Z a le c o n o do b ib lio te k n a u c z y c ie ls k ic h 1 lic e a ln y c h p ism em M in istra O św ia ty nr lV/Oc-2734/47
W y d a n o z p o m o c ą fin a n so w ą P o ls k ie j A k a d e m ii N au k
TR E Ś Ć ZESZY TU 2 (2253)
J. H o m e , S en lu dzki: p o trz e b a ciała czy d u s z y ? ...25
P. R z e p e c k i , W ęglan w a p n ia w k ra jo b ra z ie p o j e z i e r n y m ... 29
Z. L e w a r t o w s k i , O rnito lo g ia po a m a t o r s k u ... 31
M. K r a w i e c , Czy tra n s fu z je k rw i u ła tw ia ją p rz y ję c ie przeszczepu n erk i? . 33 J . R y b a k o w s k i, L it — p ie rw ia ste k leczniczy czy m ik ro e le m e n t? . . . 35
D robiazgi p rzy ro d n icz e K ilk a sp o strz eż eń o połozaeh C oluber n a ja d u m d a h lii S ch in z 1883 i C oluber ru b ricep s V en z m er 1919 z B u łg arii (A. C h l e b d c k i ) ... 38
A sy m e tria fu n k c jo n a ln a m ózgu u z w ie rząt (W. K o s t o w s k i ) ...39
N ow e podejście d o w alk i z ra k ie m ( J . G . V . ) ...39
W szechśw iat p rze d 100 l a t y ... 40
R o z m a i t o ś c i ...41
R e ce n zje L.V. G a r i b o v a : V cairstve g rib o v (M. S z c z e p k a ) ... 44
M .R. M c G i n n i s , R .F. D ’A m a t o , G.A. L a n d : P ie ta ria l H andbook of M edically Im p o rta n t F u n g i a n d A ero b ic A ctin o m y cetes (K. Ulfig) . . . 44
H.M . J a h n s : C ollins G u id e to th e F e rn s, M osses an d L ic h en s of B rita in a n d N o rth e rn a n d C e n tra l E u ro p ę (J. K o r n a ś ) ... . . 4 5 O. R a b ś t e i n e k , M. P o r u b a : L eśn i ro stlin y v e fo to g rafii (P. S zotkow - s k i ) ... 45
C. B o h m : S k aln ić k y naśiich z a h ra d (P. S z o t k o w s k i ) ...45
J. V r i ć a n : Na pom ezi M o rav y a S lo v en sk a (P. Szotkow ski) . . . . 46
K ro n ik a n au k o w a N iez n an a fo to g ra fia (Z. W ó j c i k ) ... 46 O lim p iad y B iologiczne
F in a ł X II I O lim p iad y B iologicznej „Ż ycie a che m iz ac ja śro d o w isk a” (J.
Z d e b sk a -S ie ro sław sk a ) 48
S p i s p l a n s z
I. A M A T O R SK IE Z D JĘ C IA O R N ITO LO G IC ZN E. F ot. D. K a r p (do a rt. Z. L e w a rto w sk ieg o)
II. P IN G W IN , b ezlotek H u m b o ld ta S p h en iscu s h u m b o ld ti M eyer. F ot. W. S tro jn y III. P R Z E D W IO Ś N IE w W ielkopolskim P a rk u N arodow ym . F ot. H . K orpikiew icz IV. A R U I (owca g rzyw iasta) A m m o tra g u s lervia. F ot. W. K ow alczyk
O k ł a d k a : A M A TOR SK A ZIM OW A W Y C IECZK A O R N ITO LO G IC ZN A . F ot. Z.
L ew a rto w sk i (do a r t. Z. L ew a rto w sk i eg o)
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A
TOM 86 ZESZYT 2
(RO K 104) L U TY 1985 (2253)
JA M E S HORNE (Loughborough, L eicestershire)
SE N L U D Z K I: POTRZEBA CIAŁA C ZY D U S Z Y ?
Powody, dla których człowiek śpi, pozostają niewyjaśnione, mimo pewnego ożywienia ba
dań nad snem w ciągu ostatniego ćwierćwie
cza. Czy sen regeneruje nas po stratach, w y
wołanych dzienną aktywnością? Czy może jest to instynktowne, zbędne zachowanie, bez szcze
gólnego znaczenia regeneracyjnego, a jedynie służące do w ypełnienia czasu nocy w sposób oszczędzający energię? Zdania uczonych są w tej materii podzielone: większość przychyla się ku hipotezie regeneracji, chociaż przedmiot tej regeneracji jest sporny. Czy procesy odno
w y związane ze snem dotyczą zarówno ciała, jak i funkcji mózgu? Czy może chodzi tu w y
łącznie o regenerację mózgu? Czy kluczowym zjawiskiem jest sen czy tylko odpoczynek?
Odpowiedzi na te pytania są złożone, zwłasz
cza że sprawy wyglądać mogą różnie na róż
nych etapach filogenezy i ontogenezy. W tym artykule rozważać będę głównie sen u doro
słego człowieka.
Sen, regeneracja, odżywianie
W ciągu pierwszych godzin snu wyzwalają się u człowieka duże ilości hormonu wzrostu.
litfz « h WI / l /
Stwierdzenie tego zjawiska miało poważny w pływ na badania nad snem i przez w ielu uważane było za dowód na hipotezę regenera
cyjną: sen miał wzmagać wzrost tkanek i pro
cesy ich naprawy. Działanie hormonu wzrostu nie jest jednak całkowicie jasne, a nawet jego nazwa jest nieco mylącą, gdyż u osobnika do
rosłego powoduje on raczej zmniejszenie roz
padu białek d aminokwasów niż zwiększenie ich syntezy i procesów naprawy. Zjawisko to stało się jeszcze bardziej tajemnicze, kiedy okazało się, że w ystępuje tylko u niektórych ssaków: nie obserwuje się go np. u kota i szczu
ra.
Białka, poza wodą, są głównym składnikiem tkanek i znajdują się w stanie nieustannego przetwarzania (synteza aminokwasów, rozpad na aminokwasy, utlenianie aminokwasów do mocznika). Dobrym wskaźnikiem naprawy tka
nek w czasie snu byłoby stwierdzenie czy przeważają procesy syntezy, czy rozpadu i czy sumaryczna zawartość białka w tkance ulega zmniejszeniu, czy zwiększeniu. Dopiero ostat
nio dr Peter Garlick i jego współpracownicy z Clinical Nutrition and Metabolism Unit w Londynie rzucili nieco światła na to zjawisko,
26 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985
obserwując, że w czasie snu spada szybkość tworzenia się białek z aminokwasów oraz utle
niania am inokwasów, natomiast nieco zw ięk
sza się tem po rozpadu białek na aminokwasy.
Ogólnie więc, w całym ustroju w czasie snu zawartość białka nieznacznie spada. N ie można było, niestety, przeprowadzić badań w posz
czególnych organach (mogłoby się okazać, że w niektórych narządach zawartość białka wzra
sta, w innych spada szybciej niż przeciętnie).
N iew ątpliw ie jednak znacznie spada szybkość utleniania aminokwasów (o 60%), tak w ięc sen sprzyja ich konserwacji. N ie wiadomo jednak, czy jest to w jakikolwiek sposób związane z w ydzielaniem hormonu wzrostu w czasie snu.
Badania Garlicka i jego grupy wykazały przede wszystkim , że zasadniczy w p ływ na pro
ces przetwarzania białek ma pobieranie pokar
mu: zawartość tkankowa białka wzrasta w cza
sie jedzenia, a spada w czasie postu. Wydaje się, że to nocny post, a nie sen, jest główną przyczyną zmian metabolizm u białkowego w nocy, zwłaszcza że sytuacja charakterystyczna dla okresu nocnego utrzym uje się rankiem aż do chwili spożycia pierwszego posiłku. Z dru
giej strony, m etabolizm białka utrzym uje war
tości dzienne w nocy, jeżeli badany jest bu
dzony w regularnych odstępach i karm'ony.
W przeciw ieństw ie do w yników badań u czło
wieka, liczne doniesienia na tem at gryzoni la
boratoryjnych w skazyw ały, że okres snu jest okresem wzmożonej syntezy białek, co popiera hipotezę, że dla gryzoni sen ma znaczenie re
generacyjne. Badania te, prowadzone w w ięk
szości przestarzałym i metodami, nie m ów iły nic o szybkości rozpadu białka, tak że na ich podstawie nie możem y nic powiedzieć o za
wartości białka w komórkach w czasie snu.
Warto przy tym zauważyć, że gryzonie labo
ratoryjne nie poszczą w czasie snu, ale często budzą się i podgryzają pokarm; mniej w ięcej 1/3 całodobowego poboru żywności jest kon
sum owana w okresie snu. Ta różnica w zacho
w aniu pokarm owym będzie prowadzić do róż
nic w m etabolizm ie biiałek w czasie snu czło
wieka i gryzoni.
Komórki w tkankach ludzkich dzielą się naj
częściej nad ranem. Może to sugerować, że sen ułatw ia wzrost, ale okazuje się, że szczytow e natężenie mitoz w ystępuje niezależnie od tego czy badany spał, czy nie i jest związane z ryt
m em okołodobowym, a nie ze snem lub w y dzielaniem hormonu wzrostu. N ie wiadomo też, czy zjaw isko to m oże być traktowane jako ob
jaw wzrostu, gdyż nie w iem y nic o tem pie śmierci komórek w tym sam ym czasie. Może okazać się, że nad ranem w ystępuje szybszy
„przerób” komórek, bez zwiększania ich liczby, chociaż oczywiście zjawisko takie można trak
tować jako przejaw odnowy tkanki.
Gryzonie i inne m niej mózgowo rozwinięte ssaki, np. owadożerne, prawie nie znają stanu odpoczynku przy zachowanej świadomości (re
laksu). K iedy nie śpią — są aktywne, a odpo
czynek następuje tylko w e śnie. Ponieważ sen jest głów nym m echanizm em unieruchamiają
cym gryzonia, może pełnić doniosłą rolę w osz
czędzaniu energii. Metabolizm, a w ięc wydatki energetyczne, w czasie snu u m yszy spada o 35% poniżej poziomu z okresu czuwania.
U człow ieka natomiast, u którego większość okresu czuwania zajm uje fizyczny relaks, m e
tabolizm w czasie snu spada tylko o 10% w po
równaniu z okresem, w którym badany siedzi.
Nie jest to w ielka oszczędność energii; wydaje się, że oszczędności energetyczne mogą być je
dynie podrzędną funkcją snu ludzkiego.
Trudno powiedzieć, jakie zjawiska neuroche- m iczne składałyby się na „regenerację m ózgu”.
Obecna m etodyka nie pozwala na stwierdzenie, czy w czasie snu wzrastają np. nerwy. N ie
którzy badacze brak dowodów pozytywnych traktują jako dowód, że taka regeneracja ner
w ów wcale nie ma m iejsca w czasie snu, a stąd sen u człowieka jest po prostu zbędnym ata
wizmem.
W niektórych tkankach nasilenie procesów regeneracyjnych zależy od stopnia spoczynku.
Tak np. dzieje się w mięśniach, przy czym tkanka ta m oże „w yłączyć się ” w okresie czu
wania w takim samym stopniu, jak w okresie snu. Kora mózgowa natomiast nie jest zdolna do takiego „wyłączenia się ” w okresie świa
domości, naw et jeżeli leżym y bez ruchu, z zam
kniętym i oczami; procesy m yślowe nie są w y
łączone i aktywność bioelektryczna mózgu jest wysoka. Znaczny stopień „wyłączenia się” i od
poczynek m ózgowy w ystępuje tylko w okresie snu, szczególnie w śnie pozbawionym marzeń sennych (sen nie-RFM). Taki sen bez marzeń zajm uje około 75% naszego okresu spania, a z tego okresu 25% to sen głęboki*.
E fe kty fizyczne całkowitego pozbawienia snu Pomimo zmęczenia i pewnych zaburzeń w zachowaniu i m yśleniu, zadziwiająco nie
w ielkie b yły zaburzenia funkcji somatycznych nawet przy najdłuższych okresach pozbawienia snu (8 do 11 dni). Większość badaczy prowa
dzących te doświadczenia nie była, niestety, zainteresowana funkcją snu, i zamiast obser
wować w p ływ pozbawienia snu na wskaźniki
* O ś n ie i je g o f a z a c h p lsa l J . N a r ę b s k i („ W sz e c h św ia t”
1984, 85 : 368). W c z a s ie n o c n e g o s n u u c z io w ie k a w y s tę p u je k ilk a p o w ta r z a ją c y c h s ię c y k li, r o z p o c z y n a ją c y c h się sn e m g łę b o k im , w k tó r y m o b s e rw u je m y z ja w is k o sy n c h ro n iz a c ji a k ty w n o ś c i b io e le k tr y c z n e j n e u r o n ó w k o r y m ó z g o w e j. W w y n ik u te g o , ż e w y ła d o w a n ia n e u r o n ó w n a s tę p u ją w ty m s a m y m c z a s ie w z a p is ie e le k tr o e n c e la lo g r a fic z n y m (eeg) o b s e rw u je m y w y s tą p ie n ie d u ż y c h w o ln y c h l a l p o te n c ja łu i w z w ią z k u z ty m m ó w im y o „ ś n ie w o ln o fa lo w y m ” . W c z a sie c y k lu g łę b o k o ś ć s n u sto p n io w o m a le je , a m p litu d a fa l s p a d a . P o d k o n ie c c y k lu ja k o ś ć s n u u le g a z m ia n ie , n a s tę p u je d e - sy n c h ro n iz a c ja w y ła d o w a ń n e u r o n a ln y c h , k r z y w a eeg s ta je się p la s k a , n a p ię c ie m ię ś n i s z k ie le to w y c h z n ik a , p o ja w ia ją się g w a łto w n e r u c h y g a łe k o c z n y c h , a je ż e li śp ią c e g o w tej fa z ie s n u o b u d z im y , o k a z u je się , że p rz e ż y w a ł m a rz e n ia s e n n e . T ę fa z ę s n u ze w z g lę d u n a sz y b k ie r u c h y g a łe k o c z n y c h ( a n g .: R a p ld E y e M o v e m e n t) n a z y w a m y sn e m REM a lb o te ż — ze w z g lę d u n a to , że w eeg n ie o b se rw u je m y u s p o k o je n ia , a le s ta n p rz e c iw n y — sn e m p a r a d o k s a ln y m . A r ty k u ł H o m e ’a o ś n ie REM u c z ło w ie k a z a m ie śc im y w j e d n y m z n a s tę p n y c h n u m e r ó w „ W s z e c h ś w ia ta ” .
P r zy p . R ed.
W sze c h św ia t, t. 86, n r 211985 27
regeneracji fizycznej zajmowała się ogólnymi pomiarami stresu, związanego z aktywnością układu nadnerczowego i krążeniowego. W każ
dym razie stwierdziłem , że w 10 doświadcze
niach nad aktywnością nadnerczową w czasie pozbawienia snu tylko w jednym odnotowano wzrost tej aktywności, a i to związany raczej z niepokojem pacjenta, a nie brakiem snu jako takim. W innych badaniach, w których oce
niano aktywność rdzenia nadnerczy, znów tyl
ko w jednej pracy na 10 stwierdzono istotne zmiany związane z brakiem snu. Ciśnienie krwi opadało w trzech doświadczeniach, pozostawało niezmienne w dziewięciu. Trzy prace doniosły o wzroście tętna, pięć o spadku, w dziewięciu nie stwierdzono żadnych zmian.
Dane dotyczące pośrednich pomiarów rege
neracji ciała w czasie pozbawienia snu (bez
pośrednich pomiarów nie ma) sugerują, że po
zbawienie snu nie powoduje w ielu efektów szkodliwych. Gdyby sen był ważny dla odbu
dowy mięśni, zdolność do pracy zmniejszałaby się w czasie wymuszanej bezsenności. Jednak
że w dwóch doświadczeniach nie stwierdzono takiego efektu. W ydalanie azotu z moczem, orientacyjny wskaźnik metabolizmu białka, nie zmieniał się w czasie wym uszonej bezsenności więcej niż o kilka procent. 20 lat tem u dwie prace z jednego laboratorium doniosły o „reak
cji obronnej” w poziomach ATP w krwi. Jak okazało się później, dane te były oparte na pojedynczym pomiarze, a co więcej — zmiany zniknęły w ostatnim dniu wym uszonej bezsen
ności.
Szczerze mówiąc, nasza wiedza na temat efektów som atycznych w yw ołanych pozbawie
niem snu jest ograniczona i istnieje w iele or
ganów i system ów fizjologicznych, dla których są one nieznane. Jeżeli jednakże występowa
łyby gdzieś poważne zaburzenia, można byłoby się spodziewać reakcji na zagrożenie ze strony nadnerczy. Trzeba jednak wspomnieć, że ba
dani z reguły prowadzili spokojne życie w la
boratorium, a większość ich potrzeb, poza snem, była zaspokajana. Być może, w yraźniej
sze efekty somatyczne pozbawienia snu można byłoby zaobserwować, gdyby doświadczenia prowadzono w warunkach bardziej zbliżonych do normalnego życia.
E fe k ty m ózgowe pozbawienia snu
Uważa się, że kora mózgowa jest tą częścią mózgu, która najbardziej potrzebuje snu. Jed
nakże dr Bob W ilkinson z Applied Physiology Unit w Cambridge w ykazał w licznych bada
niach, że kompleksowe decyzje, które można nazwać „wielce m ózgow ym i” (np. gra w sza
chy, rozwiązywanie testu inteligencji) nie są, wbrew oczekiwaniom, pierw szym i funkcjami mózgu zaburzanymi przez pozbawienie snu.
Mogą one utrzym ywać się na poziomie nor
m alnym przez kilka dni bezsenności. Natomiast pierwsze ulegają zaburzeniu czynności przy
ziemne i nużące, takie jak reakcje na bodziec dźwiękowy lub św ietlny. Wydaje się, że klu
czem do przezwyciężania spadku sprawności w pierwszym okresie pozbawienia snu jest zna
lezienie odpowiedniej m otywacji dla przeciw
stawienia się senności. Jeżeli sprawa jest uzna
na za odpowiednio ważną, zadanie zostaje za
zwyczaj wykonane bardzo dobrze. Właśnie
„wielce mózgowe” zadania są w swej istocie interesujące, podczas gdy czynności proste ta
kimi nie są. Jeżeli jednak zastosuje się odpo
wiednie zachęty, sprawność wykonywania i tych czynności może być utrzymana na do
brym poziomie. Ogólnie więc badania W ilkin- sona wykazują, że spadek sprawności w pierw szych dniach pozbawienia snu jest powodowa
ny głównie brakiem ochoty, a nie zmniejsze
niem sprawności mózgu. Oczywiście, w końcu i ta sprawność zmniejsza się mimo wszelkich zachęt. Inne „wyższe” formy zachowania za
czynają cierpieć po około trzech dobach bez
senności. Coraz wyraźniej zaznacza się niespój
ność mowy, dezorientacja w czasie, błędy w percepcji, zdenerwowanie i podejrzliwość, ale pełne halucynacje i poważne zaburzenia um y
słow e występują rzadko.
Nawet w najdłuższych doświadczeniach ob
jawy neurologiczne zaburzeń ośrodkowych są niewielkie: w ystępuje niew ielkie drżenie rąk i oczu, opadanie powiek i zwiększona wrażli
wość skóry. Obraz elektroencefalograficzny (EEG) wykazuje jedynie objawy zmęczenia.
Tylko pacjenci cierpiący na padaczkę w yka
zują zaburzenia EEG: u 25% z nich zaburzenia takie występują już po jednej nocy bezsen
ności.
Jeżeli przyjęłoby się, że człowiek dla peł
nego odpoczynku potrzebuje 8 godzin snu dziennie, opisane w yniki okazują się niezwykle skromne. Osoby poddane wymuszonej bezsen
ności ciągle zrywały się rankiem i pod w ielu względami powracały do normy w czasie po
ranka, przynajmniej przez kilka pierwszych dni. Największy problem przedstawiają godzi
ny przed świtem , co sugeruje istnienie jakie
goś podstawowego napędu do snu, zmuszają
cego nas do spania w regularnych odstępach, zazwyczaj w nocy, a znikającego za dnia. Ten napęd wydaje się nakładać na mózgową „re
generacyjną” potrzebę snu, narastającą powoli lecz stale w czasie wym uszonej bezsenności i prowadzącą do postępującego naruszania sprawności pracy mózgu.
Sen po okresie pozbawienia snu
Większość snu straconego przy wymuszonej bezsenności nie jest odzyskiwana i nie istnieje potrzeba pełnej jego kompensacji. Jednakże w śnie po okresie bezsenności w ystępują pew ne istotne zmiany typu snu, polegające, jak łatwo się domyśleć, na zwiększeniu jego głę
bokości i natężenia. W najdłuższym z przepro
wadzonych doświadczeń, w którym bezsenność trwała 11 dni, badany, normalnie sypiający 6.5 godziny na dobę, spał w pierwszym dniu po tym okresie dodatkowo 8 godzin, w dru
gim — dodatkowo 4 godziny, a w trzecim — 2.5 godziny. Na czwarty dzień jego sprawność psychologiczna i intelektualna powróciły do normy. Czterej badani w następnym co do długości doświadczeniu z pozbawieniem snu (8
28
dni), sypiający normalnie 7,5 godzin na dobę, w ciągu następnych trzech dni m ogli spać ko
lejno tylko przez 12, 9 i 9 godzin. Chociaż do
datkowy sen nie przekraczał 12% straconego snu, ich sprawność w czwartym dniu była pra
w ie normalna. W okresie kompensacji prawie w całości został nadrobiony stracony sen głę
boki oraz m iędzy 1/3 a 2/3 snu z marzeniami sennym i (sen paradoksalny, sen REM). Całko
wicie utracony był sen lekki. W yniki te suge
rują, że sen głęboki jest w całości konieczny dla organizmu, zaś sen REM jest w połowie konieczny, w połowie zaś — fakultatyw ny.
Sen nocny posiada charakter cykliczny, przy czym sen REM pojawia się co 90 minut, w co
raz to w iększych ilościach. Sen głęboki w y stę
puje zazwyczaj tylko w pierwszych trzech cy
klach, przy czym w największej ilości w y stę
puje w pierwszym . W ciągu 5 godzin snu or
ganizm otrzym uje prawie całą ilość snu głębo
kiego i około połow y należnego snu REM.
Z badań z pozbawieniem snu wydaje się w y nikać, że ostatnie 2— 3 godziny conocnego snu są raczej fakultatyw ne, chociaż głęboko zako
rzenione w naszych nawykach.
Sen o bow iązkow y
W dwóch badaniach, prowadzonych w K ali
fornii, zmniejszano badanym ilość snu o pół godziny co trzy tygodnie. U w szystkich 10 pa
cjentów, którzy normalnie sypiali 7,5— 8 godzin na dobę, trudności z porannym w staw aniem zaczęły się pojawiać, kiedy długość snu spadła do 6 godzin na dobę. Znaczna senność w ciągu dnia i obniżenie sprawności psychicznej poja
w iły się dopiero wówczas, kiedy sen całodo
bow y ograniczony został do 5 godzin, i w tym m om encie większość badanych w ycofała się.
Ilość głębokiego snu nie zm niejszyła się w tym okresie, a ilość snu REM spadła do 2/3 pozio
m u w yjściow ego. Najbardziej zm niejszył się czas trwania snu lekkiego. Ogólnie w ydaje się, że nie nastąpiło żadne „zagęszczenie” snu, ale po prostu odrzucone zostały dwa ostatnie cykle.
N ajciekaw szym odkryciem było jednak to, że badania tych sam ych osób w rok później w y kazały, iż dobrowolnie zm niejszyły one czas snu w ciągu doby o 1— 2,5 godziny w porów
naniu z okresem przed badaniem, przy czym nie w ystąpiły żadne objawy niepożądane, ani zwiększone zmęczenia w ciągu dnia. Wydaje się więc, że rzeczywiście ostatnie kilka godzin snu może być fakultatyw ne.
Łatwo można zaspać i większość z nas może przeciągnąć ostatnią fazę snu nocnego o godzi
nę lub dwie, po prostu zasypiając ponownie.
Podobnie można pozwalać sobie na dzienne drzemki nie będąc zmęczonym, lecz po prostu z nudów. W żadnym wypadku nie powoduje to skrócenia snu nocnego w następnej dobie.
Ta elastyczność długości snu była korzystna zwłaszcza przed w ynalezieniem sztucznego oświetlenia. Na naszej szerokości geograficznej stosunek godzin jasnych do ciem nych w Ciągu doby waha się od 16 : 8 w lecie, do 8 :16 w zi
mie. Ponieważ człowiek jest wzrokowcem , w y magającym dobrego ośw ietlenia dla efek tyw
W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985
nego oddziaływania na otoczenie, zdolność do zm iany długości snu o kilka godzin (zapewne nie więcej niż dwukrotnie) może pomóc w przezw yciężaniu nudów w długich godzinach ciem ności zim owych.
Śpiący krótko
W obrębie każdego gatunku długość snu, podobnie jak i inne zjawiska biologiczne, w y kazuje rozkład normalny, określany krzywą Gaussa. Średnia ilość snu młodego m ężczyzny w ynosi 7,5 - 8 godzin dziennie, z odchyleniem standardowym ok. 45 - 60 min. Z tych danych wynika, że ok. jedna osoba na 40 będzie sy piać normalnie m niej niż 5,5 godzin na dobę, a jedna na 40 — pow yżej 10 godzin. N ie ma żadnych dowodów naukowych na istnienie nor
m alnych, zdrowych osób nie śpiących w ogóle, chociaż stwierdzono istnienie paru osób, któ
rych naturalna długość snu nie przekracza 2 - 3 godzin na dobę. W ich śnie w ystępuje w iele snu głębokiego i ilość tego snu w minutach odpowiada ilości głębokiego snu u osób śpią
cych 7,5 godzin na dobę. Sugeruje to znów, że sen głęboki jest snem obligatoryjnym.
Z drugiej strony, te krótko śpiące osoby w y kazują m ało snu REM, zarówno procentowo (ok. 12% snu), jak i w wartościach bezwzględ
nych (ok. 15 minut), w porównaniu z osobami śpiącymi 7,5 godzin na dobę (22%, 90 m inut snu REM).
W szystkie ssaki sypiają, ale w iele z nich sypia bardzo krótko, ok. 3 godzin na dobę.
D otyczy to zwłaszcza tych gatunków, które sypiają w warunkach niebezpiecznych. Tak np.
żyrafa w nocy spędza kilka okresów, trwają
cych od kilku m inut do godziny, w pozycji leżącej. Przez część tego czasu śpi ze zgiętą szyją, a przez bardzo krótkie okresy, które wydają się okresami snu REM, obraca głowę i opuszcza ją na udo, przyjmując pozycję
„śpiącego łabędzia”. W łaściwy sen w całości nie zajm uje w ięcej niż 2 godziny, ale śpiąca żyrafa jest narażona na szczególne niebezpie
czeństwo, gdyż w stanie zabiera jej około 10 sekund. Prawdopodobnie u tego gatunku nie w ystępuje prawie w cale sen fakultatywny, a cały sen m ieści się w obligatoryjnym m ini
mum. Żyrafa w nocy może spędzać długie okresy w stanie czujnego relaksu, i nie byłoby zapewne problemów z przedłużeniem tego okresu o kilka godzin i całkowitym zrezygno
waniem ze snu, gdyby sen nie m iał jakiegoś istotnego znaczenia. Podobnie można argumen
tować w przypadku ślepego delfina, żyjącego przy ujściu rzeki Indus. Żyjący w burzliwych wodach delfin ten, aby uniknąć obrażeń, musi pływ ać nieustannie. Ponieważ sen przerywa pływ anie, ślepy delfin sypia w okresach nie dłuższych niż 90 sekund, ale za to wielokrotnie w ciągu dnia.
Dalszego dowodu na to, że sen zapewne peł
ni jakąś istotną rolę dla mózgu, dostarcza del
fin butelkonosy. Zwierzę to rozwinęło w w y
sokim stopniu m echanizm y neuronalne kieru
jące snem , gdyż kiedy sypia jedną półkulą mózgu, druga połowa czuwa. Po mniej więcej
W sze c h św ia t, t. 86, n r 211985
godzinie półkule mózgowe zamieniają się ro
lami. Sen u tego delfina jest w większości snem głębokim, a objawów snu REM nie stwierdzono. W czasie normalnego okresu czu
wania obie półkule pracują w sposób zsyn
chronizowany. D elfin może też spędzać w iele czasu w stanie czujnego relaksu. Dlaczegóż by więc w ytw orzył on tak skomplikowane mecha
nizmy snu, gdyby sen był zjawiskiem czysto instynktownym , bez funkcji regeneracyjnych?
Podsumowanie
Sen u ssaków w ydaje się niezbędny dla pewnego typu regeneracji mózgu, zwłaszcza jego w yższych pięter. Dla człowieka i innych wysoko rozwiniętych ssaków, które poszczą w okresie snu i są zdolne do czujnego relaksu, sen nie ma zapewne znaczenia dla regeneracji reszty organizmu. Dla innych ssaków sen może mieć specjalne znaczenie jako czynnik unieru
chamiający i powodujący oszczędności energe
tyczne.
Sen ludzki mogą w yw oływ ać dwa mecha
nizmy: konieczność odnowy mózgu oraz nie- regeneracyjny napęd do snu, którego celem jest zajęcie nas w godzinach ciemności. Pierw szy mechanizm, odpowiedzialny za sen obliga
toryjny, w ydaje się stale zmniejszać w czasie pierwszych godzin snu, tak że jego dalsze kon
tynuowanie jest w coraz wyższym stopniu
„snem fakultatyw nym ”. Sen głęboki wydaje się w zasadzie snem obligatoryjnym, natomiast tylko połowa snu REM wydaje się niezbędna, zaś sen lekki jest zapewne snem fakultatyw nym.
Tłum. M.G.V.
D r J a m e s H o rn e je s t s p e c ja lis tą od b a d a ń sn u , k ie ro w n ik ie m Z a k ła d u B a d a ń C z ło w ie k a w L o u g h b o ro u g h U n i- v e r s ity (L e ic e s te rsh ire ) w W ielk iej B ry ta n ii.
P IO T R RZEPEC K I (Gdańsk)
W Ę G L A N W A PN IA W K RAJOBRAZIE PO JEZIO RNYM
W lu to w y m n u m e rz e „W szech św iata” z 1968 r.
u k az ał się a rty k u ł Józefa S ta n is ła w a P iątkow skiego pt. K reda jeziorna. Od ta m te g o czasu z e b ran o duży m a te ria ł k arto g rafic zn y , u m o ż liw ia jąc y dokładniejsze prześledzenie -prawidłowości rozm ieszczenia jeziornych osadów w ap ie n n y ch w środow isku geograficznym oraz zbilansow anie ich ilości. Np. n a obszarze .niezbyt o b fitu ją cy m w jeziora w ojew ództw gdańskiego i elb lą
skiego za re je stro w a n o blisko 800 sta n o w isk p o d to r- fow yeh jezio rn y ch osadów w ap ie n n y ch o ogólnej o b jętości ok. 200 m in m 3. N a obszarze całego P om orza St. M arkow ski w yszczególnił ok. 3000 stan o w isk o o b jętości 1,2 tnld im*. Z d ru g ie j strom y m asow e 'badania chem iczne gleb um ożliw iły ocenę ilości u suniętego z gleb w a p n ia i u św ia d o m iły sk alę tego zjaw iska.
Is tn ie ją za te m co raz solidniejsze p o d sta w y d o p o d ję cia p ró b y ilościow ego u ję cia procesu przem ieszcza
n ia n a pojezierzach w ęg la n u w ap n ia. W pełn i p o tw ie rd z a się z n a n a praw idłow ość, że zasobne w CaCO, k rajo b ra z y k lim a tu um iark o w an eg o w ilgotnego szyb
ko p rze k szta łc ają się -w k ra jo b ra z y k w aśne z do m i
n a c ją w w odach jiomiu H +. O kazuje się, że d zia ła l
ność człow ieka te n n a tu ra ln y proces w znacznym sto p n iu przyspiesza.
W ęglan w ap n ia je s t w czystej w odzie ziwiązkiem bardzo słabo rozpuszczalnym , lecz w obecności C 0 2 podlega d y so cjacji jo n o w ej, przechodząc do roz
tw o ru zgodnie z re a k c ją : CaCOs(s) + H 20 - f C 0 2= C a 2+
+ 2H C O -3. P o niew aż a tm o sfe ra ziem ska zaw iera średnio 0,04% C 0 2, p rak ty c z n ie w szystkie w ody g ru n tow e są ro z tw o ra m i d w u tle n k u w ęg la w w odzie i m a ją zdolność rozpuszczania CaCO s. T em po roz
puszczania ro śn ie z e stężeniem C 0 2 i te m p e ra tu rą wody, lecz n ajw ięk sz ą zdolnością rozpuszczania C 0 2 odznaczają się w ody chłodne. D latego n ag le ogrze
w ają ce się n a pow ierzch n i Z iem i w ody źródlane n ie
ra z o siąg ają s ta n przesy cen ia w zględem CaCOa, o sa
dza ją c p rzy źro d lan e pokład y m a rtw ic y w ap ien n ej.
N ajw iększe m asy osadów w ap ie n n y ch fo rm u ją się na d n ie m órz. W apienie m o rsk ie zbu d o w an e są ze zlepionych spoiw em szczątków szkieletów w a p ie n n ych korali, m szyw iołów , sep u l, gąbek, kofckolćtów, o tw o m ic i in n y c h organizm ów m o rsk ich .
Ilości osadów w a p ie n n y ch p o w stający ch n a d n ie słodkow odnych zbiorników śródlądow ych są w ipo- rówmianrju d o m o rsk ich znikom e, in n a je s t rów n ież ich geneza. P ra w ie oała m a sa budującego te osady w ę g la n u w a p n ia p o w sta ła 'drogą bezpośredniego w y trą c e n ia z ro z tw o ru w odnego, przew ażn ie je d n a k dzięki d ziałalności ro ślin w odnych, k tó re w czasie asym ilacji p o b ie ra ją z w o d y C 0 2. W brew dosyć czę
sto spo ty k an y m poglądom C a C 0 3 in k ru s tu je jedynie ze w nętrzne pow ierzchnie asy m ilu jący c h ro ślin je zio r
nych, wchodz’ąc w skład cytoplazm y ich kom órek zu p e łn ie w yjątkow o.
P ojezierza u fo rm o w a n e zo stały k ilk a n aście tysięcy' la t te m u n a obszarze z a ję ty m u p rzednio przez lądo- lód skandynaw ski. B ezpośrednio po u stą p ie n iu lodo
w iec pozostaw ił za sobą gliniasto-żwiirow o-piiaszczystą p u sty n ię o m ało urozm aiconej, m o n o to n n ej, bezjezior- nej pow ierzchni, niczym n ie p rzy p o m in ają cą d zisiej
szych p ag órkow atych te re n ó w leśno-jeziornych. Z a ró w n o w g linach zw ałow ych, będących b ezpośred
nim se d y m en tem topniejącegio lodu, ja k i w p iask ach w odnolodow cow ych u sy p a n y c h przez w ypły w ające spod lądolodu rzek i, tk w iła bezładnie znaczoa ilość rozm aitej w ielkości z ia re n i o k ruchów w ap ien i.
O kruchy te w yegzarow am e za sta ły przez potężny, p a- rokilom etrciw ej grubości m asy w lądolodu z obszaru dzisiejszego d n a B ałtyku, gdzie z n a jd u ją się w ychod
nie sta ry c h , tw ard y c h w ap ie n i, utw orzonych setki m ilionów la t te m u w m o rza ch e ry paleozoicznej.
30 W sz e c h ś w ia t, t. 86, n r 211985
W miairę o c ie p la n ia się k lim a tu k ra jo b ra z p o je zierza p rze ch o d ził g w a łto w n ą ew olucję. N a m ie jsc e tu n d r y airktyczmej -wkroczyły lasy iglasite, a n a s tę p n ie m ie sz a n e i liściaste. Stopniow o w y ta p ia ły się po
zostaw ione przez ro z p a d a ją c y siię lądolód, p o g rze b an e pod p ia sk a m i d ż w ira m i b ry ły m a rtw e g o lodu. Na m ie jsc u to p n ie ją c y c h b ry ł p o w sta w a ły jezio ra. Około iO ty sięc y la t te m u w iększość te re n ó w p ojezierzy u w o ln io n a zo stała z w iecznej zm arzlin y i p o w sta ły w a ru n k i c y rk u la c ji w ód grunitcw yoh. W ty m czasie rozpoczął się p ro ces m asow ego łu g o w an ia przez z a so b n e w C 0 2 w ody g ru n to w e w ęg la o u w ap n ia , k tó ry znoszony b y ł d o jezior, tw o rzą c ta m p o k ła d y osadów w ap ien n y ch .
P o sp o lite w y stę p o w a n ie p o k ła d ó w k re d y ja z jo m e j, m a rg lu jezio rn eg o i gytii w a p ie n n e j było fak te m zn a n y m od d a w n a . M im o to d o sy ć d łu g o n ie do ce
n ia n o ic h d o m in u j ąceó w śró d h o lc ee ń sk ich osadów je zio rn y ch iroli. O sady w ap ie n n e były p rze d m io te m znacznego za in te re so w a n ia m. in. torfoznaw ców . Do chw ili obecnej w to rfo w isk a .przekształciły się głów n ie je z io ra m ałe, w ty m w ie lk a ilość bezodpływ o
w ych, d la k tó ry c h w łaściw a b y ła se d y m en tacja g y tii o rganicznych. W edług z e sta w ień sporządzonych przez torfoznaw ców , p o d to rfo w e o sa d y w ap ie n n e sta n o w ią około 1/3 objętości w szystkich osadów jeziornych.
Ii.m nolod.zy n ie doceniali zw y k le w ielkiego z n a czen ia osadów w ap ie n n y ch , bo w iem d y sponow ali p rze d e w szy stk im w y n ik a m i b a d a ń cien k ie j, p rz y d e n - n e j w a rs tw y osadów je zio rn y ch , u tw o rzo n e j ju ż w w a ru n k a c h a n tro p o g e n icz n y ch p rz e m ia n te re n ó w o ta cz ają cy c h jeziora. W spółczesna se d y m e n ta c ja je zio rn a n ie odzw iercied la c h a r a k te ru se d y m e n ta c ji z w iększej części holoceniu. P ow szechne w ycięcie la sów u ru ch o m iło d e n u d a c ję m echaniczną, k tó re j e fe k te m je s t d o sta rc z a n ie do je zio r znaczn y ch ilości z a w iesin y m in e ra ln e j, p rze ciw d ziała jąc ej p o w sta w a n iu czy sty ch o sadów w ap ie n n y ch . M asow e sto so w an ie naw ozów azotow ych i fosfo ran o w y ch oraz zrz u ty ście
kó w p rzem y sło w y ch i k o m u n a ln y ch zasobnych w azo t i fo sfo r p o w o d u ją gw ałto w n y ro zw ó j glonów , a w k o n se k w e n cji z a g ra ż a ją c e czystości w ód przeżyźnienie jezior. N a d n ie ta k ic h je z :o r tw o rz ą się osady o rg a niczne. R ozkład w ielk iej ilości sta le p ro d u k o w a n ej m a sy o rganicznej w y tw a rz a w a ru n k i, w k tó ry c h zn a
cznie w iększe niż d aw n ie j ilości w ęg la n u w ap n ia nie z a trz y m u ją się w zb io rn ik u i w ynoszone są n a d a l
szą odległość.
W la ta c h sz eśćdziesiątych rozpoczęto p o b ie ra n ie tziw. sondą W ięckow skiego d łu g ic h rdzenii osadów je zio rn y c h o n ie n a ru sz o n ej stru k tu rz e . O b serw ac ja ty c h rd z e n i uw idoczniła, że pod cien k ą pow ierzch n io w ą w a rstw ą u tw o ró w a k u m u lo w an y c h w caasie in te n sy w n y c h p rz e m ia n an tro p o g en iczn y ch , z a le g ają g ru b e pokłady osadów w ap ie n n y ch , b u d u ją c e p ra w ie całą m a s ę zdep o n o w an y ch w c ią g u holocenu sedy- m entów . B a d an ia osadów je z io rn y c h o b sz aru zlew ni g ó rn e j R a d u n i n a P o jez ierzu K aszu b sk im w ykazały, że w ę g la n w a p n ia stan o w i 75% przeim ie:zczonej n a ty m te re n ie w ciąg u h o locenu m a te rii. W sk u tek p ro cesów d e n u d a c y jn y o h pow ierzch n ia okolic jezio r R a- d u ń sk ieg o ii Ostrzyckiegio o sia d ła śred n io o 653 m m , p rz y czym u d z ia ł d e n u d a c ji chem icznej (ługow anie C a C 0 3) oszacow ano n a 90%.
W ynoszona z o sad ó w polodow cow yoh m a te r ia z a p e łn ia jezio ra, n a d n ie k tó ry c h po o d pow iednim ich
w y p ły ce n iu ro zw ija się roślinność b agienna. Ze szcząt
ków te j roślinności n a r a s ta ją p o k ła d y to rfu . W edług obliczeń K . K alin o w sk iej około 2/3 p o w ierzch n i p ie r w otn ej je zio r p rze k szta łc iło się ju ż w torfow iska.
W św ie tle a k tu a ln ie d o stę p n y ch d an y c h w iadom o, że szac u n ek te n je s t zaw yżony. Pom im o to, n a w e t za
k ła d a ją c , że z a n ik ła ty lk o połow a p ow ierzchni jezior, n ie sposób .nie d o strzec w ielkiego tem p a, w ja k im m alo w n iczy k r a jo b ra z p ojezierzy „starzeje się”. W tym p ro ce sie im igracja w ęg la n u w a p n ia odgryw a doniosłą rolę.
S ąd ząc p o e h e m iź m ie w ód grun to w y ch , proces łu go w an ia C a C 0 3 ze .skał p ojezierzy tr w a n ad al, choć p ra w d o p o d o b n ie n ie z ta k ą in te n sy w n o ścią ja k w sta r
szym holooenie (10 - 5 tys. la t tem u). W ynoszony w ę
g la n w a p n ia se d y m e n to w a n y je s t n a d n ie jezior jako p o d rzę d n y sk ła d n ik osadów. W obec za n ik u szeregu jezior, sta n o w iąc y ch lo k aln e odstojniki d la tra n s p o r
to w a n e j w o d a m i isubstancji o raz w obec zm iany w sk aź n ik a p H w jezio rac h przeżyźnionych, w ęglan w a p n ia zap ew n e w wiiększym niż d a w n ie j stopniu w ynoszony je st do morza*
O sad y w ap ien n e, a szczególnie lich najczystsza od
m ia n a — k r e ^ a je ziorna, p o w sta ją a k tu a ln ie n a dn ie stosunkow o nielicznych, śródleśnych oligotrofieznyoh je zio r w a p ie n n y ch . Je zio ra ta k ie , położone p rze w a ż
n ie n a piaszczystych ró w n in a c h san d ro w y ch , c h a ra k te ry z u ją się p rzeźroczystą, n ie b iesk aw ą w odą, o n a d m ia rze d o sta rc z a n y c h ze zle w n i zw iązków w ap n ia.
O dznaczają się one śladow ym i ilościam i zw iązków azo tu i b ra k ie m fosforu. R o z w ija ją się w nich oso
bliw e fito cen azy , ja k podw odne łąki ram ien ico w e zn an e z e sw y ch zdolności do o d k ła d an ia osadów w a p iennych.
I s tn ie je w ie le p rz e sła n e k w sk azu jący ch , że głów na m asa zd eponow anego n a dn ie jezior w ęg lan u w ap n ia pochodzi z w y łu g o w a n ia gleb. R ozkład ob u m ierającej ro ślin n o ści w la sa c h i o a te re n a c h o tw arty c h po
w o d u je d o sta rc za n ie do g leb dużych ilości C 0 2, . a w k o n sek w en cji u ru c h a m ia n ie n a w ielk ą skalę z a w a r
tego w nich w ap n ia . M a te ria ln y m ślad em tego p ro cesu je s t w y stę p u ją c y pow szechnie poziom odw ap
n ie n ia g lin zw a ło w y ch o g ru b o ści 1 - 1,5 m. Poniżej tego poziom u w y stę p u je stre fa w tó rn e j k o n ce n trac ji CaCO„ z licznym i k o n k re o ja m i cem en tacy jn y m i i w y p ie ra ją c y m i, a jeszcze niżej stre fa p ie rw o tn e j z a w arto śc i tego zw iązku. P o ró w n u ją c jego w y stę p o w a
n ie w e w szy stk ich trz e c h w ym ien ian y ch poziom ach, m ożna oszacow ać su m a ry c zn ie ilość w ęg la n u w apnia odprow adzonego przez w ody g ru n to w e i podziem ne.
S zczególnie in te n sy w n e m u ługow aniu podlegały g leb y n a p ia sk a c h san d ro w y ch . Złożyły się n a to z a p e w n e d w a g łó w n e cz y n n ik i: 1. Ubogie, lekkie gleby piaszczyste p o ra sta ły p rze w a żn ie bory, ch a ra k te ry z u ją ce siię m niejiszym i w y m ag a n ia m i siedliskow ym i.
P ró c h n ica d rz e w ig la sty c h je s t b ardziej k w aśn a , a n i
żeli p ró c h n ic a d rz e w liściastych, bow iem te p ie rw sze n ie m a ją ta k dużej zdolności grom adzenia w sw oich tk a n k a c h alkaliziującego środow isko w a p nia. P rz esą cz ają ce s ię przez glebę lasów iglastych w ody opadow e p o d le g ały w ięk sze m u n asy ce n iu C 0 2, przez co sta w a ły się b a rd z iej ag re sy w n e chem icznie.
2. P iask i w odnolodow cow e, b u d u ją c e ró w n in y sa n d ro w e, o d zn a cz ają się w ysokim 'w spółczynnikiem fil
tr a c ji, p rze z co sta n o w ią ośrodek in ten sy w n ej c y rk u lacji w ody g ru n to w ej zasobnej w C 0 2. W odróżnieniu od g lin zw ało w y ch , p rz e m y w a n iu p odlega cała, często
W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985 31
w ielom etrow ej m iąższości w a r s tw a piasków samdro- wyoh.
P o ro śn ięte b o ram i isoaniowyimii o b sz ary piaszczy
stych ró w n in sa n d ro w y ch o d zn aczają się niskim w spółczynnikiem o dpływ u pow ierzchniow ego. W iąże siię z ty m w ysoki stopień z a sila n ia jezioir beizpośred- nńo w odam i g ru n to w y m i, zasobnym i w jo n y C a2+
i H C O -3. Położone często w łań cu ch u jezior ry n n o w ych zb io rn ik i san d ro w e, pozbaw ione isą p ra w ie cał
kow icie dop ły w u z a w iesin y m in e ra ln e j, niesionej cie
kam i pow ierzchniow ym i. Z espół w y m ienicnych czyn
ników p o w o d u je szczególnie k o rzy stn e w a ru n k i g ro m adzenia osadów w ap ie n n y ch . Np. n a obszarze R ów n in y C harzykow skiej (san d r B rdy) p o d tc rfo w e osady w apienne b u d u ją ok. 80% o b jęto ści -'wszystkich pod- tcirfowyeh osadów jeziornych. B ardzo 'Często spotyka się ta m p o k ła d y k re d y o w y jątk o w e j czystości, z z a w artością C a C 0 3 p o n ad 90%. Jednocześnie g leby na obszarze sa ndrów są w y ją tk o w o ubo g ie w w a p ń i sil
nie zakw aszone. P ro b le m zastęp o w an ia jo n u Ca2+
jonem H + i zakw aszenia g leb dotyczy zre sztą zd e
cydow anej w iększości w szystkich pojezierzy. N iska za w artość w a p n ia w g lebach n a g lin a ch zw ałow ych je s t spow odow ana n ie ty lk o n a tu ra ln y m i p rocesam i łu gow ania, ale p rz e d e w szystkim corocznym u su w an iem tego sk ład n ik a z p lonam i zbóż, w ią ż e się w ięc ró w n ież z d ziałalnością człow ieka.
N iedobór w a p n ia obniża żyzność gleb, o d b ija się też u je m n ie na w zroście zw ie rz ą t i sta n ie zdrow ia
ludzi, p o w o d u jąc u n ic h m . im. krzyw icę. O bszary r o ln e m uszą być za te m o bficie zaopatrzicne w w apń.
D okonuje się te g o poprzez wmieszenie n a pola u p ra w ne o dpow iednich nawozów.
P o d tcrfo w e pokład y osadów w ap ie n n y ch w zb u d z a
ją za in te re so w an ie rolników , bow iem są źródłem d o skonałego, m aturalnego n aw ozu w apniow ego, zasob
nego w liczne m a k ro i m ik roelem enty. Stosow anie takiego naw ozu n ie p rzy n o si żadnych n eg a ty w n y ch efek tó w ubocznych, jego d ziała n ie je st łagodne, a ko rz y stn e sk u tk i w ap n io w a n ia trw a ją długo, do 10 - 12 łat.
W ysiew ając n a pola ta k i n a tu ra ln y nawóz, ro ln ik n iejak o p rzy w ra ca w ęg lan w ap n ia n a jego p ie rw o t
n e m iejsce. E k sp lo atacja p o d to rfo w y c h pokładów przynosi je d n a k u jem n e sk u tk i d la środowdiska p rz y rodniczego. D ew astując torfow iska, człow iek n a ru sz a n a tu ra ln e sto su n k i w o d n e i m ik ro k lim aty c zn e oraz pozbaw ia się cennych u ży tk ó w zielonych, k tó ry ch u m ie ję tn a u p ra w a i ek sp lo atacja sta n o w i o ptym alny sposób w y k o rzy stan ia p o w ierzchni to rfo w isk n isk ich (a takicih jesit zdecydow ana większość). P rz y p la n o w a n iu eksploatacji k re d je ziornych konieczna je st w ięc rozw aga oraz d alekosiężny ra c h u n e k korzyści d strat.
D r P io tr R z e p e c k i je s t d o k u m e n ta to r e m złóż. J e s t s p e c ja lis tą w z a k r e s ie c z w a rto rz ę d o w y c h o sa d ó w w ę g la n o w y c h . P r a c u je w P rz e d s ię b io rs tw ie G e o lo g ic z n y m w W a r
sz a w ie w Z a k ła d z ie w G d a ń s k u .
ZENON LEW A RTO W SK I (Białow ieża)
O R N ITO LO G IA PO A M A T O R SK U
J e s t k w estią w yboru, czy w o ln e chw ile w czasie sobotnio-niedzielnego w ypoczynku o b y w ate l spędzi n a p rze g ry z an iu słodkich ciasteczek p rze d telew izorem , o g ląd an iu w id o w isk a sportow ego n a stadionie, czy za jm ie się czymś iinnym. M ożliwości je s t bez liku, a le gd y b y pop ro sić socjologa o w ym ienienie w szyst
kich sposobów sp ę d za n ia w olnego czasu przez P o la ków, zap ew n e nie d ow iedzielibyśm y się, iż n iek tó rzy w spółobyw atele sw e „w e ek e n d y ” w sposób z a p am ię
ta ły i k o n se k w e n tn y p o św ięcają o b se rw o w an iu i fo
to g rafo w an iu ptaków . O w szem , d o strze g aln e są so
b otnio-niedzielne p o w ro ty do n a tu ry , p o legające n a pow szechnym w y jeż d ża n iu m ieszkańców poza m iasto.
Jed n ak ż e sp ecjalizow anie się w ja k ie jś w ęższej d zie
dzinie k o n ta k tu z p rz y ro d ą — n ie p o p a rte w zględam i użyteczności p ra k ty c z n e j — je s t raczej rzadkie. Do
k o n u ją się je d n a k p e w n e przem ian y . D ostrzec je m ożna na p rzykład w u p ra w ia n e j po a m a to rsk u o rn i
tologii. Jeszcze n ie je s t ona u n a s pow szechnym i dobrze zorganizow anym ru ch em , a le co raz w ięcej osób, zw łaszcza m łodych, k tó ry c h p a n M ichał S u m iń ski z telew izyjnego „Z w ierzy ń ca” zd o łał pow ażniej zain tereso w ać p ta k am i, p o zo staje p rz y sw oim za m i
łow an iu n a ca łe la ta. Oczywiście, przyczynia się do tego nie ty lk o „Z w ierzyniec” , czy film y z życia p ta ków em itow ane przez n a sz ą telew izję. Pow odów je st w iele. W śród mich czynnikiem zasadniczym je s t bo
g actw o g atunkow e naszej a w ifa u n y o ra z łatw ość o b serw o w an ia i różnorodność zachow ań ptaków .
M iędzy -nauką se n su stric to a ek sp lo ra cją p o w szechną, czyli poznaw czą działalnością szarego oby
w atela, n ie m a w y raźn ej granicy. N ieostrość ra m n a u k i szczególnie w id ać n a p rzy k ła d zie 'ornitologii.
Z tego pow odu w środow isku przy ro d n ik ó w sta le p o ja w ia ją się d y sk u sje n a te n te m a t. Je d n i w oleliby ograniczyć nau k o w ą ornitologię do specjalisty czn y ch badań, w k tó ry c h ro zw iązuje się tzw. p roblem y. In n i n ato m ia st n ie w idzą pow odów , by za maukę n ie u w a żać p ro sty ch fo rm d ziałalności badaw czej, w p rz y p ad k u o rn ito lo g ii p o legających .na p rz y k ła d n a p o z n a w an iu rozm ieszczenia i liczebności g atu n k ó w p ta ków. D yskusyjność ra m nauk o w ej ornitologii często w zbudza nieufność czy n a w e t u śm iech po b łażan ia in n y c h specjalistów , zw łaszcza ty ch , k tó rzy są p rz e d staw icielam i dziedzin, w sposób jednoznaczny zalicza
n ych d o n au k i. S tąd n ie m ożna się dziwić, że o r n i
tolodzy p ro fe sjo n a ln i z r e g u ły skłonni są n a d m iern ie zaw ężać ra m y naukow e sw ej dziedziny. I ta k w ybór tem ató w p rac m agisterskich, d o k to rsk ich ozy h a b ili
ta cy jn y c h najczęściej odbyw a się pod w pływ em n a j
b ardziej ra d y k a ln y c h zw olenników „u n a u k o w ien ia”
ornitologii.
N ie ulega w ątpliw ości, że ornitologia p ro fe sjo n a l
na, ta n a jb a rd z ie j „naukow a”, p o sia d a o lb rzy m ie z a
32 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985
piecze o rnitologii a m a to rsk ie j. M nóstw o ludzi n a c a łym św iecie sw ój w o ln y czas p ośw ięca n a obserw o
w an ie p ta k ó w ii nie z a sta n a w ia s ię n ad ty m , czy ich d ziała ln o ść n a u k ą je s t czy też n ią n ie jest. W ielu p o p rz e sta je n a .satysfakcji p ły n ą c e j z k o n ta k tu z k o lo ro w y m i ro zśp ie w an y m św ia te m p ta k ó w . Je d n a k ż e ró w n ież w ielu i coraz w ięoej i ornitologów a m a to ró w u p ra w ia sw e h o b b y w sposób logiczny i m etodyczny^
d ąż ąc d o p o d ejścia w śaisłym se n sie naukow ego.
A m ato rzy się g a ją d o lite r a tu ry fac h o w e j, a b so rb u ją ioh p ew n e za g ad n ie n ia , w y ty c z a ją sobie określone oele badaw cze, w sposób p la n o w y p ro w a d zą zap is sw ych spostrzeżeń i w efekcie u z y sk u ją p ew n ą całość poznaw czą, k tó r a m a szansę być u z n a n a za isto tn y w k ład do w ied zy o ja k im ś w y c in k u przy ro d n iczej rzeczyw istości.
O becnie d o m e n ą d ziałalności b ad a w cz ej o rn ito lo g ów a m a to ró w je s t f a u n is ty k a — d y sc y p lin a polega
ją c a n a p o z n a w a n iu rozm ieszczenia geograficznego ł liczebności poszczególnych gatu n k ó w . Liczna a m a to r z y uczestn iczą te ż w b a d a n ia c h n a d w ęd ró w k am i i biologią ro z ro d u p ta k ó w . S ta c je ornito lo g iczn e i in n e in sty tu c je coraz częściej o rg a n iz u ją o g ó ln o k rajo w e czy n a w e t m ię d zy n a ro d o w e a k c je badaw cze. B iorą w n ic h u d ział setki, a n a w e t ty siąc e, n ie d zie ln y c h b ad aczy ptaków . D aięki u k ie ru n k o w a n e j p r a c y w ie lu o b se rw ato ró w p o w sta ją g ru b e to m y , za w ierając e ro z le g łą w iedzę o w y stę p o w a n iu ró żn y ch g atu n k ó w , w zb o g a ca ją się k a rto te k i in fo rm a c ji n a te m a t g n ież
d ż e n ia się p ta k ó w i ich przelotów . G rom adzona je st o lb rzy m ieją ca z ro k u n a ro k w iedza o fa k ta c h k o n k re tn y c h , k tó ra w d alsze j k o le jn o śc i podlega w n i
k liw e j analizie, a jeszcze później zo sta je coraz czę
ściej w y k o rz y sty w an a d o lepszego ro z u m ie n ia i k s z ta ł
to w a n ia p rzy ro d y .
M am y w ię c w o rn ito lo g ii sy tu a c ję szczególną - z jaw isk o pow szechnego an g a żo w a n ia się h o b b y stó w do d ziałaln o ści poznaw czej. O rnitologów a m a to ró w w n aszy m k r a ju je s t jeszcze sto sunkow o niew ielu . Ic h liczbę m ożna b y oszacować n a k ilka, a n a jw y żej n a k ilk a n a ś c ie ty sięc y osób. Z rzeszanych w S ek c ji O rnitologicznej Polskiego T o w arzy stw a Zoologicz
nego je st dużo m niej. W edług n a jb a rd z ie j a k ta u ln y c h d a n y c h (1983) sto w arzy szen ie to liczy ok. 150 czło n kó w i ok. 400 sym p aty k ó w . S p ó jrz m y poza g ran ice naszego k ra ju . W W ielkiej B ry ta n ii K ró lew sk ie To
w a rz y stw o O ch ro n y P tak ó w liczy ok. 350 tysięcy członków i ok. 110 ty sięc y k an d y d a tó w . W e w szy st
k ic h sta n a c h U SA liczbę o b se rw a to ró w ptaków , o k re śla n y ch m ia n em „ b ird -w a tc h e rs ”, sz a c u je się n a 6 - 9 m ilionów . U n a s p rz y p a d k o w e sp o tk a n ie ro ln ik a z m ło d y m człow iekiem trz y m a ją c y m w g arśc i lo r netk ę zaczyna się z re g u ły od w ielkiego zdziw ienia
— „co, p ta k i p a n a in te re s u ją ? N iem ożliw e, ha, ha, h a!” Tym czasem n a Z achodzie w id o k o b se rw ato ra p ta k ó w n ie w y w o łu je ju ż żadnego z a sk o c zen ia W k r a ja c h an g lo sask ich „ b ird -w a tc h e rs ” tra k to w a n i
są m n ie j w ięc ej ta k ja k zb ieracze znaczków czy za
g orzali k ib ice sp o rto w i.
P o d o b ień stw o ornito lo g ó w am ato ró w do kolekcjo
n e ró w byw a znaczne. N iejed e n z o bserw atorów p ro w ad z i tzw . „życiow ą lis tę ”, o d n o to w u ją c sp o tk a n e g a tu n k i p ta k ó w , a iswoje w y p ra w y w te re n p la n u je tak, a b y m ieć m ożliw ie naj'w iększą szansę u jrz e n ia n o w y ch g atu n k ó w . In n i am atorzy, zaopatrzeni w a p a r a ty z te leo b iek ty w a m i, zaw zięcie u tr w a la ją sw e sp o tk a n ia z p ta k a m i n a fo to g ra fiac h . Są p rz y ty m n iesam o w icie w y trw a li. P o tra fią pośw ięcić szereg w iosennych sobót i niedziel, by w reszcie uchw ycić n a k liszy je d e n u d a n y p o r tr e t u lubionego p ta k a.
Co ^sprawia, że istan a m a to rsk ie j ornitologii w n a szym k r a ju je s t ciąg le dość m iz ern y ? W pływ a n a to m. in. c ią g ły inliedosyt ła tw o dostępnych, p o p u la rn y c h p u b lik a c ji .przyrodniczych — album ów , atlasó w , e n cyklopedii, m on o g rafii, przew o d n ik ó w i w reszcie 'cza
sopism . Z asłużone pism o L igi O chrony P rz y ro d y —
„ P rz y ro d a P o lsk a ” zn ik a z kiosków w ciągu k ró tk ie go czasiu. In n y m .przykładem głodu w ydaw nictw , oczekiw anych p rze d e w szystkim przez m iłośników p ta k ó w , b y ło m o m e n ta ln e niem alże zn ik n ięcie ze sp rze d aż y p rz e w o d n ik a P ta k i Europy faob. W szec h św ia t 4/1983).
O bok P olskiego T o w arzy stw a Zoologicznego Sku
p ia ją ornitologów a m a to ró w stu d e n ck ie sekcje o rn i
tologiczne, p o w sta łe w o sta tn ic h d w u d ziestu latach w d w u n a s tu w yższych uczelniach. S ek c je te s ta ra ją się o rganizow ać d z ia ła n ia m łodych ornitologów ma ró ż n e sposoby. Od d ziesięaiu la t corocznie o d byw ają siię o g ó ln o k rajo w e zjazd y , w czasie k tó ry c h om aw ia
n e są w y n ik i o b se rw a c ji ornitologicznych, p la n u je się now e zesp o ło w e ak c je , w y m ie n ia in fo rm acje. O bec
n ie w sp e c ja ln y m b iu le ty n ie — „Z eszytach In fo rm a cy jn y ch S tu d en c k ich S ek cji O rnitologicznych” za m ie
rz a s ię w y d ać sp is 'ornitologów i o b se rw ato ró w p ta ków w Polsce. Z u p o w aż n ien ia red ak cji tego pism a chcę p o w iad o m ić ty c h czytelników „W szechśw iata”, k tó rzy u w a ż a ją się aa ornitologów am ato ró w , że aby być u ję ty m w e w sp o m n ia n y m w ykazie, n ależy n ad e
słać in fo rm a c je o so b ie n a n a stę p u ją c y a d re s: Sekcja O rnito lo g iczn a S tudenckiego K oła N aukow ego Biolo
gów U n iw e rsy te tu G dańskiego, ul. C zołgistów 46, 81-378 G dynia. N ależy po d ać: 1. nazw isko i im ię, 2. a d re s z n u m e re m k odow ym poczty, 3. ro k u ro d ze
nia, 4. w ęższy z a k re s szczególnych zainteresow ań.
C echą ornito lo g ii a m a to rsk ie j je st d ziała n ie zespoło
w e, zb io ro w e o d b ie ra n ie w ra ż e ń i p o zn a w an ie p rz y rody. T ak w ię c p rz e k a z a n ie ad re só w osób in te re su jący ch się o rn ito lo g ią m oże być początkiem w ielu pożytecznych k o n ta k tó w . -Dążyć d o nich m ogą także liczni tu ry ś c i i k rajo z n aw cy , k tó rz y o d n a jd u ją w so
b ie za m iło w a n ia ornitologiczne.
M g r Z e n o n L e w a r to w s k i j e s t a s y s te n te m w Z a k ła d z ie O c h ro n y P r z y r o d y I n s ty tu tu B a d a w c z e g o L e ś n ic tw a w B ia ło w ie ż y .
I. A M A TOR SK IE Z D JĘC IA O RN ITOLOGICZN E. Fot. D. K arp. a. B ielik (Łom ignat) H alliaetus albicilla,'n a j
w iększy polski p ta k d rap ie żn y ; b. „Ł yskow y s k a rb ”
II. P IN G W IN , b ezlotek H u m b o ld ta S p h en iscu s h u m b o ld ti M eyer. C hile — P e ru . Fot. W. S tro jn y