A C T A U N I V Ë R S I T A T I S N Ï С О L А I C O P E R N I C Ï
F I L O Z O F I A V I I I — N A U K I H U M Ä N IS T Y C Z N O -S P O L E C Z N E — Z E S Z Y T 152 — 1984
Z akład E tyk i
Ryszard Jadczak
STOSUNEK TADEUSZA KOTARBIŃSKIEGO DO NIEKTÓRYCH, WSPÓŁCZESNYCH MU, KIERUNKÓW
W FILOZOFII POLSKIEJ
Z a r y s t r e ś c i . A rtykuł stanow i próbę określenia niektórych zw iązków i za leżności, jakim podlegała działalność badawcza i dydaktyczno-w ychow aw cza Ta deusza Kotarbińskiego. D eterm inow ały one stanowisko T. K otarbińskiego m.in. wobec współczesnej mu filozofii polskiej, a zwłaszcza nurtu pozytywistycznego i mark sizmu. Stanowisko to w yznaczały ostatecznie materializth antym echanistyczny i realizm, a w kw estiach społecznych ateizm i antyklerykalizm .
Kiedy rozpatruje się dorobek piśmienniczy jakiegoś autora, zwłaszcza gdy jest to tak licząca się postać w nauce polskiej jak Tadeusz K otarbiń ski, nie sposób pominąć zagadnień, które dotyczą określenia miejsca uczo nego w kręgu tych postaci i zjawisk, jakie stanow iły bądź stanowią n a dal o jego obecnej i przyszłej roli w nauce. Idzie tu, z jednej strony, 0 stwierdzenie wpływów jakie na m yśl i działanie danego człowieka w y w arły osoby, z którym i się stykał i pod intelektualną presją kształtow ał swe poglądy, z drugiej zaś, o samookreślenie się jego samego wobec tr a dycji, z której wyrósł oraz wobec współczesnych m u prądów, orientacji 1 ludzi, i to zarówno w aprobującej jak i krytycznej formie.
Problem ustosunkowania się uczonego do spuścizny naukowej, w atmosferze której -wyrastał i która na nim, w sposób świadomy bądź nieświadomy, ciąży nadal, a zwłaszcza do zjawisk jem u współczesnych, wym agających zwykle żywej i bezpośredniej reakcji, w znacznej swej części mieści się w zakresie teorii „inkontrologii”. Interesujące badania odnoszące się do teorii spotkań przeprowadził w ostatnich latach Andrzej Nowicki. Jak pisze Nowicki w opublikowanym w 1977 roku na łamach „Studiów Filozoficznych” artykule pt. O m arksistowską inkontrologię. Za
rys ogólnej teorii spotkań, słowo „inkontrologia” utw orzył on sam w 1973
próbie-m atyką spotkań, próbie-mogli również utworzyć taki w y ra z 1. W artykule typróbie-m omówił Nowicki m.in. stosowaną na gruncie inkontrologii klasyfikację spotkań ze względu na ich rezultaty. Przez „rezu ltaty ” spotkań rozumie się tu przede wszystkim dwa różne szeregi zjawisk, tj. 1) przedm ioty m aterialne, czyli w ytw ory pracy ludzkiej, które powstały pod wpływem określonych spotkań, w których owe spotkania zostały w jakiś sposób utrw alone, oraz 2) zm iany w osobowości człowieka, jakie zaszły pod wpływem obcowania z innym i ludźmi. Odpowiednio do tych dwóch sze regów można wyodrębnić inkontrologiczną analizę dzieł oraz inkontro- logiczną analizę osobowości. Jeśli idzie o drugi szereg zjawisk, to jedną klasę spotkań tw orzą te spotkania, w których osoba spotkana staje się tylko lepiej lub gorzej, trw ale lub przelotnie, w iernie lub m niej w iernie zapam iętanym przedmiotem. Drugą klasę spotkań tw orzą zaś te spotka nia, w których osoba spotkana przekształca się w podmiotowy składnik osobowości tych, którzy ją spotykają, a więc stają się np. nauczycielami czy towarzyszam i pracy twórczej, którzy „od w ew nątrz” współuczestni czą w tym, co robim y 2.
Zadaniem inkontrologii jest jednak nie tylko opis spotkań, ale także i przede wszystkim, jak pisze Nowicki w w ydanej w 1981 roku książce
Nauczyciele (s. 25)3, w ypracowanie techniki programowania spotkań dla
uzyskania takich rezultatów , które są społecznie najbardziej pożądane. Należy przy tym zdawać sobie spraw ę z tego, iż w stosunkach wycho wawca—wychowanek im potężniejsza indywidualność nauczyciela, im większe jego intelektualne i emocjonalne zaangażowanie w pracę dy daktyczną i wychowawczą, tym większe niebezpieczeństwo pozbawienia uczniów ich autokreacyjnej podmiotowości.
Zaprezentowana tu problem atyka odnosi się m.in. do stosunku Ta deusza Kotarbińskiego do swego m istrza i nauczyciela, założyciela szkoły lwowskiej — Kazimierza Twardowskiego (1866— 1938). W prawdzie nie jest to głównym celem niniejszego artykułu, niem niej interesujące było by prześledzenie, z tego pu nk tu widzenia wpływów, jakie na formo wanie się osobowości Kotarbińskiego w yw arły spotkania z jego nauczy cielem. Liczne, w tym bardzo osobiste, wypowiedzi tego uczonego odno szące się do Kazimierza Twardowskiego pozwalają stwierdzić żywą obecność tych wpływów, o czym świadczą ta k kierunki poszukiwań ba dawczych przedsiębranych przez Kotarbińskiego, jak i stosowane przezeń narzędzia pojęciowe.
Opierając się jedynie na w ybranym m ateriale rejestrującym
stosu-1 A. N o w i c k i , O m arksistow ską inkontrologię. Z arys ogólnej teorii spotkań, Studia Filozoficzne, 1977, nr 5, s. 36.
2 Ibid., s. 37—41.
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 5
nek Kotarbińskiego do Twardowskiego (głównie typu wspomnieniowego), uzyskujem y interesujący obraz człowieka, którego działalność, dzięki m.in. wielkiej aktywności naukow ej i organizacyjnej swoicft uczniów, zyskała m u poczesne miejsce w nauce. Pisząc o Twardowskim odnosi się K otarbiński właściwie do całej orientacji intelektualnej związanej z tą postacią, a głównie do najw ybitniejszych uczniów Twardowskiego — Leśniewskiego, Łukasiewicza, Witwickiego i innych. Pojawia się tym samym we wspomnieniach Kotarbińskiego cała plejada żywo zaprezen tow anych postaci nauki p o lsk ie j4. Relacje te w ydatnie wzbogacają naszą wiedzę o szeregu uczonych Polski międzywojennej, dokum entując jednocześnie zindywidualizowany do nich stosunek Kotarbińskiego. In te resująca jest bowiem owa optyka, z jaką K otarbiński wydobywa z pre zentowanych przez siebie sylw etek te cechy ch arak teru i fragm enty po glądów, które w ydają m u się z różnych względów najbardziej typowe, bądź też zasługujące na utrw alenie.
Prezentow any tu m ateriał nie opiera się na żadnych specjalnych stu diach Kotarbińskiego nad filozofią polską. Jest próbą przedstawienia i analizy głównie tych tekstów uczonego, które pisane były dla dydak tyki bądź w celach popularyzatorskich.
Wpływ Kazimierza Twardowskiego i jego szkoły na współczesnych m u a także późniejszą m yśl filozoficzną w Polsce nie jest kwestiono w any naw et przez tych, którzy poddawali tę orientację myślową surowej k ry ty c e 5. Toteż tej w łaśnie postaci poświęca K otarbiński w swych wspomnieniach najw ięcej miejsca. Widoczny jest w nich szczery sza cunek dla Twardowskiego, któ ry dla bardzo wielu był wzorem sposobu myślenia, upraw iania filozofii, stosunków, jakie w inny kształtować się między nauczycielem a jego uczniami. Właśnie te trzy kierunki zainte resowań i działalności Twardowskiego, tzn. kierunek badawczy, dydak tyczny i wychowawczy, podnosi K otarbiński w swych wspomnieniach. Trudno przecenić zasługi Twardowskiego dla podniesienia w polskim środowisku auto rytetu nauk filozoficznych. Zastawszy piśmiennictwo filozoficzne mętne, niezrozumiałe, wysoce abstrakcyjne i oderw ane od podstawowych wymogów naukowych, w ystąpił ten uczony zdecydowanie przeciwko praktyce sankcjonującej ten stan rzeczy. Rozpoczął pracę na tym polu w w arunkach określonych urzędniczym rygorem uniw ersyte tów galicyjskich, przepojonych rodzimym konserw atyzm em i klerykaliz mem. Na tym tle sylw etka Twardowskiego i jego działalność nabiera
________________ ...j
4 K otarbiński był także autorem interesujących studiów o F. Baconie, Etienne Condillacu, J. S. Millu, H. Spencerze i innych.
5 Patrz m.in. H. H o l l a n d , L egenda o K a zim ierzu T w ardow skim , Warszawa 1953; В. В а с z к o, O poglądach filozoficznych i społeczn o-polityczn ych Tadeusza
szczególnej rangi. „Jakże było nie wypełniać po brzegi — wspomina K otarbiński — wczesnym rankiem wielkiego audytorium , skoro z ka tedry płynęła mądrość wszystkim dostępna i jawnie pożyteczna. Słuchano filozofa, który celował pośród wykładowców w zaletach właśnie prze ciwnych tradycyjnym wadom filozofowania. To była przede wszystkim znakomita propedeutyka dla wszystkich, którzy mieli kogokolwiek cze gokolwiek nauczyć” 6.
Twardowski daw ał w w ykładach filozofii, na któ rą składały się lo gika, m etafizyka opisowa, historia filozofii, kurs system atyczny tych nauk, dbając przede wszystkim o jasność pojęć i ład w powiązaniu i ekspozycji twierdzeń. Nie m iał nastaw ienia historyczno-genetycznego, nie zajmował się też próbami tłum aczenia treści doktryn i ich zależności od sytuacji społecznej, w której pow stają. Był natom iast, co podkreśla Kotarbiński, mistrzem w yjaśniającej in terpretacji wypowiedzi myślicieli filozoficznych. Celem było tu pójść o krok dalej niż poszedł autor, szło o uczynienie jego myśli jeszcze jaśniejszej niż była przez znalezienie dla niej adekwatniejszego term inu lub pojęcia, na które on sam się nie zdo był 7.
Pisząc o Nauczycielach sztuki nauczania wyróżnia K otarbiński wśród nich w łaśnie Twardowskiego, który kontynuow ał kartezjańskie dążenie do idei jasnych i wyraźnych. Kształcił też w swych uczniach zdolność jasnego myślenia i w yrażania swych myśli, a także rozumienia myśli cudzych i wypowiadania ich w sposób jaśniejszy naw et od autora. Szło o taką technikę myślenia i mówienia, dzięki której likwidowałoby się możliwe nieporozumienia, jakie biorą się niekiedy na skutek złego rozu mienia i przekazywania myśli c u d z e j8.
Za wzór służył Twardowskiemu, a następnie całej filozoficznej orien tacji jego szkoły, Sokrates. Od niego przyjęto metodę żywej, bezpośred niej, pobudzającej do krytycznego myślenia rozmowy między nauczycie lem a uczniem. Sokrates nie znosił m ętnych przenośni i frazesów, m yśle nia niejasnego i nieścisłego. Za pomocą w nikliwych pytań zmuszał do jasnego określenia definicji każdego ważniejszego w yrazu i doniosłego zw rotu ogólnego, zalecając, aby je konsekw entnie używać w raz już przy
jętym znaczeniu. K ardynalnym w arunkiem jasności i ścisłości naukow ej
e T. K o t a r b i ń s k i , K a zim ie rz T w a rd o w sk i (I wyd. 1936) [w:] W ybór pism , t. II — M yśli o m yśleniu, W arszawa 1958, s. 896—897.
7 T e n ż e , W spom nienia z czasów studenckich, [w:] Studia z zakresu filozofii,
e ty k i i nauk społecznych, W rocław —W arszawa—Kraków 1970, s. 419. Przykładem
zastosowania tej procedury są m.in. komentarze do przekładów i same przekłady dialogów Platona, dokonane przez ucznia Twardowskiego, W ładysława W itwickiego.
8 T. K o t a r b i ń s k i , NauczyciSle sztu k i nauczania (I wyd. 1956 r.), cyt. [w:]
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 7
jest bowiem to, aby te same fakty nazywać tak samo, przestrzegać kon sekwencji w używaniu wyrazów i pojęć.
Sam Twardowski był przykładem dla swoich wychowanków i ucz niów. W kształceniu k ad r naukow ych przedsiębrał prace zm ierzające do w ytępienia tak rozpowszechnionego u nas, jak pisze Kotarbiński, sło mianego ognia, niepunktualności, zawodności w umowach, niesystem a- tyczności w pracy. Zmuszał do wytężonych studiów, respektow ania więzi organizacyjnych, czytania tak polskich jak i obcych autorów. Wy magając od innych w ymagał jednak przede wszystkim od siebie. Był wzorem solidności, pracowitości, wzorem człowieka, na którego .można było liczyć. Te cechy Twardowskiego mocno podkreślał K otarbiński w swych wspomnieniach 9.
Mimo tak wielkich wymagań, jakie staw iał Twardowski wobec swych uczniów, nie zniewalał ich jednak do biernego naśladownictwa i nie ogra niczał w samodzielnych poszukiwaniach badawczych. Cenił sobie indy widualność i um iał przystosowywać staw iane zadania do odrębnych zain teresowań młodych ludzi. Nie tylko tolerował, ale wręcz sprzyjał roz maitości podejmowanych zadań badawczych, byleby były one poddane obiektywnym rygorom racjonalności.
Za szczególnie cenną zaletę sty lu dydaktyki Twardowskiego uznał K otarbiński właśnie jego niekłamaną, głęboką tolerancję. „Miej sobie — pisał o stanowisku Twardowskiego w tej kw estii — taki światopogląd, jaki sobie w ypracujesz wedle własnych, w ew nętrznych konieczności ży ciowych, bylebyś filozofował odpowiedzialnie, byleby tw oja technika pracy umysłowej była rzetelna. Oto hasło, które skupiało koło m istrza młodych ludzi o predylekcjach bardzo odm iennych” 10.
Ów styl działalności profesorskiej Twardowskiego, to obcowanie z uczniami oddanymi problemom intelektualnym i pracującym i system a tycznie oraz w ielką wobec nich życzliwość opiekuńczą przejął i k onty nuował w swym bogatym i twórczym życiu sam Tadeusz Kotarbiński. Mimo tak częstego podkreślania zasług, jakie Twardowski położył w kształtow aniu jego techniki pracy umysłowej, badawczej i nauczyciel skiej, K otarbiński stw ierdza jednocześnie, że samej filozofii swego m istrza nie przejął on jako w łasnej. Irytow ało Kotarbińskiego, jak sam pisze, m.in. ujęcie przez Twardowskiego i akceptow anie filozofii jako konglo m eratu dyscyplin ustalonych tradycyjnie i konwencjonalnie wedle po
9Patrz także m.in.: T. C z e ż o w s k i , K a zim ierz T w a rd o w sk i jaka nauczyciel, [w:] K azim ierz T w ardow ski. N auczyciel—uczony—o b yw a te l, Lw ów 1938; R. I n- g a r d e n , D ziałalność naukow a K azim ierza T w ardow skiego, [w:] K a zim ie rz T w a r
dowski...; K . A j d u k i e w i c z , K a zim ierz T w a rd o w sk i jako nauczyciel filozofii, [w:]
Z zagadnień d yd a k tyc zn y ch w yższeg o szkoln ictw a, z. 5, Poznań 1948. 11 T. K o t a r b i ń s k i , W spom nienia z czasów studenckich, s. 419.
działu pracy na uniw ersytetach, natom iast bez uwzględnienia jakiejś organicznej koncepcji filozofii jako zbioru zagadnień 11.
Kwestia au to ry tetu m istrza wobec uczniów, stylu i atm osfery pracy szkoły, dającej pewne intelektualne wskazówki dla późniejszych, mniej lub bardziej samodzielnych już poszukiwań badawczych i rozstrzygnięć teoretycznych, jest stale obecna we wspomnieniach Kotarbińskiego z okresu jego studiów pod kierunkiem Twardowskiego.
Pisząc w Elementach... o różnych kryteriach praw dy w ystępujących w historii nauki, rozróżnia K otarbiński m.in. zniewalający i twórczy wpływ, jaki może wywierać na danego uczonego au to ry tet mistrzów i tradycja. Oto np. w epoce średniowiecznej, dziś jeszcze — jak dodaje K otarbiński — nie do końca przezwyciężonej, uznawano powszechnie w kołach, wedle ówczesnego rozumienia oświeconych, prawdziwość lub fałszywość danego tw ierdzenia na podstawie odpowiednich zdań z Pisma
Świętego. Rozwój współczesnej k u ltu ry naukow ej był i jest organicznie
sprzężony z zarzuceniem takich urojonych kryteriów . Dla au torytetu pozostało jednak miejsce w nauce. Oto uczony współczesny, nie mogąc osobiście zbadäc źródeł wszystkiego, co głoszą przedstawiciele różnych dyscyplin wiedzy, m usi uznać ich zdanie za autorytatyw ne wierząc, że upraw iają Oni naukę w sposób odpowiedzialny. Tu au to rytet pełni funk cję twórczą, pomocniczą w dobrej orientacji w stanie wiedzy określonej dyscypliny oraz pozwalającą w ykorzystać ją w badaniach w łasn y ch 12. K otarbiński przyw iązuje ogromną wagę do problem u niebezpie czeństw, jakie zagrażają badaczowi życia społecznego. Niebezpieczeństwa
te związane są m.in. z potrzebą ustosunkowania się właśnie do całego bogactwa, ciążącej n a um ysłach twórczych, wiedzy nabytej. Aby móc te n ogrom wiedzy wchłonąć, a tym bardziej przetraw ić, trzeba tę pracę zorganizować tak, aby wchłonięta wiedza nie obezwładniała umysłu. Jesteśm y bowiem skazani na wieczną kontynuację. Jesteśm y też skazani często na niewrażliwość w rzeczach, które moglibyśmy dojrzeć i ująć inaczej, gdybyśmy już nie m ieli pewnej, p rzy jętej od innych, wiedzy o fa k ta c h 13.
Refleksja nad ciężarem tradycji oraz wspomnienie bliskich, w tym
11 Odpowiedzią na te niedyspozycje była m.in. rozprawa T. K o t a r b i ń s k i e g o , O p o trzeb ie zaniechania w y ra zó w „filozofia”, „filozof”, „filozoficzny” itp. (I w yd. 1921). A rtykuł ten w yw ołał polem ikę, w której m.in. w zięli udział: Bolesław Gawęcki i Roman Ingarden. Reakcją K otarbińskiego na te w ystąpienia była O dpo
w ie d ź (I w yd. 1922).
18 T. K o t a r b i ń s k i , E lem enty te o rii poznania, logiki form aln ej i m etodologii
nauk (I wyd. 1929), cyt. w yd. II, W rocław—W arszawa—Kraków 1961, s. 146.
13 T e n ż e , Dążności rozkładow e postępu w ie d z y (I w yd. 1915), cyt. [w:] W ybór
Stosunek T. Kotarbińskiego., 9
byłych nauczycieli, prowadzi Kotarbińskiego do świeckiej koncepcji nie śmiertelności.
Oto przemówienie, wygłoszone przez Kotarbińskiego na posiedzeniu Polskiego Towarzystwa Filozoficznego w dniu 31 października 1916 roku, po zgonie W ładysława W eryhy (1868— 1916) — wielce zasłużonego orga nizatora ruchu filozoficznego w Polsce, założyciela i redaktora „Prze glądu Filozoficznego”, przybiera formą swoistej inwokacji do zmarłego. Zwracając się do zmarłego K otarbiński uspawiedliwia tych, którym czas z wolna mącić będzie w oczach rysy tw arzy i tłum ić dźwięk mowy, tak nie dawno obecnego jeszcze wśród żywych człowieka. Czas kładzie się za pomnieniem na żyjących, ale ma ono cechę dwoistą: dobroczynną i wrogą zarazem. Dobroczynną — bo przyw raca spokój i ucisza tęsknotę za po niesioną stratą. Wrogą — bo zapomnienie dzieli nas od najbliższych i tej właśnie tęsknoty pozbawia. Już świadomość dwoistości owego zapomnie nia, dobroczynnego i wrogiego zarazem, ciąży na nas i budzi niepokój. „My wolimy tęsknić w niepokoju — pisze K otarbiński — niż byśmy mieli w spokoju zapomnieć: wolimy raczej żal czuć do końca, niźli z dro gimi rozstawać się za życia; chcemy obcować z nimi po dawnemu, chociaż um arli; póki m y żyjemy, śmierć bliskich jest dla nas początkiem dru giego ich życia w nas samych: gdy tam znikną, nastąpi wówczas śmierć ich dla nas druga, tym razem już ostatnia. Chcemy, by nadeszła dopiero wraz z naszą w łasną” 14.
Tęsknota i żal stanowią więc, w tym ujęciu, przewagę nad zapomnie niem, bowiem tęskniąc kontynuujem y jakoś pamięć zmarłych, ich myśli i dzieła, w nas samych. Wspomnienie zmarłego rozpoczyna się i postępuje już z mom entem rozstania z tak niedawno jeszcze obecnym wśród nas człowiekiem, tow arzyszy jego ostatniej wędrówce na miejsce, gdzie spocz nie na stałe. I choć zdaje się, że on tam już został osamotniony, zobo jętniały, to przecież duch jego żyje i jem u do naszych dusz n a jb liż e j15. Jeszcze silniej podkreśla K otarbiński ową kontynuację ducha zm ar łych w myślach i czynach żyjących, w Przem ówieniu u tru m n y Kazi
m ierza Twardowskiego. Otóż gdy odchodzi, nauczyciel, zagadnienie jak
obcować nadal z tym bliskim, którego już nie ma i nie będzie, w ydaje się być ułatwiona. Można bowiem czynić dalej to, do cżego zm arły zmierzał i zachęcał, a przez to świadomie podążając w kierunku przez niego kie dyś wskazanym, być z nim jakoś n a d a l16.
Tak więc K otarbiński opowiada się za takim pojmowaniem czasu,
u T e n ż e , Po zgonie W ładysław a W eryh y (I wyd. 1916), cyt. [w:] W ybór pism ,
t. 2, s. 919. « Ibid., s. 919.
19 T. K o t a r b i ń s k i , P rzem ów ienie u tru m n y K azim ierza T w ardow skiego (I wyd. 1938), cyt. [w:] W ybór pism , t. 2, s. 927.
które zapewnia stałą kontynuację m yśli i dzieł ludzkich w pamięci i do świadczeniach następnych pokoleń. Kotarbiński, jak to czynił inny uczeń Twardowskiego — W ładysław Witwicki, racjonalizował czas. Wspólna jest im idea utrw alania się w czasie poprzez zapładnianie dusz ludzkich i poprzez własne dzieła. Swój sąd o zapładniającej roli nauczycieli wobec uczniów sformułował W itwicki w słowach: „...jasna myśl, której iskierki żywe we mnie Twardowski rozniecił, po drodze nie zginą razem z ludźmi mojego pokolenia. Przejdzie przez tych, którzy się w gorącym kontakcie duchowym o nas otarli żywych lub pisanych i będzie świeciła [...] w p ra wnukach, w tym świecie, który istnieje w przyszłości, w dalszym ciągu wielkiej rzeki” 17.
O tym , że Kazimierz Twardowski wywarł, swoją pracą dydaktyczną
i wychowawczą, nadzwyczaj silny wpływ na współczesnych mu i potom nych świadczy liczne grono jego w iernych uczniów, którzy podjęli tru d kontynuow ania pracy zainicjowanej przez ich nauczyciela.
Pojmowanie przez Kotarbińskiego wszechobecności czasu w ten spo sób, jakbyśm y wciąż go przekraczali, mimo że odciska się piętnem w i docznym na wszelkiej realności, prowadzi uczonego do koncepcji ludzkiej nieśmiertelności. Elem enty tej teorii m am y głównie w Szkicach prak
tycznych. Na pytanie, czy możemy twierdzić, że będziemy, chociaż
umrzemy, istnieć nadal, K otarbiński odpowiada twierdząco, czyniąc jed nak następujące zastrzeżenia: „Będziemy więc, choć nas nie będzie,
znaczy dokładnie: będziemy istnieli, chociaż nie będziemy obecni i te raźniejsi; innym i słowy, będziemy istnieli naw et w tedy, kiedy nie bę dziemy obecni” 18.
Co bowiem raz istnieje, istnieje potem zawsze, a nawet, zdaniem Ko tarbińskiego, co w jakiejkolwiek chwili jest w języku ludzi te j chwili obecne, to już jakoś utrw ala się. Oto sposób konstytuow ania się w czasie i przekraczania go. Każde bowiem działanie ludzkie, m ając często za swą podstawę doświadczenie dnia minionego, fak ty przeszłości oraz rzeczy wistość dnia dzisiejszego, zmierza ku przyszłości. Ten przyszły stan rze czy, dziś jeszcze realnie nie istniejący, zawsze sobie człowiek jakoś przed stawia, gotuje środki do jego zrealizowania, przysposabia swoją wolę do w ytrw ania na obranej drodze, jest więc on już dziś obecny w naszej świadomości. Z jednej strony to, co się istotnie już dokonało, jest dziś tylko jakby nieobecne, ale można je do siebie przywołać i ożywić. Rów nocześnie to, co będzie, już staje się czynnikiem w pływ ającym na nasze
17 A. N o w i c k i , L isty W ładysław a W itw ickiego z lat 1939—1947 (inedita), Euhemer. Przegląd Religioznawczy, 1978, nr 2, s. 18—19.
18 T. K o t a r b i ń s k i , Szkice p raktyczn e, [w:] W ybór pism , t. 1 ·— M yśli
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 11
aktualne życie. Tak więc przezwyciężamy czas przez to, iż nie czujemy się ograniczeni przez teraźniejszość, ale ją stale przekraczamy.
Kazimierz Twardowski stworzył szkołę, która w yw arła ogromny wpływ na filozofię polską, jej stan zorganizowania, stopień akceptacji w świecie nauki. Wokół uczniów Twardowskiego, po ich usamodzielnieniu, grupo w ały się kolejne zespoły badawcze, pracujące w zakresach nakreślonych onegdaj przez ich m istrza i nauczyciela, w ykorzystujących i doskonalą cych przejętą technikę pracy naukow ej, dochodzących do nowych, w y znaczonych odmienną sytuacją i potrzebami, rozwiązań teoretycznych i praktycznych.
K otarbiński w Odpowiedzi danej Bronisławowi Baczce, odrzuca przy jęty tradycyjnie w piśmiennictwie filozoficznym pogląd o istnieniu szkoły lwowsko-warszawskiej, związanej z imieniem Kazimierza Twardowskie go 19. Uczony jest zdania, że należy mówić raczej o dwóch szkołach, lwowskiej i warszawskiej, mimo że u źródeł obu tych orientacji tkw i wspólna postać mistrza. Szkoła lwowska to sam Twardowski i jego filozo fujący uczniowie, zwłaszcza ci, którzy za m istrzem chcieli być i byli filozofami i zawodowymi, uniw ersyteckim i nauczycielami filozofii. Szkoła warszawska zaś wiąże się z trzem a nazwiskam i — Janem Łukasiewiczem (1876— 1956), Stanisław em Leśniewskim (1886— 1939) i A lfredem Tar- skim (ur. 1901 r.). W ystępowali oni przeciwko filozofii, jako według nich nie w pełni naukowej, spekulatyw nej, uw ikłanej w problem y źle posta wione. U prawiali logistykę, czyli logikę m atem atyczną, rozum ianą jako podstawową gałąź nauk m atem atycznych. Wspólne było filozofowi Tw ar dowskiemu i „antyfilozofom” w arszawskim krytyczne ustosunkowanie się do polskiej trady cji filozoficznej. Różniono się przedmiotowym za kresem zainteresowań, ale i tu i tam szło o unaukowienie filozofii oraz odpowiedzialne jej upraw ianie pod względem d ydaktycznym 20.
W opublikowanej w 1933 r. rozpraw ie Główne kierunki i tendencje
filozofii w Polsce dokonał K otarbiński szczegółowego przeglądu stanu
poszczególnych szkół i ośrodków filozoficznych w Polsce międzywojen nej. Jego zdaniem główną rolę w polskiej filozofii tam tej doby odgry wała szkoła warszawska, na której czele stało trzech przedstawicieli kie ru n k u logistycznego — Lukasiewicz, Leśniewski i Tarski. W nawiąza niu do swojego rozróżnienia koncepcji pracy i zainteresow ań badawczych dwóch szkół, w arszawskiej i lwowskiej, K otarbiński stwierdza, że właśnie w szkole w arszawskiej skupieni są uczeni o typie profesora filozofii łą
19 Patrz także m.in.: S. Z a m e c k i , K oncepcja nauki w szkole Iw ow sko-w ar-
szaw skiej, W arszawa 1977; E. P a c z k o w s k a - Ł a g o w s k a , P sych ika i pozna nie. Epistem ologia K a zim ierza T w ardow skiego, W arszawa 1980.
20 T. K o t a r b i ń s k i , O dpow iedź (I wyd. 1952), cyt. [w:] W ybór pism , t. 2, s. 203—204.
czącego k u ltu rę obu szkół, a ponadto rozporządzającego przyzwoitą zna jomością podstaw m atem atyki. Tu należy wyróżnić także Kazimierza Ajdukiewicza, Tadeusza Czeżowskiego, Zygm unta Zaw irskiego21.
K otarbiński wymienia całą plejadę uczonych młodszej generacji, któ rzy w okresie międzywojennym grupowali się wokół czołowych rep re zentantów szkoły lwowskiej i w arszawskiej i tw orzyli podstawy dla kształtow ania się nowych ośrodków nauki i nowych kierunków badań. Tak np. młodszymi przedstawicielami logistyki warszawskiej byli: Adolf Lindenbaum, Bolesław Sobociński, Stanisław Jaśkowski. W szkole w ar szawskiej zdobyły przygotowanie filozoficzne, nie ulegając jednak p rą dowi logistycznemu, M aria Ossowska i Dina Sztejnbarg. Ze szkoły lwow skiej wyrosło grono wykształconych filozoficznie psychologów: Bohdan Zawadzki, M aria Żebrowska, Eugeniusz Geblewicz, Jan Prusinowski. Skupili się oni wokół W ładysława Witwickiego, wiążąc swe wykształcenie biologiczne z zainteresowaniami psychologicznym i22.
Kotarbiński, wielki hum anista, etyk, historyk filozofii, dzięki m.in. pracom nad teorią prakseologii w yraźnie ciążył w kerunku orientacji związanej ze szkołą logistyków warszawskich. Usiłował pożostawać w zgodzie z osiągnięciami logiki matem atycznej, bowiem sądził, że nau czanie logiki w inny sposób, bez uwzględnienia tych osiągnięć, byłoby objawem zacofania. „Nie znaczy to jednak — pisał — bym m iał prawo nazywać się logikiem m atematycznym . To subtelna, w yśrubow ana spe cjalność — a mnie tymczasem pociągają bardziej pewne zagadnienia me todologii, mianowicie zagadnienia najogólniejsze dotyczące metod sku tecznego działania” 23.
K otarbiński przyznaje, że najwięcej, z wszystkich reprezentantów szkoły warszawskiej, zawdzięcza jednak Leśniewskiemu, którego kon cepcje filozoficzne w yw arły znaczny w pływ na kształtow anie się reizmu. W rozprawie Główne kierunki i tendencje filozofii w Polsce prezentuje K otarbiński główne osiągnięcia Stanisław a Leśniewskiego — logika, m a tem atyka i filozofa, słuchacza Twardowskiego, który do szkoły lwowskiej przyszedł już jednak jako dojrzały myśliciel.
Leśniewski zbudował podstawową, zdaniem Kotarbińskiego, dyscypli nę logistyki, tzw. prototetykę. P rototetyka jest systemem, którego język obejm uje wyrażenia kategorii zdania i kategorii funktorów zdaniopochod- nych. Jest to język m aksym alnie bogaty, zawiera bowiem w yrażenia
wszystkich możliwych do pomyślenia kategorii zdaniopochodnych.
21 T e n ż e , Główne kieru n ki i tendencje filozofii w Polsce (I wyd. 1933), cyt. [w.] W ybór pism , t. 2, s. 737—739.
22 Ibid., s. 741—743.
28 T. K o t a r b i ń s k i , Jak zacząłem filozofow ać, jak filozofu ję i jak in nym
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 13.
W skład system u Leśniewskiego, obok teorii prototetyki i mereologii, wcho dzi także teoria ontologii, jako system u rachunku nazw, w którym pod miot i orzeczenie należą do tej samej kategorii semantycznej. Pewne p artie system u ontologii, w szczególności tzw. ontologia elem entarna, za w ierają konstrukcje szczególnie bliskie mowie potocznej. To m.in. skło niło Kotarbińskiego do przyjęcia ontologii za podstawę wielu rozwiązań teoretycznych, którym dał w yraz w Elementach...u .
Pew ne uwagi krytyczne poczynił K otarbiński o Leśniewskim jako nau czycielu. Leśniewski koncentrow ał się bowiem głównie na w łasnej specjal ności, którą była m atem atyczna logika formalna. Zasadą dla niego było znać doskonale przedmiot, którego się naucza, i stale nad nim twórczo pracować. Reszta m iała przychodzić sama bez specjalnych starań. Zda niem Kotarbińskiego miał on rację w tym , że znawstwo przedm iotu nauczania i twórcza w nim praca stanowią w arunek kardynalny i nie zastąpiony w nauczaniu. Trzeba jednak nadto umieć przekazywać wnios ki i metody, trzeba umieć trafiać do głów i serc, bo zainteresowania nie należą wyłącznie do sfery intelektu. Leśniewski, choć sam m iał talent dydaktyczny, nie lubił owych zaleceń dydaktycznych analizować, nie doceniał ic h 25.
Inny styl pracy dydaktycznej prezentow ał bezpośredni uczeń Tw ar dowskiego, Jan Lukasiewicz, któ ry już za czasów studiów Kotarbińskiego obrał sobie dziedzinę logiki form alnej i był świetnym wykładowcą teorii relacji oraz kierow nikiem ćwiczeń z teorii prawdopodobieństw. K otar biński poświęcił Łukasiewiczowi, k tó ry m.in. przyczynił się w znacznej mierze do rozwoju badań nad logiką stoicką, a także doprowadził do wykończonej postaci tzw. rachunek zdań (beznawiasowa symbolika), w ie
le miejsca w swych wspomnieniach 26.
Łukasiewicz-dydaktyk, cały tru d pokazywania problem u autora i mówcy brał na siebie, nie obarczając słuchacza obowiązkiem w ykań czania fragm entów niedokończonych. Można w prawdzie dyskutować, stw ierdza K otarbiński, czy bardziej kształci takie obdarowywanie od
24 W przedm owie do w ydania Elem entów... z 1929 roku Kotarbiński pisze, że w iele przy przygotowyw aniu tej pracy skorzystał z książek i uwag: Twardowskiego, Łukasiewicza, Ajdukiewicza, Biołobrzeskiego „Najwięcej w szelako nauczyłem się bez w ątpienia od prof, dr Stanisław a Leśniew skiego. W w ielu miejscach książki wyraźnie z tego zdaję sprawę. A le to są punkty najw ażniejsze i najwyraźniejsze. Poza tym przyznaję, cała m yśl moja przesycona jest do głębi w pływ am i tego niezwykłego umysłu, z którego bezcennych darów los przychylny pozw olił mi przez szereg la t korzystać w obcowaniu niem al codziennym. Jestem n iew ątpliw ie uczniem kolegi Leśniewskiego...”, cyt. wyd. II, s. 9—10.
25 T e n ż e , N auczyciele sztu k i nauczania, s. 82.
26 Kotarbiński recenzował też pracę Jana Ł u k a s i e w i c z a , E lem enty logiki
biorcy gotowym, wzorowym artefaktem , czy raczej częstować go ogól nym przeglądem m ateriału, pozostawiając słuchaczowi sporządzenie własnego wyboru; faktem jest jednak, że uczniom potrzebne są takie wzory wykładów, które winni naśladować 27.
Tak jak Lukasiewicz, zdaniem Kotarbińskiego, był niedościgły w mówieniu o abstrakcjach, tak W ładysław W itwicki (1878—1948) — także bezpośredni uczeń Twardowskiego, filozofujący psycholog, rozmi łowany w śledzeniu .objawów życia uczuciowego, ceniony za swe prze kłady i kom entarze do dialogów Platona oraz empiryczne prace z psycho logii moralności i psychologii religii — domagał się na każdym kroku konkretyzacji uogólnień i nasycenia ich przykładam i barw nym i, przem a w iającym i do wyobraźni. Cenił wysoko K otarbiński w alory dydaktyczne Witwickiego, tę właśnie niezbędną dla nauczyciela, a tak rzadką zdol ność do konkretyzacji abstrakcji i ilustrow ania wszelkich uogólnień barw nym i przykładami. „Nam pam iętającym — pisał — brzm ią jeszcze w uszach jego nawoływania, by rozmówca w jak najkrótszych słowach powiedział, co ma do powiedzenia. Walka z bełkotem, z wielosłowiem pustym jak góra z baniek mydlanych, z chaosem słów i myśli, prześlado wanie blagi, pseudonaukowości, teoretyzow ania za pomocą uczonej sym boliki, niezrozumiałej dla samych jej kolporterów — to była pasja dy
daktyczna W itwickiego” 28.
Wspomnienia o Twardowskim, Leśniewskim, Łukasiewiczu i Witwic- kim należą do najobszerniejszych i bodaj najżywszych, przepojonych swoistym zabarwieniem uczuciowym, relacji o postaciach naukowo mu najbliższych. Stałe podkreślanie ich zasług dla nauki, próba obiektywnej oceny dorobku naukowego, skojarzone jest tu za szczerym szacunkiem i uznaniem dla osobowości tych uczonych. Dzięki K otarbińskiem u jawią się nam oni jako żywe, a przez to jakże różne, uosobienia tego samego jednak wzoru badacza-dydaktyka-wychowawcy, jaki wykształcił się w szkole lwowskiej.
Plejada prezentow anych postaci, z którym i współpracował K otarbiń ski, posłużyła mu do konkretyzacji tego wzoru uczonego — nauczyciela. Interesujące, że dla tych celów wskazuje K otarbiński głównie na posta cie orientacji logistycznej. Decyduje o tym, jak można sądzić, m niej za kres ich zainteresowań, a raczej w alory logicznego myślenia, jasności wykładu, dyscypliny badawczej. Są to cechy kultyw ow ane w szkole Twardowskiego i je właśnie w kw estiach metodologii najściślej przejęli pozytywistycznie nastaw ieni logistycy.
Na te cechy wskazywał K otarbiński już w artykule z 1918 r. W spra
27 T e n ż e , N auczyciele sztu k i nauczania, s. 81.
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 15 wie potrzeb filozofii u nas pisząc, że typ pracy filozofa winien zbliżać się
do typu pracy m a tem a ty k a29. Istota tej pracy tkw i w głębokim, skupio nym namyśle. Filozofowi potrzeba przede wszystkim czasu i spokoju. W ysunął wówczas K otarbiński postulat-wskazówkę, że filozof najlepiej pracę swą by organizował, gdyby wsparłszy się na gruntow nej znajo mości jakiejś innej, pozafilozoficznej dyscypliny naukowej i pracując w jej zakresie jako nauczyciel — o ile to możliwe na poziomie uniw ersy teckim — na tym tle upraw iał filozofię 30.
W pływy pozytywistycznej koncepcji nauki widoczne są też w rozpra wie O zdolnościach cechujących badacza. Określając zasadnicze cechy typu badacza K otarbiński pisał w niej, że w inien być on nade wszystko samodzielny, tzn. odporny na krępujące próby narzucenia m u z zew
nątrz pewnych zadań i czynności. Przeciwnie, to uczony w łaśnie winien naginać otoczenie do własnych zagadnień i własego systemu pracy. Musi on mieć możliwość skoncentrowania się na w ybranych problemach. Nie może równocześnie interesować się w szystkim po trosze. Pożądane są więc następujące cechy badacza: praca intensywna, stanowczość wyboru, stanowczość przy obranym temacie badań, odporność na pokusy i na mowy bliźnich chętnych do obarczania go funkcjam i organizacyjnym i31. Zdaniem K otarbińskiego przykładów tego rodzaju postawy badacza dostarcza zwłaszcza grono w ybitnych logików z jego otoczenia. Poczy nione obserwacje tego środowiska pozwalają K otarbińskiem u stwierdzić, że: „U przewodnich logików w ystępują na pierw szy plan, jak się zdaje, m.in. takie oto właściwości: zainteresow ania do pewnych problemów, roz palone do nader wysokiej tem peratury, pasja rozumowania, w stręt do nieścisłości, niejasności, niezrozumiałości, niepoprawności w uzasadnianiu i w ypowiadaniu poglądów, nam iętność i um iejętność długotrwałego i w y tężonego zamyślania się nad obranym zagadnieniem, połączona ze spad kiem tętna zainteresowań uboczonych, samodzielność w wyborze pytań i pomysłach ich rozwiązywania, narzucanie swojego rep ertu aru otocze niu i krystalizow anie koło tego rep ertu aru prac tego otoczenia, pewna, że tak powiemy, waleczność intelektualna, w yrażająca się w rozmachu do sporu i kry ty k i dalekiej od kompromisowości, w iara w szerszą do niosłość naukową tego, co się robi i ożywcza radość, płynąca z tego, że się robi wyjątkowo dobrze coś wyjątkowo trudnego, nie pozbawiona ele
29 Wedle Kotarbińskiego muszą posiadać przygotowanie m atematyczne ci, którzy uprawiają naukowo logikę form alną, metodologię, teorię poznania — Ele
m enty..., s. 370.
30 T e n ż e , W sp ra w ie p o trzeb filozofii u nas (I wyd. 1918), cyt. [w:] W ybór
pism , t. 2, s. 413.
« T e n ż e , O zdolnościach cechujących badacza (I wyd. 1929), cyt. [w:] W ybór
m entu »czucia się zwycięzcą«, »czucia się pierwszym« w danej dziedzi nie” 32,
Spuścizna piśmiennicza Kotarbińskiego świadczy o tym, iż uczony ten z uwagą śledził i krytycznie odnosił się do bardzo szerokiego proble mowo obszaru nauk humanistycznych, także w ich związkach z naukam i matematyczno-przyrodniczym i.
Prezentując Główne kierunki i tendencje filozofii w Polsce, wskazuje K otarbiński m.in. na Leona Petrażyckiego (1867—1931) — praw nika, filo zofa i socjologa, k tó ry poddawszy ostrej krytyce współczesne m u teorie praw a zbudował system m ający w zamyśle stanowić nie tylko podstawę polityki i prawa, ale także pewien punkt wyjścia ogólnych założeń hum a nistyki w ogólne. Za właściwą rzeczywistość życia prawnego uważa on m otywy psychiczne zachowania się ludzkiego, a zwłaszcza ten ich rodzaj, który nazywa „emocjami”. Za najlepszego w okresie międzywojennym znawcę i zwolennika teorii psychologicznych Petrażyckiego, odnoszących się do praw a, uznał K otarbiński Jerzego Lande (1886—1954)33.
K otarbiński wypowiada pogląd, iż szczytowy punkt, pod względem samodzielności, w zakresie dążeń do upraw iania na gruncie hum anistyki nie tylko historii ale i teorii, stanowią właśnie pisma Petrażyckiego. Ko tarbiński krótko streszcza m.in. jego poglądy odnoszące się do k ry tyk i dotychczasowej p raktyki budowy „sądów klasow ych” oraz prezentuje własną propozycję Petrażyckiego, który sformułował teorię adekwatności klas. Zgodnie z nią tylko te klasy są adekw atne, których orzeczenie przysługuje każdemu spośród należących do podmiotu przedmiotów i żadnemu poza tym . Ujęcie, w doktrynie Petrażyckiego, term inu „klasa” jako „to, co daje się pomyśleć, jako posiadające cechę a ”, nastręcza jed nak, jak pisze Kotarbiński, wiele kłopotów interpretacyjnych, które prze szkadzają w trafnym odczytaniu całej te o riiu .
K otarbiński poświęcił Petrażyckiem u wiele miejsca także w rozpra wie pt. Z dziejów pojęcia teorii adekwatnej. I tu uwaga Kotarbińskiego koncentruje się głównie na tym fragmencie spuścizny uczonego, który odnosi się do teorii klas. Podając za Petrażyckim jego rozróżnienie teorii, ze względu na przypisyw any zakres elementów czy własności danej kla sie, na skaczącą lub koślawą, podkreśla K otarbiński ogromne znaczenie, jakie dla nauki ma podjęcie przez Petrażyckiego prób znalezienia k ry terium tw ierdzeń ad ek w atn y ch 35.
32 Ibid., s. 291—292.
83 T. K o t a r b i ń s k i , G łówne kierun ki i tendencje..., s. 744.
14 T e n ż e , Z zagadnień k la syfik a cji n azw (I wyd. 1954), cyt. [w:] Elementy..., s. 469.
35 T e n ż e , Z dzie jó w pojęcia teo rii adek w a tn ej (I wyd. 1937), cyt. [w:] Wybór
Stosunek T. Kotarbińskiego... 17
Nie znajdował zrozumienia, jak pisze K otarbiński w rozprawie Głów
ne kierunki i tendencje filozofii w Polsce, wśród dominującej w okresie
międzyw ojennym wpływ am i filozoficznej szkoły lwowskiej, a tym b ar dziej kierunku logistycznego36, Florian Znaniecki (1882— 1958), który w wielu dziełach filozoficzno-socjologicznych odrodzić chciał zaintereso
wania historiozofią i zbudować niezależną od przyrodoznawstwa hum a nistykę.
W rozprawie O lekceważeniu ewolucyjnego p u n ktu widzenia w m e
todologii h u m anistyki K otarbiński stw ierdza ciążenie Znanieckiego do
bergsonizmu w tym znaczeniu, że zwolennicy tej teorii prezentują pogląd o zasadniczej niemożliwości wysnucia trafnego obrazu przyszłości z cza sowych jej antecedencji, gdyż nie ma żadnych praw staw ania się. Ja k kolwiek Znaniecki odszedł z czasem od kanonów bergsonizmu, to jednak kierunek ten zostawił trw ałe ślady w jego pracach. Tym należy zapewne tłumaczyć, pisze Kotarbiński, nikłą skłonność Znanieckiego do ogólno- ewolucyjnego punktu widzenia w teorii społeczeństwa i teorii k u ltu r y 37. Przytoczone wyżej przykłady świadczą nie tylko o kierunku zaintere sowań Kotarbińskiego, ale także o dobrej orientacji w wielu problem ach objętych zakresem nauk społecznych. Znać, że przyw iązywał on dużą wagę do studiów nad istotą postępu, determ inantam i rozwoju, sensem ludzkiego istnienia 38.
Te właśnie m.in. elem enty wydobywa K otarbiński ze spuścizny piśmienniczej Stefana Czarnowskiego (1879— 1937) —- socjologa i histo ry k a kultury, który od poglądów szkoły durkheim owskiej przeszedł na
pozycje bliskie metodologii nau k społecznych marksizmu, oraz z tw ór czości Stanisław a Ignacego W itkiewicza (1885— 1939) — m alarza, teore tyka sztuki, filozofa.
K otarbiński cenił Czarnowskiego za to, że był on zdecydowanym współuczestnikiem ruchu wolnomyślicielskiego, racjonalistycznego, laic kiego, przeciwnikiem kompromisów z przesądam i religijnym i w dziedzi nie wychowania i organizacji urządzeń społecznych. Zarazem był jednak Czarnowski pełen zrozumienia dla różnych form religijnych, w których wyraża się duchowość człowieka prostego, utrzym uje się w grupach więź społeczna i swoisty styl ży cia3e.
se T e n ż e , G łów ne kierun ki i tendencje..., s. 743.
87 T e n ż e, O lekcew ażeniu ew olu cyjnego pu n ktu w idzen ia w m etodologii hu
m a n istyk i (I wyd. 1949), cyt. [w:] Elem enty..., wyd. II, s. 584—585.
88 Patrz m.in.: Kotarbińskiego recenzje z: M. O s s o w s k a , M o ty w y p ostępo
w ania, I wyd., Warszawa 1949; t e j ż e , P o d sta w y nauki o m oralności, Przegląd
Filozoficzny, 1949, z. 3—4; C. Z n a m i e r o w s k i , prolegom ena do nauki o pań stw ie, Przegląd Filozoficzny, 1931, z. 1.
39 T e n ż e , W spom inki o Stefanie C zarn ow skim (I wyd. 1947), cyt. [w:] W ybór
K otarbiński był autorem recenzji podstawowej pracy filozoficznej Stanisław a Ignacego Witkiewicza, pisanej w latach 1917—1932, pt. Poję
cia i twierdzenia im plikowane przez pojęcie istnienia (1935 r.), w której
to pracy zarysowany został, nie wykończony ostatecznie, lecz oryginalny i niezależny od dom inujących wówczas kierunków system zwany mona- dyzmem biologicznym, ujm ujący rzeczywistość ze stanowiska m aterialis- tycznego.
We wspomnianej recenzji K otarbiński przestrzega przed utożsam ia niem teorii monadyzmu biologicznego Witkiewicza z witalizmem, o ile przez W'italizm rozumieć doktrynę uznającą istnienie m aterii żywej obok m aterii m artw ej, przy czym m ateria żywa ma podlegać kierow nictw u istot nie przestrzennych i nieczasowych (dusz, antelechii itp.). Nie należy też jej utożsamiać z m aterializm em dialektycznym, przyznającym po w staw anie jakości w pew nym dopiero stadium rozwoju m aterii, zrazu bezosobowej.
Nie szczędzi K otarbiński k ry ty k i W itkacemu za język, nieprecyzyj ność i sprzeczności terminologiczne, które powodują, iż dzieło Pojęcia
i twierdzenia... w znacznej części jest niezrozumiałe, i pyta: „Czy nie
tłum aczy się to przede wszystkim brakiem dostatecznego wyklarow ania wypowiadanych m yśli” 40.
Irytacja logika na niefrasobliwość językową Witkiewicza nie może dziwić. Mimo jednak wielce krytycznego stosunku do prób pisarskich Witkiewicza i jego charakteru, tak oto pisze o nim K otarbiński we wspomnieniach z 1946 r.: „N atura niewątpliw ie genialna. Gdybyż ten człowiek, ta k w spaniały i wielostronnie uzdolniony, przeszedł był w okresie młodzieńczym dobrą, solidną szkołę. Może byłby pozostawił po sobie dzieła o w artości niewzruszonej. Opublikowana filozoficzna jego produkcja jest embrionem jakiejś ogromnej możliwości” 41.
Liczne uwagi, czynione przez Kotarbińskiego przy różnych okazjach o żywych i zm arłych uczonych, ich światopoglądowej sylwetce, sposobie myślenia, kierunkach prowadzonych przez nich badań, dają bogaty m a teriał faktograficzny i porównawczy zarazem. P rzysparzają nam one nie tylko inform acji o wielu znanych i uznanych postaciach polskiego świata nauki, ale co rów nie ważne, mówią też bardzo wiele o samym K otarbiń skim, o jego preferencjach badawczych, sympatiach, wyczuleniu na pew ne zagadnienia, a pom ijaniu innych.
Interesujące jest, jak z punktu widzenia filozofii Kotarbińskiego
40 T. K o t a r b i ń s k i e g o recenzja z: S. I. W i t k i e w i c z , Pojęcia i tw ie r
dzenia im plikow an e p rze z pojęcie istnienia (I w yd. rec. 1935), cyt. [w:] W ybór pism ,
t. 2, s. 869.
41 T e n ż e , Stanislaw Ignacy W itk iew icz (I wyd. 1946), cyt. [w:] W ybór pism t. 2, s. 904.
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 19
kształtow ał się jego stosunek do marksizmu. D eterm inow ał go m ateria lizm uczonego, k ry ty k a religijnego poglądu na świat oraz dążenie do racjonalizacji postaw i działań ludzi.
Drukowane wypowiedzi Kotarbińskiego świadczą o tym , że nieobce mu były nie tylko podstawowe tezy m aterializm u dialektycznego, ale również spory, jakie toczył marksizm z innym i orientacjam i metodolo- giczno-filozoficznymi. Przykładem mogą być choćby arty k u ły drukowane w okresie międzywojennym: Analiza m aterializm u 42 oraz O różnych zna
czeniach słowa „materializm” 43.
Wśród prezentowanych, w powyższych tekstach, różnych kierunków m aterialistycznych w dziejach filozofii, w ich opozycji do idealizmu, wyróżnia też K otarbiński m aterializm genetyczny, którego podstawową tezę da się, według niego, wyrazić w słowach: świadomość w yłania się z m aterii, nie zaś m ateria ze świadomości. Ów m aterializm genetyczny bliski jest K otarbińskiem u jako w yraz reakcji przeciwko „mitom o stwo rzeniu świata przez Boga osobowego”. Zgłasza jednak K otarbiński wo bec takiej interpretacji tezy o w tóm ości psychiki wobec m aterii, która każe narodzin psychiki dopatryw ać się dopiero w fazie wysoko zorgani zowanej m aterii zastrzeżenia. „Bo dlaczegóż by zaczątki psychizmu — py ta — nie m iały być odwieczne, skoro zagadkową pozostaje granica psy chizmu w obrębie życia, granica zaś m iędzy życiem a przyrodą m artw ą nie jest w yraźna” 44.
Kwestia ta żywo musiała zajmować Kotarbińskiego, jeśli powraca do niej przy niem al niezmienionej argum entacji, w polemice, jaką podjął z Bronisławem Baczką. Oto polemizując z tezą, że świadomość powstaje dopiero w m aterii wysoce zorganizowanej, K otarbiński pisze: „Ja jednak pytam : kiedyż to m ateria zaczęła być dostatecznie zorganizowana, by mogła z niej powstać zaczątkowa psychiczność. Czy nie była ona po tem u dostatecznie zorganizowana od niepam iętnych czasów, jeszcze jako m a teria nieorganiczna? Co do mnie, przyznam, że nie widzę dostatecznych powodów do upatryw ania go tylko tam, gdzie jest życie, a łączy się to z tym , że nie widzę dostatecznych powodów do negowania ciągłości przejścia od m aterii zwanej »martwą« do m aterii żyw ej” 45.
Niezwykła konsekwencja w optowaniu Kotarbińskiego za m aterializ mem cechuje w ystąpienia tego uczonego także, w obfitujących w dys kusje światopoglądowe i ideologiczne, w latach powojennych. K ontynuuje
12 T e n ż e , A naliza m aterializm u (I wyd. 1929), cyt. [w:] W ybór pism , t. 2, s. 90—96.
43 T e n ż e , O różnych znaczeniach słow a „materializm.” (I wyd. 1931), cyt. [w:]
W ybór pism , t. 2, s. 69—89.
44 Ibid., s. 88.
on przede wszystkim swe nastaw ienie antym echanistyczne, stając w y raźnie na stanowisku m aterializm u antymechanistycznego.
W wykładzie FHozof wygłoszonym w 1947 r. K otarbiński stwierdza jednak, że łączy swoją postawę m aterialistyczną nie ze wszystkimi głów nym i tw ierdzeniam i dialektyki, ale z kon krety zm em 4e. K onkretyzm nazywa K otarbiński inaczej somatyzmem reistycznym . Somatyzm jest — pisze uczony w jednym ze swych, opublikowanych w latach 40-tych na szego wieku, tekstów — pewnym m aterializm em , wszelako stanowisko to, dodaje, nie im plikuje mechanistycznego poglądu na świat. „Założenie, że obiekt jest obiektem fizykalnym, nie pociąga za sobą bynajm niej tej konsekwencji, że praw a mechaniki tłum aczą dostatecznie wszystko, co się dzieje z obiektami, ponieważ praw a mechaniki nie tłumaczą, jak się zda je, naw et tego tylko, co się dzieje z obiektami pod tym i względami, pod którym i interesuje się nimi fizyka” 47.
Za podstawowe tezy marksizmu, stojące w zasadniczej opozycji do postawy katolickiej, uznał Kotarbiński, w obszernym studium prezentu jącym Główne kieru nki poglądu na świat, które nurtują współczesność i znajdują odbicie w um ystew ości naszego społeczeństwa: 1) aktywizm — nie tylko opisywanie świata, ale i dążenie do zmian, 2) konsekw entny m aterializm — m arksizm widzi świat jako odwieczną materię, zmienia jącą się nie dlatego, że ktoś ją stworzył, albo ją celowo przekształca, ale zmieniającą się wedle własnych praw rozwoju, 3) realizm — głoszący istnienie m aterii niezależnej od podmiotu społecznego 48.
K otarbiński bez w ahania opowiada się za tym poglądem na świat, którego podstawa w yrasta z marksizmu, z jednym jednak zastrzeżeniem. Oto w sporze między katolicyzmem a marksizmem, ten pierwszy bardziej niż m arksizm wziął w opiekę osobowość poszczególnego człowieka, co zdaniem Kotarbińskiego, wpływało i — jeśli m arksizm tego aspektu nie uwzględni — nadal może wpływać na przejm ow anie m.in. katolicyzmu przez znaczną część młodzieży inteligenckiej w Polsce.
Obok m arksizm u i katolicyzmu, dwóch zmagających się ze sobą w iel kich prądów myślowych, jest wciąż żywy, zwłaszcza wśród fachowo wy kształconych filozofów akademickich, nurt, który swymi źródłami sięga szkoły lwowskiej Twardowskiego. Zwłaszcza wyrosła z tego pnia logisty ka przyczyniła się do podniesienia poziomu naukowego filozofii polskiej. Stawiany, ze strony skrajnych marksistów w Polsce, zarzut solida
48 T e n ż e , Filozof (I wyd. 1957), cyt. [w:] Elem enty..., w yd. II, 597.
47 T e n ż e , O postaw ie reistyczn ej, czyli k o n k rety sty czn ej (I w yd. 1949), cyt. [w:] W ybór pism , t. 2, s. 152.
48 T e n ż e , G łówne kierun ki poglądu na św ia t, które nurtu ją w spółczesność
i zn ajdu ją odbicie w u m ysłow ości naszego społeczeń stw a (Skrypt bez daty), cyt.
Stosunek T. Kotarbińskiego.., 21
ryzowania się niektórych neopozytywistów z idealizmem, co uchodzić miało za poszlakę popierania sił wstecznych, nie da się, zdaniem K otar bińskiego, łatwo udowodnić.
K otarbiński zgłasza natom iast swoistą ofertę współpracy środowiska logiczno-pozytywistycznego w Polsce z m arksistami. Za tą deklaracją idzie jednak natychm iast uwaga na tem at różnic w rozum ieniu tezy o dia lektycznym rozum ieniu zjawisk. K otarbiński odrzuca mianowicie taką interpretację tezy o sprzecznościach twórczych, rozpowszechnioną na przełomie lat 40 i 50-tych, która ma oznaczać obiektyw ną sprzeczność lo giczną, polegającą na tym , że dany przedm iot w danym czasie daną własność posiada i zarazem jej nie posiada 49. Uczony nie może się zgo dzić na tę interpretację, bowiem przeczy tej tezie logiczna teoria sprzecz ności.
Jak można sądzić, problem ten przestał stanowić utrudnienie w akcep tacji przez Kotarbińskiego podstawowych tez m arksizm u z chwilą, gdy stw ierdził on, co musiało się dokonać w dyskusji z m arksistami, że ci nie obstają przy negowaniu logicznej teorii sprzeczności. Stąd też w Od
powiedzi B. Baczce, na zadane sobie pytanie: „czy jest m aterialistą dia
lektycznym ?”, odpowiada pozytywnie, jako argum ent dając swą kon sekw entną postawę antym echanistyczną. T raktuje tu K otarbiński dia- lektykę jako dyscyplinę ramową, w k tó rej kontynuow any jest zarys ogólnej teorii zmian rozważanych z punktu widzenia postępu. W tym kontekście uczony stwierdza, że reizm, somatyzm ani realizm radykalny, słowem teoretyczne założenie jego światopoglądu, nie stanowią żadnej konkurencji dla m aterializm u dialektycznego. Mogą natom iast służyć do in terp retacji te j doktryny, uzupełniania zauważonych w niej luk jak i pełnić funkcję w yjaśniającą wyrazów przenośnych, stosowanych przez niektórych propagatorów m arksizm u 50.
Nową jakościowo form ułę stosunku Kotarbińskiego do marksizmu, uwzględniającą cały kontekst społeczny tej teorii, spotykam y w opubli kowanym przez niego w 1958 r. artyk u le pt. Jak zacząłem filozofować,
jak filozofuję i jak in n ym radzę to czynić. Stw ierdza w nim, że ze
wszystkich upraw ianych współcześnie prądów filozoficznych (tomizm, neopozytywizm, fenomenologia, egzystencjalizm, marksizm) marksizm jest mu najbliższy. Tylko neopozytywizm mocniej niż m arksizm wiąże się z w arsztatem nauk ścisłych, ale za to jest on uboższy o problem atykę społeczną, hum anistyczną, historiozoficzną.
Właśnie w w arunkach Polski, której urządzenia społeczne związane są ż ideologią marksistowską, najwłaściwsze jest studiowanie marksizmu, byle nie dogmatyczne. „Osobiście — stw ierdza K otarbiński — jestem da
« Ibid., s. 516.
leki od marksistowskiego dogmatyzmu”. Przez adogmatyczne stosowanie m arksizm u rozumie on taką działalność twórczą, przy k tó rej zachowuje się całkowitą samodzielność myślenia, wyzbywa elementów kultowych oraz uwzględnia fakt, że i inne współczesne prądy m ają coś ważnego do powiedzenia 51.
Tak więc w całym stosunku Kotarbińskiego do m arksizm u widoczna jest żywa, poparta znajomością podstawowych tez tej teorii, reakcja na problemy, które m arksizm wnosił do tradycyjnej nauki. Uczony solidary zuje się z program em społecznym marksizmu, ceni jego nastawienie antyklerykalne. Realizm i krytycyzm Kotarbińskiego są bez w ątpienia sojusznikami marksistowskiego program u budowy laickiego poglądu na świat.
Nie rezygnując z metodologicznych zasad szkoły lwowskiej, a w prost przeciwnie, podkreślając naw et w polemice, jak sam mówił ze „sk raj nymi, dogmatycznymi m arksistam i”, jej zasługi, zwraca K otarbiński uw a gę na te elem enty marksizmu, w których doskonaleniu mogą uczestni czyć metodolodzy neopozytywizmu. K otarbiński jest przekonany, że współpraca taka jest możliwa. Może ona pomóc m arksistom m.in. w spre cyzowaniu stosowanych na gruncie tej teorii term inów i pojęć.
Nie podobna do końca określić kierunku, stopnia wpływów i u w arun kowań, jakim podlega myśl konkretnego uczonego-twórcy w zetknięciu z tradycją, przenikającą głównie za pośrednictwem książek, oraz ze współczesnymi mu ludźmi, reprezentującym i określony typ myślenia i działania. A utorzy raczej skrzętnie ukryw ają swe ideowe koneksje, nie przyznają się do zapożyczeń, w obawie przed posądzeniem o eklektyzm, zamazują je udziwnieniami, sztucznie separują, podejm ując ostrą niekiedy kry ty kę tych, pod opieką których wyrośli i z bogactwa wiedzy i doświad czeń czerpali. Tak często bywa w stosunkach uczniów do swych nauczy cieli.
K otarbiński jest jednym z tych, którzy mimo podejmowania samo dzielnych, odmiennych w wielu punktach od założeń szkoły, z której wyrósł, kw estii i problemów badawczych, pozostał w ierny pamięci i do konaniom swych nauczycieli i przyjaciół. To, że K otarbiński ta k często przyw ołuje nazwiska Twardowskiego, Leśniewskiego, Łukasiewicza i in nych, nie w ynika z chęci ani potrzeby przydania sobie sławy, przez oto czenie się plejadą znanych w świecie nauki nazwisk. Jest to natom iast w yraźna deklaracja.
K otarbiński pozostaje w iernym uczniem Twardowskiego, którego styl upraw iania nauki, w ykładania filozofii i wychowania przejął i z powo
Stosunek T. Kotarbińskiego., 23
dzeniem sam rozwijał. Nie k ry ł też tego, jak wiele zawdzięcza przedsta wicielom szkoły warszawskiej, bliskim m u dzięki tem u samemu dążeniu do jasności, komunikatywności, logiczności mówienia i pisania. Bronił zdecydowanie tej orientacji filozoficznej przed próbami dezawuowania liderów szkoły lwowskiej i warszawskiej. Jasno w yrażał jednocześnie swój krytycyzm wobec niektórych, szczegółowych rozwiązań przez nich podejmowanych. Ta otwartość, nieform alne odnoszenie się do tradycji i współczesnych m u tendencji w filozofii pozwoliły K otarbińskiem u na osiągnięcie samoświadomości swego miejsca na mapie nauki polskiej.
TADEUSZ KOTARBIŃSKI UND DIE ZEITGENÖSSISCHEN RICHTUNGEN IN DER POLNISCHEN PHILOSOPHIE
Zusam m enfassung
Zahlreiche Äußerungen von Tadeusz K otarbiński deuten auf lebendige Präsenz der Einflüsse seiner Lehrer und Freunde auf seine w issenschaftliche, didaktische und erzieherische Arbeit hin. Dies bezieht sich hauptsächlich auf Kazim ierz Tw ar dowski, den Gründer der Lemberger Schule, und von den Warschauer Logikern — auf Stanisław Leśniew ski, dessen philosophische Konzeptionen einen bedeutenden Einfluß auf die Gestaltung des Reismus ausgeübt haben.
K otarbiński lehnt die traditionell in der philosophischen Literatur angenommene Ansicht ab, daß eine lem berger-warschauer, m it Twardowski verbundene, Schule bestünde. Er vertritt die Meinung, daß man vielm ehr von zw ei Schulen, von der lemberger und warschauer gesondert reden könnte, obwohl beide Orientierungen m it dem Meister selbst verbunden waren. Diese Tradition und die Treue in Bezug auf die Leitlinien seiner Lehrer sow ie die Erinnerungen an seine Nächsten führten Kotarbiński zur w eltlich en Konzeption der Zeit und der m enschlichen Präsenz in dieser Zeit. Der Gelehrte steht für eine solche A uffassung der Zeit, die eine ständige Kontinuität der Gedanken und des Wirkens der M enschen in den Erinnerungen und Erfahrungen nächster Generationen sichert. Indem w ir auf diese W eise die Zeit überschreiten, setzen w ir uns sozusagen in ihr fort und erlangen eine gew isse Art von Unsterblichkeit.
Indem K otarbiński ein Muster des W issenschaftlers und Lehrers zugleich konstruiert, beruft er sich vor allem auf die warschauer Logiker. Diese W issen schaftler bilden nämlich den Professorentyp, der d ie K ultur beider Schulen — der warschauer und lemberger — verbindet. Der Schriftennachlaß von Kotarbiński zeugt davon, daß er eine kritische Stellung zu breiten Bereichen der hum anistischen W issenschaften eingenom men hat. Es läßt sich bemerken, daß er großen Wert u.a. dem Studium des Wesens des Fortschritts, der Determ inanten des Fortschritts und des Sinns des m enschlichen Daseins beigem essen hat.
Sowohl die Grundthesen des dialektischen M aterialismus, als auch der Streit des M arxism us m it anderen m ethodologisch-philosophischen O rientierungen waren ihm nicht fremd. Der Gelehrte solidarisiert sich m it dem gesellschaftlichen Pro gramm des M arxism us. Sein Realism us und K ritizismus unterstützen zw eifellos das m arxistische Programm im Bau der laizistischen W eltanschauung.
Ohne auf die m ethodologischen Prinzipien der Lemberger Schule zu verzichten, und im Gegenteil — die Verdienste dieser Schule lobend, w ies Kotarbiński auf jene Elem ente des M arxism us hin, die von den M ethodologen des Neopositivism us vervollkom m en w erden konnten. Kotarbinskis V erhältnis zur zeitgenössischen pol nischen Philosophie charakterisierte sich schließlich durch antim echanistischen Materialismus und Realismus, und in gesellschaftlichen Fragen u.a. durch Atheismus und Antiklerikalism us.