• Nie Znaleziono Wyników

O konwencji i formach grzecznościowych w listach Narcyzy Żmichowskiej : w świetle przyjmowanej przez pisarkę epistolarnej roli przyjaźni

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O konwencji i formach grzecznościowych w listach Narcyzy Żmichowskiej : w świetle przyjmowanej przez pisarkę epistolarnej roli przyjaźni"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

O konwencji i formach

grzecznościowych w listach Narcyzy

Żmichowskiej : w świetle

przyjmowanej przez pisarkę

epistolarnej roli przyjaźni

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 10, 145-160

(2)

TMP1S

Seria X 2004

Barbara Zwolińska

O konwencji i formach grzecznościowych

w listach Narcyzy Żm ichowskiej (w św ietle

przyjmowanej przez pisarkę epistolarnej roli przyjaźni)

...boć przecież list nie księga — to jest mały dagerotyp przem iennej fizjonomii m oralnego usposobienia, nie zaś wypracowany długim i godzinam i p o rtre t1.

Zainteresow anie czytelnicze dla lektury listów — zwłaszcza listów ludzi w ybit­ nych — nie zmniejszyło się wcale wraz z opadnięciem fali epistolom anii, która utrzymywała się tak wysoko od połowy XVIII do połowy XIX wieku. W sytua­ cji współczesnej wydaje się być częścią zainteresowania dla literatury do k u ­ m entu osobistego: dzienników, pamiętników, różnego rodzaju refleksyjnych zapisków „bez daty”. Jeśli praw'dziw^ajest teza o dzisiejszym upadku sztuki epi- stolograficznej, być m oże lektura cudzych listów dawnych jest rekom pensatą za brak uprawiania korespondencji, która miałaby sens głębszy niż szybka wy­ miana inform acji-.

Stefania Skwarczyńska, badając funkcję i strukturę listu, dostrzega w7 istnieniu tej form y swoiste sprzeczności, stwierdzając, iż natura listu jest pełna paradoksu. List w swoim podsta­ w ow ym sensie i charakterzejest przede wszystkim na usługach codziennego życia, służy więc celom bezpośredniej użytkowości. N ie przynależy zatem do dziedziny sztuki literackiej. Ale

1 N . Ż m ic li o w s k a .L /jf y , t. 1.: W kręgu n ajbliższych, o p r. M . R o m a n k ó w n a , W ro c ła w 1957, s. 155; list d o E r a z m a

Z m i c h o w s k i c g o . W a rsz a w a , j e s i e ń 1843.

(3)

tu pojawia się paradoks: list zjednej strony nie należy do literatury, a z drugiej bywa zaliczany w swych konkretnych realizacjach naw et do arcydzieł literatury s\viatowej. D rugi paradoks to oscylacja m iędzy dialogiem a m onologiem 3. List to dialog m iędzy autorem a adresatem , ale także jest to dialog społeczny. List powstaje w sytuacji „sam na sam ” swego twórcy, w nieo ­ becności adresata, stąd je s t on inkarnacją m onologu. Innym paradoksem je st to, iż tw orzy­ w em listu je s t język pisany, podczas gdy tw orzyw em większości tw orów językow ych, „ob­ sługujących” praktyczne potrzeby życia, je s t po to czn y języ k m ówiony. To zbliża list do lite­ ratury sensu stru to . Twory języka funkcjonujące w życiu potocznym są ulotne, efem eryczne. List natom iast poprzez utrw alenie w piśmie przezwycięża właściwą im ulotność. Tego typu paradoksów jest wiele, gdyż list, przynależąc w zasadzie do literatury użytkowej, ma doraźny charakter, nie roszcząc sobie pretensji do ponadczasowości czy wyrażania dziejowego prze­ słania4.

Grażyna Borkowska, pisząc o listach H aliny Poświatowskiej, zauważyła, iż: Spośród wszystkich m ożliwych typów dzieł literackich korespondencja jest najmniej systemowa, zwarta i kom pletna. C zytelnik listów m usi pogodzić się z gatunkową niejednolitością badanego m ateriału. N ie sposób bow iem roz­ dzielić prawdy i zmyślenia, doświadczeń i autokreacji, szczerości i gry. Godząc się na tę nierozstrzygalność, bezpieczniejest traktować listyjako literaturę, taką jednak, która nie zaciera swego związku z biografią, lecz wyrasta w jej cieniu

i żywi się jej ciałem3.

Te podkreślane w7 różnych wypowiedziach am biw alentne cechy listu (i odm iennego od niego dziennika) ma na uwadze Mieczysława Rom anków na, badając epistolografię N arcyzy Zm ichow skiej. Autorka kom entarza do trzytom ow ego wydania listów Żm ichow skiej stw ier­ dza, że listy te nie były pisane z przeznaczeniem do druku. Jednakże sama autorka listów w m aju 1864 roku napisała do Wandy Grabowskiej:

Kiedy mi w olno było dla samej siebie układaćjakieś pośm iertne plany, wiem , że był ten najulubieńszy; ani jednego wiersza z listów m oich nie byłabym oddała

' I n t e r e s u j ą c e d la tej k w e s tii są r o z w a ż a n ia J . L a le w ic z a w k s ią ż c e K om u n ikacja ję z y k o w a i literatura, W ro c ła w

197 5 . w k tó r e j z a u w a ż a , iż „ Z a r ó w n o 1 ist. j a k d z i e n n i k s ta n o w ią n ie w ą t p liw ie « a rty k u la c ję o s o b y w o b e c o s o b y » — r ó ż n i ą się ty lk o r o d z a j e m a d r e s a ta . L ist ( . . . ) . n a w e t j e ś l i j e s t n a jb a r d z ie j e g o c e n tr y c z n y , j e ś l i j e s t l i s t e m - w y - z n a n i e m . l i s t e m - e k s p r e s j ą , s k ie r o w a n y j e s t e x definitione d o ja k ie g o ś Ty, d o k o g o ś in n e g o . L ist j e s t p r o s ty m

p r z y k ła d e m p o r o z u m i e w a n i a się w s y s te m ie J A - O N " . Z o b . t a m ż e , s. 57.

4 Z o b . S. S k w a rc z y ń s k a . W okół teorii listu. Paradoksy, [w :] „ P a m ię tn ik a r s tw o P o ls k ie ” 1972, n r 4: S. S k w a rc z y ń -

s k a. L ist. [w :] Literatura polska. P rz ew o d n ik encyklopedyczny, t. 1, W a rsz a w a 1984, s. 5 8 1 - 5 8 2 . L e s z e k M ik r u s p i­

sze: „ M i m o iz n o w s z a te o r ia l i t e r a t u r y o d m a w ia lis to w i m ie js c a w ś r ó d g a t u n k ó w lite r a c k ic h , u m ie s z c z a ją c g o w ś r ó d g a t u n k ó w tzw 7. l i t e r a t u r y u ż y tk o w e j , u z n a n e j za o b c ą f u n k c ji e s te ty c z n e j, b a rd z ie j z a s a d n a w y d a je się k o n c e p c ja S te fa n ii S k w a r c z y ń s k ie j. k tó r a p o d ję ła p r ó b ę r e h a b ilita c ji a r ty s ty c z n e j lis tu p r z e z o d n i e s i e n i e d o li­ t e r a t u r y u ż y tk o w e j z asa d s z tu k i s to s o w a n e j" . Z o b . te g o ż , L isty z zagranicy G rzegorza D an ilew skiego — reportera prasy petersburskiej, [w :] S z tu ka p isan ia , re d . J . S z ta c h e ls k a , E. D ą b r o w ic z , B ia ły s to k 2 0 0 0 . s. 101.

(4)

„publiczności” pogrzebowej; nieraz jed n ak pragnęłam, aby nawet myśli moje nie dopowiedziane, „później”, ocli, później żyjących doszły../'.

W yznanie owo kojarzyć się m oże z wolą wyrażoną w testam encie, jednakże byłby to testa­ m ent specyficzny, literacki, kierowany do ew entualnych wydawców i czytelników — rów ­ nież korespondencji7. O grom powstałej epistolografii przekonuje, iż wym iana listów była w ew nętrzną potrzebą autorki, potrzebą serca, nawykiem, a nawet koniecznością*. N iejed n o ­ krotnie Z m ichow ska dowodzi, iż listy od przyjaciół są dla niej strawą: żyje nim i, karmi się ich treścią, ja k wyznaje w liście do A ntoniny G rotthusow ej z 14 stycznia 1853 roku:

Ja tutaj godziny życia liczę na listy z Warszawy odebrane. Karmię się zapisanymi przez was świstkami papieru').

N iezbędność cudzego słowa, ale i konieczność pisania w równej m ierze zdają się określać sytuację N arcyzy Żm ichow skiej, która jako czynnik nieodzow ny wszelkiego porozum ienia podaje również sztukę wym iany myśli i um iejętność zrozum ienia słuchacza:

Dziw na rzecz, dawniej każde słowo z taką ufnością pisałam! Zdawało mi się, że wszystko na tym zależy, aby powiedzieć lub wypowiedzieć się, dzisiaj widzę, że najtrudniejszą sprawą je st to, aby nas słuchano i usłyszano. N a papierze czy w rozm ow ie każdy więcej za swoją myślą pędzi, a w mówiącego i piszącego myśl wnikać zaniedbuje"’.

O k o n w e n c ji i f o r m a c h g r z e c z n o ś c i o w y c h w lis ta c h N a r c y z y Ż m i c h o w s k i e j ... 147

6 C y t. za: T. B o y —Ż e l e ń s k i , N arcyza Z m ich o w sk a , [w :] id e m , L u d z ie ż y w i, W a rsz a w a 1975. s. 221. Z d ru g ie j s tr o ­

ny, w liś c ie d o S e w e r y n a M a r k ie w ic z a z 18 g r u d n i a 186 6 r o k u a u to r k a p is z e o n i e s t o s o w n o ś c i p rz y w ła s z c z a n ia c u d z e j w ła s n o ś c i, ja k ą s ta n o w ią listy' p u b l i k o w a n e w b r e w w o li tw ó rc y

7 W e d ł u g M a r ii W o ź n i a k i e w i c z - D z i a d o s z b a d a c z k o r e s p o n d e n c j i i jej w y d a w c a , a n a w e t c z y t e l n i k w y s t ę p u ją w ro li i n t r u z a in t e r p r e t u j ą c e g o d o k u m e n t , w y p o w i e d ź in t y m n ą , n ie p r z e z n a c z o n ą p i e n v o t n i e d o d r u k u i u p u ­ b lic z n ie n i a . Z o b . te n ż e , L ist pisarza w przestrzeni autobiograficznej (P rzy p ad ek epistolografii N arcyzy Ż m ichow skiej),

[w :] S z tu ka p isan ia . o p . c it., s. 238.

8 P is z e o ty m n a p r z y k ła d w liśc ie d o B ib ia n n y M o r a c z e w s k ie j z 2 0 lis to p a d a 184 6 r o k u : ..L ist j e s t o s o b liw o ś c ią w r o z k ła d z ie g o d z i n m o i c h " , Z o b . N . Z m i c l i o w s k a . Listy. t. 2: R oz d roż a . W ro c ła w I9 6 0 , s. 4 6 ; c z y te ż w liście

z 2 3 c z e rw c a 1863 r o k u d o W in c e n ty ' Z a b ło c k ie j: „ [ k o r e s p o n d e n c j a ) o d w a s j e s t m i p o tr z e b n i e j s z ą n a w ła s n e m o je w z m o c n i e n i e i o ż y w ie n i e " (ibid em , s. 3 5 1 ). J e s t to te ż c z ę s to p o ja w ia ją c a się re fle k s ja w lis ta c h d o W a n d y

G r a b o w s k ie j. 3 0 lip c a 1862 r o k u Z m i c l i o w s k a n a p o m i n a p r z y ja c ió łk ę : „ C h o c ia ż s w o ją k o r e s p o n d e n c j ę c h c e s z n a p r o s t y m « k ro n ik a rs tw ie » o g r a n ic z y ć , w ie r z m i, że d la m n i e z a w s z e to c z y m ś w ię c e j b ę d z i e " — Narcyssa i W anda. Listy od N arcyzy Ż m ich ow skiej do U andy G ra bo w skiej (Ż eleń sk iej), w y d . T. Ż e le ń s k i (B o y ). W a rsz a w a

1 9 3 0 , s. 6. W i n n y m liśc ie (z 2 5 m a ja 18 6 7 ) p is z e o o ż y w c z y m w p ły w ie lis tó w p r z y ja c ió łk i n a s w ó j s ta n z d ro w ia , z w ła s z c z a w m o m e n t a c h z m a g a ń ze „ z m o r ą a p a tii" : „ P o w ie m ci te ra z , ż e n a j n ie s p o d z ie w a n ie j w tś w ie c ie o d ­ k r y ła m , iż tw o je lis ty m o g ą m ię d o p e w n e g o s to p n ia g a h v a n iz o w rać, a to , c o p is z e s z , w y r a ź n ie ja k ą ś r u c h liw o ś ć w s p a r a li ż o w a n y c h w 'la d z a c h m e g o u m y s ł u w y w o łu je " (ibid em . s. 185). — Z a s ta n a w ia ć się m o ż n a , na ile te g o

t y p u z a c h ę c a n ie p rz y ja c ió łe k d o c z ę s ty c h o d p is ó w ' t r a k to w a ć ja k o f o r m ę g rz e c z n o ś c i , n a ile zaś j a k o p o tr z e b ę ż y cia. M y ś lę , że w' p r z y p a d k u Ż m i c h o w s k i e j tę d r u g ą e w e n t u a l n o ś ć trz e b a p o s ta w ić na p ie r w s z y m m ie js c u . g N . Ż m i c h o w s k a . Listy. t. 2, s. 2 1 4 . L ist te n p o w s ta ł w o k re s ie lu b e ls k ie g o u w ię z ie n ia , c o niew ą tp liw ie k o m p li­

k o w a ło s y tu a c ję a u to r k i.

(5)

W jej przekonaniu listy stają się nie tylko d okum entem epoki, odzw ierciedleniem czasów m inionych, ale też uw iecznieniem chwil, ich zapisem, gwarancją trwałości pamięci.

Tadeusz B oy-Żeleński, portretując pisarkę w L u d z ia c h ż y w y c h , stwierdził, iż rozłączenie z bliskimi skazało N arcyzę Żm ichow ską na pisanie listów, co odbyło się z uszczerbkiem dla jej twórczości literackiej. Ale też, ja k zauważył, listy były dla pisarki nieodzow ną form ą kontaktu:

W listach tych, zwykle przesyłanych nie pocztą, ale poufną drogą, wypowiadała się bezpośrednio i szczerze. Te jej najdroższe przyjaciółki-entuzjastki to bylajej publiczność, bliższa, prawdziwsza i więcej warta od innej. Listy Żm ichow skiej (...) — to nieodzow ny przyczynek do jej poznania, bardziej niż u któregokol­ w iek innego pisarza. To natłok myśli, refleksji, zawsze żywych, bezpośred­ n ic h ".

Sw7oją korespondencją Ż m ichow ską wpisywała się w ówczesną m odę, tendencję epoki12. R om antyzm zasłynął bow iem z bogatej epistolografii: tych wielkich, wieszczów, ale i po­ m niejszych autorów. Epistolografia zatraciła swoją tradycyjną funkcję prywatnej informacji, w ym iany myśli m iędzy dw om a uczestnikam i pisanego dialogu, ale stała się też form ą tw ór­ czości literackiej, autoprezentacją autora, którem u pisane przezeń listy stwarzały doskonałą okazję kształtowania swego oblicza pryw atnego oraz w izerunku literackiego. Mieczysława R om anków na pisze, iż:

Listy udostępnione z przestrzeganiem wierności wobec autografów są niew ąt­ pliwie najlepszym źródłem faktów z zakresu życia autora, adresatów i z nim i związanych ludzi współczesnych, są one źródłem wiedzy o obyczajach, zwy­ czajach i zdarzeniach, słowem o historii pokolenia13.

Takie jest też znaczenie listów Żm ichow skiej, ukazujących zarów no obraz epoki, jak też uzupełniających jej twórczość literacką.

W edług Zygm unta Wasilewskiego epistolografia Żm ichow skiej w dużej m ierze pozosta­ wała pod w pływ em obyczajowo-stylistycznych konw encji epoki, co decydowało o egzalto­ wanej tonacji listów, a wreszcie — o utożsam ieniujęzyka przyjaźni zjęzykiem m iłości14. W ła­ ściwy kontekst sytuacyjny dla listu odnajdow ano więc w życiu, przypisując m u przede wszystkim walor użytkowy. W edług Marii W oźniakiew icz-D ziadosz forma listu była Ż m

i-1 T. B o y - Ż e l e ń s k i . N arcyza Ż m ich o w sk ą, o p . c it.. s. 156.

2 O r o m a n t y c z n y m s p o s o b ie t w o r z e n i a l i s t ó w j a n T r z y n a d lo w s k i w y p o w ia d a się j e d n a k n i e z b y t p o c h le b n ie : „ P ra w d a , że w o k r e s ie r o z k w itu , a n a w e t p r z e r o s t u m a n i e r y „ l is to w a n ia ” ( R o m a n t y z m ! ) , s z c z e g ó l n ie w s y tu a ­ cji b r a k u s z y b k ic h ś r o d k ó w m a s o w e g o p r z e k a z u , ó w c z e s n e j o g r a n i c z o n o ś c i d z ia ła n ia p rasy , lis t silą rz e c z y n i e ­ j e d n o k r o t n i e z m i e n i a ł się w j e d n o e g z e m p l a r z o w ą «g azetę» , a le i w ó w c z a s g ra n ic e n a d a w a n y c h i n f o r m a c ji w z d e c y d o w a n y s p o s ó b w y z n a c z a ł i o k re ś la ł o d b io r c a . C z a s a m i o g r o m n e n ie ra z l i s t y t r a k t a t y ( N . Ż m i c h o w -s k a!). n a w ią z u ją c e d o p o p r z e d n i c h , c o w k o r e -s p o n d e n c j i z u p e ł n i e n a t u r a l n e , -s ta n o w ił y c a ło ś ć d la -s ie b ie i n ie d a ło b y się ic h u z n a ć n p . za „ r o z d z i a ły ” o w e g o siugeneris, u m o w n ie to o k re ś la ją c , p a m ię tn ik a ” , (j. T r z y n a d lo w ­

sk i, M ak' form y lifcrackic, W ro c ła w 1977, s. 9 3 ).

1 M . R o m a n k ó w n a , lls rę p , [w :] N . Ż m ic h o w s k ą , Listy, t. 1, re d . S. P ig o ń , s. 10.

(6)

O k o n w e n c j i i f o r m a c h g r z e c z n o ś c i o w y c h w lis ta c h N a r c y z y Ż m i c h o w s k i e j ... 149

chowskiej szczególnie przydatna dla form ułow ania celów grupy E ntuzjastek'71, pozwalając zastąpić żywą, nieuporządkow aną, nieprzewidywalną w skutkach rozm ow ę uladzonym , wy­ reżyserowanym zapisem program u. Inaczej mówiąc — umożliwiała intelektualizację tychże celów i duchow e przew odnictw o. Walor podtrzym ywania więzi przyjacielskiej, szczególnie w m om encie n ieporozum ień (w latach pięćdziesiątych doszło bow iem do rozdźw ięków m ię­ dzy poznańską Entuzjastką, Bibianną Moraczewską, a Zm ichow ską i wzajem nych oskarżeń 0 despotyzm ), zadecydował o znam iennych przesunięciach w korespondencji z bezpośred­ niej rozm ow y do intelektualnie i form alnie zdyscyplinowanego zapisu epistolarnego16. N a dyskursywny charakter listów w ym ienianych w gronie Entuzjastek, na dialogową strukturę tej korespondencji poważny w pływ miała sytuacja polityczna. O kres W iosny Ludów i po­ wstania styczniowego prowokował do w ym iany zdań na tem at m etod zm iany biegu dziejów 1 udziału w tym procesie kobiet.

Zasada przyjaźni jest czynnikiem , który łączy różne osobowości piszących, zgodnie z za­ łożeniem listu rom antycznego, który rozluźnił rygory kompozycji epistolarnej, związanej ze sztywnymi regułami intytulacji oraz form ułam i kończącymi list. Eksponow anie własnej oso­ bowości prow adziło w kierunku łistu-w yznania, otwartego ku adresatowi, zawierającego spory ładunek prawdy psychologicznej. Formą manifestacji przyjaźni je st z pewnością ser­ deczny ton listu. N aw et wówczas, gdy nadawca upom ina się o odpis na swój daw no wysłany list (co u Żm ichow skiej jest wręcz m anierą), robi to w form ie łagodnego napom nienia. W li­ stach Żm ichow skiej do przyjaciółek (Wandy Grabowskiej, Bibianny M oraczewskiej, Tekli Dobrzyńskiej, Izabeli Zbiegniewskiej, A nny Kisielnickiej) wiele jest słów czułości, śmiało w yrażanych uczuć, a deklaracje przyjaźni (czy nawet miłości) zajmują spore partie tej episto- lografii. Egzaltowany styl uczuć, choć przypom ina sentym entalną konw encję czułych w es­ tchnień i łez, więcej wspólnego m aju ż z rom antycznym m arzeniem , aby żyć tak, jak się pisze. O ddalenie nie przeszkadzało w kontynuow aniu przyjaźni. List stawał się środkiem scalenia w przyjaźni, tw orzenia iluzji obecności oraz bliskości. Słownik przyjaźni je st tu tożsam y zję

-15 N a t e m a t d z ia ła ln o ś c i i s k ła d u g r u p y E n t u z j a s t e k w l i t e r a t u r z e p r z e d m i o t u is tn ia ło w ie le n i e p o r o z u m i e ń . U w a ż a n o , że j e s t to g r u p a lite ra c k a ( P i o t r C h m i e l o w s k i , A u torki polskie w ieku X IX . Studium literacko-obyczajow e.

se ria 1, W a rs z a w a 1 885) lu b k o n s p ir a c y j n a . N i e k i e d y ł ą c z o n o te d w ie f o r m y d z ia ła ln o ś c i, w y r ó ż n ia ją c e ta p y w c z a s ie ( w c z e ś n ie js z y i p ó ź n ie js z y ) . W n o w s z y c h b a d a n i a c h p r z e w a ż a p r z e k o n a n i e o f e m i n i s t y c z n o - e m a n c y - p a c y j n y c h d ą ż n o ś c ia c h g ru p y . Z o b . J . B a c h ó rz , Indywidualiści w grom adzie. G ru py literackie w Królestwie Polskim w okresie m iędzypow stauiow ym . [w : J id e m . J a k pachn ie na L itw ie M ickiew icza i inne studia o rom antyzm ie, G d a ń s k

2 0 0 3 ; G . B o r k o w s k a , C u d z oz iem k i. Studia o p olskiej p roz ie kobiecej. W arsz a w a 1990 (r o z d z . S praw a E n tu zjastek):

S. K a w y n . II 'stęp, [w :] Cyganeria I la rsz aw sk a. W ro c ła w 2 0 0 4 .

16 P o r. M . W o ź n i a k i e w i c z - D z i a d o s z . List pisarza w przestrzeni autobiograficznej, o p . cit. K o n ty n u o w a n ie k o r e ­

s p o n d e n c j i n a w e t w s y tu a c ji p o w s ta ły c h n i e p o r o z u m i e ń ś w ia d c z y o ty m , ja k w ie lk ą w a g ę p rz y k ła d a ła a u t o r k a lis tó w d o k u lt y w o w a n i a p r z y ja ź n i „ m i m o w s z y s tk o " . T o te ż to , c o p is z e A g n ie s z k a S alsk a o k o r e s p o n d e n c j i E m i l y D i c k i n s o n , w y d a je m i się r ó w n i e i s to tn e w o d n i e s i e n i u d o e p is t o lo g r a f ii Ż m i c h o w s k i e j . k tó r a j e s t n ie ty lk o o b j ę t o ś c i o w o o b s z e r n a ( n ie k ie d y n a w e t z b y t ro z w le k ła i r o z g a d a n a ) , a le i „ w ń e rn a ” . Ż m i c h o w s k a , p o d o ­ b n ie j a k D ic k in s o n : „ K u lty w o w a ła lis to w n ie d ł u g o t r w a l e k o n ta k ty ' i p rz y ja ź n ie «na życie». Ta c e c h a p o z w a la w ia r y g o d n ie j ś le d z ić wr k o r e s p o n d e n c j i z tą s a m ą o s o b ą ro z w ó j z a i n te r e s o w a ń i s ty lu p is a r s k ie g o a u t o r k i ” (A . S a lsk a, O d korespondencji do poezji. Listy E m ily D ickin son . [w :] Literatura i kom u n ikacja. O d listu do pow ieści auto­ biograficznej, re d . n a u k . A. B la im , Z . M a c ie je w s k i, L u b lin 1998. s. 3 7 ).

(7)

zykiem miłości. O obu tych uczuciach korespondentka m ówi w zasadzie tak samo, co prow a­ dzi do w niosku, że ich intensyw ność i koloryt są zbliżone na tyle, iż uzasadniają swoistą wy- m ienność. O przyjaciółce mów7i się ja k o kochance. O dnalezienie się we w spólnocie podo­ bnie myślących i czujących oznacza identyfikację z wyznaw anym i przez przyjaciółki-E ntu- zjastki ideami. Język uczuć podkreślany w iutytulacjach i form ułach kończącycli list (na przy­ kład: „moja dobra kochana”, „moja droga”, „twoja N arcyska”, „wasza N arcyza”, „bądźcie zdrow i”, „życzenia zdrow ia”), otwarcie się na osobę adresata, niejako dostosowyw anie się do jego poziom u, wyrażana troska o zrozum iałość pisanych listów i w prost artykułowana chęć podtrzym yw ania epistolarnej przyjaźni, widoczna choćby we w spom nianych wyżej napo­ m nieniach o opóźnieniach w pisaniu — wszystkie te cechy określają korespondencję N arcy­ zy Żm ichow skiej.

Listy do Entuzjastek pozbaw ione są zdawkowej lakoniczności, obojętnej czy m iarkow a­ nej grzeczności, charakterystycznych dla listu w spółczesnego, co odpowiada prawdziwej po­ trzebie opisania przyjaźni, w ypowiedzenia jej głośno, bez niepotrzebnych zaw stydzeń i prze­ m ilczeń. Dzisiaj zabarwienie uczuciowe tych wypowiedzi m oże w zbudzić różne emocje i kontrow ersyjne opinie. Wynika to zapewne ze zm iany konwencji m anifestow ania uczuć, zmiany obyczajowości i znacznego stonowania stylu pisania listów, w których wyrażanie sil­ niejszych emocji dopuszcza się w korespondencji m iłosnej, a nie przyjacielskiej. Toteż za­ pew nienia o gorącej przyjaźni, wzajemnej czułości, a nawet tęsknocie i miłości m iędzy przed­ stawicielkami tej samej płci, odbierane są jako zachowania niestosow ne. N ie ulega w ątpliw o­ ści, że „posiestrzenie” ' 7 w opinii Entuzjastek upow ażniało do stosowania szczególnego kodu, jakim był em ocjonalny język korespondencji.

Ciekaw ym przykładem korespondencji utrzym anej w egzaltowanym tonie przyjaź- ni-m iłości (dodatkow o w strategii epistolarnej: nauczycielka-uczennica) jest blok listów do i od Wandy G rabow skiej-Żeleńskiej. N a przestrzeni wielu lat Grabowska pisze do Ż m i­ chowskiej jak do kochanka18. M im o że listy do W andy Grabowskiej pragnęłaby Żm ichow ską stylizować na wymianę myśli bliskich przyjaciółek, rów noupraw nionych w wypow iadaniu swych sądów i ocen, jed n ak nie do końca jej się to udaje. N iedaw na nauczycielka Wandy nie potrafi wyzbyć się m entorskiego tonu oraz dydaktycznych zapędów. Skłonności do pouczeń zdradza wówczas, gdy udziela Grabowskiej rad literackich, a naw et poddaje ocenie styl jej li­ stów, gdy wytyka braki warsztatu pisarskiego, ale też wady, takie ja k choćby obyczajowe zaco­ fanie, nadm ierna skrom ność i brak odwagi, gdy doradza w ybór lektury, a nawet ostrzega

17 D o id e i s io s tr z e ń s tw a (z a n g . sisterhood) n a w ią z u je z a r ó w n o X J X - w ie c z n a , j a k i w s p ó łc z e s n a m y ś l f e m in i­

s ty c z n a , p o s t u l u j ą c z a s a d ę s o lid a r y z m u k o b ie c e g o , k tó r a m ia ła b y s t a n o w i ć s k u te c z n ą p r z e c i w w a g ę d la m ę s k i e ­ g o b r a te r s tw a , id e i c z ę s to n a b ie ra ją c e j z a b a r w ie n ia s e k s is to w s k ie g o . M a g d a le n a Ś r o d a , p o w o łu ją c się n a p r z e ­ m y ś le n ia A n n e F e r g u s o n . a u to r k i a r t y k u ł u Fem iuist C om m unities an d M orał R croliition . [w : ] F em in iz m an d C o m - niuuity, re d . H A. W eiss, M . F r ie d m a n , o k re ś la s io s tr z e ń s tw o ja k o c n o tę i z a r a z e m s z a n s ę d la w s p ó łc z e s n e g o fe ­

m i n i z m u . Z w ię k s z a ją c k o b ie c ą s o lid a r n o ś ć , w z m a c n i a j e d n o c z e ś n i e k o b ie c ą t o ż s a m o ś ć p r z e z „ d y s lo k a c ję s fe ­ ry p u b l i c z n e j “ . Z o b . M . Ś r o d a , In dyw idu alizm i jeg o kiytycy. lY spótczesue spoty m iędzy liberałam i, kom u u itarian am i i fem in istkam i na tem at podm iotu , wspólnoty i pici. W a rsz a w a 2 0 0 3 .

(8)

przed zbytnim zaangażowaniem uczuciow ym młodszej korespondentki w ów przyjacielski związek. N iekiedy te niegrzeczne, zbyt obcesowe uwagi dotyczą drobiazgów, jak to będzie w liście z 13 maja 1863 roku, w którym Zm ichow ska zapytuje:

C zem u się skąpszą nie urodziłaś'? Zapytanie to ju ż nieraz mi przyszło na myśli, gdy widziałam tyle papieru zm arnow anego przy każdym twoim liście. Jak to m ożna, kiedy się ju ż pocztą korespondencję wyprawia, na wszystkie cztery strony ćwiartki nie zapisać1 \

To, że Narcyza Zm ichow ska nie oszczędza na starannym zapełnianiu kartek i unika pozo­ stawiania pustych miejsc, upow ażniają, w jej m niem aniu, do wymagania tego samego od in­ nych. Tu ju ż wyraźnie pisze z pozycji nauczycielki-m entorki.

G enezę przyjaźni Narcyzy Żm ichow skiej z Wandą Grabowską wyczerpująco przedstawia syn Grabowskiej — Tideusz B oy-Żeleński, w portrecie autorki P o g a n ki zam ieszczonym

w L u d z ia c h ży w y c h . O to jak w spom ina okoliczności spotkania się obu pań:

N a te ponure, beznadziejne lata, które nastąpiły po roku 1863, przypada naj­ żywszy okres jej przyjaźni z Wandą, m im o że znajom ość sięga dawniej. Z bliże­ nie z rodziną Grabowskich nastąpiło rychło po przeniesieniu się Narcyzy do Warszawy, gdzieś w r. 1855. Zaczęło się od stosunków sąsiedzkich. O w o wsła­ w ione dzięki Żm ichow skiej M iodogórze należało do Grabowskich. Panien G rabow skich było cztery. Julia, późniejsza Tetmajerowa, matka Kazimierza Tetmajera; Maria, później Władysławowa Kwietniewska; i Wanda, później W ładysławowa Żeleńska, moja matka. Najstarsza, Zofia, nie wyszła za mąż, by­

ła tłum aczką popularnych angielskich powieści dla młodzieży, w których za­ czytywały się całe pokolenia: M a łe ko b ietki, D o b re ż o n y etc.

Dziewczęta wcześnie straciły matkę; to było dość, aby im zjednać zaintereso­ w anie i współczucie Narcyzy. Ze swoją pasją kształcenia, rozwijania m łodych dusz, interesowała się ich w ychowaniem . Najbliższe, najbardziej oddane sobie serce wyczuła w Wandzie; jakoż, m im o różnicy wieku, stosunek ten przerodził się w dozgonną przyjaźń. Ju ż w roku 1860 (Wanda miała wówczas lat 17) zaczy­ na się korespondencja, która miała trwać do końca. Epizod ten życia Narcyzy pozostałjej biografom prawie nie znany, ponieważ matka moja, m im o że fana­ tyczny kult dla Żm ichow skiej przechowała do śmierci, o stosunku swoim do niej, o roli swojej w jej życiu mówiła bardzo mało; szanując zaś niechęć N arcy­ zy do ogłaszania prywatnych listów, korespondencji tej — z wyjątkiem paru li­ stów — nie wydała drukiem nigdy. Korespondencja ta była dla m nie samego re­ welacją. Przyjaźń z W indą zajmuje w życiu Żm ichow skiej zupełnie odrębne miejsce. Z dawnym i przyjaciółkami, owymi entuzjastkam i, towarzyszkami w zlotów i prób młodości, rozdzieliło ją życie, oddalenie, troski, czasem w zra­

O k o n w e n c ji i f o r m a c h g r z e c z n o ś c i o w y c h w lis ta c h N a r c y z y Ż m i c h o w s k i e j ... 151

(9)

stające różnice przekonali. Przy tym, w miarę ja k własna m łodość jej ucieka, N arcyza ciągnie raczej do młodości; do tego, co wnosi w życie zapał i nadzieję. Znajduje to wszystko w W andzie, której jeżeli co zarzuca, to nadm iar „ideali­ z m u ”. N azy w ają w listach do innych osób swoją „budzicielką”. „Witaj mi, dziecko moje, siostrzyczko moja, entuzjazm ie mój o statni... podw alino zu­ pełny powstrzym ująca upadek, aniele habakukowy, co m nie gwałtem, choćby za czuprynę, od ziemi odrywasz i w pow ietrzu unosisz. Witaj mi, Ty wszystka i rozm aita...” — tak pisze do W indy w roku 1867. Ó w rok 1867 stanowi m oże najżywszy okres tej przyjaźni. W każdym razie najżywszy okres wym iany li­

- ^ 2,1 stow .

W indzie Grabowskiej, co niejednokrotnie podkreśla w listach do niej (na przykład w li­ ście z 17 sierpnia 1868 roku) „zawdzięcza” now ych znajom ych, bliskich. Boy pisze, iż kore­ spondencja z Wandą Grabowską je st najobfitsza ze wszystkich korespondencji Żm ichow skiej i „jedną z najważniejszych dla jej istotnego poznania”21. W zbiorowe wydanie listów pisarki (dwa to m y w 1885,trzeci w 1906) nie w eszłyjednak listy do W andy Grabowskiej, choć zajęły­ by cały tom . W przypadku tej korespondencyjnej przyjaźni m ożna m ówić o obopólnej korzy­ ści, którą odnosiły obie strony. Z m ichow ska poprzez Grabowską zawierała nowe, cenne przy­ jaźnie i znajom ości, Wanda Grabowska zaś czerpała w ażne wskazówki i nauki, ja k żyć now o­ cześnie, bezpruderyjnie, zgodnie z ideałami em ancypacyjnym i. Ż m ichow ska chciałaby dużo młodszą przyjaciółką (i uczennicą) kierować. N aw ołuje ją m iędzy innym i do nauki, pisze o konieczności pracy i zdobywania pieniędzy. Słynny jest jej list z lipca 1865 roku o kapitali­ stycznej sile pieniądza, która utoruje drogę w olnościow ym dążeniom kobiet. U ciekanie w abstrakcje postrzega Ż m ichow ska jako wadę, jest przeciwna m oralizow aniu w pisarstwie. Pisze o odpowiedzialności za stw orzoną przez siebie literaturę. W liście z lutego 1869 roku „Tępi w tej dobrze — aż za dobrze — wychowanej pannie p ru d erię”, napisze Boy22. D en er­ wuje ją zbytnia skrom ność W andy Grabowskiej. Sama pisarka nie bała się głosu opinii p u ­ blicznej, była odważna, m im o że mogły się pojawić głosy o prow okow aniu opinii23.

Wanda Grabowska je st budzicielką jej energii twórczej, Zm ichow ska sama o tym pisze w listach do młodej przyjaciółki, zwłaszcza w 1867 roku (jak w liście z 21 marca). 27 stycznia tegoż roku pisze do Grabowskiej o sobie:

Istotnie, Wando, niech Cię to nie upokarza, ale we m nie się „nigdy n ikt” nie ko­ chał; nikt nie miał we m nie tyle zaufania i wiary, żeby sobie i m nie powiedzieć: „N iech będzie żoną moją — bądź żoną m o ją .. .”24.

211 T. B o y - Ż e l e ń s k i . L u d z ie ż y w i, o p . c it.. s. 1 9 9 -2 0 0 .

21 Ibidem , s. 2 1 5 .

:: Ib id em , s. 2 0 3 .

M ia ła t r u d n o ś c i z w y d a w a n ie m d z ie l z e w z g lę d u n a c e n z u r ę o b y c z a jo w ą . :i T. B o y - Ż e l e ń s k i , o p . c it.. s. 2 1 2 .

(10)

Wobec takiego wyznania tym większego znaczenia nabiera bałwochwalcza, pełna uw iel­ bienia przyjaźń Wandy Grabowskiej. N ieco upraszczając, m ożna powiedzieć, że na W andzie Zm ichow ska w ypróbow uje skuteczność odciziaływania głoszonych przez siebie haseł em an­ cypacyjnych. Stara się kształtować młodą przyjaciółkę w duchu ideałów wolnościow ych ko­ biet oraz pozytywistycznych reguł. „Stara się tedy niszczyć w Wandzie konw encjonalizm , pruderię, idealizm nawet, ów nieco zdawkowy idealizm ”-3. Boy określa Żm ichow ską jako pozytywistkę, „męską głowę z kobiecym sercem, literacko wyprzedzającą epokę”2fl. Przy tym jej pozytywizm i emancypacja liczyły się z realiami epoki, z możliwościami realizacji haseł

form ułow anych w duchu nowoczesności:

W ita powstający now oczesny świat równości, świat pracy, świat pieniądza: kto tego nie rozum ie, ten, jej zdaniem , nie rozum ie nic; w ysw obodzenie się z zależności materialnej da kobiecie wszystko, a niejałow a wojna o hasła i pro­ gramy27.

Grabowska w listach do Żniichow skiej pisała w konwencji uw ielbienia,językiem m iłos­ nej egzaltacji, jak to ma miejsce w liście z 1865 roku:

C z y ja mogłabym przestać kochać swoją Wybraną? Ja jedna tylko taką miłość pojm uję — tę, o której tyle cudnych wiecznych słów powiedziała Poezja — na­ zwana egzaltowaną — nieprawdziwą, takjak gdyby piękno, ideał, harm onia nie były prawdą; jak gdyby Bóg nie był tchnął duchem w człow ieka...“h.

C o rusz przez listy Wandy Grabowskiej przewijają się słowa uwielbienia, jak wtedy, gdy porów nuje swą respondentkę do pierwszych apostołów:

Życie jej upływało tak konsekw entnie jak pierwszych apostołów z Ewangelii. I tak np. mówi się nieraz, że ludowi należy się podniesienie m oralnego pozio­ m u, oświata. I ona to mówiła, ale u niej w ślad za słowem bezpośrednio postę­ pował czyn2

Boy przytacza też inny fragm ent z listu Grabowskiej, nazywający Żm ichow ską „U kocha­ ną”, „N ajdroższą”, „Jedyną”, i opisujący uczucie do niej:

U czucie moje takie gwałtowne i niecierpliwe, takie niespokojne30.

W liście z 9 grudnia 1871 roku Grabowska oczekuje akceptacji w oczach przyjaciółki dla swego narzeczonego Władysława Żeleńskiego:

25 Ibid em , s. 226. 2,1 Ibidem , s. 2 2 7 . 27 Ib id em , s. 226. 2X Ibid em , s. 231. 24 Ibidem , s. 244. Ibid em , s. 232. O k o n w e n c ji i f o n n a c l i g r z e c z n o ś c i o w y c h w lis ta c h N a r c y z y Ż n i i c h o w s k i e j ... 153

(11)

Tak, ja jestem pewna, że Wam będzie dobrze razem, że pokochacie się na­ w zajem 31. (...) A co m u dodaje w dzięku najistotniejszego w m oich oczach, to w yem ancypowanie się z przesądów, z ciasnoty arystokratycznej swojego o to­ czenia32.

Przyznaje się, że zanim go poznała, przebywała w „swoim świecie odrębnym , własnym, [czyli w świecie Gabryelli] że spoza tego koła zaklętego wyjść nie chce i nie p otrzebuje”. Prosi Żm ichow ską o błogosławieństwo dla swego związku z Żeleńskim :

Droga Pani! posiadany skarb do tchórzostw a m nie usposabia. Niechaj nam Pa­ ni przyszłe słowo swojego błogosławieństwa33.

Żm ichow ską z entuzjazm em reaguje na zamęście Grabowskiej, o czym pisze w liście z 4 lutego 1872 roku do Zbiegniewskiej: cieszy ją to, gdyż była posądzona o odciąganie panien od takicli kroków:

N ie uwierzysz, Ellino, co to dla m nie za pociecha takie zamążpójście Wandy. A toć wszystkie m am y i ciocie boczyły się na m nie, że m łodym osobom w gło­ wach przewracam, że niepodobne do urzeczywistnienia ideały stawiam im jako obowiązki. Ile razy zdarzyło mi się odezwać, że kobieta pow inna z miłości tylko iść za mąż, a przygotować się do tego m oralnie i um ysłow o w taki sposób, byjej natura mogła tyłko zacność i rozum w wybranym przez siebie ukochać — ile razy, jak powiadam, zatrąciłam z tej struny, w net stracli padał ogólny, że chyba nam ów ione przeze m nie dziewczęta tak ja k ja za mąż nigdy nie pójdą. N o, strach był przedwczesny: i dziewczęta nie tak łatwe do przyjęcia „literackiej” ra­ dy, a mój własny przykład fatalnie zniechęcający. Teraz, zdaje mi się, jakby mi Wanda na usprawiedliwienie i ilustrację wszystkich m oich przekonań stanęła; dawniej miałam Julię tylko jedną. Wyglądała jak przypadek. Lecz Wanda obok niej, nie licząc jeszcze jednej z jej sióstr, co rów ne miałaby do tego prawo, to ju ż pewien kom plet składa34.

Boy, przeglądający listy matki pisane do Żm ichow skiej, zauważa, iż „z niczym nie da się porów nać ich entuzjazm u. To nie monografia ani studium literackie — to dytyram b, apoteo­ za, nieustający potok uw ielbienia”33. Wydanie listów do Wandy Grabowskiej, opatrzone zna­ czącym tytułem : N arcyssa i W anda, kam ufluje rów nież pewne dw uznaczności w ich pozaepi- stolarnych kontaktach. Borkowska zauważa, iż

' J e s t to z a s ta n a w ia ją c e , iż W a n d z ie G ra b o w s k ie j z a le ż y p r z e d e w s z y s t k i m n a ty m , ż e b y p r z y j a c i ó ł k i „ p o k o ­ c h a ła " je j n a r z e c z o n e g o , n a s tę p u je tu w ię c z u p e ł n e o d w r ó c e n i e re la c ji w a ż n y c h w t a k im z w ią z k u .

Ibid em , s. 2 3 4 . " 53 Ibidem , s. 23 6 .

14 N . Ż m i c h o w s k ą . Listy. t. 3: M iodogóizc. W ro c ła w 1967. s. 103.

(12)

W tym związku Narcyza trzyma na dystans swą przyjaciółkę, która pisze w to­ nie najwyższego napięcia i udręczenia. Ze strony W andy jest to stan erotycznej fascynacji, ze strony N arcyzy — lekka rezerwa, spowodowana przeświadcze­ niem o przemijalności czasu i emocji, niewiary w swoje siły3<1.

W podobnej roli jak w listach do Wandy Grabowskiej realizuje się Żm ichow ska w kore­ spondencji do A nny Kisielnickiej, która była jej uczennicą w latach 1841-1843. M iędzy pa­ niami szybko zawiązała się przyjaźń, czem u sprzyjała niewielka różnica wieku. Przyjaźń ta za­ owocowała bogatym zbiorem listów pisanych w latach 1843-1876. Zwracając się do Anny Ki­ sielnickiej w liście z 20 października 1848 roku „kochanko m oja’', „drogie, jedyne dziecię m oje”37, Ż m ichow ska akcentuje ró w norzędno-podrzędny stosunek między koresponden­ tkami. Anna Kisielnicka jest kochanką, a jednocześnie dzieckiem, choć są to dwa odrębne miejsca w hierarchii wartości. Dziękując jej za listy i namawiając do używania świata, kończy swoje zwierzenia w sposób jakże dla niej charakterystyczny:

.. .tak mi się zdaje, że cię pieszczę i całuję, że ci m odlitwą dobrych błogosławię życzeń. Kochaj mnie zawsze, bo ty świętsza jesteś, gdy kochasz38.

Dając jej miłość, czułość i pamięć, tego samego oczekuje od swej adresatki, przem yślnie tłumacząc się ze swego egoizm u, jakoby miłość uświęcała osobę kochającą. Ó w ton czułej serdeczności utrzym any zostanie konsekw entnie przez cały okres korespondencji, bowiem 28 października 1873 roku w liście w ysłanym z Dębowej G óry pow tórzy się wręcz analogicz­ ny zwrot:

Ściskam cię, całuję, pieszczę jako moją N ucię nayedyniejszą3,. G rzeczność wymaga też wyrazić dbałość o dobre sam opoczucie adresatki:

Wiele mi, bardzo wiele na tym zależy, abyś mię o zobojętnienie, o brak pamięci nie posądziła, N uci u moja serdeczna4".

Skala zjawiska owej dem onstrow anej czułości nie je st m oże tak wielka jak w przypadku korespondencji do Erazma Żm ichow skiego (tutaj ju ż wręcz Narcyza Żm ichow ska pisze zgodnie z konwencją listów miłosnych), ale z pewnością i w listach do A nny Kisielnickiej jest ono zauważalne.

Strategia przyjacielska organizuje styl większości listów Narcyzy Żm ichow skiej. Właści­ wością jej korespondencji je st bow iem skłonność do podtrzym yw ania tego typu układów

16 G . B o r k o w s k a . C u d z o z ie m k i. s. 144. Z d r u g ie j s tr o n y te g o ty p u fa s c y n a c je o s o b o w o ś c ią n a u c z y c ie lk i ze s tr o ­ n y u c z e n n ic y , p o s z u k u ją c e j w z o r u , a u t o r y t e t u , a n i e j e d n o k r o t n i e p r o w a d z ą c e d o e r o t y c z n y c h m a r z e ń c z y i n k ­ lin a c ji n ie n a le ż ą d o rz a d k o ś c i. N i e m o ż n a ic h o d b ie r a ć w7 k a te g o r ia c h n o w in k a r s k ie j se n s a c ji. ' 7 N . Ż m i c h o w s k a , Listy. t. 1, s. 3 7 7 . w Ib id em , s. 3 5 2 . L ist z O b ie z ie r z a , p o 2 4 g r u d n ia 1844 ro k u . Ibid em , s. 463. 40 Ib id em , s. 464. L ist z 2 c z e rw c a 1876 r o k u z W arszaw y. O k o n w e n c ji i f o r m a c h g r z e c z n o ś c i o w y c h w lis ta c h N a r c y z y Ż m i c h o w s k i e j ... 155

(13)

przyjacielskich. Jak zauważyłam wcześniej, nawet wówczas, gdy figura autorki początkowo wpisana zostaje (często przez odbiorcę) w rolę nadrzędną — ta k ja k to było w przypadku stra­ tegii nauczycielka-uczennica — to najczęściej pisarka sama z tej roli w ychodzi, oscylując ku stylowi przyjacielskiej pogawędki czy w ym iany zdań utrzym anej na zasadzie rów norzędnej pozycji obu piszących. N ie ma w tym nic dziwnego, zważywszy, że przyjaźń i miłość siostrza­ na organizują życie uczuciowe Narcyzy Żniichow skiej, a listy do rodziny i przyjaciół są sku­ tecznym sposobem podtrzym ywania i pielęgnowania tych uczuć w sytuacji przym usow ego oddalenia. N aw etje d n ak w w yodrębnionej przeze m nie strategii przyjaciółki m ożna zaobser­ wować znaczącą niezm ienność, zważywszy na różnice celów, które w różnych przypadkach listy miały spełniać. W listach do przyjaciółek z kręgu Entuzjastek Ż m ichow ską w zasadzie harm onijnie łączy cel użytkowy (list jako form a porozum ienia na tem at prowadzonej działal­ ności) z towarzyskim oraz intelektualnym (list jako przyjacielska „pogawędka”, w sytuacji, gdy bezpośrednie kontakty były ograniczone). Przykładem tego typu realizacji roli przyja­ ciółki są listy Żniichow skiej do Bibianny M oraczewskiej.

Żm ichow ską jako korespondentka M oraczewskiej występuje w ściśle określo­ nych rolach prywatnych: przyjaciółki, duchow ej siostry, oddalonej uczestnicz­ ki w spólnoty towarzyskiej41.

Przyjaźń z Moraczewską opierać się mogła na podobieństw ie zainteresowań i zajęć, gdyż obie panie nie tylko miały ambicje literackie, ale rów nież aktywnie udzielały się w konspiracji. O stateczne zerwanie przyjaźni nastąpiło około roku 1862, choć pisem ne kontakty, podjęte przez M oraczewską przed śmiercią pisarki, trwały aż do 1876 roku. Listy do Bibianny M ora­ czewskiej otwierają drugi tom zbiorowego wydania korespondencji Żniichow skiej do róż­ nych adresatów', i zajmują pokaźną jego część. W edług M arii W oźniakiew icz-D ziadosz egzal­ towany, a nawet m iłosny styl wypowiedzi Żniichow skiej w listach do M oraczewskiej narzu­ cony został przez konwencję posiestrzenia, pow szechnie praktykowaną w gronie E ntuzja­ stek. Stosowane przez Żm ichow ską odm iany salutatio podkreślają zażyłość łączącą przyja­ ciółki oraz uczuciową egzaltację. W latach pięćdziesiątych drogi obu przyjaciółek i działaczek zaczynają się rozchodzić. Pogłębiający się rozdźw ięk pow oduje zm ianę stylu na bardziej po ­ wściągliwy. Żm ichow ską zaczyna się skupiać na wyjaśnianiu nieporozum ień wynikających w czasie bezpośrednich spotkań i rozmów. Oskarżając się wówczas o w zajem ny despotyzm , w7 listach próbowały naprawiać błędy em ocjonalnej rozmowy. List stwarzał szansę m ode­ lowania swego w izerunku zgodnie ze stawianymi sobie wymaganiami. W przypadku obu przyjaciółek nie tylko zastępował bezpośredni dialog, ale znacznie go przewyższał szczero­ ścią, grzecznością i skłonnością do naprawy narzuconych przyjacielskich stosunków. List w y­ magał niejako ugrzecznienia, „spuszczenia z to n u ”, uładzenia „chropow atości” nerwowej rozmowy.

(14)

Listy do Bibianny Moraczewskiej powstawały w ciągli trzydziestu dw óch lat, obejm ując różnego rodzaju doświadczenia, zawirowania życiowe, przem yślenia i refleksje. O ścisłym związku przyjacielskim świadczą nie tylko liczne serdeczności, którym i Żm ichow ską szafuje w swojej korespondencji, ale też rodzaj przesłania, zamieszczonego w liście z 20 grudnia 1876 roku, kiedy to postarzała, chora, umierająca żegna się z przyjaciółką:

W zględem siebie m am kilka lichych tylko osobistych życzeń: chciałabym raz jeszcze słówko mieć od ciebie, chciałabym, żebyś ostatnie szczątki w spólnych

znajom ych naszych pożegnała w m oim im ieniu4'.

Moraczewska obarczona więc zostaje misją, ma wypełnić ostatnią wolę pisarki—kore­ spondentki.

Właściwością listów Żm ichowskiej kierowanych do grona przyjaciółek, zwłaszcza E n tu ­ zjastek, połączonych wspólnotą wyznawanych poglądów oraz idei, niekiedy podobnym lo­ sem (na przykład epizodem w ięziennym ), je st w wielu wypadkach zastosowanie poetyki listu zbiorowego. Jest to styl właściwy dla tego typu związków, nawet wówczas, gdy będą to związ­ ki nieform alne. W myśl tej konwencji zakładano wspólną lekturę listu w gronie przyjaciół lub przekazywanie epistoły z rąk do rąk. W ten sposób list, adresowany do określonego odbiorcy, za zgodą autora przechodził do następnego, często z dopiskiem tego, kto p oznałjuż treść listu i zamieszczał własne refleksje bądź kom entarze. List więc pokonywał znaczne odległości, tra­ fiając do w ielu adresatów. Praktykowano też inny sposób wspólnej lektury, a nawet tworzenia listu: tak zwane dopiski do pierw otnego tekstu, dzięki czem u list stawał się faktycznym łącz­ nikiem i ogniw em przyjaźni. O tym, że tego typu praktykę stosowała Narcyza Żm ichow ską ijej przyjaciółki, świadczą zarów no intytulacje mające charakter zw rotu zbiorowego (w ym ie­ nianie adresatek z imienia), form uły pozdrow ień, jak i bezpośrednie zwroty i zapytania kiero­ w ane do konkretnej osoby. W takiej sytuacji „adresat głów ny” stawał się często pośrednikiem wypełniającym dodatkowy misję, inform ując nie tylko o swoich doświadczeniach i sprawach, ale i przekazując wieści od przyjaciół znanych obu stronom . M ożna to nazwać szczególnego rodzaju paktem epistolarnym , zgodnie z którym grono przyjaciółek dopuszcza się do w spól­ nych tajem nic43. Praktyka zacierania indywidualnej odrębności oraz odejścia od intym nego charakteru listu tylko pozornie przeznaczała go do publicznej wiadomości. N apraw dę doty­ czył grona w ybranych, zgodnie zresztą z wyznaczonym i przez nadawcę rolami.

M aria W oźnakiew icz-D ziadosz pisze, iz:

.. .pryw atno-oficjalna form uła epistoły jest charakterystyczna dla ówczesnych sposobów' funkcjonow ania grup nieform alnych, jaką stanowiły niewątpliwie entuzjastki44.

r- N . Ż m ic h o w s k ą . Listy. t. 2. s. 193.

43 T e c h n ik ę te g o ty p u b a r d z o c z ę s to s p o tk a ć m o ż n a w lis ta c h d o B ib ia n n y M o ra c z e w s k ie j. 44 M . W o ź n i a k i e w i c z - D z i a d o s z . L isi w przestrzeni . .. . s. 239.

(15)

I dalej dodaje:

M im o kłopotów z przesyłkami, gdy poczta nie budziła zaufania i musiały one w ędrow ać nierzadko drogam i przez „okazję”, wymiana listów stanowiła pod­ stawę więzi grupowej. D ow odzi tego pow szednia wśród entuzjastek praktyka dzielenia się listami; kierowane na ręce jednej adresatki przeznaczone były dla wszystkich przebywających w danej okolicy, fragm enty przepisywane z je d n e ­ go listu przekazywane bywały do innych osób, potwierdzając tak często poja­ wiającą się w korespondencji Zm ichow skiej form ułę wspólnoty: „my w szyst­

kie”45. ' '

W konwencji listu zbiorowego utrzym anyjest niejeden list adresowany do Bibianny M o- raczewskiej. Przykładem tegojest list z Kurowa, pisany w drugiej połowie czerwca 1845 roku, kiedy to przed wyjazdem za granicę Ż m ichow ska w patetycznych słowach żegna się z gronem przyjaciółek, czy też gdy w innym liście m artw i się o Paulinę Zbyszewską, i prosi swoją adre­ satkę Bibiannę o listy do tejże Pauliny (Warszawa, około 12 sierpnia 1846). List z około 23 września 1846 roku z Warszawy to ju ż najwyraźniej wspólna epistoła do przyjaciółek — Tekli i Bianki. Czując się zawiedziona na znajomości ze Zbyszewską, prosi przyjaciółki o przychylne uczucie dla siebie:

Ocli! b o ja także bywam zazdrosną, zazdrosną w^as — o was to ju ż nie tyle. N aj­ pierw wszystkim, których poza wami kocham , w olno jest was więcej kochać ode m nie — tylko wy m nie rów no z sobą, a nie m niej od innych kochajcie40. W liście z 27 listopada 1846 roku zastosowany został zw rot zbiorow y do przyjaciółek: Bianki, Tekli, I leleny. Jego autorka stale pragnie zapew nień, żeją kochają, dopom ina się o listy (np. w liście z pierwszej połowy grudnia 1846 roku). N iejednokrotnie też sama upewnia przyjaciółki o swrej miłości do nich, ja k to czyni w liście z 9 czerwca 1847 roku, wysłanym z Rzeczycy:

Listem więc przynajm niej i ręką bryftregiera zapukam do drzwi waszych, moje d w ^ e jak tam jesteście razem; m oje trzy, jak tam razem was kocham 47.

W innym liście z Lublina (bez daty dziennej) z 1853 roku zwraca się do przyjaciółek: Bianko, Teklo, dobre siostiy najlepszych dni mego życia48,

a jeszcze wcześniej, w liście pisanym w więzieniu lubelskim przed 9 lutego 1852 roku, wręcz łączy przyjaciółki w jedną osobę, sw^oistą dw ój-jednię, wyznając:

4- Ibid em , s. 239.

46 N . Ż m i c h o w s k a . Listy. t. 2, s. 44.

47 Ibid em , s. b2.

(16)

O k o n w e n c ji i f o r m a c h g r z e c z n o ś c i o w y c h w lis ta c h N a r c y z y Ż m i c h o w s k i e j ... 159

N ajdroższa Teklo-Bianko. Pam iętam , że kiedyś czytałam francuską powieść o dw óch siostrach zrośniętych; otóż wy dwie tak jesteście zrośnięte w myśli mojej i w sercu m oim , że was zawsze razem w spom inam i nazywam sobie4'\ Wyznaje, że listy od i do przyjaciółek trzymają ją przy życiu.

Czuły ton listów N arcyzy Żm ichow skiej do przyjaciółek to ich kolejna cecha, dzisiaj od- bieranajako nadm ierna egzaltacja lub przesada, na przykład wtedy, gdy w liście z sierpnia 1846 roku z Rzeczycy zapewnia adresatkę o swojej do niej miłości, zwracając się do niej w zakoń­ czeniu listu jak do kochanki:

Bądź m i zdrowa, moja biała, moja jasna. Całuję śliczne ząbki twoje3".

Równie dziw ne zwroty, zważywszy, że pisze je kobieta do kobiety, pojawią się w liście z 9 września 1857 roku, datowanego w Karlsbadzie: „Całuję usteczka twoje z białymi ząbkam i”'"'1, podobnie jak w tym z 2 grudnia 1856 roku z Rzeczycy, gdy żegna przyjaciółkę następującymi słowami:

A teraz bywaj mi zdrowa, kochana, jedyna m oja32.

Przesadnie serdeczne słowa wym kną się jej w liście z 24 września 1849 z Rzeczycy, kiedy napisze:

Całuję siwoniebieskie jasne oczki twoje, a pamiętaj donieść Tekli autentycznie, że jej czarne włosy całuję także33.

Tego typu ton utrzym a się do końca prow adzonej korespondencji, gdyż w liście z 24 kwietnia 1861 roku z Warszawy autorka wyzna swą wielką radość z pow odu przyjazdu przyjaciółki:

...k ie d y ja właśnie od niepam iętnego czasu niczyjem u przyjazdowi tak się nie ucieszyłam jak właśnie przyjazdowi Tekli i dawno ju ż „nie czułam ”, że tak ko­ goś kocham , jak ją teraz kochałam 34.

Podobnie będzie z pożegnaniem , tym razem Bibianny Moraczewskiej:

Ż egnam y cię, Bianeczko, wszystkie, które cię tak kocham y myślą, mową, ser­ cem, słowem, przeznaczeniem , uw ielbieniem ... i ja też33.

Ib id em . s. 79. 5(1 Ib id em , s. 40. 51 Ibid em , s. I 12. ^ Ibid em , s. 108. Ibidem , s. 71. 54 Ibidem , s. 187. ^ Ib id em , s. 191. L ist z 25 k w ie tn ia 1861 r o k u z W irsza w y .

(17)

Lektura korespondencji Żm ichow skiej do przyjaciół i znajom ych przekonuje, że role epi- stolarue kształtowane były odm iennie, a w7 związku z tym styl listów, zakres poruszanych te­ m atów i oczekiwali odnośnie do treści potencjalnych odpow iedzi, też był zróżnicow any G ra­ żyna Borkowska, zastanawiając się nad znaczeniem listów pisarki, doceniając ich wspaniały publicystyczno-eseistyczny styl i nadając im m iano „arcydzieł polskiej epistolografii postro- m antycznej”^’, w' sposób następujący podsum ow ała fenom en „przylegania osoby (epistolo- graficznej) adresata” do różnych odbiorców:

Tak rozum iem np. szerszy w ydźw ięk korespondencji, adresowanej do osób bardzo różnych pod względem intelektualnym , z którym i pisarka utrzym uje jed n ak żywy, niew ym uszony kontakt. Reakcja przyjaciół na osobę Ż m ich o w ­

skiej jest też nadzwyczaj spontaniczna, ponieważ elem ent intelektualnej prze­ wagi zostaje zneutralizow any wyraźnym , i obustronnie akcentow anym , po ­ czuciem w spólnoty losu i „interesów ”37.

W listach do rodziny i przyjaciół zaskakuje wielość poruszanych spraw i ich ujęcie w m ini- rozprawki, felietony, a nawet improwizacje, co wskazuje na ich cechę literackiej obróbki, opracowania i unikania typowej w epistolografii skłonności do pośpiechu, prow izorium , ulotności, efemeryczności. Przy tym autorka przyjmowała na siebie różne role, dostrajając się do sytuacji i osoby odbiorcy. N ie jest czymś wyjątkowym, że inaczej wypowiada się Ż m i- chowska w roli kochającej siostry (zbliżając się w tym przypadku do stylu wypowiedzi cha­ rakterystycznej dla korespondencji m iłosnej), inaczej jako nauczycielka pisząca do uczennicy (przybierając ton m entorski, jak to ma miejsce w listach do W andy Grabowskiej), a jeszcze inaczej , gdy porusza kwestie narodow e i roztrząsa problem y polityczne (w listach do Sewery­ na Elżanowskiego czy H enryka W ohla). Stopień zażyłości decyduje o mniej lub bardziej ofi­ cjalnym tonie wypowiedzi. Jeśli w listach do przyjaciółek wypada pisać o kapeluszach i suk­ niach, ukochanem u bratu zwierzyć się z pow odów niechęci do zamęścia, to czynić tego nie m ożna w korespondencji do poznanego przez przyjaciółkę Ludwikę Feliksa M ichałow skie­ go, którego propozycję „posiestrzenia” pisarka zdecydowanie odrzuca jako zastrzeżoną dla rodziny i grona Entuzjastek.

G . B o r k o w s k a . C u d z o z ie m k i, s. 62.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Poza parotygodniowym poby- tem Żmichowskiej w domu Moraczewskich w roku 1844 spotykały się okazjo- nalnie, zwykle na krótko, podczas rzadkich przejazdów Narcyzy przez Poznań,

Projekt „Placówka Wsparcia Dziennego dla dzieci i młodzieży z terenu gminy Moszczenica” współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach

bistych potrzeb, zróżnicowaną indywidualną umiejętnością zdo­ bywania sobie ludzi o swoistej technice przedstawiania i własnych motywach. Najczęstszą jest obok narracyjnej

The results show that the cumulative energy harvesting over 20 years from a geothermal doublet for injection rate 4800 (m 3 /day), is 2660 GWh which is much bigger than the

Zdaniem Misesa podejście historycyzmu oraz empiryzmu w nau- kach społecznych jest wewnętrznie sprzeczne, a jedynie dedukcja oparta na logice i założeniach apriorycznych

przyjąć pogląd uznający rolę konwencji w sensie decyzji (K-II) podejmowanej przy wyborze

In het hoge scenario is evenals in de officiële scenario’s uitgegaan van een aanhoudende exponentiële groei van de arbeidsproductiviteit, een oplopende participatiegraad en

Ta pozycja może zgłębić rozumienie Eucharystii, która bardzo bliska jest sercu ludzi wierzących. Odbiorca zachęcony tak specjali­ stycznymi rozważaniami, może