• Nie Znaleziono Wyników

"Pamiętnik dla płci pięknej" jako trybuna aluzji politycznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pamiętnik dla płci pięknej" jako trybuna aluzji politycznych"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Rosnowska, Janina

"Pamiętnik dla płci pięknej" jako

trybuna aluzji politycznych

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 20/1, 41-65

(2)

K w a rta ln ik H isto rii P ra s y P o lsk ie j X X 1 P L IS S N 0137-2998

JA N IN A R O SNO W SK A

„PA M IĘ T N IK DLA P Ł C I P IĘ K N E J” JA K O TRYBUNA A L U Z JI PO LITY C ZN Y C H

D w u ty g o d n ik ten , w ychodzący od początk u 1830 r., założyła g ru p a z ap rzy jaźn ion ych stu d e n tó w U n iw e rsy te tu W arszaw skiego:. K o n sta n ty G aszyński, D om inik M agnuszew ski, S tan isław E g b ert K oźm ian, K o n ­ s ta n ty D anielew icz i in n i1.

P e rio d y k przeznaczony *dla kobiet, perio d y k literack i, lite r a tu r a do­ ty k ają ca p o lity k i — to w szystko w W arszaw ie zjaw iska nierzadkie, gdy po zam achu Sanda, po k ongresie Św iętego P rz y m ie rz a w O paw ie po k il­ k u la ta c h w zględnie sw obodnego głoszenia k o n sty tu cjo n alizm u przez p ra sę B runo n a K icińskiego została w 1822 r. ustano w io na w K ró lestw ie P o lsk im cenzura. Ju ż w 1821, po zam knięciu przez w ładze „T ygodnika Polskiego i Z agranicznego” K icińskiego, zaczął on dru kow ać litera c k ą, przeznaczoną dla kobiet „W an d ę”, z p rzew agą w n iej w ierszy, z pom i­ nięciem pub licysty k i.

N ie p u b licystam i, lecz lite ra ta m i, p rzew ażn ie poetam i, b y li a u to rz y „P a m ię tn ik a dla P łc i P ię k n e j”. D latego a n alizu jąc asp ek t po lity czn y u tw o ró w pom ieszczanych w ty m piśm ie, nie m ożem y pom inąć — p rz y ­ n a jm n ie j w stęp n ie — p roblem ów literack ich , gdy w iążą się one z ta k ą czy in n ą postaw ą w obec przygotow yw anego listopadow ego w y b u c h u oraz w y ra ż a ją tę postaw ę za p o śred n ictw em środków poetyckich.

Pisząc o alu zjach w k rajo w e j poezji M aria J a n io n cy tu je tak ie zda­ nie J u lia n a K laczki w zw iązku z w olnościow ym i ideam i E dw arda D em ­ bow skiego: „ P rz y surow ości ro sy jsk ie j ce n zu ry m ogło to znajdow ać sw ój w y ra z rac z e j w aluzjach , niż m ogło być rozw ijane, ale dług i ucisk p rz y ­ uczył ju ż Polaków do tego, a b y rozum ieć owe h ieroglificzne pism o, k tó ­ re pod o bo jętn ym i słow am i u k ry w a ło n ab rzm iałe tre śc ią idee, kied y to jed en m y śln ik częstokroć w ięcej m ów ił niż m yśl, z n ak z ap y tan ia za­

1 S. E. K oźm ian, Ż y w o t i p ism a K on sta n teg o G aszyńskiego. (Ze w sp o m ­

(3)

42 J A N I N A R O S N O W S K A

w ie ra ł odpowiedź, a b łąd d ru k a rs k i w pro w ad zan o z rozm ysłem — a D em bow ski by ł m istrzem w ty m cygańskim języ k u w olności”2.

A luzyjność w „ P a m ię tn ik u dla P łci P ię k n e j” b y ła inna. B ard ziej niż w pojedynczych słow ach, zn ak ach zap y tan ia, u m y śln y ch d ru k a rsk ic h błędach, choć i to było, zasadzała się n a poetyce im m an e n tn e j utw o ró w całych. W ynikało to z lite ra c k ie j sy tu a c ji przed ro k iem 1831 ■— z poli­ tycznego, społecznego podłoża w alk i (pow ierzchow nie ty lk o literack iej) klasy k ów z ro m an ty zm em , z tegoż podłoża w alk i z ro m an ty zm em sen- ty m e n ta listó w . Zw łaszcza to d ru g ie było isto tn e n a łam ach „ P a m ię tn i­ k a ”, k tó re m u jako pism u stu d en ck iem u p a tro n o w a ł se k re ta rz U n iw er­ sy te tu — se n ty m e n ta lista , id y llik B rodziński.

O ro m a n ty cz n e j w arszaw sk iej pub licy sty ce lite ra c k ie j napisze Jó zef B olesław O strow ski już podczas pow stania: „Nie m ogąc m ówić o ze­ w n ę trz n e j, obyw atelsk iej, polity czn ej wolności, m ów iliśm y o w olności ducha, o w olności sztuki, o koniecznym pożegnaniu przeszłości i podań, ogłaszaliśm y, że p rzed nam i przyszłość niezm ierna, p rzerażająca, w znios­ ła i zach w y cająca”3.

O postaw ie B rodzińskiego stw ierd za A lina W itkow ska, że idylla, w jak ie j du ch u i s ty lu tw o rzy ł i jak iej filozofię propagow ał, m iała urab iać w izję św iata „ a n ty rew o lu c y jn ą , nie zakłóconą b u n te m ”1. Toteż a u to rz y - „P a m ię tn ik a dla Płci P ię k n e j” w zależności od stanow iska, jak ie zajm o­

w ali wobec p rzy g o to w ań do pow stania, sto so w ali w sw ych w ierszach albo p oety kę „rew o lu cy jn eg o ” ro m an ty zm u , albo a n ty re w o lu c y jn y id y l- lizm. D użą p rz y ty m rolę g ra ły m o ty w y p rz y ro d y 5, k tó re dzisiaj m ogą się n am w ydać b łahe, epigońsko w tó rn e, w te d y nato m iast stan o w iły d e k la rac ję ty leż literack ą, co św iatopoglądow ą, polity czną —- d e k la rac ję ty m b ardziej zn am ienną, że n aw iązy w ały do znan y ch utw o ró w ro m a n ­ ty czn ych lu b idyllicznych.

B liższy sen ty m en talizm o w i form ą, ale pod w zględem p o lity k i ro m a n ­ ty k — to najo bficiej piszący późniejszy pieśn iarz pow stania R ajno ld Suchodolski. P osłu g iw ał się on w „ P a m ię tn ik u ” ludow ą kon w encją pio­ senki, czy ballad y , w y stę p u ją c y m i w nich m o ty w am i w ojaków , w ojaka i dziew czyny, w o jak a i konia, ale zaw sze w zw iązku z a k tu a ln y m i zda­ rzeniam i, k tó re w y b u ch pow stan ia zdaw ały się przybliżać. Jednocześ­ nie by ł Suchodolski zabezpieczony p rze d cen zu rą —• zabezpieczony, po­ niew aż w „ P a m ię tn ik u ” zam ieszczano w iele tłum aczo nych pieśni ludo­

2 M. J a n i o n , P o ezja w kra ju . P róba s y n te z y , [w:] O braz lite r a tu r y p o lsk ie j

X I X i X X w ie k u , t. 1; L ite r a tu ra k r a jo w a w okresie ro m a n ty z m u 1831—1863,

W arszaw a 1975, s. 44. Ja n io n c y tu je za: M. G r a b o w s k a , Ju lia n K la c zk o o E d­

w a rd zie D em b o w skim . (Z n o ta te k na m a rg in esa ch t. 7 „Nowego K o r b u ta ”), „ P a ­

m ię tn ik L ite ra c k i”, 1970, z. 1, s. 242—243.

3 „N ow a P o ls k a ”, 1831, n r 1 (a rty k u ł w stępny).

4 A. W i t k o w s k a , W stąp, [w:] K. B r o d z i ń s k i , W y b ó r p ism , oprać.

A. W itkow ska, W rocław 1966, s. LX X .

(4)

„ P A M I Ę T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 43

w y c h obcych, co szczególnie odpow iadając B rodzińskiem u, usypiało ta k ­ że jego czujność. P odobnie p o sługiw anie się po ety k am i in n ym i — s e n ty ­ m e n ta ln ą litera c k o i ro m an ty czn ą, ju ż ta k spopu laryzow anym i, a lu z y jn ą w ym ow ę w ierszy zam ieszczanych w „ P a m ię tn ik u ” zacierało zarów no w oczach cenzorów , ja k i czytelników , nie w tajem n iczo n y ch w działanie spiskow e.

W poetyce i d u ch u ro m a n ty cz n y m pisał w „ P a m ię tn ik u ” zwłaszcza D anielew icz, k tó ry fra g m en ta m i sw ej am orficznej pow ieści p o ety ck iej

W ęd ro w iec d y sk u to w ał z zależnym i od au to ra W iesław a w ierszam i G a­

szyńskiego i z cyklem D um ań, jak ie p rzy p isu je m y M agnuszew skiem u6 i jakie b y ły w p ew n y m sto p n iu am b iw a len tn e zarów no pod w zględem poglądów na ru c h zb ro jn y , ja k i pod w zględem poetyki.

R edagow ała „ P a m ię tn ik dla Płci P ię k n e j” koleżeńska grupa. W ydaje się, że rów nież w p o zaliterack iej rzeczyw istości prow adziła sp o ry i o po­ lity k ę, i o p oety k i, że w y n ik iem p rzeczy tan ia u tw o ru jednego z nich i sp o ru p o w staw ały potem u tw o ry d la „ P a m ię tn ik a ” inne.

N ajw ięcej d ru k o w ał w n im G aszyński. Do czasu p o litycznej śm ia­ łości tego p erio d y k u podp isyw ał go w raz z L eonem Zienkow iczem jako w ydaw ca. To G aszyński p raw dopodobnie z s e k re ta rz e m U n iw e rsy te tu zała tw ia ł sp raw ę w y d aw an ia studenckiego pism a, u zgadniał z B rodziń­ skim przeznaczenie go „dla płci p ię k n e j” , co m iało separow ać je od te ­ m aty k i, jak a blisk a b y ła m łodzieży, pobudzonej S ądem Sejm ow ym .

Rozpoczął G aszyński p ierw sz y n u m e r „ P a m ię tn ik a ” sw oim tłu m a ­ czeniem Godności ko b iet S ch illera — m istrza a u to ra W iesław a. K o biety b y ły „godne” nie ty lk o dlatego, że inne od g w ałtow nych erotycznie m ężczyzn. M ężczyźni tak że publicznie działają:

N iespokojne m ęża ram ie, Z g u b n ą siłą w szystko łam ie. D ziki, idzie bez w y tc h n ie n ia Ś lisk ą d rogą p rzeznaczenia. Co dziś stw o rzy ł, ju tr o k ruszy.

[ ... ]

A le k o b ie ta 7 k o ch a ją ca , tk liw a ,

C hw ilow e k w ia ty cichszej chw ały zryw a, A pod je j rę k ą żad en k w ia t n ie ginie:

6 D owód a u to rs tw a zn a jd z ie się w p rzy g o to w y w an e j przeze m n ie m o n o g rafii

D o m in ik M a g n u szew ski. W spisie rzeczy fig u ru je ja k o a u to r ty c h w iersz y L. Z ie n -

kow icz, je d n a k jego D um anie je s t oznaczone cz te re m a g w iaz d k am i i n ie d o ró w n u je a rty sty c z n ie cyklom D um ań ero ty c zn y c h , później polity czn y ch , a u to rs tw a n a jp e w ­ n ie j M agnuszew skiego.

7 Z ach o w u ję tu i gdzie ind ziej w w iersz ac h piso w n ię zgodną z p ie rw o d ru k ie m , k ie ru ją c się te z ą te o re ty k ó w lite ra tu r y , że w p oezji są se m an ty czn ie isto tn e fo ­ nem y, podobnie ja k p au z y (jeśli u w zględnić tu to ty lk o , o czym m ów i o rto g ra fia).

(5)

44 J A N I N A S O S N O W S K A

W olniej d ziała ją c, choć w szczupłym zakresie, B ogatsze p lony z sw ych n a u k o dniesie8.

W n i e p o w o l n y m d ziałan iu m ogła skruszyć b y t K ró lestw a au ­ tonom icznego zapalczyw a młodzież.

W ty m sam y m n u m erze p ierw szym G aszyński w y d ru k o w a ł w iersz o śm ierci żo łnierza pod R aszynem — w iersz w s ty lu Pieśni ro ln ikó w Brodzińskiego, lecz nie ty c h sprzed 1821 r., k tó re m ów iły o nadziei na w alk ę w yzw oleńczą. Ś m ierć żołnierza G aszyńskiego b y ła żałobną piosnką o k o n ik u w ra c ają cy m z w o jn y bez jeźdźca, o grobie.

Z G odnością ko b iet i ze Ś m iercią żo łnierza D anielew icz d y sk u to w ał ju ż tak że w p ierw szy m n u m erze. W e fragm encie początkow ym W ęd ro w ­

ca b o h a te r ty tu ło w y pro si gęślarza:

0 n ieszczęśliw ych śp ie w aj m i k o ch a n k ac h L u b ja k w aleczn i bez za d rżen ia giną,

G dy z w ro g iem w dzikich sp o tk a ją się sz ra n k ac h , A łzy m i z oczu żałośnie popłyną. (I, 7)

G ęślarz odpow iada słow am i w ięcej niż „żałosnym i” ■— słow am i, k tó ­ re p rzy p o m in ają rzeź P rag i:

T y bo jó w pragniesz! o, ja znałem boje! Bo za O jczyznę w alczyłem w iek długi, B om w id ział śm ierci o tw a rte podw oje, 1 k rw i n ie w in n e j k u rz ą c e się stru g i. P a d a ł o fia rą i sta rz ec , i dziecię. O gnie m o rd ercz e płonęły do ko ła; L ecz n ik t opisać ty c h zb ro d n i nie zdoła,

Bo straszn iejszeg o n ic n ie było w św iecie. (I, 7)

D alekie stało się to od żało b n o -sen ty m en taln ej Śm ierci żołnierza. N u m er d ru g i rozpoczął G aszyński od d y sk u sji szerokiej z ro m a n ty z ­ m em — głów nie z ideam i M ickiewicza — w dłuższym w ierszu Młodość. K oncepcja tego u tw o ru polegała na podziale m łodości na w ie k dzie­ cinny, m łodość b u jn ą i m łodość d o jrzałą. D zieciństw o to n a tu ra ln ie sie­ lanka. M łodzieniec ju ż m ógł przy p om inać fary sów . W e frag m encie w ie r­ sza m ów iącym o m łodzieńcu naw iązyw ał G aszyński do u tw o ró w M ickie­ w icza — dynam icznością sty lu , słow nictw em , ideam i. Po to jed n ak , b y w b re w te m u dać p rzew ag ę senty m entalizm ow i. M łodzieńczość to okres w cale nie n ajlepszy. Człowiek, p rz y k u ty z p rzy ro d zen ia do ziemi, nie po w in ien u lata ć w w ątp liw e regiony:

Jego dusza b u ja ją c n a d ty c h m órz o tc h łan ią G oni za o b raz am i ob łęd n y ch m am ideł,

K iedy ciało śm ie rte ln e n ié m a rąc zy ch skrzydeł, By się m ogło w zbijać za n ią. (I, 50)

S K. G a s z y ń s k i , G odność k o b i e t Z Schillera, „ P a m ię tn ik d la P łci P ię k ­ n e j”,! ia{30, t. 1, s. 2. D alej po cytacie p o d aję liczb ą rzy m sk ą tom „ P a m ię tn ik a ”,, a ra b s k ą — stro n y

(6)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 45

D obra je s t dopiero, p rzychodząca po b u jn e j m łodości, m łodość d o j­ rzała. O k reślając ją w d u c h u idei se n ty m e n ta ln y c h , G aszyński pisał o „ tk liw y m uścisku p rz y ja ź n i” , k tó ra „p ró żny m i u łu d am i nie m am i”, o ty m , że „ sta ły u m y sł żadn ej nie u legnie zm ianie” , że p rz y zachow a­ n iu „stałego u m y słu ” d o jrz a ły m łody człow iek po h o rac jań sk u „i na g ru zach św iata niew zru szo ny pozo stan ie”. W praw dzie:

Z objęć n a jd ro ż szy c h isto t się w y ry w a , B iegnąc ta m , k ęd y głosem ojczyzna go w zyw a, O b y w ate lsk a p alm a lu b ry c e rs k i w ieniec! (I, 52)

K onw encjonalność ostatniego w ersu , a zwłaszcza p rzy w o łan ie „ p al­ m y o b y w a te lsk iej” św iadczą jed n ak , że b y ł G aszyński dalek i od p o stu la ­ tu a k tu a ln e j w yzw oleńczej w alki.

K ie d y 1 lipca w y d ru k o w a ł Ś m ie rć S teja n a C zarnieckiego„ s ta ł się zależny od naro dow y ch d u m N iem cew icza — od Ś p iew ó w h isto ry c z­

n ych . T ym raz e m pow iedział je d n a k w ięcej od stareg o p isarza, pow ie­

dział w d u c h u n a stro jó w irre d e n ty przeło m u pierw szego i drugiego pół­ rocza 1830.

M łodzieniec w d um ie G aszyńskiego śpiew a nad łożem gotującego się n a odejście hetm an a:

N asze b ło n ia um ajone, K rw ią n a d d z ia d ó w uroszone

N aje ch a ły obce w rogi; L ecz P olacy jeszcze żyją, P o lsk ie se rc a jeszcze b iją ,

D alej, k o n iu białonogi! N asze żony, nasze m a tk i

P łac zą tu lą c d robne d ziatki.

W w ięzach jęczy k r a j n a sz drogi; Lecz w m y m se rc u ogień p ała,

S zab la jeszcze n ie stę p ia ła,

D alej, k o n iu białonogi! (III, 7)

Ś m ierć C zarnieckiego b y ła je d n a k jed y n y m w ierszem , w k tó ry m

G aszyński odw ażył się n a alu zje narodow ow yzw oleńcze. C en zura sk re ś­ liła jakiś fra g m en t, in te rw e n io w ał może B rodziński i p o tem w łaśnie G aszyński p rz e sta ł podpisyw ać „ P a m ię tn ik ” jako w ydaw ca.

W ty m że num erze, w k tó ry m uk azała się dum a o śm ierci C zarniec­ kiego, D anielew icz d ru k o w a ł D u m ką Zaporożca, w k tó re j a k tu a ln ą sp ra ­ w ę polską u k ry ł pod te m a te m siedem nastow iecznego p o w stania chłopów u k raińsk ich:

Dużo la ck a hołota M a ubio ró w i złota,

D zielną b ro n ią ład o w n e m a wozy. A le ró d te n p adalczy Z aporożców n ie zw alczy, M nogie sw oją z a le ją k rw ią stepy.

(7)

46 J A N I N A R O S N O W S K A [ ...••••.]

D alej h u rra c h ! m ój koniu, Po C zech ry ń sk iem pędź błoniu, Ju ż K u d ac k ie spostrzegam w ieżyce.

W szak ty n ie znasz, co strac h y , D alej żw aw o n a L achy,

Dziś n ie je d n ą sk ru szy m y p rzy łb icę (III, 11, 13)

P om iędzy d u m ą G aszyńskiego a w spółbrzm iącą z nią D u m ką Zapo­

rożca w yd ru k o w an o D um anie pierw sze. S w it, owo jedno z D um ań, w

k tó ry c h M agnuszew ski -— p row adząc dialog lite ra c k i — b y ł bliższy

Godności ko b iet S chillera, lecz przecież i zapał Ś m ierci C zarnieckiego

oraz D u m k i Zaporożca nie pozostały bez w p ły w u na niego.

Z eszyt „ P a m ię tn ik a ” z 1 lipca bardzo odbijał od zeszytów p o p rzed ­ nich. W W arszaw ie w iedziano o polityczn ej atm o sferze w P a ry żu , za­ po w iad ającej rew o lu cję i budzącej n adzieje Polaków .

Donos szpicla już z czerw ca c y tu je J e rz y Łojek: „O pow iadają w m ieście, iż kilk a osób otrzy m ało lis ty z F ra n cji, w k tó ry c h donoszą 0 w ielk im niezadow oleniu społeczeństw a, p a n u ją c y m w ty m k ra ju , k tó re k ie ru je się przeciw m onarsze, że w yw ołało to już pew ne niepokoje 1 że n ależy się spodziewać, iż będzie m ożna jeszcze z tego sk o rzy stać”9.

S w it M agnuszew skiego b y ł odpow iedzią na czerw cow e w ieści z P a ­

ry ża, n a w yzw oleńcze echa w W arszaw ie.

W ty tu le słow o „p ierw sze” było w ażkie. W y odręb niało no w y cykl

D u m a ń od w cześniejszego erotycznego. A u to r n a sta w ia ł się w yraźn ie

n a reag o w an ie ty m cy k lem n o w y m na rozw ój w ypad k ów politycznych. W ażki b y ł rów nież człon ty tu łu : S w it. W m o ty w ach p ó r d n ia ko­ le jn y c h m iał M agnuszew ski a lu z y jn ie w y rażać tę sw oją reak cję. C h a ra ­ k te ry z u je ca ły cykl p o ety ka se n ty m e n ta ln a , s e n ty m e n ta ln y p a ra lelizm sp ra w lud zkich i p rzy ro d y , elegijność, zap rzeczająca b u n to w i, zryw ow i pow stańczem u, ale zarazem w pro w adzan ie grozy, tragicznego nieszczęś­ cia — k tó re m ogą dotyczyć i przem inionego czasu re p re sji po d ekonspi- ra c ji w 1826 r., po w y ro k u łag odnym S ą d u Sejm ow ego, ja k i klęski p o w stan ia dopiero oczekiwanego. P o eta p rag n ie „ św itu ” w yzw oleńczego, odm łodzenia sk alan ej przez re a k c ję rzeczyw istości, ale boi się k lęski:

Otóż ob raz pokoju, jed n o ści i zgody!... O zasypiaj spokojnie, n ęd z n y rodzie ludzi. [ ... 1

Z asypiaj!... S ło d k ą ś w itu u p o jo n a w onią,

N iech w y tc h n ie p ie rś po ję k ac h , o sch n ą po łzach oczy, Byś znow u, gdy cię losy p o sta w ią n a d tonią,

L u b n ied o la żelazną p rz y w ita cię dłonią, M iał p ie rsi p ełn e w e stc h n ie ń i łez pełne oczy. A lbo w stań!... i w lepiw szy ciekaw e źren ice

9 J. Ł o j e k , S tu d ia nad prasą i opinią p u b lic zn ą w K ró le stw ie P o lsk im

(8)

„ P A M I Ę T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 47

P rz y p a trz się, ja k w ś w ita n iu n a tu r a m łod n ieje, Może ci św ia t o d k ry je sw oje ta je m n ic e ,

Może n ow ych czuć try s n ą w se rc u tw e m k ry n ice, I w m a rtw e j m yśli zbudzą uśpione n ad zieje.

... .. . . ]

T ak i ja , p rzy św ita n iu d n i m ojego życia, W idziałem ty lk o przyszłość pogodną, w esołą, I o rozkoszach św ia ta m a rz y łe m z pow icia, Bo m i n ad z ie je w p o śró d przyszłości u k ry cia , W ieńcem szczęścia ozdobne w sk az y w ało czoło. L ecz ja k m ię srogo zaw iodła! [ ...

...]

T ak, niestety!... dziś w szystko do ciebie się śm ieje! Z achw yca cichość św itu , w zru sza szum potoku, A któż zgadnie... czy ju tro , gdy zgasną n adzieje, I rozpacz w k ielich życia ja d tru c iz n y w ieje,

Z najdziesz dość w p iersiach w estch n ień , dosyć łez w tw em oku. (III, 9, 10)

N adzieje m łodzieńczego czasu to z pew nością nadzieje zw iązane z liberalizm em A leksandra I — nadzieje jed n a k już w ted y zawodne. Rozpacz m iało przynieść niepow odzenie pow stania.

Czy może podczas zebrań w spółredak toró w „ P a m ię tn ik a ” p ad ały w sporach zdania, jak ie usłyszy potem jed en z nich: L eonard R ettel, co p raw d a już po nocy 29 listopada i w in n y m środow isku:

O burzało ;[...] m oje sum ienie, k ie d y m słyszał pow ażnych lu d zi m ów iących do m nie ja k o do jednego z ty c h , k tó rzy w Nocy B elw ed ersk iej b ra li p ew ien udział: „O k ry jem w as w ieńcam i, p o p iersia w asze i im iona ryć będziem w m a rm u rz e, je ­ żeli ta w o jn a pójdzie szczęśliw ie, ale n ie p rze stan iem w as p rze k lin ać n a w ieki, jeżeli to w szystko n a złe się obróci”10.

L isty w zacytow anym donosie szpiega otrzym yw ali praw dopodobnie przede w szystkim sprzysiężeni W ysockiego, k tó rz y m ieli k o n ta k ty z F ra n ­ cją. T ylko że policja nie w iedziała o Sprzysiężeniu.

R e ttel — m łody bardzo, zaledw ie osiem nastoletni absolw ent Liceum W arszaw skiego, stu d e n t pierw szego ro k u — b y ł przyw ódcą jednego z trz e ch studenckich kółek, k tó re ze Sprzysiężeniem w spółdziałały. To on z pew nością przek ształcił p erio d y k „dla p łci p ię k n e j” w try b u n ę aluzji. B ył w spółautorem „ P a m ię tn ik a ”.

S tw ierd zi w praw dzie R ettel, że w spółdziałanie stu d en tó w z W ysoc­ kim rozpoczęło się dopiero po rew olucji lipcow ej. Nieco d alej jed n ak pisze:

U w ażałem rokiem ju ż pierw ej, że w ojskow i, z którym i się zaprzyjaźniłem , ja k porucznicy: A lek san d e r Ł ask i i B aczyński, podoficerow ie: P o n iń sk i i B anczakie- w icz z g w ard ii g ren ad ieró w , bez o tw ie ra n ia się jeszcze zupełnego b a d a li m ię i chcieli zachow ać i przedłużyć ścisłe ze m n ą stosunki. Z ap ew n ien i o m oich uczu­

10 L. R e t t e l , Z a m ia st p rze d m o w y , [w:] P. W y s o c k i , P a m ię tn ik o p o w sta ­

(9)

48 J A N I N A R O S N O W S K A

ciac h p a trio ty c z n y c h i o m o je j gotow ości do czynu, od ogólnych pojęć przech o d zili p o m a łu w ro zm o w ach do co raz bliższego k re śle n ia sw oich za m ia ró w ; zn alazłem się za te m w tajem n icz o n y do w szystkiego. (9—10).

Pod zn am ien n y m i pod w zględem alu z ji u tw o ram i w „ P a m ię tn ik u ” nie pojaw iło się z razu — z ostrożności11, ze w zględu na k o n ta k ty — nazw isko R ettla. M usiał zresztą „ P a m ię tn ik ” p rzejść ew olucję od sw o­ jej p ierw o tn e j k a rn a w ało w o -ero ty czn ej tem a ty k i, w łaściw ej z początku d la p erio d y k u „dla płci p ię k n e j”12.

F e lie to n o końcu k a rn a w ału , na poły sa ty ry czn y , w y d ruk ow an o 1 m arca. P ię tn a ste g o tegoż m iesiąca G aszyński rozpoczynał zeszyt w ie r­ szem T r z y natchnienia. D aw ała je n a tu ra , kochanka, lecz tak że ojczyzna. W ty p o w y dla G aszyńskiego sposób jed n a k nie w yszedł on tu jesz­ cze ze sfe ry eleg ijn ej k u ak tu aln o ści:

T rzecią g w iazdą to czucie św ię te Z m le k ie m w yssane, z życiem poczęte,

O jczyzna jego p o d n ie tą: W k im się te n boski ogień n ie żarzy,

W zruszyć stró n lu tn i n ie ch się n ie w aży, N ie je st, nie będzie poetą.

Bo śp ie w ak lu tn ię b io rą c do ręk i,

G dy z b rzm iący c h stró n je j cichem i d źw ięki H a rm o n ijn e łączy pien ia:

O jczyzna ty lk o ogień roznieci, S k rz y d łem m iłości ty lk o uleci

Z ziem i w k r a in ę m a rz en ia . (I, 218)

W zeszycie ty m sam y m R ajn o ld S uchodolski w y d ru k o w ał sty lizow a­ n ą ludow o b allad ę o dziew czynie i „ h u ła n ie ” , w praw d zie podczas d aw ­ n e j w o jn y tu re c k ie j, je d n a k sam o m ocne słowo „ h u ła n ” k o jarzyło się ze w sp an iałą k a w a lerią „kongresow ego” K ró lestw a, zaś w o jn a z orężem , o jak im m arzy ł już R ettel, a n a jp e w n ie j i w tajem n iczeni: Suchodolski oraz D anielew icz.

Rów nież w ty m 'sam ym n u m erze a u to r nie p o d p isan y 13 — m oże K azim ierz W ładysław W ójcicki — w prozie pod ty tu łe m O blężenie W a r­

s z a w y ro ku 1658 opow iadał o b o h a te rsk ie j, w alczącej w zbroi ry cerza

11 W. T o k a r z , S p rzy się że n ie W ysockiego i noc listopadow a, W arsza w a 1925, s. 58 (dalej n u m e r stro n y w naw iasach).

12 w W arszaw ie n a przełom ie 1829/30 r. n a stą p iło odprężenie, k ie d y M ikołaj I z a tw ie rd z ił n are szc ie ła g o d n y w y ro k S ąd u S ejm ow ego i w ra c a li n ie k tó rz y w ięź­ nio w ie w y w iezieni do tw ie rd z y P e tro p a w ło w sk ie j. F ry d e ry k S k a rb e k n apisze: „Rok 1830 zaczął się wesoło, w y p ra w ia n o po do m ach p ry w a tn y c h ta ń c u ją c e w ieczo ry 1 bale k ostium ow e, chciano w y ra źn ie n ad g ro d zić sobie d w a k a rn a w a ły p o p rz e d n ie ”

(.P a m ię tn ik i F ry d e ry k a hrabiego S k a r b k a , P o zn ań 1878, s. 146).

13 D ru k o w an o w. „ P a m ię tn ik u ” prozę bez po d p isu n a jp e w n ie j ze w zględu n a d ra sty c z n ą sy tu a c ję Z y g m u n ta K rasiń sk ieg o , któ reg o k ilk a p o w iastek rom an so w o - -m a k a b ry c z n y c h znalazło się w ty m perio d y k u .

(10)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 49

Jad w id ze Solnickiej; w dziale „N ow iny i w iadom ości n au k o w e ” cytow ano w ydaw niczą anonim ow ą nowość: L egionista w racający do P olski ro k u

1815,, niew iele co p raw d a w a rtą literacko , ale sław iącą w alkę zbrojną,

p rag n ien ie kobiet u działu w n iej „ n a ty c h m ia st” 14.

W połow ie k w ie tn ia Suchodolski d ru k o w a ł bardzo znaczący p rze k ład pieśn i now ogreckiej S k o n w odza K le ftó w :

N a g ra n ic y w oln ej ziem i P o ch o w ajc ie m ię w żałobie, Ż ebym w alczyć z w rogi m em i

N ie zap o m n iał w zim nym grobie. T ylko zróbcie go w ysokim , Ż ebym sto jąc m ógł zabijać, T ylko zróbcie go szerokim ,

Ż ebym m ieczem m ógł w y w ijać. (II, 149— 150)

Jeszcze je d n a k Sprzysiężenie W ysockiego nie m yślało o w y stą p ie ­ niu. P iętn asteg o m aja w D rugiej pieśni gęślarza. Z p o em a tu W ędrow iec daw ał D anielew icz w y ra z zaw odow i; w m etafo rze kam iennego słu pa z za­ ta rty m n ap isem p rze d staw ia ł m ęczące dla m łodych m ilczenie spiskow ego podziem ia:

M łodości! gdzież tw o je siły, G dzież tw e w d zię k i czarow nicze, Co ta k a n ielsk o łu dziły

P o ety se rc e dziew icze?

G dzież je ste ś, o chw ilo św ięta, G dy m ię n a sk rzy d ła ch n a tc h n ie n ia R zu cała w odm ęt stw o rze n ia Ja k a ś siła n ie p o jęta?

1... 1

M łodości! choćby n a chw ilę, N im za m k n ę m a rtw e pow ieki, P ozw ól m i tw ego n a tc h n ie n ia , B lask ie m g asn ąc ej pochodnie N iech jeszcze zaśw iecę godnie, Ż a re m boskiego p łom ienia,

A po tem zgasnę n a w ieki. (II, 89, 91)

D opiero gdy w „ P a m ię tn ik u ” już dano alu zy jn ie w y raz w ieściom o w zb u rzon ej F ra n c ji, w ieściom w zb u d zający m n ad zieje Polaków , w d ru g im n u m erz e lipcow ym D anielew icz w /nowej P ieśni gęślarza p rz y ­ taczał z n am ien n y dialog m łodzieńca i Z oryny, kochającej go córki w o je­ w ody, lecz ju ż żony innego. Oto czeka na B ohdana, w yruszającego na w ojnę, „konik k a ry ”, lecz B ohdana zasępia b a jro n icz n y pesym izm .

14 F ra g m e n t L eg io n isty w y b ra n y b y ł dobrze przez re d a k to ró w „ P a m ię tn ik a ” . G dzie ind ziej w u tw o rze ty m a u to r p raw d o p o d o b n ie p rzez w zgląd n a c e n zu rę n a ­ zyw a A le k sa n d ra I „B óstw em p o k o ju ” i w ięcej jeszcze pisze w ty m duchu.

(11)

50

i

J A N I N A R O S N O W S K A

Czy b y ła to odpow iedź na S w it, na D um anie drugie. PofU nek w ty m że zeszycie? P raw dopodobnie.

Z o ry n a m ówi:

O, je śli czujesz m ęzkiej k rw i bicie, P atrz!... grozi Polscze w ró g dziki, L u b ej ojczyźnie nieś tw o je życie

Z m ężnem i połącz się szyki. M łodzieniec w nieb o sp o jrza ł p onuro,

S zabla szczęknęła u boku, Z ad rża ło stru sie u czapki pióro

I p łom ień b ły sn ą ł m u w oku. C hceli szalony p ohańców ro ty

S am je d e n szab lą w y tropić, Czy z d ra d ą podejść w rogów n am io ty

I w w odzu szty let utopić? P ró ż n y tw ó j zapęd, bo m łode siły

Z n ik n ą nie długo, ta k w łaśnie, J a k b łę d n y płom yk u stóp m ogiły

Z apłonie chw ilkę i zgaśnie. (III, 59—601

W P oranku, zaraz po ty m fragm encie W ędrow ca, a u to r posłużył się znow u m o ty w am i p rz y ro d y u ję ty m i sen ty m e n ta ln ie . J e d n a k tak że znow u m o ty w am i p o n u ry ch: „ m g ły ” , „ b u rz y ”, „ciem ności n ie p rz e jrz a n e j” p rze ­ strz e g a ł p rzed k lęsk ą planow anego pow stania.

O d y sk u sji P o ra n ku z fra g m en te m W ędrow ca św iadczy użycie przez M agnuszew skiego p o ró w n an ia hom eryckiego, jakie jest i u D anielew i- cza. U niego ostrzega p o rów n an ie przed „schorzałością” w ą tp ią c y c h w .zw ycięstw o, u a u to ra P o ra nku — przed nieszczęściam i p rze g ra n ej.

W tym że n u m erze z 15 lipca nie po d p isan y a u to r p rozy Ł a zien ki

k ró le w sk ie w W arszaw ie. Z listów do B ro n isła w y S x — może znow u

W ójcicki — cytow ał z w iersza T rem beckiego passus o po m niku k ró la J a n a :

Ju ż w idzę, ja k o w dziaw szy h a rt n iezłom nej zb ro je Z m ia ta z k a rk ó w n ie w ie rn y c h odęte zaw oje, A posoką i p ro ch e m ozdobnym okry ty ,

T ra tu je z d a rte członki ko ń sk iem i kopyty. N a w zro k jego ogrom ny, n a b la sk >płytkiśj sta li, K u p am i się od W iednia zb ita gaw iedź w ali; S toi z d rę tw ia ły D u n aj, że n a b y stry m grzbiecie

M ost m u z tru p ó w u sła n y p ra w n e b a rk i gniecie. (III, 84—85)

P ro zaik dodaw ał:

N iepodobna ci w y ra zić uczucia, ja k ie b u d zi w se rc u P o lak a te n pom nik bo­ h a te r a naszego, gdy ra p to w n ie u k a z u je się w p o śró d c z a ru ją c e j u stro n i. (III, 85)

Z an im został w y d ru k o w a n y zeszyt z 1 sierpnia, w P a ry ż u rozpo­ częła się rew o lucja. Je d n a k w W arszaw ie dow iedziano się o niej dopiero

(12)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P IĘ K N E J " 51

7 sie rp n ia 15. D anielew icz, n ieśw iadom y w yb u chu, pisał now y fra g m en t

W ędrow ca, rozżalony zawodem :

D uchu ożywczy! po cóż n a d a re m n ie Do m oich p ie rsi chcesz się w edrzeć siłą? Ż ad n ej już isk ry nie w ynajd ziesz w e m nie, K tó rą by tw o je tc h n ie n ie obudziło. (III, 97)

Suchodolski znow u nie stra c ił ufności w nadchodzące w y d arzen ia, k tó re m iały w strząsn ąć nie tylk o F ra n c ją . P isał o „ h u ła n a c h ” już nie w zw iązku z daw n ą w ojną z T u rk am i, lecz przyszłą:

J u ż i strzelcy przeciągnęli, I h u ła n i przelecieli,

Pozw ól, pozw ól, m a tk o m iła, B ym h u ła n ó w dogoniła! (III, 104)

Południe. D um anie trzecie, w y d ru k o w an e zaraz po P ieśni D anielew i-

cza, tchnęło pesym izm em , ale nie w zw iązku z odw lekaniem się re w o lu ­ cji w P a ry żu , ty lk o z jej p rzew id y w aniem , z p rzew id yw aniem ru c h u zbrojnego w Polsce:

Ach! ja mego p o łu d n ia n ie w id ziałem jeszcze, A ju ż sch y lam n a p ie rsi u tru d z o n ą głowę; A w głębi serca czucie odzyw a się w ieszcze, Ż em dopiero nieszczęścia doznał przez połow ę, Że p rz y jd ą grom y, p io ru n y i bu rze

I ja z m ą w y trw a ło śc ią zn ik n ę w cierp ień chm urze. O! przychodź, sroga jędzo! i tw ą paszczą w ściekłą W ysącz te j k rw i n a próżno w ży łach w rz ą c śj szczątek

I sp ro w ad ź do m ej duszy srogich zgryzot piekło; O ddany udręczeniom , zrz ek n ę się p a m ią te k I zapom nę, żem k iedyś b łą k a ł się po św iecie, Ja k o m atce od p ie rsi odrzucone dziecię. A lbo przyjdź!... i ze d rże n iem ,poglądaj zdum iona, J a k śm ierteln ik ! z p ie k ieln ej n a jg ra w a j się zdrady; I okiem zjad łe j żm ii p rz e b ij się w głąb łona, I re s z tk ę życia z a tru j podalczem i jady.

A potem patrz!... ja k jeszcze lu d z k ą siłą d um ny B ędę s ta ł n iew zru szo n y ja k grobów kolum ny. (III, 102)

W n u m era ch dalszych już D u m a ń nie było. Czy ich d aw n em u a u to ­ row i przyp isać m am y rozw ażania o św ieżym przek ład zie przez nie w y ­ m ienionego tłum acza W a llen stein a S ch illera i podanie do d ru k u w ty m tłu m aczen iu dialogu stareg o Piccolom iniego z M aksem ?

[ ... ...

. . .] w o jn a, synu, n ie je st celem w ojny. O lbrzym ie czyny g w a łtu i przew agi, 15 Ł o j e k , op. cit., s. 287.

(13)

54 J A N I N A R O S N O W S K A

te p la n y aniżeli stu d e n to m nieoględnym , potem aresztow an y m . O w czes­ n y m w tajem n iczen iu R e ttla św iadczy to, co napisze po latach :

Z n ow ych zw iązkow ych L u d w ik N ab ie la k , n ie d aw n o sp row adzony z G alicji do re d a k c ji „D ziennika Pow szechnego K ra jo w e g o ”, okazał się n a jn ie c ie rp liw sz y m n a zw łoki u sta w n e i w a h a n ia się ty ch , co całym k ie ro w a li zw iązkiem , i b ardzo żyw o z a p y ty w ał P io tra W ysockiego, sk ą d pochodzą te o d rac zan ia chw ili p o w sta ­ n ia , w y sta w ia ją c e w szy stk ich n a ta k w y ra ź n e niebezpieczeństw o. N a to W ysocki ośw iadczył, że w ielu z jego tow arzy szy tra p io n y c h je st obaw ą, ab y p o w sta n ie to n ie m iało w yłącznego c h a ra k te ru ja k ie jś re w o lu c ji w ojskow ej, że słu szn ą je s t rz e ­ czą, ab y w ojsk o p o p arło cały m i siłam i ru c h ra z obudzony, że im go rozpoczynać w cale nie w y p ad a . W tedy N ab ielak ośw iadczył, że jeżeli o to chodzi, on i p rz y ­ ja cie le jego dadzą początek p o w stan iu , u d e rz a ją c n a B elw eder; w ów czas W ysocki rzu c ił m u się n a szyję z n ajw y ż sz y m ro zrze w n ien ie m i rzecz stanow czo b y ła zd e­ cydow aną. N ab ie la k ty lk o żądał, ab y oddziałow i cj^wilnych, k tó ry c h on sam p rz y ­ prow adzi, n ie zn a ją cy c h w cale m iejscow ości, dodany b y ł je d en z p o dchorążych n ie n a dow ódcę, lecz n a p rzew o d n ik a, n a co W ysocki się zgodził n a jc h ę tn ie j.

Od te j chw ili rozpoczęły się ściślejsze m iędzy cyw ilnym i sto su n k i i d aleko w iększy p o rząd ek ; d ostałem w ted y polecenie sty k a n ia się z m a g istre m p ra w a Józefem M ejsn erem [...], k tó re m u szczególniej został p ow ierzony u n iw e rsy te t.

(21—22)

Ju ż 1 w rześnia R ettel rozpoczął n u m e r „ P a m ię tn ik a ” w ierszem

Pieśń H y m en u , n ap isan y m dla K.S. i K.C. — być może dla po b ierającej

się rzeczyw iście p a ry — lecz ze szczególnym p o d ty tu łem : W szystkim . Słowo „W szystkim ” , d ru k o w an e w ersalikam i, pow tarzało się jeszcze d w u k ro tn ie przed p o w tarzan y m i rów nież dw iem a strofam i, k tó re m ó­ w iły o szczęściu te j p ary . W ydaje się, że szczęściem p ro m ien iał głów nie sam- auto r-sp isk o w iec na w ieść o zbliżającym się w ybu chu , że objaw iał to „w szy stk im ”, k tó rz y m ogli być zorientow ani, i ty m nie zo riento w a­ nym , k tó ry c h czekało w yzw olenie. Radość ów czesną R e ttla podk reśla przeciw ieństw o jego w cześniejszych zawodów, o k tó ry c h napisze:

...opóźnienia i zw łoki co do d n ia p o w sta n ia b oleśnie n a m n ie d ziała ły . (19)

W n u m erze „ P a m ię tn ik a ” z 15 w rześnia w u tw o rze D uch czucia R e tte l u jaw n ia ł m iędzy w ierszam i, że m yśl o z b ro jn y m ru c h u rozszerza­ ła się, że alu zje studenckiego pism a b y ły rozum iane:

Z kądżeś, czucie, zkąd, zapale? M ogąż ciebie w zniecać fale?

Możeż w ia tr, co liście budzi, O cknąć serce śpiących ludzi? W szak m nie n ie zna lot w ietrz y k a, P różno n ie ra z u stru m y k a

S k ład a m pieśJni, i on szum i, I m ych pieśni n ie rozum i. Lecz przy b rze g u m ojej stru g i M usi błądzić ktoś tu d rugi:

(14)
(15)
(16)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 55

D uch z m ym du ch em sp o k rew n io n y , Co p rz y jm u je m oje tony. (III, 237)

W ielu — zwłaszcza stu d e n tó w — um iało czytać m iędzy w ierszam i. B yli p oruszeni rew o lu cjam i i ro zru ch am i w E uropie, byli p rzeko n ani o nieodw racalności w y b u c h u w Polsce.

O w y b u ch u pow stan ia w B ru k seli W arszaw a dow iedziała się 5 w rz e ­ śnia; 11 — o jego zw y cięstw ie18.

Jednocześnie z p ie rw sz y m i w iadom ościam i o p o w sta n iu b elg ijsk im — pisze Ł o je k — zaczęły n ap ły w a ć in fo rm a c je o ro zru ch a ch , n ie p o k o ja c h i n a s tro ja c h r e ­ w o lu cy jn y ch w e w szy stk ich n ie m a l k ra ja c h E uropy. P ra s a w a rsz a w sk a z a la ła w p ro st czyteln ik ó w la w in ą tego ro d z a ju w iadom ości; p o w ta rz a n e w e w szy stk ich gazetach, p o ja w iały się z d n ia n a dzień coraz now e d o n ie sie n ia”19.

C y tu je je Ł ojek n a k ilk u stro n a c h swego stu d iu m 20. O re a k c ji n a nie s tu d e n tó w pisze Tokarz:

Z b ie ra li się ciągle w k a w ia rn ia c h B a ro k a i B rzeziń sk iej, w sklepie G raso w a, w k ó łk a ch p ry w a tn y c h i śp ie w ali piosenki b u rszo w sk ie: G audeam us ig itu r, Sic

v iv a m u s, D usić książką!, O stry b u rsz lub p atrio ty cz n e: C ześć p o lsk ie j ziem i, cześć!, H ej, S a rm a to lu b y ! O pow iadano sobie, że w czasie p o p u la rn y c h naów czas w y c ie ­

czek pieszych w a k a c y jn y c h zeszli się w C zęstochow ie z ak a d e m ik a m i k rak o w sk im i, p rz e b ra n y m i za górali, i w y k o n ali ra z e m ja k ą ś ta je m n ic z ą przysięgę. P rz e sta li w te d y nosić m u n d u ry i p o ja w ia li się w m ieście w cz am ark ach , k o n fe d e ra tk a c h , n o sili n a k am iz e lk a c h gu zik i z p o rtre te m K ościuszki; od czasu pobicia W oydy n ie p o k az y w ali się inaczej, ja k z g ru b y m i k ija m i w rę k u , k tó re n a z y w a li w o jd ó w k a - m i. N iek tó rzy z n ic h celow o n ie za p isa li się ju ż n a w y k ład y . (66)

W „ P a m ię tn ik u ” tu ż po D uchu czucia w y d ru k o w an o p ięk n ą E legiję R e ttla o spodziew anej śm ierci — w w alce, ja k m ogli św iadom i zrozu­ m ieć.

D anielew icz o zgładzeniu księcia K on stanteg o p isał w num erze po­ p rzed n im . A lu zja została p o tw ierd zon a n otą na końcu n u m eru :

O STR ZEŻEN IE: N a k a rc ie 188 przez om yłkę um ieszczono w stę p ty lk o poezji

N IC O Ś Ć i dlatego m y śl n ie je s t ukończona, lecz o d erw an a i n ie zu p e łn a. (III, 224) P isał D anielew icz w Nicości:

P ow ażn ie kroczysz, księżycu p o n u ry , P o śró d o rsza k u złotych gw iazd ty siąca, Tw ój sre b rn y p o ły sk k ir nocy ro ztrąc a.

I ... ... ]

M ija ją w ie k i — b u rzy się ląd, m orze, G asn ą k o le ją istot m ilijony;

Ty zaw sze je d en , blad y , niew zruszony, Po n iezm ierzo n y m b łą k asz się przestw o rze. Cz^rli dziew ica p rzy tw y m b la sk u krąży , Czy n a d tw y m b iegiem m ęd rzec się durnieje, 18 Ł o j e k , op. cit., s. 275.

19 T a m że, s. 287—288. 20 T a m że, s. 287—302.

(17)

56 J A N I N A R O S N O W S K A

Jednakiem ogniem tw oja tw arz jaśnieje I jednym śladem tw oja tarcza dąży. Niebo się chm ury obleka czarnemi, Sarna lękliw a k ry je się w gęstwinie,

D rżący w ęd ro w iec przeb ieg a p u sty n ie; Ty św iecisz jeszcze, ale n ie dla ziemi. I k ied y ż słońce, co tw e lica k ra si,

Z n ik n ie n a zaw sze z b łę k itn e j p rze strzen i? K iedyż b la sk jego tc h n ie n ie tw ó rc y zgasi

I tw o je św ia tło w nicość się obróci? (III, 181— 182)

B yła w ty m w ierszu alu zja nie ty lk o w ypow iedziana m eta fo rą blas­ k u księżyca — blasku, którego zniknięcia oczekiw ano, p y ta ją c n iecierp li­ w ie: „K ied yż?” „O rszak złotych g w iazd ” to w szak o rd ero w an i zauszni­ cy K onstan tego , g en erałow ie tacy, ja k W in c e n ty K rasińsk i?

„B u rzy s ię ” E uropa, zgład zają rew olucjoniści obrońców tro n u i o łta ­ rza. „M ędrzec się d u rn ie je ” nad K o n sta n ty m — „durnieje się” p a trio ta , spiskowiec. B yły w g ó rn ych w a rstw a c h społeczeństw a polskiego — w okresie szaleń stw K onstanteg o , re p re s ji Now osilcowa, w czasie przy g o ­ tow ań do N ocy B elw edersk iej — „lękliw e s a rn y ” , zaś sprzysiężony jak „d rżący w ędrow iec przebieg ał p u s ty n ie ” społeczności b ezra d n e j w śród płaszczących się p rzed zaborcą m inistró w , policm ajstró w i szpiegów.

D aje do m yślen ia n a w e t m ała lite ra słow a: „ tw ó rc a ”. Bo tw ó rcam i m ieli być ci, k tó rz y Polskę w yzw olą. Oni zgaszą księżyc i p e te rsb u rsk ie słońce.

W zeszycie ty m że w dziale „N ow iny i w iadom ości n au k o w e ” , dla w spółbrzm ien ia z obw ieszczeniem R ettla: „W szystkim ” i z Nicością oraz na p rzek ó r frag m en to w i z W a llen steina w po p rzedn im num erze, p rze ­ druko w an o z lw ow skiego „H aliczan in a” fra g m e n t O brony O lszty n a 21 A lek san d ra F re d ry — z b o h a te rsk ą ofiarą K asp ra K arlińskiego, k tó ry nie w ah ał się strzelać do N iem ców prow adzący ch w przodzie jego syna.

R e tte l opowie jeszcze w zw iązku z o d kład anym i te rm in a m i w y b u ­ chu pow stania:

.[...] w ied ziałem o n ic h n a jd o k ła d n ie j, od Ż ukow skiego i B aczyńskiego, od k tó reg o m iałem p ro ch i p o trze b n y ołów dla o d lan ia k u l do m niejszego k a lib ru b ro n i, w k tó rą śm y się z a o p a try w a li pom ału, g o tu ją c się n a dzień 18 p aź d ziern ik a, k ie d y .od B aczyńskiego zaw iad o m io n y zostałem , że w y b u ch odroczono. (19)

P iętn asteg o w rześn ia rozpoczynał „ P a m ię tn ik ” w iersz d ru g i o p la ­ no w an y m zam achu na K o n stan tego — w iersz, któreg o alu zje zrozu­ m iała nie ty lk o m łodzież. B ył on tra w e s ta c ją sonetu Leona Zienkow icza, drukow anego w pierw szym n u m erze tom u pierw szego „ P a m ię tn ik a ” .

21 C hodzi o zam ek obronny O lsztyn n a p o g ran iczu śląskim , oblegany w 1587 r. przez p re te n d e n ta do polskiego tr o n u arcy k s. M aksym iliana.

(18)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 57

O Z ienkow iczu S tan isław E g b e rt K oźm ian napisze, że zajm ow ał się stro n ą „ m a te ria ln ą ” pism a, lecz:

N ie b y ł i[...] z te g o k o n te n t i w ciąż w d z ie ra ł się do w yższych honorów . N a k a ż d ą sesję p rzy n o sił n a m ja k ie ś ckliw e sielanki, k tó re śm y odrzucać m usieli, u sp o ­ k a ja ją c go p rzyrzeczeniem , że m oże się później m iejsce zn a jd z ie22.

Rzeczyw iście, b ard zo n iedo jrzały , bardzo n a iw n y , b y ł w sp om n iany sonet p t. Do Boleslaw ka. B olesław ek to m ały chłopozyk, któreg o — zgod­ nie z k o n w en cją dzieciństw a sielankow ego — a u to r n aw o ływ ał do cie­ szenia się zabaw kam i:

D zisiaj, k ęd y się zw rócisz, b ły sk a b u k ie t z róży,

Wokół pełno nadziei, radości, swobody,

Wszystko bawi, czaruje, lubą przyszłość wróży,

A jutro!... lecz ty spieszysz do tw o ic h zabaw ek, B iegnij, ciesz się, m ój chłopcze, pókiś rześk i, młody! P ókiś ty lk o szczęśliw y, pókiś B olesław ek! (I, 15)

P o w tarzan o te n cały pom ysł, ry m u ją ce się końców ki: „B olesła­ w e k ”— „zab aw ek” w w ierszu drugiego n u m e ru w rześnia, w ierszu pt.

Do P rze m y sła w ka M y śk ie m p rzezyw a n eg o . N a ślad u jąca pióro Z ienkow i-

cza naiw ność była je d n a k te ra z upozorow ana. P rzeg ląd ała przez nią drw in a i groźba: d rw in a z K onstan teg o , groźba pozbaw ienia cesarzew icza jego .stanow iska w K ró lestw ie, d rw in a i groźba przem ieszane ze sobą, kied y K o n sta n te m u życzono tego, co a u to r m u życzy. A u to r — ja k m ieli rozum ieć w tajem n iczen i —- z n ający p la n y zgładzenia księcia:

Jeszcześ d otąd P rzem y sław ek , M yśkiem zw any pospolicie, W pośród pieszczot i zab aw ek J a k ci błogo p ły n ie życie!

[ ... ]

O! pędź życie w śró d zabaw ek, P ókiś jeszcze P rzem ysław ek!

Bo w k ró tc e sp ó jrzy n iebo okiem m niej łaskaw em , I ucho słodkich dźw ięków n a zaw sze odw yknie,

I szczęście św ia te łk ie m d rżącem M ignie ci się w głębi serca, • I w k ró tc e ciosów ty siąc em P o rw ie ci je los w ydzierca.

t . . . T T ... ]

I będziesz m ia ł przy jacieli, I oni cię zdradzić m ogą L u b cię od n ic h los oddzieli,

22 S. E. K o ź m i a n , W sp o m n ien ie o K o n s ta n ty m G a szy ń skim . A neks [w:] Z. K r a s i ń s k i , op. cit., s. 578.

(19)

58 J A N I N A S O S N O W S K A

I znow u n ié m asz nikogo. I nazw ą cię P rzem y sław em ,

I z té m słow em radość znik n ie; P o zielonym p ię k n y m m a ju P rz y jd z ie tę sk n y , sp ie k ły sierp ień , I po szczęściu, złotym r a ju U yrzysz ty lk o ziem ię cierpień.

[ ... ...]

I obaczysz pięk n e oko, I poznasz serce tw ego anioła,

I w płynie od spojrzenia do duszy głęboko:

O życie się dopom ni — o szczęście zaw oła! (III, 225, 226)

Słowo „anioł”, m otyw „piękne oko” dotyczą praw dopodobnie Jo a n n y G rudzińskiej, dw a ostatnie w ersy jej p atrio ty zm u , po k tó ry m mógł spodziew ać się a u to r sp rzy jan ia przez księżnę łow icką pow staniu. W er­ sy po ty ch n a stęp u jące m ów ią zapew ne o re a k c ji na dom niem ane sta ­ now isko żony cesarzew icza, na swój sposób pragnącego dobra Polaków . Lelew el, k tó ry po w y b u ch u pow stania •— na żądanie rządu, do jak ie ­ go został p rzy b ra n y , oraz na żądanie księcia K onstantego •— 4 g rudnia pojechał do niego pod W arszaw ę z dep u tacją, opowie fak ty , zaprzeczające sp rz y ja n iu G rudzińskiej ruchow i zbrojnem u. Św iadczą one o jej p a trio ­ tyzm ie w rodzaju p a trio ty z m u Polaków ze sfe r rządzących. P isał L elew el określając siebie w osobie trzeciej:

[...] o b rac ają c sw ą m ow ę do [W ładysław a] O strow skiego, L elew ela, chw yciła ich za ręk ę i w y sta w iała , n a co k ra j polski n a ra ż a ją , w żyw ych groźną p rz y ­ szłość m a lu ją c k olorach, w zyw ała ich w y ra za m i najczu lszy m i, a b y chcieli całe to pobudzenie uśm ierzyć [...]. O b jaw ił sw ą m yśl O strow ski, że o d d alenie się w o jsk ro sy jsk ic h od W arszaw y i u stęp ich do R osji za g ran icę m ogłyby p o ją trzo n e u m y ­ sły ułagodzić [...]. A le razem zaszło p y tan ie, co ze sw ą osobą W ielki K siążę m a uczynić. [...] O strow ski b ył za oddaleniem się z k ra ju . L elew el podobnie, a to z tego pow odu, że księżna Ł ow icka upew niła, że W ielki K siążę od swego w o jsk a ro sy j­ skiego odłączyć się n ie m oże, k ie d y bliskość w o jsk a rosyjskiego w stolicy obaw ę i niespokojność u trzy m u je, a n ad to w ojsko ro sy jsk ie, uw ażane b ęd ąc od lu d u za cudzoziem skie, a n a w e t za n ie p rzy jacielsk ie, m ogłoby się a ta k ó w spodziew ać.

W ielki K siążę p ro testo w a ł, że ża d n y ch n ie p rz y jac ie lsk ic h k ro k ó w n ie czyni i nie uczyni [...]. Z aręczył W ielki K siążę, iż n ie będzie W arszaw y atak o w ał, a g d y ­ by rozkaz dostał, w przód 48 godzinam i ostrzeże23.

W w ierszu Do P rze m y sław ka naw iązanie ponow ne dp dziecka m iało zarazem u k ry ć przed policją groźny sens aluzji i w ydobyć go — dla w tajem niczonych — p rzez przeciw staw ienie z dzieckiem :

I czczość, i ta tę sk n a żałość O ckną śpiącą w se rcu pychę,

\

23 J. L e l e w e l , P a m ię tn ik z ro k u 1830— 1831. P rzed m o w ą i przy p isam i za­ o p atrz y ł J. Iw aszkiew icz, W arszaw a 1924, s. 4—7.

(20)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 59

I uzbroisz pierś w w y trw ało ść N a zw ycięstw a tw ej p ie rsi ta k w ielkie, ta k liche! R aduj się, zw yciężyłeś! o ja k że ś mi w ielki, P różność cię ty m ochrzci m ianem ;

A m ałej szczęścia k ro p elk i B ra k ci w se rc u skołatanem ! N ad te n try u m f, M yśku m ały, P rz en ie ś ch w ilk i .tw ych zabaw ek, M yśku, n a d b la sk ta k ie j chw ały, C hw ilki, pókiś P rzem ysław ek.

Lecz ty , M yśku, zasypiasz? czekaj, n ie ch a j skończę ... Z asn ą ł ju ż — o lu b e dziecię!

N iech o p atrzn o ści d łonie obrończe T ak cię w iodą przez to życie, W ta k ie k w ia ty cię p rz y stro ją , W ta k ie u b a rw ią słodycze, J a k ic h sięgniesz m yślą tw o ją , Ja k ic h ja ci życzę. (III, 226—228)

Z araz po w ierszu ty m następ ow ał w iersz Do Ł a d y K azim ierza J a ­ w orskiego, o alu zjach podobnych bardzo:

Łado! Łado! jeszcze płyniesz, A le ju ż ciem nem k orytem !

B óstw o, co w eselne gody O żyw iało sw ym pobytem ,

O puściło sw oje brody. Łado! Łado! ju ż nie słyniesz.

[ ... ]

T ak i to n ie śm ie rteln o śc i

O dgłos — sm u tn y — czczy •—■ daleki! M y rt w ieńczy m a rtw ą k olum nę, A śp iew k a m orsze kości;

Z a leg ają ciasn ą tru m n ę R ysy zagasłe n a w ieki; i

D uch w odgłosie jeszcze żyje, A le serce już nie bije. [III, 228—229]

W w ierszu Do P rze m y sła w k a n azw anie u rąg liw e „M yśko” to nie­ dźw iedź srogi, niebezpieczny, jed n a k już w przeszłości.

D aw ne: srogość i niebezpieczeństw o oddał dobrze N iem cewicz, opi­ sując stra c h w arszaw sk iej ulicy na sam okrzyk „w ielki książę K on­ s ta n ty ”. O pow iada Niem cew icz, jak podczas p o b y tu koronacyjnego w W arszaw ie:

M ikołaj, po ch leb iając, ja k ty lk o m ógł b ra tu , w dzień p rz y ja z d u zap ro sił się do niego na obiad i dla zabaw y u d ał się piech o tą do p a ła c u B rylow skiego, gdzie się w ten czas p rze n ió sł K o n sta n ty . L u d nasz, p a m ię tn y ludzkości i p rzy stę p n o śc i S ta n is ła w a [A ugusta] i F ry d e ry k a A ugusta, cisnąć się około M ik o łaja zaczął, gdy k to ś z policji, chcąc tłu m te n rozegnać, k rz y k n ą ł głośno: „W ielki k siążę K o n sta n ­

(21)

60 J A N I N A R O S N O W S K A

ty !” — na te n głos cały tłu m ludu, ja k p io ru n em rażony, ro zp ie rz ch n ą ł się na w szy stk ie strony;, m ógł n aten c za s M ikołaj w idzieć, pod ja k okropnego m o n stru m rz ą d y p o d d ał n a ró d p olski24.

N iedźw iedzia K o n sta n ty p rzy p om ina w P a m ię tn ik u A lfred a M łoc- kiego, k tó ry opow iada, ja k naczeln y w ódz K ró lestw a podczas p a ra d na p lacu S askim za u ch y b ien ia żołnierzy i podoficerów :

[...] sam bił, w yw róciw szy p rze k ra cza ją ce g o n a ziem ię, i ła m a ł m u k o la n a m i kości i ż e b ra 25.

P rzy g o to w u jący zam ach na „niedźw iedzia” Sprzysiężeni, studenci z trz e ch w spółd ziałający ch z nim i kół, z o rien to w an y a u to r w iersza Do

P rze m y sła w ka — już stra c h u nie odczuw ali. D la nich ’ K o n sta n ty już

ty lk o był „M yśkiem ”. To przezw isko być może należało do ich k o n sp ira ­ cyjnego żargonu.

A u to r anonim ow y w spom nień o p o w stan iu użył w odniesieniu do K on stan teg o słow a „zw ierz”, jednocześnie pisząc o jego słabości:

I k to by m yślał, że los nasz zaw isł od życia lu b zgonu tego dzikiego zw ierza, co go K o n sta n ty m zw ano?

P o w stań cy w edług tegoż au to ra pow inni byli:

O toczyć go zew sząd w o jsk iem naszy m i przeciw k o ośm iu [pułkom ro sy jsk im ] p o sta w ić trzy d zieście; w cielić ty c h żołn ierzy [rosyjskich] i ro zbić ich po w szy st­ kic h p u łk a ch , a to zw ierzę w zakładzie, w k la tc e choćby n a w e t żelaznej, pod d o b rą trz y m a ć stra ż ą 26.

W w ierszu zam ieszczonym w „ P a m ię tn ik u ” w ięcej jeszcze ja k „M yś- k o ” m ów iło p rzezw isko „ P rze m y sła w e k ” , jak k o lw iek n aw iązujące do naiw nego w iersza Zienkow ićza. Został zam o rd ow an y P rzem y sław II, książę piastow ski, k tó ry w dobie rozbicia dzielnicow ego zdołał zjed no ­ czyć kilk a dzielnic i koronow ał się.

Tę aluzję ■— a za nią w szystkie inne — zrozum iał n a jp e w n ie j B ro­ dziński, znający polskie średniow iecze. Nie zrozum ieli cenzorzy i poli­ cm ajstrzy . O jed n y m i d ru g im św iadczą w iersze alu zy jn e w tom ie c z w a rty m „ P a m ię tn ik a ” . Św iadczą o n iezrozum ieniu przez cenzorów i policm ajstró w , gdyż m ogły n ad al u kazyw ać się. Św iadczą o zrozum ie­ niu przez Brodzińskiego, poniew aż k iero w ały się do niego — szlach etn e­ go, p atriotycznego, a jed n a k przeciw nego pow staniu.

24 J. U. N i e m c e w i c z , P a m ię tn ik i czasów m oich , t. 2. P ierw sze w yd. w edług obszerniejszej w e rsji ręk o p iśm ien n e j. T ek st op raco w ał i w stę p e m poprzedził J. D ihm , W arszaw a 1957, s. 103— 104.

25 A. M ł o c k i , P a m ię tn ik , [w:] Z b ió r p a m ię tn ik ó w do h istorii p ow stania pol­

skiego z ro k u 1830—1831, L w ów 1882, s. 223.

26 P a m ię tn ik i m oje. Część druga. W arszaw a. W y ją te k . P eriod re w o lu c y jn y , P a ­

(22)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 61

W yraźnie oddaw ał p atrio ty zm , jak i lęk p rzed czynem zb ro jn y m (w naszym dom niem aniu) B rodzińskiego passu s T ę s k n o ty M aurycego Gosław skiego, z p o d ty tu łe m „poem a trag iczn e w trz e ch działaniach (wy­ ją te k )”.

W tom ie czw arty m nie D anielew icz, ale G osław ski T ęskn o tą rozpo­ czynał zeszyty. D anielew icz podpisał sw ój w iersz dopiero w zeszycie z 15 listopada. Być może w zeszycie o sta tn im to m u trzeciego b y ł jego a u to rstw a nie p o dpisany w iersz Do P rze m y sła w k a ; być może D aniele­ wicz m u siał teraz m ilczeć przez dłuższy czas.

W T ęsknocie G osław ski p ow ielokrotnie zam ieszczał alu zje do spisku, do przygotow yw anego pow stania. Z tak im i aluzjam i pow iązał tę, do­ tyczącą po staw —■ ja k sądzim y — Brodzińskiego:

BOŻYDAR

[ ... — ]

Ja n ek ! — Dać p istolety! — p rz e ta rte ? JA N E K P rz e ta rte .

BOŻYDAR

O dejdź — lub nie poczekaj ■— na, odnieś tę k a rtę , W iesz kom u, a ostrożnie — i p rzy n ie ś odpow iedź. O nie! w té m żadnej zbro d n i n ie d o p atrzy rozum ,

[ ... ...]•

Je d n a k n az w an o zb ro d n ią — nié m a się co dziwić, W szak i oni ją p ra g n ą ta k ż e uszczęśliw ić, W szak jé j szczęście i im drogie —

O ni p ra g n ą — a ja mogę! (IV, 6)

A lu zja in na do bojącego się w y b u ch u p o w stan ia w ypow iedziana zo­ sta ła w Tęsknocie w zeszycie z 1 p aździernika, w m otyw ie „ m a tk i”. B yła to m atk a dziew czyny zm arłej, u k o chanej B ożydara, p rz y ty m w iele w sk azu je n a to, że dziew czyna sym bolizow ała Polskę:

M ogłaś n ie b a przy ch y lić tw o je m u dziecięciu, A ty ś w ślepocie zaciekła,

Nie m a cie rz y ń sk ą u stą w y rzek ła,

Że ją w olisz n a m a ra c h — niż w szczęścia objęciu, [ ... .. ]. (IV, 52)

W zeszycie tym że a lu zje do rew o lu c y jn y ch ru ch ó w E uropy, do n a­ dziei Polaków , do w y trw ało ści spiskow ców oraz do niezrozum ienia ich przez p a trio tó w pokolenia starszego w ypow iedziały się w w ierszu S ta ­ nisław a E g b erta K oźm iana M a jte k na m orzu.

Z now u może chodzić o B rodzińskiego, gdyż słow em „ p rz y jac ie l” w łaśnie tak ich p a trio tó w określił K oźm ian, a w iadom o, ja k b ył serd e­ czny sto su n ek stu d e n tó w do a u to ra W iesława:

O gdyby ta ja sn a ścieszka, Co od słońca do m ej łodzi, P ro m ien n ą w stęgą przechodzi,

(23)

62 J A N I N A H O S N O W S K A

W iodła w k ra j, gdzie szczęście m ieszka! T am b y m zn alazł św ia t ju ż sta ry , A le m łode czuciem ludy,

P rz y ja c ie le bez obłudy

[ ... ].

P u k a łe m w pie rś p rzy ja cie li,

Czy o dpow iedniem nie ozwie się biciem , I czy czucia nie podzieli?...

O dpow iedziała, ale m a rtw e m życiem! (IV, 94, 96).

D otyczyły rów nież aluzje w cz w a rty m tom ie „P a m ię tn ik a ” prow o­ k ato ró w i d en u n cjato ró w , zwłaszcza zaś spośród stud en tó w .

K iero w n ik szpiegow skiej ag en cji M ateusz S ch ley — ja k opow ia­ da Tokarz:

[...] n a js p ry tn ie js z y b o d aj ze w szystkich, p o sia d ał w śró d sw ych a je n tó w słu ­ chacza m edycyny i filozofii UW J u lia n a R ycharskiego, któ reg o sp e cja ln o śc ią było śledzenie ze b ra ń a k a d em ik ó w w k a w ia rn ia c h n a K ra k o w sk im P rz ed m ieśc iu i B rze­ ziń sk iej n a K oziej, w k rę c a n ie się do k ó łe k a k a d em ick ich i w yciąg an ie m łodzieży n a zw ierzenia. (62).

Już; 30-go w rz eśn ia szpieg R y c h a rsk i doniósł •— re la c jo n u je T o k arz d alej — że pom iędzy a k a d e m ik a m i k rą ż ą ciche w ieści o p rzy g o to w a n iac h do rew o lu c ji, i w skazał, ja k o n a źródło sw ych w iadom ości, n a trz e c h ak ad em ik ó w , n ależ ąc y ch do k ó łk a B artk o w sk ieg o . S topniow o p o lic ja poczęła zb ierać w iadom ości o ty m , że a k a d em icy z a k u p u ją broń, p rzy g o to w u ją am u n icję, s trz e la ją do celu n a F o k sa- łu, uczą się fec h tu n k u . (66—67).

S tudenci-sp isk o w cy p rzy g ląd ali się bacznie n ie k tó ry m spośród siebie:

Z żalem sp o strzeg liśm y — n ap isze B a rtk o w s k i — że je d e n ze zw iązkow ych naszego kó łk a, K ru szeln ick i (uczeń d łu g o le tn i n a w y d zia le m edycyny), o d d aw a ł się z coraz w iększą zap am iętało śc ią sz u le rstw u i ro zp u śc ie27.

Ju ż w zeszycie „ P a m ię tn ik a ” z 1 p aźd ziern ika w T ęsknocie C osła- w skiego w y ra ż ał się lęk p rzed w d zierającą się w szędzie policją:

Coś J a n e k długo b aw i — czy go nie p rze jęto ? ■— Bo z tą p o tw o rą p rz e k lę tą

Ż arto w ać n ie m ożna,

[ ... ]. (IV, 9)

Rozgłos w śród stu d e n tó w w zbudziła zw łaszcza p ro w ok acja na skalę w ielk ą A ntoniego P etrykow skiego. Ju ż po aresztow aniach stu d e n tó w jed en z nich — L u d w ik W ołow ski — w śledztw ie, w edłu g rela cji To­ k arza, zachow ując całkow ite m ilczenie o kolegach, o Sprzysiężeniu:

[...] m ów ił w y łącznie o policji, om aw iał szeroko sp ra w ę P etry k o w sk ieg o . (90)

P e try k o w sk i b y ł to zd y m isjo now any w ojskow y, zad łużo ny pijak, k tó ry w k ręcił się do dom u p odpułkow nika Jarano w skieg o, rów nież zd y­ m isjonow anego, te ra z u rzę d n ik a K om isji W ojn y —• do dom u, gdzie b y ­

27 J. B a r t k o w s k i , W sp o m n ien ia z p o w sta n ia 1831 ro k u i p ie rw sz y c h lat

(24)

„ P A M IĘ T N IK D L A P Ł C I P I Ę K N E J ” 63

w ało dużo m łodzieży, gdzie nad uży w ano alkoholu i m ów iono beztrosko 0 w szystkim .

P e try k o w sk i — pisze T o k a rz — w y stą p ił z m ie jsc a w ro li p ro w o k a to ra . „Jest n a s — m ów ił do ak a d e m ik ó w — d w u d zie stu d y m isjo n o w an y c h oficerów . Jeżeli m acie ja k ie sto su n k i, połączcie się z n a m i i przy siężem y sobie”. M ów ił, że był a d iu ta n te m gen. S ieraw skiego, że zaw sze tr a f i do niego, że p o sia d a sto su n k i w W ielkopolsce i zo rg an izu je ta m sprzysiężenie, o ile p o jedzie z n im k tó ry ś z a k a ­ dem ików . F ra n c ja — d o d aw a ł -— za p ew n iła ju ż pom oc Polsce, w P a ry ż u tw o rzą się legiony; do W arszaw y p rzybędzie w k ró tc e L e o n a rd C hodźko, a w ów czas n a p la cu S ask im w yw iesi się tró jk o lo ro w ą ch o rąg iew i rozpocznie rew o lu cję. O n sam , P e try k o w sk i, p rz e b ra n y za posyłkę, z a m o rd u je K o n sta n teg o . Z dobędzie się a rs e n a ł 1 b ro ń i rozpocznie rew o lu c ję. P u łk W ołyński ta k ła tw o osaczyć w jego k o szarach , m a ją c y c h je d n o w yjście głów ne, i zm usić do p o d d an ia p a ro m a w y strz a ła m i z dział. (73)

Ju ż w cześniej stu d en ci w dom u Jaran ow sk iego m usieli pow iedzieć niejedno. W iele w te j re la c ji ze słów P etry kow sk iego p rzyp om in a p la ­ n y Sprzysiężenia. T eraz stu den ci pow iedzieli w ięcej.

P etry k o w sk i poszedł do S c h ley ’a i zażądał au d ien cji u K onstantego. J e d n a k i Schley, i szef sztab u K o nstan teg o K u ru ta odnieśli się do dono­ su sceptycznie.

O statecznie K u ru ta — pisze T o k arz — p o sta n o w ił dać P e try k o w sk ie m u śro d k i n a p rze p ro w ad z en ie dow odu p raw d y , k tó reg o się d e n u n c ja n t dom agał.

10-go p aź d ziern ik a P e try k o w sk i w y n a ją ł p a rę pokoi w dom u zajezd n y m G e r­ la c h a i zap ro sił tu ta j Ja ra n o w sk ie g o z synem , a k a d em ik ó w oraz d y m isjonow anego p o d p u łk o w n ik a G eritza. W je d n y m z pokoi um ieścił p o d in sp e k to ra policji śledczej J a n a B o g atk ę w te n sposób, że te n że m ógł słyszeć w szystko, co m ów ili zeb ran i. P e try k o w sk i poił ich w in em i ponczem , a n a s tę p n ie sk ie ro w a ł rozm ow ę n a r e ­ w olucję. Z asta n a w ia n o się tu n a d tym , co zrobić z K o n sta n ty m . N iek tó rz y z a k a ­ d em ik ó w b y li za zam o rd o w an ie m go, in n i ośw iadczali, że „ n a ró d p o lsk i n ig d y jeszcze w k rw i sw oich p a n u ją c y c h rę k i n ie zbroczył”. P e try k o w sk i obiecy w ał d o ­ starczyć ak a d em ik o m 6 k a ra b in ó w i am u n icję. Ż ą d a ł w końcu, a b y n a w yłożonym p rzez niego a rk u sz u p o d p isa li się w szyscy, k tó rz y pod p rzy sięg ą zobow iązują się do se k re tu . O becni poczęli już p odpisyw ać, ale G e ritz zrzu cił a rk u sz pod stół i ośw iadczył, że le p ie j podać sobie d ło n ie i za p rzy sią c śm ierć te m u , k to by z d r a ­ d ził28. P o stęp o w a n ie P e try k o w sk ieg o n asu n ęło podów czas pow ażne re fle k s je G e- ritz o w i i Ja ra n o w sk ie m u . (74)

Z rozum iał ostatecznie Ja ra n o w sk i, że m iał do czynienia z pro w o k a­ torem , ze słów księcia K o n stanteg o , przed k tó ry m m usiał się staw ić. Z rozum ieli to w reszcie jego synow ie i stu d en ci b y w a ją cy u nich.

W zeszycie „ P a m ię tn ik a ” z 1 listo pad a G osław ski w y d ru k o w ał w iersz W księdze p a m ią tek, p r z y odjeździe. T en „odjazd ” i w tekście u tw o ru „S ty cz e ń ” to w p rzew id y w an iu dalszej d ek o n sp iracji aluzje do zesłania, do S y b iru . A jed n a k w iersz nie św iadczył o załam an iu au to ra:

(25)

(64 J A N I N A R O S N O W S K A

Nie p o w ta rz a m ci ow ych p o żegnań i życzeń, K tó r e m i'k a ż d y odjazd, k aż d y grzeszy S tyczeń, N ie w in n y c h i poczciw ych n a p a s tu ją c ludzi,

R ozśm iesza n a s albo nudzi.

S e rc a m a m y w y trw a łe , lubo w iek m łodzieńczy, M niejsza o losy zaw istne!

D aj m i ręk ę , n ie ch ją ścisnę,

A to za w szystko ci ręczy. (IV, 102)

Dekonspiiracja kół B artkow skiego i S zw eycera n a stą p iła 10 listopada, g d y K ru szeln ick i opow iedział o b erp olicm ajstro w i L ubow idzkiem u w szy­ stk o o ty c h kołach, o Sprzysiężeniu, o trz e ch te rm in a c h w y b uch u, o p la ­ no w an y m zam achu na K onstan tego , podał m nóstw o nazw isk. S tu d en ci- -sp isk o w cy znaleźli się w areszcie uczelnianym . D w unastego listo pad a zostali po staw ien i p rzed uczelnian ą kom isją, w k tó re j zasiadali k u ra ­ to r U n iw e rsy te tu M aksy m ilian F re d ro , re k to r Szw eykow ski i B rodziński. ^ P ię tn a ste g o listo p ad a w „ P a m ię tn ik u ” w w ierszu F antazja ukraiń ska

D anielew icz w y ra ż ał pogardę, nienaw iść dla szpicli i p rag n ien ie roz­ poczęcia p o w stan ia ja k najszybciej. P ra g n ie n ie to dyktow ać m u siał lęk p rz e d u d a re m n ie n iem przez policję w ybuchu:

P re c z ode m nie, chłodne żm ije, D zieci p ro ch u i zaguby,

P rz y w as dla m nie m a rtw y św iat! 0 p ie rś w aszą, sam oluby,

K aż d e czucie się rozb ije, I za p ału zw iędnie k w iat.

[ ... ]

P rz y b ąd ź , w ie trz e u p rag n io n y , S k ry te w sercu p o ru sz strony, I d rzy m iący obudź ton; C hoćby w te sk n e j p ie śń osnowie,

Z an im echo ją opow ie,

M iała znaleźć w ieczny skon

[ ...

. . . ] ja z ciebie, m atko-ziem io! N ie z d e jm u ję m ego oka.

A za okiem m y ślą gonię, M yśl w y p rzed za oko chyże, W je d n e k r a je b łądzi zaw sze; 1 ju ż je ste m w ta m te j stro n ie, G dzie p ięk n iejsze św ieci słońce, G dzie obłoki b łę k itn ie j sze,

G dzie m yśl w olna w ste p ac h ginie;

. [ ... .. • ...]

P ęd zą syny Z aporoża;

I b rzm i odgłos h u rra c h i h u rra ch ! I k rw i cz arn ej p ły n ą stru g i Do szarego D n iep ru łoża. A ż T a ta ró w h u fiec cały

Cytaty

Powiązane dokumenty

wo zw iązane ze sobą te k s ty określa się poprzez w spólne kom ponenty rzeczywistości: w iele głów nych elem entów tw orzących św iat fik cy jn y jest

Since 1967, Darowski has lectured in philosophy, mainly in philosophical an- thropology at the Jesuit College (Faculty of Philosophy SJ; since 1999: the Faculty of Philosophy at

W trakcie prac przy posadowieniu fundam entów odkryto latrynę. Zawartość latryny została w yeksplorowana i w Jej trakcie uzyskano kilka tysięcy fragm entów różnorakich

groups of crosswise grooves alternating with broad paneIs filled with.

[r]

Przepisy nowego prawa poszerzają i utrwalają samorządność" naszego zawodu Jest to jasna i logiczna struktura zawodu rządzącego się własnymi obyczajami —

W raporcie Unii Europejskiej dotyczącym segregacji zawodowej potwier- dzono przytoczoną tezę, że nie ma jednoznacznej zależności między natężeniem segregacji a udziałem kobiet

ANDRZEJ CHMIELARZ – historyk wojskowości, doktor, pracownik Wojskowego Biura Badań Historycznych Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej. STANISŁAW PIEKARSKI – historyk kultury