• Nie Znaleziono Wyników

View of Norwidowska druga osoba

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Norwidowska druga osoba"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

M IC H A Ł G Ł O W IŃ S K I

NORW IDOWSKA DRUGA OSOBA

Rom antyzm narzucił pogląd, że u tw ó r poetycki jest dom eną liry czne­ go „ ja ”, jego panow anie nie budziło w naszym stuleciu w ątpliw ości n a­ w et tych, którzy skłonni byliby kw estionow ać w szelkie zastane przeko­ n an ia i obowiązujące w iary. Owo liryczne „ ja ” nie było jed n a k w ładcą absolutnym , m usiało dzielić się swoimi przy w ilejam i także z innym i oso­ bam i gram atycznym i, przede w szystkim — z „ ty ”. F a k t te n uchodził zwykle uw agi historyków lite ra tu ry i w istocie dopiero niedaw no zdano sobie spraw ę, że rola „ ty ” jest zjaw iskiem w ażnym także w ty c h utw o­ rach poetyckich, któ re dalekie są od realizow ania zaleceń reto ry k i. Duża w tym zasługa Czesława Zgorzelskiego, k tó ry podjął ten problem za­ równo w sw ych studiach analitycznych o liryce wdelkich rom anty kó w \ jak w rozw ażaniach o charakterze teoretycznym 2. W przyw ołanym tu ta j studium o gatunkach pokazał Czesław'' Zgorzelski, ja k zasadniczym zróż­ nicow aniom podlega druga osoba w rozm aitego ty p u w ypow iedziach poetyckich. A utor tego szkicu idzie więc jego śladem , gdy p ró b u je się za­ stanow ić nad kw estią, jak zjaw isko to k ształtu je się w dziele, w który m — jak się zdaje — druga osoba odgryw a bez p orów nania w iększą rolę niż w twórczości jakiegokolw iek innego liry k a polskiego X IX i X X wy

Nie trzeba być znaw cą liry k i N orwida, by zauważyć, że druga osoba w ystępuje w niej szczególnie często. Tutaj jed n ak nie o liczby chodzi, a w każdym razie nie tylko o nie. Istotne jest już samo zróżnicow anie, jakiem u ona podlega, w jej kształtow aniu dochodzą u N orw ida do głosu różnorakie tradycje, ujaw n ia się też jed n ak jego now atorstw o, ta fascy­ nująca oryginalność, k tó ra nie pozostaw iła poza sw ym zasięgiem żadne­ go elem entu jego dzieła. W ystępuje u niego dru ga osoba z poezji reto ­ rycznej („Ty! jesteś w Europie, pow ażny N arodzie Żydow ski, ja k pom nik strzaskany na W schodzie”, Ż ydo w ie p o ls c y 3), z poezji dydaktycznej

1 Cz. Z g o r z e l s k i , O l i r y k a c h M i c k i e w i c z a i S ł o w a c k i e g o . E s e j e i s t u d i a , L u b lin 1961.

2 T e n ż e , H i s t o r y c z n o l i t e r a c k i e p e r s p e k t y w y g e n o l o g i i w b a d a n i a c h n a d l i r y k ą , „ P a m ię tn ik L ite r a c k i”, L V I (1965), z. 2, s. 361— 378.

3 W s z y s tk ie c y ta ty z u tw o r ó w p o e ty n a p o d s ta w ie w y d a n ia : C. N o r w i d , D z ie lą z eb r a n e , to m I : W ie r s z e . O p r a c o w a ł 3, W . G o m u lic k i, W a r s z a w a 1966.

(2)

(„Strzeż się zam iarów p rze-pisanych szczelnie, N aw et do Nieba gdybyś k reślił drogę”, Teofilow i), z m odlitw y („Przez w szystko do m nie przem a­ w iałeś — Panie, Przez ciemność burzy, grom i przez św itanie”, M odlitw a), z in w ek ty w y („Mimo a rm a ty Tw oje, i m ordy, i panik, K rólu! Tyś nie jest żaden Cezar ni G erm an ik ”, T o w a rzystw u H istorycznem u: Karto

D ziejów ). T ak w łaśnie przedstaw iałaby się druga osoba, której obecność

u w aru n k o w an a jest przez w ielow iekow e tra d y c je — i funkcjonujące w ich obrębie g atu n ki literackie (zwraca n atom iast uw agę niem al całko­ w ity b ra k u N orw ida „ty in tym n ego ”, ta k w ażnego i częstego w poezji od czasu rom antyków , „ ty ” ze ściszonego i dyskretnego w yznania m i­ łosnego). P rob lem nie ogranicza się jed n ak do form tradycyjnych. Z w ie­ lu względów, ta k z tej racji, że owe form y w y stęp u ją niejednokrotnie w takich uw ikłaniach, k tó ry ch tra d y c ja nie przew idyw ała, ja k i z tego pow odu, że w tej dziedzinie N orw id w ykazał ogrom ną inicjatyw ę tw ó r­ czą. Owo „ ty ” w y stęp u je w m onologach o m niej lub bardziej w yrazistej stru k tu rz e d ialo g o w e j4, w k tórej kw estie rozm owy po jaw iają się bądź w ogóle bez tow arzyszącego te k stu narracyjnego, bądź z jego akom pania­ m entem zredukow anym do m inim um (np. B ea trix, K rzy ż i dziecko). Mi­ mo ich now atorstw a, nie w ty c h jed n a k u tw orach k ształtuje się N orw i­ dow skie „ ty ” konw ersacyjne. J e st to może dość niezw ykłe, ale tak cha­ rak te ry sty cz n a dla poety druga osoba, przypom inająca bezpośredni zwrot w rozm owie, u form ow ana została w obrębie g atu n k u tradycyjnego, który w okresie działalności a u to ra Quidama mógł się w ydaw ać form ą archaicz­ ną lub w ręcz m artw ą, a m ianow icie — listu p o etyck iego5. W ydaje się jednak, że epitre jest jed n y m z najw ażniejszych gatunków (a być może w ogóle — najw ażniejszym ) w w ypracow anym przez N orw ida repertuarze form lirycznych, w nim — jak sądzę — ukształtow ała się Norwidowska postać liry k i refleksyjn ej, tej liryki, w której najogólniejsze i najbardziej zasadnicze spraw y są ta k form ow ane, jak b y poeta je w erbalizow ał w tra k ­ cie bezpośredniego k o n tak tu z odbiorcam i. List poetycki N orw ida w ym a­ gałby z pew nością osobnego szkicu, tu ta j tylk o zwrócę uwagę, że w ystępo­ w ały w nim w szystkie niem al odm iany drugiej osoby, jakie się pojaw iały w jego twórczości, w nim także zaczęła się form ow ać ta sw oista dla poety postać zw rotu do adresatów , k tó rą nazw iem y N orw idow ską dru g ą osobą. List poetycki, gatunek, k tó ry pozostał bliski poecie w e w szystkich okre­ sach twórczości, b ył jak b y lab o rato riu m form poetyckich, toteż na jego te­ ren ach zaczęło dochodzić do głosu to ta k ch arakterystyczne dla N orwida

4 O c z y w is te je st, ż e p o ja w ia s ię w d o ś ć c z ę s ty c h u N o r w id a w ie r s z a c h -d ia lo - g a c h (ta k ic h ja k P l a t o i A r c h i t a ) .

5 T u ta j ta k ż e z r e sz tą m o g ły d z ia ła ć p e w n e tr a d y c je . Cz. Z g o r z e ls k i z w r ó c ił u w a g ę w s w y m s tu d iu m (por. p r z y p is 2) n a e le m e n ty k o n w e r s a c y jn e w liś c ie p o e ­ ty c k im K r a s ic k ie g o D o K r ó l a o p r z y j a c i o ł a c h .

(3)

ujęcie 6. Mimo że pojawiałoi się już we w cześniejszych w ierszach, form ę w pełni w ykrystalizow aną zyskało w utw orach składających się na V ade-

-m ecum .

Osobliwości owej N orwidowskiej drugiej osoby m ożna by tak określić: wszelkie rozm yślanie nie przebiega w samotności, w ym aga p a rtn e ra , któ­ rego obecność w pływ ać może na tok m edytacji, podpow iadać taki czy inny w ątek, partn era, k tó ry może być oponentem i reprezentow ać inne niż pod­ m iot stanowisko, a więc tym bardziej oddziaływ ać na jego sam ookreśłe- nia, na krystalizow anie się jego m niem ań. Proces rozm yślań w poezji N or­ wida. a zwłaszcza w większości utw orów z V ade-m ecum , jest procesem z'soejologizowanym, nie ogranicza się do świadom ości rozm yślającego bo­ h atera, jest skierow any na zew nątrz — w łaśnie ku drugiej osobie. „Zaim ­ ki drugiej oscby, używ ane do zw racania się, są szczególnie delikatnym i w skaźnikam i socjo-kulturalnego i osobistego stosunku m iędzy m ówiącym i. [...] K om plety zaim ków drugiej osoby są interesujące z teoretycznego p u nktu widzenia, gdyż w iążą abstrak cy jn e właściwości parad y g m atu pod­ stawowego w danym języku z dru g ą m atry cą elem entów specyficznych kulturalnie, zarów no bardzo częstych, ja k m ających znaczenie em ocjonal­ ne i społeczne. Innym i słowy, użycie zaim ków dostarcza nam analitycznie dostępnego łącznika m iędzy dziedziną obligatorycznych kategorii s tru k tu ­ ry gram atycznej i drugą dziedziną — kategorii sem antycznych, któ re od­ bijają podobnie obligatoryczne linie w k u ltu rze społecznej” 7. Tw ierdzenia te dotyczą także poezji, w ykorzystującej przecież potencjalnie w szystkie właściwości drugiej osoby, tak jak ona kształtuje się w różnych odm ia­ nach kontaktu językowego. ,,Ty” z utw orów retorycznych (w przyp ad ku Norwida należałoby mówić o retoryce obniżonej) czy z epitre m ają w nim niew ątpliw ie swój p u n k t oparcia. P rzy pad ek m yślicielskich w ierszy z V a ­

de-m ecum jest z w ielu względów bardziej skom plikow any. R etoryczna

oda, list poetycki, inw ektyw a czy intym ne w yzw anie m iłosne to w ypo­ wiedzi z reguły do kogoś skierow ane, a więc zakładające obecność „ ty ” . Liryka refleksyjna, jeśli nie w pisuje się w te — czy inne im podobne — wzorce gatunkow e, pozbawiona jest zazwyczaj tego elem entu, stanow i mowę w ew nętrzną. „T y” w obrębie tej m ow y n abiera szczególnych zna­ czeń i — z kolei — w pływ a na jej kształt i ch arakter. W u tw orach reto ­ rycznych i w listach poetyckich (by nie w spom inać n aw et o rzeczyw istej korespondencji poety, w której „ ty ” jest bardzo zróżnicow ane: od nie- obowiązująco fam iliarnego do. skrajn ie patetycznego, ja k w przem ów ie­

P or. stu d iu m Z. S z m y d to w e j, L i s t y p o e t y c k i e N o r w i d a , [W:] S t u d i a i p o r t r e t y , W a r sz a w a 1969, s. 308— 336.

1 P. F r i e d r i c h , S t r u c t u r a l I m p l i c a t i o n s o f R u s s i a n P r o n o m i n a l U s a g e , [W :l S o c i o li n g u i s t ic s . P r o c e e d i n g s o f t h e U C L A S o c i o l i n g u i s t i c s C o n f e r e n c e 1964, ed . b y W. B r ig h t, T h e H a g u e 1966, s. 219.

(4)

niach jubileuszow ych) czynnikiem istotnym jest odwołanie do utrw alo­ nych w k u ltu rze form zw racania się do drugiej osoby, czynnikiem , którego na ty m teren ie nie m ożna w żaden sposób obejść ani zakwestionować; od­ w ołanie to w pisuje w ypow iedź w określone wzorce ta k literackie jak — ogólnie — kulturalno-społeczne. W liryce refleksyjnej czynnik ten bądź w ogóle traci sw ą dotychczasow ą nośność, bądź nabiera now ych znaczeń. M niej istotne staje się bow iem odw zorow yw anie w poezji pewnego uzusu językow ego, w ażne jest to; natom iast, że owo ujęcie pojaw ia się na tym terenie, na k tó ry m zazwyczaj było nieobecne. Z tego w zględu tracić mogą sw ą w agę takie zjaw iska, które w utw orach retorycznych czy w listach poetyckich m iały znaczenie podstaw ow e, jak rozróżnienie liczby („ty” „ w y ”) 8, tu ta j chodzi o sam ą obecność kogoś, kto jest nie tyle oznaczonym ta k czy inaczej adresatem , ale p a rtn e re m wypowiedzi, w yłaniającym się z sam ej wypow iedzi.

W łaśnie: w yłan iający m się z sam ej wypowiedzi. W tego rodzaju w ier­ szach N orw ida d ru ga osoba nie jest z reguły bliżej określona, czytelnik nie otrzy m uje żadnych in form acji na jej tem at, i to nie tylko o jej właści­ w ościach indyw idualnych, także o jej statu sie kulturow ym . Ważne jest — b y powiedzieć tautologicznie — że p a rtn e r jest partnerem . W yraźne jest to szczególnie w takich w ypadkach, kiedy zw rot do drugiej osoby przyjął postać try b u w arunkow ego. Można tu w yróżnić dwie podstaw ow e odm ia­ ny. W pierw szej w try b ie w arunkow ym u jaw n iają się potencjalne reakcje i zachow ania owej drugiej osoby:

I

N a w y s o k o ś c ia c h m y ś le n ia j e s t sfe ra , S k ą d w id o k s t r o m y

---M ą ci s ię w g ło w ie i n a z a w r ó t zb iera ; W c h m u r a c h — n a g r o m y . — P ła k a łb y ś m o ż e, le c z łz ę w ia tr o c ie ra P ie r w , n im b ł y s n ę ł a ---P o cóż s i ę w d z ie r a ć , g d z ie ś w ia t y są zera, P y ł — a r c y d zie ła ? !... Id e e i P r a w d a

W p rzy p ad k u drugim — częstszym i istotniejszym — czasowniki w drugiej osobie try b u w arunkow ego ujaw niać m ają proces m yślenia bądź m ów ienia p a rtn e ra , proces w istocie tylko potencjalny, skoro nie w ystę­ p u je tu ani przytoczenie w trad y cy jn ej postaci, ani re fe ra t tego, co rze­

8 F r ie d r ic h w c y to w a n e j w y ż e j r o z p r a w ie p o d k r e ś la w a g ę , ja k ą m a d la w y p o ­ w ie d z i r o z r ó ż n ie n ie lic z b y z a im k ó w o so b o w y c h , im p lik u ją c e o k r e ś lo n e k u ltu r a ln ie k a te g o r ie .

(5)

czywiście miało zostać pom yślane lub pow iedziane (można tu mówić o cy­ tacie hipotetycznym ):

3

R z e k łb y ś, że to B ib lii k s ię g a Z a ta c z a ją c a s ię w b ło c ie , P o k tó r ą n ik t ju ż n ie s ię g a . Iż n ie c za s m y ś le ć o cn o cie!...

L a r w a

Ów p a rtn e r nie m usi być oponentem , zazwyczaj jed n a k z tak kształ­ tow anym trybem w arunkow ym w iążą się m niem ania, co do< których można mieć pewność, że nie są przez poetę aprobow ane. Przytacza się je wszakże nie po to, by je od razu zdyskw alifikow ać i odrzucić, jest to ów drugi głos, którego obecność m a decydujący w pływ n a tok rozm yślań bo­ h atera lirycznego, na przebieg jego lirycznego dyskursu. Do kogo jednak ten głos należy? Ja k się zdaje, nie m ożna go nikom u przypisać w sposób jednoznaczny, przypisanie takie m ijałoby się zresztą z celem, gdyż jest to właśnie dom ena wieloznaczności, wieloznaczności założonej z góry. Owo przyw oływ ane ,,ty” może być d rug ą rolą poety, niejako drugim jego w cie­ leniem ; dy skutuje on z sobą sam ym , sztuka poezji polega bow iem dla nie­ go nie na głoszeniu praw d, które uznaje za niezbite, ale na procesie do­ chodzenia do nich, utw ór poetycki nie ty le n aw et proces te n u trw ala, ile sam nim się staje. W ten sposób kształtow ane „ ty ” może być tak zw rotem do konkretnej osoby (Norwid, m istrz epitre, często — jak w iem y — p rak ­ tykę tę stosował), jak w ogóle do odbiorcy w irtualnego, może także ozna­ czać człowieka uniw ersalnego. Może ono być apelem do każdego czytelni­ ka N orwidowskiej poezji, k tó ry przy stęp u jąc do le k tu ry m usi się um iesz­ czać na pozycjach w yznaczonych przez owo „ ty ”, a w ięc staw ać się bez­ pośrednim p artn erem poety. Ta możliwość w ielu in terp retacji, in te rp re ­ tacji — by tak powiedzieć — jednoczesnych, decyduje o w adze i osobli­ wości tego ujęcia.

D ruga osoba w m edytacyjno-filozoficznej poezji N orw ida nie ograni­ cza się bynajm niej do try b u w arunkow ego, może się w iązać ze w szystkim i form am i gram atycznym i, j a k i e ś ty m zakresie ofiarow yw ała polszczyzna. N iemal regułą stało się, że u N orw ida konieczna jest obecność „ ty ”, by refleksja w ogóle m ogła zostać sform ułow ana, nie jest bow iem nigdy ogólnym w ykładem , w którym chodzi o nadanie jej postaci ab strakcy jnej. Zw roty do drugiej osoby służą konkretyzacji owej refleksji, w prow adzają ją w obręb w yraźnie określonej sytuacji, zarysow ującej się pom iędzy podm iotem a jego p a rtn e re m 9. N iekiedy owe zw roty do d rugiej osoby

9 T a fu n k c ja k o n k r e ty z a c y jn a n ie d z ia ła b ez w y ją tk u , n ie m a je j ta m , g d z ie „ ty” r e p r e z e n tu je c z ło w ie k a u n iw e r s a ln e g o — w ó w c z a s s łu ż y o n o w ła ś n ie w p r o w a ­ d z e n iu o g ó ln o śc i i d y s ta n s u . N a p r z y p a d e k te n z w r ó c ił u w a g ę W . B o r o w y w sw e j a n a liz ie w ie r s z a W c z o r a - i - j a (O N o r w i d z i e , W a r sz a w a 1960, s. 68).

(6)

pojaw iają się pod sam koniec d y sk ursu i zm uszają czytelnika do zmiany postaw y wobec niego. Tak dzieje się np. w w ierszu Moralności, gdzie „ ty ” daje o sobie znać dopiero w przedostatniej strofie:

[•••]

— W ia tr o g r o m n y , ja k na S y n a i sz c z y c ie , T ę tn ią e ch a i g r o m y z b ły s k a w ic a m i; D ło n ią c z u je sz , że tk n ą łe ś ż y c i e... P o d e jm u ją c P r a w a o d ła m y .

O ddziaływ a ono także na strofę ostatnią, uogólniającą, w której poeta jak b y bezpośrednio podsum ow uje dyskurs i w ykłada swoje racje.

Bardzo często jed n ak w prow adza poeta drug ą osobę już na sam ym w stępie, od razu przeto czyni odbiorcę w spółpartnerem m edytacji, a więc

-—i w jakim ś sensie — uczestnikiem d ram atu; w takich w ypadkach nie­

potrzebne jest to czytelnicze przew artościow anie, już na początku role zostały rozdane: 1 C zy te ż o je d n ą rzecz z a p y ta liś c ie , O je d n ą ty lk o , ja k k o lw ie k n ie n o w a ! T o je s t: g d z i e p a p i e r p r z e p a d a j a k l i ś c i e , P o z o s ta w u ją c s a m e w i e l k i e - s ł o w a ?... W i e l k i e s ło w a

D ruga osoba wiąże się zw ykle w poezji N orw ida z takim i zjaw iskam i jak e x e m p lu m i przypow ieść. Poeta relacjonuje fak ty i konstruu je mniej lub bardziej rozbudow ane fab u ły po to tylko, by mogły służyć sform uło­ w aniu jak iejś idei ogólnej. W takim układzie zw rot do drugiej osoby jest ujęciem trad y cyjn ym , polegać m aże na apelu do w irtualnego odbiorcy, by w yciągnął z p rzy k ład u w łaściw e w nioski m oralne. N orw id rozw ija jednak tę tra d y c ję w sposób rad y kaln ie now atorski. Po pierwsze, nie oddziela

e x e m p lu m czy przypow ieści od apelu do drugiej osoby, są to u niego

czynniki ściśle z sobą zespolone: l

B y d ło z ja d a k w ia t ó w p ą k m ło d y , N ie m y ś lą c o o w o c u str a c ie ; — U s k a r ż a c ie s ię n a z a w o d y : N a b y d ło s ię n ie u sk a r ża c ie!...

Z a w o d y

Po drugie — i to jest najistotniejsze — układ: e x em p lu m (przypo­ wieść) — zw rot do odbiorcy, nie m a tu c h a ra k te ru dydaktycznego. Nor­ w id nie poucza, nie przekazuje nau k m oralnych, nie przypisuje sobie roli nauczyciela, k tó ry daje w skazania m aluczkim . Przeciw nie, zasadnicze jego

(7)

działanie — to zaproszenie do rozmowy, sporu, polem iki. E x e m p lu m u tra ­ ciło swoją trad y cy jn ą właściwość, przestało być jednoznacznym p rzy k ła ­ dem w toku dyskursu m oralistycznego czy ideologicznego. Zyskało zaś funkcję ogrom nie doniosłą: stało się argu m entem w dyskusji, w dyskusji, w której racje bynajm niej nie zostają od razu przyznane jed nej stronie.

E xem p lu m traktow ane jako argu m ent może być w w ierszu przedm iotem

wielu rzeczyw istych bądź potencjalnych in terp retacji, jego znaczenia nie są od razu gotowe i z góry dane, k ształtu ją się w toku k o n tak tu poety z odbiorcą, z odbiorcą, k tó ry m a rów ne praw a i nie m usi przyjm ow ać skierow anej do niego; w ypow iedzi jak słów w yroczni.

W idzimy więc, że obecność drugiej osoby w w ierszach N orw ida nie jest błahą właściwością jego poetyki, stanow i w yraz najisto tniejszy ch ten ­ dencji w jej obrębie. Stosując kategorie w ypracow ane przez B achtina 10, powiedzieć można, że poezja N orw ida jest poezją zawsze polifoniczną, poezją w ielu racji i w ielu postaw , w chodzących z sobą w różnorakie związki. Poezją dyskusji nieustającej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

L: Z myślą o najmłodszych ofiarach wojny zaprezentujemy Państwu za chwilę wiersz Lucyny Ogińskiej „Na fotografii polskiej” oraz piosenki: „Kolęda warszawska”

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy

Najpierw, gdy bohater stara się coś powiedzieć, ale nie da się go zrozumieć (co jest zresztą naturalne, biorąc pod uwagę pozycję, w jakiej się znalazł).. Zostaje to

(no jasne - Bogna) Kurczę to jest Sin City (Sin City, o właśnie, dlaczego to jest Sin City powiedz - Bogna) No bo to jest wielkie miasto, mi się podobał ten film, jest

szą; W związku z pobytem Hiudeaburga cdbyłs się wczoraj mssa połowa na ryn­.. ku, przyczem doszło do krwawych starć między Relchswehrą a

Profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że młodzi ludzie w stolicy województwa

Chiny z perspektywy XXI wieku, która powstała pod redak- cją Joanny Marszałek-Kawy oraz Krzysztofa Zamasza, stanowi klarowny przegląd polityki wewnętrznej i zagranicznej