow ie n iektórych scen bądź naw et całych aktów . Jako dow ód kreow ania wolnej myśli 1 przesłanka ludzkiego działania był ściśle zw iązany z bohateram i dram atu

‘ O d krycie tekstów P iotra K rasuskiego nauka zaw dzięcza Jerzem u S tarnaw skiem u. W szystkie cytaty podaję za: P. K r a s u s k i , A lzyra , M F 564 B U Ł, s. 2.

7 A n n e U bersfeld tw ierdzi, że je st to w szczególności cecha dram atu, w yróżniająca gatunek spośród w ielu innych (C zytanie teatru /, przet. J. Żurow ska, W arszaw a 2 0 02, s. 97 i n).

(6)

T ragedie Piotra K rasuskiego w obec sztu ki w ym ow y 1

h um anistycznego doby późnego renesansu. M iał też w artość typologiczną - m ąd­ rość zazw yczaj reprezentow ali starcy (np. S karbek z kom edii C ieklińskiego

Potrójny). W czesne ośw iecenie nie pom ija tego faktu m ilczeniem , w ręcz przeciw ­

nie - topos starości skojarzony z rozum em pogłębia i rozw ija. N ie zm ienia tego faktu stw ierdzenie, że dzieło K rasuskiego stanow i jed y n ie odbicie wol- teriańskich poglądów na św iat i historię, że je s t jed y n ie tłum aczeniem . Choćby pobieżne zestaw ienie obu tekstów w ykazuje niezbicie skłonność polskiego dram aturga do w zm ocnienia treści, pogłębienia rezultatów uzyskanych w nie­ porów nanie m niejszej daw ce przez W oltera. Idee ośw ieceniow e, m ające rów nież w artość persw azyjną, nie tylko pow inny skutecznie przekonać do celow ości ich propagow ania, lecz także służyć gloryfikacji dobrych uczynków i czynności, k tóre zrodziły się dzięki patronatow i rozum u. K rasuski nie posłużył się tanim i ckliw ym dydaktyzm em , m ogącym razić naw et niew y ro b io n ą literacko i teat­ ralnie m łodzież kolegium , ale zdecydow ał się na tak ą form ę tłum aczenia, która racjonalistyczne m yślenie otoczyłaby św ietlistą aureolą, a p rzez to nadałaby jej szczególnie w ażny, w yrazisty sens. W nim zaw iera się tak istotna dla ideologów ośw iecenia chęć nauki bez w zględu na osiągnięty wiek:

A choć m ój w iek do rządu m niej się zdaje zdolny, R ozum mój je d n ak , je sz cze m oże się ośw iecić.

(akt I, w. 4 6 -4 7 )

Cel persw azyjny został osiągnięty. Pow stało w rażenie obcow ania z tekstem , którego w artość poznaw cza nieporów nyw alnie w zrosła, gdy faktyczne intencje starca zostały ujaw nione odbiorcy. W ręcz należałoby wysnuć wniosek, że m etoda bezpośredniej charakterystyki postaci w pływ a m obilizująco na sferę racjonalnej argum entacji, nie pozbaw ionej akcentów em otyw nych. Jeśli A lw ares-starzec w ypow iada sąd n a tem at rzeczyw istości, któ rą dobrze poznał i zrozum iał dopiero pod koniec życia, to ew identnie wzrusza i w yw ołuje u odbiorcy uczucia sympatii i litości. T en ju ż pozbaw iony władzy człow iek postępow ał niekiedy bardzo źle i n iegodziw ie (jako poprzednik G uzm ana na fotelu rządcy Peru), ale K rasuski nie chciał stw orzyć negatyw nego obrazu ojca, który w ó w czas jednoznacznie przeciw staw iałby się obiegow ym sądom i opiniom na tem at etyki władzy i ojcostw a. N aw et jeśli A lw ares był niegodziw cem , to m oralny aspekt tragedii w ym agał złagodzenia historycznego obrazu. I tu podoliniecki profesor posłużył się topiką w iary - oddał głos sw em u bohaterow i, aby ten przem ów ił i przekonał do sw oich racji. Z abieg udał się znakom icie: topika w iary została w ykreow ana dzięki toposow i skrom ności. Pow stało bow iem w rażenie obcow ania z człow ie­ kiem n iejako przez w iek skazanym na m arginalizację, z człow iekiem , którego złe o koliczności zm uszały do oportunizm u i niecnych uczynków . K rasuski na tyle zręcznie p rzedstaw ia postać starca, że zaopatruje go w pew ien sym patyczny rys sm utku i nostalgii za czasem m inionym , w cale nie idealizow any, a przeciw nie

(7)

8 Piotr Pirecki

- oceniony krytycznie. Cel takiej kreacji był zgoła oczyw isty - tekst od początku m iał w zruszać i w yw oływ ać em ocje, stąd pew na, niekiedy naw et przesadna, skłonność K rasuskiego do idealizacji, naw et w brew faktom . Z ałożenia dydaktyki szkół pijarskich (z oczyw istych w zględów także w Podolińcu) niew iele różniły się od program u jezu itó w . Przynajm niej jeszc ze do czasów „inw azji ośw ieceniow ej” rodem z Francji w ręcz dopom inano się o kreow anie barw nych ludzkich figur - zazw yczaj w rów nym stopniu dobrych, co złych. W ychodzono bow iem ze słusznego m niem ania, że kontrastow anie według schem atu czarno-białego nie służy potrzebom szkolnym , że tylko depraw uje, zniew ala i nie stw arza iluzji praw dopo­ dobieństw a8. Stąd potrzeba „now ego ośw iecenia” odbiorcy: nakłanianie do zapre­ zentow anych poglądów i racji m a na celu w yw ołanie pozytyw nych doznań. Zawsze starcza słabość i życiow a niem oc stanow iły o przyjaznych odczuciach, ja k ie były kierow ane w stronę osób dotkniętych jak ąś form ą fizycznej niedoskonałości. K rasuski p okazuje now e o blicza docere w pełnej krasie. R acjonalne przesłanki zw iązane z w iedzą o postaci nieco ustępują m iejsca m overe. C elem każdej oprawy elokucyjnej je s t „ u w ied zen ie” odbiorcy, aby go - za pośrednictw em figur słów i fig u r m yśli - usidlić i ostatecznie przekonać, w tym w ypadku w zbudzając u odbiorcy w spółczucie dla niedogodności zw iązanych z je s ie n ią życia:

S targany będąc p racą, nadw ątlony laty, Ju ż m i się p rzy k rzą rządy, dość mi będzie na ty.

(ak t I, w. 4 3 -4 4 )

B yło to zadanie ze w szech m iar trudne, zw ażyw szy, że n auka dobrych obyczajów przek azy w an a w prost z desek scenicznych napotykała szereg trud­ ności. Ju ż w 1657 r. O nofrio Conti, prow incjał zakonu pijarów , po w izytacji przeprow adzonej w P odolińcu zabronił w ykonyw ania p rzedstaw ień teatralnych pod k arą ekskom uniki, zalecając, aby zastąpić je akadem iam i w W ielki Piątek oraz pokutnym i procesjam i w zw iązku z uroczystościam i B ożego C iała9. Nie w iadom o do końca, dlaczego nie było łatw o o p rzyzw olenie dla w ystaw ienia skądinąd nabożnych dzieł i dlaczego w idow iska religijne m iały dosyć ograni­ czony zasięg, zupełnie odw rotnie niż adaptow ane tragedie bądź kom edie. M ożna tylko dom niem yw ać, że obaw y budziła m ożliw ość g łoszenia herezji, co w tym w ypadku oznaczało zbyt dużą sw obodę w interpretacji kanonicznych fragm entów P ism a Sw . Podobny zresztą spór i opór w yw oływ ały sztuki jez u ick ie - tam jed n ak system n au czan ia był na tyle dobrze zorganizow any, że m iał bezpośredni w pływ na w ygłaszane treści.

8 O historii polskich pijarów i założeniach pragm atyki szkolnej pisał Jan Buba, który um iejscow ił P iotra K rasuskiego w śród pisarzy, którzy zasłużenie w eszli do polskiej literatury (Pijarzy w Polsce. Próba charakterystyki, „ N asza P rzeszło ść” 1962, s. 13-38).

9 J. B u b a , P o lskie m isteriu m p a syjn e na S piszu w p o to w ie X V II w ieku, „P am iętn ik T eatraln y ” 1976, z. 1 -2 , s. 67.

(8)

T ragedie P iotra Krasuskiego w obec sztu ki w ym ow y 9

N ie bez obaw w ięc w ystaw ił K rasuski swój kolejny dram at, tragedię D a n iel, choć czas - historycznie znacznie późniejszy i jak b y bardziej tolerancyjny - sprzyjał teatrow i szkolnem u. T ragedia była o ryginalnym dziełem jezuity Le J a y a 10. S zym on B ielski pośrednio potw ierdził, że zg o ła pragm atyczny cel tow arzyszył w ystaw ieniu tragedii: „gryw ała ją pryw atnie m łodzież pijarska w now icjacie w dni zapustne dla zabaw y sw ojej i księży m ieszkających” 11. P ryw atnie - a w ięc półoficjalnie, co tylko potw ierdza pogląd o niezbyt przy­ chylnym spojrzeniu prow incjałów zakonnych na teatralne próby uczącej się m łodzieży, dokonyw ane pod bacznym okiem profesorów .

S am a sztuka w iele zaw dzięcza oratorstw u: em fatyczny styl w ypow iedzi D aniela obudow any został szeregiem środków retorycznych, takich ja k amp- lifikacyjna rozw iązłość i hiperbolizacja oparta n a w ykrzyknieniu jak o środku w zm acniającym ekspresję teatralną. W słow ach skierow anych do Jozedeka uw idacznia się falujący i zm ienny nastrój poetyckiej frazy - od uniesienia i w ręcz nasyconego pierw iastkiem panegiryzm u p atosu do w ew nętrznego w y ­ ciszenia. W ahaniom podlega cała opraw a elokucyjna - o czyw ista dla tragedii stosow ność płynnie przechodzi w styl ozdobny na usługach decorum , łatw o rozpoznaw alny w g atunkach w ysokich. Tę zasadę najlepiej tłum aczą słow a D aniela, którego skrom ność i grzeczność w zględem p rzy jaciela w cale nie są o znaką słabości, lecz dow odem n a niezłom ność charakteru. P rzecież Daniel cierpi, w trącony do lochu przez króla D ariusza za w yznaw anie w iary w Boga. N ie obaw a przed spodziew aną śm iercią w arunkuje postaw ę m łodzieńca, lecz topos w anitatyw nej nędzy człow ieka. N iczym w kalejdoskopie przesuw ają się obrazy troski o ludzki los, jeszcze barokow ej prow eniencji, ozdobione pytaniam i retorycznym i i p ochw ałą wiedzy:

O , m iły konfidencie! O , mój przyjacielu! C zem u, proszę, zażyw asz do m nie słów tak wielu, D ziw ując się, żem w troskach? C zyli cię uw odzi M iłość, czy niew iadom ość, co na zgubę godzi M oję, że n ie przenikasz? Ach, ucz się, ucz bracie, Ż e szczęście je s t podlegle prędkiej altem acie! D opiero służy h o n o r z fortuną, ju ż snadnie N ad sam o spodziew anie nędzy człek upadnie.

{Daniel. Tragedia, akt I, w. 19-25)

W dialogu m iędzy Jozedekiem a D anielem ujaw nia się bogaty zasób środków retorycznych, który nie ulega zasadniczem u pow iększeniu w dalszej części dram atu. O czyw iście są to konstatacje w stępne, ale ju ż z całą odpow iedzialnością należy przyjąć założenie, że dram aturgia P iotra K rasuskiego oddziaływ ała na

10 N ieco w ięcej uw ag porów naw czych zam ieściłem w rozpraw ie A n tyn o m ia m ło d o ść - starość..., s. 149.

(9)

10 Piotr Pirecki

stan ludzkiej św iadom ości poprzez persw azyjne „ap elo w an ie ” do sfery rozum u (reinterpretacja biblijnej K sięgi D aniela stw arza tak ą m ożliw ość). N ie były jej także obojętne reakcje em ocjonalne, odnoszące się w prost do w rażliw ości widza. O bserw acja k olejnych partii tekstu przynosi sporo w artościow ych wniosków . O byczajem podolinieckiej sceny było przede w szystkim w yw oływ anie em ocji, także religijnych, aczkolw iek pijarzy nie stanow ili zakonu niedostępnego dla ogółu. D om inow ała potrzeba stw orzenia wzorca, najlepiej parenetycznego, dzięki którem u łatw iej byłoby dotrzeć do oczekującego budujących treści o d b io rcy 12.

B ez delectare?

B ez p ogłębionych studiów pośw ięconych podolinieckiej scenie bardzo trudno rozstrzygnąć tę kw estię. N ie m a bow iem w yrazistych przesłanek, które po­ zw alałyby oceniać poszczególne tragedie z pozycji ich teatralnej recepcji. Trudno zatem form ułow ać jed n o zn aczn y sąd w sytuacji, gdy tak w iele je s t niew iado­ m ych. W tym w ypadku trzeba oprzeć się w yłącznie na dokum entach, po ­ zw alających sform ułow ać dość ogólną te z ę 13. N iestety, je s t to bardzo szczupły zasób. W iele uw ag zostało zaw artych w program ach teatralnych bądź instrukcjach w ładz zakonnych, przesyłanych do poszczególnych prow incji w zw iązku z re­ alizacją obow iązku szk o ln eg o 14. W żadnym z zachow anych dokum entów nie m a o d niesień do w rażeń odbiorcy teatralnego, nie m ożna w ięc sform ułow ać opinii przesądzającej, w jak im stopniu teatr szkolny w P o dolińcu zachw ycał (jeśli w ogóle zachw ycał). W iele w iadom o o projektach scenicznych, postaciach, w końcu w ystaw ianych sztukach, brakuje zaś tego o statniego członu odpow ie­ dzialnego za w yrażanie ludzkich reakcji po obejrzeniu spektaklu. R zecz jest w ażna o tyle, że przyczyniłaby się do gruntow nego poznania siły ideologicznej i p ersw azyjnej teatru w Podolińcu. I znów pozostajem y w dom ysłach: wszak m ożna w ysnuć m niem anie, że skoro Stanisław K onarski zerw ał z tradycją p anegirycznych dedykacji, to funkcję tę z konieczności przejął ju ż pozbaw iony natrętnego i nudnego oratorstw a te a tr15.

12 P ro b lem je s t całkiem św ieży. D opiero od niedaw na badam tragedie K rasuskiego, stąd m ogę przedstaw ić tylko og ó ln e w rażenia, bez w niosków o charakterze szczegółow ym . N a te należałoby je sz c z e trochę poczekać. M yślę, że zn ajd ą się w opracow yw anej przeze m nie m onografii, której

roboczy tytui brzm i: D ram aturgia Piotra K rasuskiego.

13 J. R e y c h m a n, Stan i p o stu la ty literatury h istorycznej o da w n ym kolegium w Podolińcu, „P rzeg ląd H isto ry czn o -O św iato w y " 1969, nr 4, s. 4 4 3 -4 5 4 .

14 W . K o r o t a j , Z p ro b lem a tyki staropolskich pro g ra m ó w teatralnych, [w:] W rocław skie sp o tka n ia teatralne, red. W . R oszkow ska, W rocław 1967, s. 87.

15 S. K o n a r s k i , P ism a w ybrane, t. 1-2, oprać. J. N ow ak-D łużew ski, W stęp Z. Libera, W arszaw a 1955, s. 2 7 2 -2 7 3 .

(10)

Tragedie P iotra K rasuskiego w obec sztu ki w ym ow y 11

P i o tr P ir e c k i

T h e tr a g e d y b y P io tr K ra s u s k i in view o f th e r h e to r ic (Sum m ary)

T h e article is the first attem pt system atize the therm rhetoric o f th e tragedy P io tr K rasuski. К also m ethodizes other tragedy genres. T h e readers gives a g reat insight into considerations about the tragedy by F iotr K rasuski and historical background. M oreover, the final rem arks are to confirm the estab lish ed th esis o f the research work.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ćwiczenia stretchingowe ujędrnią sylwetkę, ale warto pamiętać, że nie redukują masy i nie budują nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej.. Stretching najwięcej korzyści

R ozstrzygnięcia tak ie z kon ieczn ości bow iem dotyczą sytu acji uproszczonych, w yrw an ych z niepow tarzaln ego kontekstu, w jakim realizow an e są konkretne

W drugim rzędzie autorka wskazuje na wewnętrzne podziały przestrzeni tekstowej, segmentację, czyli podział struktury treści tekstu na odcinki (np.. Pozycja otwarcia i

Les résultats de la coopération des réfugiés pen- dant la Seconde Guerre mondiale (s. 22–43), Arkadiusza Indraszczyka L’«In- ternationale verte» et ses visionnaires polonais

[r]

WSM w Warszawie urochomiła nowy ośrdodek dydaktyczny w Bełchatowie ponieważ była taka potrzeba. Zaczęło się od pisma starosty Beł- chatowa z prośbą o utoworzenie w tym

Wydaje się bowiem, że jakkolwiek rozwijająca się od początku lat osiemdziesią- tych minionego stulecia etyka cnót przyczyniła się walnie do odrodze- nia refleksji

Osiem lat temu CGM Polska stało się częścią Com- puGroup Medical, działającego na rynku produk- tów i usług informatycznych dla służby zdrowia na całym świecie.. Jak CGM