• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina – sprawa prywatna czy sprawa publiczna?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rodzina – sprawa prywatna czy sprawa publiczna?"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

R

o d z i n a

-

s p r a w a p r y w a t n a c z y s p r a w a

P U B L I C Z N A

? 1

1. W P R O W A D Z E N IE

Intensyw na polityka rodzinna staje się w ostatnich latach na terenie państw U E norm ą i podejm ow ana je st zw łaszcza w krajach, gdzie w spółczynniki dzietno­ śc i' obniżają się do niepokojących rozmiarów. Zazw yczaj ju ż dzietność równa 1,5 skłania do w prow adzenia zachęt do posiadania potom stw a, zaś osiągnięcie po­ ziom u „najniższej z niskich dzietności” (the low est Iow fertility), tj. liczby uro­ dzeń nie w yższej niż 1,3 w przeliczeniu na kobietę, stanow i bodziec do przebu­ dow y i w zm ocnienia dotychczasow ej polityki rodzinnej3. Piszę powyżej o poli­ tyce prorodzinnej, aczkolw iek w term inologii anglojęzycznej używ any je st po­ w szechnie term in fa m ily -fń e n d ly policy, a zatem polityka przyjazna rodzinie, do­ kładniejsza analiza bow iem znaczenia tego ostatniego pojęcia w skazuje na po­ kryw anie się w dużym stopniu obu pow yższych term inów . C o więcej, w przy­ padku gdy poziom dzietności osiąga drastycznie niski poziom - tj. poniżej 1,3 dziecka na kobietę - autom atycznie dyskusja wokół przyjaznej rodzinie polityce przeistacza się dyskusję na tem at instrum entów polityki pronatal i stycznej, nie­ stety nad w yraz często instrum entów jedyn ie doraźnych.

K raje, które p o siadają najdłuższe tradycje podejm ow ania publicznych starań na rzecz skłonienia sw ych obyw ateli do w ydaw ania na św iat potom stw a, czyniły

* Dr Piotr Szukalski, Zakład Demografii Uniwersytetu Łódzkiego.

1 Artykuł przygotow any w ramach realizacji projektu 6. Programu Ramowego PROFIT (Policy Responses Overcoming Factors in the Intergenerational Transmission o f Inequalities) koordynowa­ nego przez W. W arzyw odę-K ruszyńską z Instytutu Socjologii UŁ. Przy okazji pisania niniejszego tekstu w ykorzystałem fragmenty referatu „Dziecko jako dobro publiczne” prezentowanego w trak­ cie sesji poświęconej polityce rodzinnej na II Kongresie O bywatelskim, zorganizowanym w dniu 10.03.2007 w W arszawie przez Instytut Badań nad G ospodarką Rynkową.

2 W spółczynniki dzietności teoretycznej inform ują nas o przeciętnej liczbie potomstwa, jaką wyda w trakcie całego swego życia kobieta w przypadku utrzym yw ania się natężenia urodzeń w po­ szczególnych grupach w ieku rozrodczego (tj. wieku 15-49 lat) w długim okresie.

3 P. M cDonald, Low fertility and state: the efficacy o f policy, “Population and Development Re­ view ” 2006, t. 32, nr 3, s. 485-510.

(2)

102 P io tr S zu k alsk i

to, zanim dzietność doszła do tak drastycznie niskich w artości. Przykład Francji końca X IX w ieku, czy też N iem iec okresu III R zeszy w skazuje, iż wystarczającą p rzesłanką była św iadom ość słabnięcia dem ograficznego potencjału, jak i świa­ dom ość w yzw ań stojących przed tym że potencjałem w przyszłości4. Dziś, choć rozum ow anie w kategoriach ilości „arm atniego m ięsa” przeszło do lam usa, proces starzenia oraz zm iana składu etnicznego ludności wielu europejskich krajów skła­ n iają do poszukiw ania długoterm inow ych rozw iązań bezpośrednio wiązanych z liczb ą rodzących się dzieci, a przede w szystkim poziom em dzietności.

C elem bezpośrednim niniejszego tekstu je st próba określenia, czy obecnie w naszym kraju w ystępują przesłanki uzasadniające prowadzenie polityki pronatali- stycznej oraz tego, jak i charakter pow inna ta polityka posiadać. C elem zaś nad­ rzędnym spojrzenie na rodzinę jak o na m ikrostrukturę, której istnienie i odtwa­ rzanie się - chcąc nie chcąc - musi powoli stać się spraw ą publiczną.

2. PRZYCZYNY PO D E JM O W A N IA POLITYKI

P R O R O D Z IN N E J

Jak ju ż w spom niano, dw ie najw ażniejsze przyczyny pobudzające do zaintere­ sow ania się po lity k ą prorodzinną to starzenie się ludności oraz zm iana składu et­ nicznego społeczeństw europejskich.

Zgodnie z środkowym wariantem projekcji Narodów Zjednoczonych z 2004 r.5 w roku 2030 najw yższym i udziałam i ludności w wieku 65 lat i więcej charaktery­ zow ać się mają: W łochy (29,1% ), Niem cy (26,6% ), A ustria (26,0% ), Belgia (24,9% ), Francja (24,2%). Polska (21,8% ) ma wciąż mieć udział ludności w wieku 65 lat i więcej poniżej średniej dla Europy (22,9% ), choć będzie to udział wyższy niż ten dla Europy W schodniej ogółem (20,4%). Szybkie podw yższanie się udziału seniorów w nadchodzących dekadach je st spow odow ane czynnikiem kohortow ym (liczne generacje pow ojennego w yżu dem ograficznego p rzek ro czą granicę wieku starszego, do w ieku rozrodczego dochodzić będą relatyw nie m ało liczne roczniki urodzone w ostatnich dw óch dekadach i w najbliższych latach), ale przede w szystkim w ynika z bardzo niskiej dzietności odnotow yw anej we współczesnej

4 Przykład Francji je st wysoce specyficzny, albowiem z jednej strony po przegranej z Prasami wojnie z lat 1870-1871 rząd tego kraju oraz opinia publiczna jednoznacznie uznały, że podstaw ow ą przyczyną klęski była zbyt mala liczna możliwych do w ystawienia rekrutów - efekt niskiej skłonno­ ści do prokreacji X IX -w iecznych Francuzek. Z drugiej strony, kraj ten jak o pierw szy w historii no­ wożytnej w warunkach pokoju doczekał się w latach 1890. ujem nego przyrostu naturalnego, co rów nież pobudzało w yobraźnię współcześnie żyjących.

5 UN (U nited Nations), World population prospects. The 2004 revision. Vol. I: Comprehensive tables, New York 2005, s. 763.

(3)

Europie. N a naszym kontynencie poziom dzietności w ostatnich latach wynosi 1,4, zaś ten przew idyw any w projekcji O N Z w perspektyw ie roku 2030 nie prze­ kroczy 1,7. P rzew idyw ana przy tym w ysoka zgodność uporządkow ania krajów europejskich w edług obecnego poziom u dzietności i prognozow anego udziału se­ niorów - im obecnie kobiety mniej chętnie rodzą potom stw o, tym w iększa będzie frakcja osób starszych.

Proces w zrostu udziału osób starszych posiada w ostatnich dekadach po­ dw ójny charakter, co przekłada się na jeszcze szybszy niż ogółu seniorów wzrost znaczenia ludzi bardzo starych. N iezależnie od tego, ja k ta grupa zostanie zdefi­ niow ana6, rośnie ona zdecydow anie szybciej niż jak ako lw iek inna grupa wieku ludności, zaś w przyszłości - głów nie w skutek czynnika kohortow ego (dożyw a­ nie do bardzo zaaw ansow anego wieku przez generacje pow ojennego wyżu dem o­ graficznego, efektu kom pensacji po II w ojnie św iatow ej) - tem po w zrostu liczeb­ ności tej subpopulacji ma jeszcze wzrosnąć.

W zrastająca frakcja seniorów ma pociągać za so b ą w zrost w ydatków publicz­ nych w ynikający ze specyficznych potrzeb populacji osób starych, a zwłaszcza bardzo starych. O soby te - jak o nieaktyw ne zaw odow o - u trzym ują się głównie ze św iadczeń społecznych (em erytury i renty) i odznaczają się w ysoką konsum p­ c ją usług m edycznych i opiekuńczo-pielęgnacyjnych. P ostępująca m edykalizacja zaaw ansow anej starości i zw iązany z w ykorzystyw aniem coraz bardziej zaaw an­ sow anych technologii leczenia wzrost kosztów opieki m edycznej, przekładają się na law inow y w zrost w ydatków publicznych w sferze ochrony zdrowia.

R ozw iązaniem problem u starzejącego się społeczeństw a m oże być zgoda na m asow ą im igrację. A by zapew nić jed n ak utrzym yw anie się podstaw ow ych w spółczynników dem ograficznych w E uropie na niezagrażającym interesow i pu­ blicznem u poziom ie, niezbędna byłaby zgoda na im igrację o niespotykanym po­ ziom ie7.

P rzykładow o, chęć utrzym ania w spółczynnika potencjalnego w sparcia {po­ tential supp ort ratio - liczba osób w wieku 15-64 lata dzielona przez ludność w w ieku 65 lat i w ięcej) na poziom ie 3,0 w roku 2050 w ym agałby w przypadku E uropy 235 min im igrantów w latach 2000-2050, przy czym w przypadku UE-15

6 W literaturze francuskojęzycznej najczęściej ta kategoria utożsam iana jest z osobami w wieku 80 lat i więcej (quatrièm e âge), z kolei współczesna literatura amerykańska z reguły do tej grupy zalicza „najstarszych starych” (the oldest old - czyli jednostki mające przynajmniej 85 lat) oraz „starych starych” (old old - a zatem osoby mające 75-84 lat).

7 D. Colem an, Im m igration and ethnic change in low-fertility countries: a third demographic transition, “Population and Development Review” 2006, t. 32, nr 3, s. 401-446.

(4)

104 P io tr S zu k alsk i

byłoby to 154 m in, W łoch - 35 min, zaś N iem iec - 40 m in8. Zw róćm y przy tym uw agę, iż zakłada się, że liczba im igrantów będzie rów nom iernie rozłożona w czasie, zaś now i m ieszkańcy przyczyniać się b ęd ą do w zrostu liczby urodzeń w kraju przyjm ującym .

P rognoza O N Z w w ersji z roku 1998 zakłada w ystępow anie m igracji prow a­ dzących do tego, iż im igranci przybyli po roku 1995 w raz ze swym i potom kam i stanow iliby w roku 2050 przykładow o w UE-15 6,2% , Rosji 5,8% , w USA 16,8%, zaś N iem czech 19,8%. Przyjęcie, iż fala im igrantów byłaby większa, oznaczałoby gw ałtow ny w zrost odsetka jednostek obcych etnicznie. Zakładając im igrację zapew niającą utrzym anie liczby ludności w perspektyw ie 2050 roku na stałym poziom ie z 1995 roku, 28-29% ludności W łoch i N iem iec, 23% ludności R osji, 18% E uropy i Japonii i „jedynie” 17% UE-15 byłoby im igrantam i bądź ich potom kam i9. A utorzy opracow ania N arodów Z jednoczonych ze w zględu na poli­ tyczną niepopraw ność takiego kroku nie zadają pytania, kim byliby potencjalni im igranci, lecz naw et pobieżne spojrzenie na liczby jed no znacznie wskazuje, iż w przypadku krajów europejskich nie byłby to jedynie, czy naw et głów nie, prze­ pływ ludności ze w schodu kontynentu, skoro w roku 2050 co szósty m ieszkaniec E uropy pochodziłby - bezpośrednio lub poprzez rodziców - z innego regionu św iata (dziś je s t to ok. 5%).

T aka sytuacja z kolei prow adziłaby do dalszej eskalacji problem ów etnicz­ nych, które w przypadku wielu krajów europejskich stają się pow oli normą, w sytuacji gdy im igranci i ich potom stw o (zw łaszcza w przypadku osób wyraźnie w yróżniających się w skutek antropologicznych cech budow y ciała i koloru skóry) odczuw ają, iż są traktow ani jak o obyw atele drugiej kategorii.

N ajpraw dopodobniej zatem m asow a im igracja nie je s t skutecznym i opłacal­ nym rozw iązaniem problem u reprodukcji zaw ężonej. W takim przypadku jed y ­ nym rozw iązaniem skutecznym i efektyw nym społecznie z punktu w idzenia tak krótkiej, średniej, ja k i długiej perspektyw y czasu je st spojrzenie na now o na ro­ dzinę jak o instytucję, która oprócz zapew niania potrzeb em ocjonalnych, m aterial­ nych i społecznych sw ych członków je st je d y n ą in stytucją um ożliw iającą natu­ ralne odtw arzanie się ludności. Tym sam ym instytucja ta pow inna być na now o zdefiniow ana ja k o podm iot godny społecznego (tj. za pośrednictw em państwa) w sparcia. U zasadnienie dla takiego podejścia - przy założeniu, iż decyzję prokre­ acy jn ą i zw iązane z n ią decyzje o dystrybucji posiadanych przez rodzinę środków na w ychow anie dzieci traktow ać będziem y ja k każdą in n ą decyzję in w esty cy jn ą- znaleźć m ożna dzięki odw ołaniu się do teorii dóbr publicznych.

8 U nited Nations, Department o f Economic and Social Affairs, Population Division, Replace­ m ent migration. Is it a solution to declining and ageing populations?. New York 2001, s. 151.

(5)

3. R O D Z IN A I D Z IE C K O W ŚWIETLE TEORII DÓBR

P U B L IC Z N Y C H

T eoria dó b r publicznych zasadza się na przekonaniu, iż w olny rynek nie działa w każdym przypadku w ystarczająco efektyw nie, aby zapew nić optym alną z punktu w idzenia społecznego alokację zasobów. Pom ijając kw estię niepełnego dostępu do inform acji, głów nym zarzutem staw ianym rozw iązaniom rynkow ym je st nieuw zględnianie przez nich efektów zew nętrznych zw iązanych z produkcją i konsu m pcją dóbr. E fekty zew nętrzne to w szelkie - zarów no pozytyw ne, jak i negatyw ne - skutki ponoszone przez jednostki nie będące w danym m om encie w łaścicielam i danego do b ra10. Jednostki te w przypadku efektów negatyw nych dobrow olnie nie zgodziłyby się tych skutków ponieść, lecz nie są o to pytane, zaś w przypadku pozytyw nych efektów zew nętrznych - korzy stają z nich, nic w za­ m ian nie płacąc.

P rzykładem efektów zew nętrznych m ogą być różnorodne skutki dbałości m ieszkańców pew nego dom u w centrum m iasta o teren przyległy do tego domu. G dy sterty śm ieci w ydają nieprzyjem ną woń, odór odczuw any je st przez wszyst­ kich przechodzących obok, którzy ponoszą tym sam ym pew ien koszt (psychiczny i estetyczny w tym przypadku) wynikający z podjęcia przez m ieszkańców domu decyzji o takiej, a nie innej alokacji sw ego czasu. Gdy jed n ak ten sam dom tonie w zadbanej zieleni, roztaczając wokół woń kw iatów , przechodnie czerpią zeń ko­ rzyści, nic w zam ian nie płacąc.

N ieuw zględnianie efektów zew nętrznych (tj. m ówiąc technicznym językiem brak internalizacji tychże efektów ) prowadzi do tego, iż cena w yprodukow anych d óbr nie odzw ierciedla ich społecznej wartości. W przypadku bow iem gdy w ystę­ p u ją efekty negatyw ne, cena je s t zbyt niska (uw zględnia bow iem tylko koszty bezpośredniego producenta), a tym sam ym produkcja i sprzedaż dobra zbyt duża (w przypadku uw zględnienia dodatkow ych kosztów cena by w zrosła, pociągając za so b ą m niejszy popyt). Z kolei w sytuacji w ystępow ania pozytyw nych kosztów zew nętrznych rynkow a cena je st zaw yżona, co oznacza m niejszą produkcję w stosunku do rzeczyw istego zapotrzebow ania.

W spom niany b rak internalizacji efektów zew nętrznych w ynikać m oże z róż­ nych przyczyn. Po pierw sze, z braku inform acji o rzeczyw istych kosztach i ko­ rzyściach zw iązanych z p rodukcją i użytkow aniem danego dobra lub braku tech­ nicznych m ożliw ości bezspornego ustalenia w yw ołującego efekty. Po drugie, czę­ sto z pow odu w ysokich kosztów internalizacji, zw iązanych np. z d u żą liczbą part­

10 Efekty zew nętrzne nie pow inny być mieszane z efektami ubocznymi, tj. niespodziewanymi rezultatami prow adzenia danej działalności (w tym wyprodukowania bądź korzystania z danego do­ bra), z którymi borykać się musi jednostka prowadząca daną działalność.

(6)

106 P io tr S z u k alsk i

nerów uczestniczących w transakcji przenoszenia tytułów w łasności. Innymi przyczynam i, przy których w arto się dłużej zatrzym ać, są brak ryw alizacji w kon­ sum pcji danego dobra i/lub niespraw ność zasady w yłączania z konsum pcji.

Pierw sze z tych pojęć oznacza, iż dobro m oże być konsum ow ane przez wiele podm iotów jednocześnie, zaś konsum pcja jednej osoby nie w yklucza konsum pcji innej. Pow yższy przykład ogrodu je st ponow nie przydatny - efekty w izualne i za­ pachow e m o g ą być bow iem odczuw alne przez w szystkich, którzy korzystają z ulicy.

D rugie pojęcie je st ściśle pow iązane z pierw szym - niem ożność wyłączania pojedynczych podm iotów konsum pcji, które nie s ą skłonne zapłacić rynkow ą cenę za użytkow anie dobra. Ponow nie nasz przykład uznać należy za dobry, al­ bow iem - choć technicznie je st to w ykonalne - żaden w łaściciel przydom ow ego ogrodu, choćby niezw ykle zadbanego, nie żąda od przechodniów przez sztachety płotu przypatrujących się ogrodowi i w dychających zapach rosnącego w nim kw iecia opłaty za doznane przyjem ności w izualne i zapachow e.

Jeśli dane dobro spełnia oba pow yższe warunki - brak ryw alizacji i niem oż­ ność w yłączenia z konsum pcji - nazyw ane je st przez ekonom istów dobrem pu­ blicznym , w opozycji do dobra pryw atnego, które to dobro w ram ach ograniczeń pow szechnego praw a znajduje się pod całkow itą kontrolą właściciela.

W ram ach dóbr publicznych w yodrębnia się niekiedy na podstaw ie kryterium finansow o-organizacyjnego dobra publiczne w łaściw e (tj. takie które dostarczane je st przez państw o) oraz pozostałe dobra publiczne. W przypadku przejęcia pro­ dukcji dóbr publicznych przez państw o taki stan rzeczy w yjaśniany jest przez specyfikę tych dóbr, polegającą na tym, iż w w iększości przypadków , im ich pro­ dukcja ma w iększe rozm iary, tym ma niższy koszt średni. Sytuacja taka w eko­ nomii nazyw ana je s t m onopolem naturalnym i w ynika z m alejących kosztów krańcow ych, rów nych w przypadku niektórych dóbr w ręcz zero (np. objęcie przez policję ochron ą jeszcze jednej osoby nie pociąga za so b ą w szak żadnych kosz­ tów). M am y w ów czas do czynienia z przypadkiem m onopolu naturalnego, gdy najtańszym w skali m akro rozw iązaniem je st w ystępow anie jed n eg o tylko produ­ centa. Z uw agi na to, aby nie zaw yżał cen, ja k i skłonność w ielu osób do „jazdy na gapę” (zob. dalej), państw o często podejm uje się organizow ania produkcji, fi­ nansując j ą z różnorodnych danin publicznych.

P rzedstaw ione pow yżej pojęcia - dla większej łatw ości ich zrozum ienia - zo­ stały przedstaw ione graficznie na rys. 1.

(7)

A Wyłączalność z konsumpcji E Brak wytączalności z konsumpcji Brak rywalizacji w konsumpcji D Rywalizacja w konsumpcji Ź r ó d ł o : o p r a c o w a n i e w ł a s n e Ry s u n e k 1. Do b r o p u b l i c z n e

D obrem publicznym je s t zatem każde dobro spełniające choćby w m inim al­ nym stopniu dw a kryteria: niem ożności w ykluczenia z konsum pcji i braku ryw a­ lizacji (trójkąt A-C-E). W jeg o ram ach w yodrębniam y dobra publiczne właściw e (trapez A -B -D -E) i dobra dostarczane przez w ytw órców pryw atnych (trójkąt B-C- D). M ały czw orokąt w yznaczony przez przypadki w spółw ystępow ania braku wy­ kluczenia z konsum pcji i braku ryw alizacji tw orzy tzw. dobro publiczne czyste (generalnie, im na danym rysunku ciem niejsze tło, tym w w iększym stopniu dany przypadek kw alifikuje się do kategorii dobra publicznego).

W efekcie w ystępow ania obu pow yższych cech dobra publicznego, skoro nie m ożna nikogo w ykluczyć z korzystania z dobra publicznego, to każda jednostka zachow ująca się zgodnie z m odelem homo ceconomicus będzie stała przed silną pokusą, aby nie płacić w ogóle, licząc, że zrobi to ktoś inny. Jednostki takie na­ zyw am y „pasażeram i na gapę” (ang. fr e e riders). Pow szechne występowanie „jazdy na g apę” prow adzi do sytuacji, gdy z uwagi na niew ystarczającą skłonność do ponoszenia kosztów ich produkcji przez konsum entów , dobro to nie będzie w ytw arzane przez racjonalnie działającego producenta w ilości, która zaspo­ koiłaby popyt.

O dpow iedź na pytanie, dlaczego takie problem y z pro d u k cją dóbr publicz­ nych istnieją, zasadza się na stw ierdzeniu, iż w przypadku dóbr publicznych bar­ dzo często w ystępuje problem jednoznacznego określenia, kto je s t ich „w łaści­ cielem ”, tj. użytkow nikiem w danej chwili.

K iedy m ów i się o rodzinie jak o producencie dóbr publicznych, najczęściej ma się na m yśli to, iż w przypadku w iększości rodzinnej „produkcji” w spółw ystępuje

(8)

108 P io tr S zu k alsk i

niem ożność w ykluczenia członków rodziny z korzystania z w ytw orzonych pożyt­ ków (jak odciąć dziecko od m iłości rodziców ?), a jed no cześnie z uwagi na cha­ rakter „produkcji” brak konkurencyjności w zględem korzystania z jej efektów (np. z dobrej opinii o rodzinie korzystają w szyscy jej członkow ie naraz, niezależ­ nie od ich liczby). T akie podejście zasadza się na przekonaniu, iż rodzina jest tylko producentem „dośrodkow ym ”, tj. pew nych d óbr przeznaczonych dla siebie. N iem niej jed n ak rodzina m oże być traktow ana jak o producent dóbr „odśrodko­ w ych”, tj. takich, z których korzystają rów nież i inne osoby i g ru p y ".

S zczególnym typem dobra publicznego „odśrodkow ego”, produkow anego przez rodziny, je s t dziecko. R odzina w spółczesna, podobnie ja k m iało to m iejsce w przeszłości, je s t jedynym „producentem ” dzieci. R ów nocześnie ponosi zdecy­ do w an ą w iększość kosztów produkcji, państw o bow iem pokryw a ze środków pu­ blicznych przede w szystkim koszty opieki zdrow otnej i ed uk acji12. Korzyści odnoszone natom iast przez rodziców z posiadania dzieci ogran iczają się w spół­ cześnie do pożytków psychicznych: zaspokojenia instynktu m acierzyńskiego i oj­ cow skiego, satysfakcji z osiągnięć dziecka, dum y z dziecka „w ysokiej jak o ści” jak o oznaki naszego pow odzenia m aterialnego13. Z punktu w idzenia m aterialnego dzieci - naw et i te dorosłe - zw iązane są z ujem nym dla rodziców saldem prze­ pływ ów m iędzypokoleniow ych, co oznacza, iż niezależnie od ich wieku środki m aterialne netto przekazyw ane pom iędzy rodzicam i i dziećm i s ą ujem ne dla ro­ dziców , którzy częściow o rekom pensują sobie tę niekorzystną sytuację dodatnim saldem przepływ ów usłu g 14.

W rzeczyw istości gros korzyści m aterialnych z faktu w ydania na św iat i w y­ chow yw ania przez sw ych rodziców potom stw a odnosi całe społeczeństw o, które z jednej strony zyskuje ciągłość biologiczną i kulturow ą, z drugiej zaś pozyskuje

11 A. Giza-Poleszczuk, Rodzina a system społeczny. Reprodukcja i kooperacja w perspektywie interdyscyplinarnej. W arszawa 2005, s. 296.

12 Mówiąc „państwo pokryw a”, mam na myśli fakt, iż za pośrednictw em organów państwa dokonuje się redystrybucja pozioma, tj. od tych, którzy nie posiadają potomstwa, do tych, którzy dzieci mają. Pam iętać jednak należy, iż duża część środków, które przez budżet państwa przeznaczone są na wspieranie inwestycji w zdrowie i wykształcenie najmłodszego pokolenia, pochodzi z opodatkowania rodzin posiadających dzieci. Z punktu w idzenia ekonomii takie rozw iązanie - choć osłabia efekt re­ dystrybucji poziom ej - je st korzystne, albowiem pozwala na dostarczenie niektórych dóbr w ramach powszechnego system u (opieki zdrowotnej, szkolnictwa), co poprzez efekt skali obniża koszt do­ starczonych dóbr per capita.

13 Przez termin „dziecko wysokiej jakości” w naukach ekonom icznych rozum ie się dziecko, w które zainw estow ane zostały znaczne środki materialne w wychowanie i w ykształcenia, co pro­ wadzi do w ysokiego poziom u kapitału ludzkiego (wiedza, umiejętności, kwalifikacje, stan zdrowia) ucieleśnionego w tym dziecku. Nie należy tego terminu łączyć z jakąkolw iek w yższością etyczną.

14 Zob. P. Szukalski, Przepływy międzypokoleniowe i ich kontekst dem ograficzny, Łódź 2002, s. 234.

(9)

now ych członków , którzy w trakcie całego dorosłego życia b ęd ą płatnikam i róż­ nego typu danin publicznych (podatki, składki na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne, itp.). C o więcej, w przypadku ow ych korzyści odnoszonych przez społeczeństw o s ą one bez w ątpienia efektem zew nętrznym „produkcji” dzieci przez rodziców (rodzice podejm ujący św iadom ą decyzje p ro kreacyjną nie kierują się wszak przekonaniem , iż robią to „dla ojczyzny”, wbrew hasłom „jedno dziecko dla m atki, drugie dla ojca, trzecie dla ojczyzny”), efektem średnio rzecz biorąc pozytyw nym 15.

C zy zatem państw o pow inno ingerow ać w „produkcję” dzieci? Czy prze­ słanki dla podejm ow ania takich działań m uszą m ieć jed y n ie charakter ideolo­ giczny? O ile odpow iedź na pierw sze pytanie brzmi - co oczyw ista - tak, o tyle w drugim przypadku - nie. C hcąc znaleźć pozaideologiczne uzasadnienie dla in­ terw encji państw a w „produkcję” dzieci, odw ołajm y się do pojęcia „dobra m erytorycznego” w prow adzonego do języka ekonom ii przez R. M usgrave’a. D o­ bra te charak teryzują się tym, iż popyt na nie w ynikający z indyw idualnych prefe­ rencji znajduje się poniżej poziom u uznanego za społecznie niezbędny lub spo­ łecznie p o żąd an y 16. U praszczając, m ożna pow iedzieć, iż dobra m erytoryczne to takie dobra publiczne, które pow odują w ystępow anie pozytyw nych efektów ze­ wnętrznych. Jedynym w takim przypadku rozwiązaniem sprzyjającym zwiększeniu produkcji dóbr m erytorycznych - poza kw estią regulacji praw nych ograniczają­ cych w olność w yboru poprzez w prow adzenie obow iązku - je st przynajm niej czę­ ściow a internalizacja w spom nianych pozytyw nych efektów zew nętrznych.

W przypadku rodziny oznacza to odejście od pryw atyzacji kosztów w ycho­ w ania potom stw a i w coraz w iększym zakresie w spom aganie - poprzez pomoc m aterialną, ja k i inne form y w sparcia publicznego - rodzin w pokryw aniu kosz­ tów zw iązanych z realizacją aspiracji rodziców w zględem dziecka. W rezultacie - zakładając stałość preferencji co do poziom u inw estycji w kapitał ludzki potom ­ stw a17 - p ow inno uzyskać się zw iększoną „produkcję” dzieci.

15 Piszę w niniejszym miejscu o przeciętnej wartości efektu zewnętrznego, albowiem co oczyw ista nie w każdym przypadku wydanie na świat potom stw a jest w długim okresie korzystne dla społeczeństwa. Z oczyw istych jednak względów - o ile ktoś nie je st ortodoksyjnym zwolenni­ kiem eugeniki w wersji bazującej na frenologii lub determinizm ie genetycznym - nie można prze­ widzieć, czy wydawane na świat dziecko po dorośnięciu będzie geniuszem czy łajdakiem.

16 Musgrave wprowadził również pojęcie dobra demerytorycznego, tj. takiego, którego konsump­ cja jest nadm iernie duża z punktu w idzenia społecznych preferencji (np. alkohol, narkotyki).

17 Pamiętajmy, iż zgodnie z modelem Beckera mając dane zasoby m aterialne i niematerialne ro­ dzice m ogą się decydow ać na ich wydanie w celu w ytworzenia różnej mieszanki liczby dzieci i ich jakości. Stałość preferencji co do jakości dziecka oznacza, iż w w arunkach obniżenia kosztów jego osiągnięcia, rodzice decydują się na kolejne dziecko w ramach środków przeznaczonych na wycho­ wywanie potom stwa.

(10)

110 P io tr S zu k alsk i

4. CZY IN TE R W E N C JA P A Ń S T W A W „PR O D U K C JĘ" DZIECI

JEST EFEKTYW NA?

Próbując odpow iedzieć na pytanie postaw ione jak o tytuł niniejszego punktu, należy przede w szystkim odpow iedzieć na dw a pytania cząstkow e.

P ierw sze z nich dotyczy tego, czy ludzie podejm ując decyzje prokreacyjne zachow ują się racjonalnie. W szelkie oddziaływ anie publiczne zasadza się na przekonaniu, iż ludzie zachow ują się racjonalnie, tj. k ierują się rachunkiem ko­ rzyści i kosztów , a tym sam ym w sw ych zachow aniach uw zględniają pożytki w y­ nikające z postępow ania zgodnego z intencją praw odaw cy i kary zw iązane z za­ chow aniem sprzecznym z norm am i. Jeśli założenie takie je st praw dziw e, w ów ­ czas uznać należy, iż państw o w prow adzając jak ieś bodźce m oże oddziaływ ać na liczbę posiadanego potom stw a.

P rzede w szystkim należy podkreślić, że racjonalizacja decyzji prokreacyj­ nych, tj. rozpatryw anie ich w kategoriach kosztów i korzyści, m ożliw e je st tylko w w arunkach rozpow szechniania się skutecznych m etod kontroli urodzeń. N ie­ mniej pam iętać należy, iż decyzja o wydaniu na świat dziecka staje się w coraz w iększym stopniu w ynikiem złożonych procesów odw ołujących się zarów no do płaszczyzny norm atyw no-afektyw nej, ja k i racjonalnej. O ile w przypadku decyzji o w ydaniu na św iat pierw szego dziecka - podobnie ja k i decyzji o pozostaniu bezdzietnym - d o m inują przesłanki uczuciow o-norm atyw ne, o tyle decyzja o urodzeniach dalszych dzieci kształtuje się pod w pływ em czynnika racjonalnego.

P raw dopodobnie powyżej przedstaw iona złożoność procesu decyzyjnego o kolejnym dziecku je st odpow iedzialna za bardzo d u żą rozbieżność w ocenie skuteczności działań podejm ow anych przez państw o w E uropie w ostatnich deka­ dach. W spom niana złożoność odpow iada rów nież za niew ielkie i różne co do skali w poszczególnych państw ach rezultaty podejm ow anych d ziała ń 18. Przyw o­ łana francuska badaczka zagadnienia podaje jak o przykład obliczenia przeprow a­ dzonego na danych z 22 w ysoko uprzem ysłow ionych krajów , w edle których w zrost o 25% w artości św iadczeń rodzinnych pociąga za so b ą w zrost dzietności jed y n ie o 0,07 dziecka w przeliczeniu na kobietę. M ożna w ręcz pow iedzieć, iż elastyczność dzietności wobec św iadczeń m aterialnych je s t bardzo niska, albo­ w iem szacunki kanadyjskie sugerują, iż jednoprocentow y w zrost w artości zasiłku m acierzyńskiego zw iązany je st jed ynie z w zrostem dzietności o 0,25% . T ak nikły w pływ zm ian w poziom ie publicznego w sparcia dla rodzin na jej decyzje prokre­

18 A.H. Gauthier, Trends in policies f o r fam ily-friendly societies, [w:] M. Macura, A.L. MacDo­ nald, W. Haug (eds.), The new dem ographic regime. Population challenges and policy responses, UN, New York-G eneva 2005, s. 95-110.

(11)

acyjne nie m usi - zdaniem A. G authier19 - bynajm niej św iadczyć o całkowitej niem ożności państw a w pływ ania na dzietność. Po pierw sze, praw dopodobnie w ażniejsza od w sparcia m aterialnego je st dostępność publicznych usług opiekuń­ czych. Po drugie, z reguły w m odelach ekonom etrycznych opisujących zw iązek pom iędzy św iadczeniam i a skłonnością do posiadania potom stw a uw zględnia się po stronie zm iennych niezależnych pojedyncze, w yspecyfikow ane instrum enty polityki rodzinnej, podczas gdy bez w ątpienia w ażniejsza je s t całość systemu w spierania rodziny, a zatem nie tylko w ysokość poszczególnych św iadczeń, ale ich pow szechność, kom pilacja, jakość, itd.

P odsum ow ując zatem niniejszy wątek, w ypada pow iedzieć, iż współczesne, dem okratyczne państw o posiada ograniczone m ożliw ości w pływ ania na decyzje prokreacyjne sw ych obywateli. Poniew aż nie m oże ich do żadnych zachowań w sferze życia prywatnego zmuszać, powinno zatem stosować narzędzia charaktery­ styczne dla planow ania indykatyw nego20, tj. środki zachęcające do społecznie w artościow ego zachow ania, lecz nie karzące za zachow anie odm ienne.

D rugie pytanie cząstkow e dotyczy „skuteczności” polityki rodzinnej w kate­ goriach m ożliw ości jej zaistnienia, tj. m ożliw ości jej przyjęcia w system ie dem o­ kratycznym , gdzie na etapie w ym yślania i w drażania każdego planu działaniem niezbędnym je st znalezienie większości.

Środki przeznaczone na w spom aganie rodzin - chcąc nie chcąc - pochodzić b ęd ą z redystrybucji poziom ej, tj. pom iędzy osobam i i rodzinam i o takim samym poziom ie dochodów różniących się m iędzy so b ą tylko i w yłącznie faktem posia­ dania potom stw a. Z oczyw istych względów system nie m oże bazow ać tylko na redystrybucji poziom ej, lecz musi włączyć elem enty redystrybucji pionowej, a zatem w prow adzić przepływ przede w szystkich od zam ożnych bez dzieci do biednych w ychow ujących potom stw o. W przypadku w iększego finansow ego w sparcia rodzin w ychow ujących dzieci przez państw o pojaw i się jed n ak problem sfinansow ania takich poczynań. Potraktow anie tych w ydatków jak o typowych inw estycji prow adziłoby do wzrostu zadłużenia publicznego, spłacanego przez liczniejsze pokolenia pracujących za kilka dekad. W spom niany w zrost zadłużenia nie je s t obecnie m ożliw y w przypadku w iększości krajów , w tym i Polski. Czy w takim przypadku istnieje m ożliwość znalezienia większych środków publicznych na prow adzenie polityki prorodzinnej? Tak, albow iem naw et w najgorszym przy­ padku - czyli podniesienia w takim celu podatków - rząd m oże pozyskać dla ta­

19 Tamże s. 106.

20 Planow anie indykatywne (planification indicatif) to wprowadzona w latach 1960. we Francji metoda oddziaływ ania na zachow ania niezależnych podmiotów na rynku, mająca je zachęcić do re­ alizacji - zgodnych z planam i rozwoju opracowanymi przez instytucje rządow e - działań poprzez rozbudowany system ulg podatkowych, nagradzających za podejm owanie właściwych, tj. zgodnych z w olą planisty, zachowań.

(12)

112 P io tr S zu k alsk i

kiego rozw iązania w iększość niezbędną do przeforsow ania w dem okratyczny sposób takich propozycji. A by w yjaśnić, w jak i sposób, odw ołam się do kolej­ nego pojęcia zw iązanego z teo rią dóbr publicznych - koncepcji dobra politycz­ nego.

D obro polityczne je s t tego typu dobrem dostarczanym i (w spół) finansow a­ nym przez państw o, które dostarcza korzyści konkretnej grupie obyw ateli, pod­ czas gdy koszty je g o w yprodukow ania są ponoszone przez ogół społeczeństwa. Z praktycznego punktu widzenia istotne jest, aby dobro publiczne było łatwo iden- tyfikow alne i w ażne dla jeg o konsum entów , którzy na etapie walki o budżetowe w sparcie dla tego dobra pow inni pam iętać o konieczności popierania ugrupowa­ nia politycznego optującego za uznaniem danego dobra za w arte pom ocy publicz­ nej.

W przypadku polityki prorodzinnej o charakterze pronatalistycznym bez w ąt­ pienia istnieje w yraźna koncentracja jednostek i osób zeń korzystających, gdy jedno cześnie koszty są rozproszone na w szystkich podatników . A zatem można instrum enty takiej polityki - o ile b ęd ą w yraźnie prom ow ane na etapie poprze­ dzającym głosow anie nad nimi - uznać za dobro polityczne.

W rezultacie uznać można, iż polityka rodzinna je st skutecznym , aczkolwiek w ograniczonym podw ójnie stopniu, rozw iązaniem . P ierw sze ograniczenie wy­ nika z niem ożności oddziaływ ania na w szystkie w ybory w olnych obyw ateli, dru­ gie zaś z konieczności definiow ania celów i środków tejże polityki tak, aby łatwo m ożna było znaleźć silne lobby w yborcze w spierające proponow ane rozwiązania.

5. CZY POLSCE PO T R ZE B N A JEST POLITYKA R O D Z IN N A ?

Ew olucja dzietności w Polsce w trakcie ostatnich kilkunastu lat w skazuje na konieczność podjęcia na pow ażnie kroków m ających n a celu w sparcie rodziny jak o jedynej instytucji, w której dokonuje się reprodukcja ludności. Już bowiem od roku 1998 w skali całego kraju (od 1995 w m iastach i 2001 na wsi), poziom dzietności utrzym uje się na poziom ie 1,5 bądź m niej, zaś dla Polski ogółem od roku 2001 (dla m iast od 1997) osiąga wartość nie w yższą od 1,3 (rys. 2). Choć ostatnie lata przyniosły w yham ow anie tendencji spadkow ej i niew ielki wzrost dzietności (w skutek m asow ej, acz nie zgłaszanej, em igracji na stałe zapewne w iększy niż nam się wydaje), wciąż przeciętna liczba dzieci w ydaw anych na św iat przez Polkę nie zapew nia prostej zastępow alności pokoleń, tj. utrzym yw a­ nia się liczby ludności w długim okresie na niezm ienionym poziom ie. Przy za­ chow aniu obecnego poziom u reprodukcji ludności liczba córek byłaby o 40% m niejsza od liczby m atek, zaś liczba w nuczek stanow iłaby m niej więcej 1/3 liczby babek.

(13)

1 9 8 8 1 9 9 3 1 9 9 8 ? 0 0 3

— •— Polska ogółem — » — Miasta — -— Wieś Ź ró d ło : R o c z n ik i d e m o g r a fic z n e G U S z ró ż n y c h lat

Ry s u n e k 2 . Ws p ó ł c z y n n i k i d z i e t n o ś c it e o r e t y c z n e j w Po l s c e w l a t a c h

1 9 8 8 - 2 0 0 5

W brew oczekiw aniom brak je st jednak nie tylko publicznego widocznego dyskursu na ten tem at, lecz dodatkow o problem atyka działania na rzecz rodziny obecna je s t jed y n ie w program ach partii politycznych znajdujących się na krań­ cach politycznego continuum , które o w ą kw estię traktują instrum entalnie. Lewica problem am i rodziny zajm uje się przede w szystkim przy okazji propagowania „pełnej kontroli urodzeń” (w tym i praw a do aborcji) i legalizacji różnorodnych typów nieform alnych, intym nych zw iązków m iędzy dw ojgiem partnerów (w tym przede w szystkim zw iązków hom oseksualnych). Praw ica problem atykę rodziny nagłaśnia przy okazji walki o „ochronę życia od poczęcia do naturalnej śm ierci” i prom ocji w ielodzietności.

Pozostała część sceny politycznej o praw ach rodziny do godnego życia przy­ pom ina sobie przy okazji kręcenia reklam ów ek przedw yborczych, swe stanow i­ ska w tej spraw ie w yrażając jed y n ie przy okazji nośnych m edialnie dyskusji (vide tzw. becikow e). Co ciekaw e, ta ostatnia inicjatyw a podjęta została rzekom o w obliczu „kryzysu dem ograficznego” , choć w rzeczyw istości działo się to ju ż w okresie „odbijania się od dna” tak w ujęciu bezw zględnym (liczba urodzeń), jak i w zględnym (w spółczynnik dzietności teoretycznej).

W efekcie dochodzim y do ciekawej sytuacji, gdy w brew retoryce obecnej w iększości parlam entarnej, ja k i faktow i niepokojąco niskiej dzietności brak jasno w yartykułow anych założeń polityki rodzinnej. Co praw da pierw sze dni marca bieżącego roku przyniosły zapow iedzi zm iany tego stanu rzeczy, lecz wciąż w chw ili przygotow yw ania niniejszego tekstu (m arzec 2007) na stronach D eparta­ m entu ds. K obiet, R odziny i Przeciw działania D yskrym inacji M inisterstw a Pracy i Polityki Społecznej, organu odpow iadającego za rządow ą politykę rodzinną brak je st tekstu tych założeń, a przede w szystkim konkretnych rozw iązań prawnych, w cielających ow e założenia w życie. Z kolei dokonana w trakcie II Kongresu O byw atelskiego (10.03.2007, W arszaw a) przez przedstaw iciela Instytutu Sobie­ skiego prezentacja opracow anych na zlecenie rządu założeń polityki rodzinnej,

(14)

114 P io tr S z u k alsk i

które to propozycje stanow iły punkt w yjścia dla opracow ania rządow ego, raziła nadm iernie zideologizow anym charakterem , którego tradycjonalizm w patrzeniu na problem y rodziny pozw alał sądzić o nieskuteczności w realizacji.

6. JAKIEJ POLITYKI P R O R O D Z IN N E J POTRZEBUJEMY? -

Z A L E C E N IA

P rzedstaw iony pow yżej tok rozum ow ania jed noznacznie w skazuje na ko­ nieczność prow adzenia aktywnej polityki rodzinnej, która w obecnych warunkach dem ograficznych w P olsce w dużym stopniu je st tożsam a z p o lity k ą pronatali- styczną. Z achęcanie do w ydaw ania na świat potom stw a nie m oże jed n ak bazować na ideologicznych założeniach, iż „obow iązkiem ” „każdego” je s t posiadanie „licznych” dzieci. C o więcej, fakt, iż zdecydow ano się na prow adzenie danej po­ lityki rodzinnej (tj. dokonano w yboru instrum entów ukierunkow anych na osią­ gnięcie danego celu) nie oznacza, iż polityka ta będzie skuteczna.

Jak w spom niano, o urodzeniu dziecka pierw szego d ecy du ją przede wszystkim czynniki norm atyw no-afektyw ne, nie zaś racjonalne. T ym sam ym , z jednej strony państw o nie posiada - i nie pow inno posiadać - środków m ających na celu skła­ nianie do posiadania dziecka osób dobrow olnie bezdzietnych (skądinąd badania w skazują, iż osoby planujące ju ż w swej m łodości pozostanie bezdzietnym i za­ chow ują się niezw ykle konsekwentnie, w zdecydowanej w iększości nie wydając na św iat potom stw a21. Z drugiej strony, działania publiczne m o g ą w pływ ać na wybór momentu urodzenia pierwszego dziecka, nie zaś - pomijając problemy niepłodności - tego, czy je w ydaw ać na świat. N iew ielka część m łodych ludzi nie wie, czy chce posiadać dziecko, wątpliwości - jeśli istnieją - dotyczą raczej odpowiedniego mo­ mentu, po to by jednocześnie zapew nić dziecku ja k najlepsze w arunki, ja k i odsu­ nąć czas obow iązków rodzicielskich poza „m łodość, która m usi się w yszum ieć”. W rezultacie pow ątpiew ać m ożna w sensow ność „nagradzania” za posiadanie pierw szego dziecka.

W rezultacie działania ukierunkow ane na zw iększenie skłonności do urodzeń pow inny być skoncentrow ane na urodzeniach drugich i trzecich. T o one bow iem d ecy d u ją o poziom ie dzietności ogółem. W aga urodzeń w yższej rangi je s t w w y­ soko rozw iniętych społeczeństw ach bliskich prostej zastępow alności niewielka. Jednocześnie dzieci czw arte i dalsze - z uwagi na ścisły zw iązek pom iędzy wie- lodzietnością a ubóstw em - m ają nik łą szansę na pozyskanie od sw ych rodziców nakładów edukacyjnych zapew niających wysoki poziom kapitału ludzkiego. Co

21 T.B. Heaton i in., Persistence and change in decisions to remain childless, “Journal o f M ar­ riage and the Fam ily” 1999, vol. 61. nr 3, s. 531-539.

(15)

więcej, w ielodzietność w polskich realiach w ystępuje przede w szystkim w śro­ dow iskach osób słabo w ykształconych, co do których m ożna założyć m iędzypo­ koleniow e dziedziczenie upośledzonej pozycji. T ym sam ym w prow adzane in­ strum enty polityki rodzinnej - przede w szystkim te o w yraźnie socjalnym cha­ rakterze - pow inny być skoncentrow ane na urodzeniach drugich i trzecich.

Przejaw em generalnie racjonalizacji decyzji prokreacyjnych je st ich odracza­ nie (rys. 3). T o obok zm niejszania liczby urodzeń drugi ze sposobów dostosow y­ w ania się do w arunków otoczenia.

—♦— 1988 —■— 1995 —*— 2004

Ź ródło: o b liczen ia w łasn e na po d staw ie roczników dem o g ra ficzn ych G U S z lat 1988-2005

Ry s u n e k 3. Pł o d n o ś ć k o b i e t w Po l s c e w l a t a c h 1 9 8 8 -2 0 0 4

Jednocześnie wspomniane wcześniej opóźnianie urodzenia pierwszego dziecka - podobnie ja k i dalszych - aż do m om entu osiągnięcia „małej stabilizacji” oznacza coraz częściej odraczanie do m om entu przekroczenia przez kobietę 30 lat, co im­ plikuje w zrastający zasięg problem ów z poczęciem . Stąd też jed n y m z ważnych narzędzi polityki pronatalistycznej pow inno być w spółfinansow anie przez pań­ stw o now oczesnych m etod zapobiegania i leczenia niepłodności (np. m etody za- pładniania in vitro).

Innym w ażnym zagadnieniem , jak ie musi być poruszone w niniejszym tek­ ście, je st kw estia odm iennej w rażliw ości różnych grup ludności na poszczególne instrum enty polityki rodzinnej. Z reguły traktuje się społeczeństw o jak monolit, zakładając, iż niezależnie od poziom u i typu w ykształcenia, zam ożności, aktyw ­ ności zaw odow ej, itp., jednostki, pary i rodziny reag u ją tak sam o na stosowane bodźce. T ym czasem poszczególne segm enty społeczeństw a najprawdopodobniej odm iennie oceniają atrakcyjność tych sam ych instrum entów polityki rodzinnej. M niej zam ożni i nieaktyw ni zaw odow o zapew ne w w iększym stopniu są wrażliwi na bodźce m aterialne - zarów no te o charakterze jednorazow ych, ja k i stałych św iadczeń publicznych zw iązanych niekiedy z okresow ym zaprzestaniem w yko­ nyw ania pracy zaw odow ej. Z kolei osoby pochodzące z grup lepiej uposażonych,

(16)

116 P io tr S zu k alsk i

a jednocześnie odznaczających się w yższym poziom em aktyw ności zawodowej oczek u ją w w iększym stopniu ułatw ień w godzeniu kariery zaw odow ej i rodzi­ cielskiej, zaś najatrakcyjniejszym bodźcem finansow ym są odpisy podatkowe, zw łaszcza te proporcjonalnie pom niejszające podstaw ę opodatkow ania“".

Poniew aż zdecydow anie bardziej nośne społecznie są hasła pom ocy finanso­ wej w utrzym aniu i w ykształceniu dzieci oraz w ydłużenia urlopów m acierzyń­ skich i w ychow aw czych niż zapew nienia im opieki w celu ułatw ienia ich m atkom pow rotu do pracy, nie dziwi, iż stosow ane instrum enty s ą zazw yczaj bardziej atrakcyjne dla mniej zam ożnych23. R ezultatem jest pogłębianie się różnic pom ię­ dzy d zietn o ścią poszczególnych grup ludności, przebiegające nie tylko w zdłuż podziałów klasow ych, lecz rów nież często w zdłuż podziałów etnicznych. E fek­ tem je s t sytuacja, gdy grupy ludności o w yższym poziom ie kapitału m aterialnego, kulturow ego i ludzkiego - a zatem takie, których reprodukcja byłaby szczególnie korzystna - od znaczają się niższym poziom em dzietności.

T ym czasem polityka pronatalistyczna pow inna uw zględniać różnorodność potrzeb rodziców , a tym sam ym pow inna obejm ow ać w iele dostępnych instru­ m entów. P oniew aż istnieje m ałe przyzw olenie społeczne na w prow adzenie pro­ porcjonalnej kom pensacji kosztów w ychow ania potom stw a (zam ożniejsi otrzy­ m u ją większy w ujęciu bezw zględnym zw rot), należy proponow ać w prow adzenie dualnego system u w spom agania dostarczającego dla różnych grup społecznych zasobów bardziej im potrzebnych - dla mniej zam ożnych w sparcie m aterialne, dla zam ożniejszych dostęp do zorganizow anych, lecz zindyw idualizow anych usług opiekuńczych i w ychow aw czych w spółfinansow anych przez państwo. S ztandarow ym przykładem skutecznej polityki prorodzinnej je st Francja. Dojście do obecnej sytuacji (tj. prostej zastępow alności w ostatnich latach) było długie i bazow ało przede w szystkim na rozbudow aniu spectrum różnorodnych metod w spom agających, ukierunkow anych na pom oc rodzicom w łączeniu w ychow y­ w ania potom stw a z takim m odelem rodziny, pracy zaw odow ej i trybu życia, jaki uw ażają na najbardziej odpow iednie dla siebie. P odstaw ow ym celem francuskiej polityki rodzinnej je s t zapew nienie ja k najszerszego pola w yboru obyw atelom tego kraju w sferze zachow ań m atrym onialnych i prokreacyjnych. Polityka ro ­

22 Przykładem takiego instrumentu może być stosowany we Francji iloraz rodzinny (quotient fam ilial). Jego wysokość zależy od „części fiskalnych”, obliczonych według wielkości i składu ro­

dziny. Łączny dochód rodziny do opodatkow ania jest w ielkością w ynikającą z uw zględnienia owego ilorazu, tj. podzielenia rzeczywistego dochodu przez odpow iednią liczbę „części fiskalnych”. Rozwiązanie to sztandarowy przykład zastosowania modelu proporcjonalnej kompensacji kosztów posiadania dzieci. M odel ten zakłada pragnienie dokładnego zrekom pensow ania różnic w poziomie życia rodziny zw iązanych z obecnością w niej dziecka. Różnice te zależne są od dochodów rodziny, co pociąga za sobą w yższą kom pensatę dla rodzin zamożniejszych.

23 D odatkow o atrakcyjność ta jest w zmagana przez w prowadzenie kryteriów dochodow ych dla osób pragnących uzyskać niektóre ze świadczeń.

(17)

dzinna realizow ana w tym kraju ma za zadanie przede w szystkim wprow adzić środki, które z jednej strony obniżają koszty zw iązane z w ychow yw aniem potom ­ stwa, z drugiej zaś strony um ożliw iają łączenie kariery zaw odow ej i rodzicielskiej obojgu rodzicom , choć realistycznie są to instrum enty ukierunkow ane przede w szystkim na kobiety24.

D ziałania publiczne ukierunkow ane na zachęcanie do posiadania potom stw a to rów nież działania długookresow e o strategicznym celu podniesienia wartości kapitału ludzkiego ludności. N ajw ażniejszym narzędziem z tej grupy je st wyso­ kiej jakości, bezpłatny system szkolny, redukujący koszty w ykształcenia potom ­ stwa, a zatem pozw alający - przy danym poziom ie dochodów - na wychowanie większej liczby dzieci. Ten elem ent polityki prorodzinnej oddziałuje na decyzje prokreacyjne pośrednio, poprzez budow anie wśród potencjalnych rodziców prze­ konania, iż w przyszłości stać ich będzie na w ykształcenie na pożądanym pozio­ mie większej liczby dzieci. Jednocześnie te działania traktow ane być m ogą ele­ m ent polityki w yrów nyw ania szans dzieci pochodzących z różnych środowisk społecznych, a zatem zgodne są z tradycyjnie państw u p rzypisyw aną rolą.

7. P O D S U M O W A N IE

Jest sw oistym paradoksem , iż w trakcie kilku ostatnich dekad polityka ro­ dzinna w E uropie przeszła przem ianę od mniej lub bardziej św iadom ego ograni­ czania liczby urodzeń (co po części w ynikało z w ystępującego bezpośrednio po II w ojnie św iatow ej baby-boom u) do w spierania dzietności. W sytuacji krajów ta­ kich ja k Polska, gdzie skłonność do posiadania potom stw a odnotow uje w ostat­ nich latach historyczne m inim um , autom atycznie polityka prorodzinna oznaczać musi działania pronatalistyczne.

Z oczyw istych w zględów w drażane instrum enty polityki rodzinnej m uszą być pozbawione „posm aku” przymusu. Państwo nie może podejm ować za swych oby­ wateli wyborów, jak wyglądać ma typ, wielkość i struktura ich rodzin i związków. Działania publiczne m uszą być zatem zgodne z duchem planowania indykatywnego, którego istotą jest zachęcanie do określonych zachowań jedynie za pom ocą „mar­ chewki”, korzyści odnoszonych w przypadku wyboru zgodnego z intencją prawo­ dawcy.

Jednocześnie instrum enty te pow inny być ja k najbardziej zróżnicow ane, do­ stosow ane do potrzeb różnorodnych grup ludności, pozw alając na jak najw iększą

~4 K. Starzec, Polityka rodzinna we Francji: historia, bilans i kierunki rozwoju, Warszawa 1999, s. 34; P. Szukalski, Publiczne wsparcie dla rodzin we współczesnej Francji, ekspertyza przy­ gotow ana na zlecenie M inisterstwa Pracy i Polityki Społecznej, W arszawa 2007, s. 34.

(18)

118 P io tr S zu k alsk i

sw obodę w yboru przez sam ych zainteresow anych tych św iadczeń, które z ich punktu w idzenia s ą najbardziej pożądane.

Skuteczność działań publicznych zależy nie tylko od w artości środków na nie przeznaczonych, ile od preferow anych sposobów ich w ydatkow ania. N iektóre opracow ania w skazują, iż najsensow niejszym podejściem do długookresow ych problem ów dem ograficznych, jak i do odw iecznych problem ów z nierów nościam i społecznym i i ich dziedziczeniem je st potraktow anie w szelkich działań w sferze polityki rodzinnej, zdrow otnej i edukacyjnej łącznie jak o przejaw najbardziej opłacalnej społecznie in w e sty c ji25.

Li t e r a t u r a:

C o le m a n D ., Im m ig r a tio n a n d e th n ic c h a n g e in lo w -fe rtility c o u n tr ie s: a th ir d d e m o g r a ­ p h ic tr a n s itio n , “P o p u la tio n an d D e v e lo p m e n t R e v ie w ” 2 0 0 6 , t. 32, n r 3.

E s p in g -A n d e rs e n G ., C h ild re n in th e w e lfa re state. A s o c ia l in v e s tm e n t a p p r o a c h , “ D e- m o S o c W o rk in g P a p e r” , n r 10, w w w .u p f.e d u /d c p is /.

G a u th ie r A . H ., T re n d s in p o lic ie s f o r fa m ily -fr ie n d ly so c ie tie s, [w :] M . M a c u ra , A. L. M a c D o n a ld , W . H a u g (e d s.), T he n e w d e m o g r a p h ic reg im e. P o p u la tio n c h a lle n ­ g e s a n d p o lic y r e s p o n se s, U N , N e w Y o rk an d G e n e v a 2 0 0 5 .

G iz a -P o le s z c z u k A ., R o d z in a a sy s te m sp o łeczn y. R e p r o d u k c ja i k o o p e r a c ja w p e r s p e k ty ­ w ie in te r d y s c y p lin a r n e j, W y d a w . U W , W a rs z a w a 2 0 0 5 .

H e a to n T . B ., J a c o b s o n C . K ., H o lla n d K ., P e r siste n c e a n d c h a n g e in d e c is io n s to rem ain c h ild le s s , “Jo u rn a l o f M a rria g e an d th e F a m ily ” 1999, v ol. 6 1 , n r 3.

M c D o n a ld P ., L o w fe r ti lity a n d sta te: th e e ffic a c y o f p o lic y , “P o p u la tio n an d D e v e lo p m e n t R e v ie w ” 2 0 0 6 , t. 3 2 , n r 3.

M ick iew icz T ., W ybór w gosp o d a rce: w prow adzenie d o ekonom ii, Norbertinum, L u b lin 1994. S ta rz e c K ., P o lity k a ro d z in n a w e F ra n c ji: h isto ria , b ila n s i k ie r u n k i ro z w o ju , IP iS S , W a r­

s z a w a 1999.

S z u k a ls k i P ., P r z e p ły w y m ię d z y p o k o le n io w e i ich k o n te k s t d e m o g r a fic z n y , W y d a w . U L , Ł ó d ź 2 0 0 2 .

S z u k a ls k i P ., P u b lic z n e w s p a r c ie d la ro d zin w e w s p ó łc z e s n e j F r a n c ji, e k s p e rty z a p rz y g o ­ to w a n a na z le c e n ie M in is te rs tw a P ra c y i P o lity k i S p o łe c z n e j, W a rs z a w a 2 0 0 7 . U n ited N atio n s, D e p a rtm e n t o f E co n o m ic and S ocial A ffairs, P o p u la tio n D ivision, R ep la ce­

m e n t m igration. Is it a solution to declining a n d a g ein g pop u la tio n s? , N ew Y ork

2001.

U n ite d N a tio n s , W o rld p o p u la tio n p ro s p e c ts. T he 2 0 0 4 r e v isio n , V o l. I: C o m p re h e n s iv e ta b le s, N e w Y o rk 2 0 0 5 .

25 G. Esping-Andersen, Children in the welfare state. A social investm ent approach, “DemoSoc W orking Paper” 2005, nr 10, s. 33, www .upf.edu/dcpis/.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W dniu 29.X.1939 r. zawarł związek małżeński. Od tej chwili zaczął ubiegać się o wpis na listę adwokatów Wojewódzkiej Rady Adwokackiej w Kielcach. Uchwałą

For the artists of Young Po- land, Stanisław Przybyszewski, Władysław Podkowiński, Bolesław Biegas, Wojciech Weiss, Cezary Jellenta … – it had been made easier to associate

Nauczanie jako zadanie nauki religii dzieci i młodzieży W wieku przedszkolnym w nauczaniu religii kładzie się nacisk na odkrywa­ nie przez dziecko Boga.. Często bywa tak, że

[r]

On the Absence and Stereotypical Images of Women Scientists in Light of the Historical Narrative in Middle and Secondary School Textbooks .... 117 Jarosław BąBka, Edukacja

Society of Naval Architects and Marine Enqineers 198:3, SernitsmaqJ and 3A Keuninq. Speed Loss

Instead of just benefiting a single public agency that requests data from businesses using point-to- point digital exchanges, SBR strives to provide benefits to all kinds of

Sztuka, która polega na umiejętności tworzenia obrazów, jest więc ożywczą siłą wspólnoty, przybliżającą nas do siebie nawzajem (choć jedno­ cześnie