• Nie Znaleziono Wyników

R y b a k o w s k i, L it — p ie rw ia ste k leczniczy czy m ik ro e le m e n t

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "R y b a k o w s k i, L it — p ie rw ia ste k leczniczy czy m ik ro e le m e n t"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Z a le c o n o do b ib lio te k n a u c z y c ie ls k ic h 1 lic e a ln y c h p ism em M in istra O św ia ty nr lV/Oc-2734/47

W y d a n o z p o m o c ą fin a n so w ą P o ls k ie j A k a d e m ii N au k

TR E Ś Ć ZESZY TU 2 (2253)

J. H o m e , S en lu dzki: p o trz e b a ciała czy d u s z y ? ...25

P. R z e p e c k i , W ęglan w a p n ia w k ra jo b ra z ie p o j e z i e r n y m ... 29

Z. L e w a r t o w s k i , O rnito lo g ia po a m a t o r s k u ... 31

M. K r a w i e c , Czy tra n s fu z je k rw i u ła tw ia ją p rz y ję c ie przeszczepu n erk i? . 33 J . R y b a k o w s k i, L it — p ie rw ia ste k leczniczy czy m ik ro e le m e n t? . . . 35

D robiazgi p rzy ro d n icz e K ilk a sp o strz eż eń o połozaeh C oluber n a ja d u m d a h lii S ch in z 1883 i C oluber ru b ricep s V en z m er 1919 z B u łg arii (A. C h l e b d c k i ) ... 38

A sy m e tria fu n k c jo n a ln a m ózgu u z w ie rząt (W. K o s t o w s k i ) ...39

N ow e podejście d o w alk i z ra k ie m ( J . G . V . ) ...39

W szechśw iat p rze d 100 l a t y ... 40

R o z m a i t o ś c i ...41

R e ce n zje L.V. G a r i b o v a : V cairstve g rib o v (M. S z c z e p k a ) ... 44

M .R. M c G i n n i s , R .F. D ’A m a t o , G.A. L a n d : P ie ta ria l H andbook of M edically Im p o rta n t F u n g i a n d A ero b ic A ctin o m y cetes (K. Ulfig) . . . 44

H.M . J a h n s : C ollins G u id e to th e F e rn s, M osses an d L ic h en s of B rita in a n d N o rth e rn a n d C e n tra l E u ro p ę (J. K o r n a ś ) ... . . 4 5 O. R a b ś t e i n e k , M. P o r u b a : L eśn i ro stlin y v e fo to g rafii (P. S zotkow - s k i ) ... 45

C. B o h m : S k aln ić k y naśiich z a h ra d (P. S z o t k o w s k i ) ...45

J. V r i ć a n : Na pom ezi M o rav y a S lo v en sk a (P. Szotkow ski) . . . . 46

K ro n ik a n au k o w a N iez n an a fo to g ra fia (Z. W ó j c i k ) ... 46 O lim p iad y B iologiczne

F in a ł X II I O lim p iad y B iologicznej „Ż ycie a che m iz ac ja śro d o w isk a” (J.

Z d e b sk a -S ie ro sław sk a ) 48

S p i s p l a n s z

I. A M A T O R SK IE Z D JĘ C IA O R N ITO LO G IC ZN E. F ot. D. K a r p (do a rt. Z. L e ­ w a rto w sk ieg o)

II. P IN G W IN , b ezlotek H u m b o ld ta S p h en iscu s h u m b o ld ti M eyer. F ot. W. S tro jn y III. P R Z E D W IO Ś N IE w W ielkopolskim P a rk u N arodow ym . F ot. H . K orpikiew icz IV. A R U I (owca g rzyw iasta) A m m o tra g u s lervia. F ot. W. K ow alczyk

O k ł a d k a : A M A TOR SK A ZIM OW A W Y C IECZK A O R N ITO LO G IC ZN A . F ot. Z.

L ew a rto w sk i (do a r t. Z. L ew a rto w sk i eg o)

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

TOM 86 ZESZYT 2

(RO K 104) L U TY 1985 (2253)

JA M E S HORNE (Loughborough, L eicestershire)

SE N L U D Z K I: POTRZEBA CIAŁA C ZY D U S Z Y ?

Powody, dla których człowiek śpi, pozostają niewyjaśnione, mimo pewnego ożywienia ba­

dań nad snem w ciągu ostatniego ćwierćwie­

cza. Czy sen regeneruje nas po stratach, w y­

wołanych dzienną aktywnością? Czy może jest to instynktowne, zbędne zachowanie, bez szcze­

gólnego znaczenia regeneracyjnego, a jedynie służące do w ypełnienia czasu nocy w sposób oszczędzający energię? Zdania uczonych są w tej materii podzielone: większość przychyla się ku hipotezie regeneracji, chociaż przedmiot tej regeneracji jest sporny. Czy procesy odno­

w y związane ze snem dotyczą zarówno ciała, jak i funkcji mózgu? Czy może chodzi tu w y­

łącznie o regenerację mózgu? Czy kluczowym zjawiskiem jest sen czy tylko odpoczynek?

Odpowiedzi na te pytania są złożone, zwłasz­

cza że sprawy wyglądać mogą różnie na róż­

nych etapach filogenezy i ontogenezy. W tym artykule rozważać będę głównie sen u doro­

słego człowieka.

Sen, regeneracja, odżywianie

W ciągu pierwszych godzin snu wyzwalają się u człowieka duże ilości hormonu wzrostu.

litfz « h WI / l /

Stwierdzenie tego zjawiska miało poważny w pływ na badania nad snem i przez w ielu uważane było za dowód na hipotezę regenera­

cyjną: sen miał wzmagać wzrost tkanek i pro­

cesy ich naprawy. Działanie hormonu wzrostu nie jest jednak całkowicie jasne, a nawet jego nazwa jest nieco mylącą, gdyż u osobnika do­

rosłego powoduje on raczej zmniejszenie roz­

padu białek d aminokwasów niż zwiększenie ich syntezy i procesów naprawy. Zjawisko to stało się jeszcze bardziej tajemnicze, kiedy okazało się, że w ystępuje tylko u niektórych ssaków: nie obserwuje się go np. u kota i szczu­

ra.

Białka, poza wodą, są głównym składnikiem tkanek i znajdują się w stanie nieustannego przetwarzania (synteza aminokwasów, rozpad na aminokwasy, utlenianie aminokwasów do mocznika). Dobrym wskaźnikiem naprawy tka­

nek w czasie snu byłoby stwierdzenie czy przeważają procesy syntezy, czy rozpadu i czy sumaryczna zawartość białka w tkance ulega zmniejszeniu, czy zwiększeniu. Dopiero ostat­

nio dr Peter Garlick i jego współpracownicy z Clinical Nutrition and Metabolism Unit w Londynie rzucili nieco światła na to zjawisko,

(4)

26 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985

obserwując, że w czasie snu spada szybkość tworzenia się białek z aminokwasów oraz utle­

niania am inokwasów, natomiast nieco zw ięk­

sza się tem po rozpadu białek na aminokwasy.

Ogólnie więc, w całym ustroju w czasie snu zawartość białka nieznacznie spada. N ie można było, niestety, przeprowadzić badań w posz­

czególnych organach (mogłoby się okazać, że w niektórych narządach zawartość białka wzra­

sta, w innych spada szybciej niż przeciętnie).

N iew ątpliw ie jednak znacznie spada szybkość utleniania aminokwasów (o 60%), tak w ięc sen sprzyja ich konserwacji. N ie wiadomo jednak, czy jest to w jakikolwiek sposób związane z w ydzielaniem hormonu wzrostu w czasie snu.

Badania Garlicka i jego grupy wykazały przede wszystkim , że zasadniczy w p ływ na pro­

ces przetwarzania białek ma pobieranie pokar­

mu: zawartość tkankowa białka wzrasta w cza­

sie jedzenia, a spada w czasie postu. Wydaje się, że to nocny post, a nie sen, jest główną przyczyną zmian metabolizm u białkowego w nocy, zwłaszcza że sytuacja charakterystyczna dla okresu nocnego utrzym uje się rankiem aż do chwili spożycia pierwszego posiłku. Z dru­

giej strony, m etabolizm białka utrzym uje war­

tości dzienne w nocy, jeżeli badany jest bu­

dzony w regularnych odstępach i karm'ony.

W przeciw ieństw ie do w yników badań u czło­

wieka, liczne doniesienia na tem at gryzoni la­

boratoryjnych w skazyw ały, że okres snu jest okresem wzmożonej syntezy białek, co popiera hipotezę, że dla gryzoni sen ma znaczenie re­

generacyjne. Badania te, prowadzone w w ięk­

szości przestarzałym i metodami, nie m ów iły nic o szybkości rozpadu białka, tak że na ich podstawie nie możem y nic powiedzieć o za­

wartości białka w komórkach w czasie snu.

Warto przy tym zauważyć, że gryzonie labo­

ratoryjne nie poszczą w czasie snu, ale często budzą się i podgryzają pokarm; mniej w ięcej 1/3 całodobowego poboru żywności jest kon­

sum owana w okresie snu. Ta różnica w zacho­

w aniu pokarm owym będzie prowadzić do róż­

nic w m etabolizm ie biiałek w czasie snu czło­

wieka i gryzoni.

Komórki w tkankach ludzkich dzielą się naj­

częściej nad ranem. Może to sugerować, że sen ułatw ia wzrost, ale okazuje się, że szczytow e natężenie mitoz w ystępuje niezależnie od tego czy badany spał, czy nie i jest związane z ryt­

m em okołodobowym, a nie ze snem lub w y ­ dzielaniem hormonu wzrostu. N ie wiadomo też, czy zjaw isko to m oże być traktowane jako ob­

jaw wzrostu, gdyż nie w iem y nic o tem pie śmierci komórek w tym sam ym czasie. Może okazać się, że nad ranem w ystępuje szybszy

„przerób” komórek, bez zwiększania ich liczby, chociaż oczywiście zjawisko takie można trak­

tować jako przejaw odnowy tkanki.

Gryzonie i inne m niej mózgowo rozwinięte ssaki, np. owadożerne, prawie nie znają stanu odpoczynku przy zachowanej świadomości (re­

laksu). K iedy nie śpią — są aktywne, a odpo­

czynek następuje tylko w e śnie. Ponieważ sen jest głów nym m echanizm em unieruchamiają­

cym gryzonia, może pełnić doniosłą rolę w osz­

czędzaniu energii. Metabolizm, a w ięc wydatki energetyczne, w czasie snu u m yszy spada o 35% poniżej poziomu z okresu czuwania.

U człow ieka natomiast, u którego większość okresu czuwania zajm uje fizyczny relaks, m e­

tabolizm w czasie snu spada tylko o 10% w po­

równaniu z okresem, w którym badany siedzi.

Nie jest to w ielka oszczędność energii; wydaje się, że oszczędności energetyczne mogą być je­

dynie podrzędną funkcją snu ludzkiego.

Trudno powiedzieć, jakie zjawiska neuroche- m iczne składałyby się na „regenerację m ózgu”.

Obecna m etodyka nie pozwala na stwierdzenie, czy w czasie snu wzrastają np. nerwy. N ie­

którzy badacze brak dowodów pozytywnych traktują jako dowód, że taka regeneracja ner­

w ów wcale nie ma m iejsca w czasie snu, a stąd sen u człowieka jest po prostu zbędnym ata­

wizmem.

W niektórych tkankach nasilenie procesów regeneracyjnych zależy od stopnia spoczynku.

Tak np. dzieje się w mięśniach, przy czym tkanka ta m oże „w yłączyć się ” w okresie czu­

wania w takim samym stopniu, jak w okresie snu. Kora mózgowa natomiast nie jest zdolna do takiego „wyłączenia się ” w okresie świa­

domości, naw et jeżeli leżym y bez ruchu, z zam­

kniętym i oczami; procesy m yślowe nie są w y­

łączone i aktywność bioelektryczna mózgu jest wysoka. Znaczny stopień „wyłączenia się” i od­

poczynek m ózgowy w ystępuje tylko w okresie snu, szczególnie w śnie pozbawionym marzeń sennych (sen nie-RFM). Taki sen bez marzeń zajm uje około 75% naszego okresu spania, a z tego okresu 25% to sen głęboki*.

E fe kty fizyczne całkowitego pozbawienia snu Pomimo zmęczenia i pewnych zaburzeń w zachowaniu i m yśleniu, zadziwiająco nie­

w ielkie b yły zaburzenia funkcji somatycznych nawet przy najdłuższych okresach pozbawienia snu (8 do 11 dni). Większość badaczy prowa­

dzących te doświadczenia nie była, niestety, zainteresowana funkcją snu, i zamiast obser­

wować w p ływ pozbawienia snu na wskaźniki

* O ś n ie i je g o f a z a c h p lsa l J . N a r ę b s k i („ W sz e c h św ia t”

1984, 85 : 368). W c z a s ie n o c n e g o s n u u c z io w ie k a w y s tę p u je k ilk a p o w ta r z a ją c y c h s ię c y k li, r o z p o c z y n a ją c y c h się sn e m g łę b o k im , w k tó r y m o b s e rw u je m y z ja w is k o sy n c h ro n iz a c ji a k ty w n o ś c i b io e le k tr y c z n e j n e u r o n ó w k o r y m ó z g o w e j. W w y n ik u te g o , ż e w y ła d o w a n ia n e u r o n ó w n a s tę p u ją w ty m s a m y m c z a s ie w z a p is ie e le k tr o e n c e la lo g r a fic z n y m (eeg) o b ­ s e rw u je m y w y s tą p ie n ie d u ż y c h w o ln y c h l a l p o te n c ja łu i w z w ią z k u z ty m m ó w im y o „ ś n ie w o ln o fa lo w y m ” . W c z a sie c y k lu g łę b o k o ś ć s n u sto p n io w o m a le je , a m p litu d a fa l s p a d a . P o d k o n ie c c y k lu ja k o ś ć s n u u le g a z m ia n ie , n a s tę p u je d e - sy n c h ro n iz a c ja w y ła d o w a ń n e u r o n a ln y c h , k r z y w a eeg s ta je się p la s k a , n a p ię c ie m ię ś n i s z k ie le to w y c h z n ik a , p o ja w ia ją się g w a łto w n e r u c h y g a łe k o c z n y c h , a je ż e li śp ią c e g o w tej fa z ie s n u o b u d z im y , o k a z u je się , że p rz e ż y w a ł m a rz e n ia s e n n e . T ę fa z ę s n u ze w z g lę d u n a sz y b k ie r u c h y g a łe k o c z n y c h ( a n g .: R a p ld E y e M o v e m e n t) n a z y w a m y sn e m REM a lb o te ż — ze w z g lę d u n a to , że w eeg n ie o b se rw u je m y u s p o k o je n ia , a le s ta n p rz e c iw n y — sn e m p a r a d o k s a ln y m . A r ty k u ł H o m e ’a o ś n ie REM u c z ło w ie k a z a m ie śc im y w j e d n y m z n a s tę p n y c h n u m e r ó w „ W s z e c h ś w ia ta ” .

P r zy p . R ed.

(5)

W sze c h św ia t, t. 86, n r 211985 27

regeneracji fizycznej zajmowała się ogólnymi pomiarami stresu, związanego z aktywnością układu nadnerczowego i krążeniowego. W każ­

dym razie stwierdziłem , że w 10 doświadcze­

niach nad aktywnością nadnerczową w czasie pozbawienia snu tylko w jednym odnotowano wzrost tej aktywności, a i to związany raczej z niepokojem pacjenta, a nie brakiem snu jako takim. W innych badaniach, w których oce­

niano aktywność rdzenia nadnerczy, znów tyl­

ko w jednej pracy na 10 stwierdzono istotne zmiany związane z brakiem snu. Ciśnienie krwi opadało w trzech doświadczeniach, pozostawało niezmienne w dziewięciu. Trzy prace doniosły o wzroście tętna, pięć o spadku, w dziewięciu nie stwierdzono żadnych zmian.

Dane dotyczące pośrednich pomiarów rege­

neracji ciała w czasie pozbawienia snu (bez­

pośrednich pomiarów nie ma) sugerują, że po­

zbawienie snu nie powoduje w ielu efektów szkodliwych. Gdyby sen był ważny dla odbu­

dowy mięśni, zdolność do pracy zmniejszałaby się w czasie wymuszanej bezsenności. Jednak­

że w dwóch doświadczeniach nie stwierdzono takiego efektu. W ydalanie azotu z moczem, orientacyjny wskaźnik metabolizmu białka, nie zmieniał się w czasie wym uszonej bezsenności więcej niż o kilka procent. 20 lat tem u dwie prace z jednego laboratorium doniosły o „reak­

cji obronnej” w poziomach ATP w krwi. Jak okazało się później, dane te były oparte na pojedynczym pomiarze, a co więcej — zmiany zniknęły w ostatnim dniu wym uszonej bezsen­

ności.

Szczerze mówiąc, nasza wiedza na temat efektów som atycznych w yw ołanych pozbawie­

niem snu jest ograniczona i istnieje w iele or­

ganów i system ów fizjologicznych, dla których są one nieznane. Jeżeli jednakże występowa­

łyby gdzieś poważne zaburzenia, można byłoby się spodziewać reakcji na zagrożenie ze strony nadnerczy. Trzeba jednak wspomnieć, że ba­

dani z reguły prowadzili spokojne życie w la­

boratorium, a większość ich potrzeb, poza snem, była zaspokajana. Być może, w yraźniej­

sze efekty somatyczne pozbawienia snu można byłoby zaobserwować, gdyby doświadczenia prowadzono w warunkach bardziej zbliżonych do normalnego życia.

E fe k ty m ózgowe pozbawienia snu

Uważa się, że kora mózgowa jest tą częścią mózgu, która najbardziej potrzebuje snu. Jed­

nakże dr Bob W ilkinson z Applied Physiology Unit w Cambridge w ykazał w licznych bada­

niach, że kompleksowe decyzje, które można nazwać „wielce m ózgow ym i” (np. gra w sza­

chy, rozwiązywanie testu inteligencji) nie są, wbrew oczekiwaniom, pierw szym i funkcjami mózgu zaburzanymi przez pozbawienie snu.

Mogą one utrzym ywać się na poziomie nor­

m alnym przez kilka dni bezsenności. Natomiast pierwsze ulegają zaburzeniu czynności przy­

ziemne i nużące, takie jak reakcje na bodziec dźwiękowy lub św ietlny. Wydaje się, że klu­

czem do przezwyciężania spadku sprawności w pierwszym okresie pozbawienia snu jest zna­

lezienie odpowiedniej m otywacji dla przeciw­

stawienia się senności. Jeżeli sprawa jest uzna­

na za odpowiednio ważną, zadanie zostaje za­

zwyczaj wykonane bardzo dobrze. Właśnie

„wielce mózgowe” zadania są w swej istocie interesujące, podczas gdy czynności proste ta­

kimi nie są. Jeżeli jednak zastosuje się odpo­

wiednie zachęty, sprawność wykonywania i tych czynności może być utrzymana na do­

brym poziomie. Ogólnie więc badania W ilkin- sona wykazują, że spadek sprawności w pierw ­ szych dniach pozbawienia snu jest powodowa­

ny głównie brakiem ochoty, a nie zmniejsze­

niem sprawności mózgu. Oczywiście, w końcu i ta sprawność zmniejsza się mimo wszelkich zachęt. Inne „wyższe” formy zachowania za­

czynają cierpieć po około trzech dobach bez­

senności. Coraz wyraźniej zaznacza się niespój­

ność mowy, dezorientacja w czasie, błędy w percepcji, zdenerwowanie i podejrzliwość, ale pełne halucynacje i poważne zaburzenia um y­

słow e występują rzadko.

Nawet w najdłuższych doświadczeniach ob­

jawy neurologiczne zaburzeń ośrodkowych są niewielkie: w ystępuje niew ielkie drżenie rąk i oczu, opadanie powiek i zwiększona wrażli­

wość skóry. Obraz elektroencefalograficzny (EEG) wykazuje jedynie objawy zmęczenia.

Tylko pacjenci cierpiący na padaczkę w yka­

zują zaburzenia EEG: u 25% z nich zaburzenia takie występują już po jednej nocy bezsen­

ności.

Jeżeli przyjęłoby się, że człowiek dla peł­

nego odpoczynku potrzebuje 8 godzin snu dziennie, opisane w yniki okazują się niezwykle skromne. Osoby poddane wymuszonej bezsen­

ności ciągle zrywały się rankiem i pod w ielu względami powracały do normy w czasie po­

ranka, przynajmniej przez kilka pierwszych dni. Największy problem przedstawiają godzi­

ny przed świtem , co sugeruje istnienie jakie­

goś podstawowego napędu do snu, zmuszają­

cego nas do spania w regularnych odstępach, zazwyczaj w nocy, a znikającego za dnia. Ten napęd wydaje się nakładać na mózgową „re­

generacyjną” potrzebę snu, narastającą powoli lecz stale w czasie wym uszonej bezsenności i prowadzącą do postępującego naruszania sprawności pracy mózgu.

Sen po okresie pozbawienia snu

Większość snu straconego przy wymuszonej bezsenności nie jest odzyskiwana i nie istnieje potrzeba pełnej jego kompensacji. Jednakże w śnie po okresie bezsenności w ystępują pew ­ ne istotne zmiany typu snu, polegające, jak łatwo się domyśleć, na zwiększeniu jego głę­

bokości i natężenia. W najdłuższym z przepro­

wadzonych doświadczeń, w którym bezsenność trwała 11 dni, badany, normalnie sypiający 6.5 godziny na dobę, spał w pierwszym dniu po tym okresie dodatkowo 8 godzin, w dru­

gim — dodatkowo 4 godziny, a w trzecim — 2.5 godziny. Na czwarty dzień jego sprawność psychologiczna i intelektualna powróciły do normy. Czterej badani w następnym co do długości doświadczeniu z pozbawieniem snu (8

(6)

28

dni), sypiający normalnie 7,5 godzin na dobę, w ciągu następnych trzech dni m ogli spać ko­

lejno tylko przez 12, 9 i 9 godzin. Chociaż do­

datkowy sen nie przekraczał 12% straconego snu, ich sprawność w czwartym dniu była pra­

w ie normalna. W okresie kompensacji prawie w całości został nadrobiony stracony sen głę­

boki oraz m iędzy 1/3 a 2/3 snu z marzeniami sennym i (sen paradoksalny, sen REM). Całko­

wicie utracony był sen lekki. W yniki te suge­

rują, że sen głęboki jest w całości konieczny dla organizmu, zaś sen REM jest w połowie konieczny, w połowie zaś — fakultatyw ny.

Sen nocny posiada charakter cykliczny, przy czym sen REM pojawia się co 90 minut, w co­

raz to w iększych ilościach. Sen głęboki w y stę­

puje zazwyczaj tylko w pierwszych trzech cy­

klach, przy czym w największej ilości w y stę­

puje w pierwszym . W ciągu 5 godzin snu or­

ganizm otrzym uje prawie całą ilość snu głębo­

kiego i około połow y należnego snu REM.

Z badań z pozbawieniem snu wydaje się w y ­ nikać, że ostatnie 2— 3 godziny conocnego snu są raczej fakultatyw ne, chociaż głęboko zako­

rzenione w naszych nawykach.

Sen o bow iązkow y

W dwóch badaniach, prowadzonych w K ali­

fornii, zmniejszano badanym ilość snu o pół godziny co trzy tygodnie. U w szystkich 10 pa­

cjentów, którzy normalnie sypiali 7,5— 8 godzin na dobę, trudności z porannym w staw aniem zaczęły się pojawiać, kiedy długość snu spadła do 6 godzin na dobę. Znaczna senność w ciągu dnia i obniżenie sprawności psychicznej poja­

w iły się dopiero wówczas, kiedy sen całodo­

bow y ograniczony został do 5 godzin, i w tym m om encie większość badanych w ycofała się.

Ilość głębokiego snu nie zm niejszyła się w tym okresie, a ilość snu REM spadła do 2/3 pozio­

m u w yjściow ego. Najbardziej zm niejszył się czas trwania snu lekkiego. Ogólnie w ydaje się, że nie nastąpiło żadne „zagęszczenie” snu, ale po prostu odrzucone zostały dwa ostatnie cykle.

N ajciekaw szym odkryciem było jednak to, że badania tych sam ych osób w rok później w y ­ kazały, iż dobrowolnie zm niejszyły one czas snu w ciągu doby o 1— 2,5 godziny w porów­

naniu z okresem przed badaniem, przy czym nie w ystąpiły żadne objawy niepożądane, ani zwiększone zmęczenia w ciągu dnia. Wydaje się więc, że rzeczywiście ostatnie kilka godzin snu może być fakultatyw ne.

Łatwo można zaspać i większość z nas może przeciągnąć ostatnią fazę snu nocnego o godzi­

nę lub dwie, po prostu zasypiając ponownie.

Podobnie można pozwalać sobie na dzienne drzemki nie będąc zmęczonym, lecz po prostu z nudów. W żadnym wypadku nie powoduje to skrócenia snu nocnego w następnej dobie.

Ta elastyczność długości snu była korzystna zwłaszcza przed w ynalezieniem sztucznego oświetlenia. Na naszej szerokości geograficznej stosunek godzin jasnych do ciem nych w Ciągu doby waha się od 16 : 8 w lecie, do 8 :16 w zi­

mie. Ponieważ człowiek jest wzrokowcem , w y ­ magającym dobrego ośw ietlenia dla efek tyw ­

W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985

nego oddziaływania na otoczenie, zdolność do zm iany długości snu o kilka godzin (zapewne nie więcej niż dwukrotnie) może pomóc w przezw yciężaniu nudów w długich godzinach ciem ności zim owych.

Śpiący krótko

W obrębie każdego gatunku długość snu, podobnie jak i inne zjawiska biologiczne, w y ­ kazuje rozkład normalny, określany krzywą Gaussa. Średnia ilość snu młodego m ężczyzny w ynosi 7,5 - 8 godzin dziennie, z odchyleniem standardowym ok. 45 - 60 min. Z tych danych wynika, że ok. jedna osoba na 40 będzie sy ­ piać normalnie m niej niż 5,5 godzin na dobę, a jedna na 40 — pow yżej 10 godzin. N ie ma żadnych dowodów naukowych na istnienie nor­

m alnych, zdrowych osób nie śpiących w ogóle, chociaż stwierdzono istnienie paru osób, któ­

rych naturalna długość snu nie przekracza 2 - 3 godzin na dobę. W ich śnie w ystępuje w iele snu głębokiego i ilość tego snu w minutach odpowiada ilości głębokiego snu u osób śpią­

cych 7,5 godzin na dobę. Sugeruje to znów, że sen głęboki jest snem obligatoryjnym.

Z drugiej strony, te krótko śpiące osoby w y ­ kazują m ało snu REM, zarówno procentowo (ok. 12% snu), jak i w wartościach bezwzględ­

nych (ok. 15 minut), w porównaniu z osobami śpiącymi 7,5 godzin na dobę (22%, 90 m inut snu REM).

W szystkie ssaki sypiają, ale w iele z nich sypia bardzo krótko, ok. 3 godzin na dobę.

D otyczy to zwłaszcza tych gatunków, które sypiają w warunkach niebezpiecznych. Tak np.

żyrafa w nocy spędza kilka okresów, trwają­

cych od kilku m inut do godziny, w pozycji leżącej. Przez część tego czasu śpi ze zgiętą szyją, a przez bardzo krótkie okresy, które wydają się okresami snu REM, obraca głowę i opuszcza ją na udo, przyjmując pozycję

„śpiącego łabędzia”. W łaściwy sen w całości nie zajm uje w ięcej niż 2 godziny, ale śpiąca żyrafa jest narażona na szczególne niebezpie­

czeństwo, gdyż w stanie zabiera jej około 10 sekund. Prawdopodobnie u tego gatunku nie w ystępuje prawie w cale sen fakultatywny, a cały sen m ieści się w obligatoryjnym m ini­

mum. Żyrafa w nocy może spędzać długie okresy w stanie czujnego relaksu, i nie byłoby zapewne problemów z przedłużeniem tego okresu o kilka godzin i całkowitym zrezygno­

waniem ze snu, gdyby sen nie m iał jakiegoś istotnego znaczenia. Podobnie można argumen­

tować w przypadku ślepego delfina, żyjącego przy ujściu rzeki Indus. Żyjący w burzliwych wodach delfin ten, aby uniknąć obrażeń, musi pływ ać nieustannie. Ponieważ sen przerywa pływ anie, ślepy delfin sypia w okresach nie dłuższych niż 90 sekund, ale za to wielokrotnie w ciągu dnia.

Dalszego dowodu na to, że sen zapewne peł­

ni jakąś istotną rolę dla mózgu, dostarcza del­

fin butelkonosy. Zwierzę to rozwinęło w w y­

sokim stopniu m echanizm y neuronalne kieru­

jące snem , gdyż kiedy sypia jedną półkulą mózgu, druga połowa czuwa. Po mniej więcej

(7)

W sze c h św ia t, t. 86, n r 211985

godzinie półkule mózgowe zamieniają się ro­

lami. Sen u tego delfina jest w większości snem głębokim, a objawów snu REM nie stwierdzono. W czasie normalnego okresu czu­

wania obie półkule pracują w sposób zsyn­

chronizowany. D elfin może też spędzać w iele czasu w stanie czujnego relaksu. Dlaczegóż by więc w ytw orzył on tak skomplikowane mecha­

nizmy snu, gdyby sen był zjawiskiem czysto instynktownym , bez funkcji regeneracyjnych?

Podsumowanie

Sen u ssaków w ydaje się niezbędny dla pewnego typu regeneracji mózgu, zwłaszcza jego w yższych pięter. Dla człowieka i innych wysoko rozwiniętych ssaków, które poszczą w okresie snu i są zdolne do czujnego relaksu, sen nie ma zapewne znaczenia dla regeneracji reszty organizmu. Dla innych ssaków sen może mieć specjalne znaczenie jako czynnik unieru­

chamiający i powodujący oszczędności energe­

tyczne.

Sen ludzki mogą w yw oływ ać dwa mecha­

nizmy: konieczność odnowy mózgu oraz nie- regeneracyjny napęd do snu, którego celem jest zajęcie nas w godzinach ciemności. Pierw ­ szy mechanizm, odpowiedzialny za sen obliga­

toryjny, w ydaje się stale zmniejszać w czasie pierwszych godzin snu, tak że jego dalsze kon­

tynuowanie jest w coraz wyższym stopniu

„snem fakultatyw nym ”. Sen głęboki wydaje się w zasadzie snem obligatoryjnym, natomiast tylko połowa snu REM wydaje się niezbędna, zaś sen lekki jest zapewne snem fakultatyw ­ nym.

Tłum. M.G.V.

D r J a m e s H o rn e je s t s p e c ja lis tą od b a d a ń sn u , k ie ro w ­ n ik ie m Z a k ła d u B a d a ń C z ło w ie k a w L o u g h b o ro u g h U n i- v e r s ity (L e ic e s te rsh ire ) w W ielk iej B ry ta n ii.

P IO T R RZEPEC K I (Gdańsk)

W Ę G L A N W A PN IA W K RAJOBRAZIE PO JEZIO RNYM

W lu to w y m n u m e rz e „W szech św iata” z 1968 r.

u k az ał się a rty k u ł Józefa S ta n is ła w a P iątkow skiego pt. K reda jeziorna. Od ta m te g o czasu z e b ran o duży m a te ria ł k arto g rafic zn y , u m o ż liw ia jąc y dokładniejsze prześledzenie -prawidłowości rozm ieszczenia jeziornych osadów w ap ie n n y ch w środow isku geograficznym oraz zbilansow anie ich ilości. Np. n a obszarze .niezbyt o b ­ fitu ją cy m w jeziora w ojew ództw gdańskiego i elb lą­

skiego za re je stro w a n o blisko 800 sta n o w isk p o d to r- fow yeh jezio rn y ch osadów w ap ie n n y ch o ogólnej o b ­ jętości ok. 200 m in m 3. N a obszarze całego P om orza St. M arkow ski w yszczególnił ok. 3000 stan o w isk o o b ­ jętości 1,2 tnld im*. Z d ru g ie j strom y m asow e 'badania chem iczne gleb um ożliw iły ocenę ilości u suniętego z gleb w a p n ia i u św ia d o m iły sk alę tego zjaw iska.

Is tn ie ją za te m co raz solidniejsze p o d sta w y d o p o d ­ ję cia p ró b y ilościow ego u ję cia procesu przem ieszcza­

n ia n a pojezierzach w ęg la n u w ap n ia. W pełn i p o ­ tw ie rd z a się z n a n a praw idłow ość, że zasobne w CaCO, k rajo b ra z y k lim a tu um iark o w an eg o w ilgotnego szyb­

ko p rze k szta łc ają się -w k ra jo b ra z y k w aśne z do m i­

n a c ją w w odach jiomiu H +. O kazuje się, że d zia ła l­

ność człow ieka te n n a tu ra ln y proces w znacznym sto p n iu przyspiesza.

W ęglan w ap n ia je s t w czystej w odzie ziwiązkiem bardzo słabo rozpuszczalnym , lecz w obecności C 0 2 podlega d y so cjacji jo n o w ej, przechodząc do roz­

tw o ru zgodnie z re a k c ją : CaCOs(s) + H 20 - f C 0 2= C a 2+

+ 2H C O -3. P o niew aż a tm o sfe ra ziem ska zaw iera średnio 0,04% C 0 2, p rak ty c z n ie w szystkie w ody g ru n ­ tow e są ro z tw o ra m i d w u tle n k u w ęg la w w odzie i m a ją zdolność rozpuszczania CaCO s. T em po roz­

puszczania ro śn ie z e stężeniem C 0 2 i te m p e ra tu rą wody, lecz n ajw ięk sz ą zdolnością rozpuszczania C 0 2 odznaczają się w ody chłodne. D latego n ag le ogrze­

w ają ce się n a pow ierzch n i Z iem i w ody źródlane n ie ­

ra z o siąg ają s ta n przesy cen ia w zględem CaCOa, o sa­

dza ją c p rzy źro d lan e pokład y m a rtw ic y w ap ien n ej.

N ajw iększe m asy osadów w ap ie n n y ch fo rm u ją się na d n ie m órz. W apienie m o rsk ie zbu d o w an e są ze zlepionych spoiw em szczątków szkieletów w a p ie n ­ n ych korali, m szyw iołów , sep u l, gąbek, kofckolćtów, o tw o m ic i in n y c h organizm ów m o rsk ich .

Ilości osadów w a p ie n n y ch p o w stający ch n a d n ie słodkow odnych zbiorników śródlądow ych są w ipo- rówmianrju d o m o rsk ich znikom e, in n a je s t rów n ież ich geneza. P ra w ie oała m a sa budującego te osady w ę ­ g la n u w a p n ia p o w sta ła 'drogą bezpośredniego w y ­ trą c e n ia z ro z tw o ru w odnego, przew ażn ie je d n a k dzięki d ziałalności ro ślin w odnych, k tó re w czasie asym ilacji p o b ie ra ją z w o d y C 0 2. W brew dosyć czę­

sto spo ty k an y m poglądom C a C 0 3 in k ru s tu je jedynie ze w nętrzne pow ierzchnie asy m ilu jący c h ro ślin je zio r­

nych, wchodz’ąc w skład cytoplazm y ich kom órek zu p e łn ie w yjątkow o.

P ojezierza u fo rm o w a n e zo stały k ilk a n aście tysięcy' la t te m u n a obszarze z a ję ty m u p rzednio przez lądo- lód skandynaw ski. B ezpośrednio po u stą p ie n iu lodo­

w iec pozostaw ił za sobą gliniasto-żwiirow o-piiaszczystą p u sty n ię o m ało urozm aiconej, m o n o to n n ej, bezjezior- nej pow ierzchni, niczym n ie p rzy p o m in ają cą d zisiej­

szych p ag órkow atych te re n ó w leśno-jeziornych. Z a ­ ró w n o w g linach zw ałow ych, będących b ezpośred­

nim se d y m en tem topniejącegio lodu, ja k i w p iask ach w odnolodow cow ych u sy p a n y c h przez w ypły w ające spod lądolodu rzek i, tk w iła bezładnie znaczoa ilość rozm aitej w ielkości z ia re n i o k ruchów w ap ien i.

O kruchy te w yegzarow am e za sta ły przez potężny, p a- rokilom etrciw ej grubości m asy w lądolodu z obszaru dzisiejszego d n a B ałtyku, gdzie z n a jd u ją się w ychod­

nie sta ry c h , tw ard y c h w ap ie n i, utw orzonych setki m ilionów la t te m u w m o rza ch e ry paleozoicznej.

(8)

30 W sz e c h ś w ia t, t. 86, n r 211985

W miairę o c ie p la n ia się k lim a tu k ra jo b ra z p o je ­ zierza p rze ch o d ził g w a łto w n ą ew olucję. N a m ie jsc e tu n d r y airktyczmej -wkroczyły lasy iglasite, a n a s tę p ­ n ie m ie sz a n e i liściaste. Stopniow o w y ta p ia ły się po­

zostaw ione przez ro z p a d a ją c y siię lądolód, p o g rze b an e pod p ia sk a m i d ż w ira m i b ry ły m a rtw e g o lodu. Na m ie jsc u to p n ie ją c y c h b ry ł p o w sta w a ły jezio ra. Około iO ty sięc y la t te m u w iększość te re n ó w p ojezierzy u w o ln io n a zo stała z w iecznej zm arzlin y i p o w sta ły w a ru n k i c y rk u la c ji w ód grunitcw yoh. W ty m czasie rozpoczął się p ro ces m asow ego łu g o w an ia przez z a ­ so b n e w C 0 2 w ody g ru n to w e w ęg la o u w ap n ia , k tó ry znoszony b y ł d o jezior, tw o rzą c ta m p o k ła d y osadów w ap ien n y ch .

P o sp o lite w y stę p o w a n ie p o k ła d ó w k re d y ja z jo m e j, m a rg lu jezio rn eg o i gytii w a p ie n n e j było fak te m zn a n y m od d a w n a . M im o to d o sy ć d łu g o n ie do ce­

n ia n o ic h d o m in u j ąceó w śró d h o lc ee ń sk ich osadów je zio rn y ch iroli. O sady w ap ie n n e były p rze d m io te m znacznego za in te re so w a n ia m. in. torfoznaw ców . Do chw ili obecnej w to rfo w isk a .przekształciły się głów ­ n ie je z io ra m ałe, w ty m w ie lk a ilość bezodpływ o­

w ych, d la k tó ry c h w łaściw a b y ła se d y m en tacja g y tii o rganicznych. W edług z e sta w ień sporządzonych przez torfoznaw ców , p o d to rfo w e o sa d y w ap ie n n e sta n o w ią około 1/3 objętości w szystkich osadów jeziornych.

Ii.m nolod.zy n ie doceniali zw y k le w ielkiego z n a ­ czen ia osadów w ap ie n n y ch , bo w iem d y sponow ali p rze d e w szy stk im w y n ik a m i b a d a ń cien k ie j, p rz y d e n - n e j w a rs tw y osadów je zio rn y ch , u tw o rzo n e j ju ż w w a ru n k a c h a n tro p o g e n icz n y ch p rz e m ia n te re n ó w o ta cz ają cy c h jeziora. W spółczesna se d y m e n ta c ja je ­ zio rn a n ie odzw iercied la c h a r a k te ru se d y m e n ta c ji z w iększej części holoceniu. P ow szechne w ycięcie la ­ sów u ru ch o m iło d e n u d a c ję m echaniczną, k tó re j e fe k ­ te m je s t d o sta rc z a n ie do je zio r znaczn y ch ilości z a ­ w iesin y m in e ra ln e j, p rze ciw d ziała jąc ej p o w sta w a n iu czy sty ch o sadów w ap ie n n y ch . M asow e sto so w an ie naw ozów azotow ych i fosfo ran o w y ch oraz zrz u ty ście­

kó w p rzem y sło w y ch i k o m u n a ln y ch zasobnych w azo t i fo sfo r p o w o d u ją gw ałto w n y ro zw ó j glonów , a w k o n se k w e n cji z a g ra ż a ją c e czystości w ód przeżyźnienie jezior. N a d n ie ta k ic h je z :o r tw o rz ą się osady o rg a ­ niczne. R ozkład w ielk iej ilości sta le p ro d u k o w a n ej m a sy o rganicznej w y tw a rz a w a ru n k i, w k tó ry c h zn a­

cznie w iększe niż d aw n ie j ilości w ęg la n u w ap n ia nie z a trz y m u ją się w zb io rn ik u i w ynoszone są n a d a l­

szą odległość.

W la ta c h sz eśćdziesiątych rozpoczęto p o b ie ra n ie tziw. sondą W ięckow skiego d łu g ic h rdzenii osadów je ­ zio rn y c h o n ie n a ru sz o n ej stru k tu rz e . O b serw ac ja ty c h rd z e n i uw idoczniła, że pod cien k ą pow ierzch n io ­ w ą w a rstw ą u tw o ró w a k u m u lo w an y c h w caasie in ­ te n sy w n y c h p rz e m ia n an tro p o g en iczn y ch , z a le g ają g ru b e pokłady osadów w ap ie n n y ch , b u d u ją c e p ra w ie całą m a s ę zdep o n o w an y ch w c ią g u holocenu sedy- m entów . B a d an ia osadów je z io rn y c h o b sz aru zlew ni g ó rn e j R a d u n i n a P o jez ierzu K aszu b sk im w ykazały, że w ę g la n w a p n ia stan o w i 75% przeim ie:zczonej n a ty m te re n ie w ciąg u h o locenu m a te rii. W sk u tek p ro ­ cesów d e n u d a c y jn y o h pow ierzch n ia okolic jezio r R a- d u ń sk ieg o ii Ostrzyckiegio o sia d ła śred n io o 653 m m , p rz y czym u d z ia ł d e n u d a c ji chem icznej (ługow anie C a C 0 3) oszacow ano n a 90%.

W ynoszona z o sad ó w polodow cow yoh m a te r ia z a ­ p e łn ia jezio ra, n a d n ie k tó ry c h po o d pow iednim ich

w y p ły ce n iu ro zw ija się roślinność b agienna. Ze szcząt­

ków te j roślinności n a r a s ta ją p o k ła d y to rfu . W edług obliczeń K . K alin o w sk iej około 2/3 p o w ierzch n i p ie r ­ w otn ej je zio r p rze k szta łc iło się ju ż w torfow iska.

W św ie tle a k tu a ln ie d o stę p n y ch d an y c h w iadom o, że szac u n ek te n je s t zaw yżony. Pom im o to, n a w e t za­

k ła d a ją c , że z a n ik ła ty lk o połow a p ow ierzchni jezior, n ie sposób .nie d o strzec w ielkiego tem p a, w ja k im m alo w n iczy k r a jo b ra z p ojezierzy „starzeje się”. W tym p ro ce sie im igracja w ęg la n u w a p n ia odgryw a doniosłą rolę.

S ąd ząc p o e h e m iź m ie w ód grun to w y ch , proces łu ­ go w an ia C a C 0 3 ze .skał p ojezierzy tr w a n ad al, choć p ra w d o p o d o b n ie n ie z ta k ą in te n sy w n o ścią ja k w sta r­

szym holooenie (10 - 5 tys. la t tem u). W ynoszony w ę­

g la n w a p n ia se d y m e n to w a n y je s t n a d n ie jezior jako p o d rzę d n y sk ła d n ik osadów. W obec za n ik u szeregu jezior, sta n o w iąc y ch lo k aln e odstojniki d la tra n s p o r­

to w a n e j w o d a m i isubstancji o raz w obec zm iany w sk aź n ik a p H w jezio rac h przeżyźnionych, w ęglan w a p n ia zap ew n e w wiiększym niż d a w n ie j stopniu w ynoszony je st do morza*

O sad y w ap ien n e, a szczególnie lich najczystsza od­

m ia n a — k r e ^ a je ziorna, p o w sta ją a k tu a ln ie n a dn ie stosunkow o nielicznych, śródleśnych oligotrofieznyoh je zio r w a p ie n n y ch . Je zio ra ta k ie , położone p rze w a ż­

n ie n a piaszczystych ró w n in a c h san d ro w y ch , c h a ra k ­ te ry z u ją się p rzeźroczystą, n ie b iesk aw ą w odą, o n a d ­ m ia rze d o sta rc z a n y c h ze zle w n i zw iązków w ap n ia.

O dznaczają się one śladow ym i ilościam i zw iązków azo tu i b ra k ie m fosforu. R o z w ija ją się w nich oso­

bliw e fito cen azy , ja k podw odne łąki ram ien ico w e zn an e z e sw y ch zdolności do o d k ła d an ia osadów w a ­ p iennych.

I s tn ie je w ie le p rz e sła n e k w sk azu jący ch , że głów na m asa zd eponow anego n a dn ie jezior w ęg lan u w ap n ia pochodzi z w y łu g o w a n ia gleb. R ozkład ob u m ierającej ro ślin n o ści w la sa c h i o a te re n a c h o tw arty c h po­

w o d u je d o sta rc za n ie do g leb dużych ilości C 0 2, . a w k o n sek w en cji u ru c h a m ia n ie n a w ielk ą skalę z a w a r­

tego w nich w ap n ia . M a te ria ln y m ślad em tego p ro ­ cesu je s t w y stę p u ją c y pow szechnie poziom odw ap­

n ie n ia g lin zw a ło w y ch o g ru b o ści 1 - 1,5 m. Poniżej tego poziom u w y stę p u je stre fa w tó rn e j k o n ce n trac ji CaCO„ z licznym i k o n k re o ja m i cem en tacy jn y m i i w y ­ p ie ra ją c y m i, a jeszcze niżej stre fa p ie rw o tn e j z a ­ w arto śc i tego zw iązku. P o ró w n u ją c jego w y stę p o w a­

n ie w e w szy stk ich trz e c h w ym ien ian y ch poziom ach, m ożna oszacow ać su m a ry c zn ie ilość w ęg la n u w apnia odprow adzonego przez w ody g ru n to w e i podziem ne.

S zczególnie in te n sy w n e m u ługow aniu podlegały g leb y n a p ia sk a c h san d ro w y ch . Złożyły się n a to z a ­ p e w n e d w a g łó w n e cz y n n ik i: 1. Ubogie, lekkie gleby piaszczyste p o ra sta ły p rze w a żn ie bory, ch a ra k te ry z u ­ ją ce siię m niejiszym i w y m ag a n ia m i siedliskow ym i.

P ró c h n ica d rz e w ig la sty c h je s t b ardziej k w aśn a , a n i­

żeli p ró c h n ic a d rz e w liściastych, bow iem te p ie rw ­ sze n ie m a ją ta k dużej zdolności grom adzenia w sw oich tk a n k a c h alkaliziującego środow isko w a p ­ nia. P rz esą cz ają ce s ię przez glebę lasów iglastych w ody opadow e p o d le g ały w ięk sze m u n asy ce n iu C 0 2, przez co sta w a ły się b a rd z iej ag re sy w n e chem icznie.

2. P iask i w odnolodow cow e, b u d u ją c e ró w n in y sa n ­ d ro w e, o d zn a cz ają się w ysokim 'w spółczynnikiem fil­

tr a c ji, p rze z co sta n o w ią ośrodek in ten sy w n ej c y rk u ­ lacji w ody g ru n to w ej zasobnej w C 0 2. W odróżnieniu od g lin zw ało w y ch , p rz e m y w a n iu p odlega cała, często

(9)

W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985 31

w ielom etrow ej m iąższości w a r s tw a piasków samdro- wyoh.

P o ro śn ięte b o ram i isoaniowyimii o b sz ary piaszczy­

stych ró w n in sa n d ro w y ch o d zn aczają się niskim w spółczynnikiem o dpływ u pow ierzchniow ego. W iąże siię z ty m w ysoki stopień z a sila n ia jezioir beizpośred- nńo w odam i g ru n to w y m i, zasobnym i w jo n y C a2+

i H C O -3. Położone często w łań cu ch u jezior ry n n o ­ w ych zb io rn ik i san d ro w e, pozbaw ione isą p ra w ie cał­

kow icie dop ły w u z a w iesin y m in e ra ln e j, niesionej cie­

kam i pow ierzchniow ym i. Z espół w y m ienicnych czyn­

ników p o w o d u je szczególnie k o rzy stn e w a ru n k i g ro ­ m adzenia osadów w ap ie n n y ch . Np. n a obszarze R ów ­ n in y C harzykow skiej (san d r B rdy) p o d tc rfo w e osady w apienne b u d u ją ok. 80% o b jęto ści -'wszystkich pod- tcirfowyeh osadów jeziornych. B ardzo 'Często spotyka się ta m p o k ła d y k re d y o w y jątk o w e j czystości, z z a ­ w artością C a C 0 3 p o n ad 90%. Jednocześnie g leby na obszarze sa ndrów są w y ją tk o w o ubo g ie w w a p ń i sil­

nie zakw aszone. P ro b le m zastęp o w an ia jo n u Ca2+

jonem H + i zakw aszenia g leb dotyczy zre sztą zd e­

cydow anej w iększości w szystkich pojezierzy. N iska za w artość w a p n ia w g lebach n a g lin a ch zw ałow ych je s t spow odow ana n ie ty lk o n a tu ra ln y m i p rocesam i łu ­ gow ania, ale p rz e d e w szystkim corocznym u su w an iem tego sk ład n ik a z p lonam i zbóż, w ią ż e się w ięc ró w ­ n ież z d ziałalnością człow ieka.

N iedobór w a p n ia obniża żyzność gleb, o d b ija się też u je m n ie na w zroście zw ie rz ą t i sta n ie zdrow ia

ludzi, p o w o d u jąc u n ic h m . im. krzyw icę. O bszary r o ln e m uszą być za te m o bficie zaopatrzicne w w apń.

D okonuje się te g o poprzez wmieszenie n a pola u p ra w ­ ne o dpow iednich nawozów.

P o d tcrfo w e pokład y osadów w ap ie n n y ch w zb u d z a­

ją za in te re so w an ie rolników , bow iem są źródłem d o ­ skonałego, m aturalnego n aw ozu w apniow ego, zasob­

nego w liczne m a k ro i m ik roelem enty. Stosow anie takiego naw ozu n ie p rzy n o si żadnych n eg a ty w n y ch efek tó w ubocznych, jego d ziała n ie je st łagodne, a ko ­ rz y stn e sk u tk i w ap n io w a n ia trw a ją długo, do 10 - 12 łat.

W ysiew ając n a pola ta k i n a tu ra ln y nawóz, ro ln ik n iejak o p rzy w ra ca w ęg lan w ap n ia n a jego p ie rw o t­

n e m iejsce. E k sp lo atacja p o d to rfo w y c h pokładów przynosi je d n a k u jem n e sk u tk i d la środowdiska p rz y ­ rodniczego. D ew astując torfow iska, człow iek n a ru sz a n a tu ra ln e sto su n k i w o d n e i m ik ro k lim aty c zn e oraz pozbaw ia się cennych u ży tk ó w zielonych, k tó ry ch u m ie ję tn a u p ra w a i ek sp lo atacja sta n o w i o ptym alny sposób w y k o rzy stan ia p o w ierzchni to rfo w isk n isk ich (a takicih jesit zdecydow ana większość). P rz y p la n o ­ w a n iu eksploatacji k re d je ziornych konieczna je st w ięc rozw aga oraz d alekosiężny ra c h u n e k korzyści d strat.

D r P io tr R z e p e c k i je s t d o k u m e n ta to r e m złóż. J e s t s p e ­ c ja lis tą w z a k r e s ie c z w a rto rz ę d o w y c h o sa d ó w w ę g la n o ­ w y c h . P r a c u je w P rz e d s ię b io rs tw ie G e o lo g ic z n y m w W a r­

sz a w ie w Z a k ła d z ie w G d a ń s k u .

ZENON LEW A RTO W SK I (Białow ieża)

O R N ITO LO G IA PO A M A T O R SK U

J e s t k w estią w yboru, czy w o ln e chw ile w czasie sobotnio-niedzielnego w ypoczynku o b y w ate l spędzi n a p rze g ry z an iu słodkich ciasteczek p rze d telew izorem , o g ląd an iu w id o w isk a sportow ego n a stadionie, czy za jm ie się czymś iinnym. M ożliwości je s t bez liku, a le gd y b y pop ro sić socjologa o w ym ienienie w szyst­

kich sposobów sp ę d za n ia w olnego czasu przez P o la ­ ków, zap ew n e nie d ow iedzielibyśm y się, iż n iek tó rzy w spółobyw atele sw e „w e ek e n d y ” w sposób z a p am ię­

ta ły i k o n se k w e n tn y p o św ięcają o b se rw o w an iu i fo­

to g rafo w an iu ptaków . O w szem , d o strze g aln e są so­

b otnio-niedzielne p o w ro ty do n a tu ry , p o legające n a pow szechnym w y jeż d ża n iu m ieszkańców poza m iasto.

Jed n ak ż e sp ecjalizow anie się w ja k ie jś w ęższej d zie­

dzinie k o n ta k tu z p rz y ro d ą — n ie p o p a rte w zględam i użyteczności p ra k ty c z n e j — je s t raczej rzadkie. Do­

k o n u ją się je d n a k p e w n e przem ian y . D ostrzec je m ożna na p rzykład w u p ra w ia n e j po a m a to rsk u o rn i­

tologii. Jeszcze n ie je s t ona u n a s pow szechnym i dobrze zorganizow anym ru ch em , a le co raz w ięcej osób, zw łaszcza m łodych, k tó ry c h p a n M ichał S u m iń ­ ski z telew izyjnego „Z w ierzy ń ca” zd o łał pow ażniej zain tereso w ać p ta k am i, p o zo staje p rz y sw oim za m i­

łow an iu n a ca łe la ta. Oczywiście, przyczynia się do tego nie ty lk o „Z w ierzyniec” , czy film y z życia p ta ­ ków em itow ane przez n a sz ą telew izję. Pow odów je st w iele. W śród mich czynnikiem zasadniczym je s t bo­

g actw o g atunkow e naszej a w ifa u n y o ra z łatw ość o b ­ serw o w an ia i różnorodność zachow ań ptaków .

M iędzy -nauką se n su stric to a ek sp lo ra cją p o ­ w szechną, czyli poznaw czą działalnością szarego oby­

w atela, n ie m a w y raźn ej granicy. N ieostrość ra m n a u k i szczególnie w id ać n a p rzy k ła d zie 'ornitologii.

Z tego pow odu w środow isku przy ro d n ik ó w sta le p o ­ ja w ia ją się d y sk u sje n a te n te m a t. Je d n i w oleliby ograniczyć nau k o w ą ornitologię do specjalisty czn y ch badań, w k tó ry c h ro zw iązuje się tzw. p roblem y. In n i n ato m ia st n ie w idzą pow odów , by za maukę n ie u w a ­ żać p ro sty ch fo rm d ziałalności badaw czej, w p rz y ­ p ad k u o rn ito lo g ii p o legających .na p rz y k ła d n a p o ­ z n a w an iu rozm ieszczenia i liczebności g atu n k ó w p ta ­ ków. D yskusyjność ra m nauk o w ej ornitologii często w zbudza nieufność czy n a w e t u śm iech po b łażan ia in n y c h specjalistów , zw łaszcza ty ch , k tó rzy są p rz e d ­ staw icielam i dziedzin, w sposób jednoznaczny zalicza­

n ych d o n au k i. S tąd n ie m ożna się dziwić, że o r n i­

tolodzy p ro fe sjo n a ln i z r e g u ły skłonni są n a d m iern ie zaw ężać ra m y naukow e sw ej dziedziny. I ta k w ybór tem ató w p rac m agisterskich, d o k to rsk ich ozy h a b ili­

ta cy jn y c h najczęściej odbyw a się pod w pływ em n a j­

b ardziej ra d y k a ln y c h zw olenników „u n a u k o w ien ia”

ornitologii.

N ie ulega w ątpliw ości, że ornitologia p ro fe sjo n a l­

na, ta n a jb a rd z ie j „naukow a”, p o sia d a o lb rzy m ie z a ­

(10)

32 W sz e c h św ia t, t. 86, n r 211985

piecze o rnitologii a m a to rsk ie j. M nóstw o ludzi n a c a ­ łym św iecie sw ój w o ln y czas p ośw ięca n a obserw o­

w an ie p ta k ó w ii nie z a sta n a w ia s ię n ad ty m , czy ich d ziała ln o ść n a u k ą je s t czy też n ią n ie jest. W ielu p o p rz e sta je n a .satysfakcji p ły n ą c e j z k o n ta k tu z k o ­ lo ro w y m i ro zśp ie w an y m św ia te m p ta k ó w . Je d n a k ż e ró w n ież w ielu i coraz w ięoej i ornitologów a m a to ró w u p ra w ia sw e h o b b y w sposób logiczny i m etodyczny^

d ąż ąc d o p o d ejścia w śaisłym se n sie naukow ego.

A m ato rzy się g a ją d o lite r a tu ry fac h o w e j, a b so rb u ją ioh p ew n e za g ad n ie n ia , w y ty c z a ją sobie określone oele badaw cze, w sposób p la n o w y p ro w a d zą zap is sw ych spostrzeżeń i w efekcie u z y sk u ją p ew n ą całość poznaw czą, k tó r a m a szansę być u z n a n a za isto tn y w k ład do w ied zy o ja k im ś w y c in k u przy ro d n iczej rzeczyw istości.

O becnie d o m e n ą d ziałalności b ad a w cz ej o rn ito lo ­ g ów a m a to ró w je s t f a u n is ty k a — d y sc y p lin a polega­

ją c a n a p o z n a w a n iu rozm ieszczenia geograficznego ł liczebności poszczególnych gatu n k ó w . Liczna a m a to ­ r z y uczestn iczą te ż w b a d a n ia c h n a d w ęd ró w k am i i biologią ro z ro d u p ta k ó w . S ta c je ornito lo g iczn e i in ­ n e in sty tu c je coraz częściej o rg a n iz u ją o g ó ln o k rajo w e czy n a w e t m ię d zy n a ro d o w e a k c je badaw cze. B iorą w n ic h u d ział setki, a n a w e t ty siąc e, n ie d zie ln y c h b ad aczy ptaków . D aięki u k ie ru n k o w a n e j p r a c y w ie lu o b se rw ato ró w p o w sta ją g ru b e to m y , za w ierając e ro z ­ le g łą w iedzę o w y stę p o w a n iu ró żn y ch g atu n k ó w , w zb o g a ca ją się k a rto te k i in fo rm a c ji n a te m a t g n ież­

d ż e n ia się p ta k ó w i ich przelotów . G rom adzona je st o lb rzy m ieją ca z ro k u n a ro k w iedza o fa k ta c h k o n ­ k re tn y c h , k tó ra w d alsze j k o le jn o śc i podlega w n i­

k liw e j analizie, a jeszcze później zo sta je coraz czę­

ściej w y k o rz y sty w an a d o lepszego ro z u m ie n ia i k s z ta ł­

to w a n ia p rzy ro d y .

M am y w ię c w o rn ito lo g ii sy tu a c ję szczególną - z jaw isk o pow szechnego an g a żo w a n ia się h o b b y stó w do d ziałaln o ści poznaw czej. O rnitologów a m a to ró w w n aszy m k r a ju je s t jeszcze sto sunkow o niew ielu . Ic h liczbę m ożna b y oszacować n a k ilka, a n a jw y ­ żej n a k ilk a n a ś c ie ty sięc y osób. Z rzeszanych w S ek ­ c ji O rnitologicznej Polskiego T o w arzy stw a Zoologicz­

nego je st dużo m niej. W edług n a jb a rd z ie j a k ta u ln y c h d a n y c h (1983) sto w arzy szen ie to liczy ok. 150 czło n ­ kó w i ok. 400 sym p aty k ó w . S p ó jrz m y poza g ran ice naszego k ra ju . W W ielkiej B ry ta n ii K ró lew sk ie To­

w a rz y stw o O ch ro n y P tak ó w liczy ok. 350 tysięcy członków i ok. 110 ty sięc y k an d y d a tó w . W e w szy st­

k ic h sta n a c h U SA liczbę o b se rw a to ró w ptaków , o k re ­ śla n y ch m ia n em „ b ird -w a tc h e rs ”, sz a c u je się n a 6 - 9 m ilionów . U n a s p rz y p a d k o w e sp o tk a n ie ro ln ik a z m ło d y m człow iekiem trz y m a ją c y m w g arśc i lo r ­ netk ę zaczyna się z re g u ły od w ielkiego zdziw ienia

— „co, p ta k i p a n a in te re s u ją ? N iem ożliw e, ha, ha, h a!” Tym czasem n a Z achodzie w id o k o b se rw ato ra p ta k ó w n ie w y w o łu je ju ż żadnego z a sk o c zen ia W k r a ja c h an g lo sask ich „ b ird -w a tc h e rs ” tra k to w a n i

są m n ie j w ięc ej ta k ja k zb ieracze znaczków czy za­

g orzali k ib ice sp o rto w i.

P o d o b ień stw o ornito lo g ó w am ato ró w do kolekcjo­

n e ró w byw a znaczne. N iejed e n z o bserw atorów p ro ­ w ad z i tzw . „życiow ą lis tę ”, o d n o to w u ją c sp o tk a n e g a tu n k i p ta k ó w , a iswoje w y p ra w y w te re n p la n u je tak, a b y m ieć m ożliw ie naj'w iększą szansę u jrz e n ia n o w y ch g atu n k ó w . In n i am atorzy, zaopatrzeni w a p a ­ r a ty z te leo b iek ty w a m i, zaw zięcie u tr w a la ją sw e sp o tk a n ia z p ta k a m i n a fo to g ra fiac h . Są p rz y ty m n iesam o w icie w y trw a li. P o tra fią pośw ięcić szereg w iosennych sobót i niedziel, by w reszcie uchw ycić n a k liszy je d e n u d a n y p o r tr e t u lubionego p ta k a.

Co ^sprawia, że istan a m a to rsk ie j ornitologii w n a ­ szym k r a ju je s t ciąg le dość m iz ern y ? W pływ a n a to m. in. c ią g ły inliedosyt ła tw o dostępnych, p o p u la rn y c h p u b lik a c ji .przyrodniczych — album ów , atlasó w , e n ­ cyklopedii, m on o g rafii, przew o d n ik ó w i w reszcie 'cza­

sopism . Z asłużone pism o L igi O chrony P rz y ro d y —

„ P rz y ro d a P o lsk a ” zn ik a z kiosków w ciągu k ró tk ie ­ go czasiu. In n y m .przykładem głodu w ydaw nictw , oczekiw anych p rze d e w szystkim przez m iłośników p ta k ó w , b y ło m o m e n ta ln e niem alże zn ik n ięcie ze sp rze d aż y p rz e w o d n ik a P ta k i Europy faob. W szec h ­ św ia t 4/1983).

O bok P olskiego T o w arzy stw a Zoologicznego Sku­

p ia ją ornitologów a m a to ró w stu d e n ck ie sekcje o rn i­

tologiczne, p o w sta łe w o sta tn ic h d w u d ziestu latach w d w u n a s tu w yższych uczelniach. S ek c je te s ta ra ją się o rganizow ać d z ia ła n ia m łodych ornitologów ma ró ż n e sposoby. Od d ziesięaiu la t corocznie o d byw ają siię o g ó ln o k rajo w e zjazd y , w czasie k tó ry c h om aw ia­

n e są w y n ik i o b se rw a c ji ornitologicznych, p la n u je się now e zesp o ło w e ak c je , w y m ie n ia in fo rm acje. O bec­

n ie w sp e c ja ln y m b iu le ty n ie — „Z eszytach In fo rm a ­ cy jn y ch S tu d en c k ich S ek cji O rnitologicznych” za m ie­

rz a s ię w y d ać sp is 'ornitologów i o b se rw ato ró w p ta ­ ków w Polsce. Z u p o w aż n ien ia red ak cji tego pism a chcę p o w iad o m ić ty c h czytelników „W szechśw iata”, k tó rzy u w a ż a ją się aa ornitologów am ato ró w , że aby być u ję ty m w e w sp o m n ia n y m w ykazie, n ależy n ad e­

słać in fo rm a c je o so b ie n a n a stę p u ją c y a d re s: Sekcja O rnito lo g iczn a S tudenckiego K oła N aukow ego Biolo­

gów U n iw e rsy te tu G dańskiego, ul. C zołgistów 46, 81-378 G dynia. N ależy po d ać: 1. nazw isko i im ię, 2. a d re s z n u m e re m k odow ym poczty, 3. ro k u ro d ze­

nia, 4. w ęższy z a k re s szczególnych zainteresow ań.

C echą ornito lo g ii a m a to rsk ie j je st d ziała n ie zespoło­

w e, zb io ro w e o d b ie ra n ie w ra ż e ń i p o zn a w an ie p rz y ­ rody. T ak w ię c p rz e k a z a n ie ad re só w osób in te re su ­ jący ch się o rn ito lo g ią m oże być początkiem w ielu pożytecznych k o n ta k tó w . -Dążyć d o nich m ogą także liczni tu ry ś c i i k rajo z n aw cy , k tó rz y o d n a jd u ją w so­

b ie za m iło w a n ia ornitologiczne.

M g r Z e n o n L e w a r to w s k i j e s t a s y s te n te m w Z a k ła d z ie O c h ro n y P r z y r o d y I n s ty tu tu B a d a w c z e g o L e ś n ic tw a w B ia ­ ło w ie ż y .

(11)

I. A M A TOR SK IE Z D JĘC IA O RN ITOLOGICZN E. Fot. D. K arp. a. B ielik (Łom ignat) H alliaetus albicilla,'n a j­

w iększy polski p ta k d rap ie żn y ; b. „Ł yskow y s k a rb ”

(12)

II. P IN G W IN , b ezlotek H u m b o ld ta S p h en iscu s h u m b o ld ti M eyer. C hile — P e ru . Fot. W. S tro jn y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Badania nad rolą w biocenozie chrząszczy z rodziny biegaczowa- tych w yjaśniły ich znaczenie jako regulatora w rozradzaniu się szkodliwych

warszawski zachodni, legionowski, pruszkowski, nowodworski, grodziski, miński, wołomiński, piaseczyński i otwocki) nie będą objęte możliwością skorzystania z regionalnej

Główne dane techniczne ekspresów BCC01 – BCC02.

Metoda ta może, moim zdaniem, znaleźć w pełni zastosowanie przy masowym nauczaniu języka rosyjskiego w szkole podstawowej, oczywiście po dokonaniu szeregu

klasach 4-8 szkoły podstawowej Nowa Era Geografia 24/5/21 Ewa Maria Tyz, Barbara Dziedzic Program nauczania geografii w kl. Zdziennicka Program nauczania biologii

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

mont aż u szybko zmiennego

Mówi się „jeśli coś jest od wszystkiego, to jest do niczego” ~ tak skazują się na porażkę osoby, które chcą wszystkich zadowolić, zamiast BYĆ SOBĄ.. Oddaj