• Nie Znaleziono Wyników

Pamiętniki księdza J. Kitowicza do panowania Stanisława Poniatowskiego. T. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pamiętniki księdza J. Kitowicza do panowania Stanisława Poniatowskiego. T. 1"

Copied!
133
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

wm

J. R1T0WICZA

D O P A N O W A N I A

STANISŁAW A PONIATOWSKIEGO.

t T O M I. W POZNANIU.

CZCIONKAMI 1 W KOMISE W . SIMONA.

(4)

$

(5)

O Branickim, Hetmanie Wielkim Koronnym.

F ranciszek Ksaw ery B ranicki, syn B ranickiego, k a­ sztelana bracław skiego, z m łodych la t trak to w a ł wojsko­ wą służbę przy różnych zagranicznych potencyach w cza­ sie wojen za wolontaryusza. Podczas ostatniój wojny P ru sak a z M oskalami, za cesarzowój Elżbiety toczonój, był na stronie moskiewskiój pod K istrzynem . On i pułkow nik Chomentow salwowali od reszty zguby arm ią m oskiewską, niespodziewanóm napadnięciem pruskióm du­ żo pobitą, za co u dworu P etersburskiego n aby ł wielkiój łaski. On z M oskalami dobył B aru, Berdyczewa i w wielu innych potyczkach staw ał na czele wojska przeciw swojim braciom kon federatom ; zawsze zwyciężający, oprócz jednój potyczki pod W idaw ą ze Zarębą, gdzie mu się noga brzydko poślizgnęła, jako się wyżój w swojim m iej­ scu rzekło. Człowiek bez żadnój apprehensyi i bez ża­ dnej wiary, lubo zrodzony i wychowany w katolickiej, pospolicie mawiał, że który człowiek wierzy w nieśm ier­ telność duszy, śm iało do potyczki stan ąć nie m oże; bo n atu raln ie m usi się lękać d jab ła i p iekła w przyszłóm życiu, którem i w iara zm artw ychw stania za złe sprawy grozi, a żaden żołniórz dobry nie może być świętym. ■Dla tego tóż on życiem swojem po szalonem u szafuje: f bożyszczem jego p u n k t honoru, dla którego zawsze go­ towy życie położyć. D ał tego dowód, kiedy n a początku teraźniejszego panow ania, będąc ju ż łowczym koronnym, tńe m iał sobie za zniew agę pojedynkować się z K

(6)

2

wą, cudzoziemcem nieznajomym , a gdy piórwszy postrze­ lił K asanow ę, przez szalony p u n k t honoru, przym usił owego postrzelonego pogrożeniem wypalenia mu w łeb, że do B ranickiego w ystrzelił i brzuch mu rozdarł, bez naruszenia kiszek; a pokazując w tej mierze jak iś h e­ roizm, odebrawszy od W łocha ta k niebezpieczny p o strzał, rzucił m u z workiem 4 0 0 dukatów, rozkazawszy co p rę - dzój uciekać, nim by przyjaciele jego nadbiegli i zapewne go zabili. Jakoż nie m inęłoby to W łocha, gdyby się n atychm iast z W oli. gdzie się ten pojedynek pryw atnie w jednym pokoju odpraw iał, nie był w yniósł; albowiem A rnold Byszewski, po ten czas koniuszy królewski i p u ł­ kownik lekkiej jazdy, wielki przyjaciel B ranickiego , do­ wiedziawszy się, że B ranicki postrzelony, pędem do W oli pobiegł z inten cyą zabicia Kasanowy, gdyby go tam był zastał. Ale ten, okrywszy się chłopską suknią i wsiad- szy do chłopa n a wóz, przejechał szczęśliwie koło By- szewskiego niepoznany. Byszewski zaś nie zastaw szy we W oli Kasanowy, pobiegł nazad do W arszaw y, w padł do jego s t a n c j i ; tam zastawszy innego W iocha Tom atysa z Moszczyńskim, miecznikiem koronnym , i Kilkunastu ko- m edyjantek W łoszek, chcąc Tom atysa, rozum iejąc go być K asanow ą, zabić, po dwa razy do kryjącego się po po­ koju za kobióty wśród wrzasku i szam otania się całćj kom panii z pistoletu chybnym trafem wypalił, kornety n a łbie jednej W łoszce opaliwszy. Nareszcie gdy mu pistolety nie posłużyły, do szabli się porw ał, k tó rą Mo­ szczyńskiemu, przyjacielowi swemu, zastępującem u sobą całą owę kom panią, sięg ając koniecznie do W łocha, acz niechcęcy w pysk wyciął, po którym rozruchu do króla doniesionym, gdy go kazano coprędzej łapać, uszedł z W arszaw y za granicę, gdzie się przez dwa roki tu ła ł. W W arszaw ie zaś w sądach m arszałkow skich sta n ę ła n a niego kaptyw acya, lecz za instancyam i różnych panów ; dobrze o i króla przyjmowanymi, wyrokiem sejm u został od w szystkiego uwolniony i do dawnej łask i królewskiej przyjęty. B ranicki wygoiwszy się z postrzału, w la t k il­ ka w ziął buław ę polną po Rzewuskim n a w ielką

(7)

posunio-3

nym, a po tym wprędce zm arłym wielką, k tó rą teraz po­ siada. C iągnąc dalszą rzecz o B ranickim ; oprócz serca wcale innych talentów wodzowi należących nie m a: Czło­ wiek lekkom yślny z lada kom panią pić aż do u traty zmy­ słów lubiący. K ossakow ska, kasztelanow a kam ieniecka, z domu Potocka, pani z bystrości rozumu wielce sław na, gdy się dowiedziała, że B ranicki w brzuch postrzelony nieszkodliwie, do przytomnój kom panii rz e k ła : Dobrze, że B ranicki m a flaki w głowie, bo gdyby je m iał w brzu­ chu, byłby m u je K asanow a przestrzelił.

Z tego żarciku znać, że B ranicki nie ma głowy do tak wysokiego urzędu, zkąd zaś przyszedł do ta k ścisłój przyjaźni z królem } do pierwszój łaski, duże są oko­ liczności: piórwsza, gdy król, natenczas Stolnik litewski w P etersb u rg u , z okazyji przyjaźni z teraźniejszą Caro­ wą moskiewską, K a ta rzy n ą l i g ą , ówczas wielką księżną rosyjską, n P io tra m ęża w padł był w podejrzenie, a ztąd niebezpieczeństwo życia, B ranicki znajdując się w P e te rs­ burgu i będąc w wielkich łaskach u o b o jg a : salwował go i dał sposób do ucieczki z P etersb u rg a. Co królo­ wi, poróżniwszy się nakoniec z nim, wymówił w mowie swojój, mianej na Sejmie przeszłym w W arszaw ie 1 7 8 7 , k tó rą mowę, że jej nie pozwolono drukować, po opisaniu rzeczy należących do B ranickiego całkiem kładę. D ruga przyczyna łaski królewskiej. S iostra jego rodzona, W o- jewodzicowa M ścisławska, wdówka m łoda, hoża, k tó ra przez la t kilk a posiad ała serce królewskie, nim j ą z te ­ go wyrugow ał nowy obrazek miłości, Grabowska g ene­ rałow a, z domu Szydłowska, kasztelank a mazowiecka. Ja k tedy był z razu wielkim przyjacielem B ranicki króla i król B ranickiego, ta k teraz w wielkim z sobą zostają poróż­ nieniu. Przyczyna takow a : jakieś tłuczysko z A nglii M a­ dame du Gromon zwane, przywlokło się do W arszaw y; przyszedszy do konfldencyi z książęciem Adamem Czar­ toryskim , generałem Ziem Podolskich, z R yxem , kam er­ dynerem królewskim, z Komarzewskim generałem i wielu osobam i piórwszój ra n g i, u ło ży ła p rojek t dla zysku swe­ go przestrzódz króla, jakoby n a otrucie jego była

(8)

subor-4

dynow aną od księcia g enerała, i wzajemnie znowu, j a ­ koby król nam aw iał j ą na stracenie księcia generała. Te plotki sztucznemi baby konceptam i prowadzone, przy­ szły do tego, że Kom arzewski i R yx poszli w areszt, książę g en erał i kilku z jego p arty ji byli w sądach m arszałkow skich procesowani.

Skończyło się n a tóm, iż nie m ogąc nic dowieść strona stronie, du Gromon kazano wysmagać i do śm ier­ ci osadzić w cuchthauzie G d a ń sk im : K ról z księciem ge­ nerałem n a pozór przeprosili się, a że w tę spraw ę wmię- szano i B ranickiego H etm ana, dziwnie się tóm uraził, że hetm anem będąc, m usiał w sądach m arszałkow skich odpowiadać. Z tąd nienaw iść do króla, ztąd po różnych kom paniach żale n a niego. Rozum iano z razu, że te niesnaski nie będą mocne i prędko się sk o ń c z ą ; ale pom ­ knęły się tak daleko, że żale swoje obadwa, ta k król, ja k B ranicki przed carową m oskiewską w podróży do Chersonu będący, przekładali i że ta pani, obom równo obligowana, nie chciała się pomiędzy n ic h wdawać; ztąd nieuspokojeni krzywo na siebie patrzeli.

W cale odrażony od k ró la , ud ał się do obozu moskiewskiego, do arm ii Potem kina, którego krew ną blizką m a za sobą, a ja k drudzy mówią córkę n a tu ra l­ ną. N a sejm teraźniejszy do W arszaw y nie zjechał, i o czóm długo dla rzeczy wcale z godnością hetm ańską niezgodnój wątpiono, a teraz statecznie twi rd z ą : w ziął w kom endę p u łk moskiewski. Jedni mówią, że w służ­ bie, drudzy, że tylko jako w olontaryusz; czy ta k czy sak, plam a wielka dla narodu, że hetm an polski został p u ł­ kownikiem moskiewskim. D ruga, iż nieopowiednie wyje­ chał za granicę, a jeszcze do takiego wojska, które w al­ czy z sojusznikiem czyli z sprzymierzeńcem polskim, to je s t Turczynem , który ma z P olakam i w ieczne p ak ta pokoju.

Prześladow any od takiego P olaka H etm an a W iel­ k ie g o koronnego, T urek może formować do P olski u ra ­ zę zgw ałcenia traktatów . B ranicki tych uwag wcale u

(9)

na-5

być sławy bohatera, albo w jakiój potyczce m arnie wziąsć w łe b k n lą, albo szablą w kark. Ojciec jego był jo- w ialista wielki, którym talentem wiele profitowa!, naw et u m ożniejszych panów m iał substancyją dostatnią; ale nie ta k wielką, ja k ą syn jego wyraził w mowie swojój wyżój napisanój, a niżój nie baw iąc w ypisaną tu być m a-ją c ó j; fałsz jest, żeby ten B ranicki stra c ił substancyą na usługach królew skich; jeżeli co strac ił biegając po cudzych krajach, to na to stracił, na co wszyscy m ło­ dzi kawalerowie w ojażując tracą, na kom panie, na karty , na m etressy, na przyjaźni rozm aite z m etram i czyli ło­ tram i. K ról jeżeli używ ał do jakiój negocyacyi B rani- ckiego u postronnych dworów, to tylko chyba za poda­ ną o k az ją ; gdy B ranicki jech a ł tam z woli swojój w ła­ snej, gdzie król m iał interes, to go zażył w nim dla wyrozumienia rzeczy z boku i doniesienia mu, a nako- niec choćby go i użjw ał i z um ysłu, posyłając do cu- dzych dworów o swoim koszcie, dosyć mu to dobrze n a ­ grodził, kiedy za staraniem królewskićm dostało mu się w dziedzictwo Starostw o Biało-eerkiew skie, k ilk a sto ty ­ sięcy rccznój in tra ty przynoszące, i drugie Lubom ilskie, m ało co mniejsze, o którym pan B ranicki w mowie swo­ jej wcale zapom niał, jakby do lask i królewskiój wcale nie należało, i powinnością dla niego było, a za co? Co się tyczy króla za przyw iązanie do niego, które w sa- mój rzeczy wielką podporą i ocaleniem królewskich in ­ teresów było, ale co się tyczy u słu g i Ojczyźnie, za po- chop do darow ania B ranickiem u starostw a B iało-cerkiew - skiego wzięty, za to, iż konfederatów bijących się za wiarę i wolność gonił, krew’ b ra te rsk ą, ja k się sam chwa­ lił, rozlewał, że w tak ważnych interesach podziału k ra ­ ju dla przyjaźni królewskiój milcząc, w łasną Ojczyznę zdradzał. Otóż za ta k piękne u słu g i rzeczypospolitój starostw o B iało-cerkiew skie od niej w nagrodę odebrał. P rzybył nakoniec B ranicki na Sejm mediis Decembris.

(10)

fi

II.

Odpowiedź Jaśnie Wgo Branickiego, Hetmana Wielkiego Koron­ nego, na głos JYł. Jerzmanowskiego Posła w Warszawie 1786. r

N ik t sobie uroczyściej głosu nie zam aw iał, ja k ja, bom na dniu wczorajszym sam W aszę K rólew ską Mość o niego prosił. Głos na dniu wczorajszym słyszany, który ja k strz a ła do m nie wymierzony, p rzejął m nie do żywego, a kiedy honor mój szarpany i postępki życia opacznie tłóm aczone były.

N ajjaśniejszy królu i Prześw ietne Stany R zeczypos­ politej! pozwólcie, abym publicznie oczerniony, publi­ cznie z siebie uczynił uspraw iedliw ienie: Zarzucono mi, żem niewdzięczny W aszej Królewskiój Mości, żem burzy­ ciel publicznój spokojności, żem na ruinach Ojczyzny swojój ugruntow ał szczęście i pod hasłem patryotyzm u, pryw atny mój interes publiczne psuje obrady: żeby z tego wszystkiego jaśniejsze być mogło usprawiedliwienie, początkowo o wszystkiem opowiedzióć muszę.

W iadom a W aszej Królewskiój Mości (czego obszer­ nie opowiadać nie trzeba) gdy w P etersb u rg u n a głos tylko P o laka (bo nie znając Onego) z azardem życia w ła­

snego stan ąłem przy W aszój Królewskiój Mości, a p o ­ wróciwszy do kraju, z narażeniem sobie niebożczyka kró­ la, całój Jeg o poświęciłem się przyjaźni. Byłem już u niebożczyka króla G enerałem A djutantem , a w jakich faworach zostaw ałem u królewicza K aróla, to nie je s t Jem u tajn o ; wszystko to opuściłem, bo nad wszystko szacow ałem sobie przyjaciela, wszędy nieodstępny Jego byłem przyjaciel: po trybunałach, a naw et z Nim je c h a ­ łem do W iln a, R u s i; a gdy ju ż z przyjaciela m iałem mióć dla siebie P an a, będąc podówczas staro stą H a li­ ckim, ca łą szlachtę tój ziemi w łasną ekspensą sprow a­ dziłem i utrzym ałem na elekcyą W aszój Królewskiój Mości do W arszaw y. W czasie konfederacyi, gdy żaden naw et z braci W aszój Królewskiój Mości przy Nim nie s ta n ą ł, j a z azardem życia w zapędzie przyw iązania p rz e­

(11)

ciw w łasnym rodakom i własnej krwi poszedłem ; dać mi może świadectwo przytom ny tu JMci P a n W alew ski, W o ­ jewoda Sieradzki, a dalby nieprzytom ny teraz książę

Sapieha, K rajczy Litew ski, z którym spokrewniony jestem , jeżeli po dwakroć z nim pod Krakowem odważnie nie po­ tykałem się, od których i listy moje do W aszej Królew ­ skiej Mości pisane, przejęte były. Udawszy się potem do P etersb u rg a, ztam tąd rokiem przed zaborem kraju doniosłem W aszej Królewskiej Mości kuryerem przez Im ci P a n a Mnichewicza o zaw artym trak tacie n a rozbiór k ra ­ ju naszego, radziłem zaraz wysłać do A nglii i F rancyi, wzywając m edyjacyi tych dworów, sam się naw et na tę ofiarowałem przysługę. Ta moja rada nie zdaw ała się W aszój Królewskiej Mości, a żadnych potem do zapo­ bieżenia tem u nie użyto środków. Byłem podówczas pod Krakowem z kom endą, gdy wojska austryackie przy­ szły na rozbiór kraju: doniosłem o tern przez kuryjera, chciałem bronić zaboru, a możebyśmy byli obronili: bo sądziłem , że lepiej wszystkim zginąć, aniżeli ta k h an ie­ bnie z o staw ać; i to się W aszej Królewskiej Mości nie

zdało, i dla tego nie ważyłem się pociągnąć ręki mojej do p o d p isan ia tra k ta tu n a-ro zb ió r k ra ju ; mnie tylko je ­ dnemu, a więcój nikom u w Galicyi, dobra zebrano i wszystkie skonfiskowane zostały. Przyszedłem n a świat z trzem a kroć sto tysięcy in tra ty i wszystko dla W aszój Królewskiej Mości straciłem . M e byłem nigdy na re je­ strze pen sy i; n ik t mi tego nie okaże, abym grosz z ca­ łego panow ania wziął kiedykolwiek. Gdy nie m iałem co w kraju robić, wyjechałem do F rancyi, wszakże wyjeżdża­ ją c upraszałem W aszój Królewskiej Mości, ażebyś U n i­ wersałów n a Sejm 1 7 7 3 r. nie podpisyw ał dopóty, dopóki nie stan ę na miejscu, i dopóki W asza K rólew ska Mość kuryjera um yślnego mióć nie będziesz. Jeszczem do S traszburga nie dojechał, a już U niw ersały na te n Sejm wydane były, który o statn ią klęskę przyniósł dla narodu.

D oszła mnie we F rancyi od samego W aszój K ró­ lewskiej Mości buław a polna przysłana, a w drodze dwóch odebrałem kuryjerów, abym na usługi W aszej

(12)

Królew-8

skiój Mości pow racał do kraju. W czasie D elegacyi je - żelim nie był wierny krajowi i W aszej Królewskiej Mo­ ści, niech mi da świadectwo przytom ny tu K siążę Jm ci Sułkowski, W ojewoda K a lisk i; któż bardziej przy prero ­ gatyw ach tronu obstaw ał nadem nie? kto wszystkie wstrzy­ m ywał bezprawia? W szak znajduje się w tutejszych księ­ gach m anifest mój, gdy za życia W aszój Królewskiej Mo­ ści chciano m u dać sukcessora? któż ten projekt zwalił, jeżeli nie ja ? je s t tu przytom ny K siążę Poniński, pod­ skarbi, podówczas m arszałek konfederacyi, i ten sam P a n S ztakelberg, którzy do tego w chodzili; niech dadzą o tóm świadectwo.

Nazwano mnie wczoraj burzycielem publicznćj spo- kojności; a cóżem takowego uczynił? nie doszedłże Sejm który z mojój przyczyny? Jeżelim n a Sejm ie 1 7 / 6 , kie­ dy posłów przez karabiny i za k artk a m i W aszej Królew- skiój Mości wpuszczano do Izby, o bstaw ał przy w ładzy h etm an ó w , tom nie nowój rzeczy żądał, ale u trzym an ia tego, co roku 176 hetm anom odebrane b yło ; bo tak sądziłem i sądzę, że ta prerogatyw a zawsze była pośre­ dniczą in te r m ajestatem et libertatem , a cóż teraz po o- debraniu tój prerogatyw y lepszego dla k ra ju zrobiło się? N a Sejmie 1 7 8 0 obstawałem za s uperatam i skarbowem i, chciałem , aby one prawdziwie n a wojsko w powi ększeniu gimejnów obrócone były, które (ż e tu użyję słow a) m ar­ nie rozsypane zostały. N a Sejmie 1 7 8 2 , jeżelim obstaw ał za K siążęciem B iskupem Krakowskim , mężem prawdziwie wielkim, w k raju m ającym zasługi, to nie dla tego, abym chorego bronił, ale żebym zapobiegł tem u, iżby niżsi nad wyższymi sobie nie przyznali władzy, i dla tego ch c ia­ łem u k aran ia kapituły, bo może przyjść potem do tego, że i zdrowego zam knąć m ogą, i uczynić potrafią w arya- tem . Zaświadczani się tu siedzącymi Ich Mość X X . B iskupam i, ja k i g w a łt k ap itu ła popełniła. W szak co jednem u z nich stało się, grozi reszcie. N a Sejm ie Gro­ dzieńskim nie znajdowałem się, więc nie m ogę się z cze­ go eksplikować, ale żem nie był, mocno tego żałuję. Jeżeli na tym Sejmie przeciw regulam inow i wojskowemu

(13)

mówiłem, to mówić i teraz będę, że żaden go z d ep ar­ tam entowych nie u k ład ał, bo w nim zapom niano o n a j­ celniejszym zaszczycie krw i szlacheckiój, kiedy zm n iejszo ­ no towarzystwo, a pocztów zwiększono. Pocztowi dezer- terować m ogą, a towarzysz szlachcic i p ossesyonat i sam w potrzebie przybędzie i dziesięciu pocztów przy prow a­ dzić może; m ając 1 0 0 towarzystwa 1 0 0 0 w potrzebie mióć można.

Zawsze przy tój krwi szlacheckiój obstawać będę, jako m ający tę chorągiew ’ od pradziada mego Józefa B ranickiego, który w roku 1 7 1 7 -ty m był M arszałkiem konfederacyi, succesive z domu mojego nie wychodzącą. Użyto do tego obcego człowieka, który krwi szlacheckiój cenić nie u m ie : bo Jm ci P a n Kom arzewski, piórwszy raz w konstytucyi 1 7 7 8 r. wspomniany, gdy pensyja jem u 6 tysięcy wyznaczoną została, je s t obcym dla k raju n a ­ szego, obcym dla siebie samego, i upraszam W aszój Kró- lewskiój Mości i Ichm ości P P . pieczętarzy upraszać bę­ dziemy, ażeby sekretne dyplom ata kom unikowane były i odkryta ta tajem nica. N iech wiómy, kogo mióć za b ra­ ci naszych, z kim w równości żyć i kogo szanować m a­ m y; niech wie sta n rycerski, kogo między sobą ko­ legę i posła ma. Co do uszczęśliwienia mego, całuję zawsze tę dobroczynną rękę, k tó ra m ię uszczęśliwiła, nie żądam żadnój z głosu wczoraj m ianego, a podobno bar- dziój n a mnie z um ysłu wysadzonego, dla siebie saty s- fakcyi, albo reparacyi; bo głos posła szacuję, i wolę cier- pióć przez zbytek wolnego głosu, aniżeliby pow aga jego zm niejszoną być m iała.

I I I .

Uwaga nad mową Branickiego.

Z tój mowy i z drugiego pism a niżój z a ra z n a stę ­ pującego pokazuje się, że podział P o lsk i nie by ł dla k ró la rzeczą niespodziówaną, owszem, ja k pism o rzeczone niżój wyrażone wyjawia, a które pism o, że nie było wy

(14)

my-ślone, lecz skrycie z tajem nic gabinetow ych wyprowadzo­ ne, mowa B ranickiego wyświadcza. K ról, nim jeszcze o- się g n ą ł tron, ju ż za niego m onarchom postronnym po sztuce k ra ju poobiecywał, aby go b y ł pew niejszym ; j a ­

koż niepraktykow ana to rzecz, ażeby elekcya króla P o l­ skiego od jednój m onarchii Bossyjskiój faworem P o n ia­ towskiego popiórana, od żaduój innój potencyi przeszkody nie m iała; naw et żeby Polacy, szukając protekcyi n a ­ przeciw Poniatow skiem u na tron, u cesarza, u króla p ru ­ skiego, znaleźli j ą odmówioną, którzy gdyby przyrzeczonym podziałem k raju od Poniatow skiego i sekretnem i sk ry p ta ­ mi uspokojenia nie mieli, zapewneby byli z swojój s tro ­ ny innych kandydatów do korony promowowali, i P o n ia­ towskiemu przeszkadzali. Że zaś tę rzecz trzeb a było utaić ja k najlepiój, dla tego o mój naw et Ministrowie dworów cudzoziemskich, prócz sam ych monarchów, nie wiedzieli, i tr a k ta t w P etersb u rg u zawarty, o którym B ranicki doniósł królowi, jakoby o rzeczy no- wój, jako żywo nie był takim , tylko eksekucyą daw niej­ szej umowy. Głwarancya moskiewska, najprzód sam ą P o lsk ą rządząca, a potóm się w stronę troistego związ­ ku m onarchów zn a g ła zam ieniająca, to tylko było k n - kiem do podziału dawniój przeznaczonym, jak o tóż kon- federacya wniesiona w k raju i inne tym podobne wybie­ gi, które n apięte dawniój, porządkiem swoim poprzedzać m iały podział P olski. Gdyby tra k ta t podziału P olski zaw artego w P etersb u rg u , dopióro się był wtenczas u ro ­ dził, kiedy B ranicki królowi doniósł, czyi iżby by ł k róla nie przeraził, i niespokojnym nie uczynił? czyliżby był ra tu n k u jakiego nie szukał ? ale że ta tajem nica B ra- nickiem u nowa, królowi dawno była znajom a, jak o m ię­ dzy biorącem i potencyam i i nim dającym p rz y b ita , dla tego na jó j doniesienie spokojnym został. N astęp uje te ­ raz te n skrypt, jako było słychać, przez Dzierżanowskie­ go, aw anturnika, do koniidencyi ścisłój królewskiój przy­ puszczonego, z g abinetu wykradziony i po k raju rozniesio­ ny. Należy w tym m iejscu dotknąć, że ten Dzierżanow­ ski z królewskiój strony przeniósł się do konfederacyi,

(15)

11

w niój nieco zabawiwszy, znowu z n ik n ą ł z P olski. Tomu skryptowi d ał ty tu ł następujący.

IY.

Początki do utrzymania Dyssydentów i innych sekretnych projektów 1767 r.

(Skrypt sekretny Gabinetowy).

Im o. W yrobił sobie król sekretnie przez breve apo­ stolskie, aby wszyscy biskupi z in tra t swojich płacili królowi dziesiątą część, supłem entując jego niedostatek, przynajm niój przez la t 10. To proponow ał biskupom niektórym sobie przyjaznym , n a co pozwolić nie chcieli i owszem pisali do Rzym u generalnie wszyscy, rem on stru - ją c : iż Monarchowie Polscy przy ustaw icznych wojennych kosztach nie tylko tego nie czynili, ale owszem m iliono­ we fundacye n a j chwałę B ozką robili, lubo naówczas nie m ieli sposobu tak znacznego powiększenia in tra ty kró­

lewski ój, ja k teraźniejsi, z w ielką krzyw dą całego pań­ stw a i obywatelów krajowych, powiększył j ą aż do se­ tnego prow entu, podniósszy in tra ty swoje. O czćm gdy S an- ctam C ongregationem uwiadomiono, skasowali przez de­ k re t sub dolo brevi, a dla uniknienia ztąd opinii złój u heretyków, sek ret nakazany, ażeby się to nie wydało i nie roztrzęsło.

2do. Głdy się ten pro jek t nie udał, pod p re te k s­ tem gorliwości o chw ałę Bożą, u p ad ającą coraz bardzićj, przez ruinę fundacyji różnych od dawnych czasów po­ czynionych, uformowany p rojekt inny n a Sejmie o statn im proponować chciano, n a fundam encie moskiewskiego po­ rządku w duchowieństwie w ten sposób: aby wszyscy biskupi na wyznaczonej przez Sejm komisyji prezentow a­

li wszystkie erekcyje i fundacyje, sub quocunque titu lo służące sobie i duchowieństwu, ta k zakonom

(16)

utrius-que sex u s, jak o kapitułom , plebanom etc. T a kom isyja wyznaczona m iała mieć moc kazać instygatorow i swemu zapozywać wszystkich duchownych cujuscunque d ig n ita tis et praero g ativ ae ad com portanda e t ju re m érito compro- banda re g estra wszystkich prowentów duchownych, oprócz akcydensów kos'cielnych.

3tio. Z tych regestrów likwidować m iała taż ko­ m isyja, F isci ecclesiastici nazw ana, in tra ty każdój dyece- zyi dóbr duchownych secundum fundationem .

4to. M iała lustrow ać obligacyje, ja k ie czynione były.

5to. Egzam inow ać ju r a possesionis duchowieństwa posiadającego pobra ziem skie różnem i czasy i sposobami nabyw ane, a któreby się pokazały przeciw konstytucyji roku 1 7 1 7 ., te m iały być konfiskowane n a przyszłym Sejmie.

6to. D la zapobieżenia dalszem u wykupywaniu przez duchowieństwo i obciążaniu dób szlacheckich summami duchownemi, taż konstytucyja m iała zlecić kom issyji fisci spiritu alis, ażeby na proporcyonalny wziąwszy duchownych rachunek, wylikwidowawszy oryginalne fundusze, n a wie lu księży przy którym kościele lub klasztorze poczynio­ ne były, z wylikwidowanéj takowéj summy ratam i wy­ płacała.

7. K ażdem u Biskupowi na rok 1 0 0 tysięcy, nie- uw ażając, że dotąd jed en m iał więcój, drugi mniój daleko, niż to wyznaczenie, a to pro vita et am ictu z całóm dworem.

8. K anonikom k atedralny m wszystkim jednakow ą pensyą n a rok złotych 10 tysięcy, Sufraganom , Officyałom i A rchi-D iakonom po złotych 12 tysięcy. K ościoły inne ta k m iały być rozporządzone, żeby w każdym dekanacie cztóry kościoły najdaw niejszych erekcyi m iały swoich P ro ­ boszczów: w drugich zaś kościołach tylko W ikaryuszowie m ieszkać i anim arum curam trzym ać m ieli, dla których kom issya F isci ecclesiastici rocznie salarya płacić m iała: Dziekanom po złotych polskich 3 tysiące 5 set, Probosz­ czom po Zł. poi. 3 tysiące, W ikaryuszom 3 0 0 Z ł. n a rok,

(17)

13

dwiema ra ta m i w szystkim . R eszta zaś in tra t m iała być ta k dysponow ana: B iskupi powinni byli rem onstrow ać tój komissyi potrzebę podupadłych fundacyji, n a których re- stauracyje erekcyji komisyja hujus fisci podłożyć po­ winna, i do reperacyji kościołów wraz z klasztoram i przykładać się. K lasztorne zaś dochody ta k dyspono­ wane być m ia ły : aby n a każdego zakonnika corocznie szło po Zł. pols. 5 0 0 , a Prowincyałow i względem dróg po wizytach Zł. p. 1 tysiąc 6set, reszta in tra ty gene- ralnój od salaryów rocznych zostać się m iała w skarbie n a potrzebę gw ałtow ną Rzeczypospolitój, od którój swój początek m ają.

Pożytki ztąd wynikające.

1. Duchowieństwa poham ow anie od zbytków. 2. uwol- niónie dóbr dziedzicznych od ich obowiązania, lub w ie­ lu pod różnem i pretex tam i w yd arcia. 3. Szlachty sposob­ ność lokowania się w dobrach duchownych, płacąc ko- missyji w edług likwidacyji i in tra t dzierżawę. 4. U trzym a­ nie rocznych obowiązków na duchowieństwo od fundato­ rów. ■ . Całość świątyń pańskich i ich należytego porząd­ ku. 6. A nadewszystko dostatek pieniędzy n a potrzeby gw ał­ towne Kzeczypospolitój, m ając zawsze re te n ta, które in emo- lum entum jój służyć powinny. 7. U niknienie kłótni między świeckim i duchownym stanem ze szkodą obywatelów. 8. E ąuilibrii utrzym anie między stanam i duchownym i świec­ kim. 9. Zapobieżenie upadkom domów szlacheckich przez fundacye milonowe. I te to m iały być pożytki ojczyźnie, gdyby ten p ro jek t przyszedł do skutku, a że au to r pro­ je k tu tego nie m ógł sobie obiecywać skutku należytego, zrażony w pierwszym, choć łatwiejszym punkcie, że sobie duchowieństwo poradziło ; więc dla pozyskania pomocy po­ stronnych potencyi, do utrzym ania tego drugiego, wynalazł p re te x t pobudzić dyssydentów, jakoby od duchowieństwa uciemiężonych, ażeby, przykładem dawnych konfederacyi

(18)

14

dyssydenckich zkonfederowali się, i teraz o pomocy dys- sydenckich potencyi deklaracya im dana jeszcze przed wstępem na tron wykonana była, oraz ażeby składki dyssydenckie na ten koniec hojnie sypane zbogaciły g 0, a przytóm stan szlachecki mogący szkodzić dalszym za­ m ysłom na wydanie i zniesienie wolności poi ski ój czu­ wającym , poniżyć, ażeby nie przeszkadzał projektom dal­ szym ; bo prawa i swobody stan u szlacheckiego równa­ jącego się, ba i owszem przewyższającego moc królew - sk ą (gdyż bez jego powszechnego zezwolenia król nie może nic czynić swoją wolą) tym um yślił sposobem zniós'ć. W ojskiem cudzoziemskim, n a pozór sobie n ien a­ wistnym, pod pretextem ujęcia się za gwałcenie praw i wolności dawnych, trzeba stan szlachecki nieznacznie zwol­ n a uciemiężyć, którego uciemiężenia poznawać nie będzie, gdy p re te x t pochlebny zastąpi go.

2do. W szyscy lgnąć będą na łeb do tego im po­ chlebnego p retextu, których samo wojsko, niby im sprzy­ jając , a naszym zamysłom przeciwne, niszczyć według

naszych myśli b ę d z ie ; my zaś pozór mióć będziemy, że w tern nie nasza wola : gdyż toż samo wojsko nam prze­ ciwne w równości nam szkodziło, jako im samym. 3. Tym sposobem albo poniewolnie, albo dobrowolnie stan szlachecki przyjąć będzie m usiał posłuszeństwo, z k tó re­ go naj winni ejszych albo wcale wyniszczyć bez rozlan ia krwi, żeby drugich do zem sty nie pobudzić, albo tóż z ojczyzny ich się pozbyć należy. 4. Tym sposobem albo dokazawszy, albo przynajm niej ustraszywszy, ten pozorny p re te x t trzeba wykonać, według projektu tego. 1. Tu w Polsce najlepiój się ten ma, i najwięcej ten może, który m a znaczne dobra dziedziczne. T en ma przyjaciół tych, którzy okazyji pewnój szukając, sta ra ją się u m ajętnych panów albo o dzierżawę, albo o zastaw ę, nie m ając swego k ąta, albo o różne służby, stra ją się u tych przeciwników naszych, którzy albo przyjęciem sum ki na prowizyją, albo wypuszczeniem m ajętności, albo przyjęciem ich w służbę za dobrą z a p ła tą, i tych starający ch się i fam iliją, oraz i przyjaciół ich

(19)

ka-15

p tu ją sobie, a przy tój hołocie na Sejm ikach i Sejm ach nam się sp rz e c iw ia ją ; czego łatw o dokazać można (jak my sam i w naszych zam ysłach robim y) bo beczką wina można Sejm ik albo utrzym ać, albo zerwać, dawszy kilka kur, b aran a i ja k ą pieczeń. Lepiój tedy niech to woj­ sko rozstawione po k ątach wszystkie kury wydusi, ba- ran y porznie, wina wypije, zboża s p a s ie ; to nie będą m ieli czdm tej hołocie brzucha napychać, i ta też sam a hołota będzie im nieprzyjaciółm i, gdy wojsko zniszczy dobra, to od nich przyjaźń odstraszy, tak ja k Radziwi- łowi stało się, co potóm najw ięksi jego przyjaciele n a j­ bardziej mu pom agali do zguby, wiążąc się do nas, bo się bali, żeby im się to nie dostało, co on ucierpiał. My tym sposobem z cudzego lich a zrobimy przyjaźń; zam iast daw ać żołd wojsku, niech się żywi u naszych nieprzyjaciół, a to ta k łatw o dokażemy, bo oni nie bę­ dą mióć sposobu zkąd sobie nowych przyjaciół, in n i zaś sta n ą się im nieprzyjaciółm i, widząc że zastaw ne lub arendow ane dobra, pustoszą wojska i z innych miejsc w yganiają owych p a n k ó w : to radzi, że ich odstąpią, ani im się już k łaniać nie będą. 2. Oi zaś, co nam są ani przyjaźni, ani nieprzyjaźni, będą siedzióć cicho, bojąc się, żeby im się nie dostało to samo, co ich m inąć nie powninno boby się znowu oni do przeciwników naszych przyłączyli, albo tóż głowę podnieśli. Trzebaby wszystkich razem , a dobrze ; boby się pokazała nasza robota, i dorozumieli­ by się, czego my chcemy, ja k robiemy. 3. Ale dla se­ kretu pozwolić Moskalom, żeby i nas trochę skubali, co na jedno wychodzić będzie, ja k żebyśmy im n a g r a d z a li; a przecie to nieznacznie będzie, i naszych szacherków uspokojemy, którzy się od nas nagrody spodziewają, nie m ając nic sami; ci zaś którzy nic od nas nie po­ trzebowali, a nam kiedy znowu bryknąćby m ogli, le- piój tedy, że ich zawczasu uspokojemy, i ta k wszy­ stkich póty nękać, póki im się samym nie sprzykrzy. Czego nie długo czekać, bo za la t siedm wszystko się stan ie. 4. Co rok co nowego według woli naszój

(20)

ro-16

biąc, a coraz bardziój ich niszcząc wszystkich, dokażemy w szystkiego ; przez te n czas bieda im dokuczać będzie: a ja k ich ujmiemy, to wtenczas sobie odpoczywać będą, a my swoję resztę zrobiemy. 5. Ale żebyśmy pewni by­ li, ja k naprzykład w Moskwie z Carową się stanie, albo żeby się dla nas odm ieniła, albo żeby ja k i kaduk z bo­

ku nie wpadł, potrzeba nam tu w Polsce m yślić o robocie. 6. Tylko że szlachta tru d n a, n a n ią trzeba nam wędzidła: oto trzeba chłopom za wczasu pochlebiać, i do tego in ­ szych nieznacznie zachęcać, żeby oni to poddaństwo by­ dlęce porzucili, czego raptem nie będą śm ieli; ale nam tóż tego potrzeba, żeby teraz cichój robocie naszój nie przeszkadzali, aż dopióro wtenczas, gdy nam tego po­ trzeba będzie. Gdyby ja k a przeszkoda była od przeci­ wników, wtenczas dosyć ich zażyć, żeby się przeciw p a­ nom swoim obruszyli.

7. Chłopstwo nam nic nie zaszkodzi, bo my się zastawiem y żołnierzem i arm atam i, których się boi chłop­ stwo, ale inszym d o k u cz y ; a gdybyśmy widzieli potrzebę, to znowu na uspokojenie chłopstw a Moskwę sprowadzimy. 8. T rzeba nam wyrobić w Polsce J a g ie lo ń sk ą sukcessyją, i tóż władzę przywrócić Królowi, ja k a bywała. Ju ż m a­ my skarb i wszystko w ręku, ale Sejm inaczój nam trz e ­ ba przerobić; dosyć będzie n a tem, że się zjadą na Sejm i podpiszą, co my im napiszem y; dla tego na tym S ej­ mie teraźniejszym przyzwyczajać ich trzeba przy M oska­ łach, n a drugim także za dwa roki Moskwa nam potrze­ b n a : n a trzecim Moskwa dla swoich granic będzie sam a assystować, n a czwartym zobaczemy, jeżeli jej będzie po­ trzeba. P otrzeb a pochlebić mieszczanom, i w nich prze­ ciw szlachcie nienaw iść robić, żeby do nas przyciągnąć sta n ich, bo oni m ają pieniądze, które nam są p otrze­ bne ; trzeb a ich uczyć zwolna, żeby się oni do rzeczy

szlacheckiój forsztelowali, bo w m iastach edukacyą lepszą dzieci m a ją ; dobrze się m ają mieszczanie, i do tego przy­ zwyczajeni są do społeczeństwa. Oni za dopuszczenie ich

(21)

17

samo do obrad nam być m uszą posłuszni: szlachcie daw- nój będą nienaw istnym i, bo im była przeciwna i postpo­ now ała nimi. Mieszczanie oddawać będą szlachcie, gdy ich nie dopuszczą do niczego i zechcą tylko dla swojej powagi to utrzym ać, co będzie przeciwne szlachcie, a my co będziemy chcieli, zrobiemy tj. 1. Moskwie niby n ie­ chcący trzeba dotrzym ać obietnicy i po rzekę... ro zg ran i­ czyć za tę pomoc. 2. Posłowi Moskiewskiemu ind yg enat wyrobić, żeby nam zawsze pom agali i oni i drudzy po nim. 3. K róla P ruskiego trzeba także kontentować, prócz tego w tam tych stronach n ik t z n as dóbr nie ma. 4. Ce­ sarzowi za to, że nam nie przeszkadza, trzeba dotrzym ać starostw a Spizkiego, co nas nie kosztuje, ani tóż nam nie pożytkuje, nie masz racyi żałować.

Uwagi nad skryptem Gabinetowym.

W iele rzeczy w tym skrypcie wyrażonych ziściły; się, albo zupełnie albo po części; co dowodem być powinno, że ten sk ry p t nie był zmyślony, ale z g a b in etu Królewskiego i projektów tam ułożonych tajem nym sposobem wyczerpniony i po k ra ju rozrzucony. A lubo się nie wszystkie wyżej wyrażone pro jek ta sp e ł­ niły, nie powinno to posądzać tego sk ry p tu o fikcyą, ale rozumióć należy, że się rzeczy nie udały. Chciano, a nie możono, czego n a świecie ta k w publicznych, ja k w pry- watnycli zam ysłach milionowe co dzień dają się widzi6e przykłady. Z iściły się te najprzód, lubo się B iskupi o- bronili od składki dziesiętnej części in tra t swoich na wspo­ możenie króla nie obronili się atoli od in n ó j: Subsidium chativum nazwanej, acz sobie i w to m poradzili, kie­ dy ten podatek d ług i czas na kongresach duchownych rozm aitem i sposobami przew racany i u k ład an y , w W a r­ szawie od praw any cli, gdy nie m ogli z nim do ład u t r a ­ fić, nareszcie i Sejm zdał na biskupów, aby oni sami uło ­ żone od wszystkich stanów quantum , zda mi się 6 0 0 ,0 0 0 złotych między siebie rozebrawszy, każdy biskup n a s ie ­

(22)

18 j

bie quantum podług' rozsądku swego n a swoje dyecezyją rozłożyli. B iskupi dopadszy takowego pozwolenia, ro z­ dzielili ten podatek na m niejsze duchowieństwo, ta k że teraz niem al każdy pleban subsidium charitativum płaci, a biskupom niektórym okraw a się jeszcze z niego po kilk a­ dziesiąt tysięcy na rok, choć sami nic nie dają.K ról, który so­ bie obiecywał najm niój z tego podatku 3 ,0 0 0 ,0 0 0 , gdy oba- czył, iż tylko wynosi 6 0 0 ,0 0 0 , w zgardził nim i u stąp ił na wojsko, które go la t k ilk a brało, lecz w r. 1 7 8 6 n a Sejm ie warszawskim znowu je s t królowi między innem i prowen- tam i naznaczone.

2do. Co do odebrania duchownym dóbr i zreduko­ w ania ich do pierwszych fundacyji, ten pro jek t nigdy nie był tentow any. Być może, iż wzięte lepiej pod kredkę dobra duchowne pokazały, żeby z takowego zabrania dóbr duchownym, a na to miejsce salaryjow anie każdego d u ­ chownego podług stopni jego, więcójby przyniosło szkody niż pożytku. A do tego ten projekt fundow ał się na innym , tj. n a projekcie sukcesyonalnego tro n u , n a k tó ­ rym stanąw szy król, mógłby do skarbu swego za g arn iać wszelkie pożytki zkądkolw iek wymyślone. Lecz gd y się tro n su k ce sy o n aln y |n ie udał, bo o nim dotąd, tj. do r. 1 7 8 8 , w którym to piszę, cicho, odechciało się królow i wszelkich projektów do przew racania stanów i ciem ięże­ nia jednych p rz ez'd ru g ie służących. D la tego to celu niedopiętego król dopuścił się do reszty obedrzóć się z władzy rozdawniczój i wielu różnych prerogatyw , przod­

kom swoim służących, że tera z nie może nic dać niko­ m u, bez dozwolenia rady nieustającej, niedawno ustano- wionój. Może być jeszcze i ta przyczyna nieskuteczności we wszystkim projektu przez skrypt pomieniony wyjawio­ nego. Że to całe system a polityczne u k ład ał książę Czartoryski, kanclerz W . Litew ski, wuj rodzony królew­ ski, m ąż polityki głębokiój i rozumu wielkiego, który jeszcze długo za życia A ugusta I I I . Sasa pracow ał sk ry­

cie do przeniesienia tro n u na synowca swego, księcia A dam a Czartoryskiego, Je n e ra ła ziem podolskich, spodzie­ wając się, że osadziwszy n a tronie Polskim synowca

(23)

swe-1 9

go, za protekcyą monarchów postronnych będzie sam pod jego imieniem panow ał, bo książę je n e ra ł talentów do panow ania potrzebnych nie ma. Ale się oszukał w swoich nadziejach, bo najprzód co do synowca swego, tym dwory wszystkie wzgardziły, dawszy kreskę za P o ­ niatów skim, od Im peratorow ej rosyjskiej popieranym . P o- wtóre, gdy już nie m iał żadnój nadziei wyniesienia na tron księcia jen erała, zaczął z całą fam ilią swoją, acz wielce na ten zawód bolejącą, sprzyjać Poniatow skiem u wymówiwszy to sobie u niego, żeby zostawszy królem, jego rady słu ch ał we wszystkióm i nic bez niój nie uczy­ nił. Lecz się i tu oszukał, bo gdy się już P oniatow ski zupełnie n a tronie ugruntow ał, sprzykrzywszy sobie le- kcye ustawiczne swego wuja, nie tak radzącego, ja k roz­ kazującego ; m ając swój rozum, którym się m ógł obejść, pobudzony do tego od innych konsyliarzów swojch, aby będąc królem nie dał się za nos wodzić, zaczął radam i księcia kanclerza pogardzać. Otóż i to miało być przyczy­ ną, że się p ro jek t ten nie ze wszystkióm ziścił. A n a- kouiec o statn ia przyczyna, że monarchowie, pozwoliwszy Poniatow skiem u zostać królem , nie pozwolili dalszych kroków do reformy rządu krajowego, a tern mniej do sukcesyonalnego panow ania zm ierzających. Zjiściły się jed n ak te wszystkie ułożone, które do osłabienia narodu i poniżenia szlachty zm ierzały. W idzieliśm y R adziw iłła przez Moskwę zrabowanego, dobra jego od konfederacyji litewskiej na sejmie konwokacyjnym w sekw estr wzięte, jego p a rty ą pognębioną, uciem iężoną i prześladow aną ; widzieliśmy bunt chłopski n a U krainie i Hum ańszczyznie, dobrach Potockiego, wojewody kijowskiego, po Radzi wile i Czartoryskim, wojewodzie ruskim , p an a najm ajętniejsze- go; widzieliśmy kubek w kubek tak, ja k je s t w skrypcie wyżej wypisanym wyrażono, iż skoro ten b u n t chłopski, rabunki i m orderstw a swoje wylał nad m iarę sobie po- zwoloną i Zaleszczyki, dobra królewskie dziedziczne, N iem ­ cami z różnych krajów sprowadzonemi osadzone, podo­ bnym rozlaniem krwi, ja k Hum ańszczyznę n ap e łn ił i spus­ toszył, że naty ch m iast od Moskałów i B ranickiego

(24)

het-20

m ana z wojskiem w punkcie zo stał rozproszony i przydu- szony; widzieliśmy konfederacyą b arsk ą po całym k raju rozszerzoną, przez k tó rą wiele szlachty (a ja k j ą nazywa projekt gabinetowy) hołoty naginęło, możniejsi zniszczeni, zrabow ani, w niewolą p o b ra n i; widzieliśmy nakoniec nie bez w nętrznego śmiechu, ja k je n e ra ł kw aterm istrz (L izan- der) wydawszy wprzód publiczną deklaracyą n a k sz ta łt m anifestu, źe książę kanclerz litew ski sprzeciw ia się in ­ teresom m onarchini rosyjskiej, dobra L itew skie za b rał w sekwestr, a ja k mu wkrótce, ja k o b y za uspraw iedliw ie­ niem się przed tąż m onarchinią, ze sekw estru były uwol­ nione i z kalknlacyą prowentów oddane; to widząc, mo­ żemy twierdzić, że podobne ułożenie gabinetowe nie było zmyślone, ale prawdziwe. Dołożyć jeszcze do tego n a ­ leży najpierw szy p u n k t projektu gabinetowego zjiszczony konfederacyą T oruńską dysydencką, za pobudkę swoję uciemiężenie jakoby dysydentów od księży katolickich bio­ rą c ą ; a po niój zaszłe wolne wyznawanie wiary tymże dysydentom pozwolone i szlachtę ich do wszystkich u- rzędów i prerogatyw przypuszczoną. Ale podział Polski najlepićj praw dę tego skryptu zaświadcza.

Gdy się po konfederacyji dysydenckiój zajęła po całym k ra ju K onfederacyja barska, dysydenckiój przeci­ wna, gdy tyle różnych odmian na sejmie konwokacyjnym

i koronacyjnym postanowiono, między którem i najważniej­ sze i najbardziój interesujące było odebranie hetm anom w ła d z y ; m aw iał często do swoich przyjaciół wspomnio- ny książę kanclórz litew ski: Dawnom j a n a ten ogień drewka suszył; a gdy się król od niego oddalił, utyskiw ał przed temiż przyjaciółm i: nadto moje drewka wysuszyłem. Ma­ wiał także, iż nie um rze poty, póki tych dwóch rzeczy w Polsce nie obaczy: Liberum exercitium dla dysydentów i sukcesyonalnego tronu. Pierwszym ucieszył się wkrótce, ale drugiego nie doczekał, bo już od la t k ilk u n astu um arł.

Świeżo teraz znowu słychać, to je s t in Decombri 1 7 8 8 . że się bu nt chłopski przeciw swToim panom wszczął n a U k ra in ie ; rzecz ta nie bez tajem nicy. Moskale sto­

(25)

21

jący na U krainie, uciemiężający ludzi furażam i i wer­ bunkami gwałtownemi, są przyczyną b u n tu ; a przecie chłop­ stwo nie podnosi buntu przeciw Moskalom, lecz przecw swoim panom, którzy zarówno ja k chłopi od wojska moskiewskiego są uciemiężeni. K uska szlachta nieustanne sk argi zanosi do W arszaw y na te moskiewskie uciemiężenia, posłowie ru ­ scy wrzeszczą na sejmie o wyrugowanie Moskwy z g ra ­ nic polskich, odgrażając porwaniem się do broni. N aw et po kilka razy stały się zaczepki między Moskwą i pol­ skimi żołnierzam i n a U krainie, jako to: w roku prze­ szłym Lubowiecki R aw ianin, kom endant kaw aleryi naro- dowój, o parł się pułkownikowi moskiewskiemu, rugować go z kw atery swojój chcącemu, z którćj przyczyny n a j­ przód Lubowiecki, odebrawszy policzek od pułkow nika, oddał mu go, z czego się wszczęła bitwa między żoł­ nierzam i, w którój z obu stron k ilk u n astu legło; Polacy jed n ak przy kw aterze się utrzym ali. Sztakielberg, poseł moskiewski, żwawo się upom inał u D epartam entu wojsko­ wego satysfakcyi z Lubowieckiego, ale departam ent za popieraniem Ogińskiego, hetm an a wielkiego litewskiego, na tern staw ał, żeby tak moskiewski pułkownik, jako też polski kom endant stawili się p:_od departam entem dla zdania z siebie spraw y; a który z nich pokaże się w in­ nym, aby ten był ukarany. N a co gdy poseł rosyjski zezwolić nie chciał, rzecz została zwichniona.

D rugi raz . przed sejmem blizko, Moskale zabranych gw ałtem kilkuset młodzieży z U krainy Polskiój, przyw ią­ zanych do postronka z dybką n a nogę każdego daną, pędzili do swego obozu. Tych napadszy kom enda P o l­ ska odbiła, przy k tó rej okazyji zginęło kilkadziesiąt lu ­ dzi z obojój strony.

Trzeci raz na U krainę M oskale nakazali tysiąc pod- wód z prow iantem do każdej podwody po cztóry woły i po dwóch chłopów. Znowu ten tabór, prowadzony do obozu moskiewskiego, odbili żołniórze polscy, nie bez rozlania krwi swojój i moskiewskiój. Z takowych gwałtów h ałas wielki na sejmie przeciw Moskwie. Domagano się, aby wydane były ordynaryje dla wojska polskiego, acz nierównie m niejszego, z

(26)

22

pomocą, ofiarowaną od obywatelów R uskich na wyrugowanie Moskwy dokuczającej do żywego z granic Polskich. Król, uw ażając nierówne siły, um ysły rozjątrzone łagodzi, jak może, persw adując, aby wprzód prośbą próbować u im ­ p e ra to ro w i pożądanej ewakuacyji, i sejm już na to przy­ s ta ł. Ale Moskale jeżeli zm iarkują po obywatelach, k tó ­ rym się naprzykrzają, że ci blizcy są do zerw ania cier­ pliwości, być może, iż odejmą szlachcie sposobność do pow stania przeciw sobie, pozw alając buntować się chło­ pstwu. N a przeciw tem u buntow i komisyja wojskowa wy­ s ła ła pułkow nika B ielaka w 4 szwadrony kaw aleryji N a ­ rodowej, które nie m ają więcój ja k 3 8 4 ludzi i g arstk ę ja k ą ś piechoty. Ten b u n t w roku idącym 1 7 8 8 jeszcze nie w ybuchnął; dopiero go podburzają popi schizmatycy, obiegający U krain ę w przebranych sukniach. Jednego z tych popów, złapawszy kaw aleryja narodowa, obwiesić k a ­ zała, który chodząc od wsi do wsi w ołał: wieliki Kozak idet, a ten zd jała je t, że budet odna wera i odin Car.

5. 0 sejmie walnym warszawskim.

T en Sejm, pod konfederacyą zaczęty w swoim czasie, gdy mu czas sześcioniedzielny, dawnemi prawami określony, u p ły n ął, a jeszcze m ateryji przedsięwziętej do wojska ściąga­ jącej się uieskończono, prorogowany został do 15 Decembriso Gdy i ten czas nie wystarczył, ciągnie się dalej, znowu drugi raz je s t lim itowany dla św iąt, z prorogacyą dalszą. Do tego czasu, tj. do św iąt Bożego N arodzenia, ustanowiono na nim najprzód zaraz z początku za jednom yślną zgo­ dą, powiększenie wojska aż do 1 0 0 ,0 0 0 . Ale gdy wmie­ szana była m ateryja druga, pod czyją w ładzą to wojsko m a zostaw ać: czy pod w ładzą rady nieustającej z królem czy pod w ładzą hetm ańską,c zy pod w ładzą inn ą, nie de- pendu jącą ani od rady, ani od króla; tu się wszczął wielki spór przez kilk a sesyji. K ról, m ając po sobie wielu posłów, a osobliwie z księztw a Mazowieckiego wszys­ tkich, pracow ał usilnie, aby rząd nad wojskiem dostał się radzie n ie u sta ją c ó j; a jeżeli nie całej radzie, to

(27)

przynaj-23

mniój, ja k teraz jest, departam entow i wojskowemu. Lecz większa liczba postów nie chciała ani słuchać, żeby albo sam król, albo cała rad a nieustająca, albo departam ent wojskowy rządził wojskiem, m ając te trzy władzo n a p o ­ zór dzielące się, za jednę, a tę zawsze królew ską, która znwsze będąc niebezpieczną narodowi, tym straszniejszą stałaby mu się przy 1 0 0 .0 0 0 wojska. Obrócono te i y oczy na władzę hetm anów ; lecz w téj widząc niebezpieczeństwo równie ja k królewskiej władzy, (lubo mówiąc podług do­ świadczenia dawniejszych wieków, strach próżny,) udali się do w ynalezienia innej władzy, żeby nie była ani k ró ­ lewska, ani hetm ańska. Strawiwszy cały czas sejmowy prawem opisany n a tych kontrow ersyach, postanow ili K o­ rni syją wojskową, nie dependującą ani od króla, ani od R ady N ieustającej ta k całój, jako też w D epartam encie wojskowym rozumianój. T a Kom issya przez Laudum Sej­ mowe dokończone przed Adwentem, wlokła się przez cały niem al A dw ent; a to względem okoliczności, z ja k ic h osób ma się składać, gdzie się m a odprawiać, w jak ich sposo­ bach i obrębach m a wojskiem władać. Między innem i to je s t osobliwego, że w czasie wojny, który H etm an da or- dynans do potyczki, ten nie będzie m ógł komenderować, ale inny.

Uformowawszy K om issyą W ojskową, uchwalono, aby powysyłać Posłów do postronnych Potencyi, jako to do Moskwy, do T urka, do Cesarza, do P ru sak a , do A nglii itd. z czóm? o tém będzie niżój. Postanow ili znowu nową Komissyą, czyli D elegacyą do korespondowania 2 tym i Posłam i, którzy się rozjadą do postronnych Dworów, ode­ brano przysięgę wierności od tychże Delegatów, między którymi prim o loco umieszczeni Pieczętarze Narodowi, j a ­ ko świadomi interesów państw a. Gdy klęknęli do przy­ sięgi, w której Rocie dołożono: jakom żadnych darów, ani pensyi od postronnych Potencyi nie b ra ł i brać nie b ę­ dę, K rysztof Szembek, Biskup Płocki za b rał głos, w któ ­ rym rozumnie i sum iennie persw adow ał Stanom , aby z R oty wymazane były te słow a: nie brałem , a tylko zo­ stawiono: brać nie będę, bo wszelkie przykazania i prawa

(28)

24

nie rozciągaj% się ad p raeterita, tylko ad | futura. Może się znajdzie który z przysięgających uwiedziony punktem honoru, że przysięże: jakom nie brał, choć się sum ienie jeg o z usty zgadzać nie będzie. Lecz zakrzyezano ra d zą­ cego B iskupa (prócz kilku rozsądniejszych), że ju ż prawo n apisane, popraw iać go nie godzi się. O g ło w y : o m a ­ łoż takich praw! przebiegszy wszystkie Sejmy za dzi­ siejszego panow ania, na drugim poprawione, albo wcale zniesione ustawy. Czyliż tym samym, którzy pobłądzą, p o ­ prawić się nie godzi ? Tylko trzeba, aby ich inni p o p ra ­ wili. Cóż godne większego wstydu: czy błąd, czy poprawa błędu? A le w racając się do m ateryi. Pięczętarze klęcząc d łu ­ go, nim sprzeczka u stała, gdy nie znaleźli oczekiwanego względu, przysięgli w ro tę w edług uchwały sobie dykto­ w aną. Z n a ł dobrze biskup płocki, iż się znajd u ją m ię­ dzy delegowanymi pensyonow ani od dworów cudzoziem­ skich; bo jak że panow ie polscy brać nie mieli pensyów, kiedy naprzód przeciw takowemu braniu wyraźnego do­ tą d praw a nie było; po w tóre kiedy przed sobą m ają przykład króla, któ ry od dworów cesarskiego, moskiew­ skiego i pruskiego ’bierze niezliczone pensye?

Te trzy pryncypalniejsze ustaw y robione są przez czas od zaczęcia sejmu do Bożego Narodzenia. Kazano także dla pośpiechu aukcyi wojska komisyom skarbowym koronnój i litewskiej, aby za rem anenta pozostałe w skarbie, których pokazało się w K oronie m ilion z górą j a w Litw ie tylko 8 0 0 tyś. złot., zniósszy się z komisy- j ą wojskową, werbowano wojsko, oraz, aby te komisye zaciągnęły gdzie u postronnych pieniędzy, żeby ja k n a j- prędzój spraw ić bron ad interim na 3 '',0 0 0 wojska.

K siążę R adziw iłł, wojewmda wileński, COOO ze wszy- stkióm uzbrojonego żołniórza; a Potocki, przeszły woje­ woda ruski, a teraz g en erał A rtyleryi koronnój, ta k ie ­ goż 1 0 ,0 0 0 ofiarowali w przeciągu roku przystaw ić Rzeczypospolitój. Co tchu się rw ą do aukcyji wojska panowie, pankow ie, szlachta i nie szlachta, dają składki, wielkie i m ałe, ja k kogo stać na wojsko, arm aty, broń, pieniądze, suknie, klejnoty, co kto ma, ta k że w kilku

(29)

Niedzielach, ja k ten duch patryotyczny zaw iał między P o­ laków, do M ałachowskiego, m arszałka sejmowego koron­ nego, zniesiono i nadesłano z dalszych stro n w pienię- dzach, klejnotach i fa n ta ch do sprzedania oddanych n a 1 ,3 0 0 .0 0 0 , nie rachując w to arm a t i innego rynsztunku dla żołnierza zdatnego. P o św iętach m ają wziąść do obrady sejmowej fundusz, z którego m a być p ła tn e i utrzym ane ze wszystkiem i potrzebam i 1 0 0 ,0 0 0 wojska. T en a rty k u ł m iałby być wzięty najpierwszy, bo jeżeli się nie uda, na nic się zdadzą inne przed nim uchw a­ lo n e ; ale gorącość ducha pragnącego aukcyji wojska nie d ała sejm ującym pomyślóć dotąd o nim.

6. 0 zimie tegoczesnej 1789.

Zim a ja k uchw yciła w roku zeszłym 1 7 8 8 , ultim is 9bris, tak do tego dnia, którego o niój piszę, 3 Jan u a rii dokucza dawno niepam iętnem i mrozami. Ludzie z prze­ ziębienia chorują i um ierają; ptastw o zdycha, kuropatw y zm arzłe po drogach znajdują. Było przysłowie przez kilka la t doświadczone: że kiedy na Święty M arcin gęś ujdzie po lodzie, to n a Boże N arodzenie popłynie po wodzie; ale tego roku nie spraw dził się ten prognostyk, bo jeszcze przed Świętym M arcinem zaczęły gęsi po lo­ dzie chodzić i w sam dzień Świętego M arcina chodziły po nim, a przecie na Boże N arodzenie nie by­ ło wody, tylko lód, gdyż mróz był dobry; chyba cokolwiek wolniejszy niż w W ig ilią. N azajutrz zaraz podniósł się do dawnego g radu su i trw ał, podnosząc się n a większy, albo zniżając na m niejszy gradus, zawsze jed n ak mocny aż do dnia 14 Ja n u a rii. Dniu 15 zwol- m jało mocno, dnia 16 wcale u stał, deszcz m rzył, dnia 23 przymrozek dobry, ale w południe ogrzewka, bo dzień jasn y , dalszych dni wilgoć i dószcze. W ody się z pól ruszyły. 30 śnieg suchy od ra n a i przym rozek, ku wieczorowi mL>z mocny. 4 Febr.' dószcz consequenteri p r z e m in ą plusków, pogody bez mrozów albo z m ałem i

(30)

przym rozkam i. 14 mróz dobry. 16 znowu au ra wil­ g o tn a i ciepła, 1 i 2 M artii, śnieg się zw alił i leżał z m iernem i m rozam i, niekiedy dószczem przerwanem i aż do 4 K w ietnia, którego zaczął ginąć. D ni n astały po­ godne z przymrozkami rannem i.

7. 0 Sejmie Walnym Warszawskim 1789. roku. W dalszym c iąg u Sejmu po Nowym roku zaczętym jeszcze jednego posła do Saksonii naznaczono. W erbunki gen eraln e po wszystkich m iastach królewskich i ducho­ wnych pozwolono, ludzi jed n ak brać gw ałtem innych nie kazano ja k tylko w olnych po k raju się bez służby i spo­ sobu do życia włóczących; dla czego innym wszystkim od takiego w erbunku wyłączonym kazano nosić przy so­ bie świadectwo od swoich Panów , jak o są albo w słu ż­ bie, albo osiadli n a jak im m iejscu, ażeby tym sposobem bezpiecznymi byli w podróżach i po m iastach od żołniór- skiéj napaści. Dobrze to je st, ale nie ze wszystkióm. bo czyż podobna, ażeby żołniórze czyli inni którzykolwiek egzam inator o wie takow ych świadectw zn ali rękę każdego P a n a , a przeto m ogli rozeznawać świadectwo zmyślone od prawdziwego? Do tego wielu je s t między szlachtą, a jeszcze więcój m iędzy m ieszczanam i i pospólstwem , k tó ­

rzy względem swojój czeladzi są panam i, którzy nie um ie­ j ą pisać, jakże będą m ogli testim onia swoim służącym dawać, albo Szlachcic na zagonie sam sobie b ęd ącr p a ­ nem i słu g ą, od kogoż weźmie testim onium ? Lepiójby tedy byli zrobili, żeby takowe świadectwa kazali mieć drukow ane z podpisem i pieczęcią po wsiach P a n a i P leb an a, po m iastach B urm istrza. T ak biegasom i hul- tajom trudniój by było zmyślać świadectwo. D ru ga n a ­ znaczywszy kwotę od takich świadectw i czas ich ważno­ ści wymierzywszy np. do roku lub do pół roku, przy­ byłoby do sk arb u z całego k raju które .100 tysięcy. N aj­ w ażniejsza w tym czasie na Sejmie zd ziałana je s t s k a ­ sowanie R ady N ieustającój, bo ta rad a nie m ając nic

(31)

dobrego dla k raju do czynienia, a będąc płatna, ze skar­ bu publicznego, próżno kilk a kroć sto tysięcy na rok pożera.

8. 0 wojnie Tureckiej.

Cesarz niem iecki m ając wojsko z długiego legowi­ ska pod pierzynam i obyczajem przejętym od Niemców rozparzone, a zatem na zimno nie trw a łe ; toż samo i Turcy z n atu ry zimna nie lubiący, zawarli między sobą A rm isticium do pierwszego Maja, obwarowawszy między sobą. ażeby na tydzień przed rozpoczęciem wojennych kró- ków strona stronie obwieściła. L audon nad odebraną Turkom D ubicę więcój nic tej w kom panii nie dokazał. Nie u d ała się ta k a wygoda wojsku Tureckiem u z Moskalami wojującemu. Ci z natu ry na zimno trw ali, nie zważając n a tęgość mrozów teraźniejszych, nie proszą o zawieszenie brom, ani go Turczynowi nie dają, bijąc się z nim w najlepszą. Po kilku niepom yślnych zawodach, nareszcie w dzień Sgo M ikołaja R uskiego Oczaków Turkom odebra­ li; atoli stracili przy dobywaniu jego 15 tysięcy ludzi. T en Oczaków byłby dawno Turkom odebrany, gdyby X iążę P o tem k in należytej usilności do wzięcia jego był przy kładał, ale ten W ódz Moskiewski, dawne porozumie­ nie z Królem P ruskim mający, będąc od uicgo obligo­ wanym, żeby Turkom zbytnie nie szkodził, których pognę­ bienie jego i inne M ocarstwa Europejskie interesow ać by m usiały, przeciw niezm iernie rosnącej potencyji Moskiew­ skiej; dla tego Potem kin, powodowany natchnieniem prac kióm, nigdy szczerze Oczakowa nie attakow ał, aż kiedy z leniwych czynności padło na niego złe porozumienie w gabinecie P etersburskim , i zanotowanym tam do spraw ie­ nia się z o s t a ł ; dopiero się co tchu około wzięcia Ocza­ kowa zaw inąj, co mu się bardzo szczęśliwi5, lubo nie bez stra ty powiodło. Lubo także M oskale trw ali się na zim ­ no ; jed n ak stojących w polu w nieczynności długiój wie­ le mrozy gw ałtow ne tegoroczne wygubiły. — Gdy X ią - żę Potem kin poszedł pod Oczaków, liczono w kom en­ dzie jeg o wojska 7 0 ,0 0 0 , po dobyciu zaś nie zostało tylko 30 tysięcy.

(32)

9. O Sejmie Warszawskim 1789.

Dwoiste nazwisko swawola A rbitrów Posłom teraźniej­ szym n a d a ła : jednych, którzy się uchwycili partyji króla pruskiego, nazyw ają patryotycznem i dla tego, iż król pruski oświadczył się, że przez sarnę tylko w spaniałość serca swego, nie żądając żadnój nagrody od Polaków, chce Polskę uwolnić od podległości moskiewskiej, lub innój czyj ój kol wiek ; drugich, którzy się przywiązali do króla, a z nim do utrzym yw ania przyjaźni moskiewskiéj, nazw ali Pieczenia- rzam i, z przyczyny iż król dla wielu posłów z nim trzy ­ m ających, mianowicie uboższych, daje stoły i stancye. Ci tedy nieboracy, jakoby nie m ieli powodu słusznego trzym ać się p arty ji dworskiej, tylko dla pieczeni królew­ skiej, to je s t stołu, okryci są urągającóm nazwiskiem Pieczeniarzów. Ile do wyboru partyji, czas pokaże, kto się lepszej i zbawienniejszój dla dobra Ojczyzny chwycił Co się zaś tycze słowa Pieczeniaizów, rzecz podziwieni godna, że się nim nie urażają choc obiema uszam i dobrze słyszą n a wysiadaniu z karet, albo na wsiada­ niu do nich; gdy się nacisk zrobi, te ł y zajeżdżający po swoich panów lub z panam i na zam ek, gdzie się sejm odprawuje, stangreci, lokaje i hajducy w ołają je d n i n a d ru g ic h : um ykaj, Pieczeniarzu, stój, P ieczen iam i, czeka­ j ą pierwszy, bo ja patryotyczny, a tyś pieczeniarski, i takowe zwady przychodzą czasem aż do bitwy, które m usi w arta m arszałkow ska uskram iać. Do tego czasu żadna juryzdykcya nie w ejrzała w to, żeby ta płochość języków naw et w Senacie, gdy się między posłam i gw ałt zrobi, do którego pospolicie m ięszają się Arbitrow ie, dająca słyszóć słowo: Pieczeniarz, pok <.»misą on

został-Mówiło się wyżej o radzie nieustającój, że ta w yrokom sejm u teraźniejszego 1 7 8 9 została zniesiona in Jan u ario roku teraźniejszego 1 7 8 9 . Zam ach n a zniesienie tój rady był zawieszony w myślach posłów do końca sejmu, i l e jed n a oko­ liczność przyspieszyła zgubę tój R ady. W iedzk należy, iż Moskale m ający wiele zatrudnienia z T u rl mn i Szwe­ dem, do tego naprzykrzający się dur>o województwom

(33)

29

ruskim furażam i i werbunkam i gwałtownemi, powinriiby przynajm niej z sejm ującym i w W arszaw ie obchodzić się grzecznie. P oseł jed n ak moskiewski Sztakelberk bynaj­ mniej na to nie zważa, obchodząc się z P olakam i zaw­ sze dum nie. Dniem przed zniesieniem rady nieustającej wezwał do siebie M ałachowskiego, referendarza i m ar­ szałk a sejmowego koronnego, n a g a d a ł mu term inam i uszczypliwemi, że nie je s t zdatny, jak b y się należało, do ta k wysokiego urzędu, że nie umie poskram iać wielo­ mówstwa posłów zuchwałych. Że ci rep u b lik an ie zago­ rzali unoszą się często zbytnią śm iałością przeciw win­ nem u Jej Im peratorskiej Mości uszanow aniu; że m arsza­ łek czynniejszy um iałby utrzym ywać w obrębach skrom ności języki wyuzdane. M ałachowski odpowiedział S ztakel- bergowi, że zua dobrze swoję powinność, i że ta nie je s t zdolną zawiązać usta posłowi rów ną znim pow agą zaszczyconemu, chociażby ten unosił się w iększą nad potrzebę mocą. A będąc do żywego przejęty takióm S ztakelberka napom nieniem , pobiegł co prędzej między posłów, opowiedział im swoję zniew agę, którzy wiedząc, iż Sztakelberk najwięcej pracuję nad utrzym aniem rady nieustającej, której pospolicie kierow ał wyrokami, m iano­ wicie do interesów moskiewskich, wziąwszy się za ręce, za­ raz nazajutrz j ą znieśli. S ztakelberk po zniesieniu R ady dał się z tern słyszeć: Polacy teraz zhardzieli, lecz na upokorzenie ich nie trzeba wielkich zachodów. Do­ syć będzie 4rech popów scbizmatyckiclr, zkąd je s t poro­ zum ienie, że bunty chłopskie na U krainie, o których tlen iu się pod popiołem często W arszaw ie donoszą z Rosyi, są z podniety moskiewskiej, aby Polacy nie m ieli sposobu porwać się n a ich wojsko do broni i wygnać go z U krainy i innych gran ic Polskich.

Sejm warszawski postępując dalój w czynnościach swoich, postanow ił, aby k w arta z starostw powiększoną była tak , iżby 7 groszy czystego dochodu szło do sk a r­ bu, a 8m y dostaw ał się S taro sto m ; aby wszystkie przy­ wileje n a urzędy świeckie, n a ordery, p a te n ta oficerskie wojskowe, jak o tóż nom inacye n a arcybiskupstw a,

(34)

bis-kupstw a, opactw a, prelatury, kanonie i wszystkie bene- ficya duchow ne, począwszy od najwyższego A rcybiskupa G nieźnieńskiego i P rym asa, aż do ostatniego w ikaryusza n a papierze stęplow anym , ceny każdem u dostojeństw u i urzędowi naznaczonej, wydawane były pod u tra tą wa- k an su , ktoby go bez stem pla przyzwoitego obejmował. Także, aby każdy obejmujący jaki urząd świecki, m a­ ją c y do siebie przyw iązaną in tra tę , a duchowny ja k ie ­ kolwiek beneficyum, wprzód procent czteroletniej in traty , rachując po 10 od sta do skarbu Rzeczypospolitej za­ płacił, z w arunkiem potrącenia sukcesorom zm arłego procentu zapłaconego, tylój kwoty, ileby czasu biorący u rząd albo beneficyum do czterech la t nie dożył. — Od tego przecież procentu uwolniono plebanów i innych duchownych, których beneficya dwóch tysięcy złotych dochodu rocznego nie czynią, i dla takich beneficyatów, p a p ie r stem plowy tylko n a 6 złotych do procentu n a ­ znaczono. D la zapobieżenia nakoniec oszukaństw u s k a r­ bu koronnego w stem plu i w procencie deklarowano za niepraw ną i nieważną posesyą każdą, bądź urzędu świeckiego, bądź duchownego, lub beneficyą, ktoby co posiadał bez opłaty stem pla i procentu, oraz pozwolono takiego pozwać komukolwiek do komisyji skarbow ej, n a naczywszy za nagrodę pozywającemu połowę grzywien, a pozwanemu jeszcze do grzywien przydano karę u tra ­ cenia urzędu lub beneficyum, któreby posiadał bez s x m p la i procentu. Orderowym odtąd order biorącym , podobnież nie pozwolono go używać, aż po ostęplow aniu p a te n tu n a order otrzym anego. Pociągniono także pod te n stem pel p a te n ta n a pocztm ajstrostw a, sekretarye pocztowe i inne ofieya generalnych pocztamtów, n ao statk u tego praw a podniesiono cenę daw niejszą stem pla na k a rty do g ra n ia ad alterum tan tu m , inny zaś pap ier stem plowy przy dawnej cenie zostawiono.

W tym że samym m iesiącu Styczniu n ak a zał sejm, zapłacony,

sam i p a- tego dru-podatek Dymowy tego roku in duplo był

to drugie tyle nie chłopi poddani, ale zapłacili, z w arunkiem potrącenia im

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzyrzeczu, że on tam przy publicznej szkole księży Pijarów był w przód nauczycielem sw ego języka, gdzie przed sam em i wakacyam i, na uroczystość Ś go

Było to rzeczywiście ciekawe widzieć tych wszystkich książąt niemieckich, idących pod róźnemi pozorami za głównym oddziałem, jak wyczekiwali, stojąc podczas

Pan wojewoda rozesłał już po mnie na wszystkie strony; lecz gdym stanął przed nim i opowiedział racyę mojej nieobecności, gdy jeszcze ukazał się za mną i pan

lewie, stan osierocony im jest przykszejszy, tym jest pożą- dańsze wybranie króla, a dałby Bóg abyśmy obierając króla, prawdziwego Ojczyzny Ojca doznawali; do

• potrafi dokonać oceny uczestników konfederacji barskiej, a także ocenić postawę Stanisława Augusta Poniatowskiego i jego politykę,.. • sprawnie pracuje z mapą,

Konfederaci wystąpili w obronie państwa polskiego, które traciło swoją niezależność, ale nie rozumieli, że w Polsce należy przeprowadzić reformy, aby nie dopuścić do

SDIRK: wszystkie wyrazy na diagonali są identyczne (singly diagonally implicit ...) metody DIRK: iteracja Newtona (układ równań) rozwiązywany blokowo. metody SDIRK:

płatnych mieszkań. Wiąże się to prawdopodobnie z oddzieleniem pracy w szkole od norm alnych zajęć na dworze królewskim poszczególnych artystów. Czas, jaki mieli