• Nie Znaleziono Wyników

View of Was Jesus Mad, Bad, or God?…Or Merely Mistaken?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Was Jesus Mad, Bad, or God?…Or Merely Mistaken?"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

ROCZNIKI FILOZOFICZNE Tom LXI, numer 2 – 2013

DANIEL HOWARD-SNYDER *

CZY JEZUS BY8 SZALE;CEM, Z8OCZY;C= CZY BOGIEM?

A MO@E TYLKO SIB POMYLI8?*

Niektórzy Ojcowie KoVcioWa uzasadniali pono] boskoV] Jezusa, twierdz_c, `e gdyby myliW sib co do swej boskoVci, to byWby kimV zWym. Gdyby bowiem nie byW Bogiem, to albo kWamaWby na temat swojej natury, albo byWby szalony. @adna z tych dwóch ewentualnoVci nie wchodzi jednak w rachubb. Argument ów – zwany niekiedy argumentem „szaleniec, zWoczyfca albo Bóg” (w skrócie: SZB) – powraca w ró`nych wersjach u wspóWczesnych apologetów chrzeVcijafskich, naj-wyrakniej bodaj u C.S. Lewisa:

Nie chciaWbym, aby ktoV powiedziaW o Chrystusie tb najbardziej nierozumn_ rzecz, któr_ nieraz sib o Nim sWyszy: „Mogb uzna] w Jezusie wielkiego nauczyciela moral-noVci, ale nie przyjmujb Jego stwierdzenia, `e jest Bogiem”. Akurat tego nie wolno nam mówi]. KtoV, kto byWby tylko czWowiekiem, a zarazem mówiW takie rzeczy jak Jezus, nie mógWby by] wielkim nauczycielem moralnoVci. ByWby albo szalefcem – niczym czWowiek, który utrzymuje, `e jest sadzonym jajkiem – albo szatanem z piekWa rodem. Trzeba wybiera]. Ten czWowiek albo byW i jest Synem Bo`ym – albo szalefcem lub czymV jeszcze gorszym. Mo`esz kaza] mu sib zamkn_] jako gWupkowi, mo`esz na Niego naplu] i zabi] Go jako wcielonego demona, albo mo`esz upaV] Mu do stóp i nazwa] Go Panem i Bogiem. Ale nie prawmy protekcjonalnych bzdur, `e byW wielkim czWowiekiem i nauczycielem. Tej mo`liwoVci nam nie zostawiW. Ani wcale nie zamierzaW […]

Prof. DANIEL HOWARD-SNYDER – Department of Philosophy, Western Washington Univer-sity; adres do korespondencji: Bellingham, Washington 98225; e-mail: daniel.howard-snyder@ wwu.edu

* Was Jesus Mad, Bad, or God?…Or Merely Mistaken?, „Faith and Philosophy” 21 (2004),

s. 456-79. PrzekWad za zgod_ Autora.

Komentarz do tekstu, autorstwa dr. hab. Jacka Wojtysiaka, prof. KUL, znajduje sib w dziale „Dyskusje”.

(2)

Stajemy zatem wobec przera`aj_cej alternatywy. CzWowiek, o którym mówimy, albo byW (i jest) tym, za kogo sib podawaW, albo te` szalefcem lub kimV znacznie gorszym. Wydaje mi sib czymV oczywistym, `e nie byW szalefcem ani demonem – a zatem, niezale`nie od tego, jak dziwnie, przera`aj_co czy nieprawdopodobnie to zabrzmi, muszb przyj_] pogl_d, `e byW i jest Bogiem. Bóg przedostaW sib w ludzkiej postaci na teren okupowany przez wroga1.

Celem niniejszego eseju jest ocena przytoczonego argumentu. W czbVci 1 po-dajb tak_ jego wersjb, która wydaje mi sib najbardziej zrozumiaWa, oraz kilka uwag wstbpnych, w tym dwie podstawowe reguWy oceny tego argumentu. W czbV-ci 2 przedstawiam zarzut malej_cych prawdopodobiefstw, bbd_cy wersj_ zarzutu, jaki Alvin Plantinga stawia tradycyjnym argumentom historycznym na rzecz wielkich prawd Ewangelii2. W czbVci 3 pomijam problem prawdopodobiefstw

i uznajb wszystkie przesWanki argumentu SZB z wyj_tkiem tej, która przeczy, `e Jezus pomyliW sib po prostu w swym roszczeniu do boskoVci. Nastbpnie podajb ocenie najbardziej przekonywaj_ce próby obrony tej przesWanki, dochodz_c osta-tecznie do wniosku, `e nie zdaj_ one egzaminu. W czbVci 4 dowodzb, `e wszyscy – a w ka`dym razie ci, których sytuacja poznawcza jest zbli`ona do mojej – powinni powstrzyma] sib od uznania owej przesWanki.

1. ARGUMENT SZB

Przedmiotem mojego zainteresowania jest nastbpuj_ca wersja argumentu SZB: 1. Jezus twierdziW, wprost lub w domyVle, `e jest Bogiem3.

2. Jezus albo miaW racjb, albo jej nie miaW.

3. JeVli jej nie miaW, to wchodzi w grb jedna z trzech mo`liwoVci: (a) s_dziW, `e nie ma racji, i kWamaW;

(b) nie s_dziW, `e nie ma racji, ale wymagaW leczenia psychiatrycznego; 1 C.S. L e w i s, Mere Christianity, wyd. zmienione, New York: MacMillan 1952, s. 55-6

[ChrzeEcija%stwo po prostu, przeW. P. Szymczak, Poznaf: Media Rodzina 2002, s. 60-62.]

2 Zob. A. P l a n t i n g a, Warranted Christian Belief, New York: OUP 2003, s. 268-80.

3 W sprawie ró`nicy mibdzy twierdzeniem wprost, `e p, a twierdzeniem w domyVle, `e p, zob.

S. D a v i s, Was Jesus Mad, Bad, or God?, [w:] S. D a v i s, D. K e n d a l l, G. O’C o l l i n s (red.), The Incarnation, New York: OUP 2002, s. 221-45. Najogólniej mówi_c, chodzi o to, `e twierdzi] wprost, i` p, to szczerze uzna] ‘p’ lub ‘p jest prawdziwy’ lub ‘nie-p jest faWszywy’ itp. Mo`na równie` twierdzi], `e p w domyVle w ten sposób, `e twierdzi sib wprost ró`ne rzeczy, które poci_gaj_ logicznie p, lub takie, które tylko ludzie uwa`aj_cy p za prawdziwy by twierdzili, b_dk te` w ten sposób, `e podejmuje sib pewne dziaWanie, którego dokonuj_ wyW_cznie (rozs_dni) ludzie przekonani, `e p.

(3)

(c) nie s_dziW, `e nie ma racji, i nie wymagaW leczenia psychiatrycznego, lecz zwyczajnie sib pomyliW.

4. Jezus nie kWamaW, tj. mo`liwoV] (a) jest wykluczona.

5. Jezus nie wymagaW leczenia psychiatrycznego, tj. mo`liwoV] (b) jest wy-kluczona.

6. Jezus sib nie pomyliW, tj. mo`liwoV] (c) jest wykluczona.

7. A zatem Jezus miaW racjb, tj. byW i, jak nale`y domniemywa], pozostaje Bogiem.

Zacznb od czterech uwag na temat tego argumentu.

Po pierwsze, cho] jest on formalnie poprawny, to gWówne przesWanki – miano-wicie 1, 4, 5 i 6 – przyjmuje sib na podstawach probabilistycznych. Do tych podstaw nale`_ przede wszystkim teksty Nowego Testamentu, traktowane jako wiarygodne kródWo wiedzy o sWowach, charakterze i czynach Jezusa. Zwolennicy omawianego argumentu przezornie nie powoWuj_ sib w tym kontekVcie na boski autorytet owych tekstów; w przeciwnym razie omawiany argument straciWby, wbrew ich intencjom, na wartoVci. Twierdz_ natomiast, `e w Vwietle wyW_cznie badaf historycznych informacje zawarte w Nowym Testamencie oraz pewne do-datkowe dane wskazuj_ na prawdopodobn_ prawdziwoV] wspomnianych prze-sWanek. Pierwsza podstawowa reguWa brzmi wibc nastbpuj_co: rozwa`aj_c Vwia-dectwo na rzecz przesWanek argumentu SZB (jak równie` oceniaj_c zarzuty wobec niego), tekstom biblijnych nie nale`y przypisywa] autorytetu boskiego.

Po wtóre, przesWanka 1 zakWada, `e Jezus istniaW. Przyjmujb, `e prawdopodo-biefstwo tego zaWo`enia, w Vwietle odpowiednich danych, wynosi 1, a w ka`dym razie na tyle zbli`a sib do 1, `e nie gra to roli. ZakWadam równie`, `e jeEli Jezus twierdziW, i` jest Bogiem, to miaW na myVli boskoV] w sensie mocnym, czyli tak_, któr_ przecibtny ortodoksyjny @yd z pierwszego stulecia przypisaWby wyW_cznie Bogu. Czytelnicy zaznajomieni z dyskusjami wokóW argumentu SZB zauwa`_, `e wykluczam tym samym tzw. opcje mitu i guru4. Dajb w ten sposób wyraz

mojemu przeVwiadczeniu, `e nie warto traktowa] ich powa`nie.

Po trzecie, wibkszoV] zwolenników tego argumentu wyró`nia trzy mo`liwoVci: szaleniec, zWoczyfca lub Bóg. St_d bierze sib popularna nazwa tego argumentu –

Trylemat. W mojej wersji mamy natomiast wyraknie cztery mo`liwoVci:

szale-niec, zWoczyfca, Bóg lub ktoV, kto po prostu sib pomyliW. Odzwierciedla to moje przekonanie, `e obrofcy argumentu niesWusznie pomijaj_ jedn_ z opcji.

4 Opcja mitu gWosi, `e Jezus nigdy nie istniaW, natomiast opcja guru – `e cho] Jezus rzeczywiVcie

twierdziW, i` jest Bogiem, to miaW na myVli taki rodzaj boskoVci, który przysWuguje ka`dej istocie ludzkiej; „iskrb boskoVci” czy coV w tym rodzaju.

(4)

Po czwarte, wekmy pod uwagb nastbpuj_ce twierdzenie zwolennika tego argumentu, Stephena Davisa: „wWaVciwie rozumiany argument SZB mo`e wyka-za] racjonalnoV] wiary we wcielenie Jezusa”5. Davis nie chce sugerowa], `e

argument SZB to jedyny czy cho]by najlepszy argument za boskoVci_ Jezusa; w gruncie rzeczy nie daje nawet do zrozumienia, `e podstaw_ racjonalnoVci wiary w Jego boskoV] musi by] argument. Davis chce natomiast powiedzie], jeVli wWaVciwie go interpretujb, `e argument SZB mo`e stanowi] niezale'ne i

wystar-czaj*ce Vwiadectwo na rzecz racjonalnej wiary w boskoV] Jezusa. Co rozumiem

tu przez „niezale`ne Vwiadectwo”? Rzecz nastbpuj_c_: przy ocenie twierdzenia, `e Jezus byW Bogiem, w grb mo`e wchodzi] kilka rodzajów Vwiadectwa. Apo-logeci zwracaj_ uwagb m.in. na cuda dokonane przez Jezusa przed zmartwych-wstaniem, na wypeWnienie przez Niego proroctw Starego Testamentu oraz na samo zmartwychwstanie. Mówi_c, `e argument SZB mo`e stanowi] niezale`ne Vwiadectwo na rzecz boskoVci Jezusa, mam na myVli to, i` argument ów mo`e by] Vwiadectwem za boskoVci_ Jezusa bez wzglKdu na wszelkie inne rodzaje

Ewia-dectwa. Traktuj_c go w ten sposób (jak to dalej uczynib), otrzymujemy drug_

podstawow_ reguWb jego oceny: rozwa`aj_c Vwiadectwo na rzecz przesWanek argumentu SZB (a tak`e oceniaj_c zarzuty wobec niego), nie nale`y opiera] sib na niezale`nym Vwiadectwie za boskoVci_ Jezusa.

Zaznaczam z góry, `e gdyby nawet okazaWo sib, i` argument SZB sam w sobie nie dowodzi racjonalnoVci wiary w boskoV] Jezusa, to mo`e mimo to odegra] pewn_ rolb w kumulatywnym argumencie na jej rzecz. W tym eseju interesuje mnie on jednak wyW_cznie jako niezale'ne i wystarczaj*ce Vwiadectwo na rzecz racjonalnoVci wiary w boskoV] Jezusa.

Przechodzb teraz do pierwszego zarzutu. (Czytelnicy, których nie interesuje rachunek prawdopodobiefstwa, mog_ rozpocz_] lekturb od nastbpnego zarzutu, przedstawionego w czbVci 3.)

2. MALEJ=CE PRAWDOPODOBIE;STWA

ZaWó`my, `e wWaVciwym sposobem oceny probabilistycznego argumentu prze-mawiaj_cego za pewnym s_dem jest zastosowanie rachunku prawdopodobiefstwa do posiadanego przez nas Vwiadectwa na rzecz tego s_du. W obecnej sytuacji, wymagaWoby to ustalenia prawdopodobiefstwa s_du

5 S. D a v i s, Was Jesus Mad, Bad, or God?, s. 223 i 245. Mówi_c o „wcieleniu Jezusa”, Davis

(5)

D. Jezus byW (jest) Bogiem,

w Vwietle naszej „wiedzy towarzysz_cej”, czyli tego, co przyjmujemy jako dane. Nazwijmy ten rodzaj wiedzy K. Naszym celem jest wibc ustalenie prawdo-podobiefstwa D w Vwietle K, tj. P(D/K). Argument SZB dostarcza nam Vwia-dectwa w postaci koniunkcji jego czterech gWównych przesWanek:

C. Jezus twierdziW, wprost lub w domyVle, `e jest Bogiem. ~L. Jezus nie kWamaW.6

~I. Jezus nie wymagaW leczenia psychiatrycznego. ~M. Jezus sib nie pomyliW.

Nazwijmy tb koniunkcjb X. Przyjmb zaWo`enie, `e P(D/K&X) = 1 lub jest na tyle zbli`one do 1, i` nie gra to roli. ZaWo`enie to jest ukWonem w stronb zwolennika omawianego argumentu, poniewa` przyznaje sib w nim w gruncie rzeczy, `e jeVli jego gWówne przesWanki s_ prawdziwe, to Jezus byW Bogiem7. ZaWo`b ponadto, `e P(D/K&~X) = 0 lub jest na tyle zbli`one do 0, `e nie robi to ró`nicy. Cho]

za-Wo`enie to przemawia na korzyV] przeciwnika argumentu, trzeba je przyj_]. W przeciwnym razie musielibyVmy m.in. liczy] sib z mo`liwoVci_ – powiedzmy jedn_ na tysi_c – `e Jezus byW Bogiem, mimo `e tak nie twierdziW, kWamaW lub wymagaW leczenia psychiatrycznego. Uwzglbdniaj_c te dwa zaWo`enia, rachunek prawdopodobiefstwa mówi nam, `e aby ustali] prawdopodobiefstwo P(D/K), musimy po prostu ustali] P(X/K). To z kolei wymaga ustalenia wartoVci ka`dego z nastbpuj_cych prawdopodobiefstw:

P(C/K) P(~L/K&C) P(~I/K&C&~L) P(~M/K&C&~L&~I)

Zgodnie z rachunkiem prawdopodobiefstwa, aby przypisa] wartoV] P(X/K), musimy pomno`y] te cztery wartoVci:

P(X/K) = P(C/K) x P(~L/K&C) x P(~I/K&C&~L) x P(~M/K&C&~L&~I) 6 PosWu`b sib symbolem ~, nazywanym tyld_, jako skrótem „jest faWszywe, `e”; symbolem &,

nazywanym ampersand, jako skrótem „i”; symbolem =, nazywanym znakiem identycznoVci, jako skrótem „jest numerycznie identyczne z”.

7 ZaWo`b tak`e, `e te cztery opcje s_ wyczerpuj_ce oraz `e wzajemnie sib wykluczaj_. To

za-Wo`enie przemawia na korzyV] zwolennika argumentu, poniewa` im wibcej opcji, tym Watwiej wy-sun_] zarzut malej_cych prawdopodobiefstw.

(6)

OczywiVcie niepodobna poda] dokWadnych wartoVci liczbowych tych czterech prawdopodobiefstw. Mo`emy jednak przypisa] je z grubsza do przedziaWów liczbowych, które sygnalizuj_, czy prawdopodobiefstwo s_du jest bardzo niskie, niskie, Vrednie, wysokie, bardzo wysokie itp. Tak te` post_pib, zaczynaj_c od pierwszego prawdopodobiefstwa.

P(C/K). Jakie, w Vwietle naszej wiedzy towarzysz_cej, jest prawdopodobief-stwo tego, `e Jezus twierdziW, wprost lub w domyVle, i` jest Bogiem? Nie jestem specjalist_, a zreszt_ nawet specjaliVci ró`ni_ sib w tej kwestii, jak Watwo zgadn_]. Z jednej strony mamy, na przykWad, Craiga Evansa, który tak podsumowuje nie-dawny esej na temat sposobu, w jaki Jezus rozumiaW wWasn_ naturb:

[…] Podstaw_ wiary w boskoV] Jezusa wydaje sib jego nauczanie i dziaWalnoV], a nie tylko idee powielkanocne. Wydaje sib ona prawdopodobna nie tylko w Vwietle przedstawionych tu racji [zwi_zanych z tym, `e Jezus nazwaW siebie „synem czWo-wieczym”], ale równie` z tego wzglbdu, `e uznanie Jezusa za Mesjasza Izraela nie wymagaWo wyznania jego boskoVci. Posiadanie przez oczekiwanego Mesjasza atry-butów boskich byWo mo`liwe z uwagi na to, co mówi o nim Ksibga Enocha, oraz na to, `e Ksibga Daniela uto`samia go z synem czWowieczym; nie byWo to jednak konieczne. Rozpowszechnione oczekiwanie dotyczyWo raczej postaci przypominaj_cej Dawida, która wygnaWaby Rzymian z Izraela i przywróciWa królestwo z okresu klasycznego.

Gdyby sam Jezus nie twierdziW, `e jest oczekiwanym Mesjaszem Izraela, to jest maWo prawdopodobne, by jego uczniowie pókniej tak twierdzili. Sama Wielkanoc nie wystar-czyWaby do powi_zania treVci nauczania Jezusa z mesjanizmem […] [Zreszt_, jeVli] Jezus pozwoliW swoim uczniom, aby myVleli o nim jako o Mesjaszu Izraela, ale pozbawionym wWasnoVci boskoVci czy szczególnej relacji z Bogiem, z której mo`na by w sposób roz-s_dny wywnioskowa] boskoV], to po co uczniowie wprowadziliby ten w_tek, skoro nie wymagaW go ani konwencjonalny mesjanizm, ani VcisWy, judaistyczny monoteizm?

[…] Moim zdaniem przedstawienie w Ewangeliach nauczania i dziaWalnoVci Jezusa jako ostatecznie mesjafskich, a w niektórych miejscach wskazuj_cych na boskoV], jest przekonuj_ce. Najbardziej wiarygodnym wyjaVnieniem posiadanych przez nas Ewan-gelii oraz najwczeVniejszych wyznaf KoVcioWa jest to, `e Jezus twierdziW, i` jest przed-stawionym przez Daniela niebiafskim synem czWowieczym, przez którego Bóg pokona swoich wrogów i zaprowadzi królestwo wieczne. Z tego twierdzenia oraz z towarzy-sz_cych mu nauk i uczynków wczesny KoVcióW sWusznie wyci_gn_W wniosek o boskoVci Jezusa […]8

Dla moich celów wa`ny jest nie sposób, w jaki Evans dochodzi do swego wnio-sku, ale to, jak go formuWuje. Nieco upraszczaj_c, wyci_ga on wniosek, `e Jezus

prawdopodobnie uwa`aW sib za Boga; `e mo`na poda] przekonuj*cy argument na

8 C.A. E v a n s, Jesus’ Self-Designation ‘The Son of Man’ and the Recognition of His Divinity,

[w:] S. D a v i s, D. K e n d a l l, G. O’C o l l i n s (red.), The Trinity, New York: OUP 2002, s. 29-47. Powy`szy cytat znajduje sib na s. 46-29-47.

(7)

rzecz tej tezy; `e jest to najbardziej wiarygodne wyjaEnienie dostbpnych danych. Nie s_ to sWowa, których byVmy u`yli, gdyby byWo niemal pewne czy cho]by wysoce prawdopodobne, `e Jezus s_dziW, i` jest Bogiem. S_ to raczej sWowa, których byVmy u`yli, gdyby wiele przemawiaWo za tym, `e jest to doV] prawdo-podobne; `e prawdopodobiefstwo mieVci sib w przedziale mibdzy – powiedzmy – 0,7 a 0,9.

Nie ma potrzeby cytowa] tych, którzy zakwestionowaliby opinib Evansa. DoV] rzec, `e wielu specjalistów, którym znany jest ten sam materiaW historyczny co Evansowi, powiedziaWoby, i` prawdopodobiefstwo, `e Jezus twierdziW, wprost lub w domyVle, i` jest Bogiem, graniczy z zerem. OczywiVcie s_ i inni specjaliVci, którzy zajmuj_ stanowisko poVrednie. Oka`my jednak `yczliwoV] i zaWó`my, `e Evans ma racjb, a ulubiefcy mediów tkwi_ w bWbdzie. Powiedzmy, `e P(C/K) = 0,7-0,9.

P(~L/K&C). Jakie – w Vwietle naszej wiedzy towarzysz_cej oraz s_du, `e Jezus twierdziW, wprost lub w domyVle, i` jest Bogiem – jest prawdopodobief-stwo, `e nie kWamaW? Cho] pewne cechy moralne Jezusa mog_ wprawi] nie-których czytelników Nowego Testamentu w zakWopotanie (doprowadzenie do ruiny ekonomicznej przez wpbdzenie demonów w stado Vwif, straszenie wieczn_ kar_ w jeziorze ognia itp.), wibkszoV] z nich sugeruje, `e ogólnie bior_c Jezus byW peWen wspóWczucia i prawoVci; `e nie byW osob_, która skWamaWaby dla korzyVci osobistej. Powiedzmy wibc, `e jest bardzo prawdopodobne, i` Jezus nie kWamaW na swój temat i P(~L/K&C)= 0,85-0,95.

P(~I/K&C&~L). Jakie – w Vwietle naszej wiedzy towarzysz_cej i s_du, `e Jezus twierdziW, i` jest Bogiem i nie kWamaW – jest prawdopodobiefstwo, `e nie wymagaW leczenia psychiatrycznego? Jak wiadomo, Albert Schweitzer broniW klinicznej normalnoVci Jezusa przeciwko jej dziewibtnastowiecznym krytykom, argumentuj_c, `e opierali sib oni na ahistorycznym materiale z Ewangelii, a tak`e `e nie zapoznali sib nale`ycie ze Vwiatopogl_dem Jezusa i wspóWczesnych mu @ydów. Schweitzer doszedW do wniosku, `e

jedyne symptomy, które nale`y uzna] za historyczne i które mo`na wzi_] pod uwagb z psychiatrycznego punktu widzenia – wysokie mniemanie, jakie miaW o sobie Jezus, oraz by] mo`e zWudzenie, jakiemu ulegW podczas chrztu – nie dowodz_ w `aden sposób istnienia choroby psychicznej9.

Winfried Overholser, byWy prezydent Amerykafskiego Towarzystwa Psychiat-rycznego, zgadza sib z powy`szym wnioskiem Schweitzera. JednoczeVnie suge-9 A. S c h w e i t z e r, The Psychiatric Study of Jesus, przeW. C.R. Joy, Boston: Beacon Press

(8)

ruje jednak, `e teksty uznane przez Schweitzera za historyczne pozwalaj_ posta-wi] diagnozb psychozy paranoidalnej, nawet jeVli, jak zwraca uwagb Schweitzer, Jezus nie rozwin_W idei krzywdzenia i przeVladowania oraz byW w stanie zmody-fikowa] swój pogl_d o wWasnym powoWaniu w pragmatyczny i logiczny sposób10.

Inni, jak cho]by praktykuj_cy psychiatra O. Quentin Hyder, przyjmuj_, `e Ewangelie w ich obecnym ksztaWcie adekwatnie przedstawiaj_ charakter i osobo-woV] Jezusa. Argumentuj_ oni nastbpnie, `e „Vwiadectwo pochodz_ce z zapisu ewangelicznego, cho] niepeWne, wystarczaj_co przemawia za tym, `e wWaVciwe Jezusowi wzorce myVlenia, mówienia, zachowania i relacji mibdzyludzkich nie odpowiadaj_ `adnym znanym wzorcom przejawianym przez osoby chore umy-sWowo”; `e „twierdzenie, i` Jezus miaW paranoje lub manie, najzwyczajniej nie zgadza sib ze wspóWczesnymi opisami takich chorób psychicznych”; `e „z punktu widzenia psychiatrii Jezusa nie mo`na opisa] jako chorego psychicznie”11. Dla

Hydera szczególne znaczenie ma fakt, `e Ewangelie nie przedstawiaj_ Jezusa jako zdradzaj_cego objawy, które zwykle towarzysz_ chorobom psychicznym zwi_-zanym z mani_ wielkoVci. Wprost przeciwnie, powiada Hyder, Jezus Ewangelii to okaz zdrowia psychicznego.

Co dziwne, Hyder zupeWnie pomija teksty, które przemawiaj_ na jego nie-korzyV], na przykWad te mówi_ce, `e rzesze naocznych Vwiadków, zaznajomio-nych z nauczaniem, dziaWalnoVci_ i reputacj_ Jezusa uwa`aWo go za „odcho-dz_cego od zmysWów” (J 10, 20; Mk 3, 21). WVród tych Vwiadków byli równie` czWonkowie jego rodziny. JeVli traktujemy Ewangelie dosWownie, to trzeba wzi_] pod uwagb równie` to Vwiadectwo.

Co zatem mamy powiedzie]? I tym razem oka`my `yczliwoV] i przyjmijmy, `e prawdopodobiefstwo, i` Jezus nie wymagaW leczenia psychiatrycznego, w Vwiet-le naszej wiedzy towarzysz_cej oraz s_du, `e twierdziW, i` jest Bogiem, i nie kWamaW, jest bardzo wysokie; powiedzmy, `e P(~I/K&C&~L) = 0,85-0,95.

P(~M/K&C&~L&~I). Jakie – w Vwietle naszej wiedzy towarzysz_cej oraz s_du, `e Jezus twierdziW, i` jest Bogiem, nie kWamaW i nie wymagaW leczenia psychiatrycznego – jest prawdopodobiefstwo tego, `e sib nie pomyliW? Do-kWadn_ odpowiedk na to pytanie podam w w czbVciach 3 i 4. Na razie zaWó`my, `e jest bardzo prawdopodobne, i` Jezus sib nie pomyliW; `e P(~M/K&C&~L&~I) = 0.85-0.95.

10 W. O v e r h o l s e r, Foreword, [w:] The Psychiatric Study of Jesus, s. 15.

11 O.Q. H y d e r, On the Mental Health of Jesus Christ, „Journal of Psychology and Theology”

(1977), s. 3-12. Cytaty pochodz_ ze s. 8, 9 i 11. ArtykuW ten zostaW przedrukowany pt. Delusions of Grandeur? jako rozdz. 6 ksi_`ki J.A. Buella i O.Q. Hydera Jesus: God, Ghost or Guru, Grand Rapids, MI: Zondervan 1978, s. 87-102.

(9)

Po dokonaniu powy`szych oszacowaf, mo`emy teraz okreVli] P(X/K). MieVci sib ono w przedziale 0,43-0,77. Czy wiedz_c o tym powinniVmy mimo wszystko powiedzie], `e argument SZB dowodzi racjonalnoVci wiary w boskoV] Jezusa? Bynajmniej, poniewa` wskazanie jakiegoV konkretnego punktu w owym prze-dziale byWoby z naszej strony arbitralne. PowinniVmy raczej uzna] wWasn_ nie-wiedzb i zawiesi] s_d w tej sprawie. Na tym wWaVnie polega zarzut malej*cych

prawdopodobie%stw.

Zwolennicy argumentu SZB powiedz_ bez w_tpienia, `e szachrujb. Pamib-tajmy jednak, `e w myVl pierwszej podstawowej reguWy wchodz_ce w grb prawdo-podobiefstwa nale`y ocenia] traktuj_c teksty [biblijne] jedynie jako historyczne kródWo informacji, niepoparte boskim autorytetem. Zreszt_ nawet jeVli historyczne Vwiadectwo na rzecz gWównych przesWanek jest równie dobre (czy nawet lepsze) ni` Vwiadectwo na rzecz porównywalnego zbioru twierdzef o dowolnej innej postaci z historii staro`ytnej, to nadal jest to Vwiadectwo historyczne o osobach, czasach i zdarzeniach bardzo odlegWych. PrzedziaWy prawdopodobiefstwa, które okreVliWem jako „doV] wysokie” i „bardzo wysokie”, s_ `yczliwe, a nie krytyczne. GdybyVmy je dodatkowo zawy`yli, to w rezultacie postawilibyVmy Vwiadectwo historyczne dotycz_ce twierdzef, zachowania i charakteru Jezusa na równi ze Vwiadectwem historycznym dotycz_cym znacznie bli`szych nam czasowo zdarzef i osób. Takie postbpowanie byWoby nierozs_dne.

JeVli moje rachuby s_ cho]by w czbVci trafne, to zarzut malej_cych prawdo-podobiefstw stoi na przeszkodzie uznania argumentu SZB, przynajmniej dla osób, które nie widz_ nic niewWaVciwego w odwoWaniu sib w tym kontekVcie historycznym do rachunku prawdopodobiefstwa oraz w uzale`nieniu wiary od wyników zastosowania tego rachunku do Vwiadectwa przemawiaj_cego na rzecz owej wiary. W nastbpnej kolejnoVci przedstawib znacznie prostsze i mniej dys-kusyjne podejVcie do oceny argumentu SZB.

3. OCENA ZARZUTÓW WOBEC OPCJI POMY8KI

ZaWó`my, `e Jezus twierdziW, i` jest Bogiem, nie kWamaW i nie wymagaW leczenia psychiatrycznego. Przyjmijmy równie`, `e dopuszczaj_c to zaWo`enie, nie Wamie-my `adnej z naszych podstawowych reguW. W takim razie wszystko zale`y od opcji, `e Jezus sib pomyliW. W tej czbVci przyjrzb sib rzeczonej opcji, oceniaj_c wybrane zarzuty pod jej adresem.

(10)

3.1. STRATEGIA PO8=CZENIA

WyjVciowa strategia próbuje poW_czy] opcjb pomyWki z opcj_ szalefstwa: pierwsza opcja sprowadza sib do drugiej lub jest jej szczególnym przypadkiem. 3.1.1. Jezus pomyli_ siK, coE zatem by_o nie w porz*dku z jego umys_em,

a zatem by_ szale%cem.

Peter Kreeft i Ronald Tacelli pisz_, `e

[…] jeVli Jezus nie byW naprawdb Bogiem, to byW zWym czWowiekiem, cho]by nawet szczerym. Nie byW zWy moralnie (nie zwodziW innych rozmyVlnie), a jedynie umysWowo (zwodziW sam siebie). Szaleniec nie musi byW nikczemny, ale nie mo`na mu ufa] bardziej ni` kWamcy12.

Po sformalizowaniu argument ten przedstawia sib nastbpuj_co: 1. JeVli Jezus sib pomyliW, to coV byWo nie w porz_dku z jego umysWem. 2. JeVli coV byWo nie w porz_dku z jego umysWem, to byW szalefcem. 3. Jezus nie byW szalefcem.

4. Jezus zatem sib nie pomyliW. (1-3) Jak oceni] ten argument?

WedWug mnie zwrot „nie w porz_dku z umysWem” wystbpuje w nim w dwóch ró`nych znaczeniach. W pewnym sensie coV jest nie w porz_dku z umysWem ka`dego, kto `ywi faWszywe przekonanie, i to tym bardziej, im wa`niejsze jest owo przekonanie. W tym, jak moglibyVmy powiedzie], nie-klinicznym sensie coV bylo nie w porz_dku z umysWem, na przykWad, Adolfa Hitlera we wczesnej fazie jego kariery. Nie tylko `ywiW faWszywe przekonanie o wy`szoVci osób pochodze-nia aryjskiego, ale przekonanie to – wraz z towarzysz_cym mu przekonaniem o radykalnej ni`szoVci @ydów – okazaWo sib nadzwyczaj wa`ne, daj_c pocz_tek propagandzie nazistowskiej i ustanowieniu praw, które doprowadziWy w kofcu do ostatecznego rozwi_zania. Ów nie-kliniczny sens terminu „nie w porz_dku z umy-sWem” stosuje sib równie` do Jezusa, jeVli rzeczywiVcie sib pomyliW. BWbdne prze-konanie o wWasnej boskoVci to nie bagatela; wzibcie stworzenia za Stwórcb to powa`ny bW_d. PrzesWanka 1 okazuje sib wibc prawdziwa jeVli „nie w porz_dku 12 P. K r e e f t, R. T a c e l l i, Handbook of Christian Apologetics, Downer’s Grove, IL:

(11)

z umysWem” rozumiemy w tym nie-klinicznym sensie. W tym jednak sensie faWszywa jest przesWanka 2. Pomylenie sib w wa`nej sprawie, nawet gdyby byWa ni_ wWasna boskoV], ani nie poci_ga logicznie, ani nie uprawdopodabnia tego, `e jest sib szalefcem, wariatem, obW_kafcem lub kimV innym wymagaj_cym leczenia psychiatrycznego. PrzesWanka 2 okazuje sib wibc faWszywa, jeVli „nie w porz_dku z umysWem” rozumiemy w sensie nie-klinicznym.

Z drugiej strony zwrotu tego mo`na by u`y] na okreVlenie stanu, który da siK opisa] jako „szalefstwo”, „wariactwo”, „obW_kanie” itp. JeVli Kreeft i Tacelli maj_ na myVli ów kliniczny sens zwrotu „nie w porz_dku z umysWem”, to prze-sWanka 2 jest bez w_tpienia prawdziwa; w istocie jest ona prawdziwa na mocy definicji. W tym jednak`e sensie faWszywa jest przesWanka 1. Pomylenie sib w wa`nej sprawie, nawet gdyby byWa ni_ wWasna boskoV], ani nie poci_ga logicz-nie, ani nie uprawdopodabnia tego, `e jest sib szalefcem, wariatem, obW_kafcem lub kimV innym wymagaj_cym leczenia psychiatrycznego. Mo`na nawet argu-mentowa], `e przesWanka 1 jest faWszywa w sposób konieczny. Z tego, `e Jezus sib pomyliW, nie mo`e wynika], `e coV byWo nie w porz_dku z jego umysWem w sensie klinicznym, poniewa` jedynie sib pomyli], w myVl podanej przeze mnie definicji, to pomyli] sib, ale nie kWama] ani nie wymagaC leczenia psychiatrycznego. Prowadzi mnie to do wniosku, `e nie istnieje jednoznaczny sens okreVlenia „nie w porz_dku z umysWem”, który, u`yty konsekwentnie w przesWankach roz-wa`anego argumentu, nadaje prawdziwoV] przesWankom 1 i 2.

3.1.2. Jezus pomyli_ siK, uleg_ zatem z_udzeniu, a zatem wymaga_ leczenia

psy-chiatrycznego.

Kolejna wersja strategii poW_czenia przyjmuje posta] takiego oto argumentu:13

1. JeVli Jezus sib pomyliW, to ulegW zWudzeniu.

2. JeVli Jezus ulegW zWudzeniu, to byW, w sposób mo`liwy do zdiagnozowania, psychotyczny, melancholijny, maniakalno-depresyjny, schizofreniczny b_dk paranoidalny (tj. wymagaW leczenia psychiatrycznego).

3. Jezusowi nie mo`na byWo postawi] `adnej z tych diagnoz (tj. nie wymagaW on leczenia psychiatrycznego).

4. Jezus zatem nie pomyliW sib. (1-3) Co nale`y powiedzie] o tym argumencie?

13 Zob. O.Q. H y d e r, On the Mental Health of Jesus Christ oraz J.A. B u e l l, O.Q. S m i t h,

(12)

WedWug mnie zwrot „ulegW zWudzeniu” wystbpuje w nim w dwóch ró`nych znaczeniach. Terminu „zWudzenie” i jego odpowiedników u`ywa sib potocznie, maj_c na myVli `ywienie faWszywego przekonania lub, spowodowany posiadaniem takiego przekonania, trwaWy bW_d postrze`eniowy. W tym potocznym sensie ter-minu „zWudzenie”, przesWanka 1 jest prawdziwa. JeVli bowiem Jezus sib pomyliW, to rzeczywiVcie miaW faWszywe przekonanie. Co wibcej, w wyniku faWszywego przekonania o wWasnej boskoVci trwale postrzegaW siebie jako wypeWniaj_cego Bo`e nakazy w rodzaju cofnibcia prawa kapWafskiego, odpuszczania grzechów i decydowania o wWaVciwym sposobie zwracania sib do Boga. W myVl opcji po-myWki Jezus ulegW wibc zWudzeniu w potocznym sensie tego terminu. To jednak ani nie poci_ga logicznie, ani nie uprawdopodabnia tego, `e jest sib psychotycznym, melancholijnym, maniakalno-depresyjnym, schizofrenicznym czy paranoidalnym. OczywiVcie jeVli Jezus ulegW zWudzeniu w potocznym sensie, to jego kontakt z rzeczywistoVci_ byW zakWócony. Osoba z faWszywym przekonaniem czy systema-tycznie bWbdn_ percepcj_ rzeczy ma feler, który wpWywa na jej kontakt z rzeczy-wistoVci_. Nie jest jednak prawd_, `e jeVli Jezus ulegW zWudzeniu w sensie potocz-nym, to byW psychicznie chory, byW lunatykiem b_dk wymagaW leczenia psychiat-rycznego. Innymi sWowy, przy u`yciu zwrotu „ulegW zWudzeniu” w sensie potocz-nym przesWanka 2 jest faWszywa.

Zwrotu „ulegW zWudzeniu” i jego odpowiedników mo`na jednak u`y] równie` w sensie specjalistycznym, maj_c na myVli stan niemal zawsze towarzysz_cy psychozie, melancholii, depresji maniakalnej, schizofrenii lub paranoi. W tym

klinicznym sensie, jeVli Jezus ulegW zWudzeniu, to byW psychicznie chory, byW

szalefcem, wymagaW leczenia psychiatrycznego. W tym sensie przesWanka 2 jest (z du`ym prawdopodobiefstwem) prawdziwa. To jednak, `e Jezus ulegW zWudzeniu w sensie klinicznym nie wynika z tego, `e sib pomyliW. W kontekVcie argumentu SZB powiedzenie, `e Jezus „sib pomyliW”, znaczy jedynie, `e byW w bWbdzie, ale nie kWamaW ani nie wymaga_ leczenia psychiatrycznego. A skoro tak, to nie ulegW zWudzeniu w sensie klinicznym. Tote` w tym sensie faWszywa jest przesWanka 1. Wyci_gam z tego wniosek, `e nie istnieje jednoznaczny sens zwrotu „ulegW zWudzeniu”, który, u`yty konsekwentnie w przesWankach rozwa`anego argumentu, czyni przesWanki 1 i 2 prawdziwymi.

3.2. STRATEGIA „WYOBRA‚ SOBIE, @E TWÓJ ZNAJOMY PODAJE SIB ZA BOGA” Nastbpna strategia, któr_ chcb omówi], pochodzi z eseju broni_cego argu-mentu SZB. C.S. Evans pisze:

(13)

Jezus niew_tpliwie u`ywaW w odniesieniu do siebie tytuWów, które sugerowaWy boskoV]. NazywaW siebie Panem i Synem Boga. Posun_W sib nawet do u`ycia objawio-nego Moj`eszowi osobowego imienia Boga, które dla pobo`nych @ydów byWo zbyt Vwibte, by je cho]by wymówi]. OdpuszczaW grzechy, i to nie tylko te popeWnione wobec niego, ale równie` popeWnione przeciwko innym, jak gdyby to on zostaW nimi dotknibty. Ma to sens tylko wtedy, gdy ka`dy grzech traktowany jest jako obraza Boga i jeVli Jezus uwa`aW siebie za Boga.

Trudno sobie nawet wyobrazi], jak szokuj_co te twierdzenia musiaWy brzmie] w uszach jego wspóWczesnych. Najlepiej przedstawi] sobie kogoV, kto gWosi podobne tezy w dzisiejszych czasach. Wyobrakmy sobie znajomego, który naucza wszem i wobec, `e jest Bogiem i `e powinniVmy sib nawróci], oraz proponuje nam od-puszczenie grzechów. Ani chybi uznalibyVmy go za szalefca, a przynajmniej za zWo-czyfcb, oszusta, któremu najprawdopodobniej idzie o wWadzb lub pieni_dze, albo o jedno i drugie. Trudno byWoby nam przejV] obojbtnie obok takiej osoby. GdybyVmy dali mu wiarb, zostalibyVmy jego wiernymi naVladowcami; w przeciwnym razie, na-pawaWby nas odraz_.

Tak wWaVnie ludzie odbierali Jezusa, i te reakcje pozostaj_ jedynymi sensownymi. Nie ma sensu uwa`a] takiego czWowieka za „zwykWego nauczyciela moralnoVci”. Albo jest on tym, za kogo sib podaje, albo te` jest szalefcem lub kimV jeszcze gorszym14. Jak_ dokWadnie strukturb ma to rozumowanie?

Wydaje sib, `e mamy do czynienia z argumentem przez analogib. Wyobrakmy sobie, czysto hipotetycznie, `e moja s_siadka, starsza pani imieniem Florentyna, twierdzi, wprost lub w domyVle, `e jest Bogiem. Gdybym nie uwa`aW jej za Boga (co, mimo jej niezliczonych zalet, nie wchodzi w rachubb), to bez w_tpienia uznaWbym j_ za szalon_ lub zW_, a nie jedynie za osobb, która sib pomyliWa. Po-dobnie w wypadku Jezusa. Bior_c pod uwagb jego roszczenie do boskoVci, gdy-bym nie uwa`aW go za Boga (uwa`am go za Boga, ale zaWó`my, `e jest inaczej), to bez w_tpienia uznaWbym go za szalefca lub zWoczyfcb, a nie jedynie za osobb, która sib pomyliWa. Uznanie Jezusa za osobb tkwi_c_ w bWbdzie byWoby równie nierozs_dne jak uznanie za tak_ osobb Florentyny.

Jak ustosunkowa] sib do tego argumentu? Wydaje mi sib on znacznie mnie przekonywaj_cy, ni` to sib zwykle twierdzi. ZaWó`my, `e Jezus odznaczaW sib niezrównan_ m_droVci_, jak to podkreVlam razem ze zwolennikiem argumentu SZB. Inaczej mówi_c, zaWó`my, `e gdybyVmy naprawdb dobrze poznali Jezusa, to 14 C.S. E v a n s, Why Believe?, Grand Rapids, MI: Eerdmans 1996, s. 75. Evans nie jest

bynaj-mniej odosobniony w takim sposobie myVlenia. Zob. np. J.W. M o n t g o m e r y, History and Christianity, Downer’s Grave, IL: InterVarsity Press 1971, s. 64; J. M c D o w e l l, More than a Carpenter, Carol Stream, IL: Tyndale House Publishers 1987. [WiKcej ni' cieEla, przekWad polski dostbpny na stronie http://rnz.org.pl/index/?id=e034fb6b66aacc1d48f445ddfb08da98]. W rozmowie broniW go równie`, cho] z zastrze`eniami, jeden z byWych przewodnicz_cych Stowarzyszenia Filo-zofów ChrzeVcijafskich.

(14)

wiedzielibyVmy nie tylko, `e – by u`y] okreVlenia G.K. Chestertona – „wyró`niaW sib intelektualnie”, ale te` `e nigdy wyraknie nie ujawniW cechy moralnej, która kWóciWaby sib z boskoVci_. Otó` moja s_siadka Florentyna albo posiada tb wWas-noV], albo jej nie posiada. Rozpatrzmy kolejno obie mo`liwoVci. PrzypuV]my, zgodnie z prawd_, `e jestem przekonany, i` jej nie posiada. W konsekwencji, gdy id_c za rad_ Evansa wyobra`am sobie Florentynb twierdz_c_ wszem i wobec, `e jest Bogiem, wzywaj_c_ do nawrócenia i proponuj_c_ mi odpuszczenie grzechów, to wyobra`am sobie, `e uznajb j_ za moralnie podejrzan_ czy, co bardziej praw-dopodobne, szalon_. Natomiast gdy wyobra`am sobie Jezusa twierdz_cego, `e jest Bogiem, to wyobra`am sobie kogoV, kto, jak mniemam, odznacza sib nie-zrównan_ m_droVci_. W konsekwencji, gdy dodajb, `e sib pomyliW, to nie wy-obra`am sobie, `e wyci_gam z tego wniosek, i` jest szalefcem lub zWoczyfc_. Wychodzb raczej od jego niezrównanej m_droVci i wyobra`am sobie, `e dochodzb do wniosku, i` sib pomyliW. Z drugiej strony, powiedzmy, `e jestem przekonany, i` Florentynb cechuje m_droV] godna chrzeVcijanina. Gdy, id_c za rad_ Evansa, wy-obra`am sobie, `e twierdzi ona, i` jest Bogiem itp., to wywy-obra`am sobie kogoV, kto, jak mniemam, „wyró`nia sib intelektualnie” i jest moralnie nieskazitelny. W kon-sekwencji, gdy dodajb, `e ulegWa ona pomyWce, to sytuacja jest taka sama, jak w wy-padku Jezusa: wyobra`am sobie, `e dochodzb do wniosku, i` sib ona pomyliWa. KWopot w tym, `e ta analogia zachodzi tylko w wypadku, gdy uwa`a sib Jezusa za zwyczajnego czWowieka, a w ka`dym razie nie za mbdrca. Albowiem roszcze-nie Jezusa do boskoVci potraktowalibyVmy w taki sam sposób, jak podobne ro-szczenia naszych znajomych – mianowicie jako w najlepszym razie oznakb sza-lefstwa – tylko wtedy, gdybyVmy uwa`ali, `e podobnie jak oni jest niedoskonaWy, czy to intelektualnie, czy moralnie. Jednak`e ani ja, ani zwolennik argumentu SZB tak nie uwa`amy. Traktujemy Jezusa ze znacznie wibkszym szacunkiem. Gdy porównuj_c go z naszymi znajomymi wychodzimy od jego m_droVci, to albo uznajemy te przypadki za wyraknie odmienne (on jest mbdrcem, a oni nie), albo za wyraknie analogicznie (on jest mbdrcem, podobnie jak oni) i wobec tego uznamy tak jego, jak i ich za tkwi_cych w bWbdzie.

3.3. STRATEGIA M=DRO„CI

Peter Kreeft dokonuje oceny argumentu SZB za pomoc_ zabawnego dialogu poVmiertnego mibdzy trzema postaciami, które zmarWy tego samego dnia w 1963 r.: Aldousem Huxleyem, Johnem F. Kennedym i C.S. Lewisem. (Ten ostatni re-prezentuje pogl_d samego Kreefta.) W pewnym momencie Kreeft tak przedstawia argument SZB:

(15)

LEWIS: W grb wchodz_ jedynie cztery mo`liwoVci: Jezus jest albo Bogiem, albo zWoczyfc_ (obrazoburczym lub szalonym), albo dobrym czWowiekiem (jedynie mbdr-cem), albo zwyczajnym czWowiekiem […] A nie mo`ecie zaliczy] Jezusa do `adnej z trzech ostatnich kategorii.15

Dobry pocz_tek. Wymienia sib tu przynajmniej wprost opcjb pomyWki (Jezus byW dobrym czWowiekiem, jedynie mbdrcem).

Pytanie brzmi wibc: dlaczego wWaVciwie nie mo`emy zaliczy] Jezusa do kategorii „dobry czWowiek (jedynie mbdrzec)”? Jedyn_ wyrakn_ odpowiedk Kreefta znajdujemy w nastbpuj_cym krótkim fragmencie:

LEWIS: Do której w tych trzech grup byVcie go zaliczyli? Do zwyczajnych ludzi, mbdrców czy pseudobogów?

KENNEDY: Do mbdrców, oczywiVcie.

LEWIS: Nie, poniewa` w przeciwiefstwie do niego, nie twierdz_ oni, `e s_ bogami. KENNEDY: Hm. Mo`e wibc do pseudobogów?

LEWIS: Nie, poniewa` brak im wWaVciwej mu m_droVci, wspóWczucia i siWy twórczej. KENNEDY: I nie do zwykWych ludzi, poniewa`…

LEWIS: Z obu wspomnianych wzglbdów. Pozostaje tylko jedna nieunikniona mo`liwoV].

KENNEDY: Jaka?

LEWIS: @e jest mbdrcem, a zatem nale`y mu zaufa]. A poniewa` twierdzi, `e jest Bogiem, nie jest tylko jeszcze jednym ludzkim mbdrcem16.

Jaki zarzut przytacza sib tu przeciwko opcji pomyWki? ChciaWbym wysun_] dwie sugestie.

3.3.1. „Jest mKdrcem, a zatem mo'na mu ufaC”

Moja pierwsza sugestia wychodzi od ostatnich sWów Lewisa, nasuwaj_cych na myVl nastbpuj_cy argument:

1. Jezus jest mbdrcem.

2. JeVli Jezus jest mbdrcem, to mo`na mu ufa]. 3. Jezusowi mo`na ufa]. (1, 2)

4. Jezus twierdziW, `e jest Bogiem.

15 P. K r e e f t, Between Heaven and Hell, Downer’s Grove, IL: InterVarsity Press 1982, s. 67. 16 Between Heaven and Hell, s. 64. Pomifmy pytanie o to, jak opcja pseudoboga ma sib wpisywa]

w czteroczbVciow_ klasyfikacjb Kreefta; przymknijmy równie` oko na niespójnoV] Lewisowskiego za-przeczenia na pocz_tku tego fragmentu, `e Jezus byW mbdrcem, a nastbpnie uznania tego na jego kofcu.

(16)

5. JeVli Jezusowi mo`na ufa] i twierdziW, `e jest Bogiem, to nie pomyliW sib. 6. Jezus zatem nie pomyliW sib (jedynie). (3-5)

Jak oceni] ten argument?

MyVlb, `e przesWanka 5 nie jest bardziej akceptowalna ni`, dajmy na to, s_d, i` jeVli Buddzie (czy Konfucjuszowi) mo`na byWo ufa] i jeden z nich twierdziW, `e jest Bogiem, to nie pomyliW sib. A jednak zaakceptowanie tego drugiego s_du byWoby, rzecz jasna, nieroztropne. Mo`na bowiem by] godnym zaufania w wielu najwa`niejszych sprawach, a mimo to myli] sib w innych, nie mniej wa`nych. Mo`na oczywiVcie doda], `e Jezus byW nie tylko godny zaufania, ale w pe_ni godny zaufania i wobec tego jeVli twierdziW, `e jest Bogiem, to istotnie sib nie pomyliW. Aby zachowa] formaln_ poprawnoV] argumentu, trzeba bbdzie wówczas zmodyfikowa] go nastbpuj_co:

1*. Jezus byW doskona_ym mbdrcem.

2*. JeVli Jezus byW doskona_ym mbdrcem, to byW doskonale godny zaufania. 3*. Jezus byW doskonale godny zaufania. (1*, 2*)

4. Jezus twierdziW, `e jest Bogiem.

5*. JeVli Jezus byW doskonale godny zaufania i twierdziW, `e jest Bogiem, to nie pomyliW sib.

6. Jezus zatem nie pomyliW sib (jedynie). (3*-5*) Co powiemy o tym argumencie?

Po pierwsze, zauwa`my, `e doskonaWy mbdrzec to, na mocy definicji, ktoV, komu mo`na ufa]. Po wtóre, zauwa`my, `e ktoV doskonale godny zaufania to, na mocy definicji, ktoV, kto uznaje tylko prawdb. Tote` przesWanka 1* mówi, na mocy znaczenia odpowiednich zwrotów, `e Jezus uznawaW tylko prawdb. Dla-czego jednak mielibyVmy przysta] na to, `e Jezus uznawaW tylko prawdb? Jedyna znana mi racja brzmi: poniewa` Jezus byW Bogiem. Nie mam nic przeciwko tym, którzy uznaj_ Jezusa za Boga. Ja sam czynib to regularnie, skWadaj_c nicejskie wyznanie wiary. Sprzeciwiam sib jednak wykorzystywaniu tego na poparcie przesWanki argumentu SZB.

3.3.2. „Ostatni cz_owiek na Ewiecie, który móg_by cierpieC na maniK wielkoEci” Zgodnie z moj_ drug_ sugesti_ przytoczony fragment z Kreefta zawiera na-stbpuj_cy argument:

(17)

1. JeVli Jezus byW mbdrcem, ale nie byW Bogiem, to nie twierdziW, `e jest Bogiem.

2. Jezus twierdziW, `e jest Bogiem.

3. Albo zatem Jezus nie byW mbdrcem, albo nie byW Bogiem. (1, 2) 4. Jezus byW mbdrcem.

5. Jezus zatem byW Bogiem (i wobec tego nie pomyliW sib (jedynie)). (3, 4) Logika tego argumentu jest bez zarzutu. Akceptujemy równie` przesWankb 2. Co wibcej, te same wzglbdy, które (zaWó`my) doprowadziWy nas do odrzucenia opcji kWamcy i szalefca, prowadz_ równie` (zaWó`my) do uznania przesWanki 4. Pozo-staje wibc przesWanka 1. Dlaczego mielibyVmy j_ uzna]? Niestety, Kreeft nie udziela odpowiedzi na to pytanie.

Aby naprawi] to zaniedbanie, zastanówmy sib, czy w samym pojbciu m_droVci jest coV, co kWóci sib z tym, by zwyk_y (tj. nie-boski) mbdrzec twierdziW, i` jest Bogiem. Tak_ sugestib, zreszt_ nie now_, rozwija dokWadniej G.K. Chesterton. Oto co pisze on na temat przenikliwoVci i doskonaWoVci intelektu Chrystusa widocznej w jego nauczaniu moralnym:

Stanowi [ona – M.I.] bowiem ostatni_ cechb, jaka zazwyczaj towarzyszy zwykWej megalomanii, a zwWaszcza megalomanii tak wybujaWej i niebotycznej jak ta, która mogWaby towarzyszy] wspomnianym przez nas roszczeniom. Sama ta cecha, któr_ mo`na nazwa] jedynie intelektualn_ perfekcj_, nie jest oczywiVcie oznak_ boskoVci. Jest ona jednak bardzo prawdopodobnym zabezpieczeniem przed skWonnoVci_ do pospolitych i pró`nych roszczef dotycz_cych boskoVci. CzWowiek tego pokroju, gdyby byW tylko czWowiekiem, byWby ze wszystkich najmniej podatny na zamroczenie tak_ wzibt_ nie wiadomo sk_d ide_; zamroczenie takie jest domen_ religijnego sensata, który oszukuje samego siebie […]

JeVli Chrystus byW jedynie istot_ ludzk_, to musiaW by] istot_ o bardzo skompli-kowanym i sprzecznym charakterze. 8_czyW w sobie bowiem dwie cechy le`_ce na przeciwnych biegunach ludzkiej ró`norodnoVci. ByW dokWadnie tym, kim nigdy nie mógWby by] czWowiek cierpi_cy na urojenia: byW bardzo m_dry, byW bardzo dobrym sbdzi_. To, co mówiW, byWo zawsze niespodziewane, ale zawsze niespodziewanie wielkoduszne i czbsto niespodziewanie umiarkowane. Wekmy na przykWad wydkwibk przypowieVci o chwaVcie i pszenicy. Jest ona poW_czeniem zdrowego rozs_dku i wnik-liwoVci. Nie ma natomiast w niej nic z prostego myVlenia szalefca. Nie ma w niej nawet nic z prostego myVlenia fanatyka […] Nie ma nic, co byWoby dalsze od zdol-noVci wybiegania wzrokiem ponad i poza oczywistoV] ni` przypadek skupionego na sobie maniaka z jednym czuWym punktem w gWowie. Naprawdb nie mam pojbcia, jak te dwie cechy osobowoVci mogWyby zosta] poW_czone w przekonuj_cy sposób poza tym zdumiewaj_cym sposobem, w jaki W_czy je doktryna chrzeVcijafska […] Bóstwo jest doV] wielkie, by mogWo by] boskie; jest te` doV] wielkie, by mogWo nazywa] sib bos-kim. Ale czWowieczefstwo w miarb wzrastania staje sib coraz mniej skWonne do

(18)

skWa-dania takich deklaracji. Bóg jest Bogiem, jak mówi_ muzuWmanie. Wielki czWowiek wie jednak, `e nie jest Bogiem, a im jest wibkszy, tym lepiej to wie17.

Wybitny historyk Philip Schaff wtóruje Chestertonowi, zadaj_c pytanie,

czy taki intelekt – przejrzysty jak niebo, rzeVki jak górskie powietrze, ostry i prze-nikliwy jak miecz, caWkowicie zdrowy i peWen wigoru, zawsze pozostaj_cy w gotowo-Vci, opanowany – mógWby paV] ofiar_ radykalnego i najpowa`niejszego urojenia na temat wWasnego charakteru i powoWania?18

Odpowiedk Schaffa: „Có` za niedorzeczny pomysW!”. C.S. Lewis pisze w po-dobnym duchu:

Jest rzecz_ bardzo trudn_ wyjaVni] na pWaszczyknie historycznej `ycie Chrystusa, Jego sWowa i wpWyw, jaki wywieraW, w sposób nie trudniejszy, ni` to czyni_ chrzeVcijanie. Nigdy nie wytWumaczono w sposób zadowalaj_cy sprzecznoVci zachodz_cej mibdzy gWbbi_, m_droVci_ i (niech mi bbdzie wolno u`y] takiego okreVlenia) przemyVlnoVci_ moralnej nauki Chrystusa a wybujaW_ megalomani_, która musi ukrywa] sib poza Jego teologiczn_ nauk_, jeVli On nie jest naprawdb Bogiem. St_d niechrzeVcijafskie hipo-tezy nastbpuj_ jedna po drugiej z zadziwiaj_c_ a niewyczerpan_ obfitoVci_19.

Pomocne wydaje mi sib odczytanie Chestertona, Schaffa i Lewisa jako twierdz_cych, `e opcja pomyWki musi W_czy] w sobie dwa elementy – po pierwsze, bWbdne roszczenie do boskoVci i, po drugie, niezrównan_ m_droV]. PoW_czenie to ma by] „niedorzeczne” i „nieprzekonuj_ce”. Albowiem, jak ujmuje to Chesterton, „Bóstwo jest doV] wielkie, by mogWo by] boskie; jest te` doV] wielkie, by mogWo nazywa] sib boskim. Ale czWowieczefstwo w miarb wzrastania staje sib coraz mniej skWonne do skWadania takich deklaracji”. OczywiVcie mbdrzec jest wzorem czWowieczefstwa i dlatego jest „ze wszystkich najmniej podatny” na wysuwanie „pospolitych i pró`nych roszczef dotycz_cych boskoVci”. Jest on „ze wszystkich najmniej podatny na zamroczenie tak_ wzibt_ nie wiadomo sk_d ide_”.

Jak oceni] ten argument na rzecz przesWanki 1? Nie rozumiem, co miaWoby nas skWoni] do przypisania zwyczajnemu mbdrcowi niewyszukania i pró`noVci tylko dlatego, `e bWbdnie roVciW sobie pretensje do boskoVci. Nie zapominajmy o

przy-17 G.K. C h e s t e r t o n, The Everlasting Man, Westport, CT: Greenwood Press 1974, s. 247-49,

przedruk wydania opublikowanego przez Dodd, Mead & Company, New York 1925 [Wiekuisty cz_owiek, przeW. M. Sobolewska, Warszawa: Fronda 2004, s. 318-322.]

18 P. S c h a f f, The Person of Christ, New York: American Tract Society 1918, s. 97.

19 C.S. L e w i s, Miracles, New York: Macmillan 1947, s. 132 [Cudy. Wprowadzenie ogóle,

(19)

jbtym wczeVniej zaWo`eniu, `e roszczenie to jest caWkiem szczere. Porzu]my wibc retoryczn_ przesadb i sformuWujmy ów argument nastbpuj_co:

1a. JeVli Jezus byW mbdrcem, ale nie byW Bogiem, to miaW doV] m_droVci, aby o tym wiedzie].

1b. JeVli Jezus miaW doV] m_droVci, aby wiedzie], `e nie byW Bogiem, to nie twierdziW, `e jest Bogiem.

1. JeVli Jezus byW mbdrcem, ale nie byW Bogiem, to nie twierdziW, `e jest Bo-giem. (1a, 1b)

Argument ten jest formalnie poprawny, a przesWanka 1b jest prawdziwa. Jednak`e, jak to za chwilb wyjaVnib, przesWanka 1a nie jest wiarygodniejsza ni` jej za-przeczenie.

JeVli Jezus byW nie-boskim mbdrcem, to albo

Jezus byW nie-boskim mbdrcem, który mia_ wystarczaj_c_ racjb, by s_dzi], `e jest Bogiem,

albo

Jezus byW nie-boskim mbdrcem, który nie mia_ wystarczaj_cej racji, by s_dzi], `e jest Bogiem.

Owszem, jeVli Jezus byW nie-boskim mbdrcem, który nie miaW wystarczaj_cej racji, by s_dzi], `e jest Bogiem, to miaWby doV] m_droVci, by to wiedzie]. Nie jest jed-nak prawd_, `e jeVli Jezus byW nie-boskim mbdrcem, który mia_ wystarczaj_c_ racjb, by s_dzi], `e jest Bogiem, to miaWby doV] m_droVci, by to wiedzie]. Wprost przeciwnie, jeVli Jezus byW nie-boskim mbdrcem, który miaW wystarczaj_c_ racjb, by s_dzi], `e jest Bogiem, to fakt, i` „wyró`niaW sib intelektualnie”, w naturalny sposób naprowadziWby go na myVl, `e jest Bogiem. A zatem przesWanka 1a jest prawdziwa tylko wtedy, gdy Jezus nie miaW wystarczaj_cej racji, by uwa`a] sib za Boga. A dlaczego mielibyVmy na to przysta]?

Kreeft i Tacelli sugeruj_, `e Jezus-czWowiek nie mógWby uzna] sib za Boga, poniewa` byW @ydem, a „`aden @yd nie mógWby szczerze s_dzi], i` jest Bogiem”20. 20 K r e e f t, T a c e l l i, Handbook of Christian Apologetics, s. 161. OczywiVcie, chrzeVcijanie

wierz_, `e przynajmniej jeden @yd mógW szczerze uwa`a] sib za Boga, mianowicie Jezus. Przypusz-czalnie Kreeft i Tacelli chcieli powiedzie], „@aden @yd, który nie by_ Bogiem, nie mógWby szczerze uwa`a] sib za Boga”.

(20)

Jak_ wartoV] ma ta dobrze znana idea? Czy wykluczaWa j_ przyjmowana przez Jezusa ortodoksyjna teologia `ydowska z I wieku? Czy Jezus nie mógWby uzna] sib za Boga, gdyby nim nie byW? By] mo`e, cho] nie mam pojbcia, dlaczego. PrzypuV]my, `e by_ tym, za kogo sib podawaW, mianowicie Bogiem. Wówczas miaW wystarczaj_c_ racjb, by s_dzi], `e jest Bogiem. Dlaczego takiej lub podobnej racji nie mógWby mie] ktoV, kto Nim nie jest? Nie widzb po temu najmniejszych przeszkód. A w takim razie ortodoksyjny @yd z I wieku – nawet tak m_dry jak Jezus – mógWby bWbdnie uzna] sib za Boga.

Podam jeszcze jedn_ racjb za tym, by s_dzi], `e Jezus nie miaW wystarczaj_cej racji dla uznania sib za Boga – o ile byW normalny, ale nie byW Bogiem. Otó` gdyby Jezus byW normalny, ale nie byW Bogiem, to nie uwa`aWby sib za wszech-wiedz_cego, a przynajmniej `ywiWby w tej sprawie pewne w_tpliwoVci. To z kolei sprawiWoby, `e miaWby racjb uniewa`niaj_c_ dla przekonania o swojej boskoVci, poniewa` boskoV] wymaga wszechwiedzy, a wszechwiedza jest niezgodna z w_t-pliwoVci_ dotycz_c_ wszechwiedzy. Tote` gdyby Jezus byW normalny, ale nie byW Bogiem, to w najlepszym razie miaWby uniewa'nion* racjb dla przekonania o wWasnej boskoVci, czyli racjb, która nie jest wcale wystarczaj*ca. Jak odpowie-dzie] na ten wywód?21

Moja gWówna trudnoV] polega na tym, `e jestem zmuszony zawiesi] s_d odnoVnie do przynajmniej jednej z przesWanek. Uwa`am bowiem, `e Jezus byW wcielonym Synem Bo`ym, a jedyne dwa modele Wcielenia, które jestem w stanie zrozumie], implikuj_ faWszywoV] przynajmniej jednej z przesWanek. OczywiVcie muszb sib liczy] z tym, `e owe modele s_ faWszywe; niewykluczone jednak, `e jeden z nich jest prawdziwy. ByWbym nierozs_dny, broni_c argumentu za bosko-Vci_ Jezusa za cenb odrzucenia jedynych dwóch modeli Wcielenia, które rozu-miem. Zawieszam wibc s_d.

Modele Wcielenia, które mam na myVli, to model kenotyczny i model dwóch umysWów. Kenotyzm odrzuca przesWankb, `e boskoV] wymaga wszechwiedzy, po-niewa` uznaje sib w nim, `e Jezus byW w peWni Bogiem, cho] nie byW wszechwiedz_-cy. ByW co najwy`ej wszechwiedz_cy-o-ile-nie-wcielony; ta wWasnoV], a nie wszech-wiedza, nale`y do istoty boskoVci. JeVli zmodyfikujemy rozwa`any argument tak, aby pogodzi] go z kenotyzmem, to ma on faWszyw_ przesWankb, i` wszechwiedza-bez-Wcielenia jest niespójna z w_tpliwoVci_ dotycz_c_ wszechwiedzy-bez-Wcie-lenia. Z kolei w myVl modelu dwóch umysWów Jezus byW jedn_ osob_ z dwoma umysWami, boskim i ludzkim. Podczas gdy umysW boski posiadaW nieograniczony

21 Wdzibczny jestem mojemu studentowi, Danielowi Jeffreyowi, za zwrócenie mi uwagi na ten

(21)

dostbp do treVci i doVwiadczef umysWu ludzkiego, umysW ludzki nie miaW dostbpu do umysWu boskiego, chyba `e pozwalaW mu na to umysW boski. Za jedn_ z zalet tego modelu uznaje sib to, `e ukazuje, w jaki sposób jedna i ta sama osoba mo`e by] wszechwiedz_ca, a zarazem naprawdb podlega] rozwojowi ludzkiemu, tak jak to miaWo by] w wypadku Jezusa. PrzypuV]my, `e ta zaleta jest rzeczywista. Wówczas Jezus mógWby by] wszechwiedz_cy nawet wtedy, gdyby w to w_tpiW – zgodnie z modelem dwóch umysWów, ale wbrew omawianemu argumentowi.

Osoby niezobowi_zane do uznania Wcielenia nie bbd_ mie] tej samej co ja racji dla zawieszenia s_du w sprawie omawianego argumentu. By] mo`e jednak pozostanie im racja nastbpuj_ca: to nieprawda, `e gdyby Jezus, mimo swej nor-malnoVci, bWbdnie uznaW sib za Boga, to s_dziWby, `e nie jest wszechwiedz_cy lub przynajmniej wahaW sib w tej sprawie. Posiadane przez niego racje dla prze-konania o wWasnej boskoVci byWyby bowiem w jego kontekVcie kulturowym na tyle przekonuj_ce, `e miaWby co do nich w_tpliwoV] tylko wówczas, gdyby byW ogromnie niepewny siebie lub chorobliwie podejrzliwy – a `adna z tych cech nie pasuje do wizerunku niezrównanego mbdrca. Nieco ostro`niej mo`na by argu-mentowa] za zawieszeniem s_du w tej sprawie. Albowiem za pewnik mo`emy przyj_] tylko to, `e w kontekVcie kulturowym Jezusa jego racje dla przekonania o wWasnej boskoVci mogWyby by] na tyle przekonuj_ce, i` w_tpiWby w ni_ tylko wówczas, gdyby byW ogromnie niepewny siebie lub chorobliwie podejrzliwy. Postaram sib doprecyzowa] tb linib argumentacji w czbVci 4.

3.4. STRATEGIA „TRUDNO ZROZUMIE† JAK”

Rozwa`my nastbpuj_ce sWowa Stephena Davisa:

By] mo`e Jezus twierdziW, `e jest Bogiem, nie byW ani szalefcem, ani zWoczyfc_, ale

szczerze siK pomyli_ w tej sprawie […] Obrofca argumentu SZB nie chce bynajmniej

forsowa] logicznej czy nawet przyczynowej niemo`liwoVci takiej pomyWki. Na upartego moglibyVmy zapewne wyobrazi] sobie sytuacjb, w której normalna i moralna osoba bWbdnie uznaje sib za Boga […] Jednak`e trudno zrozumie], jak normalna i dobra osoba mogWaby szczerze sib pomyli], obstaj_c przy wyj_tkowo dziwnym przekonaniu, `e jest Bogiem (zakWadaj_c, `e u`ywa ona sWowa „Bóg”, tak jak to zwykle czyni_ w tym kontekVcie chrzeVcijanie, tj. maj_c na myVli dosWown_ identycznoV] z wszechmocnym, wszechwiedz_cym i kochaj_cym stwórc_ Vwiata). Jest coV nad wyraz dziwnego w po-jbciu szczerej, dobrej i normalnej osoby bWbdnie uznaj_cej sib za Boga.22

(22)

GWówna idea jest tu taka, `e trudno zrozumie], jak Jezus mógWby by] normalny i dobry, ale szczerze sib pomyli] w kwestii tego, kim jest, poniewa` na ogóW „trudno zrozumie], jak normalna i dobra osoba mogWaby bWbdnie acz szczerze s_dzi], `e jest Bogiem”.

Spróbujmy doprecyzowa] powy`szy wywód Davisa. Utrzymuje on, `e sta-jemy przed pewn_ trudnoVci_. Trudno jest nam coV zrozumie]. Jak sib wydaje, wyci_ga on z tego wniosek o niewiarygodnoVci lub maWym prawdopodobiefstwie opcji pomyki. Ale co dok_adnie, wedWug Davisa, trudno nam zrozumie]? Pewn_ mo`liwoV], oczywiVcie – dokWadniej to, jak dobra, normalna, szczera osoba

mog_aby bWbdnie uzna] sib za Boga. Jakiego rodzaju mo`liwoV] ma on na myVli?

Jak przyznaje, „nie chce forsowa] logicznej czy nawet przyczynowej niemo`li-woVci takiej pomyWki”. Nie chodzi wibc ani o mo`liwoV] fizyczn_, ani o logiczn_. A zatem o jak_?

By] mo`e o mo'liwoEC epistemiczn*. S_d czy stan rzeczy p jest epistemicznie mo`liwy tylko wtedy, gdy jest spójny z tym, co traktujemy jako dane (lub co wibkszoV] z nas, lub wibkszoV] z nas w pewnym okreVlonym kontekVcie, na przy-kWad wibkszoV] osób zastanawiaj_cych sib nad argumentem SZB, uznaje za dane – dalej pominb tb kwalifikacjb)23. Odpowiednio p nie jest epistemicznie mo`liwy

tylko wtedy, gdy jest niespójny z tym, co traktujemy jako dane. Tote` s_d, `e dobra, normalna, szczera osoba bWbdnie uznaje sib za Boga, jest epistemicznie mo`liwy tylko wtedy, gdy jest spójny z tym, co traktujemy jako dane. Odpo-wiednio nie jest on epistemicznie mo`liwy tylko wtedy, gdy jest niespójny z tym, co traktujemy jako dane.

Nasze pytanie jest wibc nastbpuj_ce: czy rzeczywiVcie tak trudno poj_] epi-stemiczn_ mo`liwoV], `e dobra, normalna, szczera osoba bWbdnie uznaje sib za Boga? Przedstawienie sobie tej mo`liwoVci nie bbdzie, ma sib rozumie], podobne do Kartezjafskiej „jasnej i wyraknej idei”, powiedzmy, istoty ciaWa, ani do Locke’owskiej „Vwietlistej aury”, która towarzyszy refleksyjnemu skiero-waniu uwagi na 2 + 1 = 3 i inne oczywiste koniecznoVci. Obstawanie przy takich standardach byWoby absurdalne. Aby zrozumie], jak dobra, normalna, szczera osoba mogWaby bWbdnie uzna] sib za Boga, wystarczy przedstawi] opowieV] „na niby”, która, po namyVle, wydaje sib spójna z tym, co zostaWo przyjbte jako dane i która nie jest zbyt „wydumana”, czyli nie ma krytykowanej przez Davisa wWasnoVci.

23 S_d p jest spójny z s_dem q =

df ; z ich koniunkcji nie mo`na wyprowadzi] bezpoVredniej

(23)

4. OPCJA POMY8KI:

JAK (EPISTEMICZNIE) MOG8OBY SIB TO ZDARZY†

Jak wczeVniej zasugerowaWem, opcja pomyWki, w jej najlepszym wydaniu, przedstawia Jezusa jako maj_cego wystarczaj_c_ racjb (czy, szerzej, podstawy) dla przekonania o wWasnej boskoVci. W tej czbVci przedstawib dwie opowieVci „na niby”, które posiadaj_, jak sib zdaje, tb cechb. Nie twierdzb wcale, `e s_ one prawdopodobne, bardziej prawdopodobne ni` nie, czy cho]by nawet logicznie mo`liwe. Twierdzb tylko, `e, po namyVle, nie s_ one absurdalne i wydaj_ sib spójne z tym, co w sposób wWaVciwy traktujemy jako dane w kontekVcie oceny argumentu SZB.

4.1. OPOWIE„† O BELZEBUBIE

Pierwsz_ opowieV], któr_ mam na myVli, mo`na by nazwa] opowieEci* o

Bel-zebubie. Da sib j_ streVci] nastbpuj_co:

Jeden i jedyny Bóg, wszechmocny stworzyciel nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych, zanim stworzyW ludzi powoWaW do istnie-nia anioWów. AnioWowie zostali obdarzeni zachwycaj_cymi zdolnoVciami oraz wWadz_ ich u`ywania na chwaWb Boga i dla wWasnego dobra, a tak`e wWadz_ powstrzymania sib od u`ywania ich dla tych celów. Wielu anioWów u`yWo tej drugiej wWadzy: odwrócili sib od Stwórcy i, pod wodz_ Szatana, ksibcia ciem-noVci, postawiWo sobie za cel doprowadzenie dzieci Bo`ych do zguby. Cel ten przyVwieca im po dziV dzief. Jednym ze sposobów, w jakie Szatan próbuje zwieV] dzieci Bo`e, jest wprowadzanie ich w bW_d, tak by zamiast oddawa] czeV] jedynemu, prawdziwemu Bogu, czciWy stworzenie. OdkryW on, `e jednym z najskuteczniejszych sposobów jest, jak zauwa`yW Vw. PaweW, podszywanie sib pod anioWa VwiatWa. Zdecydowanie najskuteczniejszy podstbp polega na sprawieniu, by czWowiek podszyW sib pod samego Boga. Aby do tego doprowa-dzi], Szatan stwarza zwykWemu czWowiekowi dobre podstawy do uznania sib za Boga, a nastbpnie doprowadza do zajVcia zdarzef podobnych do tych opisa-nych w Nowym Testamencie. Ofiar_ takiego wWaVnie podstbpu padW Jezus – reszta to ju` historia. Szatan nie podejrzewaW, `e sprawy przybior_ tak ko-rzystny obrót.

Jak ustosunkowa] sib do tej prostej opowieVci? Czy jest ona spójna z tym, co traktujemy jako dane? Czy rzuca VwiatWo na to, jak normalna i dobra osoba – w tym wypadku Jezus – mogWaby szczerze popaV] w bW_d i uzna] sib za Boga?

(24)

OpowieV] o Belzebubie jest pomocna tylko dla tych, którzy, tak jak ja, s_ ju` w jakiejV mierze otwarci na teizm i tradycjb mówi_c_ o Szatanie. To do nich jest skierowany niniejszy paragraf (4.1). W nastbpnym paragrafie (4.2) zwrócb sib do szerszego grona.

Mo`na by postawi] zarzut, `e opowieV] o Belzebubie jest niezgodna z tym, co uznajemy za dane, poniewa` Bóg nie dopuVciWby do zajVcia czegoV tak szkarad-nego. Ale trudno potraktowa] ten zarzut powa`nie. Wprawdzie Bóg mógWby z pewnoVci_ ograniczy] zwodzicielsk_ moc Szatana, ale natura Vwiata zdecydo-wanie wskazuje, `e tego nie uczyniW. Ogólnie rzecz bior_c, Bóg dopuszcza do zajVcia doV] szkaradnych rzeczy, w tym równie` do tego, by ludzie w sposób niezawiniony bW_dzili w sprawach o kluczowym znaczeniu dla wWaVciwej relacji z Bogiem. OpowieV] o Belzebubie jedynie to ilustruje.

Inny zarzut gWosi, `e Szatan nie mógWby stworzy] zwykWemu czWowiekowi takich podstaw do uznania sib za Boga, jakie miaWby lub mógWby mie] czWowiek, który faktycznie byW Bogiem.

W tym miejscu nale`y zada] dwa pytania. Po pierwsze, na czym miaWyby polega] takie podstawy? Po drugie, czy da sib je podrobi]? Przypuszczam, `e jeEli istniej_ silne, ale zawodne podstawy do przyjbcia, `e jest sib Bogiem (coV, co pod tym wzglbdem przypomina, powiedzmy, doVwiadczenie zmysWowe), to nic nie stoi na przeszkodzi, aby Szatan stworzyW je zwykWemu czWowiekowi. Na czym miaWyby wibc polega] silne, ale zawodne podstawy, które skWoniWyby czWowieka do uznania sib za Boga?

OpowieV] o Belzebubie mo`na uszczegóWowi] w taki sposób, by odpowiedzie] na to pytanie. Przede wszystkim trzeba przyj_], `e Szatan mógWby upozorowa] – tak dla Jezusa, jak dla innych osób – `e, na przykWad, Jezus wskrzesiW czWowieka z martwych i dokonaW ró`nych innych cudów w rodzaju tych, których opis znaj-dujemy w opowieVciach przedzmartwychwstaniowych. By] mo`e jednak to by nie wystarczyWo, aby czWowiek uznaW sib za Boga. Wszak`e nawet prorocy, z któ-rych `aden nie byW Bogiem, mogliby dokonywa] cudów, a nawet wskrzesza] z martwych! Co jeszcze byWoby wibc konieczne?

Oto pewna propozycja, nazwijmy j_ dodatkiem „jak-to-jest” do opowieVci o Belzebubie. Istnieje coV takiego, jak: „jak to jest” by] wcielonym Bogiem, pewien szczególny sposób doVwiadczania Vwiata. Podobnie jest coV takiego jak: „jak to jest” by] mb`czyzn_, w tym sensie, `e ktoV mo`e doVwiadcza], jak to jest by] mb`czyzn_, tj. mie] pewn_ szczególn_ mbsk_ perspektywb patrzenia na Vwiat, a jednak nie by] mb`czyzn_, mimo `e jeVli ma sib to doVwiadczenie, tj. tb per-spektywb, to stanowi ona adekwatn_ podstawb dla uznania sib za mb`czyznb. JeVli doVwiadczenie tego, jak to jest by] wcielonym Bogiem, jest podobne, to stanowi

(25)

zawodn_, ale wystarczaj_c_ podstaw_ dla uznania sib za Boga, zwWaszcza gdy idzie w parze z (na pozór autentycznymi, ale faktycznie wywoWanymi przez Sza-tana) znakami i niezwykWymi zdarzeniami. Nie widzb powodu, dla którego Szatan nie mógWby obdarzy] tak_ perspektyw_ zwykWego czWowieka.

A oto druga propozycja, nazwijmy j_ dodatkiem Abby. Istnieje coV takiego, jak doVwiadczenie bezpoVredniego, intymnego kontaktu z Bogiem. Poza tym istnieje coV takiego, jak: jak to by byWo lub mogWo by], gdyby Bóg poVwiadczyW, poprzez serib komunikatów i zapewnief wyra`onych w ramach takiej intymnej relacji, `e jest sib Bogiem. OczywiVcie w myVl opowieVci o Belzebubie Bóg nic podobnego nie robi, ale dopuszcza odpowiednie poVwiadczenie ze strony Szatana. Pozwala, na przykWad, Szatanowi sprawi], by Jezusowi wydawa_o siK ca_kiem oczywiste, `e znajduje sib w intymnej relacji do Boga Ojca, Abby. Pozwala równie` Szatanowi sprawi], by Jezusowi wydawa_o siK ca_kiem oczywiste, `e w tym doVwiadczeniu i poprzez nie Jezus pozostaje w tej szczególnej relacji do Boga Ojca, któr_ trafnie wyra`aj_ sWowa „jedyny Syn Boga”. Te podstawy oparte na doVwiadczeniu nie s_ rzecz jasna nieomylne; mo`na je mie], a mimo to nie znajdowa] sib w relacji, na któr_ maj_ one wskazywa]. Podobnie jak inne podstawy oparte na doVwiad-czeniu, mog_ one jednak by] adekwatne, zwWaszcza gdy zostaj_ potwierdzone przez „cuda”, jak to ma miejsce w opowieVci o Belzebubie.

Trzecia propozycja polega na po_*czeniu dodatków „jak to jest” i Abby. (Czwarta dodaje do tego poW_czenia gWówne idee przedstawionej poni`ej opo-wieVci o Mesjaszu.)

By] mo`e czytelnik skrzywi sib na zaproponowane przeze mnie dodatki. Z mojego doVwiadczenia wynika, `e kródWem takiej reakcji jest przeVwiadczenie, i`, z koniecznoVci, normalna i dobra osoba mogWaby mie] wystarczaj_c_ racjb, by uzna], `e jest Bogiem tylko gdyby rzeczywiVcie by_a Bogiem. Wystarczaj_ca racja dla wiary we wWasn_ boskoV] musi by] nieomylna. W drugiej czbVci paragrafu 3.2.2 odrzuciWem dwa argumenty na rzecz tego twierdzenia, a nie znam `adnych lepszych. Zachodzb wibc w gWowb, dlaczego mielibyVmy przyj_], `e wystarcza-j_ca racja, na której podstawie normalna i dobra osoba uznaWaby swoj_ boskoV], jest, z koniecznoVci, nieomylna. Nie jest to przecie` oczywiste. Nie wydaje sib równie`, `e mo`na by to byWo potraktowa] jako dane. A zatem dlaczego?

Spójrzmy na tb sprawb nieco inaczej. Czy przyjmuj_c, `e wystarczaj_ca racja, na której podstawie normalna i dobra osoba uznaWaby swoj_ boskoV], musi by] nieomylna, nie zakWadamy zarazem, `e Vwietnie wiemy, jak to jest by] wcielonym Bogiem i jakie byWo – w ujbciu chrzeVcijafskim – posiadane przez Jezusa do-Vwiadczenie Boga Ojca? W istocie czy nie zakWadamy, `e tak dobrze znamy tb perspektywb i to doVwiadczenie, `e w sposób wWaVciwy traktujemy je jako

(26)

nie-omylne? Na to wygl_da. Ale czy ktokolwiek naprawdK tak uwa`a? Zwolennicy argumentu SZB, którzy uwa`aj_, `e znaj_ sib na tych sprawach, musz_ to, deli-katnie mówi_c, dokWadniej wyjaVni].

4.2. OPOWIE„† O MESJASZU

A oto jeszcze inna próba unaocznienia opcji pomyWki, tym razem w sposób zgodny z naturalizmem, a zatem z pogl_dem szerszego grona odbiorców ni` to, do którego mogWa przemówi] opowieV] o Belzebubie. Nazwijmy j_ opowieEci*

o Mesjaszu:

Jezus miaW wystarczaj_c_ racjb, a przynajmniej coV, co stanowiWo wystarcza-j_c_ racj_ w Palestynie I wieku, by s_dzi], `e jest Namaszczonym z rodu Da-wida, Królem @ydowskim i, w tym Dawidowym sensie, Mesjaszem, Mesja-szem ben Dawid. OczywiVcie, nie byW wyj_tkiem. Wielu innych, przed i po nim, uwa`aWo sib za Mesjaszy, a caWe rzesze im przytakiwaWy. Gdy ich obiet-nice pokonania Rzymu pozostawaWy niespeWnione, pojawiali sib kolejni preten-denci i ich uczniowie.

Uznawszy sib za Mesjasza, Jezus nadal gorliwie studiowaW `ydowskie Pis-mo, w którym dostrzegW wczeVniej pominibte szczegóWy i wskazówki. Nasu-nbWy mu one niesWychanie zaskakuj_cy pomysW powi_zania ze sob_ pewnych idei. Zauwa`yW, na przykWad, `e dziecib z Izajasza 9, 5 – które „nam [tj. Izrae-lowi] sib narodziWo” i na którego barkach spoczbWa wWadza; dziecib, którego ka`dy @yd z [okresu] Drugiej „wi_tyni uwa`aW za Mesjasza – jest okreVlone mianem el gibber. Jezus dostrzegW tu dwuznacznoV] – el gibber mo`na rozu-mie] b_dk jako „Bóg Mocny”, b_dk jako „Dzielny Wojownik” – ale rozumo-waW wbrew tradycji, która opowiadaWa sib za drugim z tych znaczef. Wszak dziecko to jest równie` okreVlone, w tym samym wersecie, jako „Ksi_`b Poko-ju”, a ten tytuW bardziej pasuje do „Potb`nego Boga” ni` do „Dzielnego Wojownika”. Poza tym ta interpretacja nadawaWa lepszy sens okreVleniu „Od-wieczny Ojciec”, które zostaWo zastosowane do „dziecibcia” w tym samym wersecie – tradycja zzbagatelizowaWa tb interpretacjb uwag_, `e tytuW ten jest czysto grzecznoVciowy. Jezus wpadW na inny pomysW: dziecko, królewski Mes-jasz urodzony w Izraelu jest w caWkiem dosWownym sensie „Bogiem Mocnym” i „Odwiecznym Ojcem”. Jednak`e dziecko nie mogWoby speWni] tych okreVlef, chyba `e … (w tym miejscu szok wywoWany powi_zaniem ze sob_ pewnych idei musiaW by] zaiste wielki) … chyba `e Mesjasz jest Bogiem.

Z chwil_ poW_czenia Mesjasza z Bogiem Jezus zacz_W dostrzega] ten zwi_-zek w innych miejscach Pisma, na przykWad w Psalmie 45. Cho] bezpoVrednim

(27)

tematem tego psalmu jest pochwaWa okreVlonego króla, do którego zwraca sib psalmista, mo`na sib w nim Watwo doszuka] ogólniejszego tematu. Jezusowi przyszWo na myVl, `e za poVrednictwem pochwaWy króla okreVlonego przez psalmistb Bóg wskazywaW na innego króla, którego królestwo naprawdK bbdzie trwa], Mesjasza ben Dawid. I jak zwracano sib do królewskiego Mes-jasza? Nie tylko jako do tego, który zostaW „obdarzony hojniej ni` równi mu losem” wVród ludzi (w. 7), ale równie` jako do tego, który jest el gibber (w. 3) i ni mniej, ni wibcej tylko samym Bogiem (w. 6). Wszak mówi_c o królew-skim Mesjaszu i zwracaj_c sib do niego, psalmista stwierdza: „Twój tron, o Bo`e, trwa wiecznie”. W gWowie Jezusa Mesjasz po raz kolejny poW_czyW sib z Bogiem.

Trzeci przypadek: wspóWczeVni Jezusa uwa`ali, `e `aden czWowiek nie do-równaW królowi Dawidowi, najwibkszemu z ziemskich wWadców. Jezus zauwa-`yW jednak, `e sam Dawid zadeklarowaW, w Psalmie 110, 1, `e „Wyrocznia Boga [Jahwe] dla Pana mego: «Si_dk po mojej prawicy, a` Twych wrogów poWo`b jako podnó`ek pod Twoje stopy»”. Dawid ma tu na myVli swego

w_asnego Pana [Adonai], termin, który dla Jezusa i jego wspóWczesnych

od-nosiW sib do Mesjasza. Jezus uwa`aW, `e nazywaj_c swojego Pana Mesjaszem, Dawid daW do zrozumienia, `e Mesjasz nad nim góruje. A jak najlepiej wy-jaVni] ten podwójny fakt, mianowicie `e Mesjasz góruje nad Dawidem, a za-razem `aden czWowiek nie dorównuje Dawidowi? Jezus doszedW do wniosku, `e najlepsze wyjaVnienie jest takie, i` Mesjasz byW nie tylko czWowiekiem, ale równie` Bogiem. I tym razem Mesjasz poW_czyW sib z Bogiem.

Czwarty i ostatni przykWad. Jak wielu mu wspóWczesnych, Jezus s_dziW, `e prorocy zazwyczaj u`ywali okreVlenia „Syn CzWowieczy” w odniesieniu do Mesjasza. Syn CzWowieczy, którego Jezus dostrzegW w Ksibdze Daniela 7, stan_W przez obliczem samego Boga Przedwiecznego, Najwy`szego. Jednak`e, jak powiedziaW Moj`eszowi Pan: „@aden czWowiek nie mo`e ogl_da] mojego oblicza i pozosta] przy `yciu” (Wj 33, 20). A zatem Syn CzWowieczy, Mesjasz, siedzi na tronie PANA i bez w_tpienia Go widzi; tymczasem `aden czWowiek nie mo`e tego uczyni]. Jest wibc jasne, `e Syn CzWowieczy nie jest tylko czWowiekiem, ale jest równie` Bogiem. Znowu poW_czenie.

Jezus s_dziW wibc, `e w pewnym wa`nym sensie królewski Mesjasz byW Bogiem. Jednak`e – rozumowaW dalej – jest tylko jeden Bóg. W pewnym zatem sensie jest tylko jeden i jedyny Bóg, a zarazem, ze wzglbdu na poW_-czenie Mesjasza z Bogiem, w pewnym sensie Bóg jest wieloVci_. Czy w tek-stach niemesjafskich mo`na doszuka] sib zacz_tków tej idei? OczywiEcie, powiedziaW sobie Jezus: „A wreszcie rzekW Bóg: «Uczyfmy czWowieka na Nasz

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uzasadnić, że przestrzeń liniowa wszystkich wielomianów (rzeczywistych bądź ze- spolonych) nie jest przestrzenią Banacha w żadnej

Odwzorowanie liniowe przestrzeni z normą jest ograniczone wtedy i tylko wtedy, gdy obraz każdego zbioru ograniczonego jest ograniczony..

Udowodnić, że średnia arytmetyczna tych liczb jest równa n+1 r

- w czasie wdechu przepona opuszcza się (kurczy się ) i umożliwia powiększenie objętości klatki piersiowej co warunkuje wciąganie powietrza. - w czasie wydechu przepona podnosi

Przyjmując i podkreślając założenia antropologii adekwatnej, osoba z nie- pełnosprawnością nie staje się obciążeniem dla społeczeństwa, ale darem jako ta, przez którą

The great civil task of religion is to make the man good: through the virtues he be- comes master of himself, participant in a political society, capable of not forgetting

for TM impurities in aluminum can be twice that of aluminum self-diffusion while non-TM impurities often have activation energies which are very similar to that of the host [ 50 ,

(2).Ta własność jest najważniejsza, bo z niej wynika wiele pozostałych.. Jej dowód