R
O
Z
P
R
A
W
Y
R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o r n X V I I , z e s z y t 4 — 1909 A N N A B A R TO SZ-G O T FR Y D O W A W YK RZY KN IEN IE W JĘZY K U P O E Z JI K. I. GA ŁCZYŃSKIEGOS tylistyczna przydatność poszczególnych s tru k tu r składniow ych ciągle jeszcze znana je s t tylko w bardzo ogólnych zarysach, a składnia sty li styczna 1, k tó ra ty m zagadnieniem m a się zajm ow ać, staw ia dopiero pierw sze kroki. W takiej sy tuacji, wobec b ra k u odpow iednich dośw iad czeń, trzeba zaczynać od s tr u k tu r najprostszych, o w y ra z istej, potocznie znanej fun kcji językow ej, tak ich w łaśnie ja k w ykrzy kn ienie.
W yodrębnienia tego „osobnego ro d zaju tw orów sy n ta k ty c zn y c h ” do konał Z. K lem ensiew icz z konieczności, gdy się okazało, że u n iw e rsa l na — w jego założeniu — kateg o ria w ypow iedzeń nie zdoła bez szkody dla swej spoistości zaanektow ać tej k o n s tr u k c ji2. A utonom ia w y k rzy k - nienia jest bow iem rozległa i silnie u g ru n to w an a, a w ynika przede w szystkim stąd, że „form y słow nej orzeczenia n ija k nie m ożna tu w p ro w adzić” 3. D rugi, rów nie w ażny rys w y k rzy k n ień to ich „ c h a ra k te ry styczna, a w yrazista in to n a c ja ” 4, choć tę dzielą one z w ypow iedzeniam i o zabarw ieniu uczuciowym . I w reszcie — co je s t szczególnie godne pod kreślenia — „w w ykrzy knien iach w y raża m ów iący w yłącznie sw oją po staw ę uczuciow ą” 5.
M ożna zatem sądzić, że sw oją fu n k cją zbliżają się w y k rzy k n ien ia do takich środków w y rażan ia em ocji, ja k śm iech, płacz, w estchnien ie czy jęk, p o sia d a ją.tę sam ą dynam ikę i siłę w y razu i stanow ią w łaściw ie a r ty kułow any odpow iednik ty ch nie a rty k u ło w an y ch m an ifestacji uczuć. W w ypow iedzi p o jaw iają się na p raw a ch odruchu, n a sk u tek w e w n ętrz
1 Z. K l e m e n s i e w i c z , P ro b le m a ty k a s k ła d n io w e j in te r p r e ta c ji sty lu , „P a m iętnik L iteracki”, 1951, z. 1, s. 157.
2 Z a rys sk ła d n i p o lsk ie j, W arszaw a 1961, s. 16. 3 Tamże.
4 Tamże. 5 Tamże.
18 A N N A B A R T O S Z - G O T F R Y D O W A
nego przym usu, toteż ro zb ijają jej tok, nie w chodząc w syntaktyczne an i logiczne związki z sąsiednim i stru k tu ra m i.
J e s t w ięc w y k rzy k n ien ie tw o rem w yjątkow ym , zdecydow anie w yróż n iający m się od pozostałych s tr u k tu r sw oistym sposobem ukształtow ania i jednoznacznym u k ierun k ow an iem funkcjonalnym , ale w łaśnie dlatego w procesie posługiw ania się językiem odgryw a — ja k w skazuje prosta obserw acja — raczej m arginesow ą, choć bardzo w yrazistą rolę. Są jed n ak i tak ie rodzaje wypow iedzi, w k tó ry c h rola w ykrzyknienia w y rasta ponad sta ty sty c z n ą p rzeciętną. N ależy tu z jedn ej stro n y potoczna w y m ian a zdań, zapew niająca w ykrzyknieniom w łaściw ą opraw ę w postaci sy tu a c ji i w y ra z u tw a rz y mówiącego, z d rugiej zaś niek tóre gatunki poezji klasycystycznej (jak oda, hym n, elegia), k tó re w y gryw ały pate- tyzu jące w łasności w ykrzy kn ien ia.
O bydw a te m om enty, a więc zarów no przyrodzone właściwości w y- k rzy k n ień , jak też ich skojarzeniow y związek z określonym i typam i w y pow iedzi, z upodobaniem w yko rzystyw ał G ałczyński dla swoich poetyc kich celów. Liczby obrazujące to upodobanie (185 w ykrzyknień na 492 obserw ow ane u tw o r y ) 6 u zyskałyby w łaściw ą w ym ow ę dopiero w kon fro n ta c ji z podobnym i obliczeniam i dotyczącym i twórczości innych poe tów, ale i bez tego dowodzą, że G ałczyński używ ał w ykrzyknień często i chętnie. Toteż w sposobie posługiw ania się tym i ulubionym i s tru k tu ram i załam ują się niem al w szystkie c h arak tery sty czn e ten den cje jego poezji, tend encje, na k tó re zw róciła ju ż uw agę k ry ty k a literacka, nie dość s k ru p u la tn ie w szakże d o ku m en tu jąc sw oje spostrzeżenia. O bser w acja tego sposobu pozw ala w pew nym stopniu zw eryfikow ać jej w nio ski, um ożliw iając jednocześnie bliższe i bardziej em piryczne poznanie sam ej n a tu ry w y k rzy k n ien ia i jego stylistycznej wydolności.
1. Ju ż pierw szy rz u t oka na z a s ó b w y krzyknień Gałczyńskiego potw ierdza przekonanie, że ten tw ó r składniow y zdradza w yraźn ą te n dencję do m aksym alnej z w i ę z ł o ś c i i p r o s t o t y konstrukcji. Dla statystyczneg o zobrazow ania tej ten d e n c ji trz e b a posłużyć się podzia łem w y k rz y k n ie ń na pojedyncze i złożone, k tóry odpowiada w pew nym stop niu analogicznem u podziałow i zdań. W ykrzyknienie pojedyncze (jed- noczłonowe) to w y raz lub g rup a w yrazów skupiona wokół rzeczownika w w ołaczu (rzadziej w m iano w niku w fu n k cji wołacza), o jednolitej linii in to n a c y jn e j. Można je w ypow iedzieć „jed ny m tchem ”, są więc szczegól
6 P raca opiera się na w y d a n iu : K. I. G a ł c z y ń s k i ; D zielą, t. I— II, W ar sza w a 1957. N ie zo sta ły tylk o u w zg lęd n io n e szkice, b ruliony i fragm en ty zam iesz czone przy końcu tom u drugiego, k tóre pod w zg lęd em język ow ym n ie posiadały ostateczn ego im prim atur poety.
W Y K R Z Y K N I E N I E U K . I. G A Ł C Z Y Ń S K I E G O 19 nie zw arte, dynam iczne i ekspresyw ne. T akich w y k rzy k n ień zaw iera poezja G ałczyńskiego 132 (71,35%), w ty m aż 62 (33,5%) to tw o ry 1-wy- razowe. K o n stru k cje z ł o ż o n e , a tym sam ym bardziej w yszukane i „literack ie”, stanow ią więc zdecydow aną m niejszość: 2-ćzłonow ych jest już tylko 35 (18,9%), 3-członowych — 13 (7%), 4-członow ych — 3 (1,9%), a 5- i 8-członowe w y stęp u ją pojedynczo. M ożna tu jeszcze dodać, że do budow y w szystkich swoich w y k rzyk n ień użył G ałczyński 575 w yrazów , czyli przeciętnie 3 na jedno w ykrzyknienie.
2. S egregacja tego tw orzyw a językow ego w edług przynależności do
różnych c z ę ś c i m o w y w yk azuje pew ne znam ienne dla n a tu ry w y- krzyknienia praw idłow ości. Oczywiście, b rak tu czasow nika (jeśli nie brać pod uw agę kilk u im iesłowów przym iotnikow ych), a w ślad za ty m niezm iernie rzadko pojaw ia się przysłów ek (3 razy). Nie m a też ani jednego liczebnika, co dobrze ilu s tru je tezę o spontaniczności procesu pow staw ania w ykrzyknień, spontaniczności, k tó ra w yklucza w szelkie operacje analityczne. N ikła liczba przyim ków (13) i spójników (7) po tw ierdza poprzedni w niosek o prostocie, a n aw et pry m ity w izm ie budo wy w ykrzyknień. Do budow y w y k rzy k n ień służą G ałczyńskiem u przede w szystkim r z e c z o w n i k i (297), w y k r z y k n i k i (127), p r z y m i o t n i k i (98) i z a i m k i (30).
Duże zagęszczenie w y k r z y k n i k ó w w cale nie zaskakuje, w ręcz przeciw nie, jest zjaw iskiem n a tu ra ln y m , pro stą k onsekw encją ich fu n k cji językow ej identycznej z fu n k cją w yk rzy k nienia: one także służą do bezpośredniego w yrażania uczuć. Pzęsto sam w y krzyknik, jeśli w y stę p uje sam odzielnie, tw orzy w y k rzy k n ienie (takich w ypadków je s t u G ał czyńskiego 32). Je d n ak częstotliw ość w ystępow ania r z e c z o w n i k a , p r z y m i o t n i k a i z a i m k a sta je się problem em , staw ia bow iem przed kluczow ym zagadnieniem ro li t r e ś c i p r z e d s t a w i e n i o w e j w stru k tu rz e w ykrzyknienia. W ydaw ałoby się przecież, że cała ta najliczniej rep rezen to w an a (425) g ru p a w yrazów w spółdziała p rzy jej kształtow aniu, że rzeczownik, jako najsiln iej zw iązany z językow ą fu n k cją oznaczania, zawsze będzie w nosił do w y k rzy k n ien ia elem ent obiek tyw nie istniejącej, zew nętrznej rzeczyw istości, a przy m io tn ik i i zaim ki muszą go w tej roli wspom agać, rozbudow ując i u p lastyczniając obraz wprowadzonego przezeń przedm iotu lub zjaw iska.
O pierając się na danych staty sty czn y ch m ożna w nioskować, że treści przedstaw ieniow ej w ykrzy knień G ałczyńskiego należy przyznać p ie rw szoplanowe m iejsce. J e s t to w niosek o ty le paradoksalny , że w y k rz y k nienie z n a tu ry swojej m a w yrażać p rzede w szystkim postaw ę uczucio wą, zaś treść przedstaw ieniow a sporadycznie tylk o pow inna to w a rz y
20 A N N A B A R T O S Z - G O T F R Y D O W A
szyć tej zasadniczej fu n kcji. O braz w w y k rzy kn ieniu jest czymś ubocz n ym i m im ow olnym , je st zaledw ie skazą na jego praw idłow ym fu nk cjonow aniu. P lasty czn iej zarysow any ściąga na siebie uw agę odbiorcy ze szkodą dla em ocjonalnego oddziaływ ania, k tó re stanow i główne zada nie w y k rzyk nien ia. Poza ty m je s t zbędny jeszcze i z tego względu, że zaw iera go z reg u ły otaczający w y k rzy k nien ie k on tekst lub tow arzyszą ca m u sy tu acja 7.
Z aryso w u jącą się sprzeczność pom iędzy statystycznym i przesłankam i a znaną skądinąd fu n k cją w y k rzy k n ien ia rozw iązuje dopiero głębsza s e m a n t y c z n a analiza w y k rzy k n ień G ałczyńskiego. W toku tej a n a lizy w ychodzi na jaw , że z a i m e k sw oją fu nkcją zbliża się do w y k rzykn ik a, rzadko bow iem oznacza związki zachodzące m iędzy przed m iotam i. Np. w w y k rzy k n ien iu o, jesieni m o j a , jesieni! II 492 8 nie stw ierdza on przecież przynależności tej pory roku do podm iotu mó wiącego, lecz określa tylko jego stosunek uczuciow y do niej. Takie za stosow anie zaim ka w y raźn ie przew aża, choć zn ajd u ją się także przyk ła dy, w k tó ry c h fu n k cje oznaczania i w y rażan ia w y stęp u ją ohocznie, np.: O, serce m o j e ! o, łzy! o, furie! II 569; O, m o j e życie sn ycer
skie, łódeczko k ru ch a — II 492.
Z astosow anie p r z y m i o t n i k a ob fitu je w jeszcze większą liczbę odcieni znaczeniow ych i funkcjon aln ych . Byw a używ any w roli rzeczow nika, np.: Ś w ię ty , Ś w ię ty , Ś w ię ty I 61 i wnosi treść przedstaw ieniow ą Ale poza w ypadk am i takiego zastosow ania przym iotnik, k tó ry z n a tu ry swej je s t przeznaczony do oznaczania obiektyw nych cech przed m iotów, w prow adzony do w y k rzy k n ien ia tra c i tę sw oją właściwość sta jąc się n arzędziem em ocji postaci m ów iącej. Em ocja ta dochodzi tu jed n a k do głosu w sposób jeszcze b ardziej pośredni, niż to m iało m iejsce p rzy posługiw aniu się zaim kiem , i w y raża się głównie poprzez nacecho w any subiektyw izm em w ybór danego określenia przym iotnikow ego. W i dać to choćby na takim przykładzie: O, dziewczęca, dźwięcząca, bezsen
na, w iosenna zieleń!! II 306. N ajsilniej zm etaforyzow any, a ty m sa
m ym szczególnie su b iekty w nie zastosow any je s t przym iotnik dziewczęca w odniesieniu do zieleni — pozostaje zatem na usługach ekspresji, a nie oznaczania. A le n aw et w ta k o b iek ty w n y m na pozór w yrażeniu w io
senna zieleń k ry je się rów nież p ierw iastek oceny, osobistego stosunku
postaci m ów iącej.
N aw et i sam r z e c z o w n i k nie w nosi do w ykrzyknienia treści przedstaw ieniow ej stale ani też autom atycznie. Proces ten zachodzi lub nie w zależności od k atego rii znaczeniow ej, do której dany rzeczownik
7 K l e m e n s i e w i c z , Z a ry s sk ła d n i p o ls k ie j, s. 16.
W Y K R Z Y K N I E N I E U K . I . G A Ł C Z Y Ń S K I E G O 21 należy. Nie zaw ierają treści p rzedstaw ieniow ej rzeczow niki a b stra k c y j ne: Eech, ku ltu ra , kultu ra ! II 259; O, Boże, Boże. I 270; O, hydo, o, n ie
szczęście! o, niecny paradoksie! I 192 i uży te w znaczeniu sym bolicz
nym : o serce, serce gołębie! I 451; na ra ny Boskie! II 79; W ielkie nieba! I 453, a także nazw iska i im iona w łasne: Prosper! ach, Prosper! II 670;
M adlenka, ach, M adlenka! I 122; J ezu s Maria! II 491.
Dążąc do uzyskania m ożliw ie ścisłego podziału w y k rzy k n ień na ta kie, któ re zaw ierają treść przedstaw ieniow ą, i te, k tó re jej nie zaw ie rają, trzeba uw zględnić w szystkie p rzedstaw ione tu zastrzeżenia. N ależy też pam iętać o i n t e n c j i poety, posiadającej w ty m w zględzie decy dujące znaczenie, in ten cji w yczuw alnej w k ontekście w yk rzy knien ia, a także w w y b o r z e i u k ł a d z i e skład ających się n a nie w yrazów . Dużą wreszcie rolę w tłu m ieniu treści p rzedstaw ieniow ej w y k rzy k n ie nia odgryw a m agia jego i n t o n a c j i , k tó ra spycha na dalszy plan sym boliczny sens w yrazów , eksponując ich w alo ry dźw iękow e. Zacho w ując te niezbędne ostrożności, m ożna w w y k rzyknieniach G ałczyńskie go znaleźć zaledwie 26 takich, k tó re treść p rzedstaw ieniow ą zaw ierają w dość niew ątpliw y sposób. To ostatn ie zastrzeżenie je s t konieczne, po niew aż przedstaw ieniow ość (obrazowość) w y k rzy k n ien ia rzadko w y stę p u je w tak skończonym , w y raźn ie zarysow anym kształcie, ja k w p rz y kładach: O, pociągu jesien n y jadący w szarugę, o, koła, roztrzęsione stra
chem. i malarią! I 79; O n a jzg ra b niejszy p o ru czn iku ze sław nej szko ły Saint-C yr! I 109; O, szoferskie ręce! I 279. Częściej obrazow ość istn ieje
potencjalnie, jej zaś k on k rety zacja uzależniona jest od w ielu czynni ków, m. in. od stopnia gotowości w yobraźni odbiorcy.
3. W ykrzyknienia szczególnie obrazow e, a jednocześnie n ajb ard ziej
rozbudow ane zajm u ją w utw o rach G ałczyńskiego pew ne w yeksponow a ne pozycje — po jawna ją się zw ykle na początku lub na końcu w iersza. W ykrzyknienie w pozycji i n i c j a l n e j odgryw a z reg u ły rolę in w okacji, a ty m sam ym n ad aje żartobliw ym najczęściej u tw orom pseudo- p atetyczny ch arak ter. Ich u p rzy w ilejo w an a pozycja, fak t, że one decy d ują o pierw szym w rażen iu odbiorcy, został w y k o rzy stan y do celów s ty lizacji na g atu n k i klasycystyczne. (O ty m k ie ru n k u stylizacji in fo rm u ją nieraz sam e ty tu ły lub p o d ty tu ły ty ch utw orów ). T ak np. stylizow an y na odę w iersz Do S tan isław a M arii rozpoczyna w y k rzyknienie: O n a j
zgrabniejszy po ruczniku ze sław nej szko ły Saint-C yr! I 109, w iersz
C anticum canticorum — O, tajem niczości starośw iecka ty c h liści nad
m u rem browaru. I 101, fraszkę O naszym gospodarstw ie — O, zielo n y K o n stanty, o, srebrna Natalio! I 305. Podobną rolę sty lizacy jn ą o dg ry
poszczę-22 A N N A B A R T O S Z - G O T F R Y D O W A
gólne rozdziały w iększych^pałości kom pozycyjnych. Tu m ożna zaliczyć w stęp do hym nicznego fra g m en tu poem atu Dzikie wino: R zeczyw istości,
nasza fnuzo, ziem io brzozy i palm y, fl<Ą]o czerw onousta p rzez horyzonty w szy stk ie! II 599, inw okację rozdziału „L argo” ze Śm ierci A ndersena: G w ia zd y październikow e! G w iazdy listopadowe! II 365 i początek
„ S u p lik acji” z u tw o ru pt. W it Stw osz: Piotrze Breughel! Giotto! Dante!
Serce V an Eycka! II 499.
A postroficzno -patety czn y c h a ra k te r m ają rów nież w y krzyknienia za pow iad ające p u n k t k u l m i n a c y j n y . T ak np. przełom ow e w y d arzen ie w akcji stylizow anego n a balladę w iersza Dziewczyna i m u zeum poprzedza w ykrzy kn ien ie: Ach, w y p a d k ó w nić przeklęta! I 274, a id en ty czn ą rolę odgryw a w ykrzyknienie: O, hydo, o, nieszczęście!
o n iecn y paradoksie! I 192 w balladzie Lilie albo k w iatk i prohibicyjne.
W yk rzykn ien ia w pozycji f i n a l n e j służą tym sam ym zabiegom stylizaey jny m , np. w yk rzy k n ien ie zam ykające elegię Na dziw ny a nie spodziew any Odjazd p o ety K o nstantego: • O, pociągu jesien ny jadący
w szarugę, o, koła roztrzęsione strachem i malarią! I 79 albo dytyram -
.biczny p oem at Dziecko się rodzi: O, sk rzy p k o zwariowana! o, zw ario
w a n y sm y k ! II 265.
4. T ak w yeksponow ane w y krzy k n ien ia p o jaw iają się u G ałczyńskie go jed n a k stosunkow o rzadko, co pozostaje zapew ne w związku ze skrom n ą liczbą utw orów o z w artej, pointow ej lub ram ow ej kom pozy cji. W iększość tw órczości G ałczyńskiego stanow ią w iersze skom ponow a ne na zasadzie luźnego potoku obrazów i skojarzeń 9. W ykrzyknienia za w a rte w tego ty p u poezji ściślej p rz e p la ta ją się z tokiem wypowiedzi. T akie w e w n ę t r z n e w ykrzyknienia, k tó re w poezji Gałczyńskiego zdecydow anie przew ażają, dzielą się w yraźnie na 2 grupy.
P ierw sza z nich to w yk rzy k n ien ia w trąco n e na praw ach c y t a t u , p r z y t o c z e n i a . W łaściw ą ich dom eną je s t u G ałczyńskiego l i r y k a n a r r a c y j n a . Z achow ują one pew ną odrębność na tle całości w ier sza, ale odrębność ta u trz y m u je się na innej podstaw ie, niż to miało m iejsce w w y p ad k u w y k rzy k n ień inicjalny ch — decyduje o niej odręb ność osoby, k tó ra je w ypow iada.
F u n k c ja w y k rzy k n ień przytoczonych w poezji n a rra c y jn e j jest oczy w ista: o kreśla ją zasadnicza cecha w yk rzy knienia, a m ianow icie to, że nie m oże ono zostać w łączone w tok spraw ozdania ani w form ie m owy zależnej, an i pozornie zależnej, lecz w yłącznie w m owie niezależnej. Do pełnionej przez nie ro li m ożna więc bez zastrzeżeń odnieść uwagi
9 A. S a n d a u e r , O G a łc zy ń s k im [...] ty m ra z e m b e z ta r y f y u lg o w ej, „Twór czość”, 1963, nr 1. ,
W Y K R Z Y K N I E N I E U K . I . G A Ł C Z Y Ń S K I E G O 23 K, W ó jcickiego10 o d r a m a t y z u j ą c y j c h rela cję w alorach m ow y niezależnej. Jeśli jed n ak m ow a niezależna w ogóle posiada tak ie d ram a tyzujące właściwości, to ta d ram aty zacja sta je się jeszcze bardziej in te n sywna, gdy j e d y n y m w ypow iedzeniem postaci dopuszczonej do gło su jest w łaśnie w ykrzyknienie. W ykrzy k nien ie bowiem , jako tw ó r bez- czasownikowy, z n a tu ry swojej stoi poza w szelkim i re la c ja m i czasow y mi. F u nkcjonalnie jed n ak , dzięki zaw artem u w nim ład un ko w i emocji, k tó ra w każdym czasie oddziałuje z jednakow ą siłą, je s t w iecznie te ra ź niejsze, a przez to przybliża sam a sy tu ację, k tó ra je zrodziła. W y k rzy k nienie je s t więc elem entem znakom icie ożyw iającym relację. P rzy k ład y :
ona szalała, a on łkał: — M adlen ka, ach, M adlen ka!
I 122
— H ej! — h u k n ął prem ier w lesłe.
1 440
i jak dziecko zaw ołasz: W a rsza w o !
11 412
i w tak iej c h w ili z k rzyk iem : „O, d zie c ię !” rzuca się m ięd zy d w a ciała.
1 231
i żeglarz k rzyk n ie: „ G w ia zd o !” i w gw iazd ę popłynie.
U 455
Tej intensyw nej d ram aty zacji sp rzy ja zwięzłość, lakoniczność p rzy to c z o n y c h w ykrzyknień.
Rów nie zwięzłe są w ykrzyk n ienia, k tó re w y stę p u ją nie w izolacji, lecz w szerszym kontekście przytoczonej w ypow iedzi:
M AM A:
W ie lk ie nieba! J a k ieś n ieszczere
sn y się śn ią sy n k o w i m ojem u. I 453 już w progu piszczą: — M ie tk u m ój. M yśm y p o ścili d w a m iesiące, m yśm y czek ali ca ły rok na dania zim n e i gorące, k ilk i, sardynki, poncz i grog;
I 214
10 Z p ogran icza g r a m a ty k i i s ty lis ty k i. (M o w a za le żn a , n ie z a le żn a i p o zo rn ie
24 A N N A B A H T O S Z - G O T F H Y D O W A
C h a ra k te ry sty c zn e jest zjaw isko, że w y krzy kn ienia w ystępujące z szer szym ko n tek stem z reg u ły p o jaw iają się na w stępie przytoczonej w y powiedzi. W jed n y m tylko w ypadku przytoczenie zaczyna się od w y k rzy k n ien ia i w y k rzy k n ien iem się kończy: chodzi o m onolog „wieszcza W ugienki” z w iersza Śm ierć w kaw iarni.
W y krzyknień przytoczonych jest w poezji G ałczyńskiego stosunko wo dużo (47— 25,4%), z czego tylko 2 p rzyk łady zn ajd u ją się w w ier szach zachow ujących form ę dialogu (Nocna rozm ow a z m am ą i Koniec
świata).
Do dru giej g ru p y w y krzy k n ień „w ew n ętrzn y ch ” trzeb a zaliczyć w y k rzy k n ien ia pochodzące od cen traln ej postaci w ypow iadającej się w w ier szu. W y stęp ują one w u tw o rach satyrycznych, żartobliw ych i ironicz nych.
W y k rzyk nien ia z a w arte w w ierszach s a t y r y c z n y c h c h a ra k te ry zu ją się dość luźn ym zw iązkiem przyczynow ym z otaczającym je kon tekstem ; tre ś ć s s a ty ry nie usp raw ied liw ia ich patosu, a naw et samej obecności. N iekiedy a u to r um ieszcza je w naw iasie:
K ażdy M ieczysław coraz bladszy
(o, im ie n in y in fern aln e!),
gdy w sm u tn e okno sm utno patrzy 300 000 M ieczysław ów .
1 215
Siostra jest panną (m ój T y Boże...), zna sten ografię, bardzo m iła, a le s u b r o s a trzeba to rzec, iż troszkę się zrenegaciła:
1 199
Ale n aw et w tedy, gdy nie sto su je naw iasu, w ykrzyk nien ie w ystęp uje na p raw ach naw iasu, więc na p raw ach zestaw ienia. Z estaw ienie to do k o n u je się na zasadzie k o n tra s tu tonacji uczuciow ej i służy do wzm ac n ian ia saty ryczneg o efektu:
T rzynastu d alszych także kituje, tw orząc stra szliw ą grupę. O, serce m o je ! o, Izy! o, fu rie! M ów iąc to też pada trupem .
II 5 69
B u lw ie ć sia d ł grzecznie n a strap on ten ie
i czek olad k ę
W Y K R Z Y K N I E N I E U K . I . G A Ł C Z Y Ń S K I E G O 25
K urtyna w olno w górę się w znosi.
O, cu dow n ości tea tra ln o ści!
II 673— 674
K ontrastow e zastosow anie w y k rzy k nien ia zdarza się rów nież w u tw o rach o ch arak terze ż a r t u l i r y c z n e g o , np. w w ierszu Koń:
m ok n ie Kutno, m ok n ie Tokio. O, p rze sm u tn a
hippologio!
M okną w ierzby, m okną pola i do stajn i tak daleko, a koń n ie m a parasola ani p łaszcza gum ow ego.
II 303
Także w w ierszu Ofiara świerzopa:
Jest w I K siędze P ana T a d eu sza tak i ustęp, panie doktorze:
„G dzie b u rsztyn ow y św ierzop , gryka ja k śn ieg biała...” I w ła śn ie przez ten św ierzop n eu rasten ia cała...
O B oże, Boże...
1 315
T aki sam k o n tra st w idać także w w ierszach au toironicznych (np. w Złudzeniach popularności II 528).
O kazuje się więc, że w utw o rach satyry cznych, ironicznych i ż ar tobliw ych, k tó re przecież należą do poezji n a rra c y jn e j, w y k rzy k n ien ia dzięki dysonansow ym efektom , jak ie w yw ołują, zachow ują rów nież sw oistą odrębność na tle całości u tw o ru. Po odrębności w yn ikającej z w yeksponow ania sytuacyjnego (w ykrzyknienia inicjalne, k u lm in ac y j ne i finalne) oraz tej, k tó ra się opiera na odrębności postaci m ów iącej (w ykrzyknienia przytoczone), b y łab y to więc trzecia zasada zachow y w ania odrębności w y k rzy k n ień — zasada k o n t r a s t u t o n a c j i u c z u c i o w e j .
5. Na m arginesie tych spostrzeżeń rodzi się przekonanie, że w y-
krzyknienie jest k on stru k cją, k tó ra n iec h ę tn ie w chodzi nie tylk o w ściś lejsze związki syntaktyczne, ale i w zw iązki kom pozycyjne. Toteż ko niecznym w aru n kiem przezw yciężenia jego niezależności, ściślejszego w topienia w stru k tu rę u tw o ru byłoby usunięcie w szystkich trzech w y
26 A N N A B A R T O S Z - G O T F B Y D O W A
m ienionych tu przyczyn sp rzy jający ch w yłam yw aniu się w ykrzyknień z ogólnego tła u tw o ru . In n y m i słowy: w yk rzyk nien ie nie m ogłoby zaj m ow ać żadnej z u przyw ilejow anych, zaakcentow anych pozycji kom po zycyjnych; m usiałaby n ato m iast być zachow ana tożsam ość w ypow iada jącej się osoby, a także jednorodność tonacji uczuciowej na przestrzeni całego u tw o ru . W aru n k i te są m ożliw e do spełnienia jed y n ie na terenie l i r y k i b e z p o ś r e d n i e j . Zobaczm y przykłady:
Od w io sk i do m iasta i zn ow u w w ie ś jest szosa szeroka jak p ięk n a pieśń. Szeroka szosa, przy szosie szkoły. O, k ra ju m ó j n o w y,
k ra ju w e so ły !
J a k ie to szczęście m ięd zy sw ojem i
w tej P olsce, co w reszcie chodzi po ziem i.
II 209
W starych szu flad ach są stare listy, a w k siążk ach zasu szon e k w ia ty ;
ja k m iło p ląd row ać w śród starych papierów ... O, św ią te c z n e g o d zin y p ełn e z ło ty c h sz m e ró w !
o, n a tch n ien ia ja k k o lu m n y z ło te ! o, k a n ta ty ! II 401
Farby m oje czas jak liśc ie przem ieni. O łtarz m ój — sam otny jak ja sam —
o, je s ie n i m o ja , je sie n i!
I I 492
W ty ch i w w ielu innych p rzy k ład ach zharm onizow anie w ykrzyknień z ko n tek stem opiera się głów nie na dostosow aniu to nacji uczuciowej k o n tek stu do to n ac ji w yk rzy k n ienia. A le w tedy, gdy w ykrzy kn ienie za w iera ja k ą ś choćby najogólniej zarysow aną treść przedstaw ieniow ą, takie zestro jen ie odbyw a się rów nież n a płaszczyźnie tej treści. M ianowicie w y k rzy k n ien ie m oże skupiać w sobie i pow tarzać pew ne m otyw y, które wcześniej b y ły ju ż rozsiane w tekście. T ak np. jest w w ierszu:
T łu cze się pociąg po stacjach p olsk ą m a jo w ą nocą,
tak m iło pa ch n ie akacja, tak m iło czasem odpocząć. O, n o c y sło d k a b e z granic.
O, n o cy w o n n a i czuła!
W Y K R Z Y K N I E N I E U K . I . G A Ł C Z Y Ń S K I E G O 27 Z innych w iększych utw orów p odaję tylk o zestaw ienia w yk rzy knień z w ystęp u jący m i wcześniej m otyw am i. Z w iersza W esoła gw iazdka II 273 w ykrzyknienie
O, d n i p e łn e stra ch u i b ie d y ,
o, K rieg sg efa n g en en p o st.
obok niego zaś
A pam iętasz czarną udrękę, gdy lis ty p is a łe m z obozu? i p ły n ęły noce i dn i
z w id ła m i w n iem ieck im gnoju
lub na pryczach w Strafkom panie.
Z poem atu D zikie w ino II 596 w yk rzyk n ien ie
O, d zik ie g o w in a n ocy, cza rn e b la sk i ro zsy p a n e m u z y k ą śn ieżn o ciem n ą !
II 598
wcześniej zaś fragm ent nasycony m otyw am i m uzycznym i i św ietlnym i:
D iab li w ied zą, co to jest: w lin ia ch s k r z y p ie c i pagórków tego szukaj, w d z ik im w in ie n a szybie: szepty z a ś p ie w n e i n ieb iosa bohaterskie,
i w r z a w a nad n iebiosam i, i pory roku jak stru n y
sk rzy p c o w e , cztery, cztery: w iosn a, lato, jesień i zim a,
i w iatr w stru n y, i d eszcz w stru n y , i grad w stru n y , i b la sk w stru n y ,
bas śn ieżn y i słow icza szalon a k w in ta ,
W isła pod sm y c zk ie m , srebro w iśla n e, W isła pod palcem , ta, co
śp ie w a n a jw y ż e j stru n a, rzeka n a s k r z y p c e so p ra n o w e
naciągnięta, a z w ork a czasu chm ury, ptaki, horyzon ty w ie lo g ło so w e i jesień fru w ająca, i ogrom ne lato;
i chm ury nad sk r zy p c a m i, i liśc ie tuż' nad s m y c zk ie m , i te pagórki faliste, i w iatr, i św ia tła w szystk ie.
II 596— 597
ponadto
jest cisza, jak b y S zo p e n przed c h w ilą zam ilk ł,
II 596
f...] ten sam księżyc, który
B e e th o v e n z n ieb a zerw a ł i w so n a tę w ep ch n ął. II 599
28 A N N A B A R T O S Z - G O T F R Y D O W A
P o w ied z, skąd jesteś, n u to; p ow iedz, skąd p łyniesz, nuto, n u to-latarn io idąca przed nam i.
d z ik ie w in o poczn ie szeptać z d z ik im w in e m ;
no, i ju ż m asz p o lo n ez
II 596
D zięki takiem u p rze p lata n iu się m otyw ów w ykrzyknienie jeszcze s il niej w ra sta w s tru k tu rę u tw o ru . Jego fu n k cją staje się w ted y pow tarza nie na nieco w yższym tonie i w zm acnianie cen traln y ch m otyw ów w ier sza. Ten sposób po sługiw ania się w ykrzy kn ieniam i jest, jak widać, po trz e b n y G ałczyńskiem u przy liry zow an iu wypowiedzi.
A naliza stylistycznego funkcjonow ania w ykrzyknień, przeprow adzona w edług k ry te riu m ten d e n c ji do w yodrębniania się lub zrastania z k o n tekstem , doprow adziła ostatecznie do w yróżnienia 4 zasadniczych fu n k cji sty listy czn y ch w ykrzyk n ień w poezji Gałczyńskiego: stylizacji utw o ru na g a tu n e k klasycystyczny, d ram aty zacji liry k i n a rra c y jn e j, wyw o ływ ania efek tu satyryczno -żartob łiw eg o oraz liryzacji.
Sposób w kom ponow ania w y k rzy kn ien ia w s tru k tu rę u tw o ru jest n a j w ażniejszym czynnikiem ok reślający m jego fu n k cję stylistyczną, ale nie je s t czynnikiem jed yny m . Obok niego pew ną rolę odgryw a rów nież ro dzaj w y k rzy k n ien ia pod w zględem budow y i liczby składników , co n a j w y raźn iej m ożna było zaobserw ow ać na przykładzie w ykrzyk nień przy toczonych i tych, k tó re służą do stylizacji na g atu n k i klasycystyczne. W iele spośród w y stęp u jąy ch w poezji G ałczyńskiego w ykrzyknień p rze jął po eta w p ro st z m ow y potocznej, np.: o rany II 522, o r e ty II 698,
Do diabła II 402, Psia-noga I 405; jeszcze więcej takich w y k rzy k
nień zbudow ał p o eta w oparciu o jej inspiracje. W łaściwie niem al w szystkie ta k liczne w yk rzy k nien ia pojedyncze zdradzają bliższe lub dalsze pow inow actw o z jej duchem . D latego też pojęcie stylizacji nale żałoby rozszerzyć i w łączyć w jego zakres rów nież i to zjaw isko. Nie ulega przecież w ątpliw ości, że zabieg te n m a na celu — poprzez przy sw ojenie w ierszow i pew ny ch typow ych cech codziennego języka -— na dan ie m u w iększej n atu ra ln o śc i i prosto ty, przeciw działanie poetyckiej „sztuczności” językow ej n . In te n c ja tak a pozostaje na pozór w sprzecz ności z zaobserw ow anym i poprzednio p rzy kładam i udaw ania jaw nie lite rackiego patosu. Na ty m jed n a k polega tajem n ica oryginalności stylu Gałczyńskiego, że — jak stw ierd za A. S ta w a r — lubow ał się on w
„sty-11 Por.: J. B ł o ń s k i , P o e zja K . I. G a łc zy ń sk ie g o (1945— 1953), „P am iętnik L iterack i”, 1954, z. 4;' W. S z y m a ń s k i , M ałe rz e c z y forem n e, „W ięź”, 1960, z. 1.
W Y K R Z Y K N I E N I E U K . I . G A Ł C Z Y Ń S K I E G O 29 lizacyjnych m ieszaninach”, „m ieszał balladę n astro jo w ą z hum oreską, an ak reo n ty k o akcentach brukow ych z h y m n em ” 12. W w y tw a rz an iu tej „m ieszaniny” w ażną rolę odgryw a operow anie w ykrzy kn ieniam i, z k tó rych G ałczyński um iał w ydobyć w szystkie tkw iące w nich możliwości stylistyczne.
O św ietlenie w szystkich tych c h a rak tery sty czn y ch dla poezji G ałczyń skiego tendencji, k tó re pozwoliła w ydobyć analiza fu n k cjon ow an ia w y- krzyknień, byłoby oczywiście pełniejsze, gdyby poszerzyć obserw ację o pokrew ne im stru k tu ry , przede w szystkim zaś o oznajm ienie z z a b ar w ieniem uczuciowym . Tym razem chodziło jed n a k nie ty le o w y czer pu jące przedstaw ienie zagadnień, ja k ie nasuw a tw órczość tego poety, co o „podpatrzenie w działaniu, w funkcjo n ow an iu sty listyczn ym w u tw o rze” 13 w ybranej s tru k tu ry sy n takty czn ej.
L ’EXC LAM A TIO N
D A N S LA L A N G U E DE L A POÉSIE DE K. I. G A ŁCZY ŃSK I
Partant (com m e K lem en siew icz) du p rin cip e que, parm i le s d iffé r e n te s con structions syn taxiq u es, l ’ex cla m a tio n possèd e sa propre autonom ie, v a ste et bien consolidée, m ais au ssi u n e in ton ation n ette et caractéristique, l ’auteur de l ’article s ’est proposé de v érifier cette th èse sur le m a tériel lin g u istiq u e de la p o ésie de K. I. G ałczyński.
L’ex cla m a tio n en tan t que construction sy n ta x iq u e m a n ifeste — con state l’auteur — une n ette ten d an ce à la m a x im a le con cision et sim p licité. A v e c cela, elle se trouve, surtout l ’ex cla m a tio n fig u rée et en particu lier lorsq u ’e lle est com plexe, à une p lace exp osée, c. à d. e lle apparaît g én éra lem en t au début ou à la fin du poèm e. L ’exclam ation est aussi une con stru ction qui entre d iffic ile m e n t non seu lem en t en lia iso n s syn taxiq u es, m a is aussi en lia iso n s de com position.
A la fin de ses recherches l ’auteur con state que les ex cla m a tio n s son t d otées par le poète de quatre sortes de fo n ctio n s sty listiq u es: fo n ctio n sty lisa n te, dram a tisante, produisant des e ffe ts satiriq u es ou p la isa n ts et fo n ctio n lyrisan te. L e fa c teur le plus im portant pour déterm iner ch acu n e de ces fo n ctio n s est la m an ière dont l ’exclam ation est p lacée dans la structure du p oèm e; il est aussi im portant de connaître le genre de l ’ex cla m a tio n du poin t de vu e de sa structure e t du n om bre d’élém en ts dont e lle est com posée.
12 P rzedm ow a: K. I. G a ł c z y ń s k i , D zie ła , W arszaw a 1957, t. I, s. 20. 13 K l e m e n s i e w i c z , P r o b le m a ty k a s k ła d n io w e j in te r p r e ta c ji stylu .