• Nie Znaleziono Wyników

Kształtowanie się mentalności Polaków zaboru pruskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kształtowanie się mentalności Polaków zaboru pruskiego"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Trzeciakowski, Lech

Kształtowanie się mentalności

Polaków zaboru pruskiego

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 85-103

(2)

Lech Trzeciakowski

KSZTAŁTOWANIE SIĘ MENTALNOŚCI POLAKÓW

ZABORU PRUSKIEGO

W 1903 ro k u ukazał się pierw szy w ielki tr a k ta t Kom ana Dmowskiego

M y ś l i no woczesnego Pola ka. Na jego k a rta c h a u to r m. in. zarysow ał typ P o laka zaboru pruskiego, odbiegający cecham i charakterologicznym i od zw ykle przypisyw anych Polakom. Z daniem Dmowskiego, spraw iało to, że nie zawsze był on zrozum iany przez rodaków z innych zaborów. Do cech ty ch a u to r zaliczał konsek w en tn ą dążność w realizacji n akreślonych celów, nadzw yczajną energię, pozw alającą na skuteczną w alkę z pań stw em zabor­ czym i ludnością niem iecką o u trzy m an ie odrębności narodow ej.

R om an Dm owski pisał: „Polacy z innych dzielnic, sp o tykając się z Po- znańczykam i, p rzykro b y w ają n ieraz dotknięci ich poglądam i n a życie, ich odm iennym i w p ro st zasadam i etycznemi, razi ich suchy realizm , tw ardość i n a w et w pew n ej m ierze nielitościwość w pojm ow aniu sp raw życia. Tłumaczą to sobie zazwyczaj krótko, uw ażając w szystko za sk utek zniemczenia, gdy tymczasem obok pewnego, znacznego co praw da, w p ły w u k u ltu ry niem iec­ k iej działa tu w iele silniej zm iana typu życia, konieczność przystosow ania się do w a ru n k ó w n ieu stan n ej walki.

Ta p rzeróbka c h ara k te ru polskiego w pru sk iej dzielnicy jest dopiero w pierw szej połowie sw ej drogi. W śród żywiołów, dotychczas przew odzących społeczeństwu, bardzo mało znalazło się m a te ria łu czynnego, zdolnego ostać się w ykazać niezbędną energię i zdolność do walki. Ten m ate ry a ł w ydoby­ w a się szybko z w a rstw świeżych, pozostających dotychczas na ty ln y m planie, nie korzystających wiele z dóbr duchow ych narodu, ale i nie w yjałow ionych k u ltu rą narodow ej bierności. S ku tk iem tego nowy, czynny ty p Polaka w za­ borze p ru sk im ty m surow iej się przedstaw ia, tym m niej jest zrozum iały dla szlacheckiej inteligencyi innych dzielnic, ty m więcej ją niezdolnością do idea­ lizowania sp raw y narodow ej, co m u nie przeszkadza przewyższać jej w y ro ­ bieniem obyw atelskim ; w a ru n k i bow iem życia zmusiły go do trak to w a n ia n a ­ w et sp raw codziennych z p u n k tu w idzenia narodowego, a potrzeba łączenia się w w alce przeciw idącem u ław ą wrogow i w yrobiła silne poczucie narodo­ w ej solidarności” *.

Dmowski zwrócił więc uw agę, że pew ne cechy charakterologiczne P ola­ ków żyjących pod zaborem pruskim , różne są od przypisyw anych całem u n a ­ rodowi polskiemu.

P rzedm iotem niniejszych rozw ażań jest w ięc zwrócenie u w agi n a cechy specyficzne m entalności Polaków ówczesnych ziem zachodnich k ra ju , czyli sw oisty sposób m yślenia i w y n ik ający z niego system wartości, k tó re znajdo­ w a ły odzwierciedlenie w aktyw ności na różnych polach, od gospodarki po kulturę.

1 R . D m o w s k i , M y ś l i n o w o c z e s n e g o P o l a k a , w y d . t r z e c i e p o w i ę k s z o n e , L w ó w 1907, s s . 79—81.

(3)

8 6

Podjęcie tego zagadnienia jest skom plikow ane z w ielu względów. P o d s ta ­ w ow a trudność w yn ik a z niedostatecznych jeszcze studiów nad charakterepa narodow ym , ja k rów nież m entalnością. Badacze różnią się poglądam i na te ­ m a t podjęcia te j problem atyki. A ntonina K łoskow ska sceptycznie odniosła się do możliwości w te j m ierze. P rzy ch y la się raczej do rozw ażań nad osobowoś­ cią członków danego społeczeństwa, należących do określonych klas czy gru p zawodow ych 2. B ardziej optym istycznie odnoszą się do tem atu Je rzy Topolski i J e rz y J. W iatr. O drzucają oni zdecydow anie istnienie uniw ersalnego, p o n ad ­ czasowego c h ara k te ru narodowego, „ ch arak teru w ogóle” w ynikającego z m e­ tafizycznych o „duchu n a ro d u ” . T rak tu ją go jako k ategorię historyczną, pod­ legającą określonym zmianom s.

W arto tu podnieść, że k ry ty k ę metafizycznego ujm ow ania c h ara k te ru n a ­ rodowego sp o tykam y u R om ana Dmowskiego. A u to r uw ażał jednak, że już u zarania dziejów Polski pojaw iły się pew ne pierw iastk i charakterologiczne, k tó re rozw inęły się w przyszłości. W ym ienia tu D m owski p ew ną bierność, w ynik ającą z pokojowego usposobienia naszych przodków. Jego zdaniem w a ­ d y i przym ioty Polaków znalazły swe rozwinięcie w typie szlachcica. W łaśnie przez p ry z m a t szlacheckiej m entalności spoglądano n a cały n aró d polski. W ten sposób powstał, tylko w p ew nym procencie odpow iadający rzeczywistości, stereotyp polskiego c h a ra k te ru narodow ego 4.

Z daniem Jerzego Topolskiego specyficzny m odel charakterologiczny szla­ checki, określany jako sarm acki, w yłonił się dopiero pod w pły w em odm ien­ ności ekonomicznego i społecznego rozwoju, przejaw iającego się w gospodarce pańszczyźnianej i um ocnieniu się uprzy w ilejo w an ej pozycji szlachty. Do tej bow iem po ry różnice m iędzy P olak am i a narodam i na podobnym szczeblu rozwojii nie rzucały się w oczy 5.

J e s t znam ienne, że szlachecki m odel nie zniknął w dobie rozbiorczej i roz­ w o ju stosunków kapitalistycznych. T ym czasem w ty m w łaśnie okresie w y ­ kształciła się specyficzna m entalność Polaków żyjących pod p ru sk im p a n o ­ w aniem , odbiegająca od upowszechnionego przekonania o tzw. ch arakterze polskim. N a zjaw isko to, ta k silnie podniesione już przez R om ana D m ow skie­ go, zw racali i zw racają uw agę publicyści, g d yby tu w ym ienić A leksandra Bocheńskiego (Rzecz o psy ch ice n a r o d u po lski ego ) czy S tefana B ratkow skiego

(S ką d p r z y c h o d z i m y) 8. K w estia ta zn ajduje też swój w yraz — rzadziej jednak niż w publicystyce — w pracach historyków . Ostatnio, na tle rozw ażań nad narodow ym i cechami Polaków, pisali o nich J e rz y Topolski oraz k reślący te słowa 7.

Z astan aw iając się nad m entalnością „p ruskich” Polaków wziąć należy pod uw agę dw a zespoły czynników, któ re moim zdaniem w pły n ęły na jej w y ­

2 A . K ł o s k o w s k a , « C h a r a k t e r n a r o d o w y » a o s o b o w o ś ć w e w s p ó ł c z e s n e j p r o b l e m a t y c e b a ­ d a ń s p o ł e c z n y c h , K u l t u r a i S p o ł e c z e ń s t w o , 1957, t o m 1, n r 1, s . 109. 3 J . T o p o l s k i , O n a r o d o w y c h c e c h a c h Ро1ак<5ги, w : P o l a k ó i u p o r t r e t i c t a s n y , r e d . M . R o s ­ t w o r o w s k i , c z . 1 i l u s t r a c j e , W a r s z a w a 1983, s . 189; J . J . W i a t r , N a r ó d i p a ń s t w o . S o c j o l o g i c z n e p r o b l e m y k w e s t i i n a r o d o w e j , W a r s z a w a 1969, s s . 357, 369— 370. 4 R . D m o w s k i , o p . c i t . , s s . 46—55. 5 J . T o p o l s k i , O n a r o d o w y c h , s s . 290—291. 6 A . B o c h e ń s k i , R z e c z o p s y c h i c e n a r o d u p o l s k i e g o . W a r s z a w a 1971; S . B r a t k o w s k i , S k ą d p r z y c h o d z i m y ? O p o w i e ś c i z d r u g i e g o k w a d r a t u , W a r s z a w a 1975. 7 J . T o p o l s k i , O n a r o d o w y c h ; L . T r z e c i a k o w s k i , W i z e r u n e k d z l e w l ą t n a s t o w i e c z n e g o P o ­ z n a n i a k a . S t e r e o t y p i r z e c z y w i s t o ś ć , K r ę n i k a M i a s t a P o z n a n i a , 1982, K . L , n r 3—i , 1982, s s . 1120.

(4)

kształcenie się oraz upowszechnienie. P ierw sze to czynniki, któ re popularnie określam y jako obiektyw ne. W ty m kontekście za tak ie p rzyjąć należy p rz y ­ czyny n a tu ry ekonomiczno-społecznej oraz politykę p ań stw a zaborczego. D ru ­ gi zespół stanow ią czynniki subiektyw ne, a m ianow icie pow staw anie określo­ nego sposobu m yślenia, propagow anie określonych w zorów zachow ań oraz ich p raktyczne zastosowanie.

Tu przychodzi nam zastanow ić się nad pytaniem , k tó re zadaw ali sobie już współcześni, o b serw ujący kształtow anie się specyficznej m entalności P o la ­ ków na ziem iach zachodnich daw n ej Rzeczypospolitej: czy pow stanie i roz­ wój tejże m entalności zawdzięczano w pływ om niemieckim, czy też korzenie jej tk w iły w dobie pierw szej niepodległości, a rozw inęła się dzięki w łasnej aktywności. Moim zdaniem , jak to często byw a, p ra w d a leży po środku. P o d ­ nieść tu należy, że m odel charakterologiczny Polaków ty ch ziem w y ­ kształcił się w łaśnie n a tery to riu m , k tó re najpóźniej znalazło się pod p a n o ­ w aniem p ruskim i gdzie ludność niem iecka b yła m n iej liczna w porów naniu z Pom orzem G dańskim i G órnym Śląskiem — w Wielkopolsee. Wiadomo ró w ­ nież, że ta w łaśnie dzielnica należała do n ajb ard ziej zaaw ansow anych pod w zględem ekonomiczno-społecznym w Rzeczypospolitej O bojga Narodów. W pływ ała na to s tru k tu ra własnościowa na wsi. M iejscowa szlachta nie d y s­ ponow ała w sw ej m asie ta k w ielkim i posiadłościami, jak w inn y ch regionach p aństw a. Z re g u ły była to szlachta jedno- lub dwu-w ioskow a. Zmuszało to ją do intensyw niejszego gospc darow ania ,,jaka tak a w ieś w w ojew ództw ie p o ­ znańskim o 2 0 gospodarzach, tyle dziedzicowi przynosi i n t r a t y co dw ie takież w sie w Raw skiem, Łęczyckiem, trz y takież w L itw ie i na U k ra in ie ” s. Z achętą do bardziej w y d a jn ej pro d u k cji b yła nie tylko chęć u trzy m an ia s ta n d ard u życia, ale sprzyjające możliwości zbytu płodów rolnych dzięki sto­ sunkow o daleko posuniętej u rbanizacji Poznańskiego. Motorem ty ch procesôwV był rozwój przem ysłu włókienniczego. C harakterystyczne, iż m an u fak tu ry , licznie pow stające w ostatnim dw udziestoleciu X V III wieku, zakładało m iesz­ czaństwo. W innych dzielnicach in icjaty w y takie, w y p ły w ały przede w szyst­ kim z kręg ó w szlacheckich. Wytwórczość włókiennicza, głów nie sukiennictwo, znajdow ała zbyt, rów nież na ry n k u w ew nętrznym , ale znaczną część p ro d u k ­ cji eksportow ano na wschód ”.

Z nam ienna była rów nież s tru k tu ra społeczna ludności zam ieszkującej Wiplkopolskę. P rezentow ała się ona następująco: 3% szlachty, 27% mieszczan, 70% chłopów. W śród ty ch ostatnich około 25% to chłopi niepoddani. W ty m czasie, w całej Rzeczypospolitej szlachta stanow iła około 10%, mieszczaństwo około 16%, chłopstw o liczyło więc około 74% 10. T ak więc pod w zględem eko­ nomicznym, jak i społecznym W ielkopolska w yraźnie weszła w okres wczesno- kapitalistyczny.

Nowoczesnym przem ianom sprzy jały i inne czynniki. N adgraniczne poło­ żenie dzielnicy powodow ało znaczne ru ch y m igracyjne. Głównie b y ł to n a ­ pływ osadników. Szacuje się, że w ciągu X V III w ieku przybyło do W ielko­ polski około 30 tys. osób, w większości Niemców. Osiedlali się oni zarówno na wsiach, jak i w m iastach. Byli to ludzie przedsiębiorczy, przynoszący ze

8 C y t . z a : J . T o p o l s k i , W i e l k o p o l s k a p o p r z e z w l e k ł , P o z n a ń 1073, s . 99. '

9 J . T o p o l s k i , W i e l k o p o l s k i m o d e l g o s p o d a r c z y d r u g i e j p o ł o w y X V I I I w . , w : D z i e j e W i e l ­ k o p o l s k i , t . 1, d o r o k u 1793, r e d . J . T o p o l s k i , . P o i z n a ń 1969, s s . 827— 828.

10 I . G i e y s z t o r o w a , Z a l u d n i e n i e , w : S ł o w n i k h i s t o r i i P o l s k i , w y d . 5, W a r s z a w a 1969, s . 542; T . Ł e p k o w s k i , P o l s k a — n a r o d z i n y n o w o c z e s n e g o n a r o d u 1764— 1870, W a r s z a w a 1967, s s . 138—139.

(5)

sobą odm ienne m etody gospodarow ania oraz nowe u praw y, np. ziem niaka ". K o n ta k ty h andlow e op arte o eksport sukna oraz płodów rolnych sprzyjały tw orzeniu się specyficznej, nowoczesnej m entalności kupieckiej.

Z dru g iej stro n y burzliw e czasy, jakie sta ły się od n ajazd u szwedzkiego udziałem rów nież Wielkopolski, powodow ały, że do nielicznych w y jątk ó w n a ­ leżały rodziny bogatego mieszczaństwa, m ogące pochwalić się kilkupokolenio- wą tradycją.

Na tery to riac h Wielkopolski, któ re w w yn ik u II rozbioru zagarnięte zo­ stały przez P rusy, ludność w yznania katolickiego (w ogrom nej większości po­ chodzenia polskiego) stanow iła 71,7%, ew angelicka 21,4%, żydow ska 6,9%. Ludność obcego pochodzenia przew ażała w miastach. E w angelicy stanow ili 32,7%, katolicy 40,6%, Żydzi 26,7%. M ieszczaństwo katolickie (polskie) i p ro ­ testanckie (niemieckie) pod w zględem m ate ria ln y m stało n a podobnym pozio­ mie. Najzamożniejsze w a rstw y m iejskie re k ru to w a ły się z ludności w yznania mojżeszowego, np. w P oznaniu w 1793 ro k u n a 380 kupców płacących podatek handlow y, 307 (80,8%) to członkowie g m iny ż y d o w s k ie j<2.

Zajęcie W ielkopolski przez P ru s y spowodowało dw'ojakie rezultaty. Po pierw sze doprowadziło do zasadniczych zm ian w m odelu ekonomicznym tej dzielnicy. W skutek u tr a ty ry n k ó w zbytu i rosnącej k o n k u ren cji przem ysłu obcego, n astąpiła d eindustrializacja prow incji. W ciągu krótkiego czasu u p a ­ dło, ta k do te j po ry dobrze rozw ijające się, włókiennictw o. W ielkie Księstwo Poznańskie stopniowo upodabniało się do innych agrarn y ch p row incji Prus. Nie pozostało to bez w p ły w u na procesy urbanizacyjne. W ciągu około 120 lat ludność m iejska w zrosła jedynie o 7%, w ro k u 1910 liczyła ona bow iem 34,4% m ieszkańców p row incji p o z n a ń s k ie jls.

Je d n ak że pam iętać trzeba, że spośród pań stw zaborczych P ru s y b yły n a j- . bardziej zaaw ansow ane pod w zględem przem ian kapitalistycznych. Jak o pierw sze przeprow adziły uwłaszczenie chłopów. Z powodzeniem pięły się w ciągu dziew iętnastego stulecia k u pozycji europejskiej, a następnie św iatow ej potęgi przem ysłowej.

Procesy te m iały ogrom ny w p ły w na przyśpieszenie kształtow ania się k a ­ pitalizm u w zaborze pruskim . W yraźnie rysow ało się to w p rzy p ad k u stosun­ ków ekonomiczno-społecznych na wsi. P ru s k a droga k ap italizm u w rolnictw ie spow odow ała u trzy m an ie silnej pozycji przez w ielką własność, jak również sp rzy jała pow staniu w a rs tw y zamożnego i średniozamożnego chłopstw a. W łaś­ nie ziem ianie polscy, ju n k rzy pruscy i zamożni chłopi nadaw ali to n w si tego regionu. Rolnictwo nastaw ione n a gospodarkę tow arow ą, znajdujące dobre możliwości zbytu w uprzem ysłow iąjących się gw ałtow nie regionach Niemiec, stało na bez porów nania wyższym poziomie niż w pozostałych dw óch zabo­ rach. Intensyw nością gospodarow ania nie zawsze jed n ak dorów nyw ało w yso- kotow arow em u rolnictw u innych części Niemiec. M iasta spełniały nie ty le s a ­ m odzielną rolę ekonomiczną, jak przed rozbiorami, ile stanow iły zaplecze to- w arow o-usługow e dla rolnictw a. Zmiany, jakie niósł ze sobą kapitalizm ,

po-11 B . B a r a n o w s k i , P o c z ą t k i l r o z p o w s z e c h n i a n i e u p r a w y z i e m n i a k ó w n a z i e m i a c h ś r o d ­ k o w e j P o l s k i , Ł ó d ź I960, s . 17; J . T o p o l s k i , P r o c e s y o s a d n i c z e i u r b a n i z a c y j n e. B i l a n s d e m o ­ g r a f i c z n y W i e l k o p o l s k i w X V 111 w . , w : D z i e j e W i e l k o p o l s k i , t . 1, s . 813. 12 M , J a f f é , D i e S t a d t P o s e n u n t e r p r e u s s i s c h e r H e r r s c h a f t , L e i p z i g 1909, s s . 23, 24; W . W . H a g e n , G e r m a n s , P o l e s a n d J e w s . T h e N a t i o n a l C o n f l i c t i n t h e P r u s s i a n E a s t 1772—1914, C h i ­ c a g o a n d L o n d o n 1980, s . 15. 13 L . T r z e c i a k o w s k i , W a l k a o p o l s k o ś ć m t a s t P o z n a ń s k i e g o n a p r z e ł o m i e X I X i X X w i e ­ k u , P o z n a ń 1964, s . 217.

(6)

wodow ały likw idację daw n ej s tr u k tu r y stanow ej, na rzecz układu, w któ ry m o stra ty fik ac ji społecznej decydow ały tak ie w alory, jak m ają te k i w ykształce­ nie. Nie oznaczało to jednak, by całkowicie stracił swój blask h e rb rodowy. Istotne było, że tylko część szlachty zdołała zaadoptow ać się w now ych w a ­ run k ach . Większość z niej straciła swe dobra i szukać m usiała zatrudnienia w innych profesjach. W inn y ch zaborach n ajp opularniejsze b yły w takim p rzy p ad k u zaw ody tzw. inteligenckie. I tu ta j zarysow ała się istotna różnica m iędzy Wielkopolską a inn y m i ziem iami polskimi. W K rólestw ie np. ponad 50% inteligencji wywodziło się z szlachty, gdy tymczasem w Wielkopolsce ■ zaledw ie 1 6 % u . W łaśnie in teligencja pochodzenia szlacheckiego w nosiła do społeczności m iejskiej przym ioty i w a d y m entalności sw ojej klasy. J e j w pływ na mieszczaństwo Poznańskiego był znacznie m niejszy niż w Królestwie.

Wchłonięcie polskich ziem zachodnich przez P ru s y m iało ogrom ny w pływ na stosunki narodowościowe. M onarchia H ohenzollernów trak to w a ła nasyce­ nie tych tery to rió w żywiołem niem ieckim jako g w arancję trw ałości swego na nich panow ania. P am iętać tu trzeba, że zaborcom na wschodzie zawdzięczała sw oją m ocarstw ow ą pozycję.

A kcja kolonizacyjna, jaką rozpoczęto już po I rozbiorze była początkowo nie tylko um otyw ow ana w zględam i politycznym i, ale rów nież ekonomicznb- -społecznymi. N a przełomie X V III i X IX w ieku P rusy, podobnie ja k i inne k raje, przechodziły eksplozję demograficzną, w iążącą się z okresow ym sp a d ­ kiem stopy życiowej. W latach trzydziestych w eszły one w pierw szą fazę in ­ dustrializacji, co spraw iło, że przez w iele la t sy tuacja ekonomiczna ludności m iejskiej była w yjątk o w o tru d n a ls.. J e d n ak że ziemie na wschodzie stw arzały możliwość em igracji nadw yżek ludnościow ych i neutralizow ania ew en tu a l­ nych n astrojów niezadow olenia społecznego. Dla dom inującej w P ru s ac h w a r ­ s tw y junkiersk iej była to św ietna możliwość rozszerzenia swoich latyfundiów . W schyłku X IX stulecia, k iedy dał o sobie znać Ostflucht, spow odow any dys­ proporcjam i w rozw oju ekonomicznym Rzeszy, kolonizację forsow ano przede w szystkim ze w zględów politycznych. N ie m ożna pom inąć tego, że osadnicy niem ieccy nierzadko w y różniający się gospodarnością, nowoczesnym i m eto d a­ mi gospodarowania, pobudzająco w pływ ali na sw ych sąsiadów. Zauw ażył to już O skar K olberg „zaprowadzać on już m iejscam i zaczyna ulepszenia n a roli, n a w zór niem ieckich osadników oraz gospodarstw w iększych jakie m a przed oczyma, a' sku tk iem czego stopniowo b y t sobie p o p r a w i a ” I8.

A kcja kolonizacyjna, m im o sw ych różnych niedociągnięć, przyniosła n ie­ pokojące dla ludności polskiej rezultaty. W 1910 ro k u ludność niem iecka w Poznańskiem liczyła 38,4%, w zrosła więc w ciągu stu siedem nastu lat o 17% ” .

Niemcy z biegiem la t osiągnęli przew agę ekonomiczną n ad ludnością p o l­ ską. W dużym stopniu zawdzięczali to polityce państw a. Dzięki zw ykłej g r a ­ bieży gruntów , następnie faw oryzow aniu ju n k ró w w udzielaniu kred y tó w itp. niem iecka własność uzyskała przew agę nad polską, skupiając w 1898 roku

14 R . C z e p u l i s - R a s t e n i s , « K l a s a u m y s ł o w a». I n t e l i g e n c j a K r ó l e s t w a P o l s k i e g o 1832—1562, W a r s z a w a 1973, s s . 140—208; W . M o l i k , K s z t a ł t o u i a n i e s i ę i n t e l i g e n c j i p o l s k i e j го w i e l k i m K s i ę - s t to ż e P o z n a ń s k i m 1841— 1870, W a r s z a w a — P o z n a ń 1979, s . 88. 15 F . W . H e n n i n g , D i e I n d u s t r i a l i s i e r u n g i n D e u t s c h l a n d 1800 b i s 1914, P a d e b o r n 1978, s s . 17. 79, 105, 193. 16 O . K o l b e r g , W . K s . P o z n a ń s k i e , cz . 1, W r o c l a w —P o z n a ń 1963, s . 43. 17 B . G r z e ś , A . K r a m s k i , L a t a H a k a t y 1894— 1917, w : B . G r z e ś , J . K o z ł o w s k i , A . K r a m s k i , N i e m c y го P o z n a ń s k i e m w o b e c p o l i t y k i g e r m a n i z a c y j n e j 1815— 1920, r e d . L . T r z e c i a k o w s k i , P o ­ z n a ń 1976, s . 249,

(7)

9 0

w sw ych rękach 64% gruntów , przew ażali rów nież zamożnością wśród lu d ­ ności miejskiej. W 1910 roku płacili 83% sum y p o d atku dochodowego. Polacy mieli zdecydowaną przew agę w śród ludności chłopskiej. Skupiali oni w sw ym ręku 66,7% a reału ls. Nie można tu zapomnieć, że akcja kolonizacyjną sta n o ­ wiła jedną część polityki p ań stw a pruskiego, d ru g a to p róby w ynarodow ienia Polaków, p rzybierające z biegiem lat coraz- to b ru talniejsze formy. Obie sk ła ­ dały się na akcję germ anizacyjną.

Rozwój stosunków kapitalistycznych zarów no w okresie przedrozbior- czym, jak i w czasie zaboru oraz nasilająca się konk u ren cja żywiołu niem iec­ kiego pow odow ały głębokie przew artościow ania w świadomości Polaków ży­ jących pod p ruskim zaborem.

Nie przebiegało to jed n ak bez pew nych zaham ow ań. Szlachta w ielkopol­ ska, mimo iż w dobie Rzeczypospolitej przenosiła chłopów na czynsze znacz­ nie częściej niż w inn y ch regionach k ra ju , nie mogła pogodzić się z m yślą o ich uwłaszczeniu. G dy się ta ew entualność pojaw iła po pow tórnym zajęciu W ielkopolski przez P ru s y w 1815 ro k u (w P ru s ac h realizow ano już edykt uwłaszczeniowy), szlachta była jej zdecydow anie przeciwma. W 1817 roku w y ­ stosow ano specjalny adres do kró la F ry d e ry k a W ilhelm a III, staran o się p rz y ­ n ajm n iej o odłożenie uwłaszczenia na czas bliżej n ieo k re ślo n y ia. J a k w iado­ mo, n a niew iele się to zdało i w 1823 ro k u ukazała się odpow iednia ustaw a. W ow ym gorącym czasie, gdy zwolennicy sta ry ch porządków bez pow o­ dzenia m olestow ali u tronu, na gruncie w ielkopolskim , po zagranicznym po­ bycie pojaw ił się D ezydery Chłapow ski, po latach zaliczony do preorganiczni- ków polskich. N ależał on do nielicznych zw olenników uwłaszczenia. W 1819 roku wrócił do k ra ju po dłuższej bytności w Anglii, gdzie zapoznał się z n a j­ now szym i osiągnięciami tam tejszego rolnictw a. B ył gorącym zwolennikiem unowocześnienia tej gałęzi gospodarki. N atychm iast w swym, doprow adzonym przez ojca do ruiny, m a ją tk u w prow adził płodozmian, zastosował płóg szkocki z żelazną okładziną. Pracę oparł o tw a rd ą dyscyplinę i oszczędność. Początko­ wo zmiany, jakie w prow adzał, w zbudzały pow szechny sprzeciw. P anow ała opinia, że „P ułkow nik zw ariow ał”. U gruntow yw ało ją n iew ątpliw ie i to, że C hłapow ski trak to w a ł uwłaszczenie chłopów jako podstaw ę ra d y k aln y ch p rze­ m ian w rolnictw ie. M aw iał „Zbyt długie utrzy m y w an ie pańszczyzny stało się jedną z głów nych przyczyn up ad k u Rzeczypospolitej, bo p rzy n iej szlachta rozpróżniaczyła się, lud b y ł zgnębiony, a produkcja rolnicza upadła, k ra j m o­

raln ie i m aterialn ie zubożał” !0.

Należał do komisji, k tó ra przygotow yw ała d e k ret o uwłaszczeniu. W n ie­ m ałym stopniu jem u zawdzięczać należy, że spraw a stosunkow o szybko zo- - stała zakończona. Był chyba pierw szym , k tó ry ustaw ę w4sw ych dobrach w p ro ­ w adził w życie. K u zaskoczeniu bliższych i dalszych sąsiadów C hłapow ski nie tylko nie zbankrutow ał, co m u wróżono, ale bardzo szybko spłacił ciążące n a m a ją tk u długi, któ re zawdzięczał sw em u ojcu, reprezen tu jącem u klasyczny ty p ary sto k raty łączącego ogładę i w y rafinow anie epoki oświecenia z szero­ kim gestem czasów saskich. Przekonało to ostatecznie niedow iarków . Od 1834

18 i b i d e m , s s . 253, 264. 19 S z l a c h t a p o z n a ń s k a p r z e c i w r e f o r m o m l o l o i c i a ń s k i m . A d r e s z i e m i a ń s k i z 3 I I I 1817, w : W y b ó r t e k s t ó w ź r ó d ł o w y c h z h i s t o r i i P o l s k i w l a t a c h 1795—1864, о р г а с . S . K i e n i e w i c z , T . M e n ­ c e l , W . R o s t o c k i , W a r s z a w a 1956, s s . 281—284. 20 C y t . z a Z . G r o t , D e z y d e r y C h ł a p o w s k i n a t l e s w o i c h , c z a s ó w , w : S t u d i a n a d ż y c i e m i d z i a ł a l n o ś c i ą D e z y d e r e g o C h ł a p o w s k i e g o,• r e d . K . Z i m n i e w i c z , R o c z n i k L e s z c z y ń s k i , 1980, 4, s . 196.

(8)

91

roku C hłapow ski w sw ej m ajętności prow adził szkołę dla synów ziemiańskich. W 1835 ro k u w y d ał książkę O r o l n i c t w i e . Stanow iła ona kom pendium wiedzy dla nowoczesnego rolnika sl.

O tym , iż w śród szlachty stopniowo zwyciężało przekonanie o potrzebie postępow ych przem ian, św iadczyła także p róba utw orzenia „Tow arzystw a przyjaciół rolnictw a, przem ysłu i ośw iaty” . Z in icjatyw ą jego pow ołania w y ­ stąpiło w 1828 roku stosunkow o liczne grono, 102 ziemian. W ładze pruskie obaw iając się, iż przekształcić się ono może w legalnie działającą organizację opozycyjną, odm ów iły sw ej zgody 22.

W krótce zam ysł ten, w innej już formie, udało się w prow adzić w życie. Po klęsce pow stania listopadowego coraz żywsze staw ały się dyskusje na te ­ m a t skutecznych dróg w iodących do u trzy m an ia narodowości. W ow ych latach, w k ra ju cen tru m ich b yła W ielkopolska. Z nich rodziły się form y organiza­ cyjne. N a razie n a d al przewodziło ziem iaństw o i ono znalazło się w zasięgu ich oddziaływania. W 1835 ro k u z in icjaty w y G ustaw a Potw orow skiego po­ w stało „K asyno G ostyńskie”. Celem jego b y ł rozwój „in d u strii i ośw iaty” . W krótce skupiło ono w sw ych szeregach 162 c zło n k ó w 2S. Siadem twórców „K asyna G ostyńskiego” poszło ziem iaństw o inn y ch części W ielkopolski tw o ­ rząc Tow arzystw o Agronomiczne. Rodziła się w nich nieśm iała jeszcze myśl o udziale ziem iaństw a w „polepszeniu b y tu ludu w iejskiego” . Zamyślano o sk u pieniu ty ch w ysiłków w C en traln y m T ow arzystw ie Rolniczym, czemu zresztą przeszkodziły znów w ładze zaborcze 24.

Zw olennicy postępow ych reform , zm ierzających do przyśpieszenia p rze­ m ian w duchu kapitalistycznym , rozw ijali ożywioną agitację. Obóz ten, w k ró t­ ce nazw an y organicznikam i (po raz pierw szy określenia tego użyto w 1848 r.) staczać m usiał boje z przeciw nikam i różnego a u to ra fn e n tu 2S. Poznańskie w owych latach było centrum ru ch u spiskowego. Działacze k o nspiracyjni go­ rączkowo przygotow yw ali się do powstania. Hasłem ich była rychła w alk a o niepodległość, nie zaś sta ran ia o stopniow e podnoszenie poziomu gospodar­ czego i oświatowego. S k ra jn a p raw ica b yła przeciw na jakim kolw iek zmianom. Zaborca z m ieszanym i uczuciami obserw ow ał aktyw ność organiczników.

W ażnym dla tego k ieru n k u w y darzeniem było w łączenie się do niego w krótce czołowej postaci tego ruchu, a m ianow icie dr. K arola M arcinkow ­ skiego. N astąpiło to w 1838 roku, po jego powrocie do Poznania, po odbyciu1 k a r y tw ierd zy za udział w pow staniu listopadowym . Sam w yw odzący się ze sfe r drobnomieszczańskich, widząc ubóstw o polskiego stanu średniego, za­ m yślał zaktyw izow ać go ekonomicznie i oświatowo. Rozszerzyć się więc m ia ­ ły kręgi społeczne objęte tą działalnością.

S tarano się pozyskać m ożliwie licznych zwolenników, bez k tórych w s p ar­ cia m aterialnego i m oralnego tru d n o byłoby mówić o powodzeniu całego

21 Z . G r o t , D e z y d e r y C h ł a p o w s k i 1788— 1875, W a r s z a w a —P o z n a ń 1983, s s . 81—82; t e g o ż , D e ­ z y d e r y C h ł a p o w s k i n a t l e , s . 203. 22 W . J a k ó b c z y k , S t u d i a n a d d z i e j a m i W i e l k o p o l s k i w X I X w . D z i e j e p r a c y o r g a n i c z n e j , t. 1, 1815— 1859, P o z n a ń 1951, SS. 22—24. 23 S . J a n k o w i a k , W o k r e s i e z a b o r ó w (17931918), w : D z i e j e z i e m i g o s t y ń s k i e j , r e d . S t . S i e r - p o w s k i , P o z n a ń 1979, s s . 225—228. 24 W . J a k ó b c z y k , S t u d i a , t . 1, s s . 35—53; S . K i e n i e w i c z , D r a m a t r z e ź w y c h e n t u z j a s t ó w . O l u d z i a c h p r a c y o r g a n i c z n e j , W a r s z a w a 1964, s . 42. 25 P o r a z p i e r w s z y u ż y t o t e g o o k r e ś l e n i a w 1848 r . P r z y j ę ł o s i ę o n o b a r d z o s z y b k o . S p o ­ t y k a m y j e w „ G a z e c i e P o l s k i e j ” w n r . 180 z 1848 r . , j a k i w „ P r z e g l ą d z i e P o z n a ń s k i m ” , w t o ­ m i e 6 r ó w n i e ż z 1948 r . , s , 708,

(9)

92

przedsięwzięcia. P ropagandzie haseł organicznikow skich służyły licznie u k a ­ zujące się w ow ych latach czasopisma sp o łe c z n o -k u ltu ra ln e /w y stą p ie n ia na różnego ty p u zebraniach, spotkaniach towarzyskich. W agitacji tej pojaw iło się kilk a elementów.

— Za podstaw ę postępu uw ażano ośw iatę i pracę. „Ośw iata i praca, u ży ­ teczne tow arzystw u ludzkiemu, oto są środki do utorow ania potrzebnego goś­ cińca” 26 pisał M arcinkowski.

— Pracę trak to w an o jako jedno z najw ażniejszych k ry terió w w artości człowieka. K arol M arcinkow ski na w aln y m zebraniu T ow arzystw a N aukow ej Pom ocy w dniu 2 lipca 1844 ro k u podniósł tę kwestię: „W artość człowieka pod względem m o ralnym zaw isła od uczucia jego godności, któ re w to w a rzy ­ stw ie społecznym m a być jego postępow ania skazówką i m istrzem ; pod w zglę­ dem m atery aln y m w artość jego opiera się na pracy, k tó rą ku użytkow i w spól­ nem u p rzykładać się będzie. W obliczu tego celu, to jest użyteczności ogólnej, to jest dobra publicznego, k ażda praca zarów no jest policzona. Stosunek u słu­ gi pojedynczego, na korzyść całości tow arzyskiej, ró w na pierw szego m inistra z najniższym urzędnikiem , rów na w y robnika dziennego z zamożnym kupcem lub w łaścicielem ” 2I.

— A ktyw ność na polu ekonomicznym i ośw iatow ym przeciw staw iano propagow aniu haseł nie m ających szansy urzeczyw istnienia. W 1841 roku „Przew odnik rolniczo-przem ysłow y” organ „K asyna Gostyńskiego” pisał: „Te d w a postępy: m a te ria ln y i m oralny, w a ru n k u ją się i pow odują wzajemnie. Nie w ierzm y przeto owym sp iry tu aln y m , subtelnym propagandzistom idealiz­

mu, któ rzy na koszt m aterii chcą ducha podnosić” 2a.

— P ropagow ano określony wzorzec osobowy, tra k tu ją c w prow adzanie w życie założeń pracy organicznej jako w y raz patriotyzm u. W „O rędow niku N aukow ym ” organie poznańskich organiczników czytamy: „Jeżeli p rag niem y narodowość naszą utrzy m ać i lepszych się czasów doczekać, m usim y się zu­ pełnie zmienić, — — m usim y p r a c o w a ć . N iechaj szlachcic piln u je sw o­ jej wioski, niechaj dzień i noc przem yśla nad tym, jak b y ziemię, m atk ę dla pilnych, macochę dla próżniaków do stukrotnego plonu zniewolić, niech w zno­ si w każdem względzie, choć w najszczuplejszym zakresie swoim, k u ltu rę n a ­ rodow ą, niechaj korzysta z dośw iadczeń i postrzeżeń agronom ów zagranicz­ nych, niech sam udziela d rukiem postrzeżeń sw oich innym , niech chłopka poucza, dzieci jego do nau k i z a c h ę c a . Jeżeli nam o narodowość nie cho­ dzi, zostaw m y rzeczy w stanie, w jak im dziś są: baw m y się w sesje n a u k o ­ we, w prelekcje, g ra jm y w w ista, faraona, p o łykajm y ostrygi i szampana, a z nim i i wnioski, sprzęgajm y czwórki i piątki, sejm ikujm y, balujm y, balo- tujm y, ale m ilczm y o patriotyzm ie, o narodowości, o n auce” 2a.

— P ra c e organiczne prezentow ano jako jedyne skuteczne an tidotum przeciwko naporow i niem ieckiem u. W w spom nieniach pośm iertnych o K a ro ­ lu M arcinkow skim „G azeta Polska” , u k azująca się w Poznaniu w gorącym okresie W iosny L udów zw racała w łaśnie n a te n aspekt uwagę: „Okazał [M ar­ cinkow ski], że główną bronią przeciw ników jest w ykształcenie fachowe, p rze­ mysł, handel, że główną słabością naszą jest dyletantyzm , b aw iący się ogólni­

28 C y t . z a : W i e l k o p o l s k a (1815— 1850). W y b ó r i r ó d e l , o p r a ć . W . J a k ó b c z y k , W r o c ł a w 1952, s . 158.

27 R o k 1844. p o d w z g l ę d e m o ś w i a t y , p r z e m y s ł u i w y p a d k ó w c z a s o w y c h . V I I , s s . 21—22 28 C y t . z a W . J a k ó b c z y k , S t u d i a , t . 1, s . 30.

(10)

kami, w s trę t do w y trw a łej p racy w jed nostronnych zawodach, niebaczne w y ­ daw anie m ate ria ln y c h zasobów w ręce cudzoziemców. Poznał, że aby po­ w s trzym ać coraz groźniejszą naw ałę germ anizm u, aby dźw ignąć m oralnie i m ate ria ln ie narodow ość polską, trzeba ją pod w zględem ośw iaty, pod w zglę­ dem przem ysłu i han d lu postawić n a rów ni z p ierw iastkiem niem ieckim ; że utw orzyw szy na posadzie narodow ej m nóstw o specjalnych inteligencyj, o p a­ now aw szy przem ysł i handel, zdobędzie się na Niemcach na pół w y d a rtą zie­ mię, odejm ie się germ anizm ow i pow ietrze żyw otne”

— W ażnym elem entem pro g ram u było propagow anie solidaryzm u n a ro ­ dowego jako w a ru n k u skutecznej realizacji p rac organicznych, z dru g iej s tro ­ n y jako środka rozładow ania sprzeczności społecznych. W „W ielkopolaninie”, piśm ie dla chłopów w y d aw an y m przez znanego publicystę tego obozu ks. A le­ ksego Prusinow skiego w 1849 roku czytamy: „Naród cały to jest jedna rodzi­ na. P. Bóg błogosław i tak ie j rodzinie, w k tó rej p a n u je jedność i zgoda, i n a ­ rodow i dobrze się wiedzie, jeżeli w szystkie stany, czy to pan, czy m ieszcza­ nin, czy kmieć, jeden m ają cel, tj. miłość ojczyzny” sl.

W iele jed n ak m inęło lat, nim założenia te zyskały sobie powszechniejsze przyjęcie.

N a lata czterdzieste, kiedy k ształtow ał się p ro g ram obozu organiczników, przy p ad ły rów nież inicjatyw y, k tó re odegrały pierw szorzędną rolę w e w p ro ­ w adzaniu w życie haseł tego obozu. Zbiegły się one w 1841 roku. W tedy to podw oje swe otw orzył „B azar” , k tó ry w zam ysłach jego twórców, skupio­ nych w specjalnej spółce, m iał pełnić rolę cen tru m polskiego h an d lu i życia towarzyskiego. P odstaw ą finansow ą m iało być nie tylko w y n ajm ow anie lokali handlow ych, ale i hotel m ieszczący ■ się rów nież w ty m budynku. Hotel nie zawsze ta k funkcjonow ał, jak się spodziewano, jednakże „B azar” u łatw ił k a rie ry k ilk u pow ażnym przedsiębiorcom, by w ym ienić H ipolita C e­ gielskiego, k tó ry tu ta j założył swój sklep tow arów żelaznych. P ełn e pow odze­ nie przyniosła inna in icjaty w a K arola M arcinkowskiego. W tym że ro k u po­ w stało Tow arzystw o N aukow ej Pom ocy (dalej TNP). B yła to pierw sza i chyba n ajlepiej funkcjonująca form a m ecen atu społecznego na ziem iach polskich. Za pieniądze zebrane od społeczeństw a postanowiono kształcić uboższą młodzież. C harakterystyczne, że już u zaran ia działalności T N P w ielu zdawało sobie spraw ę z w agi tego przedsięwzięcia. „D ziennik D om owy” , pismo związane z obozem demokratyczno-niepodległościow ym, pisał: „Zawiązało się w P ozna­ n iu tow arzystw o naukow ej pomocy, na zasadach, k tó re niżej przytoczone u staw y opiew ają. Rzecz z siebie zbyt w ażna, b y nie m iała zająć całej uw agi naszej. Po raz pierw szy podobno zwróconą została uw aga na tę praw d ę 3 0- cyalną, że naród k ażd y w łonie sw ojem mieści w szystkie nasiona duchow ej sw ojej potęgi i wielkości, ale że m assa ludu, będące jako niw a dziko p o ra sta ­ jąca, okryw a się chw astem i m chem, z pod którego przygniecione ziarno t a ­ len tu nie z e jd z ie . O cknieni i zreflektow ani rzućm y się więc z całą gorli­ wością, z całym zapałem do dobrej sp ra w y i do naszego w łasnego interesu, do wielkiego dzieła odrodzenia przem ysłu i oświaty. Rozw ińm y m yśl to w a­ rzystw a jak na najobszerniejszej przestrzeni; d ajm y m u środki do ręki, aby jak najw iększej ilości m łodzieży zaniedbanej nieść mogło n au kow ą pomoc. Nadew szystko w ydo b y w ajm y tale n ta i zdolności w ludzie ukry te. Bo jeden

30 C y t . z a , W i e l k o p o l s k a (1S1S— ISS0), s. 159. 31 I b i d e m , s . 122.

(11)

94

tale n t rozw inięty starczy za tysiąc głów m iernych, a u nas rzadkie to m eteo­ ry. Tak w spierając i szerząc usiłow ania tow arzystw a, możem y się w już kilka lat doczekać owoców” S2.

T N P w pełni urzeczyw istniało pokładane w nim nadzieje. Społeczeństwo polskie w zaborze p ruskim zawdzięczało m u kilkutysięczny zastęp ludzi w y ­ kształconych, głównie inteligencji, bez któ ry ch tru d n o byłoby m ówić o postę­ pie i skutecznej walce z germ anizacją. Do 1914 roku dzięki T PN ukończyło nau k i około 3600 m łodych ludzi. Na stypendia w y d atkow ano kilka milionów

m are k ss. —

-Liczba osób p ropagujących i pozostających pod w pływ em oddziaływ ania idei organicznikow skich była początkowo niew ielka. Pierw szą w ielką próbą objęcia działalności szerokich rzesz było utw orzenie, po klęsce pow stania po­ znańskiego 1848 roku, Ligi Polskiej. Celem jej było działanie „byle l e g a l ­ n y m i i j a w n y m i ś r o d k a m i , k u d ź w i g a n i u n a r o d o w o ś c i i w o g ó l e s p r a w y p o l s k i e j ” . Obok ty ch zam ierzeń Liga p rze­ ciwdziałać m iała szerzeniu się rad y k aln y ch społecznie nastrojów . K ierow nic­ two jej spoczywało w ręk ach ziem ian oraz inteligencji św ieckiej i duchownej. Liga objęła swą działalnością Poznańskie i Pom orze Gdańskie. W sum ie po ­ wstało ponad 300 Lig obwodowych, które, sk u piały w sw ych szeregach około 37 tys. członków, ziemian, duchow ieństw a, inteligencji św ieckiej, ale również chłopów, mieszczaństwo, nie b ra k było też plebsu m iejskiego i robotników r o ln y c h 3J. Liga nie ograniczała się do akcji propagandow ej. Tworzono kasy oszczędnościowo-pożyczkowe, biblioteczki parafialne, ochronki dla dzieci. M a­ sowość ru ch u m iała i sw oje słabe strony. Liczne organizacje terenow e w ege­ tow ały, brakow ało ludzi m ogących przejm ow ać z powodzeniem fu n k c je k ie ­ rownicze, często cierpiano na niedostateczne fundusze. Z rosnącym niepoko­ jem działalności Ligi p rzyglądały się w ładze pruskie, tra k tu ją c ją jako o rga­ nizację opozycyjną. O statecznie w oparciu o nową ustaw ę o stow arzyszeniach rozw iązały Ligę Polską w k w ietn iu 1850 roku.

K ró tk o trw ałe istnienie Ligi, n ie pozwoliło n a pow szechne u trw a le n ie się nowoczesnych wzorców zachowań. W ydaje się jednak, że nie przem inęło cał­ kowicie bez echa. Narodziła się bow iem trad y c ja udziału w życiu publicznym chłopstw a i mieszczaństwa. Podnieść tu należy, że wcześniejszym przejaw em tego zjaw iska był liczny udział ty ch w a rs tw w pow stających w końcu m arca 1848 ro k u K om itetach Narodowych.

Okres reak cji po stłum ieniu rew olucji 1848 ro k u nie sp rzyjał aktyw ności społecznej. J e j renesans nastąp ił na przełomie la t pięćdziesiątych i sześćdzie­ siątych X IX wieku. W Poznaniu powstało w ysiłkiem społecznym T ow arzy­ stwo Przyjaciół N auk Poznańskie (1857). Odrodziło się istniejące w Poznaniu od 1849 ro k u Tow arzystw o Przemysłow e, na którego czele stan ął k o n ty n u ato r dzieła K arola M arcinkowskiego, Hipolit Cegielski. Ożywiły sw ą pracę spółki oszczędnościowo-pożyczkowe. W 1861 ro k u zaw iązały się w Poznańskiem C en­ tra ln e Tow arzystw o Gospodarcze, a w P rusach Z achodnich Tow arzystw o A gro­ nomiczne Polskie, m ające na celu szerzenie postępu gospodarczego w śród zie- m iaństw a, a równocześnie chłopstw a. Cel C entralnego T ow arzystw a ujęto w

32 D z i e n n i k D o m o w y , 1841, n r 21, s s . 168—169.

33 W . J a k ó b c z y k , S t u d i a , t . 2, 1850— 1890, P o z n a ń 1959, s s . 20—34; t . 3, 1890— 1914, P o z n a ń 1967, SS. 34—40.

(12)

następujących słowach: „Zachować drogą nam ziemię w naszym ręku, zapro­ wadzić na tejże najlepszą i najpiękniejszą k u ltu rę i stan otaczającego nas ludu rolniczego doprowadzić do błogiej pomyślności i o św iaty” 35.

' W krótce, bo w 1862 roku, w Piasecznie, na Pom orzu G dańskim powstało pierw sze kółko rolnicze — W łościańskie T ow arzystw o Rolnicze. N a k rótko rozw ój p rac organicznych p rz erw a ły tragiczne w ydarzenia pow stania stycz­ niowego.

Po klęsce pow stania, któ re spowodowało głęboki w strząs w psychice spo­ łeczeństw a polskiego, u trw aliło się przekonanie o słuszności p ro g ram u p ro p a­ gującego prace organiczne. P ro p ag an d a na ich rzecz przybierała, była coraz szersza. P o p u larn e stało się hasło „Módl się i p racu j reszty Bóg dokona” 30. P am iętać trzeba, że w ty m okresie analfabetyzm nie był już masowy, co w sposób istotny ułatw iało docieranie t e j p ropagandy do szerokich rzesz. W państw ie p ruskim w 1825 roku w prow adzono bowiem obowiązek naucza­ nia. W ostatniej ćwierci X IX w ieku analfabetyzm p raktycznie już nie istniał. P ro p ag an d a wzorców zachow ań upow szechnianych przez organiczników nie spotkałaby się z głębszym oddźwiękiem , gdyby nie d w a w ażn e czynniki:

— Coraz to szybszy rozwój stosunków kapitalistycznych. Bez tak ich p rz y ­ m iotów jak pracowitość, punktualność, oszczędność nie mógł się u trzym ać na pow ierzchni m niejszy czy w iększy przedsiębiorca. Bez nich tru d n o było zn a­ leźć pracę najem ną.

— O grom ną rolę odegrał tu rozw ijający się polski system organizacji ekonomicznych, któ re spełniały doniosłą rolę w przystosow aniu się do no­ wych w aru n k ó w gospodarczo-społecznych, jak rów nież w zm aganiach z g e r­ m anizacją. Do tego typu organizacji należały: kółka rolnicze i spółdzielnie kredytow e. Pierw sze w alnie przyczyniły się do krzew ienia nowoczesnych m e ­ tod gospodarowania. W Poznańslciem w 1913 roku było 395 kółek rolniczych i sku p iały one 14 471 członków 37. Z ich szeregów w yłonili się przodujący gos­ podarze, a n aw et chłopi-autorzy broszur, dotyczących u p ra w y ziemi czy ho ­ dowli. Nad kółkam i opiekę roztaczał patron. F u n k cja ta trad y c y jn ie pozosta­ w ała w rę k ach ziem iaństw a. N ajw ybitniejszym i najb ard ziej zasłużonym był tu M aksym ilian Jackow ski.

D rugim ty pem organizacji gospodarczych były różnego ro d zaju spółdziel­ nie. N ajdłuższą trad y cję m iały spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe. Z biegiem lat pow staw ały inne, np. parcelacyjne, skutecznie k o n k u ru jące z K om isją Kolonizacyjną, dalej tzw. „R olniki” tru d n iące się sprzedażą płodów rolnych i zakupem potrzebnych chłopom p ro d uktów przem ysłowych. Ogromna większość spółdzielni skupiona była w Z w iązku Spółek Z arobkow ych. W 1914 roku do Zw iązku należało 297 spółdzielni. Na ich czele stał patron. F unkcję tę zawsze pełnili księża. N ajw ybitniejszym w śród nich był ks. P io tr W aw rzy­ niak, ty p nowoczesnego m anagera. Zw iązek dysponow ał B ankiem Zw iązku Spółek Zarobkowych. System ten działał wyśmienicie. O jego sprawności świadczyła m iędzy innym i sy tuacja finansow a Banku. Pow stał on w 1886 r o ­ ku. Jego o b roty w ty m ro k u w ynosiły 4 m in 652 tys. mk, w 1918 roku

35 i b i d e m , t . 2, s s . 91—92.

36 M . i L . T r z e c i a k o w s c y , W d z i e w i ę t n a s t o w i e c z n y m P o z n a n i u . Ż y c i e c o d z i e n n e m i a s t a 1815— 1914, P o z n a ń 1982, SS. 274— 275.

(13)

96

3 m ld 450 m in mk. Poza Związkiem, ze w zględu na sprzeciw w ładz pruskich, działało 14 B anków L udow ych na G órnym Ś lą s k u 88.

Na to, co określam y m entalnością Polaków zaboru pruskiego, w płynęły nie tylko propagow ane i w cielane w życie hasła p racy organicznej. Składały się też na nią: udział w w alk ach o wolność oraz obrona narodowości m eto d a­ m i legalnymi. F o rm y te p rzep latały się w ciągu w ieku niewoli. Polacy zaboru pruskiego licznie b ra li udział w in surekcji kościuszkowskiej, na b a rk ac h W iel­ kopolan spoczywało istnienie K sięstw a W arszawskiego. P rzek rad ali się przez kordon graniczny spiesząc z pomocą sw ym rodakom w alczącym z rosyjskim zaborcą w latach pow stania listopadowego i styczniowego. Poznańskie w la­ tach czterdziestych stanow iło cen tru m ru c h u gotującego ogólnonarodow e p o ­ w stanie. W ydarzenia te odegrały ogrom ną rolę w k ształtow aniu świadomości narodow ej chłopów. Pow stanie 1848, roku rozwiało m it o lojalnym do w ła ­ dzy włościaninie polskim. W arto tu podkreślić, że P oznaniacy organizując p o ­ w stanie czynili to zawsze w w a ru n k ac h rokujących nadzieje na sukces. Tak rzecz się m iała w 1806 roku, k ied y do granic polskich zbliżała się arm ia N a­ poleona. Również w 1848 roku zaistniały, jak się w ydaw ało, w a ru n k i korzy st­ ne dla odzyskania niepodległości. T w orzyły je: rew olucja w dw óch państw ach zaborczych, P ru s ac h i A ustrii, oraz groźba in terw en cji rosyjskiej, w obliczu któ rej lib eraln y rząd pruski, notabene na krótko, sięgnął po k a rtę polską. Również pow stanie wielkopolskie 1918/1919 w ybuchło w sy tuacji optym alnie sprzyjającej.

Mimo że, szczególnie po 1864 roku, wiodące w ty m regionie koła politycz­ ne stroniły program ow o od działalności spiskowej, staw iając na przetrw an ie n a ro d u do chwili, kiedy pow stanie szansa odzyskania niepodległości, ró w no­ cześnie przyw iązyw ano w y jątk o w ą w agę do krzew ienia trad y c ji patrio ty cz­ nych. Pielęgnow ano więc, w świadomości historycznej społeczeństwa, daw ną wielkość niepodległego p ań stw a polskiego. Służyły tem u uroczystości z okazji podniosłych rocznic, okolicznościowe publikacje. P ierw szą tak ą próbę p rzed ­ sięwzięto w 1873 roku z okazji czterechsetnej rocznicy urodzin M ikołaja K o­ p ernika. Obchody w y p a d ły efektow nie w T oruniu, nie p rzy b rały one jednak szerszego zasięgu. K o lejną okazją była dw usetn a rocznica odsieczy w ied eń ­ skiej. Tym razem obchody objęły cały zabór pruski. Poza sam ym i akad em ia­ m i przygotow ano liczne publikacje. W arto tu podnieść, że książeczka Józefa Chociszewskiego S obie ski po d W i e d n i e m w ciągu jednego m iesiąca doczekała się 20 w ydań, w nakładzie 100 tys. eg ze m p la rzy 3*. A dm inistracja pru sk a z niepokojem obserw ow ała przebieg uroczystości. „Nigdy żywa, w ew nętrzna jedność ludności w szystkich k rain, któ re kiedyś należały do polskiej K orony, nie stanęła ta k w yraźnie przed oczyma każdego Polaka, jak w łaśnie teraz” 40. Podobnie m asow y c h ara k te r m iały uroczystości z okazji setnej rocznicy K onstytucji 3 m aja. W czasie tych obchodów starano się z powodzeniem nie tylko przedstaw ić konstytucję, jako d ru g ą dem okratyczną konsty tu cję na św ię­ cie, ale rów nież jako dowód, że jej uchw alenie w skazyw ało w yraźnie na to, że Polska niepodległa w kroczyła na drogę odradzania sw ej potęgi w oparciu 0 postępowe reform y. Na przeszkodzie realizacji tego dzieła stan ęły p ań stw a zaborcze. W czasie odczytu okolicznościowego w Poznaniu, jeden z przyszłych

38 H . S i t a r e k , R o l a k r e d y t u w r o z w o j u g o s p o d a r k i W i e l k o p o l s k i n a p r z e ł o m i e X I X 1 X X w i e k u . B a n k Z w i ą z k u S p ó ł e k Z a r o b k o w y c h го P o z n a n i u 18851918, W a r s z a w a —P o z n a ń 1977, s . 180; L . T r z e c i a k o w s k i , P o d p r u s k i m z a b o r e m 1550—1918, W a r s z a w a 1973, s s . 321—322.

39 M . i L . T r z e c i a k o w s c y , o p . c i t . , s . 377.

(14)

przyw ódców N arodow ej Dem okracji, B e rn ard C hrzanowski, podkreślił „Mówią n am obcy: słusznie podzielono w as m iędzy trzech sąsiadów, bo m ając dom w łasn y i w łasn y k a w ał ziemi nie troszczyliśm y się an i o ziemię, ani o dom

. My odpow iadam y na to: choćby n aw et ta k było — ale nie wszystko p raw d ą — to m yśm y się ocknęli z szalu, poznali nasze b łędy i chcieli złe, co się rozpanoszyło usunąć, ład i porządek zaprowadzić. M iastaśm y podźw ignęli i lud chcieliśmy podnieść, k ied y zaś konstytucyą i p raw o do życia zdobyliśmy, wyście nam w ted y to życie podcięli” 41. Rozpam iętując trad y c je K onsty tu cji m ajow ej nie zabrakło aktualizacji. Podnoszono d w a elem enty: konieczność co­ dziennej p ra cy nad utrzy m an iem narodowości „M inęły czasy orężnej walki. N astał czas pracy ręką i głową, czas nagrom adzenia ekonomicznych i społecz­ nych braków , aby stało chleba tym, k tó rzy składać m ają naród ró w n y n a ro ­ dom cyw ilizow anym w ludzkości...” 42. Sięgano do K onsty tu cji 3 m aja t r a k t u ­ jąc ją jako p rzejaw w ew n ętrzn ej jedności narodu, przeciw staw iając „duchow i przew ro tu socyalnego” 43. W sposób c h arak tery sty czn y odnoszono się do t r a ­ dycji w alk narodow o-w yzw oleńczych. Silnie podnosząc bezzasadność ch w y ta­ nia za.o ręż w dobie im współczesnej, nie kry ty k o w an o decyzji podejm ow ania w alk i przez kolejne pokolenia powstańcze. Odnoszono się do ich o fiary z p e ł­ nym szacunkiem obchodząc uroczyście rocznice kolejnych p o w stań oraz ich bohaterów T adeusza Kościuszki, ks. Józefa Poniatow skiego.

Istotną rolę w krzew ien iu tra d y c ji narodow ych o d g ryw ały różnego ty p u stow arzyszenia kultu raln o -o św iato w e spełniające z dużym powodzeniem rolę polskiego system u edukacyjnego. N ajbard ziej na ty m polu zasłużone było, p o ­ w stałe w 1880 roku, T ow arzystw o Czytelni Ludow ych (dalej TCL). S tow arzy ­ szenie to w zaborze pru sk im i na w ychodźstw ie' założyło 1900 bibliotek, z k tó ­ rych około 550 nie przetrw ało próby czasu. Mimo różnych trudności TCL ode­ grało ogrom ną rolę w k rzew ieniu słowa polskiego' trad y c ji narodow ych, jak rów nież w iedzy ogólnej 44.

Obok TCL pracę na niw ie ośw iatow ej rozw ijały Tow arzystw a P rzem ysło­ we, „Sokół”, Tow arzystw o Czytelni dla Kobiet, k lu b y sportowe. Dużo zasług dla k rzew ienia słowa polskiego położyły liczne te a try am atorskie oraz jedyna w zaborze p ru sk im scena zawodow a — T ea tr Polski w P oznaniu — a także p rasa polska. Dzięki powszechnej um iejętności czytania, docierała ona do w ie­ lotysięcznych rzesz czytelników. Nie b ra k było pism w ielonakładow ych ta ­ kich, jak „G azeta G rudziądzka” w y d aw an a przez W iktora K ulerskiego, u k a ­ zująca się w przeszło stu tysiącach egzem plarzy czy poznański tygodnik „Przew odnik K atolicki” w y d aw an y przez ks. Józefa Kłosa w 60 tysiącach egzem plarzy 45.

W ażnym elem entem m obilizow ania społeczeństw a b yły akcje p ro testacy j­ ne przeciw ko kolejn y m posunięciom germ anizacyjnym . T a form a w alki upo­ w szechniła się w dobie k u ltu rk am p fu . Polegała ona na podpisyw aniu odpo­ w iednich pety cji i przesyłaniu ich na ręce posłów polskich, któ rzy n astępnie prezentow ali je na forum sejm u pruskiego czy p a rla m e n tu Rzeszy. O rozm ia­ ra ch ty ch akcji niech świadczy, że na przełomie -lat 1871—1872 pod protestem przeciw ko oddaniu inspekcji szkolnej w ręce św ieckich inspektorów — a od­

41 D z i e n n i k P o z n a ń s k i , 1891, n r 102. 42 D z i e n n i k P o z n a ń s k i , 1891, n r 101. 43 I b i d e m . 44 W . J a k ó b c z y k , T o w a r z y s t w o C z y t e l n i L u d o w y c h 1880— 1939, P o z n a ń 1982, s . 10. 45 T . C i e ś l a k , Z d z i e j ó w p r a s y p o l s k i e j n a P o m o r z u G d a ń s k i m w o k r e s i e z a b o r u p r u s ­ k i e g o , G d a ń s k 1964, s . 112; M . i L . T r z e c i a k o w s c y , o p . c i t . , s . 373. 7. K o m u n i k a t y

(15)

9 8

b ieran iu jej m iędzy innym i duchow ieństw u katolickiem u — złożoho 1 10 tys. podpisów. N astępne tego ty p u akcje przyniosły jeszcze bardziej im ponujące rezu ltaty , np. pod p rotestem przeciw ko germ anizacji adm in istracji i sądow ­ nictw a, w 1876 roku, złożono 300 tys. p o d p is ó w 48. Upowszechniło się także organizow anie wieców protestacy jn y ch w obronie w ia ry i narodowości.

Podnieść tu należy, że po 1848 ro k u lata k u ltu rk a m p fu stanow iły kolejny w ażn y eta p w k ształtow aniu się świadomości narodow ej w zaborze pruskim . Połączenie w alk i w obronie polskości i Kościoła odegrało w y jątk o w ą rolę; szczególnie isto tn ą n a G órnym Śląsku. Przyczyniło się do ogromnego w zrostu a u to ry tetu duchow ieństw a nie tylko w śród szerokich m as społeczeństwa, ale rów nież inteligencji świeckiej. J a k do tej pory w ielu jej przedstaw icieli hoł­ dowało ideom liberalnym , pozostając niekiedy w konflikcie z hierarch ią koś­ cielną, to podówczas w łaśnie narodził się na ziem iach polskich pod p an o w a ­ niem p ru sk im p o p u larn y wzorzec P oiaka-katolika, prow adzący do utożsam ia­ n ia narodowości i w yznania. Bism arck, k tó ry n ad al żywił złudną nadzieję na lojalne n astro je chłopstw a, drobnom ieszczaństw a i robotników polskich, w 1881 roku pisał do m in istra sp raw w ew n ętrzn y ch R oberta von P u ttk am era: „W przeciągu ostatnich dziesięciu la t odnosiłem k ilk ak ro tn ie w rażenie, że na Śląsku i P ru s ac h Zachodnich, a przede w szystkim w okolicach Grudziądza, sp raw a polska poczyniła znaczne postępy kosztem n iem ieckiej” 4I.

N ajpow ażniejszą akcją protestacyjną, k tó ra odbiła się szerokim echem w całym cyw ilizow anym świecie, b yły stra jk i szkolne. Zapoczątkow ał je sła w ­ n y s tr a jk dzieci w rzesińskich w 1901 roku, a w latach 1906— 1907 wzięło w n im udział 93 tys. uczniów w 1600 szkołach 4a. P a m ię tajm y też, że w łaśnie to pokolenie masowo uczestniczyło w pow staniu w ielkopolskim lat 1918^1919.

Ryw alizacja społeczeństw a polskiego z p aństw em zaborczym oraz ludnoś­ cią niem iecką — w śród k tórej, poczynając od 1848 roku, coraz żywsze były n a stro je nacjonalistyczne — przejaw iała się w akcjach w yborczych do ciał ustaw odaw czych i organów sam orządow ych oraz w w alce o ry n e k m iędzy m ieszczaństw em polskim a niemieckim.

Polacy przyw iązyw ali w y jątk o w ą uw agę do ja k najliczniejszej reprezentacji poselskiej w sejm ie pruskim , a n astępnie rów nież parlam encie Rzeszy. Udział w w y borach trak to w an o jako obowiązek patriotyczny. Je d n ak , z cechującym Polaków ziem zachodnich pragm atyzm em , nie trak to w a n o tego jako n ie n a ru ­ szalnego dogm atu. W latach 1908 i 1913 Polacy w Bydgoszczy nie wzięli udzia­ łu w w y borach do sejm u pruskiego. Z u w agi na obow iązujący cenzus m a ją t­ kow y i przew agę liczebną ludności niem ieckiej, nie m ieli szansy zwycięstwa, zaś głosowanie odbyw ające się jaw nie, za k an d y d atem polskim, mogło p o ­ ciągnąć za sobą p rz y k re konsekw encje, do u tr a ty p racy włącznie. Polskie w ładze wyborcze uznały to za czczą m anifestację i w y raziły zgodę na w s trz y ­ m anie się od udziału w w y b o r a c h 49. G eneralnie jed n ak Polacy licznie brali udział w w yborach. W 1912 ro k u w zaborze p ru sk im oddali oni 410 504 głosy na posłów polskich do p a rla m e n tu Rzeszy. C harakterystyczne, że frekw encja wyborcza była tu najw yższa w całych P ru sach s0.

46 L . T r z e c i a k o w s k i , K u l t u r k a m p f , s . 226. 47 I b i d e m , s s . 272—273. 48 J . J . K u l c z y c k i , S c h o o l S t r e i k s I n P r u s s i a n P o l a n d , 1901— 1907, w : T h e S t r u g g l e o v e r B i b l i n g u a l E d u c a t i o n , N e w Y o r k , s . 112. 49 z . H e m m e r l i n g , P o s ł o w i e p o l s c y w p a r l a m e n c i e R z e s z y n i e m i e c k i e j i w s e j m i e p r u s ­ k i m 1907— 1914, W a r s z a w a 1968, s s . 96— 104. 50 I b i d e m .

(16)

W alka o ry n e k m iędzy m ieszczaństw em polskim a niem ieckim była czyn­ nikiem m obilizującym nie tylko te w arstw y . T radycje ty ch zm agań sięgały 1848 roku, aczkolw iek m inęły bez echa. W ybuchły jed n ak z całą siłą u schył­ k u X IX wieku. Ich spraw cą b yły niem ieckie kola nacjonalistyczne, k tó ry m przewodziła H akata. P rzy jęły one pozornie słuszne założenie, że z w alki tej m ieszczaństwo niemieckie, silniejsze liczebnie i m ajątkow o, w yjdzie z w y ­ cięsko. Nie w zięły jed n ak pod u w agę k ilk u elem entów : że większość klienteli stanow ili Polacy; zamożne mieszczaństwo, ju n k rzy i wyższe sfery urzędnicze zaopatry w ały się w B erlinie lu b W rocław iu; przede w szystkim jed n ak nie do­ ceniano przeciw nika, co nie było specyficzne tylko dla H akaty, te n sam błąd popełnił Bism arck, u w ażając za sw ych jedynych w rogów szlachtę i ducho­ wieństwo. Polski rzem ieślnik i kupiec przeszedł w ciągu dziesięcioleci tw a rd ą szkołę gospodarki kapitalistycznej, dysponow ał nadzw yczaj spraw n ie fu n k cjo ­ n u jącym system em pomocy finansow ej w postaci spółdzielni różnego typu. Liczyć też m ógł na poparcie rodaków.

Obie stro n y przy stąp iły do propagow ania hasła „ Je d er zu den Seinen” i „Swój do sw ego” . Było jed n ak charakterystyczne, że prasa polska p ro w a ­ dząc agitację na rzecz hasła „swój do sw ego” stosow ała principia: że z a s a d a . ta op arta być m usi na zdrow ych p o dstaw ach „żeby P o lak uw ażał za swój obowiązek kupow ać u swojego w tedy, gdy może tam kupić rów nie dobrze i tanio jak u obcego” 5I. W związku z tą zasadą nie propagow ano oficjalnie b ojkotu Niemców i Żydów, licząc się z klientelą niem iecką, ja k rów nież z tym, że Polacy z b ra k u odpow iednich w y tw ó rn i czy sklepów m uszą n iek ie­ dy zaopatryw ać się u obcych. Jed y n ie pismo „Postęp” nie stroniło od w u lg a r­ nego antysem ityzm u. Oprócz względów etycznych, rów nież czysto praktyczne spraw iały, że a ta k i „P ostępu” były nie tylko nieuzasadnione, ale i szkodliwe, jako że mieszczaństwo pochodzenia żydowskiego było przeciw ne n iep rzejed n a­ nej w alce ekonomicznej.

Ze zm agań ty ch m ieszczaństwo polskie wychodziło obronną ręką. W toku w alk i okazało się, na co z ubolew aniem zw racała uw agę ad m in istracja p ru s ­ ka, iż kupiectw o i wytwórczość niem iecka n adużyw ała uczuć patriotycznych Niemców, oferując im nie rzadko gorsze usługi niż polscy konkurenci. Pow o­ dowało to, że nie tylko część m ieszczaństwa i chłopstw a niemieckiego często chętniej zaglądała do w arsztató w i sklepów polskich, zao p atry w ały się u nich rów nież dow ództw a garnizonów, a do re stau ra cji chadzali oficerowie i wyżsi urzędnicy. Niemiecka opinia publiczna przeżyła szok, k ied y okazało się, że w ładze zmuszone są zaangażow ać przy budow ie zam ku cesarskiego w P ozna­ niu polskie firm y budow lane 62. Św iadectw em odnoszonych sukcesów był szyb­ ki w zrost liczby polskich przedsiębiorstw przem ysłow ych i handlow ych, np. w 1882 ro k u w rę k ach polskich znajdow ało się 23,7% przedsiębiorstw h an d lo ­ wych, w 1907 już 41,6%, zaś rzem ieślniczych w analogicznym czasie 50,1% i 58% ss.

Dla kształtow ania się sw oistej m entalności Polaków pod p ru sk im pan o ­ w aniem charaktery sty czn e było sięganie po określone w zory wychowawcze, stanow ili je często ludzie jeszcze żyjący, k tórych postaw a społeczna i zawodo­ w a była najlepszym bodźcem do p racy nad sobą. Byli to ci, k tó ry m się po pro stu powiodło i któ rzy cieszyli się dużyrri, a niekiedy niezachw ianym a u to ­

51 L . T r z e c i a k o w s k i , W a l k a o p o l s k o ś ć , s. 131. 52 I b i d e m , s s . 137— 138.

(17)

1 0 0

ry tetem . Należeli do nich: D ezydery C hłapow ski; K aro l M arcinkow ski — w y ­ b itn y lekarz, k tó ry m ógłby być człowiekiem bardzo m ajętnym , g dyby zarobio­ nego grosza nie przeznaczał na cele społeczne i w sp ieran ie ubogich; Hipolit Cegielski — k tó ry z nauczyciela gimnazjalnego, pozbawionego posady za p a ­ triotyczną postawę, stał się czołowym przem ysłow cem W ielkopolski, pełniąc w iele odpow iedzialnych funkcji; sw oisty geniusz finansow y ksiądz P io tr W a­ w rzyniak. Ja k ż e te w zory w ychow aw cze odbiegały od p o p u larnych postaci bohaterów narodow ych, prezentow anych n a innych ziem iach polskich.

Specyficzna sy tu acja w zaborze p ru sk im powodow ała, iż w ew n ętrzn e ży­ cie polityczne społeczeństw a polskiego toczyło się w yjątkow o ospałym n u r ­ tem. Jed y n ie w latach 1838— 1846 biło ono żywszym tętnem . Po klęsce rew o ­ lucji 1848 ro k u • u g ru pow ania ra d y k aln e i dem okratyczne zniknęły z p o ­ w ierzchni. Leaderzy: ziem iaństw o oraz in teligencja duchow na i świecka z po­ w odzeniem w p ra k ty c e realizow ali hasła solidaryzm u narodowego. Przez dzie­ siątki la t n ikom u nie przychodziło do głowy utw orzenie stro n n ictw politycz­ nych. Opozycja antyziem iańska była nieśmiała. W latach siedem dziesiątych skupiła się w okół dziennika „O rędow nik”, w ydaw anego przez R om ana Szy­ m ańskiego. Jego ru c h zresztą w chłonięty został n a początku X X w ieku przez N arodow ą Dem okrację. Dopiero w 1893 ro k u pow stała Polska P a rtia Socjali­ styczna zaboru pruskiego, nie m ająca zresztą w iększych wpływ ów . N arodow a D em okracja, k tó ra w końcu X IX w ieku zapuściła na ty ch ziem iach głęboko sw oje korzenie, zdobyła się na utw orzenie jaw nego stron n ictw a dopiero w 1909 ro k u pod nazw ą Polskie Tow arzystw o D em okratyczne, któ re w ro k u n a stęp ­ n ym przyjęło nazw ę T ow arzystw a Demokratyczno-N arodow ego. Endecja pod­ kopała hegem onię konserw atyw nego ziem iaństw a. Między obu obozami do­ szło do swoistego kom prom isu. Pod w zględem więc politycznym Polacy zabo­ ru pruskiego żyli n a m arginesie w ielkich przem ian, jak ie zachodziły w łonie społeczeństw a polskiego w pozostałych zaborach.

W sum ie więc na m entalność Polaków zaboru pruskiego złożyły się p r a ­ cowitość, solidność, oszczędność, rzutkość, zdyscyplinowanie, pragm atyzm . Są to klasyczne cechy społeczeństw a kapitalistycznego. W izerunek P olaka ty ch ziem w y m ag a uzupełnień. W ielkopolanin, jakże postępow y w stosow aniu n a j­ nowszych rozw iązań ekonomicznych, w sw ych poglądach społecznych i poli­ tycznych b y ł w większości k o nserw atystą, w najlepszym w y p a d k u u m ia rk o ­ w an y m liberałem . Cechowało go m ocne przyw iązanie do narodowości pol­ skiej. P rzejaw iało się to w coraz bardziej m asow ym udziale w zm aganiach z germ anizacją, niezw ykłej hojności n a cele społeczne i narodow e. Z drugiej s tro n y udział w spiskach trak to w an o , jako nie m ające uzasadnienia n a raż a ­ nie się i przez ew en tu aln e aresztow anie osłabianie sił obronnych społeczeń­ stw a polskiego, jako że w p racach podziem nych angażow ali się w większości ludzie młodzi, wykształceni. W 1901 roku, w zw iązku z procesem członków tajnego Zw iązku Tow arzystw Młodzieży w Niemczech „Dziennik P o znański” pisał: „Daw ne hasła i b łah e form y k onspiracji m ogą m ieć swój u ro k tr a d y ­ cyjny, którego nikom u za złe brać nie pragniem y, ale na dzisiejsze okolicz­ ności w yzw alać się n am z nich w ypada, a działać pod hasłem «Jednością i jaw nością silni»” sl.

Pod w zględem k u ltu ra ln y m spraw a nie p rzedstaw iała się jednoznacznie. Dzięki likw idacji analfabetyzm u i licznym organizacjom k u ltu ra ln y m szerokie

54 C y t . z a S t . K a r w o w s k i , H i s t o r i a W i e l k i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k i e g o, t . 3, 1890—1914, P o z n a ń 1931, s . 127.

Cytaty

Powiązane dokumenty

— Cofnął się przed krokami, które już się do drzwi głównych przybliżały. Wrócił do salonu i stanął obok

These factors, which seem pertinent to both traditional offline stores and online e‑commerce websites, include: customization for customers, com‑ munication interactivity, nurturing

[r]

Problem postaw ił K linger, ostateczne sform ułow anie swego stanow iska podałem w książce W śród tw órców 1.. od ustaleń inicjatora

221 Z am iast Ludwik Mierzejewski (ppor. 2 pułku piechoty liniowej) powinno być Paweł Mierzejewski podoficer 16 pułku piechoty liniowej; nie Rafał Jeliński (ppor.. 222 Jan

Ustalenia dotyczące ochrony środowiska i jego zasobów, ochrony przyrody, krajobrazu kulturowego i uzdro­ wisk powinny (m.in.) zawierać wytyczne wynikające z ustaleń planów ochrony

Stanis³awa Staszica w Krakowie, Pañstwowy Insty- tut Geologiczny – Pañstwowy Instytut Badawczy, Uniwersytet Wroc³awski, Kraków, mapy na 43 ark.. CWOJDZIÑSKI S.,

Podczas gdy o pewnej grupie redaktorów prasy pomorskiej informacje biogra- ficzne odnaleźć można było w opracowaniach i potwierdzić je w źródłach archiwal- nych, to